Piękno i prawda. Esej o relacjach między sztuką i nauką - Anna Brożek - ebook

Piękno i prawda. Esej o relacjach między sztuką i nauką ebook

Anna Brożek

0,0
9,90 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Rozważania zawarte w niniejszym eseju dzielą się na trzy części. W części pierwszej autorka porównuje działalność naukowców i artystów. Porównanie to dotyczy czterech sfer: przedmiotu i celu obu form działalności oraz roli elementów twórczych i wartościujących w każdej z nich.

Część druga zawiera charakterystykę teorii sztuki, wskazuje na jej osobliwości i szczególny status metodologiczny.

Część trzecia poświęcona jest poznawczym aspektom sztuki.Autorka przedstawia w niej koncepcję poznania przez sztukę, zgodnie z którą dzieła sztuki stanowią unikalne źródła doświadczenia wartościującego. Co za tym idzie, poznanie przez sztukę w istotny sposób rozszerza oraz uzupełnia poznanie naukowe.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 66

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




© Copyright by Anna Brożek, 2017
© Copyright by Copernicus Center Press, 2017
Korekta: Artur Figarski
Publikacja dofinansowana z grantu Science for Ministry in Poland przyznanego Centrum Kopernika Badań Interdyscyplinarnych przez John Templeton Foundation
ISBN 978-83-7886-304-5
Wydanie I
Kraków 2017
Copernicus Center Press Sp. z o.o. pl. Szczepański 8, 31-011 Kraków tel./fax (+48 12) 430 63 00 e-mail: [email protected] Księgarnia internetowa: http://en.ccpress.pl
Konwersja: eLitera s.c.

Atce i Bartkowi

Wprowadzenie(z wątkiem autobiograficznym)

Moja droga zawodowa ma dwa szlaki: muzyczny i filozoficzny. Splotły się one po raz pierwszy, gdy po ukończeniu Liceum Muzycznego w Krakowie rozpoczęłam równoległe studia pianistyczne w krakowskiej Akademii Muzycznej oraz filozoficzne w ówczesnej Papieskiej Akademii Teologicznej (obecnie: Uniwersytet Papieski Jana Pawła II). Moje życie zawodowe zakorzenione jest, ponadto, w dwóch ośrodkach akademickich: krakowskim i warszawskim, które ukształtowały mnie pod względem naukowym i artystycznym.

Od tej pory wspomniane szlaki splatają się często przy różnych okazjach. Na styku pasji muzycznych i zainteresowań filozoficznych leżały moje pierwsze prace naukowe. Były to przede wszystkim dwie prace magisterskie: Symetria w muzyce poświęcona związkom muzyki i matematyki oraz Racjonalność dyskursu o muzyce, która dotyczy języka, jakim mówimy o muzyce[1]. Drugim podjętym przeze mnie zagadnieniem z zakresu metodologii teorii muzyki była analiza terminologii muzycznej pod kątem jej poprawności logicznej. Pole tej analizy okazało się ogromne, wymagała ona bowiem nie tylko zwykłej korekty wadliwych definicji, lecz także dokonania wielu szczegółowych badań z zakresu ontologii muzyki oraz dostosowania ogólnych metod definiowania i klasyfikowania do dziedziny specyficznej pod względem metodologicznym, jaką jest teoria muzyki. Projekt rozrósł się do rozmiarów rozprawy doktorskiej Principia musica, którą od 2004 roku przygotowywałam w Instytucie Filozofii Uniwersytetu Warszawskiegoi obroniłam w 2006 roku[2].

Doktorat rozpoczął etap warszawski w moim życiu. W środowisku tym bliskie mi się stały ideały Szkoły Lwowsko-Warszawskiej, z której dziedzictwem dopiero tu miałam okazję gruntowniej się zapoznać. Członków tej Szkoły, zapoczątkowanej przez Kazimierza Twardowskiego we Lwowie, łączyły nie stanowiska czy idee filozoficzne, lecz pewne postulaty metodologiczne: postulat jasności wysławiania myśli i postulat należytego uzasadniania przekonań. Chociaż spełnianie tych postulatów jest często wymieniane jako warunek sine qua non naukowości, to właśnie w Szkole Lwowsko-Warszawskiej spełniania tych postulatów przestrzegano wyjątkowo skrupulatnie w odniesieniu do filozofii. Co ważne, postulatów tych nie łączono w Szkole z ograniczeniem problematyki filozoficznej (jak to miało miejsce np. w nurcie neopozytywistycznym). W Warszawie zetknęłam się osobiście z wybitnymi profesorami należącymi do trzeciego pokolenia Szkoły. Jej tradycja w podwójny sposób przyświecała mojej dalszej pracy naukowej. Z jednej strony – we własnych pracach badawczych zaczęłam nawiązywać do wyników osiągniętych przez członków Szkoły. Z drugiej strony – zajęłam się także pewnymi badaniami stricte historycznymi, dotyczącymi jej reprezentantów.

Obie dyscypliny: filozofia i muzyka, są nadal obecne w moim życiu – obie uprawiam zawodowo, chociaż tylko drugą – „etatowo”. O tym, że zajęłam się właśnie nimi i w takich proporcjach, zadecydowała, poza serią przypadków, pewna tendencja rozwojowa. Chronologicznie pierwsza była muzyka: jak u wielu młodych ludzi potrzeba ekspresji dominowała u mnie nad potrzebami poznawczymi. Z czasem proporcje się zmieniły – i zaczęła dominować potrzeba poznawcza. O ile zaczynałam studia jako artystka, o tyle kończyłam je zdecydowanie jako naukowiec. Jednak oba czynniki: poznawczy i ekspresyjny, są we mnie nadal bardzo silne. Nic dziwnego, że – jako filozof i artystka zarazem – zadaję sobie nieraz pytanie o relacje pomiędzy sferą sztuki i sferą nauki. W eseju tym zbieram i porządkuję pewne swoje przemyślenia na ten temat.

Muzykę zaliczam, co naturalne, do sztuk; filozofię – co już nie jest normą – do nauk. Przyjmuję więc, jak widać, szerokie, zakorzenione w języku polskim rozumienie terminów „sztuka” i „nauka”. Nie jest to w każdym razie rozumienie wąskie, jakie nam narzuca w ostatnich dziesięcioleciach dominacja języka angielskiego, w którym słowo „art” odnosi się zasadniczo do sztuk plastycznych, a słowo „science” – zasadniczo do nauk matematyczno-przyrodniczych. Termin „sztuka” (odpowiednik greckiego „techne” i łacińskiego „art”) przeszedł zresztą wiele przemian semantycznych (pięknie i wyczerpująco opisanych przez Władysława Tatarkiewicza w Dziejach sześciu pojęć): były wszak czasy, gdy dyscypliny dziś zaliczane do nauk w sensie ścisłym zaliczano właśnie do sztuk – w szczególności tzw. sztuk wyzwolonych. Mniejszą ewolucję semantyczną przeszedł termin „nauka”; jej śladem jest jego trójznaczność w dzisiejszej polszczyźnie: poza sensem, o który chodzi w tym eseju, jest jeszcze sens dydaktyczny (w którym jest synonimem „nauczania”) i moralizatorski (w którym „nauka” znaczy tyle, co „doktryna etyczna”).

Zawarte w niniejszym eseju rozważania o sztuce i nauce składają się z trzech części.

Zaczynam od porównania działalności naukowej i artystycznej. Porównanie to będzie dotyczyło kilku dziedzin: pobudek działalności naukowej i artystycznej, przedmiotu i celu tej działalności, roli pierwiastków twórczych w sztuce i nauce, oraz, last but not least, wartości w nich realizowanych.

Następnie zajmuję się teorią sztuki (czy raczej: sztuk), rozumianą jako nauka o artefaktach: wskażę na pewne osobliwości, które przesądzają o jej kształcie metodologicznym.

Na koniec mowa będzie o poznawczej wartością sztuki – a w szczególności o pewnej bliskiej mi koncepcji poznania przez sztukę. W myśl tej idei sztuka jest źródłem przeżyć, które odsłaniają nam pewne prawdy o wartościach tkwiących w świecie. Jest to typ poznania niedostępny metodom naukowym i istotnie rozszerzający – względem wiedzy naukowej –wiedzę o świecie.

Nadając rozważaniom o tych sprawach formę eseju, nie przedstawiam w nim szczegółowych analiz i nie zawsze dbam o wystarczające uzasadnienie stawianych tez (choć, jako osoba przesiąknięta duchem Szkoły Lwowsko-Warszawskiej, nie pozwalam sobie także na fantazje myślowe i słowne). Usprawiedliwia mnie to, że wiele spraw, o których piszę tu w swobodniejszej formie, poddałam jednak wcześniej gruntowniejszym i bardziej odpowiedzialnym badaniom[3].

Na koniec jeszcze uwaga ogólna. Sprawy, o których tu piszę, od wieków są przedmiotem zainteresowania filozofów, metodologów – ale też i artystów. Nie stawiam sobie jednak za cel, aby zdać sprawozdanie z tego, co o związkach między sztuką a nauką mówiło się przez stulecia. Wszystko, co na ten temat mówię, mówię we własnym imieniu. Zarazem jednak nie roszczę sobie pretensji do oryginalności: sama nie potrafiłabym jej ocenić. Do cudzych poglądów odwołuję się jednak tylko wtedy, gdy ich autorzy nadali swoim myślom taki kształt, że sama nie umiałabym tego zrobić lepiej.

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

Przypisy

[1] Pierwszą przygotowałam pod kierunkiem ks. prof. Stanisława Wszołka w PAT, drugą – pod kierunkiem dra hab. Krzysztofa Szwajgiera w AM.

[2] Promotorem rozprawy był prof. Jacek Jadacki.

[3] Zagadnienie metodologii nauk o muzyce, a także statusu ontycznego dzieła muzycznego omawiam w książce Principia musica (Wydawnictwo Naukowe Semper, Warszawa 2006), a także w kilku artykułach: O ontycznym bogactwie dziedziny muzykologii (w: R. Darowski (red.), Philosophiae et musicae, Wydawnictwo WAM, Kraków 2006, s. 281–292); W sprawie korelatów ontycznych terminów muzycznych („Kwartalnik Filozoficzny” 2007, t. XXXV, z. 3, s. 131–144), O metodologicznych osobliwościach muzykologii („Zagadnienia Naukoznawstwa” 2008, nr 2(176), s. 161–177). Sprawy znaków w dziele muzycznym dotyczy artykuł O emocjach i nastrojach w muzyce („Sztuka i Filozofia” 2008, vol. XXXII, s. 48–61), a zagadnienia rozumienia muzyki – tekst Pięć nieporozumień dotyczących rozumienia muzyki („Kwartalnik Filozoficzny” 2015, t. XLIII, z. 1, s. 117–132).