Opowieść (nie) wigilijna - Angelika Kuszła, Anna Meleszko - ebook

Opowieść (nie) wigilijna ebook

Angelika Kuszła, Anna Meleszko

4,7

Opis

Ostrzeżenie!

Seria Pan Pech” przyciąga kłopoty. Czytasz na własną odpowiedzialność. Autorki nie odpowiadają za wpadki, jakich doświadczysz w ciągu najbliższych dni.

 

 

Walentynki nie dla każdego są dniem, w którym miłość wylewa się z każdego kąta. Dla zbuntowanej Niny to czas, w jakim wracają wszystkie demony przeszłości i obawy. W tym roku wydarzy się coś, co pomoże zrozumieć kobiecie powód awersji do tego święta. Tej nocy nawiedzi ją duch przeszłości, teraźniejszości i przyszłości, w którego wcieli się — uwielbiana przez czytelników — babcia Helenka!

Nie przecierajcie oczu, to dickensowska historia w walentynkowej odsłonie. Kto powiedział, że duchy mogą nawiedzać tylko w Boże Narodzenie?

 

Książkę można przeczytać bez znajomości poprzednich tomów.

 

 

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 60

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,7 (18 ocen)
15
2
0
1
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
kdmybooknow

Nie oderwiesz się od lektury

Wcześniej miałam okazję już poznać wcześniejsze części z tej serii, które wzbudziły we mnie bardzo przyjemne odczucia. W "Opowieści (nie) wigilijnej" poznacie historię Niny, która zdecydowanie nie jest entuzjastką Walentynek. Dla niej ten dzień to jedynie czas, gdy wszelkie wydumane romantyczne gesty są wyolbrzymione, a miłość wylewa się z każdego kąta, sprawiając, że czuje się nieco zdezorientowana. Jednak los szykuje dla Niny coś zupełnie nieoczekiwanego. W walentynkową noc, zamiast tradycyjnych serc i kwiatów, na jej drodze stanie niezwykła postać - ktoś, kto wprowadzi ją w surrealistyczną podróż przez historię przeszłości, teraźniejszości i przyszłości. W tej podróży odkryje, że miłość może przybierać różne formy, czasem zupełnie niespodziewane i wyjątkowe. "Każdy skrywa w szafie swoje demony, ale tylko nieliczni potrafią odłożyć do niej klucz na bok i więcej tam nie zaglądać. Ty masz możliwość ujrzenia swojego starego życia z boku. Nie jako aktor, tylko jako widz. Podejdź i popatr...
10
zaczarowana-ksiazka

Nie oderwiesz się od lektury

polecam ❤️
10
Joanna-2695

Nie oderwiesz się od lektury

Ale czad!! Jeszcze nigdy nie przeczytałam żadej powoeści w tak krótkim czasie!! Wciągająca opowieść o walentynkowych niedowiarkach. Główna rolę w tej powieści tym razem odgrywa zadufany w sobie Nina. mówią że uśmiech jest zaraźliwy, jednak smutek też potrafi zbierać żniwa. Piękne świadectwo miłości babci Heleny która za wszelką cenę chce odczarować zły urok Niny. i na szczęście po długich żmudnych procesach (czytaj eliksirze) Nina otwiera oczy na świat, miłość I przyszłość. świetna kistoria która skradła moje serce polecam kochani z czystym serduszkiem 😁
10
Wiola_loves_books1

Nie oderwiesz się od lektury

⭐️ RECENZJA PRZEDPREMIEROWA ⭐️ Angelika Kuszła i Anna Meleszko "Opowieść (Nie) Wigilijna" Pan Pech #3 Nina nigdy nie należała do osób wylewnych, jej życie to praca, dobra zabawa i niezobowiązujący związek. Pewneg dnia obawa przed stabilizacją znów przejmuje górę i kobieta ucieka aby nabrać do wszystkiego dystansu. Babcia Helenka nigdy nie odmówiła jej pomocy ale ta noc spędzona u niej była inna i zmieniła wszystko. Czy to był tylko szalony sen? "Opowieść (Nie) Wigilijna" to niezwykłe opowiadanie o kobiecie która bardzo szczelnie zamknęła się na uczucia, której wydaje się że inni postępują źle a ona jest chodzącym ideałem. Lecz wystarczyła jedna noc aby zobaczyła wszystko zupełnie z innej perspektywy. Czy jej wieloletnia przyjaźń jest aż tak mocna że przetrwa wszystko? Czy można żyć bez miłości? Czy odkrycie prawdy o sobie może wywrócić życie do góry nogami? Na te i wiele innych pytań znajdziecie odpowiedź czytając to wciągające opowiadanie. Nie będę wam za dużo spojlerować, ale gw...
10
Ewelina2611

Dobrze spędzony czas

"Opowieść (nie) wigilijna" Angelika Kuszła Anna Meleszko to krótka historia Niny ,która nie lubi Walentynek. Może kobieta zmieni zdanie? Przecież nikt nie chce być samotny. Walentynki tuż tuż-pluszowe misie ,serduszka i wiele innych . Ja polecam tą historię . Pomimo tego,że jest to dość krótka historia ma w sobie drugie dno. Często po czasie uświadamiamy sobie,że coś jest dla nas bardzo ważne . Czasami dojście do tego wniosku może nadejść za późno ,dlatego warto podejmować ryzyko mimo tego,że czasami może okazać się one bolesne.  Nina nie cierpi Walentynek i w ogóle nie wierzy w miłość.Pewne wydarzenie powoduje jej odwiedziny u babci Helenki. Kobieta wie, że tam odnajdzie spokój i uciszy swoje myśli. Nic bardziej mylnego babcia Helenka chce otworzyć Ninie oczy na pewne sprawy. Czy jej się to uda ?  Nina zostaje zabrana w podróż do przeszłości ,teraźniejszości i przyszłości ,a rolę jej ducha będzie pełnić babcia Helenka. Uwierzcie mi to nie będzie miła podróż,wszak kobieta uświado...
10

Popularność




Angelika KuszłaAnna Meleszko

Opowieść (nie) wigilijna

Pan Pech #3

KorektorSylwia Dziemińska

Projektant okładkiKamila Polańska

RedaktorSylwia Dziemińska

© Angelika Kuszła, 2024

© Anna Meleszko, 2024

© Kamila Polańska, projekt okładki, 2024

Walentynki nie dla każdego są dniem, w którym miłość wylewa się z każdego kąta. Dla zbuntowanej Niny to czas, w jakim wracają wszystkie demony przeszłości i obawy. W tym roku wydarzy się coś, co pomoże zrozumieć kobiecie powód awersji do tego święta. Tej nocy nawiedzi ją duch przeszłości, teraźniejszości i przyszłości, w którego wcieli się babcia Helenka!

Nie przecierajcie oczu, to dickensowska historia w walentynkowej odsłonie. Kto powiedział, że duchy mogą nawiedzać tylko w Boże Narodzenie?

ISBN 978-83-8369-221-0

Książka powstała w inteligentnym systemie wydawniczym Ridero

Prolog

Dom okrył mrok, który wylewał się niemal z każdego zakątka drewnianej posiadłości. Z podwórka dochodziło wycie czworonogów, tonących w blasku pełni księżyca. Drzewa dawały szatański koncert, przepuszczając wiatr pomiędzy igliwiem.

Tylko przestarzałe metalowe koguty, zdobiące szczyty dachów, odważnie stały na warcie, nie przejmując się panującą atmosferą. W środku budynku były trzy osoby, których nastroje idealnie odwzorowywała aura przygnębienia, niezważająca na wigilię dnia zakochanych.

— Jesteś pewna, że to bezpieczne? — zapytał starzec, widząc, jak kobieta dolewa do szklanki zielony płyn.

— Zaraz się przekonamy. Gdyby coś poszło nie tak, zawsze możemy udać, że wcale jej tutaj nie było — odpowiedziała szeptem, aby słowa nie dotarły do siedzącej przy stole postaci. — Później wrzucimy jej ciało do jeziora. Wypadki chodzą po ludziach, przecież każdy o tym wie. Nie będzie pierwsza, która zechce poznać dno…

— Coraz mniej podoba mi się twój plan — zwątpił mężczyzna, patrząc na gościa. — Obyś miała rację.

— Zawsze ją mam. A teraz idź i ją zagadaj, żebym mogła ukryć flakon z tym eliksirem. Przecież nie chcemy, aby nasza tajemnica wyszła na jaw. Mogłoby to znacznie pokrzyżować plany.

Staruszka uniosła butelkę, wypełnioną zielonym płynem i odliczyła kolejno trzy kieliszki, które dodała do mieszanki syropu jagodowego z sokiem jabłkowym. Z wprawą doświadczonego barmana wymieszała drinki w shakerze, uprzednio dodając do niego kostki lodu. Musiała się upewnić, że ich ofiara nie rozpoznała składu, zanim go spożyje. Z szatańskim uśmiechem przypominała wiedźmę, której zamiary dość mocno naruszały ogólnie panujące maniery. Była niczym buldożer, który nie cofnie się przed niczym.

Spojrzała przez ramię na oddalającego się mężczyznę i ostrożnie wyjęła z kieszeni niebieską tabletkę w kształcie diamentu. Osadziła ją na łyżeczce, po czym przygniotła drugim sztućcem, doszczętnie rozkruszając. Błękitny proszek wsypała do szklanki gościa, skrupulatnie pozbywając się najmniejszych okruszków. Zamieszała delikatnie płyn i włożyła do obu szklanek parasolki oraz rurki. Przytwierdziła do szkła plaster pomarańczy, po czym ruszyła do stołu, przywdziewając maskę niepozornej babuni.

— Jeśli moja mikstura nie zadziała, to niech Bies mnie pochłonie!

Rozdział 1

Spraw, by Wasza miłość rozkwitła niczym kwiat róży. Już dziś zarezerwuj pobyt w naszym ekskluzywnym hotelu, zapewniając sobie i partnerowi…

— Ble, ble, ble… Przysięgam, jeżeli jeszcze raz usłyszę jakiś tandetny tekst o miłości, to zacznę rzygać serduszkami — powiedziałam do siebie, ciskając telefonem na drugą stronę łóżka.

Nienawidziłam całej walentynkowej otoczki, która była stworzona w imię mitycznego uczucia. Miłość, ha! Dobre sobie… Każdy o niej ćwierkał, oszukując wszystkich, że właśnie znalazł się w grupie szczęściarzy i dane mu było jej zaznać. Później budził się z ręką w nocniku, kiedy okazywało się, że jego żona pociesza się trenerem personalnym. Do kogo więc skierować wyrzuty? Do przeklętego świata, który położył na ich barkach zbyt duży ciężar, aby mogli go udźwignąć!

Walentynki to nie święto zakochanych! To dzień, w którym półki w kwiaciarniach uginają się od nadmiaru serduszek, jakie ekspedientki wciskają klientom, aby pobić kolejny rekord sprzedaży. Ludzie dostają świra i zachowują się, jakby ich partnerzy okazywali ludzką twarz jedynie czternastego lutego. Czułe słówka, wyznania, romantyczne gesty — to wszystko ma jakiś cel! Mężczyznom w stałych związkach pomaga przekonać kobiety do przekroczenia barier w łóżku. Świeżym kochankom z kolei pudruje oczy, wmawiając, że to zapowiedź bajkowego życia we dwoje. Mogłybyśmy oczywiście zrzucić całą odpowiedzialność za ów stan rzeczy na mężczyzn, ale niestety same do tego doprowadziłyśmy. Jest tylko jedna złota rada — jeśli nie chcesz cierpieć z miłości, to zacznij szastać tyłkiem, a nie sercem. Przynajmniej przyjemność będzie nieporównywalnie większa!

— Słucham — warknęłam oschle do telefonu.

— Cześć, piękna. Dzwonię nie w porę? — kipiał euforią Radek. Miałam ochotę wydrzeć się na niego i doprowadzić do podobnego nastroju.

— Czego chcesz? Chyba wyraziłam się jasno. Miałeś więcej nie dzwonić — udawałam obojętną.

Popatrzyłam na paznokcie. Czarny lakier idealnie chował się za starannie przyciętymi skórkami. Przez ułamek sekundy zastanowiłam się, jak by moja ręka prezentowała się z brylantem umieszczonym na palcu serdecznym, jednak to, co kryło się za tą niewinną biżuterią, szybko odgoniło wizję jakichkolwiek zaręczyn.

— Jutro są walentynki i pomyślałem, że… — zaczął, ale już sama wzmianka o tym sprawiła, że przez moje ciało przeszły niechciane dreszcze.

— Nie — odpowiedziałam hardo.

— Słucham? Nie pozwoliłaś mi skończyć. To bardzo ważne, Nina. Muszę ci coś powiedzieć. — Był zdezorientowany. Mogłam spokojnie wyobrazić sobie teraz, jak wyjmuje z ust długopis, którym z pewnością się bawił, i nerwowym ruchem wkłada go do kieszeni.

— Wystarczy, że wspomniałeś o walentynkach. — Wstałam z łóżka i podeszłam do szafy, z której wyjęłam walizkę. — Ile razy będziemy przerabiać ten temat? Chyba wyraziłam się jasno: to, że ze sobą sypiamy, nie oznacza, że będziemy spijać sobie śmietankę z pyszczków. To tylko seks! Cholernie dobry, ale wciąż seks! Nie doszukuj się drugiego dna, bo go nie ma.

Nie czekałam na odpowiedź. Nacisnęłam czerwoną słuchawkę i rzuciłam telefon na komodę. Doktorek zaczął pozwalać sobie na stanowczo zbyt wiele, a to nie prowadziło do niczego dobrego. Każdy związek kończył się tak samo — nie było happy endów.

Ze mną tak nie będzie.

Nigdy.

Rozpuściłam włosy, pozwalając, aby opadały na pokryte czarną marynarką ramiona i nałożyłam mocny makijaż. Ruszyłam do samochodu. Musiałam zniknąć na kilka dni, na wypadek, gdyby doktorek chciał zrobić mi niespodziewaną wizytę.

Rozdział 2

Solina przywitała mnie cieniem, padającym na całą okolicę. Drzewa kryły się pod śnieżną kołderką, którą ktoś — jakby dla pejzażu — nałożył na całą okolicę. Podniosłam poziom temperatury w samochodzie i chwyciłam kierownicę obiema rękami. Ulice Warszawy nie były tak zaśnieżone, jak te bieszczadzkie. Zwolniłam, aby nacieszyć się magicznym widokiem. To miejsce wyglądało jak zaczarowane.

Zatrzymałam się obok domu Zośki. Przez moment chciałam tam wejść. Kiedy przyjaciółka pojawiła się z Wiktorem w oknie, zmieniłam zdanie.

Byli jak dwie papużki nierozłączki. Tryskali szczęściem, na które nie miałam ochoty patrzeć.

Nie dziś.

Bojąc się, że ktoś mnie zauważy, zawróciłam i pojechałam w jedyne miejsce, w którym mogłam się rozsypać na drobne kawałki.

Dom babci Heleny zawsze stał dla mnie otworem, więc wiedziałam, że to tam odnajdę tegoroczny azyl. Razem z panem Tadkiem tworzyli parę, która była jednym organizmem. To niesłychane, ale tylko ich związek był w stanie zaburzyć mi mój światopogląd. Pomimo podeszłego wieku darzyli się nierozerwalnym uczuciem i szacunkiem, jakiego nigdy nie zaznałam.

Zajechałam pod drewniany domek i wyłączyłam silnik. Nawet późnym wieczorem ten pejzaż był jak z bajki. Pełnia księżyca oświetlała jezioro, zza którego tafli wyłaniały się Bieszczady. Oparłam głowę o zagłówek i zanurzyłam się w myślach.

— Długo każesz nam na siebie czekać, dziecko. — Pan Tadek zapukał w okno i przedarł się głosem przez zamknięte drzwi.