Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
„Żywot człowieka poczciwego” to lektura szkolna. Ebook „Żywot człowieka poczciwego” zawiera przypisy opracowane specjalnie dla uczennic i uczniów liceum i technikum.
„Żywot człowieka poczciwego” to dzieło wielkiego gawędziarza, którym Mikołaj Rej niewątpliwie był. Zanim swoje opowieści zapisał, testował je zapewne na słuchaczach, pouczając ich i bawiąc. Widać to w jego stylu, w zdaniach łączących się w długie łańcuchy nieprzerwanych fraz, w nasyceniu pytaniami retorycznymi, ale też w szeregach wyliczeń, powtórzeniach i zdrobnieniach: wszystko to miało przykuć uwagę odbiorców.
Żywot człowieka poczciwego Reja, najobszerniejszy tekst spośród wchodzących w skład zbioru zatytułowanego Zwierciadło, to przykład renesansowej literatury parenetycznej. Wzorcem osobowym jest tu średnio zamożny szlachcic-ziemianin. Dzieło wydane na rok przed śmiercią autora, stanowi rodzaj testamentu Mikołaja Reja z Nagłowic; jest to zarazem testament promieniujący niezwykłym ciepłem, życzliwością do świata i ludzi oraz pogodą ducha.
Podział na trzy księgi pokrywa się z podziałem na trzy okresy życia ludzkiego: młodość, dojrzałość i starość. Wszystkie są potraktowane z uwagą, mającą na celu wskazanie drogi mądrości, umiaru, pobożności, ale i czerpania radości z życia we wszystkich jego odmianach i porach. Ze szczególną uwagą potraktowany został jednak końcowy okres życia ludzkiego. W ujęciu Reja starość to, metaforycznie rzecz ujmując, czas posilania się konfiturami z owoców tych drzew, które się własną ręką szczepiło za młodu. Droga człowieka poczciwego (tzn. godnego czci) prowadzi harmonijnie przez życie i pozwala równym krokiem przejść aż za jego kres, w zaświaty.
Książkę polecają Wolne Lektury — najpopularniejsza biblioteka on-line.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 801
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Ta lektura, podobnie jak tysiące innych, jest dostępna on-line na stronie wolnelektury.pl.
Utwór opracowany został w ramach projektu Wolne Lektury przez fundację Nowoczesna Polska.
ISBN 978-83-288-6371-2
Życie Reja przez współczesnego jemu Trzecieskiego skreślone tu się znajduje2: po upłynieniu trzech niemal wieków nie jesteśmy w stanie cokolwiek bądź do niego przydać, pozostaje więc tylko powiedzieć nieco: o duchu pism Reja, zaletach i wadach.
Poczet dzieł jego znajdzie ciekawy czytelnik w Bentkowskim, Juszyńskim; przydajmy tylko: że wydającego się teraz jest edycja pierwotna 1567 in folio w Krakowie przez Oloffa przytoczona, i tegoż roku bez miejsca druku in quarto. Wielkie pomiędzy nimi zachodzić mają różnice: pierwsza ozdobiona rycinami, dawną pisownią; druga bez rycin i pisownia jej prawie teraźniejsza, (jak twierdzi Juszyński) co zadziwiającą zdaje się być rzeczą, ażeby jednym rokiem oznaczone wydania, nie mówię co do samych tylko ozdób, ale co do pisowni, tak wielką miały różnicę. Trzeci raz wydane Zwierciadło Reja, czyli żywot poczciwego człowieka 1568 in folio w Krakowie u Macieja Wierzbięty i podług tego wychodzi teraźniejsza edycja; czwarty raz na koniec 1606 w Wilnie w ćwiartce. Wydania in quatro są mniej zupełne, o czym przekonać się można z dykcjonarza poetów polskich ks. Juszyńskiego.
Sądząc o Reju, pod różnymi względami uważać go należy, i to niniejszego pisma przedmiotem.
Zaniedbane było jego wychowanie, później wszakże u dworu Andrzeja Tęczyńskiego, wojewody sandomierskiego, przy Mikołaju Sieniawskim, wojewodzie ruskim, hetmanie w. koronnym bawiąc, poznać musiał Rej niewiadomość własną, jej się wstydzić, wiele czytać, przysłuchiwać się poważnym rozmowom, pracować usilnie, a kiedy go natura dlań szczodra niepospolitym obdarzyła dowcipem i przenikliwością, kiedy mu dopomagało z znakomitszymi osobami w kraju obcowanie, powłokę nieokrzesania zetrzeć z siebie zdołał, i nie musiał być pozbawiony wszelkiej w pożyciu przyjemności, gdy w rozmowie z nim smakowali i królowie i możni, i wszystko co było najcelniejszego. Księgi Pisma Świętego, każdemu pomocne, tak wzniosłe, tak doskonałe, znać, że czytał troskliwie, że się nimi przejął, a jeśli bez dobrego przewodnika je czytając, napojony innymi zdaniami, nie korzystał z nich religijnie, wielce go przynajmniej udoskonaliły jako pisarza. Z nich pochwycił Rej niekiedy owe boskie, samą prostotą szczytne sposoby wyrażania się, owe tak szczęśliwe zwroty, ów głos do serca, że tak powiem, przenikający; tyle mają wpływu na umysł te święte księgi, do udoskonalenia się tak nieodbicie potrzebne. Czytał i dziejopisów, często ich przytacza, jeśli nie zawsze w duchu krytyki i łatwowiernie czasem, azaliż można jemu, w tym wieku zwłaszcza, jako winę to poczytać? Tak więc sobie samemu winien będąc, acz spóźnioną, kulturę, w latach ugruntowanego rozsądku podobnie jak Rousseau zaczął pisać; słusznie więc go nazwać możemy pisarzem Natury, pisarzem oryginalnym. Nie doścignął wprawdzie tego, z którym go porównywać śmiemy, ale ten sam rodzaj zdolności późnego ocucenia się, jednostajne w obu tych mężach usiłowanie do nabycia własnymi siłami oświaty, ta sama dążność w ich pismach, ażeby przez moralność czystą innym stawali się użytecznymi, podobieństwo niejakie między nimi stanowi.
Język dawnych Rzymian stał się w całej niemal Europie dyplomatycznym, religijnym i naukowym językiem, ich i Greków literatura wzorową, jedyną przyświecającą gwiazdą tym, którzy wpośród ciemności kierować się nią chcieli, nicią Ariadny, za którą postępowali niepewni swych kroków, w ciągłej obawie, że ośmielając się ją zerwać albo cokolwiek od niej odstępując, na same tylko wpadną bezdroża, w przepaście wlecą. Jeśli gdzie, to u nas mniemanie to głęboko było wkorzenione; religijni, w tym języku słyszeliśmy odzywającą się do nas apostolską stolicę, w tym odbywane kościelne obrządki, tym wznosiliśmy głos do Boga3, tym Bóg do nas zdawał się przemawiać; obywatele, w łacińskim odbywaliśmy wszelkie stosunki z obcymi, i w własnym nawet kraju, w tym nie w ojczystym języku odbieraliśmy rozkazy dworu, królów naszych przywileje, nadania i wszelkie łaski, w nim ustawy czytaliśmy i wyroki sądowe, łacińskie pergaminy stanowiły prawa do majątków, stwierdzały umowy ślubne, przenosiły do potomków ostatnią wolę naszą; w tym na koniec języku pobieraliśmy nauki, używaliśmy ich w dalszym wieku lub wsławialiśmy się sami łacińskimi jedynie dziełami. Szczupły nader był zakres pism wyszłych w języku ojczystym za panowania Zygmunta I. Synowi to jego dopiero zostawiono było uczcić tyle narodową mowę, że nią i Monarcha w pismach urzędowych przemawiać zaczynał, i rodacy z nią odzywać się nie wstydzili. Za tym szlachetnym idąc uczuciem i Rej4 nasz z zamiłowania ojczystej mowy jedynie, i żeby stał się dla wszystkich przystępny, w niej pisał, i pisał z upodobaniem; nie na obce zapatrując się wzory i prawidła, lecz z własnej wydobywając je duszy, słowy, umysłem i sercem Polaka. Porównanie wszelkie brał to z ojczystych rzeczy, to naśladował biblijne. Każdy jego wyraz polski, tok mowy narodowy zupełnie. I zasłużył u współczesnych, i w naszym zasługuje mniemaniu na ten chlubny zaszczyt, ażebyśmy go prawdziwie narodowym pisarzem nazwali. Tym snadniej mu to przychodziło, że, jak sam o sobie powiada:
Tak więc oswojony z obcymi, ile nieodbicie było potrzeba, lecz nie skażony, ani przepełniony nimi, zamiłowawszy i ziemię ojczystą, i język, i to powietrze, którym oddychał, czyste i prawdziwe polskie, wywierał je równie w swych pismach, a to co w wierszu do niego powiedziano, my dziś jeszcze przyznamy:
„Rozumem i polszczyzną wiele ich przechodzi”.
Wszakże i Juszyński, dając wyrok o właśnie teraz wychodzącym dziele, powiada: „Może to dzieło przydać się filologom ojczystym dla szczególnych wyrazów i sposobów mówienia: niemniej daje obraz owoczesnych krajowych zwyczajów, i w rzeczy samej nie znam księgi, w której by można wyczytać wierniejszy opis, nie tylko domowego pożycia dawnych Polaków, ale nawet ich mowy. Czytając to dzieło, można się przenieść myślą w domy i posiedzenia przodków naszych, można doskonale widzieć, jakie przed dwieście kilkadziesiąt lat w Polszcze było gospodarstwo, handel, rząd i najdrobniejsze szczegóły domowych zabaw; bo są opisy strojów, pojazdów, stołów, małżeństw, wzajemnych odwiedzin; zgoła chcący czytać historię domowego życia Polaków wszystko tu znajdzie”.
Słusznie w oddawaniu mu zalety nieszczodry Juszyński, to przecie na jego pochwałę wyrzekł: w Reju albowiem, Górnickim i małej podobnych im liczbie Ojców naszych, że tak powiem, niewyrodne poznawać możemy twarze, śledzić ich zwyczaje, skłonności, obyczaje, na nich opierać poszukiwania.
Gdzie go nie uwiodły błędne religijne mniemania, Rej pisarzem jest moralnym, a kto w pismach swych czystą moralnością oddycha, nie wiem, czy gdzie się go o taki sposób życia, jaki z niektórych fałszywych, a przynajmniej może nie zawsze ściśle bezstronnych świadectw Juszyński mu narzuca. Rozróżniać wreszcie wypada płochą i niebaczną źle wychowanego Reja młodość i podeszlejszy wiek jego, kiedy zapatrując się na cnotliwych i światłych mężów, a obok nich postrzegając i nieudatność własną i złe może nałogi; nieumiejętność pracą wynagrodzić, wady rozsądkiem wykorzenić postarał się i śmiele rzec możemy, stał się godnym tych, z którymi obcować szczęśliwsze dozwoliły mu losy.
Lecz ważniejsze może to jest spostrzeżenie, które ośmielamy się uczynić, że w tej epoce żyjąc, kiedy uszczęśliwiające Polskę Jagiellonów plemię, gasło na bezdzietnym z kilku żon Zygmuncie Auguście; kiedy w królu, mężach stanu, rodakach, jakąś fatalną na grożące krajowi osierocenie tronu i zbliżającą się szkodliwą zmianę kształtu rządu postrzegał obojętność; Rej przenikliwszym okiem zgadując przyszłość, zdawał się czytać otwartą przed sobą dalszych dziejów naszych księgę; przewidywał: gdy inni szałem odurzających swobód upojeni, przyjemniejszych a szkodliwszych jeszcze pragnęli chciwie; przewidywał mówię: że gmach ten w zasadach swych pokonywany niebacznie, przez co go wspierać mieli, runie i ciężarem swym przytłoczy mieszkańców. Jakoż on to pierwszy, że tu wspomnę, co przytoczył Czacki5, dostrzegając: „że w mieszkaniach Królów, w siedliskach władzy rządowej zaczyna pająk wić pajęczynę; jak ów puszczyk na wieżach gmachów spoczywając wydawał głos ostrzeżenia”. Wszakże i jego wołanie, jak tylu innych po nim, było głosem wołającego na puszczy.
To cośmy wyżej powiedzieli, do zalet pism Reja, niniejszego zwłaszcza, bez wątpienia należy. Przydajmy jeszcze niektóre uwagi. Czyjeż dzieła z Polaków są bardziej w duchu filozoficznym? Zawierają więcej zdań, którymi się napawać, które w ważniejszych życia naszego zdarzeniach przypominać i przytoczyć możemy śmiele, których za godła pism wszelkich używać przystoi i w osobne zgromadzić należałoby zbiory maksym? Nie potrzebujemy dawnych greckich i rzymskich, obejdziemy się bez słynącego z tej miary La Rochefoucault, oczytajmy się tylko w naszych, a z podziwieniem ujrzymy nieraz, że to, co on powiedział albo ujmujący wszystkich Montaigne, wyrzekli ojcowie nasi. Jakże przyjemnie Rej daje się czytać! Jaka w nim naturalność, zachwycająca prostota, nie bez wzniesienia wszelakoż, jaki porządek, zręczność wyszukania dowodów, trafność w wysłowieniu!
Oddając mu zalety, na które zasługuje tyle, i wad jego pominąć nie możemy i nie powinniśmy. Niektóre usprawiedliwić się poniekąd mogą, inne są mniej dobrego wychowania skutkiem, inne jego charakteru niezaprzeczenie sprawą, i w tych go niewinnym okazywać nie myślimy wcale.
Trafia się, że mniej skromne, mniej przystojne są jego wyrażenia; lecz wyznajmy, że są czasy owej patriarchalnej prostoty, kiedy rzecz każda ma swe nazwanie, kiedy mowa zdaje się być mniej czysta, choć obyczaje skromniejsze zapewne, jak wtenczas, gdy na wszystko rzuca się zasłona, dość przezroczysta wszakże; kiedy dwuznaczność zaledwie pozwolona, a czasem niebezpieczniejsza, jak owa szczerość niewymuszona, a kiedy, obok pozornej niewinności, na czyny, ukryć się zwłaszcza mogące, nie ma prawie hamulca.
Jest częstokroć Rej gminny w sposobie wyrażenia się, i ta owocem zaniedbanego, jak sądzę, pierwiastkowego wychowania; rdzy tej i później, mimo wielką nad sobą usilność, widać, że się pozbyć nie mógł zupełnie. Jeśli miało to za sobą korzyść niejaką, że i od prostaczków był zrozumianym, im równie podobać się przez to umiał, z drugiej strony w oczach wyższych osób, teraz nade wszystko, gminność ta jest rażąca.
Niepoprawny, niewygładzony Rej bywa; w owych czasach atoli nie ślęczano nad tym, ażeby pisma starannie wygładzać, wymuskać, a gdzie pierwszy wprawdzie postrzega się ulew, lecz kruszec ma cenę, mniej się zważa, chociaż nieco szorstki jest i chropawy.
Powtarza się Rej czasem, to w podobieństwach, przytoczeniach, to w sposobach mówienia nawet; w dziełach sporych, jak są jego, trudno jest tego uniknąć. Nie tak prędko mógł je napisać, jak my czytać możemy: zwłaszcza, kiedy przywiązując nas to sprawia, że się od niego nie zdoływamy oderwać.
W Reju, tak bym rozumiał, odosobnić należy pisarza prozą i rymopisa. Pierwszy niewątpliwie zasługuje na zaletę i do wyższego nawet rzędu pisarzy w owych czasach należeć ma prawo; drugi, lubo nie jest bez piękności i powabu, częstokroć jest wierszokletą jedynie, czasem płaski, zawsze pospolity, a nigdy prawie wzniosły, wyjąwszy miarę i rymy zdaje się że nie znał, na czym wewnętrzna, na czym prawdziwa zależy poezja; nieco ubarwiona jedynie ta proza, a niekiedy zeszpecona: to gminną odzieżą, to rubaszną postawą i dialektem, które tym mniej przystoją mowie uniesień wyższych. Stąd w niektórych zwłaszcza miejscach nie bawi, nie rozśmiesza inaczej dziś pojmujących, ale zdaje się nam być poprzednikiem sławnego Baki6, wzorem, na który się zapatrywał godny jego następca, któremu zrównał, którego przewyższył. Wszakże nie pomińmy tego, że umiał cenić tych, w których snać wyższość nad sobą i nad innymi upatrywał, i kiedy Jana Kochanowskiego, młodzieńca wtenczas dla nauki bawiącego w Paryżu, przyniesiono do ojczystej ziemi wiersz Czego chcesz od nas Panie?7 i Rejowi podano, zasięgając zdania jego, przeczytał z uwagą, zwołał wszystkich obecnych, dowcip i naukę wychwalał, przyszłą Kochanowskiego sławę zwiastował, nie zawistny poczynającej iskrzyć się czystym światłem nowej tej gwieździe8.
Objaśniono nadto wszelki zadawniony lub niezrozumiały wyraz, a jeśli co wiadomości jakiej dla snadniejszego wyrozumienia zdawało się potrzebować, tę w przypisach umieszczono.
Za szczęsnego panowania sławnego króla Zygmunta Augusta, króla polskiego, roku po narodzeniu Pańskim 1567
Omnia probate, quod melius est tenete10.
Jakie ma być stanowienie i zachowanie spraw i żywota jego, począwszy od urodzenia jego aż do średnich lat jego
Na Łodzią15, herb starodawny w Polszcze16
Jaśnie Wielmożnym Panom,
panom hrabiom z Górki: panu Łukaszowi, wojewodzie poznańskiemu i staroście buskiemu, panu Andrzejowi, staroście gnieźnieńskiemu i waleckiemu, panu Stanisławowi, staroście kolskiemu, pilskiemu i moszyńskiemu etc., panom swym zawżdy miłościwym i łaskawym37.
Acz nietajna jest nie tylko w Polszcze, ale i u inszych postronnych38 narodów starożytna zacność domów i narodów39 W. W.40, nietajne też są u wszech ludzi zacne, sławne a poczciwe sprawy i obyczaje W. W., które jeszcze od młodości W. W. nie tylko iż sławnie objaśnione były41, aleby je byli sobie mogli brać na kształt42 a na ćwiczenie43, nie tylko ludzie młodzi, ale pewnie i dobrym baczeniem ozdobieni. A tego mi, zda mi się, za pochlebstwo żaden słusznie przyczyść44 nie będzie mógł, gdyż mię z tego dobrze wyświadczyć45 mogą ci, co się temu lepiej niżli ja przypatrzyli i głośno o tym mówią i powiadają — ale acz ona sława przodków W. W. i także i terazejsza46 zacnych stanów W. W. sławnie trwa i długo trwać musi, lecz jako mądrzy powiadają, iż się czasy zawżdy mienić muszą, a my też pewnie z nimi także się mienić musimy47, a co nie bywa dla ludzkiej dłuższej pamięci pismem podparto, wszytko z odmiennością czasów snadnie z pamięci ludzkiej może być odniesiono48 — a iż ty książki, które właśnie może zwać zwierciadłem człowieka poczciwego, gdyż we zwierciedle, gdzie brudno, a gdzie krzywo, może wszytko upatrzyć49, a upatrzywszy poprawić, teraz nowo są na świat wydane, nie zdało mi się, aby miały być słuszniej komu przypisane a przywłaszczone50 nad zacny stan W. W., które Pan Bóg i zacnością, i dostojeństwy, i poczciwymi sprawami, i sławnymi żywoty ozdobić raczył, iż czego kto sobie nie doczcie51 w książkach, niech się ostatka dopatrzy na uczciwych sprawach a zwyczajoch W. W., a k’temu niech będzie długa pamięć po społu i z książkami W. W. na świecie odmiennym52. Acz tak rozumiem: jako każda rzecz na świecie, także i ty53 książki sędziego i podsędka o sobie mieć muszą, a nie każdemu się podobać będą, ale gdyż nie z żadnego ugonku54 ani pożytku, ani z żadnej niepotrzebnej sławy są na świat wydane, tylko z szczyrej życzliwości braciej55 swej a narodowi polskiemu, niechże, wierę56, dobry brat rozumie a szacuje jako raczy, boć też to zaprawdę drudzy nie z żadnej zazdrości czynią, jedno iżby to rad w sobie ukazał, iżby to lepiej umiał, kiedyby chciał. A wszakoż jeśliby mu się co nie zdało, owo57 ja pożyczę piórka, o papir też snadnie: niechże sobie poprawi abo z nowu58 napisze, jako mu się nalepiej będzie zdało. A jakom widział na jednym zacnym domie ty wirszyki napisane:
także ja też tego każdemu snadnie dopuszczam. A też pczoła61 nie tak szkodliwie ukąsi jako sirszeń62. Pczołam tedy o tym ja bęczeć dopuszczam. Bo poczciwy człowiek, równie jako sirszeń, na swym poczciwym przestawa, a nie bierze nigdy miodu z cudzego gniazda i nie kąsa, aż go rozdrażnią. Tylko proszę moich miłościwych panów, aby to ode mnie W. W. jako od życzliwego sławy i długiej pamięci W. W. wdzięcznie przyjęto było. Quia aurum et argentum non sunt mihi, quod habeo hoc vobis do63. A przy tym i sam siebie, tak jakom z dawna zwykł, jako on Eschines64, który, gdy Sokratesowi65 dyscypułowie66 upominki dawali, powiedział, iż: „Nie mam ci co inszego dać, aleć dawam sam siebie”. Jako to Sokrates wdzięcznie od niego przyjął a prawie go sobie jako za syna wziął, to tam o tym historia świadczy. Przy tym daj, Panie Boże, W. W. długie a szczęśliwe przy dobrym zdrowiu panowanie.
Data z Kosowa, dzień świętego Jana Chrzciciela, roku 1567.
Życzliwy iście na wszem67
służebnik W. W.
Proemium68, to jest krótki wywód, co ty księgi w sobie zamykają
Starzy oni filozofowie zacni pogańscy, nie wiedząc nic ani o Bogu, ani o wolej69 bożej, ani o zakonie70 Jego, tylko się tak przyrodzonymi cnotami sprawując, kto czytał ich sprawy, może się iście71 podziwować, pomyśliwszy sobie, co to byli za ludzie, a jako cnotliwych, pobożnych a poczciwych obyczajów i używali, i w nich się zachowywali. Ale iż świat jako jest odmienny i z dziwnymi sprawami swymi, to już jawnie a prawie na oko widzimy, że za odmiennością czasów jego i dziwniejszy72 ludzie nastawają, i dziwnie się mieszają z obyczajmi swymi73. A mali74 się prawda rzec, za łaską bożą, acz i prawa Pańskie, i prawa wedle biegu świata tego słusznie postanowione, a znacznie objaśnione mamy, przedsię75 co dalej, to w gorsze a w zawikłańsze się sprawy i udawamy, i bezpiecznie76 ich używamy, a trudno się już ty77 koła leda jako78 zahamować mają. A to nam wszytko rozumki nasze nowo wymyślne, omylne postawki79, pycha a słówka przekęsowane80 czynią. Czego nie tak przodkowie naszy używali, co się i z starego pisma ich ukazuje iż po prostu mówili, ale statecznie przy tym, co ich poczciwemu stanowi należało, i stali, i mocno tego używali. A iż wszyscy narodowie języki swymi sprawy, cnoty, i poczciwe obyczaje dla pohamowania swowolnego przyrodzenia81 ludzkiego i pisali, i na piśmiech82 potomkom swym zostawiali, jednochmy83 my Polacy w swym języku prawie84 zadrzemali, a mało pisma mamy, które by nas wżdy85 też czasem pohamować mogło, jakobychmy wżdy w roztropnej słuszności spraw, zwyczajów i postępków swych poczciwie używać mogli. Bo jako inszy narodowie o nas, o Polakoch, piszą, iż trudno ma być który naród tak z przyrodzenia do każdego obaczenia tak przykłonny86, jako jest naród nasz polski, na którąkolwiek stronę staranie a ćwiczenie swe będzie obrócić chciał. A gdyż o to nic nie dbają ci, które Pan Bóg i naukami ozdobić, i ubłogosławić raczył, aby pisaniem swym albo rozważnym upominaniem swym ludzi przestrzegali z ich powinności, tedy wżdy niech kamienie woła87. Tedy mi się z tej przyczyny zdało, acz prostakowi a nieuczonemu, przypatrując się sprawam a obyczajom ludzkim, nasłuchawając się też częstokroć, co poczciwi między sobą ganią, a przy czym też słusznie przestawają, a co słusznie pochwalono i poganiono być może, aby się też wżdy co o tym napisało, jakoby też wżdy poczciwy Polak, gdyż to każdy słusznie zeznać musi, iż jest z przyrodzenia cnotliwy, swe sprawy a swe poczciwe postępki stanowić i ku jakiemu by je końcowi rozważeniem rozumu przywodzić miał, i jako jest powinien w nich się i zachować, i stanowić, aby umiał. A tak to małe napisanie, które się zamyka w tych to księgach, o poczciwym zachowaniu, o cnotliwym stanowieniu żywota człowieka poczciwego, podawam ci przed oczy twoje, mój miły, szlachetny Polaku, acz prostym szyrmem88, ale dali Bóg89 życzliwym, od prostego napisane. Ale gdyż cię Pan Bóg obdarzyć raczył z przyrodzenia roztropnym baczeniem, tak jako to i inni narodowie zeznawają, tak rozumiem, że sobie ostatka z swego uważonego rozmysłu dołożyć będziesz umiał i sławę, i myśl spokojną, i żywot poczciwy, i Panu Bogu wdzięczną ofiarę, jakożeś się o to starać powinien, okazać i uczynić będziesz umiał. Co inaczej być nie może, jedno iż musisz temu swowolnemu osłowi a temu tępemu ciału swemu ująć obroku, a dodawać mu ostróg, i przypatrować90 mu często munsztuku, aby swowolnie nie bujało. A tak, gdy będziesz ty księgi czedł91, tedy wiedz, iż są na trzy części rozdzielone. Pirwsza część jest od urodzenia człowieka, jakie są przypadki92 jego i jakie ma być ćwiczenie i wychowanie jego aż do lat średnich jego. Druga część jest od średnich lat jego, jaka ma być sprawa około niego i jakie mają być postępki jego i stanowienie93 poczciwego żywota jego. Trzecia część jest, gdy już przydzie do wieku ostateczniejszego94 a do poczciwych a szedziwych95 lat swoich, jako też tam już ma w rozmyślnym żywocie swoim a w poczciwej powinności swojej a w bojaźni bożej stanowić ony wdzięczne, spokojne a szedziwe czasy swoje, a jako się nie ma lękać ani przypadków żadnych tego świata, ani szedziwości swej, ani onego ostateczniejszego strachu96, który nas już ma doprowadzić do inszego królestwa a do inszych rozkoszy, niżli są świata tego. Co tak rozumiem, iż cztąc97 powoli, lepiej to będziesz umiał rozważyć, niżli jakoć tu jest krótko wywiedziono. Vale98.
Do tego, kto ma wolą czyść99ty księgi
Ku książkam krótka przedmowa
Bóg wszechmogący, którego sprawy, sądy, a na wszem dziwne postępki są, ani rozmierzone, ani żadnym rozumem ogarnione być mogą, gdy raczył świat stworzyć, to jest ziemię, niebo, morza i inne przypadłości128 na niebie i na ziemi, której129 dziwnej sprawie żadne się oko przypatrzyć, ani żadny rozum przydziwować130 się nie może. A wszytko to, cokolwiek oczyma swymi widzieć i rozumem rozeznać możemy, to stworzyć raczył ku czci a ku chwale swojej. A przypatrując się tej dziwnej sprawie, co dalej to więcej się o tym zamyślawać musimy. A iż na niebie wielką a131 rozliczną, a dziwną różność132 duchów świętych, to jest aniołów i archaniołów, ku czci a ku służbie swej stworzyć raczył, nie chciał też tego zaniechać, aby też i z tej marnej ziemie133, tak jako Bogu wszechmogącemu, powinna134 cześć a chwała zawżdy iść nie miała135.
A tak też potym stworzyć raczył i człowieka, a tak go stworzył i w niewinności, i w dostojeństwie, i w świątobliwości, i w nieśmiertelności, mało nie jako i anioła, tak jako i Dawid święty tego nadobnie w pisaniu swym dołożył136, jedno iż różno, tego w widomym ciele, a anioła zasię w niewidomym duchu. To jako tego nędznego człowieka był na tej ziemi postanowić raczył, i jako mu był poddał wszytko pod moc i pod posłuszeństwo jego, to już tam pisma i historie, kto czytał, szyroko o tym poświadczają i wyznawają. Jako też zasie chcąc, aby wiedział on nędznik iż jest creatura137 a iż ma pana nad sobą, wszytko mu poruczywszy a porzuciwszy pod posłuszeństwo jego, w Raju go, dziwnymi rozkoszami sprawionym, postanowić raczył, aby jedno tak był sobie nad nim rozkoszował w onej niewinności jego, tedy mu jednegoż drzewka zakazać raczył, aby go nie ruszał, ani owocu jego, które drzewko przezwał drzewem żywota, powiedając mu, iż skoro go skosztujesz iż wnet będziesz śmiertelny, a śmiercią będziesz umorzon.
A nie chcąc go tak zaniechać jako pustelnika, powiedzieć raczył, iż: „źle mu być tak samemu, trzeba mu jakiego podpomożenia138” i uśpiwszy go twardym snem, wyjął kość z boku jego, a stworzył mu niewiastę też urodą podobną k’niemu. Ten, gdy się obudził, poznał ją wnet i powiedział, iż: „to jest jedna kość z kości moich139”. A tu wnet obaczyć każdy może, jako jest dusza rozumna, skoro będzie do ciała wpuszczona, także i w małym dziecięciu, jedno iż nie ma instrumentów jeszcze zrosłych, przez które by on rozum jej i ona nieśmiertelność okazać się miała. Także mu potym onę niewiastę dał za żonę, aby się rozmnażał z nich on naród ludzki, ku czci a ku chwale jego.
Diabeł potym, on anioł sprośny, który dla pychy a dla nieposłuszeństwa był strączon z nieba, gdyż był pirwej aniołem światłości, a w wielkiej łasce u Pana tego, gdyż ten Pan pychy a nieposłuszeństwa żadnemu stworzeniu przepuszczać nie raczy, wiedząc onego człowieka w onej łasce Pańskiej i bojąc się, aby mu w niebie nie posiadł onego miejsca jego140, nadziewając się141 jeszcze kiedy przyść ku łasce Pańskiej, wnet oną srogą zazdrością wzruszony starał się pilnie o to, aby był onego nędznika mógł jako zwieść z onego posłuszeństwa jego, a iżby go omierził142 Panu swemu. Widząc onę niewiastę już mdlejszego143 przyrodzenia niżli onego człowieka, wnet się o nię pokusił i powiedział jej: „i wiecież wy, czemu wam Pan tego drzewa zakazał albo owoców jego: wiedzcie, iż to drzewo jest takiej mocy, iż skorobyście go skosztowali, wnet byście się stali wieszczymi, a wnet byście wiedzieli, co jest złe, a co dobre144”. Onej niebożątku zachciało się być praktykarką145 a wiedzieć przyszłe rzeczy, wnet urwała jabłko i skosztowała, a namówiła onego nędznika, iż go też skosztował, tak iż potem dowiedział się, co jest złe (ku któremu przyszedł), a co jest dobre, które był utracił. Także wnet niebożątko poznał śmiertelność swoję, poznał wstyd nagości swojej, a już chodził jako błędny w rozpaczy swojej. To już potym jako się nad nim zmiłować, zgromiwszy go, Pan raczył, a jako mu zasię nalazł drogę do miłosierdzia swego, i jako onego sprośnego zwodnika w osobie wężowej przekląć raczył, i jako onemu nędznikowi dał otuchę146 o miłosierdziu swoim, i jako miało nastać potomstwo z narodu jego, które się miało pomścić onej nieznośnej krzywdy jego, to już tam o tym szyroko historie świadczą, tak jako są o tym samy w sobie napisane.
A gdy już ten naród nędzny ludzki począł się rozmnażać na ziemi, wedle wolej a sprawy Pana tego, patrzaj, w jakiej różności potym i przyrodzenia, i obyczajów po świecie się dziwnymi kształty rozmnożył. Bo się jeden rodzi srogi — drugi dobrotliwy, jeden pyszny — drugi pokorny, jeden hojny — drugi łakomy, jeden opiły — drugi trzeźwy, jeden mądry a uważnie roztropny, drugi zasię głupi a tępy, a z przyrodzenia ni ocz147 niedbały. A tak aż do inszych przypadków przyrodzenia różnego, którym się każdy, kto jedno chce, snadnie przypatrzyć i podziwować może: to wszytko razem tenże wszechmogący Pan przy tymże stworzeniu nieba i ziemie sprawić i postanowić raczył. A zowiemy to łacińskim językiem fatum148, to jest wyrokiem, a wiecznym dekretem wielmożności jego.
A jako co raz rzekł, i jako co któremu stworzeniu przywłaszczyć raczył, także już to koło wiecznie a nieodmiennie toczyć musi aż do świętej wolej jego, a do skończenia świata wszytkiego, tak jako sam o tym jaśnie powiedzieć raczył, iż niebo i ziemia przeminąć może, ale słowa a dekreta jego nieomylne nigdy się zmienić ani przeminąć nie mogą.
Patrzajże, jako tu widzimy na tej nędznej ziemi rozmaite różności w przyrodzeniu, tak między źwirzęty, także między rozlicznymi ptaki, rybami, drzewy i między zioły rozmaitymi, tak iż każde stworzenie wedle natury swej a wedle onego raz uczynionego twardego dekretu Pańskiego musi używać obyczajów i przyrodzenia swego, a nigdy się już żadne inaczej odmienić nie może, już tak aż do skończenia świata wszytkiego.
A gdy tak mocne postanowienie widzisz w różnościach stworzenia świata tego, cóż rozumiesz o onych mocach niebieskich, w jakich je dziwnych, różnościach, sprawach i możnościach ten Pan wedle wolej swej świętej postanowić raczył. O czym nam dziwno i myślić, i mówić, bo tego rozum człowieczy żaden właśnie nigdy zrozumieć nie może. Acz tego potym Pan z łaski a z miłosierdzia swego ludziom uczonym a łaską jego ozdobionym dopuścił był po trosze rozumem dosiąc i wyrozumieć. A jako już wiesz i widzisz iż różne są przyrodzenia w każdym stworzeniu na ziemi, także też tam są, wierz mi, dziwnie różniejsze i dziwnymi sprawami i obdarzone, i rozsadzone, tak iż też jedny są płanety dobrotliwe, a drugie sroższe149, także aż do inszych postępków, czego się już wżdy ludzie po części z łaski Pańskiej i dopatrzyli, i po trosze wyrozumieli.
A iż pospolicie Pan na górze, a podlejszy stan na dole pozostawać musi, a przedsię onej góry zwirzchnością rządzony sprawowan być musi. Także też i w tym porządku ten wszechmogący Pan sprawić i postanowić raczył, iż sprawiwszy ty dziwne biegi a ty różne płanety niebieskie, które się ustawicznie z tym niebem toczą, którego tu po części kęs widzimy około tej małej a okrągłej ziemie, na której jestechmy rozsiani wszędy, a gmerzemy około niej nie inaczej jedno jako mrówki rozsypany około jakiej góry, tedy z jakim przyrodzeniem planeta, na którą część onej ziemie nastąpi, takież się też sprawy i wszytki postępki wedle przyrodzenia onej płanety mieszać i broić muszą.
A także i człowiek, gdy się tam na ten czas urodzić mu się przytrefi, już wedle sprawy i przyrodzenia onej płanety z takimiż się obyczajami i postępki urodzić musi. A to jest praedestinatio150, co zowiemy przejrzenie Pańskie, onym mocnym dekretem Pańskim raz uczynione, iż się człowiek nędzny z onej raz nadanej onym różnym płanetam mocy rodzi abo zły, abo dobry, tak jako mało nie w każdym różne przyrodzenia widamy. Także to stąd przypadnie151, iż się stanie potym abo godnym, abo niegodnym łaski Pańskiej, jeśliże temu wczas rozumem a bojaźnią bożą zabieżeć nie będzie umiał, obaczywszy z przypadków niedobrze postanowione przyrodzenie swoje, tak jako o tym i niżej usłyszymy. Boćby to niepotrzebna praca była tego tak wielmożnego Bóstwa, aby po piąci abo po sześci tysięcy lat o namniejszym człowieczku od początku świata wiedzieć a postanowić miał, jako się kto urodzić miał, i z jakimi obyczajmi. Ale jako raz rzekł a jako raz postanowił i mocnym swym dekretem utwirdził i zapieczętował, także się to już tak aż do skończenia świata zawżdy toczyć i sprawować musi.
Patrzajże zasie już ku tej sprawie dziwnej niebieskiej, co zasię znowu do takiego nędznego a zamieszanego przyrodzenia naszego przypada152. Abowiem to jest rzecz nieomylna, iż ciało człowiecze z tych się czterzech wilgotności153 rodzić musi, to jest, ze krwie, z kolery, flegmy, a z melankoliej. To już wiemy snadnie, co jest krew, a co jest flegma, ale melankolia jest jakaś lipkość a klijowatość po ciele a po członkoch człowieczych rozlana, która też ma niemało mocy swojej. A kolera to jest zgoła żółć, którą częstokroć i w każdym źwirzęciu widamy.
A ty czterzy wilgotności są sobie barzo różne i sprzeciwne. Bo krew czyni człowieka wesołego, hojnego, wspaniłego. Kolera pysznego a zuchwałego. Flegma zasię leniwego, ospałego, bladego. A melankolia frasownego, a rzadko wesołego. Otóż którabykolwiek tylko sama człowiecze ciało opanowała, pewnie by je snadnie umorzyła albo barzo zepsowała. Ale to Pan nadobnie tamże przy stworzeniu człowieka postanowić raczył, iż zawżdy jedna ku drugiej przymieszana być musi, tak iż chłodna gorącą chłodzi, a gorąca też zasie chłodnej zagrzewać musi, także się wżdy jedna z drugiej snadnie w swym pogrodzeniu umiarkować może, tak iż on człowiek i w sprawach swych, i w przyrodzeniu swym, i w zdrowiu swym, na co go ony natury ciągną, wżdy niejako umiarkowańszy i pomierniejszy stać się może.
A snadnie to każdy obaczyć może, którego przyrodzenia w nim więcej zostawa, i na co go ciągnie, i jakie się w nim obyczaje i przypadki według natury onych wilgotności okazować i stanowić będą, a pospolicie wpijanym narychlej to poznać bywa. Bo koleryk154 wnet z myślą swą wzgórę wyleci, wnet chce być hetmanem, a choć nic nie masz, przedsię się sobie panem zda. Krewnik155 zasie wesół, skacze, miłuje, ściska; dałby barzo rad każdemu, by jedno co miał. Melankolik156 zasię lamentuje, wszytko mu niewczas, wszytko się mu krzywdą widzi. A flegmatyk zasię chrapie, sapi, śpi, a na brzuch pluje, a przedsię i omacmie157 kofla podle siebie maca.
Przypatrujże się pilno, gdy już tę odmienność wszechmogący Pan a to zamieszanie w człowieczym narodzie obaczyć raczył, nie chciał tak tego nędznego człowieka zaniechać, jako innego błędnego źwirzęcia, które tylko tak żywie, jako go jego nieme przyrodzenie ciągnie, ale mu dał ducha rozumnego, tak jako o onym Adamie czytamy, iż wpuścił weń Pan ducha żywiącego, to jest ducha rozumnego a roztropnego, aby tu swe to źwirzęce ciało tak onym roztropnym duchem rządził a sprawował, aby ani tym biegom niebieskim, ani temu zawikłanemu, tak jakochmy słyszeli, przyrodzeniu swemu nie dał się rządzić a unosić od poczciwej powinności swojej, ale jako twardym munsztukiem, onym świętym rozumem wszytko w sobie hamował i stanowił, gdzieby go albo ony biegi niebieskie, albo ono jego zawikłane przyrodzenie do czego ciągnęło niesłusznego albo nieprzystojnego człowieczeństwu jego.
Uważajże dalej, co ten dobrotliwy Pan jeszcze k’temu uczynić raczył, nie dufając i rozumowi, i cnocie tak onemu zawikłanemu przyrodzeniu człowieka nędznego, iżby takie przyrodzenie tylko cnotą a rozumem w sobie pohamować a pomiarkować miał, ale k’temu jeszcze przydał srogie przykazanie swoje, dał różność dziwnych nauk, które się rozsiały po wszemu światu, rozważnie przystrzegając tego nędznego człowieka, jako miał gwałt czynić tym twardym przypadkom przyrodzenia swego, a jakoby się miał sprawować, aby wżdy i Pan miał chwałę, i poczciwość z niego i z poczciwych a z pobożnych spraw i z obyczajów jego. A on też nędznik aby i sławę, i wdzięczność, i zdrowie wżdy jako tako zachował, sprawując się rozumem a bojaźnią bożą, także ku czci swojej i ku dobremu mnimaniu swemu.
Cóż jeszcze dalej uczynić raczył, nie dufając onej krewkości a odmienności jego, założył nań srogi zakład a straszny dekret, szyroce mu to na piśmie podawszy, iż jeśli się nie będzie zachowywał wedle przystojeństwa swego a wedle onej świętej wolej jego, a mocnego postanowienia jego, iż srogą śmiercią umrzeć musi i doczesną, i wieczną. Doczesną tu, gdy się dusza miła rozdzieli z tym śmiertelnym ciałem. Wieczną zasię, gdy powstanie z tymże ciałem a stanie na sądzie Pańskim, tam już ma być na wieczne męki i potępienie zdana i skazana pospołu i z tym ciałem swoim. A jeśliże się zachowa w tym żywocie wedle cnotliwego powinowactwa swojego a wedle wolej, a rozkazania Pana swojego, a zgwałci w sobie ono swowolne przyrodzenie swoje, tedy nigdy nie umrze, jedno tak przestąpi z tego żywota omylnego a doczesnego do żywota onego wiecznego, jemu od wieków z dziwnymi rozkoszami zgotowanego a pewnie obiecanego. A acz tu do czasu to mizerne ciało w ziemi zostanie, a jako smacznym snem uspokojono będzie, ale dusza ona wdzięczna już będzie w ręku Pańskich, tak jako Salomon o tym nadobnie napisał, a już będzie w wielkiej radości a w opiece Pańskiej czekała onego wdzięcznego pospołu i z onym ciałem swym, które było do czasu w ziemi zostało, miłościwego zawołania swego, które już ma z pewnych obietnic Pańskich, iż będzie wiecznie sobie z Panem swym królowała a rozkoszowała i z onym nędznym ciałem swoim.
Niechajże tego tak nikt nie mówi: „Ej, by był Bóg nie chciał, nie byłbych ja był nigdy złym ani bych był potępion”. Pewnie, iż tego Bóg nie chce, a owszem się o to stara i upomina, aby był każdy dobrym, a iżby był zbawion, bo do siebie wszytkich nie brakując żadnym stanem jawnie a jaśnie powoływa, a chce, aby byli wszyscy zbawieni, gdzie ono mówi: „Pódźcie do mnie wszyscy, którzyście się upracowali, a ja miłościwie i ochłodzę was, i pocieszę was158”. Powieda głośno, iż: „Ja nie chcę śmierci ani potępienia grzesznego, tylko czekam, by się nawrócił, a żył żywotem wiecznym159”. Woła: „Nawróćcie się do mnie wszyscy, nawrócę się ja też do was160”. Toć już tam do złych a do grzesznych woła, aby się uznali, boć dobrym nawrócenia ani uznania już nie potrzeba, bo tego dokładać raczy, iż: „jeśli się nawrócicie do mnie, już onych przeszłych złości waszych nigdy pamiętać nie będę161”. A co takich miłościwych obietnic jego mamy od proroków na świat wywołanych, i usty jego świętymi poświadczonych, a kto by je wyliczyć mógł.
A na koniec on Mojżesz nieomylny poseł jego, który już mało nie głośne poselstwa ludowi onemu, które wiódł z Egiptu, przynosił od niego, gdy im przyniósł na kamiennych tablicach jawną wolą a rozkazanie święte jego, tedy im to tak mocnie zapieczętował, iż: „Jeśli się tak zachowywać będziecie wedle wolej a nauki mojej, którą do was posyłam, tedy wszytki błogosławieństwa na was przypadną na ziemi i na niebie162”, które im tam Mojżesz na ten czas szyroko wyliczał i nam, potomkom ich, są jaśnie na piśmie zostawione. Dokładając też tego, iż: „Jeśliże tym wzgardzicie, a nie będziecie się chcieć zachować wedle wolej a rozkazania mego, tedy też tego pewnie bądźcie iści163, iż na was wszytki przeklęctwa przypadną, co ich jedno jest na ziemi i na niebie164”, które im też tam wszytki szyroko wyliczał i opowiedział. A na koniec tym zawiązał, iż: „Oto wam kładę przed oczy wasze przeklęctwo i błogosławieństwo, złe i dobre, obierajciesz sobie, co chcecie wedle wolej swojej165”.
Niechże tu nie mówi złodziej: „Oj by był Bóg nie chciał, tedy bych ja był nie był złodziejem, ani bych był wisiał”. Niechże tu nie mówi zabijak, łakomiec, wydzieracz, pijanica: „by był Bóg nie chciał, nie był bych ja był taki”, bo to nieprawda, kto by tak tę dobroć wieczną boską potwarzać chciał. Widzisz, iż jawnie Bóg nie chce być przyczyńcą grzechu twojego ani katem nad tobą, gdzie wszędy a wszędy łaskawie a miłościwie upominać każdego raczy, abyś się obaczył w grzechu swoim, a odwrócił się od niego, a on zawżdy chceć być miłościwym Bogiem i nie wspominać ci żadnego przeszłego występku twojego. A k’temu woła na jednego „nie kradń”, na drugiego „nie zabijaj”, na trzeciego „cudzego nie pożądaj”, aż tak i do inszych. Ale ono złe przyrodzenie twoje, w którymeś się urodził, i ony złe czasy twoje, pod którymiś się urodził, tak zgwałciły i rozum, i cnotę twoję, żeś wzgardził i to łaskawe napominanie Pana swego, i sławę swoję, i niebezpieczeństwo żywota swojego, a udałeś się za złym a swowolnym rozmysłem swym, boć do złego wolno kiedy chcesz, gdyż odstąpisz cnoty i upominania Pańskiego, bo już takiego na żadnej pieczy Pan nie ma, który się uda za swowolnym rozmysłem swoim. Ale gdy od złego odwrócisz nogę swoję, tak jako o tym Pismo powiada, o snadnie cię wnet duch Pański przywiedzie na drogi słuszne, z których już nigdy upaść ani się obłądzić nie będziesz mógł.
Ano powiedali o jednym kupieckim człowieku, a to była iście rzecz prawdziwa, iż gdy mu się syn urodził, iż zwiódł praktyki166167 a ludzie uczone, aby mu rozsądek uczynili o przypadkoch przyszłych, a o przyrodzeniu syna onego. Tedy się na jedno wszyscy zgodzili, iż ma tak być srogie przyrodzenie jego, iż nigdy nasycon krwie być nie będzie mógł, a nie lża jedno musi być albo katem, albo jakim srogim rozbójnikiem. Ten sobie nieborak ono lekce poważył, a miał to sobie za plotki. Potym gdy już począł on chłopiec podrastać, co potkał małego, albo szczenię, albo koźlę, albo kotkę, to wnet ściął albo zabił. On ociec ubogi, obaczywszy ono złe przyrodzenie jego, posłał wnet zasie po onyż doktory, co mu o onym synu powiadali, i radził się ich co by z tym czynić miał, powiedając im, iż już tego jawnie doznał, co mu o onym synu jego praktykowali i powiedali, prosząc ich, aby mu radę dali jakoby ono złe przyrodzenie syna onego wżdy mogło być czym umiarkowane a uskromione. Tam się na to tak zezwolili wszyscy, aby go dał do rzeźnika, gdzie by nawięcej bydła bijano. On posłuchawszy uczynił tak, jako mu radzili. Ten potym z oną wielką radością rzezał, bił, tłukł ony kozy, ony barany, ony cielęta, tak iż w sobie uskromił onę złą a jadowitą naturę swoję oną krwią bydlęcą, iż z niego był potym i dobry, i barzo bogaty człowiek, z onego przedsięwziętego rzemiesła swego. A tak niech tego nikt nie powieda, aby przyrodzenie mocy nie miało, jeśliże cnotą a rozumem nie będzie powściągniono a zahamowano.
A tak rodzicy poczciwi, gdy się im rodzą dziatki, mają pilnie obaczać, jeśli nie z płanet, tedy wżdy z przyrodzenia ich, ku czemu by się na potym sprawy ich i postępki ich pociągać miały. Bo snadnie koleryka poznasz i po sierści, bo się urodzi czarno, melankolik lisowato, flegmatyk blado, krewnik z biała rumiano. A także wnet i z przypadków i z młodych jeszcze obyczajów dziecinnych snadnie się obaczyć może, ku czemu się którego przyrodzenie ściąga. Bo się będzie krewnik wnet wszytko śmiał a igrał, flegmatyk spał a drzemał, koleryk się gniewał, melankolik się frasował, a wszytko mu się niewczas będzie zdało. A jeśli mu k’temu dodasz pokarmu jakiegoż, tedy jedno z drugim pomieszawszy się, jeszcze będzie więtszą moc w onym przyrodzeniu miało. A tak panie matki, a zwłaszcza które są przyrodzenia dobrego, barzo by dobrze, aby samy dziatki swe i karmiły, i wychowywały. A jeśliże by tak być nie mogło, tedy iście pilnie trzeba szukać mamki niekordiacznej168, nie melankolicznej, nie frasownej, ale co by była przyrodzenia dobrego, obyczajów uczciwych, która aby wnet obaczała, ku czemu by się przyrodzenie dzieciątka onego ściągało, jeśli ku gniewu, jeśli ku ospalstwu, jeśli ku zbytniemu płaczowi albo lamentowi, tedy go po trosze nie gniewem, nie fukiem, ale jakoby igraniem, a nadobnym a łagodnym upominaniem pohamować, a po trosze go od onego przyrodzenia jego odwodzić będzie potrzeba, aby się wżdy w nim po trosze skromiły ony przyrodzone przypadki jego. Bo widzisz i wosk, póki miękki, tedy w się rychlej pieczęć przyjmie, niżli kiedy stwardnieje.
Też gdy się już imie dziecię jeść, trzeba mu i pokarmy rozeznawać według przyrodzenia jego. Bo jeśli koleryk, nie dajże mu pokarmów gorących, także i melankolikowi, bo byś jeszcze barziej podpalił onego gorącego przyrodzenia jego. Jeśliże też flegmatyk, nie dajże mu też rzeczy z przyrodzenia zaziębłych, bo byś także jeszcze więcej poprawił tępości i gnuśności jego, a nie pieść też nazbyt przyrodzenia jego, nie żufeczkami169, nie tymi wymyślonymi pieścidłki170, nie winki też, a jeśli, tedy171 barzo rzadko i mało, bo i mdlejsze będzie, i żołądek czemu z młodu przywyknie, tego mu się zawżdy będzie chciało. A potym gdy przydzie na grube potrawy, tedy i z trudnością je będzie przechowywać mogło, i onemu żołądkowi rozpieszczonemu zawżdy każda rzecz zaszkodzić więcej będzie mogła, niżli owemu sękowatemu172, co przywyknie z młodu złemu i dobremu. A możemy się w tym i widomymi rzeczami sprawić. Patrz na ty kraje, gdzie cebrem piwo piją, a pani matka i w sześci niedzielach donice z grzankami czasem nachyli, jacy się chłopi by żubrowie rodzą, bo jeszcze w brzuchu utyje jako prosię, urodzi się jako ciele, a uroście jako wół. Patrzże zasię na owy winarze, jako chodzą jako kokoszki z zadrobionymi twarzyczkami, a ledwe go połowica na świecie, a i między chłopy już dziś urodziwszego najdzie niżli między tą rozpieszczoną szlachtą, co się winki a papinki zadrobili173.
Nie więżyż mu nazbyt z młodu knefliczków174, bryżyczków175, pstrych sukienek jako prosięciu, bo jako się tego z młodu nauczy, tak mu się to w pamięć wbije, i tak mu się tego na potym zawżdy będzie chciało, a stąd mu i swawola na potym, i wszeteczeństwo176 snadnie rość będzie mogło, a wszak mu to i na potym nie zginie, gdy już ku lepszemu obaczeniu przychodzić będzie. Potym gdy już będzie podrastać, nie trzeba go też nazbyt w grozie chować, bo ona młodość jego, gdyż jeszcze zmysły słabe we mdłym ciele być muszą, tedy zbytnią grozą a frasunkiem snadnie może być zgwałcona177, iż potym zawżdy straszliwa178, tępa a głupia być musi. Ale bez zbytniej grozy a bez frasunku nadobnym napominaniem przedsię179 mu po trosze trzeba ujmować obroków, aby nie rosło jako wirzba, którą jako nachyli, także też rość będzie. Także go też już będzie trzeba strzec od głupich a od plugawych180 chłopiąt, od zbytniej czeladzi, bo co z młodu widzi, słyszy, to mu się snadnie wbije w onę młodą pamięć jego, i także z nim będzie rosło. Bo i od starszych to słychamy, iż lepiej to więc pamiętają, co się z młodu około nich działo, niżli co przed małym czasem czynili. Boć może dzieciątko czyście181 się igrając i paciorka, i łacińskich słów wiele nauczyć, i a, b, c, d barzo mu się to snadnie igrając w pamięć wbić może. Nie dajże mu też wiele leda czego szczebiotać, jako to inni barzo radzi widzą, a zową to szpaczkiem, bo jako mu to w obyczaj wnidzie, tedy mu potym z tego wszeteczeństwo182 uroście, którego go potym trudno oduczyć będzie. Także też i panie matki około dzieweczek swych powinny takież pilność mieć, gdyż to jest naród mdły, a na wszytko snadnie nałomny. Abowim, wierz mi, iż młode wychowanie roztropne, siła potym obyczajów dobrych na starość każdemu umnożyć może. A widamy to i między rodzoną bracią, iż jeden doma źle a swowolnie wychowany jaki jest brzydki w obyczajoch swoich, jako jest niedbały w sprawach swoich, iż wszytko snadniej i utracić, i sam się w niwecz obrócić może. A drugi, który będzie dobrego a poczciwego wychowania, wszytko ono za nim chodząc pozbiera. A przy tym różna wdzięczność i różne uważenie obyczajów u ludzi poczciwych będzie jednego niż drugiego.
Potym gdy już dzieciątko podroście, iż mu się już zmysły i przyrodzenie lepiej stanowić będzie, starajże mu się pilno o jakiego cnotliwego, statecznego, trzeźwego, a pomiernego184 preceptora, aby nauki słuszne i obyczajnie poczciwe mógł z niego brać i obaczać. A nalepiej go doma do czasu pochować, bo wżdy i rodziców, i preceptora po trosze się przestrzegać będzie, i lepszy wczas w swym młodym wychowaniu mieć może, i wżdy z onymi sprośnymi chłopięty szkolnymi pospołu rość nie będzie i ich obyczajów sobie do młodej głowy nie nabije. Bo to być inaczej nie może, jakie towarzystwo, takie też i obyczaje pospolicie bywają, a wszak to i między starszymi widamy. Abowiem to jest rzecz pewna, w jakie obyczaje młodość dziecinna będzie podana, takie długo i pamiętać, i używać ich będzie. A możym baczyć i po młodym drzewie, które im nalepiej uszczepiono a oprawiono będzie, tym narychlej i uroście i wdzięczne owoce snadniej może podać z siebie. Także i po młodym koniu, i po innych źwirzętach. Nie dajże się z nim z młodu łamać twardemi a wichrowatymi185 naukami, boć mu snadnie w młodej głowie wszytko pomieszają, ale co napilniej uczyć go czyść186 a pisać, a po trosze słowa na polski język wykładać, co by mu ku cnotam a ku poczciwym obyczajom ono młode przyrodzenie przywodziło. Boć, wierę187, gramatyka z logiką nie wiem i staremu by się czasem nie uprzykrzyła.
A to jest napilniejsza, aby dzieciątko które już ku lepszemu rozumowi będzie przychodziło, uczyło się rozumieć, co jest Bóg, a co jest wola jego. Gdyż, jako Salomon pisze, iż to jest nawiętszy początek każdej mądrości poznać Boga a uczyć się bojaźni jego. A jako Dawid powiada, iż i od dziatek ssących już idzie chwała Panu Bogu na wysokości. Ale iż w tych zamieszanych czasiech świata dzisiejszego iście nie każdy się będzie umiał snadnie z tego wyprawić189, co jest Bóg i jaka jest istność jego i wielmożność jego, i co jest wola święta jego, i jako ją rozumieć, i jako jej wszyscy słusznie powinni190 być mamy, i trzeba się w tym każdemu pilnie obaczać, a nie unosić się za pismy i za wymysły różnymi a dziwnie zawikłanymi, jedno strzec mocno słów a dekretów Pańskich, które nieomylnie wyszły przez Ducha świętego z ust prorockich i apostolskich, i z ust własnych tego dziwnego Bóstwa człowieczeństwem zakrytego, a pilnie je rozeznawać a uważać sobie.
Bo acz ludzie różni różnych pism i różnych nauk świat pełen rozsypali, ale iż byli ludzie, też się jako ludzie unosić mogli. Ale jako nas Duch święty nadobnie nauczył, abychmy każdego ducha i każdego pisma słuchali, ale iżbychmy to pilnie rozważali, który jest duch i która nauka z prawdy, powiedając, iż żaden duch nie jest z prawdy, jedno ten, który powieda szczyre słowa Pańskie, a nie żadnych innych wymysłów świata tego. A inszego co, by też i anioł z nieba stąpił, a powiedał nam, niżli to co jest przez Ducha świętego na świat wywołano, tedy temu nie mamy wierzyć, i owszem, przeklinać jako rzeczy nieprawdziwe a omylne, od świata wymyślone.
A tak iżby też i preceptor o tym wiedział, i dziecię aby się tego od niego uczyło, iż wedle zgody191Pisma świętego tu przez Ducha świętego na świat jawnie a jaśnie wydanego, iż Bóg jest istność dziwna, żadnym rozumem nieogarniona, wszechmogąca, nalepsza i namożniejsza. Który wszytko wie i widzi tak na ziemi, jako i na niebie, i wszytko rządzi a sprawuje wedle wolej a zdania swego, którego żadne oko nie widziało ani żadny rozum słusznie dosiąc nie mógł, ani go żadne pismo wyjaśnić ani wypisać mogło, tylko iż się nam przez głos swój i przez rozliczne głosy prorockie, przez Ducha świętego nieomylnie na świat wydane po części objawić raczył, a na koniec nawięcej przez onego jedynego syna swego, który z nim od wieków w jedyności Bóstwa społecznego192 zawżdy był, i tu się na świat w człowieczeństwie swym okazać raczył, który był prawy obraz a wyobrażenie jego, tak jako Paweł święty i inni apostołowie szyroko o tym pisali, najaśniej się nam objaśnić193 i oznajmić raczył. Gdyż to sam ten święty a jedyny Pan jaśnie powiedać raczył, iż: „Kto mnie widzi, widzi i ojca mojego. Abowiem ja i ociec tedy jedno jestechmy, to jest jedynego a społecznego Bóstwa zawżdy społu używamy194”. A tuchmy się wżdy po trosze z tej trudności wywiedli, iż wżdy chociaj195 tak z daleka o tej wielmożności i mówić możemy, wiarą zupełną a nieomylną ostatka dokładając.
Nie dajże się uwodzić tym nowotnym a wymyślnym rozumkom, którym podobno tego potrzeba, aby imi szyrmowali196, aby ten Bóg żadnej istności nie miał, bo powiedają iż jej w piśmie nie masz. Ale iż wiemy pewnie, iż Bóg jest, tedyć wżdy cokolwiek jest, wżdyć musi mieć istność jaką, acz powiedają, iż to jest filozofia, ale tę filozofią samże ten Pan potym jaśnie wyłożyć raczył. A iż Bóg pewnie jest, bychmy też o tym żadnego pisma nie mieli, tedy przypatrzywszy się dziwnym sprawam jego, które on żadnym rozumem nieogarnione sprawuje, tuż jawnie przed oczyma naszemi na ziemi i na niebie, tedy temu bezpiecznie możemy wierzyć, iż jest i był, i będzie na wieki wiecznie.
I dobrze się tej możności jego przypatrzyli oni przodkowie naszy rozlicznymi kształty197, ale nawięcej u góry Synaj, gdy mówili Mojżeszowi, iż: „nam tylko jedno o tym Bogu powiedasz, iż jest, a my anichmy go nigdy widzieli, anichmy jego głosu słyszeli”. Powiedział im Mojżesz, iż: „Nagotujcie się wszyscy na jutro, pewnie go na tej górze widzieć będziecie, i głos jego usłyszycie, jedno się blisko góry nie przystępujcie, abyście śmiercią nie pomarli198”. A jeszcze się było nic nie stało, a już się byli barzo potrwożyli i polękali. Rano jutro jęła się ona góra trząść, potym się ogniem srogim zapaliła, potym poczęły z nieba padać okrutne łyskawice, trzaskawice199 i pioruny, tak iż już oni ludzie na poły byli pozdychali200 od strachu, i pytali Mojżesza, co by się to działo. Powiedział im, iż to już Pan idzie, aby z wami mówił, a iżbyście głos jego słyszeli. Potym wszyscy upadli przed Mojżeszem, prosząc go, aby Bóg z nimi nie mówił, aby i głosu jego nie słyszeli, powiedając, iż pewnie pozdychamy. Potym sam Mojżesz szedł do Pana na górę i tamże się z Panem rozmówił, o czym było potrzeba. A tam bezpiecznie doznali oni przodkowie naszy, iż Bóg jest, a iż jest dziwna istność jego i sprawa jego.
Także też przedtym, gdy Pan tegoż Mojżesza posyłał do faraona, aby lud jego wolno puścił z Egiptu, który jako tam był zaszedł za Józefem, to już o tym są historie. Tedy gdy Pana pytał Mojżesz, jakie by było imię Jego i od kogo poselstwo sprawować by miał, powiedając, iż: „To srogi król, jako mu ja nie będę umiał powiedzieć, od kogom przyszedł, pewnie bez pomsty nie będę201”. Powiedział mu Pan, iż: „Jam jest, ktom jest, i to jest imię moje, i tak mu powiedz, iż kazał ci to powiedzieć ten, który jest202”. Tu już słyszysz, iż się Pan istnością zowie, gdy powieda, iż: „Mię tak zową: który jest”. Bo być istność jaka tam nie była, pewnieć by już też tam i jest nie był, i nic nie było.
Lecz jużby to łacniejsza rozumieć i wierzyć, iż Bóg jest istność, ale jaka to jest istność, już to nie naszego rozumu. Ale to jeszcze przytrudniejszym będzie, iż w tej istności tego dziwnego Bóstwa są trzej stanowie204 (bo mędrkowie zakazują mówić: trzy persony) to jest ociec, syn i duch święty, a ci trzej stanowie święci oną dziwną istnością Bóstwa onego ogarnieni są, jednostajnej wolej, jednostajnej mocy, jednostajnej władzej, jednegoż dostojeństwa i błogosławieństwa, jednejże chwały i majestatu, a przedsię jedno są, jako tego Jan święty poświadczył. A to jedno a coż inszego mamy rozumieć jedno jeden Bóg, gdyż tego pisma mocnie poświadczają, i także syna prawdziwym Bogiem zową jako i Ojca, także i Ducha świętego. Bo jeślibychmy tylko ojca Bogiem chcieli z tej jedności wydzielić, jużci by żadnym obyczajem drugi być nie mógł. A tu bychmy wielką krzywdę uczynili Synowi, gdybychmy mu to odjęli, co miał od wieków i co mu wszytki pisma z dawna poświadczyły, iż jest prawy Bóg. A jeśliże mu to przywłaszczymy, jakoż radzi i nieradzi musimy, tedyć by już byli dwa albo trzej bogowie. Ale nalepiej z Janem świętym pomy zgodą205, iż ci trzej jedno są. A to jedno a jakoż inaczej rozumieć mamy, jedno iż jedno wszytkich a społeczne Bóstwo. A stąd iż musimy rozumieć, iż to jest jedyny, wierny, a prawy Bóg, Ociec, Syn i Duch święty, chociaj w trojakim stanie, ale w jednej istności.
O wierz mi, iż to był dobrze obaczył on chytry wąż a on czart sprzeciwnik narodu ludzkiego, iż ci święci trzej stanowie są w tej jednej istności Bóstwa, gdy do onej Jewy w raju mówił, radząc jej, aby jabłko urwała i skosztowała, powiedając jej, iż: „Nie wiecie, czemu wam tego jabłka zakazano, iż jest wieszcze, skorobyście go skosztowali, będziecie jako bogowie, a będziecie wszytko wiedzieć i złe, i dobre”. Acz to mędrkowie wykładają, iż to mówił czart dlatego „będziecie jako bogowie”, iż ich dwoje było: Adam i Ewa. Ale tu trudno mędrkować, bo to jawnie Pan potym wnetże sam wyłożył, iż się ty słowa nie ku Adamowi ani ku Ewie ściągały, jedno ku onemu trojakiemu stanu w jednej istności Boskiej będącemu, gdy ujrzał Adama smętnego, a już prze ono nieposłuszeństwo z Raju wygnanego, tedy powiedzieć raczył: „Onoż ci on Adam, który chciał być jako jeden z nas, wiedząc złe i dobre206”. To tu już trudno mędrować, bo byś chciał rzec, iż to ku aniołom mówił, tedy trudno, bo powieda Pismo, iż „żaden ku tobie nie jest podobien, Panie207”. I patrz wnet, chociaj tu Pan nie w jednej osobie mówi, a przedsię tą jedną istnością zazdobić raczył, gdy rozkazuje aniołom, aby raj zawarli, tedy tam nie stoi, iż mówili Panowie, ale rozkazał Pan aniołom. A tu się już snadnie każdy może wyprawić, iż ci święci trzej stanowie od wieków są w jednej istności Bóstwa, jednej wolej, władzej i dziwnego majestatu. Gdyż Jan święty jawnie o Synu powieda, iż jakoż od wszech początków był w Bóstwie słowem, a to słowo zawżdy było prawdziwym Bogiem. Niechajże tu kto chce wywraca sobie jako chce, nam nie lza, jedno przy szczyrej prawdzie pisma świętego przestawać.
A tak przypatrzywszy się temu dziwnemu a nigdy nieskończonemu Bóstwu, nie lza, jedno iż się go musimy uczyć bać jako Boga wszechmogącego a Boga straszliwego i na złe barzo srogiego, przed którym drżą wszyscy mocarze na niebie, w piekle i na ziemi. A jako Pismo powiada, iż barzo jest rzecz straszliwa wpaść w możne ręce jego, bo i umie się pomścić, i długo pamięta. Jako ono mamy historią o onym nędznym królu, o Achabie, który k’woli żenie dał zabić niewinnego człowieka o własną winnicę jego208, jako się Pan srodze pomścił nad nim a nad oną wszeteczną żoną jego, tak że właśni psi ich łeptali krew ich, a gnojem się stały ciała ich na onejże winnicy, o którą dali zabić człowieka niewinnego. A wszakoż jeszcze nie dosyć na tym było, abowiem potym po niemałych czasiech zabito kilkanaście wnuków jego209