40,38 zł
Motywem przewodnim przedstawionych utworów jest życie żołnierza, jego rozważań na temat bytu ludzkiego i nieuchronnego przemijania. Analiza sensu istnienia zabarwiona jest nutką nostalgii, a wiersze ostatecznie napawają nas nadzieją na lepsze jutro.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 18
© MIROSŁAW KAZIMIERZ LAUS, 2021
Motywem przewodnim przedstawionych utworów jest życie żołnierza, jego rozważań na temat bytu ludzkiego i nieuchronnego przemijania. Analiza sensu istnienia zabarwiona jest nutką nostalgii, a wiersze ostatecznie napawają nas nadzieją na lepsze jutro.
ISBN 978-83-8273-337-2
Książka powstała w inteligentnym systemie wydawniczym Ridero
NOTA BIOGRAFICZNA
mgr inż. Mirosław Kazimierz Laus, ur. 03 marca 1954 r. w Człuchowie, żołnierz, nauczyciel i poeta.
W 1982 r. ukończył Wyższą Szkołę Oficerską Wojsk Rakietowych i Artylerii w Toruniu, dowódca różnych szczebli, do dywizjonu włącznie, od 2003 r. oficer stanu spoczynku. W latach dziewięćdziesiątych ukończył studia drugiego stopnia na Wydziale Ekonomii Uniwersytetu Gdańskiego, kolejno podyplomowe — przygotowanie pedagogiczne, dzięki czemu przez wiele lat pracował z dziećmi i młodzieżą. Obecnie spełniony emeryt, mąż, ojciec, dziadek i wędkarz. Jest to pierwsza publikacja tomiku poezji, więcej utworów kreślonych wierszem i prozą znaleźć można na facebookowym profilu autora.
Nie ma Olgi i Michała,
gdzie rodzinka się podziała?
Gdzie się Ewelina chowa,
pojechali do Lulkowa!
Tacie — Gusia
Pieśnią o chabrach urzeczony
i o błękitnym mym berecie,
naręcza polnych kwiatów niosłem,
dla najpiękniejszej w świecie.
Jak seria długa z erkaemu,
w rzeczywistości chwilą mija
Tak życie nasze płynie wartko
i wina to niczyja.
Prosisz o dary mej miłości,
o wiersze i wspomnienia miłe.
Daruj kochana zaniechanie,
zbyt życie nasze jest zawiłe.
A trwamy przecież wiecznie razem,
w myśl powiedzianych słow w przeszłości
Bądź pewna, życie swoje daję,
inna w mym sercu nie zagości.
Gdy ciałka naszych malców muskam,
w miłości naszej się zatracam.
To jądro wspomnień, do którego
w chwilach niepewnych wracam.
Czy nazywałeś życiem chwilę,
gdy dłonie matki chleb kroiły,
gdy cukier znalazł się w herbacie,
a czy jej jak gwiazdy lśniły?
Co czujesz dziś do matki swojej,
gdy pod choinką znajdowałeś,
jej cząstkę spracowanych dłoni
a skromny prezent za nic brałeś?
Nazywasz życiem taką chwilę,
gdy twoje dłonie już znużone,
kreślą wspomnienie, po wspomnieniu,
a serce w smutek obleczone?
Kiedy w zacisznym kącie siadasz,
bo masz ten piękny, upragniony,
o życiu z nocką sobie gadasz,
uśmiechasz się do śpiącej żony!