Uzyskaj dostęp do ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
13 osób interesuje się tą książką
Być może od dawna zastanawiasz się, co z tobą nie tak. Dlaczego z pozoru banalne sprawy są dla ciebie tak męczące? Czemu wciąż spotykasz się z niezrozumieniem? Może rozważasz przeprowadzenie diagnozy albo już otrzymałaś diagnozę ADHD i/lub spektrum autyzmu? Być może dopiero teraz, patrząc w przeszłość, myślisz „to ma sens”, a spoglądając w przyszłość, zadajesz sobie pytanie: „okej, jestem neuroatypowa, ale co dalej?”...
Ta książka odpowie na twoje pytania, rozwieje wątpliwości i obali mity. Sięgnij po nią, a poznasz:
• związek między ADHD, spektrum autyzmu, zaburzeniami odżywiania i zaburzeniami osobowości,
• łatwe metody monitorowania i regulowania emocji i reakcji na stres,
• prawdę o odpowiedniej diecie i różnych rodzajach aktywności (nie tylko fizycznej), która może zmienić twoje życie,
• sposoby, by odnaleźć się w relacjach i życiu zawodowym,
• proste nawyki, podpowiedzi i protipy, które ułatwią sprostanie codziennym wyzwaniom,
i wiele innych przydatnych wskazówek.
W swoim Psychoporadniku Dominika Musiałowska przybliża aktualną wiedzę medyczną na temat neuroróżnorodności, która pozwoli ci lepiej poznać siebie. Empatycznie i ze swobodą dzieli się własnym doświadczeniem i licznymi sposobami na prostsze i efektywniejsze ogarnianie życia. Wszystko po to, abyś dostrzegła całe spektrum możliwości, jakie masz przed sobą, i pokochała siebie.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 445
ROZDZIAŁ I
Grzeczne dziewczynki i towarzyskie koleżanki
Wstępem do tej książki jest twoje życie. I moje też. Bo przez cały czas jego trwania jesteśmy tymi „innymi”. Gdy byłaś dzieckiem, prawdopodobnie nie dostałaś żadnej diagnozy i być może poznałaś prawdę 20, 30 czy 40 lat później. Bardzo możliwe, że diagnoza dała ci odpowiedź na setki pytań, które zadawałaś sobie od dawna. Dzięki niej dowiedziałaś się, dlaczego zawsze czułaś się „inna”, niedopasowana, wybrakowana, dziwna, głupia albo przeciwnie, mądrzejsza niż wszyscy.
Możliwe, że teraz już wiesz, dlaczego nigdy nie układało ci się w relacjach i czemu zmagałaś się z wieloma zaburzeniami psychicznymi. Dorosłe kobiety z zaburzeniami neurorozwojowymi nie są rzadkością, chociaż statystycznie – według badań – jest nas niewiele, znacznie mniej niż chłopców i mężczyzn z autyzmem i ADHD. Ale czy to prawda? Nie wiadomo. Dzisiaj wiemy, że wiele z nas nie otrzymało diagnozy w dzieciństwie. Wtedy nie wiedzieliśmy jeszcze o tym, że u dziewczynek objawy są nieco inne niż u chłopców.
Neuroatypowe dziewczynki zwykle funkcjonują lepiej niż chłopcy. Łatwiej jest nam radzić sobie w sytuacjach społecznych, mamy zdolność do naśladowania otoczenia i wtapiania się w tłum. Nazywa się to maskowaniem objawów. Wyuczamy się mechanizmów społecznych i przystosowujemy, żeby nasza inność nie była aż tak widoczna. Kosztuje nas to naprawdę dużo.
Konsekwencje maskowania ponosimy przez całe życie. Wpływa ono na nasze zdrowie psychiczne i fizyczne. Chciałabym jednak cię pocieszyć, że możesz żyć bardziej komfortowo niż dotychczas, lepiej sobie radzić i nauczyć się jeszcze wielu rzeczy, których nie nauczono cię w dzieciństwie. Czasami niewielkie zmiany przynoszą ogromne korzyści. Bywa też, że trzeba wypróbować wiele rozwiązań, żeby wybrać to najskuteczniejsze. Pamiętaj, że każda z nas jest inna i u każdej z nas mogą występować zupełne różne objawy. Dlatego mówimy o spektrum – bo w tej naszej neuroróżnorodności jest pełna różnorodność.
Niektóre twoje objawy mogą nie kojarzyć ci się z ADHD i autyzmem. Wynika to z pewnych stereotypów, a także z tego, że wiele powszechnie znanych objawów pojawia się częściej u chłopców niż u dziewcząt. Wszystkie medyczne kryteria ustalono w oparciu o setki badań, jednak brali w nich udział przede wszystkim chłopcy i mężczyźni, a nie dziewczynki ani tym bardziej dorosłe kobiety. Stąd też „wiemy”, że spektrum autyzmu i ADHD częściej dotyczy płci męskiej. Współcześnie jednak naukowcy podchodzą do tej teorii z coraz większym sceptycyzmem właśnie z powodów, które opisałam wyżej.
Czemu postanowiłam pisać o ADHD i spektrum autyzmu? Pierwotnie miała to być książka o ADHD u dorosłych. W trakcie pisania jednak zmieniłam koncepcję, ponieważ uznałam, że warto pogłębić raczej temat „kobiecego ADHD” i tego, czym się różni od „męskiego ADHD”. Później jednak doszłam do wniosku, że nie jestem w stanie pisać o ADHD, nie uwzględniając przy tym spektrum autyzmu. Dlaczego?
Około 40-70% osób w spektrum autyzmu spełnia kryteria ADHD, a około 25% osób z ADHD spełnia kryteria spektrum autyzmu. Spora część osób nie spełnia pełnych kryteriów diagnostycznych, ale występują u nich objawy charakterystyczne dla obu zaburzeń.
Zaczęłam drążyć temat, czytając rozmaite polskie i zagraniczne publikacje, przeglądając posty na różnych forach i w grupach w internecie przeznaczonych dla dorosłych kobiet z ADHD i autyzmem oraz rozmawiając ze specjalistami. Zauważyłam, że jest to coraz powszechniejszy problem, co wynika z lepszej diagnostyki i zwiększającej się świadomości społecznej (większość z nas sama znalazła przyczynę swoich trudności). A materiałów, które pomogłyby radzić sobie z całym SPEKTRUM objawów autyzmu i ADHD, jest niewiele.
Sama mam diagnozę spektrum autyzmu i ADHD, którą otrzymałam w dorosłości, postanowiłam więc napisać książkę – prezent od neuroatypowej kobiety dla innych neuroatypowych kobiet. Jesteśmy razem w jednym teamie i możemy się wzajemnie wspierać. Znam wiele kobiet z zaburzeniami neurorozwojowymi, których wsparcie pomogło mi stanąć na nogi. Teraz ja chciałabym pomóc tobie odzyskać siłę i wiarę w to, że możesz być szczęśliwa, lepiej radzić sobie w sytuacjach społecznych, nauczyć się regulować emocje i przede wszystkim uporządkować swoje życie na wiele sposobów.
No dobrze, ale mogłabyś powiedzieć: „Musiałowska, czy ty masz w ogóle jakieś kompetencje, by o tym pisać, czy jesteś tylko jakąś tam blogerką albo influencerką?”.Chciałabym więc cię trochę uspokoić: gdy czytasz tę książkę, jestem pewnie już po obronie pracy magisterskiej na studiach psychologicznych o specjalności neuropsychologia, w trakcie których skupiałam się głównie na tematach związanych z zaburzeniami neurorozwojowymi i chorobami współtowarzyszącymi. Do tego od kilku lat pracuję jako psychodietetyczka, doradzając dorosłym zmagającym się z zaburzeniami odżywiania o podłożu psychosomatycznym oraz zaburzeniami metabolicznymi. Pomagam pacjentom przywrócić zdrową relację z jedzeniem, zmienić nawyki żywieniowe, zwiększyć poczucie własnej wartości i zaakceptować swoje ciało. Wspieram ich w pracy nad redukcją stresu, akceptacją diagnozy i zmian, które ona wprowadza, a także nad asertywnością i wyznaczaniem granic.
Obecnie pracuję także z dorosłymi osobami w spektrum autyzmu i ADHD, modyfikując swoje dotychczasowe metody działania stosownie do ich potrzeb. Uczestniczę w większości odbywających się obecnie szkoleń i konferencji na temat neuroróżnorodności. A że mam na te tematy hiperfocus, to możesz być pewna, że wiem już naprawdę dużo.
Ukończyłam również studia podyplomowe z psychologii zdrowia, psychosomatyki i somatopsychologii, a także z dietetyki klinicznej oraz wsparcia psychopedagogicznego i emocjonalnego dla osób chorych przewlekle i będących w procesie rehabilitacji z elementami psychoonkologii. Od 10 lat prowadzę edukację zdrowotną i żywieniową, skupiając się przy tym na aspektach psychologicznych i psychosomatycznych, propaguję również tematy związane ze zdrowiem psychicznym, profilaktyką zdrowia psychicznego i nutripsychiatrią. Prowadzę szkolenia, wykłady, współpracuję z wieloma znakomitymi specjalistami i prowadzę fundację Insulinooporność – zdrowa dieta i zdrowe życie. Mam nadzieję, że wkrótce będę również działać jako (neuro)psycholożka, jeszcze lepiej pomagając pacjentom.
Wszystkie moje doświadczenia zawodowe i naukowe zdobywałam, walcząc jednocześnie z objawami spektrum autyzmu i nieleczonego ADHD. Było mi bardzo trudno i nie wszystko szło po mojej myśli. Przeżyłam mnóstwo potknięć i porażek, z których konsekwentnie starałam się wyciągać wnioski. Intensywnie pracowałam w procesie psychoterapii, żeby poukładać sobie wiele spraw i uporządkować swoje życie, relacje i emocje. Uczyłam się wyznaczania granic, rozpoznawania ludzkich emocji i intencji, regulacji swoich impulsywnych i emocjonalnych zachowań, doceniania siebie, bezwzględnej akceptacji dla siebie i tego, co się dzieje wokół mnie, technik wyciszających, pracy nad regulacją sensoryczną i wielu innych rzeczy. Przepracowałam wiele traum i trudnych doświadczeń, by zrozumieć, kim jestem i dlaczego pewne sprawy w moim życiu potoczyły się tak, a nie inaczej. Dzisiaj chcę się podzielić doświadczeniem, wiedzą i wsparciem z tobą, bo wierzę, że jesteś w stanie wiele zmienić, nawet jeśli wydaje ci się to niemożliwe.
W tej książce opisuję zmiany w stylu życia. Jest to ogromnie ważny obszar, który ma wpływ na nasze leczenie, osłabienie dokuczliwych objawów i lepsze funkcjonowanie w świecie.
Jestem pewna, że wskazówki, jak zadbać o swoje żywienie, aktywność fizyczną, prawidłową jakość snu i redukcję stresu, pomogą ci poprawić samopoczucie, zwiększyć poczucie własnej wartości i pewność siebie, co przełoży się na na poprawę w kolejnych aspektach twojego życia. To jest jak efekt kuli śnieżnej. Jedna drobna zmiana wpływa na wiele obszarów i pociąga za sobą kolejne zmiany, które wpływają na kolejne. Nie musisz stać w miejscu. Możesz działać. I to działać przede wszystkim dla siebie. Bo to ty jesteś tutaj najważniejsza! Koniec z zadowalaniem wszystkich naokoło, dostosowywaniem się, uleganiem, zgodą na manipulację i wykorzystywanie. Koniec z udawaniem kogoś innego i przedkładaniem potrzeb innych ponad swoje. Teraz liczysz się ty i to ty powinnaś stanowić największy priorytet dla samej siebie.
Ta książka nie jest przeznaczona tylko dla kobiet z podwójną diagnozą ADHD i spektrum autyzmu. Jest dla każdej kobiety neuroróżnorodnej, a także dla ich bliskich. Możesz mieć ADHD lub spektrum autyzmu, podwójną diagnozę albo nie mieć jej wcale, ale zauważać u siebie niektóre objawy. W trakcie lektury dowiesz się, jak sobie z nimi skuteczniej radzić i poznasz lepiej siebie oraz mechanizmy, z których wynikają twoje zachowania.
Ta książka jest też moim osobistym coming outem. O tym, że mam diagnozę ADHD, wspominałam przelotnie w mediach społecznościowych, natomiast o diagnozie spektrum autyzmu i występujących objawach do tej pory wiedziało niewiele nawet najbliższych mi osób. Mimo że wydałam wcześniej trzynaście książek, w których poruszałam osobiste tematy związane z moim zdrowiem zarówno psychicznym, jak i fizycznym, nigdy nie wspominałam nigdzie o wielu objawach, o których piszę w tej książce. Nie dzieliłam się intymnymi historiami dotyczącymi moich relacji z innymi ludźmi, nie rozwijałam tematów moich natręctw, fobii, obsesyjnych rytuałów i tego, jak widzę świat.
Można by pomyśleć, że współwystępowanie ADHD i spektrum autyzmu jest niemożliwe! Jeszcze nie tak dawno naukowcy wykluczali możliwość podwójnej diagnozy. Przecież osoby z ADHD są nadpobudliwe i chaotyczne, a osoby z autyzmem ciche, zamyślone, zdystansowane i obsesyjnie dokładne. Dzisiaj mamy pewność, że występują one razem w wielu przypadkach, a ich objawy często się na siebie nakładają, co utrudnia diagnozę.
W tej książce chcę ci pokazać, że nie warto kierować się mitami i stereotypami, bo objawy mieszane obu zaburzeń dają często zaskakujący efekt w postaci wyjątkowej, nietuzinkowej osoby. Chcę również udowodnić, że kobiety z diagnozą ADHD albo spektrum autyzmu nie muszą wpasowywać się w ramy powszechnie znanych stereotypów. Jak różnorodne jest to spektrum objawów, przekonasz się, czytając tę książkę.
Opowiem ci o objawach, jakie towarzyszyły mi przez całe życie. Część z nich się zmieniała, niektóre zupełnie nieświadomie „naprawiłam” podczas intensywnych terapii, których w moim życiu odbyłam naprawdę wiele. Od dziecka było ze mną coś nie tak. Podobno byłam charakternym i rozpieszczonym dzieckiem, które wszystko wymuszało. Gdy dorastałam, słyszałam, że jestem niezależną indywidualistką, wszystko robię po swojemu i nie lubię, kiedy ktoś mówi mi, co mam robić. Wpadałam w częste histerie, które były dla mnie nie do zniesienia (możliwe, że nie aż tak jak dla osób, które musiały je znosić). Doskonale pamiętam to uczucie. Pamiętam też, że ukrywałam łzy, bo nie umiałam płakać przy ludziach, a potem zamykałam się w swoim pokoju i wyłam w poduszkę, biłam się po głowie, ciągnęłam za włosy i uderzałam głową o ściany. Nie chciałam, by ktoś widział, że zachowuję się jak wariatka, mimo że byłam dopiero dzieckiem. Gdy miałam niecałe dziesięć lat, zaczęłam się w ukryciu okaleczać. W nocy, gdy wszyscy spali, szłam do łazienki, brałam żyletki taty i cięłam sobie ręce i nogi, co potem ukrywałam pod ubraniami. Dawało mi to jakieś poczucie ulgi.
Z czasem było mi coraz trudniej. Pojawiły się silne lęki, wahania nastroju, bardzo mocno reagowałam na stres. Nie rozumiałam wielu sytuacji społecznych. Na przykład powiedziałam nauczycielce, która zaglądała mi w kartkę, stojąc za mną podczas klasówki, że „mnie peszy i nie chcę, żeby tak robiła”. Do tej pory nie do końca rozumiem, z czego wyniknęła afera, ale moja mama musiała przyjść do szkoły, a ja miałam przeprosić nauczycielkę. Innym razem, w liceum, zostałam wezwana do dyrektora, ponieważ podobno „gnębiłam” uczennicę z młodszej klasy. Nie miałam pojęcia, w jaki sposób rzekomo ją „gnębiłam”, bo kompletnie nie kojarzyłam tej dziewczynki i nie wiedziałam nawet, kim jest. Okazało się, że podobno „dziwnie na nią patrzyłam”, a gdy zapytała mnie o coś na przerwie, niemiło jej odpowiedziałam, i raz ją szturchnęłam, mijając na korytarzu. Oczywiście również musiałam ją przeprosić.
Jeszcze do niedawna myślałam, że w obszarze relacji społecznych nie mam problemów, że umiem nawiązywać nowe znajomości, mam sporo bliższych i dalszych przyjaciół i ogólnie jestem lubiana. Gdy otrzymałam diagnozę i zaczęłam na terapii analizować swoje dotychczasowe relacje i zachowania społeczne, okazało się, że to, co wydawało mi się „normalne”, tak naprawdę wcale takie nie było. Jestem po dwóch rozwodach, przeżyłam też wiele nieudanych związków i toksycznych relacji. Większość moich przyjaźni zakończyła się konfliktem, którego nigdy nie rozwiązałam. Mnóstwa relacji nie udało mi się podtrzymać. Nie umiem odpowiednio interpretować cudzych zachowań i emocji, mimo że byłam pewna, że nie mam z tym żadnych trudności. Szybko męczę się ludźmi i nie jestem w stanie zbyt długo przebywać w towarzystwie tej samej osoby, chyba że jest to mój partner, z którym jestem akurat w związku. Nie wyjeżdżam na dłużej ze znajomymi, bo wiem, że dość szybko zaczną mnie denerwować i będę miała ich dosyć. Unikam ludzi głośnych, ekstrawertycznych, nadmiernie pobudzonych, bo są nie tylko nieprzewidywalni, ale też często przekraczają moje granice poprzez zbyt bliski kontakt fizyczny oraz osaczanie mnie na różne sposoby. Ich szybkość i ekspresyjność dodatkowo mnie irytują z powodu nadwrażliwości słuchowej i spowolnionych reakcji. Krótko mówiąc, mój mózg za nimi nie nadąża. Podczas rozmowy plączę się w dygresjach, a gdy ktoś mi przerwie, szybko zapominam, o czym w ogóle mówiłam.
Nie znoszę, gdy ktoś dotyka moich rzeczy, więc od dziecka nie lubię nic nikomu pożyczać. Reaguję bardzo emocjonalnie, gdy ktoś zaburza moje rutyny i rytuały oraz gdy odczuwam zbyt wiele bodźców. Nie lubię dotyku (chyba, że sama decyduję o tym, kto i kiedy może mnie dotykać), cierpię również na nadwrażliwość na mocne światło – reaguję na nie migreną i w słoneczne dni muszę nosić ciemne okulary. Gdy przebywam w głośnym miejscu z wieloma różnymi bodźcami, szybko zaczynam źle się czuć i staję się rozdrażniona, zmęczona i marudna. Doświadczam silnych spadków koncentracji, nie mogę się na niczym skupić, tracę orientację w czasoprzestrzeni, czuję się, jakbym wylądowała w innym świecie, a mój mózg blokuje możliwość reagowania na kolejne bodźce.
Od dziecka miałam duże problemy z nauką. Godzinami siedziałam nad książkami i niewiele z tego wynikało, bo i tak po chwili zapominałam, co właśnie przeczytałam. Robiłam się senna, a moje myśli co chwilę uciekały w innym kierunku i nie chciały wrócić. Wiecznie wierciłam się na lekcjach, przebierałam nogami pod stołem, gryzłam paznokcie, strzelałam palcami, przesuwałam językiem po zębach, gryzłam usta i wewnętrzną stronę policzków, wykręcałam wargi na różne strony, poprawiałam okulary i włosy, gryzłam długopisy, rysowałam po zeszytach, rozdzierałam kartki i robiłam z nich kulki albo pisałam liściki do koleżanek i kolegów. Te objawy mam do dzisiaj, ale o mniejszym nasileniu. Nauczyłam się też trochę lepiej sobie z nimi radzić, a na pewno porządnie je ukrywać. Na lekcjach rzadko byłam skupiona na czymkolwiek, więc wiecznie z kimś rozmawiałam. Rozglądałam się po sali i obserwowałam, co robią inne dzieci.
Mimo że nie lubiłam nagłych zmian i zaburzania moich przyzwyczajeń i obsesyjnych nawyków, potrafiłam impulsywnie podejmować różne decyzje bez zważania na konsekwencje. Czasami wręcz domagałam się zmiany i musiała ona nastąpić natychmiast. Liczyło się tylko tu i teraz. Dominowało podejście „teraz albo nigdy”, „dzisiaj i teraz albo wcale”. Potrzeba nowości i zmian, o których sama decydowałam, dawała mi mocny zastrzyk dopaminy, od którego w pewnym momencie się uzależniłam. Nie wiedziałam, że ma to związek z ADHD, podobnie jak nieustanny myślotok, który nie dawał mi spokoju.
Słyszałam (i w końcu w to uwierzyłam), że jestem bałaganiarska, wiecznie rozkojarzona i że nie biorę za nic odpowiedzialności. Dzisiaj wiem, że towarzyszące mi od dzieciństwa trudności w organizacji, utrzymaniu porządku i ustalaniu priorytetów, a także hiperfocus, biorą się z mojej neuroróżnorodności.
Idąc przez miasto, potrafię dostrzegać różne detale na budynkach. Moją uwagę przyciąga fragment zdartego tynku ze ściany, wgłębienie we framudze okna czy antena na dachu.
Gdy byłam dzieckiem, potrafiłam całymi dniami oglądać bajki na odtwarzaczu wideo. Patrzyłam w ekran jak zahipnotyzowana. Tak trudno było mnie od niego odciągnąć, że mama wykręcała korki w domu. Do tej pory, gdy widzę włączony telewizor, zagapiam się w niego i odlatuję. Dlatego w domu nie używam takiego sprzętu w ogóle.
Często mówiono mi, że za dużo myślę i filozofuję. Tak było i tak jest nadal. Miałam poczucie, że te moje wszystkie rozkminy są niezrozumiałe dla większości osób, z którymi rozmawiam. Dlatego przestałam o nich mówić.
Mam niesamowitą, wręcz fotograficzną pamięć do szczegółów, ale nigdy nie pamiętam ludzkich twarzy. Dlatego robię zwykle bardzo dużo zdjęć, żeby przed kolejnym spotkaniem przypomnieć sobie, jak ktoś wygląda. Mam też bardzo dobrą pamięć długotrwałą (pamiętam dobrze nawet wydarzenia z okresu wczesnego dzieciństwa), a kiepską krótkotrwałą (nie pamiętam, co kupiłam w sklepie trzy godziny temu).
Ciekawym dla mnie zjawiskiem jest budowanie skojarzeń do niektórych przedmiotów i „widzenie” ich w inny sposób. Na przykład, patrząc w lustro albo na drugiego człowieka, wyobrażam sobie wszystkie jego narządy wewnętrzne i to, jak w tym momencie pracują. Gdy przyglądam się swojej dłoni, widzę kości, mięśnie i żyły, którymi płynie krew. Dostrzegam pulsowanie tętnic szyjnych i „czuję” bicie serca, bardzo wyraźnie w różnych miejscach mojego ciała.
Zaburzenie moich autystycznych rytuałów powoduje, że jeśli poranek wygląda inaczej niż zwykle (np. idę na badanie krwi i muszę być na czczo), nie dość, że wpędza mnie to w duży dyskomfort i nerwowość, to dodatkowo czuję ucisk w brzuchu, mam problem z wypróżnieniem się i boli mnie głowa.
Po każdym powrocie do domu od razu muszę umyć ręce, bo niemal „widzę” bakterie, które na nich osiadły, gdy jechałam windą albo dotknęłam barierki czy klamki, i strasznie trudno mi jest wytrzymać, kiedy ktoś inny nie umyje rąk. Z jednej strony nie mogę przestać o tym myśleć i denerwuje mnie to, że „widzę” tam bakterie, a z drugiej moje upośledzenie społeczne i stres sprawiają, że krępuję się poprosić o umycie rąk.
Jest jeszcze wata. Najgorsza rzecz świata! Tak, WATA. Ta, którą zmywasz sobie makijaż. Od dziecka widok i dotyk, a nawet wyobrażenie sobie waty powoduje u mnie tak przykre i wręcz bolesne doznania, że nawet pisząc o tym teraz, popłakałam się. Tak jak niektórzy ludzie nie lubią np. drapania paznokciem po tablicy, co mnie wcale nie przeszkadza, tak wata jest dla mnie czymś tak absolutnie koszmarnym, że na samą myśl o niej czuję ucisk w gardle, mdłości i przeraźliwe dreszcze.
Przeszłam wiele różnych terapii i otrzymałam kilka diagnoz psychiatrycznych. Od czasów nastoletnich w mojej kartotece medycznej pojawiły się: depresja, zaburzenia lękowe z napadami paniki, PTSD (zespół stresu pourazowego), zaburzenia odżywiania, w tym anoreksja, bulimia, kompulsyjne objadanie się i ortoreksja, uzależnienie od substancji psychoaktywnych, zaburzenia osobowości typu borderline, choroba afektywna dwubiegunowa (ChAD), depresja poporodowa, zaburzenia obsesyjno-kompulsyjne (OCD), cyklotymia. Miewałam również myśli samobójcze i zachowania autodestrukcyjne. Gdy w jakimś obszarze pojawiała się poprawa, nadchodziły kolejne zaburzenia i trudności.
Wiele diagnoz psychiatrycznych, które otrzymałam, wynikało prawdopodobnie z nieleczonego spektrum autyzmu i ADHD, a diagnozy zaburzeń osobowości borderline i choroby afektywnej dwubiegunowej były raczej błędne. Odkąd chodzę na terapię nakierowaną na moją neuroatypowość oraz przyjmuję leki na ADHD i stabilizację nastroju (metylofenidat, atomoksetyna, fluoksetyna, lamotrygina), nastąpiła ogromna zmiana w moim życiu. Czuję, że wracam do równowagi psychofizycznej, lepiej radzę sobie z impulsywnymi zachowaniami, a także z relacjami międzyludzkimi.
Tyle lat życia w przewlekłym stresie, lęku i z trudnościami w codziennym funkcjonowaniu odbiło się również na moim zdrowiu. Połączenie genetyki, stresu, zaburzeń odżywiania, nieprawidłowego stylu życia i wielu innych czynników doprowadziło mnie do rozwoju kolejnych chorób i zaburzeń, w tym autoimmunologicznych (celiakii, choroby Hashimoto i alergii), hormonalnych (niedoczynność tarczycy, PCOS), metabolicznych (insulinooporność, zaburzenia pracy wątroby) i neurologicznych (migrena). Diagnozy powyższych chorób i zaburzeń również otrzymałam zbyt późno, więc zdążyły przynieść swoje dalsze powikłania w postaci niedoborów pokarmowych, tężyczki, zaniku miesiączki i cykli owulacyjnych, przewlekłego zmęczenia, zaburzeń równowagi, spadku odporności itd. Doprowadzenie organizmu do równowagi trwało kilka lat. Gdy miałam to już za sobą, nadszedł czas, by wziąć się za swoje zdrowie psychiczne.
Chciałabym, żebyś ty również patrzyła na swoje ciało jako na całość. Nasz stan psychiczny wpływa na zdrowie somatyczne, a stan naszego organizmu i narządów wewnętrznych mają wpływ na zdrowie psychiczne. Wszystko to jest ze sobą powiązane i gdy jeden element nie działa prawidłowo, pociąga za sobą kolejne nieprawidłowości, które mają wpływ na kilka kolejnych obszarów (efekt kuli śnieżnej, pamiętasz?). Dzisiaj wiemy, że większość istniejących na świecie chorób ma podłoże psychosomatyczne, dlatego tak cholernie ważne jest, żebyśmy dbały o siebie w każdym tego słowa znaczeniu!
Mam nadzieję, że moje wskazówki przyniosą ci świeże spojrzenie na neuroróżnorodność i zdrowie oraz zachęcą cię do wypróbowania różnych metod, które mogą poprawić twoje funkcjonowanie i komfort życia, a także zdrowie i samopoczucie psychofizyczne.
PS. Pisząc tę książkę, opierałam się na badaniach dotyczących różnych aspektów występowania ADHD i spektrum autyzmu, zaburzeń współistniejących i wielu innych. Podkreślę tylko, że dostępne analizy nie dostarczają pełnych informacji. Niektóre podają dane dotyczące tylko dzieci, inne – tylko dorosłych, ale z jedną diagnozą, jeszcze inne odnoszą się do wszystkich – dorosłych i dzieci. Udział dziewczynek i kobiet w badaniach jest niewielki, a te badania, które są skoncentrowane tylko na płci żeńskiej, były zwykle przeprowadzane na dość małych grupach. Dlatego dane, którymi się posługuję, mogą być mocno niedoszacowane albo niekompletne, dają jednak pewien obraz bieżącej sytuacji.
PS 2. Dodam jeszcze, że dość często używam w tej książce pojęcia „zaburzenia neurorozwojowe”. Robię tak, ponieważ jest ono używane także w oficjalnych klasyfikacjach. Natomiast w powszechnej, „społecznej” terminologii coraz więcej osób podważa takie nazewnictwo dla ADHD i spektrum autyzumu, podkreślając, że jest to pewna naturalna neuroróżnorodność. Podobnie sprawa wygląda z pojęciami „neuroatypowy” i „neurotypowy”, które wskazują na cechy znajdujące się bliżej lub dalej określonej normy. Nie chcę z tym dyskutować, bo każda z nas sama najlepiej wie, jak chciałaby być określana oraz z jaką terminologią się utożsamia. Ja również popieram pogląd, że neuroróżnorodność to po prostu inny i inaczej pracujący mózg, co nie jest tożsame z wadliwością czy nieprawidłowościami. Mimo to zdecydowałam się używać pojęć, które są stosowane oficjalnie w praktyce lekarskiej i psychologicznej oraz w badaniach naukowych.
Kolejna sprawa dotyczy podziału na „męski autyzm i ADHD” i „kobiecy autyzm i ADHD”. Oczywiście nie istnieje taki oficjalny podział. Ta książka jednak jest kierowana głównie do kobiet, a ich objawy często różnią się od objawów u mężczyzn, więc to do nich przede wszystkim się odnoszę.
Chciałabym także wyjaśnić kwestię klasyfikacji diagnostycznych ICD-11 i ICD-10. W styczniu 2022 r. weszła w życie klasyfikacja WHO ICD-11, natomiast w momencie, gdy piszę tę książkę, nadal w Polsce posługujemy się jeszcze klasyfikacją ICD-10, ponieważ nie ma jeszcze dostępnego polskiego tłumaczenia. Postanowiłam jednak skupić się już bardziej na klasyfikacji ICD-11, bo lada chwila to ona będzie obowiązywać.
Wspomnę jeszcze o tym, że w świecie neuroróżnorodności i podwójnej diagnozy ADHD i spektrum autyzmu stosuje się coraz częściej (nieoficjalny) termin AuADHD (Au[tyzm]ADHD). Jednak ja w tej książce zdecydowałam się go nie używać.
Na koniec dodam, że spora część przygotowanych przeze mnie materiałów nie zmieściła się w tej i tak pokaźnej książce, dlatego zapraszam cię na stronę www.dominikamusialowska.pl, gdzie znajdziesz dodatkowe, bezpłatne informacje i porady psychologiczne, a także dotyczące żywienia, komunikacji, jazdy samochodem, sposobów na utrzymanie porządku w domu i w życiu i wiele innych.
ROZDZIAŁ II
Choroba niegrzecznych chłopców i ci, co nie potrafią mówić, czyli o ADHD i spektrum autyzmu
Przypomnij sobie czasy szkoły podstawowej. Może ze wzruszeniem wspominasz stare, obdrapane ławki w ulubionej sali, nauczycielkę z uśmiechem wpisującą ci piątkę do dzienniczka i ulubione koleżanki. A może raczej pamiętasz też momenty, gdy zaciskałaś zęby, żeby wysiedzieć do końca lekcji, bacznie obserwowałaś inne dziewczynki, żeby wiedzieć, co zrobić w danym momencie, albo starałaś się nie zwracać przypadkiem na siebie uwagi, bo ktoś mógłby zauważyć, że pozjadałaś skórki przy paznokciach i nerwowo ruszasz palcami u stóp w rozpadających się trampkach.
W tym czasie nauczycielka krzyczała na paru chłopców, którzy biegali po klasie i rzucali w siebie nawzajem kredą. Groziła, że wezwie ich rodziców do szkoły na rozmowę. Chłopcy byli do tego już przyzwyczajeni, a nauczycielka wiedziała, że wezwanie rodziców niczego nie zmieni, bo oni po prostu nie są w stanie wysiedzieć w ławce. Mieli ADHD.
Ale co ciekawe, ta dziewczynka, którą byłaś, siedząca grzecznie w ławce z zaciśniętymi zębami, poobrywanymi skórkami i nerwowo ruszającymi się palcami u stóp – też je miała. Ale gdyby wtedy ktoś powiedział, że masz ADHD, to rodzice i nauczyciele pewnie popukaliby się w głowę. Że jak to?! Ona? Przecież dobrze się uczy, nie biega, słucha pani i nie stwarza problemów. Idealna piątkowa uczennica! Kto by pomyślał, że ta wzorowa dziewczynka może być dodatkowo w spektrum autyzmu, tak samo jak ten dziwny chłopiec z równoległej klasy, który nie bawi się z dziećmi i żyje we własnym świecie?
I ta idealna uczennica 20 lat później siedzi w gabinecie lekarza psychiatry ze łzami w oczach i mówi, że nie chce jej się żyć, chociaż ostatnie lata spędziła w psychoterapii i u różnych specjalistów, żeby w ogóle móc iść do pracy i „jakoś” funkcjonować. Ma za sobą wiele trudnych lat depresji i zaburzeń lękowych. W liceum chorowała na bulimię, a później uzależniła się od leków i alkoholu. Była w kilku związkach, które szybko się rozpadły, bo jej impulsywność była nie do wytrzymania. Chwiejność emocjonalna sprawiała, że czuła się jak wariatka, która powinna przebywać cały czas w szpitalu psychiatrycznym. Przyjmowała wiele leków, w tym przeciwdepresyjne, przeciwlękowe i stabilizatory nastroju. Trochę pomagały, ale cały czas nie mogła wytrzymać z tym wewnętrznym napięciem. Z tym, że nie może się na niczym skupić, tak jak wtedy w szkolnej ławce. Przywykła do odgrywania ról, udawania i robienia dobrej miny do złej gry. W tej sposób nadal ukrywa swoje trudności i stwarza pozory idealnej uczennicy, tylko już dorosłej. I ciągle czuje się głupia i niewystarczająca, nie akceptuje siebie. Zawsze czuje się jak oszustka. I teraz już nie daje rady. Nie ma już siły żyć z tym wszystkim.
Historia tej dziewczynki jest prawdziwa i podobna do tysięcy historii innych kobiet ze zdiagnozowanym ADHD. Co ciekawe, wiele z nich ma również diagnozę spektrum autyzmu, którą obecnie coraz częściej słyszą dorosłe kobiety. Wiele z nich przeszło ogromne traumy, otrzymało wiele diagnoz psychiatrycznych i całe lata leczyło się na różne zaburzenia psychiczne.
Żebyśmy wiedziały, o czym dokładnie mówimy: ADHD, czyli zespół nadpobudliwości psychoruchowej z deficytem uwagi (ang. Attention-Deficit Hyperactivity Disorder) to zaburzenie neurorozwojowe, które jeszcze nie tak dawno temu było uważane za dotyczące głównie dzieci i to przede wszystkim chłopców. Okazuje się jednak, że cierpią na nie także dziewczynki, a do tego nie mija ono z wiekiem, więc objawy zostają także u dorosłych. Niektóre ewoluują albo stają się mniej intensywne, ale samo zaburzenie jest z nami całe życie. Charakteryzuje się trudnościami ze skupieniem uwagi, nadaktywnością lub/i impulsywnością. Według Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) ADHD dotyczy około 5-7% dzieci na świecie, natomiast w klasyfikacji ICD-11 podane statystyki mówią, że ADHD dotyczy około 3–12% dzieci i około 2,5% dorosłych. U około 30–50% dorosłych, u których zdiagnozowano ADHD w dzieciństwie, objawy są widoczne również w wieku dorosłym (60–85% od dzieciństwa do okresu dojrzewania). Brakuje danych, które by potwierdziły, czy faktycznie objawy te zniknęły w dorosłości, czy może w wyniku różnych czynników zmieniły swoją postać. Ilu dorosłych usłyszało, że cudownie ozdrowiało i problem już ich nie dotyczy, więc nie uwzględniono ich w statystykach? Albo tak się przyzwyczaili do swoich objawów, że uznają je za normalność? A może odczuwają je nadal, tylko tak doskonale je maskują, że otoczenie wcale ich nie dostrzega?
Natomiast spektrum autyzmu (ang. Autism Spectrum Disorder, ASD) to również zaburzenie neurorozwojowe, które pojawia się w dzieciństwie, a jego cechami charakterystycznymi są trwałe trudności z komunikacją i interakcją społeczną oraz ograniczone i powtarzające się zachowania, zainteresowania lub aktywności. Według ICD-11 diagnoza spektrum autyzmu dotyczy około 1% populacji na całym świecie.
Jeszcze nie tak dawno temu uważano, że te dwa zaburzenia nie występują razem. Okazuje się jednak, że nie jest to prawda, co potwierdza klasyfikacja diagnostyczna DSM-V z 2013 r., w której znajduje się informacja, że mogą one współwystępować. W najnowszej klasyfikacji ICD-11, która ukazała się w 2022 r., w przeciwieństwie do wcześniejszej ICD-10, również widnieje informacja, że ADHD i spektrum autyzmu mogą występować jednocześnie.
Oba zaburzenia mają swój początek we wczesnym dzieciństwie, chociaż w 2015 r. pojawiła się ciekawa koncepcja jednego z naukowców, że ADHD może mieć późny początek i pojawiać się dopiero w wieku dorosłym. Wywołała ona sporą burzę oraz szereg krytycznych komentarzy w środowisku naukowym. W dużym skrócie chodziło o to, że badacze zauważyli, iż ADHD może być zaburzeniem neurorozwojowym, które nie pojawiło się w dzieciństwie. Zaobserwowali, że aż 90% badanych dorosłych z ADHD nie miało objawów ADHD w dzieciństwie i nie zauważono u nich deficytów neuropsychologicznych typowych dla dzieci z ADHD. Pojawiła się dyskusja, czy ADHD u dzieci i ADHD u dorosłych to jedno zaburzenie, czy może ADHD o późnym początku jest zupełnie niezależną i odrębną jednostką chorobową. Autorzy tego badania powołują się na postacie cukrzycy typu 1 i 2, które mają podobne objawy i powikłania, ale odmienne patogenezy i przyczyny. Twierdzą, że podobny mechanizm może występować w przypadku ADHD: u dzieci dominuje silny czynnik genetyczny, natomiast rozwój ADHD typu 2, czyli ADHD o późnym początku, może wynikać z czynników genetycznych i większego udziału czynników środowiskowych, takich jak urazy mózgu, nadmierne wymagania społeczne, nadużywanie substancji psychoaktywnych itp. Krytycy tej teorii zwracają uwagę na to, że wnioski wyciągnięto zbyt wcześnie i że w badaniu nie uwzględniono istotnych czynników takich jak sytuacje, w których osoba z ADHD nie zgłasza objawów z dzieciństwa, bo ich zwyczajnie nie pamięta, co nie oznacza, że one nie występowały. Może być również tak, że osoby dorosłe nie są świadome, iż ich poszczególne zachowania z dzieciństwa były objawami ADHD, dlatego w procesie diagnostycznym ADHD u osób dorosłych ważna jest też opinia i wywiad przeprowadzony z innymi osobami, które miały kontakt z diagnozowanym w okresie dzieciństwa.
Chcąc podtrzymać teorię istnienia dwóch typów ADHD – u dorosłych i u dzieci – autorzy ww. analizy powołali się na badania, w których osoby dorosłe, u których zdiagnozowano ADHD w dzieciństwie, nie potwierdzały podobnych objawów w okresie dorosłym. Sceptycy tłumaczą to tym, że wielu dorosłych ma tendencję do bagatelizowania odczuwanych symptomów lub do nich przywykło i uznaje, że „po prostu tak ma”. Dodatkowo krytycy badania podkreślają, że osoby z rzekomym ADHD o późnym początku mogą zmagać się z innymi zaburzeniami, które prezentują podobne objawy. Różne czynniki środowiskowe i trudne czy traumatyczne wydarzenia mogą prowadzić do przejawiania impulsywności, nieuwagi, problemów z koncentracją i pamięcią czy nadpobudliwości. Problemy te mogą również wynikać z uszkodzeń mózgu i urazów głowy, wstrząśnienia mózgu, zaburzeń otępiennych czy psychicznych (np. PTSD, depresja, zaburzenia lękowe, zaburzenia osobowości borderline, choroba afektywna dwubiegunowa itd.). Podkreślali również, że problemami z uwagą i nadaktywnością mogą skutkować również zaburzenia somatyczne, np. hormonalne w postaci niedoczynności i nadczynności tarczycy.
Wspominam o tym badaniu jako o ciekawostce, żeby pokazać, jak zmieniają się nauka, medycyna, psychiatria i psychologia. Nieustannie pojawiają się nowe kryteria, badania, publikacje i teorie. To, co dziś postrzegamy jako ADHD czy spektrum autyzmu, za 10 lat może mieć zupełnie inny obraz. Przecież 10 czy 20 lat temu również inaczej postrzegano zaburzenia neurorozwojowe. Potwierdza to fakt, że z najnowszej klasyfikacji ICD-11 „zniknął” zespół Aspergera, który został włączony do „spektrum autyzmu”. Czyli osoby, które dotychczas miały diagnozę zespołu Aspergera, teraz nagle są w spektrum autyzmu. Oczywiście niczego to dla nich nie zmienia, a chodzi przede wszystkim o nomenklaturę. Jednak jeśli ktoś przez 20 lat miał zespół Aspergera, z którym się utożsamiał, raczej zostanie już „Aspergerem”, „aspim” czy „ZA”. Na ten moment współczesna nauka trzyma się koncepcji, że neuroróżnorodni się rodzimy i jesteśmy tacy całe życie, a nasze objawy i deficyty są bardziej lub mniej widoczne w zależności od sytuacji i środowiska, w którym się wychowaliśmy i w którym przebywamy oraz od tego, jakie otrzymujemy wsparcie i leczenie.
ROZDZIAŁ III
Dziewczyny z obgryzionymi paznokciami i nałogowe zakupoholiczki, czyli po czym nas rozpoznać
Żeby uzyskać diagnozę ADHD, spektrum autyzmu lub jednego i drugiego, należy spełnić konkretne kryteria zawarte w klasyfikacjach ICD-11 i DSM-V.
Około 40%–70% dzieci ze spektrum autyzmu spełnia również kryteria ADHD, a 25% dzieci z ADHD – kryteria spektrum autyzmu. Zwróćmy jednak uwagę na te dwa słowa: SPEŁNIA KRYTERIA, czyli wszystkie wymogi określone w klasyfikacjach. Natomiast pamiętajmy, że jeśli lekarz znajduje u ciebie np. cztery punkty, a nie wymagane minimum pięć dla danego zaburzenia, oznacza to jedynie, że nie spełniasz ustalonych kryteriów diagnostycznych. Zatem te dane pokazują, ile dzieci SPEŁNIA KRYTERIA. Pytanie, ile dzieci nie spełnia ich wszystkich, ale ma wiele objawów, które są charakterystyczne dla jednego i drugiego zaburzenia? Ile dzieci nie otrzymało podwójnej diagnozy (zakładam, że wiele)?
Przełóżmy to teraz na populację dorosłych. Skoro wiemy, że ADHD i spektrum autyzmu to zaburzenia neurorozwojowe, które zgodnie z aktualną wiedzą nie mijają z wiekiem, to ilu wśród nas, dorosłych, nie ma (a powinno mieć) chociażby pojedynczej diagnozy, a co dopiero dwóch? Zastanówmy się, ile wśród tych osób jest kobiet, które od wczesnego dzieciństwa uczyły się przystosowywać do społeczeństwa i skutecznie maskować swoje objawy.
Wiele badań potwierdziło współwystępowanie ADHD i spektrum autyzmu, ich wspólne czynniki genetyczne, a także zwiększone ryzyko występowania drugiego zaburzenia u osoby, u której występuje pierwsze. Trwają badania nad neuroobrazowaniem mózgów osób z ADHD i w spektrum autyzmu, aby odnaleźć cechy wspólne i różnice neuroanatomiczne. Wiadomo już natomiast, że pewne powszechne warianty genetyczne występują i w ADHD, i w spektrum autyzmu.
Diagnostyka dorosłych zwykle jest bardzo trudna, a u kobiet – jeszcze trudniejsza. Wiemy, że objawy ADHD i spektrum autyzmu u dorosłych często różnią się od tych, które pojawiały się w okresie dzieciństwa. Niektóre zmniejszają swoją intensywność, niektóre przepoczwarzają się w inne symptomy, a niektóre po prostu mijają w wyniku pracy, którą nieświadomie włożyłyśmy w swój rozwój i poprawę komfortu życia – np. psychoterapii, coachingu czy zwiększenia kompetencji społecznych. Wiemy również, że objawy u dziewczynek bywają inne niż u chłopców, podobnie jak objawy u dorosłych kobiet mogą się różnić od tych u dorosłych mężczyzn. Wynika to z tego, że dziewczynki mają nieco bardziej rozwinięte umiejętności społeczne i emocjonalne, co pomaga im skuteczniej ukrywać swoje trudności.
No właśnie… ukrywać. Tu tkwi główny problem diagnostyczny. My, kobiety, od czasów dzieciństwa przyjmujemy postawę aktorek, które zgodnie z istniejącymi przekonaniami społecznymi nie powinny stwarzać kłopotów.
W „tamtych czasach” dość powszechne były komentarze w stylu „nie bądź beksą”, „uspokój się”, „nie zachowuj się tak”, „bądź grzeczna”, „dziewczynki przecież tak nie robią”, „nie możesz tego robić, to dla chłopaków” itd. Takie przekonania zakorzenione w naszych głowach stały się dla nas naturalną codziennością i często są z nami do dziś. Musimy doświadczyć wielu trudnych sytuacji w życiu, by (często samodzielnie) znaleźć przyczynę swoich problemów i udać się po trafną diagnozę.
Jakie objawy są charakterystyczne dla kobiet z ADHD, a jakie dla kobiet w spektrum autyzmu? Jakie objawy mogą świadczyć o obecności obu tych zaburzeń? Zacznijmy od teorii, czyli tego, jak to wygląda w oficjalnych klasyfikacjach.
Klasyfikacja ICD-11 (International Statistical Classification of Diseases and Related Health Problems), czyli najnowsza wersja międzynarodowej klasyfikacji chorób, zaburzeń i innych problemów zdrowotnych, opracowanej przez Światową Organizację Zdrowia (WHO), obowiązuje od początku 2022 r. Wprowadzano w niej wiele zmian w stosunku do jej wcześniejszej wersji ICD-10 i tak naprawdę ADHD już nie widnieje w niej pod tą nazwą. W klasyfikacji jest to Zespół Nadpobudliwości Psychoruchowej z Deficytem Uwagi (kod 6A05). Naukowcy postanowili zrezygnować ze „starej” nazwy w celu zminimalizowania stygmatyzacji pacjentów. Według ICD-11 diagnoza 6A05 dotyczy 3–12% dzieci na całym świecie i około 2,5% osób dorosłych.
Klasyfikacja DSM-V (Diagnostic and Statistical Manual of Mental Disorders), czyli aktualna wersja klasyfikacji zaburzeń psychicznych Amerykańskiego Towarzystwa Psychiatrycznego DSM-5 obowiązuje od 2013 r. ADHD (Attention Deficit Hyperactivity Disorder) w tej klasyfikacji widnieje jako zaburzenie neurobiologiczne, które charakteryzuje się problemami z uwagą, nadpobudliwością i/lub impulsywnością (nadal funkcjonuje jako „ADHD”).
ICD-11
DSM-V
1. RODZAJE ADHD
6A05.0
Zespół nadpobudliwości psychoruchowej z deficytem uwagi, dominujący deficyt uwagi
(wszystkie wymagania diagnostyczne zespołu nadpobudliwości psychoruchowej z deficytem uwagi są spełnione; dominują objawy nieuwagi).
6A05.1
Zespół nadpobudliwości psychoruchowej z deficytem uwagi, dominujące objawy nadpobudliwości i impulsywności
(wszystkie wymagania diagnostyczne zespołu nadpobudliwości psychoruchowej z deficytem uwagi są spełnione; objawy nadpobudliwości i impulsywności przeważają).
6A05.2
Zespół nadpobudliwości psychoruchowej z deficytem uwagi, objawy mieszane
(wszystkie wymagania diagnostyczne zespołu nadpobudliwości psychoruchowej z deficytem uwagi są spełnione, a objawy zarówno nadpobudliwości i impulsywności, jak i braku uwagi są klinicznie istotnymi aspektami obecnego obrazu klinicznego, przy czym żaden z nich nie jest wyraźnie dominujący).
6A05.Y
Zespół nadpobudliwości psychoruchowej z deficytem uwagi, inne określone.
6A05.Z
Zespół nadpobudliwości psychoruchowej z deficytem uwagi, nieokreślone.
1. RODZAJE ADHD
ADHD z dominacją objawów zaburzeń uwagi (
Inattentive type
)
Trudności w utrzymaniu uwagi, trudności w organizacji i planowaniu, trudności z wykonaniem zadań wymagających skupienia uwagi, łatwe rozpraszanie uwagi, zapominanie o codziennych zadaniach, trudności z przetwarzaniem informacji.
ADHD z dominacją objawów nadpobudliwości/impulsywności (
Hyperactive-Impulsive type
)
Nadmierna aktywność fizyczna i ruchliwość, trudności z pozostawaniem w spoczynku, nadmierne gadulstwo, trudności z oczekiwaniem na swoją kolej lub na kolejne instrukcje, podejmowanie działań bez zastanowienia się nad konsekwencjami, impulsywność w podejmowaniu decyzji.
ADHD z dominacją objawów mieszanych (
Combined type
)
Zaburzenia uwagi i nadpobudliwości/impulsywności występują równocześnie.
2. OBJAWY
Zaburzenia uwagi i/lub nadpobudliwości i impulsywności utrzymują się przez co najmniej 6 miesięcy.
Objawy mają bezpośredni negatywny wpływ na funkcjonowanie szkolne, zawodowe lub społeczne.
Objawy powinny pojawić się przed 12 rokiem życia, chociaż niektóre osoby mogą po raz pierwszy zgłosić się do lekarza później.
Stopień nieuwagi i nadpobudliwości i/lub impulsywności przekracza granice normy dla danego wieku i poziomu funkcjonowania intelektualnego.
Aby postawić diagnozę, objawy nieuwagi i/lub nadpobudliwości i impulsywności muszą być widoczne w wielu sytuacjach lub miejscach (np. w domu, w szkole, w pracy, w relacjach towarzyskich i rodzinnych), ale mogą się różnić w zależności od okoliczności i wymagań otoczenia.
Objawy nie mogą wynikać z innych zaburzeń psychicznych, behawioralnych lub neurorozwojowych i nie są spowodowane działaniem substancji lub leków.
Nieuwaga
odnosi się do znacznej trudności w utrzymaniu uwagi na zadaniach, które nie zapewniają wysokiego poziomu stymulacji lub częstych nagród, a także do rozproszenia uwagi i problemów z organizacją.
Nadpobudliwość
odnosi się do nadmiernej aktywności ruchowej i trudności z pozostawaniem w bezruchu, najbardziej widocznych w ustrukturyzowanych sytuacjach, które wymagają samokontroli behawioralnej.
Impulsywność
to skłonność do działania w odpowiedzi na natychmiastowe bodźce, bez namysłu lub rozważenia ryzyka i konsekwencji.
2. OBJAWY
Nieustępująca nieuwaga i/lub nadaktywność i impulsywność, które wpływają na funkcjonowanie lub rozwój.
6 (lub więcej) spośród wymienionych objawów u dzieci oraz 5 (lub więcej) u starszych nastolatków i dorosłych z kryterium 1 i tak samo z kryterium 2 (patrz niżej).
Objawy powinny utrzymywać się przez przynajmniej 6 miesięcy w stopniu, który nie jest spójny z wiekiem rozwojowym oraz bezpośrednio negatywnie wpływa na czynności związane z kontaktami międzyludzkimi oraz szkołą/pracą.
Objawy powinny być obecne przed 12. rokiem życia i powinny występować w dwóch lub więcej sytuacjach (np. w domu, w szkole lub w pracy, w relacjach towarzyskich i rodzinnych, w innych obszarach działania).
Objawy powinny zakłócać lub obniżać jakość funkcjonowania społecznego, szkolnego lub zawodowego i nie powinny występować w przebiegu schizofrenii lub innych psychoz, nie można ich trafniej uznać za objawy innego zaburzenia psychicznego (np. zaburzeń nastroju, lękowych, dysocjacyjnych lub nieprawidłowej osobowości).
Kryterium 1. Nieuwaga
Często nie jest w stanie skupić się na szczegółach lub z braku ostrożności popełnia błędy podczas zajęć szkolnych, w pracy zawodowej lub w czasie wykonywania innych czynności (np. przeoczenie lub pominięcie szczegółów, brak dokładności w wykonywanych pracach).
Często ma trudności ze skupieniem uwagi na zadaniach lub na zabawie (np. trudności z utrzymaniem uwagi na wykładach, w czasie rozmowy lub w czasie lektury długiego tekstu).
Często sprawia wrażenie, jakby nie słuchał, co się do niego mówi (np. jest nieobecny myślami, nawet mimo braku czynnika rozpraszającego uwagę).
Często nie w pełni stosuje się do instrukcji i ma trudności z kończeniem zadań szkolnych, obowiązków domowych lub służbowych (np. rozpoczyna pracę nad zadaniem, jednak szybko ulega dekoncentracji i zbacza myślami na inny tor).
Często ma trudności z organizacją zadań i aktywności (np. trudności w realizacji zadań następujących po sobie w określonej sekwencji; trudności w utrzymaniu rzeczy w należytym porządku; chaotyczność, brak organizacji w pracy; brak umiejętności zarządzania czasem; niedotrzymywanie ustalonych terminów).
Często niechętnie angażuje się w zadania wymagające dłuższego wysiłku umysłowego, unika ich lub z nimi zwleka (np. zajęcia szkolne lub prace domowe; w przypadku osób dorosłych: przygotowywanie sprawozdań, wypełnianie formularzy, przeglądanie szczegółowych tekstów).
Często gubi przedmioty niezbędne do realizacji zadań lub działań (np. przybory szkolne, książki, narzędzia, portfele, klucze, okulary, telefony komórkowe).
Często łatwo rozprasza się pod wpływem bodźców zewnętrznych (w przypadku osób dorosłych dotyczy to także myśli niezwiązanych z daną sytuacją).
Często zapomina o codziennych sprawach (np. o obowiązkach domowych, o załatwianiu spraw;
w przypadku osób dorosłych – o oddzwanianiu, płaceniu rachunków, dotrzymywaniu terminów spotkań).
Kryterium 2: Nadaktywność i impulsywność
Często wykonuje niespokojne ruchy rękoma lub stopami albo wierci się na siedzeniu.
Często wstaje z miejsca w sytuacjach wymagających pozostania na nim (np. opuszcza swoje miejsce w trakcie zajęć lekcyjnych, w biurze lub w innym miejscu pracy albo w sytuacjach, które wymagają pozostania na nim).
Często przesadnie biega lub wspina się, gdy jest to niewłaściwe. (Uwaga: U osób dorastających lub dorosłych może się to ograniczyć do poczucia niepokoju ruchowego).
Często ma trudności ze spokojną zabawą lub wypoczynkiem.
Często jest w ruchu lub działa, jakby miał „motorek w tyłku” (jest niezdolny do pozostawania w bezruchu dłuższy czas, np. w restauracjach czy na spotkaniach lub jest to dla niego bardzo niewygodne; jego zachowanie może być odbierane jako niespokojne, a za tokiem myślenia trudno nadążyć).
Często jest przesadnie gadatliwy.
Często udziela odpowiedzi, zanim zostaną sformułowane pytania (np. kończy zdania innych osób; nie potrafi czekać na swoją kolej w rozmowie).
Często ma kłopoty z zaczekaniem na swoją kolej (np. podczas oczekiwania w kolejce).
Często przerywa innym lub narzuca się im (np. wtrąca się w rozmowy, gry lub inne czynności; może używać przedmiotów należących do kogoś innego bez pozwolenia; w przypadku osób dorastających lub dorosłych może przerywać lub przejmować czynności, którymi zajmują się inni).
Uwaga:
Objawy nie są wyłącznie uzewnętrznieniem zachowań opozycyjnych, nieposłuszeństwa, wrogości lub niezrozumienia zadań czy poleceń.
Być może, gdy byłaś dzieckiem, słyszałaś od dorosłych różne komentarze na swój temat. Pewnie mówili ci, że wszędzie cię pełno, że robisz wszystko na ostatnią chwilę, za szybko, niedokładnie i niechlujnie. Zwracali uwagę, że przerywasz czyjąś wypowiedź albo odpowiadasz na pytanie, mimo że ktoś nie skończył go zadawać, że wtrącasz się do cudzych rozmów, że krzyczysz, zamiast spokojnie mówić, że nie słuchasz, co się do ciebie mówi albo bujasz w obłokach. Możliwe, że popełniałaś „głupie” błędy w zadaniach szkolnych, chociaż wiedziałaś, na czym one polegały, a to wpływało negatywnie na twoje oceny. Może byłaś bardzo niecierpliwa i frustrowałaś się, jeśli nie otrzymywałaś czegoś od razu albo jeśli ktoś nie chciał spełnić twojej prośby.
Zawsze miałaś ważniejsze rzeczy do roboty niż odrabianie lekcji. Zdarzało ci się słyszeć, że jesteś nieostrożna, że nie myślisz i wiecznie bałaganisz w swoim pokoju. Pewnie często gubiłaś różne przedmioty i zapominałaś o obietnicach.
Dzieci z ADHD częściej powtarzają klasę (ponad 58% powtarzało ją przynajmniej raz), mają większe trudności z nauką i przyswajaniem wiedzy, a także osiągają gorsze wyniki w szkole niż dzieci bez ADHD (33% dzieci z ADHD względem 12% dzieci bez ADHD). Dzieci z ADHD osiem razy częściej niż dzieci neurotypowe rzucają szkołę lub są z niej usuwane, a także wcześniej rozpoczynają życie seksualne niż ich rówieśnicy bez tego zaburzenia (co niesie ze sobą skutki w postaci nieplanowanych wczesnych ciąż oraz zachorowania na choroby przenoszone drogą płciową przed ukończeniem 19. roku życia). Z kolei dorośli z ADHD częściej wybierają gorszy zawód, zmieniają pracę, a także osiągają niższy poziom wykształcenia i ogólny status społeczno-ekonomiczny (31% dorosłych z ADHD względem 16% dorosłych bez ADHD). 20–45% osób z ADHD na problemy społeczne i cztery razy częściej stosuje przemoc wobec innych osób.
U osób z ADHD częstym objawem jest tzw. time blindness, co możemy przetłumaczyć jako „ślepota czasowa”. Często to właśnie z niego wynika wiele problemów i trudności, jak choćby spóźnianie się czy nierealizowanie zadań na czas. [ioditalikować]to zjawisko, które charakteryzuje się brakiem umiejętności wyczucia czasu. Osoby z ADHD nie potrafią ocenić ram czasowych dla wykonania zadań i trudno jest im ocenić, ile zajmie im dana czynność. Skupiają się przede wszystkim na „tu i teraz”. Dlatego jeśli wydaje ci się, że dojedziesz do pracy w trzydzieści minut, na wszelki wypadek miej w zapasie jeszcze dziesięć.
Czasami pojawia się u nas także druga skrajność, która wynika z tego samego objawu – pojawianie się na umówionym miejscu na długo przed czasem. Zdecydowanie jest to widoczne u mnie. Tak bardzo boję się, że się spóźnię albo będę musiała się spieszyć, że wyjeżdżam zbyt wcześnie, a później potrafię czekać godzinę na pociąg albo 40 minut na wizytę u lekarza, chociaż wiem, że i tak nastąpi jeszcze opóźnienie. Wizja, że ktoś będzie na mnie czekał, wpędza mnie w tak duży dyskomfort, że wolę kręcić się wokół budynku przez pół godziny, niż tłumaczyć się ze spóźnienia.
Unikanie nieprzyjemnych sytuacji wynika też z trudności w relacjach. Spóźnienie to dodatkowy element interakcji społecznej, której nie jestem w stanie przewidzieć; nie wiem, jak zareaguje druga osoba, jak wpłynie to na jej emocje i czy ja będę umiała je rozpoznać. Po spóźnieniu potrafię długo męczyć się z poczuciem winy lub niepewnością, czy aby na pewno relacja z tą osobą się nie zmieniła albo czy nie zaczęła ona na mnie inaczej – negatywnie – patrzeć.
Równie trudno jest nam ocenić upływ czasu, szczególnie gdy wpadniemy w hiperfocus. Nie raz zdarzało mi się usiąść nad czymś na pół godziny, spojrzeć po chwili na zegarek i zdziwić się, że minęło już kilka godzin. Z badań wynika, że leczenie farmakologiczne poprawia postrzeganie czasu.
Waiting mode to inne zjawisko, z którym często mają do czynienia osoby z ADHD. Oznacza bezproduktywne wyczekiwanie na coś. Gdy jako uczennica miałam z jakiegoś powodu wyjść wcześniej ze szkoły, podczas lekcji nie byłam w stanie się skupić na niczym innym. Wyczekiwałam. Nieustannie patrzyłam na zegarek, myśląc o tym, co mnie czeka. Koncentracja i nauka w tym czasie nie istniały.
Waiting mode dotyczy głównie tych zadań, które przełamują naszą rutynę (np. rozmowa o pracę, wizyta u lekarza, wyjazd na wakacje itd).
Nic tak pięknie nie oddaje prawdziwej natury ADHD jak historie kobiet. Poprosiłam kilka moich pacjentek i znajomych z diagnozą o opisanie niektórych swoich objawów i tego, jak doświadczają ich w codziennym życiu oraz z czym mają największe problemy. Oczywiście ich wypowiedzi są zmodyfikowane w celu zachowania anonimowości, a imiona zmienione.
Średnio raz w roku zmieniam miejsce pracy. Jestem fotografką. Na początku jestem zawsze mocno zdyscyplinowana i uporządkowana. Bardzo się staram dobrze wykonywać zadania i robię dobre wrażenie. Ludzie chwalą moją kreatywność i ciekawe pomysły. Niestety z czasem pojawiają się schody. Pojedyncze spóźnienia powoli stają się codziennością, co złości mojego szefa, bo opóźniam sesje zdjęciowe. Gdy on się mnie czepia, narasta we mnie napięcie, zaczynam się szybko irytować, co przekłada się na mniejszą dokładność podczas robienia i opracowywania zdjęć. Im większa jest moja frustracja, tym więcej mam trudności z koncentracją i skupieniem. Oczywiście jakość mojej pracy mocno spada, a to wywołuje kolejne krytyczne komentarze. Koło się zamyka. Gdy zaczynam się źle czuć psychicznie, czuję presję i napięcie, coraz bardziej się zniechęcam. Trudniej mi wstać rano z łóżka, więc ze spóźnień po 20–30 minut robią się spóźnienia o godzinę, czasem więcej. W sytuacjach konfliktowych nie jestem w stanie dojść do porozumienia z drugą stroną. Unikam konfrontacji, bo nie umiem przyjmować krytyki. Reaguję na nią bardzo emocjonalnie, nadmiernie się przejmuję i pod wpływem impulsu potrafię zacząć krzyczeć i obrażać drugą osobę. Zwykle tak kończy się nasza współpraca, a ja zaczynam pracę w innym miejscu, od początku według tego samego schematu.
Gdy muszę coś zrobić, np. posprzątać mieszkanie, czuję przeraźliwą blokadę. Niby wiem, że jest bałagan, że mogę to w miarę szybko zrobić i mieć z głowy. Ale czuję się, jakbym stała pod ścianą i nie mogła iść dalej. Gdy próbuję się zmusić do działania, narasta we mnie frustracja, łzy napływają mi do oczu, czuję straszną niemoc, takie poczucie bezwładu.
Dziesięć lat temu otrzymałam diagnozę zaburzenia osobowości borderline. Po wielu latach zmagania się z uzależnieniem od alkoholu i zaburzeniami odżywiania miałam ekstremalne załamanie nerwowe i próbowałam popełnić samobójstwo. Wcześniej często się samookaleczałam, a ataki paniki miałam od dziecka.
Jako nastolatka byłam nie do wytrzymania. Uciekałam z lekcji, nie potrafiłam wysiedzieć w jednym miejscu. Cały czas musiałam być w ruchu, co chwilę gdzieś pędziłam. Zapominałam o obowiązkach, co powodowało ciągłe konflikty w domu. Jasne, że miałam wszędzie bałagan, ale dobrze mi się żyło w tym chaosie. Biurko zawalone książkami i zeszytami, ubrania wysypujące się z szafy, bałagan w szafkach.
Byłam w kilku związkach, które zwykle szybko i intensywnie się zaczynały, i tak samo szybko i intensywnie kończyły. Nic dziwnego, że od razu uznano, że jestem borderką. Na temat diagnozy ADHD trafiłam przypadkiem, rozmawiając z koleżanką. Poleciła mi swojego psychiatrę, który po diagnozie ADHD u jej syna zdiagnozował je u niej. Poszłam, pogadaliśmy i wszystko stało się jasne. Odkąd zaczęłam brać leki, świat się zmienił. Zobaczyłam, że można funkcjonować inaczej, spokojniej, z większym skupieniem i mniejszą impulsywnością. To był dla mnie szok.
U mnie najbardziej problematyczny był brak myślenia o konsekwencjach moich działań. Od zawsze byłam impulsywna i nieostrożna, ale w dzieciństwie te zachowania nie były tak niebezpieczne, jak w ostatnich latach, zanim zaczęłam się leczyć. Szybka i nieostrożna jazda samochodem lub motocyklem, samotna podróż autostopem w nocy. Nie raz, gdy zatrzymywała mnie policja za przekroczenie prędkości, zaczynałam się kłócić i robić sceny. Czemu? Bo wypisywanie mandatu trwało zbyt długo! A ja nie mam czasu, żeby czekać, aż policjant podejdzie, sprawdzi dokumenty, wypisze ten mandat… Czekanie mnie frustruje i powoduje, że zaczynam się złościć. Zdarzało mi się w takich sytuacjach obrażać funkcjonariuszy. Nie myślałam o konsekwencjach, a przecież mogło się to skończyć pobytem na komisariacie.
Moje myśli to ciągła gonitwa. Zanim rano wstanę z łóżka, mam w głowie więcej myśli niż przeciętny człowiek przez cały dzień. Tysiąc na sekundę. Mam wrażenie, że myślę intensywnie, nawet gdy śpię. To się nigdy nie kończy. Zresztą często się przez to budzę w nocy. Zdarza się też, że nie mogę zasnąć przez kilka godzin, bo jakieś myśli nie dają mi spokoju. Jeszcze gdyby miały jakiś sens, byłoby okej. Ale to jest totalny chaos: abstrakcyjne, czasami absurdalne myśli i rozkminy, bywa, że mocno emocjonalne. Potrafię na przykład przez długi czas analizować jakąś sytuację z koleżanką czy chłopakiem, bo ktoś coś mi powiedział i ja, zamiast to olać, kilka dni zastanawiam się, dlaczego akurat TO? Co by było, gdyby powiedział coś innego? Co mógł mieć na myśli? W tym czasie oczywiście pojawiają się chaotyczne myśli na temat tego, ile lat żyją pingwiny, z jakiego powodu doszło do awarii samolotu i czy może pilot jednak był na coś chory, a może zasłabł, a może pracownik lotniska czegoś nie zauważył. Do tego jeszcze dręczą mnie myśli o aplikacji, którą widziałam w telefonie faceta stojącego obok mnie w tramwaju, a potem o tym, czy kwiatki, które dałam babci na imieniny, już zwiędły, czy jeszcze się trzymają. Skakanie z wątku do wątku to klasyk. Mam wrażenie, że nie umiem nie myśleć o niczym. Przez to ciągle się rozpraszam. Na przykład, w pracy potrafię nagle się zawiesić, przez piętnaście minut patrzeć w okno i roztrząsać bałagan w mojej głowie albo łapię się na tym, że przestaję słuchać mojego rozmówcy i totalnie nie wiem, o czym opowiada. Jakbym była za mgłą. Gdy studiowałam, nigdy nie umiałam skupić się na wykładach, bo odpływałam myślami naprawdę daleko. Cały czas się dziwię, jak to możliwe, że skończyłam szkołę i studia, nie umiejąc się uczyć ani słuchać, i myśląc ciągle o czymś innym. Wielokrotnie zgadzałam się na coś „z automatu”, bo głupio było mi powiedzieć, że nie wiem, o czym mowa. A potem okazywało się, że zgłosiłam się do koła naukowego, które mnie totalnie nie interesowało, albo do organizacji imprezy studenckiej. Problem w tym, że nigdy nie wywiązywałam się z obietnic, a zamiast powiedzieć od razu, że jednak nie chcę czegoś zrobić, próbowałam się wymiksować na totalnie bezsensowne sposoby. Nie przychodziłam na spotkania koła, nie odbierałam telefonu od przewodniczącej samorządu itd. Wolałam czekać, aż sami mnie wyrzucą, niż powiedzieć, że nie chcę tego robić, a decyzję podjęłam zbyt pochopnie, nawet nie wiedząc, do czego się zobowiązałam.
U mnie główny problem to brak cierpliwości. Irytuję się, gdy ktoś wolno mówi albo długo podejmuje decyzję. Zaczynam wtedy automatycznie go popędzać albo nerwowo się kręcić. Sprawy zostawiam na ostatnią chwilę. W sumie najlepiej mi się pracuje, gdy mam określony deadline. Bez tego w ogóle nic bym nie zrobiła, tak mocno się mobilizuję, często w ostatniej chwili i pod presją czasu, nawet w nocy. Od dziecka odkładałam wszystko na później i nie mogłam się zebrać, żeby np. odrobić lekcje. Zwykle robiłam to dopiero na przerwie tuż przed lekcją. Nawet nie sprawdzałam wcześniej, co jest zadane, i gdy okazywało się, że jakaś praca wymaga więcej czasu, jak np. wypracowanie na lekcję polskiego, kończyło się zgłoszeniem nieprzygotowania, a później jedynką w dzienniku, bo sytuacja się powtarzała. Dopiero kiedy nauczycielka stawiała mi warunek, że jak do końca tygodnia nie przyniosę jej wypracowania, to obniży mi ocenę na koniec roku, siadałam do roboty.
Czy widzicie w tych historiach siebie? Ja dostrzegam w nich mnóstwo podobieństw do swoich doświadczeń. Przeczytałam w badaniach, że kobiety z ADHD prowadzą szybsze życie. Żyjemy na pełnych obrotach i większość czynności wykonujemy w dużym pośpiechu. Częściej gubimy przedmioty, zapominamy o zobowiązaniach, spóźniamy się i jesteśmy chaotyczne. Nierzadko budzi to w nas poczucie winy i wstyd, a nasze poczucie własnej wartości gwałtownie spada, szczególnie jeśli otoczenie oczekuje od nas, żebyśmy były idealnymi kobietami, które wprowadzają ład i porządek w domowym zaciszu. W dzieciństwie zwykle trudności z uwagą i koncentracją nie były u nas tak widoczne; prezentowałyśmy się jako grzeczne, spokojne dziewczynki. Czasami stwarzałyśmy wrażenie nieobecnych. Zdarzały się nam problemy zdrowotne i objawy psychosomatyczne, np. bóle głowy, dolegliwości ze strony przewodu pokarmowego, zaburzenia cyklu, bolesne miesiączki, spadki odporności, co prowadziło do częstszych infekcji. Było to efektem stresu i kierowania emocji do wewnątrz. Tłumienie swoich odczuć i silna kontrola nad zachowaniem, niepewność co do słuszności swojego postępowania oraz obawy przed krytyką wywoływały reakcje somatyczne, które przyczyniały się do pogorszenia naszego zdrowia.
ICD-11
DSM-V
Zaburzenie ze spektrum autyzmu (kod 6A02) charakteryzujące się trwałymi deficytami w zakresie zdolności do inicjowania i podtrzymywania wzajemnych interakcji społecznych i komunikacji społecznej oraz wieloma ograniczonymi, powtarzalnymi i nieelastycznymi wzorcami zachowań, zainteresowań lub działań, które są wyraźnie nietypowe lub nieadekwatne w stosunku do wieku jednostki i kontekstu społeczno-kulturowego.
Początek zaburzenia występuje w okresie rozwoju, zwykle we wczesnym dzieciństwie, ale objawy mogą się w pełni ujawnić dopiero później, kiedy wymagania społeczne przekraczają ograniczone możliwości jednostki.
Deficyty są na tyle poważne, że powodują upośledzenie funkcjonowania jednostki, obserwowaną we wszystkich środowiskach, chociaż mogą się różnić w zależności od kontekstu społecznego, edukacyjnego lub innego.
Osoby ze spektrum wykazują pełen zakres funkcjonowania intelektualnego i zdolności językowych.
Objawy muszą być obecne w okresie wczesnego dzieciństwa (ale mogą objawiać się nie w pełni, aż do momentu, gdy oczekiwania społeczne zaczynają przekraczać ograniczone możliwości, lub mogą być maskowane przez wyuczone strategie w późniejszym życiu).
Objawy powodują klinicznie znaczące nieprawidłowości w społecznym, zawodowym funkcjonowaniu lub innych ważnych obszarach.
Zaburzenia nie są lepiej wyjaśnione niepełnosprawnością intelektualną czy globalnym opóźnieniem rozwoju.
Manifestacje mogą obejmować ograniczenia w następujących obszarach:
Rozumienie, zainteresowania lub niewłaściwe reakcje na werbalne lub niewerbalne komunikaty społeczne innych osób.
Integracja języka mówionego z typowymi komplementarnymi wskazówkami niewerbalnymi, jak kontakt wzrokowy, gesty, mimika twarzy i język ciała. Te niewerbalne zachowania mogą być również zmniejszone w częstości lub intensywności.
Rozumienie i używanie języka w kontekstach społecznych oraz umiejętność inicjowania i podtrzymywania komunikacji społecznej.
Świadomość społeczna, prowadząca do zachowań, które nie są odpowiednio modulowane w zależności od kontekstu społecznego.
Zdolność do wyobrażania sobie i reagowania na uczucia, stany emocjonalne i postawy innych osób.
Wzajemne dzielenie się zainteresowaniami.
Zdolność do nawiązywania i podtrzymywania typowych relacji z rówieśnikami.
Utrzymujące się ograniczone, powtarzalne i nieelastyczne wzorce zachowań, zainteresowań lub działań, które są wyraźnie nietypowe lub nieadekwatne w stosunku do wieku i kontekstu społeczno-kulturowego danej osoby mogą obejmować:
Brak zdolności adaptacyjnych do nowych doświadczeń i okoliczności, z towarzyszącym im niepokojem, który może być wywołany przez błahe zmiany w znanym środowisku lub w odpowiedzi na niespodziewane wydarzenia.
Nieelastyczne trzymanie się określonych rutyn, np. mogą to być czynności geograficzne, takie jak podążanie znanymi trasami, lub czynności wymagające precyzyjnego określenia czasu, np. pory posiłków lub transportu.
Nadmierne przestrzeganie zasad np. podczas gier.
Nadmierne i uporczywe, zrytualizowane wzorce zachowań, np. zaabsorbowanie ustawianiem lub sortowaniem przedmiotów w określony sposób, które nie służą żadnemu widocznemu celowi zewnętrznemu.
Powtarzające się i stereopotywe ruchy motoryczne, np. ruchy całego ciała, w tym kołysanie, nietypowy chód, np. chodzenie na palcach, nietypowe ruchy rąk lub palców i nietypowa postawa. Zachowania te są szczególnie częste we wczesnym dzieciństwie.
Uporczywe zajmowanie się jednym lub kilkoma szczególnymi zainteresowaniami, częściami przedmiotów bądź specyficznymi rodzajami bodźców (w tym mediami) albo niezwykle silne przywiązanie do poszczególnych przedmiotów (z wyłączeniem typowych pocieszaczy).
Trwająca całe życie nadmierna i trwała nadwrażliwość lub niewrażliwość na bodźce sensoryczne lub niezwykłe zainteresowanie jakimś bodźcem sensorycznym, który może obejmować rzeczywiste lub przewidywane dźwięki, światło, tekstury (zwłaszcza ubrań i jedzenia), zapachy, smaki, ciepło, zimno lub ból.
A. Nieustępujące trudności w zakresie komunikacji społecznej i interakcji społecznych
w wielu kontekstach, manifestujące się obecnie lub w przeszłości na podstawie wywiadów, poprzez:
Deficyty w zakresie odwzajemniania społeczno-emocjonalnego, począwszy od nieprawidłowego społecznie nawiązywania i podtrzymywania rozmowy, poprzez ograniczenie współdzielenia zainteresowań, emocji i przeżyć oraz ograniczenie odpowiedzi, aż do całkowitego braku inicjowania interakcji społecznych.
Deficyty w zakresie niewerbalnych zachowań komunikacyjnych wykorzystywanych w interakcjach społecznych; od słabo zintegrowanej komunikacji werbalnej i niewerbalnej, poprzez nieprawidłowości w zakresie kontaktu wzrokowego i mowy ciała lub deficyty w zrozumieniu i wykorzystywaniu komunikacji niewerbalnej, aż do całkowitego braku ekspresji twarzy lub braku gestykulacji.
Deficyty w zakresie rozwijania i podtrzymywania relacji odpowiednio do poziomu rozwoju (z pominięciem tych z opiekunami); od trudności z dostosowaniem zachowań do różnego kontekstu społecznego, poprzez trudności we współdzieleniu (uczestniczeniu) zabaw opartych na wyobraźni i podtrzymywaniu przyjaźni, aż do widocznego braku zainteresowania ludźmi.
B. Ograniczone, powtarzające się wzorce zachowań, zainteresowań lub aktywności
, manifestujące się przynajmniej dwoma z wymienionych poniżej:
Stereotypowe i powtarzające się wypowiedzi, akty ruchowe lub wykorzystanie obiektów (takie jak proste stereotypie ruchowe, echolalia, powtarzalne wykorzystywanie obiektów, zwroty charakterystyczne dla danej osoby).
Nadmierne przywiązanie do rutyny, zrytualizowane wzorce werbalnego lub niewerbalnego zachowania lub nadmierny opór wobec zmian (tj. rytuały ruchowe, naleganie na poruszanie się tą samą trasą lub spożywanie tych samych pokarmów, wielokrotne zadawanie tych samych pytań lub skrajny niepokój wobec małych zmian).
Bardzo ograniczone, sztywne zainteresowania, które są nieprawidłowe w zakresie intensywności lub rodzaju (tj. silne przywiązanie do określonych obiektów lub zainteresowanie nietypowymi obiektami, zainteresowania nadmiernie zawężone lub perseweracyjne).
Hiper- lub hiporeaktywność w odniesieniu do bodźców zmysłowych lub niezwykłe zainteresowanie sensorycznymi aspektami środowiska (tj. pozorna obojętność na ból, ciepło, zimno, nieadekwatne reakcje na specyficzne dźwięki i tekstury, nadmierne obwąchiwanie lub dotykanie przedmiotów, fascynacja światłami lub obracającymi się obiektami).
Dodatkowe cechy kliniczne:
Szczególnie u osób ze spektrum ze współwystępującymi zaburzeniami rozwoju intelektualnego: zachowania samookaleczające np. uderzanie się w twarz, uderzanie głową.
We wczesnym dzieciństwie może występować padaczka, napady drgawek, stany katatoniczne i inne.
Prenatalna ekspozycja na walproinian jest również związana ze zwiększonym ryzykiem wystąpienia spektrum autyzmu.
Kobiety wykazują mniej ograniczonych, powtarzających się zainteresowań i zachowań niż mężczyźni.
W okresie średniego dzieciństwa chłopcy mogą przejawiać agresję reaktywną lub inne objawy behawioralne, gdy ich działanie jest kwestionowane lub gdy są sfrustrowani, natomiast dziewczynki mają tendencję do wycofywania się z życia społecznego i na swoje trudności w dostosowaniu społecznym reagują zmianami emocjonalnymi.
Osoby ze spektrum autyzmu mają trudności z nawiązywaniem kontaktów społecznych, z rozumieniem języka werbalnego i niewerbalnego, a także z wykonywaniem zadań wymagających elastycznego myślenia i dostosowania do zmieniających się sytuacji. Wykazują powtarzające się wzorce zachowań i zainteresowań. Część z nich funkcjonuje w bardzo ograniczony sposób w obszarze intelektualnym, społecznym oraz werbalnym i wymaga dodatkowego wsparcia oraz opieki. Inne charakteryzują się wysokim poziomem inteligencji i dobrze odnajdują się w relacjach społecznych. Niektóre osoby mają ponadprzeciętnie wysokie umiejętności w pewnych obszarach, podczas gdy w innych widać u nich duże deficyty. Dlatego mówimy o „spektrum” objawów, a nie o pojedynczej jednostce chorobowej.
Z badań wynika, że około 20% dzieci w spektrum autyzmu w wieku dorosłym funkcjonuje prawidłowo, co nie oznacza, że pewne obszary nie stanowią dla nich nadal trudności.
Pierwsze objawy spektrum autyzmu mogą być widoczne już w okresie niemowlęcym i wczesnodziecięcym. Rodzice zauważają wtedy u dzieci m.in. unikanie kontaktu z rodzicami, innymi członkami rodziny czy innymi dziećmi, niechęć do przytulania, wyrywanie się podczas brania na ręce, brak potrzeby obecności i uwagi rodziców lub opiekunów, częste reakcje lękowe na hałas, np. dźwięk odkurzacza czy szczekanie psa za oknem, wyraźnie inny sposób bawienia się niż u rówieśników, brak lub niechęć wobec uczestniczenia w zabawach polegających na naśladowaniu lub w zabawach „na niby”. Dzieci doświadczają też trudności przy rozszerzaniu diety (np. problemy z przejściem na pokarmy stałe) lub w ogóle mają problemy z jedzeniem (wybiórczość) żywieniowa, monotematyczne preferencje żywieniowe, np. produkty tylko słodkie, płynne, w konkretnych kolorach lub kształtach). Często mają zaburzenia snu (np. trudności z zasypianiem, częste wybudzenia w nocy, gwałtowne wybudzanie się np. z krzykiem lub płaczem). Czasami pojawia się u nich opóźnienie mowy, powtarzanie niektórych słów lub zdań (mowa echolaliczna), monotonne wypowiedzi bez wyrażania emocji i odpowiedniej intonacji, a także brak zrozumienia znaczenia słów, które dziecko wypowiada. W okresie przedszkolnym i szkolnym dzieci ze spektrum autyzmu często nie są zainteresowane uczestniczeniem w zabawach grupowych albo w nietypowy sposób próbują nawiązywać kontakty społeczne, nie umieją podtrzymywać rozmowy i znajomości, przejawiają sztywne, nieelastyczne zachowania i trudności, źle znoszą wszelkie zmiany i mają ograniczoną ilość zainteresowań, ale za to nadmierną koncentrację lub fiksację na ich punkcie. W tym wieku również pojawiają się trudności z rozumieniem norm społecznych i zasad życia w społeczeństwie, np. niemówienie „dzień dobry” czy „do widzenia”, brak zrozumienia dla emocji innych osób, trudności w zakresie myślenia abstrakcyjnego, napady złości przy wprowadzaniu jakichkolwiek zmian lub zaburzeniu ich rytuałów, unikanie kontaktu wzrokowego.
U dziewczynek te objawy mogą być oczywiście trudniej zauważalne. Jak już wiemy, wykazują one większe zdolności społeczne i lepiej się dostosowują do wymagań otoczenia. Potrafimy świetnie kamuflować swoje problemy, dlatego tak trudno jest u nas z diagnostyką. W mniej widoczny sposób wyrażamy złość albo tłumimy emocje, a odreagowujemy je, np. skubiąc skórki, gryząc paznokcie, wargi i długopisy, wyrywając sobie włosy albo nadmiernie drapiąc się lub rozdrapując strupki i skaleczenia. Częściej uczestniczymy w zabawach z innymi dziećmi niż chłopcy, jednak mamy trudności z ich inicjacją albo wymyślaniem zasad. Zwykle naśladujemy inne dzieci lub działamy zgodnie z instrukcją od nich lub od dorosłych. Potrzebujemy jasno określonych zasad, a w przeciwnym razie przyjmujemy postawę bierną albo „improwizujemy” i pod wpływem stresu próbujemy „coś zrobić”, żeby nie zwracać na siebie uwagi.
Zachowanie dziewczynek w placówkach często nie budzi niepokoju. Wychowawcy mówią, że „X ładnie się bawi z innymi dziećmi, jest spokojna, grzeczna, wykonuje wszystkie polecenia, nie stwarza kłopotów”. Dopiero po powrocie do domu, do bezpiecznej przestrzeni, dziewczynki często doświadczają wybuchów złości i histerii, stają się marudne i buntownicze np. w stosunku do rodziców. To jest nasz sposób na odreagowanie trudności, z którymi spotkałyśmy się w szkole czy w przedszkolu, i wysiłku włożonego w starania, żeby poradzić sobie poza domem. Jako małe dziewczynki uciekałyśmy też w świat swoich fantazji, np. długo obserwowałyśmy motyle, pszczoły czy ptaki, czytałyśmy książki, silnie skupiałyśmy się na wykonywaniu prac plastycznych czy wykonywaniu zadań szkolnych. Robiłyśmy to często w dużym skupieniu, nie przeszkadzając innym. Dlatego też nauczyciele nie zgłaszali niepokojących zachowań, bo przecież nikomu nie przeszkadzałyśmy, prawda?
Charakterystyczna dla autystów jest tzw. sztywność zachowania, która objawia się niską tolerancją dla wszelkich, a szczególnie nieoczekiwanych zmian. Często wywołują one frustrację i spadki nastroju, a także uporczywe domaganie się przywrócenia wcześniejszego porządku lub ustalonych zasad. Dotyczy to zarówno dużych zmian w życiu, jak zmiana miejsca zamieszkania czy rozstanie z partnerem, jak i drobniejszych, jak np. brak płatków, które zawsze jada się na śniadanie.
U osób w spektrum autyzmu często występuje także nieprawidłowa koordynacja ruchowa (potykanie się, trudności z równowagą oraz z synchronizacją lewej i prawej strony itp.). Obecne są także stereotypie ruchowe, które obejmują różne powtarzające się zachowania, jak tupanie, machanie rękoma, bujanie się i inne.
Jeden z wielu mitów na temat autyzmu głosi, że osoby z ASD są geniuszami, mają wybitne umiejętności itd. Nie jest to prawda. Niektóre osoby w spektrum charakteryzują się wybitnymi umysłami, podobnie jak część osób neurotypowych. Autyzm często jest kojarzony z tzw. zespołem sawanta, okazuje się jednak, że sawantyzm dotyczy 1 na 10 osób w spektrum.
Zdarzają nam się też trudności z wyobrażeniem sobie przyszłości oraz tego, że ktoś może mieć inny punkt widzenia i myśleć inaczej niż my. Teoria umysłu, nazywana również teorią myślenia o innych ludziach lub teorią mentalizacji, to zdolność do rozumienia i przewidywania czyichś myśli, uczuć, intencji i przekonań. Dzięki niej rozumiemy, że inni mają swoje wewnętrzne życie umysłowe, które może być różne od naszego. Pozwala nam ona przewidzieć reakcje innych osób w różnych sytuacjach na podstawie naszego rozumienia ich perspektywy i emocji. Pełni ważną funkcję w budowaniu relacji społecznych, rozwiązywaniu konfliktów i współdziałaniu z innymi. Uważa się, że szczególnie u osób w spektrum autyzmu teoria umysłu nie działa prawidłowo, ale problemy z nią, choć w nieco mniejszym stopniu, mają także osoby z ADHD. Objawia się to np. dosłownością, brakiem zrozumienia żartów, ironii, metafor i dwuznaczności, nieumiejętnością odczytywania emocji człowieka na podstawie jego spojrzenia czy wyrazu twarzy, a także brakiem świadomości, że inni ludzie mogą kłamać, oszukiwać i manipulować.
A oto historie moich pacjentek i znajomych będących w spektrum autyzmu. Oczywiście zmieniłam ich imiona i niektóre szczegóły ułatwiające identyfikację.
Dowiedziałam się, że jestem w spektrum autyzmu, kiedy miałam 30 lat, ale spójrzmy prawdzie w oczy: poznałam wtedy tylko oficjalną nazwę czegoś, co zawsze było częścią mnie.
Jako mała dziewczynka zawsze miałam swoje dziwactwa. Nie znosiłam, kiedy ludzie dotykali moich rzeczy, które zawsze musiały być poukładane w konkretny sposób. Dużo czasu spędzałam w swoim świecie, często zatapiałam się w lekturze albo godzinami budowałam zamki z klocków. Rodzeństwo i rówieśnicy uznawali mnie za dziwną. Nie do końca rozumiałam emocje innych, co komplikowało moje relacje z innymi dziećmi. Już wtedy widziałam, że do nich nie pasuję. Gdy dorastałam, było tylko gorzej. Czułam się jak outsider. Nie umiałam nawiązywać relacji, a próby „normalnego” funkcjonowania były dla mnie wykańczające. Trzymałam się na uboczu i udawałam, że nie chcę się z nikim przyjaźnić, żeby nie było widać, że nie umiem tego robić.
Praca w korporacji była koszmarem — zbyt wiele oczekiwań, presja czasu, ludzie i ich zachowania, których nie rozumiałam. W dodatku każda nagła zmiana wywoływała u mnie ogromny stres. Kiedy w końcu dostałam diagnozę, wszystko zaczęło mieć sens. Zrozumiałam, dlaczego zawsze czułam się jak kosmitka. Po długiej terapii i z pomocą rodziny zdecydowałam się na zmiany. Odeszłam z pracy w korpo i zaczęłam działać samodzielnie. Dzięki temu mam pod kontrolą swoje otoczenie i harmonogram. Nie muszę się martwić o to, co się będzie działo na oficjalnych spotkaniach czy podczas firmowych imprez. Sama decyduję, czy jestem w stanie się czegoś podjąć i w jakim tempie mam pracować. Czuję dzięki temu dużą ulgę. Co więcej, diagnoza pomogła mi zrozumieć siebie i dała mi narzędzia do lepszej komunikacji z ludźmi. Nawet nawiązałam głębszą więź z moją rodziną.
Najważniejsze jednak jest to, że przestałam się siebie wstydzić. Znam swoje ograniczenia, ale też mocne strony. Mam szczególną zdolność do zauważania detali, co sprawia, że w mojej pracy jestem naprawdę dobra. I choć nadal zdarzają się dni, kiedy czuję się zagubiona czy niezrozumiana, przynajmniej teraz wiem, że to nie jest moja wina.
Jestem pacjentką pani Dominiki i dopiero czytając jej wpisy w mediach społecznościowych, poczułam impuls, żeby zapisać się na diagnozę pod kątem ASD. Wszystko, czego się dowiedziałam na temat autyzmu u dziewcząt i kobiet, było jakby o mnie. Meltdown towarzyszył mi od dziecka. Stresowałam się szkołą, bo nigdy nie wiedziałam, czego się spodziewać. Bałam się niezapowiedzianych kartkówek, wyrywania do odpowiedzi pod tablicą i pytań na klasówce. Zawsze potrzebowałam wszystko wiedzieć wcześniej. Gdy nie czułam się pewnie, rosło we mnie napięcie, które nieuchronnie doprowadzało mnie do załamania. Jako mała dziewczynka często wpadałam w histerię. Rodzice mnie uciszali, co tylko potęgowało moją frustrację. Słyszałam „nie bądź beksą”, „zobacz, inne dziewczynki nie płaczą, a ty co?”. Szybko więc nauczyłam się ukrywać emocje, a żeby dać upust napięciu, zaczęłam wymiotować.
Byłam cicha i trochę zamknięta w sobie. Nie umiałam odnaleźć się wśród dzieciaków z mojej klasy. Niektórych unikałam, bo byli dla mnie zbyt głośni. A hałasu nienawidziłam. Dźwięk dzwonka szkolnego po prostu mnie bolał. Czułam ten ból w całym ciele, ale zaciskałam zęby i próbowałam wytrzymać. Jak było bardzo źle, wymiotowałam.
Jako nastolatka zachorowałam na anoreksję. Nie pamiętam, jak do tego doszło, ale po prostu przestałam jeść. Ogólnie od zawsze byłam niejadkiem i jadłam w kółko tylko kilka potraw i produktów. Może dlatego na początku nikt nie zwrócił uwagi na to, że jem coraz mniej. W liceum w ciężkim stanie trafiłam do szpitala. Zdrowienie zajęło mi kilka lat. Gdy już było lepiej, wystarczył nawet drobny stres, żebym znowu wpadała w sidła choroby, i tak w kółko przez kilka kolejnych lat. Pożegnałam się z anoreksją w okolicach studiów, których nie ukończyłam.
Nie mogłam znaleźć pracy, więc tymczasowo zatrudniła mnie ciocia jako pomoc biurową w swojej firmie. Miałam porządkować dokumenty, wpisywać jakieś dane do systemu, sprawdzać katalogi produktów i uzupełniać brakujące informacje na stronie internetowej. Polubiłam to, więc po prostu tam zostałam. Z czasem uczyłam się kolejnych rzeczy, ukończyłam specjalistyczne kursy oraz studium policealne o kierunku finanse i rachunkowość, poznałam różne programy i nadal pracuję w tej samej firmie. Nie wyobrażam sobie, że miałabym robić coś innego gdzieś indziej. Jestem świeżo po diagnozie, która potwierdziła spektrum autyzmu. Z jednej strony był to dla mnie szok, a z drugiej – duża ulga, a po chwili wściekłość i smutek, że musiałam tak cierpieć przez całe życie. Kto wie, co by było, gdybym otrzymała diagnozę jako mała dziewczynka, która tak bała się szkoły i niezapowiedzianych kartkówek?