Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Pierwszy w Polsce zbiór wierszy norweskiego noblisty z 2023 roku, który, choć powszechnie znany z dramatów i prozy, sam siebie uważa przede wszystkim za poetę. Niepowtarzalny pejzaż poezji Jona Fossego tworzą norweskie krajobrazy fiordów, mrocznych lasów, zasypanych śniegiem dróg, bloków skalnych, kamieni i niezamieszkałych domostw na odludziu. Zmieniające się w konkretnych porach dnia i roku barwy – czerwień, żółć, biel – korespondują z grą świateł i cieni, dźwiękami natury, muzyką sfer, „niewytłumaczalną ciszą", ale też z odczuciami ludzi i zwierząt. W tej nieco odrealnionej, magicznej scenerii pojawiają się niczym w marzeniu sennym „świetliste, białe istoty" – anioły, które otaczają opieką człowieka zagubionego w mrocznym lesie, na drodze, na morzu, wskazując mu kierunek dalszej wędrówki. Poezja Fossego podejmuje fundamentalne tematy współczesności: lęk przed śmiercią, milczenie, samotność, niemożność komunikacji. Z drugiej strony – nie brakuje w niej także wiary w zwycięstwo dobra nad złem oraz w siłę słowa – zarówno biblijnego, jak i poetyckiego.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 39
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
ANIOŁ Z WODĄ W OCZACH1986
I
koń, i noc jeszcze wczesna. Zapach potu
i czerwony śnieg na puchowej kurtce mamy. W ustach
winogrona, jakiś mężczyzna coś mówi. Wysokie
zaspy śniegu. Winogrona w czarnej torbie. Ostra
muzyka, i czarny wiatr. Ciepło. Gitara
jest zielonym oknem. Oczy mamy tracą barwę pyta
gdzie byłem. Powinienem być
w domu już dawno temu
Wstała
Idzie przez pokój
Masz tylko dwanaście lat, mówi
II
żółta trawa na ramionach. Idziemy
w stronę niebieskich gór, winogrona
Trzyma mnie za rękę
Mama ma ziemię we włosach i
z daleka
woła moje imię
wyciągam ręce ku białemu niebu
czekam na deszcz
rozczapierzam palce i żółte powietrze muska mi skórę
Kieruję się do drzwi
Deszcz zapewne nadejdzie niebawem
Stoję nieruchomo i wyciągam rękę kusząc deszcz
Czy mam otworzyć drzwi
Znów kieruję się do drzwi, wchodzę
„martwe kwiaty w pękniętym wazonie
na parapecie. Martwe
muchy na płatach białej farby
Na składanym krzesełku siedzi stara kobieta
i robi na drutach, ubrana w fartuch w kwiaty
Hałas silnika łodzi przebija się przez krzyk mew”
I
Usta uśmiechają się
bielą, czarny anioł
rozpościera swe niebieskie skrzydła
w moim sercu: Wstałem. Zrzucam
książki na podłogę z półek
metr po metrze. Być może
wołam że już starczy
II
I widzę żółte ciało
ostra żółć. Rozsądek to krąg
tancerzy
wokół. Uśmiech
w rytmie bieli
III
pełznę po podłodze, a anioł
kuli się
Pewnie drżę już długo
Czuję czarny kamień w żołądku
I
godziny biją na wietrze
a serce to zmęczony anioł. Niebo
przypomina czarnego psa
II
klaun o krągłych rękach
łagodnymi ruchami
tańczy na zegarze. Pies nie szczeka
gdy wybijają minuty
III
serce to oszołomiony anioł
z wilgotnymi włosami w ustach
kamień jest suchy, widzę jak czarna plama
zamienia się w fiolet. Kamień nagrzewa się
a góry opierają swe pijane czoła
o piasek na brzegu. Serce to niespokojne żółte fale
a ja mam kamień w kieszeni
mojej krótkiej kurtki. Nikt mnie nie widzi
I
śnieg leżał
pod słupem latarni
W głębi tajemnicze chmury
w dłoniach długie dni, a
ona śmiejąc się chowała się przed światłem latarni
jesienią, zimą. Poczuć
język w ustach. Młody, purpurowy
I słup latarni, śnieg
II
popiół pokrywa śnieg
między śniegiem a deszczem
Przez spalony papier
i resztki stopionych plastikowych wiader
zobaczyła anioła całującego
czubki jej palców
Płonące ognisko na śniegu
między śniegiem a deszczem
wielkie płaty popiołu. Czarny
śnieg. Biel
RUCHY PSA1990
1
Odwieczne milczenie psa w środku
zdania znika
powraca
znika, powraca zmienia się
i jest tam
zdania powracają i znikają ruchy
niczym ruchy Boga
w akcie pisania
niewidzialne niczym sam akt pisania
niczym melancholijne ruchy psa
niczym pieśń anioła która pojawia się i znika
2
bo to samo słowo nigdy nie znaczy to samo:
ma swój kamień
swój smutek w samym akcie
pisania: śmiech ciężkie ruchy jasność
I
gdyby brzegi zamieniły się
w anioły
wśród nas
gdyby zmieniły się w znikające psy
śmiejące się
razem z psami
II
lecz nikt nie uwolni się
od tych brzegów pieśni aniołów tam
wśród niesłychanej samotności psa i właśnie tak:
pies idzie razem z samotnym chłopcem
I
gdy serce jest księżycem
wieczorem
jest też deszcz
i jest opowieść
w ciele
liniowy ruch
gór
wzdłuż nieba
tam w głębi
II
nie mogę spać
zmęczenie jest
niczym pojedyncze źdźbła traw
w moim ciele
wtedy wiesz że to istnieje
to co niepojęte
co wszyscy rozumieją
bo to co wypowiedziane
jest zawsze tego przeciwieństwem
ale akurat wtedy istnieje
wtedy rozumiemy
wtedy jesteśmy na przekór obecni
w delikatnym mroku deszczu
w czarnym świetle deszczu
pies nasłuchuje wiatru
z sercem
gotowym do biegu, zanim
sam nagle
rusza i biegnie
w stronę zielonego słowa
którego nie rozumie
(bo jeśli w ogóle to jest to zieleń)
I
tylko znikasz i znikasz
jesteś tam w tym
znikającym ruchu
(niczym słowo, być może)
II
jesteś w moim
znikającym ruchu
(wśród wszystkich moich zmarłych przyjaciół)
niczym mały piesek
w wysokiej trawie
szedłeś ku mnie
nikt nie wiedział
że jesteś psem
tak tylko mówiono
no i stałeś się psem: mały chłopiec
idzie przez trawę
a oni klaszczą w dłonie
PIES I ANIOŁ1992
chmury są białe
gdzieś szczeka pies
ściany też są białe
pies jest brązowy
z białymi plamami na czole
gdzieś szczeka pies
a niebo jest błękitne
na niebie białe chmury
niektóre chmury są szare, niemal czarne
ściany są białe