Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Jak wygląda modlitwa wstawiennicza? Jak się do niej przygotować i ją poprowadzić? Jaka jest rola tego, kto wstawia się do Jezusa za potrzebującą osobą?
Z tej książki dowiesz się, że i ty możesz prowadzić taką modlitwę. Jednak każde służenie drugiemu człowiekowi powinno zaczynać się od twojej osobistej relacji z Bogiem. Bez tego nie ma co zaczynać!
W modlitwie wstawienniczej niezmiernie istotne jest otwarte serce, wrażliwość na potrzeby innych i umiejętność słuchania. Gdy człowiek potrzebujący modlitwy prosi cię o pomoc i spotyka się ze zrozumieniem – samo to przynosi mu już wielką ulgę. Ta książka pomoże ci zobaczyć, czego pragnie drugi człowiek. Dzięki niej uwierzysz, że w mocy Boga możesz mu bardzo wiele dać!
Książka porusza też kilka innych tematów, które wzbogacą twoją wiedzę na temat modlitwy wstawienniczej:
#lęki #uwolnienie #ezoterykaachrześcijaństwo #pokusy #modlitwazamiasto #patrolmodlitewny #rozeznanie #świadectwo
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 203
Rok wydania: 2015
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Ta książka jest tania.
KUPUJ LEGALNIE.
NIE KOPIUJ!
praca zbiorowa
PRAKTYKA
MODLITWY
WSTAWIENNICZEJ
Materiały formacyjne
z sesji „Jedność w różnorodności”
Wolbórz, luty 2007 r.
pod redakcją o. Marcina Gryza SJ
Nihil obstat: L. dz. 2007/79/P
Za pozwoleniem
Przełożonego Prowincji Wielkopolsko-Mazowieckiej
Towarzystwa Jezusowego – o. Dariusza Kowalczyka SJ
Warszawa, 23 sierpnia 2007 r.
Książka nie zawiera błędów teologicznych
Redakcja
Marta Muszyńska
Korekta
Joanna Sztaudynger
Grafika i skład
Bogumiła Dziedzic
© by Mocni w Duchu
Łódź 2015
Wszelkie prawa zastrzeżone
ISBN 978-83-61803-25-6
OŚRODEK ODNOWY W DUCHU ŚWIĘTYM
Mocni w Duchu – Centrum
90-058 Łódź, ul. Sienkiewicza 60
tel. 42 288 11 53
mocni.centrum@jezuici.pl
www.odnowa.jezuici.pl
Zamówienia
tel. 42 288 11 57, 797 907 257
mocni.wydawnictwo@jezuici.pl
www.odnowa.jezuici.pl/sklep
Wydanie trzecie
o. Marcin Gryz SJ
Wprowadzenie
„Jedność w różnorodności” – te słowa są przywoływane najczęściej, kiedy odnosimy się do rzeczywistości obdarowania człowieka przez Boga. Różnorodna jest gama darów i charyzmatów Ducha Świętego. Jak wiemy, charyzmaty są udzielane dla dobra i pożytku wspólnoty, w której gromadzimy się w imię Jezusa, a tym samym dla dobra i pożytku całego Kościoła. W ten sposób spoglądamy na modlitwę wstawienniczą, która znalazła szczególne miejsce w grupach Odnowy w Duchu Świętym na całym świecie.
Tytułem „Jedność w różnorodności” została nazwana sesja dotycząca właśnie modlitwy wstawienniczej. Odbyła się ona w Wolborzu w dniach 3-6 lutego 2007 roku, a zorganizował ją Ośrodek Odnowy w Duchu Świętym z Łodzi. Modlitwa wstawiennicza znana jest od początku istnienia Kościoła, jednak w różnych momentach dziejów odkrywane są jej odmienne formy. Celem sesji było ukazanie daru modlitwy wstawienniczej w różnorodności form, jakie Duch Święty daje nam dzisiaj.
Założeniem organizatorów sesji nie było przedstawienie wszystkich form tej modlitwy. Dlatego w książce znajdziemy wypowiedzi osób, które daną formę znają i praktykują w grupach Odnowy w Duchu Świętym. Dzielą się wiedzą z teorii i praktyki tej modlitwy, jak również sięgają do spostrzeżeń i doświadczeń wielu znanych charyzmatyków (np. o. Emiliena Tardiffa, o. Rufusa Pereiry, o. Józefa Kozłowskiego, ks. Andrzeja Grefkowicza i innych).
W książce znajdziemy odpowiedzi na pytania, jak wygląda modlitwa wstawiennicza, jak ją poprowadzić, jak się do niej przygotować, jaka jest rola tego, kto wstawia się do Jezusa za potrzebującą osobą. Jest też mowa o modlitwie o uzdrowienie wewnętrzne, modlitwie za miasta, miasteczka i wsie. Warto zapoznać się z konferencjami dotyczącymi zagrożeń New Age i modlitwy o uwolnienie. Dziwić może obecność na sesji dwóch konferencji o lękach. Po co taki temat? Po prostu po to, by się nie bać. Chodziło o „oddemonizowanie” lęków i przekazanie wiedzy na ich temat.
Ten zbiór konferencji dla wielu będzie przypomnieniem, dla innych wymianą doświadczeń, a także pomocą w praktykowaniu modlitwy wstawienniczej. Zachęcam zainteresowanych do uważnej lektury, a po przeczytaniu – do spotkań z osobami, które tą modlitwą posługują, aby rozeznawać, czy samemu posługiwać, a jeśli tak, to w jakiej formie. Ważne, by nabierać głębszej znajomości tego daru.
Dziękuję mówcom: Lenie Wendołowskiej (modlitwa wstawiennicza w małych grupach), Annie Marii Kusz (modlitwa o uzdrowienie wewnętrzne), Eli Pozorskiej i Magdalenie Jasińskiej (modlitwa za miasta), o. Jackowi T. Granatowskiemu SJ (konferencje o lękach), ks. Tomaszowi Owczarkowi, Indze Pozorskiej i Grażynie Olczyk (modlitwa o uwolnienie).
Dziękuję Duchowi Świętemu, że w tym czasie dał nam rozpoznać, jak wiele nam potrzeba posłuszeństwa Jezusowi i Jego Słowu, by stać się szlachetnym narzędziem w Jego ręku. Uświadomił też nam, że najważniejsza jest miłość Boga do człowieka wyrażona przez Tajemnicę Wcielenia, Krzyża i Zmartwychwstania Jezusa z Nazaretu, by człowiek doznał łaski uzdrowienia i uwolnienia, aby żył zdrowy i wolny na duchu i ciele, aby żył według Ducha Bożego.
AMDG et BVMH
Lena Wendołowska
Modlitwa wstawiennicza w małych grupach
KOCHAJ CZŁOWIEKA, A ZOBACZYSZ CUDA!
Kochaj człowieka! Każdego! Nie tylko rodzinę i przyjaciół, ale także tych, którzy wydają się obojętni, nieprzyjemni, którzy nas nienawidzą i prześladują. Taka nieograniczona miłość może pochodzić tylko od Boga, może wypływać tylko z Przenajświętszego Źródła Jego Serca i o taką miłość, która sama w sobie już jest cudem, módlmy się nieustannie.
Philippe Mądre przytacza słowa Marty Robin, która tuż przed śmiercią, w 1981 r. powiedziała: „Trzeba mieć śmiałość prosić Boga o wiele. Nasz świat tego potrzebuje. Jeśli chodzi o cuda, to wkrótce nadejdzie godzina Boga”.
My oczywiście nie szukamy cudów, szukamy Dawcy, który jest miłością i jeśli On zagości w naszym sercu, będziemy kochać i Jego, i ludzi, i siebie, i wszystko, co zostało przez Niego stworzone.
Święta s. Faustyna umieściła na początku wielkiej modlitwy – litanii wysławiającej Boże miłosierdzie –słowa: „Miłość Boża – kwiatem, a miłosierdzie – owocem”. A więc miłość, którą wlewa w nasze serca Bóg, owocuje miłosierdziem. To sens naszej posługi.
By wejść w klimat naszych rozważań, posłużmy się też słowami Daniela Ange: „Święty Kościół to szpital ludzkości, w którym zabójcy stają się świętymi”. Prawda, jak teraz nasze serca stały się otwarte i wrażliwe i jak bardzo to zdanie umocniło w nas pragnienie bycia narzędziem Pana?
CIAŁO I DUSZA
Zanim zaczniemy omawiać problemy związane z posługą w modlitwie wstawienniczej, chciałabym najpierw powiedzieć kilka słów o zdrowiu, chorobie i cierpieniu, bowiem niezrozumienie tych kwestii jest częstą przyczyną duchowej bariery dla uzdrowienia.
Człowiek to tajemnicza jedność ducha, duszy i ciała. Tak wierzyli i tak pojmowali Hebrajczycy. Podobnie dzisiejsza teologia, medycyna i psychologia mówią o człowieku, śledząc równowagę lub jej brak jako wyraz zdrowia lub choroby.
W nasze ciało, ulepione z pierwiastków stworzonej przez siebie materii, tchnął Pan Bóg swego ducha, w którym wyrył swoje podobieństwo i swój obraz. A więc: duch – jest tym, co we mnie wieczne; dusza – to mój umysł, emocjonalność; ciało – to, co ziemskie i chwilowe.
Zdrowie to doskonała harmonia ciała, ducha i duszy. Choroba jest złem, które dotyka całego człowieka – jego ciało, duszę a także i ducha. Język biblijny mówi wówczas o chorym wnętrzu człowieka.Choroby ciała, duszy i ducha są ze sobą ściśle związane. Najczęściej, i jest to prawie reguła – choroba duszy leży u podstaw choroby fizycznej.
Pogląd niektórych wczesnych ojców Kościoła, że ciało i duszę można rozpatrywać oddzielnie, że dusza jest uwięziona w ciele i musi się wyzwolić ze złego ciała, które należy karać i umartwiać, wywodzą się z pogańskich myśli Platona i stoików a potem z heretyckich myśli manichejczyków. Hasło „ciało to wróg” zostało jeszcze wzmocnione przez Kartezjusza i jansenistów. Do takiego podejścia mógł skłonić także fakt, iż św. Hieronim w Wulgacie przetłumaczył greckie słowo „zbawić”, „uzdrowić” na łacińskie „zbawić”, „uratować”, podkreślając jedynie aspekt duchowy. W Nowym Testamencie nie ma mowy, że Jezus przyszedł „zbawić dusze”. On przyszedł zbawić ludzi, ich ciała i dusze, bo dusza nie jest zamknięta w więzieniu, ale mieszka w domu cielesnym.
Aż do XV w., przez ponad 1500 lat, głoszono, że najdoskonalszym sposobem okazania miłości Bogu jest cierpienie, choć przecież całe Pismo Święte głosi, że najwyższym przeznaczeniem człowieka i wyrazem jego miłości jest wychwalanie Pana i oddawanie Mu czci.
Choroba, cierpienie i śmierć są skutkami grzechu pierworodnego, a weszły na świat przez zawiść diabła. Nigdzie w Nowym Testamencie nie dostrzegamy Chrystusa namawiającego chorego, aby żył ze swoją chorobą, aby radował się z cierpienia albo okazywał cierpliwość, ponieważ choroba pomaga w zbawieniu.
W sercach i umysłach ludzi zagnieździła się i dotąd pokutuje pogańska koncepcja Boga, który jak pogańskie bóstwo może być ułagodzony przez cierpienie. Dlatego często ludzie nie modlą się o uwolnienie od bólu, a gdy przychodzi nieszczęście w postaci choroby, mówią: „to wola Boża”. Ci sami ludzie, sądząc, że Bóg nie będzie skłonny ich wysłuchać, po uzdrowienie udają się do lekarza, a także do czarowników i świata duchów. Jak powiedział MacNutt: „Błogosławieni ci, którzy niczego nie oczekują, oni bowiem nie będą rozczarowani”.
Jeszcze dziś, nawet w naszych grupach modlitewnych, chociaż coraz rzadziej, słyszy się stwierdzenie: „Bóg zsyła chorobę”. Bóg nie zsyła choroby, choć dopuszcza ją i wyprowadza z niej dobro, np. by wypróbować wierność Hioba. Ale to, że wyprowadza dobro ze zła nie oznacza, że choroba jest dobrem. W NIEBIE NIE BĘDZIE ŻADNYCH CHORÓB! W Ewangeliach nie ma żadnej sugestii, że Jezus radośnie przyjmował chorobę lub uznawał ją za coś dobrego, zesłanego od Boga.
Zwykle człowiek mocniej uwielbia Boga, gdy jest zdrowy a nie chory! Człowiek wolny od chorobowych ograniczeń fizycznych, psychicznych i duchowych, jest wolny, aby wysławiać Boga całym sercem, umysłem i duszą.
W Nowym Testamencie Jezus swymi czynami świadczy, że cierpienie nie pochodzi od Boga. Od Boga pochodzi uzdrowienie! Bóg nas kocha! Jego miłość przewyższa miłość matczyną (Iz 49, 15) i miłość ojca (Mt 8, 16-17). Nie jest On niedostępnym Ojcem na górze Synaj, ale w Jezusie Chrystusie stał się człowiekiem podobnym do nas we wszystkim z wyjątkiem grzechu. A Jezus, nasz jedyny Zbawiciel, umiłował każdego bez wyjątku, całego człowieka odkupił, całego pragnie zanurzyć w oceanie swojego miłosierdzia i uzdrawiającej miłości, wszystkie nasze choroby wziął na krzyż i pragnie leczyć wszystkich ludzi przez uzdrowienie od czterech rodzajów zła: grzechu, chorób duszy, chorób fizycznych i niewoli złych duchów.
CIERPIENIE ODKUPIEŃCZE
Choroba może mieć na nas dwojaki wpływ.Może nas uczynić świętymi albo przez nią możemy stać się zgorzkniali – zależy to od wewnętrznej postawy i zdolności do modlitwy z wiarą.
Czasami celem Jezusa może być cierpienie odkupieńcze, bardzo owocne dla nas i dla innych (por. Hbr 12, 3-11; Jk 1, 2-4, 12; 1 P 1, 6-7; 4, 12-13).Taki charakter miało cierpienie św. Pawła, czy Tymoteusza. Odkupieńcze cierpienie jest jednak raczej wyjątkiem niż regułą, bowiem nie każdy i nie w każdym czasie powołany jest do tego przez Boga. Święty Paweł cierń i oścień w swym ciele nazywa posłańcem szatana, a nie błogosławieństwem Boga, a krzyż łączy z prześladowaniami i trudnościami w głoszeniu dzieła apostolskiego.
Nie można zgłosić się na ochotnika, by cierpieć i nieść krzyż za swoich bliskich, czy pomagać Jezusowi nieść krzyż, na którym są grzechy i cierpienia miliardów ludzi z wielu tysiącleci.
Samowolne sięganie po krzyż Chrystusowy jest pewnego rodzaju przejawem pychy i szybko można przekonać się, że potęga różnorakich cierpień jest nie do wytrzymania. Tylko Jego ofiara niesie odkupienie win, tylko On wziął na krzyż nasze grzechy, choroby i śmierć, tylko On umarł za nasze zło, i po to właśnie przyszedł na świat.
Jedyną pomocą, jaką możemy Mu ofiarować, to nieść swój własny krzyż cierpienia, łączyć go z cierpieniami Jezusa i prosić Go, by wyprowadził z niego dobro, a gdy będzie ciężko, nie wstydząc się swej słabości, wołać z pokorą o pomoc, o ulgę w cierpieniu, o cud uzdrowienia. Wiemy, że jesteśmy Jego dziećmi, a więc zachowujmy się jak dzieci. Dziecko biegnie do ojca z najmniejszym cierpieniem swoim lub brata. Przecież Jezus mówił: „proście, a będzie wam dane” i nigdy nie powiedział: „proście o wszystko, tylko nie o uzdrowienie, bo wasz Ojciec pragnie, abyście cierpieli”. Ważne, aby być szczerym przed Nim i mówić to, co myślimy i czujemy. Nie musimy sprawiać Mu przyjemności naszym cierpieniem, gdyż On zna nasze serca. A o tym, że choroba ma charakter odkupieńczy świadczy głęboki pokój w sercu, brak śladów użalania się, pomaganie innym.
Wiele miejsca w Ewangelii poświęcono Jezusowej posłudze uzdrowienia i rozmowom z tym związanym. Uzdrawianie więc zajmowało ważne miejsce w publicznej działalności Jezusa, a także było czymś doniosłym w oczach Ewangelistów. To dzięki tym znakom i cudom potwierdzającym Jego słowa, gromadziły się wielotysięczne tłumy, a Jego nauka cieszyła się szczególnym uznaniem. „Zdumiewali się Jego nauką, uczył ich bowiem jak ten, który miał władzę, a nie jak uczeni w Piśmie” (Mk 1, 22).
W wielu miejscach Pisma Świętego czytamy: „Przyszli słuchać Jezusa, a On uzdrowił ich ze wszystkich chorób i słabości”. Ówcześni Żydzi przychodzili do Niego, by doświadczyć uzdrowienia i zobaczyć uzdrowienie innych. Byli też ciekawi, co On ma do powiedzenia o życiu, religii i problemach społecznych. Ale serca ich otwierały się wtedy, gdy odczuwali Jego miłość, współczucie i zrozumienie poparte uwolnieniem od zła, którym jest cierpienie, a także współczucie wobec niedostatków bytowych (Mt 14, 14 –„zlitował się nad nimi”; Mt 15, 32 – „żal Mi tego tłumu....nie mają co jeść”; Mt 20, 34 – niewidomi pod Jerychem – „Jezus więc zdjęty litością dotknął ich oczu”; Łk 7, 13 – cierpienie wdowy z Nain – „na jej widok Pan użalił się nad nią”;J 11, 33, 35 i 38 – smutek z powodu śmierci Łazarza). Zwróćmy uwagę, że zanim Pan rozpoczyna uzdrowienie, przygląda się. On patrzy ze współczuciem! Tym współczuciem i miłosierdziem obdarzył swoich uczniów, którym w Jego imię a więc z Jego Sercem, rozkazał uzdrawiać chorych. Przypatrzmy się dwóm fragmentom:
Łk 9, 1-6 i Łk 10, 9: „Wtedy zwołał Dwunastu, dał im moc i władzę nad wszystkimi złymi duchami i władzę leczenia chorób. I wysłał ich, aby głosili królestwo Boże i uzdrawiali chorych”.
Mk 16, 20: „Oni zaś poszli i głosili Ewangelię wszędzie, a Pan współdziałał z nimi i potwierdzał naukę znakami, które jej towarzyszyły”.
Te fragmenty dają obraz współzależności głoszenia Ewangelii i posługi uzdrowienia:
Posłuszni Jego nakazowi głoszenia Dobrej Nowiny całemu światu w trosce o zbawienie każdego człowieka i my mamy włączyć się w posługę modlitwy o uzdrowienie. Ale musimy zapytać: czy mamy powołanie do współczucia?
Współczucie jest wylewaniem życia z tego miejsca w nas, gdzie mieszka Bóg, a więc z miejsca zdolnego „wskrzesić bliźniego” w sferze, w której był „umarły”. Chodzi o współczucie wobec tego, kto ma żyć, a którego życie fizyczne, psychiczne lub duchowe jest zagrożone. Czy mamy powołanie do współczucia, które jest dziełem łaski Bożej, pragnieniem przekazania życia, budzeniem życia, leczeniem zadanych ran?
Uzdrowienie jest jak znak wysłany przez Ducha Świętego do ludzi przez ludzi, aby uświadomili sobie ogromną miłość Boga, aby uwierzyli w obecność żywego Boga i zapragnęli nawrócenia. Bóg nie potrzebuje znaków, ale wie, że nasza natura się ich domaga. Gdy odkrywamy prawdę Jego bliskiej obecności, to jednym z jej pierwszych owoców jest nasze uzdrowienie i radosne zaakceptowanie prawdy, że człowiek został ocalony przez Chrystusa. Zostaliśmy znalezieni i uratowani! Bez świadomości tej prawdy nie możemy dokonać wielkich rzeczy. Już pierwsi chrześcijanie głosili: Nawróć się! Daj się uzdrowić do końca Chrystusowi. Przyjmij prawdę, że On ciebie znalazł i ocalił. Zmień swoje życie i zanurz się w Duchu Miłości!
Jakie są drogi uzdrowienia?
1. Sakramenty.
2. Przebaczenie.
3. Wysławianie Pana – najlepiej we wspólnocie (cotygodniowe spotkanie powinno działać jak musująca tabletka witamin; gdy nalejesz wody, nic się nie dzieje, dopiero gdy wrzucimy tabletkę, woda burzy się).
POSŁUGA UZDRAWIANIA
Osoby posługujące modlitwą wstawienniczą powinny:
1. Znać własne problemy i dążyć do ich rozwiązania.
2. Mieć wolność od pragnienia pomagania, bo jeśli pcha nas coś do posługi, to raczej nie jest to bezinteresowna miłość.
Charyzmat modlitwy wstawienniczej to niezasłużony dar łaski Bożej i nie uświęca on osoby, która się modli i korzysta z tego daru dla innych. Jednak od sposobu jego „używania” zależą nasze uświęcenie i wzrost naszego osobistego życia duchowego. Wraz z zaangażowaniem w posługę, z coraz większą mocą udzielany jest charyzmat wiary. Jezus przecież powiedział:
„Tym zaś, którzy uwierzą, te znaki towarzyszyć będą: na chorych ręce kłaść będą i ci odzyskają zdrowie” (Mk 16, 17-18). Jezus nie powiedział: „tym, którzy są święci...”, ale mówił o wierzących.
Ojciec Tardif tłumaczył, że do tej posługi głównie powołane są osoby uzdrowione i te, które z widocznym skutkiem szczególnie zaangażowały się w modlitwę o uzdrowienie innej osoby. Mówi, że to powołanie dotyczy szczególnie tych cierpień, z których sami zostali uwolnieni i uzdrowieni. Wiemy, że do modlitwy o uzdrowienie Jezus wezwał wszystkich wierzących i jeśli nie ma przeszkód duchowych, każdy może modlić się nad chorym. Raczej chodzi tu o większą wiarę modlącego się.
Zwykle osoba odpowiedzialna za modlitwę w grupie zaprasza do modlitwy po rozeznaniu, nie kierując się osobistymi sympatiami, czy ustaloną opinią posługującego. Tu ważne jest, aby zobaczyć, jak wyglądają relacje z innymi, rozmowy, czy osoba ma własny plan i pragnienie władzy.
Modlitwa o uzdrowienie jest darem Boga i aby z nim współpracować, trzeba się poddać pewnym rygorom i zdyscyplinowaniu w poświęceniu czasu na modlitwę osobistą.
Posługę trzeba zanurzyć w życiu kontemplacyjnym, bo nie ma owoców bez czasu spędzonego z Bogiem, tylko dla Niego i tylko z Nim, bez wewnętrznego słuchania Ducha Świętego, który chce mówić do naszych serc, kształtować, pouczać, umacniać i ożywiać. Jeśli nie doświadczysz tego osobistego spotkania i słuchania, to jak możesz usłyszeć Go na modlitwie za chorego?
Dla przykładu, siostra Briege McKenna przygotowuje się do posługi trzy godziny poprzez:
1. Osobistą modlitwę:
– uwielbia, wysławia Boga, a jeśli ma trudności – modli się psalmami uwielbienia,– czyta Pismo święte, najczęściej czytania z dnia– modli się na różańcu,– rozmawia z Jezusem, patrząc na Jego obraz. Siostra Briege mówi, że nie jest łatwo trwać przed Panem (takie wyznanie dodaje nam otuchy, prawda?). Czasem możemy być znudzeni, nie mieć nic do powiedzenia, mieć wrażenie, że nic się nie dzieje. Mimo to „bądź z Nim, wejdź w Jego obecność! Nieważne, co robisz dla Niego, ważne, co On chce zrobić dla ciebie”.2. Czerpanie ze źródła – z sakramentów Eucharystii i pojednania.
3. Trwanie we wspólnocie.
O. DeGrandis radzi: „czytaj na temat uzdrowienia, rozmawiaj z Bogiem na modlitwie o uzdrowieniu, zacznij się modlić za chorych, a zobaczysz rzeczy wspaniałe”.
Przygotowanie do modlitwy wstawienniczej jest bardzo potrzebne i, jak radzi o. Heron, dobrze jest codziennie oddać ją rano Bogu, by w razie nagłej potrzeby posługa była już polecona Panu.
Osoba posługująca wezwana jest do nieustannej modlitwy o wiarę, przebaczenie, pokorę, miłość, ofiarność, cierpliwość, o dar rozeznania, aby błędnie nie zrozumieć chorego i sytuacji, by nie udzielić niewłaściwej rady lub modlić się o niewłaściwe rzeczy (o. Heron), o dar mądrości słowa a nade wszystko o dar słuchania.
SŁUCHANIE
Słuchanie jest naszym słabym punktem w życiu modlitewnym. Modlitwa powinna być dialogiem z Bogiem, a często jest monologiem. Mały Samuel mówił: „Mów Panie, bo sługa Twój słucha” (1 Sm 3, 1),a my: „Słuchaj Panie, Twój sługa mówi”.
Nasza modlitwa to nie tylko odczytywanie gotowych modlitw, bo to jest rozmowa nienaturalna, sztuczna. Takie modlitwy obowiązują w czasie liturgii. My zaś mamy rozmawiać z Nim na temat codziennych sytuacji życia, naradzać się we wszystkim, bo wiemy, że Ten, który nas kocha, pragnie naszego dobra.
Gdy nauczymy się żyć nieustanną modlitwą, trwać w obecności Tego, który mieszka w nas, to jest w nas wewnętrzne wołanie do Ducha Świętego, by przyszedł i otworzył nas na dary mądrości i rozumu, byśmy odczuli Boży zamiar okazania współczucia osobie cierpiącej. Słuchanie jest bardzo ważne.
MacNutt radzi, by jednym uchem słuchać chorej osoby, a drugie ucho oddać do dyspozycji Boga, by usłyszeć, czy jesteśmy powołani do tego, aby modlić się za daną osobę właśnie w tym czasie.
Mówi również, że niektórzy wiedzą, iż mają się modlić na podstawie odczucia ciepła, przepływu jakby elektryczności, a inni mają odczucie pokoju lub radości. Natomiast niepowołani odczuwają zimno, niepokój, ciężar. Bywa też tak, że sami przeżywamy trudne chwile – żalu, złości, zazdrości itp., toteż trzeba mieć umiejętność powiedzenia: „nie”. Z drugiej strony powinniśmy założyć, że Bóg natchnął chorych, by prosili o modlitwę. Trzeba wówczas to rozeznać lub ustalić inny termin.
WSPÓŁCZUCIE I WSPÓŁODCZUWANIE
Jest pewna różnica między tymi dwoma określeniami. Współodczuwanie to poruszenie Ducha Świętego. Tego nie można sobie „sfabrykować”. To łaska pochodząca od Boga i rozlana w sercach, jednocząca z tymi, którzy są chorzy psychicznie czy fizycznie (Philippe Madre), to pragnienie dobra, które masz głęboko w sercu bez odrobiny chęci „pokazania się” przed innymi. Madre mówi też, że kiedy moc Ducha zaczyna działać za sprawą współczucia, wtedy umacnia chorego, który wzrasta w wierze, nawet o tym nie wiedząc. Moc „współczucia jest „ewangelią cierpienia” – pomaga dostrzec Boga.
Pamiętać trzeba też, by głos współczucia nie zastępował głosu Boga. Osoby posługujące nie są grupą psychoterapeutyczną, by wzruszenie chorego musiało wywoływać jakąś specjalną reakcję ze strony modlących się. Posługujący nie powinni też opierać się na własnych doświadczeniach, a zwłaszcza opowiadać o nich. Ludzie przychodzący na modlitwę nie przychodzą po to, by rozwiązywano ich problemy. Przychodzą do Jezusa, który oczekuje, byśmy byli Jego narzędziami, kanałami, przez które przepływa Jego łaska. I tylko tyle.
MODLITWA WSTAWIENNICZA
Modlitwa wstawiennicza nie polega na opanowaniu jakiejś techniki czy wyuczeniu się formuł. To Jezus uzdrawia, nie my! Jezus w mocy Ducha! Uzdrawia w takim czasie i w taki sposób, w jaki On sam chce. Możemy tylko prosić, by w swoim nieskończonym miłosierdziu błogosławił ludzi uzdrawiającym dotykiem miłości.
Ojciec DeGrandis mówi: „Królestwo Boże to ludzie wzywający Jezusa z miłością i wiarą, będący otwartymi kanałami dla Jego przepływającej, uzdrawiającej mocy, gdy służą w rodzinach i wśród ludzi”.
My mamy nieść współczucie dla chorych i wierzyć w słowa Jezusa. A On chce tylko jednego: abyśmy w pokorze uznali, jak bardzo Go potrzebujemy, i ufali Mu. Nasza ufność opiera się na miłości Jezusa, który nas kocha i przychodzi z pomocą naszej słabości, dając nam moc Ducha Świętego, moc słowa, by narodzić na nowo do życia w Duchu Świętym, wyzwolić z wszelkiej niewoli i uzdrowić ich wnętrze. On wykorzysta nasze słowa, by dosięgnąć ludzkich serc, nasze oczy, by wyraziły miłosierdzie i nasze ręce: „Na chorych ręce kłaść będą, i ci odzyskają zdrowie” (Mk 16, 18). To ostatni rozkaz Jezusa.
NAKŁADANIIE RĄK
Nakładanie rąk na chorego wyraża naszą miłość, współodczuwanie, troskę, ale nie moc energii jak w bioenergoterapii. Ręce można położyć na głowie, na ramieniu, można chwycić się za ręce i – jak radzi o. Heron w oparciu o ewangelię o uzdrowieniu niewidomego (Mk 8, 22-26) – położyć na chore miejsce – niekoniecznie na skórze chorego, by nie było plotek i zgorszenia, ale w bliskiej odległości lub rękę położyć na ręce chorego. Zawsze pamiętajmy, że uzdrawia Pan Jezus, że to Jego ręce niosą uzdrawiający dotyk, a nasze dłonie są tylko jak mówi o. Tardif: „Jego rękawiczkami”.
Modlitwa wstawiennicza to czas niespodzianek, to historia czterech, którzy przez otwór w dachu spuścili na noszach sparaliżowanego, aby mógł spotkać się z Jezusem. Spodziewali się interwencji wobec choroby ciała, a Jezus dotknął najpierw tajemnicy serca chorego.
Ojciec Raniero Cantalamessa widzi posługujących w modlitwie wstawienniczej jako tych, którzy pomogą chromemu wejść do sadzawki Betesda, gdy nastąpi poruszenie wody (por. J 5, 7). A tą wodą jest woda wiary.
MODLITWA „W JĘZYKACH”
Jest uwielbieniem i oddaniem Panu chwały, a więc jest bardzo ważna w posłudze. Często po niej otrzymujemy dar poznania. Jeśli ktoś nie widzi u siebie takiego daru, to niech się o niego modli.
SPOCZYNEK W DUCHU
( wg o. Herona i o. DeGrandisa)
Tak zwany spoczynek w Duchu powinniśmy oceniać po owocach. Następuje wówczas głębokie uzdrowienie wewnętrzne, ulegają spowolnieniu fizyczne i psychiczne funkcje organizmu. Wzrasta wrażliwość duchowa, występuje często przesuwanie w wyobraźni obrazów z życia i uwolnienie wspomnień. „Spoczęcie” nie powinno być praktykowane na wielkich, publicznych spotkaniach, gdyż może wyzwolić głębokie zranienia lub uwolnienie złych duchów. Kardynał Suenens wskazuje, że często taka reakcja jest tylko wyrazem emocji.
Spoczynek przynosi błogosławieństwa, ale może być też niebezpieczny, ponieważ nie zawsze jest dziełem Ducha Świętego, prowokuje sensację, wzmaga pychę: „gdy się modliłem, stało się coś takiego...”.
GDY CHORY PRZYJDZIE PROSIĆ O MODLITWĘ
Omówię pewne cechy modlitwy wstawienniczej, które zwykle przenikają się, często pojawiają się równocześnie bez z góry ustalonego porządku, gdyż to Duch Święty prowadzi modlitwę. Ale jeszcze uwaga – nie można nikogo przymusić do modlitwy. Każdy sam powinien poprosić o nią, a jeśli tego nie robi, to znaczy, że tak naprawdę nie chce dotknąć szaty Jezusa. A przecież nad sadzawką Betesda Pan zapytał paralityka: „Chcesz uzdrowienia?”. Niewidomego pod Jerychem zapytał: „Co chcesz, abym ci uczynił?”. Jezus wyraźnie chciał usłyszeć prośbę. I dzisiaj potrzebuje osobistej współpracy. W naszych grupach często oczekujemy wstawiennictwa braci, a przecież nie chodzi o sprawdzanie wrażliwości czy miłości innych osób. To osoba potrzebująca ma ukazać swą nędzę, swój ból i wołać do Boga. I to jest istota modlitwy!
Najważniejsze aspekty modlitwy wstawienniczej:
MODLITWA O OCHRONĘI JEDNOŚĆ POSŁUGUJĄCYCH
W myśl obietnicy Jezusa: „Gdzie dwaj z was na ziemi zgodnie o coś prosić będą, to wszystkiego użyczy im mój Ojciec, który jest w niebie” (Mt 18, 20),zbierają się posługujący, zaproszeni przez osobę odpowiedzialną, i zwykle umawiają się, która z nich będzie prowadzić modlitwę. Ona rozpoczyna, kończy i nadaje kierunek całej modlitwie. Chodzi o to, by nie było bałaganu w czasie modlitwy. Na przykład, trwamy w modlitwie uwielbienia, dopóki osoba prowadząca nie zacznie modlitwy prośby czy dziękczynienia. Brak jedności świadczy, że modlący się nie słuchają siebie nawzajem lub wstawiaja się w innej intencji.
Przed posługą najpierw przystępujemy do wspólnej modlitwy, prosząc Pana o jedność, mądrość, miłość, ochronę siebie i bliskich Krwią Jezusa. Wzywamy też wstawiennictwa Matki Bożej i świętych, św. Michała Archanioła, by okazała się moc imienia Pańskiego, Jego Świętych Ran, Krwi i Krzyża. Modlitwę tę podejmujemy przed pojedynczą posługą i jednorazowo przed szeregiem modlitw.
Modlitwa o uzdrowienie to walka duchowa. Czasami, choć bardzo rzadko, dzieją się przykre rzeczy, dlatego ważnym elementem jest modlitwa o ochronę: za modlących się, za tych, nad którymi modlimy się, za każdą osobę będącą w tym miejscu.
Jak mówi ks. Reczek, jeżeli w Boskiej Krwi Pana nie zostaną zanurzeni modlący się, ludzie związani z nimi więzami duchowymi czy pokrewieństwem, rzeczy i sprawy – zły to wykorzysta i nie przeoczy uchylonej furtki. Nawiasem mówiąc, najbardziej narażone są osoby pracujące w szpitalach psychiatrycznych i policjanci (złorzeczenia, przekleństwa, często samobójstwa).
Dobrze jest też oddać mocy Zbawiciela każde niepotrzebnego słowo, aby zło nie mogło z niego skorzystać. „A powiadam wara: Z każdego bezużytecznego słowa, które wypowiedzą ludzie, zdadzą sprawę w dzień sądu” (Mt 12, 36).
Modlimy się o miłość, ufność, o wiarę, o umocnienie w wierze:
„Wszystko, o co prosicie na modlitwie, stanie się wam, tylko wierzcie, że otrzymacie” (Mk 11, 24).
„Ojciec da wam wszystko, o cokolwiek poprosicie w imię Moje” (J 15, 16).
W sprawie córki Jaira Jezus powiedział: „Wierz tylko, a będzie ocalona” (Łk 8, 50).
„Błogosławiony, który nie zwątpi we Mnie”(Łk 7, 23).
PYTAMY O IMIĘ CHOREGO I INTENCJĘ
Zasadą jest, że modlimy się nad osobą ochrzczoną i najlepiej po przyjęciu komunii świętej. O. Verlinde radzi, by dość szczegółowo wypytać osobę, lecz świeckim zaleca ostrożność, by nie było to poczytane za wścibstwo. Zwykle polegamy na tym, co Pan zechce sam ukazać.
ODDAJEMY BOGU OSOBĘ CHORĄ,JEJ POTRZEBY I SYTUACJĘ
Modlimy się do Ojca przez Syna w Duchu Świętym i wyznajemy, że wszyscy jesteśmy grzesznikami i przychodzimy ze skruszonymi sercami. To taki akt pokuty, aby chory widział, że nie „święci” modlą się za niego, a my, żebyśmy ciągle sobie przypominali, że jesteśmy grzesznikami.
Prosimy też o przebaczenie i przebaczamy. Ojciec Tardif mówi, że „przebaczenie i prośba o przebaczenie jest jak chmura zapowiadająca życiodajny deszcz dla suchej gleby”.
WITAMY TRÓJCĘ PRZENAJŚWIĘTSZĄ W MODLITWIE UWIELBIENIA I DZIĘKCZYNIENIA