23,00 zł
Małe szemrania to zbiór wierszy o tym, co ważne i bliskie każdemu z nas. Autorka w subtelny sposób pisze o miłosnych uniesieniach, rozczarowaniach, tęsknocie, nowych odkryciach, sztuce pisania oraz o małych i wielkich fascynacjach. Strofom nie brak wyważonego humoru i dystansu do opisywanych problemów.
Poezja Wiktorii Musz jest świadectwem otwartości na nowe doświadczenia i pokory wobec wszystkiego, co przynosi życie. Ukazuje, jak w mądry sposób czerpać radość z dojrzewania i poznawania wszystkich smaków życia.
Wiktoria Musz jest laureatką drugiego miejsca w konkursie literackim Wydawnictwa Borgis Poeta naszych dni 2022.
Notatka o Autorce
Absolwentka Uniwersytetu Opolskiego. Prawnik z duszą artysty. W wolnym czasie czaruje śpiewem, słowem na papierze i pędzlem na twarzy. Pochłania książki i herbatę w każdych ilościach.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 16
Redaktor prowadzący
Ewa Tadrowska
Korekta
Agata CzaplarskaMonika Bronowicz-Hossain
Opracowanie graficzne i skład
Marzena Jeziak
Projekt okładki
Aleksandra SobierajIga Kluba
© Copyright by Wiktoria Musz 2024© Copyright by Borgis 2024
Wszelkie prawa zastrzeżone
Wydanie I
Warszawa 2024
ISBN 978-83-67642-75-0
ISBN (e-book) 978-83-67642-76-7
Wydawca
Borgis Sp. z o.o.ul. Ekologiczna 8 lok. 10302-798 [email protected]/borgis.wydawnictwowww.instagram.com/wydawnictwoborgis
Druk: Sowa Sp. z o.o.
Dla wszystkich, którzy mają wielkie marzeniai cierpliwie dążą do ich spełnieniai dla tych, którzy chcą na nowo odnaleźć siebie.
Spis treści
Wstęp 9
Przepis poety 11
Kamień 12
Wolność 13
Przyzwyczajenie 14
Kwiecień 15
Gitara 17
Gra 18
Ślepiec 19
Biegnij! 20
Względność 21
Jad 22
Usta 23
Kwiaty 24
Wartość 25
Neminem 26
Spojrzenie 27
Na święta 28
Koniec 29
Ideał 30
Miłość 31
Cisza 32
Ciemność 33
Jesień 34
Pytanie 36
Paradoks 37
Pandemia 38
Rada 40
Fałszywa czarownica 42
Lustereczko powiedz przecie 43
Sztuka 44
Poniedziałek 45
Niedźwiedź 46
Podniebne doznania 47
Uzewnętrznienie 48
Strata 49
Księżyc 50
Słodko-gorzka 51
Zwątpienie 52
Walentynki 53
Prawo 54
Godzina 55
Wspomnienia 56
Pożegnania 57
Ślady na śniegu 58
Niepokorna 59
Kazanie 60
Portret 61
Nowy początek 62
Wstęp
Na początku chciałabym podziękować wszystkim, którzy byli ze mną podczas procesu tworzenia.
Mojej mamie, która czytała każdy wiersz, analizowała ich brzmienie i znaczenie.
Mojemu tacie za wrażliwość i zdolności artystyczne (mam ładny głos i miękkie serce przede wszystkim po Tobie).
Mojej siostrze za budujące dyskusje (po jednej z nich powstał wiersz „Sztuka”).
Mojemu narzeczonemu, który z cierpliwością słuchał moich pomysłów bez względu na porę dnia lub nocy.
Mojej najlepszej przyjaciółce Roksanie, która wierzy we mnie bez względu na wszystko.
Idze za pierwszy projekt okładki. Wyrysowałaś mi ją z duszy.
Mojej rodzinie, przyjaciołom i znajomym za głosy oddane w konkursie.
Jestem wdzięczna za taką ilość dobrych ludzi wokół mnie.
Wydawnictwu za szansę i wspólną, owocną pracę. Była dla mnie czystą przyjemnością.
A teraz kilka słów o samych utworach. Najpierw było nieukształtowane słowo, w które tchnęłam swoje emocje. Tak powstały wiersze. Dzięki temu żmudnemu procesowi, który był jednocześnie terapią i reakcją na różne wydarzenia ze świata bliższego i dalszego, odnalazłam siebie na nowo. Kobietę cieszącą się z małych rzeczy, których nie przysłania już nadmiar uczuć: tych dobrych i tych złych. Przejdź przez tę podróż razem ze mną. Może przeczytasz w tym tomiku o sobie.
Przepis poety
Nie wiedziałam, żeś tak mądra
i znająca się na zdaniach.
Tu strofeczka, tam głoseczka,
aż zaplącze mi się głowa.
I ujęcie barokowe
romantyzmu dźwięk.
I tak ładnie, że aż składnie
erudycki jęk.
Tylko szkoda moja droga,
że nie twoje to są słowa.
Tylko oni chcą odnaleźć,
co już dawno utracone,
co już sensu pozbawione.
Bo nikt nie wie, że dosłowność
to największa metafora.
Temu powiem,
deszcz dziś zniszczył moje lustro
i zapragnął moich łez.
Kamień
Przeciwności losu pokonamy razem
Tak mi mówiłeś
I wychodziłeś, by być osobno.
Nie zauważając czarnego kamienia
I mną płonących stosów.
Z lufy pistoletu płynie dym
Po kolejnym z naboi.
A ja chcę mówić tak
Na świata nie
I zatrzasnąć się w windzie sama
Odnaleźć głos.
Bo muszę Ci powiedzieć,
Że wierzę w Boga
Mimo wszystko i na przekór,
Choć czasem się gniewam,
Bo nie byłeś po mojej, lecz po Jego myśli.
Nie dzwoń więcej.
Wolność
Śpiewający słowik,
szary, niepozorny
tylko czysty dźwięk znający
z kolorowym wnętrzem.
Przerażony światem, uwolniony latem,
pamięta tylko niewoli smak.
Zaklej rany i poczekaj, aż się zasklepią.
Nie stać nas na igły.
Nie było dobra.
Z braku nici mogliśmy umrzeć.
Za nic.
Otwórz oczy,
jesteś tylko sobą.
Oszczędzaj ból,
będzie go więcej.
Już na nic nie licz.
Wiem, że wolność
jest tak krucha jak Twój krzyk.
Przyzwyczajenie
Misz masz.
Masz.
I nic.
Koniec z goleniem nóg.
Papieros i taniec.
Nagość i głód.
Telefon w jeziorze
i o jedną pustkę mniej.
Spokój.
Jednolitość.
Nuda.
Sterylność.
Motycyklówka
i rzut włosem.
Nie wracam do miłości.