Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
„Poezja naszych dni” to zbiór wierszy opublikowanych przez Wydawnictwo Borgis w ramach projektu, którego celem było stworzenie antologii poezji współczesnej podejmującej tematy bliskie człowiekowi XXI wieku.
W książce znalazło się 221 utworów 45 poetów – są to teksty zarówno debiutantów, jak i pisarzy mogących pochwalić się sporym dorobkiem literackim. Autorzy reprezentują różne pokolenia, wykonują różne zawody, pochodzą z różnych zakątków Polski, więc spojrzenie każdego z nich na otaczającą nas rzeczywistość jest inne i niepowtarzalne. Różnorodna jest również tematyka wierszy – mówią one o miłości i rozmaitych jej obliczach, opiewają piękno natury, ale też pokazują kruchość naszej egzystencji. Wiele z nich nawiązuje do chyba największego utrapienia ludzkości w roku 2020 – pandemii i związanych z nią ograniczeń wymuszających zmiany w zachowaniu i relacjach międzyludzkich.
Pomimo swej odmienności wszystkie teksty opublikowane w antologii Poezja naszych dni (t. 1) składają się na portret świata, w którym żyjemy, gdzie problemy codzienności są równie ważne jak ponadczasowe uczucia i wartości.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 111
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Among Scratches to pseudonim artystki działającej na granicy street artu i sztuk pokrewnych, która tworzy również poezję publikowaną głównie w internecie. Uważa, że sztuka powinna być dla wszystkich i w każdej postaci, wolna jak wolność słowa.
Wiersze:
Sens?
Wrogowie
Noc
Uczucia
Nie pamiętam
Sens?
nonsense verse
absurdu poezje
sens nonsensu
sumarycznie
bez-sensu
Wrogowie
masz dwóch wrogów
którzy zabijają twoją
teraźniejszość
czają się
atakują
z rana
i wieczorami
a imiona ich
to
przeszłość
i przyszłość
Noc
Czekam
Aż przyjdzie sen.
Nie nadchodzi.
Czas mnie od ranka
Coraz mniej grodzi.
I po co czekam
Skoro to grozi
Snem długim
Wiecznym…
Co już
Na próg wchodzi.
Uczucia
Uczucia
Na „zet”
Są złe.
Złe!
Łzawe!
Egoistyczne!
Zakochanie?
Nie, kochanie!
Nie, kochanie…
Nie kochanie.
Nie pamiętam
Nie pamiętam, co miałam
Na tej kartce zapisać.
Listę zakupów?
Numer telefonu?
Że zupę do lodówki schować?
Że leki o osiemnastej?
Kwiaty podlać?
Że jutro będzie
Niezależnie
Od tego
Co jest
Napisane
Na tej kartce…
Nie pamiętam
Co miałam zapisać
Na tej kartce…
Martyna Babecka urodziła się 21 lutego 2000 roku w Wałbrzychu. Od najmłodszych lat przejawiała zamiłowanie do sztuki. Ukończyła szkołę muzyczną I stopnia w klasie klarnetu. Już w podstawówce brała udział w licznych konkursach recytatorskich. Sama zaczęła pisać wiersze w roku 2015. Często powtarza, że poezja pozwoliła jej ukształtować swój charakter i stała się ważną częścią jej życia.
Wiersze:
Ludobójstwo
Nie lubisz niespodzianek
Rzucam w stertę pomysłów kamieniem
Degradacja
Mała zapałka wywołuje chaos
Ludobójstwo
Stanowimy pokolenie krótkiego wersu
Nie lubię, kiedy zgadujesz, o czym teraz myślę
Jestem jak dłoń nieznanego pisarza
Staram się pisać szyfrem
Jestem jak płuca palacza
Ledwo dyszę
Jestem jak aktorka, której nie wyszło
Siedzę i czekam, aż przyjdzie kolejne życie
Dzisiaj wciąż fascynuje nas zbrodnia
Rozwiązujemy problemy publiczną zielenią
Deszcz w locie skrzyżował się ze śliną
A od śmierci ratuje nas niewiedza
Pójdę jutro na spacer na tę sekcję zwłok
Mam nadzieję, że jeszcze nie moich
Nie lubisz niespodzianek
Na pierwszy oddech wydany
Przypada tysiąc starań Twojej mamy
Tysiąc myśli odrzuconych i niepewnych
Na jedną miłość szczęśliwą
Przypada poświęcenie trzydziestu
Młodych niewinnych romansów
Cichych serc powstałych na wzór
Na jeden świat, na jednego Boga
Przypadają wcześniejsze pokolenia
Ostatnich światów, pierwszego Boga
Cichych, sztywnych, niezmiennych
Co powiesz, kiedy usłyszysz
Wszystko, co jest, już kiedyś tu było
Było, jest i nie minęło
Nic nie powiesz
Usiądziesz na czwartym stopniu
Przyciągniesz do siebie kolana
I cicho zapłaczesz
Rzucam w stertę pomysłów kamieniem
Objazdowe nieme kino
Te siedem osób na widowni
Burza i ptak na drzewie
Świergocący niepokornie
Karetka na sygnale
I przytłoczony ratownik
Gaszący nerwowo papierosa
Życia ludzkiego niewolnik
Brzmi to dla Ciebie jak żart
Ja skinęłam mu głową
On machnął ręką na ten świat
Sześćdziesiąty dzień spędzę sama
Okłamując wszystko wokół
To definicja mojego Ja
To tylko zwykły spacer
Szukam podwójnych znaczeń
Boli mnie głowa
Przez te osiem piosenek
Teksty recytuję na pamięć
Coraz częściej rozważam
Czy jestem dobrym rozmówcą
Tu nie chodzi o uwagę
Tu chodzi o bystrość
I dziesiąty raz
Próbuję się z Wami pożegnać
Ale brakuje słów
Odbiera je myśli rzeka
Boję się mroku
Kiedy mogę być sama
Telefon już nie zadzwoni
Ale sąsiada obudzi sygnał
Degradacja
To społeczeństwo jest jak postkomunistyczne przedszkolanki
Zwyczaj jest taki, że dziecko ma pytanie
To dlaczego wciąż je uciszamy?
Nie wypowiadam już „dzień dobry”
Nie chcę mówić „do widzenia”
Nie cierpię się żegnać
Ta wisząca kartka o treści „wyprzedaż”
Bieg przez pasy do autobusu
Który okazuje się byle jakim
Walczący o względy córki tatuś
Że co, że lepiej miałabyś u mamy?
To pokolenie nie wie, dokąd i po co idzie
Stoimy na brzegu ławki
Jutro dzisiaj przychodzi
Łatwiej o obietnice, gdy wiesz, że nic z tego
Dzisiaj nikomu już się nie chce
Każdy szuka, nie każdy znajduje
Boli mnie, kiedy oddycham
Mała zapałka wywołuje chaos
Na szczęście
Dostałam od rodziców łatwo palne ciało
Czujesz zapach benzyny
Między kwiatami na sukience
Kilka kropli siarki
Mały płomień na główce zapałki
Nie wypowiadaj słów miłości
Nie używaj zapachu lasu
Zapomniałam o moim młodym uśmiechu
Podpaliłam ten stos
Rozświetlił ciemną noc
Po omacku nic nie widząc
Nie przywołuj delikatnych dźwięków
Widzisz płomień
Z miłości
Marek Biegalski urodził się w 1957 roku w Legionowie. Ukończył filologię polską na Wydziale Filologicznym Uniwersytetu Łódzkiego, religioznawstwo ze specjalizacją filozofia religii na Wydziale Filozofii i Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego oraz Podyplomowe Studium Dziennikarstwa na Wydziale Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Należy do Oddziału Morskiego Stowarzyszenia Dziennikarzy Rzeczypospolitej Polskiej w Gdańsku. Mieszka w Starogardzie Gdańskim. Stypendysta Prezydenta Miasta Starogard Gdański. Nominowany do nagrody Kociewskie Pióro 2012. W 2014 roku otrzymał Kociewskie Pióro 2013. Lubi dobrą muzykę, ceni interesującą literaturę i teatr, pasjonują go podróże. Wydał kilka tomików poezji i prozy.
Wiersze:
Złożona zielona chusta
Chłodne wrześnie
Po tamtej stronie
Płotek, kotek i egzystencjalista
Do J.
Złożona zielona chusta
ten pokój pełen jest szklanych wysokich luster
na okrągłym stole leży złożona zielona chusta
dwa krzesła zaczęły chodzić do góry nogami
miękkie poduchy im z siedzeń bezszelestnie powypadały
i wspinają się sennie po sękatym słupie na drzewo
wczesny rześki poranek rozpogadza błękitne niebo
jasne złote słońce za chwilę wyjdzie zza węgła
do suchego brązowego drewna dołożyć trzeba czarnego węgla
i rozniecić w kominku ciepły żar domowego ogniska
oj dumnym krokiem zmierza do nas piorunująca groźna burza
za ciemnym lasem w oddali już jaskrawo się błyska
tam też siarczysty deszcz zaczął ulewnie padać tworzy się pierwsza kałuża
starsza kobieta złożoną zieloną chustę chce w niej zanurzać
ona widzi w lustrach pomarszczone swoje twarze
dotyka je rozwiniętą mokrą chustą być może w ten sposób je zamaże
tak sobie kobiecina myśli i takie snuje pomysły
aż tu nagle ze snu budzi się panienka młoda
jej marzenia senne po prostu prysły
ale na miejscu pozostała jej nieskazitelna uroda
i jedno z luster również z koszmarnego snu ocalało
tylko złożoną zieloną chustę z wiatrem gdzieś pognało
Chłodne wrześnie
doganiając rozbudzone senne marzenie
twoje kruche smaczne spojrzenie
zamoczyłaś w zimnym soku rozlanym
na stole po kątach stawianym
tuż przy ścianie i jeszcze wcześniej
za wysokim drewnianym progiem
tam gdzie późne chłodne wrześnie
znaczone deszczem i moim jestestwem
zagubione szorstkie skromne ubogie
lecz złotolistne spadną ci wreszcie
pod nogi z jesiennym cichym szelestem
rozwiewane silnym wiatrem i przemarznięte
za ożywioną naturę jednak przez cię wzięte
Po tamtej stronie
gdzieś po tamtej stronie
pada deszcz na twoje dłonie
i mimo że masz zamknięte oczy
to po zielonej łące kroczysz
nad płynącym w dal potokiem
wzrasta purpurowo jaskrawy bez
przetykany postrzępionym obłokiem
nasyconym strumieniem wypłakanych łez
Płotek, kotek i egzystencjalista
wyciszasz nocą zawiłe myśli za dnia w słowa zamieniane
gasisz światła znużonego gwarem skojarzeń lotnego umysłu
mijasz słomiane strzechy barwnych chat swojej wsi ukochanej
widzisz je tylko w chwilach głębokiego intensywnego namysłu
na niebie gwiazdy świecą kolczastymi wieńcami jaskrawego blasku
wokół słychać głośno brzmiące z lekka natarczywe mlasku mlasku
przy wiejskiej piaszczystej drodze stoi z drewna płotek
a przy nim u brązowej miseczki kuca śliczny rudy kotek
spogląda roziskrzonym gwiazdom w oczy zatopione w chłodnym mleku
a ty podążasz tą gwiezdną mleczną drogą szary znużony życiem człowieku
i coraz bardziej dłuży ci się ta twoja żmudna uciążliwa monotonna droga
wciąż jednak porusza się ochoczo najpierw prawa potem lewa twoja noga
Do J.
Jak pszeniczny łan szumiące
Twoje zwiewne włosy pachnące
Niemijającym latem
Czereśnią rozwiniętą światem
Pogodną myśl słowa powtarzają
Oczy wesołe głód wrażeń wyprzedzając
Mkną zamaszyście i cicho
Nie wchodzą gdzie czai się licho
Są ostrożne uważne i czułe
Nigdy nie wchodzą pod burzową chmurę
Uczucia milkną o świcie
Z marzeniami w rozkwicie
Tuż za miedzą przycupnęło lato
I już nic nie można powiedzieć na to
Franciszek Ceci ma 20 lat, jest studentem pierwszego roku prawa. Jego pasją jest motoryzacja, piłka nożna i poezja. Pisanie pozwala mu wyrzucić nadmiar myśli, które gromadzą się w jego głowie. Uważa, że w wierszach najpiękniejsze jest to, iż każdy może interpretować je na swój sposób. Zaprasza Czytelnika w podróż po swych pięciu wierszach, które są cząstką jego przemyśleń i uczuć.
Wiersze:
Kłódka
Konsekwencje oswojenia
Mgła
Róża
Wiosenne porządki
Kłódka
Na tym słabym moście w mieście zawiesiliśmy nasz znak.
Małą kłódkę, znak miłości, czy też pozostałości wrak?
Do dziś zardzewiała strasznie, nie mogę otworzyć jej.
Prędzej ten most się tam zarwie niż ma miłość do tej twej.
Konsekwencje oswojenia
Nie patrz już wstecz
Nie ma tam nic więcej, czego nie mogłeś już mieć.
Tylko to, co przed Tobą jeszcze nowe, nieznane.
I być może dlatego wzbudza w nas lęk
A może niepokój, że zamiast iść do przodu zaczniemy cofać się?
Ale tak już w naszym życiu jest
Żeby docenić, trzeba najpierw stracić tę rzecz.
Bo jak możesz docenić, nie odczuwając jej braku?
Przekonał się o tym Mały Książę i przekonasz się Ty
Gdy przed siebie wśród zarośniętego baobabu w nieznajome zaczniesz iść.
Mgła
Tak jak te dzieci gubiące się we mgle
Tak i my dorośli gubimy się w tym zapędzie.
A dokąd to my tak biegniemy?
Czy ktoś szukał już odpowiedzi?
Czy ktoś może już ją zna?
Bo właśnie w tym zapędzie jak te dzieci we mgle
Nie widzimy co teraz i tracimy czas.
Zwolnijmy! A może mgła opadnie?
Może wtedy zauważysz tę drugą twarz
Która jak Ty niedawno szybko gdzieś gna.
Czy ona coś z tego ma?
Czy zauważyła, jaki piękny jest dookoła świat?
Czy może nawet nie wie jaka pora roku
I czy kiedykolwiek znajdzie na to czas.
Róża
Czy te płatki, które opadły z Róży
O którą przecież tak dbałem
Świadczą o czymś?
Czemu nie mogę pogodzić się z tym
Że po tej pięknej Róży
Zostały mi już tylko kolce?
Kolce, które przypominają o sobie
Kiedy patrzę na tę samą gwiazdę
Na którą kiedyś razem patrzyliśmy.
Czy ona świeci tym samym blaskiem?
Czy może trochę przygasła?
A ja jak głupiec próbuję nadać jej dawnego blasku
Wiedząc, że ona zgasła.
Wiosenne porządki
Przelać na papier myśli, jak to pięknie brzmi.
Co jednak począć, gdy w twej głowie bałagan tkwi?
Odkurzyć tam nie odkurzę, bo nie mam jak.
Kurzy nie zetrę, bo niby jak?
Uporządkować też ciężko, bo na to czasu potrzeba.
Więc przelewam na papier to, co w głowie mam.
Tak jakby porządki wiosenne nie doszły
Do łba!
Maria Chilicka urodziła się w Wyrzysku. Ukończyła fizykę na Wydziale Matematyki, Fizyki i Chemii Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. Początkowo była zatrudniona w IV Liceum Ogólnokształcącym w Bydgoszczy jako nauczycielka fizyki. Później pracowała jako fizyk i Inspektor Ochrony Radiologicznej, współtworząc Zakład Radioterapii Centrum Onkologii w Bydgoszczy, a także w firmie Supon zajmującej się instalacją jonizacyjnych czujek dymu. Po wielu tragicznych przejściach powróciła do swych pasji, czyli pisania i malowania. Wydała osiem tomów poezji: „Poryw serca”, „Pachnieć Tobą”, „Cud wyobraźni”, „Selenicereus”, „Powracająca fala” (2018), „Przenikanie”, „Taniec ziemi”, „Wir zdarzeń” (2019) oraz pięć zbiorów wierszy wybranych: „Tylko mnie kochaj” (2016, dodruk 2017), „Rodzicom”, „Szelest słów” (2018), „Róże” (2019) i „Oddech nadziei” (2020). We wszystkich zbiorach znalazły się zdjęcia obrazów autorki. Napisała również powieść popularnonaukową z wątkami kryminalnymi „Smak diamentów” (2019), autobiografię „Eryka płatki i kolce” (2020) oraz opowiadania: „List do listonosza i inne opowiadania” i „Kleopatra”. Ma w dorobku ponad 900 wierszy i ponad 1000 obrazów i rysunków. Brała udział w turniejach, warsztatach poetyckich, Juwenaliach III Wieku w Warszawie, w Międzynarodowych Sympozjach Wiersza w Bydgoszczy oraz w wielu spotkaniach literacko-malarskich i wernisażach. Jest stypendystką Prezydenta Miasta Bydgoszczy oraz laureatką Literackiej Nagrody Pracy Organicznej im. Marii Konopnickiej za oryginalną twórczość poetycką, Nagrody Oddziału Bydgosko-Toruńskiego Związku Literatów Polskich za oryginalną twórczość prozatorską i współpracę z pisarzami oraz Nagrody im. Klemensa Janickiego IANICIUS za humanistyczne i artystyczne treści bogatej twórczości literackiej.
Wiersze:
*** (Kiedy nadchodzą...)
*** (Twego serca mi trzeba...)
Echo i radość
*** (Czy można czuć się...)
*** (Wiosna kolorami krzyczy...)
*
Kiedy nadchodzą
ciężkie czasy
i nie wolno ci
podać ręki przyjacielowi
nie musisz czuć się zagubiony
stanę się bezpiecznym mostem
nad wzburzonym oceanem
twoich myśli
gdy masz wszystkiego dość
idziesz ciemną ulicą w mroku
czujesz się zmęczony
a łzy napływają ci
do oczu osuszę je
stanę się bezpiecznym mostem
nad wzburzonym oceanem
twoich myśli
przyniosę ci ukojenie
cały ten ból i ciemność
wezmę na siebie
przetrwamy razem
jasne nadejdą dni
stanę się bezpiecznym mostem
nad wzburzonym oceanem
twoich myśli
dzięki tobie
i ludziom takim jak ty
świat staje się lepszy
odmieniasz serca
w magiczny sposób
stanę się bezpiecznym mostem
nad wzburzonym oceanem
twoich myśli.
*
Twego serca mi trzeba
pragnę byś był
jasną stroną w moim życiu
co znaczą godziny jeśli
nie docenia się chwil
cisza obok ciebie
to wszystko co mam
wracasz do mnie codziennie
jak poranne słońce
rośniemy razem jak
suchy przestwór oceanu
jak dwa rodzaje mgły
przenikające się wzajemnie
z których jedna zadaje pytania
którędy wiedzie moja droga?
jakim jestem żywiołem?
rozpalam wewnętrzny ogień
widząc twoją uśmiechniętą twarz
i zatrzymuje się czas.
Echo i radość
W każdym wieku
miłość rządzi się
własnymi prawami
uczucie zmienia
los człowieka
łączy nas
coś wyjątkowego
rzucony do wody
kamień zwraca uwagę
osąd czynów
idzie w zapomnienie
wygładza się podobnie
do tafli wody
wystarczy znaleźć
w sobie odwagę
wiosenny czas
burzy hormonów
jak echo wraca
oddalił jednak
batalię o miłość
przemieniając w radość
z małych rzeczy.
*
Czy można czuć się
jak zakurzona encyklopedia
i sądzić że ktoś pozna
zawartość po okładce
mówić kocham i nie
do końca czuć to samo
znać finał przed zakończeniem
powieści będąc w połowie
zgadywać niemożliwe
autor zwodzi jego mistrzostwo
prowadzi innymi drogami
stoję na drodze chcę iść dalej
a pojawia się nieprzewidziana
ścieżka ze wschodem słońca
i biegnę myślami w przyszłość
czy świadomość życia pozwoli
nie stać po dwu stronach drzwi
i otworzyć zamkniętą księgę.
*
Wiosna kolorami krzyczy
my w domach zamknięci też
jak wyzwolić się z tej nicości
wygnać z serca smutek i złość
powiem popatrz jak słońce świeci
wszyscy czekamy na deszcz
wezbrani siłą natury
wolnością zahartowani
przyklejeni do własnych ścian
na balkonach stajemy
na ulice poślemy nasz chór
przegonimy wiatr co fałszywie gra
pochwycimy swe ręce
myślami to nadzieję da
przywołamy miłość z oddali
zorza prawdę rozświetli
zajrzymy jeszcze na znane ulice
z radością przyjaciół spotkamy.
Julia Chudecka ma 20 lat. Studentka prawa. Jest wrażliwcem, a pisanie to dla niej sposób na radzenie sobie z emocjami. Opisuje nie tylko swoje przeżycia, ale także historie napotkanych ludzi. Najczęściej przedstawia emocje, ale używa do tego zarówno perspektywy żeńskiej, jak i męskiej. Oprócz pisania uwielbia długie spacery, czytanie, wycieczki rowerowe, stare filmy i teatr. Kiedyś regularnie podejmowała próby ratowania świata, teraz podejmuje próby jego opisania. Obydwa zadania mają ten sam stopień trudności.
Wiersze:
Przeszłość
Paznokcie
Dziewczyna z hentai
Żona pisarza
Neon
Przeszłość
Pocałował mnie w aucie na pustym parkinguI już byłam pewna, że to nie potrwa długo.Przypominał mi marmurowy posągAle pękł przed pierwszą próbą.W tym samym samochodzie, w którymWyznawał mi uczucia, potem mówiłŻe nie ma pewności.Mimo dźwigania mnie na rękachNie udźwignął miłości.Wypalił się jak ten stary zeszytKtóry wtedy podpaliliśmy.Miałam wrażenie, że jego koszulaPachniała dymem jeszcze w dniuGdy się rozstawaliśmy.Pamiętam, jak płakałŻe nie chce mnie ranić.Zaczęłam nosić dla niego sukienkiI na miesiąc przestałam palić.Prosiłam o brak obietnicBo nie chciałam się zbytnio przywiązać.Z chwilą, gdy zaczęłam mu wierzyćOn już planował, jak się z tego wyplątać.
Paznokcie
Noszę tylko długie rękawy.Chronię się.Bo zbyt często próbujęWydrapać Cię spod skóry.Każde pojedyncze wspomnienie.Nie starcza mi paznokci.Tkwisz tak głębokoŻe choć nie zawsze to czujęTo zawsze, kiedy coś miO tym przypomniOrientuję się, żeSpod zoranychSzponami ramionNadal za daleko doSerca.
Dziewczyna z hentai
Masz oczy jak dziewczyny z hentai.To trochę słabe porównywać Cię do porno.Ale tylko cyfrowe kobietyOstatnio się ze mną kochały.I kilka wyimaginowanych.Masz nogi jak dziewczyny z plakatów.Wiesz, co robią do nichNastoletni chłopcy. NaprawdęChciałbym nie myśleć o TobieJak o kimś, kto mnie zechce.Gdybyś tylko zechciałaZostałbym poniekąd zmuszonyDo stworzenia zdrowej relacji.Nie tak to sobie wyobrażałem.Jestem chory jak świat dookoła.Chorzy ludzie nie mogąZdrowo kochać.Piszę marne wiersze.Wolę mówićŻe jesteś blada jak alabaster.Ale nie wiem, czy potrafię.Jesteś moją dziewczynąZ hentai, plakatów i porno.Ale nie mogę pozwolićByś była czymś więcejNiż fantazje stamtąd.Nie mogę wiedziećJaką lubisz filozofię.Ani czemu od dwóchLat nie jesz mięsa.Choć nosisz skórzane buty.Uwielbiam teraz kochaćSię z Tobą.Bo jesteś prawdziwa.Ale nasza relacjaNigdy taka nie zostanie.
Żona pisarza
To ja stoję za jego plecami.I dyktuję mu, co ma napisać.Przychodzę do niego z pomysłami.Jestem, by się nim zachwycać.Gdy nie ma wenySzuka we mnie oparcia.Zawsze stoję z boku scenyGdyby potrzebował wsparcia.Jego postacie były cieniami.To ja dałam im życie.Pogrywa ze mną, ja pogrywam słowami.Ale wy nad nim piejecie w zachwycie.Sam średnio sobie radzi.By nie powiedzieć wcale.Rzeczywistość mu wadzi.A ja leczę jego żale.Nigdy o niczym nie pamięta.Trudno też powiedzieć, żeby coś potrafił.Egzystuje na co dzień, żyje od święta.Jestem największym darem, jaki mu się trafił.Potrzebuje mnie do wszystkiego.Jego rola jest bardziej ograniczona.Jako kobieta nie mogłabym napisać niczego.Ale mogę jako jego żona.
Neon
Jesteś moim jasnym punktem.Rozświetlonym miejscem.Latarnią morskąKtóra pomaga miNie utonąć w ciemności.Rzadko o Tobie piszę.Ale cały czas Cię kocham.Słowa wysypują mi się z ustGdy Cię całuję.Słowa uciekają ze mnie jak stresGdy zasypiasz obok.Jesteś jedynym neonemTego półmartwego miasta.Nie umiem opisać Cię lepiej.To Ty ujmujesz mnie w zdaniaBłyszczące jak gwiazdy.To Ty nie próbujesz umniejszaćMojej siły. Bo i bez tego jesteś wielki.To Ty uratowałeś mnie z otchłani.Ale mnie nazywasz silną.To Ty przynosisz mi ciepło.Ale mnie nazywasz słońcem.
Patrycja Ciuła uczennica jednego z krakowskich techników, pasjonatka mody, podróży i dobrej muzyki. Pisanie wierszy towarzyszy jej od sześciu lat. Wyraża swoje emocje i myśli, zaklinając proste słowa w poetyckie strofy.
Wiersze:
Błądzimy
Mucha
Błądzimy
Błądzimy po niebezpiecznym świecie
Niczym gwiazdy obłąkane na niebie.
Szukamy swojego miejsca na ziemi
Wciąż pytamy: po co? Dlaczego?
Niektórzy mówią nam, jak żyć.
Nie wierząc w marzenia, żyjąc w pośpiechu
Szukamy swojego cichego kącika.
Gdy jest nam źle, myślimy o tym, co było wcześniej
Czasem zawodzą nas najbliżsi, myśląc tylko o sobie.
Budzimy się pełni smutku
Tęskniąc za tymi, którzy jeszcze niedawno tu byli
Ale już ich nie ma, bo tak bardzo się zmienili.
Mucha
Obudziła się taka malutka
Nie wiadomo skąd
Za oknem krople deszczu spadają z nieba
Obudziła się nie wiadomo czemu
Lata i bzyczy po pokoju
A może myśli, że to już wiosna?
Przyleciała, zasiadła obok mnie na stole i czyści swe cieniutkie nóżki
Taka mała patrzy na mnie z przerażeniem
Zmęczona machaniem skrzydełkami usiadła na parapecie i już nigdy nie wstanie.
Ilona Dzijak-Muniak swoją przygodę z poezją rozpoczęła w szkole podstawowej, kiedy to z okazji Dnia Nauczyciela napisała cykl wierszyków o nauczycielach. Na poważnie pisze wiersze od 2014 roku. W 2019 roku zajęła III miejsce w VIII edycji konkursu „Przychodzi wena do lekarza”. Od września 2019 roku jest członkiem Unii Polskich Pisarzy Lekarzy. Tworzenie poezji to dla niej sposób na rozładowanie stresu i okiełznanie emocji. Jej przewodniczką po świecie poezji jest Maria Pawlikowska-Jasnorzewska.
Wiersze:
Dzień jak co dzień
Nieświęci
Szukam wczorajszego dnia
Perły i kamienie
Tak się nie godzi
Dzień jak co dzień
Jak zwykle budzik dzwoni o szóstej.
Wstaję.
Sny opadają na poduszkę.
Zwracam im wolność, otwierając okno.
Szybki prysznic, śniadanie.
– Kawy powszedniej daj nam Panie.
Wychodzę.
Jest w pół do ósmej.
Nieświęci
Świt nie przegonił jeszcze nocy,
uliczne lampy punktują ciemność.
Jak nieświęci garnki lepią z gliny
tak ja z jawy i snów
lepię codzienność.
Dzień po dniu stwarzam siebie
na swój obraz i podobieństwo.
Szukam wczorajszego dnia
Na przekór światu,
który krzyczy,
że liczy się tylko teraz
szukam wczorajszego dnia.
W minionym dniu zostały:
jego spojrzenie
i uśmiech,
i dotyk –