Krucha tęsknota - Reilly Cora - ebook + audiobook + książka
BESTSELLER

Krucha tęsknota ebook i audiobook

Reilly Cora

4,5

Ten tytuł dostępny jest jako synchrobook® (połączenie ebooka i audiobooka). Dzięki temu możesz naprzemiennie czytać i słuchać, kontynuując wciągającą lekturę niezależnie od okoliczności!

25 osób interesuje się tą książką

Opis

Jednotomowa powieść ze świata „The Camorra Chronicles”!

Historia siostry Serafiny, bohaterki Złamanej dumy!

 

Miała być dla niego tylko nagrodą pocieszenia.

 

Sofia zawsze wiedziała, że nie będzie taka jak jej siostra. Nie była blondynką, nie była tak perfekcyjna jak Serafina. Jednak musiała ją zastąpić u boku Danilo – mężczyzny, któremu porwano narzeczoną w dniu ślubu.

 

Taki obrót spraw powinien być spełnieniem snów Sofii. W końcu kochała się w Danilo, nawet kiedy był zaręczony z Serafiną. Ale Sofia szybko się orientuje, że to marzenie ma gorzki smak. Danilo jej nie chce. Wspomnienie jej siostry wciąż go otacza, a Sofia, choćby bardzo się starała, nigdy nią nie będzie.

 

Danilo zawsze dostaje to, czego pragnie, a chciał mieć Serafinę. Teraz będzie musiał poślubić jej siostrę, która jest dużo młodsza od niego.

 

Wkrótce może się okazać, że jeżeli mężczyźnie nie uda się zapomnieć o tym, co stracił, straci również to, co otrzymał w zamian.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 452

Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS

Czas: 12 godz. 26 min

Lektor: Cora Reilly
Oceny
4,5 (3642 oceny)
2385
754
349
130
24
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Sandra5

Dobrze spędzony czas

Bohaterka bardzo mnie irytuje. Zakompleksiona, z obsesja na punkcie siostry wszystko paplająca przyjaciółce. Ale historię Emmy, siostry bohatera, bym z chęcią przeczytała.
146450c7d86092dc2497d6311637f742

Nie oderwiesz się od lektury

Sprawdziłam oceny na jednej ze stron i trochę się podłamałam. Zawsze Wam powtarzam- „Przeczytaj, bo zawsze warto mieć własne zdanie…” dlatego biegusiem zabrałam się za czytanie. Cora mnie nie zachwyciła, ale też nie rozczarowała. To kolejny tytuł zupełnie w jej stylu. Nie wiem czy kiedykolwiek będę miała jej dość. Czytanie znowu tak mnie wciągnęło że zapomniałam o robieniu notatek😂 Temat znany, historia do przewidzenia, ale ja łykam jak młody pelikan, bezkrytycznie i zachłannie. Kiedy już wydaje się że w temacie mafii napisano wszystko-pojawia się nowa książka tej autorki i znowu coś świeżego. Bohater głęboko zraniony, wyrzuty sumienia targają nim co chwila. Sofia wychowana w cieniu pięknej siostry, niezauważana przez otoczenie, zakompleksiona, choć niesłusznie. Wszystko okraszone mafijnym klimatem i krwawymi porachunkami, choć tych akurat tym razem jak na lekarstwo. Polecam Wam bardzo. Ocena to tylko cyfra. Ważne jak Wy poczujecie się po jej przeczytaniu.
140
Nala85

Nie polecam

Szkoda czasu. Najgorsza książka Cory.
133
martyna-sobieszek

Z braku laku…

Niestety, bardzo podobna do książce o Gemmie i Savio, trochę napisana na siłę.
61
justaweber

Całkiem niezła

bez szalu...
61

Popularność




Tytuł oryginału

Fragile Longing

Copyright © 2020 by Cora Reilly

All rights reserved

Copyright © for Polish edition

Wydawnictwo NieZwykłe

Oświęcim 2022

Wszelkie Prawa Zastrzeżone

Redakcja:

Angelika Oleszczuk

Korekta:

Anna Grabowska

Edyta Giersz

Redakcja techniczna:

Mateusz Bartel

Projekt okładki:

Paulina Klimek

www.wydawnictwoniezwykle.pl

Numer ISBN: 978-83-8178-821-2

Prolog

Sofia

Nie pożądaj.

Wzdychałam do Danilo, nawet gdy jeszcze był zaręczony z moją siostrą. Takie niewinne zauroczenie małej dziewczynki. Rozmyślanie, jak by to wyglądało, gdyby był mój. Miałabym osobistego księcia w lśniącej zbroi. Osobistego księcia prosto z bajki Disneya.

To był mój ulubiony sen na jawie, aż wreszcie zwykła fantazja przedarła się do prawdziwego życia, kiedy to Fina nie mogła już poślubić Danilo.

Ten sen wkrótce przemienił się w koszmar i marzenie głupiutkiej dziewczynki się rozwiało.

Danilo mnie nie chciał.

Nie istnieją dwa takie same płatki śniegu. Każdy z nich jest unikatowy – wspaniała, lodowa perfekcja.

Tak jak moja siostra.

Próbowałam ją naśladować, ale imitacja nigdy nie dorówna oryginałowi. Byłam echem idealnej melodii. Repliką mistrzowskiego dzieła. Zawsze gorsza. Zawsze mi czegoś brakowało.

Gdy Serafina jeszcze była przy nas, wiele osób postrzegało ją jako niemal doskonałą, jednak teraz, kiedy zostało po niej wyłącznie blaknące wspomnienie, jej nieobecność tylko wzmagała to, czym była wcześniej. Stała się legendą.

Pamięć o niej nadal kryła się w każdym kącie domu i, co gorsza, w umysłach ludzi, których Serafina zostawiła.

Jak można wygrać ze wspomnieniem?

Nie można.

Drżącymi dłońmi wygładziłam suknię ślubną. To nie moje imię miało być szeptane dziś między ławami kościelnymi.

Ponieważ ja byłam nagrodą pocieszenia.

Zastępczą panną młodą.

A co najważniejsze, nie byłam swoją siostrą.

Spojrzałam na własne odbicie w lustrze. Na twarz schowaną za cienkim welonem. W tym stroju wyglądałam prawie jak Serafina, brakowało mi jedynie blond włosów. Ciągle gorsza. Zawsze gorsza. Ale może Danilo dostrzeże podobieństwa między moją siostrą i mną. Może choć przez sekundę zerknie na mnie z taką tęsknotą, z jaką niegdyś patrzył na Serafinę.

A później zda sobie sprawę, że nią nie jestem, i na jego twarzy znów ujrzę to samo rozczarowanie co zwykle.

Gorsza niż ta, którą chciał.

Zdarłam z głowy welon i odrzuciłam go na bok. Miałam dość udawania kogoś innego. Danilo musiał zobaczyć, kim jestem naprawdę, a jeśli po tym już nigdy więcej na mnie nie spojrzy, no to trudno.

Jeden

Danilo

„Nie mogę cię poślubić”.

Słowa narzeczonej odbijały się echem w mojej głowie. Serafina nie była w stanie nawet znieść mojej bliskości, gdy mi to powiedziała. Spoglądając na spoczywający w dłoni pierścionek zaręczynowy – który mi oddała, a który teraz ze mnie szydził – próbowałem nazwać własne emocje. Była to silna mieszanka wściekłości i szoku.

Znałem Serafinę od bardzo dawna. A jeszcze na długo przed tym, jak po raz pierwszy ją spotkałem, słyszałem, że jej imię jest szeptane z czcią nie tylko przez chłopców, ale też przez dorosłych mężczyzn z naszych kręgów.

Szlachetne piękno Królowej Śniegu nawiedzało mnóstwo fantazji.

Niczym sroki kolekcjonujące błyskotki, wielu chciało mieć tę kobietę na własność. Kiedy została mi obiecana – jak skończyła piętnaście lat – napawałem się podziwem i zazdrością innych członków mafii. Wygrałem najbardziej pożądaną nagrodę. Mogłem nazywać Serafinę swoją.

Przez lata odliczałem dni pozostałe do naszego ślubu.

Wszystko zdawało się działać na moją korzyść. Wkrótce miałem stać się podszefem całego oddziału, a moją żoną miała być siostrzenica capo, Królowa Śniegu. Czułem się niezniszczalny.

Spora część ludzi uznawała, że moja arogancja i duma to grzech. A ja zostałem surowo ukarany za ich przejawianie.

Na kilka dni przed planowanym przejęciem przeze mnie po ojcu funkcji podszefa moja młodsza siostra Emma ucierpiała w wypadku samochodowym. Teraz, przykuta do wózka, nie miała przed sobą żadnej przyszłości. Świat mafii nie był łaskawy. Dziewczynki oraz kobiety z widocznymi wadami zostawały spychane na dalszy plan i uznawane za wybrakowane. Były skazane na życie w cieniu jako stare panny albo u boku pierwszego najgorszego ścierwa, które zgodziło się je przyjąć.

W dniu ślubu odebrano mi Serafinę. Porwał ją nasz najokrutniejszy wróg: Camorra z Las Vegas.

Kiedy capo Camorry nam ją odesłał, nie była już tą samą dziewczyną co wcześniej. Straciłem ją na zawsze. Była zepsuta i nie mogłem jej naprawić.

Moja dokładnie zaplanowana przyszłość rozsypała się w proch. Zostali mi tylko niepełnosprawna, załamana siostra oraz umierający ojciec. Nie miałem żony.

Po zakończeniu rozmowy z tatą zamknąłem oczy. Uparł się, że musimy zażądać od rodziny Cavallaro, by zawarli z nami więź. Chciał mieć powiązania z capo. Choć się z nim zgadzałem, to zapomnienie o Serafinie tuż po tym, jak ją straciłem, było dla mnie niczym posypanie solą świeżych ran.

Jednak życie musiało toczyć się dalej, a ja musiałem utrzymywać pozory silnego. Byłem młody. Wielu spodziewało się, że nie podołam zadaniu rządzenia Indianapolis. Czekali na tę chwilę. Czekali, aż wypadnę z łask. Zacisnąłem dłoń w pięść, chowając w niej pierścionek, i ruszyłem na poszukiwania swojego capo i ojca Serafiny.

Dziesięć minut później Pietro Mione oraz Dante Cavallaro – razem z Samuelem, bratem mojej byłej narzeczonej – spotkali się ze mną w gabinecie w rezydencji rodziny Mione, żeby dogadać się co do kwestii złamanych zaręczyn. Niezależnie od tego, czego byśmy dzisiaj nie ustalili, w oddziale i tak będzie wrzało od plotek. Już za późno na próby opanowania sytuacji.

Westchnąłem.

– Mój ojciec nalega na połączenie naszych rodzin – oznajmiłem pustym głosem, chociaż w środku czułem narastające wściekłość i poczucie winy. – Według niego jest to konieczne, szczególnie w tych czasach.

Pietro westchnął, po czym opadł na oparcie fotela, natomiast Samuel pokręcił głową i zgromił mnie wzrokiem.

– Serafina nikogo teraz nie poślubi. Potrzebuje czasu, żeby wydobrzeć.

Tak jak jej powiedziałem, dostałaby tyle czasu, ile by potrzebowała, ale ona po prostu nie chciała już brać ze mną ślubu.

– Istnieją inne opcje – odparł powoli Dante.

Gniew, który rozpalał moje wnętrzności, wylał się ze mnie.

– Jakie opcje? Nie zaakceptuję córki żadnego innego podszefa. Jestem podszefem ważnego miasta. Nie przystanę na mniej, niż mi obiecano!

Co więcej, nie zamierzałem wracać do umierającego ojca oraz już i tak zrozpaczonej matki, aby poinformować, że naszej rodzinie zadano kolejny cios. Przeszliśmy zbyt wiele. Moi rodzice przeszli zbyt wiele. Dlatego teraz postanowiłem ich ochronić.

Dante spojrzał w moim kierunku ze złością.

– Nie tym tonem, Danilo. Zdaję sobie sprawę z tego, że znajdujemy się w trudnej sytuacji, ale i tak oczekuję szacunku.

Samuel wyglądał, jakby chciał mnie zaatakować.

– Nie dostaniesz Finy!

– Anny też nie dostaniesz – stwierdził Dante.

Nigdy nawet nie rozważałem poślubienia córki mojego capo. To małżeństwo przysporzyłoby mi jedynie problemów. Dante pewnie cały czas wpychałby nos w nie swoje sprawy, ponieważ chodziłoby o jego dziecko.

– Potrzebujesz mojego wsparcia w tej wojnie. Potrzebujesz silnej rodziny, która stanie po twojej stronie.

– Czy to groźba?

– To jest fakt, Dante. Uważam cię za dobrego capo, ale nalegam na to, żeby moja rodzina dostała to, na co zasługuje. Nie zgodzę się na mniej.

– Nie zmuszę Finy do zawarcia małżeństwa. Nie po tym, co przeżyła – powiedział Pietro.

Dante pokiwał głową.

– Zgadzam się z tobą.

Rozumiałem ich tok myślenia. Serafina nie chciała mnie poślubić, a ja nie zamierzałem zmuszać jej do tego związku, kiedy dopiero co cierpiała z powodu stracenia kontroli nad swoim życiem.

– No to znaleźliśmy się w impasie.

Istniała wyłącznie jedna opcja. Taka, której wolałem uniknąć, ale nie mogłem. Ojciec od razu zaproponował zastąpienie mojej byłej narzeczonej jej siostrą. To było coś niedorzecznego, lecz nie miałem innego wyjścia.

Dante i Pietro popatrzyli na siebie, prawdopodobnie rozważając to samo co ja.

Pietro zamknął oczy.

– Naprawdę mnie o to prosisz, Dante?

– Pietro, jeśli mielibyśmy postępować według zasad, to Danilo mógłby zażądać poślubienia Serafiny. Byli zaręczeni.

Poczekałem, aż sami ustalą między sobą, co musieli. I tak istniało tylko jedno rozwiązanie naszego problemu.

Kiedy Pietro uniósł powieki, jego spojrzenie było surowe, pełne ostrzeżenia.

– Dam ci Sofię.

Mój ojciec miał rację.

Sofia. Była jeszcze dzieckiem. Dziesięć lat młodsza ode mnie. Nigdy nawet na nią nie zerknąłem.

– Ile ona ma lat? Jedenaście? – Chociaż wiedziałem, że to jedyna opcja, znów poczułem wściekłość. Byłem zły na całą tę sytuację i kompletnie wściekły na Remo Falconego.

– W kwietniu skończy dwanaście – poprawił mnie Samuel, patrząc groźnie. Dłonie zacisnął w pięści, ale podejrzewałem, że jego złość nie jest skierowana wyłącznie w moją stronę.

– Jestem od niej o dziesięć lat starszy. A poza tym miałem być już po ślubie.

– Trwa wojna, więc na pewno nie będziesz narzekał na nadmiar wolnego czasu, tym bardziej że nadal musisz się wykazać jako podszef Indianapolis. Zawarcie małżeństwa w późniejszym terminie powinno być dla ciebie czymś korzystnym – odparł Dante.

Dziesięć pierdolonych lat młodsza niż ja. Nie potrafiłem myśleć o niej jak o kobiecie, a już na pewno nie jak o swojej przyszłej żonie. Same próby wyobrażenia sobie dorosłej Sofii wydawały mi się perwersją. Serafina nie była znacznie starsza od niej, kiedy została mi obiecana, ale byliśmy w podobnym wieku. Chciałem mieć ją nawet wtedy, ponieważ była Królową Śniegu. Ponieważ była przepiękna i wszyscy chcieli ją mieć.

Nie umiałem sobie wyobrazić, że mógłbym pragnąć Sofii w ten czy jakikolwiek inny sposób. Była dzieckiem. Nie była Serafiną.

Zamierzałem zabić Remo Falconego. Ukradł mi narzeczoną i ją złamał, przez co teraz nie mogła mnie poślubić. Zamierzałem zniszczyć wszystko, co miało dla niego znaczenie. Poprzysiągłem sobie, że nie spocznę, dopóki nie zrujnuję jego życia, tak jak on zrujnował moje.

– Danilo? – zapytał ostrożnie Dante i zdałem sobie sprawę, że odpłynąłem.

Nieistotne, czego chciałem. Stworzenie tej więzi miało ocalić Emmę. Pozostała mi już tylko ta nadzieja.

– Pod jednym warunkiem.

– Jakim? – Dante mówił surowym głosem. Tracił cierpliwość. Te ostatnie kilka miesięcy dla nas wszystkich okazało się ciężką próbą.

Zerknąłem na Samuela. Obserwował mnie zmrużonymi oczami. Czy ufałem temu facetowi na tyle, by powierzyć mu własną siostrę? Bez wątpienia bardziej niż innym kandydatom. Ojciec na pewno obieca komuś Emmę, a nie będzie chciał jej nikt, kto by był jej godny. Zostałaby rzucona w ramiona mężczyzny, który liczyłby, że w ten sposób poprawi swoją pozycję. Mężczyzny, który na nią nie zasługiwał.

– On poślubi moją siostrę Emmę – odpowiedziałem.

Twarz Samuela wykrzywiła się w szoku.

– Ale ona jest na…

Zamilkł szybko. Dobrze zrobił, ponieważ chciałem go zabić.

– Jest na wózku, w rzeczy samej. I dlatego nikt jej nie chce. Moja siostra zasługuje na wszystko, co najlepsze, a ty masz zostać podszefem Minneapolis. Jeśli chcecie, żeby doszło do tego małżeństwa, to Samuel będzie musiał poślubić moją siostrę. Tylko wtedy poślubię Sofię.

– Kurwa – wymamrotał Samuel. – Co to za pokręcony układ?

– O co ci chodzi? Twój ojciec zaczął się już rozglądać za potencjalnymi kandydatkami na twoją żonę, a moja siostra ma na nazwisko Mancini. Jest dobrą partią.

Samuel zrobił głęboki wdech, a potem przytaknął.

– Poślubię twoją siostrę.

Uśmiechnąłem się bez radości, słysząc jego ton.

– Więc postanowione? – zapytał Pietro. – Poślubisz Sofię i zaakceptujesz to, że zaręczyny z Finą zostały zerwane?

Skinąłem szybko głową.

– Nie tego chcę, ale to będzie musiało wystarczyć.

– Będzie musiało wystarczyć? – warknął Samuel, robiąc krok do przodu i wpatrując się we mnie zmrużonymi oczami. – Mówisz o mojej siostrze. Nie jest jakąś pierdoloną rzeczą, którą można przyjąć jak nagrodę pocieszenia.

Ale przecież była nagrodą pocieszenia. Każdy z nas o tym wiedział.

Zaśmiałem się gorzko.

– Lepiej, żebyś pamiętał te słowa, kiedy sam poznasz moją siostrę.

– Wystarczy – mruknął Dante.

– Ze ślubem będziemy musieli poczekać do chwili, kiedy Sofia osiągnie pełnoletność – oświadczył Pietro zmęczonym głosem.

Czy on myślał, że chciałem poślubić dziecko?

– Naturalnie. Moja siostra też weźmie ślub dopiero po swoich osiemnastych urodzinach.

Sześć długich lat. Dzięki temu zyskam więcej czasu na ustanowienie silniejszych rządów w Indianapolis – to jedyny powód, dla którego nie byłem zadowolony z tak wczesnego ożenku z Serafiną, ale pragnąłem ją mieć, a ona nie mogła czekać zbyt długo. Jednak teraz dostałem mnóstwo czasu, by umocnić swoją władzę, by pocieszyć się jeszcze trochę wolnością – jak stwierdził ojciec. Sześć lat to bardzo długo. Tak dużo mogło się podczas nich wydarzyć. Nie zamierzałem stracić kolejnej dziewczyny. Zamierzałem dopilnować, żeby Sofia była bezpieczna. Bezpieczniejsza niż Serafina.

Pietro potaknął.

– No to postanowione – powiedziałem. – Muszę już wracać do domu. Szczegóły możemy ustalić później.

Dante pokiwał głową.

– Jeszcze jedna sprawa. Nie chcę, żeby ktokolwiek dowiedział się o zaręczynach Samuela i mojej siostry. Emma nie musi wiedzieć o tym, że zawarliśmy umowę.

Ruszyłem w stronę drzwi, ponieważ potrzebowałem wydostać się z tego domu, z tego miasta, ale przede wszystkim musiałem znaleźć się z dala od Serafiny. Wkrótce rozbrzmiały za mną dźwięki kroków, lecz się nie zatrzymałem. Nie miałem nikomu nic więcej do powiedzenia. Nie dzisiaj.

– Danilo, poczekaj – rozkazał Samuel.

Odwróciłem się, mrużąc ze złością oczy.

– Czego chcesz?

Jakoś się dogadaliśmy, starając się ocalić Serafinę z łap Remo Falconego, ale podejrzewałem, że ten stan nie potrwa już zbyt długo. Obaj byliśmy samcami alfa, dlatego nie radziliśmy sobie dobrze z ludźmi, którzy nie chcieli nam podlegać.

– Sofia zasługuje na więcej niż bycie drugą najlepszą opcją.

Pewnie miał rację. Tak było w przypadku obu naszych sióstr. Los nie okazał się łaskawy dla Emmy, a ona zasługiwała wyłącznie na to, co najlepsze. Jednak czy kiedykolwiek to dostanie? Zapewne nie.

– Zamierzam traktować Sofię z takim szacunkiem, z jakim zawsze traktowałem Serafinę. – Skrzywiłem się, wymawiając na głos imię byłej narzeczonej.

Samuel pokręcił głową.

– Quid pro quo1?

Nie odpowiedziałem. To było posrane. Obaj dostaliśmy dziewczyny, których nie chcieliśmy, w zamian za więź mającą umocnić naszą władzę. Obaj byliśmy dumni do bólu i Remo Falcone zdeptał tę dumę. A my teraz usiłowaliśmy ją odbudować.

Przypuszczałem, że to będzie nasza zguba.

Sofia

Nadal pamiętałam pierwszy raz, kiedy zobaczyłam Danilo. Rok przed tym, jak miał poślubić moją siostrę. Przyszedł do nas, żeby omówić z moim ojcem szczegóły więzi zawieranej między naszymi rodzinami. Kierowana ciekawością udałam, że idę do kuchni, tylko po to, by go zobaczyć. Stał w korytarzu, rozmawiając z tatą. Gdy go dostrzegłam, moje serce zrobiło dziwne salto, którego nigdy wcześniej nie wykonywało. Później zabiło dziko, bo Danilo się do mnie uśmiechnął. Poczułam wtedy ciepło w brzuchu. Przypominał mi jednego z tych królewiczów, o jakich zawsze marzyły dziewczynki. Wysoki, przystojny i rycerski. Ciemnobrązowe włosy miał zaczesane do tyłu, a kiedy się uśmiechał, w jego prawym policzku pojawiał się dołeczek.

Myślałam, że będę mogła jedynie o nim fantazjować. Zawsze, gdy myślałam o Danilo, czułam wyrzuty sumienia… Aż wreszcie, nagle, był mój. Przynajmniej oficjalnie, ponieważ jego serce ciągle należało do mojej siostry.

W dniu, w którym dowiedziałam się o swoich zaręczynach z Danilo, siedziałam przy biurku w moim pokoju, kiedy ktoś zapukał do drzwi. Po chwili do środka wszedł tata. To on odesłał mnie tutaj parę godzin wcześniej, co działo się bardzo często przez te kilka miesięcy, odkąd Fina została porwana. Wszyscy sądzili, że jestem za młoda, by zrozumieć, co się dzieje, i poradzić sobie z tak trudną sprawą.

– Sofia, mogę z tobą porozmawiać? – zapytał tata.

Spojrzałam znad zeszytów, marszcząc delikatnie brwi. Brzmiał jakoś dziwnie.

– Zrobiłam coś nie tak?

Tylko dlatego rodzice do mnie przychodzili. Od czasu porwania byli bardzo zajęci, więc przyzwyczaiłam się już do tego, że cały czas jestem sama albo z kuzynką Anną. Nie byłam na nich zła. Bardzo cierpieli. Po prostu chciałam, żeby wszystko wyglądało tak jak dawniej. Chciałam, żebyśmy byli szczęśliwi.

Tata zbliżył się i dotknął mojej głowy, patrząc smutno.

– Oczywiście, że nie, biedroneczko.

Uśmiechnęłam się, kiedy użył tego przydomka. Dzięki temu zawsze pamiętałam, że mnie kocha, nawet jeśli nie zawsze mógł to okazywać.

– Usiądźmy sobie tutaj, dobrze? – Wskazał moją różową kanapę, a następnie podszedł do niej i opadł na nią. Wydawał się zmęczony.

Poszłam za nim i usiadłam obok. Przez długi czas milczał i tylko mi się przyglądał, a w jego spojrzeniu widziałam coś, przez co czułam dziwny ucisk w gardle.

– Tato? – wyszeptałam. – Czy z Finą wszystko w porządku?

– Tak… – Głośno przełknął ślinę, po czym złapał mnie za rękę. – Wiesz, że w naszym świecie panują pewne zasady. Zasady, których musimy się trzymać. Danilo nie może już poślubić Serafiny, dlatego postanowiliśmy, że obiecamy mu ciebie.

Zamrugałam zszokowana. Moment później w moim brzuchu zaczął fruwać dziki rój motyli.

– Naprawdę? – Skrzywiłam się, kiedy usłyszałam w swoim głosie ekscytację.

Tata spojrzał na mnie jeszcze łagodniejszym wzrokiem. Delikatnie ścisnął moją dłoń.

– Poślubisz go za kilka lat. Po tym, jak skończysz osiemnasty rok życia. Więc nie zawracaj sobie teraz tym głowy.

Sześć lat i sześć miesięcy.

– Czy Finie jest smutno?

Tata uniósł kąciki ust.

– Nie. Wie, że trzeba trzymać się zasad.

Powoli przytaknęłam.

– Danilo naprawdę chce mnie poślubić, jak dorosnę?

Nie mogłam w to uwierzyć. Danilo był taki przystojny i mądry. Gdy stali obok siebie z Serafiną, wyglądali jak para królewska. Niczym para wyjęta prosto z bajki Disneya.

Tata pocałował mnie w czoło.

– Oczywiście, że tak. Każdy mężczyzna z radością wziąłby cię za żonę. Danilo sam cię wybrał.

Uśmiechnęłam się promiennie, a on westchnął i mnie przytulił.

– Och, biedroneczko. – Brzmiał na smutnego, a nie podekscytowanego, i nie rozumiałam czemu.

***

Przez całą noc śnił mi się Danilo. Czekałam z niecierpliwością, aż będę mogła porozmawiać o tym z Anną. Przyszła do nas tego samego dnia, zanim wróciła z rodziną do Chicago.

Obudziłam się przed wschodem słońca i z podekscytowania nie dałam rady już zasnąć.

Leżąc na łóżku na brzuchu, nie mogłam przestać pisać raz po raz swojego imienia i nazwiska oraz imienia i nazwiska mojego przyszłego męża w różnych kombinacjach, chociaż wiedziałam, że to bardzo dziecinne. Sofia Mancini brzmiało dla mnie idealnie.

Nagle rozbrzmiało pukanie do drzwi.

– Proszę! – zawołałam, chowając głupiutkie bazgroły.

Do pokoju weszła Fina. Włożyła zwykłe jeansy i T-shirt, a blond włosy spływały falami po jej ramieniu. Choć nie miała żadnego makijażu, była najładniejszą dziewczyną, jaką kiedykolwiek widziałam. Dlaczego Danilo wybrał mnie zamiast niej? Ona była dorosła. Była idealną księżniczką dla kogoś takiego jak on.

Odwróciłam wzrok zawstydzona własnymi myślami. Fina została porwana i ją skrzywdzono.

– Przyszłam, by porozmawiać z tobą o Danilo. Zakładam, że tata już ci powiedział?

– Jesteś na mnie zła? – zapytałam, obawiając się, że czuje się źle z tym, iż straciła narzeczonego.

– Zła? – powtórzyła z konsternacją, podchodząc bliżej.

– Że teraz Danilo chce poślubić mnie, a nie ciebie.

– Nie. Nie jestem zła. Chcę, żebyś była szczęśliwa. Wszystko w porządku?

Chociaż czułam zażenowanie, pokazałam jej swoje bazgroły, ponieważ potrzebowałam podzielić się z kimś radością.

Fina otworzyła szerzej oczy.

– Lubisz go?

– Przepraszam. Lubiłam go, nawet kiedy ty byłaś mu obiecana. Jest przystojny i rycerski.

Bałam się jej reakcji, ale ona zaskoczyła mnie, gdy pochyliła się i pocałowała mnie w głowę. Poczułam ulgę.

Siostra posłała mi ostrzegawcze spojrzenie.

– To dorosły mężczyzna, Sofia. Poślubisz go dopiero za kilka lat. Do tego czasu nie zbliży się do ciebie.

– Wiem. Tata mi już powiedział. – Mogłam czekać, nie przeszkadzało mi to, a do tego cieszyłam się, że Danilo zgodził się poczekać na mnie tak długo. Musiał naprawdę mnie chcieć.

– Więc między nami wszystko w porządku? – spytałam, nadal nie mogąc uwierzyć, że Fina nie złości się za odebranie jej narzeczonego.

– Lepiej niż w porządku – zapewniła, po czym wyszła.

Zawahałam się, ale ostatecznie postanowiłam za nią pójść i popytać trochę o Danilo. Nie wiedziałam zbyt wiele na jego temat. Kiedy zatrzymałam się u szczytu schodów i zerknęłam w dół, na korytarz, zauważyłam stojących tam Finę i Danilo.

– Sofia to na razie dziewczynka. Jak mogłeś zgodzić się na te zaręczyny, Danilo?

Otworzyłam szerzej oczy zaskoczona jej niegrzecznym tonem. Myślałam, że nie ma nic przeciwko moim zaręczynom. Jednak teraz nie brzmiała, jakby tak było.

Danilo wyglądał na wściekłego.

– To jeszcze dziecko. Jest dla mnie za młoda. Na miłość boską, przecież ona ma tyle lat co moja siostra. Ale dobrze wiesz, czego się od nas oczekuje. Poza tym nie weźmiemy ślubu, dopóki nie będzie pełnoletnia. Nigdy nie tknąłem ciebie i możesz być pewna, że jej też nie tknę.

– Mogłeś wybrać kogoś innego. Nie Sofię.

– Nie wybrałem jej. Wybrałem ciebie, jednak ty zostałaś mi odebrana. Teraz nie mam wyboru i muszę poślubić twoją siostrę, chociaż chcę ciebie!

Nie chciał mnie? Poczułam gwałtowne ukłucie w piersi i szybko wciągnęłam powietrze. Do oczu napłynęły mi łzy.

Danilo i Fina popatrzyli w górę.

Okręciłam się na pięcie i prędko pobiegłam z powrotem do pokoju, gdzie rzuciłam się na łóżko, a następnie zaczęłam płakać.

Tata mnie okłamał. Danilo mnie nie wybrał. Nadal pragnął Finy. Oczywiście, że tak. Była taka ładna i miała blond włosy. Ja nie odziedziczyłam ich po mamie, co ludzie często opłakiwali.

– Idź sobie! – krzyknęłam, kiedy usłyszałam pukanie do drzwi. Znów schowałam twarz w poduszce.

– Sofia, mogę z tobą porozmawiać? – zapytał Danilo.

Zamarłam. Danilo nigdy wcześniej do mnie nie przyszedł. Usiadłam powoli i otarłam łzy. Zeskoczyłam z łóżka, po czym spojrzałam w lustro. Miałam opuchnięte oczy i czerwony nos. Serafina wyglądała ładnie, nawet gdy płakała. A ja nie.

Podeszłam na paluszkach do drzwi i otwierając je, poczułam ucisk w brzuchu. Danilo z Finą stali na korytarzu.

Siostra się uśmiechnęła, ale ja szybko przeniosłam wzrok na Danilo. Był tak wysoki, że musiałam odchylić głowę, by móc na niego popatrzeć. Moje policzki zrobiły się ciepłe. Nic nie mogłam poradzić na reakcję swojego ciała na Danilo.

– Mogę z tobą porozmawiać? – zapytał ponownie.

Spróbowałam ukryć zszokowanie i zerknęłam na Finę, żeby upewnić się, czy tak można.

– Jasne – powiedziała.

Ruszając w stronę kanapy, nagle boleśnie mocno zdałam sobie sprawę, ile mam różu w pokoju. Danilo zapewne nie przepadał za tym kolorem. Opadłam na siedzenie, zacisnęłam dłonie w pięści i starałam się powstrzymać je przed drżeniem. Danilo zostawił drzwi otwarte i podszedł bliżej. Rozejrzał się po wnętrzu, a ja się skrzywiłam, kiedy jego wzrok padł na pluszaki rozłożone na łóżku. Już się do nich nie tuliłam, ale po prostu nie potrafiłam ich wyrzucić. Teraz żałowałam, że tego nie zrobiłam. Danilo pewnie zobaczył we mnie przez to głupiutką dziewczynkę. Usiadł obok, choć trzymał się jak najdalej. Stojąca na korytarzu Fina posłała mi niepewny uśmiech, a następnie przeszła na bok, gdzie jej nie widziałam, lecz z pewnością nadal znajdowała się blisko.

Zerknęłam na Danilo. Ciemne, zaczesane do tyłu włosy były nieco rozczochrane, a on cały był ubrany na czarno. Zazwyczaj nie przepadałam za tym kolorem, jednak na Danilo wyglądał naprawdę dobrze.

Odwrócił się i spojrzał mi w oczy. Zarumieniłam się jeszcze bardziej i musiałam spuścić wzrok. Danilo odchrząknął.

– Nie powinnaś była usłyszeć tego, co powiedziałem na korytarzu.

Pokiwałam głową.

– Nie szkodzi. Wiem, że chciałeś Finę. – Głos mi drżał.

– Sofia – powiedział stanowczo Danilo i popatrzyłam na niego. Choć nie wyglądał na szczęśliwego, nie byłam pewna, co oznacza jego mina. – Wybrałem ciebie. Po tym, co się wydarzyło, ja i Serafina nie możemy być razem. Ale nie chciałem jej skrzywdzić. Dlatego powiedziałem to, co powiedziałem.

Przyjrzałam się jego twarzy, a następnie znów odwróciłam wzrok.

Danilo wydawał się szczery, jednak we mnie i tak pozostała odrobina niepewności. To, co zobaczyłam na dole, nie przypominało pokazu stworzonego dla Finy. Danilo wyglądał, jakby serio był rozczarowany, że ją stracił. Mimo to pragnęłam wierzyć, że rzeczywiście sam wybrał mnie na swoją przyszłą żonę i tata nie musiał go do tego namawiać.

– Wszystko w porządku? – zapytał.

Zmusiłam się do uśmiechu.

– Tak.

– To dobrze. – Wstał i nasze spojrzenia znów na chwilę się spotkały. Zacisnął usta jakby w złości, ale nie mogłam być pewna, co tak naprawdę czuje. Potem odwrócił się i wyszedł.

Wbiłam wzrok w dłonie, rozdarta pomiędzy ekscytacją a rozczarowaniem. Poruszając palcami, zastanawiałam się, kiedy dostanę pierścionek zaręczynowy. Fina otrzymała swój zaraz po tym, jak rodzice postanowili wydać ją za Danilo.

Ale może tym razem zamierzali trochę poczekać. Ludzie krzywo by na nas patrzyli, gdyby zaręczyny zostały ogłoszone wkrótce po uratowaniu Serafiny.

Podniosłam się z kanapy i podeszłam do łóżka. Zaczęłam zrzucać pluszaki na podłogę, a następnie zerwałam ze ścian kilka żenujących plakatów z końmi. Później wyjęłam z szafy dwie falbaniaste sukienki, które cisnęłam na stertę z pluszakami. W końcu zeszłam na parter po worek na śmieci. Danilo pragnął kogoś równie eleganckiego co moja siostra. Jeśli miał mnie chcieć, to nie mogłam dłużej zachowywać się jak mała dziewczynka.

Dwa

Danilo

Kiedy wróciłem do domu po tym, jak Serafina zerwała nasze zaręczyny, czułem się, jakbym przyznał się do porażki. Niewielu z moich ludzi wiedziało już o tej sytuacji. Gdyby zależało to tylko ode mnie, nie mówiłbym o tym jeszcze przez jakiś czas, ale ojciec nalegał, że powinniśmy poinformować naszych kapitanów.

Właśnie dlatego zebranie zwołałem zaraz po powrocie do Indianapolis. Miałem dziesięciu kapitanów odpowiedzialnych za różne sfery biznesu. Jednym z nich był Marco – mój kuzyn, a zarazem najlepszy przyjaciel. Kilka miesięcy wcześniej jego ojciec umarł na tego samego raka, który teraz powoli zżerał mojego. Obaj nałogowo palili od swoich lat młodzieńczych i obaj zapłacili za to okrutną cenę.

Z tego powodu pół roku temu przestałem palić, jednak nie potrafiłem rozstać się z zapalniczką „Zippo”, którą dostałem od dziadka na czternaste urodziny. Otworzyłem ją, a następnie zamknąłem.

Odchrząknąłem, zdając sobie sprawę, że moi ludzie wpatrują się we mnie i czekają, aż coś powiem. W końcu sam zwołałem to spotkanie. Siedzieli przy długim, szklanym stole w moim gabinecie. Byłem tu najmłodszy, nawet Marco był niemal rok starszy ode mnie. Kiedy zacząłem przyjmować ludzi w swoim domu, a nie w rezydencji rodziców, dopilnowałem, żeby biuro prezentowało się jak najbardziej nowocześnie oraz funkcjonalnie – szkło i połyskujące czarne drewno. Chciałem pokazać, że teraz, gdy jestem u władzy, sprawy nie będą wyglądały tak samo, a zmiana wystroju zawsze stanowiła dobry początek. Mój ojciec nie był złym podszefem, ale ja musiałem znaleźć własny styl rządzenia.

Wstałem, aby wszystkich lepiej widzieć.

Do tej pory tylko Marco wiedział o całej tej sprawie z zaręczynami.

Przygotowując się na najgorsze, opowiedziałem ludziom, co się wydarzyło. Reakcje były najróżniejsze – od zaskoczenia po aprobatę. Jednak nikt nie sprawiał wrażenia, jakby według niego stało się coś złego.

Najstarszy z kapitanów potaknął. Miał białe włosy świadczące o jego wieku. Świadczące o tym, że ten mężczyzna jest kapitanem Indianapolis dłużej, niż ja przebywam na świecie, co zresztą na początku czasem mi wypominał.

– Ma to sens. Chyba nie oczekują, że poślubisz kogoś, kogo zhańbił wróg.

Zacisnąłem szczękę. W pierwszym odruchu chciałem go poprawić i wyznać prawdę: że to nie ja zerwałem zaręczyny, lecz moja narzeczona.

Zamiast tego pokiwałem głową, zbyt dumny, żeby przyznać się do porażki. Marco nie odezwał się nawet słowem ani w żaden sposób nie zareagował. Potem poinformowałem o zaręczynach z Sofią i, jak można się było spodziewać, moi ludzie zaakceptowali ten fakt. Dla nich liczyło się wyłącznie to, że nasze terytorium zyskało uznanie, na które zasługiwało. Kobiety można było wymieniać na inne, jeśli tylko miały ten sam status. Obiecywanie dziewczynek mężczyznom nieraz starszym ode mnie nie było niczym niezwykłym, jeżeli ślub odkładano do czasu ich osiemnastych urodzin.

Choć kapitanowie zaakceptowali nowe zaręczyny, powiedzenie im o nich i tak pozostawiło gorzki posmak w moich ustach. Zawsze się cieszyłem, że moja żona będzie w podobnym wieku co ja. Serafinę i mnie z pewnością łączyłoby kilka rzeczy. Znaliśmy te same osoby z wydarzeń, na które uczęszczaliśmy. A poza tym wyglądaliśmy na bardzo opanowanych. Moglibyśmy sprawić, że to małżeństwo by zadziałało.

Z Sofią raczej nic mnie nie łączyło, na pewno nie teraz. Była tylko dzieciakiem. Kiedy zobaczyłem jej różowy pokój z plakatami kucyków na ścianach, miałem ochotę zerwać zaręczyny, ale moja duma znów mnie przed tym powstrzymała. Chciałem poślubić kogoś z wysoko postawionej rodziny, kogoś spokrewnionego z Dantem, by w ten sposób jeszcze bardziej umocnić swoją pozycję, a więc została mi jedynie Sofia.

Wkrótce dyskusja przemieniła się w zwyczajowe przekazywanie najświeższych wiadomości w sprawie handlu narkotykami i problemów z Bracią.

Ucieszyłem się, gdy spotkanie dobiegło końca. W domu został wyłącznie Marco, żeby się ze mną napić. Graliśmy w rzutki, piliśmy zimne piwo i w ogóle nie rozmawialiśmy. Kuzyn dobrze mnie znał. Na tyle dobrze, by wiedzieć, kiedy potrzebuję chwili ciszy.

Wreszcie, po drugim browarze, oparłem się o stół do bilardu w swojej męskiej jaskini – jak nazywała ten pokój moja mama.

– I co myślisz?

Marco zerknął na mnie i upił łyk alkoholu.

Sporo osób myślało, że jesteśmy braćmi, ponieważ wyglądaliśmy identycznie. Te same brązowe włosy i oczy, no i ta silnie zarysowana szczęka typowa dla rodziny Mancini.

Wzruszył ramionami.

– To posrana umowa. Pewnie zdajesz sobie sprawę, że ani Emma, ani Sofia nie będą zadowolone, kiedy się dowiedzą, że ty i Samuel się dogadaliście.

Emma byłaby zdruzgotana. Sofia pewnie nie zareagowałaby lepiej od niej. Ale w naszym świecie każde małżeństwo zawierano w oparciu o jakąś umowę. Zawsze quid pro quo. Miłość rzadko była powodem ślubu.

– Nie dowiedzą się o tym.

Marco spojrzał z powątpiewaniem.

– Wiesz, jak szybko rozchodzą się plotki w naszych kręgach.

– Nie miałem na myśli tej umowy, gdy pytałem cię o opinię – sprostowałem. – Chodziło mi o Sofię. Nie wiem, co czuć, kiedy myślę o tym, że mam ją poślubić. Co ty sądzisz na ten temat?

– Nie poślubisz jej jeszcze przez najbliższe sześć lat. A do tego czasu nawet ty, nawet pomimo tego, że jesteś cholernie uparty z natury, zapomnisz, że straciłeś Serafinę. Dostałeś siostrzenicę Cavallaro. Tylko to się liczy, prawda?

Powinno tak być. Z taktycznego punktu widzenia moja pozycja nie osłabła. A jednak odnosiłem wrażenie, jakbym poniósł porażkę.

– Jest za młoda.

– Oczywiście, że tak, ale przecież pozostało trochę czasu do waszego ślubu. Uwierz mi, za dziesięć, piętnaście lat będziesz dziękował losowi, że masz młodą żonę.

– Zobaczymy. – Wskazałem tarczę. – Jeszcze jedna runda.

Marco bez protestu chwycił rzutki i zaczął celować.

– A co z Emmą?

– Co z nią?

– Miała zamieszkać z tobą, żeby twoja mama mogła skupić się na zajmowaniu się twoim ojcem. Ale teraz, kiedy Serafina się tu nie wprowadzi, to nie ma takiej opcji, prawda?

– Przez te ostatnie kilka miesięcy Emma stała się bardziej niezależna. Nie potrzebuje już aż tyle wsparcia co wcześniej. Zatrudnię nianię, która specjalizuje się w opiece nad niepełnosprawnymi dziećmi. A resztą zajmie się służba.

– Zdajesz sobie sprawę, że ciągle pracujesz i prawie w ogóle nie ma cię w domu? Nie będziesz mógł spędzać z nią zbyt dużo czasu.

– Jakoś znajdę ten czas – wymamrotałem.

– To nie była twoja wina, Danilo. Musisz przestać obwiniać się za ten wypadek.

Zgromiłem go wzrokiem.

– Ta dyskusja jest zakończona.

Marco westchnął, ale wreszcie się zamknął i wrócił do gry.

Nie chciałem myśleć o wypadku Emmy, a tym bardziej dyskutować o nim z kuzynem. Wystarczyło mi tyle, że śni mi się to po nocach.

***

Następnego dnia odwiedziłem rodziców. Emma wciąż z nimi mieszkała, lecz obiecałem jej, że dziś będzie mogła wprowadzić się do mnie.

Kiedy wszedłem do domu, w którym dorastałem, poczułem ucisk w piersi, co ostatnio zdarzało się zawsze, gdy tu przychodziłem. Rozbrzmiał cichy szmer kół wózka Emmy i wkrótce siostra pojawiła się w drzwiach salonu. W jej brązowych oczach widziałem zmartwienie. Nadal mokre włosy miała związane na czubku głowy w niedbały kok. Starałem się uchronić ją przed mrokiem tych kilku poprzednich miesięcy, ale porwanie Serafiny było najgorętszym tematem w naszych kręgach, nawet wśród dzieci. A przecież Emma widziała te niepokojące wydarzenia, jakie działy się podczas mojego odwołanego ślubu. Wiedziała więcej, niż powinna.

Podszedłem bliżej, przytuliłem ją, a następnie pocałowałem w czoło i się wyprostowałem. Zdawała się taka krucha, jakby silniejszy podmuch wiatru mógł ją złamać.

– Jak się masz?

Przez pierwsze parę miesięcy po wypadku często czuła przeszywający ból w nogach. Nie wspominając o rozpaczy, jaka ją ogarnęła, kiedy Emma dowiedziała się, że nigdy więcej nie będzie mogła używać nóg jak wcześniej. Że już nie zatańczy baletu.

– Ja się mam w porządku, ale jak ty się masz? Mama powiedziała, że nie możesz poślubić Serafiny i zamiast tego będziesz musiał wyjść za Sofię.

Emma i Sofia były w podobnym wieku i obie doświadczyły skutków ubocznych dorastania w mafii. Kiedyś czasem bawiły się razem podczas spotkań mafijnych. Teraz moja siostra mogła tylko siedzieć z boku, podczas gdy pozostałe dzieci się ganiały. Złość i frustracja z przeszłości zmieszały się z tą nową wściekłością, jaką czułem, lecz po prostu przełknąłem ślinę.

– Nie mam nic przeciwko temu. Sofię poślubię za sześć lat. To dobrze. – To było kłamstwo, które pewnie będę powtarzał jeszcze wiele razy.

Emma przechyliła głowę, jakby nie była pewna, w co wierzyć. Nagle z pierwszego piętra dobiegł nas mokry kaszel.

Siostra się skrzywiła.

– W ciągu ostatnich kilku dni z tatą było jeszcze gorzej. Boję się o niego.

Ścisnąłem jej ramię.

Musiała martwić się o swoją przyszłość, a los tak okrutnie dodał do tego pogarszający się stan zdrowia ojca. Kaszel trwał dalej, ale wkrótce rozbrzmiał też głos mamy.

– Pójdę do nich – oznajmiłem.

Szybko wszedłem po schodach i odnalazłem rodziców w łazience znajdującej się przy ich sypialni. Tata siedział pochylony na krawędzi wanny i cały się trząsł od napadu kaszlu. Kafelki u jego stóp oraz jego usta pokrywały kropelki krwi. Blada jak ściana matka gładziła go po plecach, szepcząc słowa otuchy.

Mówiła same kłamstwa. Wystarczył jeden rzut oka na ojca, by wiedzieć, że te nadchodzące święta będą jego ostatnimi – jeśli w ogóle ich dożyje.

Postanowiłem jednak nie pozwolić, aby zakiełkował we mnie ten przerażający smutek.

Tata zerknął w moim kierunku i powoli się wyprostował. Próbował powstrzymać kolejny napad kaszlu, a jego skóra przybrała ziemisty odcień. Grzbietem dłoni otarł krew z warg, po czym mama wręczyła mu mały ręcznik. Kiedy ojciec wycierał twarz, matka podeszła do mnie i pocałowała w policzek. Jej spojrzenie przepełniał strach.

– Nie wiem, co zrobiliśmy, żeby zasłużyć na coś takiego – wyszeptała.

Ja wiedziałem. Może mama wolała udawać, że tata i ja jesteśmy zwykłymi biznesmenami, jednak każde z nas zdawało sobie sprawę, jak to wygląda naprawdę. Ojciec stanął na miękkich nogach i uśmiechnął się do mnie słabo.

– Układ z Pietro nadal ważny?

Przekazałem mu wszelkie informacje zaraz po zakończeniu spotkania z Samuelem, Pietro i Dantem. Nie byłem pewny, czy po prostu chciał, żebym to teraz potwierdził, czy może przez chorobę zaczynał mieć dziury w pamięci.

– Wszystko ustalone, ale tak jak powiedziałem wcześniej, zaręczyny Emmy z Samuelem pozostaną na razie tajemnicą.

– Myślę, że nie powinniśmy z tym czekać – odparła mama. – Może ludzie wreszcie przestaliby okazywać jej takie politowanie, gdyby wiedzieli, że ma poślubić przyszłego podszefa. I może w Cincinnati zrozumieliby swój błąd. Niech wszyscy oni zgniją w piekle. – Zrobiła znak krzyża, jakby w ten sposób Bóg mógł spełnić jej życzenie.

– Jeśli poinformujemy o tym teraz, ludzie od razu się domyślą, że to część umowy. Emma byłaby zdruzgotana, gdyby dowiedziała się, że Samuel zgodził się ją poślubić, jeśli ja poślubię Sofię.

– I tak poślubiłbyś Sofię – wtrącił tata.

To prawda. Sofia była dobrą partią, przynajmniej z politycznego punktu widzenia.

Mimo to czułem się, jakby ktoś mnie wykiwał.

***

Zapiąłem torbę. Spakowałem się tylko na jedną noc. Nazajutrz miało odbyć się przyjęcie świąteczne u rodziny Cavallaro i musiałem się na nim pojawić. Według rodziców źle by to wyglądało, gdybym nie przyszedł, i pewnie mieli rację. Kiedy capo zapraszał cię na imprezę, oczekiwano twojego przybycia. Jednak nie chciałem jechać do Chicago. Zamierzałem wyruszyć jutro rano i wrócić już kolejnego dnia. Może powinienem spędzić więcej czasu z przyszłą rodziną, ponieważ miał być tam też klan Mione, ale rany po utracie Serafiny nadal były zbyt świeże. Do tej pory w ogóle unikałem przyjęć. Nie poszedłem nawet na pięćdziesiąte urodziny Pietro.

Na ekranie mojego telefonu wyświetliło się właśnie to imię. Mało brakowało, żebym nie odebrał. Nie dzwoniłby do mnie z dobrymi wieściami. W naszych ostatnich rozmowach nie było niczego przyjemnego. Może Dante odwołał swoje pierdolone przyjęcie? Choć oczywiście Pietro nie kontaktowałby się ze mną, by poinformować o czymś takim. Nie chciałem tam jechać, ale gdybym się nie zjawił, pokazałbym w ten sposób, że ciągle szaleję za Serafiną.

– Pietro, co mogę dla ciebie zrobić? Jestem zajęty.

– Nie zajmę ci dużo czasu. Po prostu… Muszę ci coś powiedzieć.

Z tonu jego głosu wywnioskowałem, że nie spodoba mi się to, co zaraz usłyszę.

– O co chodzi?

– Serafina jest w ciąży. W siedemnastym tygodniu.

Ta wiadomość uderzyła we mnie z siłą młota. Ponowne przypomnienie o tym, że Remo mi ją odebrał. Jakby nawet z daleka znalazł kolejny sposób, aby mnie poniżyć, znów udowadniając, jak znieważył moją narzeczoną.

– Pomyślałem, że najlepiej będzie, jeśli dowiesz się ode mnie, a nie od kogoś innego.

– Jakiś ty uprzejmy – wycedziłem, czując, że wściekłość wypala moje wnętrzności. Złość stała się moim znajomym kompanem. – Dziękuję, że dałeś mi znać.

– Zrozumiem, jeśli ze względu na te okoliczności postanowisz nie przyjść.

Wszystko we mnie krzyczało, żebym wybrał tę łatwiejszą drogę. Nie chciałem znów oglądać Serafiny, szczególnie teraz, kiedy wiedziałem, że nosi w brzuchu dziecko Remo Falconego. A jednak nie zamierzałem pozwolić, by ktokolwiek zdeptał do końca moją nadszarpniętą dumę. Zwłaszcza capo Camorry.

– Nie rozumiem, czemu miałbym nie chcieć przyjść. Los Serafiny nie jest już moją sprawą. Teraz moją narzeczoną jest Sofia. – Nawet ja usłyszałem zgorzknienie w swoim głosie.

Pietro odchrząknął.

– W porządku. W takim razie do zobaczenia.

Jeszcze przez długi czas po zakończeniu rozmowy wpatrywałem się pustym wzrokiem przed siebie.

Szmer kół wózka Emmy oznajmił, że siostra się zjawiła. Zanim pojawiła się w drzwiach, zapanowałem już nad wyrazem twarzy.

– Wszystko w porządku? – zapytała, przyglądając mi się swoimi zbyt spostrzegawczymi oczami.

Emma znała mnie zbyt dobrze i była po prostu mistrzynią w odczytywaniu uczuć innych ludzi.

– Nic mi nie jest – wydusiłem.

Była zbyt młoda, żeby brać na siebie ciężar moich problemów. A poza tym borykała się przecież z własnymi.

Przygryzła wargę.

– Okej.

Zmusiłem się do uśmiechu, podszedłem bliżej i ścisnąłem jej ramię.

– Wyjeżdżam jutro rano.

– A ja zostanę przez ten czas z mamą i tatą, tak?

Pokiwałem głową, ale wtedy wpadłem na pewien pomysł.

– Może pojedziesz ze mną? Przyda mi się towarzystwo.

Na jej twarzy pojawiły się czysta radość i zaskoczenie.

– Serio? Nie będę przeszkadzała?

Ukucnąłem przed nią i złapałem ją za kolana.

– Nigdy mi nie przeszkadzasz, Emma.

Wiedziałem, że przy siostrze z pewnością będę się hamował, i właśnie dlatego jej potrzebowałem. Rzadko kiedy mi przy niej odbijało. Chciałem chronić ją przed tą częścią mnie, a teraz naprawdę musiałem mieć obok kogoś, kto powstrzyma mnie przed całkowitą utratą kontroli. Bo mógłbym wpaść w szał już na sam widok Serafiny.

Po kolacji zadzwoniłem do ojca, by powiedzieć, że on i matka nie muszą zajmować się Emmą przez kilka kolejnych dni.

– To na pewno dobry pomysł? – zapytał tata. Jego głos brzmiał słabiej niż podczas naszej ostatniej rozmowy, jak gdyby ojciec z trudem czerpał wystarczająco dużo powietrza, by wydusić choćby jedno słowo.

– Emma musi być wśród ludzi.

– Wiesz, jak ludzie się na nią gapią.

– Wiem, ale mam to w dupie. Niech się gapią.

***

Gdy tylko wszedłem z Emmą do rezydencji rodziny Cavallaro – przez tylne wejście, ponieważ jedynie ono było dostępne dla wózków – i postawiłem nogę w korytarzu, zebrani od razu spojrzeli w naszą stronę. Trudno stwierdzić, które z nas stało się przedmiotem ich niekrytego zaciekawienia: Emma na wózku czy ja. Dante i jego żona Valentina podeszli bliżej. Po tym, jak wymieniłem z nimi uściski dłoni, przeniosłem się z moją siostrą do salonu, gdzie przebywało najwięcej gości.

Emma uśmiechnęła się do mnie z zażenowaniem.

– Ludzie się gapią.

– Gapią się na mnie. Jestem porzuconym panem młodym – stwierdziłem żartobliwie, co sprawiło, że otworzyła szerzej oczy.

Na szczęście właśnie w tym momencie podeszła do nas córka Dantego, Anna, razem z Sofią. Sofia posłała mi promienny uśmiech i zarumieniła się, kiedy go odwzajemniłem.

– Cześć – powiedziała. Wygładziła sukienkę, po czym przygryzła wargę. Wyglądała niemal, jakby na coś czekała.

Emma i córka Dantego uścisnęły się i zaczęły rozmawiać, podczas gdy ja musiałem wpatrywać się w spoglądającą na mnie wyczekująco Sofię.

– Jak się masz? – zapytała, a następnie zaczerwieniła się jeszcze bardziej.

Zmarszczyłem brwi, zastanawiając się, do czego zmierza.

– W porządku – odparłem szorstkim głosem.

I wtedy mój wzrok padł na nią. Serafina weszła do pomieszczenia wspólnie z Samuelem, trzymając go pod rękę. Miała na sobie elegancką, luźną sukienkę. Popatrzyłem na jej przeponę, szukając ciążowego brzuszka, jednak ubranie zdołało go zakryć. Wkrótce ukrywanie go stanie się niemożliwe i każdy odkryje, że Remo Falcone znalazł kolejny sposób, by upokorzyć mnie oraz cały oddział. To będzie skandal stulecia.

Te wyczekujące, pełne zaciekawienia spojrzenia wszystkich wokół miały zrobić się wymowniejsze.

Serafina zerknęła na mnie i spojrzeliśmy sobie w oczy. Uśmiechnęła się grzecznie, po czym odwróciła wzrok, zmieniając kierunek, w jakim patrzyła, tak jak zmieniła kierunek życia.

Rozpalił się we mnie gniew – ten sam, który tak często czułem w ciągu poprzednich kilku tygodni. Obwinianie za to Serafiny było nierozsądne. Przecież ona była ofiarą. Cierpiała za nasze grzechy i miała cierpieć za nie nadal.

Po chwili zdałem sobie sprawę, że Sofia mnie obserwuje. Znów uśmiechnąłem się do niej szybko, a następnie odwróciłem do Emmy.

– Pójdę po coś do picia i jedzenia. Masz już swoje towarzystwo? – Ostatnie pytanie było tak naprawdę skierowane do Sofii i Anny. Obie dziewczynki pokiwały głowami.

Bez słowa więcej odszedłem w poszukiwaniu otwartego baru.

Po wypiciu szkockiej nieco się uspokoiłem. A jednak ciągle wędrowałem wzrokiem za Serafiną. Mój mózg po prostu nie mógł dać temu spokoju. Sfrustrowany samym sobą postanowiłem znaleźć Pietro albo Samuela, ale najpierw rozejrzałem się prędko, by upewnić się, czy Emma wciąż rozmawia z Anną oraz Sofią.

Wreszcie odnalazłem Pietro. Pomimo zimowego chłodu stał na tarasie i dyskutował z Dantem.

– Przeszkadzam? – spytałem, gdy zatrzymałem się przy nich.

– Nie, dołącz do nas – odpowiedział Dante. Dostrzegłem u niego te same oznaki zmartwienia z ostatnich kilku miesięcy, które odbiły się na każdej linii mojej twarzy.

– Kiedy to obwieścicie? – Nie musiałem określać dokładnie, co mam na myśli.

Pietro i Dante spojrzeli po sobie, a potem ten pierwszy westchnął. Upił łyk drinka.

– Postaramy się utrzymać to w sekrecie najdłużej, jak się da. Ale raczej nie uda nam się ukryć tego na dłużej niż dwa miesiące. Ludzie zaczną robić się podejrzliwi, gdy Serafina przestanie pojawiać się na przyjęciach.

– Czemu nie zrobiła sobie aborcji? Dowiedziała się o tym za późno?

– Nie chciała aborcji – oznajmił Pietro. Po jego głosie poznałem, że gdyby zależało to od niego, podjąłby inną decyzję.

– Ale zamierza oddać je komuś na wychowanie?

Dante pokręcił głową, a Pietro opróżnił szklankę, po czym zapalił papierosa.

Przez chwilę chciałem poprosić go o jednego. Chciałem pić i palić, dopóki nie zapomniałbym o wszystkim wokół. Ale żadna z tych rzeczy nie wchodziła w grę. Musiałem być wystarczająco trzeźwy, żeby odwieźć Emmę do hotelu. Poza tym siostra nie lubiła, kiedy sięgałem po fajki, bo palenie zabiło naszego dziadka i wkrótce miało zabić także ojca.

– Zamierza wychować dziecko Falconego?

Nikt mi nie odpowiedział.

Nie potrafiłem pojąć, jakim cudem Serafina mogła w ogóle rozważać wychowywanie jego dziecka. Fakt, że nie chciała zrobić aborcji, był czymś, co jeszcze umiałem zrozumieć. Jednak patrzenie na dorastające dziecko Remo po tym, co on jej zrobił? To szaleństwo. Kobiety stawały się bardzo sentymentalne, gdy zachodziły w ciążę. Może jeszcze zmieni zdanie.

Nie powinno mieć to dla mnie żadnego znaczenia. Nie powinienem już interesować się sprawami Serafiny. Tymczasem odnosiłem wrażenie, jakby nadal się mnie tyczyły. Jakby wszystko, co przytrafiło się tej kobiecie, było moją winą.

To świadczyło o moim rozbuchanym ego, lecz nie byłem w stanie przestać tak myśleć.

Sofia

Tak bardzo ucieszyłam się na wieść, że Danilo przyjedzie na przyjęcie świąteczne wujka Dantego. Kiedy nie zjawił się na urodzinach taty, poczułam rozczarowanie. Chciałam znów zobaczyć go teraz, gdy był już mój. Na razie niewiele osób wiedziało o naszych zaręczynach, ponieważ nie były jeszcze oficjalne. Przyjęcie z tej okazji miało się odbyć, jak podrosnę.

Moja ekscytacja zmalała, kiedy spotkałam Danilo. Tym razem szykowałam się o wiele dłużej. Wybrałam elegancką sukienkę i nałożyłam na twarz odrobinę makijażu kosmetykami, które wyniosłam ukradkiem z pokoju Finy. Pomimo moich wysiłków Danilo nawet na mnie nie spojrzał. Jakbym była powietrzem. Miał obojętny wyraz twarzy. Jedyny przebłysk jakiegoś uczucia pojawił się w jego oczach w momencie, gdy zauważył Serafinę stojącą na drugim końcu pomieszczenia. A ja byłam dla niego kompletnie niewidzialna.

Anna szturchnęła mnie, kiedy odszedł.

– Hej, nie smuć się tak – wyszeptała, po czym odwróciła się z powrotem do Emmy.

Zmusiłam się do oderwania wzroku od Danilo i uśmiechnęłam się do jego siostry.

– Jesteś głodna? – zagadnęłam. – Jeszcze nie patrzyłam, co jest na stole. Może zrobimy to razem?

Pokiwała głową i nieśmiało uniosła kąciki ust.

Anna się rozpromieniła.

– Wreszcie. Umieram z głodu.

Ruszyła przodem, żeby zebrani rozeszli się na boki. Dzięki temu Emma mogła swobodnie przejechać. Wyraźnie nie czuła się dobrze z tym, że wszyscy zwracają na nią uwagę, dlatego nie opuszczałam jej ani na chwilę i cały czas rozpraszałam ją rozmową.

– Cieszę się, że jesteś zaręczona z moim bratem – powiedziała nieco później, kiedy już stałyśmy w rogu pokoju, jedząc.

Zaskoczyło mnie to wyznanie.

– Naprawdę? – zapytałam z ekscytacją. Skrzywiłam się, gdy zdałam sobie sprawę, jak zabrzmiałam. Przypominałam szczeniaka domagającego się przysmaku.

– Jesteśmy w podobnym wieku, więc możemy się zaprzyjaźnić.

– Już się przyjaźnimy – zapewniłam.

Nie byłam z nią tak blisko jak z Anną czy osobami ze szkoły, ponieważ nie widywałyśmy się zbyt często, ale ją lubiłam. Po wypadku, który jej się przydarzył, nie wiedziałam, jak traktować Emmę, lecz szybko zdałam sobie sprawę, że jest tą samą dziewczyną co wcześniej, tylko trochę mniej mobilną.

Wzrok Emmy powędrował na coś znajdującego się za mną. Odwróciłam się i dostrzegłam, że Danilo znów idzie w naszą stronę, tym razem z drinkiem w ręce. Wyprostowałam się, po czym przybrałam ten wykwintny uśmiech, jaki do perfekcji opanowała Fina.

Danilo na mnie zerknął, jednak prędko przeniósł spojrzenie na siostrę.

– Widzę, że koleżanki dobrze się tobą zajęły. Poradzisz sobie, kiedy będę załatwiał interesy?

Emma pokiwała głową.

– Oczywiście. Nie jestem dzieckiem.

Danilo uśmiechnął się do niej szczerze. Po raz pierwszy nie miał stuprocentowej kontroli nad mięśniami twarzy. Zazwyczaj był bardzo wytworny i zwracał uwagę na otoczenie. Chciałam, by w mojej obecności też potrafił się rozluźnić.

Pożegnał się ze mną krótkim skinieniem, a potem odszedł.

Anna nachyliła się do mnie, przez co kosmyk brązowych włosów wypadł z jej koka.

– Przestań robić do niego maślane oczy.

Zmarszczyłam brwi.

– Ja nie… – Naprawdę robiłam do niego maślane oczy. – Po prostu chciałabym, żeby mnie już tak nie ignorował.

Wzruszyła ramionami.

– Musi cię ignorować przy ludziach. Dopóki nie będziesz starsza, pokazywanie, że jesteście zaręczeni, jest wbrew etykiecie.

Miała rację. Cały czas porównywałam swoją sytuację do tego, jak Danilo traktował moją siostrę, ale ona była starsza, no i prawie się pobrali.

Obiecałam sobie przestać się tak wszystkim martwić.

***

Siedziałyśmy z Serafiną na ganku, ciesząc się ciepłym, wiosennym dniem. Brzuch Finy codziennie robił się coraz większy. Siostra wyglądała, jakby w każdej chwili mogła wybuchnąć. Wyjaśniła mi, że ma większy brzuch, ponieważ spodziewa się bliźniaków. Po prostu nie mogłam uwierzyć, że nosi w sobie dwoje małych człowieczków.

Zaśmiała się, kiedy zauważyła, jak jej się przyglądam.

– Nie martw się. Nie wybuchnę, nawet jeśli wyglądam, jakbym miała.

– Nie mogę się doczekać, aż wreszcie poznam bliźniaki. – Zachichotałam.

Uśmiech znikł z jej ust.

– Przynajmniej ktoś się cieszy.

Złapałam ją za rękę.

– Mama i tata nadal nie cieszą się na dzieci?

Odwróciła wzrok, przygryzając dolną wargę. Nic nie powiedziała, ale widziałam, że walczy ze łzami. W trakcie ciąży była niezwykle emocjonalna. Właśnie dlatego nigdy nie rozmawiałam z nią o Danilo, chociaż bardzo chciałam ją o niego wypytać.

Na ganek wyszedł tata.

– Sofia, mogę z tobą porozmawiać?

Wstałam zaskoczona. Chodziło o Danilo? Weszłam za nim do domu i usiadłam na kanapie.

Wystarczyło mi jedno spojrzenie na jego twarz, by wiedzieć, że zaraz usłyszę złe wieści.

– Biedroneczko, wiem, jak bardzo nie możesz się doczekać swojego przyjęcia urodzinowego, ale ze względu na sytuację Finy razem z twoją mamą uznaliśmy, że najlepiej będzie z niego zrezygnować.

Poczułam ucisk w sercu. Tak się cieszyłam, że spędzę dwunaste urodziny z przyjaciółmi.

– Okej.

Tata pogładził mnie po głowie.

– Przykro mi. Jednak rozumiesz, że nie możemy teraz nikogo przyjmować, prawda?

Potaknęłam machinalnie.

Rodzice z całych sił starali się chować Serafinę. Chociaż nie byłam pewna, czemu to robią. Nawet w szkole wszyscy wiedzieli o jej ciąży.

– Ale przyjedzie do nas Anna z rodziną, więc spędzisz urodziny z nią – dodał tata.

Widziałam, że jest mu z tym bardzo źle, i nie chciałam, żeby czuł jeszcze większe wyrzuty sumienia, dlatego ukryłam smutek i posłałam ojcu szeroki uśmiech.

– Nie martw się, tato. Nie szkodzi. – Kiedy pocałowałam go w policzek, wyglądał, jakby ciężar spadł mu z serca.

***

Anna razem z rodziną przybyła dzień przed moimi urodzinami.

W dniu moich urodzin mama upiekła duży tort czekoladowy i jak zwykle zrobiła więcej kremu, ponieważ lubiłam go wyjadać, gdy ciasto się piekło. Spędzałam czas z Leonasem i Anną, opychając się tortem i makaronem tagliatelle z ragù – tradycyjnym daniem z Bolonii, z której pochodził kucharz. Wreszcie dostałam telefon komórkowy i liczyłam, że Danilo wyśle mi SMS-a, chociaż nie miał jeszcze mojego numeru. Łatwo mógłby go zdobyć – wystarczyło poprosić o niego tatę albo Samuela. Ale kiedy minęła kolacja, a ja nadal nie otrzymałam od przyszłego męża żadnej wiadomości, w końcu zaakceptowałam, że zapomniał o moich urodzinach. Czułam ogromne rozczarowanie, lecz próbowałam ukryć je przed rodziną. Nie chciałam, żeby zdali sobie sprawę z mojej obsesji na punkcie Danilo.

Po kolacji poszłyśmy z Anną do mojego pokoju, gdzie położyłyśmy się na łóżku. Zamierzałyśmy oglądać filmy, starając się nie spać przez całą noc.

Jak zwykle Anna świetnie odczytała mój nastrój.

– Pewnie po prostu zapomniał. Faceci tak mają – oznajmiła podczas napisów początkowych.

– A ty niby skąd wiesz tyle o facetach? – Prychnęłam.

Przewróciła oczami.

– Mam brata, który potrafi być strasznym dupkiem. Raczej nie zmieni się za bardzo z wiekiem. A co z Samem? On zawsze pamięta o wszystkich urodzinach?

Pokręciłam głową.

– Fina zawsze musi przypominać mu o urodzinach mamy i Dniu Matki. – Posłałam jej szeroki uśmiech. Czułam się już o niebo lepiej. – Masz rację. Oglądajmy film.

Następnego dnia po śniadaniu Sam przywołał mnie do siebie, wyciągając w moją stronę swoją komórkę.

– Danilo. – W jego głosie usłyszałam coś dziwnego, jakby irytację, jednak byłam zbyt podekscytowana perspektywą rozmowy z Danilo, by się nad tym zastanawiać.

– Hej – powiedziałam nieśmiało. Zarumieniłam się, kiedy zauważyłam, że rodzina mnie obserwuje. Odwróciłam się i wyszłam z jadalni, aby zyskać trochę prywatności.

– Witaj, Sofio. Dzwonię, żeby życzyć ci wszystkiego najlepszego z okazji urodzin. Zadzwoniłbym wczoraj, ale miałem dużo pracy.

Uniosłam kąciki ust.

– Nie martw się, nie szkodzi. – Byłam zachwycona tym, jak gładko zabrzmiał mój głos, jakbym w ogóle się nie denerwowała.

– Mam nadzieję, że przyjemnie spędziłaś ten dzień.

– Tak, było przyjemnie. Eee… Dostałam telefon komórkowy.

Liczyłam, że poprosi o numer.

– To miło.

– Mogłabym podać ci swój numer, gdybyś kiedyś musiał się ze mną skontaktować. – Teraz już nie było niczego gładkiego w moim głosie. Brzmiałam jak kretynka.

Danilo odchrząknął.

– To byłoby niestosowne. Jeśli będę musiał się z tobą skontaktować, zadzwonię do twojego ojca albo brata.

Poczułam pustkę w żołądku i oblałam się rumieńcem.

– Masz rację – wydusiłam.

Przez moment milczeliśmy, po czym Danilo wreszcie powiedział:

– Zaraz mam spotkanie. Miłego dnia.

– Nawzajem.

Po zakończeniu rozmowy jeszcze kilka chwil przyciskałam komórkę do ucha, aż wreszcie opuściłam rękę i spojrzałam do góry.

Fina stała w drzwiach jadalni, przyglądając mi się ze ściągniętymi brwiami.

– Wszystko w porządku?

Desperacko chciałam pogadać z kimś na ten temat. W przeszłości tym kimś byłaby moja siostra, ale teraz pojawiła się między nami pewna bariera. To nie wina Finy. Nadal często próbowała ze mną rozmawiać, jednak mówienie o swoich uczuciach do jej byłego narzeczonego wydawało mi się niezręczne. Szczególnie zważając na to, ile rzeczy już i tak miała na głowie. Wkrótce zostanie samotną matką dwójki dzieci. W porównaniu z tym moje problemy stawały się kompletnie niedorzeczne.

– Tak, Danilo dzwonił z życzeniami urodzinowymi. – Przygryzłam wargę. – Czy tobie kiedykolwiek złożył je dzień później?

Fina podeszła bliżej. Z powodu bardzo dużego brzucha kołysała się na boki, gdy szła.

– Nie pamiętam. – Dotknęła mojego ramienia, spoglądając mi w oczy, jakby czegoś tam szukała.

Zastanawiałam się, czy naprawdę nie pamięta, czy może nie chce mnie skrzywdzić.

– Może byłoby lepiej, gdybyś zapomniała o swoich zaręczynach z Danilo, dopóki nie będziesz nieco starsza? Musi minąć jeszcze sporo lat, zanim go poślubisz. Do tego czasu baw się z przyjaciółmi i nie myśl o nim.

Chciałam posłuchać jej rady, ale chyba miałam jakieś zwarcie w mózgu, ponieważ wszystkie moje myśli cały czas krążyły wokół Danilo.

Trzy

Pozostałe rozdziały dostępne w pełnej wersji e-booka.

Cztery

Pozostałe rozdziały dostępne w pełnej wersji e-booka.

Pięć

Pozostałe rozdziały dostępne w pełnej wersji e-booka.

Sześć

Pozostałe rozdziały dostępne w pełnej wersji e-booka.

Siedem

Pozostałe rozdziały dostępne w pełnej wersji e-booka.

Osiem

Pozostałe rozdziały dostępne w pełnej wersji e-booka.

Dziewięć

Pozostałe rozdziały dostępne w pełnej wersji e-booka.

Dziesięć

Pozostałe rozdziały dostępne w pełnej wersji e-booka.

Jedenaście

Pozostałe rozdziały dostępne w pełnej wersji e-booka.

Dwanaście

Pozostałe rozdziały dostępne w pełnej wersji e-booka.

Trzynaście

Pozostałe rozdziały dostępne w pełnej wersji e-booka.

Czternaście

Pozostałe rozdziały dostępne w pełnej wersji e-booka.

Piętnaście

Pozostałe rozdziały dostępne w pełnej wersji e-booka.

Szesnaście

Pozostałe rozdziały dostępne w pełnej wersji e-booka.

Siedemnaście

Pozostałe rozdziały dostępne w pełnej wersji e-booka.

Osiemnaście

Pozostałe rozdziały dostępne w pełnej wersji e-booka.

Dziewiętnaście

Pozostałe rozdziały dostępne w pełnej wersji e-booka.

Dwadzieścia

Pozostałe rozdziały dostępne w pełnej wersji e-booka.

Dwadzieścia jeden

Pozostałe rozdziały dostępne w pełnej wersji e-booka.

Dwadzieścia dwa

Pozostałe rozdziały dostępne w pełnej wersji e-booka.

Dwadzieścia trzy

Pozostałe rozdziały dostępne w pełnej wersji e-booka.

Epilog

Pozostałe rozdziały dostępne w pełnej wersji e-booka.

Pozostałe rozdziały dostępne w pełnej wersji e-booka.

1Quid pro quo – (z łac.) Coś za coś (przyp. red.).