Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
26 osób interesuje się tą książką
Niezwykle wyczekiwana historia o Adamo Falcone!
Adamo, jako najmłodszy z owianego złą sławą klanu Falcone, szybko zrozumiał, jakimi prawami rządzi się świat, w którym żyje. Świat pełen krwi i przemocy. Wkrótce narkotyki stały się dla niego sposobem na radzenie sobie z rzeczywistością.
Pójście w ślady braci było jego przeznaczeniem, którego najchętniej by uniknął. Ale gdy mężczyzna staje na czele jednego z nielegalnych biznesów rodziny – wyścigów samochodowych – nagle odkrywa, że być może właśnie odnalazł swoje miejsce w mafii.
Dinara Michajłow jest dziewczyną biorącą udział w niezgodnych z prawem wyścigach. Jednak nie tylko dlatego trudno przejść obok niej obojętnie. Dinara jest też księżniczką Braci. Kobietą, która otrzymała zgodę na przebywanie na terytorium wroga…
Kiedy drogi tych dwojga się przetną, oboje szybko przekonają się, że są dla nich ważniejsze rzeczy niż wyścigi, ale za nie trzeba zapłacić straszliwą cenę.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 474
Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Tytuł oryginału
Twisted Cravings
Copyright © 2021 by Cora Reilly
All rights reserved
Copyright © for Polish edition
Wydawnictwo NieZwykłe
Oświęcim 2022
Wszelkie Prawa Zastrzeżone
Redakcja:
Angelika Oleszczuk
Korekta:
Anna Grabowska
Edyta Giersz
Redakcja techniczna:
Mateusz Bartel
Projekt okładki:
Paulina Klimek
www.wydawnictwoniezwykle.pl
Numer ISBN: 978-83-8178-890-8
Złamane pragnienia poruszają wiele wrażliwych tematów, w tym uzależnienie od narkotyków, znęcanie się nad dziećmi, przemoc i tortury. Proszę, bądź tego świadom, zanim rozpoczniesz lekturę tej książki.
Adamo
Jej usta były pokryte krwią – smuga koloru na bladej skórze. Nawet ognistorude włosy wydawały się bledsze w porównaniu z tą czerwienią.
Leżała bez ruchu na zimnej, kamiennej posadzce, szeroko otwartymi oczami wpatrując się w sufit. Jednakże go nie widziała.
Upuściłem nóż. Wylądował ze szczękiem na podłodze, rozbryzgując dookoła krew. Przez sekundę zobaczyłem odbicie fragmentu swojej twarzy w jedynym czystym miejscu na ostrzu. Po raz pierwszy zrozumiałem, jaki ludzie czują strach, kiedy słyszą moje nazwisko.
Falcone.
Dziś moja mina uzasadniała ich przerażenie.
Rozlew krwi miałem zapisany w genach. Całe życie walczyłem z tym pulsującym głęboko w żyłach pragnieniem, oszukiwałem je, zażywając narkotyki i alkohol, lecz ono zawsze do mnie wołało. Było to coś podskórnego, pewien prąd, który w każdej chwili mógł wciągnąć mnie w otchłań.
A ja na to nie pozwoliłem. Zamiast tego skoczyłem na główkę w głębinę i zacząłem podążać z tym prądem aż do najmroczniejszej części mojej duszy. Przez tak długi czas był to mój największy koszmar, bałem się tego ponad miarę. Ale dzisiaj, kurwa, czułem się jak nowo narodzony. Jakbym wreszcie odzyskał prawdziwego siebie.
Na wewnętrznej stronie dłoni czułem jej lepką krew i było to coś przecudownego.
Żaden wyścig nie mógłby się równać z tą ekscytacją, z tym absolutnym odurzeniem spowodowanym zabójstwem, a przypływ sił, jaki następował podczas torturowania, w ogóle nie umywał się do tego uczucia.
Wyrzekanie się swojej natury oznaczało, że żyłeś w kłamstwie. W przeszłości udawało mi się to robić wyłącznie z pomocą najróżniejszych narkotyków. Jednak z tym już koniec.
Ludzie w końcu zyskali powód, by nazywać mnie i moich braci tak, jak nazywali nas od dawna.
Potwory z Las Vegas.
Mój potwór właśnie wyszedł się zabawić, a uczta dopiero się zaczęła.
Adamo
Słońce przypiekało wysuszoną ziemię i ten żar lejący się z nieba zniekształcał niemal dwa tuziny samochodów wyścigowych ustawionych na porzuconym postoju dla kierowców. Była dopiero końcówka kwietnia, popołudnie, ale tutaj, w okolicy Doliny Śmierci, temperatura już stawała się nie do wytrzymania. Wyłączyłem silnik żółtego BMW M4 i wysiadłem. Praktycznie od razu poczułem na skórze pot, a biały T-shirt przylepił się do mojego ciała. Byłem przyzwyczajony do upałów, ponieważ dorastałem w Las Vegas, lecz to nieruchome powietrze w tej części kraju nadal potrafiło sprawić, że brakowało mi tchu. Skwar wykańczał auta oraz ludzi, którzy mieli się ścigać, i właśnie dlatego wybraliśmy to miejsce na przejazdy kwalifikacyjne.
Wielu witało mnie skinieniem głowy zza szyb samochodów – woleli pozostać w przyjemnym chłodzie, jaki zapewniała klimatyzacja. Część z nich jeszcze ani razu nie przeszła rundy wstępnej, a inni mieli prawdziwy talent. Zatrzymałem się na chwilę i jakimś cudem mój wzrok powędrował na pasemko ognistorudych włosów. Przez moment byłem pewny, że to fatamorgana. Powoli jednak zaczęło odkrywać się przede mną coraz więcej tego płomiennego koloru, aż wreszcie zobaczyłem wszystko. Długie kosmyki okalające bladą twarz. Wykrzywiające się w uśmiechu czerwone usta koloru wyschniętej krwi, w których kąciku niebezpiecznie balansował papieros. Ten uśmiech nie był flirciarski ani nawet zbyt przyjazny. W oczach dziewczyny dostrzegłem wyzwanie. Było jeszcze za wcześnie na podprowadzające oraz fanki – głównie zjawiały się na ostatnich wyścigach i oblegały zwycięzców przy mecie – a nawet jeśli czas okazałby się odpowiedni, wiedziałbym, że ona nie jest jedną z tych kobiet. Siedziała na masce neonowozielonej toyoty supry w sposób, który jasno wskazywał, że to jej samochód, więc najwyraźniej zamierzała się dzisiaj ścigać. Dziewczynom rzadko kiedy udawało się przejść do wyścigów finałowych. Według mojego brata Remo brakowało im bezwzględności i ambicji, choć zapewne tak naprawdę były po prostu rozsądniejsze od nas, mężczyzn. Niemniej ta kobieta pewnie miała nas zaskoczyć.
Oderwałem wzrok od rudzielca, po czym ruszyłem w stronę stacji benzynowej.
Stojący nieopodal zniszczonego sklepiku generator krztusił się niemiłosiernie, zasilając znajdujący się w budynku klimatyzator. Wszedłem do prowizorycznej kwatery głównej, gdzie Crank już przeglądał zebrane na biurku dokumenty rejestracyjne. Tu nieco łatwiej było znieść skwar, ale to niewielkie urządzenie nie miało szans z niemal trzydziestoośmiostopniowym upałem spiekającym nas wszystkich na skwarki. Wybita szyba w oknie pewnie też w tym nie pomagała.
– Jacyś nowi przybysze? – zapytałem i uścisnąłem wyciągniętą dłoń Cranka. Wiedziałem o przynajmniej jednym. A raczej jednej, której byłem bardzo ciekaw.
– Troje – odpowiedział Crank. – Dziewczyna i jej brat. Plus facet z ogromnym ego.
– Chyba nie może być gorszy od naszego ulubionego egocentryka?
Choć wyścigi były magnesem dla szczególnego typu ludzi, niektórzy przejawiali przesadne skupienie na sobie.
– Jeszcze tego nie odkryłem, ale na pewno jest mu do niego blisko.
Wyciągnąłem rękę, czekając, aż Crank wygrzebie papiery z informacjami na temat nowych kierowców.
Zmrużonymi oczami czytałem to, co mężczyzna znalazł na temat kobiety oraz faceta, z którym tu była – podobno jej brata. Nic. Żadnych aresztowań. Czyści jak łza, a do tego te zwyczajne imiona.
– Coś mi tu śmierdzi – wymamrotałem.
Mary, serio? Ta dziewczyna z pewnością nie miała na imię Mary. Jedyna Mary, z jaką mogła mieć styczność, to ta znajdująca się w szklance jako drink o nazwie Krwawa Mary.
Crank pokiwał głową.
– Z pewnością nie są to ich prawdziwe imiona. Ten gość ma jakby lekki akcent. Wschodnioeuropejski czy coś takiego.
Wschodnioeuropejski.
Znałem tylko jedną grupę osób z takim akcentem i byli to faceci z Braci, którzy próbowali podkopać nasze interesy albo mnie zabić. Chociaż na pewno nie skupiali się na wyścigach. Bo przecież największe zyski czerpali z narkotyków i prostytucji.
Wyruszyłem na poszukiwania „Johna” i „Mary”.
Wyścig kwalifikacyjny zaczynał się za godzinę. Jeśli ten mężczyzna i ta dziewczyna zamierzali sprawiać nam kłopoty, chciałem dowiedzieć się o tym wcześniej i dopilnować, żeby trzymali się, kurwa, z daleka… Chyba że chodziło o fajne kłopoty.
Ruda nadal opierała się o maskę samochodu i paliła. Po papierosie pozostał niemal sam filtr. Wyrzuciła go, pstrykając palcami. Ponieważ na ustach miała czerwoną szminkę, spodziewałem się zobaczyć ten sam kolor na paznokciach, ale one zostały pomalowane jakimś ciemnym, prawie czarnym lakierem. Stojący obok gość o krótko przystrzyżonych włosach zgasił jej fajkę, która wylądowała tuż przy jego bucie. Podejrzewałem, że po prostu tak wygląda ich relacja.
Ruszyłem w tamtą stronę pewnym krokiem. „John” powiedział coś do „Mary”, lecz ona jedynie się do mnie uśmiechnęła. Kiedy się przed nimi zatrzymałem, w jej oczach nie dostrzegłem nawet cienia podenerwowania. Odpaliła kolejnego papierosa. Może to była niewielka oznaka nerwowości, ale w przypadku tej dziewczyny nie dało się tego stwierdzić z całą pewnością. Zazwyczaj na widok tatuażu z symbolem Camorry na moim przedramieniu większość ludzi srała po gaciach, choć niektórzy dobrze mnie znali. A przecież tych dwoje zarejestrowało się na mój wyścig, używając w tym celu nie swoich imion.
– Mary, John. – Uśmiechnąłem się surowo.
Facet skinął delikatnie głową.
Dziewczyna zaciągnęła się po raz kolejny, a następnie zgasiła fajkę ciężkim, skórzanym butem.
– Jakie urocze imiona…
– Tak właściwie mam na imię Dinara.
„John” posłał jej ostrzegawcze spojrzenie.
– Mary, co…
Sposób, w jaki wypowiadał słowa, wskazywał, że angielski nie jest jego ojczystym językiem.
– Daj nam chwilę, Dima. – Ani na moment nie przestała mi się przyglądać.
Dima popatrzył na mnie surowym wzrokiem, obiecując karę. W jego niebieskich oczach zobaczyłem coś, co świadczyło o doświadczeniu w sprawianiu innym bólu. Ale ja także miałem takie doświadczenie. Mężczyzna wstał z maski, a następnie podszedł do swojego samochodu, niebieskiego nissana silvii.
– Dinara?
Uśmiechnęła się z napięciem.
– Michajłow. Dinara Michajłow.
Powiedziała to nazwisko tak, jakby coś znaczyło, czy raczej jakby powinno znaczyć coś dla mnie. Nie ingerowałem za bardzo w każdy aspekt interesów Camorry. Przygotowywanie wyścigów oraz branie w nich udziału pochłaniało cały mój czas.
– Brzmi rosyjsko.
Co więcej, takie samo nosił pierdolony pakhan z Chicago i każdy członek rodziny królewskiej Braci. Jednakże nazwisko „Michajłow” było popularne w Rosji, zatem to jeszcze o niczym nie świadczyło.
– Bo jest rosyjskie.
– Więc dlaczego posługujecie się nie swoimi imionami, skoro te prawdziwe zdradzacie przy pierwszej okazji?
Wzruszyła ramionami.
– Dima nalegał, a poza tym ostatecznie zwróciłeś na mnie uwagę.
Nie potrzebowała do tego takich sztuczek. Tej dziewczyny nie dało się zignorować.
– Rosyjskie imię dałoby ten sam efekt.
Posłała mi szerszy uśmiech, błyskając zębami, których biel kontrastowała z czerwienią warg.
– Nie lubisz Rosjan?
Obszedłem samochód, przyglądając się uważniej lakierowi. Na drzwiach od strony pasażera napisano „Viper 1”, a na boku maski widniał wijący się wąż.
– Tylko konkretnego typu Rosjan.
Nawet na chwilę nie spuściła ze mnie wzroku. Nie byłem pewny, czy martwi się, że zrobię coś z jej autem, czy może ogólnie ma problemy z zaufaniem. Pewnie i jedno, i drugie.
– A jaki to typ?
Stanąłem przy niej, po czym oparłem się o maskę, co było otwartą prowokacją z mojej strony. Nie dotykało się czyjegoś auta bez pozwolenia właściciela i z pewnością nie używało się go jako podpórki – takie były zasady.
– Chcesz się ścigać?
Uśmiechnęła się przemądrzale.
– Jesteś niezwykle domyślny.
Powstrzymałem się od uniesienia kącików ust. Podobało mi się, jak pyskuje.
– To wymaga odwagi. Niewielu dziewczynom udaje się dotrzeć do finału. To ostra gra. Czasem kończy się wypadkiem. Czasem śmiercią – podkreśliłem ostatnie słowo.
Wstała i teraz wyglądała na wyższą niż ja. W jej oczach zobaczyłem błysk złości.
– Nie jestem taka jak inne dziewczyny.
– W to nie wątpię. – Wyprostowałem się i znów spojrzałem na nią z góry. To było moje terytorium i wszyscy przestrzegali moich zasad. Ona też musiała się tego nauczyć. – Powodzenia w wyścigu kwalifikacyjnym. Nie zgiń.
– Nie tak łatwo mnie zabić.
Pokiwałem głową.
Uśmiechnąłem się przebiegle do Dimy, który przez cały ten czas się nam przyglądał, nim ruszyłem z powrotem do siedzącego na stacji benzynowej Cranka.
Mężczyzna podczas mojej nieobecności zdjął T-shirt, odsłaniając tym samym plecy. Zarówno je, jak i lewą rękę pokrywały blizny po oparzeniach, bo rok temu Crank miał wypadek samochodowy.
– I? – zapytał, zerkając w moim kierunku znad laptopów.
Połączenie Wi-Fi nie było tu zbyt stabilne, ale staraliśmy się nadążać za napływającymi zakładami. W dużej mierze zajmowali się nimi Nino oraz część naszych księgowych, lecz jeśli wpływały one za wolno, czasem sami musieliśmy sprawić, żeby wyścigi stały się bardziej widowiskowe, zwiększając w ten sposób stawki.
– Tak jak się tego spodziewaliśmy: to nie są ich prawdziwe imiona.
Crank skrzywił się i podniósł kartki z informacjami o nowych kierowcach.
– Więc co chcesz teraz zrobić? Wykopać ich bez ostrzeżenia? Czy…?
– Zadzwonię do Remo. Może on wie, co się tutaj dzieje.
– Do wyścigu zostało tylko czterdzieści pięć minut.
– To nie potrwa zbyt długo. Remo nienawidzi pogaduszek.
Wyjrzałem przez okno. Dinara mnie obserwowała. Jeżeli miała jakieś powiązania z Bracią, grała w niebezpieczną grę. Dni pokoju pomiędzy Camorrą a Bracią minęły. Z kolei jeśli była szpiegiem albo zamierzała manipulować wyścigami, musiałem zająć się Dimą i nią. Choć ta myśl mi się nie podobała, czasy, kiedy skrupuły powstrzymywały mnie przed zrobieniem czegoś, już dawno minęły.
***
Dinara
Dowiedziałam się sporo na temat Adamo Falconego. To byłoby nierozsądne, gdybym tego nie zrobiła. A on i tak mnie zaskoczył. Na zdjęciach, jakie znalazłam w darknecie, sprawiał wrażenie młodszego. Wielbiony przez tłumy chłopiec z lokami i przystrzyżoną brodą. Przypominał surferów, których widziałam na wakacjach w Portugalii. Spodziewałam się rozpuszczonego bachora rzucającego własnym nazwiskiem jak granatem, aby wszystkim zaimponować, co z pewnością by mu się udało.
W swoim życiu spotkałam mnóstwo tego typu mężczyzn, więc teraz szybko zdałam sobie sprawę, że on do nich nie należy. Obejrzałam parę nagrań z jego walk w klatce. Nie było ich zbyt wiele, lecz w tamtym momencie i tak nie potrafiłam połączyć brutalnych filmików z uśmiechniętym ulubieńcem tłumów z fotografii w darknecie. Jednak już to zrozumiałam. Za tymi brązowymi oczami czaiło się coś mrocznego. Prawdopodobnie Adamo potrafił błyskawicznie przemienić się z przyjacielskiego faceta w bezwzględnego brutala. W końcu nosił nazwisko Falcone, a ci bracia mieli pewną reputację nawet poza granicami własnego terytorium. Strach nie był mi zbyt dobrze znany, dlatego nigdy nie rozumiałam czci w głosach tak wielu, kiedy mówili o potworach z Vegas.
Adamo z pewnością wykorzystywał swoje nazwisko, jeśli było to konieczne, ale zdawał się na tyle pewny siebie, żeby dzięki charyzmie umieć zapanować nad ludźmi biorącymi udział w wyścigach. Patrzyłam, jak wraca na zniszczoną stację benzynową. Kilka stojących w cieniu dachu podprowadzających podążało za nim wygłodniałym wzrokiem. Wpływowe nazwisko, pieniądze oraz aura niegrzecznego chłopca połączone z niezaprzeczalnym faktem, że Adamo miał ciało, którym tylko nieliczne by pogardziły, przyciągały kobiety niczym płomień ćmy. Przepocona koszulka przylgnęła mężczyźnie do piersi, ukazując wyraźnie zarysowane mięśnie, w tym imponujący sześciopak. Tyłek też nie wyglądał najgorzej w tych ciemnoniebieskich jeansach.
Adamo z pewnością zamierzał zadzwonić teraz do Vegas i poprosić o dalsze instrukcje. Może organizował wyścigi, ale jego starszy brat, a zarazem capo, Remo Falcone, był maniakiem kontroli, więc nie ulegało wątpliwości, że pilnuje wszystkiego z pewnego dystansu. Pojawienie się dwojga Rosjan na jego terytorium zdecydowanie wymagało rodzinnej pogawędki. Na myśl o Remo puls mi przyspieszył, jednak szybko poradziłam sobie z podenerwowaniem. To nie miał być sprint, tu chodziło o cały maraton.
Dima podszedł do mnie powoli.
– Jest źle. Wiesz o tym, prawda? – wyszeptał po rosyjsku.
– Zobaczymy – odparłam, nawet nie usiłując zniżyć głosu. Wkrótce i tak wszyscy mieli się dowiedzieć, że jesteśmy Rosjanami, więc po co to ukrywać?
– Powinniśmy zadzwonić do twojego ojca. W razie gdyby sprawy poszły w złym kierunku. Nie zdołam obronić cię w pojedynkę.
– Nie – zaoponowałam szybko. – Nie zapominaj o swojej obietnicy, Dima.
– Pamiętam o niej. A także o pierwszej przysiędze, jaką kiedykolwiek złożyłem, kiedy to obiecałem sobie, że zawsze będę cię chronił.
– Damy radę. – Nie czułam takiej pewności, z jaką wypowiedziałam te słowa.
Chociaż Adamo nie był do nas zbyt wrogo nastawiony i Remo raczej też nie chciałby mnie skrzywdzić, nie byłam całkowicie przekonana co do tego, czy Dima jest bezpieczny. Jednak każda próba odtrącenia go spełzła na niczym. A moim głównym zmartwieniem nie były tortury ani śmierć. Nie chciałam zostać odesłana. Planowałam poznać Adamo Falconego, sprawić, żeby mi zaufał, a następnie powiedział wszystko, co potrzebowałam wiedzieć. Niemniej by mogło się to wydarzyć, musiałam brać udział w nielegalnych wyścigach.
1Viper – (z ang.) żmija (przyp. tłum.).
Adamo
Remo nie odbierał, więc wybrałem numer Nino.
– Co się stało? Nigdy nie dzwonisz tuż przed wyścigiem, jeśli nie jest to nic ważnego.
Nino oczywiście już był kilka kroków do przodu.
– Bo to jest coś ważnego. Chyba mamy mały problem. Dwoje nowych kierowców. Podali podrobione dowody. Rosjanie. Dima Antonow i Dinara…
– Michajłow.
Przyzwyczaiłem się, że Nino wie wszystko, dlatego nie było to dla mnie zaskoczenie.
– Znasz ją?
Brat milczał przez niemal minutę, a to musiało świadczyć o czymś bardzo złym.
– Porozmawiaj z Remo. On będzie mógł powiedzieć ci więcej.
– Skoro on wie, to ty też. Po co te sekrety?
– Dinarę i Remo łączyło coś w przeszłości.
– Coś ich łączyło? Co to, kurwa, znaczy?
Dinara była młodsza niż ja, ewentualnie w moim wieku, więc nie mogło chodzić o to, że Remo ją przeleciał. A przecież to jedyny rodzaj zainteresowania kobietami, jaki przejawiał, dopóki nie poznał swojej żony Serafiny.
– Pogadaj z Remo.
– Nie ma go w pobliżu? Nie możesz przekazać mu telefonu?
– Poczekaj chwilę. Jest w klatce z Nevio.
Mój bratanek miał dopiero sześć lat, prawie siedem, ale Remo już często trenował z nim w klatce, głównie po to, żeby kontrolować jego wybuchy oraz nadpobudliwość.
Rozbrzmiał szczęk metalu, po czym zrobiło się cicho. Czekałem z niecierpliwością.
Kiedyś przeszkadzało mi, że starsi bracia mają tajemnice i nic mi o nich nie mówią, lecz teraz czułem głównie podirytowanie. Remo i Nino dużo razem przeżyli. Mieli mnóstwo sekretów, których nigdy nie zamierzali wyjawiać.
Usłyszałem szelest, a następnie niski głos. Remo brzmiał na zdyszanego.
– Adamo, chcesz pogadać?
Nino prawie na pewno przekazał mu naprędce, o czym potrzebuję rozmawiać, ale ja znałem zagrywki Remo. Oparłem się o ścianę, wyjrzałem przez okno i podążyłem wzrokiem za rudzielcem.
– Dzisiaj do wyścigów dołączyło dwoje Rosjan: Dima Antonow i Dinara Michajłow. Zastanawiam się, czy to przypadek, że Dinara ma takie samo nazwisko co pakhan z Chicago.
Dziewczyna spojrzała mi na moment w oczy, a późnej znów posłała ten wyzywający uśmiech, jakby wiedziała, co robię i z kim się kontaktuję. W ogóle nie wyglądała na zmartwioną. Więc albo była bardzo odważna, albo bardzo lekkomyślna. To drugie wyjaśniałoby, dlaczego lubi się ścigać.
– Nie, to nie jest przypadek. Dinara jest jego córką.
– Jego córką? – powtórzyłem z niedowierzaniem.
Remo z kolei nie brzmiał na zszokowanego ani nawet zaniepokojonego. Sądziłem, że ruda okaże się daleką krewną pakhana, ale żeby od razu córką?
Ja pierdolę.
– A co takiego, do kurwy nędzy, może robić na naszym terytorium? Bawi się w kierowcę? Nie mów mi, że to przypadek.
– Rozmawiałeś z nią?
– Tak, zarejestrowała się przy użyciu podrabianego dowodu. Ona i ten Rosjanin, co tu z nią jest.
– Pewnie ochroniarz. Grigorij raczej nie pozwoliłby jej wałęsać się tu samej.
– Myślisz, że pakhan wie, że jego córka znajduje się na naszym terenie?
– Myślę, że Grigorij zawsze wie, gdzie znajduje się Dinara.
– A chciałbyś wyjaśnić, czemu ona nie boi się przebywać na terytorium wroga? Czemu bez mrugnięcia okiem ujawniła mi swoje prawdziwe nazwisko?
Remo milczał. Podczas gdy Nino robił tak, by przemyśleć sprawy, Remo zapewne chciał się po prostu mną zabawić.
Straciłem cierpliwość.
– Nino wspomniał, że kiedyś coś was łączyło. W jaki sposób? Zgaduję, że jej nie pieprzyłeś, bo nie chodzisz do łóżka z nieletnimi, no i raczej nie zdradziłbyś Finy.
– Ostrożnie, Adamo.
– No to mów. Nie mam czasu wyciągać z ciebie każdej odpowiedzi. Muszę przygotować wszystko do wyścigu.
– Więc się tym zajmij. Nie rozumiem, w czym problem.
Och, nie rozumiał?
– Powinienem zatrzymać ją i tego faceta? Po to, żeby później ewentualnie móc szantażować Brać?
Nie mieliśmy otwartej wojny z Rosjanami znajdującymi się na terenie oddziału. Nie byli naszym zmartwieniem, chociaż Brać z terytorium Camorry zdecydowanie była. Atakowali restauracje, no i zabili ojca oraz babkę Gemmy, żony mojego brata Savio, który był najmniej mściwy z nas, ale do Braci z pewnością żywił urazę. Nie wspominając nawet o tym, że Remo wypowiedział wcześniej Grigorijowi wojnę, ponieważ ten nie pomógł mu, gdy porwał mnie oddział. Tak że przebywanie na naszym terenie i uczestniczenie w naszych wyścigach, kiedy było się córką pakhana z Chicago, zdawało się wyjątkowo złym pomysłem.
Remo milczał przez chwilę.
– Nie, niech zostanie. Nie zaszkodzi pozwolić jej brać udział w wyścigach.
– Nie zaszkodzi? A sądzisz, że Grigorij też będzie tak uważał, jak się dowie? – wymamrotałem.
Gdyby Dinarze stała się krzywda albo wręcz zginęłaby podczas wyścigu – nawet jeśli śmierć zdarzała się rzadko – Grigorij by się wściekł.
Remo nie mówił mi wszystkiego. Znowu. Czy myślał, że nie poradzę sobie z prawdą? Czy po powrocie z Nowego Jorku nie udowodniłem mu, że nie jestem już cholerną cipą? Przez ostatnie trzy lata robiłem wszystko, co trzeba, żeby wyścigi na naszym terytorium przynosiły jeszcze więcej zysków.
– Grigorij na pewno zainterweniuje, jeśli będzie miał jakiekolwiek obawy.
– I właśnie to mnie, kurwa, martwi. Nie rozumiem, czemu ciebie w ogóle to nie rusza. Chyba że Grigorij ma w dupie swoją córkę.
– Och, nie ma jej w dupie, uwierz mi.
– No to przestań sobie ze mną pogrywać i powiedz wreszcie, co takiego się wydarzyło.
– Pamiętasz Eden?
– Tę dziwkę pracującą w Sugar Trap?
Nigdy z nią nie rozmawiałem, a tym bardziej nigdy jej nie tknąłem, ale moja przyjaciółka od pieprzenia, C.J., wspominała o niej kilka razy. Obie sprzedawały ciała za pieniądze.
– To matka Dinary. Pewnego dnia uciekła z nią od Grigorija i ostatecznie skończyła w Vegas, gdzie poprosiła nas o pomoc. Chciała, żebyśmy ukryli ją przed Grigorijem.
– I co z tego? Dogadałeś się z Grigorijem i oddałeś mu córkę na srebrnej tacy, a Eden zmusiłeś, by zaczęła pracować u nas jako prostytutka? W ten sposób miała zapłacić za porwanie własnej córki? Savio wspominał kiedyś, że Grigorij poprosił cię, żebyś zmienił jej życie w piekło.
– Ty zawsze masz o mnie jak najlepsze mniemanie. – Jego słowa ociekały sarkazmem.
Moja relacja z Remo przez pewien czas była dosyć słaba, szczególnie gdy wkroczyłem w okres dojrzewania, lecz to było już za nami, chociaż czasem nadal się kłóciliśmy.
– Czemu postanowiłeś ubrudzić sobie ręce? Czemu nie odesłałeś jej do Grigorija, by sam się nią zajął?
Zaśmiał się mrocznie.
– Myślisz, że on ukarałby ją lżej?
– Nie, po prostu zastanawiam się, dlaczego sam ją ukarałeś.
– Jestem sadystycznym, pokręconym bydlakiem. Zapomniałeś?
– Do cholery, Remo. To pieprzone kłamstwo i świetnie o tym wiesz.
– Więc chcesz mi powiedzieć, że nie jestem sadystyczny i pokręcony?
– Jesteś, ale nigdy nie robisz niczego bez powodu.
Milczał przez dłuższą chwilę.
– Pilnuj jej.
– Sądzisz, że próbuje się do nas zbliżyć, żeby nawiązać kontakt z matką? Dowiedzieć się prawdy na temat swojej przeszłości, której ty nie chcesz mi zdradzić?
– Z pewnością jest tu ze względu na swoją przeszłość, co do tego nie mam wątpliwości. Dopóki nie spuścisz jej z oka i dopilnujesz, by nie zabiła siebie ani ciebie – podkreślił dwa ostanie słowa – wszystko będzie w porządku. Informuj mnie na bieżąco.
Nie spodobało mi się, jak zlekceważył tę sytuację. Chociaż przyzwyczaiłem się już do jego skłonności do rzucania w rozmowie półsłówkami, czasami wciąż doprowadzało mnie to do szału.
– Będę informował cię na bieżąco, capo.
Remo się zaśmiał.
– No ja myślę. Jak idą zakłady?
– Dobrze. Nino nie zdał ci raportu z dokładnymi sumami? Przez ostatnie kilka lat się rozwijamy, głównie dzięki temu rozbudowanemu systemowi wyścigów kwalifikacyjnych. Ale nie mam teraz czasu na pogawędki. Muszę przekazać Dinarze dobre wieści.
Rozłączyłem się, po czym wróciłem do Dinary i Dimy. Niepokoił mnie fakt, że Remo nie był poruszony ich nagłym pojawieniem się na naszym terenie. Uwielbiał prowokację oraz ekscytację, jaką wywoływały konflikty, nawet teraz, kiedy był już po ślubie, a może nawet teraz jeszcze bardziej. Może uznał pojawienie się u nas rosyjskiej księżniczki za idealną okazję, aby dorzucić trochę żaru do naszych żyć. Ja z kolei chciałem, by wyścigi przebiegały gładko. To było moje dziecko, włożyłem w nie serce i duszę. Musiałem się dowiedzieć, co tak naprawdę robią tu Dinara z Dimą i czy będą sprawiali kłopoty. Gdyby miało tak być, zamierzałem dopilnować, żeby opuścili terytorium Camorry. Remo mógł znaleźć sobie jakiś inny sposób, by wprowadzić do swojego życia więcej adrenaliny, skoro najwidoczniej torturowanie wrogów i walki w klatce już mu nie wystarczały.
Dinara znów opierała się o maskę swojego samochodu, a jej włosami poruszał delikatny, wieczorny wiatr. Dima stał obok niej z rękami skrzyżowanymi na piersi, podejrzliwie spoglądając na pozostałych kierowców. Nie było w tym niczego dziwnego, jeśli wziąć pod uwagę, jak patrzyli na Dinarę. Część z nich wyglądała jedynie na rozbawionych albo nastawionych pogardliwie, podczas gdy inni zerkali na nią flirciarsko, a nawet wręcz obleśnie.
Myśleli, że to tylko niezła dupa, która nie ma szans na wygranie wyścigu, i zaimponują jej umiejętnościami na torze. Niektórzy pewnie chcieli później spróbować do niej zarywać.
Dinara odepchnęła się od auta i podeszła do mnie. Wyrzuciła po drodze niedopałek, po czym zgasiła go butem. Ja też popalałem, ale w porównaniu ze mną ta dziewczyna paliła jak smok. Czekając na nią, wsunąłem telefon z powrotem do kieszeni. Dinara była piękna – miała wysokie kości policzkowe, pełne usta oraz długie nogi. Błysk w jej oczach, a także ten pewny siebie uśmiech wykrzywiający jej wargi sprawiały, że przypominała wojowniczą boginię, a to wrażenie pogłębiały rude włosy skrzące się w blasku zachodzącego słońca.
Zatrzymała się tuż przede mną.
– I? Przeszliśmy kontrolę? Możemy wziąć udział w tym twoim cyrku? – zaakcentowała ostatnie słowo.
Uśmiechnąłem się półgębkiem.
– Możecie wziąć udział w dzisiejszym wyścigu eliminacyjnym. A to, czy się zakwalifikujecie i traficie do naszego obozu, czy nie, zależy wyłącznie od was oraz waszych umiejętności jazdy.
Dziewczyna przechyliła głowę.
– Nie martwię się o swoje umiejętności, Falcone. A ty? Kiedy ostatnio ścigałeś się w wyścigu kwalifikacyjnym? Ty od razu startujesz w wyścigach głównych, prawda?
Musiałem przyznać, że nie boi się mówić, co myśli. Większość ludzi, nawet w obozie, albo całowała ziemię, po której stąpałem, albo ze strachu starała się do mnie nie zbliżać.
– Należę już do obozu, ponieważ jestem jednym z najlepszych kierowców, Dinara. Gdybym dołączył do wyścigu eliminacyjnego, inni mieliby mniejszą szansę na przejście dalej.
Wszyscy biorący udział w głównych wyścigach należeli do naszego obozu. To tam żyliśmy przez te kilka miesięcy podczas trwania zawodów.
Dinara nachyliła się w moją stronę, dzięki czemu mogłem podziwiać jej niebieskozielone oczy. Jeszcze nigdy nie widziałem takiego koloru.
– No to może chociaż dzisiaj się przyłączysz? Pochwalisz się umiejętnościami. Pokaż, na co cię stać, Falcone.
Zazwyczaj nie było łatwo mnie sprowokować, jednak Dinara sprawiła, że połknąłem haczyk. Chciałem zaimponować dziewczynie i dowiedzieć się, co tu robi. Jaki jest jej cel.
– W porządku – powiedziałem, uśmiechając się szeroko. – Wezmę udział w dzisiejszym wyścigu, ale nie przychodź później do mnie z płaczem, jeśli twój brat się nie zakwalifikuje.
– Dima to duży chłopiec. Poradzi sobie. Za nisko go cenisz.
– Nikogo nie cenię za nisko. Wy także lepiej tego nie róbcie. Noszę nazwisko Falcone i wygrywanie mam zapisane we krwi.
– Arogancję też?
Uniosłem kąciki ust.
– Chyba żadnemu z nas nie brakuje pewności siebie w kwestii naszych umiejętności na torze. A teraz zakończmy już tę pogawędkę i udowodnijmy, że potrafimy nie tylko gadać.
Dinara stanęła na palcach, nachylając się ku mnie jeszcze bardziej, i zbliżyła wargi do mojego ucha.
– Tak, zróbmy to, Adamo.
Cofnęła się o krok, odwróciła i ruszyła z powrotem do samochodu.
Wpatrywałem się w jej tyłek w obcisłych spodniach. Przeczesałem włosy palcami. Była niezłą dupą, ale nie lubiłem komplikować sobie życia intymnego. W przeszłości odkryłem, że sypianie z podprowadzającymi oraz rzadko spotykanymi kierowcami płci żeńskiej zużywa za dużo energii, więc przestałem reagować na ich zaloty. Wolałem oddzielać interesy od przyjemności.
Od wieków nie brałem udziału w kwalifikacjach. Do naszego obozu należało już dwudziestu pięciu kierowców i dzięki wyścigowi eliminacyjnemu mogło dołączyć pięciu kolejnych, ponieważ w obozie pozostawali wyłącznie najlepsi kierowcy z najlepszymi pozycjami w ciągu ostatnich kilku lat. Zawsze znajdowałem się wśród nich, dlatego nie musiałem przechodzić kwalifikacji. A jednak czułem przyjemną ekscytację na myśl, że znowu wezmę w nich udział. Panowała inna atmosfera, nie skupiano się tak bardzo na pieniądzach i zakładach, był większy luz.
Uśmiechnąłem się od ucha do ucha. Czekała mnie dobra zabawa.
***
Dinara
Na twarzy Dimy pojawiło się niezadowolenie. Ostatnio temu facetowi ciągle coś nie pasowało.
– Możemy jechać.
– Więc dostaliśmy oficjalne błogosławieństwo klanu Falcone? – zapytał pogardliwie po rosyjsku.
– Co do błogosławieństwa nie jestem pewna, ale nie mają nic przeciwko. Albo raczej Remo Falcone nie ma nic przeciwko, bo przecież to on pociąga tu za sznurki.
– Pewnie kazał bratu nas pilnować. Na pewno podejrzewają, że chodzi o coś więcej niż zabawę w kierowców.
– Oczywiście, że tak. Adamo z całą pewnością będzie robił wszystko, by wydobyć ze mnie informacje.
Dima przyjrzał mi się, mrużąc powieki tak, że prawie nie było widać szarych oczu.
– Nie daj mu się oczarować.
Wybuchnęłam śmiechem.
– Oczarować? Fakt, że ty masz tyle charyzmy co mrożony chleb, nie oznacza, że każdy chłopak, który potrafi się uśmiechnąć, jest poszukującym przygód Casanovą.
Dima nie uniósł kącików ust. Trąciłam go ramieniem.
– Nie martw się. Umiem o siebie zadbać.
– Wiem, że umiesz, ale nie chcę, żebyś lekceważyła braci Falcone, nawet tego najmłodszego. Nie lubią, kiedy ktoś ich ogrywa, a obecnie znajdujemy się na ich terytorium. Grigorij przysłałby tu za tobą całą armię, jednak naszym ludziom to by się nie spodobało.
Przewróciłam oczami.
– Nie wywołuj wilka z lasu, Dima. Nie będzie potrzeba żadnej armii ani w ogóle jakiejkolwiek misji ratunkowej. – Pocałowałam go w policzek. – A ja zadbam o ciebie, zdajesz sobie z tego sprawę, prawda?
Westchnął.
– Tylko uważaj na siebie. Wiesz, co twój ojciec ze mną zrobi, jeśli się dowie. Kiedyś w końcu wrzuci mnie do beczki z benzyną.
– Za bardzo cię lubi, żeby tak zareagować. Na pewno dałby ci szybką śmierć – odparłam, uśmiechając się przebiegle.
Dima zaśmiał się ochryple.
– Cieszę się, że cię to bawi.
– Wszystko będzie w porządku.
– Kiedyś będziesz musiała w końcu zapomnieć o przeszłości, Dinara, bo w przeciwnym razie całkowicie się w niej pogrążysz.
– Już jestem zanurzona do połowy. Zdołam o niej zapomnieć, tylko jeśli poznam całą prawdę. Oboje wiemy, że mój ojciec nie powiedział mi o wszystkim, co się wydarzyło.
– Bo chce cię ochronić.
– Ale mu się to nie uda, tobie też nie. Nikomu się nie uda. To jest moja walka.
***
Powietrze wypełniał ryk silników. Zawsze uwielbiałam zawrotną prędkość. Całą tę ekscytację z nią związaną. Nieraz ścigałam się z Dimą – z początku na motorach, a później w samochodach – lecz nigdy nie robiłam tego profesjonalnie ani przy tak dużej liczbie zawodników.
Adamo podjechał i zatrzymał się tuż obok, posyłając mi pewny siebie uśmiech.
W przeciwieństwie do pozostałych facetów on nie patrzył na mnie, jakbym miała urojenia, skoro myślałam, że potrafię się ścigać. Większość kobiet znajdujących się w obozie wkładała bardzo krótkie spodenki i nie robiła nic poza siadaniem na maskach cudzych samochodów. Ich jedynym celem w życiu było przespanie się z kierowcą albo, jeszcze lepiej, zostanie oficjalną dziewczyną któregoś z nich.
Jedna z podprowadzających weszła z flagą na ustawione po lewej podium. Króciutkie spodenki nie zasłaniały nawet dolnej części jej pośladków, jednak musiałam przyznać, że u niej wygląda to dobrze.
Dima zatrzymał się po mojej prawej stronie i posłał mi ostrzegawcze spojrzenie. Mówiło ono wyraźnie: „Nie rób niczego głupiego”. Przewróciłam oczami. Byliśmy tu nie bez powodu i zamierzałam za wszelką cenę osiągnąć cel.
Znów zerknęłam w lewo, na Adamo w żółtym BMW M4. Szybę miał opuszczoną, a rękę luźno przerzuconą przez okno. Popatrzył mi w oczy i kącik jego ust się uniósł. Moje serce zabiło szybciej. Zmrużyłam powieki, ponieważ nie podobała mi się reakcja mojego ciała na tego zbyt pewnego siebie najmłodszego brata Falcone. Ale, kurwa, teraz sprawiał wrażenie naprawdę zuchwałego, niebezpiecznego mężczyzny, kiedy siedział swobodnie w fotelu, jakby to było jego miejsce na ziemi. Jego królestwo.
Trzymając nogę na hamulcu, nacisnęłam też gaz, co sprawiło, że silnik samochodu ryknął – rzuciłam Adamo wyzwanie. Nie dało się mnie łatwo zastraszyć. Na torze Falcone był ostrym zawodnikiem, lecz nie on jedyny lubił prędkość. Dwa tuziny silników wyły niczym stado wilków, wypełniając ciszę. Poczułam gęsią skórkę i zacisnęłam palce na kierownicy. Nigdy nie brałam udziału w wyścigu, w którym było więcej niż kilku kierowców.
Podprowadzająca uniosła flagę nad głowę, uśmiechając się wyzywająco. Adamo skinął mi głową, jakby życzył powodzenia.
Uniosłam kącki ust w przekornym uśmiechu. Nie potrzebowałam jego błogosławieństwa. Miałam odpowiednie umiejętności oraz dodatkową korzyść wynikającą z tego, że większość moich przeciwników mnie nie doceniała.
Gdy tylko dziewczyna opuściła rękę, wcisnęłam gaz. Viper wystrzelił do przodu z dzikim rykiem, wznosząc do nieba kłęby kurzu przesłaniające otoczenie. Przez parę sekund nie widziałam przeciwników ani drogi przede mną z powodu tej nieprzeniknionej burzy piaskowej utworzonej przez kręcące się koła. Jechałam na ślepo przed siebie, nie zdejmując stopy z gazu. Kiedy wreszcie kurz osiadł, zobaczyłam, że Adamo znajduje się o długość samochodu przede mną. Dima nadal jechał na prawo ode mnie, a miejsce, gdzie wcześniej był Adamo, zajmował teraz inny pojazd. Wszyscy zaczęliśmy wchodzić w pierwszy zakręt, ale ja prawie w ogóle nie zmniejszyłam prędkości, nawet gdy wjechałam w auto nieznanego mi przeciwnika. Tuż po tym, jak pokonałam zakręt, przyspieszyłam. Z całych sił chwyciłam kierownicę, żeby zapanować nad Viperem. Adamo wciąż jechał przede mną, lecz mój ryzykowny manewr chyba sprawił, że odległość między nami się zmniejszyła.
Wtedy jednak przeciwnik z lewej strony wjechał w mój bok, niemal wypychając mnie poza tor. Najwidoczniej chciał się zrewanżować za to, co zrobiłam wcześniej.
– Pierdol się! – wrzasnęłam wściekła.
Stopa naciskająca gaz zdawała się ociężała od tego, jak mocno wciskałam go w podłogę. Dima zwolnił nieco, wyminął mnie od tyłu, po czym ustawił się za agresywnym zawodnikiem. Po tym wjechał mu w tył.
Uśmiechając się szeroko, przeniosłam wzrok na jadącego z przodu Adamo. Dima z pewnością zamierzał zająć się tamtym mściwym idiotą.
Już powoli doganiałam BMW, kiedy nagle Adamo zwolnił tak, że znaleźliśmy się maska w maskę i zobaczyłam jego twarz. Mężczyzna posłał mi szeroki uśmiech.
Uniosłam brew. Przed nami dostrzegłam ostry zakręt, o wiele gorszy od tego poprzedniego. Falcone uniósł brwi, następnie skupił się na ulicy i ponownie przyspieszył. Ten bydlak zwolnił tylko po to, by sprawdzić, co u mnie. Mogłam sobie wciskać gaz do dechy, ile chciałam, lecz Adamo i tak ciągle znajdował się pół samochodu przede mną. Wzięłam zakręt w niecałą sekundę po nim i tylne koła mi uciekły. Trzymając mocno kierownicę, ostrożnie przekręciłam ją w drugą stronę, znów przyspieszyłam, po czym wyprowadziłam auto z niebezpiecznego zakrętu. Aż cztery pojazdy znajdowały się zaledwie pół samochodu za mną, a jednym z nich kierował Dima. Większość zawodników została z tyłu, a tylko pięcioro miało przejść do finałowego wyścigu. Podejrzewałam, że Adamo nie zamierza przegrać. Był na to zbyt dobry, a jego BMW rozwijało zbyt dużą prędkość.
Dwadzieścia sekund później przejechał przez linię mety, natomiast ja minęłam ją zaraz po nim. Krzyknęłam zachwycona. Zatrzymując się obok samochodu Adamo zaparkowanego przy stworzonym naprędce podium, opuściłam szybę. Falcone już wysiadał. Widoczne za nim zachodzące słońce rozpalało niebo. Adamo wyjął z kieszeni jeansów paczkę papierosów.
– Nieźle się ścigasz, Falcone – powiedziałam, przekrzykując nadjeżdżające auta.
Jego usta drgnęły, wprawiając w ruch znajdującego się w nich papierosa, i Adamo ruszył w moim kierunku. Znów mimowolnie zaczęłam podziwiać silne, opalone przedramiona oraz obrys sześciopaku widoczny pod białym T-shirtem. Adamo uśmiechnął się zarozumiale, jakby wiedział, o czym myślę. Wyciągnął do mnie paczkę papierosów – wykorzystując w tym celu opuszczoną szybę mojego samochodu – a ja szybko wyjęłam z niej fajkę. Otworzyłam drzwi z rozmachem i wysiadłam.
– Podjęłaś spore ryzyko – oznajmił Adamo.
Wzruszyłam ramionami, podchodząc bliżej.
– Masz ognia? – Włożyłam papierosa do ust.
Adamo nachylił się z zapalniczką w jednej dłoni, natomiast drugą osłonił płomień od lekkiego wiatru. Z przyzwyczajenia – ponieważ zawsze tak robiłam, kiedy Dima podawał mi ogień – poprowadziłam jego rękę swoją tak, żeby płomień dotknął czubka fajki. Dłoń Adamo była ciepła i silna. Falcone spojrzał w moje oczy i na chwilę oboje zamarliśmy, nagle zdając sobie sprawę, jak blisko siebie się znajdujemy. Gdy tylko końcówka papierosa się rozżarzyła, cofnęłam się, po czym zaciągnęłam.
Rzuciłam okiem na pozostałe samochody, martwiąc się o Dimę.
– Udało mu się – powiedział Adamo, jakby potrafił czytać mi w myślach. To było niepokojące. – Był czwarty. Ale Kayowi z pewnością nie spodobało się, że w niego wjechałaś. Złoży oficjalną skargę.
Przewróciłam oczami.
– To są nielegalne wyścigi. Jeśli nie chce się sparzyć, powinien przestać igrać z ogniem.
Adamo zaśmiał się i pokiwał głową.
– Oczywiście nikt nie rozpatrzy jego skargi.
– Bo chcesz, żebym to ja brała udział w finałowym wyścigu – odparłam, uśmiechając się wyzywająco.
– Bo ryzykowne zagrywki podnoszą stawki zakładów. A coś mi się wydaje, że pewnie wykonasz jeszcze parę takich brawurowych manewrów co dzisiaj.
– A więc chodzi tylko o pieniądze, hm? – Oparłam się o swój samochód, wypuszczając chmurę dymu.
Interesy, jakimi zajmował się Adamo wraz z pozostałymi braćmi Falcone, nie były mi obce. Zazwyczaj liczyły się wyłącznie kasa i wpływy, lecz podejrzewałam, że dla Adamo chodzi tu o coś więcej.
– Zwycięzca głównego wyścigu zgarnia dwadzieścia pięć patyków. A zwycięzca całego sezonu dwieście pięćdziesiąt. Poza kilkoma fanatykami prędkości z bogatych domów, którzy i tak nigdy nie wygrywają, każdy kierowca chce zdobyć te pieniądze. Jednak w twoim przypadku, Dinara, tak nie jest, mam rację?
Zważając na to, że oboje pochodziliśmy z zamożnych rodzin, brzmiał na hipokrytę, mówiąc coś takiego, niemniej rozumiałam, co ma na myśli. Spojrzał mi w oczy, starając się przedrzeć przez powierzchowność. Zastanawiałam się, co usłyszał od Remo. Prawdopodobnie jedynie część prawdy, tak jak ja od ojca. Gdyby Adamo wiedział na mój temat wszystko, toby tak na mnie nie patrzył.
Uniosłam kąciki ust.
– Nie, tu nie chodzi o pieniądze. Pieniądze są tylko tym, co nas łączy.
Dima podszedł bliżej, a kiedy zauważył stojącego obok Adamo, przybrał surowszy wyraz twarzy.
– Za dużo ryzykowałaś – zganił mnie po rosyjsku.
– Dla niektórych rzeczy warto ryzykować – odparłam po angielsku, patrząc Adamo głęboko w oczy.
Falcone skinął głową, uśmiechając się z napięciem.
– Gratuluję wam obojgu przejścia do finału. Dostaniecie od Cranka szczegółowe informacje na temat położenia naszego obozu, żebyście mogli dołączyć do nas przed kolejnym wyścigiem. Jeśli się nie pojawicie i nie podacie dobrej wymówki, zostaniecie zdyskwalifikowani na cały rok.
Przytaknęłam.
– Będziemy tam.
Adamo odwrócił się bez kolejnego słowa i ruszył w kierunku Cranka, którego poznaliśmy podczas zapisów.
– Podejrzewa coś – wymamrotał Dima. – To może być zasadzka.
Zaśmiałam się.
– Masz straszną paranoję, Dima. Nie będzie żadnej zasadzki. I byłabym rozczarowana, gdyby niczego nie podejrzewał. Dzięki temu ta gra jest bardziej interesująca.
Pokręcił głową.
– Nie zapominaj, o co toczy się ta gra.
Spojrzałam na niego morderczym wzrokiem.
– Jestem jedyną osobą, która wie, o co tak naprawdę toczy się ta gra.
Adamo
Termin pierwszego wyścigu sezonu wyznaczono na niemal dwa tygodnie po kwalifikacjach, na których poznałem Dinarę. W ciągu całego roku miało się odbyć łącznie czterdzieści wyścigów. Wyszedłem z namiotu i zrobiłem głęboki wdech, napawając się dusznym, pustynnym powietrzem. Dookoła rozłożono tuzin namiotów, a wszystkie zostały ustawione wokół dużego miejsca na ognisko oraz grilla, gdzie nocą zbierali się kierowcy i podprowadzające. Nasz obóz zawsze wędrował od jednego punktu startowego do kolejnego. Wielu kierowców spędzało w nim cały rok i był to ich jedyny dom. Część porównywała to do festiwalu Burning Man, ale moim zdaniem przez rywalizację pomiędzy niektórymi zawodnikami panowała tu nieco mniej spokojna i relaksująca atmosfera.
Wyścig miał się odbyć następnego dnia, więc dzisiaj wszyscy kierowcy musieli się tutaj pojawić. Mój wzrok padł na neonowozielonego Vipera znajdującego się na obrzeżach obozu. Powstrzymałem się od westchnienia. Dinara przyjechała jako ostatnia i poprzedniej nocy martwiłem się, czy w ogóle dotrze. Nawet nie wiedziałem, czemu mi na tym zależy. Jej obecność oznaczała przecież problemy.
Obozowy kucharz smażył pancakesy na przenośnej kuchence gazowej i właśnie je przerzucał. Chwyciłem talerz z tymi gorącymi smakołykami, po czym ruszyłem w kierunku samochodu Dinary.
Nigdzie jednak nie widziałem dziewczyny. Dostrzegłem tylko Dimę – stał przygarbiony z kubkiem kawy w ręce, opierając się o maskę swojego auta. Przywitałem go skinieniem, a on ledwo odwzajemnił ten gest. Wpychając do ust kawałek pancake’a, zacząłem iść z powrotem do mojego namiotu. Wtedy kątem oka zauważyłem kosmyk znajomych, rudych włosów. Odwróciłem głowę w tamtą stronę i ujrzałem Dinarę. Znajdowała się nieopodal przenośnych kabin prysznicowych, które jeden z pracowników przewoził ciężarówką od jednego miejsca na obóz do drugiego. Wilgotne kosmyki opadały dziewczynie na ramiona, a ona nie miała makijażu. Była ubrana w za dużą koszulkę z logo zespołu Van Halen – brzegi zawiązała sobie nad brzuchem – oraz jeansowe, nisko zawieszone na biodrach szorty, co sprawiło, że odsłoniła kolczyk w pępku. Bardzo chciałem zobaczyć resztę jej ciała i sprawdzić, czy pod ubraniami skrywa się więcej biżuterii.
Kiedy dostrzegła, że na nią patrzę, uśmiechnęła się, a następnie ruszyła prosto do mnie.
Czarne buty motocyklowe sprawiały na jej nogach wrażenie masywnych, jakby nie były stworzone dla drobnych stóp kobiety, bo chociaż Dinara zachowywała się niczym twardzielka, to wyglądała delikatnie, choćby ze względu na swoje wymiary.
– Czy to ubrania po bracie? Nie sądzisz, że dzieląc się ciuchami z rodzeństwem, przekraczasz pewną granicę?
Oczywiście już wiedziałem, że Dima nie jest bratem Dinary, ale ona nigdy nie cofnęła tego początkowego kłamstwa.
Podeszła bliżej, po czym bez pytania przysiadła na masce mojego samochodu. Na ogół należało poprosić kierowcę o pozwolenie, jeżeli chciało się chociażby dotknąć jego auta, lecz ona najwidoczniej miała gdzieś zasady, jak to już zresztą wcześniej udowodniła. Na szczęście ja też się nimi nie przejmowałem.
Wystawiłem w jej kierunku talerz z pancakesami, na co pokręciła głową.
– Masz na myśli Dimę? – Wyjęła papierosa i go odpaliła.
– No. Tego tyczkowatego faceta patrzącego na nas spode łba.
Dinara nie spojrzała w jego stronę.
– Nadal sądzisz, że jest moim bratem?
Oparłem się o maskę obok niej, krzyżując ręce na piersi, jakbym miał to gdzieś, a potem wepchnąłem do ust kolejny kawałek pancake’a.
– A nie jest?
– Nie – odparła z cieniem rozbawienia. – Nie jest.
Wyciągnęła do mnie paczkę papierosów.
Zazwyczaj nie paliłem tak wczesnym rankiem, ale wziąłem od niej fajkę i wsunąłem ją sobie między wargi.
– Masz ognia?
Na jej twarzy na ułamek sekundy pojawił się szeroki uśmiech, lecz równie szybko zniknął. Dinara zaczęła zbliżać zapalniczkę do papierosa. Płomień poruszał się na lekkim wietrze. Odłożyłem talerz na maskę, a następnie pochyliłem się tak, żeby końcówka zawisła nad ogniem i się rozżarzyła. Spojrzałem dziewczynie w oczy. Wiele kobiet próbowało zgrywać nieśmiałe i trzepotało w takiej chwili rzęsami, a niektóre nawet odwracały wzrok, ponieważ nazwisko Falcone właśnie tak działało na ludzi. Tymczasem Dinara patrzyła niewzruszona. Miałem przeczucie, że próbuje zajrzeć głębiej, pod to, co chciałem pokazać innym, jednak sama nie pozwoliła mi się przebić przez jej mur tajemnic. Zamierzałem się dowiedzieć, co usiłuje ukryć.
– W twoim przypadku podróżowanie z ochroniarzem ma sens, jak przypuszczam – stwierdziłem. – Tak właściwie jestem zaskoczony, że twój ojciec puścił cię tu tylko z jednym.
– W ogóle nie potrzebuję ochroniarzy. Mój ojciec świetnie wie, że nikomu nie pozwolę się ujarzmić. Sama wybrałam Dimę i jedynie jego akceptuję.
Mówiła z pewną zaborczością, jakby łączyła ich jakaś zażyłość, lecz nigdy nie zauważyłem między nimi żadnej wymiany miłosnych gestów, co dawało mi nadzieję, że nie jest to nic romantycznego.
Dima wciąż się nam przyglądał. Sposób, w jaki patrzył na Dinarę, zwiększał moje podejrzenia. Chciałem, żeby dziewczyna temu zaprzeczyła.
– To twój chłopak?
Zrobiła wydech, wypuszczając dym ustami i wpatrując się w niebo.
– Nie, ale kiedyś nim był. Rozstaliśmy się pewien czas temu.
– Wygląda, jakby nadal chciał nim być.
Posłała mi drwiący uśmiech.
– Strasznie cię interesują moje związki.
– Wolę wiedzieć wszystko o ludziach, którzy biorą udział w moich wyścigach.
– Nawet o ich historiach łóżkowych?
– Nawet o tych. W szczególności jeśli w grę wchodzi księżniczka Braci. Informacje na twój temat są bardzo cenne.
– W to nie wątpię – stwierdziła. – Remo o mnie pytał?
Byłem zaskoczony tym, jak wypowiedziała jego imię. Mój brat wzbudzał strach w sercach nawet najodważniejszych mężczyzn. A Dinara nie brzmiała na przerażoną. Brzmiała, jakby mówiła o starym znajomym. O kimś, z kim chętnie znów by się zobaczyła. Mieli jakieś wspólne niedokończone sprawy. Może poprzez mnie planowała zbliżyć się do Remo, choć przecież nie było trudno go znaleźć, a on niespecjalnie unikał osób, które mogą sprawiać kłopoty. Nie byłem pewny, co czuję na myśl o tym, że kobieta mogłaby pragnąć mojej bliskości, ponieważ zamierzała zemścić się na mojej rodzinie czy kimkolwiek innym.
– Najwidoczniej czytałaś na temat mojej rodziny – powiedziałem.
Zaśmiała się.
– Jakby była taka konieczność. Reputacja twojej rodziny to żaden sekret. W innych częściach kraju również.
Zmrużyłem oczy, starając się nie zerkać już na jej brzuch.
– W Rosji też?
Rzuciła papierosa na ziemię i zgasiła go pod podeszwą buta.
– W odpowiednich kręgach z pewnością, ale ja większość życia spędziłam w Stanach.
Wzruszyłem ramionami.
– Ciężko pracujemy na utrzymanie swojej reputacji.
Jeszcze nie tak dawno nie chciałem mieć nic do czynienia z interesami moich braci oraz w ogóle z Camorrą. Rozważałem wręcz odmówienie zrobienia sobie tatuażu. Remo oczywiście na to nie pozwolił, z czego teraz się cieszyłem. To życie naprawdę było jedynym, jakie znałem, i dzięki niemu mogłem spełniać się w tym, co lubię najbardziej: wyścigach.
– I jest to nadzwyczajna reputacja.
– Jest to głównie zasługa Remo.
– Jeśli się nie mylę, jedna z najbardziej fascynujących historii na temat twojej rodziny wydarzyła się dzięki tobie. Zamordowałeś własną matkę – oznajmiła Dinara w taki sposób, jakbym zasługiwał na najwyższe uznanie. Spojrzała mi w oczy, skupiając na sobie całą moją uwagę.
– Nie zabiłem swojej matki. Zrobili to moi bracia.
– Ty dźgnąłeś ją nożem. Chciałeś ją zabić i zrobiłbyś to, jeśli bracia by cię nie wyprzedzili.
W jej ustach zabrzmiało to tak, jak gdyby wtedy też odbył się jakiś wyścig. A wcale tak nie było. Miałem wrażenie, jakby wszystko działo się w zwolnionym tempie. Nie lubiłem myśleć o tamtym dniu, ale czasami nawiedzał mnie w snach.
– Zabiłbyś ją, prawda?
Popatrzyłem Dinarze głęboko w oczy, zastanawiając się, czemu chce to wiedzieć. Większość ludzi krępowała ta konkretna historia. Zabójstwo matki nie było dobrym tematem do small talku.
Przytaknąłem. Decyzji o dźgnięciu matki nożem nie podjąłem świadomie. Kierowały mną czysty instynkt i pełna zażartości determinacja, żeby ochronić braci oraz ich rodziny.
– A co z twoją matką? – zapytałem.
Dinara spochmurniała na chwilę.
– Nie żyje. Została zabita.
Pokiwałem głową, zastanawiając się, czy kłamie, czy może nie zna prawdy. Oczywiście życie Eden trudno było nazwać tak naprawdę życiem, ale ta kobieta z pewnością nie była martwa.
Dinara nachyliła się jeszcze bliżej.
– Nadal myślisz o tamtym dniu? Żałujesz tego, co zrobiłeś?
– Brutalna śmierć mojej matki jest według ciebie najbardziej fascynującą częścią mojego życiorysu? – zapytałem surowszym tonem niż wcześniej.
– No bo to jest fascynujące. Dzieci powinny zapominać i wybaczać wszystkie złe rzeczy, jakie zrobiły ich matki. Powinny kochać je i cenić pomimo ich wad. Ale wy, bracia Falcone, nie wybaczacie zbyt łatwo, co? – W jej głosie pobrzmiewała nuta wyzwania.
Zgasiłem papierosa na wewnętrznej stronie dłoni, w miejscu, gdzie nie czułem już bólu po tym, jak zacząłem gasić w ten sposób fajki jako nastolatek. Dinara uniosła nieco brwi.
– Nie, wybaczanie nie jest w naszym stylu, Dinaro. – Wstałem. Górowałem nad nią. Ona się nie podniosła, tylko odchyliła głowę, żeby móc patrzeć na moją twarz. – Powinnaś to sobie zapamiętać.
Zeskoczyła z maski i mnie wyminęła. Odeszła, posyłając mi mroczny uśmiech przez ramię. Na odchodnym zawołała jeszcze:
– Och, świetnie o tym wiem, Adamo, i na pewno nie zapomnę!
Pokręciłem głową.
Ta dziewczyna całkowicie różniła się od pozostałych. Podążałem za nią wzrokiem. Za jej ciało niejeden dałby się pochlastać. Moment później Dinara dotarła do swojego samochodu.
Miałem tylko jedną zasadę: zakaz seksu z innymi kierowcami. Ale Dinara zapewne nie zamierzała pozostać w obozie na długo – prawdopodobnie zniknęłaby, gdyby tylko zdała sobie sprawę, że nie dostanie tego, czego chce, albo sam musiałbym ją wykopać. Minęło już sporo czasu, odkąd kobieta tak przyciągnęła moją uwagę. Odkąd czułem taką potrzebę zdobycia kogoś.
Niemniej jeśli planowałem grać w grę Dinary, musiałem dowiedzieć się więcej na temat jej samej oraz powodu, dla którego się tu pojawiła.
C.J. mogła wiedzieć coś o Eden. Pracowały razem przez jakiś czas, chociaż nie były ze sobą zbyt blisko. Wtedy byłem zajęty swoimi problemami, więc nie interesowałem się przyjaźniami zawieranymi przez prostytutki. Jeżeli jednak chciałem zrozumieć Dinarę, najpierw powinienem zgromadzić więcej informacji na temat jej matki, a ani Dinara, ani Remo z pewnością nie zamierzali mi w tym pomagać.
***
Większość roku spędzałem w obozach, ale było kilka rodzinnych wydarzeń, z okazji których zawsze wracałem do rezydencji w Las Vegas należącej do mojej rodziny. W trakcie pierwszych kilku miesięcy mojego nowego, koczowniczego trybu życia nie lubiłem przyjeżdżać do domu, ponieważ byłem najmłodszym bratem – i już na zawsze miałem nim pozostać – a poza tym wszyscy bliscy pamiętali mnie jako niezrównoważonego pojeba. Do pewnego momentu cieszyłem się wolnością, jaką oferowało moje nowe życie kierowcy wyścigowego, lecz w końcu uświadomiłem sobie, że tęsknię za rodziną i naszymi szalonymi wspólnymi posiłkami, nawet jeśli Remo lubił mnie wkurzać. Może odpłacał mi się w ten sposób za to, co nawywijałem jako nastolatek.
Zaparkowałem przed ogromną, białą rezydencją i po raz pierwszy od dawna niemal zawróciłem do obozu. Z jakiegoś powodu nie chciałem znajdować się z dala od Dinary, jakby ta mogła zniknąć we mgle, gdy tylko spuszczę ją z oka. Kiedy zobaczyłem tę dziewczynę w głównym wyścigu i odkryłem, że pomimo silnej konkurencji daje sobie radę, a potem trafia do pierwszej dziesiątki, zacząłem czuć jeszcze większy podziw dla rudzielca. Nie byłem pewny, co zrobiła, by tak bardzo zapaść mi w pamięć, ale to musiało się już skończyć. Może dzięki kilku dniom spędzonym z rodziną ostudzę tę fascynację, a także zbiorę informacje na temat Dinary… Jeśli Remo będzie w nastroju na gadanie.
Wysiadłem z samochodu. Drzwi wejściowe otworzyły się z rozmachem i przed dom wypadł mój bratanek Nevio.
– Adamo! – krzyknął. Popędził w moją stronę i zderzył się ze mną po niespełna pięciu sekundach. Tak mocno, że na chwilę zabrakło mi tchu.
– Wszystkiego najlepszego – powiedziałem i zmierzwiłem jego czarne włosy.
Odsunął się, po czym spojrzał na mnie swoimi ciemnymi oczami.
Pozostałe rozdziały dostępne w pełnej wersji e-booka.
Pozostałe rozdziały dostępne w pełnej wersji e-booka.
Pozostałe rozdziały dostępne w pełnej wersji e-booka.
Pozostałe rozdziały dostępne w pełnej wersji e-booka.
Pozostałe rozdziały dostępne w pełnej wersji e-booka.
Pozostałe rozdziały dostępne w pełnej wersji e-booka.
Pozostałe rozdziały dostępne w pełnej wersji e-booka.
Pozostałe rozdziały dostępne w pełnej wersji e-booka.
Pozostałe rozdziały dostępne w pełnej wersji e-booka.
Pozostałe rozdziały dostępne w pełnej wersji e-booka.
Pozostałe rozdziały dostępne w pełnej wersji e-booka.
Pozostałe rozdziały dostępne w pełnej wersji e-booka.
Pozostałe rozdziały dostępne w pełnej wersji e-booka.
Pozostałe rozdziały dostępne w pełnej wersji e-booka.
Pozostałe rozdziały dostępne w pełnej wersji e-booka.
Pozostałe rozdziały dostępne w pełnej wersji e-booka.
Pozostałe rozdziały dostępne w pełnej wersji e-booka.
Pozostałe rozdziały dostępne w pełnej wersji e-booka.
Pozostałe rozdziały dostępne w pełnej wersji e-booka.
Pozostałe rozdziały dostępne w pełnej wersji e-booka.
Pozostałe rozdziały dostępne w pełnej wersji e-booka.
Pozostałe rozdziały dostępne w pełnej wersji e-booka.
Pozostałe rozdziały dostępne w pełnej wersji e-booka.
Pozostałe rozdziały dostępne w pełnej wersji e-booka.
Pozostałe rozdziały dostępne w pełnej wersji e-booka.
Pozostałe rozdziały dostępne w pełnej wersji e-booka.