Oblicza pożądania - A.M. Flaubert - ebook + książka

Oblicza pożądania ebook

Flaubert A.M.

4,3

Opis

Jakie są twoje najskrytsze fantazje?

Co byś poczuła, gdyby ktoś cię rozebrał, związał i siłą spełnił twoje najbardziej niepoprawne pragnienie? Jak byś zareagowała, gdyby twoja zrozpaczona przyjaciółka zakłóciła pikantny walentynkowy wieczór? Jaki prezent podarowałabyś spragnionej czułości osobie? Czy pozwoliłabyś, aby na egzotycznych wakacjach ktoś intensywnie obserwował, jak doskonale się bawisz? Aż w końcu – co byś zrobiła, gdybyś nakryła swojego gorącego współlokatora z jego równie kuszącym kolegą?

 

Oto oblicza pożądania, które rozpalą twoje zmysły do czerwoności. Poznaj historie, które sama chciałabyś przeżyć. Daj się ponieść erotycznym fantazjom!

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 235

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,3 (36 ocen)
22
6
5
2
1
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Kuszla

Nie oderwiesz się od lektury

"Oblicza pożądania" to zbiór opowiadań, które przekroczą wszelkie granice. Nie doszukacie się tu pruderii czy niewinności. Ta książka sprawi, że popatrzycie na swoje pożycie w inny sposób. Często na grupach książkowych widnieje pytanie o pozycję, która przesycona jest namiętnością. Proszę bardzo! Poznamy tu znużoną małżeństwem kobietę, której brakuje pikanterii w związku. Jednak otacza się osobami, które doskonale znają jej najbardziej skrywane sekrety... Dołączycie do nietuzinkowej zabawy hallowenowej, w której realizm zacznie zacierać się z fikcją. Pozwolicie, aby walentynki spędzone z rozżaloną przyjaciółką, nie okazały się najbardziej nieudanymi. A te za granicą, przyniosą dużo nowych przygód. Wraz z główną bohaterka będziecie mogli rozkoszować się zaskakującym prezentem, a także uwiklacie się w nieoczywistą sytuację rodzinną. To tylko początek gry, która przeniesie Was na wyższy poziom erotyzmu. Jesteście gotowi na taką przejażdżkę? A może i Wasze pragnienia zostaną spełnio...
00
Barbetka

Dobrze spędzony czas

Przyjemny styl pisania. Opowiadania dość kontrowersyjne i mogą wzbudzić sprzeczne emocje, obrzydzenie i sprzeciw, ale dla osób z otwartym umysłem, nie traktujących ich jak dokument powinny być ciekawą lekturą.
00
WeronikaDros

Nie oderwiesz się od lektury

Całkiem spoko lekkie porno .
00
Bafyra

Nie oderwiesz się od lektury

Bardzo zmysłowa pozycja książkowa. Na samotne wieczory.
00
Ilonta

Nie oderwiesz się od lektury

Rewelacja! Dobrze się czyta, przyjemnie spędzony czas
00

Popularność




Copyright © by A.M. Flaubert, 2022Copyright © by WYDAWNICTWO WASPOS, 2022All rights reserved

Wszystkie prawa zastrzeżone, zabrania się kopiowania oraz udostępniania publicznie bez zgody Autora oraz Wydawnictwa pod groźbą odpowiedzialności karnej.

Redakcja: Kinga Szelest

Korekta: Aneta Krajewska

Projekt okładki: Magdalena Czmochowska

Ilustracje w środku książki: © by pngtree

Zdjęcie na okładce: © by Fotorince/Dreamstime.com

Skład i łamanie oraz wersja elektroniczna: Adam Buzek/[email protected]

Wydanie I - elektroniczne

ISBN 978-83-8290-185-6

Wydawnictwo WasPosWydawca: Agnieszka Przył[email protected]

Spis treści

Piekło/niebo

Pocieszenie

Numerek albo psikus

Najlepszy prezent

Obserwatorzy

Wszystkiego gołego

Piekło/niebo

1.

Dostałam kwiaty. Zawsze wydawało mi się, że coś powinno iść z nimi w parze. Może wino? Może chociaż pocałunek? Już nawet nie mówię o gorącym przelizaniu się z języczkiem, ale przynajmniej o buziaku w policzek. Po nim powinny paść słowa „Kocham cię” i zapowiedź ostrego seksuwieczorem.

Tymczasem mój mąż po prostu wręczył mi pięć czerwonych róż ipowiedział:

– Najlepszego.

Trochę mniezamurowało.

To już? – pomyślałam zdegustowana, nie do końca wiedząc, jakzareagować.

– Dzięki – odparłam po kilku sekundach milczenia, podczas których czekałam na rozwójwydarzeń.

Ale ten nie nastąpił. Czułam się w jakiś dziwny sposób odrzucona. Wręcz „rzucona”. A chociaż skorupę mam twardą i rzadko daję po sobie znać, że coś mnie trapi, tak teraz poczułam się niczym delikatna przesyłka, na której wierzchu widnieje napis „Nierzucać”.

A mój mąż właśnie nie tylko potrząsnął tym pudełkiem, ale chamsko rzucił nim ościanę.

Wszystko dokonało się w kuchni. Siedział i pił poranną kawę. Kwiaty musiały leżeć na parapecie, więc od razu po nie sięgnął, gdy weszłam do środka. Wstał, uśmiechnął się, wręczył mi ten niesamowity prezent, po czym z powrotem usiadł izapytał:

– Napijesz siękawy?

Gdybym odpowiedziała twierdząco, to i tak sama musiałabym sobie ją zrobić, bo przecież byłam bliżej czajnika. On siedział, ja stałam i w jakiś dziwny sposób nie mogłam sięogarnąć.

Zagryzłam wargę, ale nie kusząco, tylko w zamyśleniu, i próbowałam skupić na czymś wzrok. Ostatecznie wbiłam go w trzymane w ręku róże i zaniosłam je do salonu, gdzie spoczęły w wazonie. Stał zakurzony w gablotce. Wlałam do niego wody w łazience, a potem postawiłam na stole, chcąc jak najlepiej wyeksponować to, że miałam dziśurodziny.

Tylko poco?

Marek dalej siedział w kuchni, a ja zaczęłam się teraz zastanawiać, czemu tych kwiatów nie dał mi w sypialni. Musiał wstać jakieś piętnaście minut przede mną. Zdążył umyć zęby, zrobić kawę. A przecież mógł zrobić w dwóch kubkach, postawić je na szafce nocnej, na poduszce położyć kwiaty, obudzić mnie pocałunkiem i powiedzieć: „Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin, kochanie”.

Wtedy bym się nawet ucieszyła. Uśmiechnęłabym się, uściskała go, oplotła ramionami i pociągnęła z powrotem do łóżka. Zaspana sięgnęłabym pod jego bokserki, a on zacząłby całować mnie poszyi.

Potem…

Ach, już nawet nie chciałam sobie wyobrażać, co mogłoby być dalej, bo tylko bym się niepotrzebnie nakręciła. Jednocześnie podnieciła, chcąc przeżyć poranny orgazm, i zezłościła, wiedząc, że teraz już wszystko jeststracone.

– Kurwa… – powiedziałam sama do siebie, stając przy oknie wsalonie.

Mieszkaliśmy na czwartym piętrze w małym bloku. Przed budynkiem widać było plac zabaw, na którym właśnie znajdowało się kilkoro dzieci z rodzicami. Nawet oni bawili się lepiej odemnie.

Poszłam do kuchni i bez słowa zrobiłam sobie kawę. Marek uśmiechał się do mnie, jakby myślał, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. Ale nie było. Nie chciało mi się go uświadamiać, bo nie miałam ochoty na kłótnię. Nie dzisiaj, nie o poranku. Niech najlepszym prezentem będą więc dziś dla mnie spokój i milczenie, skoro nie mogłam liczyć na niclepszego.

2.

Dzień minął mi spokojnie i bardzo leniwie. Nie miałam na nic ochoty, więc głównie patrzyłam na telewizor bądź w telefon. Czekałam, aż nadejdzie godzina, o której będę mogła w końcu wyjść z domu. Oczywiście nie chodziło o to, że o innych nie mogłam. Marek był nieokrzesany, ale nie aż tak. Byłam umówiona. Już od tygodnia nie mogłam się doczekać tego wieczoru. Miałam przyjaciela, Kubę. Znaliśmy się od liceum. Był gejem i dlatego Marek nie złościł się, gdy przesiadywałam z nim długimi godzinami. Chociaż nie, inaczej, za geja uważał go wyłącznie mój mąż. Kuba miał dwóch chłopaków, ale to były raczej przelotne związki. O wiele więcej miał dziewczyn, ale Marek nie musiał o tym wiedzieć. Tak czy siak Kuba był biseksualistą, z którym dogadywałam się znacznie lepiej niż z niejednym facetem hetero czy niejedną kobietą. Poza tym nie miałam bliskich przyjaciółek, jedynie w pracy kilka znajomych by się znalazło. Wolałam żyć sama ze sobą i Markiem, choć ten coraz częściej dawał mi do zrozumienia, że ma mnie w nosie. Kochaliśmy się, małżeństwem byliśmy od pięciu lat. Wzięliśmy ślub, gdy byłam na piątym rokustudiów.

Dziś skończyłam dwadzieścia dziewięć lat i nie miałam pojęcia, jak powinno wyglądać moje dalsze życie. Szczególnie dlatego, że do tej pory nigdy nie uważałam się za w pełni szczęśliwą. Myślałam, że Marek da mi szczęście, którego szukałam. Może przez dwa lata żyłam złudzeniami, że chwyciłam pana Boga zanogi.

Zdecydowanie to nie byłBóg.

Od liceum utrzymywałam kontakt z Kubą. Kilka razy ze sobą spaliśmy, ale nigdy nie doprowadziło to do niczego więcej. Z nim przeżyłam swój pierwszy raz, potem parę razy wylądowaliśmy w łóżku na jakiejś imprezie. Raz zdarzyło się to, gdy byłam już poślubie.

Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że to już wtedy „szczęśliwe życie” z Markiem gdzieś się ulotniło. Wkradła się rutyna, wkradło się znudzenie, brak tematów do rozmów, te sprowadzały się do pracy bądź jedzenia. Seks uprawialiśmy sporadycznie. Nie chciało nam się. Czy może inaczej – nie chciało nam się razem. Marek wydawał się wierny. Poza tym chyba właśnie miał to, czego oczekiwał. Spokoju i stabilizacji. Żona, praca, seks w weekend, może czasem zwalił sobie konia pod prysznicem, ale chyba niczego więcej mu do szczęścia nie byłotrzeba.

Mnie owszem. I zapewne dowodem na to był mój skok w bok z Kubą. Choć wcale nie rozpatrywałam tego w kategoriach zdrady. Kuba to mój najlepszy przyjaciel. Było wiele rzeczy, które robiło się tylko z bliskimi osobami. Ale ja na długo przed Markiem robiłam je z Kubą. Poza tym oboje wiedzieliśmy, że gdybyśmy mieli się w sobie zakochać, to stałoby się to już dawno temu. Ale między nami nigdy nie iskrzyło. Mimo to doskonale się dogadywaliśmy – raz na jakiś czas. Mieliśmy podobne charaktery, które okazałyby się mieszanką wybuchową, gdybyśmy spędzali ze sobą więcej czasu. Pewnie po chwili miłość i przyjaźń zamieniłyby się w złość, może też w końcu wnienawiść.

Nie było potrzeby kusićlosu.

A to, że raz na jakiś czas mu obciągnęłam, jedynie sprawiało, że mi się lepiej żyło, więc nie miałam co się tym przejmować. Ani tym bardziej Marek nie musiał o tym wiedzieć. Nie wiedział, więc i jemu żyło się spokojniej. Dlatego też nie miał obiekcji, gdy mu powiedziałam, że wychodzę wieczorem z Kubą na piwo. Pewnie się nawet ucieszył, że ktoś go wyręczy w świętowaniu. Marek nawet własnych urodzin nieobchodził.

***

Myślałam o tym wszystkim, stojąc przed lustrem, i niepotrzebnie się nakręcałam. Czułam, jak rośnie we mnie złość, malująca mi się na twarzy. Zaciskałam zęby i wymyślałam powody, dla których powinnam się rozstać z Markiem, ale jednocześnie wiedziałam, że to byłby złykrok.

Tylkodlaczego?

To by oznaczało kolejne kłopoty, kolejne nieciekawe i nieprzyjemne sytuacje, których najzwyczajniej w świecie przeżywać nie chciałam. Nie myśląc więc dalej o tym wszystkim, wskoczyłam pod prysznic, odkręciłam gorącą wodę i pozwoliłam jej długo mnie obmywać, a sama na chwilę zapomniałam o całymświecie.

3.

Wybiła dwudziesta, gdy w końcu wyszłam z mieszkania. Było ciepło, więc nawet nie wkładałam kurtki. Miałam na sobie czarną sukienkę, na nią włożyłam jeszcze lekki sweter, gdyby wiało podczas powrotu z pubu. Do tego trampki, a pod sukienką raczej codzienna bielizna. Nie nastawiałam się, że dziś do czegokolwiek dojdzie, szczególnie poza domem. Jedynie dopuszczałam myśl, że gdy wrócę i podpita wejdę do łóżka, to Marek będzie chciał to wykorzystać. Możliwe, że nawet bym mu się wtedy oddała. Na razie nie chciałam o tym myśleć, wiedząc, że obecnie miałam inne podejście. Po kilku głębszych wszystko może sięzmienić.

Zmierzałam natramwaj.

Taksówkę zamówię przy powrocie. Teraz nie było sensu po nią dzwonić, bo i szłam prosto, i było stosunkowo wcześnie. Choć nie martwiłam się żadnymi zbirami, bo mieszkałam w dość spokojnejdzielnicy.

Gdy jednak o tym pomyślałam, przechodząc przez pasy, dostrzegłam jakiegoś mężczyznę, który przystanął za rogiem pobliskiego budynku i zdawał się patrzeć w moją stronę. Serce od razu szybciej mi zabiło, ale to dlatego, że akurat zdążyłam pomyśleć o podobnej sytuacji. W drodze na tramwaj nic mi się stać nie mogło, zawsze byłospokojnie.

Przed sobą miałam jeszcze może dwie minutymarszu.

Przy drodze były włączone latarnie, lecz przeszedł mnie dreszcz, gdy musiałam wejść w ulicę zalaną mrokiem. Mogłam iść dalej prosto i nadrobić sporo drogi, ale wtedy nie zdążyłabym na tramwaj. Poza tym mężczyzna, który co prawda nadal za mną szedł, mógł najzwyczajniej w świecie zmierzać do tego samego miejsca coja.

Nie mogłam się teraz obawiać każdego przechodnia, tylko dlatego, że wkręciłam sobie, że ten ktoś może mi coś zrobić. Gdybym miała bać się wszystkich, to nigdy bym już nie wyszła z mieszkania, a tego przecież nie chciałam. Zwłaszcza że mieszkając z Markiem, czułam się coraz bardziejstłamszona.

Przyspieszyłam nieco kroku, żeby jak najszybciej znów znaleźć się na oświetlonejulicy.

Gdy w końcu dostrzegłam przed sobą jasną latarnię, zauważyłam też, że ktoś się o nią opiera. Także mężczyzna, także ubrany na czarno, z czapką nagłowie.

– Kurwa… – mruknęłam cicho, tak, żeby nikt mnie nie usłyszał, po czym po kilku kolejnych krokach chciałam przejść na drugąstronę.

Ale wtedy zatrzymał mnie ten idący zamną.

– Przepraszam! – zawołał.

Powinnam była go zignorować. Powinnam była zrobić drugi krok. Pierwszym wyszłam za krawężnik, drugim powinnam była przekonać samą siebie, żeby się nie zatrzymywać. Ale uprzejmość wygrała. Bo co, jeśli to był zwykły facet, który naprawdę potrzebował pomocy, a ja byłabym głucha na jego słowa, które na pewno jeszcze bypowtórzył?

– Tak? – mruknęłam, odwracając się, i dostrzegłam, że przede mną stoją dwaj mężczyźni. Serce waliło mi tak mocno, że nawet nie słyszałam ich słów. – O co chodzi? – spytałam, ale oni nie mieli zamiaru mi chyba niczegowyjaśniać.

Poczułam, że jeden z nich kładzie mi rękę na ramieniu. Wtedy zadziałałam instynktownie. Odskoczyłam i wbiegłam desperacko w alejkę tuż obok. Wiodła ono wzdłuż stojących naprzeciwko siebie kamienic. Dopiero po kilku kolejnych krokach dostrzegłam, że są opuszczone, a uliczka jestślepa.

Zatrzymałam się i odwróciłam, mając nadzieję, że tamci nie idą zamną.

Byli na wyciągnięcieręki.

– O co wam chodzi? – zaskomlałam.

Miałam przy sobie tylko telefon. Żadnych pieniędzy, którymi mogłabym ich jakoś przekupić. Bo pewnie po to właśnie mniezaczepili.

– Ale ty jesteś śliczna – powiedział jeden z nich, a drugi zagwizdał, stając po mojej drugiejstronie.

Przyparli mnie dościany.

– Chcecie pieniędzy? – spytałam, bo przecież mogliśmy się jakośdogadać.

– Żadne pieniądze nie dadzą tego, czego naprawdę pragniemy – odezwał się ten drugi, znów łapiąc mnie zaramię.

Tym razem nie miałam jak się wyrwać, choć bardzo tego pragnęłam, czując, jak silna dłoń łapie mnie za szyję, aby w końcu zejść napiersi.

Drugi złapał róg mojej sukienki i gwałtownie podciągnąwszy ją, odsłoniłmajtki.

– Ale dupcia – skomentował, łapiąc mnie zatyłek.

– Zostaw mnie! – warknęłam mu prosto w twarz, a on wtedy chwycił mnie za nią i nachyliłsię.

– Stawiasz się, maleńka? – Ścisnął mocno moją szczękę, a ja spuściłam wzrok, nie mogąc znieść jego złowieszczegospojrzenia.

– Puśćmnie!

– Nie mam najmniejszego zamiaru – wyszeptał mi doucha.

Czułam na sobie dwie dłonie. Jedna ściskała moją pierś, druga pośladek. Trzecia, niewidzialna dłoń trzymała mnie zagardło.

Nie potrafiłam wydusić z siebie słowa, gdy poczułam, jak gwałtowne palce macają mnie po majtkach. Zaczęłam drżeć, wyrywać się, kopać, ale oni zamknęli na mnie ramiona, uwięzili mnie i dalej macali, coraz mocniej igłębiej.

– Hej! – rozległ się nagle trzeci głos, dochodzący z ulicy. – Cojest!?

Zamarli, słysząc go. Ja także, modląc się, żeby to był ktoś, kto da sobie z nimiradę.

– O co ci chodzi? – odkrzyknął ten po mojejlewej.

– Zostawcie ją! – Trzecia osoba zaczęła się zbliżać żwawymkrokiem.

– Boco?

Odtrącił ich dwoma szybkimi ruchami. Znów stanęłam swobodnie, a naprzeciwko mnie znalazł się rosły mężczyzna w dziwnej masce natwarzy.

– Bo tak mówię – warknął złowrogo, a ja odetchnęłam zulgą.

Już miałam wyszeptać podziękowanie, ale wtedy facet wyciągnął z kieszeni czarny worek iknebel.

– Trzeba ją stąd zabrać – powiedział i dopiero po chwili dotarł do mnie sens jegosłów.

Byłam tak bardzo przerażona, a przez to odrętwiała, że nie opierałam się, gdy wkładali mi knebel, a potem naciągnęli worek na głowę. Dopiero wówczas jakoś się ocknęłam i próbowałam krzyczeć, ale było już za późno. Materiał tłumiłdźwięki.

Wzięli mnie pod ramiona, trzeci chwycił za nogi, którymi ostatkiem sił starałam się walczyć, i zaczęli dokądś nieść niczym upolowane zwierzę, które jeszcze nie zdążyło wyzionąć ducha. A czułam, że jestem tegobliska.

***

Wnieśli mnie chyba do jednej z kamienic, ale równie dobrze mogli przejść kilka kilometrów. Straciłam poczucie czasu. Potem ciągnęli mnie po schodach, czułam, jak nogi obijają mi się boleśnie o stopnie, a ramiona o ścianę. Nie miałam pojęcia, na które piętro weszliśmy, ale wędrówka trwaładługo.

W końcu jeden z nich puścił moje nogi, a ja opadłambezwładnie.

– Wstawaj! – warknął jakiś głos po mojej prawej, a ucisk na ramionach przybrał nasile.

Potykałam się, posłusznie idąc dalej. Miałam ochotę krzyknąć, ale knebel cały czas mi to uniemożliwiał. Mocno gozawiązali.

Po chwili przeszliśmy chyba do jakiejś sali. Echo naszych kroków przybrało charakterystyczne brzmienie. Posadzono mnie na czymś miękkim, przypominającym w dotyku łóżko do masażu. Nie rozumiałam, o co chodzi, tym bardziej że nagle zrobiło się jakoś cicho. Wcześniej co prawda to głównie ja pojękiwałam, ale słychać też było odgłos kroków, oddechy. Teraz wszyscy się wyciszyli, puszczającmnie.

Chciałam zerwać knebel. Już sięgałam do zasłaniającego głowę worka, ale ktoś pchnął mnie na łóżko. Opadłam bezwładnie, nie mogąc utrzymać równowagi. Spadłabym na podłogę, gdyby tylko ktoś mocno mnie nie przytrzymał. Zaraz potem jednak rozpostarto mi ramiona i przytwierdzono nadgarstki do boków łóżka. Podobnie zrobiono z nogami, a ja czułam się jak natorturach.

Po policzkach płynęły miłzy.

Bolały mnie najpierw wykręcone, a teraz wyciągnięte ramiona, bolały mnie serce, kark, przełyk. Nie mogłam złapać oddechu, dusiłam się w worku. Czułam, jak moja klatka piersiowa podnosi się i opada w zatrważającym tempie, a ja nie potrafiłam tego zatrzymać. Czułam, że coraz bardziej panikuję. Zaczęłam się wyrywać, krzyczeć ile sił w płucach, mając nadzieję, że mnie ktoś usłyszy. Zanim jednak całkiem wpadłam w histerię, ściągnięto mi worek zgłowy.

W pomieszczeniu byłociemno.

Dopiero po chwili włączyła się nade mną silna lampa i oślepiła mnie boleśnie. Zamknęłam oczy, a potem mrugając, próbowałam przystosować je do światła. Czułam, jak ktoś rozwiązuje miknebel.

Gdy mogłam już normalnie patrzeć, dostrzegłam pięciu mężczyzn stojących wokółłóżka.

Nagich.

Krzyk uwiązł mi wgardle.

4.

– Co jest? – zawołałam, wziąwszy głębokioddech.

Zaraz potem jeden z mężczyzn wsunął mi niespodziewanie w usta inny plastikowy knebel, jaki można było zobaczyć na hardcorowych filmach pornograficznych. Skutecznie uniemożliwił mi wyrażanie dalszychprotestów.

Zostawcie mnie w spokoju! – chciałam zawołać, lecz z moich ust wydobył się tylkobełkot.

Na dłoni faceta, który to zrobił, dostrzegłam nieco rozmazany, zapewne od potu, napis: „Carpe diem”. Wtedy coś do mnie dotarło. Rozejrzałam się po wnętrzu i wydawało mi się, że skądś je znam. Kojarzyłam tę butelkowozieloną ścianę, kojarzyłam drzwi prowadzące gdzieś dalej. To wystarczyło, choć w pomieszczeniu nie było żadnych mebli poza łóżkiem, na którymleżałam.

Ale całe moje ciało wciąż wypełniały strach iniepewność.

Czując, jak ślina sączy mi się z kącików ust, patrzyłam, jak pięciu facetów podchodzi do mnie coraz bliżej. Wszyscy zrzucili swoje ubrania. Patrzyli na mnie zachłannym wzrokiem, przebijającym się przez maski, którymi zasłaniali twarze. Mimo to dostrzegałam ich uśmiechy. Nie tylko one zdradzały podniecenie. Mówiły o tym także sterczące penisy, które osaczały mnie jeszcze mocniej. Dwóch facetów pieściło swoje fiuty, pozostałym stały już na baczność, mimo że przecież byłamubrana.

Może podniecał ich widok kolegów, przy których zapewne dopiero co się rozbierali. Choć bardziej prawdopodobne było to, że podniecało ich moje skrępowanie. Byłam przytwierdzona do łóżka. Prawie nie mogłam się ruszyć. Miałam dość luźno przymocowane nadgarstki, ale domyślałam się, że głównie po to, aby móc wykonywać określonyruch.

Próbowałam przełykać ślinę, która zbierała mi się w ustach, lecz było jej zbytdużo.

To też ich podniecało. Widziałam, jak ich przyrodzenia drgają przy każdej mojej próbie pozbycia się nadmiaru śliny, przy czym jednocześnie szarpałam rękoma i nogami. Drżałam cała. Było mi zimno i gorąco. Choć pomieszczenie wypełniało ciepło, to jednak przeszywały mniedreszcze.

Co ze mną zrobią? – myślałam, patrząc, jak cały czas sięzbliżają.

W końcu zatrzymali się, a w dłoni jednego z nich dostrzegłam nożyczki. Przystawił mi je do szyi i przeciął sukienkę wraz ze swetrem od dekoltu do końca rękawa, w czego efekcie widać było fragmentstanika.

Podał nożyczkidalej.

Drugi mężczyzna ciął wzdłuż ciała, od dekoltu aż do uda, o które otarł się najpierw dłonią, a potem swoim twardym penisem. Chyba mu się to spodobało, bo gdy podał narzędzie dalej, wziął kutasa w dłoń i zaczął jeszcze intensywniej sunąć nim po moim udzie. Od majtek do kolana, a później wyżej, od kolana aż do talii, przy której stał drugi facet, pocierający dłonią mojeramię.

Miałam gęsią skórkę, która aż mrowiła i szczypała. Oddychałam z trudem, nie mogąc złapać powietrza przez usta, a nos wypełniała wilgoć, wywołana łzami. Moje mięśnie napinały się samoczynnie. Nie wiedziałam, co właściwie mam robić, jak się zachowywać. Nie miałam żadnego pola manewru, mogłam jedynie poddać się tym, którzy mieli teraz nade mnąwładzę.

Trzeci i czwarty mężczyzna powtórzyli cięcia pierwszego i drugiego, tym samym pozbawiając mnie swetra i sukienki. Przeszyło mnie zimno, gdy zdarli ze mnie pocięte fragmenty ubrania, pozostawiając jedynie bieliznę. Usilnie próbowałam zacisnąć uda, zasłonić ramionami piersi, ale tylko wyginałam się bezsilnie, czując, jak ostrze nożyczek znów dotyka mojej skóry. Tym razem jeden z facetów rozciął ramiączko stanika. Potem odcięto drugie i zabrano się do majtek. Tym samym byłam już niemal w pełni naga, choć zsuwający się z ciała materiał mimo wszystko wciąż na nim pozostawał. Ale wystarczył jeden ruch, jedno dmuchnięcie, aby opadł. Wystarczyło też, abym się poruszyła, a miseczki stanika zleciałyby na podłogę, a majtki osunęły się między drżącymiudami.

Oni właśnie na toczekali.

Kilku zaczęło się znów dotykać, patrząc, jak próbuję opanować mięśnie. Jak mój brzuch podnosi się i opada, chcąc przejąć z klatki piersiowej ciężar oddechu. A był on naprawdę wielki, zważywszy na to, że stanik trzymał się już wyłącznie na moich twardych od zimnasutkach.

Majtki zahaczały o delikatnie zarośnięte łono. Czułam, że górna część włosków jest widoczna. Zachwycał się nią facet stojący tuż przy moich stopach, z których zdjął mibuty.

Byłam w pułapce. Nie chciałam dynamicznie oddychać, ale właśnie ta chęć sprawiała, że oddech przyspieszał. Czułam presję, wiedziałam, jak bardzo moi oprawcy chcą, żebym sama pozbyła się teraz resztek bielizny. To byłoby dla nich przyzwoleniem. Absurdalną, niewerbalną zgodą na kolejne poczynania nagich mężczyzn, prężących się, szukających zainteresowania, zdających się walczyć swoimi posturami i swoimi coraz twardszymi penisami o moją atencję. Ale ja nie zwracałam na nich uwagi. Nie patrzyłam na ich w głównej mierze umięśnione, ogolone ciała. Widziałam tylko błyski skrzących się oczu i drżenie naprężonych kutasów, które ci z lubością trącali, niczym dzikie plemię wojowników polujących dzidami na spłoszonezwierzę.

Tak właśnie się czułam. Jak zaszczuta sarna, złapana w sidła, czekająca na egzekucję. A ta zdawała się nadciągaćnieubłaganie.

5.

Stało się. W końcu nie wytrzymałam i dopuściłam do siebie dreszcze, które znów mną zawładnęły. Popiskiwałam, patrząc, jak resztki bielizny opadają na podłogę, a mężczyźni podchodzą do mnie i zaczynają ocierać się kutasami o moje nogi, brzuch, ręce. Jeden od razu podszedł i uderzył mnie penisem w twarz, co wywołało u mnie jeszcze większąpanikę.

Nie mogłam krzyczeć przez knebel, a miałam wielką potrzebę wyrzucenia emocji chociaż w ten najprostszy sposób. Ale nie mogłam. One kumulowały się we mnie, nie potrafiąc znaleźćujścia.

Po policzkach płynęły mi łzy. Otarł je nagle ten sam, który zaczął się masturbować tuż przy moich ustach. Zdawało mi się, że to ten, którego uznałam na ulicy za swojego wybawiciela. Miał duże, niebieskie oczy, w których odbijał się blask żarówki. Facet uśmiechał się, sunąc mokrym czubkiem fiuta po moich policzkach, uchu, po szyi. W końcu niemal zetknął się z penisem stojącego obok kolesia, który odepchnął go wodpowiedzi.

– Co jest? – warknął ten pierwszy, ale szybko uspokoił ich ktoś stojącynaprzeciwko.

Nie odezwał się, a jedynie wyciągnął rękę i odsunął ich od siebie. Sam macał teraz moje piersi, których sutki mocno stanęły – ze stresu ichłodu.

Znów próbowałam coś powiedzieć, widząc, jak ktoś staje między moimi nogami, ale tylko zakrztusiłam się śliną, która spieniła się i poszła mi nosem. Dlatego zaprzestałam prób krzyczenia. Zamiast tego zamknęłam oczy, ale nie potrafiłam długo tak trwać, czując, jak dotyka mnie tylu facetów, a kutas jednego z nich sunie po mojejszparce.

– Kurwa, ale mokra – powiedział jego właściciel, a sądziłam, żekłamie.

To przecież niemożliwe, żebym była mokra. Ale jednak wystarczyło nakierować fiuta, żeby wszedł we mnie gładko. O ile można tak powiedzieć w przypadku zaciśniętej cipki, w trakcie wyrywania się, czego cały czaspróbowałam.

Z moich ust wydobywały się tylko niezrozumiałe dźwięki, ale nagle nabrałam tyle siły, że ruszałam całym stołem. Przez to przeszywał mnie ból w kostkach i nadgarstkach, dlatego nie czułam, jak tamten zaczyna mnie szybciej pieprzyć. Napinałam mięśnie, czując, jak w moje wykręcone dłonie inni wkładają fiuty i masturbują się w ten sposób. Nie mogłam zacisnąć pięści. Miałam obolałem ręce. A im to wystarczyło, żeby przyprawiać kutasy o coraz większewzwody.

Znów poczułam uderzenie w twarz. Tym razem jedno plaśnięcie wycelowane było w policzek, drugie w usta. Zabolało jak diabli, zupełnie jakby uderzył mniekołkiem.

– Przestań! – zawołałktoś.

Znów wywiązała się jakaś szamotanina, tym razem trwającadłużej.

Nie wiedziałam, kto i do kogo to mówi. Nie chciałam otwierać oczu, tym bardziej że między nogami pojawił się drugi kutas. Tym razem był wycelowany w moją drugą dziurkę, którą obaj zalaliśliną.

Kurwa, nie! – chciałam krzyknąć, ale opadałam zsił.

Później ktoś przyssał się do mojego sutka. Z każdą chwilą ssanie przybierało na sile, a w pewnym momencie usta zostały zastąpione przez zęby, aż po piersi popłynęła strużkakrwi.

Zawyłam zbólu.

– Co ty robisz, dochuja!

Ktoś złapał kolesia i odciągnął ode mnie, zupełnie jakby ich napaść miała jakiekolwiekzasady.

– Zostaw mnie! – warknął ten, który wyraźnie najbardziej się mnąinteresował.

– Wypierdalajstąd!

– Co?

– Po prostu wypierdalaj! – krzyczał ten, który wcześniej rozdzielał dwójkę irytujących siękolesi.

Teraz z pomocą innego wyrzucił faceta za drzwi, a ja nie rozumiałam, co się właściwiedzieje.

Dopiero gdy wokół mnie została czwórka mężczyzn, jeden podszedł do mnie i przyjrzał się mojej piersi. Na przegubie jego dłoni dostrzegłam tatuaż. Taki sam, jak uinnego.

„Carpediem”.

To nie mógł byćprzypadek.

Mimo wszystko dwóch facetów z takim napisem może bym jakoś zrozumiała, gdybym tylko sama nie miała identycznego, tyle że trwałego tatuażu naręce.

Mężczyzna sięgnął do knebla i ściągnął mi go. Nie zaczęłamkrzyczeć.

6.

Dalsze wydarzenia potoczyły się bardzo szybko. Jeden cały czas stał przy mojej twarzy. Dłoń zaciskał mi mocno na gardle, a drugą rozszerzał usta i rżną je swoim kutasem tak, że przy każdym ruchy myślałam, że rozerwie mi gardło. Palcami zasłaniał zęby, w obawie, że go pogryzę, co naprawdę chciałam zrobić, nie mogąc znieść tego, jak penetrował mnie raz po raz, głęboko, sprawiając, że ślina tryskała naboki.

Reszta zajęła się moją szparką, wsuwając w nią na zmianę. Byłam tak obolała, że ledwie to czułam. Bardziej docierało do mnie to, jak szczypali sutki, niż to, jak wchodzili w moją zmaltretowaną cipkę. Chyba też ją lizali, czasem interesowali się drugą dziurką, ale żaden nie podszedł i nie zamienił tego, który wbijał się w moje usta. Żałowałam, bo może dzięki temu miałabym choć chwilę wytchnienia, chwilę na złapanie oddechu, otrząśnięcie się ześliny.

Niestety nie było mi todane.

Ale z drugiej strony wszystko potoczyło się na tyle szybko, że wystarczyło kilka mrugnięć, aby moi oprawcy znaleźli się wokół mojej twarzy, masturbując się zachłannie. Nagle miałam wolne usta. Już prawie chciałam krzyknąć, ale zdarte, suche gardło mi na to niepozwoliło.

Lecz już za moment miało zostaćnawilżone.

Pierwszy wystrzelił ten stojący za moją głową, którego nie widziałam. Dlatego wzdrygnęłam się tak mocno, jakbym moje ciało odzyskało nagle wszystkie siły. Biała struga uderzyła mnie w czoło i nos, aby potem spłynąć po powiece i policzkach. Od razu miałam więc zawężone pole widzenia, dlatego kolejny strzał, z boku, także mnie zaskoczył. Tym razem jednak większość spermy trafiła wprost do moich ust, które ktoś znów rozszerzył. Czułam ucisk na wargach. Silne palce ściskały je, a po nich spływały krople raz gorzkiej, a raz słodkiej spermy, mieszając mi się wustach.

Wszyscy nagle zaczęli dochodzić, jakby potrafili robić to na rozkaz albo jakby bardzo podniecił ich orgazm pierwszego z nich. Doskonale wiedziałam, że choć mężczyźni bali się do tego przyznać, to jednak niesamowicie działał na nich widok tryskającego kutasa, szczególnie gdy sperma lądowała na ciele kobiety. Ale to nie ono jest wtedy głównym obiektem pożądania, ale właśnie sperma, którą co niektórzy na pewno z przyjemnością byzlizali.

Tymczasem oni wszyscy zaczęli zalewać mi twarz. Tryskali wszędzie – na czoło, policzki, brodę. Jeden zgarniał dłonią spermę wprost do moich ust, ale nie mogłam jej przełknąć. Uniemożliwiały mi to rozwarte do granic możliwości szczęki i duża ilość płynu, który równie dobrze mógłby pochodzić od dziesięciumężczyzn.

W końcu każdy już zostawił na mnie cząstkę siebie, a ja czekałam, aż wreszcie ode mnie odejdą. Tylko że oni nie odpuszczali. Facet cały czas trzymał moją twarz, a reszta śmiała się, patrząc, jak ruszam językiem w kałuży spermy, której nie mogłampołknąć.

Jeden z nich zaczął się na nowo masturbować, bo stanął mu na widok tego, jak się krztuszę, jak pluję. A ja znów cała drżałam, pociłam się, choć jednocześnie przeszywały mnie mroźne dreszcze. Mięśnie napinały się, oczy łzawiły, otarcia kostek i nadgarstków piekły, a gardło próbowało przepchnąć dalej spermę albo chociaż ją wypluć, by jakkolwiek się jej pozbyć, by normalnie oddychać, nie pozwalał mi jednak na to silny uścisk dłoni, trzymający w ryzach mojątwarz.

Wreszcie odpuścił. Chciałam przechylić głowę i wylać z siebie białą ciecz, ale inny facet zakrył mi usta i jednocześnie zatkał nos. Mogłam jedynie wszystko połknąć, ale nie chciałam. Gęsta, ciepła konsystencja za bardzo mnie odrzucała, zwłaszcza w takiej ilości. Dlatego zaczęłam wyrywać się, mając wypchane policzki, lecz niewiele mogłamporadzić.

Wtedy ten, który miał największy posłuch, odwiązał mi jedną doń. Złapałam go za rękę i podniosłam ją najwyżej, jak potrafiłam. Domyślałam się, że i on ma wypisane na dłoni hasło, na które teraz wszyscyspojrzeli.

Już wiedziałam, że to moje hasło bezpieczeństwa, które jednak mogło zadziałać tylko w ekstremalnejsytuacji.

W jednej chwili odstąpiono ode mnie i błyskawicznie odwiązano mi drugą rękę. Wtedy w końcu mogłam się podnieść, otworzyłam usta, a fala spermy wypłynęła wprost na piersi i nogi, wszystkozalewając.

Kaszlnęłam głośno kilka razy, aż odzyskałamgłos.

– Ja pierdolę! – rzuciłam jako pierwsze, a potem spojrzałam zapłakanym wzrokiem na tego, którego wciąż kurczowo trzymałam za przegub dłoni. – To było pojebane! – Splunęłam na podłogę resztkami wymieszanej ze śliną spermy, po czym znów kilka razy zakasłałam, wciąż nie mogąc dojść dosiebie.

Mężczyzna nachylił się do mnie i szepnął mi doucha:

– Ale podobało ci się, prawda?

Wtedy, mając blisko jego twarz, uderzyłam go otwartą dłonią. Ale zarazodparłam:

– Zajebiście mi siępodobało.

7.

Mężczyźni rozeszli się w rogi sali, gdzie każdy miał ręcznik, piwo. Wcześniej tego nie dostrzegłam. Ja kazałam przynieść sobie szklankę wody, a Kuba momentalnie mi jąpodał.

– Nie sądziłam, że jesteś tak popierdolony, żeby to zrobić – powiedziałam, wypłukawszyusta.

– Mówiłem ci przecież, że kiedyś tozrobię.

– Kurwa, Kuba, przecież…

Chciałam powiedzieć, że nigdy nie mówiłam na poważnie, ale okłamałbym tym samym i jego, isiebie.

Prawda, kilka razy zdradziłam Kubie, że chciałabym przeżyć coś takiego. Ta zwany kontrolowany gwałt. Coś, o czym marzy chyba połowa kobiet na świecie, szczególnie gdy uwielbia porno typu gangbang czy bukkake. Wszyscy się na to oburzają, ale skrycieuwielbiają.

No właśnie – skrycie.

Kuba śmiał się, że może kiedyś przeżyję coś takiego, ale doskonale wiedziałam, że podoba sytuacja w prawdziwym życiu nie jest realna. Gangbang z zaskoczenia to zbyt chory pomysł. Takie rzeczy jak na filmach się niezdarzają.

Chyba że… no właśnie – organizuje je nienormalnyprzyjaciel.

– Było aż takźle?

– Było kurewsko źle! – krzyknęłam, aż wszyscy się na mnieobejrzeli.

Moi oprawcy, którzy od początku doskonale widzieli, w co zostali zaangażowani, nagle jakby sięzmieszali.

– Ale właśnie dzięki temu doskonale? – upewniał się, a ja nie potrafiłam muodpowiedzieć.

Jak ja to sobie zwykle wyobrażałam? Że łapie mnie kilku, że rżną mnie bez opamiętania, ja czuję się skrzywdzona, ale z każdą chwilą rośnie we mnie przyjemność. A tutaj co dostałam? Zmaltretowane gardło, przeruchane obie dziurki, zalaną spermą twarz, pogryziony język, na którym wciąż czułam tensmak.

Czy mnie siępodobało?

Chyba po prostu przed samą sobą nie potrafiłam tego przyznać, bo okazało się, że jestem jeszcze bardziej nienormalna niżKuba.

Dlatego milczałam nawet przed samąsobą.

Mimo wszystko Kuba miał kontrolę nad sytuacją. Wyrzucił kolesia, który najwyraźniej naruszył zasady. Tylko co to były za zasady? Nie można było mnie skrzywdzić fizycznie? W końcu nie zadano mi żadnej rany, obtarcia na kostkach i dłoniach to nic, a odarte gardło za chwilę powinno przestaćboleć.

Uciszyłam myśli, bo byłam już gotowa przyznać Kubierację.

Poza tym ustalił hasło bezpieczeństwa. Nie wiedziałam o nim, ale gdy zobaczyłam napis na dłoni jednego z mężczyzn, identyczny, jaki sama miałam wytatuowany, to już wiedziałam, z czym mam do czynienia. Choć niepewność pozostała, to jednak zyskałamnadzieję.

I okazała się onasłuszna.

Tylko co gdyby Kuba nie odwiązał mi dłoni? Jak wskazałabym na napis, skoro miałam przywiązane wszystkie kończyny, a usta wypełnione spermą, która cały czas ze mniekapała?

Tego najwyraźniej nieprzemyślał.

Dodatkowo domyślałam się, że wszyscy mieli napisane hasło nie dlatego, żebym mogłam na nie wskazać, ale żeby pamiętali, że gdy padną te słowa, to mają się uspokoić. Tylko jak miałabym wygrać zkneblem?

Zbyt wiele niewiadomych, które podkręciłyatmosferę.

To przyprawiało mnie cały czas o kolejne dreszcze. Ale nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że teraz są to także dreszczepodniecenia.

Jedno musiałam przyznać – mimo wszystko byłam równie pojebana co Kuba. Planowałam go później mocno opieprzyć za to wszystko, ale na razie potrzebowałam sięogarnąć.

– Gdzie jest łazienka? – spytałam, stając niepewnie na drążącychnogach.

Nie powinnam była pytać, w końcu doskonale znałam układ mieszkania Kuby. Nawet nie wiedziałam, że salon, po pozbyciu się mebli, może być aż takduży.

Ale teraz potrzebowałam go opuścić, w asyście kogoś, kto mnie zaprowadzi dołazienki.

– Chodź.

Wyszliśmy na korytarz, a potem wskazał mi drzwi. Były już przygotowane dla mnie mydło, szampon, trzy ręczniki, także bielizna i ubrania nazmianę.

– Potrzebujesz pomocy? – spytał dobrodusznie, gdy chwyciłam zaklamkę.

Mógł o to zapytać jakieś pół godzinytemu.

– Dam sobie radę – odparłam opryskliwym głosem, nie potrafiąc odpowiedzieć w innysposób.

Byłam na niego niesamowicie zdenerwowana. Czułam się poniżona i zdruzgotana. Obolała i upodlona. Wiedziałam, że właśnie te uczucia Kuba wraz z tamtymi kolesiami chciał we mniewywołać.

Problem polegał na tym, że one mnie strasznienakręciły.

Kim właściwie byli ci faceci? To, że ich nie znałam tylko potęgowało wszystkie moje ambiwalentne uczucia. W głowie miałam dodatkowo wiele pytań, ale na razie musiały zostać bezodpowiedzi.

Od razu weszłam pod prysznic i odkręciłam wodę. Poczekałam chwilę, aż strumień zacznie mieć najlepszą temperaturę, a potem stanęłam bezpośrednio pod nim i jedynie czułam, jak przyjemnie mnieobmywa.

Nie mogłam sobie tegoodmówić.

Dopiero po może pięciu minutach zorientowałam się, że woda jest na tyle gorąca, że mnie parzy. Wcześniej tego bardzo potrzebowałam, ale po chwili zaczęło mi to przeszkadzać. Dlatego dodałam nieco chłodnej wody, dokładnie wyszorowałam twarz, wypłukałam usta. Pomoczyłam przy tym włosy, więc stwierdziłam, że lepiej je od razu umyć, niż tak zostawiać. Długo je płukałam, aż w końcu sięgnęłam po żel pod prysznic, aby umyć resztęciała.

Wtedy zobaczyłam, że przed kabiną prysznica ktośstoi.

8.

Szyba zdążyła już zaparować, więc dostrzegłam jedynie niewyraźny zarys sylwetki. Ktoś stał niedaleko drzwi. Nie wiedziałam, czy dopiero wszedł, czy może się gdzieś schował i dlatego go nie zauważyłam. Zdawało mi się, że zamknęłam drzwi na zamek, ale byłam w amoku, więc mogłam o tymzapomnieć.

Tak czy siak ktoś się tu dostał. A ja stałam naga i bezbronna. W pierwszej chwili spanikowałam ikrzyknęłam:

– Cojest!?

Ale potem zdałam sobie sprawę, że przecież wszystko to i tak pewnie było ukartowane. Całe to niby-porwanie, gwałt. Boże, to było tak pojebane, a jednocześnie tak cudowne, że nie potrafiłam objąć tego własnym umysłem. Poza tym sądziłam, że sama jestem tak samo chora jak Kuba, skoro od razu stąd nie uciekłam, tylko najpierw leżałam tam na stole, gdy już nikt mnie nie więził, a teraz spokojnie się myłam, czekając albo na dalsze wydarzenia, albo na spokojne zakończenie wieczoru. Zdawało się, że kolejne atrakcje dopieronadchodziły.

Przetarłam dłonią szybkę i ujrzałam twarz tego mężczyzny, który awanturował się wcześniej. Wyrzucili go, ale najwyraźniej nieskutecznie. Czy to był element ich zabawy, czy wymknęła im się ona spodkontroli?

Cholerawie.

Zamierzałam dalej odgrywać swoją rolę, bo ta nawet przypadła mi do gustu. Mimo mojego obrzydzenia, którego jeszcze z siebie nie zmyłam, mimo strachu i niepewności dalszychwydarzeń.

Serce znów szybko mi waliło. W żyłach na nowo zaczynała płynąć adrenalina, gdy dostrzegłam, że mężczyzna jest nagi, a jego kutas w pełni twardy. Wzięłam głęboki oddech, a wtedy on otworzył drzwikabiny.

– No cześć, maleńka! – mruknął ponętnie, choć jego głos sprawił, że na ciele wystąpiła mi gęsiaskórka.

Kojarzyłam jego głos z momentów, gdy jeszcze nie byłam pewna, co właściwie się dzieje, gdy on był napastnikiem, a ja ofiarą. To właśnie jego wyrzucono z salonu. Dlatego moje ciało zareagowało odruchowo. Odsunęłam się, ale tuż za mną była ściana, więc nie mogłam uciec. Nie miałamdokąd.

Ale już wiedziałam, że nikt tutaj nie może mi zrobić krzywy. Poza tym mężczyzna był naprawdę ponętny. Miał niesamowicie przyjemnie umięśnione ciało. Wyrzeźbiony brzuch, napięta klatka piersiowa, podobnie twarde uda, a ponad nimi smakowity, prężący się tuż przede mną kutas i dokładnie wygolonełono.

Mężczyzna wyszczerzył usta w chytrym uśmiechu, gdy dostrzegł, jak przyglądam się jego męskości. Oczy mu zabłyszczały, podobne jak mnie, gdy zrobił krok i wszedł do kabiny. Ledwo się mieściliśmy, ale ja wcisnęłam się w róg i patrzyłam tylko, jak niezakręcona woda obmywa jegociało.

Rozpoznawałam go. Choć Kuba rzadko bywał w stałych związkach i co za tym idzie – rzadko mi kogokolwiek przedstawiał, to jakiś czas temu pokazał mi zdjęcie swojego nowego chłopaka, z którym spotykał się od pewnego czasu. Rozpoznawałam te oczy, ten uśmiech, ten delikatny ciemny zarost. Te elementy były dość charakterystyczne, nie pasowały mi jednak dosytuacji.

Czemu Kuba sprowadził tu swojego chłopaka i czemu ten chciał się teraz do mnie dobrać? To było dośćdziwne.

Zadrżałam na tęmyśl.

– Nie bój się – powiedział, ale zanim zdążyłam cokolwiek odpowiedzieć, on złapał mnie za szyję, tym samym przecząc swoimsłowom.

Ścisnął mocno, a ja czułam, jak od razu pojawiają się na skórze czerwone pręgi. To na pewno nie był kontrolowany uścisk, tym bardziej że Kuby nie było obok. Nie miał kto pilnować tego wygłodniałego zwierzęcia, które wyraźnie chciało mnierozszarpać.

A co, jeżeli tego nie było wplanach?

Co, jeżeli Kuba wysłał mnie pod prysznic, bo na tym miała się zakończyć urodzinowaniespodzianka?

Chciałam coś powiedzieć, ale wtedy on drugą dłonią zakrył mi usta. Nie zdążyłam nawet nabrać powietrza, a zaraz potem poczułam, jak ociera się o mnie twardym kutasem. Choć jego napięte żyły i różowy czubek prezentowały się naprawdę smakowicie, to jednak zaczęłam się obawiać tego, co może mizrobić.

– Ciii… – mruknął mi do ucha, gdy chciałam coś powiedzieć i jednocześnie sięwyrwać.

Nie pozwolił mi na to, a zamiast tego wgryzł się w moją szyję, co niesamowicie mnie zabolało. Ale również podnieciło, gdy poczułam, jak dłoń z ust przesuwa się na piersi. Sutki sterczały jak oszalałe, domagając się ssania. Mężczyzna schylił się. Zdawało mi się, że czyta w myślach, bo jego smukłe usta zacisnęły się na piersi i zaczęły ssać brodawkę, która w tym momencie tylko tego pragnęła. A ja cała pragnęłam orgazmu, którego wcześniej mimo wielu kutasów niestety nie dostałam. Każdy miał swój finał, ale mnie pozostawiono w połowie tej drogi. A czyż prezent urodzinowy od Kuby nie powinien prowadzić właśnie do tego? Fajnie było czuć deszcz spermy, ale…

– Au!

Moje myśli przerwało nagle tak mocne ugryzienie, że aż cała się zatrząsałam. Mężczyzna spojrzał na mnie, a wtedy uderzyłam go otwartą dłonią w twarz. To był odruch, nie potrafiłam gopowstrzymać.

– Au… – powtórzył po mnie, o wiele ciszej, złowrogimgłosem.

Należało mu się. Tak jak mnie należało się teraz szybkie obrócenie i wbicie w moją zmaltretowaną, ale spragnioną dalszego rżnięcia cipkę. Mężczyzna zrobił to tak nagle i tak niespodziewanie, że nie potrafiłam dostrzec wszystkich jego ruchów. W jednej chwili na niego patrzyłam, a w drugiej wypinałam się, gdy on wsuwał się we mnie z całejsiły.

– O kurwa! – zawołałam, czując, jak jedną dłonią rozchyla mi pośladki, a drugą zaciska nakarku.

Wykręcił mi głowę w swoją stronę i wpił się ustami w moje spierzchnięte wargi. Zassał mi język, a potem go ugryzł, jakby naprawdę był nieoswojonym zwierzęciem, którego nie da sięujarzmić.

Jęczałam mu prosto w usta, a on rżnął mnie tak, że mój tyłek z chwili na chwilę czerwieniał mocniej. Ale on nie przestawał, a jego kutas z pchnięcia na pchnięcie zdawał się stawać coraz większy, coraz twardszy. Zaciskałam się na nim, a on niezwalniał.

Czułam błądzące po moim ciele dłonie. Sama wbijałam mu paznokcie w plecy, chcąc znieść ten cudowny ból, który mi dawał, a on zwinnymi palcami na zmianę szczypał sutki, masował cipkę i pieścił wszystkie fragmenty ciała, które po drodzenapotykał.

Był oszałamiająco dobry. Trzymał mnie w dziwnym uścisku. Dociskał mnie do ściany, udami trzymał moje uda, a ramionami obejmował mnie tak, że nie mogłam się w żaden sposób ruszyć. Miałam napięte wszystkie mięśnie. Bolało mnie ugryzienie na szyi, a także naprężone uda i łydki, z trudem oddychałam. On dodatkowo zatapiał w moich ustach palce i co chwila wkładał mi je w cipkę, rozpychając ją bardziej. Zlizywałam z nich swoje soki z wielką ochotą, a on dawał mi ich coraz więcej. Dawał mi swoją ślinę, która spływała z jego zwinnego języka, dawał mocne klapsy i uściski, które zamykał na piersiach, karku, w końcu na szyi, gdy poczuł, żeszczytuję.

– O Boże! – zawyłam, czując, jak nadchodzi orgazm, ale zamiast niego moja cipka eksplodowała czyminnym.

Myślałam, że to on doszedł, ale to ze mnie wylała się nagle fala wytrysku, która wprawiła mnie w osłupienie. Jeszcze nigdy nie miałam czegośtakiego.

Zaskoczyło mnie to, ale jednocześnie spodobało tak bardzo, że zaśmiałam się wgłos.

– Jesteś zajebista! – warknął mi do ucha i nagle sięschylił.

Rozsunął mi pośladki i zaczął zlizywać z drżących ud mój wytrysk. Chciał jeszcze. Obrócił mnie w swoją stronę i patrzył na mniewyczekująco.

– Daj mi więcej! – powiedział, a ja wtedy usłyszałam pukanie dodrzwi.

Domyśliłam się, że to Kuba, zaniepokojony odgłosami dochodzącymi złazienki.

– Nie teraz! – krzyknęłam, a potem znów spojrzałam na tego, który klęczał przedemną.

Wzięłam między dwa palce pulsującą cipkę, ścisnęłam ją delikatnie. Wiedziałam, że nie powtórzę wytrysku, ale po kilku sekundach oczekiwania, na klatkę piersiową i kuszące uda wytrysnęła złota struga, która niesamowicie spodobała się mężczyźnie. Zaśmiał się, przyglądając się mi, a później złotym kroplom, które zaczęły obmywać jegociało.

Nigdy tego nie robiłam. Nigdy też nie sądziłam, że mogę zrobić coś takiego. A jednak stałosię.

Sama byłam w szoku, a jemu się to podobało. Widziałam na jego twarzy uśmiech, a w oczach zachwyt. Choć to była tylko chwilka, to wystarczyła, aby nakręcić go bardziej. Dlatego od razu dopadł do mnie, ale jeszcze szybciej, jeszcze mocniej i jeszcze intensywniej nadział mnie na siebie. Wsunął mi palec od tyłu i bawił się nim tak intensywnie, że orgazm nadszedł naprawdęmomentalnie.

Po całej tej orgii, po całej imprezie, która podnieciła mnie jak nic nigdy, mój jęk z pewnością rozniósł się po całej okolicy. Krzyczałam, dochodząc, a moja cipka zaciskała się niewyobrażalnie mocno. Mięśnie całego ciała drżały i napinały się, piersi falowały od niesamowicie szybkiego oddechu i biciaserca.

– Boże! – krzyczałam. – Okurwa!

Nie potrafiłam przestać, a on rżnął mnie dalej i intensywniej, a ja całapłonęłam.

Po chwili jednak zaczął zwalniać, aż w końcu złapał mnie znów za gardło i sprowadził do parteru. Wsadził mi kutasa głęboko w usta i wygiął się mocno. Wiedziałam, co się stanie, lecz ogromna fala spermy i tak mnie zaskoczyła. Zalała mi usta niczym tsunami. Od razu chciałam ją przełknąć, ale zaciśnięta na gardle dłoń mi na to nie pozwalała. Wypluć też nie mogłam, bo fiut i dociśnięte jajka mi to uniemożliwiały. Musiałam więc przyjmować kolejne tryśnięcia, a te już się niemieściły.

Wciskały przez kąciki, przez nos, a język topił się wspermie.

Dopiero gdy wyrwał z ust kutasa, dotarły do mnie jakieś dźwięki. Ktoś walił w drzwi, ale te zostały zamknięte odśrodka.

Chciałam wypluć spermę i coś odkrzyknąć, ale mężczyzna zakrył mi usta, a zaraz potemwarknął:

– Nie połykaj ani niewypluwaj.

Posłuchałam go. Patrzyłam, jak kilka strug spermy spływa mu po kutasie na jajka. Trochę też ciekło mi po brodzie i kapało na piersi, ale i tak większość pozostała wustach.

– Pozdrów ode mnieKubę.

Mężczyzna nagle wyszedł spod prysznica – nadal nie miałam pojęcia, jak się tam pomieściliśmy – a ja jeszcze przez moment klęczałam oniemiała, czując ostatnie drgawki wywołane orgazmem. Dopiero po chwili zakręciłam wodę i też wyszłam. Patrzyłam, jak facet wymyka się przez okno na jakieś rusztowanie. Posłał mi rozpalone spojrzenie, po czym zniknął. Zostałam sama, z falą spermy w ustach, ostatnim tchnieniem orgazmu w cipce i odgłosem walenia wdrzwi.

– Kaśka?!

To byłKuba.

– Kurwa, otwórz drzwi! Co tam siędzieje?!

Podeszłam i otworzyłam. Przyjaciel wpadł do środka, zupełnie jakby właśnie wziął rozbieg i chciał wywarzyć drzwi w momencie, w którym nacisnęłam na klamkę. Może tak właśnie było, bo Kuba był cały czerwony na twarzy i zdeterminowany do konkretnegodziałania.

– Co tu się odpierdala?! – Spojrzał na zalanąpodłogę.

Wcześniej nie zważaliśmy, że drzwiczki od prysznica były cały czas otwarte, a woda wydostawała się poza brodzik. Potem Kuba zobaczył otwarte okno i chyba się wszystkiego domyślił. Ale nie dostrzegł moich wypełnionychpoliczków.

Podeszłam do niego, wzięłam w dłonie jego twarz i pocałowałam go namiętnie, tak jak podczas naszych erotycznychuniesień.

Zaskoczyłam go tym, ale się nie opierał. Myślał zapewne, że chcę go uspokoić, dlatego przyjął mój pocałunek chętnie i ze spokojem, a wraz z nim całą spermę. Wyplułam ją mu prosto w usta, uśmiechając się przy tymchytrze.

Kuba nagle zadrżał, nie wiedząc, co siędzieje.

Zakryłam mu usta, żeby nie zdążył wypluć, po czympowiedziałam:

– Masz pozdrowienia od swojegokochasia.

Kuba wybałuszył oczy, a ja zaśmiałam się na ten widok. Podbiegł szybko do umywalki i wypluł spermę, ale doskonale wiedziałam, że nie pozbędzie się całej. Tak jak mnie sporo przykleiło się do podniebienia i języka, tak na pewno i jemu. Oboje musieliśmy to teraz przełknąć, ale on nie wydawał się tym aż tak zaskoczony. Zdawało się, że doskonale zna ten smak, bo już nie raz musiał go przyjmować. Szczególnie że miał kochanka z tak wielkimi potrzebami. Chyba że tak bardzo mnie wykorzystał, bo z Kuby niewielki miałpożytek.

Ktowie.

– Co to, do chuja, było?! – warknął, podnosząc się znadumywalki.

– Mogłabym cię zapytać o tosamo.

– Dominik tubył?

– Nie wiem, nie przedstawiłeś mi gojeszcze.

Wzięłam ręcznik i wyszłam, owijając się nim wokół pasa. Spodziewałam się, że w sali dalej będą tamci, że będą chcieli powtórki. Nie miałam na to ani ochoty ani siły, bo właśnie zostałam maksymalnie wymęczona. Choć to prawda, że początkowy zaskakujący gangbang był znakomitą grą wstępną, to jednak w tym momencie trudno byłoby mi go powtórzyć. Ale w sali nikogo nie było. Zamiast zalanego spermą stołu, był okryty białym obrusem, okrągły stolik, a na nim butelka szampana, dwa kieliszki, miseczka z truskawkami i zawinięty w ozdobny papier i kokardęprezent.

Aż zrobiło mi się głupio, co w obliczu wszystkich dzisiejszych wydarzeń i tak było absurdalne. Alejednak.

Chciałam wrócić do Kuby i go przeprosić, ale on stał teraz w progu. Przyglądał mi się. Z uśmiechem, którego się niespodziewałam.

– Wszystkiego najlepszego – powiedział, a ja nie miałam pojęcia, cozrobić.

Nie tylko byłam obolała i spełniona, ale też zakłopotana i ponownie zaskoczona. Tym bardziej że obok Kuby stał jakiś chłopak, młodszy od niego o co najmniej pięć lat. Teraz byłam przekonana, że to był partner Kuby. Byłam też przekonana, że to nie on mnie zaskoczył włazience.

– Kasiu, to jest Michał – przedstawił migo.

– Miło mi – odparłam bardzoniepewnie.

Jeszcze większą niepewność widziałam wymalowaną na twarzy Kuby. Oboje doskonale wiedzieliśmy, co się właśnie wydarzyło. Przedstawiał mi swojego chłopaka. Ale po smaku spermy poznał kogoś zupełnieinnego.

Byłam niesamowicie ciekawa, kim w takim razie byłDominik.

9.

Napiliśmy się wina, a ja rozpakowałam prezent, który, jak zdradził Kuba, wymyślił i w głównej mierze przygotował jego chłopak. Były to różnego rodzaju zabawki erotyczne – korek analny, wibrator, zaciski na sutki, sztuczny penis z przyssawką i buteleczka zlubrykantem.

– Jesteście kochani – powiedziałam, chociaż nie do końca byłam o tymprzekonana.

Do Kuby pałałam aktualnie ambiwalentnymi uczuciami, a Michała dopiero co poznałam. Niemniej ten drugi wydawał się naprawdę przyjemną osobą, ale z tego, co zrozumiałam, nie miał pojęcia o tym, co tu się przed chwilą działo. To stawiało pod znakiem zapytania szczerość w ich związku, ale to już nie moja sprawa. Domyślałam się, że gdyby Michał się dowiedział, jaką imprezę zgotował mi jego chłopak, to możliwe, że nie byliby już zbyt długo parą. Ale Kuba mnie znał i wiedział, że jestem dyskretna. Zwłaszcza że sama miałam wiele dostracenia.

Chociaż coraz bardziej się przekonywałam, że mój mąż wcale nie byłby aż tak wielkąstratą.

– Cała przyjemność po naszej stronie – powiedział Michał. – Niech ci dobrze służą. Nie wiem, czy mogę tak mówić, ale z tego, co słyszałem, to powinny sięprzydać.