Odnajdywanie Boga ze św. Ignacym Loyolą - Marek Wójtowicz SJ - ebook

Odnajdywanie Boga ze św. Ignacym Loyolą ebook

Marek Wójtowicz SJ

0,0

Opis

Ćwiczenia duchowe – sposób na owocne życie w przyjaźni z Bogiem.

Święty Klaudiusz de la Colombière w swoim „Dzienniku duchowym” często wspominał łaski, jakie otrzymał od Boga, odprawiając rekolekcje metodą św. Ignacego Loyoli. Podobne doświadczenie miało wielu innych świętych, jak św. Franciszek Ksawery, św. Teresa z Lisieux czy św. Faustyna Kowalska. Warto wejść na tę drogę odnowy naszego życia wiary we wspólnocie Kościoła, w którym święci są dla szukających Boga jak gwiazdy prowadzące w nocy pielgrzymów.
Fragment wstępu

Autor przybliża nam barwną biografię św. Ignacego Loyoli i wprowadza w metodę modlitwy baskijskiego założyciela Towarzystwa Jezusowego. Zagłębiając się w nią, przekonujemy się, że odprawienie Ćwiczeń duchowych to środek do poznania siebie i stania się lepszym dla bliźnich. Nade wszystko jednak – jest to okazja do spotkania z żywą miłością Boga.

ks. Marek Wójtowicz (ur. 1958 roku w Nowym Sączu) – jezuita, doktor teologii, rekolekcjonista, duszpasterz akademicki. Studiował filozofię w Krakowie (1980–1982), teologię w Warszawie (1982–1985) i na Papieskim Uniwersytecie Gregoriańskim w Rzymie (1986–1991). Autor książek Święci z charakterem, Szczęśliwi święci, Uczyć się wiary z Maryją, Spragnieni Nieba, Modlitwy polskich świętych, a także licznych artykułów publikowanych m.in. na stronach internetowych Apostolstwa Modlitwy (ampolska.co) i w Posłańcu Serca Jezusowego.

 

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 192

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Wstęp

Pomysł napisania tej publikacji zrodził się we wrześniu 2011 roku w Lourdes, w czasie trwania Europejskiego Spotkania Dyrektorów Apostolstwa Modlitwy. Przez tydzień, wcześnie rano na początku każdego dnia wypełnionego po brzegi słuchaniem konferencji, sprawozdań, spotkaniami w grupach językowych i dyskusjami plenarnymi nad programem odnowy naszego Stowarzyszenia biegłem trzysta metrów do Groty Massabielskiej, gdzie w 1858 roku Maryja osiemnaście razy ukazała się św. Bernadecie Soubirous. Trwałym znakiem tych niezwykłych spotkań jest bijące do dzisiaj źródło, które na przestrzeni lat tak wielu chorym pielgrzymom przynosiło uzdrowienie na ciele i na duszy. Za każdym razem podczas moich spontanicznych odwiedzin w tym miejscu uświadamiałem sobie, że jeśli dzisiaj szukamy źródeł odnowy, to musimy powrócić do słowa Bożego rozważanego na modlitwie metodą św. Ignacego Loyoli. Święty ten przeżył głębokie nawrócenie w Kraju Basków, po drugiej stronie Pirenejów. To w tych górach ma źródła płynąca obok groty objawień rzeka Gave de Pau. Owoce swej modlitwy św. Ignacy powierzał Maryi, Matce Kościoła. Powiedziałem o tym podczas spotkania moim współbraciom i świeckim współpracownikom, a po powrocie z Francji zaproponowałem serię artykułów o św. Ignacym i jego Ćwiczeniach duchowych naszemu miesięcznikowi „Posłaniec Serca Jezusowego”. Niniejsza książka powstała głównie na podstawie tych artykułów.

Jestem przekonany, że rekolekcje ignacjańskie i metoda modlitwy św. Ignacego są ważnym źródłem w procesie pogłębienia duchowości związanej z Sercem Jezusa, u której początków stoi jezuita, św. Klaudiusz de la Colombière. Był on spowiednikiem św. Małgorzaty Marii Alacoque kontemplującej przebite Serce Zbawiciela. Święty Klaudiusz w swoim Dzienniku duchowym często wspominał łaski, jakie otrzymał od Boga, odprawiając rekolekcje metodą św. Ignacego Loyoli. Podobne doświadczenie miało wielu innych świętych, jak św. Franciszek Ksawery, św. Teresa z Lisieux czy św. Faustyna Kowalska. A zatem warto wejść na tę drogę odnowy naszego życia wiary we wspólnocie Kościoła, w którym święci są dla ludzi szukających Boga jak gwiazdy prowadzące w nocy pielgrzymów. Benedykt XVI 19 kwietnia 2008 roku tak mówił do młodzieży w Nowym Jorku:

Nie spuszczajcie oczu ze świętych! Różne sposoby, na jakie przeżywali obecność Boga, sugerują nam, że musimy na nowo odkryć ogrom i głębię chrześcijaństwa. Pozwólcie waszej wyobraźni swobodnie się poruszać w bezmiarze horyzontów, jakie stoją otworem przed uczniami Chrystusa. Czasem uważa się nas za ludzi, którzy mówią wyłącznie o zakazach. Nie ma nic dalszego od prawdy! Życie autentycznych uczniów Chrystusa cechuje głównie zdolność do zachwytu. Stoimy przecież przed Bogiem, którego znamy i kochamy jak przyjaciela, przed ogromem Jego stworzenia, przed pięknem naszej chrześcijańskiej wiary1.

W moim życiu odbyłem ponad czterdzieści serii ośmiodniowych rekolekcji metodą św. Ignacego. Trzydziestodniowe Ćwiczenia duchowe po raz pierwszy odprawiłem w nowicjacie w Starej Wsi koło Brzozowa w 1979 roku pod kierunkiem ojca Ryszarda Machnika SJ. Bardzo wiele otrzymałem od moich współbraci, którzy – dobrze znając duchowość św. Ignacego Loyoli – dzielili się swoim doświadczeniem modlitwy, uczyli mnie, jak cierpliwie szukać Boga w całym stworzeniu i w swoim sercu, jak karmić się słowem Bożym podczas medytacji i kontemplacji biblijnych wydarzeń z historii zbawienia. To wszystko prowadziło mnie do pogłębienia osobistej więzi z Bogiem, który powołał mnie do służby w Kościele w zakonie jezuitów. Wielką pomocą była dla mnie lektura książek kard. Carla Marii Martiniego SJ, w których odnajdowałem wiele smaku i inspiracji do codziennej modlitwy. Włoski jezuita uczył mnie, jak medytować Pismo Święte, by lepiej poznać, ukochać i naśladować Jezusa, mojego Króla i Pana żyjącego i działającego w Kościele.

Kraków, Wielkanoc 2020 roku

1 Benedykt XVI, Wy jesteście uczniami Chrystusa w dzisiejszym świecie. Spotkanie z młodzieżą w Seminarium św. Józefa. 19 kwietnia 2008 – Nowy Jork, „L’Osservatore Romano. Wydanie polskie” 2008, nr 6 (304), s. 23–24.

Duszo Chrystusowa, uświęć mnie.Ciało Chrystusowe, zbaw mnie,Krwi Chrystusowa, napój mnie.Wodo z boku Chrystusowego, obmyj mnie.Męko Chrystusowa, pokrzep mnie.O dobry Jezu, wysłuchaj mnie.W ranach swoich ukryj mnie.Nie dopuść mi oddalić się od Ciebie.Od złego ducha broń mnie.W godzinę śmierci wezwij mnie.I każ mi przyjść do siebie,Abym z świętymi Twymi chwalił Cię,Na wieki wieków. Amen.

Rozdział IAktualność duchowości ignacjańskiej

To wszystko, co w życiu duchowym Kościoła jest trwałe i przynosi różnorodne owoce, często rodzi się pośród cierpienia oraz przeciwności. Jest też poddawane wymagającym próbom, by wreszcie znaleźć miejsce w bogatym skarbcu Kościoła, z którego wszyscy ludzie poszukujący Boga mogą czerpać chrześcijańską mądrość. Dotyczy to dzieł i świadectw życia zwłaszcza wielkich świętych Kościoła, takich jak św. Paweł, św. Augustyn czy św. Franciszek z Asyżu. Do ich grona należy również św. Ignacy Loyola, autor niewielkiej książeczki zatytułowanej Ćwiczenia duchowe, która została zatwierdzona przez papieża Pawła III w 1548 roku. Stała się ona – i nadal jest – jednym z głównych narzędzi owocnej odnowy Kościoła. Ta dokonuje się przez wejście w osobiste doświadczenie rekolekcyjne trwające trzydzieści albo osiem dni. W ciągu czterystu siedemdziesięciu dwóch lat wskazania i metoda modlitwy hiszpańskiego mistyka wydały liczne zastępy świętych i błogosławionych, takich jak na przykład św. Franciszek Ksawery.

1.Droga nawrócenia Iñiga (Ignacego) Loyoli i jej owoce

Iñigo Loyola urodził się w 1491 roku w szlacheckiej rodzinie na zamku Loyola w Kraju Basków. Swoje chrzcielne imię zmienił na „Ignacy” na cześć św. Ignacego Antiocheńskiego, biskupa i męczennika. Uczynił to w 1528 roku, gdy zapisywał się na studia na paryskiej Sorbonie. Poniżej będę używał tego drugiego imienia, bo pod takim został zapamiętany w historii Kościoła. Jego rodzina od wielu pokoleń służyła królowi Kastylii. Przez jakiś czas młodzieniec był paziem na dworze w Arévalo. Pragnął zostać sławnym rycerzem, kusiła go kariera wojskowa, marzył również, by w przyszłości służyć pięknej księżniczce, damie jego serca.

Podczas obrony przed Francuzami twierdzy w Pampelunie, 20 maja 1521 roku, dowodzący oddziałem żołnierzy Ignacy został ranny: kula armatnia zdruzgotała mu prawą nogę. Doceniając jego bohaterstwo, Francuzi zadbali o transport rannego do rodzinnego zamku. Chorował bardzo długo, jego stan już to się polepszał, już to stawał się bardzo ciężki do tego stopnia, iż lekarze przewidywali rychłą śmierć Ignacego. On tymczasem coraz bardziej powracał do zdrowia. Podczas rekonwalescencji ranny miał ochotę na książki przygodowe, popularne w owym czasie romanse rycerskie, ale takich dzieł nie było na zamku w Loyoli. Musiał zadowolić się czytaniem Ewangelii i Żywotów świętych. Po pewnym czasie odkrył, że kiedy poświęca się tym pobożnym lekturom, to radość rodząca się w jego sercu trwa dłużej aniżeli wtedy, gdy zaczyna marzyć o światowej karierze. Podziwiał też dzieła, jakich dokonali dla Pana Jezusa św. Franciszek z Asyżu i św. Dominik, dlatego gorąco zapragnął, by również samemu uczynić coś wielkiego dla Boga. Po przeżyciu cudownego uzdrowienia w uroczystość Apostołów Piotra i Pawła Ignacy odkrył drogę powołania, chcąc całkowicie powierzyć się Panu Jezusowi.

Pielgrzym w Montserrat i pobyt w Manresie

Ignacy pragnął być pielgrzymem, by za przykładem Jezusa oraz Jego uczniów wędrować z miejsca na miejsce, świadcząc wszędzie o dobroci Boga. Do sanktuarium maryjnego Montserrat dotarł 25 marca 1522 roku. Przez całą noc czuwał przed figurką Maryi, prosząc swoją nową Panią, by wyprosiła mu łaskę trwania przy Jezusowej Ewangelii. Odbył też spowiedź z całego życia. Widocznym znakiem jego decyzji było pozostawienie przed obliczem Maryi rycerskiej broni. Kilka dni później oddał też swój bogaty strój przypadkowo napotkanemu żebrakowi, a sam włożył jego ubogie odzienie.

Następnie zatrzymał się w przytułku dla chorych w Manresie, by im usługiwać. Bardzo wiele czasu spędzał na osobistej modlitwie, odprawiając wielogodzinne medytacje oparte na tekstach Ewangelii. Był to czas wielkich duchowych zmagań pośród napotykanych pocieszeń i strapień. Nad rzeką Cardoner (współcześnie Cardener) Ignacy miał mistyczną wizję Boga. Duchowe zrozumienie głównych tajemnic Bożego Objawienia przedstawił później w swojej autobiografii Opowieść Pielgrzyma spisanej pod koniec jego życia przez ojca Gonçalvesa da Câmara. W Manresie Ignacy otrzymał łaskę pewnego zrozumienia tajemnicy Trójcy Przenajświętszej. W tym okresie przeżywał też wielkie ciemności i niepokoje tak straszne, że bliski był popełnienia samobójstwa. Dzięki pomocy udzielonej mu przez spowiednika odkrył w porę, że był bardzo intensywnie kuszony przez złego ducha. W ten dramatyczny sposób Ignacy uczył się trudnej umiejętności rozeznawania duchów. Swoje obserwacje dotyczące życia duchowego skrzętnie notował. Tak stopniowo powstawała, wciąż poprawiana i uzupełniana przez Ignacego, książeczka Ćwiczenia duchowe.

W Ziemi Świętej

Owocem intensywnego życia modlitwy Ignacego było zrodzone w jego sercu pragnienie udania się do Ziemi Świętej, by w tym miejscu w sposób dosłowny naśladować Pana Jezusa, podążając drogami, którymi On kroczył. To właśnie tam, pośród niewiernych, pragnął głosić Ewangelię. Na miejsce dotarł w 1523 roku. Echo tego krótkiego pobytu odnajdujemy na kartach autobiograficznej Opowieści Pielgrzyma, a także w Ćwiczeniach duchowych, kiedy Ignacy zachęca, by rekolektant oczami wyobraźni widział „drogę z Nazaretu do Betlejem, przypatrując się jej, jak jest długa, jak szeroka, czy idzie ta droga po równinie, czy przez doliny i wzgórza” (ĆD 112). Franciszkanie opiekujący się pielgrzymami w Ziemi Świętej zażądali, by ją opuścił, co też uczynił z niemałym oporem, ale w duchu posłuszeństwa, którego zdołał się już nauczyć.

Powrót do Hiszpanii i podjęcie studiów

Powróciwszy z Ziemi Świętej do Hiszpanii, Ignacy podjął naukę na uniwersytecie w Alcali. Był rok 1525. Jednocześnie zaczął udzielać trzydziestodniowych rekolekcji, wykorzystując swoje Ćwiczenia duchowe. Wzbudzał jednak podejrzenia ze strony Inkwizycji, gdyż nie był kapłanem, a mimo to udzielał kierownictwa duchowego. Zachęcano go więc do odbycia studiów filozoficznych i teologicznych, by mógł otrzymać święcenia kapłańskie. To utwierdziło go w przekonaniu, że mimo swojego wieku – a miał wtedy ponad trzydzieści lat – powinien zdobyć gruntowne wykształcenie. Już w Alcali próbował zgromadzić wokół siebie grupę studentów zainteresowanych sposobem życia, jaki on sam prowadził. Po pewnym czasie grupa jednak się rozsypała.

Studia w Paryżu

Potem udał się do Salamanki, by mieć więcej wolnego czasu na studiowanie. Ale i tu zainteresowała się nim Inkwizycja. Dominikanie z klasztoru św. Szczepana przesłuchali go, po czym przez dwa tygodnie był uwięziony. Nie pozostawało mu nic innego, jak udać się na studia do Paryża. Rok 1528 rozpoczął bardzo owocny dla niego siedmioletni okres. Nie zważając na reakcję wielu starszych studentów, kiedyś dumny szlachcic zasiadł teraz w ławach Sorbony razem z dziećmi, by uczyć się łaciny, a potem móc studiować filozofię i teologię w gronie dorosłych studentów. Właśnie w tym czasie spotkał kolejnych przyjaciół w Panu, którzy stali się zaczątkiem zakonu jezuitów. Byli to: Piotr Faber, Franciszek Ksawery, Alfons Salmerón, Mikołaj Bobadilla i Szymon Rodrigues. Im wszystkim Ignacy udzielił w różnym czasie rekolekcji opartych na Ćwiczeniach duchowych. Przez trzy lata zachęcał do ich odprawienia Franciszka Ksawerego, który później był misjonarzem w Indiach i w Japonii. Ignacy udzielił takich rekolekcji również rektorowi Sorbony i sporej grupie profesorów.

Powstanie zakonu Towarzystwa Jezusowego

Po złożeniu ślubów czystości i ubóstwa na paryskim wzgórzu Montmartre, 15 sierpnia 1534 roku, przyjaciele rozeszli się do miejsc, z których pochodzili. Ignacy przez dwa lata przebywał w Hiszpanii. W czasie jego nieobecności opiekę nad zalążkiem przyszłego zakonu przejął Piotr Faber, który tego roku otrzymał święcenia kapłańskie. Mieli spotkać się razem w Wenecji, gdzie w czerwcu 1537 roku św. Ignacy i reszta towarzyszy przyjęli święcenia. Również w sercach paryskich przyjaciół Ignacego zrodziło się pragnienie, by ewangelizować mieszkańców Ziemi Świętej, jednak przez cały rok w tamtym kierunku nie wyruszył żaden statek. Gdy upłynął ustalony przez nich termin, udali się do Rzymu, gdzie czekała ich nowa misja. Papież Paweł III ucieszył się z przybycia solidnie wykształconych kapłanów i od razu wysłał kilku z nich do różnych miast Italii, by głosili kazania. Były one tak płomienne, że kaznodzieje za każdym razem gromadzili tłumy słuchaczy, również na miejskich placach. Kilku jezuitów na prośbę papieża brało udział w obradach Soboru Trydenckiego (1545–1563), podczas którego wykazali się biegłą znajomością teologii. W tym okresie wielu spośród nich udzielało rekolekcji na podstawie Ćwiczeń duchowych. Towarzystwo Jezusowe zostało zatwierdzone bullą papieską 27 września 1540 roku. Po ośmiu latach Ojciec Święty Paweł III uznał Ćwiczenia duchowe św. Ignacego za bardzo przydatne w odnowie Kościoła. Warto poznać strukturę i treść tej niewielkiej książki, która wciąż przynosi tak wiele owoców w procesie pogłębiania wiary w całym Kościele.

2. Znaczenie Ćwiczeń duchowychśw. Ignacego Loyoli

Wszyscy jesteśmy w drodze i podczas naszej wypełnionej trudami wędrówki szukamy i odnajdujemy Boga. Tylko spotkanie z Nim nadaje naszemu życiu głębszy sens i budzi w nas nadzieję. Pan jest z nami, dzięki czemu przestajemy się lękać o siebie i o naszych bliskich. W naszej pielgrzymce wiary nie jesteśmy sami, bo otrzymaliśmy ją we wspólnocie Kościoła. W nim jesteśmy karmieni słowem Bożym, a także korzystamy z duchowego bogactwa sakramentów świętych, zwłaszcza Eucharystii i sakramentu pojednania. Możemy też dokonywać nowych odkryć w bogatym skarbcu Kościoła, którym się z nami hojnie dzieli.

Codziennie, by nie zbłądzić w naszym życiu duchowym i nie tracić cennego czasu, potrzebujemy pomocy doświadczonych przewodników napełnionych Bożą mądrością. Takim doradcą w sprawach wiary i pogłębionej modlitwy jest św. Ignacy Loyola, autor Ćwiczeń duchowych2. Uczy nas, jak mamy medytować nad słowami i czynami Jezusa z czasów Jego ziemskiego życia i jak kontemplować przebite na krzyżu Serce Zbawiciela. Święty Ignacy zachęca nas do szczerej rozmowy z ukrzyżowanym Panem, podczas której powinniśmy zapytać siebie o trzy ważne sprawy: co uczyniłem i co obecnie czynię dla Chrystusa oraz co pragnę dla Niego uczynić?

Na pytanie, co powinienem czynić dla Chrystusa, naszą odpowiedzią niech będzie hojne ofiarowanie siebie Panu. Taka gotowość mieści się w duchowej przestrzeni Serca Jezusa, który zaprasza nas, byśmy naśladowali Jego bezgraniczną miłość wobec każdego człowieka. W obliczu kultury często skupionej na rzeczach materialnych i posiadaniu Pan Bóg uczy nas postawy bezinteresowności.

Według św. Ignacego niewdzięczność jest wielkim grzechem człowieka. Święty z Loyoli przypomina nam o potrzebie dziękczynienia, które scala nasze wnętrze, wycisza serce i wprowadza w duszy ład. W ten sposób człowiek wierzący odkrywa piękno Boga we wszystkich rzeczach i chce Mu spontanicznie służyć. Postawa wdzięczności staje się busolą, która orientuje życie ucznia Jezusa. Dlatego tak ważna jest modlitwa św. Ignacego wyrażająca prośbę, aby wszystkie nasze „zamiary, decyzje i czyny były skierowane w sposób czysty do służby i chwały Jego Boskiego Majestatu”(Ćwiczenia duchowe3 46).

Potrzebna jest nam dzisiaj postawa gotowości ofiarowania trudów życia w intencji ludzi na całym świecie, aby wreszcie otworzyli swoje umysły i serca na łaskę ofiarowanego im zbawienia. Nasz Pan, Jezus Chrystus, pragnie wyzwolić nas z więzienia grzechu i pokusy samowystarczalności. Codziennie możemy odkrywać znaki Jego miłości względem nas. Bóg pragnie, byśmy kochali Jego samego, wypełniając Jego wolę w świecie. Stanie się to możliwe, gdy będziemy wierni modlitwie medytacyjnej, rachunkowi sumienia i kontemplacji Jezusa, jaką proponuje duchowość ignacjańska. Być może zechcemy udać się do któregoś z domów rekolekcyjnych prowadzonych przez jezuitów, by odprawić Fundament i kolejne tygodnie Ćwiczeń duchowych. Opowiadajmy wszystkim o doświadczonej przez nas miłości Boga, której wyrazistym i mocno przemawiającym do nas symbolem jest Serce Jezusa. Ono pragnie, by wszyscy ludzie zostali zbawieni. Adorujmy Najświętszy Sakrament, byśmy zasmakowali przyjaźni z Jezusem i odkryli uniwersalny charakter Kościoła, którego On jest Głową. Radując się obecnością Jezusa w naszych sercach, zapewniajmy też każdego człowieka, że jest kochany przez Boga.

2W niniejszej książce posługujemy się nową nazwą okreś-lającą metodę ćwiczeń rekolekcyjnych św. Ignacego Loyoli. Starsze wydania Ćwiczeń – w tym cytowany w tym dziele przekład o. Mieczysława Bednarza SJ – w swoim tytule mają wyraz „duchowne”.

3 Św. Ignacy Loyola, Ćwiczenia duchowne, tłum. M. Bednarz SJ, rewizja przekładu J. Sieg SJ, Kraków 2002 (dalej w odnośnikach skrót: ĆD).

Rozdział IIFundament – pierwszy etap Ćwiczeń duchowych św. Ignacego

Treść tego tekstu jest niezwykle zwięzła i stanowi jakby parafrazę fragmentu z Pierwszego Listu do Koryntian, w którym św. Paweł przypomina, że przemija postać tego świata (1 Kor 7,29–31). Święty Ignacy wyraził w nim to, co najważniejsze w naszym życiu:

– Człowiek po to jest stworzony, aby Boga, Pana naszego, chwalił, czcił i Jemu służył, a przez to zbawił duszę swoją.

– Inne zaś rzeczy na obliczu ziemi są stworzone dla człowieka i aby mu pomagały do osiągnięcia celu, dla którego jest on stworzony.

– Z tego wynika, że człowiek ma korzystać z nich w całej tej mierze, w jakiej mu one pomagają do jego celu, a znów w całej tej mierze winien się od nich uwalniać, w jakiej mu są przeszkodą do tegoż celu.

– I dlatego trzeba nam stać się ludźmi obojętnymi [nierobiącymi różnicy] w stosunku do wszystkich rzeczy stworzonych, w tym wszystkim, co podlega wolności naszej wolnej woli, a nie jest zakazane [lub nakazane], tak byśmy z naszej strony nie pragnęli więcej zdrowia niż choroby, bogactwa [więcej] niż ubóstwa, zaszczytów [więcej] niż wzgardy, życia długiego [więcej] niż krótkiego, i podobnie we wszystkich innych rzeczach.

– Natomiast trzeba pragnąć i wybierać jedynie to, co nam więcej pomaga do celu, dla którego jesteśmy stworzeni (ĆD 23).

W powyższym tekście św. Ignacy przypomina podstawową prawdę o człowieku, który będąc stworzeniem, powinien być cały ukierunkowany na Boga, swego Stwórcę. Pierwszym powołaniem człowieka jest oddawanie Bogu czci przez to wszystko, kim jest i co otrzymał.

Tekst Fundamentu jest niezwykle ważny w kontekście współczesnego świata, w którym tak wielu ludzi zapomina o Bogu i Jego miłości do każdego z nas. W Fundamencie, na progu trzydziesto-dniowych rekolekcji, św. Ignacy przedstawia istotę wolności chrześcijanina, która polega na używaniu rzeczy stworzonych zgodnie z wolą Boga. Chrześcijanin został powołany, by tworzyć wokół siebie dobro, a odrzucać to wszystko, co przeszkadza w osiągnięciu wyznaczonego celu, jakim jest spotkanie z Bogiem. To dlatego chrześcijanin podejmuje trud uporządkowania swego życia. Uczy się postawy „obojętności” wobec stworzonego dobra. Stara się też nie pragnąć bardziej zdrowia aniżeli choroby, bardziej bogactwa aniżeli ubóstwa, życia długiego bardziej niż krótkiego, a wszystko po to, by nie odejść od głównego celu szukania we wszystkim chwały Boga. Dzięki odkryciu znaczenia postawy „obojętności”, która jest wewnętrzną wolnością, uczeń Jezusa staje się bardziej gotowy, by służyć i wypełniać wolę Boga. Takiego sposobu życia może się uczyć w następujących po sobie czterech tygodniach Ćwiczeń duchowych. Kardynał Carlo Maria Martini SJ jako lekturę biblijną do zgłębienia przesłania Fundamentu proponuje fragment z Listu do Efezjan (Ef 1,3–14)4.

Istotę przesłania Fundamentu tak wyraził wybitny teolog XX wieku Hans Urs von Balthasar:

Każde świadome przeżycie istnienia staje się spojrzeniem zwróconym ku Niemu, myślą o Nim; każda sytuacja życiowa się wyjaśnia, gdy się ją rozważa w stosunku do Niego. Jest to zarazem nędzą i dostojeństwem, słabością i godnością człowieka, że może i musi tak się ustosunkować do Boga – a nigdy nie może być Bogiem; o tyle tylko może zaakceptować samego siebie, a także cały świat, który go otacza, o ile wypowie owo wielkie „Nie” i „Tak”, głęboko wkorzenione w fundament swego bytu: Nie, nie jestem Bogiem. Tak, potrzebuję Boga jako mego początku i celu. Żaden z bytów poszczególnych nie jest pełnią Bytu, ale też żaden z nich nie może istnieć bez pełni Bytu i każdy istnieje tylko w relacji i w odniesieniu do pełni Bytu5.

Bo stworzenie bez Stwórcy zanika i nie ma człowieka bez Boga (por. Gaudium et spes 36). Całe istniejące stworzenie jest nieustannym pytaniem zadawanym Bogu, a serce człowieka pozostaje niespokojne, dopóki w Nim nie spocznie (św. Augustyn).

1. Człowiek nie jest sam

Psalm 8

O Panie, nasz Boże, jak przedziwne Twe imię po wszystkiej ziemi! Tyś swój majestat wyniósł nad niebiosa. Sprawiłeś, że [nawet] usta dzieci i niemowląt oddają Ci chwałę, na przekór Twym przeciwnikom, aby poskromić nieprzyjaciela i wroga. Gdy patrzę na Twe niebo, dzieło Twych palców, księżyc i gwiazdy, któreś Ty utwierdził: czym jest człowiek, że o nim pamiętasz, i czym syn człowieczy, że się nim zajmujesz?Uczyniłeś go niewiele mniejszym od istot niebieskich, chwałą i czcią go uwieńczyłeś. Obdarzyłeś go władzą nad dziełami rąk Twoich; złożyłeś wszystko pod jego stopy: owce i bydło wszelakie, a nadto i polne stada, ptactwo powietrzne oraz ryby morskie, wszystko, co szlaki mórz przemierza. O Panie, nasz Panie, jak przedziwne Twe imię po wszystkiej ziemi! (Ps 8,2–10).

Istotę przesłania Fundamentu dobrze oddaje Psalm 8 będący hymnem mówiącym o wielkości działania Boga w całym stworzeniu. Wyraża on najważniejszą postawę człowieka wobec Stwórcy. Zdaniem kard. Carla Marii Martiniego SJ zrodził się pod wpływem jakiejś dramatycznej ludzkiej przygody6. Jest to psalm Dawidowy, a zatem wyobraźmy sobie Dawida, który nie jest jeszcze królem, lecz służy Saulowi jako żołnierz, a z powodu jego zazdrości musi uciekać na Pustynię Judzką pełną wąwozów i przepaści. Gdy zapada noc, zatrzymuje się. Nieprzyjaciele zgubili jego ślady, ale ciągle jeszcze jest pełen lęku o siebie. Stracił zaufanie do króla, wydaje mu się, że także Bóg go opuścił; jest sam na pustkowiu pośród nocy.

Odkrycie wielkości Boga

W takiej oto sytuacji Dawid podnosi do góry oczy i widzi ponad sobą niebo usiane jasnymi gwiazdami. W jego umyśle rodzi się refleksja:

Jaki wielki jest Bóg, jaki potężny! I w gruncie rzeczy jak mało znaczy to, co mi się przydarzyło. Uważałem się za kogoś ważnego, sądziłem, że jestem kimś, a teraz całe moje szczęście przepadło. Ale czym ja jestem wobec bezmiaru wszechświata? Wobec nieskończonego czasu Boga? Wobec nieskończonych bogactw, które dłonie Boga rozsiały po sklepieniu niebieskim?7.

A kiedy Dawid coraz bardziej jest pochłonięty tą kontemplacją, jego serce się uspokaja. Zapomina o swoich problemach, o swojej przeszłości. Wpatrzony w Boże dzieła, w pewnym momencie odkrywa:

Przecież Bóg mnie kocha! W gruncie rzeczy cały ten wszechświat jest dla mnie, Bóg pamięta o mnie, Bóg nie może o mnie zapomnieć, Bóg mnie odwiedza. I oto zdumienie pojawiające się w psalmie: człowiek odczuwa swoje ubóstwo, kruchość i nagle odkrywa, że jest w centrum wszechświata, w centrum miłości Boga, Jego obecności w świecie8.

Tekst psalmu mówi: „Czym jest człowiek, że o nim pamiętasz, i czym syn człowieczy, że się nim zajmujesz?” (8,5). Autor psalmu ma tu na myśli całą historię narodu wybranego. Również Maryja w hymnie Magnificat oznajmia, że: Bóg „ujął się za sługą swoim, Izraelem, pomny na miłosierdzie swoje” (Łk 1,54). Podobnie w kantyku Zachariasza czytamy: „Błogosławiony Pan, Bóg Izraela, bo nawiedził lud swój i odkupił”(Łk 1,68). Zatem Dawid – a także każdy człowiek, który modli się tym psalmem, stojąc wobec ogromu dzieł Bożych – zapomina o sobie i odkrywa, że jest przez Boga miłowany i wybrany. Dawid jest także świadomy, że Bóg właśnie przez niego kontynuuje historię zbawienia, ponieważ pamięta o danych mu obietnicach. Bóg nikogo nigdy nie opuszcza, przeciwnie – miłuje człowieka, pociesza jego serce, zwłaszcza gdy jest mu ciężko. Psalm ten jest również dla nas źródłem nadziei.

Człowiek w Bożym planie zbawienia

Z tego zdumienia Dawida rodzi się w nim przekonanie, że świat jest mu dany. To człowiekowi zostały podarowane dzieła Boże: „złożyłeś wszystko pod jego stopy: owce i bydło wszelakie, a nadto i polne stada, ptactwo powietrzne oraz ryby morskie, wszystko, co szlaki mórz przemierza” (Ps 8,7–9).

W ten sposób człowiek odzyskuje wolność. Przedtem czuł się uciekinierem, niewolnikiem okoliczności. Teraz, patrząc na Boga i mając pewność, że Bóg go kocha, odnalazł swoje miejsce. Zrozumiał, że jego zadaniem jest być wolnym, zdolnym do budowania historii, korzystania z rzeczy, aby wzrastać w prawdzie i sprawiedliwości. W ten sposób psalm ten staje się psalmem pochwalnym. Sławi Boga, który w tym ogromnym, bezmiernym wszechświecie bardzo kocha małego człowieka i uczynił go odpowiedzialnym za siebie i za świat9.

Z ust Dawida wyrywa się okrzyk: „O Panie, nasz Boże, jak przedziwne Twe imię po wszystkiej ziemi”, który zaczyna i kończy psalm (8,2.10). Wyraża on głębokie doświadczenie bycia przygarniętym przez Boga. Człowiek odkrywa wtedy swoje prawdziwe miejsce także w świecie i w historii, odnajduje swoją drogę pośród rzeczy stworzonych i ponad nimi, gdyż umie wszystko odnosić do Stwórcy.

Centralnym miejscem psalmu jest zatem podziw i zdziwienie wyrażone w zapytaniu: „Czym jest człowiek, że o nim pamiętasz, i czym syn człowieczy, że się nim zajmujesz?”. Ten podziw porządkuje cały psalm, a owo zapytanie dzieli go na dwie części. Warto zauważyć, że podziw dla Boga porządkuje również nasze życie i jest to właściwa dynamika Fundamentu Ćwiczeń duchowych.

W pierwszej części utworu wychodzi się od ogromnego świata będącego dziełem Boga i dochodzi się do człowieka – jakby zagubionego, nic nieznaczącego bytu. W drugiej części wychodzi się od człowieka, tak bardzo kochanego przez Boga. Otwarta zostaje nowa perspektywa wszechświata, w którym człowiek jest kluczowym punktem na ścieżce do Stwórcy.

Głównym przesłaniem Psalmu 8 jest więc prawda, iż jesteśmy kochani przez Boga. Świadomość tego sprawia, że pośród świata, który wydaje się wrogi, jesteśmy spokojni, bo naszą ufność pokładamy w miłującym nas Bogu. To rodzi w nas postawę szacunku także wobec stworzenia. Człowiek wierzący powinien go bronić przed destrukcyjnym działaniem ludzi.

Człowiek, który jest w centrum tego psalmu, zostaje zachęcony do kontemplacji całego stworzenia i zaproszony, żeby wykorzystywał dobra ziemi, ale nigdy przeciwko sobie albo innym ludziom. Będąc zaangażowany w twórcze dzieło Boga, człowiek najlepiej służy i wyśpiewuje chwałę Stwórcy.

2. Tajemnica człowieka i tajemnica Chrystusa

Zdaniem kard. Carla Marii Martiniego SJ Psalm 8 możemy interpretować, mając na uwadze trzy główne perspektywy: antropologiczną, chrysto1ogiczną i eucharystyczną10.

Prawda o człowieku

Rozważając Psalm 8, postawmy sobie pytania: Kim jestem w mojej konkretnej i osobistej sytuacji, która jest jedyna i niepowtarzalna? Kim jestem z całą moją słabością i ubóstwem? Modląc się, jesteśmy zaproszeni, by szczerze wyznać: Panie, jestem niczym przed Tobą, ale Ty jesteś tak wielki, że o mnie pamiętasz. Jestem bardzo ubogi, jednak moje „ja” oddaje Ci chwałę. Pan uczynił mi wielkie rzeczy i otoczył mnie chwałą, dlatego zawsze będę pamiętał o wielkich darach, które otrzymałem od Boga.

Biada nam, gdybyśmy obniżali swoją wartość. Każdy z nas jest wielki, bo stworzony został na Boży obraz i podobieństwo. Jestem zatem ukochany przez Boga odwieczną miłością. Z tej prawdy rodzi się poczucie szacunku do siebie samego i do każdego człowieka.

Jaka jest zatem moja postawa względem siebie i innych ludzi? Czy umiem uszanować drugą osobę? Czy wypełniam przykazanie miłości wobec moich rodziców? Czy odnoszę się z szacunkiem do ludzi, których Bóg każdego dnia stawia na mojej drodze? A może myślę tylko o sobie i w moim sercu rodzi się uczucie niechęci, zniechęcenia…?

Gdy nie uznam tej podstawowej godności człowieka z jego bogactwami duszy i ciała, będę zdany na moje zmienne nastroje, na pożądanie, zazdrość, lenistwo… Tymczasem najbardziej dbam o siebie, gdy o sobie zapominam, będąc gotowym, by usłużyć drugiemu.

Wobec tajemnicy Chrystusa

Odczytanie Psalmu 8 w odniesieniu do Osoby Chrystusa sugerują teksty Nowego Testamentu, a szczególnie List do Hebrajczyków: „Czym jest człowiek, że pamiętasz o nim, albo syn człowieczy, że się troszczysz o niego; mało co mniejszym uczyniłeś go od aniołów, chwałą i czcią go uwieńczyłeś. Wszystko poddałeś pod jego stopy” (2,6–8). Także w Pierwszym Liście do Koryntian czytamy: „Wszystko bowiem rzucił pod stopy Jego” (15,27). A zatem każdą rzecz Bóg podporządkował Chrystusowi i uczynił podnóżkiem dla Jego stóp, nawet śmierć.

Zdaniem kard. Carla Marii Martiniego:

Interpretacja chrystologiczna oznacza dostrzeżenie zmartwychwstałego Chrystusa w tym słabym Synu Człowieczym, który przez zmartwychwstanie został przez Boga napełniony chwałą i podniesiony do godności Pana historii i życia. Interpretacja chrystologiczna zachęca nas do oddawania czci Chrystusowi, do uwielbienia Chrystusa, Pana historii i życia, Syna Bożego, któremu jako człowiekowi dana została władza nad niebem i ziemią, a zatem także władza nad moim życiem, nad jego przyszłością11.

Chrystus ma także władzę nad moim życiem i nad moją przyszłością. Czy uznaję Jezusa Chrystusa za Pana mojego życia? Czy przyjmuję powołanie, którym mnie obdarza, bym żył zgodnie z Jego planem miłości? Moją odpowiedzią może być modlitwa: Panie, czego ode mnie chcesz? Panie, czego pragniesz, bym czynił w moim życiu? Co chcesz, bym uczynił z moją przyszłością? Bóg Ojciec dał pod Twoje stopy cały świat. Chciałbym, byś Ty był Panem także mojego życia i mojej historii, którą tworzę w trudzie dzień po dniu. Pragnę dawać odpowiedź na Twoje słowo tam, gdzie przebywam i pracuję, gdzie czynisz mnie odpowiedzialnym za moje życie i dobro innych ludzi.

Perspektywa eucharystyczna

Bóg przychodzi do każdego z nas, troszcząc się o każdego z osobna. Przychodzi w sakramencie Eucharystii. Kiedy podczas Mszy świętej mówimy: „Panie, nie jestem godzien, abyś przyszedł do mnie…”, możemy też dodać: Panie, kimże jesteśmy, że o nas pamiętasz, kim jesteśmy, że Ty chcesz z nami być w Eucharystii w naszych kościołach i w naszych sercach? Czym mogę Ci się odwdzięczyć? Chyba tylko uznając Twoją obecność pośród nas i adorując Cię.

Jezus Eucharystyczny jest źródłem życia Kościoła, z którego wypływają wszystkie łaski. U tego źródła nasza miłość zawsze może się odrodzić. Warto wyznawać Chrystusowi: Wszystko Tobie, Panie, jest poddane, wszystko jest Twoje, dzięki Eucharystii wszystko od Ciebie wychodzi i powraca do Ciebie, by ożywiać każdą wspólnotę Kościoła.

Komentarzem do Psalmu 8 może też być encyklika św. Jan Pawła II Redemptor hominis, w której papież rozważa wielkość człowieka w jego odniesieniu do Chrystusa: „Jakąż wartość musi mieć w oczach Stwórcy człowiek, skoro zasłużył na takiego i tak potężnego Odkupiciela, skoro Bóg «Syna swego Jednorodzonego dał», ażeby on, człowiek, «nie zginął, ale miał życie wieczne»” (10). Człowiek nie jest tylko zagubioną cząstką w ślepym wszechświecie bez celu, lecz uczyniony został przez Boga, który go kocha i powierzył mu pieczę nad całym stworzonym światem. Codzienne doświadczanie Bożej miłości przywraca nam nadzieję i pomnaża siły do wypełniania naszych obowiązków. Rozważając ten psalm, możemy się przekonać, że Pan Bóg działający w naszym życiu może nas swoją mocą wyrwać nawet z głębokiego zagubienia, zwątpienia czy ciemnej nocy. Dlatego warto Mu zaufać i dać się prowadzić na kolejnych etapach naszego życia. Żywe świadectwo, że jest to możliwe, zostawił nam św. Jan Paweł II Tryptyku rzymskim we fragmencienoszącym tytuł Zdumienie:

Potok się zdumiewa, gdy spada w dółi lasy milcząco zstępują w rytmie potoku– lecz zdumiewa się człowiek!Próg, który świat w nim przekracza,jest progiem zdumienia.(Kiedyś temu właśnie zdumieniu nadano imię „Adam”.)Był samotny z tym swoim zdumieniempośród istot, które się nie zdumiewały– wystarczyło im istnieć i przemijać.Człowiek przemijał z nimina fali zdumień.Zdumiewając się wciąż się wyłaniałz tej fali, która go unosiła,jakby mówiąc wszystkim wokoło:„zatrzymaj się! – masz we mnie przystań”„we mnie jest miejsce spotkaniaz Przedwiecznym Słowem” –„zatrzymaj się, to przemijanie ma sens”„ma sens… ma sens… ma sens!”12.

4Carlo Maria Martini SJ, Jak uporządkować swoje życie, tłum. J. Tomaszek, Kraków 2020, s. 45–49.

5 Hans Urs von Balthasar, Modlitwa i kontemplacja, tłum. Z. Włodkowa, Kraków 1965, s. 122.

6 Por. Carlo Maria Martini, Modlimy się słowami psalmów. Pragnienie Boga, tłum. A. Dudzińska-Facca, Warszawa 2003, s. 41–51.

7 Tamże, s. 44.

8 Tamże.

9Tamże, s. 45.

10 Por. tamże, s. 47.

11 Tamże, s. 49.

12 Jan Paweł II, Tryptyk rzymski, Kraków 2003, s. 10.

Rozdział IIIProces nawrócenia w pierwszym tygodniu Ćwiczeń duchowych

Po doświadczeniu miłości Boga i uświadomieniu sobie, że On nas podtrzymuje i wspomaga w naszej ziemskiej egzystencji, odkrywamy tajemnicę grzechu i niewierności Bogu, by stanąć w prawdzie życia. Zanim uświadomimy sobie własne grzechy, w kolejnych trwających godzinę medytacjach, opierając się na tekstach biblijnych, rozważamy grzech zbuntowanych aniołów, grzech Adama i Ewy oraz grzech pojedynczego człowieka. W ten sposób możemy odkryć przewrotną strategię Kusiciela, której celem jest osłabienie zaufania do Boga, a nawet zerwanie więzi z Nim. Są to podstępy, którymi posługują się demony i ludzie owładnięci „tajemnicą bezbożności” (2 Tes 2,7). Według św. Ignacego grzeszny człowiek jest jakby zakuty w kajdany, zaś jego grzechy są jak rana i wrzód (por. ĆD 57).

Grzech jest konsekwencją braku wdzięczności względem Boga. Każdy z nas, stając w prawdzie, może uznać swoje nieuporządkowanie w sferze uczuć, pragnień i czynów. Na modlitwie, bolejąc nad swoją nieprawością, uświadamia sobie grzech samowystarczalności, który prowadzi do pychy i odrzucenia miłości Boga. W obliczu własnej nędzy i zagubienia grzesznik powinien wydać „okrzyk pełen zdziwienia i wielkiej miłości” (ĆD 60) wobec Boga, który cierpliwie znosił jego zuchwałość. W tym ludzkim błądzeniu także aniołowie i święci nadal go strzegli i modlili się za niego. Cały stworzony świat, będący darem Boga – słońce i gwiazdy, żywioły, owoce, ptaki – nadal mu służył, by nie pogrążył się w piekle.

Już w pierwszym tygodniu nawracający się człowiek staje pod krzyżem: „Wyobrażając sobie Chrystusa, Pana naszego, obecnego i wiszącego na krzyżu, rozmawiać z Nim, [pytając Go] jak to On, będąc Stwórcą, do tego doszedł, że stał się człowiekiem, a od życia wiecznego przeszedł do śmierci doczesnej i do konania za moje grzechy” (ĆD 53). Następnie modlący się zadaje sobie trzy pytania: Co do tej pory uczyniłem dla Chrystusa? Co dla Niego czynię? Co pragnę dla Niego uczynić?

Pełen żarliwości dialog wyraża Modlitwa do Ukrzyżowanego przypisywana św. Franciszkowi Ksaweremu i do dzisiaj bardzo popularna w Hiszpanii. Zwróćmy uwagę na to, z jak czystą intencją modlił się patron misjonarzy:

Mój Boże, kocham Ciebie!Nie kocham Cię dla niebaAni dlatego, że tych, którzy Cię nie kochająKarzesz wiecznym ogniem.Na krzyżu przytuliłeś mnie, mój Jezu,Do swojego serca.Znosiłeś gwoździe, cios włócznią,Szczyt upokorzeń,Rany bez liku,Pot i trwogę,Śmierć… Wszystko to dla mnie,Zamiast mnie, za moje grzechy.Dlaczego więc, o tak kochający Jezu,Nie kochać CięBezinteresowną miłością,Zapominając o niebie i piekle,Nie po to, by otrzymać nagrodę,Ale po prostu tak, jak Ty mnie umiłowałeś?Tak właśnie Cię kocham13.

Pierwszy tydzień Ćwiczeń duchowych to bardzo intensywny czas odkrywania w sobie nieuporządkowanych postaw, takich jak pycha, chciwość, nieczystość, zazdrość, egoizm, które nieuchronnie prowadzą do grzechu. W ten sposób człowiek wchodzący na drogę nawrócenia uczy się medytacji, którą rozpoczyna od modlitwy przygotowawczej: „Prosić Boga, Pana naszego, aby wszystkie moje zamiary, decyzje i czyny były skierowane w sposób czysty do służby i chwały Jego Boskiego Majestatu” (ĆD 46). Każdego dnia rekolektant odprawia w atmosferze milczenia cztery albo pięć medytacji. Spotyka się też z przewodnikiem duchowym, któremu opowiada, jak przeżył czas przeznaczony na modlitwę indywidualną. Nie zawsze jest nim kapłan, czasem jest to siostra zakonna lub osoba świecka odpowiednio przygotowana do tej wymagającej posługi, którą pełni w duchu wiary. Modlący się wchodzi w szczery dialog z Bogiem, zwłaszcza na zakończenie medytacji: „Rozmowę końcową, ujmując ją trafnie, należy odbyć tak, jakby przyjaciel mówił do przyjaciela albo sługa do pana swego, już to prosząc o jaką łaskę, już to oskarżając się przed nim o jakiś zły uczynek, już to zwierzając mu się ufnie ze swoich spraw i prosząc go w nich o radę” (ĆD 54).

1. Spotkanie Jezusa z Samarytanką (J 4,1–42)

A kiedy Pan dowiedział się, że faryzeusze usłyszeli, iż Jezus pozyskuje sobie więcej uczniów i chrzci więcej niż Jan – chociaż sam Jezus nie chrzcił, lecz Jego uczniowie – opuścił Judeę i odszedł znów do Galilei. Trzeba Mu było przejść przez Samarię. Przybył więc do miasta samarytańskiego zwanego Sychar, w pobliżu pola, które dał Jakub synowi swemu, Józefowi. Było tam źródło Jakuba. Jezus zmęczony drogą siedział sobie przy źródle. Było to około szóstej godziny. [Wówczas] nadeszła kobieta z Samarii, aby zaczerpnąć wody. Jezus rzekł do niej: Daj Mi pić! Jego uczniowie bowiem udali się przedtem do miasta, by zakupić żywności. Na to rzekła do Niego Samarytanka: Jakżeż Ty, będąc Żydem, prosisz mnie, Samarytankę, [bym Ci dała] się napić? Żydzi bowiem i Samarytanie unikają się nawzajem. Jezus odpowiedział jej na to: O, gdybyś znała dar Boży i [wiedziała], kim jest Ten, kto ci mówi: Daj Mi się napić, to prosiłabyś Go, a dałby ci wody żywej. Powiedziała do Niego kobieta: Panie, nie masz czerpaka, a studnia jest głęboka. Skądże więc weźmiesz wody żywej? Czy Ty jesteś większy od ojca naszego, Jakuba, który dał nam tę studnię, i on sam z niej pił, i jego synowie, i jego bydło? W odpowiedzi na to rzekł do niej Jezus: Każdy, kto pije tę wodę, znów będzie pragnął. Kto zaś będzie pił wodę, którą Ja mu dam, nie będzie pragnął na wieki, lecz woda, którą Ja mu dam, stanie się w nim źródłem tryskającym ku życiu wiecznemu. Rzekła do Niego kobieta: Panie, daj mi tej wody, abym już nie pragnęła i nie przychodziła tu czerpać (J 4,1–15).

Podczas tej medytacji należy prosić o dar spotkania i szczerej rozmowy z Panem. Pozwól, by Jezus objawił ci prawdę o tobie. To zaproszenie do rachunku sumienia. „Ja pragnącemu dam darmo pić ze źródła wody życia” – zapewnia nas Pan (Ap 21,6).

Jezus, zmęczony drogą, siedział sobie przy studni (J 4,5). Kontemplujmy Pana, który się trudzi dla nas. Jezus jest w drodze, wypełnia swoją misję, spieszy się, by jak najwięcej ludzi usłyszało Dobrą Nowinę o zbawieniu, o Ojcu, który kocha każdego człowieka, zwłaszcza nawracającego się grzesznika. Pan Jezus jest w pełni wolny, nie obawia się okazać swojej słabości, zmęczenia i potrzeby wytchnienia. Jest ciągle otwarty na ewentualne spotkanie, na rozpoczęcie dialogu z nadchodzącą osobą. Jezus jest wciąż dla innych, na drodze, która Go zaprowadziła na krzyż. Wytchnienie Pana, o którym wspomina ewangelista, zapowiadało Jego zmartwychwstanie.

A teraz spójrzmy na siebie, pytając: Czy jest we mnie pragnienie, by „trudzić się razem z Jezusem”? Czy jestem gotowy, by uczestniczyć w Jego misji? W jaki sposób przeżywam swoje codzienne zmęczenie i trudy życia? Czy dbam o chwile głębszego wytchnienia? Czy w moim odpoczynku jestem otwarty na przyjęcie przypadkowo spotkanej osoby?

Jezus zatrzymał się. Potrzeba było tych paru chwil odpoczynku, by rozpocząć rozmowę z Samarytanką. Powiedział do niej: „Daj Mi pić!”. To niesłychane – Bóg, który jest źródłem życia, jest spragniony. Jezus pragnie nie tylko wody ze studni, która gasi pragnienie, On nade wszystko pragnie naszej miłości. Chciał oczyścić serce kobiety, by otworzyła się na Boży dar – na działanie Ducha Świętego. Również nas zapewnia Pan: „Kto zaś będzie pił wodę, którą Ja mu dam, nie będzie pragnął na wieki, lecz woda, którą Ja mu dam, stanie się w nim źródłem tryskającym ku życiu wiecznemu” (J 4,14). W innym miejscu powiedział: „Jeśli ktoś jest spragniony, (…) niech przyjdzie do Mnie i pije! (…) Rzeki wody żywej popłyną z jego wnętrza. A powiedział to o Duchu, którego mieli otrzymać (…)” (J 7,37–39). Warto w tym wydarzeniu podkreślić darmowość Bożego działania. Prorok Izajasz zachęcał niegdyś naród wybrany: „(…) przyjdźcie, choć nie macie pieniędzy!” (por. Iz 55,1–3). Człowiek staje przed Bogiem jak żebrak, który nic nie posiada. „Cóż masz, czego byś nie otrzymał?” – przypomina nam św. Paweł (1 Kor 4,7). Tak komentuje ten fragment Ewangelii Hans Urs von Balthasar:

Zapewne Chrystus przemawiał do jednej tylko Samarytanki przy studni, ale równocześnie zwraca się do każdej grzesznicy, do każdego grzesznika. Nie dla niej jednej usiadł Chrystus zmęczony przy studni: quaerens me sedisti lassus