Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Czy dziś, po tylekroć ogłaszanej „śmierci Boga” możemy jeszcze mieć kotwice w niebie?
Francuski filozof bada kolejne etapy antymetafizycznej kampanii w dziejach myśli Zachodu. Stawia pytania: czy ludzkość zmierza ku samodestrukcji? Czy „narodziny są cudem ocalającym świat od upadku”, czy raczej to samobójstwo jest, jak chce Camus, „jedynym prawdziwym, poważnym problemem filozoficznym”? I jakie racje metafizyczne mogą stać za wyborem przekazywania życia zamiast przerywania własnego?
Brague czerpie z doskonałej znajomości filozofii i literatury pięknej od antyku do współczesności i z wyczuciem odczytuje trendy współczesnej kultury. Głębia myśli francuskiego filozofa i subtelna gra językowa prowadzą nas do odkrycia autentycznej, „metafizycznej infrastruktury ludzkiego życia”.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 155
Rok wydania: 2024
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Teologia Polityczna istnieje i rozwija się dzięki wsparciu życzliwych osób, którym składamy serdeczne podziękowania.
Honorowymi darczyńcami książki „Kotwice w niebie” zostali Pan Rafał Kania oraz darczyńca, który pragnął zachować anonimowość.
Książka ukazała się dzięki finansowemu wsparciu naszych Darczyńców. Bez ich hojności działalność środowiska Teologii Politycznej nie byłaby możliwa.
Współwydawcami tego tomu zostali:
Maciej Adamczyk, Marek Adamowicz, Krystyna Antkowiak, Michał Appelt, Marta Arendt, ks. dr hab. Przemysław Artemiuk, ks. prof. Jarosław Babiński, Rajmund Bacewicz, Emilia i Tomasz Badurkowie, Magdalena Bajer, Erwin Bakalarz, Renata Bakuła, Michał Balcerzak, Artur Banaszkiewicz, Andrzej Baranowski, Anna Baterowicz, Aleksandra Bečka, Tomasz Berent, Maciej i Agnieszka Bernacikowie, Jerzy Binkowski, Joanna i Michał Bojańczykowie, Ryszard Bojke, Ewa Bokiniec, Jan Bondyra, Nikodem Bończa, ks. Jerzy Borowiec, Adam Boykow, Krzysztof Bożym, Patryk Brzozowski, Agata Buchholtz, Radosław Bugaj, Michał Buraczewski, Marta Burek, Paulina i Piotr Chołdowie, Bogumiła Cichońska, Eugeniusz Stanisław Ciepliński, Piotr Cios, Maria Ciostek, Jarosław Cymerman, Małgorzata Czajkowska, Ewa Czarnecka, Adam Czepielik, Igor Czernecki, Robert Czernisz, Jakub Czugała, Dorota i Piotr Dardzińscy, Wojciech Darkiewicz, prof. Jacek Daroszewski, Dariusz Deka, prof. Dobrochna Dembińska-Siury, abp Wacław Depo, Leszek Długosz, Danuta i Krzysztof Domareccy, ks. Witold Dorsz, Dominika i Krzysztof Drysiowie, Bogusław Aleksander Dubiela, Waldemar Dudek, Paweł Dudziński, Andrzej Durski, Weronika Dziąg, Róża i Marcin Dziekiewiczowie, Jacek Ebertowski, Jadwiga i Marcin Emilewiczowie, Adam Erechemla, Michał Falco, prof. Barbara Fedyszak-Radziejowska, Małgorzata Fengler, Katarzyna Górska-Fingas i Bartosz Fingas, Anna i Andrzej Fister-Stoga, Małgorzata Flis, Tomasz Frycze, Zbigniew Furgał, Marcin Gackowski, Radosław Gadzinowski, Dariusz Gajzler, Krzysztof Galeja, Danuta Gamża, Jerzy Gawin, prof. Magdalena i prof. Dariusz Gawinowie, Janusz Gawlina, prof. Maria Gintowt-Jankowicz, Adam Gniazdowski, Paweł Gniazdowski, prof. Beniamin Goldys, Jan Gołembiewski, Tomasz Gonciarz, prof. Joanna Gorecka-Kalita, Justyna Gorgoń, Arkadiusz Gosławski, Dominik Goślicki, Mirosława Grabowska, Roman Graczyk, Piotr Grauer, Krzysztof Gruca, Jolanta i Mirosław Gruszkowie, Jakub Gryzowski, Anna Gryżewska, Barbara Grzanka, Mirosław Grzegorzek, Damian Grzeszczak, bp prof. Jacek Grzybowski, Artur Grzywiński, Maciej Gurbała, Artur Gut, Piotr Guzowski, Katarzyna Hackenberg, Magdalena i Maciej Hajdulowie, prof. Dorota Heck, Tomasz Horubała, Andrzej Iwaniuk, Jolanta Iwańczuk, Tomasz Iwasiów, Gabriela i Jan Jabłońscy, Klaudiusz Jacak, Marta Jachimiak, Jadwiga Jakubas-Przewłocka, Peter Jakubowski, Mariusz Janiszewski, Witold Jankowiak, Adam Jankowski, Tomasz Janoś, Krzysztof Jański, Andrzej Jaroszyński, Roman Jędrzejczyk, Katarzyna Jóźwik, Ludwik Jurek, Beata Juszczyk, Roman Kaczmarek, Wojciech Kaczor, Łukasz Kamiński, Rafał Kania, Piotr Kapela, ks. Mariusz Karbowski, Zofia Karłowicz, Ewa i Dariusz Karłowiczowie, Karolina Kasperska, Piotr Kasprzyszak, Katarzyna Kępa, Malwina Kęsicka, Ewelina Kiersnowska, Jarosław Kilian, Kasimir Kisielinski, Andrzej Klamut, Michał Klasiński, Ryszard Kleszcz, Sandra i Krzysztof Knigawkowie, Jerzy Knopik, Maciej Koczaj, Dorota Koczwańska-Kalita, Mateusz Koczwara, Róża i Jerzy Kogutowie, Jerzy Kokosiński, Grzegorz Kołodziej, Marek Kołosowski, Marcin Komorowski, Waldemar Kopciuch, Jakub Koper, Marek Korczyński, prof. Jacek Koronacki, Agnieszka i Krzysztof Kostrzewa, Bogdan Kostrzewski, ks. Marek Kotyński, Krzysztof Kowalczewski, Justyna i Paweł Kowalowie, Bartosz Kowalski, Maciej Kozakiewicz, Andrzej Kozicki, Wojciech Koziorowski, Konrad Kozłowski, Marzena Królikowska-Dziubeck, ks. prof. Janusz Królikowski, Monika Krutel-Reisch, Andrzej Krygiel, Leszek Krzemiński, Justyna Kubiak, Michał Kubiak, Maciej Kubicki, Michał Kuc, Krzysztof Kuczkowski, Małgorzata Kujawa, Joanna Kulska, Dorota Kuncewicz, Marek Kunecki, Urszula i Dariusz Kupieccy, Magdalena Kurkowska, Anna Kuśnierz, Magdalena Kwaśniewska, Anna Kwiatkowska, Rafał Langda, Wojciech Langer, Andrzej Laskowski, Adam Lausch-Hołubowicz, prof. Ryszard Legutko, Adam Lejczak, Dariusz Lewandowski, Grzegorz Lizurej, Stanisław Lose, prof. Anna Łabno, Wiesław Łatała, Ryszard Łoziński, Jolanta Łubczonek, Beata Łukasik, Piotr Machowski, Tomasz i Niamh Machurowie, Agnieszka Madej, Anna Madej, Dariusz Makać, Julia Malinowska, Andrzej Maliński, Szymon Małecki, prof. Maciej Manikowski, Sebastian Marecki, Seweryn Marek, Aleksandra i Ignacy Masny, Małgorzata Maszewska, Dorota Matusiak, Michał Mazur, Jan Melon, Marcin Melzacki, Łukasz Michalski, Piotr Michna, Henryk Milewski, Tomasz Miłek, Andrzej Mordarski, Grażyna i Stanisław Mozol, Sebastian Mróz, Andrzej Musiałowicz, Zofia Nachiło-Morbiato, Jan Napiórkowski, Krzysztof Narecki, Leszek Niedałtowski, Ryszard Niezgoda, Marzena Nosowska, Maria i Grzegorz Nowakowie, Marek Nowakowski, Paweł Nowakowski, Sławomir Nowotny, Łukasz Obrycki, Piotr Ochałek, Marcin Ociepa, Luiza i Radosław Oklesińscy, Róża i Eugeniusz Olczak, Magdalena Osmolska, Jerzy Osiński, Marek Ostafiński, Joanna i Jakub Paciorkowie, Barbara Pankiewicz, ks. prof. Tadeusz Panuś, Ewa i Jarosław Paradowscy, Zygmunt Partyka, Waldemar Pawłowski, Robert Pelewicz, Marek Pepliński, Ewa Perskawiec, Tomasz Perz, Wojciech Piasecki, Barbara Piechowska, Agnieszka Pielorz, Filip Piestrzeniewicz, Kazimierz Pietruszewski, Piotr Pietryga, Magdalena Pinkalska, Magdalena Piwnicka, prof. Olga Płaszczewska, Paweł Płatek, Józef Pławski, Wojciech Poczyznicki, Aleksandra Podgórska, Patryk Pogoda, Mariusz Polakowski, Jakub Polanowski, Anna Polkowska, Antoni Poniński, Janusz Popko, Kamil Poplata, Andrzej Przybyszowski, Paweł Przychodzeń, Michal Psiuk, Piotr Pulkowski, Maciej Radecki, Bartłomiej Radziejewski, Elżbieta i Grzegorz Ratajczakowie, Paulina i Adrian Recowie, Piotr emiszewski, Bogdan Renczyński, Franciszek Resiak, Izabela August-Reza i Mariusz Reza, Mariusz Rogowski, Sławomir Rogowski, Bożena Rojek, ks. Adam Rożniakowski, Bogusław Rudel, Izabela i Piotr Rudniccy, Izabela Rutkowska, Wanda Rutkowska, Magda Rykowska, Dorota i Grzegorz Rzeźnik, Monika i Jerzy Sagan, Grzegorz Sakowicz, Tadeusz Salij, ks. Robert Samsel, Tomasz Samulnik OP, Mariusz Sarkan, Roman Sawka, Zbigniew Sepioł, Grzegorz Serafin, Ludwik Siembab, Magdalena Simon-Błażewicz, Jacek Siński, Krzysztof Skowron, Bogusław Skręta, Przemysław Skręta, Luke Slade, Paweł Sobolewski, Ziemowit Socha, Małgorzata Sochańska, Grażyna Halkiewicz-Sojak i Sławomir Sojak, Małgorzata Sołtysek, prof. Marta Soniewicka, Liliana Sonik, Jerzy Sorokowski, Dariusz Sosiński, Elżbieta Spryszyńska, Jacek Staniaszek, Przemysław Starowicz, Danuta Stasik, ks. Jacek Stawik, Tomasz Stawiszyński, Marcin Stefaniuk, prof. Jakub Stelina, Roman Strus, Mirosława Stryjek, Bartosz Sulima, Mariusz Sulkowski, Urszula i Wojciech Swakoń, Marcin Sychowski, Robert Szalewicz-Szalegiejew, Andrzej Szała, Tadeusz Szawiel, Konrad Szczebiot, Anita i Michał Szczurowscy, Anna Szeliga, Natalia i Emil Szerszeniowie, Marek Szewczyk, Piotr Szlagowski, Tomasz Szocik, Tomasz Szopa, prof. Marek Szulakiewicz, Tadeusz Szwachła, Jan Szwechowicz, Agnieszka Szymczyk, Cezariusz Ścisiński, Lucyna Wajler-Śliwak i Andrzej Śliwak, Maria i Mateusz Środoniowie, Zbigniew Świerczyński, Robert Tarnacki, prof. Ewa Thompson, Wojciech Tomczyk, Mariusz Trębicki, Daniel Trojnar, Piotr Tryjanowski, Marian Turzański, Adam Tychowski, Paweł Ukielski, Agnieszka Uklańska, Jolanta Ulatowska, Agnieszka i Marek Urbanowscy, Joanna Urbańska, Urszula i Andrzej Wacławczykowie, Wojciech Walczyk, Elżbieta i Jan Walewscy, Stanisław Walkowski, Piotr Warych, Mariusz Wasilewski, Robert Wawrzeń, Dariusz Wegnerski, Piotr Weryński, Katarzyna Węgrzyn, Wojciech Widłak, Emilia Wieczorek, Agnieszka i Jerzy Wierzchowieccy, Łukasz Wieszczeczyński, Bartłomiej Wilkosz, Elżbieta i Bogdan Wiśniewscy, Michał Witaszek, Magdalena i Jan Witkowscy, Krzysztof Witkowski, Elżbieta Włostowska, Dawid Wojcieszek, Maciej Wolny, Jacek Wozniak, Krzysztof Woźniak, Andrzej Wójtowicz, Jan Wróbel, Wanda Wydżga-Rak, Maria i Paweł Zajączkowscy, Grzegorz Zarzeczny, Andrzej Zawadzki, Dyzma Zawadzki, Dorota i Tomasz Zdziebkowscy, prof. Michał Zembrzuski, Ewa i Marcin Zielińscy, Marta Zielińska, Jacek Zieliński, Witold Ziębowicz oraz 16 darczyńców, którzy chcieli pozostać anonimowi.
Przedmowa
Niniejsza książka jest zbiorem wykładów wygłoszonych w Barcelonie, na katedrze Joana Maragalla, w dniach 23–27 marca 2009 roku. Chciałbym podziękować członkom rady katedry za zaszczyt, jaki uczynili mi swoim zaproszeniem.
Zgodnie z obowiązującymi na katedrze przepisami, mój tekst, zredagowany i wygłoszony w języku francuskim, został po raz pierwszy opublikowany w języku katalońskim, w przekładzie Jordiego Galí y Herrery[1]. Zwiększa to mój już znaczący dług wdzięczności wobec tłumacza, który przełożył także dwie z moich poprzednich prac, w tym zbiór nigdy wcześniej nieopublikowany w języku francuskim[2].
W wykładach tych można odnaleźć idee, które chciałbym omówić gdzie indziej, czy to bardziej szczegółowo, czy to z innej perspektywy.
Niecierpliwy czytelnik może przejść od razu do początku rozdziału III, § 8. Szkic historycznego rozwoju metafizyki może okazać się zbyt techniczny dla osoby niebędącej filozofem, zaś filozof odbierze go jako śmiesznie skrótowy. Przedstawiam go tylko jako wstęp do tego, co nastąpi po nim, i w wąskim ujęciu, które dyktuje jego rozwinięcie.
Laurence Devillairs i Camille Wolff przekazali mi wiele cennych uwag. Chciałbym im za to serdecznie podziękować.
Po raz kolejny moja żona Françoise była na tyle uprzejma, że dwukrotnie poddała wcześniejsze wersje tekstu krytycznej lekturze. Zawdzięczam jej znacznie więcej. Łatwiej jednak będzie mi podziękować jej za niniejszą wersję.
Monachium, maj 2009; Paryż, październik 2010.
Niniejsze, drugie wydanie powstało dzięki uwagom moich przyjaciół Thomasa de Konincka z Quebecu i Juana-Miguela Palaciosa z Madrytu, a także osób, które znam jedynie elektronicznie: Guillaume’a de Lacoste Lareymondie’a, autora recenzji tej książki na nonfiction.fr, oraz Pierre’a Larzillière’a, wirtualnego przyjaciela na Facebooku. Obydwu serdecznie dziękuję.
Paryż, grudzień 2012
Rozdział I
Metafizyka jako wiedza i doświadczenie
W podtytule niniejszej książki używam przymiotnika „metafizyczny”. Pochodzi on od rzeczownika „metafizyka”, który w jednym słowie kondensuje greckie wyrażenie składające się aż z trzech słów: meta ta physika. Żaden z tych dwóch przeskoków, od trzywyrazowego wyrażenia do pojedynczego rzeczownika, a następnie do przymiotnika, nie wynika sam z siebie, podobnie jak dokładne znaczenie greckiego meta ta physika[3].
§ 1. Od tytułu książki do rzeczownika, a następnie do przymiotnika
Fakt, że istnieje dyscyplina naukowa, a w każdym razie dziedzina badań, zwąca się „metafizyką”, w ramach której zadaje się pewne pytania i udziela na nie odpowiedzi, wcale nie jest oczywisty. Ta meta ta physika to przede wszystkim tytuł, sam w sobie wysoce problematyczny, konkretnego dzieła, a raczej zbioru traktatów Arystotelesa.
Tytuł ten z pewnością nie pochodzi od samego filozofa. Pojawia się dopiero w pierwszym wieku naszej ery, w tekście Mikołaja z Damaszku, dostępnym tylko w języku syriackim, gdzie wyrażenie to tłumaczy się bardzo dosłownie jako „po naturze” (də – bātar kəyānāyātā)[4]. Czyżby traktaty Arystotelesa zostały tak nazwane przez jakiegoś bibliotekarza wyłącznie ze względu na klasyfikację? Tak właśnie uważano przez dłuższy czas. Teraz jednak wydaje się to wątpliwe, ponieważ najstarsze wykazy dzieł Arystotelesa nie umieszczają ksiąg metafizycznych tuż po tych, które dotyczą fizyki. Czy zatem tytuł „po naturze” miał w jakiś sposób opisać treść traktatów? „Po” (meta) może odnosić się do tego, że metafizyka jest nauką dostojniejszą niż fizyka. Może też oznaczać, że następuje po niej, jeśli chodzi o kolejność zdobywania wiedzy. Z tych teorii możemy wybrać pierwszą, drugą lub obie, gdyż zarówno oś pionowa (wstępująca), jak i pozioma (chronologiczna) są doskonale kompatybilne. Metafizyka zajmuje się bowiem rzeczywistościami, które nie są bezpośrednio dostrzegalne i zrozumiałe dla istot ludzkich. Aby uzyskać do nich dostęp, trzeba wznieść się ponad codzienne doznania – do tego zaś należy przygotowywać się w ściśle określonej kolejności, co z kolei może bardzo długo trwać[5].
Dopiero w przekładzie dzieła Arystotelesa na łacinę, dokonanym po raz pierwszy w XII wieku przez Jakuba z Wenecji, trzy greckie słowa zostały złączone w jeden przymiotnik, metaphysica. Łacina nie zna wszak rodzajnika określonego.
§ 2. Dyscyplina filozoficzna
Nazwa metafizyki jako nauki wywodzi się zatem od tytułu książki. Użycie słowa „metafizyka” na określenie dyscypliny filozoficznej jest poświadczone w języku greckim u Aleksandra z Afrodyzji (początek III wieku), który wyjaśnia, że „naukami filozoficznymi” są „fizyka, logika, etyka”; do nich zaś dorzuca, w dość szorstkiej formule, naukę „po fizyce” (hè <sc. epistèmè> meta ta physika)[6]. Od IX wieku termin ten można znaleźć w języku arabskim (u al-Farabiego)[7]. Występuje również u Awicenny, przynajmniej w tekście arabskim, gdyż średniowieczny tłumacz na łacinę nie oddał tego słowa w tym samym znaczeniu[8]. Jeśli chodzi o przedmiot metafizycznych dociekań, to właśnie al-Farabi rozwiał wątpliwości zbliżające ją do „teologii”, przydzielając jej oddzielny przedmiot badań, a mianowicie byt jako taki i jego modalności. Awicenna rozwinął myśl Farabiego, czyniąc z metafizyki w pełni wyartykułowaną dyscyplinę pośród nauk filozoficznych[9].
Na początku XIV wieku, w świecie chrześcijańskim, franciszkanin Jan Duns Szkot, który znacząco czerpał z Awicenny, postanowił potraktować metafizykę jako odrębną, zamkniętą dyscyplinę. Podobnie jak inni wielcy scholastycy, uważał się raczej za teologa niż za filozofa – dlatego rozwijał metafizykę nie tyle po to, by zajmować się nią tematycznie, ile po to, by nadać jej przedmiot, a mianowicie byt jako istnienie. Przedmiot ten wyraźnie odróżniał ją od teologii, głównego przedmiotu zainteresowania Dunsa Szkota, której przedmiotem jest oczywiście Bóg[10].
W XVI wieku hiszpański jezuita Francisco Suárez sformułował główne problemy metafizyki jako dziedziny filozoficznej w formie obszernego podręcznika zatytułowanego Disputationes metaphysicae (1597)[11]. Jego wpływ był znaczny, w tym, rzecz dla jezuity niebywała, na uniwersytetach protestanckich Niemiec.
Metafizykę epoki klasycznej można dostrzec u Kartezjusza, w jego Meditationes de prima philosophia [Medytacje o pierwszej filozofii] (1641). Ten łaciński tytuł opiera się na autentycznie i klasycznie arystotelesowskim terminie „pierwszej filozofii”[12]. We francuskim przekładzie księcia de Luynes brzmi on Méditations métaphysiques [Rozważania metafizyczne]. Nazwa dyscypliny pojawia się następnie w Dyskursie o metafizyce Gottfrieda Wilhelma Leibniza (1686). Następnie słowo to utrwaliło się i nigdy nie opuściło już zachodniej terminologii.
§ 3. Wymiar tego, co ludzkie
W niniejszej pracy postanowiłem podkreślić związek łączący metafizykę jako dyscyplinę i człowieczeństwo człowieka. Choć jest on oczywisty, nie porusza się go zbyt często – po prostu dlatego, że nie ma takiej potrzeby. Wynika samo z siebie, że metafizykę studiuje człowiek, a nie koń. Odnosi się to do całej filozofii, do wszystkich składających się na nią dyscyplin, a nawet do wszystkiego, co zakłada posługiwanie się językiem: nauk, sztuk, prawa, religii itp.
Bardziej bezpośredni i konkretny związek między człowieczeństwem człowieka a dyscypliną, jaką jest metafizyka, pojawia się później. Sam Immanuel Kant wspomina o wrodzonej skłonności człowieka (Naturanlage) do metafizyki, o potrzebie odpowiedzi na pewne pytania wynikające z „natury powszechnego ludzkiego intelektu” (aus der Natur der allgemeinen Menschenvernunft)[13].
Arthur Schopenhauer, który uważał się w dużej mierze za ucznia Kanta, określa człowieka mianem „zwierzęcia metafizycznego”[14]. To bardzo interesujące sformułowanie. Niemiecki filozof podejmuje bowiem tradycyjną definicję człowieka jako „zwierzęcia rozumnego” (zôon logon ekhon, animal rationale), jednak wyraźnie zaznaczając, że bycie obdarzonym logosem to nic innego, jak posiadanie zdolności uprawiania metafizyki. Używa tej formuły w jednym z rozdziałów drugiego tomu swojego arcydzieła, zawierającego glosy do tomu pierwszego. Rozdział ten nosi tytuł „O metafizycznej potrzebie człowieka”. Ponownie, wyrażenie jest interesujące. Sugeruje bowiem, że metafizyka stanowi pragnienie tak elementarne, jak fizyczne potrzeby jedzenia czy picia. Schopenhauer pisze po łacinie, animal metaphysicum, i wyjaśnia to sformułowanie, podkreślając charakterystyczną dla ludzi zdolność do zachwytu (Verwunderung), dodatkowo spotęgowaną przez świadomość nieuchronności śmierci – dwie cechy, których zwierzęta są pozbawione.
Pierwsze pojęcie, zachwyt, sięga korzeniami starożytności, pojawiając się, jak powszechnie wiadomo, w dziełach Platona i Arystotelesa. Schopenhauer cytuje z nich słynny fragment o zdolności do zdumienia (thaumazein) jako umiejętności właściwej filozofowi[15]. Skądinąd aspekt, który Schopenhauer uważa za wspomagający – świadomość skończoności życia i nieuchronności śmierci – w starożytności raczej rzadko traktowano jako źródło filozoficznych pytań. Dla starożytnych śmierć była raczej metaforą uprawiania filozofii, jak w Fedonie i w zaczerpniętej z niego, a tradycyjnej odtąd definicji filozofii jako „ćwiczenia się w śmierci” (meletè thanatou)[16].
W 1903 roku Henri Bergson opublikował długi artykuł zatytułowany „Wprowadzenie do metafizyki”, znaczący pewien etap w długotrwałej tendencji do sytuowania metafizyki po stronie podmiotu. Zdefiniował w nim metafizykę jako absolutne pojęcie rzeczywistości dokonywane przez ujmującą ją od wewnątrz intuicję. Jest to jednak możliwe tylko dzięki wiedzy, którą mamy o nas samych. Poznanie metafizyczne to zatem „wewnętrzne, absolutne poznanie trwania jaźni przez nią samą”. Ten empiryzm – konkluduje Bergson – jest „prawdziwą metafizyką”, którą można byłoby zdefiniować jako „doświadczenie całościowe”[17].
Egzystencjaliści – jeśli nazwa ta jest czymś więcej niż tylko etykietką grupującą bardzo różnorodnych autorów – z rozmachem opracowali eksperymentalny, a raczej „doświadczalny” aspekt metafizyki. W 1927 roku Gabriel Marcel opublikował Dziennik metafizyczny. W Mdłościach (1938) Jean-Paul Sartre, będąc w trakcie przygotowywania swojego arcydzieła Byt i nicość (1942), przedstawił w formie swego rodzaju autobiograficznej narracji intuicje dotyczące samej natury świata i jego nieredukowalnej przypadkowości.
Ów powszechny w tych czasach stan umysłu dotyczył nawet tych, którzy nie wykonywali zawodu filozofa. Dotyczy to poety Antonina Artauda. Pisze on: „W stanie powszechnego skarlenia, w jakim jesteśmy, metafizyka wejdzie w umysły tylko przez skórę”[18]. Formuła zasługuje na zainteresowanie. Można by przypuszczać, że Artaud użył czasownika rentrer (fr. wrócić) w znaczeniu po prostu „wejść”, co często obserwujemy, gdy ktoś posługuje się niezbyt starannym językiem. Jeśli jednak przypiszemy mu rygorystyczne posługiwanie się słowami, należałoby rozumieć, że jest to kwestia ponownego wprowadzenia w człowieka czegoś, co go opuściło, a nawet zostało celowo wydalone. Skóra, w swoim cielesnym wymiarze, okazuje się więc nieoczekiwaną, ale skuteczną drogą, by ponownie oddać sprawiedliwość temu, co umysł niewątpliwie zdradził.
Jeszcze większą metamorfozę przeszło samo użycie słów: znaczenie przymiotnika „metafizyczny” również nabrało nowego odcienia. W epoce klasycyzmu mógł on oznaczać „lekki, nieistotny, oddalony od życia”. W ten właśnie sposób, jako „metafizyczne”, Kartezjusz opisał hiperboliczne zwątpienie, któremu poddaje się w pierwszej ze swoich Medytacji. Nie można go wszak zastosować w codziennym życiu (usus vitae)[19]. W epoce radykalnego Oświecenia, aby zdyskwalifikować przeciwnika, wystarczyło po prostu nazwać coś „metafizycznym”. Dla przykładu Denis Diderot na obiekcje opisanego przez niego Jeana d’Alemberta odpowiada mu zarzutem o „metafizyczno-teologiczny galimatias”[20]. Natomiast w XX wieku przymiotnik ten nabrał bardziej niepokojącego, nacechowanego powagą i udręką znaczenia. Kiedy Martin Heidegger pyta: „Czym jest metafizyka?” w niewielkim tekście o tym samym tytule, identyfikuje jej podstawowy nastrój (Stimmung) z trwogą (Angst)[21].
§ 4. Nieobecność, którą trzeba zrekompensować
Ten sposób ponownego usytuowania metafizyki w czymś konkretnym jest być może sam w sobie kompensacją pewnego braku. Właśnie to sugerowałoby zdanie Artauda, jeśli potraktujemy je dosłownie. Wielu dziewiętnastowiecznych myślicieli uważało, że istnienie transcendentnych rzeczywistości przestało być oczywiste, utraciwszy niegdyś posiadaną wiarygodność, co do której wyobrażamy sobie, że kiedyś była powszechna, karmiąc coś, co nie jest, być może, niczym więcej niż nostalgiczną iluzją. Dowody poświadczające ten stan rzeczy można jednak napotkać w całej Europie tego okresu, od Włoch Giacomo Leopardiego po Niemcy Friedricha Nietzschego. Nawet Auguste Comte pisał o „rosnącej kruchości metafizycznych fundamentów”, używając tego przymiotnika w sposób odbiegający od technicznego znaczenia, jakie nadaje mu w innym miejscu swojego dzieła[22]. Widać to również u tych, którzy w ogóle nie uciekają się do słowa „metafizyka”, preferując inne określenia. Gustave Flaubert, na przykład, zauważa w połowie wieku, że „brakuje [mu] podstaw teologicznych”[23]. Godne uwagi jest, że zarówno filozof, jak i pisarz, postrzegają metafizykę i teologię nie jako pewne zwieńczenie, jakiś mglisty szczyt, lecz raczej jako bardzo konkretny fundament. Przy odwróceniu marksistowskiej terminologii teologia jawi się raczej jako „infrastruktura” niż „nadbudowa”. W tym właśnie sensie należy rozumieć podtytuł niniejszej książki.
Temat „śmierci Boga” jeszcze bardziej pogłębił wrażenie utraty pierwiastka teologicznego. Motyw ten pojawił się dość wcześnie, na przykład w pracach młodego Georga Hegla, w zdaniu, które można by uznać za nic więcej, niż cytat z luterańskiego chorału[24]. Ale to dopiero wraz z Nietzschem uzyskał swoją najdoskonalszą formę – w słynnym aforyzmie, którego tytuł tradycyjnie tłumaczy się jako „Szalony człowiek”[25].
Przypisy