Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
45 osób interesuje się tą książką
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 182
Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Linn Strømsborg
Kurwa, kurwa, kurwa
Przełożyła Karolina Drozdowska
Stoję w ogrodzie przed domkiem letniskowym, zwrócona plecami do drzwi. Właśnie wszystkich strasznie ochrzaniłam. Mojego męża Espena. Moją córkę Elise. Naszych przyjaciół Tronda i Anitę oraz ich dzieci Runę i Garda. A także właścicielkę domu, Nico, przyjaciółkę Espena, Tronda i Anity. Wrzeszczałam, złorzeczyłam, zupełnie straciwszy nad sobą panowanie we wczesne lipcowe przedpołudnie, jest duszno, nad moją głową grzmi, a zaraz potem zaczyna padać ciężki, leniwy deszcz; moknę, ale idę w kierunku brzegu morza, nie oglądając się za siebie. Mam na sobie ubrania, które włożyłam do snu i w których wstałam z łóżka zaledwie pół godziny temu: obszerny T-shirt, który zaraz zaczyna mi się lepić do ciała, dżinsowe szorty. I kardigan, który zarzuciłam na ramiona, zanim wyszłam z sypialni, by przynieść sobie kubek kawy. Jestem boso. Nie zdążyłam przynieść sobie kubka kawy.
Idę przed siebie, wychodzę przez furtkę, ruszam ścieżką nad morze, pozwalam furtce głośno trzasnąć i nie oglądam się, by sprawdzić, czy ktoś za mną poszedł.
Szybkim, zdecydowanym krokiem docieram na brzeg i brnę dalej po mokrym piasku, wchodzę do ciepłej wody, posuwam się do przodu, aż sięga mi do pasa, a potem się odwracam i padam na plecy z rozłożonymi rękoma.
Unoszę się na powierzchni z zamkniętymi oczami, a ciepłe krople deszczu uderzają we mnie i w morze, moje ciało kołysze się na wodzie, deszczówka mnie obmywa, tworzy też wąskie strumyki spływające ze ścieżki na plażę, próbuje porwać ze sobą całe lato, ponieść je jak najdalej od tego miejsca, po którym łażą letnicy, pijąc wino w środku dnia, jedząc lody i rzucając papierki do przepełnionych śmietników, tak że niektóre z nich odlatują z wiatrem.
Gdy tak sobie leżę na wodzie i dryfuję, myślę tylko o jednym.
Nie żałuję.
Wszystkich ochrzaniłam, nikogo nie oszczędzając.
Powinnam była to zrobić dziesięć lat temu.
Najpierw jesteśmy dziećmi. Komórkami, które się dzielą, później płodem, a później się rodzimy, rośniemy, starzejemy się. Słuchamy rodziców, bierzemy odpowiedzialność, jesteśmy grzeczni, siedzimy cicho, nie bijemy się. Jesteśmy dziećmi w sukienkach, z kokardami we włosach, księżniczkami i książętami na balach karnawałowych, bawimy się kosmetykami mamy i butami taty. Jesteśmy dziećmi i uczymy się różnych rzeczy, uczymy się bycia ludźmi, uczymy się żyć z innymi i z samymi sobą. Ja nauczyłam się być dziewczynką. Być dziewczynką oznaczało być ostrożną. Płakać, ale nie ryczeć, być ładną i chudą, śpiewać wysokim głosem i grzecznie się zachowywać. Być dziewczynką znaczyło urosnąć i pójść do szkoły, pisać równo i schludnie, udzielać prawidłowych odpowiedzi na wszystkich klasówkach, być grzeczną panienką, mimo że nikt już nie używa słowa „panienka”. Być dziewczynką oznaczało dostać okres i siedzieć u szkolnej pielęgniarki, ucząc się o tamponach i podpaskach, o jajowodach i macicy, o tym, skąd się wzięliśmy i kim się staniemy. Być dziewczynką oznaczało być nazywaną dziwką, bycie dziewczynką to piersi i tyłek, które miały być duże, oraz talia, która miała być tak wąska, by dawało się ją objąć dłońmi, uda nie powinny się o siebie ocierać i trzeba było mieć dobry apetyt, ale nigdy nie tyć. Być dziewczynką oznaczało używać mnóstwa kosmetyków, ale wyglądać naturalnie, malować się tak, żeby sprawiać wrażenie, jakby się wcale nie malowało, jakby się po prostu budziło rano z takim właśnie wyglądem. Być dziewczynką oznaczało słyszeć, kiedy na ciebie gwiżdżą i kiedy nie gwiżdżą, śledzić wszystkie ładne dziewczynki, którym udawało się to, co nie udawało się mnie. Być dziewczynką oznaczało być zazdrosną.
A potem stałam się kobietą. Być dziewczynką oznacza stać się kobietą, a być kobietą to być czyjąś dziewczyną, partnerką i synową, interesować się wystrojem wnętrz i trendami, ale nie mieć pojęcia o technologii, brać pigułki antykoncepcyjne albo zastrzyki, albo mieć założoną spiralę, a później robić testy owulacyjne i uprawiać seks we właściwym momencie z idealną temperaturą ciała i wszystko dokładnie wyliczywszy, zajść w ciążę i dać nowe życie. Być kobietą oznaczało zostać matką, brać jeszcze więcej odpowiedzialności, piec słodkie bułeczki, karmić piersią, kołysać do snu i pocieszać, być dużą, ciepłą i miękką, ale także – znów chudą, tak szybko, jak się tylko da. Być kobietą oznaczało błyskawicznie wrócić do pracy, i musiała to być dobra praca, taka, która dużo od ciebie wymaga, ale która nie wywiera negatywnego wpływu na relacje rodzinne i towarzyskie, być kobietą to być przyjaciółką, mieć krąg znajomych, obgadywać i plotkować, dzielić się tajemnicami, pić wino zamiast piwa, a czasem drinki, ale nie za dużo naraz. Być kobietą oznacza czuć na sobie pełen potępienia wzrok, gdy się jest pijaną. Być kobietą oznacza chodzić do łóżka ze starszymi mężczyznami, młodszymi mężczyznami, być kobietą oznacza chodzić do łóżka z innymi kobietami. Być kobietą oznacza kuśtykać na wysokich obcasach po wybrukowanych ulicach, używać perfum, prostownicy i lokówki, być kobietą to tańczyć z zamkniętymi oczami, tańczyć samotnie, gdy ten, którego kiedyś kochałaś, tańczy z kimś innym, być kobietą oznacza być młodą tak długo, jak się da, a potem zniknąć, gdy staniesz się zbyt starą. Być kobietą oznacza być niewidoczną, chorować w niewidoczny sposób, mieć problemy ze zdrowiem, których nikt nie umie wyjaśnić. Być kobietą oznacza krwawić, odczuwać ból, leżeć w łóżku, być na zwolnieniu, chorować psychicznie, słuchać od innych, że trzeba trochę odpocząć, że trzeba schudnąć. Być kobietą oznacza być nazywaną dziwką, jeśli chodzi się do łóżka ze zbyt wieloma osobami, być kobietą oznacza być dość sexy, żeby wszyscy chcieli chodzić z tobą do łóżka, być kobietą oznacza być zabijaną, jeśli nie leży się cicho i milczy, być kobietą oznacza milczeć, gdy tak naprawdę chce się krzyczeć, być kobietą oznacza, że nikt ci nie wierzy, być kobietą oznacza być obwinianą, być kobietą oznacza wracać do domu, ściskając klucze w palcach, nie móc nosić za krótkiej spódnicy albo za długich włosów, albo za bardzo się upijać, być kobietą oznacza nie być nieodpowiedzialną albo głupią, być kobietą oznacza być trochę głupią i nieodpowiedzialną, a przynajmniej robić takie wrażenie, być kobietą oznacza nie wiedzieć, o czym się mówi, być kobietą oznacza być nazywaną dziewczynką, popychaną na ścianę, ciągniętą za włosy, być kobietą oznacza być idealną mieszanką osoby seksownej i słodkiej, być kobietą oznacza być histeryczką, być kobietą oznacza wziąć się w garść, być kobietą oznacza krwawić, aż się w końcu przestaje, a potem uschnąć i zniknąć. Być kobietą oznacza być gorącą i mokrą i spać na zimnej mokrej plamie, być kobietą oznacza nie mieć włosów nigdzie poza głową, być kobietą oznacza być feministką, ale w sposób, który będzie akceptowalny dla mężczyzn, być kobietą oznacza żyć w świecie pełnym mężczyzn nienawidzących kobiet, być kobietą oznacza milczeć w towarzystwie i jęczeć w łóżku, być kobietą oznacza zjeść jabłko, bo się uwierzyło wężowi, być kobietą oznacza mieć złamane serce, zostać porzuconą dla młodszej kobiety, która chadza do łóżka ze starszymi mężczyznami, być kobietą oznacza przewracać oczami, słuchając głupich młodszych kobiet, które niczego nie rozumieją, być kobietą oznacza dzwonić do swoich córek i prosić je, by się ubrały, bo na dworze jest zimno, prosić, by były ostrożne, nie upijały się za bardzo w pubach, uważały na siebie, być kobietą oznacza kupować formułę przeciwko starzeniu z witaminą B3 zapewniającą blask i wygładzenie, być kobietą oznacza piec babeczki, których nie można samej jeść, być kobietą to steper i orbitrek na jędrniejsze pośladki, być kobietą oznacza dostawać wiadomości o godzinie 03:14: „jesteś na mieście?” Być kobietą oznacza siedzieć w domu z dziećmi, brać trzecią zmianę, zarabiać płacę minimalną, pracować za darmo przez ostatnich czterdzieści dni w roku, być kobietą oznacza być wściekłą, być kobietą oznacza być furią, być kobietą oznacza chodzić do psychologa, bo nie nauczyłyśmy się czuć swoich uczuć, być kobietą to słuchać, jak mężczyźni objaśniają nam świat, być kobietą oznacza mylić się po raz enty, być kobietą oznacza dawać życie i nie być w stanie żyć samej. Być kobietą oznacza kazać całej rodzinie się zamknąć, bo nie słyszy się własnych myśli. Być kobietą oznacza leżeć na wodzie przy domku letniskowym po tym, jak się nawrzeszczało na wszystkich, których się kocha, kazało im się zamknąć i wziąć się w garść. Być kobietą oznacza próbować samej wziąć się w garść.
Leżę na wodzie w pełni ubrana. Pada deszcz, ale w morzu jest ciepło. Leżę na wznak i dryfuję, kołysana drobnymi falami, które poruszają mną lekko w górę i w dół, w przód i w tył. Na plaży panuje cisza, nie ma tu żywej duszy. Nad moją głową jest szaro, ciemno, woda też jest szara, niebo przegląda się w morzu. Poza mną jest piasek, muszle i wodorosty, nade mną – cały wszechświat. Leżę i dryfuję, ubrania nasiąkły wodą i ciążą, ale utrzymuję się na powierzchni. Jest dość płytko, więc się nie boję. Nie wiem, jak długo będę tak leżała, a już w ogóle nie mam pojęcia, co zrobię później.
Jak się tu znalazłam?
Dobre pytanie.
Możliwe, że nigdy nie byłam osobą, która nad wszystkim panuje, ale robiłam, co w mojej mocy. Wstawałam rano, gotowałam obiady dla rodziny, płaciłam rachunki i odkurzałam mieszkanie, kładłam się o rozsądnej porze, chadzałam na wywiadówki, zamawiałam zakupy, które dostarczano mi w skrzynkach do domu, i pilnowałam, żebyśmy wszyscy jedli dość warzyw, smażyłam naleśniki dla mojej córki i próbowałam regularnie uprawiać seks z moim mężem. Żyłam zwyczajnym, pozbawionym wielkich wydarzeń życiem i jest mi lepiej niż większości ludzi na tej dryfującej przez kosmos kuli. Mam pieniądze na koncie na wypadek, gdyby zastrajkowała mi pralka, pracę, w której jestem w stanie wytrzymać, i nadzieję, że po sześćdziesiątce przejdę na emeryturę. Zostało mi jeszcze jakieś dwadzieścia lat. A gdy ten czas nadejdzie, mam w planach czytanie książek i picie wina. Oraz święty spokój.
Gdy byłam młodsza, lubiłam czytać o wszechświecie. Myśl, że jest nieskończony, niosła pociechę. Wyobrażałam sobie nieskończenie wiele wersji samej siebie, na odległych planetach w odległych galaktykach. Mama tych wersji pukała do drzwi i pytała, czy się napiją kakao, i miałam przyjaciół, którzy mnie lubili. I dostawałam dobre oceny albo dostawałam złe oceny i nie było mi z tego powodu przykro. W ogóle nie było mi przykro z żadnego powodu.
Kiedy miałam dziesięć lat, mama zabrała mnie na dwór, choć minęła już pora kładzenia się spać, i pokazała mi kometę na niebie. Kometa krążyła po orbicie wokół Ziemi przez wieleset lat, a mama była dzieckiem, gdy widziała ją po raz ostatni. Pamiętam, że ciepło się ubrałyśmy, było zimno i ciemno, jeszcze nie do końca zima, ale już ściskał mróz. Włożyłyśmy kurtki, czapki i rękawiczki, myślałam, że to bardzo ekscytujące móc wyjść na dwór, choć powinnam leżeć w łóżku i spać. Mama spytała, czy jestem zmęczona, a ja pokręciłam głową. Tata został w domu, ale my otworzyłyśmy drzwi, zeszłyśmy na plac przed blokiem i ustawiłyśmy się w dobrym miejscu. Nie było tam nikogo, tylko my dwie na tym wielkim placu, z setką jaśniejących okien dookoła i jaśniejącą kulką na niebie nad nami, kulką, która nie była gwiazdą ani Księżycem, ani Słońcem, lecz płonącą skałą krążącą wokół planety.
– Wydaje się mała – powiedziałam i uniosłam ku niej palec, jakbym ją chciała zmierzyć.
– Tak, z tego miejsca faktycznie wygląda na małą. Ale jest bardzo duża. Inaczej byśmy jej stąd nie widziały, bo przelatuje bardzo daleko.
– Dalej niż Słońce?
– Nie sądzę, Słońce jest chyba jeszcze dalej i jest jeszcze większe – odrzekła mama.
– Moim zdaniem ono też nie wygląda na duże – oświadczyłam.
– Jest wiele rzeczy, które nie wyglądają na duże, a tak naprawdę są ogromne.
– Ogromne – powtórzyłam, nadal patrząc na jaśniejącą kulę, która ciągnęła za sobą coś jakby ogon.
Nie byłam w stanie pojąć, jaka jest duża, bo widziałam tylko okrągły punkcik nie większy niż opuszka uniesionego przed nosem kciuka.
Długo tak stałyśmy. Oparłam się o mamę i dopiero gdy ziewnęłam, ona zapytała, czy chcę wracać do domu.
– Jeszcze trochę – odrzekłam, więc postałyśmy jeszcze chwilę.
W momencie gdy zasypiałam, do ponownego pojawienia się komety na niebie zostały trzydzieści trzy lata i osiem miesięcy. A do dnia, gdy mama miała wyjść za drzwi po raz ostatni i już nigdy nie wrócić – dwa lata i trzy miesiące.
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji
Karolina Drozdowska
Tłumaczka literacka i literaturoznawczyni. Przekładem z języka norweskiego zajmuje się od 2008 roku. Ma na koncie ponad dziewięćdziesiąt opublikowanych przekładów, tłumaczyła m.in. Larsa Myttinga (Płyń z tonącymi, Smak Słowa, 2016), Ninę Lykke (Nie, po prostu nie, Muza, 2018; Ostatnie stadium, Pauza, 2020), Helgę Flatland (Współczesna rodzina, Wydawnictwo Poznańskie, 2019), Johana Harstada (Gdzie się podziałeś, Buzzie Aldrinie?, Smak Słowa, 2019), Marie Aubert (Dorośli, Pauza, 2020) czy Klarę Hveberg (Marpress, 2021). Dla ArtRage przełożyła powieści: Moi mężczyźni Victorii Kielland, Chwile wieczności Kjersti Anfinnsen oraz Nigdy, nigdy, nigdy Linn Strømsborg. Członkini Stowarzyszenia Tłumaczy Literatury (od września 2020 jest sekretarzynią zarządu centralnego Stowarzyszenia) oraz Bałtyckiego Stowarzyszenia Tłumaczy. Laureatka norweskiej nagrody dla tłumaczy literackich Oversetterprisen za rok 2021. W 2014 roku obroniła rozprawę doktorską o teatrze epickim Jensa Bjørneboe, rok później została zatrudniona w Instytucie Skandynawistyki i Fennistyki UG. Jej zainteresowania naukowe obejmują m.in. najnowszą prozę norweską oraz teorię i praktykę przekładu. Uwielbia dydaktykę i swoich studentów. Mieszka w Gdyni.
Kontakt:
Z prozy współczesnej w ArtRage do tej pory ukazały się:
Verena Kessler
Duchy z miasteczka Demmin
w tłumaczeniu Małgorzaty Gralińskiej
Victoria Kielland
Moi mężczyźni
w tłumaczeniu Karoliny Drozdowskiej
Nona Fernández
Strefa mroku
w tłumaczeniu Agaty Ostrowskiej
Aleksandra Pakieła
Oto ciało moje
Margaryta Jakowenko
Przemieszczenie
w tłumaczeniu Agaty Ostrowskiej
Charles Yu
Ucieczka z Chinatown
w tłumaczeniu Agi Zano
Andrea Abreu
Ośli brzuch
w tłumaczeniu Agaty Ostrowskiej
Linn Strømsborg
Nigdy, nigdy, nigdy
w tłumaczeniu Karoliny Drozdowskiej
Mohamed Mbougar Sarr
Bractwo
w tłumaczeniu Jacka Giszczaka
Claudia Salazar Jiménez
Krew o świcie
w tłumaczeniu Tomasza Pindla
Jessica Au
Mógłby spaść śnieg
w tłumaczeniu Agi Zano
Kjersti Anfinnsen
Chwile wieczności
w tłumaczeniu Karoliny Drozdowskiej
Jonas Eika
Po słońcu
w tłumaczeniu Macieja Bobuli
Aleksandra Tarnowska
Wniebogłos
Nick Cave
Gdy oślica ujrzała anioła
w tłumaczeniu Jerzego Łozińskiego
Sebastian Barry
Tysiąc księżyców
w tłumaczeniu Krzysztofa Cieślika
Adda Djørup
Kot Bułhakowa
w tłumaczeniu Zuzanny Zywert
Michał Michalski
Gruby
Tytuł oryginału: Faen, faen, faen
Redaktor inicjujący: Michał Michalski
Redaktor prowadzący: Krzysztof Cieślik
Projekt okładki: Ula Pągowska
Projekt makiety: Mimi Wasilewska
Redakcja: Maria Wirchanowska
Korekta: Michał Trusewicz, Emilia Rydzewska-Smaza
Koordynacja produkcji: Szczepan Kulpa
© Faen, faen, faen by Linn Strømsborg Originally published by Flamme Forlag 2023
© Copyright for the polish translation by Karolina Drozdowska, 2023
© Polish edition by ArtRage, 2023
Published by agreement with Copenhagen Literary Agency ApS, Copenhagen c/o Book/Lab, Warsaw
Wydanie pierwsze, Warszawa 2023
ISBN 978-83-67515-49-8
Wydawnictwo ArtRage
wydawnictwo.artrage.pl
Opracowanie ebooka: Katarzyna Rek