Kres i początek - George Weigel - ebook

Kres i początek ebook

George Weigel

0,0
94,90 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

To dzieło jedyne w swoim rodzaju, przełomowe podsumowanie życia i nauczania polskiego papieża – człowieka, który zmienił losy Kościoła i świata.Kres i początekjest próbą podsumowania pontyfikatu papieża, którego George Weigel nazywa Janem Pawłem Wielkim. Książka jest zarówno uzupełnieniem, jak i kontynuacją bestsellerowej biografii Jana Pawła II, zatytułowanej Świadek nadziei. „Im dłużej rozmyślam nad pontyfikatem Jana Pawła II, tym bardziej jestem przekonany, że stanowił on punkt zwrotny w dziejach Kościoła, przełom bardzo ważny wobec mającej obecnie miejsce konfrontacji religii z postmodernistycznym światem” – mówi George Weigel i przedstawia w książce portret człowieka, który pokazał światu moralne bankructwo komunistycznej ideologii. Kres i początek to także przejmujący opis ostatnich, bardzo trudnych lat pontyfikatu, kiedy Jan Paweł II zmagał się z cierpieniem, postępującą chorobą, krytyką swojego nauczania i głośnymi skandalami w Kościele.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 1082

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Tytuł oryginału

The End and the Beginning. Pope John Paul II – The Victory of Freedom, the Last Years, the Legacy

Copyright © 2010 by George Weigel. All rights reserved

© Copyright for this edition by Wydawnictwo W drodze, 2024

© Copyright for the Polish translation by Michał Romanek, 2024

 

Redaktor prowadząca – Ewa Kubiak

Opracowanie redakcyjne – Elżbieta Kot, Katarzyna Mach

Korekta – Paulina Jeske-Choińska

Skład i łamanie wersji do druku – Krzysztof Lorczyk OP

Redakcja techniczna – Józefa Kurpisz

Projekt okładki i layoutu – Krzysztof Lorczyk OP

Fotografia na okładce – Levan Ramishvili | flickr.com

Źródła zdjęć i ilustracji – Narodowe Archiwum Cyfrowe, Wikimedia Commons

 

 

 

 

 

 

 

 

 

ISBN 978-83-7906-720-6

 

Wydawnictwo Polskiej Prowincji Dominikanów W drodze sp. z o.o.

Wydanie I

ul. Kościuszki 99

61-716 Poznań

tel. 61 850 47 52

[email protected]

www.wdrodze.pl

 

Przygotowanie wersji elektronicznej Epubeum

Przedmowa do nowego wydania1

Zwracając się 5 października 1995 roku do Organizacji Narodów Zjednoczonych, Jan Paweł II mówił z radością o zjawisku „niezwykłego i globalnego przyspieszenia procesu dążenia do wolności, który stanowi jedną z głównych sił napędowych ludzkiej historii”. „W każdym zakątku ziemi ludzie – zauważał – podjęli ryzyko wolności”. A w ich odwadze znajdował powód do nadziei: nadziei, że – jak to ujął – „łzy [dwudziestego] stulecia przygotowały ziemię na nową wiosnę ludzkiego ducha”.

Po kilku dekadach od tego wiekopomnego, postzimnowojennego przemówienia papieża do przedstawicieli światowej władzy projekt wolności, do którego wniósł on tak znaczący wkład zarówno jako duszpasterz, jak i myśliciel, jest zagrożony: od zewnątrz przez nowe i agresywne formy autorytaryzmu, a od wewnątrz przez zamieszanie i kłótnie. Dlatego też świadectwo nadziei Jana Pawła II jest być może jeszcze bardziej wyraziste teraz niż wtedy, gdy je po raz pierwszy sformułował. Nadzieja ta nie ograniczała się do jego własnego narodu; była raczej nadzieją dla całej ludzkości. Jednocześnie polski papież liczył na to, że nowe państwa demokratyczne Europy Środkowej i Wschodniej odegrają szczególną rolę w demokratycznym projekcie XXI wieku. Wyzwoliwszy się spod tyranii mocą prawdy, mocą sumienia i mocą solidarności, najnowsi członkowie demokratycznej rodziny – taką nadzieję miał Jan Paweł II – będą przypominać jej starszym członkom, że nie można oddzielać wolności od prawdy, wolności od cnoty, bez poważnego uszczerbku dla sprawy wyzwolenia człowieka: zarówno w wymiarze jednostek, jak i państw.

Jan Paweł II przez cały swój pontyfikat starał się umacniać moralne i kulturowe fundamenty, na których w XXI wieku można by budować humanitarne społeczeństwa. W pełni świadomy, na podstawie własnego doświadczenia nazizmu i komunizmu, że idee naprawdę mają swoje konsekwencje, w tym konsekwencje ludobójcze, próbował uwypuklać te prawdy, które są niezbędne do solidarnego przeżywania wolności, tak aby na całej ziemi po zimnej wojnie społeczeństwa mogły dążyć do wspólnego dobra. W ten sposób papież zaoferował światu swego rodzaju leksykon kluczowych pojęć i idei pozwalających na przeżywanie wolności w sposób szlachetny. Przegląd tego politycznego leksykonu, który Jan Paweł II ukształtował najpierw w ciągu czterdziestoletniej walki z komunizmem o ludzką przyszłość, a następnie udoskonalił w dojrzałej refleksji nad podstawami wolnej polityki i wolnej gospodarki, pomoże ujrzeć w lepszej perspektywie opowieść zawartą w dalszej części tej książki.

Pierwsza idea: wolne i prawe społeczeństwo

Jak to opisał Jan Paweł II w swojej najważniejszej encyklice społecznej Centesimus annus, wolne społeczeństwo przyszłości będzie się składać z trzech powiązanych ze sobą części: demokratycznej wspólnoty politycznej, wolnej czy też zorientowanej na rynek gospodarki oraz tętniącej życiem kultury moralności publicznej. Dziś dwa pierwsze elementy tej triady nie budzą zbyt wielu kontrowersji, choć w całym demokratycznym świecie widać potrzebę poważnych argumentów na rzecz ochrony demokratycznych wyborów, gwarancji niezawisłości sędziowskiej, zachowania silnego społeczeństwa obywatelskiego oraz zapewnienia obrony podstawowych praw obywatelskich i politycznych. Jednak w zamyśle Jana Pawła II to ostatni z tych trzech składników, kultura moralności publicznej, miał być decydujący w kolejnych latach XXI wieku i trzeciego tysiąclecia.

Wolność polityczna i gospodarcza wyzwala ogromne pokłady ludzkiej energii, którą rządy autorytarne lub tyrańskie zazwyczaj tłumią. W jaki sposób okiełznać tę energię, tak aby przyczyniała się do autentycznego rozkwitu człowieka i solidarności społecznej? Co pozwoli obywatelom demokratycznych państw przekroczyć własny egoizm i żyć w tej solidarności, która jest dla demokracji niezbędna?

Polityka – Jan Paweł II to wiedział – jest zawsze zależna od kultury. Jeśli polityka rodzi podziały i jest pełna zaciekłości, do tego stopnia, że staje się dysfunkcyjna, znaczy to tyle, że coś jest nie tak z naszą kulturą moralności publicznej. Dotyczy to każdego miejsca na świecie: zarówno starszych demokracji, takich jak Stany Zjednoczone, jak i nowszych, takich jak Polska, a także krajów, które właśnie starają się wyzwolić z utrwalonych przez tradycję autorytarnych form rządów. Odnowa moralna i kulturowa – powrót do programu „życia w prawdzie”, który pomógł wyzwolić Europę Środkowo-Wschodnią z komunizmu – jest zatem istotnym elementem zabezpieczenia przyszłości projektu wolności.

Jak uczył Jan Paweł II w Centesimus annus, demokracja i wolna gospodarka to nie maszyny, które mogą działać same z siebie. Potrzeba wystarczającej liczby dojrzałych obywateli, żyjących określonymi cnotami, aby polityka i wolność działały w sposób, który będzie sprzyjał indywidualnemu rozkwitowi człowieka i solidarności społecznej.

Druga idea: wolność

Czym jest „wolność” wolnego społeczeństwa XXI wieku? Czy to coś więcej niż „wybór” czy też swoboda jednostki? Jaki jest związek wolności z prawdą i dobrem?

W encyklice Veritatis splendor z 1993 roku Jan Paweł II krytykował teorie wolności zawężające ją do samowoli; w jego rozumieniu jest to wolność infantylna, pojęcie liberté redukujące człowieka do sumy jego doraźnych pragnień. Równocześnie polski papież uwypuklał ideę „wolności ku doskonałości”: wolności jako moralnego nawyku swobodnego wyboru dobra. Dlatego encyklika Centesimus annus podkreślała, że autentycznie ludzka wolność – wolność, która jest odbiciem prawdziwej godności każdej osoby ludzkiej i która jest zdolna do budowania solidarności między ludami i narodami – to wolność oparta na prawdzie i ukierunkowana ku dobru.

W całym dzisiejszym demokratycznym świecie sama idea wolności ulega infantylizacji; niektórzy wydają się uważać, że naturę wolności podsumowują słowa znanej piosenki: „Zrobiłem to po swojemu” (ang.: I did it my way). Jednak to nie taka idea wolności wyzwoliła w 1989 roku Europę Środkowo-Wschodnią od tyranii. Fundamentem rewolucji sumienia, która poprzedziła i umożliwiła rewolucję 1989 roku, było o wiele solidniejsze i szlachetniejsze pojęcie wolności: wolności – znowu – powiązanej z prawdą i ukierunkowanej ku dobru, tak by korzystanie z osobistej wolności i odpowiedzialność stawały się więzami solidarności. W przekonaniu Jana Pawła II na dalszy bieg XXI wieku i wieków następnych w niemałym stopniu wpłynie zdolność człowieka do przeżywania tej dojrzałej, szlachetnej wolności.

Trzecia idea: Europa i Zachód

Czym jest „Europa” czy też – szerzej – „Zachód”? Czy to po prostu zespół układów politycznych i gospodarczych? Czy może Zachód – i Europa – to pewne osiągnięcie kulturowe, pewna cywilizacja? W adhortacji z 2003 roku Ecclesia in Europa, a także w wygłaszanych podczas audiencji generalnych w roku 2004 komentarzach na temat projektu europejskiego traktatu konstytucyjnego Jan Paweł II proponował wolne od utylitaryzmu, głęboko kulturowe rozumienie Zachodu i jego części składowych: Europy oraz jej dawnych terytoriów zależnych na całym świecie.

Cywilizacja zachodnia, argumentował Jan Paweł II, narodziła się z owocnego współdziałania Jerozolimy, Aten i Rzymu. Religia biblijna, filozofia grecka i prawo rzymskie, przez stulecia wzajemnie na siebie oddziałując, były ziarnami, z których wyrósł Zachód. Od Jerozolimy, od religii biblijnej, Zachód nauczył się tego, że życie jest przygodą, pielgrzymką, podróżą; historia nie jest cykliczna ani przypadkowa; historia dokądś zmierza. Dlatego wyjście Izraela z Egiptu to metafora, która ma charakter nie tylko kluczowy w życiu duchowym Żydów i chrześcijan, ale i założycielski względem zachodniej idei historii.

Od Aten, od filozofii greckiej, Zachód nauczył się wiary w rozum i w jego zdolność docierania do prawdy rzeczy – w tym także prawdy moralnej rzeczy. Ta wiara w rozum, połączona z biblijną ideą stworzenia, wyjaśnia, dlaczego nauka rozkwitła najpierw właśnie na Zachodzie: istnieją w świecie prawdy, które można rozpoznać; te prawdy są, by tak rzec, w ów świat i w nas „wbudowane”, a nasz umysł potrafi je pojąć. Wiara w rozum umożliwiła jednak nie tylko powstanie nauki. Umożliwiła również powstanie demokracji, ponieważ żywotność demokracji zależy od zdolności ludzi do wspólnego namysłu na temat życia publicznego.

Od Rzymu z kolei Zachód nauczył się, że w sprawach ludzkich rządy prawa są lepsze niż rządy brutalnej siły czy surowego przymusu.

Ignorowanie którejkolwiek z tych części składowych oznacza błędne odczytywanie trwającej historii Zachodu – podkreślał Jan Paweł II. Jerozolima, Ateny i Rzym – wszystkie one są niezbędne dla przyszłości. Utrata wiary w Boga Biblii prowadzi do utraty wiary w rozum, a utrata wiary w rozum jest śmiertelnym zagrożeniem dla demokracji, ponieważ argumentacja oparta na rozumie i na prawdach moralnych osadzonych w świecie i w nas samych jest żywotną siłą demokracji. Z leksykonu politycznego Jana Pawła II płynie więc wniosek, że odnowa demokratyczna w XXI wieku powinna uwzględniać wszystkie trzy źródła cywilizacji Zachodu. Źródła te są także żywym przypomnieniem, że cywilizacyjne korzenie nowożytnego projektu demokratycznego sięgają znacznie głębiej niż do osiemnastowiecznego oświecenia.

Czwarta idea: pamięć historyczna

W swojej ostatniej opublikowanej książce Pamięć i tożsamość, Jan Paweł II zastanawiał się nad znaczeniem prawdy historycznej dla demokratycznej przyszłości. A jak nauczał Kościół katolicki w latach poprzedzających Wielki Jubileusz roku 2000, jeśli chce się zapewnić przyszłość rodzaju ludzkiego, trzeba oczyścić pamięć. Prawdziwe, oczyszczone ze zniekształceń opowiedzenie historii narodu prowadzi do otwartej przyszłości. Historia zafałszowana lub zniekształcona przyczynia się do deprawacji jednostek i może prowadzić do społecznej dekadencji, wypaczonej kultury moralności publicznej, a w ostateczności do tyranii. Tak było w Niemczech w latach dwudziestych i na początku lat trzydziestych XX wieku, a Jan Paweł II miał zawsze w pamięci nauki płynące z tego weimarskiego doświadczenia.

Dla Jana Pawła II prawda na temat historii narodu była zatem ważnym elementem tej tętniącej życiem kultury moralności publicznej, stanowiącej klucz do wolnego społeczeństwa XXI wieku. Przez czterdzieści cztery lata, między 1945 a 1989 rokiem, Polska cierpiała z powodu zafałszowywania jej historii przez komunistów poprzez sieć kłamstw i wypaczeń w służbie władzy oderwanej od prawdy. Ojczyzna papieża była w stanie samodzielnie wyzwolić się spod tyranii, kiedy wystarczająco wielu Polaków postanowiło żyć w prawdzie w odniesieniu do swojej narodowej tożsamości i pamięci. Lekcja z tego doświadczenia nie dotyczyła jednak tylko Polski. Każdy naród potrzebuje prawdziwej historii. Oczyszczenie pamięci historycznej i odrzucenie prób przepisywania historii dla partyjnych celów politycznych jest niezbędne dla odnowy projektu demokratycznego w XXI wieku.

Piąta idea: pluralizm

We współczesnym świecie panuje wielkie pomieszanie pojęć dotyczące „pluralizmu”. Pluralizm to coś więcej niż samo istnienie wielości czy też różnorodności; właściwie rozumiany pluralizm nie oznacza jedynie socjologicznego faktu istnienia w każdym społeczeństwie XXI wieku różnic w zakresie przekonań religijnych i politycznych. Prawdziwy pluralizm jest raczej osiągnięciem moralnym i kulturowym o ważnych implikacjach politycznych. Prawdziwy pluralizm to oparta na prawdzie rozmowa między ludźmi o różnych poglądach, w której wszystkie strony szukają wspólnego dobra. Osiągnięcie prawdziwego pluralizmu to odpowiedź społeczeństwa na słowo Pana przekazane ludzkości przez proroka Izajasza: „Chodźcie, rozsądźmy” (Iz 1,18).

W Pamięci i tożsamości Jan Paweł II zauważył, że „polskość to (…) wielość i pluralizm, a nie ciasnota i zamknięcie”. Tę cechę narodową określił jako „jagielloński” wymiar polskości, a jej korzeni doszukiwał się w wielkiej Rzeczypospolitej polsko-litewskiej, która była – jak pisał – „Rzeczpospolitą wielu narodów, wielu kultur, wielu religii”. W miarę jak świat staje się coraz bardziej „zglobalizowany”, a narody, kultury i tradycje narodowe przenikają się w coraz bardziej złożony sposób, ten wymiar polskiej pamięci historycznej, który ma swoje odpowiedniki w doświadczeniu Stanów Zjednoczonych, Kanady oraz innych państw wieloetnicznych i wielorasowych, będzie nabierał coraz większego znaczenia jako wzorzec zarządzania różnicami w sposób ludzki.

Głębokie rozumienie pluralizmu przez Jana Pawła II – widzenie w nim osiągnięcia społecznego – rzuca również światło na znaczenie tolerancji. W rozumieniu papieża tolerancja nie oznaczała ignorowania różnic. Tolerancja wiązała się z włączaniem różnic w owe więzi uprzejmości i szacunku, które powinny cechować obywateli każdego humanitarnego społeczeństwa, a zwłaszcza obywateli państw demokratycznych. Dla Jana Pawła II tolerancja nie oznaczała zatem, że istnieje „twoja prawda” i „moja prawda”, nie ma natomiast czegoś takiego jak „prawda” po prostu. Nie: tolerancja znaczyła dla papieża wzajemne zgłębianie prawd wbudowanych w ludzką kondycję – oraz stały, cierpliwy wysiłek podejmowany po to, by nauczyć przesiąknięty sceptycyzmem świat XXI wieku, że takie prawdy istnieją.

Te wszystkie zagadnienia nie były dla Jana Pawła II zwykłą abstrakcją. Dlatego jego zdaniem to, że ruch Solidarności potrafił skupić różnych ludzi w jednym, szlachetnym przedsięwzięciu, było wielkim osiągnięciem. Solidarność jako ruch uosabiała solidarność jako cnotę oraz jako jedną z czterech zasad – wraz z personalizmem, dobrem wspólnym i zasadą pomocniczości – którą w trakcie swojego pontyfikatu Jan Paweł II zakotwiczył w nauczaniu społecznym Kościoła katolickiego.

Szósta idea: patriotyzm

Gdy wraca się do homilii i przemówień Jana Pawła II z jego pierwszej pielgrzymki do polskiej ojczyzny w czerwcu 1979 roku, a zwłaszcza do homilii wygłoszonej w Gnieźnie 3 czerwca, można z nich wydobyć ważne lekcje dla teraźniejszości i przyszłości dotyczące patriotyzmu. Słuchamy oto polskiego patrioty, którego polskie, krakowskie korzenie, doświadczenie i lojalność doprowadziły do szerszego uznania duchowej jedności narodów słowiańskich, a nawet kulturowej jedności Europy. Jan Paweł II nie był „Europejczykiem” w sensie abstrakcyjnym: do wizji Europy – całej i wolnej, oddychającej obydwoma płucami, wschodnim i zachodnim – doszedł dzięki swojemu krakowskiemu i polskiemu doświadczeniu, a nie pomimo tego doświadczenia. Tym samym jego polski patriotyzm nie był szowinistyczny ani ksenofobiczny. Nie był zamknięty w sobie, ale otwarty na tych, którzy byli „inni”. Polska, czasem zdradzana, a zbyt często ignorowana przez Zachód, była – jak podkreślał – wpleciona w tkankę Europy. Podobnie jak doświadczenia i historie wielu innych narodów.

Warto przeczytać, co Jan Paweł II pisał na ten temat. Oto fragment z Pamięci i tożsamości:

 

(…) tak jak rodzina, naród i ojczyzna pozostają rzeczywistościami nie do zastąpienia. (…) Oczywiście, trzeba bezwzględnie unikać (…) tego, ażeby ta niezbywalna funkcja narodu nie wyrodziła się w nacjonalizm. XX stulecie dostarczyło nam pod tym względem doświadczeń skrajnie wymownych, również w świetle ich dramatycznych konsekwencji. W jaki sposób można wyzwolić się od tego zagrożenia? Myślę, że sposobem właściwym jest patriotyzm. Charakterystyczne dla nacjonalizmu jest bowiem to, że uznaje tylko dobro własnego narodu i tylko do niego dąży, nie licząc się z prawami innych. Patriotyzm natomiast, jako miłość ojczyzny, przyznaje wszystkim innym narodom takie samo prawo jak własnemu, a zatem jest drogą do uporządkowanej miłości społecznej2.

 

Krótko mówiąc, być Polakiem dla Jana Pawła II to być kimś o szczególnej lojalności, kimś, kogo szczególne, polskie doświadczenie otworzyło na szersze lojalności, nie zapomniał jednak nigdy o swoich korzeniach. Można tu znaleźć ważne lekcje dla XXI wieku, podczas gdy w wielu różnych przestrzeniach o znaczeniu narodowym typowy dla ciasnych horyzontów, wąsko pojmowany nacjonalizm prowadzi do nowych form izolacjonizmu i porzucenia międzynarodowej odpowiedzialności.

Siódma idea: Kościół aktywny w sferze publicznej

W encyklikach Redemptoris missio (1990) i Centesimus annus (1991) Jan Paweł II głosił śmiałą wizję roli Kościoła katolickiego w wolnym społeczeństwie XXI wieku.

Kościół, jaki wyobrażał sobie papież, nie był ani Kościołem państwowym, ani upartyjnionym: nie był Kościołem, który stara się uzyskać wsparcie władzy państwowej lub mechanizmów jakiejkolwiek partii politycznej dla swoich twierdzeń na temat prawdy. Jak pisze papież w Redemptoris missio, „Kościół proponuje, niczego nie narzuca”. Kościół prosi, a w razie potrzeby domaga się (jak to miało miejsce w okresie komunizmu), by pozwolono mu publicznie przedstawiać jego ewangeliczną propozycję; i Kościół rości sobie prawo, jako instytucja społeczeństwa obywatelskiego, do tego, by być dynamicznym partnerem w debacie publicznej. Kościół nie stara się jednak o status Kościoła państwowego ani nie sprzymierza się z żadną partią polityczną. Upartyjnienie zagraża niezależności Kościoła, a co ważniejsze, redukuje Ewangelię do programu politycznego – właśnie tak brzmiała jedna z krytycznych uwag, jakie Jan Paweł II kierował pod adresem niektórych form latynoamerykańskiej teologii wyzwolenia.

Kościół XXI wieku w nauczaniu Jana Pawła II nie był również Kościołem zredukowanym do sfery prywatnej, wycofanym z przestrzeni publicznej na mocy własnej decyzji, na skutek stosowania przymusu przez władzę państwową lub w wyniku jednego i drugiego.

Europejski katolicyzm od dawna był przyzwyczajony do statusu Kościoła państwowego. Jan Paweł II wiedział, że te czasy minęły. W jego wizji alternatywą nie było ani wycofanie się Kościoła do sfery prywatnej, ani Kościół zepchnięty do getta, ani upartyjniony, lecz Kościół aktywny w sferze publicznej: taki, który Jan Paweł II nazwał w Redemptoris missio Kościołem, który „proponuje”.

Jak wyraźnie nauczał papież w Centesimus annus, ów proponujący Kościół miał działać publicznie przede wszystkim poprzez wolne stowarzyszenia społeczeństwa obywatelskiego, a nie jako aktor polityczny. Proponujący, aktywny w sferze publicznej katolicyzm XXI wieku miał przedstawiać argumenty; nie miał tworzyć polityki, chociaż przedstawiane przez niego argumenty miały sugerować, że niektóre kierunki w polityce są bardziej zgodne z wolnością przeżywaną w sposób szlachetny, solidarny i dla wspólnego dobra. Proponujący, aktywny w sferze publicznej Kościół, zarysowany w magisterium społecznym Jana Pawła II, miał działać na głębszym poziomie życia publicznego – na poziomie kulturowej samoświadomości i samozrozumienia. Kościół, innymi słowy, miał być strażnikiem i nauczycielem oraz świadkiem prawd, które umożliwiają dobre przeżywanie wolności.

Szkic Jana Pawła II o „Kościele aktywnym w sferze publicznej” niesie również ważne implikacje dla wolnego społeczeństwa w XXI wieku. Wolne społeczeństwo musi być rzeczywiście „otwarte”, a ta otwartość musi być wszechstronna: wolne i otwarte społeczeństwo nie może oznaczać przestrzeni publicznej, z której wykluczone są przekonania religijne jako źródło poznania moralnego i politycznego. Zdaniem polskiego papieża nadszedł czas, aby Europa i cały Zachód pozbyły się kulturowego kaca wywołanego ideą, że demokracja, wolność i otwartość wymagają laïcité, laickości, która tworzy odartą z religijności przestrzeń publiczną. Takie twierdzenie jest samo w sobie niedemokratyczne, ponieważ odmawia wielu obywatelom prawa do wnoszenia w życie publiczne najgłębszych źródeł ich przekonań moralnych. To samo odnosi się do Chin, gdzie możliwość powstania prawdziwie otwartej przestrzeni publicznej będzie prawdopodobnie poddawana ciężkim próbom, z ogromnymi globalnymi konsekwencjami, przez cały XXI wiek i trzecie tysiąclecie.

Niezdolność tego, co niektórzy nazywają „płynną” ponowoczesnością3 – postmodernistycznej kultury pozbawionej transcendentnych moralnych punktów odniesienia – do przedstawienia mocnego świadectwa i obrony demokracji również martwiła Jana Pawła II. W następstwie 11 września i nowego światowego nieporządku, który on zainaugurował, oraz w obliczu ekonomicznych i społecznych zaburzeń spowodowanych przez globalizację „płynna” ponowoczesność okazała się podatna na syreni śpiew nowych autorytetów na całym świecie oraz na polityczny projekt radykalnego dżihadu islamskiego. Według Jana Pawła II sugerowało to, że Zachód XXI wieku musi na nowo odkryć, czego religia biblijna nauczyła go kiedyś o godności osoby ludzkiej, granicach władzy państwowej i moralnej wyższości życia w solidarności z innymi, a nie dla samego siebie.

W tym względzie, jak się wydaje, papież uważał, że laboratorium przyszłości stanowi Europa, a wyniki testów w początkach XXI wieku uznał za alarmujące. I nie był to alarm przesadzony, lecz realistyczny. Postchrześcijańska Europa XXI wieku jest w coraz większym stopniu Europą postracjonalną, a jej niezdolność do zorganizowania silnej, przekazywanej kulturowo i znajdującej polityczny oddźwięk obrony demokracji oraz wolnego społeczeństwa z jakichkolwiek innych powodów niż utylitarne jest równie poważnym zagrożeniem dla europejskiej przyszłości co dysfunkcjonalne aspekty Unii Europejskiej; jest to również najprawdopodobniej jedna z przyczyn powstania nowych form „nieliberalnej” demokracji.

„Kościół aktywny w sferze publicznej”, jaki wyobrażał sobie Jan Paweł II – ani państwowy, ani upartyjniony, ani zepchnięty do getta – mógłby w tej sytuacji odgrywać ważną rolę w tym, by wzywać Zachód (a także wszystkich tych, którzy patrzą na Zachód jako na wzór dla przyszłości) do głębszego zrozumienia, w jaki sposób można przeżywać projekt wolności zarówno w wolności, jak i w solidarności. Pozostawione przez polskiego papieża nauczanie społeczne pokazuje, że można to osiągnąć, jeśli na powrót połączy się wolność z prawdą i dobrem.

 

Jest rzeczą ciekawą, że Jan Paweł II, który nigdy nie żył w dojrzałej demokracji, wykazał się tak przenikliwym spojrzeniem na współczesny projekt wolności i na wymogi kulturowe, które umożliwiają rozkwit demokracji. Jednakże i z mojej poprzedniej poświęconej mu książki, Świadek nadziei, i z niniejszej, Kres i początek, wynika, że w historii tego człowieka, którego Kościół i świat znają dziś jako świętego papieża Jana Pawła II, wszystko opierało się na jego chrześcijańskich przekonaniach. Jego przekonanie zasadnicze – że Jezus Chrystus jest zarówno odpowiedzią na pytanie o każde ludzkie życie, jak i odpowiedzią na pytanie o ludzką historię – dało mu moc, by działać na rzecz solidarności i wyzwolenia. I to również warto rozważyć, teraz i na przyszłość.

PROLOG. Papież Tysiąclecia

Wiosna 2005 roku: marzec ustępuje kwietniowi, a świat czuwa przed Pałacem Apostolskim w Rzymie. Już wtedy zbliżający się do przejmującego kresu pontyfikat papieża Jana Pawła II opisywano jako jeden z najdonioślejszych w ciągu dwóch tysiącleci dziejów chrześcijaństwa.

Osiem miesięcy po swoim wyborze, który nastąpił 16 października 1978 roku, nowy papież zainicjował we własnej ojczyźnie rewolucję sumień – moralne wyzwanie dla status quo zimnej wojny. Rewolucja ta przyczyniła się do uruchomienia biegu dramatycznych wydarzeń międzynarodowych, których kulminacją miał się stać upadek komunizmu w Europie w roku 1989 i rozpad Związku Sowieckiego w roku 1991. Wpływ Papieża Tysiąclecia na świat nie ograniczał się jednakże do regionu, z którego pochodził. W ciągu pierwszych dwudziestu lat pontyfikatu Jan Paweł II odegrał także ważną rolę w procesach przemian demokratycznych dokonujących się w najrozmaitszych miejscach świata: od Ameryki Środkowej i Południowej po Azję Wschodnią. Równocześnie sam stał się uniwersalnym świadkiem moralnym, obrońcą godności osoby ludzkiej oraz głównym propagatorem powszechnego charakteru praw człowieka w świecie. Zbliżając się do kresu swojego ziemskiego pielgrzymowania, Jan Paweł II – o którym na początku jego pontyfikatu świat wiedział bardzo niewiele – stał się dla miliardów ludzi niezwykłym ucieleśnieniem udręk, tragedii i triumfów drugiej połowy XX wieku.

Jego wpływ na Kościół katolicki był równie zasadniczy jak sposób, w jaki oddziaływał na sprawy świata. Przez ponad ćwierćwiecze ożywiał Kościół duchowo i intelektualnie, przywracając wielu katolikom poczucie, jaką przygodą jest bycie uczniem Chrystusa, i ustawicznie przypominając całemu Kościołowi, że nie istnieje sam dla siebie, lecz dla realizacji swojego ewangelicznego posłannictwa: głoszenia na całym świecie Dobrej Nowiny o zbawczej miłości Boga do ludzkości. Energicznie korzystając z nowoczesnych, rewolucyjnych środków komunikacji i transportu, Jan Paweł II nadał nowe znaczenie papieskiemu tytułowi „Powszechny Pasterz Kościoła”. Podczas kolejnych papieskich pielgrzymek po Włoszech i po całym ziemskim globie niósł Kościołowi posługę biskupa Rzymu, dokonując dzieła bez precedensu w dziejach. Jednym ze związanych z tymi podróżami wydarzeń, które stały się jego znakiem rozpoznawczym, były Światowe Dni Młodzieży. Podczas tych spotkań Papież pokazywał, że wbrew przewidywaniom zarówno pewnych siebie zwolenników sekularyzacji, jak i pełnych wątpliwości duchownych młodzież z całego świata: z krajów rozwiniętych, z dawnego bloku komunistycznego i z krajów rozwijających się, entuzjastycznie odpowiada na jego otwarte wezwanie do prowadzenia życia opartego na cnotach heroicznych.

Równie zaskakujące dla niektórych było zdecydowane dążenie Jana Pawła II do jedności chrześcijan, determinacja, z jaką starał się stworzyć nowe relacje między katolicyzmem a judaizmem, zaangażowanie w dialog międzyreligijny z coraz bardziej niespokojnym światem islamu oraz udział w budowaniu mostów między wiarą a nauką. Polski papież zarazem nadawał nowe znaczenie tradycyjnemu papieskiemu tytułowi pontifex – który pochodzi od łacińskiego słowa oznaczającego most – a równocześnie na nowo kreślił wizję papiestwa jako urzędu zajmującego się raczej ewangelicznym świadectwem niż biurokratycznym zarządzaniem. Przy tym wszystkim Jan Paweł II tworzył także najbardziej doniosły pod względem intelektualnym korpus nauczania papieskiego na przestrzeni wieków, wzywając Kościół katolicki do pogłębienia oddania własnym tradycjom doktrynalnym i moralnym przy jednoczesnym włączeniu w tę refleksję współczesnej krytyki religii objawionej i klasycznej moralności. Najbardziej uderzające było być może to, że zaproponował on świeże odczytanie etyki seksualnej katolicyzmu – wizję, w której wierna i płodna miłość małżeńska jest pojmowana jako ikona wewnętrznego życia Trójcy Świętej.

Zarówno pod względem przyjętej metody intelektualnej – polegającej na wprzęganiu klasycznych prawd wiary i moralności we wnikliwy dialog prowadzony ze współczesnymi sposobami rozumienia osoby ludzkiej – jak i pod innymi względami Jan Paweł II był zarazem znakiem sprzeciwu i „świadkiem nadziei”, jak nazwał siebie na forum Narodów Zjednoczonych w roku 1995.

Czczony przez setki milionów ludzi, spośród których wielu nie było ani katolikami, ani chrześcijanami, był równocześnie od początku do końca swojej posługi ostro krytykowany przez wielu katolickich intelektualistów i działaczy. Jego krytycy (wśród których byli księża, zakonnice i biskupi) uważali ten pontyfikat za okres „restauracji” – porzucenia zobowiązań podjętych przez Kościół katolicki na II Soborze Watykańskim w latach 1962–1965.

Jako orędownik wolności zrobił więcej niż ktokolwiek inny dla wyzwolenia swoich słowiańskich braci spod jarzma totalitaryzmu, a mimo to niektórzy mieli mu za złe uparte głoszenie, że wolność nie jest neutralną zdolnością „wyboru” i że właściwie przeżywana wolność jest zawsze związana z prawdą moralną i przyporządkowana dobru.

Autentyczny intelektualista, był obdarzony głębokim szacunkiem dla życia umysłowego, a jednak niektórzy oskarżali go, że sprzeciwia się wolności badań naukowych. Jako duszpasterz z ponadpięćdziesięcioletnim doświadczeniem niesienia pomocy ludziom zmagającym się z wątpliwościami i pokusami ludzkiego losu nierzadko spotykał się z oskarżeniami o brak wrażliwości i apodyktyczność, jednakże nawet jego krytycy musieli przyznać, że stał się on globalnym moralnym punktem odniesienia – człowiekiem, którego zdanie ma ogromne znaczenie nawet dla tych, którzy sprzeciwiają się jego wizji i prowadzonemu przez niego Kościołowi.

W jaki sposób to osiągnął? Jakie czynniki ukształtowały tę wyjątkową i niezwykłą osobowość – człowieka, który będąc gruntownie zakorzeniony w pewnej określonej wierze, był jednocześnie kimś w rodzaju ojca wszystkich ludzi, niezależnie od ich doświadczeń i przekonań, przemawiającego do ich serc, umysłów i dusz?

Dzieje życia Karola Wojtyły z okresu przed wyborem na papieża oraz pierwsze dwadzieścia dwa lata jego pontyfikatu są opisane w książce Świadek nadziei. Biografia papieża Jana Pawła II, której niniejszy tom jest zarówno uzupełnieniem, jak i kontynuacją4. Od czasu wydania tamtej biografii dostępne stały się informacje, które rzucają nowe światło na dramat czterdziestoletniego zmagania Karola Wojtyły z komunizmem – oraz czterdziestoletnich wysiłków komunizmu w celu utrudnienia dzieła Wojtyły i zniszczenia jego reputacji. Ta wiedza robi ogromne wrażenie: komunistyczne władze Polski, ich zwierzchnicy w Moskwie oraz sojusznicy w całym bloku sowieckim od dawna uważali Karola Wojtyłę za śmiertelnego wroga, po jego zaś wyborze na papieża za śmiertelne zagrożenie dla pozycji komunizmu w Europie Środkowej i Wschodniej, dla komunistycznych planów w całym Trzecim Świecie – a nawet wręcz dla przetrwania samego komunizmu. Nie mylili się w tych ocenach, chociaż często błędnie pojmowali strategię Wojtyły i źle odczytywali jego zamiary.

W komunistyczną wojnę przeciwko Karolowi Wojtyle i – po jego wyborze na papieża – przeciwko prowadzonemu przez niego Kościołowi zaangażowano olbrzymie zasoby ludzkie i finansowe. Wysiłki te okazały się ostatecznie daremne, ponieważ oręż, którego używał Wojtyła, był rodzajem broni, której skutków komunistyczna taktyka nie potrafiła osłabić. Mimo to komuniści z wszelkich sił starali się zniszczyć jego dzieło i podważyć jego autorytet: początkowo w Krakowie, a później w Rzymie, kiedy tam się przeniósł. Wiele osób nadal jest przekonanych, że takie właśnie było podłoże zamachu z 13 maja 1981 roku; w każdym razie wojna z Wojtyłą obejmowała zakrojoną na wielką skalę kampanię przekupstwa, szantażu i werbowania na informatorów jego współpracowników w Polsce i w Rzymie. Te tajne przedsięwzięcia były często koordynowane przez agencje wywiadowcze bloku sowieckiego, a wszelkie informacje zbierane przez służby wywiadowcze Układu Warszawskiego były przekazywane do KGB w Moskwie, gdzie przypuszczalnie nadal znajdują się (i nadal są niedostępne dla badaczy) kopie akt tych operacji.

Wiele akt pochodzących z okresu wojny toczonej przez komunistów z Karolem Wojtyłą i z papieżem Janem Pawłem II zniszczono w momencie załamania komunizmu w roku 1989 i wkrótce potem, jednakże ocalały i tak ogromne archiwa, które w ciągu pierwszych pięciu lat po śmierci Jana Pawła II dopiero zaczęto badać. Uważna analiza nawet skromnego wycinka tych podstawowych dokumentów źródłowych (wszystkie one były pierwotnie tajne, a niektóre uznane za tak poufne, że dostęp do nich mieli jedynie najwyżsi urzędnicy partii komunistycznej i komunistycznej tajnej policji) dostarcza dużo pełniejszego i bardziej szczegółowego obrazu tego, jakimi metodami i z jakich pobudek komunizm prowadził wojnę z Karolem Wojtyłą, kiedy był on arcybiskupem krakowskim i po tym jak został biskupem Rzymu. Dokumenty te ukazują również zakres prowadzonej przez komunistyczne władze i tajne służby wywiadowcze penetracji Watykanu oraz ich dążenia do wykorzystania kontaktów dyplomatycznych ze Stolicą Apostolską jako środków do realizacji własnych interesów (czego można się było spodziewać) i podejmowania dodatkowych prób przeniknięcia do najwyższych szczebli katolickiego kierownictwa, szczególnie w samym Watykanie (wydaje się, że wielu wysokich rangą watykańskich hierarchów w dużej mierze było nieświadomych tego procederu). Akta KGB, polskiej Służby Bezpieczeństwa (SB) oraz enerdowskiej Stasi dają również wgląd w nastawienia watykańskiej dyplomacji, a równocześnie potwierdzają intuicję, że Jan Paweł II oraz jego dyplomaci często mieli radykalnie odmienne wizje strategii i taktyki odpowiedniej do stawienia czoła wyzwaniu komunizmu.

Zanim opowiemy to, co poprzednio opowiedziane być nie mogło (a co stanowi część pierwszą niniejszej książki), zanim dokonamy podsumowania ostatnich sześciu lat życia Jana Pawła II (co nastąpi w części drugiej) i zanim spróbujemy przeprowadzić szczegółową ocenę tego człowieka i jego osiągnięć (część trzecia), warto krótko streścić przedpapieski okres życia Wojtyły oraz dokonania pierwszych dwudziestu lat pontyfikatu Jana Pawła II.

Syn Polski

Karol Józef Wojtyła urodził się 18 maja 1920 roku i należał do pierwszego pokolenia Polaków, którzy po latach zaborów przyszli na świat w wolnym kraju. Matka Wojtyły, Emilia z domu Kaczorowska, zmarła miesiąc przed dziewiątymi urodzinami swojego młodszego syna; starszy brat Karola, Edmund, był lekarzem i zmarł w roku 1932 na szkarlatynę, którą zaraził się od jednego z pacjentów. Tak oto główną postacią w dzieciństwie i wczesnej młodości chłopca, znanego w rodzinie i wśród przyjaciół jako Lolek, stał się jego ojciec, Karol Wojtyła senior, Kapitan – jak go nazywali wszyscy mieszkańcy rodzinnego miasta Lolka, Wadowic (położonego kilkadziesiąt kilometrów na południowy zachód od Krakowa), ponieważ był emerytowanym oficerem. Był on również człowiekiem głębokiej katolickiej wiary i nieposzlakowanej prawości, wzorem męskiej pobożności, którego postawa odcisnęła na synu niezatarte piętno.

Polska, w której młody Karol Wojtyła dorastał, była krajem zróżnicowanym pod względem etnicznym, językowym i wyznaniowym. Znaczące mniejszości stanowili w niej Żydzi, Ukraińcy i Niemcy. W trwających tuż po odzyskaniu niepodległości w roku 1918 zmaganiach o określenie, co oznaczają polska tożsamość narodowa i patriotyzm, Karol Wojtyła senior opowiadał się zdecydowanie po stronie zwolenników pluralizmu, a przeciwko obdarzonym wąskimi horyzontami nacjonalistom, dla których Polska oznaczała wyłącznie katolicko-etniczną enklawę. Przekonania ojca w tej kwestii – podobnie jak doświadczenie dorastania wśród wielu żydowskich kolegów w mieście, w którym dwadzieścia procent mieszkańców stanowili Żydzi i które szczyciło się praktykowaniem tolerancji głoszonej przez miejscowe duchowieństwo katolickie – zaowocowały kształceniem zdolności językowych przyszłego papieża (w dzieciństwie ojciec uczył go niemieckiego), jego głębokim szacunkiem dla cudzych przekonań religijnych oraz szczególnym wyczuleniem na ból i cierpienia europejskich Żydów w latach trzydziestych XX wieku i później.

Będąc w gimnazjum, młody Karol Wojtyła zaczytywał się w literaturze polskiego romantyzmu, w tym okresie narodziła się też jego trwająca przez całe życie fascynacja teatrem. Po ukończeniu ze świetnym wynikiem nauki w wadowickim gimnazjum w roku 1938 przeprowadził się wraz z ojcem do Krakowa, by rozpocząć studia na Wydziale Filologii Polskiej Uniwersytetu Jagiellońskiego. Na tej czcigodnej uczelni, założonej w roku 1364, kształcił się w latach 1491–1495 Mikołaj Kopernik. Przez całe stulecia spotykały się tu kultura chrześcijańska i humanistyczna. Cytaty autorstwa jednego z profesorów Uniwersytetu Jagiellońskiego z początków XV wieku będą się od czasu do czasu pojawiać w dokumentach papieskich z końca XX wieku – Jan Paweł II będzie się w nich powoływać na Pawła Włodkowica, krytykującego stosowanie przymusu w kwestiach przekonań religijnych. Jednakże z powodu morderczych ambicji dwóch wielkich europejskich mocarstw totalitarnych, nazistowskich Niemiec i Związku Sowieckiego, dobrze zapowiadająca się kariera uniwersytecka Karola Wojtyły trwała tylko rok. Po najeździe hitlerowców na Polskę 1 września 1939 roku oraz podziale kraju w wyniku dokonanej 17 września 1939 roku sowieckiej inwazji Kraków znalazł się pod nazistowską okupacją, Uniwersytet Jagielloński został zamknięty, a wybitnych członków kadry profesorskiej wywieziono do obozu koncentracyjnego Sachsenhausen.

Polska pod okupacją hitlerowską była miejscem strasznym, potwornym, w którym rządy prawa zastąpiła władza bezwzględnego terroru. Okupanci uważali Polaków za niższą rasę, Untermenschen, która miała otrzymywać minimalne wykształcenie oraz równie minimalne racje żywnościowe i stanowić siłę roboczą pracującą dla większej chwały Tysiącletniej Rzeszy. Tych, którzy stawiali opór, w razie schwytania skazywano na wywiezienie do obozu koncentracyjnego albo dokonywano zbiorowej egzekucji. Młody Karol Wojtyła spędził lata wojenne jako robotnik fizyczny: najpierw w kamieniołomie na krakowskim Zakrzówku, później w fabryce chemicznej Solvay na południowych peryferiach miasta, w pobliżu klasztoru, w którym w roku 1938 zmarła mało znana wówczas polska zakonnica siostra Maria Faustyna Kowalska. Wojtyła potajemnie również studiował – Uniwersytet Jagielloński szybko ponownie rozpoczął działalność jako instytucja podziemna – i brał udział w polskim ruchu oporu, przyłączywszy się do organizacji o nazwie Unia, która poza działaniami właściwymi czasowi wojny (od akcji paramilitarnych, przez ochronę Żydów, po finansowanie podziemnych sieci polskiej kultury) podejmowała działania na rzecz stworzenia podwalin powojennej Polski rządzonej według zasad chrześcijańskiej demokracji. Unia finansowała Teatr Rapsodyczny, założony przez Mieczysława Kotlarczyka i młodego Wojtyłę w sierpniu 1941 roku. Był to eksperyment awangardowego minimalizmu: pięcioosobowa trupa aktorów bez użycia kostiumów i rekwizytów przedstawiała „teatr żywego słowa”. Potajemnie realizowano inscenizacje klasycznych utworów z repertuaru polskiego dramatu i poezji, by podtrzymać przy życiu polską kulturę, którą hitlerowcy postanowili wytępić. W okresie wojny Karol Wojtyła pod wpływem Jana Tyranowskiego, świeckiego mistyka i specjalisty samouka w zakresie dzieł Świętego Jana od Krzyża i Świętej Teresy z Ávila, zaczął również poznawać duchowość karmelitańską. Poza tym Tyranowski, którego Wojtyła upamiętni później jako nieoczekiwanego „apostoła”, zwerbował Lolka do prowadzenia grup Żywego Różańca. Tworzących te grupy młodych mężczyzn Tyranowski zbierał w parafii Wojtyły pod wezwaniem Świętego Stanisława Kostki na Dębnikach, w robotniczej dzielnicy Krakowa. Pracę w Teatrze Rapsodycznym oraz zajęcia prowadzone pod okiem Tyranowskiego w Żywym Różańcu Wojtyła podejmował z narażeniem życia, ponieważ tego rodzaju działalność była surowo zakazana przez okupantów. Raz czy dwa zdarzyło mu się mieć kłopoty z gestapo, a w wyniku potrącenia przez niemiecką ciężarówkę wojskową doznał obrażeń ramienia i wstrząśnienia mózgu (wypadek ten nie był związany z jego uczestnictwem w ruchu oporu). Ponieważ do zdarzenia doszło już po zmroku, leżący na poboczu Wojtyła mógł się wykrwawić i umrzeć, pomocy udzielili mu jednak przechodząca tamtędy kobieta i niemiecki oficer, który kazał przewieźć rannego do szpitala. Wojenne doświadczenia Wojtyły miały znaczący wpływ na rozpoznanie przez niego własnego powołania, a wybór drogi życiowej przyspieszyła śmierć ojca, która nastąpiła 18 lutego 1941 roku. Młody mężczyzna musiał odpowiedzieć sobie na pytanie, czy jego przeznaczeniem jest teatr (a w późniejszym czasie być może kariera uniwersytecka) i bycie katolikiem świeckim, czy też wezwany jest do innej formy życia, także związanej z dramatem, tyle że w szerszym sensie: dramatu ludzkich wyborów i losów – do bycia księdzem.

Po wielu miesiącach modlitwy Wojtyła odpowiedział sobie na to pytanie i stawił się przed obliczem arcybiskupa krakowskiego Adama Stefana Sapiehy, który przyjął go na kandydata do kapłaństwa. Jesienią 1942 roku Karol rozpoczął naukę w tajnym seminarium. Przez dwa lata Wojtyła prowadził potrójne życie – jako aktor podziemnego teatru, pracownik fizyczny i kleryk – przyswajając sobie filozofię i teologię podczas nocnych zmian w fabryce Solvay i zdając egzaminy z tego, czego się nauczył, przed profesorami, którzy podobnie jak ich studenci przychodzili ukradkiem do rezydencji Sapiehy. Tam również korzystał z kierownictwa duchowego i od czasu do czasu służył do mszy odprawianej przez arcybiskupa. W tym okresie jeden z jego współseminarzystów, Jerzy Zachuta, został przyłapany przez gestapo i rozstrzelany. 6 sierpnia 1944 roku gestapo przeczesało Kraków, poszukując wszystkich młodych mężczyzn, by ich aresztować i zapobiec powtórzeniu się w Krakowie scenariusza powstania warszawskiego, które wybuchło 1 sierpnia. Arcybiskup Sapieha wezwał swoich tajnych seminarzystów i ukrył ich w swojej rezydencji, gdzie seminarium zostało ponownie zawiązane w formie stacjonarnej na ostatnie sześć miesięcy drugiej wojny światowej. Przez te pół roku Wojtyła miał codzienną styczność z „księciem arcybiskupem”5, który miał stać się dla niego wzorem biskupiego heroizmu.

Po „wyzwoleniu” Krakowa przez Sowietów 18 stycznia 1945 roku archidiecezja odzyskała budynek krakowskiego seminarium (który Niemcy przekształcili w więzienie), wobec czego Karol Wojtyła przez jeden rok, na przełomie lat 1945 i 1946, miał możliwość zaznać w miarę normalnego doświadczenia życia seminaryjnego. Jednak nawet ten okres naznaczony był dramatem – 3 maja 1946 roku, w dniu obchodzonym tradycyjnie jako polskie święto narodowe, studencka organizacja samopomocowa, której Wojtyła był wiceprzewodniczącym, zorganizowała patriotyczną demonstrację; została ona brutalnie stłumiona przez funkcjonariuszy UB oraz ich towarzyszy z sowieckiego NKWD. Sapieha, który otrzymał kapelusz kardynalski w roku 1946, wyrobił sobie bardzo dobre zdanie na temat Karola Wojtyły i po udzieleniu mu 1 listopada 1946 roku święceń kapłańskich w kaplicy rezydencji arcybiskupiej przy Franciszkańskiej 3 postanowił wysłać go do Rzymu na dalsze studia teologiczne. Ksiądz Karol Wojtyła odprawił swoje pierwsze trzy msze następnego dnia, w Dzień Zaduszny, w krypcie Świętego Leonarda w katedrze wawelskiej, w pobliżu grobowców polskich bohaterów narodowych – króla Jana III Sobieskiego i Tadeusza Kościuszki. Jak pisał pół wieku później, był to sposób wyrażenia solidarności i wdzięczności wobec tych, którzy stanowiąc dla niego wzorce postępowania, pomogli mu ukształtować własną osobowość w duchu patriotyzmu i poświęcenia powszechnej sprawie wolności.

Tej właśnie sprawie miał się oddać później – ze znaczącym skutkiem – w skali całego świata.

Syn II Soboru Watykańskiego

Uzyskawszy w rzymskim Angelicum tytuł doktora (jego rozprawa doktorska była poświęcona idei wiary w myśli Świętego Jana od Krzyża), ksiądz Karol Wojtyła odbył podróż po Europie, poznając ruch francuskich księży robotników i sam sprawując posługę duszpasterską wśród polskich górników w Belgii, a w paryskim metrze znajdując wspaniałe miejsce do kontemplacji. Do archidiecezji krakowskiej wrócił latem 1948 roku. Kardynał Sapieha wysłał go na krótko do wiejskiej parafii w Niegowici, niedaleko Krakowa, stąd po ośmiu miesiącach ksiądz Wojtyła został przesiesiony do krakowskiej parafii Świętego Floriana. Tam młody kapłan rozwinął metodę duszpasterską, która miała radykalnie zmienić oblicze Kościoła katolickiego, w stopniu, jakiego w stalinowskiej Polsce nikt nie potrafił sobie wyobrazić.

Sapieha – już wówczas cieszący się olbrzymim autorytetem moralnym – był przekonany, że zasadnicza bitwa wojny Kościoła z komunizmem o przyszłość Polski będzie się toczyć w sercach i umysłach polskiej młodzieży. Mając już księdza Jana Pietraszkę, który pełnił wyjątkowo udaną posługę wśród studentów w kolegiacie Świętej Anny w pobliżu Uniwersytetu Jagiellońskiego, Sapieha wysłał Wojtyłę do kościoła Świętego Floriana, by zorganizował tam drugi ośrodek duszpasterstwa akademickiego. Oprócz skutecznego wypełniania tej misji Wojtyła skupił wokół siebie kilka grup studenckich, które z czasem zaczął nazywać swoim Środowiskiem. Przez resztę życia członkowie Środowiska nazywali go Wujkiem – był to pseudonim, stanowiący odbicie uwarunkowań epoki stalinizmu, kiedy księżom nie wolno było pracować z grupami młodzieżowymi. Podczas wycieczek i wypadów wakacyjnych ze Środowiskiem Wojtyła oddawał się swojemu zamiłowaniu do pieszych wędrówek i narciarstwa, które uprawiał już od czasów młodości w Wadowicach. Do tych form wypoczynku dołączyło nowe dla niego kajakarstwo. Ucząc się pływać kajakiem, Wojtyła zaprzyjaźnił się z Jerzym Ciesielskim, świeckim inżynierem, wraz z którym pisał artykuły broniące radykalnej nowości w polskiej praktyce duszpasterskiej: posługi pełnionej przez księży w górach lub nad jeziorami czy rzekami, podczas wspólnego wypoczynku z młodymi ludźmi świeckimi, zarówno mężczyznami, jak i kobietami.

Ksiądz Wojtyła pomagał swoim młodym przyjaciołom stać się dojrzałymi chrześcijanami i przygotować się do podjęcia obowiązków małżeńskich i rodzicielskich, ale równocześnie i oni jemu pomagali: pomagali mu stać się jednym z najbardziej dynamicznych młodych kapłanów jego pokolenia. Oprócz bowiem swojej pracy u Świętego Floriana Wojtyła zyskiwał sobie uznanie jako autor artykułów ukazujących się na łamach katolickiego „Tygodnika Powszechnego”, jedynego liczącego się tytułu prasowego w Polsce, a równocześnie nadal pisał utwory poetyckie (które publikował pod pseudonimem) oraz sztuki (których publikacja miała czekać do jego wyboru na papieża). Następca kardynała Sapiehy arcybiskup Eugeniusz Baziak postanowił, że Wojtyła powinien oddać się dalszej pracy intelektualnej i zdobyć habilitację, która umożliwiłaby mu wykładanie na uniwersytetach, toteż we wrześniu 1951 roku Wojtyła przeniósł się z parafii Świętego Floriana do będącej własnością archidiecezji kamienicy przy Kanoniczej, w pobliżu zamku i katedry na Wawelu. Tam młody kapłan miał napisać rozprawę habilitacyjną na temat etyki filozoficznej niemieckiego fenomenologa Maksa Schelera, którą to pracę ukończył w roku 1953. Równocześnie Wojtyła podtrzymywał więzi ze Środowiskiem i podejmował nowe próby posługi duszpasterskiej – wśród pracowników służby zdrowia.

Wydział Teologiczny Uniwersytetu Jagiellońskiego został zamknięty przez reżim komunistyczny w roku 1953 – był to akt kulturalnego wandalizmu, którego Karol Wojtyła miał nigdy nie zapomnieć – wobec czego świeżo upieczony doktor habilitowany był zmuszony łączyć swoją pracę duszpasterską w Krakowie z wyjazdowymi sesjami wykładowymi na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, gdzie uczył etyki filozoficznej na studiach magisterskich i doktoranckich. Oprócz nawiązywania przez Wojtyłę nowych przyjaźni i znajomości z młodymi ludźmi na KUL-u rozmowy ze studentami w Lublinie pomagały mu dopracowywać refleksję nad moralnością seksualną, co przyczyniło się do powstania jego pierwszej książki, Miłość i odpowiedzialność. W Lublinie Wojtyła zajmował się również poszukiwaniem dialogu ze współczesną filozofią – i krytyką tejże filozofii. Spotkanie to doprowadziło go do przekonania, które miało pozostać w nim przez resztę życia: że oświeceniowe teorie etyki, które zamykają powinność moralną w ludzkiej świadomości, były jednym ze źródeł kryzysów kulturowych, a w ostateczności politycznych, końca XX wieku. Równocześnie z wykładami na KUL-u Wojtyła prowadził wykłady z etyki społecznej i innych przedmiotów dla kleryków w Krakowie, pogłębiając własną znajomość współczesnej katolickiej nauki społecznej.

4 lipca 1958 roku papież Pius XII mianował księdza Karola Wojtyłę biskupem tytularnym Ombi i biskupem pomocniczym diecezji krakowskiej, podlegającym zwierzchnictwu arcybiskupa Baziaka. Był to jeden z ostatnich aktów dziewiętnastoletniego pontyfikatu Piusa XII. 28 września 1958 roku arcybiskup Baziak dokonał konsekracji biskupiej Wojtyły w katedrze wawelskiej, po czym najmłodszy biskup w Polsce podjął nowe obowiązki duszpasterskie, kontynuując jednocześnie wykłady w Lublinie. Piętnaście miesięcy po konsekracji biskupiej, 24 grudnia 1959 roku, biskup Karol Wojtyła zainicjował zwyczaj odprawiania pasterki pod gołym niebem w Nowej Hucie, będącej modelowym socjalistycznym nowym miastem, zbudowanym obok Krakowa – oraz pierwszym w dziejach Polski osiedlem, które rozmyślnie zbudowano bez kościoła. Wkrótce potem młody biskup otrzymał od watykańskiej komisji przygotowującej program zwołanego niedawno II Soboru Watykańskiego prośbę o sugestie na ten temat. Odpowiedzią Wojtyły był list, w którym przedstawiał on kryzys zachodniego humanizmu – kryzys samej idei osoby ludzkiej – uważany przez niego za zasadniczą przyczynę sprawczą krwawej zawieruchy połowy XX wieku. Dalej Wojtyła proponował, by zwołany przez nowego papieża Jana XXIII sobór zajął się przede wszystkim ożywieniem chrześcijańskiego humanizmu, humanizmu, który prawdę o osobie ludzkiej odnajduje w osobie Jezusa Chrystusa6.

Arcybiskup Eugeniusz Baziak zmarł w czerwcu 1962 roku, cztery miesiące przed rozpoczęciem II Soboru Watykańskiego; jego tymczasowym następcą na urzędzie wikariusza kapitulnego (administratora diecezjalnego) Krakowa został biskup Karol Wojtyła, którego wybrała na to stanowisko Kapituła Metropolitalna, kolegium kanoników katedralnych. Pełnoprawnym arcybiskupem krakowskim został mianowany przez papieża Pawła VI na mocy nominacji podpisanej 30 grudnia 1963 roku, a ogłoszonej w styczniu 1964 roku.

Jeśli druga wojna światowa była głównym doświadczeniem, które wpłynęło na życie Karola Wojtyły – doświadczeniem „upokorzenia w rękach zła”7, jak to kiedyś określił, które zmusiło go do przyjęcia kapłaństwa i poświęcenia życia obronie godności osoby ludzkiej – to II Sobór Watykański był decydującym doświadczeniem w kapłańskim życiu Wojtyły. Przez następne czterdzieści lat będzie się uważał za syna II Soboru Watykańskiego – soboru, który wprowadził go do światowego Kościoła i pozwolił mu poznać jego jedność w różnorodności; soboru, który zatwierdził jego własne poszukiwania w dziedzinie reformy liturgicznej prowadzone ze studentami w Krakowie; soboru, który dał mu przyspieszony podyplomowy kurs współczesnej teologii katolickiej i ekumenicznej; soboru, na którym pomógł określić oddanie Kościoła katolickiego najważniejszemu z praw człowieka, prawu wolności religijnej. Wojtyła aktywnie uczestniczył w pracach trwających przez całe cztery lata (lub okresy) II Soboru Watykańskiego – który zbierał się na dłuższe sesje robocze w jesiennych miesiącach roku 1962, 1963, 1964 i 1965 – oraz w okresie między trzecią a czwartą sesją, kiedy to pomagał dopracować projekt soborowej Konstytucji duszpasterskiej o Kościele w świecie współczesnym. Lata spędzone na soborze były dla Wojtyły nie tylko latami poświęconymi pracy nad liturgią, teologią laikatu, zagadnieniem wolności religijnej oraz zetknięciem Kościoła ze współczesnością w aspekcie społecznym, kulturowym, politycznym i ekonomicznym. Były to również początki fascynacji Wojtyły nowymi Kościołami afrykańskimi i początki jego oddania tej sprawie. Arcybiskup krakowski wykorzystał również sobór jako tło dla własnej twórczości literackiej i intelektualnej, pisząc w jego trakcie wiele wierszy i dokonując gruntownej refleksji nad zagadnieniami, które miały się stać jego niedokończonym filozoficznym arcydziełem: książką Osoba i czyn, która została ostatecznie opublikowana w 1969 roku8.

Po zakończeniu II Soboru Watykańskiego, które nastąpiło 8 grudnia 1965 roku, arcybiskup Karol Wojtyła wrócił do Krakowa, gdzie w roku 1966 pod jego przewodnictwem archidiecezja krakowska wzięła udział w obchodach tysiąclecia chrześcijaństwa w Polsce. Następnie Wojtyła napisał rodzaj przewodnika po dokumentach soborowych, który został wydany pod tytułem U podstaw odnowy, zwołał synod w celu zaplanowania realizacji postanowień II Soboru Watykańskiego w archidiecezji i nieustępliwie walczył z reżimem komunistycznym o miejsce dla Kościoła – w tym także dla kościoła w Nowej Hucie. Dynamiczne przewodzenie przez Wojtyłę krakowskiemu Kościołowi opierało się na sześciu duszpasterskich priorytetach. Były to: obrona wolności religijnej, umacnianie seminarium i krakowskiego Wydziału Teologicznego (który został wydzielony z Uniwersytetu Jagiellońskiego i działał niezależnie), duszpasterstwo młodzieży, przygotowanie do małżeństwa i duszpasterstwo rodzin, dialog z twórcami kultury i czołowymi postaciami polskiej inteligencji oraz dzieła miłosierdzia, w tym pomoc niesiona chorym, także psychicznie, i przykutym do łóżek. Arcybiskup Wojtyła prowadził ścisły i zakrojony na dużą skalę program wizytacji parafialnych – czasami zostawał w jakiejś parafii nawet przez tydzień. Równocześnie utrzymywał związki z Katolickim Uniwersytetem Lubelskim – tyle że teraz uczestnicy jego seminarium doktoranckiego i studenci przygotowujący doktoraty pod jego kierunkiem przyjeżdżali do niego do Krakowa. Nadal pisał utwory poetyckie i sceniczne, pogłębiał i zacieśniał więzi ze Środowiskiem (między innymi podczas dorocznych letnich wypraw kajakowych) i przewodził grupie krakowskich teologów w opracowywaniu obszernego memorandum dla papieża Pawła VI na temat zagadnień moralnych dotyczących planowania rodziny. To ostatnie zaangażowanie Wojtyły było związane z problemami, z jakimi borykał się papież podczas pisania encykliki, która z chwilą jej ogłoszenia w roku 1968 stała się znana jako Humanae vitae.

Po otrzymaniu kapelusza kardynalskiego od Pawła VI, co miało miejsce 28 czerwca 1967 roku, Karol Wojtyła stał się znaczącą postacią w kręgach watykańskich: brał udział w międzynarodowych synodach biskupów w latach 1969, 1971, 1974 oraz 1977, a także zasiadał w kilku watykańskich kongregacjach (będących odpowiednikiem ministerstw w administracji państwowej). W roku 1969 kardynał Wojtyła odbył podróż do Stanów Zjednoczonych i Kanady, reprezentował polski Kościół na Międzynarodowym Kongresie Eucharystycznym w Melbourne w roku 1973, a w roku 1976 ponownie pojechał do Stanów Zjednoczonych na kolejny Międzynarodowy Kongres Eucharystyczny, podczas którego wygłosił ważne przemówienie. W roku 1974 Wojtyła zrobił ogromne wrażenie na uczestnikach międzynarodowego kongresu filozofów katolickich, który odbywał się w Neapolu i Rzymie dla uczczenia siedemsetlecia śmierci Świętego Tomasza z Akwinu. Niemieckiego tomistę Josefa Piepera do tego stopnia urzekły referat Wojtyły Osobowa struktura samostanowienia oraz talenty homiletyczne i urok osobisty polskiego kardynała, że nalegał na swojego przyjaciela profesora Josepha Ratzingera, by ten zaczął korespondować i wymieniać książki z Wojtyłą. Zarówno w Krakowie, jak i poza nim niezbędnego wsparcia udzielał Wojtyle jego sekretarz ksiądz Stanisław Dziwisz.

Papież Paweł VI zmarł 6 sierpnia 1978 roku, po pontyfikacie rozdartym konfliktami – pontyfikacie, który postawił pytanie, czy pod koniec XX wieku ktokolwiek może zająć miejsce Rybaka. Niektórzy widocznie sądzili, że może to zrobić Karol Wojtyła, ponieważ wydaje się, że otrzymał parę głosów na konklawe, które 26 sierpnia wybrało Albina Lucianiego, patriarchę Wenecji, na papieża Jana Pawła I. Jednak możliwość wybrania polskiego papieża nie mieściła się w głowie większości kardynałów elektorów – aż do gruntownego wstrząsu wywołanego śmiercią Jana Pawła I po trzydziestu trzech dniach pontyfikatu. Śmierć ta nadała nową psychologiczną dynamikę drugiemu konklawe z roku 1978, tworząc warunki umożliwiające dokonanie tego, co wcześniej wydawało się niewyobrażalne. Tak więc 16 października 1978 roku arcybiskup krakowski kardynał Karol Józef Wojtyła został wybrany na następcę Świętego Piotra, przyjmując imię Jan Paweł II. Był to pierwszy papież nie-Włoch od czterech i pół wieku oraz pierwszy papież słowiański w dziejach.

Papiestwo ewangeliczne i powszechne powołanie do świętości

Jak powiedział kiedyś Jan Paweł II, skoro Duch Święty uważał za stosowne powołanie arcybiskupa krakowskiego na biskupa Rzymu, musiało to znaczyć, że w doświadczeniu Krakowa jest coś, co ma wartość dla Kościoła powszechnego9. Toteż nowy papież nie czekał na instrukcje co do sposobu sprawowania swojego urzędu od tych, którzy tradycyjnie sterowali papieżami, lecz przejął papiestwo we własne sprawne ręce i podporządkował jego funkcjonowanie własnemu rozumieniu tego, co znaczy być biskupem w Kościele epoki po II Soborze Watykańskim. Szybko wyrwał się z watykańskiej złotej klatki, odwiedzając włoskie sanktuaria i przedstawiając się swoim nowym parafianom. Natychmiast zajął się sprawą „Kościoła milczenia” znajdującego się za komunistyczną żelazną kurtyną. Upierał się przy podtrzymywaniu bezpośrednich, osobistych telefonicznych i listownych kontaktów z przyjaciółmi i kolegami na całym świecie. Zamienił sala da pranzo papieskiego apartamentu w salę seminaryjną, w której dwa lub więcej razy dziennie podejmował swoich gości posiłkiem, szukając u nich wiadomości i analiz na temat sytuacji na świecie oraz na temat Kościołów, z których pochodzili. Zdarzało mu się nawet opuszczać Watykan ukradkiem, by pojeździć na nartach, ponieważ wiedział, że potrzeba mu pewnej dawki ruchu, by zachować dobrą formę psychiczną i duchową, jak również fizyczną.

Jego inauguracyjna encyklika, Redemptor hominis (Odkupiciel człowieka), ogłoszona 4 marca 1979 roku, była pierwszym obszernym wykładem papieskiej chrześcijańskiej antropologii i zapewniła podstawy programowe następnym dwóm dziesięcioleciom pontyfikatu. Do Redemptor hominis dołączyły później dwie inne encykliki z trynitarnego tryptyku: Dives in misericordia (Bogaty w miłosierdzie), pochodząca z roku 1980 medytacja na temat Boga Ojca jako Ojca miłosierdzia, oraz Dominum et Vivificantem (Pan i Ożywiciel), pochodzący z roku 1986 list do Kościoła na całym świecie na temat Ducha Świętego. W ciągu następnych dwudziestu lat Jan Paweł II napisał również tryptyk encyklik poświęconych katolickiej nauce społecznej. Pierwsza z nich to Laborem exercens (O pracy ludzkiej), opublikowany w roku 1981 wykład na temat pracy jako udziału człowieka w trwającym w świecie dziele stwórczym Boga. Drugą była Sollicitudo rei socialis (Troska społeczna Kościoła), pochodzący z roku 1987 list określający ludzkie „prawo do inicjatywy gospodarczej” i przestrzegający przed niebezpieczeństwami konsumpcjonizmu, który myli posiadanie większej ilości dóbr z pełniejszym byciem. Ostatnia encyklika z tego cyklu to Centesimus annus (Setny rok), która dostosowuje społeczną naukę Kościoła do potrzeb XXI wieku, a jednocześnie upamiętnia magna carta nauki społecznej, encyklikę Rerum novarum Leona XIII. Jan Paweł II napisał również encykliki na temat ewangelizacji krajów słowiańskich (Slavorum Apostoli [Apostołowie Słowian], wydaną w roku 1985), Najświętszej Maryi Panny (w roku 1987 – Redemptoris Mater [Matka Odkupiciela]), misji chrześcijańskich (w roku 1990 – Redemptoris missio [Misja Odkupiciela]), odnowy katolickiej teologii moralnej (w roku 1993 – Veritatis splendor [Blask prawdy]), oddania Kościoła sprawie jedności chrześcijan (w roku 1995 – Ut unum sint [Aby byli jedno]), obrony życia od poczęcia aż do naturalnej śmierci (w roku 1995 – Evangelium vitae [Ewangelia życia]) oraz uzupełniania się wiary i rozumu (w roku 1998 – Fides et ratio [Wiara i rozum]).

Oprócz encyklik Jan Paweł II pisał listy apostolskie dotyczące szerokiego zakresu zagadnień i kwestii: natury i sensu cierpienia, współczesnego feminizmu, celibatu kapłanów oraz znaczenia niedzieli zarówno w kategoriach ludzkich, jak i chrześcijańskich. W adhortacjach apostolskich, w których dokonywał zwieńczenia prac różnych międzynarodowych synodów biskupów, papież proponował wizję autentycznego katolickiego szkolnictwa wyższego, bronił rodziny jako podstawowej komórki społeczeństwa, wzywał Kościół do powrotu do praktyki spowiedzi sakramentalnej, podnosił znaczenie misji ludzi świeckich w świecie i nawoływał do gruntownych reform zarówno w formacji kapłańskiej, jak i w konsekrowanym życiu zakonnym. W ciągu ponad dwudziestu lat swojego pontyfikatu Jan Paweł II stał się również jednym z najważniejszych w dziejach Kościoła papieskich prawodawców, promulgując w roku 1983 nowy kodeks prawa kanonicznego dla Kościoła obrządku łacińskiego na mocy Konstytucji apostolskiej Sacrae disciplinae leges (Prawa świętej dyscypliny) i promulgując w roku 1990 pierwszy w dziejach kodeks kanonów dla katolickich Kościołów wschodnich na mocy Konstytucji apostolskiej Sacri canones (Święte kanony). W trzech innych konstytucjach apostolskich Jan Paweł II zreorganizował procedury procesu kanonizacji, zrestrukturyzował Kurię Rzymską i dopracował zasady wyboru papieża.

Oprócz tego wszystkiego Papież nadał swoim cotygodniowym audiencjom generalnym z lat 1979–1984 charakter katechetyczny, a zebrane jego nauczanie z tych przemówień stało się ostatecznie znane pod nazwą teologii ciała – stanowiącej być może najśmielszą propozycję Jana Pawła II na polu refleksji chrześcijańskiej. Późniejsze katechezy z cotygodniowych audiencji w latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych złożyły się na czterotomowe papieskie rozważania na temat Credo, w których Jan Paweł II zgłębiał teologię Osób Trójcy Świętej i naturę Kościoła, oraz na tom piąty, poświęcony roli Maryi Panny jako Theotokos (Bożej Rodzicielki) i jako wzoru chrześcijańskiego uczniostwa. A w roku 1994 Jan Paweł II zrobił coś, czego żaden papież wcześniej nie uczynił: opublikował międzynarodowy bestseller, Przekroczyć próg nadziei, który ukazał się w sumie w ponad sześćdziesięciu językach.

Tak więc przez pierwsze dwadzieścia lat swojego pontyfikatu Jan Paweł II tworzył korpus nauczania papieskiego, z którego Kościół katolicki – a nawet cały świat ludzkiej kultury – będzie czerpać przez całe stulecia. Swoje nauczanie traktował jako owoc nauki II Soboru Watykańskiego, w którym widział efekt rozwoju tradycji Kościoła, a nie zerwanie z nią. Kierując się troską o zapewnienie takiego rozumienia II Soboru Watykańskiego, zwołał Nadzwyczajne Zgromadzenie Synodu Biskupów, które zebrało się w Rzymie w listopadzie i grudniu 1985 roku, by poddać refleksji zarówno dokonania soboru, jak i zaniedbania Kościoła w zakresie właściwego wprowadzania ich w życie – było to zadanie, które przyspieszyło proces interpretacji soboru jako kontynuacji dwóch tysięcy lat katolickiej doktryny i doprowadziło do promulgowania w roku 1992 Katechizmu Kościoła katolickiego.

Janowi Pawłowi II w jego determinacji, by wiernie i w pełni wprowadzać w życie II Sobór Watykański (zaraz po swoim wyborze powiedział, że będzie to jedno z głównych zadań jego pontyfikatu), nie chodziło jednakże wyłącznie – ani nawet przede wszystkim – o zwycięstwo w sporze o to, co wydarzyło się w Rzymie między październikiem 1962 a grudniem 1965 roku. Chodziło o ponowne rozpalenie w Kościele doświadczenia II Soboru Watykańskiego jako „nowej Pięćdziesiątnicy”, o przygotowanie do trzeciego tysiąclecia jeszcze bardziej dynamicznej ewangelizacji. Papież uważał, że najskuteczniejszą formą ewangelizacji nie jest argumentacja, lecz świętość: świadectwo życia przeżywanego jako dar dla innych, tak jak nasze życie jest darem dla każdego z nas. Jan Paweł II uważał, że Duch Święty nie wyczerpał swoich charyzmatycznych i uświęcających darów dla Kościoła podczas pierwszej Pięćdziesiątnicy, opisanej w drugim rozdziale Dziejów Apostolskich. Duch Święty działał przez cały czas w dziejach i działa nadal we współczesnym świecie, wzbudzając nowych świadków miłości Boga, widocznej w nowych doświadczeniach miłości Chrystusa. To przekonanie o dynamicznej obecności Ducha Świętego w Kościele było źródłem dwóch wyróżniających się cech pontyfikatu w pierwszych dwóch dziesięcioleciach: bezprecedensowej liczby beatyfikacji i kanonizacji oraz otwartego poparcia Jana Pawła II dla ruchów odnowy i nowych wspólnot chrześcijańskich.

Jego beati i nowi święci stanowili niezwykłą panoramę ludzkich osobowości, a były wśród nich postaci tak wyjątkowe, jak Maksymilian Kolbe i Edyta Stein (oboje zginęli śmiercią męczeńską w Auschwitz), Maria Faustyna Kowalska (apostołka Bożego Miłosierdzia), stu trzech męczenników koreańskich z XIX wieku, stu dziesięciu męczenników wietnamskich z XVII i XIX wieku, Albert Chmielowski (polski malarz awangardowy, który stał się obrońcą nędzarzy), Kateri Tekakwitha (siedemnastowieczna „Lilia Mohawków”), brat André Bessette (dwudziestowieczny cudotwórca z bazyliki Świętego Józefa na wzgórzu Mount Royal w Montrealu), Fra Angelico (mistrz wczesnorenesansowych fresków), Miguel Pro (rozstrzelany podczas powstania Cristero w Meksyku w roku 1927; bardzo możliwe, że był pierwszą osobą, której męczeństwo sfotografowano), Pier Giorgio Frassati („człowiek Błogosławieństw”, który był mediolańskim bon vivantem w szalonych latach dwudziestych), Mary MacKillop (australijska zakonnica, ekskomunikowana swojego czasu przez rozgniewanego biskupa) oraz ojciec Damian z Molokai (który poświęcił życie trędowatym).

Papież był przekonany, że ruchy odnowy i nowe wspólnoty chrześcijańskie, które powstały – a nawet wręcz rozkwitły – po II Soborze Watykańskim, były „charyzmatycznym” owocem soboru. Ponadto Jan Paweł II wiedział, że w zasadzie każda prawdziwa reforma w Kościele miała swoje początki poza biurokratycznymi strukturami życia katolickiego, nawet jeśli takie „charyzmatyczne” reformy ostatecznie musiały zostać włączone w regularny rytm i struktury życia Kościoła, aby osiągnąć pełne owoce duchowe. Nie wahał się więc również bronić tego, co nowe i często z pozoru dziwne, przed bardziej ostrożnymi duchownymi. Dlatego przy wielu okazjach okazywał ogromne osobiste zainteresowanie takimi ruchami i wspólnotami, jak obecna na całym świecie Odnowa Charyzmatyczna, Komunia i Wyzwolenie, Wspólnota Emmanuel, Focolari, L’Arche, Droga Neokatechumenalna, Regnum Christi i Wspólnota Sant’Egidio, a równocześnie przyznał status prałatury personalnej (czegoś na kształt globalnej diecezji) ruchowi Opus Dei.

Jan Paweł II uważał, że wszystko to wiązało się z obowiązkiem biskupa Rzymu w zakresie wspierania tego, co II Sobór Watykański opisał w swojej Konstytucji dogmatycznej o Kościele Lumen gentium (Światłość narodów) jako „powszechne powołanie do świętości”. Wszystkiego na ten temat dowiedział się już w Krakowie, od swojego Środowiska i od innych, na długo wcześniej, nim ktokolwiek mógł choćby marzyć o nowym soborze ekumenicznym. A w pierwszych dwóch dziesięcioleciach swojego pontyfikatu, wierny temu doświadczeniu i posłuszny nauczaniu II Soboru Watykańskiego, wezwał Kościół na całym świecie do uznania, że świętość jest ludzkim i chrześcijańskim przeznaczeniem każdego ochrzczonego człowieka.

Apostoł w drodze

Żywe przedefiniowanie przez Jana Pawła II rozumienia papieskiego urzędu jako służby ewangelicznego świadectwa w świecie i dla świata zaczęło docierać do świadomości opinii publicznej już od października 1978 roku. To przedefiniowanie znajdowało ucieleśnienie w licznych podróżach Papieża, które z naciskiem nazywał pielgrzymkami – następca Świętego Piotra wypełniał misję powierzoną Piotrowi przez zmartwychwstałego Chrystusa: „utwierdzaj twoich braci” (Łk 22,32). Od początku swojego pontyfikatu Papież zabrał się do reewangelizacji Włoch: w latach 1978–1999 złożył ponad dziewięćdziesiąt wizyt duszpasterskich we włoskich miastach, miasteczkach, diecezjach i regionach, a równocześnie przeprowadził osobiście wizytacje w setkach rzymskich parafii. Urodzony w Polsce biskup Rzymu odprawiał tam niedzielne msze i głosił kazania w swojej dźwięcznej włoszczyźnie. Tak oto Jan Paweł II przeżywał swój tytuł prymasa Włoch dużo głębiej niż jakikolwiek włoski papież w ciągu wielu stuleci, a może i kiedykolwiek.

A poza tym był świat za Alpami. Niektóre spośród ponad dziewięćdziesięciu papieskich pielgrzymek poza Włochy odbytych w latach 1979–1999 miały decydujące znaczenie dla Kościoła i świata.

W Meksyku w styczniu 1979 roku Jan Paweł II wezwał Kościół w Ameryce Łacińskiej, by był skuteczną siłą reform społecznych, gospodarczych i politycznych, a jednocześnie odrzucał wypaczenia marksistowskie tkwiące w teologii wyzwolenia. Sama obecność Papieża w Meksyku oraz przyjęcie, z jakim się spotkał, zmieniły antyklerykalne nastawienie części meksykańskiego establishmentu, co pozwoliło Kościołowi katolickiemu w Meksyku na jawne zaistnienie po raz pierwszy od całych dziesięcioleci.

Pierwsza pielgrzymka Jana Pawła II do Polski, „dziewięć dni” czerwca 1979 roku, stała się punktem zwrotnym w historii XX wieku. Zostanie ona omówiona szczegółowo w rozdziale trzecim, natomiast druga (z roku 1983) i trzecia (z roku 1987) pielgrzymka do Polski – w rozdziale czwartym.

W październiku 1979 roku w Stanach Zjednoczonych Jan Paweł II udowodnił, że potrafi przekazywać orędzie ewangelicznej przygody za pośrednictwem sceptycznych mediów (a czasami obchodząc je dokoła), i w swoim pierwszym przemówieniu do Zgromadzenia Ogólnego Organizacji Narodów Zjednoczonych dobitnie bronił wolności religijnej jako najważniejszego z praw człowieka.

Miesiąc później, w listopadzie 1979 roku, Papież podkreślił swoje zaangażowanie w ekumenizm podczas wizyty w Ekumenicznym Patriarchacie Konstantynopola, gdzie powiedział patriarsze Dimitriosowi I o swojej nadziei, że dzień, w którym będą mogli razem koncelebrować Eucharystię, nadejdzie bardzo prędko.

W czerwcu 1990 roku Jan Paweł II wygłosił jedno z tych publicznych przemówień, które najbardziej lubił – zawierało ono głęboką analizę centralnego charakteru kultury w ludzkim doświadczeniu. Miało to miejsce w Paryżu przed sto dziewiątą sesją Rady Wykonawczej UNESCO. Podczas tej samej pielgrzymki do Francji Papież otwarcie zapytał „najstarszą córkę Kościoła”, czy zapomniała o przyrzeczeniach swojego chrztu.

W maju i czerwcu 1982 roku Jan Paweł II nie pozwolił, by wojna o Falklandy przeszkodziła mu w zaplanowanej pielgrzymce do Wielkiej Brytanii: najpierw zaprosił brytyjskich i argentyńskich biskupów do wspólnej koncelebry w Bazylice Świętego Piotra przed swoim wyjazdem do Wielkiej Brytanii, a potem dodał Argentynę do programu papieskich podróży zaraz po powrocie z Wysp Brytyjskich.

W marcu 1983 roku w Nikaragui Papież zmusił do ustąpienia sandinistowskich demonstrantów podczas mszy w Managui, apelował o pojednanie w Salwadorze i rozpoczął proces, w wyniku którego rewolucja marksistowska wycofała się z całej Ameryki Środkowej.

Od 31 stycznia do 11 lutego 1986 roku odwiedzał Indie, chcąc podnieść znaczenie dzieła swojej wielkiej przyjaciółki Matki Teresy z Kalkuty, której żywe ucieleśnienie Ewangelii miłości uważał za najlepszą metodę przedstawiania chrześcijaństwa w dogłębnie niechętnej mu kulturze.

W kwietniu 1987 roku Jan Paweł II wybrał się do Chile i Argentyny, gdzie jego nauczanie i przykład przyspieszyły przejście do demokracji w tych dwóch krajach, od dawna trzymanych pod butem dyktatury wojskowej.

Od 1 do 10 czerwca 1989 roku odbyła się pierwsza w dziejach papieska pielgrzymka do Skandynawii, gdzie Papież pokazał, że osobiste świadectwo życia Ewangelią potrafi stopić lody wielowiekowych nieprzyjaznych relacji między wyznaniami.

15 stycznia 1995 roku Jan Paweł II zgromadził największą publiczność w ludzkich dziejach na najmniej chrześcijańskim kontynencie świata, odprawiając mszę na zakończenie Światowych Dni Młodzieży w Manili, stolicy kraju, w którym dziesięć lat wcześniej poparł rewolucję różańcową.

Podczas kolejnej wizyty w siedzibie Organizacji Narodów Zjednoczonych, 5 października 1995 roku, bronił powszechnego charakteru praw człowieka jako moralnej prawdy ludzkiego losu, którą można poznać rozumem, proponował przyjęcie naturalnego prawa moralnego jako powszechnej „gramatyki” społecznej, dzięki której ludzkość będzie mogła przemienić kakofonię w rozmowę, i wezwał świat do tego, by „łzy naszego stulecia” zmienić w „wiosnę ludzkiego ducha”.

W styczniu 1998 roku Jan Paweł II zaniósł orędzie chrześcijańskiego humanizmu i wolności na Kubę, gdzie – podobnie jak w Polsce w czerwcu 1979 roku – starał się przywrócić uciskanym ludziom ich autentyczną historię i kulturę.

A poza tym była jeszcze Afryka – kontynent w okresie przed upadkiem europejskiego komunizmu nękany napięciami właściwymi zimnej wojnie, a po upadku muru berlińskiego – ignorowany. Papież Jan Paweł II – jedyny spośród światowych mężów stanu końca XX wieku – nie godził się na takie traktowanie Afryki – albo jako politycznego pionka, albo jako beznadziejnego przypadku: w latach 1980–1995 odbył jedenaście pielgrzymek do każdego zakątka tego kontynentu.

 

Jan Paweł II stał się zatem nie tylko najbardziej rozpoznawalnym człowiekiem w dziejach, lecz także najważniejszym papieżem od pięciuset lat. Począwszy od połowy lat dziewięćdziesiątych, kiedy jego zdrowie pod wieloma względami zaczęło się pogarszać, często mówiło się, że najlepsze dni polskiego papieża minęły. Tak mówili przynajmniej ci, którzy patrzyli na niego z zewnątrz. Ci, którzy znali Karola Józefa Wojtyłę lepiej, przeczuwali jednak, że bieg jego życia wskazuje poprzez Drzwi Święte Bazyliki Świętego Piotra – które miał otworzyć w Wigilię 1999 roku, inaugurując Rok Jubileuszowy – ku czemuś więcej. To „coś więcej” miało się okazać równie dramatyczne jak jego heroiczna walka z komunizmem, do której teraz przejdziemy, nim wrócimy do Jana Pawła II w omówieniu obchodów Wielkiego Jubileuszu Roku 2000.

CZĘŚĆ PIERWSZA. Nemezis.Karol Wojtyła przeciwko komunizmowi 1945–1989

ROZDZIAŁ PIERWSZY. Wstępne gambity

18 maja 1920 – Karol Józef Wojtyła rodzi się w Wadowicach i zostaje ochrzczony 20 czerwca.

16–17 sierpnia 1920 – „Cud nad Wisłą”, odparcie najazdu Armii Czerwonej na Europę.

Sierpień 1938 – Wojtyła przenosi się do Krakowa, by rozpocząć studia na Wydziale Filologii Polskiej Uniwersytetu Jagiellońskiego.

1 września 1939 – Niemcy dokonują inwazji na Polskę i rozpoczynają drugą wojnę światową w Europie.

17 września 1939 – Armia Czerwona dokonuje inwazji na Polskę, której terytorium zostaje podzielone między dwa totalitarne mocarstwa.

Listopad 1939 – Karol Wojtyła, będący robotnikiem fizycznym, kontynuuje studia na podziemnym uniwersytecie i podejmuje działalność w ruchu oporu.

Jesień 1942 – Wojtyła zostaje przyjęty do tajnego krakowskiego programu seminaryjnego.

Jesień 1945 – Nazwisko Wojtyły pojawia się po raz pierwszy w aktach komunistycznej tajnej policji.

3 maja 1946 – Wojtyła bierze udział w demonstracji studentów, która zostaje zaatakowana przez komunistyczną tajną policję i siły bezpieczeństwa wewnętrznego.

30 czerwca 1946 – Przeprowadzone w Polsce sfałszowane „referendum ludowe” przynosi w Krakowie największy w kraju odsetek głosów przeciwnych komunizmowi.

1 listopada 1946 – Karol Wojtyła zostaje wyświęcony na księdza i dwa tygodnie później wyjeżdża z Polski na studia teologiczne do Rzymu.

17 stycznia 1947 – „Wybory” do sejmu zatwierdzają komunistyczną władzę w Polsce.

12 listopada 1948 – Stefan Wyszyński zostaje mianowany arcybiskupem gnieźnieńskim i warszawskim oraz prymasem Polski.

17 marca 1949 – Ksiądz Karol Wojtyła obejmuje duszpasterstwo akademickie w kościele Świętego Floriana w Krakowie.

5 marca 1953 – Umiera Stalin.

25 września 1953 – Kardynał Wyszyński rozpoczyna trzyletni areszt domowy.

12 października 1954 – Doktor habilitowany Karol Wojtyła zaczyna wykładać na Wydziale Filozoficznym Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego.

25 lutego 1956 – Na XX Zjeździe Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego Nikita Chruszczow potępia stalinowski kult jednostki.

28 czerwca 1956 – Strajk generalny w Poznaniu pociąga za sobą zbrojne represje i śmierć polskich robotników.

23 października 1956 – Wybucha rewolucja węgierska.

28 października 1956 – Kardynał Wyszyński zostaje zwolniony z aresztu domowego i wraca do Warszawy.

 

Prawdziwa historia życia Witolda Pileckiego przerasta wyobraźnię największych tragediopisarzy.

Urodził się w Rosji w roku 1901 w polskiej rodzinie, która musiała się tam przenieść w wyniku represji po nieudanym powstaniu styczniowym z lat 1863–1864. W ostatnim okresie pierwszej wojny światowej walczył w polskich oddziałach organizujących się w celu samoobrony przed bolszewikami, następnie służył w polskich siłach zbrojnych w czasie wojny polsko-sowieckiej w latach 1919–1920 – nieznanego w znacznym stopniu wydarzenia, które uratowało świeżo wskrzeszoną Polskę przed podbiciem jej przez bolszewików i zapobiegło zalaniu przez Armię Czerwoną całej wyczerpanej wojną Europy. Dwukrotnie odznaczony za męstwo w walce w obronie niepodległości Polski Pilecki został zdemobilizowany i spędził lata międzywojenne jako właściciel niewielkiego majątku. Ożenił się i miał dwójkę dzieci.

Niecały tydzień przed wybuchem drugiej wojny światowej Pilecki objął dowództwo szwadronu kawalerii wchodzącego w skład 19. Dywizji Piechoty. Po dwóch tygodniach walk z niemieckimi najeźdźcami oraz w następstwie sowieckiej napaści na Polskę dywizja została rozbita. Pilecki udał się do Warszawy i wraz z majorem Janem Włodarkiewiczem założyli organizację konspiracyjną o nazwie Tajna Armia Polska, której dowódcą został Włodarkiewicz. Osiem tysięcy jej członków zostało następnie włączonych do Związku Walki Zbrojnej, który z kolei przyjął nazwę Armii Krajowej i był następcą polskich sił zbrojnych w okupowanej i podzielonej Polsce, a zarazem krajowym ramieniem zbrojnym polskiego rządu na wychodźstwie w Londynie.

W 1940 roku Pilecki przedstawił swoim przełożonym odważny plan: chciał dać się aresztować i pozwolić wywieźć do Konzentrationslager Auschwitz, położonego w części Polski wcielonej do Trzeciej Rzeszy. Proponował, że zorganizuje w obozie ruch oporu wśród więźniów, będzie zbierać informacje wywiadowcze i przekazywać je za pośrednictwem polskich struktur wojskowych do Londynu. Przełożeni zgodzili się na ten plan. Pod pseudonimem „Tomasz Serafiński” Pilecki rozmyślnie pozwolił się pojmać podczas organizowanej przez gestapo łapanki wśród cywilów. Został aresztowany, był torturowany, a następnie wysłany do obozu pracy w Auschwitz, gdzie został więźniem numer 4859. Tam zajął się tworzeniem Związku Organizacji Wojskowych (ZOW), którego zadaniem było podtrzymywanie morale więźniów, rozprowadzanie przemycanej odzieży, żywności i środków medycznych oraz przygotowywanie ruchu oporu, który byłby w stanie przejąć kontrolę nad obozem w wypadku ataku aliantów. Utrzymywano kontakty z miejscowymi polskimi patriotami i zbierano dane wywiadowcze na temat funkcjonowania obozu. W roku 1941 Związkowi Organizacji Wojskowych udało się zmontować radio i raporty wywiadowcze Pileckiego na temat życia, śmierci i tortur w obozie Auschwitz I przedostały się do polskiego ruchu oporu, a stamtąd do Londynu. Więźniowie mieli nadzieję, że te raporty doprowadzą do wspólnego ataku Armii Krajowej i zachodnich aliantów na obóz, być może z udziałem polskiej 1. Samodzielnej Brygady Spadochronowej, która została utworzona na wychodźstwie.

Jednakże po dwóch latach Pilecki postanowił uciec i samemu udać się do dowództwa: chciał osobiście przedstawić sprawę ataku humanitarnego na kompleks Auschwitz, który w owym czasie obejmował już komory gazowe i krematoria w Birkenau (znane też pod nazwą Auschwitz II). Dzięki pomocy miejscowych patriotów w kwietniu 1943 roku przeprowadził udaną ucieczkę i w końcu dostał się do Warszawy. Jego raporty na temat Auschwitz Brytyjczycy uznali za przejaskrawione – najwyraźniej nie mieściło im się w głowie prowadzenie masowych mordów na skalę przemysłową. Kierownictwo Armii Krajowej stwierdziło, że bez wsparcia aliantów atak na te dwa obozy koncentracyjne – obozy zagłady – jest niemożliwy.

Następnie Pilecki przyłączył się do oddziału AK, który oprócz działalności wymierzonej przeciwko hitlerowcom miał za zadanie przeciwdziałać przejęciu po wojnie władzy w Polsce przez Sowietów – nie było to mało prawdopodobne, zważywszy na rozwijającą się strategię aliantów. Po wybuchu powstania warszawskiego 1 sierpnia 1944 roku Pilecki, 11 listopada 1943 roku awansowany do stopnia rotmistrza, początkowo walczył anonimowo jako prosty szeregowy. Później, kiedy wyszło na jaw, jaki ma naprawdę stopień, objął dowodzenie w ważnej strefie, gdzie wraz ze swym oddziałem przez dwa tygodnie odpierał zażarte niemieckie ataki. Kiedy po sześćdziesięciu trzech dniach heroicznej walki dowództwo AK ogłosiło kapitulację, Pilecki został pojmany i spędził resztę wojny najpierw w stalagu, a potem w oflagu. Po wyzwoleniu tych obozów otrzymał przydział do słynnego 2. Korpusu Polskiego we Włoszech – zwycięzców spod Monte Cassino. Dowódca 2. Korpusu generał Władysław Anders miał kolejne zadanie dla nieustraszonego oficera, który od pięciu lat wykazywał się tak niezwykłą odwagą i pomysłowością. Pileckiego poproszono o powrót do Polski, którą tłamsiły Armia Czerwona i NKWD (poprzednik KGB