Uzyskaj dostęp do ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Czy Donald Trump był tajnym współpracownikiem KGB?
Relacje wielkiego biznesu rosyjskiego ze znanymi politykami Zachodu wzbudzają ogromne zainteresowanie. W swojej najnowszej książce Jurij Felsztinski przedstawia historię, która skrywa tajemnicze i niebezpieczne powiązania bogatych, bezwzględnych ludzi mających wpływ na losy świata: rosyjskiego oligarchy Dmitrija Rybołowlewa, który z gangstera podejrzanego o morderstwo stał się miliarderem, w którego kieszeni znajdowały się takie persony jak prezydent Cypru, dyktator Białorusi i były (a może i przyszły) prezydent Stanów Zjednoczonych; generałów FSB; Władimira Putina; handlarza dziełami sztuki Szwajcara Yves’a Bouviera; następcy tronu Arabii Saudyjskiej Mohammeda ibn Salmana.
Autor, doskonały znawca współczesnej historii, tajnych służb i spraw międzynarodowych, przedstawia genezę związków Donalda Trumpa z Putinem i wysuwa tezę, że prezydent Rosji i jego służby specjalne pomogły Trumpowi wygrać wybory w 2016 roku. Uczestniczył w tym także Rybołowlew, umożliwiając Trumpowi zdobycie pieniędzy na kampanie wyborczą m.in. dzięki sprzedaży obrazu Leonarda da Vinci Zbawiciel świata, który osiągnął niebotyczną cenę 450 milionów dolarów.
Felsztinski drobiazgowo przedstawia zebrane fakty, szczegóły, powiązania, w których role główne odgrywają wielki biznes, korupcja, intrygi rosyjskich służb specjalnych i podejrzane transakcje na globalną skalę finansowane rosyjskimi pieniędzmi, a także mroczne kulisy handlu dziełami sztuki.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 238
Polecamy również
Aleksander Litwinienko, Jurij Felsztinski
WYSADZIĆ ROSJĘ
Kulisy intryg FSB
Jurij Felsztinski, Władimir Popow
OD DZIERŻYŃSKIEGO DO PUTINA
Służby specjalne Rosji w walce o dominację nad światem 1917–2036
Ta historia zaczęła się dawno temu. 15 kwietnia 1452 roku w Anchiano w okolicach miasteczka Vinci niedaleko Florencji urodził się włoski malarz Leonardo da Vinci. Dzisiaj jego nazwisko jest znane całej Ameryce także dlatego, że 15 listopada 2017 roku przypisywany mu obraz Salvator mundi (Zbawiciel świata) został zakupiony za pośrednictwem domu aukcyjnego Christie’s przez następcę tronu Arabii Saudyjskiej Muhammada ibn Salmana za rekordową kwotę 450 312 500 dolarów. Wyjaśnijmy: według wielu ekspertów sam da Vinci namalował może jedną dziesiątą obrazu. Reszta nie wyszła spod jego ręki lub została domalowana później. Nic więc dziwnego, że sprzedający obraz dom aukcyjny Christie’s, chcąc się uchronić przed ewentualnymi pozwami ze strony potencjalnych nabywców, w ogłoszeniu dotyczącym obrazu zamieścił następujące oświadczenie: „W przeciwieństwie do innych dzieł Leonarda da Vinci Zbawiciel świata nie zawiera azurytu używanego jako podkład we wszystkich innych jego obrazach”. Czy taki obraz można uznać za jego dzieło?
Jak powiedział w sierpniu 2023 roku jeden z moich rozmówców – Yves Bouvier, który odsprzedał obraz kolejnemu nabywcy Dmitrijowi Rybołowlewowi, a ten następnie wystawił na aukcję Zbawiciela świata: „Proszę sobie wyobrazić, że kupuje pan zabytkowy samochód do swojej kolekcji, ale czy można uznać auto za zabytkowe, skoro ma tylko kierownicę i fotel z epoki, a cała reszta jest współczesna? Oto jest pytanie”.
Na nasze nieszczęście Leonardo da Vinci zmarł, a więc nie mógł być świadkiem tej najciekawszej i najbardziej dochodowej transakcji w swoim życiu. 15 listopada 2017 roku w domu aukcyjnym Christie’s w Nowym Jorku licytanci mieli do rozwiązania (i pomyślnie rozwiązali) zupełnie inny problem, mający niewiele wspólnego z da Vincim i sztuką: ktoś komuś za coś zapłacił. Pozostaje tylko zrozumieć kto i komu.
Zacznijmy jednak od początku…
Tydzień po aukcji, 22 listopada 2017 roku, rosyjski miliarder Dmitrij Rybołowlew otworzył butelkę szampana i uczcił swoje pięćdziesiąte pierwsze urodziny. Humor miał świetny: namalowany na drewnie obraz został kupiony w 2013 roku u słynnego szwajcarskiego handlarza sztuki Yves’a Bouviera za 127,5 mln dolarów i cztery lata później sprzedany za znacznie wyższą cenę. Zaznaczmy, że Rybołowlew otrzymał od domu aukcyjnego Christie’s znacznie mniej niż 450,3 mln dolarów. Otóż w aukcji wziął udział tzw. gwarantowany nabywca, biznesmen z Azji, który złożył domowi aukcyjnemu i Rybołowlewowi ofertę w wysokości 100 mln dolarów. Zgodnie z zasadami aukcji w takim przypadku Rybołowlew otrzymywał gwarancję sprzedaży obrazu za co najmniej 100 mln dolarów; dom aukcyjny miał zagwarantowaną prowizję od kupującego (w najgorszym razie – od kwoty 100 mln dolarów). Potencjalny nabywca otrzymywał obraz za zadowalającą go kwotę 100 mln dolarów. Gdyby jednak obraz został sprzedany za znacznie wyższą cenę (a w tym przypadku była ona rekordowa i wyniosła 450,3 mln dolarów), potencjalny nabywca za wysiłek i ryzyko otrzymywał od sprzedającego 50% różnicy między ceną sprzedaży a ceną gwarantowaną. Innymi słowy, potencjalny nabywca otrzymał od Rybołowlewa około 150 mln dolarów. Po zapłaceniu nabywcy i domowi aukcyjnemu (około 50 mln dolarów) Rybołowlew otrzymał nieco ponad 250 mln dolarów, zarabiając na tej transakcji prawie dwukrotność kwoty wyjściowej. Jeśli odjąć cenę zakupu od 250 mln dolarów, otrzymujemy 122,5 mln dolarów.
Następca tronu nie złożył osobiście oferty zakupu Zbawiciela świata. Dopiero dzień przed aukcją zupełnie inny książę z Arabii Saudyjskiej – Bader – ogłosił się potencjalnym nabywcą; to on złożył gwarantowaną ofertę w wysokości 100 mln dolarów, będącą przepustką do udziału w aukcji. (Była to minimalna kwota, którą ustalono dla wszystkich uczestników aukcji po tym, jak potencjalny nabywca z góry zadeklarował chęć kupna obrazu za co najmniej 100 milionów dolarów). Po zakończeniu aukcji administracja domu aukcyjnego starała się jak najdłużej utrzymać w tajemnicy tożsamość kupującego. Ale wścibscy dziennikarze szybko to wywęszyli: 6 grudnia 2017 roku pojawiła się pierwsza informacja, że obraz, za pośrednictwem księcia Badera, kupił następca tronu Arabii Saudyjskiej ibn Salman. Kupił i… przekazał w darze muzeum w Abu Zabi, stolicy innego państwa – Zjednoczonych Emiratów Arabskich1.
W tamtym czasie następca tronu miał akurat czas, żeby się zająć zakupami dzieł sztuki. 4 listopada (jedenaście dni przed aukcją) dokonał zamachu stanu w Arabii Saudyjskiej, aresztując kilkudziesięciu swoich krewnych na różnych stanowiskach rządowych, i od tej pory był bardzo zaangażowany w przesłuchania zatrzymanych i wymuszanie zeznań na piśmie (według niektórych źródeł nawet stosując tortury). Zatem zakup na aukcji 15 listopada w Nowym Jorku podobizny Chrystusa pędzla prawdopodobnie nie da Vinciego przez jednego z nielicznych lojalnych wobec niego wówczas członków rodziny i przekazanie go w darze innemu krajowi było oczywiście najważniejszym zadaniem nowego przywódcy muzułmańskiego państwa.
Jednak, jako się rzekło, wszystko po kolei.
https://www.theguardian.com/artanddesign/2017/dec/07/world-record-da-vinci-painting-to-be-exhibited-at-louvre-abu-dhabi[wróć]
22 listopada 1966 roku w rosyjskim mieście Perm urodził się przyszły posiadacz Zbawiciela świata Dmitrij Rybołowlew. Jego oficjalna biografia jest powszechnie znana, dlatego skupimy się tylko na tych mniej znanych jej fragmentach. Rybołowlew jest z wykształcenia lekarzem, absolwentem Permskiego Instytutu Medycznego, gdzie profesorem był jego ojciec, znany w Permie kardiolog, Jewgienij Władimirowicz Rybołowlew. Innymi słowy, Dmitrij Rybołowlew jest człowiekiem wykształconym, pochodzącym z inteligenckiej rodziny.
24 lipca 1987 roku Rybołowlew poślubił Jelenę Czuprakową (urodzoną w Permie 7 grudnia 1966 roku), córkę dyrektora permskiej fabryki wody mineralnej Walerija Czuprakowa. Rybołowlew poznał Jelenę na studiach. Po jakimś czasie urodziły się im dwie córki: Jekatierina (1989) i Anna (2001).
Po rozpadzie ZSRR, podobnie jak wielu współobywateli, zajął się działalnością gospodarczą, wspólnie z ojcem prowadząc handel hurtowy artykułami medycznymi. Wiosną 1992 roku przeniósł się na jakiś czas do Moskwy, gdzie w Ministerstwie Finansów Federacji Rosyjskiej zdobył certyfikat maklerski uprawniający do obrotu papierami wartościowymi (akcjami) – co wówczas było novum.
Podobnie jak wielu innym Rybołowlewowi było trudno prowadzić interesy. Musiał pracować z bandytami i samemu stać się bandytą. Rosyjska (dawniej radziecka) prokuratura z założenia traktowała wszystkich przedsiębiorców zajmujących się zarabianiem pieniędzy w mętnej postsowieckiej wodzie jak przestępców i co jakiś czas wszczynała przeciwko nim sprawy karne. A obiektywne ustalenie, kto w państwie mafijnym był bandytą i przestępcą, a kto biznesmenem – było obiektywnie trudne.
Charakterystyczna była historia Romana Abramowicza, kolegi Rybołowlewa, który też stawiał pierwsze kroki w biznesie. 9 czerwca 1992 roku w Moskwie wszczęto postępowanie karne przeciwko Romanowi Abramowiczowi pod zarzutem kradzieży 55 cystern z olejem napędowym. 19 czerwca 1992 roku podpisano nakaz aresztowania Abramowicza, gdyż „mógł on się ukryć lub utrudniać postępowanie”.
Wiemy, jak się zakończyło postępowanie karne z 1992 roku przeciwko Abramowiczowi – wiele lat później został miliarderem i bliskim współpracownikiem Putina, kupił angielski klub piłkarski Chelsea i zamieszkał w Wielkiej Brytanii, chociaż teraz rząd brytyjski zaczął dociekać, jak miliarder zarobił swoje pierwsze pieniądze, i ten musiał opuścić Wielką Brytanię. Stało się to jednak już po agresji Rosji na Ukrainę.
Dmitrij Rybołowlew budował swój biznes w Permie w latach 1993–1996 we współpracy z gangsterami i sam stał się gangsterem. Na terenie byłego ZSRR zorganizowano wówczas „wyprzedaż stulecia”. Prawie cały majątek państwowy, a w ZSRR wszystko było własnością państwa, został poddany „prywatyzacji”, przy czym rosyjskiemu rządowi zależało, żeby nastąpiła ona jak najszybciej, żeby dawne państwo radzieckie nie mogło się odbudować i przejąć kontroli nad gospodarką kraju.
Organizowano „przetargi” mające na celu prywatyzację przedsiębiorstw. Formalnie mógł do nich przystąpić każdy: osoby prywatne, firmy lub same prywatyzowane przedsiębiorstwa… Kupowano te przedsiębiorstwa za specjalnie stworzoną nową walutę – „vouchery”, wydawane nieodpłatnie przez rząd każdemu rosyjskiemu obywatelowi. Inaczej mówiąc, wartość Rosji została oszacowana na określoną kwotę, którą podzielono przez liczbę obywateli, a następnie każdy otrzymał swoją część, swój kawałek tortu. Za ten kawałek tortu można było kupić kawałek przedsiębiorstwa. A żeby kupić całe przedsiębiorstwo lub jego znaczną część, trzeba było zgromadzić dużo voucherów.
Właśnie tym się zajął przedsiębiorczy Rybołowlew. W 1993 roku, aby brać udział w przetargach na zakup przedsiębiorstw państwowych w obwodzie permskim, stworzył fundusz inwestycyjny Kamiennyj pojas i został jego dyrektorem generalnym; instytucja pozyskiwała, kupowała i reinwestowała vouchery prywatyzacyjne. Na ich zakup potrzebne były pieniądze. Własnych pieniędzy nikt nie miał. Konieczne było zaciąganie kredytów w nowych bankach komercyjnych oraz zawieranie z nimi umów partnerskich na przekazanie bankom udziałów w przedsiębiorstwach sprywatyzowanych za pieniądze banku.
Rybołowlew otworzył w Permie swój bank – Kredit FD. Udało mu się dzięki temu, że jego akcjonariuszami zgodziły się zostać największe przedsiębiorstwa w mieście: Mietafrax (producent metanolu), Urałkalij1, Silwinit (podobnie jak Urałkalij producent i eksporter nawozów potasowych), Solikamskbumprom (zakłady celulozowo-papiernicze), Nieftiechimik (producent denaturatu), Mietanol i Azot, które za pośrednictwem tego banku prowadziły wszelkie operacje finansowe. Rybołowlew objął stanowisko dyrektora generalnego banku. 29 czerwca 1994 roku jego zastępcą został Władimir Szewcow – wiceprezes Permskiego Obwodowego Funduszu Majątku Państwowego i regionalnego oddziału państwowej agencji prywatyzacyjnej. Obaj dołączyli do zarządu banku. „Rybołowlew był odpowiedzialny za całą działalność związaną z finansami, giełdą i rynkiem papierów wartościowych” – wspominał Szewcow, a on – za techniczne aspekty działalności banku i za służbę bezpieczeństwa.
Pierwszym doświadczeniem prywatyzacyjnym Rybołowlewa była prywatyzacja w 1993 roku fabryki margaryny w Permie, przeprowadzona za pośrednictwem funduszu inwestycyjnego Kamiennyj pojas przez wówczas jeszcze nieznanego Rybołowlewowi Władimira Nielubina. Nielubin był lokalnym biznesmenem z powiązaniami przestępczymi i wielokrotnie odsiadywał wyroki więzienia za wymuszenia – nielegalne pobieranie haraczy od przedsiębiorstw.
Po udanych pierwszych doświadczeniach w prywatyzacji fabryki margaryny relacje między Rybołowlewem i Nielubinem zacieśniły się. Rybołowlew przyjmował od niego duże sumy brudnych pieniędzy pochodzących z wymuszeń i kupował za nie udziały w prywatyzowanych przedsiębiorstwach. Za to Nielubin i jego współpracownicy (na podstawie ustnego porozumienia) otrzymywali udziały w sprywatyzowanych spółkach oraz monopol na umowy handlowe na rynku regionalnym.
W przetargi i aukcje Rybołowlew nie inwestował własnych pieniędzy, lecz środki zakładów lub spółek, których akcje nabywał. Tym sposobem w 1993 roku Nieftiechimik podpisał umowę z prywatnym funduszem inwestycyjnym Kamiennyj pojas na wykup akcji od pracowników i przekazał funduszowi miliard rubli. Jednak zakupione akcje nie zostały przekazane Nieftiechimikowi, a stały się częścią bardziej złożonej wymiany, podczas której do połowy 1994 roku wykupiono akcje Mietafraxu, Azotu i samego Kamiennogo pojasa. A wszystko za miliard rubli od Nieftiechimika, który stał się zarówno akcjonariuszem Kredit FD jak i akcjonariuszem przejętych spółek.
W projektach prywatyzacyjnych funkcje zostały rozdzielone. Rybołowlew zajmował się finansami oraz negocjował z dyrektorem generalnym prywatyzowanego przedsiębiorstwa, który – niebezinteresownie – pomagał maksymalnie obniżyć cenę wywoławczą. Nielubin pilnował, żeby w aukcji nie brali udziału konkurenci z Moskwy, Permu lub innych miast, aby nie stała się ona aukcją sensu stricte i aby po wcześniejszym wyeliminowaniu konkurencji przejąć udziały w przedsiębiorstwie po cenie wywoławczej „w związku z brakiem innych oferentów”. Rybołowlew telefonicznie przekazywał Nielubinowi informacje na temat napływających zgłoszeń do udziału w przetargach prywatyzacyjnych miejskich przedsiębiorstw, a Nielubin „metodą perswazji” skłaniał moskwian do rezygnacji z udziału w tych przetargach, angażując w razie potrzeby swoich bandytów, którzy w „przystępny sposób” tłumaczyli konkurentom, że o pewne akcje nie powinni walczyć. Za to (także na mocy ustnego porozumienia) Nielubin otrzymywał część akcji przedsiębiorstwa oraz prawo do sprzedaży jego wyrobów na krajowym rynku.
Początkowo Nielubin pomagał też Rybołowlewowi w zakupie voucherów prywatyzacyjnych dla Urałkalija, który za zebrane vouchery kupował udziały innych permskich zakładów, w tym samego Urałkalija.
Biznes zaczął się rozkręcać. Nowymi wspólnikami-bandytami Rybołowlewa w Permie zostali Wiktor Czerniawski, Oleg Łomakin oraz Siergiej Makarow, którzy, jak opowiadał w 1995 roku członek bandy W.N. Jefimow, „pomagali Rybołowlewowi kupować udziały w przedsiębiorstwach”. Jak mówił o tamtych czasach dyrektor generalny Azotu M.A. Petruniak, „uniemożliwiono dostęp do przetargów posiadającym sporą liczbę voucherów przedstawicielom dużych moskiewskich firm, co pozwoliło spółkom Rybołowlewa na zakup dużych pakietów akcji”.
Współpraca z bandytami przyniosła rezultaty: wcześniej podczas prywatyzacji Silwinitu Rybołowlewowi udało się nabyć 1% akcji. Kiedy ich zatrudniono, zdobył 39%. Rybołowlew działał pod ich patronatem, a oni zapewniali mu również „fizyczną ochronę przed konkurencją” (relacjonował jeden z menedżerów Nieftiechimika I.Z. Czernych).
Współpraca Rybołowlewa z Olegiem Łomakinem, który odegrał fatalną rolę w jego życiu, rozpoczęła się w latach 1993–1994, kiedy się umówili na wspólny zakup udziałów kilku zakładów, w tym Nieftiechimika. W tym celu Rybołowlew utworzył dział skupu akcji na rynku wtórnym i zaangażowawszy na wspólnika Nielubina, zaciągnął kredyt w wysokości 100 mln rubli w dwóch utworzonych przez siebie instytucjach finansowych: banku Kredit FD oraz firmie inwestycyjnej Finansowyj dom. Pieniądze zostały najpierw zainwestowane w zakup voucherów, a następnie w akcje Nieftiechimika, którego dyrektorem generalnym był wówczas W.M. Kazancew.
Pomiędzy Rybołowlewem a kierownictwem Nieftiechimika zawarto ustne porozumienie, na mocy którego miało dojść do sprzedaży spółce Kamiennyj pojas około 19% udziałów przedsiębiorstwa. Pieniądze na zakup tych akcji przekazano m.in. z rachunków Nieftiechimika w banku Kredit FD. Inaczej mówiąc, Kamiennyj pojas nabywał udział w przedsiębiorstwie za pieniądze tego przedsiębiorstwa i w efekcie nabył 19,75% udziałów z zamiarem dalszego kupowania udziałów Nieftiechimika, celem przejęcia pakietu kontrolnego. Jednak de facto udziały pozostawały u Rybołowlewa jako osoby prywatnej, a nie w funduszu, który je kupił, płacąc za nie ze środków Nieftiechimika.
„Opiekunem” Rybołowlewa w Moskwie (według wielu osób z jego otoczenia, w tym jego partnerów) był znany autorytet kryminalny Siejfieddin Rustamow (alias Rustam bądź Rusłan), zapaśnik i mistrz sportu, który przed wyjazdem do Moskwy przez trzynaście lat mieszkał w Permie. Specjalizował się w neutralizowaniu na różne sposoby potencjalnych konkurentów przed aukcjami.
Rustamow był jedyną osobą, którą Rybołowlew naprawdę szanował, której słuchał, a jednocześnie się bał. „Rustam to solidna konstrukcja, autorytet i chłopaki nie będą z nim dyskutować”, „to potężna opieka kryminalna”, „autorytet kryminalny”, „inni będą respektować i wykonywać jego decyzje” – to przykłady wypowiedzi Rybołowlewa na temat Rustama. Pozostali bandyci (partnerzy Rybołowlewa) również zachowywali się wobec Rustama z szacunkiem, traktując go jako „autorytet kryminalny”.
Podczas gdy Rustamow i Nielubin zajmowali się „problemami” w Moskwie, Wiktor Czerniawski, Siergiej Makarow i Oleg Łomakin rozwiązywali „problemy” na szczeblu lokalnym, w Permie, uniemożliwiając konkurencji nabywanie udziałów wszelkimi środkami – legalnymi i nielegalnymi. Rola Czerniawskiego polegała także na tym, że otrzymawszy informacje o uczestnikach aukcji w Permie, zawierał z nimi potajemne porozumienia w sprawie podziału rynku: wytypowane spółki nabywały udziały w określonych przedsiębiorstwach, żeby zablokować konkurencję i przeprowadzenie uczciwych aukcji.
Należy pamiętać, że porozumienia były wyłącznie ustne. Wszystkie udziały zostały zakupione na nazwisko Rybołowlewa. Nie podpisywano żadnych umów ani dokumentów o podziale tych udziałów. Transakcje pieczętowały jedynie uścisk dłoni i słowo honoru. Zasady, a nie prawo. W Rosji lat dziewięćdziesiątych taki sposób zawierania umów był powszechny, a nawet dominujący. Ale prędzej czy później prowadziło to do nieporozumień i konfliktów, które często kończyły się śmiercią niektórych uczestników wspólnego biznesu. Czasy były brutalne i krwawe.
Najpóźniej w marcu lub kwietniu 1994 roku, kiedy odpaństwowienie przedsiębiorstw Permu dopiero startowało, w gabinecie Rybołowlewa w banku Kredit FD regularnie spotykali się uczestnicy prywatyzacji zakładów chemicznych i petrochemicznych obwodu permskiego. Ustalono, że nabyte przez nich udziały zostaną równo podzielone między Rybołowlewem (50%) oraz całą resztą (50%). „Cała reszta” (Czerniawski, Nielubin, Makarow i Łomakin) podzielili między siebie po równo pozostałe 50%. Jednak „nie istniały żadne umowy na piśmie” – potwierdza Wadim Jefimow. „Wszystkie informacje spływały do Rybołowlewa i to on posiadał pełną wiedzę na temat podziału akcji między wspólnikami”. W takim trybie, za pośrednictwem należącego do niego funduszu inwestycyjnego, Rybołowlew nabył pierwsze udziały w kilku sprywatyzowanych zakładach z branży.
Rybołowlew był odpowiedzialny za zakup voucherów oraz rejestrację udziałów na koncie swoich coraz liczniejszych przedsiębiorstw. Ale bandyci wiedzieli i wierzyli, że udziały są ich wspólną własnością, zwłaszcza że wielu z nich, podobnie jak ludzie Rybołowlewa, weszło do zarządów sprywatyzowanych spółek. Wspólnik Rybołowlewa w funduszu Kredit FD Szewcow do końca pierwszej dekady obecnego stulecia był członkiem zarządu w przedsiębiorstwach Mietafrax, Urałkalij, Silwinit oraz banku Kredit FD. Nielubin jako przedstawiciel banku Kredit FD został członkiem zarządu Mietafraxu.
Rybołowlew miał przekazać część udziałów partnerom jako osobom prywatnym albo „sprzedać” je spółce Lips – nowej firmie, należącej w równych częściach do Czerniawskiego, Łomakina, Makarowa, Nielubina i Rustamowa. Wciąż chodziło o te 50%, które znajdowały się w rękach Rybołowlewa. Jednak zdaniem Jefimowa Rybołowlew nie chciał się z tego wywiązać i za każdym razem „przytaczał wiele argumentów, żeby nie przekazywać udziałów, co do których istniały porozumienia”, łamiąc „warunki dotychczasowych ustnych ustaleń”.
Wspólnicy Rybołowlewa stale jednak wracali do tej kwestii, argumentując, jak twierdził Szewcow, że „należy podzielić zarówno udziały zakupione na licytacjach, ponieważ oni [bandyci] pomagali w organizowaniu licytacji i brali w nich udział”, a udziały, które Rybołowlew nabył później na rynku wtórnym, również zostały kupione za wspólne pieniądze i dlatego też podlegają podziałowi. „Rybołowlew próbował unikać odpowiedzi na te prośby” – wspominał Szewcow. Po „długiej presji psychicznej” ze strony Czerniawskiego, Nielubina, Makarowa i Łomakina Rybołowlew zgodził się przekazać na ich rzecz 5% udziałów Urałkalija, 10% udziałów Mietanolu oraz 8% udziałów Nieftiechimika. W lutym 1995 roku 15% udziałów banku Kredit FD, należących do Nieftiechimika, sprzedano spółce Lips. Do zarządu banku dokooptowano Nielubina i Makarowa. Łomakin został udziałowcem banku.
Ponadto Rybołowlewa stale o coś proszono; a to o „niewielkie kwoty na budowę domu”, a to przekazywano mu listy z prośbami o pieniądze „na cele charytatywne”, na rozwój sportu i hodowlę koni, na organizację turnieju ku czci słynnego rosyjskiego zapaśnika Iwana Poddubnego. W pewnym momencie Rybołowlew z Szewcowem stwierdzili, że „bank to nie jest dojna krowa”, i odmówili dalszych pożyczek. „Po odmowie przekazywania pieniędzy na popularyzację sportu stosunki z Nielubinem stały się nieprzyjemne” – opowiadał Szewcow.
Jednak z punktu widzenia bandytów były to drobne datki, dużo mniejsze od pierwotnie deklarowanych w umowie 50%. W pewnym momencie Czerniawski oświadczył Rybołowlewowi, że są oni „kryminalną opieką” jego biznesów i Rybołowlew będzie zmuszony do oddania udziałów.
Już w 1993 roku Rybołowlew zatrudnił osobistą ochronę. W 1995 roku liczyła ona dwanaście osób. „Kazał stale zmieniać trasy przejazdu, nie zostawiać samochodu bez nadzoru, sprawdzać windy i hol budynku, do którego wchodził” – wspomina jeden z jego ochroniarzy. Wkrótce Rybołowlew zaczął nosić kamizelkę kuloodporną i kupił sobie opancerzony samochód. Ochrona sprawdzała torby wszystkich osób wchodzących do jego biura. Czasami musiał się ukrywać, także za granicą.
W 1994 roku Rybołowlew podjął decyzję o przejęciu kontrolnego pakietu zakładów Nieftiechimik. W tym celu na początku 1995 roku zastąpił nielojalnego prezesa Kazancewa, który według słów Rybołowlewa „zdradził ich”, Jewgienijem Pantielejmonowem, z którym chciał się dogadać.
„Zdrada” Kazancewa polegała na tym, że aby zapobiec przejęciu przez Rybołowlewa i jego wspólników kontrolnego pakietu akcji Nieftiechimika, sprzedał część udziałów zakładów bankowi Piermstroj oraz grupie finansowej Solwalub, a nie Rybołowlewowi. Moskiewska firma Solwalub również chciała zdobyć pakiet kontrolny w Nieftiechimiku, więc wykupiła wówczas 20,95% udziałów, stając się głównym rywalem Rybołowlewa i banku Kredit FD. Wskutek tego Solwalub w ramach podziału rynku pomiędzy partnerami przejął kontrolę nad najbardziej dochodowym rynkiem eksportowym Nieftiechimika.
Zrozumiałe, że po takiej „zdradzie” Rybołowlew postanowił zastąpić prezesa Nieftiechimika osobą lojalną wobec niego i od listopada 1994 roku wielokrotnie namawiał Kazancewa do dobrowolnego opuszczenia stanowiska, ale ten za każdym razem odmawiał. Odwołanie prezesa Nieftiechimika wbrew jego woli było prawie niemożliwe. Zgodnie ze statutem spółki prezesa wybierano na dwa lata i nie można go było odwołać przed upływem jego kadencji. A do zmiany statutu potrzebna była większość dwóch trzecich głosów akcjonariuszy, co było nieosiągalne: nie zgodziliby się na to ani akcjonariusze, ani pracownicy przedsiębiorstwa, którzy mieli prawo głosu.
Aby zmusić Kazancewa do rezygnacji ze stanowiska, w grudniu 1994 roku podczas jego nieobecności przeprowadzono audyt finansowy spółki, który stwierdzał, że wskutek błędnych decyzji Kazancewa Nieftiechimik stracił 8 miliardów rubli. Kazancew sprawdził wnioski z audytu i udowodnił, że w wyniku jego działań na stanowisku prezesa przedsiębiorstwo odnotowało zysk w wysokości 6 miliardów rubli, a dane z audytu zostały sfabrykowane przez ludzi Rybołowlewa. „Nie odpowiadam już za pańskie bezpieczeństwo” – miał powiedzieć Rybołowlew do Kazancewa w rozmowie telefonicznej, co było jawną groźbą fizycznej eliminacji oponenta.
Również w grudniu 1994 roku Szewcow zasugerował A.I. Kreczetowowi, by „spowodować u Kazancewa obrażenia ciała […], żeby ten zrezygnował ze stanowiska”, ponieważ „nie chce współpracować i przeszkadza”.
Kreczetow pracował u Rybołowlewa jako ochroniarz w biurach banku za 300 dolarów miesięcznie. Wcześniej służył w jednostkach specjalnych w Kazachstanie, zajmował się ochroną obiektów o szczególnym znaczeniu, biegle posługiwał się wszystkimi rodzajami broni i był mistrzem sportu w boksie. Po odejściu z wojska pracował jako instruktor walki wręcz, następnie uczęszczał na kurs ochroniarski, a nawet uzyskał dyplom inżyniera elektronika.
Kreczetow zaczął szukać ludzi do pobicia Kazancewa, ale pod koniec grudnia 1994 roku polecenie wycofano, ponieważ Kazancew zgodził się podać do dymisji i 10 stycznia 1995 roku podpisał rezygnację z datą 21 stycznia. 23 stycznia 1995 roku Pantielejmonow objął obowiązki prezesa, a w kwietniu 1995 roku walne zgromadzenie akcjonariuszy zatwierdziło go na tym stanowisku.
Po tym jak w 1995 roku Rybołowlew został współwłaścicielem Mietafraxu, po raz pierwszy pojechał do Genewy, gdzie spółka miała filię, i jako jej pracownik złożył wniosek o zezwolenie na stały pobyt w Szwajcarii.
Jak wspominała wiele lat później Jelena, żona Rybołowlewa, „w 1994 roku, po sprywatyzowaniu wielu zakładów, rosyjscy przestępcy zaczęli grozić naszej rodzinie, ponieważ Dmitrij osiągnął wielki sukces w biznesie. Wielokrotnie rozważaliśmy z Dmitrijem konieczność przeprowadzki z Rosji do miejsca, gdzie moglibyśmy stworzyć dom, a jednocześnie skąd Dmitrij mógłby prowadzić interesy […]. Uznał, że Genewa będzie bezpiecznym miejscem do życia, biorąc pod uwagę to, co się działo w Rosji podczas prywatyzacji. Gdy tylko Dmitrij otrzymał pozwolenie na pobyt, postanowiliśmy się osiedlić w Genewie […] i zrobiliśmy to w maju 1995 roku”.
Ale w Genewie na stałe zamieszkały teraz tylko Jelena i córka Jekatierina. Sam Rybołowlew większość czasu przebywał w Rosji. Wydaje się, że właśnie w tym okresie podjął decyzję o „wyrolowaniu” swoich bandytów – wszystkich poza Rustamowem. Postanowił zastąpić „ochronę” bandytów z Permu „ochroną” tych z Moskwy.
Negocjacje w tej sprawie pomiędzy Rybołowlewem i Rusłanem z jednej strony a Czerniawskim, Łomakinem, Nielubinem i Makarowem z drugiej toczyły się latem 1995 roku w Moskwie. „Rozstajemy się z nimi” – powiedział wówczas Rybołowlew do szefa swojej służby bezpieczeństwa M.W. Oszczepkowa. Bandyci zorientowali się, że „Rybołowlew chce wszystko podzielić między siebie i Rusłana”. Według Rybołowlewa „Łomakinowi zakomunikowano, że nie ma czego szukać w Nieftiechimiku”.
Widocznie Rustamow uważał, że wszystko zostało dogadane z jego wspólnikami z Permu. 4 sierpnia 1995 roku nowy dyrektor Nieftiechimika Pantielejmonow na zaproszenie Rybołowlewa poleciał do Moskwy, żeby poznać Rustamowa i uzgodnić z nim kwestie finansowe. Po spotkaniu i rozmowie Pantielejmonow zrozumiał, że „Rusłan popiera Rybołowlewa, a chłopaki (Nielubin, Czerniawski, Łomakin i Makarow) odchodzą”. Teraz Nieftiechimik miał się rozliczać bezpośrednio z Rustamowem, a ten zapewniał Rybołowlewowi i Pantielejmonowowi brak kłopotów.
Pierwsze pieniądze z konta jednej z firm Rybołowlewa trafiły do Rustamowa w pierwszej połowie sierpnia. Jednocześnie do moskiewskiego oddziału Kredit FD przekierowano większość środków pochodzących ze wspólnych interesów, których udziałowcem był Rybołowlew. Sam Rustamow został mianowany zastępcą dyrektora moskiewskiej filii oraz zastępcą kierownika do spraw sprzedaży banku Kredit FD. Wygląda na to, że dostał również 10% w biznesach Rybołowlewa. W tym samym czasie z zarządu usunięto bandytów z Permu.
4 września 1995 roku Pantielejmonow został zastrzelony przy wejściu do własnego domu w Permie.
Jak opowiadała później żona Pantielejmonowa, tego ranka jej mąż wybierał się na spotkanie biznesowe. O 7.55 wyszedł z mieszkania z psem, a wtedy jego żona „usłyszała trzaski”. Wybiegła z domu i zobaczyła leżącego na posadzce męża. Jej zdaniem „mąż nie miał z nikim konfliktów i nie spodziewał się zamachu”.
18 marca 1996 roku policja zatrzymała Łomakina i U.A. Kirsanowa pod zarzutem udziału w morderstwie. Chodziło jednak o zupełnie inne zabójstwo: w nocy 8 listopada 1995 roku zabito Zujewa – członka grupy przestępczej Łomakina.
Tu warto podkreślić, że partner Rybołowlewa Oleg Giennadijewicz Łomakin był klasycznym bandytą i kierował zorganizowaną przez siebie grupą rabusiów i zabójców. Był byłym „afgańczykiem”, tj. człowiekiem, który brał udział w działaniach wojennych w Afganistanie, potrafił posługiwać się bronią, nawet granatnikiem. Według niektórych jego znajomych w Afganistanie „ześwirował” i stał się nie do opanowania. W 1989 roku został skazany na pięć lat więzienia w sprawie kryminalnej. W 1992 roku zwolniono go warunkowo, ale już 22 grudnia 1992 roku w biały dzień wdał się w sprzeczkę na rynku w Permie z taksówkarzem, który za oferowane 200 rubli odmówił podwiezienia go (taksówkarz zażądał 500, a kurs wynosił około 400 rubli za dolara). Łomakin strzelił mu w twarz z pistoletu gazowego, na który nie miał pozwolenia.
Łomakin rzucił się do ucieczki, ale został zatrzymany. Znowu trafił do więzienia, wkrótce jednak go zwolniono. W latach 1993–1994 w jakiś sposób został partnerem Rybołowlewa w prywatyzacji zakładów chemicznych i petrochemicznych obwodu permskiego, chociaż ten nie mógł nie wiedzieć, że Łomakin jest bezwzględnym kryminalistą.
Niewykluczone, że Rybołowlewa i Olega Łomakina przedstawił sobie inny Łomakin: Anatolij Giennadijewicz Łomakin, chociaż w żadnej jego biografii nie ma informacji, że był bratem Olega.
Anatolij Łomakin urodził się 30 czerwca 1952 roku. W 1975 roku ukończył prestiżowy i elitarny Moskiewski Państwowy Instytut Stosunków Międzynarodowych (MGIMO). Do 1985 roku pracował w jednym z oddziałów Sojuzpromeksportu, gdzie awansował na stanowisko dyrektora zakładów Kalij Agrochimeksport. Następnie pracował w przedstawicielstwie handlowym ZSRR w Danii, w latach 1985–1989 był dyrektorem handlowym firmy Fershimex w Belgii, co było w realiach radzieckich niezwykłe – do pracy za granicą dopuszczano wybranych. W 1992 roku Anatolij Łomakin powołał spółkę MKK, zrzeszającą największych producentów nawozów potasowych – Urałkalij, Silwinit i Biełaruśkalij. W 1994 roku został dyrektorem generalnym MKK. Właśnie w tym czasie Rybołowlew poznał Olega Łomakina i rozpoczęła się ich współpraca.
Banda Olega Łomakina trudniła się rozbojami, rabunkami i morderstwami. W jej arsenale znajdowała się broń biała i palna, w tym, jak wykazało później śledztwo, pistolet małego kalibru z tłumikiem, kilka pistoletów Tokariewa TT, karabinek Kałasznikowa załatwiony przez Czerniawskiego wiosną 1994 roku, karabin i cztery granatniki przeciwpancerne RPG-18 Mucha zdobyte w lipcu i sierpniu 1995 roku. Ta broń wpadła w ręce śledczych – w rzeczywistości rozproszonej w różnych punktach broni było więcej.
Łomakin po raz pierwszy pojawił się w zakładach mniej więcej w lutym 1995 roku. Przedstawiono go jako „kontrolera” od Rybołowlewa. Nie ingerował w działalność i nikomu nie wydawał poleceń związanych z pracą – nie na tym polegała jego funkcja. Rolą Łomakina było angażowanie się we wszystkie sprawy związane z przedsiębiorstwem, kontrolowanie wszystkiego, w tym zysków, pilnowanie zbytu oraz wypłat dywidendy. Łomakin pilnował pieniędzy. W rzeczywistości nie był tu potrzebny, nie był „kontrolerem” od Rybołowlewa, lecz wymuszającym haracze przedstawicielem permskiej mafii.
Łomakin miał własne biuro w budynku Nieftiechimika i oficjalnie reprezentował „interesy akcjonariuszy” oraz „dbał o interesy przedsiębiorstwa”. Zarabiał 2000–2500 dolarów miesięcznie. Zakład kupił Łomakinowi mieszkanie i przekazał mu do osobistego użytku nowego SUV-a Mitsubishi Pajero wyprodukowanego w 1995 roku. Samochód należał do Nieftiechimika i był wynajmowany Łomakinowi za 10 tysięcy rubli miesięcznie. Średni roczny kurs rubla w 1995 roku wynosił 4558 rubli za dolara. Inaczej mówiąc, Łomakin wynajmował samochód od Nieftiechimika za 2,19 dolara miesięcznie. W lutym 1996 roku odkupił on samochód od przedsiębiorstwa za 220 mln rubli (4720 dolarów), co też nie było wygórowaną ceną.
Łomakin miał na sumieniu jeszcze jednego trupa: 26 października 1995 roku około 23.00 spotkał dziewczynę o imieniu Marina w barze Grotto w hotelu Ural w Permie. Następnego ranka odwiózł Marinę do jej domu. W drodze powrotnej jechał z prędkością 80–90 km/h i omijając autobus, potrącił śmiertelnie człowieka. Zatrzymał się, wysiadł z samochodu, upewnił się, że potrącona osoba nie żyje, zmartwił się, że uszkodził samochód, i odjechał. Rzeczywiście wskutek wypadku samochód miał wgniecenia. Następnego dnia Łomakin zostawił auto w okolicy uniwersytetu, a kilka dni później zgłosił policji, że skradziono mu samochód, w czasie gdy przebywał na delegacji (od 12 do 25 października) w innym mieście, Jekaterynburgu, skąd właśnie wrócił.
18 marca 1996 roku Łomakin został zatrzymany. Tego samego dnia zatrzymano też Kirsanowa. Jednak podczas gdy Kirsanowowi postawiono zarzut zabójstwa Zujewa, Łomakina na razie oskarżono o zabicie pieszego, Aleksandra Dunina.
Łomakin nie przyznał się do winy. Na przesłuchaniu 20 marca znowu zeznał, że auto zostało mu skradzione i nie potrącił pieszego, gdyż znajdował się tego dnia w Jekaterynburgu. Liczne zeznania świadków wskazujących Łomakina jako kierowcę samochodu, który potrącił człowieka, nie zrobiły na nim wrażenia. Podczas kolejnego przesłuchania 28 marca ponownie nie przyznał się do winy i podtrzymał wcześniejsze zeznania.
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
Urałkalij powstał w 1934 roku decyzją Prezydium Państwowego Komitetu Planowania ZSRR jako Sojuzkalij. W 1964 roku grupa Sojuzkalij zmieniła nazwę na Urałkalij i stała się głównym rosyjskim producentem i eksporterem nawozów potasowych. W Permie znajdowały się największe na świecie złoża soli potasowych, ważnego surowca niezbędnego do produkcji nawozów. Główne kopalnie soli znajdują się w pobliżu Bieriezników i Solikamska w obwodzie permskim. Urałkalij uznawano za jednego z największych producentów nawozów potasowych na świecie. W 1992 roku Urałkalij został spółką akcyjną. [wróć]
Tytuł oryginału
Mnogohodowka wieka. Donald Trump i Dmitrij Rybołowlew na powodkie u Kremla
Copyright © Yuri Felshtinsky 2024
All rights reserved
Copyright © for the Polish e-book edition by REBIS Publishing House Ltd., Poznań 2024
Informacja o zabezpieczeniach
W celu ochrony autorskich praw majątkowych przed prawnie niedozwolonym utrwalaniem, zwielokrotnianiem i rozpowszechnianiem każdy egzemplarz książki został cyfrowo zabezpieczony. Usuwanie lub zmiana zabezpieczeń stanowi naruszenie prawa.
Redaktor: Elżbieta Bandel
Projekt i opracowanie graficzne okładki: Urszula Gireń
Fotografie na okładce
Evan El-Amin / Alamy Stock Photo / BE&W
Jonathan Apple / Alamy Stock Photo / BE&W
Wydanie I e-book (opracowane na podstawie wydania książkowego: Na smyczy Kremla. Donald Trump, Dmitrij Rybołowlew i oferta stulecia, wyd. I, Poznań 2024)
ISBN 978-83-8338-912-7
Dom Wydawniczy REBIS Sp. z o.o.
ul. Żmigrodzka 41/49, 60-171 Poznań
tel. 61 867 81 40, 61 867 47 08
e-mail: [email protected]
www.rebis.com.pl
Konwersję do wersji elektronicznej wykonano w systemie Zecer