Pell kontra świat - ks. Robert A. Sirico, kard. George Pell - ebook

Pell kontra świat ebook

ks. Robert A. Sirico, kard. George Pell

0,0
27,90 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Pell kontra świat to wyjątkowa książka przybliżająca życie i działalność kardynała George’a Pella, jednej z najbardziej kontrowersyjnych i wpływowych postaci współczesnego Kościoła katolickiego. Zebrane w tej publikacji teksty samego kardynała oraz komentarze wybitnych osobowości, takich jak kard. Oswald Gracias, George Weigel czy ks. Robert Sirico, tworzą portret duchownego, który na zawsze zmienił oblicze Kościoła.

Książka ukazuje jego nieustanną walkę o sprawiedliwość oraz determinację w dążeniu do odnowy katolickiego świata. Teksty oddają hołd jego odwadze i niezłomności, odwołując się również do dramatycznych chwil spędzonych w więziennej izolatce pod niesłusznymi oskarżeniami.

To obowiązkowa lektura dla tych, którzy pragną zrozumieć wyzwania stojące dziś przed Kościołem i cywilizacją zachodnią. To również ważne świadectwo życia kardynała George’a Pella oraz inspiracja dla wszystkich, którzy cenią męstwo i niezachwianą wiarę w obliczu niesprawiedliwości.

Kard. George Pell urodził się 8 czerwca 1941 roku w Ballarat. Australijski kardynał rzymskokatolicki, doktor filozofii. Przez kilka lat pełnił funkcję arcybiskupa Melbourne oraz Sydney. W 2014 roku papież Franciszek mianował go pierwszym prefektem Sekretariatu ds. Gospodarczych Stolicy Apostolskiej. Niesłusznie oskarżony spędził ponad rok w australijskim więzieniu, gdzie zachował heroiczną postawę wobec niesprawiedliwych zarzutów. Zmarł 10 stycznia 2023 roku w Rzymie.

Śmierć Benedykta XVI wywołała smutek, ale smutek ten był do zniesienia, ponieważ jego śmierć była oczekiwana od lat. Natomiast śmierć George’a Pella była dla tych, którzy szukali u niego przywództwa w obecnej sytuacji katolicyzmu, ciężkim ciosem. Jego przyjaciele czują, że stracili źródło mądrości, siły i – owszem – radości, gdyż kardynał Pell był ogromnie wesoły. Ponadto – trzeba to powiedzieć – ze sceny został usunięty kardynał, który być może bardziej niż ktokolwiek inny mobilizował swoich kolegów kardynałów. A zatem co mówi Pan? Być może przekazane przesłanie jest następujące: Nastał czas, by wystąpili inni członkowie kolegium kardynalskiego i wykazali się takim charakterem oraz takim męstwem, jakie były charakterystyczną cechą służby George’a Pella dla Kościoła.

George Weigel

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 80

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Originally published under the title

Pell Contra Mundum

© Robert Sirico (as editor)

Copyright © for the Polish translation by Wydawnictwo Esprit 2024

Copyright © for this edition by Wydawnictwo Esprit 2024

All rights reserved

Dokument chroniony elektronicznym znakiem wodnym.

PROJEKT OKŁADKI: © Paweł Panczakiewicz

MATERIAŁY OKŁADKOWE: Getty Images / Brendon Thorne / Stringer

MATERIAŁY NA SKRZYDEŁKU: Photo courtesy Campion College

REDAKCJA: Justyna Jagódka

KOREKTA: Krystyna Stobierska

ISBN 978-83-68144-73-4

Wydanie I, Kraków 2024

WYDAWNICTWO ESPRIT SP. Z O.O.

ul. Władysława Siwka 27a, 31-588 Kraków

tel. 12 267 05 69, 12 264 37 09

e-mail: [email protected]

[email protected]

[email protected]

Księgarnia internetowa: www.esprit.com.pl

OD REDAKTORA

Nieoczekiwana śmierć kardynała George’a Pella zdruzgotała praktycznie cały katolicki świat, a co więcej, także wielu ludzi spoza niego. Ekspansywna osobowość kardynała, jego klarowny i wesoły sposób wyrażania wiary katolickiej, jak również dobre maniery w kontaktach z rozmówcami pogłębiły u wielu osób ból wywołany jego utratą.

W dniach następujących po jego odejściu do wieczności, które nastąpiło tak raptownie, jak też w czasie wywołujących zawrót głowy debat w Kościele kilku przyjaciół kardynała, podzielających jego obawy o zdezorientowanie zbyt wielu jego braci, odczuło tym większe zobowiązanie do włączenia w tę konwersację innych.

Niniejsza książka ma zatem sprawić, aby myśli, a zwłaszcza obawy i przestrogi człowieka, który poświęcił całe życie na wierną służbę drogocennej spuściźnie, powierzonej przez Chrystusa Jego wybranym uczniom i pozostawionej na wieki Jego Kościołowi, a także dla tej spuścizny cierpiał, pozostały obecne w toczących się debatach i dyskusjach. Od tamtego czasu podstawowe samorozumienie tożsamości, struktury i wiary Kościoła napotykało w momentach wielkiego kryzysu sprzeciw, szyderstwa i opór, które nie różnią się zbytnio od tego, z czym styka się on dzisiaj. W tym wszystkim starożytna, lecz zarazem ciągle nowa wiara milionów wielokrotnie uciszała zamęt dzięki temu, że ludzie wiary podejmowali wyzwanie, żeby dać „uzasadnienie tej nadziei” (1 P 3, 15) odnośnie do tego, co uważali za prawdziwe i kluczowe.

Żywimy przekonanie, iż George Pell stoi w rzędzie owych szlachetnych wyznawców wiary, i mamy nadzieję, że ten niewielki wkład – złożony w krytycznym momencie – przyczyni się do tego, aby nie popadł on w zapomnienie ani dziś, ani kiedykolwiek.

GEORGE PELL, BIAŁY MĘCZENNIKkard. Oswald Gracias

Szkarłatne szaty stanowią wezwanie, o czym mówi się wyraźnie na konsystorzu wszystkim nowo kreowanym kardynałom: „Musicie bowiem wykazywać się męstwem usque ad effusionem sanguinis (aż do przelania krwi)…”.

Jako młody seminarzysta słyszałem nazwiska Józsefa Mindszenty’ego z Esztergomu-Budapesztu, Josefa Berana z Pragi, Josyfa Slipyja ze Lwowa. Owi „olbrzymi” kardynalatu trafili do więzienia i na wygnanie. Niektóre postaci z tamtej epoki doczekały się już beatyfikacji: są to kardynałowie Alojzije Stepinac z Zagrzebia i Stefan Wyszyński z Warszawy. Czytam ich historie i podziwiam z oddali ich świadectwo.

Dziś dodałbym do tej listy George’a Pella – bliskiego kolegę, przyjaciela i brata w kolegium kardynalskim. Realizował on w swoim życiu kardynalską misję męstwa w sposób godny naśladowania.

Jego bezprawne skazanie w Australii – rezultat wymierzonej w niego publicznej kampanii oszczerstw – było „białym męczeństwem” czterystu czterech dni spędzonych w więziennej izolatce, w ciągu których odmawiano mu nawet możliwości odprawienia Eucharystii. Świadectwo tej męki, zebrane w trzech tomach jego Dziennika więziennego, stanowi dowód, że mała cela nie zdoła zamknąć w sobie wielkiej duszy. Dziennik Pella, ożywiany chrześcijańską nadzieją oraz wielkodusznością wobec prześladowców, jest cennym uzupełnieniem zbioru porywającej chrześcijańskiej literatury więziennej.

Nagła i niespodziewana śmierć George’a Pella – spotkaliśmy się na krótko zaledwie kilka dni wcześniej – pozbawia Kościół jego wyraźnego i odważnego głosu.

Dlatego żywię wdzięczność wobec redaktorów tego tomu upamiętniającego kardynała Pella i w niniejszym wprowadzeniu z zadowoleniem polecam go czytelnikom.

W momencie śmierci kardynał Pell miał już ponad osiemdziesiąt lat i wycofał się ze wszystkich „oficjalnych” obowiązków. Był jednak w pełni zaangażowany w życie Kościoła i wnosił do niego wartościowy wkład. Oczyszczający efekt jego niesprawiedliwego uwięzienia nadaje faktycznie jego myśli jeszcze większy ciężar i szerszy rezonans. Powinniśmy uważnie wsłuchać się w świadectwo i refleksje tego białego męczennika.

Jeszcze zanim zrodziło się świadectwo jego ostatnich lat, kardynał Pell wywierał wyjątkowo duży wpływ na życie Kościoła powszechnego, nie licząc wyjątkowego statusu w Australii – był on jedynym dotychczas duchownym, który pełnił posługę zarówno arcybiskupa Melbourne, jak i arcybiskupa Sydney.

W latach dziewięćdziesiątych XX wieku, jako młody biskup pomocniczy, został powołany do Kongregacji Nauki Wiary. Zaczął tam współpracować z kardynałem Josephem Ratzingerem, którego miał później powitać w Sydney jako papieża Benedykta XVI na Światowych Dniach Młodzieży w 2008 roku.

W 2001 roku Stolica Apostolska stworzyła „Vox Clara” – komisję biskupów reprezentujących świat anglojęzyczny, którzy mieli doradzać przy pracach nad nowym przekładem mszału rzymskiego. George Pell, który nie był jeszcze wtedy kardynałem, został mianowany przewodniczącym, ja natomiast – wówczas rezydujący w Agrze jako arcybiskup tego miasta – pełniłem funkcję wiceprzewodniczącego. Wyjaśnia to nieco nasz bliski związek i naszą przyjaźń.

Komisja „Vox Clara” miała zadziwiająco ambitny cel: wsparcie opracowania jednego przekładu tekstów Mszy Świętej dla wszystkich anglojęzycznych katolików na planecie. Powstałe w rezultacie tłumaczenie – dokładne, przystępne i godne kultu świętego – było jedną z najważniejszych reform liturgicznych ostatnich pięćdziesięciu lat. Pell zdołał poprowadzić różnorodnych członków komisji do jedności na rzecz lex orandi Kościoła.

Dzisiaj katolicy wznoszą podczas Mszy Świętej te same modlitwy tak w australijskim Ballarat, rodzinnym mieście Pella, i katedrze Świętego Mateusza Apostoła w Waszyngtonie, gdzie kilkakrotnie celebrowałem Eucharystię, jak i w naszych kościołach w Mumbaju. Osiągnięcie jedności kultu na różnych kontynentach i w rozmaitych kulturach było ogromnym dokonaniem; niewielu wyższych rangą duchownych przyczyniło się do pogłębienia komunii kościelnej równie mocno jak kardynał Pell i Komisja „Vox Clara”.

Po dziesięciu latach ciężkiej pracy, intensywnych spotkań, licznych dyskusji, silnego zaangażowania dykasterii watykańskiej oraz szczerych i wspólnych wysiłków wszystkich członków skupiających się na jednym wyraźnym celu, projekt zdrowego teologicznie angielskiego przekładu mszału został ukończony. Pell był naszym przywódcą – i z pewnością to on siedział na miejscu kierowcy. Pod jego kierunkiem praca nad mszałem została zakończona. Byłem zaskoczony i szczęśliwy, gdy zaproszono nas do jeszcze głębszej współpracy. Stało się to w 2013 roku, kiedy papież Franciszek wyznaczył nas obu do posługi w ramach Rady Kardynałów – grupy ośmiu kardynałów pochodzących z różnych kontynentów, która miała doradzać papieżowi w różnych sprawach. Spotykaliśmy się pięć razy do roku na trzydniowych sesjach. Była to intensywna praca; omawialiśmy z Ojcem Świętym reformę Kurii Rzymskiej oraz inne sprawy Kościoła powszechnego, w których Ojciec Święty chciał usłyszeć naszą radę.

Kardynał Pell był mocnym głosem reformatorskim, zdawał sobie bowiem sprawę z konieczności stosowania zasady Ecclesia semper reformanda – właśnie po to, aby Kościół mógł pogłębiać swą prawdziwą tożsamość, nadaną mu przez Jezusa Chrystusa. Podczas naszych spotkań był przyjazny i szczery; wypowiadał się zdecydowanie, ale zawsze z braterskim szacunkiem. Czasami nie zgadzaliśmy się ze sobą, ale to nie umniejszało szacunku i sympatii, jakie do siebie wzajemnie żywiliśmy. Mieliśmy ten sam cel i obaj to uznawaliśmy. Pell utrzymywał, że wszelka prawdziwa reforma musi być zakorzeniona w prawdzie Ewangelii – i że bez tego komunia ustąpi miejsca zamętowi.

Papież Franciszek dostrzegł przymioty i wysokie kwalifikacje Pella i wkrótce mianował go pierwszym prefektem Sekretariatu ds. Gospodarczych, powierzając mu gigantyczne zadanie wykorzenienia wszelkich śladów nadużyć w zarządzaniu doczesnymi dobrami Kościoła przez zwiększenie przejrzystości, propagowanie dobrych zasad finansowych i planowanie strategii, a co za tym idzie, umiejętne zarządzanie zasobami materialnymi Stolicy Apostolskiej.

Czy w ostatnich pokoleniach był jakikolwiek inny biskup, któremu powierzono kierownictwo na szczeblu Kościoła powszechnego w tak różnych projektach jak przekład mszału rzymskiego oraz wprowadzenie nowych procedur w finansach watykańskich?

Historia reformy finansów toczy się nadal. Niektóre wczesne inicjatywy Pella zostały błędnie zrozumiane. Czas pokazał, że szedł on we właściwym kierunku.

Podczas trwającej przez ponad piętnaście lat bliskiej współpracy z kardynałem Pellem nie zawsze się z nim zgadzałem, a on nie zawsze zgadzał się ze mną. Ale też nie oczekiwał, że zawsze będziemy się ze sobą zgadzać. Był uczciwym człowiekiem, który mówił, co myśli – nieustraszenie i szczerze. A kiedy był przekonany – jak zauważyłem na kilku synodach biskupów – że gra idzie o samo nauczanie Jezusa, wypowiadał się z pasją i mocą. Pełnił posługę sygnalizatora dla swoich współbraci biskupów, dla Ojca Świętego i całego Kościoła. Jego wkład był wartościowy i nie mógł zostać zignorowany.

Arcybiskup dwóch ważnych stolic, tłumacz liturgiczny, gospodarz Światowych Dni Młodzieży, reformator kurii, menedżer finansowy i doradca papieża – to wszystko zdołał osiągnąć, stając się zarazem wybitnym głosem katolickim w Australii, Stanach Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii i innych krajach. Kiedy w 2016 roku kończył siedemdziesiąt pięć lat, mógł w istocie sądzić, że jego posługa została więcej niż ukończona.

Ale złożenie ostatniego wielkiego świadectwa miał jeszcze przed sobą. W 2017 roku wniesiono przeciw niemu oskarżenia o nadużycie seksualne, których szczegóły były zupełnie nieprawdopodobne. Widziałem to wyraźnie od samego początku, dlatego byłem w najwyższym stopniu zaskoczony tym, jak toczył się jego proces. Przebywał w Rzymie, w bezpiecznych i wygodnych warunkach, ale postanowił wrócić do kraju, żeby stawić się na procesie. Był wojownikiem! Owo dziwne oskarżenie – co przyznawali nawet najgwałtowniejsi krytycy – miało strawić niemal trzy lata jego życia. Na koniec został całkowicie i jednomyślnie uniewinniony przez australijski Sąd Najwyższy.

Odczułem ogromną ulgę, że sprawiedliwości w końcu stało się zadość. Jednak Pell jako człowiek musiał wiele wycierpieć. Byłem zdumiony, gdy na kilka miesięcy przed jego śmiercią, podczas jego wizyty w Mumbaju, odkryłem podczas naszych długich rozmów, że nie ma w nim nawet cienia goryczy. Mógł to być jedynie owoc łaski oraz szlachetności jego natury. Podczas rozmów z nim szukałem okazji do okazania mu empatii – do przekazania mu, że rozumiem jego ból. Ale on tego wcale nie potrzebował. Przeszłość była historią.

Pogrzeb kardynała Pella w Sydney, w katedrze Najświętszej Maryi Panny, był zarazem należycie wzniosłym pożegnaniem jednego z największych duchownych Australii, jak i dramatycznym odtworzeniem jego via dolorosa z powodu protestujących, którzy obrzucili obelgami jego trumnę. Nowa epoka białego męczeństwa Kościoła.

Wielu uczestników tego orszaku pogrzebowego zostało umocnionych rozbrzmiewającym w ich uszach i sercach mottem zmarłego kardynała: „Nie lękajcie się”. Pell zapożyczył je od świętego papieża Jana Pawła II, który z kolei zaczerpnął je od samego Pana.

Kiedy w listopadzie 2007 roku zostałem kreowany kardynałem, papież Benedykt mówił do nas o misji kardynalskiej w świetle Pierwszego Listu Świętego Piotra Apostoła 3, 15–17: „Pana zaś Chrystusa uznajcie w sercach waszych za Świętego i bądźcie zawsze gotowi do obrony wobec każdego, kto domaga się od was uzasadnienia tej nadziei, która w was jest. A z łagodnością i bojaźnią Bożą zachowujcie czyste sumienie, ażeby ci, którzy oczerniają wasze dobre postępowanie w Chrystusie, doznali zawstydzenia właśnie przez to, co wam oszczerczo zarzucają. Lepiej bowiem – jeżeli taka wola Boża – cierpieć, czyniąc dobrze, aniżeli źle czyniąc”.

George Pell został kreowany kardynałem na konsystorzu w 2003 roku. Z pewnością musiał czytać te słowa. Widzimy, że w Bożej Opatrzności jego największym dziełem było cierpienie. Na niniejszych stronicach kardynał Pell mówi do nas ten ostatni raz. Byłoby dobrze, abyśmy go wysłuchali i odczuli wdzięczność, tak jak ja jestem wdzięczny za czas spędzony razem z nim w winnicy Pana.

Żałuję, że nasze ostatnie spotkanie, na kilka dni przed jego śmiercią, było zbyt krótkie. Mógłbym nauczyć się więcej, otrzymać więcej inspiracji. Kardynał Pell dołączył do szeregu wielkich kardynałów, którzy oddali Kościołowi wszystko, co mieli, jako uczniowie Pana. Będzie mi brakowało mego drogiego i mądrego przyjaciela!