Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Poezja i proza, a dokładniej zbiór wierszy i piosenek wraz z komentarzami, odrobiną prozy, stanowi dzieło urozmaicone literacko. Jednak najbardziej jest to cała gama emocji od tych najmniej pożądanych w życiu każdego człowieka, poprzez takie, które dają nadzieję i radość, aż do tych, które w pełni ukazują szczęście i optymistyczne nastawienie.
Autor pozwolił, aby czytelnik stał się świadkiem, często poezji prawdziwej i opartej o wydarzenia z życia Autora. Aby czytelnik mógł poznać historię życiową, delektować się czasami osobliwym humorem, jak też w pełni zastanowić się nad otaczającą rzeczywistością. Również filozofia, w niektórych utworach, to ważna cecha treści tego tomiku.
Przedstawione w „Poetyckiej historii" teksty piosenek, to dodatkowe urozmaicenie i bonus dla czytelników, którzy być może chcieliby sobie ułożyć melodię do gotowej już treści.
Ten tomik, życiowy i oparty o rzeczywistość, prawdę, stanowi urozmaicenie literackie dla wszystkich dorosłych czytelników.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 244
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
© Emil Kowalski, 2023
“Poetycka historia” to zbiór wierszy dla dorosłych, które zostały opatrzone przypisami, czy też bardziej — komentarzami. Autor wyjaśnia ich genezę przy okazji publikacji, dodaje też wiele prostych słów od siebie. Jak sam ujął — “poezja i trochę prozy w jednym, jakby trochę pamiętnik albo bardziej dziennik życia”. Prawdopodobnie to pierwszy tom poezji pod tym tytułem. Autor, nie wiedział jeszcze, jak potoczą się jego losy. A więc…
ISBN 978-83-8351-740-7
Książka powstała w inteligentnym systemie wydawniczym Ridero
Dla wszystkich tych, którzy lubią mówić o sobie i nie boją się romantyzmu…
Książka powstała pod patronatem portalu megakultura.pl
Tomik, czy też tę opowieść poetycką, zacząłem ubierać w treść 05.05.2022 roku. To zbiór wierszy inspirowany życiem, twórczością innych, myślami innych, myślami rozmaitymi, własnymi przeżyciami i sobą samym. Naznaczony też chwilami, które no cóż — nie były zawsze najlepsze. Właściwie to wiersze w kategorii tematycznej i gatunkami od A-Z. Można by tak rzec. Bo cóż więcej trzeba, gdy w głowie jest tak dużo, aż zapchany ten człowiek, a jego myśli wciąż niepoukładane, chcą się ułożyć, chcą pokazać całość?
Nie powiem, że wszystko napisałem w jednym ciągu, bo to nie prawda. Wiele wierszy „leżało” gdzieś w moim folderze na komputerze i po prostu je odgrzebałem. Oczywiście z czasem zatarła się nieco historia napisania poszczególnego tekstu i tylko mogę częściowo przypomnieć sobie, kto lub co mnie tchnęło do stworzenia danej treści. Tak czy siak, postarałem się wszystkie zebrać i opatrzyłem w jeden tytuł „Poetycka historia”.
Obudziłem się i zamknąłem oczy znów
Nie bardzo mi słońce, zbyt mocno razi
Brakuje mi tchu
Wypiję czystej wody łyk
Zasypiam, nie chcę nic
Zbyt wiele wspomnień tych
Zza drzwi jakiś głos
Sąsiad znów głośny
Otwiera drzwi
Łomot na klatce
Słychać, jak wali
W ścianę
Sąsiad z tego samego piętra
Ciągły awanturnik domowy
Nie znalazł miejsca
Strzał…
Zastrzelił swoje życie
Już go nie ma
Wypił o jeden za dużo…
Usiadłem więc
W bezruchu wręcz
Pomyślałem
Gdzie teraz sąsiad jest
Czy tam lepiej
Czy to grzech?
Zasnę kiedyś tak samo…
Wpiję kielich do dna
Tylko w niebie jest
To co Ci gra
To co sny
Marzenia
Zapinam się pod szyję
Swym życiem
Zapinam się w sercu
Swym niebyciem
W blasku na schodach
Wspinam się
Na samą górę
By tam na dachu spać
Wiosną jest towarzystwo
Liczniejsze
I słońca więcej
I można oddychać
A jak deszcz
To rozbieram się
I kąpię
Jakby ptak
Gdy głodny nie schodzę
Karmi mnie wiatr
Karmi mnie świat
Pod nosem mam oddech
Jeden kierunek
Tylko w dół
Lecz dwie drogi
Schody
Lub otchłań
Wracam idę
Skaczę
Nie będę z powrotem
Nie zobaczę już
W lustrze
Ani siebie kawałka
Ale tam, gdzie odchodzę
Tam jest
To, co chcę
Nie patrzę więcej
Wstecz
Oddycham więc
Nucę śpiew
Nucę sen
Oby…
Przed wierszem (”Sto lat”), muszę wspomnieć, że napisałem go dla mojej pierwszej kobiety w swoim życiu, którą bardzo kochałem. Przeglądałem właśnie Facebook i okazało się, że ma dzisiaj urodziny tzn. 5 maja. W sumie pamiętałem, bo jakbym mógł inaczej, ale nie przyszło mi do głowy tak wcześnie rano, aby jej złożyć życzenia.
Tylko te wszystkie kolory radosne
Niech będą dla Ciebie
Tylko te chwile cudowne
Niech Tobie trwają zawsze
Uśmiech na buzi i zarumienienie
W podziw niech wprawiają wszystkich
Niech Twój urok niczym zaklęcie
Sprawi, że tak na tym świecie pięknie
Niech Ci grają melodię najśmielszą
A urok Twój niczym diament
Oświeca świat wokół Ciebie
I niech słów braknie wszystkim
Bądź taka jaka jesteś
Z tym promieniem na twarzy
Z oddechem, który sobie wyobrażam
Z sercem tak dużym, o jakim każdy marzy
Bądź tą, jaką chcesz
Niech inni podziwiają
I patrzą, słuchają
Radość dzięki Tobie mają
Sto lat żyj
Sto lat i więcej
Niech każdy wie
Że zawsze jesteś
Poniżej lekki, wydaje się, utwór poetycki i napisany z rozmachem, nastrój zaczerpnięty z… to może wydać się dziwne, ale z odgłosów zza okna. Odgłosów bawiących się dzieci, w ten słoneczny majowy dzień: A może:
A może jesteś tu gdzieś
Może jednak zechcesz dłużej być
Może jeszcze nie wiesz
Mówisz sobie nie
Nie myślisz, czy trwasz
Nie wiesz, co masz
A może nie ma Cię
Może życie to sen
Ja nie chcę tak mieć
Ty może też
Więc chodź tutaj
Bliżej poznajmy się
Nie będziemy pytać
Czy przyjdzie do nas anioł
Czy to jest miłość
Czy mamy walczyć
Bo w końcu będziemy
Razem wtuleni
I przez każdy dzień
I w każdym śnie…
Dla mnie to już koniec
Ale to nie szkodzi
Ja już więcej nie mogę
Dla mnie to już koniec
Dla mnie to już nic
Już nie chcę być
Nie chcę widzieć Cię
Dla mnie to już koniecznie
Witam żale, witam smutki
Będę sam, nie poradzę nic
Wierzysz, że przy Tobie jestem
Ale już od dawna nie
Po co tyle lat
Ujadam jak pies
Szukam wciąż
Być niepokonany
Wolny jestem
Lecz nie będę
Takim jak chcę
Jestem jak kamień
To chyba tylko życie
Tylko sen
Wieczne niespełnienie
Jestem niewyśpiewany
W Twoich oczach
Jestem wciąż
Zakochany
Pijany
Wiesz, co dla mnie dobre
Bo już chcesz, znać mnie na pamięć
Wiesz, co mnie boli
Bo cieszysz się, gdy tak jest
Wszystko jest dobrze
Dla Ciebie mogłoby być lepiej
Gdybym czuł się gorzej
Niewygodnie
Co zechcesz, to masz
Ja nie mam nic
Jestem niewygodny
Zostały tylko sny
Posłuchaj mnie
Nie jestem już taki, jak chcesz
Posłuchaj serca
Tam jestem też
Mimo że już dawno
Odleciało to
Co łączyło nas
Gdzie tak mijał we dwoje czas
Podobno to miłość była
Lecz okazał się sen
I co z tego teraz
Żaden czas żaden
Grzmot gitar
Uderzenia perkusji
Księżyc wita
Wita dzień
Pod nogami podłoga
Się osuwa
Zaczyna się grzech
Znów ten sen
Mikstura życia
Jakby nieudany związek
Wilk głodny
A owca ucieka
To wstyd
Wyję do księżyca
Sny zamieniam w słowa
A słowa niezbyt
Chronię to, co kocham
Żałuję to, co kocham
Nie chcę tego, co kochałem
Nie chcę już, Ciebie też
Zostałem sam i dobrze
Nie mam więcej myśli
Nadszedł już ten czas
Uciekam gdzieś żyć
Zaciskam pięść
Serce w tą pleśń
Zakrywam je
Pochowam gdzieś
Aby żyć od nowa
Lecz tam, gdzie już nie ma
Tego, co chcesz
Co chciałem ja
Uciekam…
Wojna w mojej głowie…
Wilk stał się owcą nagle…
To nie jest sen…
Wokół rozległa kraina mych snów
Gdzieś w zielonym lesie
Wśród wysokich traw na polanie
Pośród krzyku ptaków
Chciałem zawsze być
Lecz nie ma już
Tego miejsca
Dawno spaliło się
Liczę, tylko że
Spotkam Ciebie tam
Gdzie ucieka światełko
I wonny wiatr
I tak wokół kraina
Wymarzona
Ze snu…
Wiatr…
Gdybym na parkiet tak
I zatańczył z Tobą
Chodź do mnie — powiedział
Na pamięć tańczyłbym wabić
A ten ktoś to Ty
Przez Ciebie zniknąłby cały świat
Tańcz tańcz ze mną
Bądź ze mną
Chodź w ten mały świat
Bądź przy mnie
Bądź tutaj tańcz
Ze mną niech tchu brak
Powróci mój świat…
Nie będę zanurzony już
Poniższy wiersz „Ona jedyna” powstał w jednej chwili. Został wysłany jako zgłoszenie do pewnego konkursu. Jest to konkurs, w którym główną inspiracją jest twórczość A. Mickiewicza.
Gdziekolwiek jesteś moja ukochana
Ja co dzień myślę od samego rana
Choć nie wiem jeszcze, jak się nazywasz
W mej wyobraźni zawsze przebywasz
Gdy roztargniony i niezadowolony
Miłości wiecznie jestem spragniony
Tych takich czułych słów
Chciałbym, abyśmy byli razem tu
Wyobrażam sobie, jak pośród drzew
W parku spacerujemy a wokoło nas śpiew
Tych ptaków kolorowych, wiosennych
Zwiastujących dzień kolejny, płomienny
Tyś moim natchnieniem w każdej podróży
Dodajesz radości i sił, to zastrzyk duży
Energii na świat, który czasem tak nudny
Przepełniony płaczem i często trudny
Chcę Cię poznać moja jedyna
Gdzie jesteś Ty piękna dziewczyna
W której włosach tyle kwiatów
Dodają one uroku światu
Chciałbym uklęknąć przed Tobą
Nasycić się uśmiechem i Twoją mową
Usłyszeć radosny śpiew
Przeszedłby wnet ten mój życiowy gniew
A tak sam jestem i ciągle nic
Nie dzieje się wokół i nawet sny
Są takie szare, ponure, smutne
Czuję, jak życie bez Ciebie okrutne
Czasem wychodzę do pobliskiego lasu
By oddać się woni zielonej i odlecieć czasem
Odetchnąć w marzeniach i uśmiechnąć się do ptaków
Zerwać źdźbło trawy wśród krzaków
Szukam tam Ciebie moje natchnienie
Szukam sam siebie, jesteś marzeniem
Które być może za kolejnym drzewem
Pojawi się i będę jak w niebie
Zrywam gałązki i inne kwieciste bukiety
Ale jest smutno, bo nie ma Cię niestety
Lecz zawsze wołam po cichu, lecz słyszalnie
Wołam po Ciebie niemal błagalnie
Wracam po kilku godzinach z tej podróży
Wracam i siadam z piórem i piszę wiersz długi
Słowa się układają w piękną melodię
Wskrzeszasz uczucia i radośnie mówię
I tak godzinami wzdychając wyrazem
Przemierzam dzień w radosnej twarzy
Aż do wieczora, gdy zmrok tuli do snu
Rozkładam łóżko z nadzieją, że przyjdziesz tu
A w nocy znów sny, ich wiele pewnie
W każdym będziesz ty i ja też będę
W ramionach spleceni, wtuleni w smak
Razem czujemy i cieszy się świat
Nazajutrz znów w podróż się udam
Sprawdzę w tym lesie, czy Ciebie nie ma
Jak zawsze co dzień tysiące drzew
Będzie mówiło, że jesteś i będziesz, bo chcesz…
I chyba już tysięczny z cyklu „lanie w banie i nudy”. Tak sobie nazywam, określam i charakteryzuję krótko moją twórczość. Nawet nie wiem, po co to robię, po co piszę, ale pragnienie tworzenia, choćby nawet „bubli” jest silniejsze. Dla mnie jest poranek i podczas sprawdzania wiadomości na moich skrzynkach mailowych, postanowiłem napisać ten właśnie oto utwór, który nie wiem, jak określić i do jakiej grupy wierszy zaliczyć.
Wstałem, na łbie siano, połamane włosy
Wszystkie już szare, siwe, jak siano, łamliwe
W ustach sucho jakbym miał kaca
A w brzuchu kwas i mrowienie z nerwów
Chciałbym wciąż spać i wyrzucić w dal gdzieś wszystko
Nie martwić się, gdy jestem zarośnięty
I tak jestem bez zębów i nie uśmiechnięty
Straciłem je, bo za dużo gadałem
Tylko gdy siedzę z piórem w ręku
Wtedy czuję, że jestem i mam co zechcę
Bo każdym słowem, jakie piszę
Spełniam się i koję moją ciszę
I co dzień tak jest smutno i marnie
Nie żywe życie, jak w kolonii karnej
A czas ucieka, radości nie ma
Piszę uczucia może od niechcenia
Czasu też brakuje i tak czuję
Że żywot się kończy z każdym zdaniem
Tak pusto i bez nadziei takie wrażenie
Jestem sam z piórem i to małe pocieszenie
Zamykam na chwilę oczy, gdy zaschnie w gardle
Łyk kawy, może herbaty, soku, nie ważne
I po pióro znów sięgam, by trochę odetchnąć
Bo to jedyne, co cieszy i się odprężam…
Miałem dzisiaj oglądać Eurowizję 2022 — to taki konkurs dla wokalistów. Odbywa się co roku. W 2022 Polskę reprezentuje Krystian Ochman z utworem „River”. Nawet fajnie chłopak śpiewa, pozazdrościć. Awansował do finału tego konkursu. Ale podczas programu, gdy już wystąpił, jak zresztą zwykle bywa, gdy coś mnie interesuje, musiałem dostać jakiejś weny i napisałem poniższy wiersz:
Jest dwudziesta trzecia wieczorem
Godzina przed godziną duchów
Jestem nasycony złym nastrojem
Idę zaraz spać, znajdę się wśród trupów
Nie wiem, czy sen będę miał
Nie wiem, czy śnić będę chciał
Jakoś dupowato ten dzień minął
To wszystko tylko moja wina
Od kiedy nie piję, jest nudno, samotnie
Nie ma z kim gadać, jest okropnie
Jedynie w sieci coś robić mogę
I tak zresztą nigdzie nie chodzę
Bo przykuty jestem do fotela
Pełnosprawności wciąż nie mam
Kiedyś piłem, a wręcz chlałem
Inwalidą się przez to stałem… Amen…
Dwudziesty piąty maja 2022 roku. Kolejny poranek po nieprzespanej nocy. A ja cóż — znów pisałem, znowu snułem plany, z nadzieją, że coś z tego wyjdzie. Ile mam sukcesów do tej pory, ciągle zadawałem sobie takie pytanie. Nie wiedziałem sam, jak odpowiedzieć, bo żadnych nie widziałem. Chociaż inni twierdzą zgodnie, że sukcesem jest odwaga, żeby publikować publicznie, wszystko to, co sam tworzysz. Zatem pomyślałem sobie, że będę słał wiersze na konkursy. Takie od razu zadowolenie, bo kolejne osoby na pewno je przeczytają, a jaka z tego będzie krytyka? Nie wiem. Wiedziałem jedynie, że chcę ją usłyszeć, bez względu na to, co powiedzą i jak ocenią. Dlatego wciąż pisałem uparcie i zgłaszałem tam, gdzie się da te moje wypociny. Wysłałem więc na konkursy, nazw nie będę wymieniał, bo pisząc ten tekst, nie wiedziałem, czy w ogóle trafią na listę wierszy zakwalifikowanych. A oto wiersze do konkursów:
Możliwe, że kiedyś tam gdzieś w oddali
Na płonącej łące kwieciem jaskrawym
Oddam swój oddech odnajdę swe chwile
I wreszcie będę wolnym motylem
W wysokiej trawie wśród pnączy kolorowych
Na tej polanie świat całkiem nowy
Tam ja beztrosko i wolny, radosny
Odkrywał go będę zachłannie, nerwowo
Możliwe, że kiedyś zostanę tam trwale
W tej bujnej zieleni, tulony jak malec
Przez matkę ziemię, która radosna
Ogarnie mnie swoją bezcenną miłością
Dożyję w tym miejscu wieku z uśmiechem
I oddam swój oddech i kochał się Tobie
Ty moja jedyna ta, której pragnę
W mym sercu jesteś i będziesz na zawsze
Być może ten miły Pan
Co świeci słońcem tak z góry nam
Otuli łaskawie i zwiąże nasze ręce
Na znak miłości połączy serca…
Wieczorem samotnie z papierosem w ręku
Wchłonięty przez magiczny świat dźwięku
Drgnąłem na krześle w hałasie z krzykiem
Spadła butelka z wodą szklana i serca mocne bicie
Tak w tych ciemnościach przed komputerem
Jak tajny agent w ukryciu pisałem kalendarz
Jak podejrzany czułem się złym obywatelem
Spiskowanie i zaszyfrowany elementarz
Bo przed ludźmi ukrywam się stale
Unikam miłości ciągle wytrwale
Boję się życia nie szukam drzwi
By na świat, z powrotem znów wyjść
Jedynie notatki i wyobrażenia
Wieczorem szczególnie trawię i piszę
Tak, aby żyć mimo osamotnienia
Tak w tej ciszy i w duchu wciąż ryczę
Zląkłem się trzasku butelki z wodą
Bo jakiś duch niezadowolony
Dał mi tak nagle znać swoją osobą
Okryłem się strachem głęboką trwogą…
Idę krok krok po kroku w tempie
Patrzę pstryk pstryk po pstryku zdjęcia
Siedzę stuk stuk serce dycha
Wstaję… świat umyka
Mam czas mam dni mam te myśli
Wieczór na wieczór coś się wyśni
Rządzę, stawiam, układam i nakreślam
Ciągle nowe treści w zeszycie zamieszczam
Nie wiem, nie chcę się tłumaczyć
Robię, pragnę, by nie marzyć
Błogo śmiało, lecz w udręce
Swoim myślom składam ręce
I kto wie, co może się wydarzyć
Serce bije i ciągle marzy
Słucham w myślach nocny marek
Brnę w nich w ślepy zakamarek
Wreszcie w tłoku samotności
Składam ręce w tej nicości
Płynę, zechcę znów miłości
Jej nie mam, jestem w złości
W kalendarzu jestem zapisany
W terminarzu umówiony
Z tamtym wielkim władnym Panem
Jestem już całkiem mu oddany…
Zaszedł za daleko w tym życiu
Nie ma nic z tego a jedynie myśli o piciu
Zdobył pieniądze i sławę
Z bogatymi pije codziennie kawę
Na sukces przerobiony jakbyśmy
Lecz nie bo, to mylne wrażenie
Sam nie wie i przeczy sobie
Ciągle myśli plątają mu się głowie
Taki właśnie sukces, czy nie sukces
Nawiedził go i trzyma się tego
Urwać się nie może, bo to więzi
Od środka drąży, wierci, śmierdzi
Po co mu sukces, jak łzy lecą
Nie ma radości inni o nim plotą
Jakieś bzdury, niedomówienia
Ech doszło do swojego uwięzienia…
Poniżej kolejny wiersz konkursowy. Był okres, kiedy wysłałem ich kilka na różne zawody, lecz bez sukcesów. A przynajmniej, jeszcze podczas publikowania tego tomiku, nie było nic wiadomo.
A ja sobie mam pomysłów wiele
Wszystko w mojej głowie i moim ciele
Chcę dać innym trochę radości
Niech humor i relaks u nich zagości
Więc sobie wiersz napiszę śmiały
Wyślę go na konkurs niemały
Może ktoś go doceni i wygram
Wtedy pod nosem hymn radości sobie przygram
Na razie czekam, czy się spodoba
I tak to taki mój dreszczyk nowy
Nigdy nie miałem takiej tremy
Jestem, jak człowiek niemy
Bo łatwo napisać, gdy autorem jesteś
Myślisz, że sławny będziesz
Jak ktoś powie, że to nie bywałe
I nie podoba się wcale
I tak sobie będę czekał z uwagą
Aż przyjdzie list do mnie z werdyktem
Czy do konkursu się dostałem
Czy już od razu wszystko przegrałem…
Zdenerwował mnie świat
Poczułem brak i suchotę
Poleciałem jak ptak
Żeby w przestworzach, przemyśleć swoją głupotę
Tak, właśnie jak ptak
Poleciałem w ten niebiański świat
By spojrzeć, jakim głupim jestem
Zobaczyć, ocenić się wymownym gestem
Samokrytyka i nieuznanie
Okrzyczenie i zakłopotanie
Dwa głosy podniesione z odpowiednim tonem
Z wykrzyknikiem i nie mam nic na swoją obronę
Tak przez chwilę się przed sobą nie ukrywać
Ocenić ostro i ponarzekiwać
Z bliska spojrzeć na swoje odbicie
Zapłakać nad sobą skrycie
Taka swoja uwaga na sobie
By trochę się opamiętać i uspokoić
Żeby powiedzieć — ty nie masz nic chłopie!
Po to, by na coś skromnie zasłużyć sobie
I jak ptak, najpierw się unieść
By poznać świat
Dopiero potem oczekiwać
A nie ciągle brać…
Jak zawsze musiałem się przebudzić, znowu nie będę „dospany” i marudził, że tyle nie zrobiłem dzisiaj. Ale cóż, nie mogę spać, to nie mogę. Jest 04:06, gdy to piszę, a napisałem wcześniej taki oto wiersz.
Jesteś dla mnie gwarancją radości
Gdy tylko wstaję, zerkam przez ramię
Czy jesteś blisko obok
Jesteś dla mnie kochanie
Gdy śpisz tam daleko wtulona
Ja otwieram specjalny folder
I zapisuję w nim piękne słowa
Szukam zdjęć, które słałaś mi w rozmowie
Te rozmowy mam zapisane
I zawsze wracam do nich nad ranem
Dopiero po tym zaczynam pracować
Gdy już przez to mam lepiej w głowie
Tak właśnie jesteś niczym poranna kawa
Wszystkie te zapiski dają mi radość
Mój każdy dzień to kolejna wyprawa
Ty jedyna potrafisz mi sił do niej nadać
I gdy ten poranny chrzest bojowy zrobię
Już wtedy wiem, że na koniec dnia okej powiem
Bo mam nagłą siłę i motywację
Gdy czytam wstecz, co pisałaś i wiem, że to racja
Tak śmiesznie Cię teraz nazwę
„Baterio mojego życia”
Bo czuję, że jesteśmy razem
Mimo naszego niebycia
Jesteś tam dalej o kilometry
Lecz nie przeszkadza, by czuć
Wzrastają mi serca parametry
Codziennie miłością swój czas snuć
Tak, wiem — przed chwilą przeczytałem jeszcze raz ten wiersz (o ile można nazwać to wierszem) i jest taki jakiś marny, nie ma tu poezji, raczej tylko kilkanaście, dziesiąt słów napisanych w takim zamierzeniu, ale zaliczyłem sobie to do mojej kolekcji wierszy i niech tak pozostanie — wolność tworzenia!
Ale nie tylko wierszami człowiek żyje. Ostatnio miałem ochotę na odmianę i stworzyłem kilka tekstów do (chyba piosenki), więc jak już jestem przy tym temacie, to opublikuję tutaj moje wierszowane utwory. Ale zanim przeczytacie te teksy, musicie wiedzieć, że były one inspirowane różnymi wspomnieniami, tudzież całkiem zmyślałem sobie pewne sytuacje. Jednak wszystko miało podłoże w moim prawdziwym życiu. I może powtarzam się w tej kwestii, bo właściwie nie pamiętam, kiedy i co napisałem całkowicie neutralnego wobec siebie samego.
Czuje prąd kopie mnie
Czuję jak idę źle
Myślę, że poddałem się
Czuję ogarnia mnie sen
Może uda mi się
Polecieć tam gdzie chcę
Czuję jak światło razi
Nie potrafię już marzyć
Nie teraz, gdy
Zabrałaś mi te dni
Może uda mi się
Polecieć tam gdzie chcę
Widzę, jak przez mgłę
Widzę, jak nie chcesz
Patrzyć nawet źle
Na mnie, dobrze o tym wiem
Może uda mi się
Polecieć tam, gdzie chcę
Może uda mi się
Zakryć moje serce
Czuję, że znika już
Czas nie dla mnie tu
Czuję, nie wiem wciąż
Czy to wreszcie skończy się
Może uda mi się
Polecieć tam, gdzie chcę
Może uda mi się
Zakryć moje serce
Tak mi brak tych słów
Tak mi brak tych nut
Tak bardzo chcę być
Przy Tobie znów
Może uda mi się
Polecieć tam gdzie chcę
Może uda mi się
Zakryć moje serce
I tylko to właśnie liczy się
Może uda mi się
Znów tutaj być
Przestanę śnić…
***
I jak się zorientowaliście, na okładce pisze, że będą też piosenki. I owszem, są. Następne kilka utworów to też teksty do muzyki, którą w sumie ułożyłem dla kilku tytułów, lecz nie dla wszystkich. Hmm, być może kiedyś nagram też jakiś oficjalnie i nawet powstanie teledysk? W każdym razie musiałbym sporo poćwiczyć jeszcze na gitarze. A może ktoś inny zechce zaśpiewać, zagrać, ułożyć melodię? Kto wie…
Oto kilka z nich:
Jestem zamknięty Twym gestem
Nie wiedziałem, że
Tak wbije się w mą pamięć
Jestem zamknięty Twym gestem
Nie myślałem, że
Tak wszystko skończy się
Niebo szare jest już
Od myśli zakazanych
Nie zapomnę Cię już
Dzień deszczem zapłakany
I wiem, że to pamięć jest
Sączę swój los, będę, bo chcesz
Smak oddechu świeżego wiatr
Blask gwiazd księżyca wrzask
Jestem gdzieś na wzgórzu tym
I biciem serca łzom, nadaję rytm
To takie rozmowy
Te myśli jak mrowie
Wiele ich co dzień
Zegar ten gdzieś głęboko chowie
Zamykam oczy i śnię
W takiej odległości
I szczery uśmiech nawet gdy
W nicości tej pustym świecie mym
Jesteś tu w mej pamięci
Rozmawiam wciąż ze sobą
A wyrazy zapisuję na kartce pomiętej
By nie zapomnieć, by zawsze mieć więcej
Smak oddechu świeżego wiatr
Blask gwiazd księżyca wrzask
Jestem gdzieś na wzgórzu tym
I biciem serca łzom, nadaję rytm
Wskazówka, jak znak na drodze
Kieruje mnie intymnie ku Tobie
W takiej ufności serca zamykam oczy
I śnię, jakby sen byłby moją radością
Łyk tych snów, jak pokarm co dnia
Łyk tych myśli, jak wielki smak
Ja tylko piszę a słowa drwią
Wyrywają się, ku Tobie chcą
Za każdym razem i z każdą chwilą
Życie mi skacze i czasem płaczę
Gonię za wiatrem, który wyrywa mi
Słowa jakby chciał, ponieść do Ciebie
Smak oddechu świeżego wiatr
Blask gwiazd księżyca wrzask
Jestem gdzieś na wzgórzu tym
I biciem serca łzom, nadaję rytm
I tak co dzień od nowa, by mieć, byś mogła
Przekornie tulę każdy czas
Jakby przeciw sobie i choć raz
Chcę wiedzieć, jak bardzo chcesz
Odejść ze świata mgieł
Pomijać ten swój zły sen
Wyobrażam siebie tam, gdzie nasz dzień
Tak się dzieje i tak jest
Że gdy papier barwi się
Kolorem atramentu i słów tych zgiełk
Nie poradnie ułożonych
Są jak obraz na zawsze tu
I nie wiedzieć czemu i po co mi
Smak oddechu świeżego wiatr
Blask gwiazd księżyca wrzask
Jestem gdzieś na wzgórzu tym
I biciem serca łzom, nadaję rytm
Ciągle badać te same martwe sny
Krążyć po tym gąszczu myśli
Jakby szukać kamieni weselnych
Gdyby tak było z obrazem twym
I zanikam wciąż w muzyce
Tam siebie szukam, ja za Tobą idę
I tak szmer towarzyszy
Niczym odgłos jakiś dziwny
I zachowam to dla siebie
Tak głęboko je zapiszę
Wszystkie słowa, które czuję
Każdą łzę narysuję…
Smak oddechu świeżego wiatr
Blask gwiazd księżyca wrzask
Jestem gdzieś na wzgórzu tym
I biciem serca łzom, nadaję rytm
Pokroję świat, jak bochenek chleba
I sięgnę znów aż do samego nieba
W poszukiwaniu dni, gdy przestaną sny
Tych w echo głosy najpiękniejszych chwilach
Pobiegnę, szukając wzrokiem kwiat
I zamknę oczy, niech wariuje świat
Nie zatrzyma nic, nie zatrzyma wiatr
Po drodze dysząc, powiem sobie tak
Dziś jestem tutaj
Dziś śmieję się
Naprawdę tylko
Będę robił to, co chcę
Dziś mówię głośno
Usłyszysz mnie
Odgłosy słów
Wysokich drzew
Poniosą otulą z dala Cię
Wyrzeźbię najpiękniejszy kwiat
I stworzę z niego erotyczny smak
Ta woń rozpędzi zmysły twe
Oddamy się razem w ten cudowny sen…
Zakryję twoje oczy, byś poczuła szmer
I powiem szeptem kocham Cię
W przestrzeni uczuć namaluję świat
I nagle niech popłynie łza
Dziś jestem tutaj
Dziś śmieję się
Naprawdę tylko
Będę robił to, co chcę
Dziś mówię głośno
Usłyszysz mnie
Odgłosy słów
Wysokich drzew
Zamoczą odświeżą urok twoich rzęs
Zajdziemy tam na kraniec, gdzie poniesie wzrok
I wiem, co się stanie to nasz wzajemny krok
Zabawnie będzie, uśmiechniesz się do łez
Zapytam wzrokiem, odpowiesz to, co chcesz
Bajecznie będzie zobaczyć nas pośród drzew
Dotykiem muskać namiętnie ciała swe
Wzajemnie i blisko szeptać jakby przez sen
Razem tak blisko szczerze uśmiechać się
Dziś jestem tutaj
Dziś śmieję się
Naprawdę tylko
Będę robił to, co chcę
Dziś mówię głośno
Usłyszysz mnie
Odgłosy słów
Wysokich drzew
I nigdy nas nie zastanie żaden kres…
A poniżej taki jeden z nielicznych wierszy-piosenek z 2022 roku, który należy do tych optymistycznych bardziej:
Na dwoje mi wróżyła
Ma babka ta nie miła
I co?
Znów miała rację!
Coś znowu powiedziała
I w duchu się zaśmiała
I ja!
Wpadłem we frustrację!
A ja tylko chciałem
Być tak, jak wolny ptak
A ja zamierzałem
Miłości dać Ci znak
Tak bardzo znów płakałem
Kolejną noc nie spałem
Bo co?
Chyba się zakochałem!
Z samego rana ona
Słońcem tak otulona
A ja!
Jestem ciągle w domu
A ja tylko chciałem
Być tak, jak wolny ptak
A ja zamierzałem
Miłości dać Ci znak
Zabrakło mi odwagi
Bezbronny stałem nagi
A więc!
Jedynie myśli mi zostały
Za dużo w sercu miałem
I skrycie to chowałem
A co?
To, że się zakochałem!
A ja tylko chciałem
Być tak, jak wolny ptak
A ja zamierzałem
Miłości dać Ci znak
Plan wieczorem układałem
Już w głowie kwiaty miałem
I co?
Codziennie uciekałem!
I kiedy się odważę
A bardzo o tym marzę
Co wtedy?
Z uśmiechem się pokażę!
A ja tylko chciałem
Być tak, jak wolny ptak
A ja zamierzałem
Miłości dać Ci znak
I wreszcie dzień nadejdzie
Gdy obok ze mną będziesz
Co wtedy?
Zabiorę Cię wszędzie!
Wieczorem Cię otulę
W policzek pocałuję
I co?
No wiesz, zrobimy to co chcesz…
A ja tylko chciałem
Być tak, jak wolny ptak
A ja zamierzałem
Miłości dać Ci znak
Aż babcia powiedziała
Że właśnie tak myślała
A co?
Że będę zakochany
A ja tylko chciałem
Być tak, jak wolny ptak
A ja zamierzałem
Miłości dać Ci znak
A poniżej kolejna piosenka Od teraz, którą o ile dobrze pamiętam, napisałem na życzenie, ale niestety nie doczekała się realizacji.
Od dziś… wszystko zamiatam
i puszczam w niepamięć
Dziś znów… zapragnę znów skakać
Wykrzyknę kochanie!
Niech kwiat… poleci do Ciebie
Swym pyłkiem zapachnie
I będziesz wiedziała
Jak bardzo Cię pragnę
Toczy się świat kręci się świat
I słońca ten blask tulący ten wiatr
Znów dotyk twej dłoni Idziemy powoli
Nie musisz już czekać, nie czekam i ja
Znów jestem tak blisko Ciebie
Moje serce się kłania
Znów czuję to wszystko
I czekam spotkania
Wiem dni wiele minęło
I jeszcze tak będzie
Tak bardzo cierpliwie
Otulam Cię sercem
Toczy się świat kręci się świat
I słońca ten blask tulący ten wiatr
Znów dotyk twej dłoni idziemy powoli
Nie musisz już czekać, nie czekam i ja
A kiedy tylko powiesz
Gdy zechcesz zapragniesz
Pojawię się nagle
Przed tobą upadnę
I będę tak tkwił
Aż powiesz mi wstawaj
Tak bardzo chcę żyć
Z Tobą zabawnie
Toczy się świat kręci się świat
I słońca ten blask tulący ten wiatr
Znów dotyk twej dłoni Idziemy powoli
Nie musisz już czekać, nie czekam i ja
Na szczycie tej góry
Obok siądziemy
Za ręce spleceni
Wiatrem otuleni
Spojrzymy razem
Na świat ten złocisty
Na naszych twarzach
Uśmiech wieczysty
Toczy się świat kręci się świat
I słońca ten blask tulący ten wiatr
Znów dotyk twej dłoni Idziemy powoli
Nie musisz już czekać, nie czekam i ja
Tak wiem to kochanie
Nie musisz nic mówić
Zobaczysz nad ranem
Co czas dla nas tworzy
Tak blisko gdy będę
Te chmury z nieba
Dla Ciebie zdobędę
A wiatr niech śpiewa…
Toczy się świat kręci się świat
I słońca ten blask tulący ten wiatr
Znów dotyk twej dłoni Idziemy powoli
Nie musisz już czekać, nie czekam i ja
I kolejny tekst do muzyki, który jeszcze nie miał muzycznego debitu i czeka. Może kiedyś…
Rozpoznasz mnie kiedyś lub nie
Za kilka lat będziesz mówiła, że
„Szkoda mi, że odszedłeś”
A przecież to Ty zrobiłaś
A ja cóż wysłucham Cię
Co powiesz, co chcesz
Bo wcale nie było tak
Po prostu wtedy nie dla nas był czas
Ty zawsze jesteś strażnikiem
I chronisz mnie
Ty zawsze jesteś tak blisko
I Ciebie chcę
Kto by powiedział, że
Wciąż będziesz tak
Co dzień zaskakiwać mnie
Wokół Ciebie mój świat
Co chwilę myślę, że
Jestem skazany już
Na te wszystkie wspomnienia cały czas
Tak dobrze sobie trwam
Ty zawsze jesteś strażnikiem
I chronisz mnie
Ty zawsze jesteś tak blisko
I Ciebie chcę
Nic nie brakuje mi
Gdy jesteś blisko ty
Nie mierzę czasu już
Chcę być po prostu tu
Budujesz ciągły uśmiech
Ja lubię mieć
Wiem, że tak musi być
Bo tego chcę
Ty zawsze jesteś strażnikiem
I chronisz mnie
Ty zawsze jesteś tak blisko
I Ciebie chcę
Jak strun kilka brzmień
Nadchodzi kolejny dzień
Wszystko wokół zmieni się
Opuszcza cię to, co jest złe
Do szafy gdzieś schowasz ten lęk
Rozpłyniesz się i wiatrem w świat
Polecisz gdzieś tam, gdzie chcesz
Oderwiesz się zapomnisz czas
Ty zawsze jesteś strażnikiem
I chronisz mnie
Ty zawsze jesteś tak blisko
I Ciebie chcę
Niech nam to wszystko gra
Niech stanie się otwarty świat
Tego nam przecież potrzeba
Udajmy się windą do nieba
Codziennie krok i kawy łyk
Bo nam potrzeba ze sobą być
I razem wciąż w dal do przodu
Z sukcesem z radością iść
Zaczynam dzień, Zaczynam dzień, Zatracony świat i Zaginiony świat to również teksty piosenek, ale pisałem je dla pewnej wokalistki. Niestety nie doczekały się debiutu.
Włączyłem wiadomości
Nie dzieje się nic
Za oknem późny świt
Słońce świecić zaczyna
Gazeta w dłoń po kawę poszedłem
Zaparzyłem żur, taki się stał
Zaspany jeszcze, wypiłem
Kolejny dzień samotnie zaczął się
Dlaczego jestem
Dlaczego tutaj samotnie
Nie śmieję się już
Nie mogę spać
Dlaczego jestem
Dlaczego taki samotny
Nie śmieję się już
Nie mogę radości dać
Wszystko, co urocze było
Zniknęło, jakby ulotny wiatr
Tak nagle się skończyło
Zmienił się dla mnie ten świat
By myśleć, że rozmawiam z kimś
Włączyłem muzykę łamiącą
Czas, który upływa jak
Łyk słów łzy lecące
Dlaczego jestem
Dlaczego tutaj samotnie
Nie śmieję się już
Nie mogę spać
Dlaczego jestem
Dlaczego taki samotny
Nie śmieję się już
Nie mogę radości dać
I tuż tuż tuż tik-tak
Tak zegar mi gra
Dziś szybciej lżej
Samotności łyk do dna
Zostać chcę w tym śnie
Co w nocy był
Śnił mi się jakiś dzień
Widziałem siebie gdzieś
Dlaczego jestem
Dlaczego tutaj samotnie
Nie śmieję się już
Nie mogę spać
Dlaczego jestem
Dlaczego taki samotny
Nie śmieję się już
Nie mogę radości dać
Jak narkotyk zostań chwilo ma
Co mnie zbudziłaś szelestem
Chcę odlecieć chcę być sercem
Co tak zawsze z radością gna
Lecz cóż zapisać tylko mogę
Kolejne zdanie nowe
Tak tylko myśleć z ulitowaniem
Czekam na kolejne wyzwanie
Dlaczego jestem
Dlaczego tutaj samotnie
Nie śmieję się już
Nie mogę spać
Dlaczego jestem
Dlaczego taki samotny
Nie śmieję się już
Nie mogę radości dać
Nie widzę w słońcu żadnych chwil
Nie słyszę żadnych łez
Nie czuję w wierze żadnych drgań
Nie śmieję się
Jedynie tam daleko gdzieś
Wśród zielonych drzew
Długo trwający sen
Zakrywa mnie w bolesny cień
Bez kredytu zaufania
Bez oddechu i płakania
W samotności gdzieś zgubiony
W przedsionku życia kres
Siedem mija kolejnych dni
Szybciej niż pioruna błysk
I wołam — zastopuj czas
A w duszy ściskający wrzask
Los ze mnie śmieje się
Sam tak chciałem, wiem
Nie ułożył się ten świat
Nie tuli już żaden kwiat
Żaden dzień nie cieszy mnie
Tak wybrałem, wiem
Nie przytulił mnie ten czas
Nie okryje żaden kwiat
Zapominam, gdzie ten błękit jest
Nie pamiętam, jaka tej radości treść
I nie słucham szelestu dnia
Zagubiłem się gdzieś w tych snach
Posłuchaj drogi losie
Chcę coś powiedzieć Ci
Daj spokój ty zachłanny
Zabrałeś wiele i ukradłeś mi
To czego, czego chciałem
I to, co w sercu gdzieś
Tak nagle się zamurowało
I nadszedł ten szary kres
Pytam się tylko siebie tak
Muszę tak w ciemności trwać?
Kiedy odejdziesz TY mój — brak
Powiedz, kiedy — daj mi znać?
Los ze mnie śmieje się
Sam tak chciałem wiem
Nie ułożył się ten świat
Nie tuli już żaden kwiat
Żaden dzień nie cieszy mnie
Tak wybrałem wiem
Nie przytulił mnie ten czas
Nie okryje żaden kwiat
I nie wiem, i nie wiem wciąż
Słuchać nie chcę, nie chcę nic
I nie wiem, i nie mam sił
Chcę przestać w końcu śnić…
Wciąż pytam wiatr, co szumi wokół
Gdzie droga jest tam, gdzie ten dzień?
Kiedy zgubiłem trop, zaniknął szlak?
Upadłem tu jestem, jak stary wrak
Może ten kawy łyk co dnia
Kiedyś zamieni się w kolejkę drgań
Uczuć, jakie niegdyś los mi dał
Znów wróci do mnie nie będę sam
Niemy głos, muzyki łyk
To wszystko, co zostało mi
Szukam gdzieś ulotnych chwil
Zrobiło się ciemno w sercu mym
Los ze mnie śmieje się
Sam tak chciałem wiem
Nie ułożył się ten świat
Nie tuli już żaden kwiat
Żaden dzień nie cieszy mnie
Tak wybrałem wiem
Nie przytulił mnie ten czas
Nie okryje żaden kwiat
Ułożyłem też inną wersję tej piosenki:
Zaginiony świat zapomnianych chwil
Znów jak ptak przeleciał kadr
To jak czarno-biały film
Pozostały nieme sny
Z zapomnianym echem zaginiony świat
Wciąga głębiej bez emocji trwam
Gdzieś w oddali uśmiech zbladł
Nie odwiedzasz więcej moich snów
Nic takie samo nie jest już
Oprócz kilku pustych słów
Ty miałeś obok być
Oprócz wspomnień nie ma nic
Zapomnianym echem dzień
W czterech ścianach solo gra
We mnie wzbiera już ta nie chęć
Nie chcę więcej, słuchać kłamstw
Sens wszystko miało być prawdziwe
Lecz teraz łzy i bolą każde chwile
Uleciało już tamten potok słów
Jestem w cieniu, nie zawołam wróć
Nic takie samo nie jest już
Oprócz kilku pustych słów
Ty miałeś obok być
Oprócz wspomnień nie ma nic /x2
Tamtych zdarzeń uwikłanych w kilka nut
Przygasł blask pędzących marzeń
Uleciało wszystko, nie ma już
Chcę zapomnieć, nie chcę pragnąć
Wszystkie dni jak rzeka
Która płynie gdzieś daleko
A wiatr niesie bóg wie gdzie
Nie będziemy razem, to już wiem
Refren drugi :
Płynące łzy smutek sercu mym
Kiedyś przecież był ten rytm
Znalazłam cię i to nie był sen
Teraz pustka w każdy dzień
Po latach, kiedy to spisywałem te treści i odnalazłem te piosenki, wahałem się, czy w ogóle dopisywać coś na ich temat. Po prostu nie do końca byłem pewien ich genezy, ale wiem jedno — zawsze powstawały na podstawie prawdziwych doznań. Gdzieś też zapisałem nawet nuty, ale już po takim czasie nie znalazłem ich.