Złączeni nienawiścią - Reilly Cora - ebook
BESTSELLER

Złączeni nienawiścią ebook

Reilly Cora

4,5

46 osób interesuje się tą książką

Opis

Niecierpliwie wyczekiwana historia niezwykle niebezpiecznego mafiosa Matteo i niepokornej Gianny!

Gianna obiecała sobie, że nigdy nie podzieli losu swojej siostry Arii, która została żoną zupełnie obcego mężczyzny. Tak nie będzie wyglądała przyszłość Gianny, choćby miała zapłacić za to własną krwią.

Matteo „Ostrze” Vitiello postanowił, że ożeni się z Gianną, kiedy tylko zobaczył ją na ślubie swojego brata Luki. Rocco Scuderi przystał na tę zachciankę i obiecał Matteo rękę swojej niepokornej córki. Jednak problem w tym, że Gianna stawia opór, deklarując, że nigdy nie wyjdzie za mąż z przymusu.

Ku zaskoczeniu wszystkich dziewczyna spełnia swoje groźby. Kilka miesięcy przed ślubem wymyka się ochroniarzom i ucieka do Europy, gdzie zaczyna nowe życie.Jednak Gianna dobrze wie, że mafia nigdy nie przestanie jej szukać, a ukrywanie się przed jej mackami jest niezwykle trudne. Szczególnie kiedy poluje na nią jeden z najlepszych łowców – Matteo Vitiello.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 377

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,5 (6797 ocen)
4638
1396
563
172
28
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
maltal

Całkiem niezła

Gianna irytuje. Jej zachowanie jest niezrozumiałe. Niby chce normalności, wolności, ale tylko głupio gada i strzela fochy, a jej czyny ranią wszystkich dookoła. Jest nieodpowiedzialna i samolubna. Rozkapryszona. Nienawidzi swojego środowiska, ale to nie ma żadnego sensu. Naciągana ta opowieść. Jedynie Mattheo ratował historię. Od samego początku było wiadomo, że jest zakochany po uszy i cały czas kochał bezwarunkowo. Najlepszy bohater męski tej serii.
30
hela878

Całkiem niezła

Irytująca bohaterka, brak slow
20
Aga_7

Nie oderwiesz się od lektury

Cudowna! Pod koniec trochę wkurzała mnie główna bohaterka i ta jej bezsensowna duma, ale oczywiście w każdej książce musi być ktoś taki ;) Ale ogólnie, mega polecam!
20
Evalia_Shotek

Dobrze spędzony czas

Ciężko polubić Gianne. Od 1 tomu mam problem z jej dziecinnym zachowaniem. Taki bunt dla buntu. Żyje mrzonka o wolnym życiu gdzie równocześnie żyje w bańce bogactwa obsługi i wszystkiego na tacy. Jest niby jedno zdanie że sama przyznaje ze jest rozpuszczona ale ta jej wizja wolności to iluzja. Ta wolność to sex i ślub z kimś kogo wybierze ona. To są główne kryteria. Nie widzi że każdy świat ma swoje dobre i złe strony Jest samolubna egoistka Nie widzi że rani innych i że ktoś próbuje jej pomóc. Wszystko musi być tak jak ona chce Musi się poparzyć by coś zrozumieć a i tak wtedy ciężko jej przyjąć prawdę. Ogólnie to żal mi Mateo bo jako bohater jest świetny. I mimo że początkowe pobudki miał typowo męskie to potem coraz bardziej chciał ją chronić. Nawet przed nią sama. Jedyny plus to Gianna nie jest tak słodko pierdząca jak Aria. Ale książka sama w sobie jest niezła.
10
AgaKoz2801

Nie oderwiesz się od lektury

Trzeci tom mafijnego uniwersum Cory. W końcu historia Giany i Mateo. W odróżnieniu od poprzednich tu mamy narrację z punktu widzenia obu bohaterów. Gianę albo się kocha albo nienawidzi taka prawda. Ja ją lubię mimo wszystkich wad jakie ona ma. Jest niepokorna i zbuntowana nie chce żyć w świecie mafii i z mężem narzuconym przez ojca. Nie ma znaczenia że Mateo w sumie o początku jej się podoba. Chodzi o sam fakt że nie ma wolności ani prawa wyboru mimo że normalni ludzie go mają. Stąd ucieczka i poznawanie w czasie jej normalnego życia co nie jest łatwe gdyż musi się ukrywać, nie jest przystosowana do tego trybu życia i ludzi z tzw normalbego świata ale przed wszystkim bo Mateo jej szuka i nie chce ustąpić. On od początku na obsesję na jej punkcie. To taka miłość od pierwszego wejrzenia z jego strony. Uważa że pasują do siebie że są tacy sami. Do Giany długo to nie dociera. Podoba mi się ta para bo jest taka nietypowa i szalona za razem całkiem inna niż LucaAria Dante Val.
10

Popularność




Tytuł oryginałuBound by Hatred
Copyright © 2015 by Cora Reilly All rights reserved Copyright © for Polish edition Wydawnictwo NieZwykłe Oświęcim 2020 Wszelkie Prawa Zastrzeżone
Redakcja: Anna Strączyńska
Korekta: Justyna Nowak Magdalena Zięba-Stępnik
Redakcja techniczna: Mateusz Bartel
Przygotowanie okładki: Paulina Klimek
ISBN 978-83-8178-313-2
www.wydawnictwoniezwykle.pl
KonwersjaeLitera s.c.

PROLOG

Gianna

To, co zobaczyłam w lustrze, mogłoby być sceną otwierającą horror. Krew pokrywała moją brodę, a z rozcięcia w dolnej wardze sączyło się jej jeszcze więcej i całość wsiąkała w moją białą koszulkę. Warga już puchła, ale z radością zauważyłam, że moje oczy były suche – ani śladu łez.

Za moimi plecami pojawił się Matteo. Górował nade mną, mrocznymi oczami badając moją obitą twarz. Bez swojego słynnego uśmiechu rekina i aroganckiego rozbawienia wyglądał niemal znośnie.

– Nie wiesz, kiedy się zamknąć, co? – Jego usta ułożyły się w pogardliwy uśmieszek, lecz coś wyglądało nie tak. W jego wzroku tkwiło coś niepokojącego. Jego spojrzenie przypominało to, które widziałam u niego po tym, jak w piwnicy zajął się schwytanymi Rosjanami. W głębi jego oczu czaiło się coś spaczonego.

– Ty też nie – powiedziałam, a następnie skrzywiłam się, gdy poczułam w wardze kłujący ból.

– Prawda – przyznał dziwnym głosem. Zanim zdążyłam zareagować, złapał mnie za biodra, odwrócił i posadził na umywalce. – Dlatego jesteśmy dla siebie stworzeni.

Powrócił jego arogancki uśmiech. I zaraz po tym ten bydlak wszedł mi między nogi.

– Co ty robisz? – wysyczałam, zsuwając się z krawędzi umywalki i popychając go w klatkę piersiową; chciałam zwiększyć między nami odstęp.

Nie ruszył się, ponieważ był dla mnie za silny. Uśmiechnął się jeszcze szerzej. Złapał mnie za brodę i przechylił moją głowę do góry.

– Chcę spojrzeć na twoją wargę – oznajmił.

– Nie potrzebuję już twojej pomocy. Mogłeś pomóc wcześniej i powstrzymać mojego ojca przed jej rozwaleniem.

– Tak. Powinienem był to zrobić – stwierdził mrocznym głosem, muskając kciukiem ranę i rozchylając moje usta. – Gdyby Luca mnie nie przytrzymał, wbiłbym twojemu ojcu nóż w plecy. Miałbym w dupie konsekwencje. Może i tak to zrobię. Zajebiście bardzo by mi się to podobało.

Puścił moją wargę i wyciągnął długi, zakrzywiony nóż z kabury znajdującej się pod jego marynarką, po czym obrócił go w dłoni z wyrachowanym wyrazem twarzy. Następnie zerknął na mnie.

– Chcesz, żebym go zabił? – zapytał.

Boże, tak. Wzdrygnęłam się na dźwięk głosu Matteo. Wiedziałam, że to było złe, ale po tym, co powiedział dzisiaj ojciec, chciałam zobaczyć, jak błaga o litość, a Matteo z pewnością potrafił rzucić na kolana każdego, co ekscytowało mnie w przerażający sposób. Właśnie dlatego od zawsze pragnęłam uciec z tego życia, z tego powodu nadal chciałam uciec. Przez ten sposób egzystencji miałam potencjał do okrucieństwa, nieważne, jak bardzo próbowałam przekonać siebie, że było przeciwnie.

– To oznaczałoby wojnę między Chicago i Nowym Jorkiem – oznajmiłam po prostu, chociaż miałam w dupie pokój. Mężczyźni i tak wkrótce znaleźliby powód do tego, żeby rzucić się sobie do gardeł. Ktoś bezustannie znieważał czyjąś dumę, a wtedy mogło się wydarzyć wszystko.

– Patrzenie, jak twój ojciec wykrwawia się u moich stóp, byłoby tego warte. Ty jesteś tego warta.

ROZDZIAŁ PIERWSZY

Matteo

Kiedy po raz pierwszy zobaczyłem Giannę, była zbyt pyskatą, kościstą czternastolatką z piegami rozsypanymi na twarzy i nieokiełznanymi, rudymi włosami. Reprezentowała wszystko, czym grzeczna Włoszka być nie powinna i właśnie dlatego wydała mi się tak interesująca. Ale była tylko dzieckiem i, chociaż byłem zaledwie cztery lata starszy od niej, to już od pięciu lat oficjalnie należałem do mafii, zabiłem kilka osób i przeleciałem sporo kobiet. Gdy tylko wróciliśmy z Lucą do Nowego Jorku i zajęliśmy się interesami oraz łatwymi dziewczynami należącymi do elity, kompletnie przestałem myśleć o tym niegrzecznym rudzielcu. Mieliśmy wystarczająco dużo problemów z Bracią, która próbowała dokonać sabotażu na naszych laboratoriach narkotykowych, a ojciec stał się już za stary, żeby załatwiać te sprawy w sposób, w jaki powinny zostać załatwione: z brutalnością i brakiem litości. Czas tego starca dobiegł końca i powinien przekazać robotę mojemu bratu. Luca idealnie nadawał się do brutalności.

***

Prawie zupełnie zapomniałem o Giannie do czasu, kiedy trzy lata później wróciłem razem z Lucą do Nowego Jorku na jego ślub z Arią.

Uparł się, żeby zobaczyć narzeczoną przed uroczystością. Według oficjalnej wersji zamierzał się upewnić, czy brała tabletki antykoncepcyjne, ale to była kompletna ściema. Tak naprawdę chciał zobaczyć, jak się rozwinęła. I, cholera, dziewczyna nabrała niezłych kształtów. Gdy pojawiła się za swoją młodszą siostrą, Lilianą, w drzwiach ich apartamentu w hotelu Mandarin Oriental, nie wiedziałem, na której części jej ciała zawiesić oko najpierw. Długie blond włosy, zachwycające niebieskie oczy, wąska talia, szczupłe nogi, ładny tyłek i cycki. Była cholernie seksowna. I jako narzeczona Luki zdecydowanie niedostępna dla mnie. Nie wspominając o tym, że jak na mój gust była nieco zbyt wstydliwa. To, jak spuszczała wzrok za każdym razem, kiedy na nią patrzył, doprowadziłoby mnie do szału. Luca był przerażającym bydlakiem, a dziewczyna nie miała lekko, ponieważ musiała go poślubić, jednak powinna nabrać odwagi, jeśli chciała mieć kiedykolwiek szansę postawić się Luce. Przyzwyczaił się do rządzenia.

Oczywiście, kiedy tylko wszedłem do apartamentu, Aria była ostatnią osobą, o jakiej myślałem. Mój wzrok padł na rozwaloną na kanapie dziewczynę o płomiennorudych włosach. Długie nogi skrzyżowała swobodnie, opierając je o stolik kawowy. W jednej chwili pojawiło się dawno wyrzucone z pamięci wspomnienie jej niegrzeczności, a wraz z nim moje zainteresowanie nią. Nie była już tą samą niezręczną, kościstą nastolatką co wcześniej.

Wyhodowała sobie wszystkie odpowiednie krągłości we wszystkich odpowiednich miejscach, a na jej twarzy nie było już ani śladu piegów. W przeciwieństwie do większości znanych mi dziewczyn, zdecydowanie nie zrobiłem na niej wrażenia. Szczerze mówiąc, patrzyła na mnie, jakbym był karaluchem, którego chciała rozgnieść butem. Uśmiechając się szeroko, ruszyłem prosto do niej, jak zawsze gotowy podjąć wyzwanie. A w szczególności seksowne wyzwanie. Czymże byłoby życie bez dreszczyku emocji i niebezpieczeństwa poparzenia się?

Gianna wyprostowała się gwałtownie, głośno stawiając stopy w czarnych martensach na podłodze, a następnie spojrzała na mnie zza przymrużonych powiek. Jeśli myślała, że to mnie powstrzyma, była w błędzie. Niestety, najmłodsza panna Scuderi zastąpiła mi drogę i posłała mi swoją wersję zalotnego uśmiechu.

– Mogę zobaczyć twoją spluwę? – zapytała głosem lokującym się między tym należącym do dziewczyny a kobiety.

Gdyby to Gianna zadała takie pytanie, na końcu języka miałbym mnóstwo sprośnych odpowiedzi, ale Liliana była na nie nieco zbyt młoda. Co za zmarnowana okazja.

– Nie, nie możesz – powiedziała Aria, zanim zdążyłem wymyślić ripostę odpowiednią dla młodych uszu. Ta dziewczyna zawsze była taka poprawna. Dzięki Bogu ojciec wybrał ją dla Luki, a nie dla mnie.

– Nie powinniście przebywać z nami bez przyzwoitki – wymamrotała Gianna, przenosząc wzrok z Luki na mnie. Cholera. Naprawdę była zupełnie inna niż wszystkie. – To niestosowne.

Luca chyba nie za bardzo się nią zainteresował. To oczywiste, że działała mu na nerwy – już mieliśmy coś wspólnego.

– Gdzie Umberto? Czy nie powinien pilnować wejścia? – zapytał.

– Zapewne zrobił sobie przerwę na toaletę lub papierosa – oznajmiła Aria.

Prawie się roześmiałem. Co za idioci pracowali dla Scuderich? Najwyraźniej w Chicago obowiązywały zupełnie inne reguły. Brat znajdował się na skraju wybuchnięcia. Od kilku dni był podenerwowany, prawdopodobnie dlatego, że pękały mu jaja. Pieprzył się z Grace o wiele częściej niż zazwyczaj, żeby skrócić czas oczekiwania na to, aż będzie mógł pieprzyć się z Arią.

– Często zostawia was bez ochrony? – zapytał.

– O, bez przerwy – burknęła Gianna, a następnie przewróciła oczami, patrząc na siostrę. – Widzisz, wymykamy się w każdy weekend, bo założyłyśmy się, która z nas poderwie więcej facetów.

Śmiałe stwierdzenie jak na kogoś, kto nigdy w życiu nie widział fiuta. Sądząc po spojrzeniu, jakie posłał mi Luca, on pomyślał to samo. Naprawdę nie wiedziała zupełnie nic o moim bracie, jeśli myślała, że dokuczanie mu w ten sposób to dobry pomysł.

Luca podszedł do swojej małej narzeczonej, która wzdrygnęła się, co robiła zawsze, kiedy on zachowywał się jak szaleniec.

– Chciałbym chwilę z tobą porozmawiać, Aria.

Gianna podskoczyła na równe nogi, niczym tygrysica gotowa chronić swoje dziecko.

– Och, na litość boską, żartowałam! – Spróbowała stanąć między Lucą i Arią, co było cholernie złym pomysłem. Złapałem ją za nadgarstek i odciągnąłem, zanim Luca zdążył stracić nad sobą panowanie.

Niebieskie oczy Gianny błysnęły furią. Myliłem się. Nie wszystkie piegi zniknęły. Z bliska zobaczyłem ich cienką warstwę na jej nosie; jakimś cudem sprawiały, że wyglądała jeszcze piękniej.

– Puść mnie albo połamię ci palce – wysyczała.

Chciałbym zobaczyć, jak próbujesz. Puściłem ją, uśmiechając się szeroko, co, sądząc po tym, jak zmrużyła oczy, jeszcze bardziej ją zdenerwowało.

Luca pociągnął za sobą Arię.

– Chodź. Która sypialnia jest twoja?

Gianna przeniosła wzrok z Luki na mnie.

– Zadzwonię do ojca! Nie wolno ci.

Oczywiście on miał to w dupie. Scuderi chciał oddać mu Arię już kilka lat wcześniej; na pewno nie miałby nic przeciwko temu, żeby spróbował jej kilka dni przed ślubem. Drzwi zamknęły się za nimi i Gianna podeszła do nich gniewnie. Znowu złapałem ją za rękę, powstrzymując ją od dalszego denerwowania Luki. Ta dziewczyna naprawdę nie wiedziała, jak powinna się zachowywać.

– Zostaw ich samych. Luca nie zedrze ubrań z Arii przed nocą poślubną.

Uwolniła się od mojego uścisku.

– Myślisz, że to zabawne?

– O czym oni rozmawiają? – zapytała Liliana.

Drzwi do apartamentu otworzyły się i wszedł Umberto, posyłając mi gniewne spojrzenie. Ten staruszek nadal nie wybaczył mi znieważenia swojej żony trzy lata temu.

– Gianna, Liliana, chodźcie tu – rozkazał szorstko. Uniosłem brew, patrząc na niego. Bał się, że je skrzywdzę? Gdybym zamierzał to zrobić, z pewnością nie stałyby obok mnie w jednym kawałku. Znajdujący się za plecami Umberto Romero przewrócił oczami, stając bliżej niego, a ja uśmiechnąłem się krzywo. Staruszek oczywiście to zauważył i jego palce znalazły się odrobinę bliżej kabury z nożem.

Zrób to, staruchu. Minęło już trochę czasu, od kiedy brałem udział w dobrej walce.

Liliana od razu go posłuchała i podeszła do niego. Oczywiście Gianna pozostała obok wejścia do pokoju siostry.

– Luca zaciągnął Arię do jej sypialni. Są tam sami.

Umberto ruszył do drzwi, ale zaszedłem mu drogę. Romero znajdował się tuż za nim, chociaż nie potrzebowałem go do powstrzymania tego starca. Umberto próbował zmierzyć mnie wzrokiem. Był przynajmniej o dziesięć centymetrów niższy ode mnie i bez względu na to, jak dobrze umiał walczyć na noże, mógłbym go rozpruć, zanim zdążyłby mrugnąć. Naprawdę świerzbiły mnie palce, żeby to zrobić.

– Jeszcze nie są po ślubie – stwierdził, jakbym tego nie wiedział.

– Jej cnota jest bezpieczna w rękach mojego brata, nie martw się. – Nie kłamałem. Luca nie splamiłby honoru Arii.

Umberto zacisnął wargi. Czułem, że chciał wszcząć bójkę równie mocno, co ja. Zanim sprawy zdążyły potoczyć się w ciekawszym kierunku, otworzyły się drzwi sypialni i wyszła Aria. Wyglądała, jakby zobaczyła ducha. Spojrzałem znacząco na brata. Naprawdę musiał tak cholernie straszyć narzeczoną kilka dni przed ich ślubem?

– Co tu robisz? – zapytał Umberto.

– W przyszłości powinieneś lepiej wykonywać swoje obowiązki i ograniczyć przerwy do minimum – nakazał mu Luca.

– Odszedłem tylko na kilka minut, poza tym przed pozostałymi drzwiami stoją inni ochroniarze.

Znudzony ich kłótnią zwróciłem uwagę z powrotem na rudą.

Gianna położyła ręce na biodrach, jakimś cudem wypychając klatkę piersiową jeszcze bardziej do przodu. Naprawdę miała doskonałe ciało. Zastanawiałem się, czy Scuderi oddał ją już jakiemuś nieudacznikowi z oddziału z Chicago. Byłoby szkoda.

Spojrzała mi w oczy.

– Na co się gapisz?

Jeszcze przez chwilę taksowałem ją wzrokiem.

– Na twoje seksowne ciałko.

– To sobie patrz. Bo tylko tyle możesz zrobić, jeśli chodzi o moje seksowne ciałko.

– Przestań – ostrzegł ją Umberto.

Gianna nie powinna tego mówić. Zawsze lubiłem polowanie. Podczas gdy Luce nie przeszkadzało, kiedy dziewczyna okazywała się niezbyt łatwa, to ja zawsze świadomie wybierałem te trudne do zdobycia. Dzięki temu wszystko było bardziej interesujące. Zaciągnięcie panienek do łóżka nigdy nie sprawiało nam większego kłopotu. Byliśmy przystojni i bogaci, nie wspominając już o tym, że można nas było określić mianem niegrzecznych chłopców i właśnie tego potrzebowały znudzone dziewczyny należące do elity, żeby dodać pikanterii swoim nudnym życiom. Jednak nie dostrzegałem zabawy w dostawaniu tego, co się chciało, jeśli nie trzeba było o to zawalczyć.

Odprowadziła mnie wzrokiem, mrużąc oczy, kiedy Luca, Romero i ja wychodziliśmy z apartamentu. Uśmiechnąłem się pod nosem. Ta dziewczyna skrywała w sobie ogień.

Luca westchnął.

– Nie mów mi, że upatrzyłeś sobie tę rudą. To prawdziwy wrzód na dupie.

– I co z tego? Dzięki niej moje życie na pewno byłoby ciekawsze.

– Co? Wybijanie Rusków i sprowadzanie do łóżka innej dziewczyny co noc ci nie wystarczy?

– Lubię raz na jakiś czas zmienić coś w swoim życiu.

– Nie możesz jej mieć. Jest niedostępna. Nie zamierzam informować ojca o tym, że rozpętałeś wojnę z z oddziałem z Chicago, ponieważ obściskiwałeś się z córką Scuderiego. Istnieje tylko jeden sposób, w jaki ruda mogłaby się znaleźć w twoim łóżku – musiałbyś ją poślubić, a to się nie stanie.

– Dlaczego nie?

– Powiedz mi, że żartujesz. – Luca przystanął.

Wzruszyłem ramionami. Naprawdę nie chciałem się żenić – ani teraz, ani nigdy – ale ojciec od miesięcy wiercił mi dziurę w brzuchu. Każda kobieta, jaką zaproponował do tej pory, była cholernie nudna.

Brat złapał mnie za ramię.

– Nie poprosisz Scuderiego o rękę jego córki dzisiaj wieczorem.

– Czy to jest rozkaz? – zapytałem cicho. Luca miał wkrótce zostać moim capo i był nade mną w hierarchii naszej familii, lecz słuchanie rozkazów nie było moją mocną stroną.

– Nie. To tylko rada. – Uśmiechnął się krzywo. – Gdybym ci rozkazał, zrobiłbyś to jedynie po to, żeby mnie zirytować.

– Nie jestem narwanym nastolatkiem – stwierdziłem, a następnie uśmiechnąłem się szeroko, ponieważ znał mnie zbyt dobrze.

– Po prostu nie chcę, żebyś się spieszył. Może i teraz fascynuje cię sukowatość Gianny, ale wątpię, żeby to potrwało więcej niż kilka dni. Znam cię. Jak tylko skończy się polowanie i dostaniesz to, czego chciałeś, stracisz zainteresowanie. Tylko że tym razem utkniesz z nią na zawsze.

– Nie martw się. Zamierzam zaliczyć dzisiaj wieczorem jakąś laskę. Dzięki temu zapomnę o Giannie.

ROZDZIAŁ DRUGI

Ślub Arii i Luki

Gianna

Ten ślub był farsą. Gdy tylko usiedliśmy przy stole, Aria odchyliła się, oddalając od Luki i kurczowo chwyciła moją dłoń. Jej udręka była dostrzegalna. Bardzo starała się to ukryć, jednak dla mnie to było jasne jak słońce. Oczywiście wszyscy mieli to w dupie. Zmuszanie kobiet do ślubu stało się praktycznie standardem, a nieszczęście pewnikiem. Nikt nigdy nie pytał nas o to, czego pragnęłyśmy. Nikogo to nie obchodziło. Nawet pozostałych kobiet.

Właśnie wtedy złożyłam sobie obietnicę, której z determinacją zamierzałam dotrzymać: nie skończę w małżeństwie bez miłości. Nie obchodziło mnie, że to mój obowiązek ani że tak nakazywał honor; nic w tym zapomnianym przez Boga świecie nie mogło zmusić mnie do poślubienia kogoś z innego powodu niż miłość.

Matteo przez cały czas spoglądał na mnie przez stół, a ten wkurzający, zarozumiały, szeroki uśmiech nie schodził mu z twarzy. Bezustannie pożerał mnie wzrokiem. On sam nie wyglądał zbyt nędznie w jasnoszarej kamizelce, białej koszuli i eleganckich spodniach. Jakimś cudem jego wysoka, umięśniona sylwetka wyróżniała się z tłumu jeszcze bardziej, kiedy był tak wystrojony. Oczywiście prędzej odgryzłabym sobie język, niż przyznała przed kimkolwiek, że tolerowałam to, jak wyglądał Matteo; poza tym, jego osobowość pozostawiała wiele do życzenia.

Aria chwyciła moją schowaną pod stołem dłoń jeszcze mocniej, ponieważ Luca coś jej powiedział. Kompletnie nie zdawała sobie sprawy z tego, że Matteo ze mną flirtował. Nie zdawała sobie sprawy z niczego poza własną udręką.

Ścisnęłam jej rękę, ale wtedy otwarto parkiet i wkrótce zostałyśmy rozdzielone, ponieważ Luca poprowadził ją na ich pierwszy taniec jako młodej pary. Szybko wstałam, desperacko pragnąc wyślizgnąć się ku zatoce, gdzie mogłabym pobyć sama, lecz Matteo złapał mnie na krawędzi parkietu. Na twarzy miał ten sam zarozumiały, szeroki uśmiech. Czy ten bydlak musiał wyglądać tak dobrze?

Jego włosy specjalnie zostały rozczochrane, a oczy miał niesamowicie ciemne, niemal czarne. Nie dało się nie zwracać na niego uwagi. Rzecz jasna, zdawał sobie sprawę z tego, jak działał na większość kobiet i oczywiście oczekiwał, że ja też będę do niego wzdychała. Prędzej zamarzłoby piekło.

Skłonił się, nie odrywając ode mnie wzroku.

– Zatańczysz ze mną? – zapytał.

Na widok jego szerokiego uśmiechu poczułam głupie motyle w brzuchu. Był bardziej wyluzowany niż większość mężczyzn z mafii, ale to prawdopodobnie tylko pozory. Może i opanował do perfekcji udawanie chłopaka z sąsiedztwa, lecz pod tą maską chował się drapieżca, czekający, by zaatakować. Nie zamierzałam zostać jego ofiarą.

Ojciec obserwował mnie ze swojego miejsca przy stole, więc nie miałam wyboru i musiałam skinąć głową w odpowiedzi na pytanie Matteo lub zaryzykować tym, że rodzic urządzi mi ogromną scenę. Co prawda mnie by to nie obeszło, jednak nie chciałam dodawać zmartwień Arii. Już i tak balansowała na skraju załamania nerwowego.

Matteo wziął mnie za rękę i położył dłoń płasko na moich plecach; ciepło jego skóry przesączyło się przez cienki materiał sukienki. Żołądek podszedł mi do gardła, ale zmusiłam się do przybrania maski znudzenia. Nienawidziłam tego, co działo się z moim ciałem w pobliżu Matteo. Gdyby nie zabraniano mi spotkań z innymi chłopakami, prawdopodobnie nie wywarłby na mnie wrażenia, lecz tak, jak w przypadku Arii, ten taniec był jedynym kontaktem fizycznym, jaki miałam z facetem spoza rodziny.

Spojrzałam na niego. Z bliska widziałam, że jego tęczówki były ciemnobrązowe, a ich zewnętrzny pierścień niemal czarny. Miał grube, czarne rzęsy, a na jego policzkach i brodzie zarysowywał się cień zarostu. Uśmiechnął się jeszcze szerzej, więc odwróciłam głowę, skupiając się na gościach tańczących wokół nas. Wszyscy się śmiali, dobrze się bawiąc. Z zewnątrz wyglądało to jak wspaniała uczta. Idealnie przyozdobiony ogród posesji każdego mógłby łatwo zmylić. Było tak cholernie łatwo pozwolić owiewającej nas bryzie oceanu porwać rzeczywistość. Wyjątkowa atmosfera, jaką mógł zaoferować tylko dom w Hamptons, potrafiłaby przekonać każdego, że życie to bajka.

Jednak ja znałam prawdę.

Matteo przyciągnął mnie jeszcze bliżej, mocno przyciskając moje ciało do swojego. Czułam każdy centymetr jego mięśni oraz broni schowanych pod kamizelką. Wiłam się w jego ramionach, próbując zwiększyć dystans, chociaż część mnie pragnęła podnieść głowę, zbliżyć się do niego i pocałować go w usta. To z pewnością zostałoby skandalem tego wesela.

Ojciec wpadłby w szał, co prawie przekonało mnie do postąpienia w ten sposób. Dlaczego zmuszano dziewczyny do czekania z pierwszym pocałunkiem do ślubu? To niedorzeczne. Było mi żal Arii, której pierwszy pocałunek odbył się przy wszystkich gościach. Nie zamierzałam podzielić jej losu. Nie obchodziło mnie to, kogo musiałabym przekupić, żeby mnie pocałował.

Matteo schylił się, a na jego ustach zaigrał kpiarski uśmieszek.

– Wyglądasz pięknie, Gianna. Twoja wkurzona mina wspaniale komponuje się z tą sukienką.

Zanim udało mi się powstrzymać, wybuchnęłam śmiechem. Próbowałam zatuszować to kaszlem, ale, sądząc po jego twarzy, Matteo tego nie kupił.

Cholera.

Zmrużyłam oczy – na próżno. Postanowiłam ignorować go przez resztę naszego tańca, licząc na to, że moje ciało zrobi to samo, lecz wtedy ten bydlak zaczął przesuwać kciukiem po moich plecach, przez co wszystkie zakończenia nerwowe zdawały się ożywiać.

Chciałam go pocałować. Nie tylko po to, żeby dokuczyć ojcu i wszystkim innym mężczyznom z naszego świata, którzy nie dostrzegali niczego złego w trzymaniu kobiety na uwięzi. Pragnęłam go pocałować, ponieważ pachniał przesmacznie i właśnie dlatego musiałam się od niego szybko uwolnić.

Niestety, najwyraźniej postanowił doprowadzić mnie do szaleństwa, gdyż po naszym pierwszym wspólnym tańcu udało mu się skraść dwa kolejne i, ku mojemu absolutnemu poirytowaniu, moje ciało nie przestało reagować na jego bliskość. Prawdopodobnie o tym wiedział i dlatego w dalszym ciągu delikatnie głaskał mnie po plecach, ale nie mogłam poprosić go o to, żeby przestał, ponieważ w ten sposób przyznałabym się do tego, że mi to przeszkadzało, a poza tym, jakimś cudem, część mnie nie chciała, by przestawał.

Wybiła niemal północ, kiedy ludzie zaczęli krzyczeć, żeby Luca wziął do łóżka Arię. Nie udało jej się ukryć paniki. Gdy wstała i chwyciła wyciągniętą rękę męża, spojrzała mi szybko w oczy, lecz wtedy Luca już zaczął ją za sobą ciągnąć, a za nimi ruszył tłum wrzeszczących mężczyzn. Zalała mnie fala złości. Wstałam; postanowiłam za nią pójść i jej pomóc. Matka złapała mnie za nadgarstek, gwałtownie mnie zatrzymując.

– To nie twoja sprawa, Gianna. Siadaj. Aria zrobi to, co do niej należy i ty również powinnaś.

Zgromiłam ją wzrokiem. Czy nie powinna nas chronić? Zamiast tego obserwowała scenę bez cienia współczucia. Wyrwałam jej się, obrzydzona nią i wszystkimi wokół nas.

Ojciec stał obok Salvatore Vitiello, który krzyczał coś, co brzmiało jak:

– Chcemy zobaczyć krew na prześcieradle, Luca!

Prawie się na niego rzuciłam. Co za bydlak. Nowy Jork i jego chore tradycje. Pomimo ostrzegawczego spojrzenia ojca, odwróciłam się i ruszyłam za mężczyznami. Luca i Aria już prawie byli w domu i miałam problem z przedarciem się przez tłum, żeby do nich dotrzeć. Nie byłam nawet pewna, co bym zrobiła, gdybym znalazła się w pobliżu nich. Raczej nie mogłabym wciągnąć Arii do naszej sypialni i zamknąć drzwi. To by nikogo nie powstrzymało, a już na pewno nie jej męża. Ten facet był bestią.

Kilku z mężczyzn powiedziało do mnie coś sprośnego, ale ich zignorowałam, skupiając wzrok na blond włosach Arii. Już niemal dotarłam na przód tłumu, kiedy siostra zniknęła w sypialni, a Luca zamknął za nimi drzwi. Wstrzymałam oddech, czując ogarniającą mnie złość.

Wahałam się, czy powinnam wbiec do sypialni i skopać Luce dupę, czy uciec najdalej, jak mogłam – nie chciałam słuchać tego, co działo się za zamkniętymi drzwiami. Większość mężczyzn zaczęła już wychodzić na zewnątrz, żeby wrócić do picia. Zostało tylko kilkoro młodszych członków mafii z Nowego Jorku oraz Matteo, który stał przed drzwiami i krzykiem dawał bratu ohydne wskazówki. Wycofałam się, wiedząc, że nie mogę w żaden sposób pomóc Arii, nienawidząc tego faktu bardziej niż czegokolwiek innego. W przeszłości siostra tak często chroniła mnie przed ojcem, a teraz, kiedy to ona potrzebowała ochrony, nie mogłam jej pomóc.

Zamiast wracać na imprezę, postanowiłam pójść do swojego pokoju. Nie byłam w nastroju, żeby znowu stawać twarzą w twarz z rodzicami. Z ojcem pewnie bym się pokłóciła, a naprawdę nie chciałam mieć też tego na głowie. Zanim zdążyłam ruszyć w dół korytarza do sypialni, drogę zaszło mi dwóch chłopaków. Nie znałam ich. Byli niewiele starsi ode mnie, mogli mieć po osiemnaście lat. Jeden z nich nadal miał dziecięcy tłuszczyk i trądzik. Drugi był wyższy i wyglądał bardziej niebezpiecznie.

Próbowałam ich wyminąć, ale ten wyższy zaszedł mi drogę.

– Spadajcie – powiedziałam, wpatrując się gniewnie w tych dwóch idiotów.

– Nie psuj zabawy, Ruda. Zastanawiam się, czy tam też jesteś ruda. – Wskazał na moje podbrzusze.

Moje usta wykrzywił grymas obrzydzenia.

Słyszałam to już milion razy.

Chłopak z trądzikiem prychnął z rozbawieniem.

– Moglibyśmy spróbować się tego dowiedzieć.

Nagle zjawił się Matteo. Wyższego chwycił za szyję i przyłożył mu do krocza ostry, długi nóż.

– Albo – powiedział dziwnie spokojnym głosem – moglibyśmy sprawdzić, jak długo będziesz wykrwawiał się na śmierć, kiedy utnę ci fiuta. Co ty na to?

Wykorzystałam okazję i uderzyłam tego z trądzikiem kolanem w jaja, przez co krzyknął i uklęknął. Pewnie nie powinno mi się to tak bardzo podobać.

Matteo uniósł ciemne brwi, wpatrując się we mnie.

– Tego też chcesz kopnąć?

Nie musiał pytać dwa razy. Po prostu uderzyłam drugiego gościa, również posyłając go na kolana. Obaj spojrzeli na Matteo szeroko otwartymi ze strachu oczami, kompletnie mnie ignorując.

– Spierdalać, zanim postanowię popodrzynać wam gardła – powiedział Vitiello.

Wstali niezgrabnie i uciekli, przypominając psy z podkulonymi ogonami.

– Znasz ich? – zapytałam.

Schował nóż. Nie wydawał się tak pijany, na jakiego wyglądał na imprezie. Może robił to tylko na pokaz. Rozejrzałam się szybko, zdając sobie sprawę z tego, że w tej części domu zostaliśmy tylko my. Serce zabiło mi szybciej i żołądek mi się przewrócił – to naprawdę nie był dobry pomysł.

– To dzieci dwóch naszych żołnierzy. Nawet jeszcze nie są w mafii.

Wcielenie ich do mafii pewnie nie zrobiłoby z nich milszych ludzi.

– Sama bym sobie z nimi poradziła – stwierdziłam.

Znowu przesunął wzrokiem po moim ciele.

– Wiem – przyznał.

Nie takiej odpowiedzi się spodziewałam i zupełnie nie miałam pojęcia, czy sobie ze mnie żartował, czy nie.

– To zabawne, że potrafisz w jednej sekundzie zachowywać się jak rycerz w lśniącej zbroi, a w następnej zachęcasz brata do tego, żeby wykorzystał moją siostrę.

– Uwierz mi, Luca nie potrzebuje zachęty.

– Jesteś obrzydliwy. To wszystko jest obrzydliwe. – Odwróciłam się i ruszyłam w drugą stronę, ale wyprzedził mnie i zagrodził mi drogę, kładąc rękę na ścianie.

– Twojej siostrze nic nie będzie. Luca nie jest okrutny wobec kobiet – zapewnił.

– I to ma mnie niby uspokoić?

Matteo wzruszył ramionami.

– Znam swojego brata. Arii nic się nie stanie.

Przyjrzałam mu się. Zdawało się, że mówił poważnie. Chciałam mu uwierzyć, lecz z tego, co do tej pory widziałam, Luce było daleko do miana dobrego człowieka. Był brutalny, okrutny i oziębły, a ja nie miałam pewności, czy definicja bycia okrutnym wobec kobiet znana przez Matteo pasowała do mojej.

– Cholernie bardzo chciałbym cię teraz pocałować – oznajmił surowym głosem, napędzając mi strachu.

Otworzyłam szerzej oczy. Nie ruszył się, po prostu stał przede mną z ręką położoną na ścianie, wbijając we mnie wzrok. Nie byliśmy zaręczeni, dzięki Bogu, więc odzywanie się do mnie w ten sposób było bardziej niż nie na miejscu. Ojciec by oszalał, gdyby to usłyszał. Powinnam być zdenerwowana, co najmniej zawstydzona jego słowami, ale zamiast tego zastanawiałam się, jakie to by było uczucie kogoś pocałować, jakie to by było uczucie pocałować właśnie jego. Wszystkie dziewczyny z mojej klasy już się całowały i robiły o wiele więcej. Tylko Aria, inne nastolatki z rodzin należących do mafii i ja byłyśmy chronione przed światem zewnętrznym, chodząc wszędzie w towarzystwie ochroniarzy. Jak by to było pocałować kogoś, kogo nie powinnam całować? Zrobić coś, czego nie zrobiłaby dobra dziewczyna?

– To dlaczego tego nie zrobisz? – Usłyszałam siebie. W głowie zapaliła mi się czerwona lampka, ale ją zignorowałam.

To był mój wybór. Gdybyśmy nie byli, kim jesteśmy, gdybyśmy nie przyszli na świat w tym popapranym świecie, gdyby Matteo nie należał do mafii i nie był zabójcą, może wtedy mogłabym się w nim zakochać. Gdybyśmy spotkali się jako dwoje normalnych ludzi, wtedy mogłoby nas coś połączyć.

Przysunął się do mnie. Z jakiegoś powodu cofnęłam się, wpadając na ścianę, lecz podążył za mną i wkrótce zostałam uwięziona między zimnym kamieniem a jego ciałem.

– Ponieważ w naszym świecie istnieją pewne zasady i złamanie ich ma swoje konsekwencje.

– Nie wyglądasz, jakbyś lubił zasady. – Nie byłam pewna, czemu go tak podpuszczałam. Nie zależało mi na jego uwadze. Chciałam wydostać się z tego popieprzonego świata i żyć z dala od tych popieprzonych ludzi. Angażowanie się w cokolwiek z kimś jego pokroju sprawiłoby, że stałoby się to niemożliwe.

Posłał mi mroczny uśmiech.

– Bo nie lubię. – Wyciągnął dłonie, muskając moją twarz i powoli przeczesał nimi moje włosy. Zadrżałam, czując ten delikatny dotyk. Nawet nie lubiłam Matteo, prawda? Był wkurzający i arogancki, i nigdy nie wiedział, kiedy się zamknąć.

Jest taki sam jak ty.

Moje ciało pragnęło więcej. Chwyciłam jego kamizelkę i zmięłam delikatny materiał.

– Ja też nie. Nie chcę, żeby mój pierwszy pocałunek był z moim mężem.

Matteo zaśmiał się cicho. Znajdował się tak blisko, że bardziej to poczułam, niż usłyszałam.

– To zły pomysł – wymruczał. Nasze wargi dzielił centymetr, a jego oczy były mroczne i pozbawione figlarności, jaką można było w nich zazwyczaj zauważyć.

Moje wnętrzności zapłonęły pożądaniem.

– Nie obchodzi mnie to.

I wtedy mnie pocałował, na początku delikatnie, jakby nie był pewien, czy mówię poważnie. Pociągnęłam za jego kamizelkę, chcąc, żeby przestał być ostrożny, i wtedy przygniótł mnie swoim ciałem, wsuwając język między moje wargi, splatając go z moim, nie dając mi czasu na myślenie o tym, co robię. Smakował whiskey i czymś słodszym; przypominało to najsłodszą czekoladkę z alkoholem, jaką mogłam sobie wyobrazić. Emanował ciepłem oraz siłą. Dłoń trzymał na moim karku. Przez jego usta czułam palące pożądanie.

Boże, nic dziwnego, że ojciec nie chciał, żebyśmy przebywały w pobliżu mężczyzn. Wiedząc już, jak przyjemne było całowanie, nigdy nie chciałam przestać tego robić.

Usłyszałam, jak ktoś gwałtownie wciąga powietrze, a wtedy Matteo i ja rozdzieliliśmy się. Nadal zamroczona spojrzałam na swoją siostrę, Lily, która zamarła w połowie korytarza. Pewnie spotkała nas, wracając do pokoju. Miała szeroko otwarte oczy.

– Przepraszam! – wypaliła i niepewnie zrobiła kilka kroków w naszym kierunku. – Czy to oznacza, że weźmiecie ślub?

– Nie. Nie zamierzam brać z nim ślubu. To nic nie znaczy – prychnęłam.

Matteo zerknął na mnie i prawie poczułam się źle z tym, co powiedziałam, lecz to prawda. Nie zamierzałam poślubiać członka mafii, bez względu na to, jak dobrze potrafił się całować, ani czy umiał mnie rozśmieszać. Mężczyźni z naszego świata byli mordercami i dręczycielami. Nie byli dobrymi, czy nawet przyzwoitymi ludźmi. Byli źli, zepsuci do szpiku kości. Nic nie mogło tego zmienić. Może czasami udawało im się naśladować normalnych chłopaków – co Matteo opanował do perfekcji – ale ostatecznie była to tylko maska.

Vitiello odwrócił się do Lily.

– Nie mów nikomu o tym, co widziałaś, okej?

Odsunęłam się od niego, chcąc wprowadzić między nas nieco wolnej przestrzeni. Jak mogłam pozwolić mu się pocałować? Może miałam szczęście i był bardziej upity, niż się zdawało. Może następnego ranka niczego nie będzie pamiętał.

– Okej – obiecała, uśmiechając się nieśmiało.

Matteo posłał mi znaczące spojrzenie, po czym minął Lily i skręcił za rogiem. Gdy tylko zniknął z pola widzenia, siostra podbiegła do mnie.

– Całowałaś się z nim!

– Ćśśś – powiedziałam, kiedy szłyśmy korytarzem.

– Mogę dzisiaj spać u ciebie w pokoju? Powiedziałam matce, że mogę.

– Tak, pewnie – zgodziłam się.

– Jak było? – zapytała szeptem. – Mam na myśli pocałunek.

Z początku zamierzałam skłamać, ale postanowiłam wyznać jej prawdę.

– Wspaniale.

Zachichotała i weszła za mną do pokoju.

– Więc zamierzasz się z nim jeszcze całować?

Chciałam, lecz to byłby okropny pomysł. Wolałam nie dawać mu nadziei.

– Nie. Już nigdy nie zamierzam całować się z Matteo.

Powinnam wiedzieć, że na tym się nie skończy.

***

Następnego dnia, na kilka godzin przed tym, jak moja rodzina miała wyruszyć do Chicago, Matteo złapał mnie samą przed moim pokojem. Nie próbował mnie pocałować, choć stanął bardzo blisko. Byłoby łatwo pokonać dzielący nas dystans, złapać go za koszulę i przyciągnąć do siebie. Zamiast tego znowu stałam się powściągliwa i spiorunowałam go wzrokiem.

– Czego chcesz? – burknęłam, a on mlasnął z niezadowoleniem.

– Poprzedniej nocy, kiedy byliśmy sami, nie traktowałaś mnie tak ozięble.

– Miałam nadzieję, że będziesz zbyt pijany, żeby pamiętać.

– Przykro mi, ale nie. – Na widok tego aroganckiego uśmiechu miałam ochotę skręcić mu kark albo go pocałować, jeszcze nie wybrałam. Opcja numer jeden była lepsza, bez wątpienia.

– To był jednorazowy wyskok. To nic nie znaczyło. Nadal cię nie lubię. Zrobiłam to tylko dlatego, że miałam ochotę zrobić coś zakazanego.

Jego mroczny wzrok spoczął na moich ustach, a następnie przesunął się niżej.

– Jest pełno zakazanych rzeczy, jakie moglibyśmy zrobić – wymruczał, stawiając krok w moją stronę; stał teraz zbyt blisko, tak blisko, że owiewał mnie jego zapach.

– Nie, dzięki.

Zakołysał się na piętach, uśmiechając się jeszcze szerzej.

– Dlaczego nie? Nie jesteś już taka odważna, co? Skoro masz już dosyć zakazanych rzeczy, mogę poprosić twojego ojca o twoją rękę – zaproponował.

– Jasne – odparłam sarkastycznie. – Nigdy cię nie poślubię, to ci mogę obiecać. A teraz, kiedy Aria została uwięziona w Nowym Jorku, ojciec i tak by mnie tu nie odesłał.

Matteo wzruszył ramionami.

– Skoro tak mówisz.

Jego nadmierna pewność siebie sprawiła, że coś we mnie pękło. Dźgnęłam go palcem w klatkę piersiową.

– Myślisz, że nie można ci się oprzeć, co? To nieprawda. Ty, Luca i wszyscy pozostali faceci z pieprzonej mafii myślicie, że jesteście tacy świetni. Powiem ci jedno: gdybyście nie byli zajebiście bogaci i nie nosili wszędzie pieprzonych broni, nie bylibyście lepsi od nikogo.

– Nadal byłbym przystojny i nadal mógłbym gołymi rękami zabić większość tych cieniasów. A ty, Gianna? Kim byś była bez opieki rodziny i pieniędzy ojca?

Zrobiłam głęboki wdech. Tak, kim bym była bez tego wszystkiego? Nikim. Nigdy nie musiałam niczego robić sama. Chociaż nie dlatego, że nie chciałam. Po prostu mi na to nie pozwalano.

– Byłabym wolna.

Matteo się zaśmiał.

– Nigdy nie będziesz wolna. Nikt z nas nie jest. Wszyscy żyjemy w klatkach stworzonych z reguł wyznaczanych przez nasz świat.

Dlatego chcę uciec.

– Może. Ale małżeństwo z tobą nigdy nie zostanie moją klatką. – Odeszłam wyprostowana, nie dając mu kolejnej szansy na odgryzienie się.

ROZDZIAŁ TRZECI

Matteo

Może Gianna tego jeszcze nie rozumiała, ale małżeństwo miało stać się jej klatką, czy tego chciała, czy nie.

Poprzedniej nocy, po naszym pocałunku, wróciłem na imprezę, żeby upić się do nieprzytomności i natknąłem się na swojego ojca-bydlaka oraz Rocca Scuderi. Rozmawiali o Giannie; miała poślubić jakiegoś starego zgreda, który był znany z traktowania kobiet twardą ręką. Nic wtedy nie powiedziałem, ponieważ znałem ojca. Gdyby pomyślał, że proszę o rękę Gianny, ponieważ jej pożądam, lubię ją lub chcę ją chronić przed gorszym losem, nigdy nie zgodziłby się mnie z nią zeswatać.

Teraz, rankiem, po prezentacji prześcieradła, szybko złapałem Lucę, gdy razem z Arią ruszył do sypialni.

– Chyba będziecie musieli, gołąbeczki, odłożyć miłosną gimnastykę na później. Muszę z tobą porozmawiać, Luca.

Luca i Aria odwrócili się do mnie. Aria oblała się rumieńcem i spojrzała do góry, na mojego brata, z mieszanką zmartwienia i zażenowania. Luca posłał mi wkurzone spojrzenie, po czym skierował wzrok na swoją żonę.

– Idź sama. Sprawdź, czy służące spakowały wszystkie twoje rzeczy. Niedługo do ciebie przyjdę. – Szybko zniknęła w sypialni.

– Prześcieradło było atrapą, co? Mój starszy brat oszczędził swoją dziewiczą pannę młodą.

Luca zgromił mnie wzrokiem, robiąc krok w moją stronę.

– Ciszej, kurwa.

– Co się stało? Wypiłeś za dużo i nie mógł ci stanąć? – zapytałem.

– Spierdalaj. Jak gdyby alkohol kiedykolwiek mnie powstrzymał – powiedział.

– No to o co chodzi?

Spiorunował mnie spojrzeniem.

– Zaczęła płakać – wyznał.

Zaśmiałem się. Wyciągnąłem rękę, sięgając do kabury z nożem znajdującej się na jego przedramieniu i pociągnąłem za nią, odsłaniając małą ranę. Luca wyrwał mi się.

– Zaciąłeś się.

Wyglądał, jakby rozważał, czy nie chciałby mnie poćwiartować na małe kawałeczki. Ponieważ nadal potrzebowałem jego pomocy, postanowiłem ograniczyć dokuczanie mu do minimum.

– Wiedziałem. Zeszłej nocy powiedziałem Giannie, żeby nie martwiła się o Arię. Masz słabość do dam w opresji.

– Ja nie... – Zmarszczył brwi. – Byłeś sam na sam z Gianną?

Skinąłem głową i odciągnąłem go od sypialni, w razie gdyby Aria próbowała nas podsłuchiwać. Przekazałaby wszystko siostrze.

– Pocałowałem ją i smakuje nawet lepiej, niż wygląda – oznajmiłem.

– Nie wierzę, kurwa, że w moją pierdoloną noc poślubną zaszedłeś dalej ode mnie – wymamrotał Luca.

– Panie nie mogą się oprzeć mojemu wdziękowi.

Położył rękę na moim ramieniu.

– To nie jest śmieszne, Matteo. Mafii z Chicago nie będzie do śmiechu, jeśli zaczniesz sobie rozdziewiczać ich dziewczyny.

– Nikogo nie rozdziewiczyłem. Pocałowałem ją – zaznaczyłem.

– Ta, jakby to miał być koniec.

– Chcę ją rozdziewiczyć, ale nie jestem idiotą.

Luca przybrał wyraz twarzy mówiący „na pewno?”.

– Chcę ją poślubić – oznajmiłem.

Luca zatrzymał się gwałtownie.

– Powiedz mi, że żartujesz.

– Nie żartuję. Właśnie dlatego potrzebuję twojej pomocy. Ojciec nie porozmawia w moim imieniu ze Scuderim, jeśli będzie myślał, że chcę Gianny z jakiegokolwiek innego powodu niż dla zemsty albo zrobienia jej na złość. Znasz go.

– Więc co mam zrobić? – zapytał.

– Pomóż mi go przekonać, że Gianna mnie nienawidzi i obraziła mnie, więc chcę ją poślubić, żeby była nieszczęśliwa – wyjaśniłem.

– A tak nie jest? Ta dziewczyna cię nie znosi i właśnie dlatego jej pragniesz. Czym to się różni od historii, którą mamy powiedzieć ojcu?

– Nie chcę, żeby była nieszczęśliwa.

Spojrzał na mnie z powątpiewaniem.

– Ostateczny rezultat może być taki sam. Ona doprowadzi cię do szaleństwa. Zdajesz sobie z tego sprawę, prawda? Naprawdę nie jestem pewien, czy chcę mieć ją u siebie, w Nowym Jorku.

– Jakoś sobie z tym poradzisz. A Aria ucieszy się, że jest przy niej siostra – zauważyłem.

– Ty naprawdę myślisz, że to przemyślałeś, co?

– Bo przemyślałem. Ojciec i tak niedługo wybierze dla mnie jakąś sukę, która sprawi, że będę nieszczęśliwy – stwierdziłem.

– Więc wolisz sam wybrać sobie sukę, która sprawi, że będziesz nieszczęśliwy.

Strząsnąłem z siebie jego dłoń.

– Gianna nie jest suką.

– Chcesz mnie przez nią uderzyć – oznajmił Luca, uśmiechając się krzywo.

– Jest wiele powodów, dla których chciałbym cię uderzyć.

– Chodź. Poszukamy ojca. – Pokręcił głową.

Ruszyliśmy korytarzem i w dół schodów w stronę biura ojca. Właśnie wychodził z pokoju. Przybrałem wkurzoną minę.

– Nie wierzę, kurwa, w jej tupet – krzyknąłem.

– Nic na to nie poradzisz – powiedział Luca, a następnie zwrócił się do ojca. – Ruda córka Scuderiego sprowokowała Matteo.

Ojciec uniósł brwi, ukazując umiarkowane zainteresowanie.

– Jak? – Gestem zaprosił nas do biura, a następnie zamknął za nami drzwi.

Udawałem wściekłego, podczas gdy Luca wymyślił niedorzeczną historię, na której końcu Gianna zapewniła mnie, że jej ojciec nigdy nie oddałby jej Nowemu Jorkowi i że nikt go do tego nie przekona.

– Powiedziała to tak, jakbym był od niej gorszy. Ta suka musi za to zapłacić. Nie obchodzi mnie, czego chce. Chcę ją w swoim łóżku.

W oczach ojca pojawiło się podekscytowanie. Ten sadysta naprawdę kupił tę bajeczkę, ponieważ w jego pokręconym, głodnym władzy, zwyrodniałym umyśle miała ona sens.

– Chyba mógłbym porozmawiać ze Scuderim. Z chęcią się jej pozbędzie. Ciężko ją poskromić. – Uśmiechnął się szerzej. – Będziesz musiał nauczyć ją manier, Matteo.

– Nie martw się – powiedziałem. Zamierzałem nauczyć ją wielu rzeczy.

Dwa dni później mój ojciec i Scuderi dogadali się, a Gianna została moja. Teraz musiałem tylko znaleźć dobrą chwilę na to, żeby jej o tym powiedzieć.

***

Gianna

Czasami nocą, kiedy odtwarzałam w głowie nasz pocałunek, zastanawiałam się, czy Matteo i ja naprawdę bylibyśmy takim złym pomysłem, ale pewnego dnia Aria zadzwoniła i powiedziała mi o tym, że widziała, jak Luca ją zdradza. Była to pobudka, której tak potwornie potrzebowałam. Mężczyźni z mafii zawsze zabijali, zawsze zdradzali i zawsze niszczyli wszystko, czego się dotknęli. Nie zamierzałam nikomu pozwolić na to, żeby mnie tak traktował. Nie chciałam nawet dawać im na to szansy. Chociaż moje ciało bardzo pragnęło znowu pocałować Matteo, postanowiłam go od siebie odtrącić. Ta jedna pieszczota to już i tak zbyt wiele. Gdybym znowu pozwoliła mu się do siebie zbliżyć, nigdy nie dałby mi spokoju.

Oczywiście, gdy w kilka tygodni po ślubie Arii przyjechałam do Nowego Jorku, Matteo był w mieszkaniu Luki, żeby zjeść z nami kolację. Szeroki uśmiech, jaki mi posłał, kiedy siostra prowadziła mnie do stołu, sprawił, że krew się we mnie zagotowała. Powiedział komukolwiek o naszym pocałunku? Ja nie podzieliłam się tym sekretem nawet z Arią, a mówiłam jej wszystko. To miała być długa kolacja.

***

Następnego dnia przekonałam Arię, żeby zabrała mnie do klubu na tańce, ponieważ rozpaczliwie chciałam zapomnieć o Matteo. Właśnie wtedy po raz pierwszy spróbowałam wolności i z pewnością smakowała dobrze. Nie tak dobrze jak Matteo, przypominał mi wkurzający głosik, lecz wkrótce został zagłuszony dudnieniem muzyki na parkiecie w Sphere. To było ożywcze doświadczenie – nieznajomi rozbierali mnie wzrokiem, pragnęli mnie. Nigdy wcześniej nie byłam tak seksownie ubrana, ponieważ nigdy mi na to nie pozwolono i co dziwne, czułam, że mam władzę. Tańczyłam z jakimś wysokim gościem, kiedy nagle odepchnął go na bok nie kto inny, jak Matteo pierdolony Vitiello.

– Co ty, kurwa, robisz? – warknął.

– Co ty, kurwa, robisz? To nie twój interes. – Mój partner do tańca odzyskał równowagę i podszedł do nas, ale zanim zdążył cokolwiek powiedzieć, Matteo uderzył go pod żebrami, przez co tamten uklęknął; zaraz znaleźli się przy nas dwaj ochroniarze i odciągnęli go.

Stałam kompletnie oniemiała.

– Czy ty, kurwa, zwariowałeś?

Matteo zbliżył twarz do mojej i złapał mnie za ramię.

– Już nigdy tego nie zrobisz. Nie pozwolę ci zabawiać się z innymi facetami – oznajmił.

– Z nikim się nie zabawiałam. Po prostu tańczyłam. – Wtedy dotarły do mnie jego słowa. – Z innymi facetami? Więc myślisz, że tylko dlatego, że cię raz pocałowałam, możesz mi mówić, co powinnam robić ze swoim życiem? Wiadomość z ostatniej chwili: nie jestem twoją własnością, Matteo.

Uśmiechnął się chytrze.

– Och, ależ jesteś. – Przeciągnął wzrokiem po moim skąpo ubranym ciele, zatrzymując się na chwilę na nagich nogach. – Każdy centymetr twojego ciała należy do mnie.

Strząsnęłam jego rękę.

– Jesteś nienormalny. Nie zbliżaj się do mnie. – Nie mówiąc już nic więcej, ruszył za Lucą, ale zostawił ze mną jednego ze swoich głupich goryli. Byłam tak zła, że chciałam za nim pobiec i zacząć okładać go pięściami, by zetrzeć go na proch.

Zamiast tego podeszłam do Arii, która zamarła na środku parkietu; wyglądała na zagubioną.

– Co za dupek – wymamrotałam.

Po chwili spojrzała na mnie.

– Kto?

– Matteo. Miał czelność zabronić mi tańczyć z innymi facetami. A kim on niby jest? Moim właścicielem? Walić go. – Aria wyglądała, jakby myślami była daleko stąd. – Wszystko dobrze?

Skinęła głową.

– Tak. Chodźmy do baru. – Fagasy Luki, Romero i Cesare, ruszyli za nami i Aria nakrzyczała na nich. – Możecie pilnować nas z daleka? Doprowadzacie mnie do szału.

Osłupiała patrzyłam, jak szybkim krokiem idzie do baru i zamawia dla nas drinki. Romero i Cesare bacznie przyglądali się nam z daleka. No i skończyła się wolność i dobra zabawa. Znowu poczułam złość na Matteo, ale ją przełknęłam. Nie chciałam pozwolić mu zepsuć sobie wieczora.

– Możesz iść tańczyć – powiedziała Aria, posyłając mi słaby uśmiech i chwytając drink, jakby to było jej koło ratunkowe.

– Za jakiś czas. Pobladłaś.

– Nic mi nie jest.

Nie wyglądała, jakby nic jej nie było i nie byłam pewna, dlaczego nie chciała mi powiedzieć, o co się martwiła. Jednak nie miałam prawa narzekać. W końcu sama nie przyznałam się jej jeszcze do pocałunku.

– Muszę do ubikacji – poinformowałam ją po kilku minutach ciszy.

– Ja muszę chwilę posiedzieć.

Zawahałam się, zastanawiając, czy powinnam ją tak zostawiać, ale przecież nie była sama. Dzięki zaborczości Luki Romero nie spuszczał z niej wzroku.

Ruszyłam na tył baru, gdzie znajdowały się łazienki, starając się nie wyładowywać złości na Cesare, który chodził za mną jak wkurzający cień. Kiedy kilka minut później wróciłam do baru, rozpętało się piekło. Cesare wspierał chwiejącą się Arię, podczas gdy Romero trzymał nóż wbity w nogę jakiegoś obleśnego typa.

– Pójdziesz za mną. Jeśli spróbujesz uciec, zginiesz – warknął Romero.

– Aria? – wyszeptałam. Serce łomotało mi w piersi. Wyglądała, jakby mnie nie słyszała.

– Weź jej drinka. Ale nie pij – rozkazał mi Cesare. Podniosłam szklankę, zbyt roztrzęsiona, żeby wkurzać się na protekcjonalny ton jego głosu.

Ruszyliśmy na tyły budynku, a następnie zeszliśmy do piwnicy. Aria ledwo mogła ustać na nogach. Przez cały czas przebywałam obok niej. Kiedy weszliśmy do czegoś, co wyglądało na biuro, moje spojrzenie przesunęło się na rozłożonego w fotelu Matteo. Przyjrzał mi się, po czym omiótł wzrokiem otoczenie. Wstał.

– Co się dzieje?

– Prawdopodobnie tabletka gwałtu – wyjaśnił Romero.

Tabletka gwałtu? Spojrzałam zmrużonymi oczami na dupka, który odurzył moją siostrę. Chciałam go skrzywdzić, lecz w twarzy Matteo zobaczyłam coś, dzięki czemu wiedziałam, że moje pragnienie zostanie spełnione. Obiecały mi to jego oczy. Zdawałam sobie sprawę z tego, jak chore to było, jednak z jakiegoś powodu jeszcze bardziej chciałam go za to pocałować.

Coś było ze mną bardzo nie tak.

***

Zanim Luca i Matteo zaczęli zajmować się tym bydlakiem, odesłano mnie i Arię. Romero wyprowadził nas przez tylne drzwi na zewnątrz, gdzie czekał na nas SUV. Kiedy usiadłam na tylnym siedzeniu i Aria położyła głowę na moich kolanach, poczułam ukłucie w sercu. Była taka bezbronna. Głaskałam jej blond włosy, słuchając jej paplaniny. Przeraziło mnie to, że ktoś chciał ją skrzywdzić. Chyba po raz pierwszy cieszyłam się z obecności ochroniarzy. Gdyby nie oni, to ten chory sukinsyn porwałby Arię i ją zgwałcił. Ale teraz miał dostać to, na co zasłużył i, co dziwne, nie przeszkadzało mi to. Nienawidziłam mafii i tego, co sobą reprezentowała, lecz w tej chwili nie potrafiłam zmusić się do tego, żeby współczuć facetowi, który zaatakował Arię. Może to był znak tego, jak bardzo to życie mnie ukształtowało, jak bardzo popaprana byłam. Nie mogłam zapomnieć wyrazu twarzy Matteo. Tej iskry podekscytowania, kiedy wyciągał nóż, zanim wyszłam z pokoju z Arią. On i Luca byli bestiami. Nie miałam jeszcze pewności, kto z tej dwójki był bardziej niebezpieczny, ale, co najgorsze, części mnie spodobała się ta potworna odsłona Matteo.

***

Minął prawie miesiąc, odkąd po raz ostatni widziałam Matteo. Z jakiegoś powodu nadal nie mogłam zapomnieć tego, jak powiedział, że byłam jego. Za każdym razem, gdy wspominałam nasz pocałunek, pozwalałam tym słowom wysunąć się na pierwszy plan moich myśli, pozwalając złości wymieść całe pożądanie. A nadal wspominałam ten głupi pocałunek, ponieważ sprawy w domu miały się bardzo źle. Cały czas kłóciłam się z ojcem, głównie przez mój nawyk mówienia tego, co przychodziło mi na myśl; właśnie to zrobiłam dzisiaj.

– Mam w dupie, czego się ode mnie oczekuje.

Matka uciszyła mnie, patrząc na mnie szeroko otwartymi ze zdziwienia oczami, ale ja już dawno przestałam kogokolwiek słuchać. Jeśli jeszcze choć raz miałabym usłyszeć od ojca, że powinnam zachowywać się jak kobieta z klasą, chyba bym zwariowała.

– Dlaczego tak trudno ci to zrozumieć? Nie chcę być damą, a już na pewno nie chcę zostać dobrą żoneczką jakiegoś dupka z mafii. Wolałabym poderżnąć sobie gardło, niż tak skończyć.

Chociaż dobrze wiedziałam, co zaraz nastąpi, nawet nie próbowałam zrobić uniku. Ojciec uderzył mnie otwartą dłonią w twarz. To był jeden z jego lżejszych ciosów, co zazwyczaj nie zwiastowało niczego dobrego. Bił mocno, tylko jeśli brakło mu słów, żeby złamać mojego ducha. Kiedy uderzenia były słabsze, wiedziałam, że nie spodoba mi się to, co zaraz powie. Złapał mnie silnie za ramiona, zmuszając do spojrzenia sobie w oczy.

– To może zacznij już szukać jakiegoś ostrego noża, Gianno, ponieważ Vitiello i ja postanowiliśmy wydać cię za jego syna, Matteo – oznajmił.

Otworzyłam szeroko usta.

– Co?

– Musiałaś zrobić na nim niezłe wrażenie, ponieważ sam poprosił ojca, żeby to załatwił.

– Nie zrobisz tego! – wrzasnęłam.

– Zrobię. I to nie był mój pomysł. Matteo zdawał się nalegać na poślubienie ciebie.

– Co za bydlak.

Ojciec zacisnął dłonie i skrzywiłam się z bólu. Lily patrzyła szeroko otwartymi, niebieskimi oczami. Ona i Aria doświadczały czasem brutalniejszej strony naszego ojca, jednak zazwyczaj rezerwował policzkowanie i okrucieństwo dla mnie – swojej złej córki.