Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Książka mówi nie tyle o demonach, ile o tym, iż musimy uświadomić sobie, jakie otworzyliśmy im drzwi i pokazuje, jak możemy je zamknąć.
Pisząc ją skupiłem się na uwolnieniu od złych duchów w kontekście zwykłego chrześcijańskiego życia. Wielu ludzi korzysta z pomocy psychoterapeutów, wyznaje swoje grzechy, stara się prowadzić życie skoncentrowane na Bogu i robi wszystko, co jest w ich mocy, by uwolnić się od duchowych więzów w pewnych dziedzinach swego życia, a jednak im się to nie udaje. Wielu pełnych wiary i ducha chrześcijan zmaga się z ukrywanymi grzechami, nałogami czy lękiem, którego źródło tkwi w kłamstwie przykrywającym działanie złych duchów. Być może nigdy nie przyszło im do głowy, że mogą potrzebować uwolnienia.
Mam nadzieję, że ta książka przyczyni się do przywrócenia zrównoważonego, bezpiecznego i pełnego wiary podejścia do posługi uwalniania. Jednak moim głównym celem jest przemówienie do serc tych, którzy szukają głębszego nawrócenia ku naszemu Panu, Jezusowi Chrystusowi. Jezus jest tym, który nas wyzwala, On jest Prawdą i On powiedział, że Prawda nas wyzwoli.
Neal Lozano
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 209
Rok wydania: 2017
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Ta książka jest tania.
KUPUJ LEGALNIE.
NIE KOPIUJ!
Neal Lozano
Tłumaczenie:
Małgorzata Wójcik i Katarzyna Głowacka
MODLITWA
UWOLNIENIA
CZ. 1
Modlitwę o uwolnienie
według modelu „pięciu kluczy”
prowadzimy w Domach Miłosierdzia
w różnych miejscach w Polsce.
Szczegóły tutaj:
www.dom.jezuici.pl
Nihil obstat: L. dz. 2009/21/P
Za pozwoleniem
Przełożonego Prowincji Wielkopolsko-Mazowieckiej
Towarzystwa Jezusowego – o. Dariusza Kowalczyka SJ
Warszawa, 12 lutego 2009 r.
Książka nie zawiera błędów teologicznych
Tytuł oryginału
Unbound. A Practical Guide to Deliverance
Tłumaczenie
Małgorzata Wójcik
Katarzyna Głowacka
Korekta
Joanna Sztaudynger
Grafika
Bogumiła Dziedzic
© by Mocni w Duchu
Łódź 2016
Wszelkie prawa zastrzeżone
ISBN 978-83-61803-39-3
Tom 1 ISBN 978-83-61803-37-9
Mocni w Duchu – Centrum
90-058 Łódź, ul. Sienkiewicza 60
tel. 42 288 11 53
mocni.centrum@jezuici.pl
www.odnowa.jezuici.pl
Zamówienia
tel. 42 288 11 57, 797 907 257
mocni.wydawnictwo@jezuici.pl
www.odnowa.jezuici.pl/sklep
Wydanie VII
Podziękowania
Przez kilka lat walczyłem z myślą napisania książki o uwolnieniu spod wpływu złych duchów. Ponieważ nie byłaby to moja pierwsza książka, zdawałem sobie sprawę z tego, jak wiele pracy wymaga tego rodzaju przedsięwzięcie. Musiałem mieć pewność, że był to plan Boga, nie zaś tylko mój kolejny pomysł. Po powrocie z jednego z wyjazdów misyjnych, podczas którego byłem świadkiem niezwykłego działania Boga, wraz z moją żoną Janet zebraliśmy się na modlitwie dziękczynienia z naszymi braćmi i siostrami z Domu Bożego Światła, chrześcijańskiej wspólnoty z Ardmore w Pensylwanii. Kiedy skończyliśmy się modlić, Ann Stevens, nasza wieloletnia przyjaciółka i członek wspólnoty, popatrzyła na mnie i powiedziała: „Kiedy zamierzasz napisać tę książkę? Ja będę ci pomagać!”. W tym momencie poczułem, jakby czas się zatrzymał. Mijały minuty, a te słowa wciąż we mnie brzmiały. Wiedziałem, że przemówił Bóg. To było Jego słowo i wiedziałem, że mogę liczyć na Jego pomoc. Chcę podziękować Ann za jej wsparcie, ale przede wszystkim za wypowiedzenie słów, które uwolniły we mnie wiarę.
Pragnę podziękować mojemu współpracownikowi i przyjaciółce, mojej ukochanej żonie Janet, która nieustannie wspierała mnie swoją zachętą. Bez jej wstawiennictwa, rozeznania i cierpliwości nie byłbym w stanie napisać tej książki. Janet, dziękuję ci za ofiarę, jaką zgodziłaś sie ponieść i za twoją gotowość niesienia pomocy wszystkim, którzy są w potrzebie.
Janet stała na czele całej armii redaktorów i asystentów, którzy porządkowali to, co napisałem. Wyrazy podziękowania należą się Ann Stevens, Jacqueline Harper, Racher Bader, Kathy Pugh, Gosi Wójcik, Evelyn Bence i Angie Kiesling.
Pragnę podziękować Pablo Bottariemu za to, że we mnie wierzył i stał się wobec mnie narzędziem Bożego współczucia i mądrości. Dziękuję ojcu Michaelowi Scanlanowi za to, że służył mi przez całe lata swoją radą i wsparciem, stając się dla mnie skałą Bożej mądrości w dziedzinie uwolnienia. Dziękuję Craigowi Hill za to, czego nauczyłem się podczas jego seminarium Od przekleństwa do błogosławieństwa. Chcę podziękować wszystkim, którzy niosąc pomoc tym, którzy są w potrzebie, zgromadzili i przekazali wiedzę, która stała się moim udziałem, choć nie pamiętam już, z jakiego pochodzi źródła.
Pragnę podziękować tym, którzy przeczytali pierwszą wersję książki, a których uwagi były dla mnie nieocenione: ojcu Edwardowi Censhaw, pastorowi Cliftonowi Martinowi, wielebnemu Thomasowi Herronowi, ojcu Michaelowi Scanlanowi, Bertowi Ghezzi, Benowi Dunning, Billowi i Barbarze Casada, wreszcie Jane Campbell, redaktorowi z wydawnicta Chosen Books.
Szczególne podziękowania składam wszystkim tym, którzy zaufali mi, powierzając swoje tajemnice i składając świadectwo Bożego działania w swoim życiu. Wszystkim, którzy pozwolili mi podzielić się swymi historiami w tej książce chcę powiedzieć: „Dziękuję”. Prawdziwie pojęliście Boży dar. Otrzymaliście błogosławieństwo – teraz przekazujecie je innym.
Wstęp
On uwolnił nas spod władzy ciemności i przeniósł do królestwa swego umiłowanego Syna, w którym mamy odkupienie – odpuszczenie grzechów.
Kol 1, 13-14
Świadomość istnienia szatana i działania złych duchów w naszym życiu jest zazwyczaj znikoma aż do chwili, w której doświadczymy miłości Boga w Jezusie Chrystusie. Wtedy dynamiczne działanie Ducha Świętego przemienia nas i umacnia do stawania się Jego świadkami.
To doświadczenie stało się moim udziałem w styczniu 1970 roku. Gdy modlono się nade mną o chrzest w Duchu Świętym, Bóg objawił mi swoją miłość i moje życie na zawsze się zmieniło1. Niedługo potem zobaczyłem, jak szatan próbuje stawiać przeszkody na mojej drodze służenia Panu, na przykład zsyłając chorobę przed samymi rekolekcjami. Pierwszy raz ból pleców, którego nieraz miałem jeszcze doświadczyć, dopadł mnie, gdy sam miałem nauczać. Uświadomiłem sobie, że poprzez strach szatan stara się mnie zniechęcić. Zacząłem pojmować, że pokusa to nie tylko walka z osobistą słabością, ale tak naprawdę strategiczna, demoniczna kampania, mająca na celu sprowadzenie mnie z prostej drogi i zniszczenie mojej wiary. Kiedy czytałem Pismo święte, zauważyłem, jak wiele razy Jezus mówił o działaniu złych duchów i o wolności. Intrygowały mnie historie takie jak ta, którą opisuje św. Łukasz (4, 33-37):
„A był w synagodze człowiek, który miał w sobie ducha nieczystego. Zaczął on krzyczeć wniebogłosy: Och, czego chcesz od nas, Jezusie Nazarejczyku? Przyszedłeś nas zgubić? Wiem, kto jesteś: Święty Boży. Lecz Jezus rozkazał mu surowo: Milcz i wyjdź z niego! Wtedy zły duch rzucił go na środek i wyszedł z niego, nie wyrządzając mu żadnej szkody. Wprawiło to wszystkich w zdumienie i mówili między sobą: Cóż to za słowo? Z władzą i mocą rozkazuje nawet duchom nieczystym, i wychodzą”.
Czytałem wszystko, co wpadło mi wręce na temat uwolnienia. Uważnie słuchałem opowieści ludzi, którzy zostali uwolnieni z duchowych więzów w imię Jezusa Chrystusa. Pewien młody człowiek bardzo oddany Bogu i rozważający wstąpienie do zakonu, powiedział mi, że przez całe lata walczył z grzechem masturbacji. Wyznawał go, opierał się mu i robił wszystko, co mu nakazywano, a jednak nie mógł wyzbyć się tego przymusu. Pewnego dnia po spotkaniu modlitewnym ktoś pomodlił się za niego, sprzeciwiając się złemu duchowi w imię Jezusa Chrystusa i człowiek ten został uwolniony od dręczącego go grzechu.
Coraz głębiej zdawałem sobie sprawę z tego, że w swoim życiu pragnę większej wolności i że tego samego potrzebują ludzie wokół mnie. Jedyną pomocą, jaką mogłem zaofiarować znękanym walką z wrogiem chrześcijanom, były tak dobrze mi znane, słowa Pisma świętego, które wydawało mi się, że rozumiem: „Przeciwstawiajcie się diabłu, a ucieknie od was” (Jk 4, 7), „Poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli” (J 8, 32). Chociaż niewątpliwie prawdą jest, że mamy opierać się pokusom i kłamstwom szatana, wiedziałem, że czegoś tu jeszcze brakuje. Musiałem jednak zaczekać, aż Pan sam mi to pokaże.
Piętnaście lat później pewien człowiek posłużył Bogu jako narzędzie do uwolnienia mnie spod wpływu mocy złego ducha. Było to bardzo realne duchowe zniewolenie, zakorzenione w głębokim zranieniu. Na przestrzeni wielu lat dane mi było posłużyć setkom innych ludzi w ten sam sposób. To wydarzenie miało dla mnie szczególne znaczenie. Jestem jednak przekonany, że uwolnienie spod władzy złych duchów w 98 procentach opiera się na poznaniu prawdy – o tym, kim jest Bóg, co do nas mówi i kim nas stworzył – na opieraniu się pokusom, nawracaniu się z grzechów, wyrzekaniu się dzieł szatana i przebaczaniu tym, którzy nas skrzywdzili. Może dwa, może mniej procent polega na wyrzucaniu złych duchów. Ta książka mówi nie tyle o demonach, ile o tym, iż musimy uświadomić sobie, jakie otworzyliśmy im drzwi i pokazuje, jak możemy je zamknąć. Z mocy złych duchów uwalnia nas modlitwa, karmienie się słowem Bożym, uczestniczenie we Mszy świętej i innych nabożeństwach, przyjmowanie sakramentów. Uwolnienie nie jest jednorazowym wydarzeniem, ale nieprzerwanym procesem mającym miejsce wnaszym codziennym życiu.
Pisząc tę książkę, nie miałem na celu przedstawienia dowodów na istnienie szatana2. Skupiłem się tu na uwolnieniu od złych duchów w kontekście zwykłego chrześcijańskiego życia. Wielu ludzi korzysta z pomocy psychoterapeutów, wyznaje swoje grzechy, stara się prowadzić życie skoncentrowane na Bogu i robi wszystko, co jest w ich mocy, by uwolnić się od duchowych więzów w pewnych dziedzinach swego życia, a jednak im się to nie udaje. Wielu pełnych wiary i ducha chrześcijan zmaga się z ukrywanymi grzechami, nałogami czy lękiem, którego źródło tkwi w kłamstwie przykrywającym działanie złych duchów. Być może nigdy nie przyszło im do głowy, że mogą potrzebować uwolnienia.
Jako naśladowcy Chrystusa musimy dokładnie zrewidować swoje nastawienie do posługi uwolnienia. Wielką popularnością cieszą się obecnie różnego rodzaju książki, filmy i artykuły prasowe opowiadające o egzorcyzmach. Jedna ze znanych książek opowiada ze szczegółami wiele historii o działaniu i objawianiu się złych duchów i cytuje słowa, które wypowiadały demony przez osoby opętane przez szatana. Podobno w Słowacji nie ma książki ouwolnieniu, którą można by przeczytać nie obawiając się potem nocnych koszmarów. Historie te mogą mieć pozytywny wpływ na osoby, które wątpią wistnienie szatana. Mogą także służyć jako ostrzeżenie dla tych, którzy chcą zagłębiać się wdziedzinę mocy duchowych bez Chrystusa. To, że wiele osób w Kościele nigdy nie słyszało wyraźnego ostrzeżenia o niebezpieczeństwach, które wiążą się z działaniem złych duchów, jest wielkim błędem. Nieświadomi zagrożenia, zapuszczają się w niebezpieczne rejony.
Z drugiej strony takie historie zbyt wiele uwagi poświęcają szatanowi. Są źródłem lęku, jednego z najbardziej pierwotnych środków, jakimi szatan posługuje się, by rozszerzyć swoje panowanie. Takie historie mogą sprawiać wrażenie, jakoby szatan miał wielką moc, dzięki której może sprzeciwiać się nawet imieniu Jezusa Chrystusa. Jeśli nasza wiedza o szatanie i o tym, jak powinniśmy radzić sobie z jego zakusami na nasze życie, zawiera się w krótkiej migawce z filmów przedstawiających przypadki ekstremalne, nasz obraz jest bardzo zafałszowany. A gdy takie skrajne przykłady staną się dla nas wyznacznikiem, trudniej będzie przyznać, że sami potrzebujemy pomocy w codziennym życiu, a w ten sposób utracimy szansę na przyjęcie zbawczej mocy Jezusa w tej trudnej dziedzinie życia.
Gdy moja żona była w ciąży z naszym pierwszym synem, chodziliśmy do szkoły rodzenia. Chcieliśmy zrozumieć cały proces prowadzący do narodzin nowego człowieka i nie bać się tej nowej rzeczywistości, która była dla nas czymś zupełnie nieznanym. Dzięki wiedzy, jaką nam tam przekazano, byliśmy w stanie opanować nasz strach. Tę książkę napisałem z tego samego powodu: pragnę przekazać ci moją wiedzę o tym, jak współpracować z Panem, gdy On będzie cię uwalniał. Jest ona napisana z serca do serca, by na tej drodze służyć ci pomocą.
Z ogromnym szacunkiem myślę o tych, którzy służą innym modlitwą o uwolnienie od złych duchów. Jestem przekonany, że jest wiele sposobów skutecznej modlitwy o uwolnienie.
Poprosiłem moją znajomą psycholog, chrześcijankę, aby przeczytała wstępną wersję tej książki i powiedziała mi, co o niej sądzi. Książka bardzo jej się spodobała, powiedziała wręcz, że mam zadatki na bardzo dobrego psychologa. Jedynym problemem było to, że ona nie wierzyła w istnienie szatana. Jakiś czas później przesłała mi następująca anegdotę:
Dwóch chłopców wracało ze szkółki niedzielnej, w której słyszeli kazanie o szatanie. Jeden z nich zapytał:
– No i co myślisz o tym całym szatanie?
– Pamiętasz, jak to było ze świętym Mikołajem? – odparł drugi. – To pewnie po prostu twój tata.
Rozumiem jej sceptycyzm. Ja także widzę wtej anegdocie pewną prawdę. Wpływ złych duchów na nasze życie często zakorzeniony jest wdoświadczeniach wczesnego dzieciństwa, wbraku relacjizrodzicami, wtraumatycznych doświadczeniach.Pismo święte mówi: „Wróg twój jak lew ryczący krąży iszuka, kogo by pożreć” (1 P 5, 8). Jakiż może być lepszy łup dla lwa niż ktoś, kto został zraniony?
W najszerszym znaczeniu tego słowa, uwolnienie jest synonimem zbawienia. To moc Boga, która niszczy dzieła szatana w naszym życiu tak, byśmy mogli przyjąć dziedzictwo, jakie jest naszym udziałem wJezusie Chrystusie: królestwo Boże (por. Kol 1, 13; 1 J 3, 8). Uwolnienie z mocy złych duchów usuwa przeszkody, jakie stoją na drodze do otrzymania błogosławieństwa Ojca w Jezusie Chrystusie. Jednak dla wielu ten cudowny dar niesie ze sobą negatywne skojarzenia, często nie bez powodu – nadmiar manifestacji, nawiązywanie niepotrzebnego dialogu z demonami, cytowanie słów, które mówi zły duch tak, jakby miały one rzeczywiste znaczenie, ingerowanie w intymność duszy człowieka bez jego zgody, koncentrowanie się na demonie zamiast na osobie, za którą się modlimy. Mam nadzieję, że ta książka przyczyni się do przywrócenia zrównoważonego, bezpiecznego i pełnego wiary podejścia do posługi uwolnienia. Jednak moim głównym celem jest przemówienie do serc tych, którzy szukają głębszego nawrócenia ku naszemu Panu, Jezusowi Chrystusowi. To Jezus jest tym, który nas wyzwala, On jest prawdą i On powiedział, że prawda nas wyzwoli.
Jak czytać tę książkę
Zapraszam cię do osobistej podróży przez pierwszą część książki (rozdziały 1-9). Każdy rozdział kończy się modlitwą i refleksją, która ma na celu pomóc ci wejść w dialog z Bogiem. Możesz przebyć tę drogę sam lub z zaufanym przyjacielem, albo z grupą przyjaciół, na których czele stoi ktoś, komu ufasz. Modlę się, byś potrafił wyjść na spotkanie Ducha Świętego, który działając w tobie, poprowadzi cię ku większej wolności. Część pierwsza to refleksja, nad zasadami, które stanowią fundament modlitwy o uwolnienie. Mają pomóc ci poczynić krok w wierze. Możesz przeczytać te rozdziały przed lub po modlitwie o uwolnienie. Pamiętaj: im więcej zrozumiesz, tym mniej władzy nieprzyjaciel będzie miał nad tobą. Twoja wiedza pomoże usunąć strach i ograniczyć prawdopodobieństwo wprowadzających zamęt manifestacji złych duchów.
Rozdziały 1-9 omawiają następujące prawdy:
• Pokładając naszą nadzieję w Jezusie, możemy prosić o błogosławieństwo, którego potrzebujemy.
• Jezus jest naszą nadzieją, On jest naszym Zbawicielem.
• Jezus wybawia nas od grzechu i niweczy plan, jaki szatan ma dla naszego życia.
• Jezus objawia nam prawdę o naszych własnych sercach, byśmy dążyli do nawrócenia.
• Jezus daje nam moc do przebaczenia i wyrzeczenia się nieprzyjaciela w naszym życiu.
• Wimieniu Jezusa mamy władzę nad szatanem.
• Bóg chce nam błogosławić przez objawienie nam, kim jesteśmy, byśmy mogli wypełnić nasze powołanie.
Druga część książki mówi o tym, jak pomagać innym w modlitwie o uwolnienie3 i jak stosować w praktyce zasady opisane w pierwszej części. Część druga będzie pomocna także dla tych, którzy rzadko mają sposobność do modlenia się za innych.
Osoby pełniące funkcje pastoralne iduszpasterskie, mogą przeczytać tę część wpierwszej kolejności. Wtakim przypadku dobrze jest wrócić potem do pierwszej części ina modlitwie rozważyć fundament położony wpierwszych dziewięciu rozdziałach. Opisane tu zasady mogą stać się użytecznym narzędziem w przygotowaniu tych, którzy pragną uwolnienia i umocnieniu tych, nad którymi modlitwa niedawno się odbyła.
Moim gorącym pragnieniem jest, aby ci zczytelników, którzy dotąd bezskutecznie szukali pomocy, dzięki tej książce odzyskali nadzieję. Zwracając się o pomoc do Pana, trwajmy w najbardziej podstawowych praktykach wiary: uwielbieniu, modlitwie, żalu za grzechy, poście, dyscyplinie, poddając się prowadzeniu duchowemu, a także studiując Ewangelię, która ma moc wyprowadzania na wolność uwięzionych. Modlitwa o uwolnienie nie jest magiczną pigułką. Jest to część chwalebnego, trwającego wciąż dzieła Ducha Świętego, który przemienia życie tych, których kształtuje na obraz ipodobieństwo Syna (por. Rz 8, 29).
Nikt nie jest odporny na działanie złych duchów. Szatan stara się kusić, oszukiwać, wiązać i niszczyć dzieła Boga w naszym życiu. Ta książka mówi o wolności od jego wpływów, wolności nadziei. Wolność ta staje się naszym udziałem, gdy uczymy się współpracować z łaską Boga i wkraczać w zwycięstwo, które On już dla nas zdobył.
1 Historię tę opowiadam w swojej pierwszej książce pt. The Older Brother Returns (wyd. polskie Uwolnienie serca.Powrót starszego brata).
2 Nie zajmowałem się bezpośrednio biblijnymi i teologicznymi dowodami na istnienie szatana. Książka ta nie jest także apologią modlitwy o uwolnienie. Zrobiło to już przede mną wielu innych. Rzeczywistość istnienia szatana stanowi wątek, który przewija się przez całą tę książkę - gdy cytuję Pismo święte i opowiadam historie tych, którzy odzyskali wolność. Mówiąc o szatanie czy złych duchach, nie używam przenośni. Mam na myśli realną diaboliczną istotę lub zastęp istot, które mają rzeczywiste tożsamości.
3Definicja terminów: 1) Terminu „uwolnienie” używam na określenie uwolnienia spod wpływu złych duchów, nie zaś w jego szerszym znaczeniu zbawienia. 2) To, co przyzwyczailiśmy się już nazywać „modlitwą o uwolnienie” technicznie rzecz biorąc nie jest modlitwą, czyli rozmową z Bogiem. Nazywa się ją modlitwą, ponieważ wszystko, co ma miejsce podczas tego spotkania, odbywa się w kontekście modlitwy, w której prosimy Jezusa, aby przyszedł jako ten, który wyzwala. 3) Wreszcie, mówiąc o uwolnieniu jako o posłudze mam na myśli służenie, współpracę z Duchem Świętym, udział w posłudze Jezusa. Dla niektórych chrześcijan wystarcza to już do podjęcia posługi, jednak dla większości stała posługa może mieć miejsce wyłącznie w kontekście Kościoła, gdzie podlega właściwemu autorytetowi.
Rozdział 1
Wolność nadziei
Jezus stał się zbawieniem. Ocalił człowieka od pełnej zła i pozbawionej nadziei sytuacji, w której się znalazł; zerwał kajdany, które wiązały go z przeszłością i dał mu moc, która sprawiła, że gotów był wyjść na spotkanie przyszłości.
William Barclay
–Do widzenia. Dziękuję. Teraz mam nadzieję!
Życie bardzo doświadczyło Annę4, gdy była jeszcze młodą dziewczyną. Jej ojciec dużo podróżował, ale nawet wtedy, gdy był w domu, pozostawał emocjonalnie nieobecny. Życie Anny, którą wraz ze starszym bratem wychowywała matka alkoholiczka, pełne było cierpienia, udręki i lęku. Kiedy przyszła do mojej żony Janet i do mnie, wszystko świadczyło o ogromie smutku, jaki w sobie nosiła. Mówiła niepewnie, a rozmawiając z nami, nie była w stanie podnieść głowy. Niedawno przyszła do wspólnoty „Latarnia Morska” na Słowacji i zaczęła kroczyć za Jezusem.
– Czy jest ktoś, komu powinnaś przebaczyć? – zapytaliśmy.
– Tak, ale jeśli wam powiem, boję się, że kogoś zranię. – Jednak chwilę później wyznała: – Moja mama pije.
– Anno, jeśli chcesz być wolna, musisz pozwolić Jezusowi pomóc sobie w przebaczeniu – powiedziałem jej. – Ty podejmij decyzję i wypowiedz słowa przebaczenia, a Jezus zrobi resztę. Chcesz to zrobić?
– Tak – powiedziała.
Jednak nie mogła powtórzyć za mną krótkiej modlitwy. Wogóle nie była wstanie mówić. Kiedy modliłem się za nią inasłuchiwałem wduchu, Pan pozwolił mi doświadczyć agonii jej samotności i rozpaczy.
– Panie, – modliłem się głośno – Anna żyła dotąd wchaosie, nigdy nie wiedząc, czego może się spodziewać. Chciała wszystko naprawić, ale nie potrafiła. – Anna zaczęła płakać. – Inie może zrozumieć, dlaczego Ty nic nie zrobiłeś. Przecież jesteś Bogiem i nie ma dla Ciebie rzeczy niemożliwych. Płakała przed Tobą, błagała Cię, noc w noc jej poduszka mokra była od łez, a Ty nie odpowiadałeś.
Anna nie mogła już powstrzymać szlochu, złamana ciężarem wielu lat bólu. Janet i tłumaczka płakały razem znią, Bóg pozwalał im także doświadczyć głębi jej bólu. Modliłem się dalej: – Panie, nie rozumiem. Nie rozumiem, dlaczego nic nie zrobiłeś – razem płakaliśmy przed Panem.
–Anno, czy teraz chcesz wyrzec się ducha nieprzebaczenia, zranienia iudręczenia? – zapytałem – Czy powiesz: Przebaczam ci, mamo?
Anna była gotowa. Wiedziała, że inni rozumieją jej cierpienie. Przede wszystkim zaś teraz, gdy mogła wydobyć swój ból na światło dzienne, poznała go w inny sposób.
– Przebaczam ci, mamo, to, że piłaś i to, że mnie odrzuciłaś, i cały ten zamęt, i ból. Przebaczam ci, że nie kochałaś mnie tak, jak tego potrzebowałam. Potem Anna wyrzekła się smutku, samoodrzucenia, potępienia i samooskarżenia. To były jej pierwsze kroki ku wolności. Czekała ją jeszcze długa droga, ale wiedzieliśmy, że możemy ją zawierzyć wspólnocie wierzących, którzy będą wspierać ją na drodze poszukiwania Bożego planu i odrzucaniu zamysłów szatana.
Następnego dnia jej twarz rozpogodziła się, a radość zastąpiła przygnębienie. Odkryliśmy jej niezwykłe poczucie humoru. Przyprowadziła do nas swoją rodzinę, by nas sobie przedstawić. Zanim wyjechaliśmy, czekała ponad godzinę, aby móc zrobić sobie z nami zdjęcie i wypowiedzieć te słowa, które wciąż poruszają nasze serca. – Dziękuję. Teraz mam nadzieję.
Rozpaczliwa potrzeba nadziei
Anna jest zwykłą osobą, która znalazła się w bardzo trudnej i bolesnej sytuacji. Poczucie beznadziei i rozpaczy powoli ją niszczyło. Choć okoliczności mogą być bardzo różne od tych, w których znajdujesz się ty sam, pomyśl, czy jest taka dziedzina w twoim życiu, w której nie możesz wyzbyć się poczucia beznadziei? Czy tak samo jak Anna, dzień po dniu, błagasz Boga o pomoc i nic się nie zmienia? Czy do twojego serca wkradła się niechęć do Boga i poczucie oddzielenia, które pojawia się, gdy chcesz się do Niego zbliżyć? Czy jest coś, co wyznawałeś na spowiedzi wiele razy, a mimo to nic się nie zmienia?
Niekiedy potrzeba nadziei jest bardziej subtelna, ukryta. Mój dobry znajomy, Dawid, przyszedł do mnie, prosząc o radę, ponieważ nie mógł sobie poradzić w kilku dziedzinach swojego życia. Zapytałem go, czy chciałby wyrzec się pewnych rzeczy, o których mówił. Zgodził się. A oto jak opowiedział swoją historię:
„Modliłem się szczerze z Nealem, ale nie czułem nic niezwykłego. Jednak, gdy Neal wspomniał o wyrzeczeniu się rozpaczy i beznadziei, coś się zmieniło. Gdy próbowałem odrzucić te duchy, czułem, że toczy się we mnie walka. Wiązało się z tym tak wiele emocji, że z trudnością tylko udało mi się wymówić te słowa. Kiedy to zrobiłem, poczułem, że wraz z duchami, które odrzuciłem, niepokój i ból odchodzą. Było to krótkie, wyraźne i bardzo realne doświadczenie. Zaraz potem ogarnął mnie spokój i poczucie ulgi.
Jakiś tydzień później miała miejsce sytuacja, która w przeszłości sprawiłaby mi wiele bólu, a nawet mogłaby doprowadzić do rozpaczy (mimo że nie rozpoznałbym tych uczuć). Choć do mojego serca wkradł się niepokój, nie rozwinął się on tak jak w przeszłości w coś bardziej mrocznego, co kryje się gdzieś głębiej. Wierzę, że w moich emocjach isposobie myślenia, które prowadziły mnie wdół do tego ciemnego miejsca, zamknięte zostały jakieś drzwi. Już tego nie ma. Moim zadaniem jest teraz pilnować, by te drzwi nie zostały ponownie otwarte”.
Ja również byłem zaskoczony. Znałem Dawida jako pełnego entuzjazmu chrześcijanina, zawsze gotowego do służenia i niesienia pomocy innym. Piętnaście lat wcześniej Dawid doświadczył zawodu ze strony kogoś, kogo bardzo poważał. Sądził, że ta sprawa jest już zamknięta. Jednak tamta sytuacja z przeszłości sprawiła, że duch beznadziei, nierozpoznany, ukryty dla Dawida i ludzi wokół niego, zyskał dostęp do niego i zaczął krążyć w jego życiu.
W pewnym sensie Dawid pogodził się z brakiem nadziei. Być może i ty straciłeś nadzieję w jakiejś dziedzinie swojego życia i starasz się stłumić w sobie to poczucie zawodu. Niektórzy z nas przyzwyczajają się do takiego sposobu myślenia: „taki już jestem”, „muszę z tym po prostu żyć”, „nie jest tak źle, jakoś wytrzymam”.
Zbyt zniechęcony, by mieć nadzieję?
Moja znajoma walczyła z nadmierną chęcią do jedzenia. Kiedyś napisała: „Niedawno odkryłam, że znów wracam do tego niechlujnego sposobu jedzenia, gdy nie jestem głodna. Zamiast głodu, pretekstem do jedzenia staje się każda okazja, gdy jestem zła, sfrustrowana lub samotna. Ohyda! Wróciło te kilka kilogramów, które udało mi się zrzucić, a wraz z nimi poczucie bezradności, winy, gniewu, depresja. Byłam ogromnie sfrustrowana, bo choć wiedziałam, że tak nie można, wciąż walczyłam z własnym nieposłuszeństwem. Czułam się odcięta od Boga, jakbym nie mogła Go usłyszeć czy zbliżyć się do Niego, zanim nie uda mi się zapanować nad tą sferą mojego życia. Nietrudno sobie wyobrazić ogromu poczucia winy i potępienia, jaki pojawia się przy takim myśleniu. Tak czy inaczej, utknęłam i nie mogłam zrobić ani kroku dalej. Zmęczyła mnie nadwaga i poczucie, że ta dziedzina życia wymknęła mi się spod kontroli.”
Może i ty odnajdujesz się w jej problemie? Można by w tym miejscu podstawić cały szereg innych warownych twierdz: „boję się odrzucenia”, „jestem nałogową perfekcjonistką”, „jestem uzależniony od pornografii”, „boję się śmierci”, „boję się samotności”, „nie potrafię przebaczyć” czy też „myślę o samobójstwie”.
Oczywiście, nie należy wszystkich tych problemów przypisywać wyłącznie działaniu złych duchów, ale w wielu przypadkach jest to właśnie ta dziedzina, której nie bierzemy pod uwagę, szukając Bożego uzdrowienia.
WKsiędze Przysłów (13, 12) czytamy: „Przewlekłe czekanie jest raną dla duszy, ziszczone pragnienie jest drzewem życia”. Nadzieja to ufne oczekiwanie dobra, a ostatecznym dobrem jest Niebo. Pismo święte mówi, że Chrystus w nas jest tą właśnie nadzieją, nadzieją chwały (Kol 1, 27). Czy Ewangelia daje nam w naszym poczuciu zniewolenia po prostu nadzieję na Niebo? Nie. W Liście do Kolosan (1, 13-14) jest napisane: „On uwolnił nas spod władzy ciemności i przeniósł do królestwa swego umiłowanego Syna, w którym mamy odkupienie – odpuszczenie grzechów”. Już zostaliśmy ocaleni, zbawieni, przeniesieni z jednego królestwa do drugiego, jednak wypełnienie się tej rzeczywistości wciąż nie staje się naszym udziałem. Przychodzi mi na myśl lud Izraela, który błąka się po pustyni. Przez Mojżesza Bóg wyprowadził ich z kraju, w którym gnębieni byli przez egipskich nadzorców, a jednak oni wciąż nosili w sobie mentalność niewolnika. Całe pokolenie Izraelitów wymarło na pustyni, zanim lud był gotowy na to, by współpracując z Bogiem, doświadczyć spełnienia się Jego obietnicy. Czy i w sobie widzisz taką niewolniczą mentalność, z którą należy się rozprawić?
Zbyt zawiedziony, by szukać pomocy?
Być może wiele lat temu odbyła się nad tobą modlitwa ouwolnienie, która pozostawiła wtobie tak straszne wspomnienia, że nie chcesz jej już nigdy więcej przeżyć. Może ktoś modlił się nad tobą bez powodzenia lub też modlący się nie okazali ci miłości iszacunku właśnie wtedy, gdy najbardziej odsłoniłeś swoją słabość? Może masz zniekształcone wyobrażenie o uwolnieniu od złych duchów i ogarnia cię lęk na myśl, że może w tobie siedzieć jakiś demon?
Być może wiele razy już byłeś u swego kierownika duchowego czy księdza. Wyznawałeś swoje grzechy i przyjmowałeś dobre rady – co masz robić, jakie modlitwy odmawiać, zachętę do unikania złego i wprowadzenia dyscypliny w swoich myślach i czynach – jednak ciągłe porażki doprowadziły cię do jeszcze głębszej rozpaczy.