Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Poezja naszych dni to zbiór wierszy opublikowanych przez Wydawnictwo Borgis w ramach projektu, którego celem było stworzenie antologii poezji współczesnej podejmującej tematy bliskie człowiekowi XXI wieku.
W książce znalazło się 165 utworów 34 poetów – są to teksty zarówno debiutantów, jak i pisarzy mogących pochwalić się sporym dorobkiem literackim. Autorzy reprezentują różne pokolenia, wykonują różne zawody, pochodzą z różnych zakątków Polski, więc spojrzenie każdego z nich na otaczającą nas rzeczywistość jest inne i niepowtarzalne. Różnorodna jest również tematyka wierszy – mówią one o miłości i rozmaitych jej obliczach, opiewają piękno natury, ale też pokazują kruchość naszej egzystencji. Kilka z nich nawiązuje do życia w cieniu pandemii koronawirusa oraz szukania swego miejsca w postpandemicznej rzeczywistości.
Pomimo swej odmienności wszystkie teksty opublikowane w drugim tomie antologii Poezja naszych dni składają się na portret świata, w którym żyjemy, gdzie problemy codzienności są równie ważne jak ponadczasowe uczucia i wartości.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 86
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Redaktor prowadzący
Agnieszka GortatKinga KosibaMonika Bronowicz-Hossain
Redakcja i korekta
Agata Czaplarska
Opracowanie graficzne i skład
Marzena Jeziak
Projekt okładki
Aleksandra Sobieraj
© Copyright to anthology by Borgis 2021
Wszelkie prawa zastrzeżone
Wydanie I
Warszawa 2021
ISBN 978-83-66616-93-6
Wydawca
Borgis Sp. z o.o.ul. Ekologiczna 8 lok. 10302-798 Warszawatel. +48 (22) 648 12 [email protected]/borgis.wydawnictwowww.instagram.com/wydawnictwoborgis
Druk: Sowa Sp. z o.o.
Spis treści
Od Wydawcy 7
AUTORZY
Marek Biegalski 9
Marzena Czubecka 17
Żaneta Dakowicz 29
Patrycja Dańków 37
Martyna Dębska 45
Andrzej Drozd 57
Ilona Dzijak-Muniak 67
Anna Magdalena Filipiak-Matras 75
Jacek Karol Grzybowski 85
Monika Hankus 95
Anna Jagodzińska 107
Lech Jakubowski 117
Aleksandra Katka 129
Joanna Klepner 135
Kacper Kordalski 143
Tomasz Koźmiński 153
Regina Maria Kusak 165
Grzegorz Kwiecień 181
Nastya Litvinova 193
Bernard Łach 201
Natalia Łopuszyńska 209
Marta Majka 217
Wiktor Okrój 225
Bożena Rudnicka 229
Michał Franciszek Sadowski 237
Lilia Skutnik 245
Monika Stanisławowska 253
Kamila Staszczyk 261
Szarobury 269
Ada Szwarc 285
Janina Węglarz 297
Władysław Zatorski 307
Angelika Żak 317
Agnieszka Żuk 327
Jedyną rzeczą, która może uratować świat,jest odzyskanie świadomości o świecie.To właśnie czyni poezjaAllen Ginsberg
Oddajemy w ręce czytelników książkę, która jest efektem wspólnej pracy ludzi wrażliwych na brzmienie i znaczenie słów. Dziś, kiedy naszą komunikację zdominowała szybka wymiana informacji, poezja staje się sposobem na przywrócenie piękna dialogu z drugim człowiekiem, nawet jeśli rozmawiamy z kimś, kogo nie widzimy, kogo nie potrafimy dotknąć lub usłyszeć. Ale na tym polega wyjątkowość wierszy. Dzięki temu, że twórczość poetycka jest tak intymnym, osobistym i delikatnym sposobem wyrażania siebie, jesteśmy w stanie zaufać poetom, w których widzimy ludzi czujących i wiedzących więcej, chcących dzielić się z innymi swoimi emocjami i doświadczeniem.
Antologia „Poezja naszych dni” tom 2 to zbiór niezwykły: jego autorzy piszą bowiem o codzienności, eksplorują przestrzeń naszych wspólnych doświadczeń, w których pojawiają się najróżniejsze emocje – te pozytywne, związane z nadzieją na lepszą przyszłość, ale też i takie, które odczuwamy wtedy, gdy nie wszystko układa się zgodnie z naszymi planami. Autorzy „Poezji naszych dni” dzielą się swoim życiem, budując ponadczasową przestrzeń wspólnej refleksji o świecie i przywracając tym samym poezji należyte miejsce w literackim dialogu o sprawach ważnych, bo dotyczących człowieka.
Wydawca
Marek Biegalski urodził się w 1957 roku w Legionowie. Ukończył filologię polską na Wydziale Filologicznym Uniwersytetu Łódzkiego, religioznawstwo ze specjalizacją filozofia religii na Wydziale Filozofii i Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego oraz Podyplomowe Studium Dziennikarstwa na Wydziale Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Należy do Oddziału Morskiego Stowarzyszenia Dziennikarzy Rzeczypospolitej Polskiej w Gdańsku. Mieszka w Starogardzie Gdańskim. Stypendysta Prezydenta Miasta Starogard Gdański. Nominowany do nagrody Kociewskie Pióro 2012. W 2014 roku otrzymał Kociewskie Pióro 2013. Lubi dobrą muzykę, ceni interesującą literaturę i teatr, pasjonują go podróże. Wydał kilka tomików poezji i prozy.
Wiersze:
Dziwne
O świcie
Opodal lawendowych pól
Wiatru dwaj prorocy
Wśród gałęzi
Dziwne
osnute gęstą siwą mgłą
okna drewnianego domu
odbijają kiedy tylko chcą
stonowany pejzaż słoneczny
który na pewno nikomu
nigdy zaszkodzić nie może
ni być plamą na czyimś honorze
melodyjny ten rytm taneczny
powtarzają krok po kroku
nawet wtedy kiedy zimne czoła
kryją w chmurnym sinym mroku
i nikt im że ma być inaczej
wytłumaczyć już nie zdoła
bo one pewne siebie są raczej
O świcie
stale pogodną jesienią o świcie
wysoki brzozowy las umiera
i tak jest jak w niejednym micie
chłodny wiatr zwiędłe listowie
po ziemi sowicie poniewiera
a każdy z nas dziś tego się dowie
że pozostanie na nim dotyk zieleni
jedynie u schyłku nocy na ziemi
coś jednak czasem się zmieni
słońce je swoim blaskiem ozłoci
ciepło łagodnie się w nim okoci
ale częściej mróz je zmrozi do kości
i napoi srebrzystym nektarem bez litości
Opodal lawendowych pól
tam daleko na błękitnym lawendowym pola skraju
tuż przy krzyżu na szerokim letnim dwóch dróg rozstaju
rośnie dumnie i szczerze sosna zielonolistna a jej szpiczaste
igiełki rozsiewają z wiatrem zwiewne i aromatyczne kwiecie pylaste
dając słoneczny jaskrawy barwny i przyjemny zapach sosnowego igliwia
taki co to bardziej do poważnych cnót upoważnia niż serce wędrowca roztkliwia
uwzniośla też i na wskroś powietrze przenika kolorowy lecz zwięzły wzór trawnika
co to rozsiadł się był tu w całej swojej pachnącej kwiecistości jak z tego wynika
przy wiejskiej piaskiem złotym rozsypanej malowniczo i cicho wijącej się drodze
tak majestatycznie jakby to z niej powstał świątek klęczący milcząco na jednej nodze
Wiatru dwaj prorocy
pewien wiatr silny wiatr pełen zaklętej mocy
kręcone wciąż rozwiane włosy swoje miał
bo drugi wiatr także mocno obok niego wiejący
z ułańską wprost fantazją nimi ciągle targał
i tak ze sobą co dnia szli od świtu aż do ciemnej nocy
a wyglądali dokładnie tak jak ze starego przymierza
dwaj szlachetni uczeni starzy i bardzo dziwni prorocy
chociaż nikt z nich nigdy nie wiedział dokąd zmierza
i jaka w przyszłości będzie ich nauk zwięzła synteza
skoro jak dotąd nikt z ludzi im swoich losów nie powierza
ludzkimi dziejami bowiem niezmiennie rządzi naukowa heureza
Wśród gałęzi
Nad uchylonymi na północ szklistymi oknami,
rzucając żółtymi ‒ brzdąc ‒ żołędziami,
rozrośnięty w górę, rosochaty dąb wysoki
rozpostarł był swój rozłożysty cień szeroki.
Złocistą alejką przeszły małe chude wiewiórki;
spacerując, dbają o swe zwinne wizerunki.
Wśród gałęzi zaśpiewały dwie szare przepiórki,
nastroszyły śliskie piórka i ostre pazurki,
a w oddali nad krętym i zimnym strumykiem,
tam, gdzie tylko wiatr jest prawdziwym muzykiem,
przemknęła szybko biała wydra mykiem, mykiem.
Marzena Czubecka urodzona 4 czerwca, dziecko wolności. Mieszka i pracuje w Mielcu.
Absolwentka Uniwersytetu Wrocławskiego ‒ polonistka i właścicielka butiku z włoską odzieżą Garderoba Styl. Kocha życie i ludzi. Wolność to dla niej wartość ‒ wolność wyboru i słowa. Pasjonuje ją literatura, film i moda. Nigdy nie bywa obojętna ‒ to jej słabość.
Za swoje najwspanialsze osiągnięcie uważa bycie sobą w świecie, który nieprzerwanie próbuje uczynić człowieka kimś innym. „Może kiedyś ktoś napisze mój życiorys ‒ jak mówi ‒ na razie pisze go życie.”
Wiersze:
*** (Czemu tak mało…)
*** (Nawet jeśli przyklejam…)
*** (Zatrzymaj…)
*** (Tęsknoty…)
*** (W miłości wszystko…)
***
Czemu tak mało
miłości czystej
prostej
bez lęków
Czemu tak mało
spełnień
gestów przyjaznych
i dobrych
Czemu tak mało
słów
ciepłych
mądrych
sprawiedliwych
Czemu tak mało
nas
mało bliskości
i prawdy
ten niedosyt
wielki
wymościł sobie
gniazdo
nie pytając
o pozwolenie…
***
Nawet jeśli przyklejam
uśmiech
nie jest mi do niego
bliżej
choć śmiać się
mogę
z wielu powodów
wystarczy
głupia mina
mem
słowo
żart zwykły
niezwykły
w twoim wydaniu
mogę
uśmiechnąć się
na dzień dobry
i na do widzenia
całując szorstki
policzek
i zmarszczkę
przecinającą czoło
choć
śmiać się
bez strachu o jutro
bez podtekstów
z radości czystej
śmiać się
niedoskonale
chichotać
zanosić się
ze śmiechu
możliwe
i jednocześnie nie
trudne
ale
trudniej jest płakać
nie narażając się
na śmieszność
***
Zatrzymaj
wracającą z daleka
przekraczającą granice wyobraźni
wyłaniającą sięze snu
z myśli samotnychi złotych
oczekującą
za rogiem
spotkania
twarzą w twarz
Ocal przed
głęboką studnią
zawróć spragnioną
Zatrzymaj
w drodze do…
Chwyć za rękę
przywróć
oddech bezpieczny
Niech zrozumie
kim jestjeśli jest…
***
Tęsknoty
siostry moje
naiwne
jak młode panny
i ciągle zdziwione
że nikt ich nierozumie
w sprzeczności swejdoskonałe
boją się wypłynąć
na szerokie wody
a uparły się jepokonać
nie wiem
nie strach
nie głębokość
jest problemem
tylko celnieokreślony
bo gdyby go dotknąć
zmaterializować
przygarnąć
nasycić zmysły
trzeba by opuścićgniazdo
przestać
wieszać sięna szyi
i ciosać kołkina głowie
***
W miłości wszystko
powinno być inaczej
a jednak
słowo kocham
odmieniane przez
czasy i osoby
zasługuje
co najwyżej
na tryb warunkowy
nie ma pewności
czy uniesienie
jest najwznioślejsze
a pocałunek słodki
bo przypadków jest wiele
a przymiotnik możemy stopniować
każde ty i ja
może zamienić się
miejscami z on i ona
po co stawiać pytania
skoro odpowiedź
roi się od
wielokropków i pauz
a matematyczne iksy
i wypadkowe
budzą napięcie
ale fizyka ich też
nie ogarnie
bo żadna wiedza
nie wytłumaczy
dlaczego…
wy, my, on i ona
przyciągają się jak
dwa bieguny.
Żaneta Dakowicz urodzona w 1973 roku w Suwałkach, absolwentka studiów pedagogicznych na Wydziale Pedagogiki i Psychologii Uniwersytetu Warszawskiego filii w Białymstoku. Mąż Dariusz, córki Adrianna i Urszula. Dotychczas pisała tylko „do szuflady”. Wydane wiersze są jej debiutem poetyckim, zaprezentowanym szerszemu gronu odbiorców z nadzieją na przychylne recenzje. Tak jak fotograf robi zdjęcia, tak jej wiersze są próbą zamknięcia w słowach ulotnych momentów, emocji, zapachów i kolorów otaczającej rzeczywistości.
Wiersze:
*** (w tej jednej chwili…)
*** (nocą gdy leżysz przy mnie…)
*** (otulona granatowym jedwabiem nocy…)
*** (wokół rozlewa się…)
*** (zapadłam się w miłość…)
***
w tej jednej chwiliwszystko zamarło
cisza rozlewa się w przestrzeni
zawieszona w niejliczę uderzenia serca
a wszechświat patrzyjak łyżeczką mieszasz kawęw przeciwną stronęjakbyś chciał cofnąć czas
***
nocą gdy leżysz przy mnie
tak blisko
że bliżej już nie ma
czuję Cię dobrze
w oddechu na szyiw objęciu czułym
pachniesz świeżo grejpfrutem
cierpko-gorzkim
***
otulona granatowym jedwabiem nocy
leżę wtulona w Twoje ramię
zazdrosna Wenus
mruga złośliwie
jakby chciała zgasnąć
wdycham zapach Twój
ciepły jeszcze słońcemoddycham bezpiecznie
obok przycupnęła samotność
skulona i zimna
dziś nie położy się
przy mnie
***
wokół rozlewa się
wieczorna cisza
ciepły wiatr
gładzi mnie łaskawie
resztki słońca
przebłyskują z nieba
zapach lawendy
sączy spokój
lody czekoladowe
ten chłodny balsam
gaszą wewnętrzny pożar
nade mną zwisaskrzydło anioła Twego
otula mnie całą
***
zapadłam się w miłość
miękkie odczuwanie Ciebie
pocałunek zachłanny
lecz krótki
odbicie nieba w oku
bicie serca niepewnepachnące powietrze
zapadłam się w Ciebiezapadłam się w błękit
nie chcę wyjść
Patrycja Dańków urodziła się po to, by tworzyć.
Ukończyła animację kultury na jednej z wrocławskich uczelni oraz socjologię ze specjalnością psychologia społeczna i coaching w Warszawie.
W sztuce umiłowała malarstwo, dlatego ukończyła szwedzką szkołę Vedic art®, uczącą pracy z podświadomością za pośrednictwem malarstwa.
Na co dzień prowadzi sesje coachingowe na platformie internetowej Avigon®. Obecnie pracuje nad książka pt. „Tato. 40 listów do ojca”, napisanej z pozycji dorosłej kobiety patrzącej oczami dziecka. Praca na charakter naukowo-badawczy, jest terapeutycznym doświadczeniem osobistym, które służy do przepracowania relacji córka-ojciec.
W listopadzie zeszłego roku zrealizowała wystawę szesnastu żywych obrazów „O kobiecie”, pod natchnieniem których po raz pierwszy od piętnastu lat zaczęła pisać poezję.
Prowadzi warsztaty z rozwoju osobistego, warsztaty Vedic art® oraz „kobiece kręgi”.
Wiersze:
(Nie)skończony
Anioł
Czas na miłość
OBIETNICA
Oczy kobiety
(Nie)skończony
A gdyby takpozwolić mu
być
żyć
wyć
ryć
myć
tyćsyć
a nawet zżyć?
Anioł
Głowa pełna
pięknych myśli‒ niczym anioł ‒
narodziliśmy się
z miłości
i dla miłościzostaliśmy stworzeni.
Szkoda tylko, że z wiekiem o tym zapominamy.
Czas na miłość
‒ To już? ‒ zapytała Mi.
‒ Już. Lepszy czas niż teraz nie nadejdzie ‒
odpowiedział Łość.
OBIETNICA
Obiecuję Ci
miłość jakość uczciwość
wierność radość sytość
ufność żywość czułość
dbałość hojność jasność
jurność lekkość mądrość
ważność bliskość delikatność
uczynność dojrzałość elitarność
namiętność odżywczość rozmaitość
rzetelność sensowność stabilność
sumienność wrażliwość cierpliwość
lubość atrakcyjność aktywność
etyczność dzielność intymność
kobiecość lojalność twórczośćpiękność wytrwałość czystość
oraz
że wszystko to najpierw sobie dam,
a potem Tobie.
Oczy kobiety
Spojrzeniem odgaduję żywioły:
wodę i ogień,niebo i piekło.
Widzę dobro i zło.
W oczach ukryty jest sekret,
sekret pięknakażdego z nas.
Zobacz,
jacy jesteśmy piękni,
gdy
patrzymy sercem.
Martyna Dębska dwudziestojednoletnia studentka, którą pasjonuje obserwacja świata wokół niej. To, co ją otacza, to, czego doświadcza, znajduje ujście w jej wierszach. W wersy wpisuje część siebie. Kroczy drogą codzienności, zabarwiając ją poezją, znajdując w niej wytchnienie, niekiedy łzy. Słowa w tej drodze pomagają i są jej nieodłączną częścią.
Wiersze:
Bieg
Uczta
Igła w stogu pytań
Połowicznie
Przystanek
Bieg
Dotknij mnie,
po prostu dotknij.
Przy świetle księżyca,pod osłoną najjaśniejszej z gwiazd.
To mnie ocali
od stania się na zawsze zimą.
Lodowacieję,gubią się nurty rzek.
Dotknij mnie,
bez lęku, że staniesz się lodem,
oceny.
Przejedź dłonią po skórze,
jakbyś dotykał aksamitu,
drogiego i pięknego.
Trzeba z czułością,gdzie się ona podziała?
Mam w sobie odwrotny bieg dnia,
lęk oceanu przed suszą,uciekającą przed drapieżnikiem zwierzynę.
Dotknij mnie,
tylko Tobie pozwolę.Zachowaj mnie w prawdzie.
Zwierzyna wiecznie ucieka,
szuka schronienia.
Gdy się zatrzyma na polu walki,będzie za późno.
Dotknij mnie,
czemu nie odwrócisz biegu rzeki?
Nie zatrzymasz biegnącego lękuszukającego schronienia przed zimą życia?
Nie pozwól, by było za późno.
Za zimno.Za mało czule.
Nie daj mi zamarznąć.
Dotknij mnie.
Uczta
Pragnienia nie ugaszę byle czym.
To pragnienie chce konkretu.
Żadnych zamienników,
nie oszukają go
sztuczne miłości,
sztuczne kwiaty,które nie więdną, choć powinny.
Nie zapełni go podróż za milion,
czas go nie złagodzi,a fałsz go nie zachwyci.
To pragnienie człowieczeństwa,
głębokiej miłości,istnienia i w swoich, i cudzych oczach.
Świat dyskomfortu wmawia,
że sztuczne pragnienia są prawdziwe,
a my chcemy w to wierzyć,
bo sprzedaje nam łatwiejzaspokajalne potrzeby.
Ma być łatwo
czy prawdziwie?
Świat ma się śmiać,
gdy powinien płakać,
a płakać,gdy powinien się śmiać?
Ma być jak jest,
czy tak, jak chcemy, by było?
Przykrywamy prawdziwe potrzeby ludzkości.
Tego pragnienia nie zaspokoi byle co.
Nie zjem dziś na obiad kolejnej porcji kłamstw.
Nie zadowolę się z pięknie
ozdobionego fałszu,
w który ktoś chce, bym wierzyła,bo tak jest łatwiej.
Podziękuję za takie wypełnienie żołądka,
serca. Bo przez żołądek do serca.
Za takie życie.Ale wy ucztujcie, jeśli chcecie.
Jedzcie i pijcie z tego wszyscy.
Igła w stogu pytań
Żyję w stogu pytań,
poszukuję swojej igły.
Ludzie kopią groby swoim marzeniom,
nawet nie wiedząc,
że marzenia potrafią z-martwych-wstać,
gdy tylko im się na to pozwoli,zamiast ciągle przysypywać je ziemią.
Żyję w stogu pytań,
a mojej igły wciąż nie ma.
Igły ‒
tej jednej jedynej w stogu pytań.
Tej nadziei pośród milionów złudzeń.
Tego piękna wśród pospolitości
i… tej normalności wśród szaleństwa.
Połowicznie
Pochłonięta przez pół-miłości,
opanowana przez pół-moralność,karmiąca się pół-prawdami.
Starając się nikogo nie udawać,
nie jestem nawet w połowie sobą.
Kierują mną złudzeniai sztuczne nadzieje.
Nie mieszczę się w podziałach,
nie chcę się już bardziej rozdrabniać.Wypełnia mnie cisza i chaos.
W moich żyłach płynie na w pół
czerwona krew.
Druga połowa wydaje się być bezbarwna.Jakby gotowa do wymieszania się z farbą.
Jednak ciągle pochłaniają mnie pół-miłości,
zapamiętane pół-pocałunki,w pół przerwane objęcia.
Żyję połowicznie,
zbyt połowicznie,
by umrzeć w całości.
Przystanek
Widziałam Cię na przystanku.
Nie raz i nie dwa.
Widywaliśmy się,
jakbyśmy byli przystankamiw swoich życiach.
Pamiętam te pierwsze skradzione
przez Ciebie pocałunki,
spite z moich ust słowa,płatki śniegu na Twoich rzęsach.
Pamiętam, jak wsiadałam i wysiadałam,
jak z miłosnego przystanku ‒zamienił się w posiwiałą przeszłość.
Widywałam Cię.
Byłeś mi bliski,
mówiłam Ci pierwsze w swoim życiu:„Kocham”.
Dostawałam pierwsze róże,
które z czasem więdły,a nasza miłość kwitła.
Ten przystanek jest piękniejszy
niż inne w moim życiu.Żaden już dla mnie taki nie był.
Spotkam Cię tam kiedyś jeszcze?
Ukradniesz ten ostatni,
nigdy niewypowiedzianypocałunek?
A jak już go ukradniesz,
to co z nim zrobisz?
Przerwana niespodziewanie miłość
szuka odpowiedzi.
Andrzej Drozd poeta, tłumacz. Zadebiutował w 1991 roku opowiadaniem „Anioł”. Jako autor krótkich form literackich współpracował z wieloma czasopismami. W 2000 roku wydał tomik poezji pt. „Krajobrazy pamięci”. Jego wiersze ukazywały się m.in. na łamach „Magazynu Literackiego”.
Wiersze:
Fresk
Iluzjon
Starcy
Tanger
W drodze do Tamanrasset
Fresk
Jakby nigdy nas nie było
pozostało miejsce utkane
z niczego
nieporośnięte lasemnieobmyte morzem
my bez prawa własności
na najmniejszy kamień
na pojedyncze źdźbło trawyna nic
pamięć uporczywie przywołuje
obrazy, wyłania spod warstwy
tynku ukryty fresk
poszarzałe postacie coraz głębiejkierują się wstecz
szukam nas, jakiegoś
zagubionego pod stopami
śladu prowadzącego dopoczątku
w trójwymiarowej przestrzeni
niedostępnej pod powierzchnią