36,00 zł
W „Małpach – Retrospekcjach” opisuje Parowski przemiany sztuki wyobraźni w ciągu ostatnich czterech dekad. Z wnikliwością krytyka i nostalgią uczestnika przedstawia dokonania oraz losy formacji związanej z tygodnikiem studenckim „Politechnik” i miesięcznikiem „Fantastyka”.
Dorobek i strategie pisarzy we wczesnym PRL ogląda przez pryzmat dokonań dwu fal nowej SF – po 1981 i po 1989 roku. W esejach i rozmowach, na setkach zdjęć, spotykają się tu miłośnicy i literaci, filmowcy i twórcy komiksów oraz nowych mediów. Książkę zamyka rozdział „Czytać czy pisać?” – próba „alchemii słowa dla fantastów” – oraz przegląd filmowych nowości z lat 2013–2016.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 792
Copyright © Maciej Parowski, 2017
Projekt okładki
Autor
Korekta
Anna Godlewska
ISBN 978-83-948392-1-5
Warszawa 2017
Wydawca
Maciej Parowski
„Wiek XX pozostanie być może wiekiem literatury epickiej i fantastycznej, gdy pierzchną zdradliwe mgły bezsilnych awangard”.
Michel Houellebecq:
„H.P. Lovecraft – przeciw światu, przeciw życiu”
(przeł. Jacek Giszczak)
Kiedy byliśmy młodzi –
Czy któryś z nas by uwierzył,
Że są gdzieś w Alpach górale z obwisłym wolem,
Które aż na pierś spada
Jak u bawołów?
Albo inni znów,
Którym łby rosną wprost z piersi?
A dzisiaj –
Każdy, kto wrócił z podróży
Gotów to stwierdzić…!---
William Shakespeare:
„Burza ”
(przekład Jerzy S. Sito)
Profesor Leon Speciman zakłada istnienie cywilizacji kosmicznej, która wyprzedza naszą o około kwadrans. To, uważa, daje jej ogromną przewagę nad nami, gdyż nigdy nie musi się spieszyć, by zdążyć na spotkanie. (…) Poruszanie się szybciej od światła jest niemożliwe, a już na pewno niepożądane, bo zwiewa czapkę.
Woody Allen:
„Groźba UFO”
(w „Skutki uboczne”)
Przebierańcy (cosplayerzy) i dyskutanci. U góry konkurs strojów podczas konwentu Gostkon 2015. U dołu publiczność jednego z seminariów Polconu 2016 we Wrocławiu.
Fot. Dariusz Kadej
Specjalna wkładka do „Nowej Fantastyki” z grudnia 2011. Projekt okładki Bogusław Polch.
I
SZTAFETY
załóżmy czasopismo
do diabła z literaturą
powinno to by pełnokrwiste
niewinnie odrażające
cuchnące krzepą
i nieustraszenie obsceniczne
ale naprawdę czyste
wiecie co mam na myśli
nie zmarnujmy szansy
zróbmy rzecz serio
E.E. Cummings: „Załóżmy czasopismo”
(tłum. Artur Międzyrzecki)
Niechaj doda nam otuchy błoga świadomość, że cokolwiek się zdarzy, nie będzie przypominać najczarniejszych przepowiedni. Nawet, jeśli okaże się jeszcze gorsze. Wspaniałe projekty biorą w łeb – i dobrze się składa. Przerażające ewentualności rozpływają się w niebycie, zastąpione przez coś, co wydawało się zupełnie niemożliwe. Historia nie jest nauką, a już z pewnością nie nauką ścisłą. Historia jest żartem, i nigdy w niej nie zabranie tej odwiecznej świeżości, która niezmiennie zdoła nas zaskoczyć.
G.K. Chesterton: „O przepowiedniach”
(w wyborze „Obrona wiary”, tłum. Jaga Rydzewska)
Gdy mi Inglot oznajmił, ze rzuca na rok szkołę, by zająć się literaturą (bo i powieść „Inquisitor”, już znaną czytelnikom, chciał wtedy dokańczać), nicem nie rzekł, by entuzjaście nie wybijać z głowy jego szlachetnych zapałów.
Teraz więc przyznaję, żem się mylił – co prawda tylko przed sobą – co do prześwietnego Jacka, nie dostrzegając artystycznych rezerw ani możliwości, które uruchomił. Pracą tego roku (tzn. nad „Quietusem”) CnYngloth awansował mi do pierwszej linii polskich twórców zajmujących się fantastyką. Oddawszy jednak cesarzowi co cesarskie nie zmierzam wyrzec się przyjemności znęcania się nad szczegółami. Przede wszystkim piwo, którym tak się opija z glinianych garnców niejaki Marcus Corejmus Tranquillus: Niepodobieństwem jest, by człek ten moczył wąsy w pianie, gdyż piana na piwie, jako też stosowanie chmielu są w browarnictwie wynalazkami stosunkowo nowymi i próżno domagać się piany albo też chmielowej goryczki w VII wieku.
Marek Oramus:
„Parowóz dziejów wraca na właściwe tory„
(w „Rozmyślania nad tlenem”)
Katowice 1991. X-lecie Śląskiego Klubu Fantastyki. Andrzej Sapkowski, Jacek Rodek, Mirosław Kowalski, Maciej Parowski. Na słupie Marek Oramus.
Przemoc i Moc
Stan wojenny był tragedią, zasmucającym socjalnym kataklizmem i – podobno – mniejszym złem. Marnował dorobek 16 miesięcy solidarnościowych uniesień, ale kładł kres fikcji jedności społeczno-politycznej w PRL-u. Kłamstwo i przemoc same sobie wydały się niepoważne, skoro stanowisko rzecznika rządu objął humorysta.
Wejdą, nie wejdą? – wróżyli Polacy od Sierpnia ’80 do zimy ’81. Aż zobaczyli polskich zmarzniętych żołnierzy, a za nimi groźną twarz namiestników z obcego nadania zarządzających pobitą prowincją. Związek Radziecki odsłonił się jako gnijące mocarstwo, kierowane przez starców, a nie potęga kosmiczna. Zapowiedzi kraksy były w powieściach Zajdla i nurtu socjologicznego (Wnuk-Lipiński, Oramus, Żwikiwicz, Krzepkowski/Wójcik, Wolski, Parowski), które akurat wysypały się na lady. Ale także w „Wizji lokalnej” Lema szydzącego z politycznego podziału świata.
Rodziła się nowoczesna fantastyka polska. Dziewięć miesięcy po 13 grudnia w ogołoconym kulturowo pejzażu powstał branżowy miesięcznik i ukazała się krytyczna summa „Zaczarowana gra” Antoniego Smuszkiewicza. Otwieraliśmy „nowy zeszyt”, opadły maski, autorzy przestali serio z technicznymi szczegółami projektować przyszłe światy. Z pomocą czołgów na ulicach i gazów łzawiących pod powiekami odkrywali za Zajdlem (i Szulkinem) moc fantastyki aluzyjnej i modelowej. A potem literackie i intelektualne walory fantastyki holistycznej, religijnej, onirycznej, punkowej, historycznej, alternatywnej, fantastyki polskich realiów i nazwisk. Przed 1982 nie do pomyślenia.
Żywiołowo powstawały kluby i ich biuletyny (tzw. fanziny), mnożyły się konwenty. Fantastyka stawała się mową, wspólnotą, przestrzenią duchowej wolności i zjawiskiem literackim – nowa tematyka, poetyka, plejada nowych nazwisk, nowy model życia literackiego.
Stan wojenny kompromitował PRL i uderzał w ZSRR. Pod wrażeniem grudnia ’81 prezydent Reagan wdrażał programu tzw. Gwiezdnych Wojen (SDI). Rzecz była techniczną blagą, ale dobiła Sowiety, bo ekonomicznie podołać jej nie mogli. Nam na osiem lat odebrano nadzieję i wolność (w realu, w fantastyce kwitło jedno i drugie), ale Centrala zaczęła się sypać. Potem był Okrągły Stół i jednak lepsza Polska. Powstali Czesi, Węgrzy, Rumunii, Polacy obalili pomnik Dzierżyńskiego w Warszawie i podpalili Lenina w Nowej Hucie, zaś Berlińczycy ruszyli z młotkami na Mur zupełnie jak Ewoki na twierdzę Imperium Zła w „Powrocie Jedi”. A fantastyczna Moc była z nami.
Grudzień 1981 i odbierał głos, i otwierał do pisania. Łamali pióra starsi – Krzysztof Boruń, Adam Hollanek, Czechowski, Prostak, nawet Sawaszkiewicz. Pogubił się Snerg. Zajdel gładził napisane wcześniej powieści i odbijał się od wydawnictw z gorzkimi miniaturami, takimi jak „Utopia” i „Chrzest bojowy”. Czołgi jeżdżą tam po ulicach, a bezimienny tłum zamiast „Solidarność, Solidarność”, skanduje „Liberte, egalite, justice”.
Na dwa lata zaciął się Oramus, ale potem odgiął ostrą dramatyczną nowelą, której ze strachu zmienialiśmy tytuł. W „Fantastyce” z lipca ’84 „Hieny cmentarne” poszły jako „Tatlocetl”, było czterdziestolecie PRL-u, nie szarga się takich rocznic hienami. Zanim podrośliśmy technologicznie, by odkryć polski cyberpunku, rozkwitała w piśmie fantastyka w stylu punk (Drukarczyk, Piekara). Ale już „Władcy szczurów” Ziemkiewicza wydrukować się nie dało. Jest w tekście Rafała przejmujący instruktaż użycia milicyjnej pały, a że akurat MO zatłukła maturzystę Grzegorza Przemyka, to gotowy skład opowiadania w „Przeglądzie Technicznym Innowacje” wylądował w koszu.
W tym samym 1983 roku na pierwszym festiwalu fantastyki w Dzierżoniowie pokazywaliśmy „Wojnę Światów – następne stulecie” Piotra Szulkina, film miał większe wzięcie niż „Walka o ogień” Annauda. „Wojna…” i późniejsze „O-bi, o-ba. Koniec cywilizacji” i „Ga, ga. Chwała bohaterom” były dobrym zapisem stanu ducha w latach 80. W pirackim obiegu oglądano te filmy także w ZSRR. We wrześniu 1987, gdy trwała już pieriestrojka, rosyjscy fani w Moskwie, o których istnieniu Piotr nie miał pojęcia, dopytywali go otwarcie o interwencje cenzury, błyszczeli doskonałą znajomością jego filmów.
Nikt chyba, poza Piotrem, w latach 80. nie oddał tak dobrze realiów, emocji stanu wojennego i nikt nie nawiązał tak doskonałej komunikacji z widzem. „Agent Dołu” Marcina Wolskiego traktował szerzej o diabelskim spisku, realia grudniowe były tam ukryte, ale książka okazała się sukcesem. Może jeszcze żarty, jakie z Rodkiem i Polchem robiliśmy sobie w komiksie „Funky Koval” (w latach 1982–86), przedrzeźniając Urbana czy delegalizację Agencji Universs/Solidarności – spotykały się z uznaniem. Ale powrót do tego w latach 1991–92 przyjmowano gorzej.
W 1995 roku ukazała się pierwsza bodaj powieść stricte o stanie wojennym „Święto śmiechu”. Marek Oramus pokazał rzecz w barwnej tonacji jasełkowej i odbił się od rynku. Jakby nikogo już nie interesowało spojrzenie na poplątaną narodową tragedię, nawet przez pryzmat konwencji, w której żartobliwie, ale zarazem serio traktuje się zmagania Dobra i Zła, walkę Szatana z Bogiem. Zniknęła gotowość do oceniania historii. Spostrzegliśmy raptem przy kolejnym zadziwiającym obrocie politycznej karuzeli, że krytyczne mówienie o stanie wojennym zrobiło się demode. Lepiej przyjęto powieść Rafała A. Ziemkiewicza „Pieprzony los Kataryniarza”, gdzie postubecki układ rządzi Polską. Fantaści dali tej książce parę nagród, za znakomicie odrobioną warstwę cyberpunkową i za historyczne rewindykacje, ale w „Gazecie Wyborczej” rozjechał powieść (podobnie jak książkę Oramusa) krytyk Krzysztof Varga. Wmawiał naszym fantastom mściwość oraz gadzie pazury i łuski, nawet Sapkowskiemu się dostało za drobne aluzje do „noża w plecy” i „przyjacielskiej pomocy”. A kiedy Jacek Komuda opublikował w „NF” „Wampiry z Odrzykońskiej” mroczne opowiadanie o Warszawie, w której stan wojenny trwa dekadę i mnożą się polityczne oraz wampiryczne okropieństwa, to zajął wysokie pozycje na obu listach czytelniczych plebiscytów – najlepszego i najgorszego (najbardziej oburzającego) opowiadania roku.
Okazało się, że jesteśmy w kwestii stanu wojennego (a więc całej reszty) społeczeństwem głęboko podzielonym. Może przemyślany, wysmakowany również edytorsko i artystycznie, „Wroniec” Jacka Dukaja, stawiający kwestię w formie mitologicznej i baśniowej, dawał większości satysfakcję i nie stwarzał nadmiernych kontrowersji. Choć Dukaj nie unika sądów moralnych. Bada z perspektywy dziecka upadek społeczeństwa poddanego kruczemu ukąszeniu. W mieście funkcjonuje „Maszyna Szarzyna”, szaleją Milipanci i Bubecy (szpicle z antenami na głowie), członkowie (PZPR) to bezmyślne kłącza wielkiej rośliny, ale sercami wszystkich rządzi mityczna Ameryka.
Do tematu stanu wojennego wracałem recenzując powieść Jacka w 2009 roku, a dwa lata później wraz z kilkoma autorami w specjalnej wkładce do „NF” ufundowanej przez NCK na XXX-lecie owych grudniowych wydarzeń. Otwierające numer teksty Marcina Wolskiego i wywiad Piotra Szulkina niosą różne komunikaty i emocje. Piotr jest sceptyczny wobec wizji wielkiej narodowej tragedii – zapowiedział 13 grudnia swoimi gniewnymi filmami, a mimo to przyjął go z ulgą. Dla Marcina stan wojenny to katastrofa, z której powoli się odbudowuje działalnością pisarską, kabaretową.
Ale udała się w tej wkładce rzecz w 1981 roku nie do pomyślenia. Oto tłumacz, Paweł Laudański, pozyskał, stworzone specjalnie dla nas ujmujące opowiadanie Rosjanina Leonida Kudriawcewa. Tekst o 1981 roku pisany z perspektywy sowieckiego agresora i pacyfikatora wbrew woli nie wyraża moralnej zgody na napaść; Kudriawcew i jego bohater kibicują Polakom. Podobną figurę światłego najeźdźcy mieliśmy w niedocenionej „Drugiej jesieni” (1983) Wiktora Żwikiewicza, która w alegorycznej formie dawała nadzieję na przemianę Rosjan.
Zbigniew Wojnarowski zamieścił w dodatku swój „Miraż”, w opowiadaniu tym, de facto horrorze, student zdradzony przez nauczycielkę i oskarżany o kolaborację, jest uwięziony w wiecznym TERAZ stanu wojennego. W tekście groźnym i niesamowitym malował autor realia i sny jesieni 1981 i portretował polskie rozdwojenie – ciążące do dziś przekleństwo niezadośćuczynionej krzywdy i nieodkupionej winy0 . Marcin Wolski i Rafał A. Ziemkiewicz pokazywali Grudzień ’81 jako fragment globalnej gry wywiadów, rządów, narodów – czym był bez wątpienia. Ale też jako wypadek przy pracy historii, która przecież mogłaby (powinna!) potoczyć się inaczej.
Na pewno był to moment przełomu, koniec małej czy wielkiej stabilizacji, linia startowa ośmioletniego maratonu do lepszej Polski. Narodziła się też „Fantastyka”, dla której nagle znalazło się miejsce na przetrzebionym rynku prasowym. Pismo współtworzyło nowoczesny, symboliczny język wyobraźni; ta lekcja czy szkoła okazała się bardzo przydatna w czasie wolności.
Na zakończenie wspomnienia anegdota. Późnym rankiem 13 grudnia, jako mniej ważnego, wzięli mnie z domu, i przez świeżo otwarty most Grota-Roweckiego, na którym żołnierze grzali się przy koksownikach, zawieźli na Mostowskich. Tam wypomnieli antysowieckie uwagi w redakcji „Politechnika”, postraszyli internowaniem i puścili do domu po długich targach oraz podpisaniu lojalki (że zaniecham działania na szkodę PRL-u). Upokorzony, zrezygnowany, skąd miałem wiedzieć, że za rok będę poprawiał do druku genialne „Karlgoro godzina 18.00” Marka Baranieckiego, który zlekceważy wszystkie te kwestie, bo ma ważniejsze rzeczy do opowiedzenia. Zmierzałem siedzieć cicho i lizać rany, ale moja mądra żona natychmiast poinformowała o sytuacji sąsiadów, więc zszedłem do nich w poszukiwaniu pocieszenia.
A tam u państwa Pawlaków babcia z siedmioletnią wnuczką Patrycją bawiły się w psychodramę. Babcia była ludem, wnuczka wzięła na siebie rolę premiera Rakowskiego. Babcia mówiła, że wszystko idzie źle, tak dalej się nie da, bo lud rządowi nie ufa, więc rząd powinien ustąpić... Patrycja Pawlak nabrała powietrza i nieoczekiwanie znalazła właściwie słowa: RZĄD NIE MOŻE USTĄPIĆ – powiedziała z powagą. – BO GDYBY RZĄD USTĄPIŁ, TO, KTO BY WAM PRZEMAWIAŁ TAK PIĘKNIE JAK JA.
Ta mała, jak Dukaj 28 lat później, pojęła intuicyjnie, że najlepiej gryźć stan wojenny przy pomocy groteski, baśni, przerysowania. Bo wtedy (a i teraz) to, co nam zrobiono, wydawało się absurdem. Zabawne, ale Patrycja i Jacek Dukaj są z tego samego rocznika AD 1974.
(Grudzień 2011)
0 Po otrzymaniu sygnalnego egzemplarza „Kukułki…” Zbyszek napisał przyjacielskie sprostowanie: Nie ma nic gorszego niż pozwolić czytać o historii uczestnikom tejże historii, bo zawsze znajdą coś, co było inaczej. Jesteś być może jeszcze pod wrażeniem mojego „Mirażu”, ale tak czy inaczej – pomyliłeś realia. Opowiadanie o uczniu i nauczycielce, jest z książki, natomiast w dodatku o stanie wojennym dałeś inny tekst „Każdy śni swoje”, o facecie, który przewiduje okropności, popada w śpiączkę, gubi się w realiach starej i nowej Polski. To opowiadanie tak się ma do „Mirażu” jak opowiadanie „Mary” o trupie Witkacego-nieWitkacego, które dałeś w „CzF” ma się do „Piór”. Są to jakby kręgi na wodzie po tych większych całościach… Kurczę, 20-30 lat temu pamiętałem nie tylko treść opowiadań, ale i okładki numerów, w których się znalazły. Pardon!
PEŁNY SPIS TREŚCI
Farciarz, grzybiarz, cicerone, pieniacz, grabarz! (zamiast wstępu)
I. SZTAFETY
Przemoc i Moc
Fantastyka przed „Fantastyką”,
1.
2.
3.
4.
5.
Sztafeta
1.
2.
3.
Różne stany skupienia
1.
2.
3.
4.
II. KUKUŁKI NA KONIACH TROJAŃSKICH
Język pierwszy
1.
2.
Fantastyka alternatywna i jej wrogowie
Pytania, marzenia, hipotezy – gra z fatum
Ku pokrzepieniu serc – gra z historią
Jednostka pod presją
Na antypodach – katastrofizm i czarnowidztwo!
Żadnych marzeń?
Kto tu jest zakompleksiony?
Kukułka na koniu trojańskim
Heretycy i religianci
Między rycerzem, demonem i papugą
Dramat Lomaxa
Okopy frazesów
Palimpsesty Lema
Hobbickie gadanie
1
2
Dlaczego Zajdel jest królem?
Jest jeden Geralt!
Niesamowity Dick
Fantazje z płonącej sterówki
III. FANTASTYKA NOWEGO MILLENIUM
Czy kino jest nauczycielem życia?
Obraz, słowo, alzheimer
1.
2
3.
1612 kłopotów z polityką historyczną
Ten scenarzysta – Szekspir!
Drętwe obrazy
Żywa kamera
Szekspir autorski
W lustrze Szekspira
Trawestacja, postmodernizm, fantastyka
Poczet magików
Dwóch Olbrychskich, jedna Seweryn, zero Lindy, żadnego Pazury
Dryfujący bohater
Aktor na walizkach
Mitologie
Ciacha i intelektualistki
1.
Żurnaliści, dystrybutorzy, pokazy
2.
Seriale, seriale
Kino z papieru
Gawron i inni, czyli o naszych rysownikach
O grach, sztuce, rynku, innych mediach i technologii – na serio!
Nie wierzę w orgazmy w chmurze
Radioci
IV. CZYTAĆ CZY PISAĆ?
Kolejne piwo dla szczeniaka w kojcu
1.
2.
3.
Trust Mózgów
1.
2.
3.
Głuchy saper, ślepy snajper
1.
2.
Cenzor, twój brat
1.
2.
3.
Czytać czy pisać?
Spadkobiercy! Uzurpatorzy?
Przedmurza, peryskopy, raptularze, cięcia, kontynuacje
Radość z cudownie odzyskanej wieloznaczności
Proza gatunkowa – literatura powinności
Polska jest horrorem
Wariowali, wariowali i umarli!
Sentymentalny PRL?
Vox populi, czyli nie tylko o wyższości
Alternatywne fantastyki
Socjolog fantastyczny – fantasta socjologiczny
Polityka i pióro
TERESA 1934–2000
V. KINO POBIERA AKTUALIZACJE
2013
Cwane kłamstwa, zmysłowe pułapki
Hitler, Nergal, winda i stara szafa
Wiele znaków, żeby się nie zabijać
Argolandy, Paradyzje, Elizje… Matriksy
Prawdziwa gra w sztucznym świecie
To kłamstwo, że nie będzie bolało!
Artysta w naukowca przemieniony?
Ijon Tichy jako kobieta?
Jedzie pociąg z daleka…
Pozwól się uzdrowić
Straszna zemsta brzydkiego kaczątka
Szalony Indianin i prawnik idealista
Alien, sędzia, kat, szczurołap?
Drag queen ze sklepu rybnego
Pseudo-Chińczyk, oszustka, zakochany milioner!
Efekt uboczny
Negatyw szwedzkiego cudu
Szwedzka polityka historyczna
Barman znikąd w mieście wariatów
Diabeł blondwłosy na służbie Dobra?
2014
Diabeł chrzestny, jako kobieta
Zakochany świstak na wojnie przyszłości
Czarną dziurą do siebie
Wiek męski, wiek klęski?
Ciemności kryją ziemię!
Wampiry nie podkładają ręczników
„Psychoza” na wesoło!
Kobietom wolno więcej?
Nie obcinajcie mi ręki!
Grzechot kości, płytkie oddechy
Obok Parandowskiego, Kubiaka, Gravesa?
Wielkanocny karp i podwójne serce
Disco polo Brothers!
Raczej z Haška niż Zweiga
Był lepszy, kiedy grał konia
Zderzenie furii, czyli teoria katastrof
O to chodzi, żeby bolało!
Bardzo zły bankster!
Nikt tutaj nie wraca
Zabójcze berło księżniczki Anime
Witek, osłoń kamerę!
2015
Stary T-800 pobiera aktualizacje!
Cztery dekady Mocy!
Woda uzależnia! Benzyna też!
Między „Robocopem” a C-3PO
Pigmalion Turinga i Galatea Chandlera
Recepta na przetrwanie kosmicznej SF?
Jeszcze jedno piekło
Straszne skutki nieśmiertelności
Nareszcie zmarszczka i siwy włos!
Prowadź kamerę przez żydowskie groby?
Przełącz oczy do rzutnika
Sterowce i jojo nad Poznaniem
Znacie? No to posłuchajcie!
Czarna plamka na obrazie
Czuję pański sceptycyzm, panie Januszu
Wilki schodzą na psy?
Wiedźmy wieszczyły, żona kazała!
Kino w szaliku i z zaciśniętymi zębami!
2016
Randka z groźnym siedmionogiem
Bez nadziei nie ma Rebelii
Panna na wydaniu buszuje w czasie
Serca szczerozłote, gorzkie szlangury
Ile można być dobrym!?
Za dużo czarodziejów!
Nawet w utopiach knują!
Trudna sztuka dawania świadectwa
Rodzina z klepsydrą w tle