Od psychomagii do psychotranscendencji. Droga do uzdrowienia poprzez siłę wyobraźni - Alejandro Jodorowsky - ebook

Od psychomagii do psychotranscendencji. Droga do uzdrowienia poprzez siłę wyobraźni ebook

Alejandro Jodorowsky

0,0
54,90 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

„Co mają wspólnego Nicanor Parra i John Lennon, David Lynch i André Breton, Marilyn Manson i Wittgenstein, The Beatles i Fellini, Marceau i Topor, Cocteau i Moebius, Allen Ginsberg i Erich Fromm, Neruda i Dalí? Odpowiedź może być tylko jedna: Alejandro Jodorowsky”.

Diego Moldes, hiszpański pisarz, eseista, powieściopisarz, krytyk filmowy i historyk

Poprzez filmy, książki, komiksy i obejmującą siedem dekad sztukę legendarny filmowiec Alejandro Jodorowsky przedstawił swoją wyjątkową surrealistyczną perspektywę na senną naturę rzeczywistości.

Perspektywa ta leży również u podstaw jego techniki uzdrawiania znanej jako psychomagia, która wykorzystuje symbolikę nieświadomości, aby zrozumieć i naprawić rzeczywistość tak, jakby była snem. W tej książce mistrz oferuje szczegółową eksplorację mechanizmów, dzięki którym psychomagia działa, aby leczyć nasze najbardziej palące emocjonalne i duchowe rany. Bada rozwój tej magicznej formy szamańskiego uzdrawiania i jej korzenie w pracach wybitnych twórców. Opisuje cztery dolegliwości duszy, początkowe etapy rozwoju psychomagii w praktykę oraz sposób, w jaki stworzył pierwsze psychomagiczne recepty, aby przemawiać bezpośrednio do podświadomości za pomocą języka snów. Jak sam wyjaśnia: psychomagia jest przede wszystkim terapią działania, a nie terapią słowną.

Ta książka stanowi podsumowanie zasad terapeutycznych opracowanych przez Jodorowskiego – od psychomagii przez tarota po akty psychomagiczne. To skarbnica wiedzy zarówno dla tych, którzy są już zaznajomieni z pracą i dorobkiem Jodorowskiego, jak i dla tych, którzy podchodzą do jego działalności po raz pierwszy.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 405

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



TYTUŁ ORYGINAŁU:

De la Psicomagia al Psicotrance. Correspondencia psicomágica: la vía de la imaginación

Redaktorka prowadząca: Ewelina Czajkowska

Wydawczyni: Agnieszka Fiedorowicz

Redakcja: Wiktoria Sosnowska

Korekta: Katarzyna Kusojć

Projekt okładki: Łukasz Werpachowski

Zdjęcie na okładce: © Evan Sung Photography

Copyright © 2022 Alejandro Jodorowsky

This work was originally published in Spain in 2022 by Ediciones Siruela, S. A.

Copyright © 2024 for the Polish edition by ILLUMINATIO an imprint of Wydawnictwo Kobiece Agnieszka Stankiewicz-Kierus sp.k.

Copyright © for the Polish translation by Agnieszka Kwiatek, 2024

Wszelkie prawa do polskiego przekładu i publikacji zastrzeżone. Powielanie i rozpowszechnianie z wykorzystaniem jakiejkolwiek techniki całości bądź fragmentów niniejszego dzieła bez uprzedniego uzyskania pisemnej zgody posiadacza tych praw jest zabronione.

Wydanie elektroniczne

Białystok 2024

ISBN 978-83-8371-259-8

Grupa Wydawnictwo Kobiece | www.WydawnictwoKobiece.pl

Plik przygotował Woblink

woblink.com

1

STOPNIOWE NARODZINY

PSYCHOMAGII

Psychomagia, leczenie i akty psychomagiczne

Psychomagia nie jest wytworem mojego umysłu. Na jej powstanie nie miała wpływu wola. Rodziła się stopniowo w moich artystycznych działaniach pod wpływem zbioru wierszy Le contre ciel René Daumala, Dogmatu i Rytuału WysokiejMagii Eliphasa Léviego; baletu ekspresjonistycznego Zielonystół Kurta Joossa, manifestu surrealistów Porzucić pewność dla niepewności, manifestu surrealistycznego Poezja jest aktem, teorii Antonina Artauda dotyczących „wyciągnięcia teatru z teatru”, filmu Luisa Buñuela On, przyjaźni z mistrzem zen Ejo Taka-tą, badań nad świadomymi snami, stosowania masażu inicjacyjnego, spotkania z meksykańską znachorką Pachitą i mojej psychoanalizy z Erichem Frommem.

W niczym jednak psychomagia nie przypomina psychoanalizy, choć przyznaję, że ta druga ma wpływ na tę pierwszą. Oto podstawowe różnice:

Psychoanaliza jest odpłatna. Psychomagia musi być wykonywana za darmo.

Psychoanaliza nie pozwala, by terapeuta dotykał swoich pacjentów. W psychomagii zaleca się dotykanie osób przychodzących po poradę.

Psychoanaliza jest terapią odbywającą się za pomocą słów. Psychomagia jest terapią poprzez działanie.

Psychoanaliza analizuje sny, jakby były rzeczywistością. Psychomagia proponuje analizę rzeczywistości, jakby była ona snem.

W psychoanalizie, gdy dana osoba ma jakiś problem, bada się ją za pomocą słów w poszukiwaniu traumy, która go spowodowała. W ten sposób pacjent może prowadzić rozmowy z terapeutą przez sześć, dziesięć miesięcy, przez wiele lat, dopóki nie zrozumie, że na przykład czuje pociąg seksualny do własnej matki. Uświadomienie sobie problemu nie oznacza jednak jego rozwiązania. Co w takim razie może sprawić, że pacjent przejdzie od słów do uzdrawiającego czynu?

Salvador Dalí chciał przenieść sny do rzeczywistości. Ja wybrałem drogę na odwrót: nie można nauczyć podświadomości przemawiać językiem rzeczywistości. Trzeba nauczyć rozum posługiwać się językiem snów. Należy w tym celu przede wszystkim wyjaśnić, czym jest pojęcie uzdrowienia.

Na naszą osobowość składają się cztery elementy: intelekt, emocje, seksualność i cielesność. Każda choroba jest zbiorem czterech chorób. Jeśli leczy się tylko jeden z elementów bez brania pod uwagę pozostałych, nie uda się wyleczyć pacjenta. Trzeba doprowadzić do powstania wspólnej energii i sprawić, aby połączyły się ze sobą słowa, emocje, pragnienia oraz potrzeby, tworząc jedną całość. I wtedy to wyłania się dusza. Jeśli te cztery siły nie współgrają ze sobą, dusza choruje. Nie można cieszyć się idealnym zdrowiem, jeżeli dusza pogrąża się w mroku.

Jakie są choroby duszy? Nuda, smutek, brak chęci do życia, lęk przed śmiercią, permanentne niezadowolenie, zmęczenie, brak entuzjazmu…

Podjęcie się leczenia kogoś wiąże się z oddaniem się leczeniu całej jego istoty, stając się tym samym uzdrowicielem ciała, narządów płciowych, serca, intelektu… i duszy. W akcie psychomagicznym uzdrawiający nie powinien wyznaczać granic leczenia. Im poważniejszy problem, tym trudniejszy powinien być do wykonania akt mający na celu jego pokonanie.

Zacząłem udzielać porad psychomagicznych eksperymentalnie, stawiając za darmo tarota wielu osobom w Marsylii. Myślałem wtedy, że nie można ustalić psychomagicznych zasad, ponieważ psychomagia – jako sztuka – znajduje się poza wszelkimi prawami. Sądziłem, że jestem jedyną osobą mogącą ją stosować, lecz – w miarę jak zdobywałem doświadczenie – poczułem, że mogę sformułować pewne zasady i wyznaczyć naukowe podwaliny, które pozwolą mi przekazać psychomagię dalej.

Pierwszą zasadę nazywam „ciągnięciem osła za ogon”. Kiedy człowiek ma jakiś problem, trzeba go w nim całkowicie zanurzyć, aby następnie móc go stamtąd wyciągnąć. Zainspirowała mnie do tego pewna anegdota amerykańskiego psychoanalityka Miltona Ericksona. Miał on w Teksasie osła, który nie chciał wrócić do zagrody. Wszyscy starali się, bezskutecznie, wepchnąć zwierzę do środka. W przeciwieństwie do reszty osób Milton Erickson pociągnął go za ogon w przeciwnym kierunku. Osioł ruszył wtedy biegiem do zagrody.

Jeszcze zanim stworzyłem psychomagię, gdy ktoś przychodził do mnie ze swoim problemem, próbowałem podnieść go na duchu, pojmowałem jednak, że nie przynosiło to najmniejszego skutku. Kiedy natomiast ktoś boi się ciemności i wpuści się go do całkowicie ciemnego pomieszczenia, jeśli pogrąży się go w głębi własnej fobii, będzie można zacząć leczenie, począwszy od tego doświadczenia. Zamiana naszej nerwicy w sojusznika pozwoli nam znaleźć rozwiązanie.

Jeśli partner pacjentki zmaga się z przedwczesną ejakulacją, należy jej powiedzieć, że wybrała tegoż mężczyznę, ponieważ było to dla niej korzystne. Poza tym bagatelizując jej seksualność, kochanek wyraża pośrednio swoją złość względem kobiet. W tym właśnie leży przyczyna jego przedwczesnej ejakulacji. Kobieta zaś, wybierając partnera, przez którego czuła się niezaspokojona, podsycała swoją złość względem mężczyzn. Owa kobieta oczywiście odpowie, że nie miała o tym pojęcia, rzecz jednak w tym, że dalej cierpi z powodu tego związku. Sytuacja ta jest jej na rękę i jeśli założymy, że podświadomość o tym wie, kobieta ta okazuje się w pewnym sensie współwinna zaistniałej sytuacji.

Pacjentce, której mąż ejakulował po dwudziestu sekundach, poleciłem, żeby kochała się, mając przy sobie stoper, i sprawdzała, ile dokładnie zajmuje mężowi osiągnięcie orgazmu. Był to pierwszy krok. Kobieta miała rozkazać mu, by się kochali, lecz pod jednym warunkiem: „Musisz mieć wytrysk po dziesięciu sekundach, nie po dwudziestu”; oznaczało to, że miała go doprowadzić do takiego napięcia, by ejakulował wcześniej niż zwykle. Miała wydać mu rozkaz i w chwili, gdy zaczynał ją penetrować, zacząć mu ubliżać. W ten sposób miała dać upust swojej złości na mężczyzn, a skoro zmusiła męża do tego, by miał wytrysk najszybciej, jak tylko się da, on nie posłuchał jej, aby żona była dalej niezaspokojona. Osiągnięcie wytrysku zajęło mu pół godziny.

Kazirodztwo jest stałym elementem pojawiającym się w wielu drzewach genealogicznych. W parze jeden z partnerów zazwyczaj powiela zachowania swojego ojca lub swojej matki. Różnica polega na tym, że czasami to mężczyzna powtarza zachowania swojej matki, a nie ojca – i odwrotna sytuacja dzieje się w przypadku kobiet. W drzewach genealogicznych często widywałem, że kobiety wychodziły za mąż za mężczyzn o tym samym imieniu, co ich ojciec lub ukochany brat. W większości przypadków kobiety te są oziębłe, ponieważ grzęzną w poczuciu winy związanej z kazirodczym pragnieniem. Jednej z pacjentek zaleciłem, aby wykradła swojemu ojcu ubrania, włożyła je kochankowi, a następnie kochała się z nim. Miała zażegnać w ten sposób swoją oziębłość, przenieść kazirodztwo z ojca na niego, nie dopuszczając się go w rzeczywistości i popełniając je jedynie w sposób metaforyczny, tak aby się od niego uwolnić. Nie walczyła już ze swoim pragnieniem, tylko zmierzyła się z nim całkowicie świadomie w ramach zadania terapeutycznego polegającego na zrealizowaniu fantazji w przenośni. Gdyby ojciec już nie żył, poprosiłbym o wydrukowanie jego zdjęcia na koszulce, którą miałby włożyć kochanek w celu wykonania aktu.

Innym często wykorzystywanym w psychomagii elementem są cmentarze. W wypadku pacjenta, który nie mógł wyrazić złości względem osoby zmarłej, ośmieliłem się kazać mu wypróżnić się na jej grobie. Akt taki przeżywa się jak uwolnienie od złości – od tego, co zostało przemilczane. Oto list od pacjenta: „Miałem wykonać akt na grobie mojej zaborczej babci, który znajdował się w małej miejscowości w Bretanii, gdzie kiedyś mieszkała. Myślałem, że jeśli ktoś się pojawi, kiedy będę się załatwiać, to trafię prosto do więzienia. I rzeczywiście, gdy dotarłem na cmentarz, było tam mnóstwo ludzi, starsze Bretonki układały kwiaty na grobach, lecz po piętnastu minutach nikogo już nie było i mogłem spokojnie dokonać aktu”.

Podczas realizacji aktu zachodzi pewna metamorfoza w pacjencie: choćby myślał, że nie może go wykonać, rzeczywistość ulega zmianie. Nieoczekiwanie pojawiają się idealne warunki z zewnątrz. Dochodzi do magicznej spójni i rzeczywistość zaczyna współpracować z uzdrowicielem.

Bardzo częsty przypadek stanowi odwrócenie archetypów – to znaczy, że matka jest raczej męska, a ojciec wykazuje cechy kobiece, co może doprowadzić do pewnych problemów u dzieci. W takim przypadku, aby wpłynąć na podświadomość, muszę przywrócić archetypy na swoje miejsce, używając następującej metody: pacjent zaprasza swoich rodziców, matka przebiera się za mężczyznę, a ojciec za kobietę. Muszą wymienić się w jego obecności ubraniami i odzyskać swoją tożsamość. Innym częstym problemem są kobiety z bolesnymi miesiączkami. Jest to ból odrzuconej kobiecości. Proszę je, aby użyły swojej krwi miesiączkowej do zrobienia czegoś kreatywnego i przyjemnego i aby wykonały nią swój autoportret.

Kobietom, które nie miesiączkują, zalecam, aby przez kilka miesięcy udawały, że przechodzą okres, a pod jego koniec wsadziły do pochwy sztuczną krew, dzięki czemu uregulują swoje ciała.

Teatr jest czymś realnym dla podświadomości, więc jeśli odegra się własny problem, jakby się było na scenie, dochodzi do jego materializacji – można zatem oddziaływać na to urzeczywistnienie.

Oto przykład: pewną dziewczynę, której rodzina spotykała się raz w miesiącu na wspólny obiad, bliscy nazywali papugą za każdym razem, gdy zabierała głos. Poprosiłem ją, by na następne spotkanie przyszła przebrana za papugę. Ten wyzwalający akt, polegający na unaocznieniu usłyszanych negatywnych sformułowań ich autorom, dogłębnie poruszył całą rodzinę.

Inny przykład: pewnej kobiecie, której mama traktowała ją jak dziecko, poradziłem, żeby odwiedziła ją przebrana za dziewczynkę i wzięła ze sobą walizkę. Miała się przed nią rozebrać, stanąć całkowicie nago, a potem wyjąć z walizki ponętną sukienkę i bujną perukę, aby przeistoczyć się w uwodzicielską kobietę.

Jedno z praw psychomagii głosi, że aby osiągnąć coś, co nie było nam dane, należy doświadczyć tego w sposób metaforyczny.

W mojej książce Metagenealogia wyjaśniam, jak znaczącą rolę w życiu człowieka odgrywa moment jego przyjścia na świat. Wykorzystałem psychomagię do tego, aby dawać pacjentowi informacje, których mu brakowało, żeby mógł się rozwijać i osiągnąć emocjonalną pełnię.

Mamy niezbywalne prawo do tego, by mieć rodziców, którzy się kochają, a nasze poczęcie powinno być owocem orgazmu ojca i matki. Mamy prawo do tego, by być wyczekiwani, do tego, by nie czuć się ciężarem, by mieć ojca, który jest obecny w czasie ciąży, matkę, która będzie w tym czasie spokojna, do tego, aby wyjść z matczynego brzucha, nie jakbyśmy byli guzem, lecz jakbyśmy byli darem. Mamy prawo do tego, by odebrał nas ojciec, a nie lekarz, do tego, by położono nas na piersi matki i odcięto pępowinę, dopiero gdy minie odpowiedni czas, i do tego, aby rozłączenie z matką nastąpiło w sposób delikatny.

Aby doszło do introjekcji wszystkich tych informacji, stworzyłem „masaż urodzeniowy”. Stosuje się go u osób, które miały problemy podczas przyjścia na świat, ponieważ na przykład nie były chciane. Jeśli podczas ciąży kobieta doświadcza takiego odrzucenia, przekaże je płodowi. Dziecko miesiącami będzie rozwijać się w matczynym łonie z poczuciem, że kiedy się urodzi, zostanie odrzucone. Albo kiedy rodzice oczekują chłopca, a okazuje się, że na świat przychodzi dziewczynka – i na odwrót. Dziecko stanie się symbolem zawodu dla oczekiwań rodziców. Wszystkie tego typu lęki prowadzą do przedwczesnych porodów, cesarskich cięć oraz porodów pośladkowych.

Podczas „masażu urodzeniowego” metaforyczny akt odwołuje się do momentu poczęcia, aby pokazać pacjentowi, że to on wybrał sobie ojca i matkę. Ogłasza swoim dwóm masażystom: „Ty jesteś moim tatą, a ty jesteś moją mamą. Nie wiecie o tym, ale z mojej woli poznacie się, poczniecie mnie i sprawicie, że przyjdę na świat, ponieważ to ja was wybrałem”.

Pierwszą rzeczą, którą robią masażyści, jest przywrócenie całkowicie nagiego pacjenta do stanu zarodkowego. Następnie umieszczają go między nogami matki, które to miejsce symbolizuje przyjemnie ciepłe prześcieradło, odtwarzające ciepło matczynego łona, i przywiązują jedwabny sznur, który łączy pas matki z dzieckiem i reprezentuje pępowinę.

Masażyści poruszają się spójnie, wykonując masaż na cztery ręce. W krótkim czasie odtwarzają cały proces, od poczęcia poprzez ciążę aż po narodziny dziecka, po czym to matka przecina pępowinę.

Za pośrednictwem tego metaforycznego porodu pomaga się dziecku rosnąć i stać się dorosłym człowiekiem, którym chciałby być, ubiera się go w nowe ubrania, które sam wybrał sobie przed masażem.

Aborcja również odgrywa znaczącą rolę w genealogicznych historiach. Kobieta, która ma takie doświadczenie, niekiedy zachowuje traumatyczne wspomnienie, zwłaszcza jeśli usunęła ciążę w samotności lub po kryjomu. Co należy zrobić, aby wyleczyć ten uraz?

Kobieta powinna znaleźć odpowiadającego partnera. Nawet jeśli nosi w sobie złość na mężczyzn z powodu przeżytej traumy, przyjmując pomoc partnera, zyska możliwość wybaczenia, przynajmniej jednemu z nich. Musi ona wyobrazić sobie płód i wybrać jakiś owoc, który będzie go symbolizował, na przykład mango lub jabłko. Następnie powinien położyć owoc na brzuchu, a potem przywiązać go do siebie bandażem o cielistym kolorze. Partner musi z kolei przeciąć powoli bandaż nożyczkami i udawać ogromny wysiłek podczas wydobywania płodu z matczynego łona.

W tej właśnie chwili kobieta musi wyrazić, co czuła podczas aborcji. Jeśli tego nie pamięta, w trakcie wykonywania aktu będzie krzyczeć lub płakać. Później należy włożyć owoc do pudełka niczym do małej trumny, wykonanej wcześniej przez matkę z wielkim oddaniem. Trzeba zamknąć pudełko i wybrać jakieś przyjemne miejsce na łonie natury, by je tam pochować i posadzić na nim ładną roślinę.

Prawdziwe przerwanie ciąży powinno odbyć się w możliwie jak najlepszych warunkach. Najlepiej, by mężczyzna był przy tym obecny i wziął na siebie odpowiedzialność. Nie może być to historia kobiety samotnej. Przez dobrowolne przerwanie ciąży powinno się przejść wraz z kochającym ojcem – czy to z mężczyzną, który ją zapłodnił, czy też z przyjacielem, który by go uosabiał. O ile to możliwe, dobrze by było zdobyć płód, aby urządzić mu pogrzeb.

Jeżeli do dobrowolnego przerwania ciąży dochodzi w wyżej wymienionych warunkach, kobiety nie spotkają negatywne skutki i nie będzie ona odczuwać, że jej ciało zostało pogwałcone albo obarczone wstydem oraz poczuciem winy.

Załóżmy, że kobieta, która ma wiele cyst na macicy, pragnie mieć dziecko, lecz ono nigdy się nie pojawia. Zazwyczaj cysty w narządach rozrodczych oznaczają powtórzenie się problemu jej matki w kwestii aborcji. U kobiety tej zapewne nagromadziła się złość na własną matkę lub wręcz niewypowiedziana nienawiść, która ujawnia się pod postacią cyst. Ciąża będzie negatywnie naładowana, ponieważ cysty mogą utożsamiać usunięte płody.

Sprawimy, że aborcja przeżyta jedynie metaforycznie stanie się możliwa i przyjemna. Radzę, by zamówić w cukierni bobasa z masy migdałowej. Ma on być kształtem podobny do rakiety, z ramionami przylegającymi do ciała, kobieta zaś będzie miała wsadzić go do pochwy i trzymać go wewnątrz najdłużej, jak się da. To niewygodny akt, lecz jego wykonanie jest ważne. Dzięki niemu kobieta, pokonawszy strach, stanie się gotowa na macierzyństwo.

Wciąż nie wiadomo dlaczego, ale istnieje ścisły związek między spontanicznymi aborcjami a nagłą śmiercią, na przykład w wypadkach samochodowych, samobójstwami lub zabójstwami popełnionymi w poprzednich pokoleniach. W pewien sposób aborcja spontaniczna odtwarza symbolicznie okrutny zgon lub zgony, jak gdyby pod wpływem magicznego działania podświadomości śmierć upominała się o prawo do uznania. Zgodnie z taką interpretacją należy odkryć w drzewie genealogicznym pacjenta, do kogo nawiązuje ta spontaniczna aborcja: do wujka, brata, matki… Można by to porównać do prośby niewidzialnej istoty o odzyskanie spokoju, którą to należy spełnić, oddając cześć zmarłemu, a następnie udać się na jego grób, posprzątać go, złożyć kwiaty i się pomodlić.

Jeśli chodzi o dzieci, które urodziły się martwe, można je sobie wyobrazić jako szkic natury podobny do zarysu obrazu przed wykonaniem jego ostatecznej wersji. Jeżeli do poronienia dochodzi nie w przypadku pierwszego, tylko drugiego dziecka, należy uznać organizm matki za zabójcę nieświadomego pragnienia usunięcia płodu i należałoby sprawdzić, czy aby nie istnieje głębokie i nieświadome życzenie, by zniknął jakiś członek rodziny. W przypadku kobiety, która jest jedynaczką, mogłaby ona na przykład za pośrednictwem własnego ciała przyswoić potajemną chęć matki, by pozbyć się kogoś z rodzeństwa.

Podczas badań nad spontanicznymi aborcjami udało mi się ustalić pewną zasadę. Kiedy matka tłumiła chęć usunięcia ciąży, ten hamowany impuls przejawiał się w powstałych w podświadomości naumyślnych aborcjach, ukrytych pod postacią spontanicznych aborcji. Jeśli jej przodkinie – matka, babcia czy też prababcia – miały wiele dzieci, bezpośrednie przekazywanie podświadomości z pokolenia na pokolenie prowadziło pacjentkę do tamowania własnych jajników, aby w ten sposób przestrzegać podświadomie wydanego rozkazu i, poprzez spontaniczne aborcje, nie wydawać na świat dziecka. Jeżeli pacjentka czuje się odpowiedzialna za popełnienie morderstwa, absolutnie niczemu nie jest winna. W rzeczywistości jest raczej przedmiotem cielesnego zniewolenia przez jedną lub kilka kobiet z jej drzewa genealogicznego. Śmierć płodów może być zatem przejawem poczucia winy z powodu kazirodczych myśli. Często dotyczy to kobiet odczuwających silny pociąg do ojca. Ciężarna kobieta płaci za ten grzech, wymierzając karę samej sobie poprzez usunięcie dziecka, które w jej podświadomości zostało poczęte z jej własnym ojcem.

Niektórzy przeżywają utratę pieniędzy tak intensywnie jak utratę nienarodzonego dziecka, ponieważ oba przypadki zazwyczaj związane są z kreatywnością.

Nie wszyscy dysponujemy taką samą ilością pieniędzy, ponieważ sto dolarów w naszej kieszeni nie jest równe stu dolarom w kieszeni kogoś innego. W zależności od drzewa genealogicznego możemy traktować pieniądze jako coś brudnego, wyidealizowanego albo godnego pogardy. Jeśli pochodzisz z bogatej rodziny, w której z pokolenia na pokolenie żyje się ze spadku, twoja kreatywność jest naruszona, gdyż nie nauczysz się zdobywać własnych pieniędzy i będzie ci trudno je zarabiać. Jeżeli nie zdobędziesz własnych pieniędzy, będziesz zawsze żyć z kreatywności swoich rodziców. Nie są to „dorosłe pieniądze”, lecz pieniądze, które dziecko otrzymuje niczym zabawkę.

Pacjentów pochodzących z biednych rodzin proszę, aby pod każdym z butów przykleili złotą monetę – w ten sposób zawsze będą „chodzić po bogactwie”. Czasami zalecam masaż pieniędzmi, podczas którego masuje się ciało banknotami od głowy do stóp – tak by skóra wchłonęła ich moc. Co zrobić, żeby uzupełnić deficyt u osób, które z powodu problemów finansowych rodziców odnoszą wrażenie, że nie miały dzieciństwa?

Pytam pacjenta, jaka kwota byłaby dla niego znacząca i czy mógłby ją zdobyć. Kiedy udaje mu się ją zebrać, zalecam, aby obstawił te pieniądze w kasynie. Polecenie jest dokładne i nieodwołalne: „Idź i graj, dopóki nie stracisz wszystkiego. Jeśli wygrasz, graj, dopóki nie stracisz wszystkiego bez względu na to, ile ci to zajmie”. W ten sposób pacjent nauczy się grać dla przyjemności i pozwoli sobie na przegraną. Ten akt posłuży jako działanie naprawcze względem utraconego dzieciństwa.

Jedna z moich pacjentek obstawiła dwa tysiące dolarów. W pewnym momencie wygrała tak dużą sumę, że zabroniono jej grać dalej. Kilka dni po wygranej w jej rodzinie pojawił się problem, w wyniku którego została zmuszona dać synowi kwotę, której wysokość była dokładnie taka sama jak ta, którą wygrała w kasynie.

Najbardziej skrajny przypadek, z jakim miałem do czynienia, to przypadek człowieka na skraju szaleństwa, który widział, jak jego rodzice wybuchli wskutek bomby ukrytej w samochodzie podczas wojny w Algierii. Nienawidził ich tak bardzo, że poczuł ogromną przyjemność, kiedy doszło do wybuchu. Nieświadomie cierpiał z powodu olbrzymich wyrzutów sumienia. Jak miał z tego wyjść?

Poprosiłem go, aby wyznaczył pewną sumę i zainwestował ją w biżuterię. Następnie miał wrócić na miejsce eksplozji i ją tam zakopać. Ten akt całkowicie położył kres jego szaleństwu. Wykorzystałem jego poczucie winy, zmuszając go, by ją drogo wycenił i uwolnił się od niej, ponosząc przy tym koszty. Jeżeli jesteśmy świadomi wyrządzenia komuś krzywdy, trzeba koniecznie zrobić mu prezent, gdyż będzie on stanowić akt naprawczy.

Pewnego razu odwiedziła mnie bardzo przejęta kobieta, która miała na sobie drogocenną biżuterię i rzekła: „Oszukano mnie na trzy tysiące franków. Należały one do mojej mamy, a oszust zapewnił, że przyniosą mi dochód. Zaufałam mu, a teraz jest w więzieniu. Co mogę zrobić, żeby odzyskać pieniądze?”. Odpowiedziałem jej następująco: „Te pieniądze tkwią w tobie, musisz nauczyć się zarobić trzysta tysięcy franków. Musisz uznać wartość siebie samej i nie postrzegać się, opierając się na pieniądzach twojego ojca. Nic nie straciłaś… Te pieniądze nie były twoje i ten mężczyzna, kradnąc ci je, zrobił ci przysługę. Wyślij do niego list, w którym napiszesz: »Jestem ci dogłębnie wdzięczna, ponieważ pozbawiając mnie tego, co do mnie nie należało, sprawiłeś, że mogę być sobą i wykonywać pracę, aby zdobyć niezależność finansową. Dziękuję ci bardzo«. Dołącz do listu ładną lalkę, dzięki czemu wręczysz mu swoje wewnętrzne dziecko, a potem otwórz działalność, która z łatwością pozwoli ci odzyskać utraconą kwotę”.

Przytoczę rozmowę odbytą z innym pacjentem, również związaną z pieniędzmi:

– Mam poważne kłopoty finansowe. Choć zarabiam, nieustannie mam długi. A do tego zmarł mój tata… Co mogę zrobić?

– Przede wszystkim sprawdźmy, co oznacza ten dług. Zadłużenie jest pośrednim sposobem na wyrażenie tego, że jesteśmy coś komuś dłużni. Jednak w twoim przypadku to nie ty jesteś coś dłużny, to tobie ktoś jest coś dłużny. Upominasz się o komunikację, której nie było między tobą a tą osobą. Sporządź kopie wszystkich swoich długów, włóż je do pudełka, idź na grób ojca i zostaw je tam wraz z wieńcem z pomalowanych na złoto liści drzew. Zakończ akt, mówiąc: „A teraz porozmawiajmy! Powiem ci wszystko, czego mi brakowało”. Dzięki temu zaczniesz spłacać długi.

– Nie mam gdzie pomalować liści. Czy nie mógłbym zastąpić ich ładnymi żółtymi kwiatami?

– To nie byłoby to samo!

Trzecia reguła psychomagii głosi, że podświadomość musi nauczyć się być posłuszna. W psychomagii często pierwszą reakcją ludzi jest to, co nazywam „fazą targowania się”. Proponuję konkretny akt, a pacjent usiłuje zmienić go wedle uznania.

Kiedy decydujemy się na przepisanie aktu psychomagicznego, akceptujemy pewne zobowiązanie. Należy zatem wymagać, aby wszystkie elementy były bezdyskusyjnie przestrzegane. Dany akt musi zostać wykonany co do joty, w przeciwnym razie nie zadziała! Czasami działam na odwrót: udzielam porady tak trudnej lub prawie niemożliwej do wykonania, że pacjent woli po prostu zaakceptować własny problem. Było tak w przypadku mężczyzny, który nie mógł pogodzić się ze swoją łysiną. Zarekomendowałem mu niezawodny środek na porost włosów: miał posmarować głowę kilogramem szczurzych odchodów. Choć terapia nie spowodowała, że włosy ponownie mu wyrosły, pogodził się z łysiną. Pomogłem też oziębłej kobiecie, która nie znosiła sytuacji, gdy kochanek dotykał jej pupy. Została ona zgwałcona analnie i to doświadczenie mocno ją naznaczyło. Poprosiłem ją, żeby kupiła w sex shopie penisa o rozmiarze, jaki zapamiętała u gwałciciela, i żeby spenetrowała nim swojego kochanka… Problem został rozwiązany. Kochanek zgodził się, ponieważ mężczyzna będący z nieodczuwającą przyjemności kobietą wyraża w ten sposób wobec niej pogardę, więc taki akt jest dla niego korzystny.

Podczas stosunku kobieta miała wyrzucić z siebie całą nagromadzoną złość, ubliżając partnerowi. Mieli pójść na pole, kochać się tam i kiedy kobieta zauważy, że jej podniecenie wzrasta, nie osiągając jednak orgazmu, miała zapalić przygotowaną wcześniej na tę okazję rakietę sygnalizacyjną i patrzeć, jak orgazm bucha poza jej ciałem. Introjekcja, która zaszła w jej umyśle, pomogła w jej uleczeniu i osiągnięciu orgazmu.

Można stosować również mniej skomplikowane akty – tak było w wypadku pewnej oziębłej kobiety, które miała natrzeć całe swoje ciało zdjęciem aktorki, uważanej przez nią za wzór uwodzicielki. Celem tego procesu przyswojenia było wchłonięcie przez skórę umiejętności uwodzicielskich aktorki.

Nie leczę w myśl zasad moralnych kierujących się podziałem na błędy i grzechy. Świętość nie jest uzdrowicielska w tym sensie, że jeśli ulegamy przesądom religijnym, ukrywamy ciemną stronę psychiki i negujemy istnienie danego problemu. Jeżeli zauważam, że pacjent żywi chęć zabicia ojca, nie próbuję zagłuszyć jego woli, tylko pozwalam mu przeżyć ją w przenośni. Będzie zatem musiał kupić kurczaka, przeciąć mu gardło, ugotować go i zjeść z przyjaciółmi. Złość mu przejdzie…

Pewna kobieta przyszła do mnie, by podzielić się tym, jak bardzo czuje się samotna. Zazwyczaj pod tego typu samotnością ukrywa się potajemnie zawartą w dzieciństwie umowę polegającą na tym, że będzie się żyć w parze duchowo z kimś, z kim nie jest to dozwolone. Na przykład: „Tato, będę cię kochać przez całe moje życie, będę tylko z tobą…”. Dana osoba przestrzega tej umowy i skazuje się na zamknięcie w fantasmagorycznej afiliacji emocjonalnej.

Oto zalecony przeze mnie akt psychomagiczny: „Weź kartkę, umieść na niej nagłówek: »Umowa z …« i wpisz w puste miejsce imię osoby, do której czujesz się przywiązana. Napisz również: »Obiecuję, że będę cię kochać przez całe moje życie«. Podpisz ją swoim imieniem i odbij na niej kroplę swojej krwi. Zwiń pergamin, spal go w wybranym miejscu, a następnie posadź jakąś roślinę na pozostałym po nim popiele. Odejdź, mówiąc: »Od dzisiaj codziennie przez tydzień będę tu przychodzić, żeby podlać tę roślinę mocno posoloną wodą, tak aby nie rosła«”.

Jeżeli po tym akcie kobieta zechce w końcu poszukać partnera, radzę jej, by posmarowała sobie wargi sromowe miodem i udała się na strzelnicę. Ze względu na swój falliczny kształt i hałas wystrzałów rewolwer stanie się medium ekspresji. Dzięki przeniknięciu w świat mężczyzn i posługiwaniu się śmiercionośnymi narzędziami kobieta skonfrontuje się z własną złością, co pomoże się od niej uwolnić. W miejscu, gdzie króluje to, co męskie, najprawdopodobniej zbliży się do niej jakiś mężczyzna, by ją poderwać…

W wypadku dzieci, które się moczą, proszę rodziców, żeby spali z dzieckiem po wypiciu litra wody i wszyscy nasikali do łóżka. Sytuacja staje się zabawna i problem ustępuje.

Pewien mężczyzna powiedział mi raz:

– Czuję palenie w żołądku, które pojawia się po jedzeniu albo wtedy, gdy targają mną silne emocje. Pierwszy raz doszło do tego, kiedy straciłem kontakt z dzieckiem po dość trudnym rozwodzie. Matka dziecka oskarżyła mnie o zabawy z podtekstem tylko dlatego, że dowiedziała się, że chodziliśmy nago po domu. Nie miałem kontaktu z synem przez dwa lata i nigdy nie udało mi się poradzić sobie z tym bólem.

Odpowiedziałem mu następująco:

– Palenie w żołądku ma związek ze złością, którą czujesz w stosunku do kobiety odpowiedzialnej za rozłąkę z twoim dzieckiem, ale nie jest ona niczym innym niż przeniesieniem złości z dzieciństwa na twoją mamą. Czy karmiła cię piersią?

– Karmiła, lecz nigdy nie okazywała mi cielesnej czułości.

– W takim razie tak naprawdę nigdy nie karmiła cię piersią, ponieważ ta relacja była pozbawiona miłości. Oto akt, dzięki któremu odzyskasz to, co stanowi źródło twoich problemów. Musisz zostać pieszczotliwie i czule nakarmiony piersią. Mleko twojej mamy było niestrawne z powodu braku miłości, co spowodowało u niej palenie w żołądku, a ty powielasz tę dolegliwość. Doznałeś odrzucenia ze strony matki z powodu jej mleka. Musisz poprosić kobietę, z którą jesteś, aby założyła sztuczne piersi pełne słodkiego skondensowanego mleka, które masz ssać, gdy będziecie się kochać.

Wielokrotnie pytano mnie, w jaki sposób rozpoznaję naturę problemu stanowiącego podstawę aktu, który zaproponuję przychodzącej do mnie osobie. Ludzie zazwyczaj sądzą, że ich problem jest jednostkowy, natomiast w rzeczywistości ciągną za sobą problem genealogiczny. Na podstawie meandrów historii rodzinnej z całą jej filozofią oraz moralnymi i religijnymi zasadami ustalam pewne zależności. Układ drzewa oddziałuje na podświadomość niczym strzała i kiedy dochodzi do jej wystrzelenia, nie można jej powstrzymać przed dotarciem do celu. Podświadomość ma obowiązek doprowadzić ją do niego niczym rozkaz, jaki musi wypełnić człowiek, któremu zostaje on wydany. Nerwica rodzinna ma w sobie to, że prowadzi do samozniszczenia, a psychomagia skłania pacjenta do osiągnięcia go za pośrednictwem metaforycznego aktu mającego za zadanie zadowolenie podświadomości. Jeżeli ktoś odczuwa potrzebę zabicia własnych rodziców, powinien się do tego przyznać i wziąć odpowiedzialność za to, co odczuwa, żeby móc wyzbyć się tego pragnienia. Uzdrowienie drzewa genealogicznego wiąże się z dobraniem niezbędnych środków do tego, aby zrealizować metaforycznie samozniszczalny plan.

Drzewo genealogiczne jest terapeutycznym narzędziem, które podkreśla wszelkie formy psychicznego zniewolenia przekazywanego z pokolenia na pokolenie, gdzie punktami odniesienia są imiona, daty narodzin oraz śmierci, przebieg chorób, konflikty, zdrady, rozwody, nadużycia, porażki, samobójstwa, kłopoty finansowe i tak dalej. To proces polegający na powtórzeniach, postrzeganych przez pacjenta jako labirynt. Dzięki psychomagii możliwe jest przejście do aktu metaforycznego, pozwalającego oddziaływać na rzeczywistość i ją zmienić.

W psychomagii pacjent staje się swoim uzdrowicielem. Wychodzę z założenia, że podanie rozwiązania nie jest sprzeczne z efektem leczniczym. Ważne jest to, aby wyleczyć się samemu, aby stać się własnym magiem, własnym terapeutą. Kiedy ktoś działa za nas, dochodzi do zniszczenia siły uzdrowienia i do utraty tożsamości dlatego, że pozwalamy, aby w nasze wnętrze przedostała się tożsamość zastępcza, a to jest chore. To nasza własna tożsamość powinna uratować się i to z tego powodu pacjent powinien stać się własnym mistrzem. Na tym polega różnica między wręczeniem komuś przepisu a podaniem gotowego dania. Psychomagia tworzy przepis składający się z aktów, które mają być wykonane, a pacjent musi zrobić wszystko, by dokładnie ich przestrzegać. Aby się to udało, potrzeba chęci uzdrowienia, poszukiwań i żywego interesu. Trzeba dokonać podziału na chorego oraz leczącego. Z chwilą, gdy decydujemy się na wykonanie aktu, jedna część już jest uratowana. Wtedy w naszym wnętrzu pojawia się uzdrowiciel.

Pracowałem z kobietą, której mama została zamordowana siekierą przez pomoc domową. Poprosiłem ją, aby poszukała szczegółowych informacji na temat różnych siekier, co miało pomóc jej w odnalezieniu pozytywnych i mitycznych znaczeń siekiery. Dzięki zaznajomieniu się z tymi informacjami oczyściła narzędzie zbrodni, doceniła jego dobre strony i przeżyła przemianę w podświadomości.

Uwznioślenie pobudza przemianę; element śmierci staje się elementem życia.

Pewnego razu zapytano mnie, co sądzę o werbalnej traumie w drzewie genealogicznym. Każde słowo niesie w sobie niebezpieczeństwo, jeśli nie zdajemy sobie sprawy z bezpośredniego wpływu, jakie ma ono na podświadomość. Jako przykład wezmę terapeutę, który zwracając się do jednego ze swoich pacjentów, oznajmił: „Masz zbyt długi palec wskazujący”. Następnego dnia pacjent zranił się w ten palec podczas obsługiwania piły. Terapeuta nigdy nie powinien był użyć określenia „zbyt”, trzeba było zastąpić je przez „bardzo”. „Zbyt długi” jest krytyką, „bardzo długi” zaś stwierdzeniem.

Przepisałem akt psychomagiczny mężczyźnie, który nie umiał cieszyć się życiem w wyniku nadmiernie wypowiadanych przez jego matkę negatywnych przepowiedni: „Do niczego nie dojdziesz… Kto cię pokocha? Ale z ciebie ślamazara!”. Musiał on spisać na kartce papieru wszystkie zdania, które go zraniły, i przykleić je na swoje nagie ciało. Następnie jeden z przyjaciół miał jak najbardziej delikatnie po kolei je odklejać.

Co może powstrzymywać nas przed wykonaniem aktu? Nerwica, tak samo jak cierpienie, jest pętem, ponieważ stanowi formę wyrażania wołania o niedoznaną miłość. W ten sposób doprowadza się do powstania fałszywej tożsamości. Zgodzenie się na leczenie oznacza zaprzestanie upominania się o miłość i zrezygnowanie z nieprawdziwej tożsamości. Na początku trudno nam wyobrazić sobie inaczej nas samych, a odnalezienie prawdziwej tożsamości wywołuje w nas niepokój. Wynika to jednak tylko z braku doświadczenia i nie ma nic wspólnego ze słowami. Ponieważ nie przeżyliśmy tych doświadczeń w dzieciństwie, jesteśmy całkowicie pozbawieni środków, by sobie z tym poradzić.

Psychomagia przywraca początkowe informacje i łączy nas z naszym podstawowym bytem. Choroba nie jest niczym innym jak zagubieniem podstawowego bytu, co powoduje, że uchodzimy za to, czym nie jesteśmy. Żyjemy w czymś, co przypomina duszącą komedię, w której zmuszamy się do pewnych zachowań, ideałów, zawodów, związków miłosnych – to znaczy do powielania czegoś, co drzewo genealogiczne narzuca nam niczym groźbę. „Nie bądź tym, czym jesteś, bądź tym, kim chcemy, żebyś był, to jest tym, czym nie jesteś”. Uzdrowienie musi przywrócić nam teraźniejszość. Osoby chore psychicznie cechuje to, że żyją w przyszłości lub w przeszłości, lecz nigdy w teraźniejszości. Znajdują się one w patologicznym stanie samoniszczenia, gdzie nie wyrażają siebie, są nieobecne w teraźniejszości i snują niemożliwe do osiągnięcia plany. Pacjent nie przychodzi po to, by się wyleczyć, tylko po to, by się odnaleźć. Pytanie, jakie należy mu zadać, to: „Jak się pan/i czuje? Czy lubi pan/i siebie? Czy naprawdę lubi pan/i to, co lubi?”. Człowiek musi zanurzyć się całkowicie w tym, co sprawia mu krzywdę, aby móc podjąć dalsze kroki. Trzeba wypić kielich do samego dna, jeżeli chce się doznać wzniesienia.

Powinniśmy używać narzędzia przenośni. Obrażony człowiek jest niczym dziecko. Jego pragnienie jest jak tor wystrzelonej strzały, której nic nie zatrzyma. Jeżeli czuje on potrzebę odcięcia komuś głowy, psychomag musi dostarczyć mu takie środki, aby jego strzała dotarła do celu za pośrednictwem metafory. Przenośnia jest realna i prawdziwa jak sama rzeczywistość.

Świadome ciało chłonie w ten sposób siłę przenośni dostarczonej przez podświadomość. Jeżeli dziecko czuje potrzebę uwolnienia się od władzy ojca (twierdzi, że chce go zabić), pokona swój problem, wykonując metaforyczny akt ścięcia głów ptakom na fermie kur.

Muszę przyznać, że ludzie przychodzący do mnie z prośbą o pomoc często nie są w stanie jasno zdefiniować zła, które stanowi źródło ich cierpienia. Pacjenci nie wiedzą, z czym w rzeczywistości wiążą się ich niepokoje. Staje się to tym bardziej ewidentne, gdy proszę ludzi, aby wyobrazili sobie, że jestem magiem mogącym spełnić ich życzenie. Widać wtedy, że nie wiedzą, jak podejść do swojego problemu, odbiegają od tematu i nie umieją sformułować pytania. Czasami trzeba uczepić się metafory wynikającej z języka i powrócić do wyrażeń używanych przez samego zainteresowanego.

Pewna dziewczyna narzekała na zachowanie, które przyjmowała w obecności mężczyzn. Mówiła: „Nie mam jaj”. Rozwiązaniem było dostarczenie tego, czego jej brakowało. Poradziłem jej, żeby zrobiła sobie penisa z banknotów zwiniętych wzdłuż dłuższego boku i by wraz z dwoma kulkami antystresowymi wsadziła je do majtek i przeszła się tak ulicą. Takie podejście pozwala zmienić rzeczywistość i zdobyć męską siłę dzięki mocy wyobraźni.

Metoda symulacji stanowi również sposób na to, by dotrzeć do tkwiącego w nas popędu homoseksualnego. Weźmy jako przykład kobietę, która godziła się na to, by dotykano całego jej ciała poza pupą. W rzeczywistości była to reakcja obronna na niewypowiedziany gwałt, którego dopuścił się wobec niej ojciec, gdy była młodsza. Ponieważ pozostawał on pod wpływem popędu homoseksualnego, jego córka mogła zadowolić jego pragnienie tylko poprzez penetrację analną. Powstrzymywała swoje kobiece reakcje, aby przypodobać się ojcu. Przybrała cechy męskie. Wyrzucała z siebie tłumioną złość, przyjmując rolę i płeć ojca. Poprosiłem ją, aby odtworzyła czyny, których doświadczyła, ponieważ akt psychomagiczny wywołuje reakcje i prowadzi do zmiany zachowania u pacjenta.

Utrata relacji uczuciowej może zostać odebrana jako okaleczenie i trzeba potrafić się z tym skonfrontować. Stało się tak w wypadku kobiety, której mąż był ciężko chory na serce. Nie wiedziała, jak przygotować się do zbliżającej się żałoby, i wyrażała swoje cierpienie, śniąc, że sama zabija męża. Potrafiła wyobrazić sobie śmierć i pogodzić się z nią, jednak nie była w stanie przeżyć jej w rzeczywistości. Musiała przygotować się na tę stratę. Idąc za moją radą, włożyła zdjęcie męża i jego dowód osobisty do pudełka symbolizującego trumnę i je pochowała. Po pewnym czasie mąż rzeczywiście zmarł. Kobieta była gotowa stawić czoła brakowi obecności męża, który nie mógł już jej towarzyszyć.

Prawdopodobnie im trudniejszy do wykonania akt zaproponowany przez psychomaga, tym większe prawdopodobieństwo, że będzie on skuteczny.

Aby matka i dziecko przestali być od siebie zależni, poradziłem pewnej mamie, żeby pojechała do Stanów Zjednoczonych (wysiłek fizyczny związany z podróżą, wysiłek finansowy związany z opłatą za bilety) i zamknęła się w pokoju hotelowym ze swoim synem na dwadzieścia dwa dni. Otwarcie na świat zewnętrzny miało być stopniowe (odsłanianie zasłon, odbieranie wiadomości, dawanie dziecku jeść, odstawianie go od piersi i tak dalej). Skala wysiłku, wydatki i poświęcenie, jakich wymaga zrealizowanie aktu, są podstawowymi warunkami, by był on dobrze wykonany. Trzeba dać – aby otrzymać.

Trzeba też mieć wiarę, że da się uleczyć jedynie tych z nas, którzy chcą być uleczeni. Jeżeli któryś z twoich pacjentów uważa, że jest przez kogoś opętany: przez diabła, złego ducha, lęk przed utratą rozumu, czy też że został na przykład przeklęty, możesz spróbować uwolnić go od tego odczucia dzięki ceremonii dmuchnięć.

Zaciśnij usta i mocno wydmuchuj powietrze, wyobrażając sobie, że oddalasz z opętanego ciała uciemiężający go byt. Dmuchaj na pacjenta, zaczynając od najwyższych partii głowy. Dmuchaj energicznie na jego włosy, aby pozbyć się uciskającego go strapienia. Następnie stań przed opętanym i dmuchaj w szyję, w uszy, w dziurki od nosa i w otwartą buzię. Kiedy poprosisz go, żeby zamknął oczy, dmuchaj w całą jego twarz, a następnie w kark. Weź go za ramię i nie przestając dmuchać, co jakiś czas powtarzaj następujące słowa: „Wynoś się! Odejdź!”. Weź go za ramię, tak by mógł unieść lewą nogę, a następnie prawą. Dmuchaj w ten sam sposób w całe jego ciało – od klatki piersiowej do pleców. Zakończ, dmuchając mu na bose stopy. Narysuj białą kredą koło na podłodze dookoła ciała pacjenta. Następnie zmyj wszystko namoczoną gąbką, mówiąc: „Jesteś wolny! Wchłoń podziemne moce! Niech ta moc dotrze do twojej głowy! Rozpostrzyj cały swój byt na wszystkie zakątki świata! Połącz się z gwiazdami!”.

Tak kończy się rytuał wprowadzenia do świata psychomagicznego – pacjent zostaje uwolniony od obsesji. Tylko wtedy może nastąpić proces uzdrowienia.

Pewna kobieta z pomalowanymi na czerwono długimi paznokciami miała problem z tym, że „zarabiała pieniądze na mężczyznach”… Zdradziła mi w sekrecie, że mężczyźni ją utrzymywali, i poprosiła o akt psychomagiczny, aby móc pracować bez konieczności korzystania ze swoich uroków cielesnych. Poprosiłem ją, by zdobyła dużą muszlę, wypełniła ją ziemią i zasadziła w niej dziesięć ziaren zboża, aby obcięła paznokcie i zakopała je w niej. Wodą święconą z kościoła miała podlewać zasadzone ziarna, dopóki nie zakiełkują i nie wyrośnie z nich dziesięć roślinek. Zrealizowała akt i obcięła dziesięć swoich paznokci. Zrozumiała, że jej długie paznokcie symbolizowały ręce, które nie pracowały.

Michel ma jakieś pięćdziesiąt osiem lat, być może mniej, jest łysy i nosi perukę. Poprosiłem go, aby ją zdjął na terapii i stanął przed grupą z odsłoniętą głową… Robi to. Zaczyna narzekać: „Mam kryzys. Nie wiem, co się ze mną stanie. Wiele strasznych rzeczy przytrafia mi się jednocześnie”. Jest tak przejęty, że zaraz się rozpłacze. „Rozstałem się z żoną, zamieszkaliśmy w różnych miejscach, rozstanie było trudne i bolesne, mogłaby ona umrzeć, odebrać sobie życie, a ja nie wiedziałem, jak będę się z tym czuć… Ponadto z finansowego punktu widzenia układa mi się źle… Musiałem pójść do banku i poprosić o dużą pożyczkę. Nie wiem, jak uda mi się ją spłacić…”.

Odpowiadam mu następująco: „Bądź tak dobry i powtórz przed wszystkimi (jesteśmy trzydziestodwuosobową grupą) wszystko to, co powiedziałeś, problem za problemem. Najpierw wyjdź jednak z sali i wejdź, kiedy cię zawołamy”. Gdy jest na zewnątrz, ustalam z grupą plan działania. Wołamy go. Michel zaczyna: „Stanę tak, łysy, przed moimi współpracownikami i klientami. Nie wiem, co się wydarzy. Boję się…”. Wszyscy śmiejemy się do rozpuku i bijemy mu brawo. „Rozstałem się z żoną”. Śmiejemy się, bijemy brawo i wołamy: „Brawo! Brawo! Brawo!” „Finansowo układa się źle… Nie wiem, jak oddam pieniądze bankowi…” Wszyscy śmiejemy się do rozpuku, krzyczymy: „Świetnie!”. Bijemy brawo.

Michel zaczyna się śmiać. Zdał sobie sprawę z tego, że robi to, co dokładnie chciałby robić, i że jego dramat jest w rzeczywistości zabawą.

Na jednym z moich kursów metagenealogii pewien mężczyzna dostaje załamania nerwowego i zaczyna okazywać przejawy niepokoju, drży, ma skurcze i się dusi. Nikomu nie udaje się go uspokoić. Atak natychmiast ustępuje, gdy po dużym wysiłku w końcu zdejmuje z palca obrączkę.

Na zajęciach z tarota w Marsylii zauważyłem, że Daniel ma na sobie zniszczone i brudne skarpety. Biorę go za prawą stopę, głaszczę ją, zdejmuję jedną z moich skarpet (nową i czystą) i zakładam mu ją. Płacze. Ma napad złości, gdy myśli o tym, że rodzice go zaniedbywali, kiedy był dzieckiem.

Mój syn Brontis często wspomina pluszowego misia, którego kazałem mu pogrzebać, kiedy w wieku sześciu lat ze mną zamieszkał. Podarowałem mu tego pluszaka, gdy miał trzy lata, a ja i jego mama się wówczas rozstaliśmy. W moim filmie Kret powiedziałem mu: „Dzisiaj kończysz siedem lat. Jesteś już mężczyzną. Pochowaj swoją pierwszą zabawkę i portret twojej zmarłej mamy”. Po nagraniu tej sceny popełniłem błąd, zostawiając pod ziemią pluszaka i portret. Kiedy Brontis skończył dwadzieścia cztery lata, wyznał mi: „Aby ukoić ból po utracie pluszaka i portretu mamy, wyobraziłem sobie, że mrówki zamieszkały we wnętrzu misia i że towarzyszyła im Bernadette”. Usiłując naprawić mój błąd, pochowałem w ogródku przy naszym domu pluszowego misia, położyłem obok również zdjęcie Bernadette, mamy Brontisa. Ubrałem się w skórzany strój (jak w filmie Kret) i powiedziałem Brontisowi (nagiemu jak w filmie): „Kończąc siedem lat, masz prawo być dzieckiem. Odkop swoją pierwszą zabawkę i portret mamy”. Ja grałem na flecie, a on odkopywał zdjęcie, tym razem kolorowe, film był zaś czarno-biały, a misiek był delikatny i miękki…. Zaczęło padać. Jak w Krecie prowadziłem Brontisa, a ten trzymał się moich pleców, podczas gdy ja udawałem chód konia. Brontis, z głową opartą na moim karku, płakał niczym wdzięczne dziecko.

Konferencja psychomagiczna Uniwersytet Jussieu, Paryż (1987)

(Duże audytorium ze stopniami oddzielonymi pośrodku przejściem prowadzącym w dół do bardzo długiego stołu, który posłużył mi za scenę).

Zwracając się do publiczności, powiedziałem:

– Jeśli ktoś mnie o to poprosi, mogę mu udzielić rady z miejsca. Nigdy tego nie robiłem przed publicznością, ponieważ trzeba skupić się na drzewie genealogicznym pacjenta, jednak spróbujmy. Będziecie mogli w ten sposób zobaczyć psychomagię w akcji.

(Jeden z uczestników zadaje pierwsze pytanie):

– Od jakiegoś czasu umieram z głodu. Czasami udaje mi się zrobić coś kreatywnego, uczyć się, ale… Żołądek, no… Zawsze nadchodzi moment… moment, kiedy zaczynam źle się czuć, jeśli czegoś nie zjem.

– Oto moja rada: ponieważ boisz się, że zabraknie ci jedzenia, poszukaj mamki, która obecnie karmi, i zapłać jej, aby karmiła cię przez siedem dni. Przeżyj te siedem dni, żywiąc się mlekiem opiekunki! Twoje lęki wtedy ustąpią.

(Na sali pojawiają się reakcje niedowierzania):

– A skąd taki akt?

– Ponieważ lęk przed utratą pożywienia jest lękiem przed brakiem matczynego mleka. Musisz go pokonać. Widzę, że jesteś bardzo szczupły. Nie karmiono cię należycie. Musisz pokonać pewne opory dotyczące archetypu matki i kobiety. Jeśli mnie posłuchasz, powinieneś zgodzić się na poniesienie pewnych kosztów. To wszystko spowoduje pewne konsekwencje. Będziesz musiał znaleźć mamkę i uzgodnić z nią cenę; będziesz musiał ją znaleźć na własną rękę… To pomoże ci pokonać lęki. Odzyskasz wiarę w kobiety i jednocześnie odzyskasz wenę twórczą, ponieważ zaakceptujesz swoją wewnętrzną kobiecość, swoją duszę.

(Lekko drwiąca dziewczyna):

– Chłopak wysłał do mnie list, w którym oznajmił: „Nie chcę cię więcej widzieć, chyba że przyjdziesz z językiem wywalonym do samego pępka”. Co mogę zrobić? Ja go wciąż kocham, ale nie chcę się skompromitować.

– Zrób sobie język z różowego materiału. Kiedy będziesz przed jego domem, wsadź go sobie do buzi tak, by zwisał ci do samego pępka, i zadzwoń do drzwi. Gdy otworzy, ujrzy cię ze zwisającym językiem. Jeśli zacznie się śmiać, oznacza to, że zasługuje na ciebie. Jeśli zamknie ci drzwi przed nosem, poczuj się szczęśliwa z końca związku z tak duchowo tępym człowiekiem.

(Nieśmiała dziewczyna bardzo cicho zadaje pytanie, nie ruszając się z miejsca):

– Od wielu miesięcy usiłuję sprzedać pewne rupiecie…

– Mów głośniej, żeby wszyscy cię słyszeli!

– Ja…

– Mów głośniej! Wstań, żeby wszyscy cię widzieli!

– Dałam ogłoszenia…

– Wstań! Nie mów na siedząco!

– Dałam ogłoszenia i dużo ludzi dzwoniło, ale…

– Głośniej! Patrz na ludzi!

(Dziewczyna wstaje).

– Ale ludzie umawiają się ze mną i później nie przychodzą, przez to nie mogę pozbyć się tych rupieci i…

– Co to za rupiecie?

– Meble, których już nie chcę.

– Kiedy zadaje się pytanie, podświadomość nigdy nie podsuwa natychmiastowej odpowiedzi, ponieważ podświadomość przetwarza wszystko jak komputer… Powiedz mi, jak masz na imię!

– Virginie…

(Zwracam się do publiczności):

– Zauważyłem, że Virginie nie była w stanie mówić na stojąco, tylko siedząc na fotelu, a zatem na należącym do niej meblu. Dostrzegłem także, że mówiła tak, jakbym nie mógł jej zrozumieć. Wyciągnąłem z tego pewne wnioski.

(Zwracając się ponownie do Virginie):

– Rozmawiasz z archetypem ojca, siedzisz na fotelu jak dziecko. Chcesz sprzedać swoje stare meble, ponieważ brakowało ci domu, w którym byłby ojciec. Chęć sprzedania starych mebli to chęć porzucenia pozycji dziecka, w której utkwiłaś. Aby sprzedać te meble, trzeba umieścić w twoim życiu ojca. Jeśli dojdzie do sprzedaży za jego pośrednictwem, myślę, że się uda. W dniu, kiedy będziesz chciała sprzedać meble, musisz ubrać się jak twój tata, stworzyć go w twoim ciele, tak jak go sobie wyobrażasz. Przejdziesz się między tymi meblami jak on. Doświadczysz jego obecności i zaakceptujesz mężczyznę, którego w sobie masz. W jakim wieku straciłaś tatę?

– Gdy miałam cztery lata.

– To zatem mityczny ojciec i na tym polega problem. Kiedy przebierzesz się za tatę, będziesz gotowa na sprzedaż, ponieważ stworzysz go w sobie, nie będzie ukrywał się pod postacią mebli i chęci dzielenia z nim domu. Bo to właśnie stamtąd wyrzuciłaś mężczyzn z twojego życia. Twój tata został wymazany, tak samo jak tata twoich dzieci. W twoim życiu nie ma ojca, ponieważ powtarzasz model z dzieciństwa. Dlatego proszę cię, abyś wchłonęła postać taty i dzięki temu sprawiła, że zaistnieje. Będziesz wtedy mogła sprzedać meble, a serce odzyska spokój.

(Młody człowiek, z tyłu sali, stoi w środkowym przejściu):

– Przepraszam… Chciałbym zapytać…

– Pytaj!

– Mam dużo energii, bardzo dużo, ale jej odpowiednie używanie kosztuje mnie wiele wysiłku.

– Jakie jest twoje pytanie?

– Co mogę zrobić, by ukierunkować tę energię?

– Stań na środku przejścia i idź powoli w moim kierunku, skupiając się na swoim sercu! (Chłopak zaczyna iść). Skup się! Idź! Idź! Podejdź i przyłóż swoje serce do mojego! Wejdźże na ten stół! Dobrze! Jak masz na imię?

– Bernard.

– Bernard, trzymaj się mnie mocno! Przyłóż swoje serce do mojego. Chłoń moją moc! Chłoń! Przyłóż głowę do mojej! (Ta wymiana trwa wiele minut). Dobrze, Bernard, nie odstępuj ode mnie. Ja będę szedł do przodu, a ty będziesz się cofać.

(Mocno trzymam Bernarda w pasie, podnoszę go i nie puszczając go, kieruję go do tyłu, jest cały czas przy mnie, zestawiam go ze stołu i mówię do niego):

– Przedstawiam siłę twojego taty. Prowadzę cię. Zaufaj mi! Pozwól się prowadzić! Nie trać we mnie wiary! Idź do tyłu!

(Popycham Bernarda do samego końca sali. Kiedy tam docieramy, nie rozdzielamy się i mówię do niego):

– Zaufaj sobie, idź do przodu i kieruj mnie do tyłu… Godzę się, by mój syn mnie prowadził… Daj mi zejść… Pozwól, bym dostosował moje tempo do twojego… Dobrze, dobrze ci idzie. Teraz postaw mnie na stole.

(Na stole rozdzielamy się).

– Proszę bardzo! Nauczyłeś się kogoś prowadzić. Syn może zająć miejsce ojca. Jakie było twoje pytanie?

– Co mogę zrobić, żeby ukierunkować moją energię?

– To, co właśnie zrobiliśmy, jest moją aktywną odpowiedzią: dostrzegłem w twoich ruchach, wyrazie twarzy, tonie głosu, że brakowało ci głębokich relacji z ojcem. Nie potrafiłeś wykorzystać swojej męskiej energii, ponieważ nie miałeś wzorca mężczyzny. W kilka minut poprzez symboliczne pozy ciała, odgrywając rolę ojca, sprawiłem, że stałeś się widoczny i byłeś rozumiany. Przekazałem ci moc seksualną, emocjonalną i intelektualną. Ustąpiłem ci miejsca. Pozwoliłem ci wejść we mnie, abyś poczuł się kochany, i dałem ci możliwość przekazania tego, co otrzymałeś. A więc możliwość bycia własnym ojcem i twórcą… Co ty na to?

– Dziękuję, dziękuję, dziękuję.

(Uczestnicy biją brawo).

– Czy ktoś jeszcze chce o coś zapytać?

(Unosi się wiele rąk i uczestnicy zadają pytania, na które z powodu braku czasu odpowiadam bardzo szybko).

– Jak mogę przeżyć żałobę po relacji miłosnej?

– Kobieta musi być wysłuchana. Przejedź pięćset kilometrów samochodem, rozmawiając o swojej relacji miłosnej z koleżanką, ale tylko jeśli nie odezwie się ona do ciebie ani słowem.

– Mój brat próbował popełnić samobójstwo. Nie chce z nikim rozmawiać. Jak możemy mu pomóc?

– Czy wasza mama żyje?

– Nie. Zmarła, gdy byliśmy dziećmi.

– Twój brat poszukuje archetypu matki. Ponieważ potrzebuje, by wysłuchała go jakaś kobieta, możesz mu pomóc, wysłuchując go bez wyrażania swojego zdania. Napisz na kartce „Moje opinie”, odbij na niej kroplę swojej krwi. Wsadź kartkę do lewej kieszeni i trzymaj ją, dopóki twój brat nie wyrazi swoich uczuć, ty zaś nie ingeruj w żaden sposób. Zmuś się do zachowania ciszy.

– Znam człowieka, który pociąga mnie pod każdym względem poza sferą seksualną, bo nie doznaję z nim orgazmów. Co mogę zrobić?

– Wykradnij swojemu tacie parę skarpetek, majtek, piżamę i koszulę. Poproś swojego chłopaka, żeby to wszystko włożył. Musisz wypić litr wody, usiąść mu na kolanach i nasikać na niego. Następnie macie się kochać. Ukarzesz swojego tatę, obsikując go, i sprawi to, że osiągniesz orgazm.

– Jem łapczywie czekoladę. Jak mogę przestać?

– Kiedy będziesz się następnym razem wypróżniać, połóż swoje odchody na tosty, zakop je w doniczce i zasadź w niej roślinę aromatyczną. Postaw doniczkę na stole w jadalni.

– Za każdym razem, kiedy czegoś chcę, nie wiem, czy uda mi się to osiągnąć. Jak pozbyć się tego lęku?

– Czy masz siostrę?

– Tak, bliźniaczkę. Mama nigdy nas nie odróżniała. Do dzisiaj mówi na nas: „dziewczyny”. Kiedy byłyśmy małe, ubierała nas na czerwono.

– Jeżeli jesteś sobą, chcesz. Jeśli zaś swoją siostrą, nie chcesz. Ona chciałaby mieć twoje życie, więc czujesz się winna tego, że masz swoje życie. Czy chcesz, żeby mama was odróżniała?

– Od lat ją o to proszę.

– Zrób sobie strój, którego jedna połowa będzie czerwona, a druga będzie przedstawiać kobietę, jaką chcesz się stać. Jak wyobrażasz sobie siebie samą idącą na imprezę?

– W długiej niebieskiej sukience.

– Musisz zrobić sobie strój w połowie czerwony, taki jak nosiłaś, kiedy byłaś dziewczynką, i w połowie niebieski, należący do nowej kobiety. Będzie to więc długa niebieska sukienka. Pójdziesz do mamy i powiesz jej: „Jedna połowa to moja siostra, a druga połowa to ja”. Przygotujesz sobie w torebce ubranie na zmianę. Rozbierzesz się przed nią i dasz jej czerwoną część stroju, mówiąc: „Jeśli chcesz, możesz to dać mojej siostrze. Ona ma na imię Czerwona, a ja Niebieska”.

– Dlaczego życie jest ciężkie?

– Pierwsze, co rzuca się w oczy, to twoja cysta na czole. Zrób sobie bandaż w żywych kolorach. Noś go w miejscach publicznych. Zyskasz pewność, że ludzie na ciebie patrzą, ponieważ twoje nieświadome pragnienie to przyciąganie wzroku innych, a zatem istniejesz!

– Studiuję psychologię i chciałabym mieć narzędzia do komunikowania się z przyszłymi pacjentami.

– Idź do sklepu z zabawnymi gadżetami i kup największe uszy, jakie znajdują się w asortymencie. Chodź z tymi uszami po mieście przez cały dzień. Najlepszym sposobem, by poprawić komunikację, jest słuchanie ze skupieniem.

– Dlaczego odczuwam potrzebę obrażania innych i co mogę zrobić, by to się więcej nie powtarzało?

– To język odnoszący się do seksualności, której nie można zrealizować. Twoja złość rekompensuje niespełnione życzenie. Zrób sobie wizytówki, na których będzie napisane: „Żeby się skutecznie porozumiewać, muszę obrażać ludzi, których kocham. Dziękuję”. Podpisz wizytówki i dawaj je osobom, które obrazisz.

– Jestem człowiekiem nieustannie zżeranym przez wątpliwości. Co mam zrobić, aby się od nich uwolnić?

– Kto ci powiedział, że bycie kobietą oznacza zwycięstwo, a bycie mężczyzną ponoszenie porażki?

– Mój tata, ponieważ mam siostrę i to ona jest jego ulubienicą.

– Oto akt na odzyskanie wiary w siebie. Weź zdjęcie taty i zalaminuj je, tak aby było nieprzemakalne. Za każdym razem, kiedy będziesz iść do toalety, nasikaj na nie. Musisz to robić przez czterdzieści dni z rzędu i za każdym razem, gdy będziesz sikać, wypowiedz na głos: „Zostaw mnie w spokoju!”. Po czterdziestu dniach poczujesz się silny i będziesz mógł się postawić.

– Chciałabym odnaleźć moją kobiecą wenę twórczą.

– Jaką formę sztuki lubisz?

– Mandale.

– Zrób mandale krwią miesiączkową.

– Nie mam problemów ze wzrokiem, lecz za każdym razem, gdy patrzę w lustro, oczy zdają się zachodzić czymś w rodzaju gęstej mgły. Dlaczego? I co z tym zrobić?

– Nie widzieć własnego wizerunku oznacza nie chcieć widzieć własnego wnętrza! Weź zdjęcie swojej mamy i przyklej je do lustra w twoim pokoju. Nastaw budzik co noc na trzecią i połóż się spać. Kiedy zadzwoni, wstań natychmiast i obrzuć obelgami zdjęcie mamy. Następnie wróć do łóżka i gdy się obudzisz, zadzwoń do niej i porozmawiajcie.

– Nie rozumiem tego aktu.

– Wytłumaczę ci: wolałabyś być mężczyzną. Niewidzenie siebie samej oznacza, że nie zdajesz sobie sprawy z własnej impotencji, kastracji ani problemów seksualnych! Ubliżanie twojej mamie wiąże się z ubliżaniem kobiecie, która w tobie tkwi. Telefon do mamy jest uznaniem siebie jako kobiety, to znaczy odzyskaniem komunikacji z samą sobą.

– Dziękuję.

– Mój tata jest sławny, co mam zrobić, żeby zwracał na mnie uwagę?

– Stań przed nim i poproś, żeby cię słuchał przez godzinę, nie odzywając się ani słowem. Wcześniej przygotuj trzysta kserówek twojego zdjęcia i kiedy będziesz z nim rozmawiała, będziesz umieszczać je wszędzie: w jego kieszeniach, butach, na głowie… W końcu cię usłyszy i zobaczy!

– Co mam zrobić, żeby być lepiej zorganizowana i podjąć rozmowę, której się obawiam, rozmowę o pieniądzach ze szpitalem?

– Brak organizacji jest oznaką nieobecności ojca. Poproś swojego chłopaka, żeby ejakulował na twoim ramieniu. Żeby rozprowadził spermę na całym twoim kręgosłupie, od karku do niższych partii pleców, po czym pozwól, aby wyschła. Włóż flanelowe ubranie i pójdź na rozmowę do szpitala. Zdobędziesz w ten sposób ojcowski szkielet, dzięki któremu będziesz potrafiła rozmawiać o interesach.

– Odczuwam pociąg homoseksualny. Mam dać mu się ponieść czy popełnić samobójstwo?

– Jeżeli twoja mama nie chciała zajść w ciążę, jeśli chciała ją usunąć, będziesz mieć tendencję do dążenia ku samozniszczeniu w odpowiedzi na jej pragnienie, byś zniknął. Znajdujesz pod wpływem nerwicy twojej mamy. Masz naturę kobiety, której musisz dać żyć. Czy kiedy miałeś się urodzić, rodzice mieli nadzieję, że będziesz dziewczynką?

– Tak, moja siostra zmarła, zanim przyszedłem na świat. Miałem ją zastąpić.

– Kup baranka u rzeźnika. Wybierz koleżankę, która potrze nim całe twoje ciało. Następnie będziesz go tulić, a koleżanka będzie usiłowała wyrwać go z twojego uścisku. Kiedy jej się to uda, włóż baranka do czarnego worka i go pochowaj. Zakończ akt, umieszczając obok kwitnącą roślinę. Pochowasz tak w przenośni swoją siostrę i poczujesz się wolny.

– Ojciec był dla mnie surowy. Nieustannie mnie krytykował. Nie daje mi on spokoju i ciągle jestem mu posłuszna, mimo że ojciec nie żyje. Jak mogę się od niego uwolnić?

– Co ci mówił?

– Do niczego się nie nadajesz, jesteś brzydka, głupia, ślamazara… Jak wszystkie kobiety…

– Weź dwa arkusze pergaminu. Na pierwszym zapisz wszystkie negatywne określenia wypowiedziane przez ojca, a na drugim zrób dokładnie na odwrót: dziewczyna do wszystkiego… ładna… inteligentna… zdolna do wszystkiego… Idź na jego grób i spal pergamin z negatywnymi epitetami. Zbierz popiół i potrzyj nim pergamin z pozytywami, mówiąc przy tym: „Zwracam ci to wszystko!”. Spal wszystko, a popiół wsyp do butelki z winem, a następnie wylej ją na jego grób.

– Niedawno wprowadziłam się z chłopakiem do mieszkania po jego zmarłej babci… I mam wrażenie, że panująca w nim energia nie jest dobra. Nie czujemy się w nim jak u siebie.

– Ustawcie po kadzidle w każdym z pomieszczeń i zapalcie je wszystkie jednocześnie. W ten sposób mieszkanie się oczyści. Następnie, w sypialni, za pomocą kompasu ustalcie cztery strony świata. Niech każde z was ukłuje się w palec i zostawi kroplę krwi na ścianie od strony północy, południa, zachodu oraz wschodu. W nocy nasikajcie zaś do pustej doniczki. Przejdźcie się po całym mieszkaniu, wsadźcie rękę do własnego moczu i oznaczcie nią wszystkie zakątki mieszkania. Dzięki temu stanie się ono wasze.

(Pracownik uniwersytecki przynosi dużych rozmiarów paczkę zawiniętą w złoty papier. Zwracam się do uczestników, otwierając paczkę):

– W ciągu jednej godziny nie mogę przepisać dwustu aktów psychomagicznych. Zakończę dzisiejsze zajęcia, udzielając aktu zbiorowego… Te zeszyty zawierają zbiór pytań, dzięki nim będziecie mogli pracować nad rozwijaniem świadomości, na które każde z was ma odpowiedzieć z jak największą powagą, głębią oraz odwagą. Kiedy już to zrobicie, przez tydzień śpijcie z zeszytem pod poduszką. Po upływie tego czasu przeczytajcie to, co napisaliście. Jeżeli zauważycie, że zmieniło się coś w waszym podejściu do życia, kupcie ładną roślinę i zasadźcie ją w ogrodzie lub w doniczce razem z zeszytem.

(Rozdaję zeszyty. Uczestnicy pospiesznie zaczynają czytać pytania. Nie zauważają, że wychodzę).

Jaki mam cel w życiu? Kim chcę tak naprawdę być? Czego sobie zabraniam? Od czego czy też od kogo chcę się uwolnić? Kogo oszukuję? Co gromadzę? Co ukrywam? Co czystego i nietkniętego przechowuję w moim wnętrzu? Jakie doświadczenia chciałbym przeżyć? Czy zdobędę się na odwagę? Kogo nieustannie krytykuję? Kto mnie kocha i kogo kocham ja? Jakie mam relacje z mamą? Jakie relacje mam z tatą? Czy słuszne jest to, czego uczono mnie od małego i w co kazano mi wierzyć? Czy jest coś, co interesuje mnie bardziej niż pieniądze? Gdyby Bóg istniał, to jak by wyglądał? Czy jestem potrzebny innym ludziom? Czy jestem zadowolony z mojego życia? Czy dbam o zdrowie, czy też się niszczę? Czy mogę nauczyć czegoś innych ludzi? Czy mogę kogoś uzdrowić albo udzielić rady? Czy mieszkam w miejscu, które mi się podoba? Czy tworzę prawdziwy związek? Czy jestem szczęśliwy? Pod jakim względem jestem niezadowolony? Czy udaje mi się zrealizować to, co sobie postanowiłem? Jaką mądrością albo doktryną się kieruję? Czy naprawdę wierzę w to, co mówię? Co w sobie podziwiam, a czym gardzę? W kim mam sprzymierzeńców? Co powinienem natychmiast wyrzucić z mojego życia? Czemu muszę nadać równowagę i harmonię? Czy daję sobie to, na co zasługuję? Kogo powinienem ukarać? O co się obwiniam? Na czym znam się najlepiej? Choćby mnie miało zaboleć, co powinienem poświęcić? Czy ja sam jestem powodem mojej samotności? Kto może mi pomóc? Co takiego wciąż nieustannie powtarzam? Czy porażka mnie zniechęca, czy podchodzę do niej jak do zmiany kierunku? Co mnie przytrzymuje w przeszłości? Jakie mam możliwości? Czy czuję się niekompetentny albo głupi? Czy mam zamiar zmienić świat dzięki moim ideom? Czy czuję się egoistą? Czy uważam się za tchórza? Co muszę w sobie opanować? Do kogo mam żal? Czyją jestem ofiarą? Co muszę przestać znosić? Czego muszę przestać się trzymać? Co jest powodem mojej złości? Gdyby nie można było mnie ukarać, kogo bym zabił? Kto może mnie uchronić? Kogo ja chronię? Co jest moją największą raną? Czy coś sprawiło, że straciłem wiarę? Jaką fantazję seksualną tłumię w sobie? Jaka pokusa nie daje mi spokoju? Czego muszę użyć, by osiągnąć to, czego pragnę? Komu się sprzedałem? Od jakich uprzedzeń muszę się uwolnić? Od jakiego zniewolenia udało mi się uciec? Jakie siły się we mnie uwalniają? Co się we mnie sypie? Czy uznaję czyjąś wyższość? Czy potrafię podziwiać zalety innych? Czy jestem zaborczy? Czy jestem nachalny? Czy boję się szaleństwa? Jakie nałogi mnie opanowały? Czy dzielę się tym, co wiem, i tym, co mam? Jaki ideał jest dla mnie nieosiągalny? Czy godzę się na sukces bez niszczenia siebie? Czy buduję coś nowego i ważnego? Czy wierzę w innych? Czy czuję się więźniem przestarzałego świata? Z kim współpracuję, aby wspólnie osiągnąć wyższy cel? Czy spotykam się z ludźmi, którzy uprzyjemniają mi życie, czy też z ludźmi, którzy pchają mnie ku zniszczeniu? Czy jestem w stanie zostawić za sobą przeszłość i zacząć życie na nowo? Czy godzę się na proste szczęście, jakim jest bycie żywym? Czy godzę się na bycie skromnym kanałem życzeń kosmosu?

Darmowe czytanie tarota w kawiarni Le Téméraire

Czytanie tarota nie jest upraszczającą interpretacją, unieruchamiającą człowieka w pseudożyciu i odsuwającą go od wszelkiej odpowiedzialności przed działaniem. Czytanie tarota łączy każdą odkrytą kartę niczym osobiste puzzle psychologicznej budowy pacjenta. W układzie tych kart kryje się tajemnica słów, które otwierają się, zamykają, ukrywają i ujawniają to, co „niewypowiedziane”. Jest to pierwszy krok podczas czytania kart i zakończy się on propozycją aktu psychomagicznego, który wyłania się bezpośrednio z głębin podświadomości pacjenta. Siedzę w kawiarni. Mam przed sobą mały prostokątny kawałek z fioletowego materiału, na którym w jednej kupce leżą dwadzieścia dwie karty składające się na Wielkie Arkana. Jest punktualnie szósta po południu. Pierwsza osoba siada przede mną: młoda, dojrzała, mężczyzna albo kobieta, z uśmiechem na ustach lub ze łzami w oczach. Zauważam, zapamiętuję i analizuję: twarz, ręce, ciało, skórę, farbę na włosach, biżuterię, ubrania, sposób oddychania, stan umysłowy, emocjonalny i seksualny pacjenta. Czy jego poród był dobry, czy też nie? Nieobecny ojciec? Dominująca matka? Niedocenione dziecko? Emocjonalna pustka? Narcyzm czy bujna megalomania? Samotność?… Pytam: „Jakie masz pytanie?”.

Mam przed sobą osobę, która przyniosła ze sobą swoją rodzinę, swoją przeszłość, swoje miłości, lęki i nadzieje: „Czy powinienem sprzedać firmę?”, „Dlaczego nie udaje mi się zarobić na życie?”, „Dlaczego moje życie miłosne jest tak rozczarowujące?”, „Chciałabym mieć dziecko, ale mój partner go nie chce. Co mogę zrobić?”, „Nigdy się nie kochałem, jestem prawiczkiem i nie mam powodów, by żyć”, „Jestem wdowcem, ale wspomnienie mojej żony jest nieustannie obecne. Co mogę zrobić z moim życiem w wieku sześćdziesięciu lat?”, „Chcę być malarzem, ale brakuje mi pieniędzy”. I tak dalej. Życie mija. Każdy przedstawia i opowiada jakąś opowieść, jakąś historię. Wszyscy przynoszą ze sobą własne drzewo genealogiczne, które odzwierciedla się w kartach: wszechobecna rodzina, opętujące nas duchy, które przy wysiłku i uzdrowieniu drzewa powinny nam pomóc żyć. Dodaję liczby z kart, analizuję je i wyciągam wnioski. Moja odpowiedź ujawnia błąd, ten trzon emocjonalny, który jest źródłem problemu. Proponuję akt psychomagiczny jako sposób na powrót do zdrowia. Po wykonaniu aktu, aby jego efekt trwał, pacjent musi wysłać mi list podzielony na cztery części:

1. Na czym polegał problem.

2. Na czym polegał zalecony akt psychomagiczny, który trzeba było dokładnie wykonać, nic nie dodając i nic nie ujmując.

3. Sposób, w jaki został wykonany akt, włącznie z tym, co się wydarzyło, choć nie było to przewidziane.

4. Zmiany, które wywołał akt.

Teraz przedstawiam czytelnikom sporą liczbę przykładów aktów psychomagicznych wykonanych przez różnych pacjentów. Opowiem także o zmianach, do których one doprowadziły. To prawdziwe przypadki – listy od osób różnej płci, w różnym wieku i z różnych klas społecznych skierowane do mnie: korespondencja psychoagiczna, która lepiej niż jakiekolwiek opracowanie teoretyczne może wam pomóc zrozumieć, w jaki sposób moja metoda uzdrawia.

Dalsza część w wersji pełnej