36,80 zł
Czwarty tom kultowej serii o księżniczce Mii.
Cześć, tu Mia!
Nareszcie doczekałam się szkolnej przerwy zimowej, w czasie której mogłabym leżeć i nic nie robić… gdybym nie była księżniczką Genowii.
Zamiast ładować baterie na kolejny semestr, nudzę się na posiedzeniach genowiańskiego parlamentu. Znajomi zazdroszczą mi ferii w zamku, ale nie wiedzą, że nie ma tu kablówki, internetu ani normalnych toalet!
Wiecie, czego jeszcze nie ma w Genowii? Michaela, który wyznał mi miłość! Mój chłopak spędza przerwę świąteczną u dziadków na Florydzie, gdzie może wygrzewać się na plaży i nad basenem imprezować z atrakcyjnymi surferkami w bikini… A ja przecież ani wyglądem, ani talentem nie dorastam takim dziewczynom do pięt!
Na dodatek miłość mojego życia jest teraz w innej strefie czasowej, a ja mam skrupulatnie zaplanowany przez grand-mère królewski harmonogram. Czy ktoś raczy mi wyjaśnić, jak mam jednocześnie wypełniać nudne obowiązki i przypominać o sobie mojemu chłopakowi? Związki na odległość wcale nie są łatwe… Szczególnie dla księżniczek!
Meg Cabot (właściwie Meggin Patricia Cabot) urodziła się tego samego dnia co księżniczka Stefania z Monako… tylko dwa lata później. Na koncie ma dziesiątki powieści, napisane zarówno pod własnym nazwiskiem (Meg Cabot i Patricia Cabot), jak i pod pseudonimem Jenny Carroll. Na pewno kojarzycie jej cykle „Pośredniczka”, „1800-Jeśli-Widziałeś-Zadzwoń” i „Dziewczyna Ameryki” – historie o młodych, silnych dziewczynach, w których życiu dzieje się coś niesamowitego. Meg jest również autorką kultowej serii „Pamiętnik księżniczki”, opublikowanej w ponad 38 krajach i zekranizowanej (dwukrotnie!) przez Disneya. Obecnie pisarka mieszka razem z mężem w Key West na Florydzie. Uwielbia koty – być może dlatego ulubionym prezentem, jaki kiedykolwiek dostała od fana, jest naturalnych rozmiarów Gruby Louie z papier mâché.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 179
Copyright © 2003 by Meggin Cabot
All rights reserved
Tekst według wydania:
Meg Cabot, The Princess Diaries Volume IV:
Princess in Waiting
HarperTeen, 2003
Ilustracje na okładce
Dixie Leota
Typografia
Jenna Stempel-Lobell
Redaktor inicjujący
Jadwiga Mik
Redaktor prowadzący
Katarzyna Muszyńska
Redakcja
Joanna Serocka
Korekta
Magdalena Wołoszyn-Cępa
ISBN 978-83-8391-700-9
Warszawa 2025
Wydawca
Prószyński Media Sp. z o.o.
02-697 Warszawa, ul. Rzymowskiego 28
www.proszynski.pl
PONIEDZIAŁEK, 19 STYCZNIA DZIEŃ MARTINA LUTHERA KINGA, WRESZCIE W MIESZKANIU
LINUXRULZ: Chcesz pójść na kolację do Screening Room? Wyświetlają pierwsze Gwiezdne wojny.
O MATKO!!!!! CHCE SIĘ ZE MNĄ UMÓWIĆ!!!!! Kolacja i film. Jednocześnie, bo w Screening Room siedzisz przy stoliku, jesz i oglądasz film. Gwiezdne wojny to w ogóle mój ulubiony film wszech czasów, po Dirty Dancing. Czy istnieje większa szczęściara ode mnie? Nie sądzę. Miley, nie podskoczysz.
Dla Waltera Schretzmana
oraz wielu innych,
którzy tak hojnie obdarowują ludzi
jak Nowy Jork długi i szeroki.
Nie myślcie, że nie widzimy.
Wyrazy wdzięczności.
Gdybym była księżniczką, prawdziwą księżniczką – szeptała – mogłabym hojnie obdarowywać ludzi. Ale chociaż jestem tylko księżniczką na niby, mogę jednak wynajdywać różne drobne rzeczy, które można dla ludzi robić. Będę więc wyobrażała sobie, że robienie czegoś, co sprawia ludziom przyjemność, to jest rozdzielanie hojnych darów.
Mała księżniczka,
Frances Hodgson Burnett
w przekładzie Wacławy Komarnickiej
PIĄTEK, 2 STYCZNIA, DRUGA PO POŁUDNIU GENOWIAŃSKI PARLAMENT
Zasadniczo mam wakacje. Poważnie. W końcu są ferie. Powinnam zażywać uciech i ładować baterie na przyszły semestr, który nie będzie łatwy, bo przechodzę na drugi poziom matmy, nie wspominając o zajęciach BHP. „Fuksiara”, mówili w szkole. „Spędzisz Gwiazdkę w zamku i będą ci usługiwali”.
Cóż, po pierwsze, życie w zamku wcale nie jest takie wspaniałe, bo wiecie co? Zamki to rudery. Owszem, ten nie powstał może w czwartym wieku, czy tam kiedy moja przodkini księżniczka Rozagunda została władczynią Genowii. Ale powstał, dajmy na to, w szesnastym, i już wam mówię, czego wtedy nie mieli:
1. Kablówki
2. Internetu
3. Toalet
Nie twierdzę, że w tej chwili nie ma telewizji satelitarnej, ale, hello, mój tata ma tylko CNN, CNN Financial News i kanał golfowy. A gdzie MTV 2, pytam? Gdzie kanał z filmami dla kobiet?
Co i tak nie ma znaczenia, bo ja się tu zaharowuję. Nie mam wolnej chwili, żeby sięgnąć po pilot w nadziei, że leci jakaś komedia romantyczna.
A toalety? Powiem tylko, że w szesnastym wieku nie bardzo znali się na kanalizacji. Dlatego nawet dzisiaj, czterysta lat później, jeśli wrzucisz do sedesu jeden listek papieru toaletowego za dużo i spróbujesz spuścić wodę, wybije na sto procent.
No właśnie. Tak wygląda moje życie w Genowii.
Cała reszta moich znajomych szusuje w Aspen lub opala się w Miami.
Ale ja? Co ja robię w ferie zimowe?
Oto największe dotychczasowe atrakcje z nowego terminarza, który dostałam od grand-mère pod choinkę (pokażcie mi dziewczynę, która nie ucieszyłaby się z terminarza na Gwiazdkę):
NIEDZIELA, 21 GRUDNIA KSIĄŻĘCY HARMONOGRAM
Przyjazd do Genowii. Za sprawą dużej paczki skittlesów zjedzonych w samolocie o mało nie zwymiotowałam na komitet powitalny, który odebrał mnie z lotniska.
Jeden dzień, odkąd ostatnio widziałam Michaela. Próbowałam dodzwonić się do jego dziadków w Boca Raton, bo tam rodzina Moscovitzów pojechała na ferie, ale nikt nie odebrał, pewnie z powodu różnicy czasu, bo na Florydzie jest sześć godzin do tyłu.
PONIEDZIAŁEK, 22 GRUDNIA KSIĄŻĘCY HARMONOGRAM
Podczas zwiedzania krążownika „Książę Phillipe” potknęłam się o kotwicę i niechcący zepchnęłam admirała Pepina do zatoki. Ale nic mu się nie stało. Wyłowili go harpunem.
Ale dlaczego tylko ja w tym kraju uważam zanieczyszczenie środowiska za ważną kwestię? Skoro ludzie cumują jachty w tutejszej zatoce, naprawdę powinni uważać na to, co wyrzucają za burtę. Przecież morświny bez przerwy wtykają nosy w plastikowe opakowania po puszkach i umierają z głodu, bo nie mogą otworzyć pyszczka. Wystarczy, że ludzie zaczną rozcinać opakowania zbiorcze przed wyrzuceniem, a wszystko będzie dobrze.
Okej, nie wszystko, bo nie wolno wyrzucać śmieci za burtę.
Po prostu nie mogę siedzieć bezczynnie, kiedy bezbronne stworzenia morskie cierpią przez amatorów opalenizny.
Dwa dni, odkąd widziałam Michaela. Dwa razy próbowałam się do niego dodzwonić. Za pierwszym razem nikt nie odebrał. Za drugim dowiedziałam się od jego babci, że właśnie poszedł do apteki po zasypkę antybakteryjną dla dziadka. Cały on, zawsze na pierwszym miejscu stawia cudze potrzeby.
CIĄG DALSZY DOSTĘPNY W PEŁNEJ WERSJI