Książka, którą czytasz, pochodzi z Wolnych Lektur. Naszą misją jest wspieranie dzieciaków w dostępie do lektur szkolnych oraz zachęcanie ich do czytania. Miło Cię poznać!
Podoba Ci się to, co robimy? Jesteśmy organizacją pożytku publicznego. Wesprzyj Wolne Lektury drobną wpłatą: wolnelektury.pl/towarzystwo/
Ambroży Korczbok Rożek ku dobrym towarzyszom
Towarzyszu, posłysz4, nie maszli5 co czynić,
Postój mało6, nie wadzić to7 przeczcić8;
Acz są rzeczy niepoważne prawie9,
Podziwuj się10 też prostej ludzkiej sprawie.
Rozmawia tu z sobą trojaki stan:
Pan, wójt prosty, trzeci z nim pleban,
Wyczytając11 przypadłe12 przygody13,
Skąd przychodzą ludziom zysk i szkody.
Bo snadź14 człowiek z przyrodzenia15 każdy
Nawięcej16 się o to stara zawżdy17,
Aby wiedział, co się w ludzioch18 dzieje:
Więc jedno chwali, z drugiego się śmieje.
Bo gdzie mądry przydzie19 w proste rzeczy20,
Co lepszego snadnie21 ma na pieczy22.
A snadź na tym więcej mistrza poznać,
Który umie z miedzi złoto kować23,
Takież z prostych rzeczy wżdy24 co obrać,
Co by się wżdy przygodziło schować.
A tak i to snadź przeczyść25 nie wadzi,
Jako głupi niemądremu radzi;
Bo snadź każdy może temu sprostać,
Co złe, ganić, a przy dobrym zostać.
Ja, com słyszał, tom krótko napisał,
Ale ty cztąc26 nie mów: bodaj wisiał!
Bo więc mówią: iście27 temu kotki
Darły we łbie28, kto pisał ty29 plotki.
Lecz iż się ja snadź snadnie wyprawię30,
Zwłaszcza gdy tu powiedacze31 stawię32;
Jam napisał, kto chce, niechaj wierzy.
Co ma próżny33 czynić? Wodę mierzy34.
Pan35
mówi:
Miły wójcie, cóż się dzieje,
Aboć się ten ksiądz z nas śmieje36!
Mało śpiewa, wszytko37 dzwoni,
Msza nie była jako38 łoni39.
Na naszym dobrym nieszporze40
Już więc tam swą każdy porze41:
Jeden wrzeszczy, drugi śpiewa42,
A też jednak rzadko bywa.
Jutrzniej43, tej nigdy nie słychać,
Podobno44 musi zasypiać45;
Odśpiewa ją czasem sowa,
Bo więc księdzu cięży głowa.
A wżdy46 przedsię47 jednak łają48,
Chocia49 mało nauczają.
Ano wie Bóg, za tą sprawą50
Obrócimli się51 na prawą...
Bychmy52 jedno53 na lewicy54
I z księdzem nie byli wszytcy55.
Wójt
Wiara prostych
Miły panie, my prostacy,
A cóż wiemy nieboracy?
To mamy za wszytko56 zdrowie,
Co on57 nam w kazanie powie:
Iż, gdy wydam dziesięcinę58,
Bych59 był nagorszy60, nie zginę;
A damli61 dobrą kolendę62,
Że z nogami w niebie będę.
Abo63 gdy w obiad przybieży64,
A kukla65 na stole leży,
To ją wnet z stołu ogoli66,
A mnie kęs posypie soli,
Jakoby mię nogieć67 napadł:
Mniema, bych68 już chleba nie jadł.
Potym69 mię pokropi wodą,
To już z Bogiem idę zgodą.
Alić przedsię70 jako gorze71
Ciągni się72 wójcie, nieboże.
Jednak niźli73 cię rozmachnie74,
Przedsię ta rzecz mieszkiem75 pachnie76.
Ja mniemam, gdy wszystko spłacą,
Iż się z świętemi77 pobracą78.
Pleban
A wójtże się to jął79 gdakać?
Czymżeby tę gębę zatkać?
Gdzieśto dzban80 piwa dobrego,
Przegadałby mędrca tego
Iście trzeciem81 nachyleniem;
Byłby tańszy82 z tym zbawieniem.
A jeszczeż ci w tym ksiądz wadzi,
Żeć owo na dobre radzi?
Bo nas sam Pan83 uczył temu84:
Chceszli sam brać, daj drugiemu.
A wielkie to upominki
U Boga, takie uczynki.
A tyś wszytek świat rozwołał,
Żeś tej dziesięciny kęs dał.
Wszakeś tak słychał o Bodze85,
Iż gdy był tu, na tej drodze,
Potwierdziwszy zakon86 wszytek
Tu wszem ludziom na pożytek,
Na to stan duchowny sprawił87,
By ji88 przezeń ludziom zjawił,
A my, duchowni stanowie,
Jesteśmy ku wam89 posłowie.
Tę pracą90 na was przełożył,
A mało was tym zubożył,
Iż z jego hojnego dobra
Słabo wasza ręka szczodra91,
A nas tym opatrzujecie92,
Czym z niego obfitujecie93.
Bo byś baczył94, miły bracie,
Na jakiemci95 ksiądz warstacie96:
Musi wszytkiego zaniechać97,
Kto się chce wami opiekać98,
A opuścić dobre mienie,
Łatając wasze zbawienie.
Wszak wiesz, że rzemieślnik każdy
Potrzebuje płacej99 zawżdy100.
A to jest święta utrata,
Bo za nię hojna zapłata.
A tak lżej mów, boś mię ruszył101;
Latasz, a snaś102 nie zasuszył.
Waruj na rynku zabłądzić103,
Bo snadź nie dziś twój dzień rządzić.
Pan
Miły księże, dobrzećby104 tak,
Lecz podobno czciesz105 czasem wspak106;
Hardzie107 tu strząsasz porożym108,
A zowiesz się posłem bożym.
Prawda, żeś jego pastyrzem
A w wielu sprawach kanclerzem,
Lecz czasem na wełnę godzisz109,
Kiedy za tym stadem chodzisz.
Owa choć trzoda niespełna,
Gdy się wam dostanie wełna,
Wierę110 z ostatka ty111 owce
Niechaj skubie, jako kto chce.
Bo dziś prawie112 prości ludzie
Gonią skowronka na grudzie113,
A tak się prawie zbłaźnili
Wiara jaka ma być
Wszytkę114 wiarę w to włożyli,
Iż go żadna rzecz nie zbawi,
Jestli115 go ksiądz nie wyprawi116.
Ano by snadź tak miało być,
Jednego wiarą nagrodzić,
Bo acz żadny117 w to nie łuczy118,
Jako święte Pismo uczy119,
A każdy człowiek z krewkości120
Więcej się ciągnie ku złości.
Lecz się wżdy tym ciesz, nieboże:
Prawa121 wiara wiele może;
Tą masz wszytkiego nagrodzić122,
Choćby miało potym123 szkodzić,
Drugiego dobremi uczynki,
A nie wszytko124 upominki125.
Małoć Pan Bóg dba o datki;
Azać126 mu zbierać127 na dziatki
Abo128 się troskać o długi,
Abo odprawować sługi?
Nie trzeba mu się nic starać,
Nigdy tam przednowia nie znać;
A snadź, co ma, wszytko nam dał,
Sam na równej rzeczy przestał,
Jedno129 chce, bychmy130 się bali,
A iż każdy niech go chwali,
A prawym sercem miłuje,
A bliźniego tak szanuje,
Iż to, w czym by się kochał,
By też rad u niego widział.
Ale dziś wasze nauki...
Rozliczne w nich najdzie sztuki,
Nie rzecze nic żadny próżno131,
Chocia z sobą siedzą różno132.
Aboć wezmą, abo co daj133,
Tak kazał święty Mikołaj134:
Bo jestli135 mu barana dasz,
Pewny pokój od wilka masz.
Dobry też Lenart136 dla koni,
Dla wieprzów święty Antoni:
Więc świętego Marka chwali,
Więc Piotra, co kopy pali137,
Więc Michał, co liczy dusze138 —
Alić Masia139 z gęsią kłusze140;
Bo już sobie tak spopadły141,
Iżby dusze gęsi jadły,
A ona z tego gorąca
Nie jadłaby i zająca.
Na szyi wisi kobiałka142,
W niej gomółka143 a powałka144.
Mniema, że wszytko sprawiła,
Że tam z tą kobiałką była,
Że już siedm dusz wybawiła,
Sama się ósma upiła.
Bo się już więc tam łomi chróst145,
Odpusty
Kiedy się zejdą na odpust:
Ksiądz w kościele woła, wrzeszczy,
Na cmyntarzu146 beczka trzeszczy,
Jeden potrząsa kobiałką,
Drugi bębnem a piszczałką,
Trzeci, wyciągając szyję,
Woła, do kantora147 pije148;
Kury wrzeszczą, świnie kwiczą,
Na ołtarzu jajca149 liczą:
Wieręśmy150 odpust zyskali151,
Iżechmy się napiskali152.
Jednak też tak Dawid czynił,
Zawżdy z arfą Boga chwalił.
Także idą precz153 z tą wiarą,
Iż wygrali tą ofiarą,
Razem też odpłatę znają,
Pełną szyję nalewają,
A rzadki z onej odpłaty
Aby doczekał komplaty154,
Bo więc drugi na nieszporze
Dawno ziemię szyją porze155.
Wloką go za łeb do chróstu156,
Nie mógł przechować odpustu,
A jednak się był nie dopiekł,
Ledwy157 drugi przed nim uciekł
A tak dzisia ludzie prości
Ważą się rozlicznych złości158,
A mało o Boga dbają,
Gdy się z plebanem zjednają,
Bo się ten dobrze nie wściecze;
Bóg nikomu nic nie rzecze.
Wójt
Miły panie, Bógżeć zapłać159!
Snadźby160 tobie lepiej gęś dać,
Kiedybyś nam tak chciał kazać,
Niż ten tłusty połeć mazać.
Bo przedsię161 tak nie słychamy162,
Chocia w kościele bywamy,
Jedno163 kiedy przydzie164 święto,
Usłyszysz, iż cię zaklęto165.
Wójt, Bartek, Maciek z Grzegorzem
Nie uleży przed tym gorzem166;
Świętopietrze167 u jednego,
A kolenda168 u drugiego,
Trzeci też pokupił winę169:
Nierychło170 zwiózł dziesięcinę171.
Tu więc będzie fukał srodze,
Rzadko usłyszysz o Bodze172,
A tym zamknie wszytkę173 wiarę:
„Idźcież, dziatki, na ofiarę,
A czekajcie mię174 z obiadem,
Boć nam barzo175 grożą gradem;
A niechaj rychlej dowiera176,
Wieręć177 po stronach przymiera.
Trzebać teraz będzie księdza,
Zać jedna nastanie nędza,
Bo oń przedsię mało dbacie,
Jako bydło tak mieszkacie.
Już to rychło178 dwie niedzieli179
Niceśmy od was nie mieli.
Czyście180 o tę duszę dbacie;
Acz nie trzeba, też kęs dajcie”.
Wszytko chce brać, daj mu psią mać,
A o Bogu nic nie słychać.
Pleban
A przedsięż181 to wójt harcuje182
Rad, iż panu pochlebuje183,
Lecz to w posłach mało idzie;
A co się przeciwić gnidzie184?
Ale mnie wam dziwno, panie185,
Skąd wam przyszło to kazanie,
Bo na wszytko docieracie186
I o święte mało dbacie.
Ofiary
Czcicie187 jedno188 zakon stary189
Więtszeć190 tam były ofiary:
Tak jemi191 Boga chwalili,
Aż drugie czasem palili,
A tym go chcieli wyznawać,
Bo nie mieli komu dawać.
Abram jednegoż syna miał,
I tego był ofiarował;
Chciał ji192 Bogu ku czci spalić —
A u nas to wszytko za nic.
A co Bogu wdzięczniejszego,
A nad jałmużnę milszego?
I w nowym zakonie193 kazał,
By każdy, co winien, to dał,
Co cesarskie, to dać jemu,
A co boże, to dać samemu.
Niedawnom tak od was słychał194,
Że Bóg, co miał, wszytko rozdał,
A prawie przed swą dobrotą195
Mało nie został gołotą196.
A iż wszego obfituje197,
Nic od nas nie potrzebuje,
A wżdy198 nie chciał z tym omieszkać199,
Co jest boże, to kazał dać.
A naczże200 to rozkazano201,
I komuż to ma być dano202?
Iścieć nie inszemu komu,
Jedno sługam203 z jego domu.
Albo tym kęsem przeklętym,
Godność świętych
Iż co czyni ku czci świętym,
Iście się mało zuboży,
Że pieniądz w tablicę włoży204;
Boć próżno inaczej mówić,
Mogąć nam wżdy pomocni być.
Mojżesz w onym starym wieku
Wiele pomagał człowieku,
Abo Dawid i prorocy,
Wiele słychać o ich mocy,
A wiele Bóg prze nie czynił205,
A częstokroć swój gniew mienił206.
A snadź207 za świeżej pamięci
Co dziwów czynili święci:
Że umarłe ożywiali,
Krzywe kości napraszczali208.
Acz to idzie z boskiej mocy,
Ale wżdy przez ich pomocy,
Bo rzekł to oddać we troje209,
Co uczynicie prze moje.
A tak niemasz210 ci ocz ciążyć211,
Obadwaście nie dali nic,
A bychmy212 się nie oparli,
I ten kęs byście wydarli.
Pan
Ba, toć prawda, miły ojcze,
Niechaj kto powiada, co chce,
Że nam trudno k’ zbawieniu213 przyść214
Nie będziemli dobrze czynić215.
Aleć tym trzeba zapieprzyć,
Wiarą wszytkiego podeprzeć,
A to iście216 na pieczy mieć217:
Dobrowolnie wszystko czynić;
Bo zać Bogu za dzień robić,
Dobrowolną chce służbę mieć.
Ksiądz wszytko chce mieć w kłopocie,
Stoi, by wójt, przy robocie.
Ano sami darmo macie,
Darmo nam też udzielajcie,
A my, widząc tę dobrotę,
Będziem mieć więtszą218 ochotę.
I sam, chociam o tym słychał219,
Dam też gęś na święty Michał,
Ba, i strucla cię nie minie
Ondzie220 o świętym Marcinie221.
Bo tak księża powiadają,
Iż go za hojnego mają,
Iż zjadł wołu na wieczerzy —
Kto chce, niechaj temu wierzy, —
A iż za płaszcz niebo kupił222;
Toby już Bóg komorą żył223!
Aleście to nań zmówili,
Abychmy też woły bili,
A za takiemi przysmaki
Wżdy się wam dostaną flaki.
Nie takci święci czynili,
Nie płaszczmi, ni wołów bili,
Lecz Panu wiernie służyli,
A świat prawie224 opuścili.
Lecz wy dziś, mili kapłani,
Bujni, jako hardzi pani225,
A na wasze ty226 utraty
Nie zniosą was wasze płaty227:
By też więc dusze przyłożyć,
Musi skąd inąd228 dołożyć.
A nas więc przedsię karzecie,
Choć sami barana drzecie,
Powiedając, iż imienie229
Przekaża230 duszne231 zbawienie,
A iż tak czciecie232 o Bodze233,
Iż nam to rozkazał srodze
Wszytko na ziemi opuszczać,
W niebie osiadłości szukać,
A iż mól gryzie skarb ziemski,
Kazał ji234 Bóg kłaść niebieski.
A na końcu zawołają:
„Dawajcie, wszak wam też dają!”
Ano, kto chce rzecz utwierdzić,
Trzeba jej skutkiem poprawić.
Lecz różno skutek od rzeczy;
Coś inszego wam na pieczy,
Bo nasze pierwsze ćwiczenie
Starać się o dobre mienie,
A przedsię na to nie myślić,
Aby za to dosyć czynić.
Pacierz
Na ony235 wasze pacierze
Ledwo że się raz w rok zbierze,
Często quesumus próżnuje,
Oremus236 mało pracuje,
Ona237 wasza Alleluja
Jako pani sobie buja,
A collecta za nią chodzi,
Też sobie na starość godzi.
Amen, ten robi jako chłop,
Bo się k’niemu ma każdy pop,
Bo z tym wijatyk238