Lektorka życia - Joanna Sokół - ebook

Lektorka życia ebook

Joanna Sokół

3,8

Opis

Opowiadanie z cyklu #ebooknaświęta
 

Zoja Ambroziak była szarą myszkąDawniej zajmowała się wyłącznie domem i apodyktycznym mężem, który był dla niej katem w pełnym tego słowa znaczeniu. Jedyną radością w jej życiu był syn, Staś.

Zoja Ambroziak jest lektorką. Obecnie zawodowo zajmuje się nagrywaniem audiobooków dla prezesa, który wiele od niej wymaga.

Zoja Ambroziak jest matką. Dwa lata wcześniej, w święta Bożego Narodzenia, życie Zoi niespodziewanie się zawaliło.

Nic nie zależało od niej kiedyś i dzisiaj też nic nie może zrobić.

Czy te święta pozwolą jej odzyskać to, co utracone?

Zoja Ambroziak jest lektorką. Własnego życia.

 

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 47

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
3,8 (25 ocen)
10
7
4
1
3
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Sandra43

Nie polecam

zmarnowałam 20minut na tą książkę 🤦 po co pisać o czymś co się nawet nie skończyło? ta historia nawet się nie rozwinęła dobrze , to tylko krótka opowieść która ma potencjał ale jest źle napisana , nie polecam
20
MagdalenaHaM

Całkiem niezła

Zapowiada się ciekawie, szkoda, że się tak kończy…
00
FascynacjaKsiazkami

Nie oderwiesz się od lektury

Świetna historia,by spędzić miło czas Polecam
00
Annie288

Całkiem niezła

Opowiadanie całkiem niezłe. Szkoda tylko, że takie krótkie. Jednak właśnie dzięki temu, a także zakończeniu, które jest otwarte, treść pozostawia niedosyt i wzbudza ciekawość tego, co mogłoby wydarzyć się w późniejszym czasie. Opowieść wciągająca na tyle, że chętnie przeczytałabym dalszy ciąg tej historii w wersji książki, a nie jako opowiadanie.
00
pracanadksiazka

Nie oderwiesz się od lektury

Dla mnie bomba. Nieoklepany motyw pokazuje święta z zupełnie innej strony.... 🥹 Świetna propozycja, kiedy nie chcemy żyć samymi ideałami. ps czekam na więcej, bo tu jest niesamowity potencjał! Coś zupełnie innego, polecam 🥰😍
00

Popularność




Co­py­ri­ght © Jo­anna So­kół

Co­py­ri­ght © Wy­daw­nic­two Re­Wi­zja

Wy­da­nie I

Wilk­szyn 2022

ISBN 978-83-67520-22-5

Wszel­kie prawa za­strze­żone. Roz­po­wszech­nia­nie i ko­pio­wa­nie ca­ło­ści lub czę­ści pu­bli­ka­cji w ja­kiej­kol­wiek po­staci za­bro­nione bez wcze­śniej­szej pi­sem­nej zgody au­tora oraz wy­dawcy. Do­ty­czy to także fo­to­ko­pii i mi­kro­fil­mów oraz roz­po­wszech­nia­nia za po­mocą no­śni­ków elek­tro­nicz­nych.

Re­dak­cja: Mał­go­rzata Ja­siń­ska / Rudy Kot

Pro­jekt okładki: Ka­ta­rzyna Mor­dal

Zdję­cie na okładce: stock.chroma.pl / SUB­BO­TINA

Kon­wer­sja i pro­duk­cja e-bo­oka: www.mo­ni­ka­imar­cin.com

Wy­daw­nic­two Re­Wi­zja

Obecnie, dwudziestego trzeciego grudnia

– „Jego potężny penis falował między moimi piersiami, a jaskinia rozkoszy ociekała wilgocią i podnieceniem. Drżałam, patrząc na cudowne ciało przypierające mnie do muru”. O borze szumiący, tego się nie da czytać! –  wrzasnęłam na całe studio. –  Miron, zamorduje cię, serio. Dlaczego to ja muszę nagrywać ten chłam? Za jakie grzechy? –  jęknęłam przeciągle i uderzyłam czołem o pulpit, na którym znajdował się skrypt.

– Ponieważ jesteś jedną z najlepszych lektorek w kraju, na pewno najlepszą w firmie i, co najważniejsze, prezes Wysocki tak zdecydował – spokojnie odpowiedział mój przełożony i jednocześnie najlepszy przyjaciel.

No tak, prezes Wysocki, bóg świata wydawniczego, guru redaktorów i niespełnione marzenie pisarzy. Byłam przekonana, że Antoni Wysocki zrobił to specjalnie. Z pełną premedytacją skazał mnie na tortury, wybierając właśnie mnie do nagrania audiobooka najnowszego dzieła Pameli Głowackiej, początkującej pisareczki erotyków, a prywatnie najnowszej zdobyczy prezesa.

Załamana zamknęłam oczy i głośno westchnęłam.

– Zojka, wiem, że ten tekst jest żenujący. Ja naprawdę wszystko rozumiem, ale sama wiesz, jak jest. Dupa prezesa napisała…

– Chyba chciałeś powiedzieć wysrała –  przerwałam wkurzona. –– To zbrodnia kazać komukolwiek to czytać! Ludziom uszy odpadną, Miron, to jest straaaszne!

– Zojka, uspokój się. – Miron próbował mnie opanować, samemu nieudolnie walcząc z uśmiechem, który wkradał się na jego twarz. – Ściany mają uszy, a ty bardzo potrzebujesz tych pieniędzy. Słyszysz? I potrzebujesz tej pracy. Zoja… Dasz radę, no kto, jak nie ty? – Mój przyjaciel mrugnął do mnie porozumiewawczo i wyszczerzył bielutkie zęby w chłopięcym uśmiechu.

Kiwnęłam głową zrezygnowana. Miron miał rację, moje zadłużenie nie pozwalało mi na przebieranie w ofertach, a to „wiekopomne dzieło”, aspirujące do miana najgorętszego erotyku wszech czasów, napisane przez nową zabaweczkę prezesa, miało jedną niepodważalną zaletę –  jedynie sto dwadzieścia stron. Może jak odpowiednio zacisnę zęby, to jakoś przebrnę przez tę falę penisów, fallusów i innych gorących pali, które bohaterka tego szmatławca tak radośnie przytula.

Wzięłam głęboki wdech i doczytałam rozdział do końca, dając z siebie wszystko. Tak niewiele zostało do końca. Byłam profesjonalistką, więc tak też musiałam się zachować. Nie miało znaczenia, czy czytam ulotkę leku na przeczyszczenie czy erotyk klasy B. Mój aksamitny głos niósł w eter każdą sylabę, każde słowo. A jeśli wierzyć Mironowi, potrafiłam hipnotyzować słuchacza nawet najgłupszym tekstem.

To była niesamowita ulga, gdy mogłam w końcu zdjąć słuchawki i wyjść ze studia. Marzyłam, żeby wymknąć się niezauważona z biura i jak najszybciej znaleźć w swoim mieszkaniu. Narzuciłam na siebie żółtą puchową kurtkę, nie zawracając sobie głowy zapinaniem jej kolorowych guzików. Naciągnęłam czapkę mocno na czoło, chwyciłam torebkę i wcisnęłam ją pod pachę. Głęboki oddech i mogłam spokojnie opuścić pomieszczenie socjalne, które było jednocześnie naszą szatnią. Wciąż nie mogłam wyjść z szoku, że tak wielka, szanująca się firma nie ma oddzielnego pomieszczenia na szatnię i na socjal. Nie mieściło mi się to po prostu w głowie. Otworzyłam energicznie drzwi i wpadłam wprost na plecy naszego Prezesa.

– O kurwa – zaklęłam pod nosem. Naprawdę miałam dziś potwornego pecha. –  Przepraszam – mruknęłam niewyraźnie i chciałam wyminąć tę rozgadaną grupkę, która okupowała korytarz, ale głos Mirona skutecznie mnie zatrzymał.

– Zoju, zaczekaj, proszę –  powiedział, obdarzając mnie przy tym przepraszającym uśmiechem – pan prezes i pani Głowacka chcą z tobą zamienić słówko.

Znów się uśmiechnął, ale tym razem jakoś tak inaczej. Tak jakby spojrzeniem błagał mnie, żebym nie palnęła niczego głupiego, a stanęła, uśmiechała się uprzejmie i najlepiej nic nie mówiła.

– Cudownie – mruknęłam, przybierając najbardziej obojętny z możliwych wyrazów twarzy, na jaki było mnie stać. – Przepraszam, ale naprawdę bardzo się spieszę, możemy odłożyć naszą rozmowę na „po świętach”? – zapytałam z nadzieją w głosie.

Ostatnie, na co miałam dziś ochotę, to jakiekolwiek rozmowy, zwłaszcza z nimi.  Marzyłam, żeby znaleźć się w swoim pokoju, usiąść w fotelu przykryta puchatym kocykiem i z kubkiem grzańca w ręce wpatrywać się w okno. Przecież to nie były jakieś nierealne marzenia, naprawdę nie oczekiwałam cudów. Potrzebowałam tylko odrobiny spokoju, najlepiej do połowy przyszłego roku.

– Pani Zoja jak zwykle chce postawić na swoim, prawda Mironie? – Prezes Wysocki fuknął z irytacją. – Brzmi znajomo – szepnął, patrząc mi prosto w oczy.

Zacisnęłam zęby, bezczelnie odwzajemniając spojrzenie Antoniego Wysockiego. Może kiedyś, jakieś dziesięć lat temu, mogłabym poczuć nutkę strachu pod wpływem jego wzroku. Może kiedyś oczy w kolorze zimnej stali byłyby w stanie sprawić, że pochyliłabym skromnie głowę. Ale te czasy minęły bezpowrotnie. Teraz byłam kimś innym. Dawna Zoja już nie istniała. Umarła dzień przed Wigilią dwa lata temu. Tak samo jak umarły jej wszystkie plany i marzenia. Wysocki był aroganckim dupkiem z przerośniętym ego i fatalnym gustem, jeśli chodzi o partnerki. Ten mężczyzna irytował mnie nawet swoim sposobem bycia. Zawsze tak było, dlatego długo się wzbraniałam, zanim przyjęłam posadę lektorki w „Voice Industries”.