Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
"Przedmowa...", czyli poeta na początku długiej, meandrycznej drogi. Debiutant, który jednak zapewnił już sobie miejsce wśród reprezentantów (białej) powojennej awangardy amerykańskiej i wśród twórców (białej) beatnikowskiej wspólnoty; kontestator, który spod ich skrzydeł się na naszych oczach wyrywa, rzucając wyzwanie ojcom, mistrzom i patronom. Tom zaczyna od wierszy o trzech, połączonych z nim więziami rodzinnymi kobietach, a kończy rozpoznaniem obcości, naznaczającej jego los i poezję: "afrykański blues / mnie nie zna" . Tytułowy akt samobójczy odczytaj my więc, pozostawiając na boku wątki autobiograficzne, jako zapowiedź długoterminowego nicowania wszelkich tożsamości, zewnętrznych, opresyjnych i uwikłanych w grę ideologicznych interesów.
Debiutancki tom Baraki w czujnym i językowo w pełni wiarygodnym przekładzie Karola Poręby nie tylko wypełnia lukę w naszej wiedzy o historii wiersza amerykańskiego, ale też, brzmiąc zaskakująco świeżo, może wejść w żywy dialog z powstającą współcześnie nam poezją.
Jerzy Jarniewicz
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 36
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Książka, którą nabyłeś, jest dziełem twórcy i wydawcy. Prosimy, abyś przestrzegał praw, jakie im przysługują. Jej zawartość możesz udostępnić nieodpłatnie osobom bliskim lub osobiście znanym. Ale nie publikuj jej w internecie. Jeśli cytujesz jej fragmenty, nie zmieniaj ich treści i koniecznie zaznacz, czyje to dzieło. A kopiując ją, rób to jedynie na użytek osobisty.
Szanujmy cudzą własność i prawo!Polska Izba Książki
Więcej o prawie autorskim na www.legalnakultura.pl
Amiri Baraka(LeRoi Jones)
Przedmowa do listu samobójczego w dwudziestu tomach
Przełożył Karol Poręba
„Pełen obaw
Patrzyłem na igraszki panter.
W całej krasie swoich futer
Goniły się, padając sobie w objęcia.
Jeśli wkroczyłbym wtedy między nie
I rozdzielił, ciągnąc za grzywy,
Ryzykowałbym mniej,
Niż wtedy, gdy przepływając łódką,
Patrzyłem, jak stoisz na uschniętym drzewie,
Gotowa, by zanurkować i rozniecić rzekę…”
– Z sanskrytu
wakat
Dla Kellie Jones, urodzonej 16 maja 1959
Ostatnio przywykłem do tego, jak
Ziemia otwiera się i pochłania mnie,
Zawsze kiedy wyprowadzam psa.
Albo z jakim rozmachem swoją głupią melodię
Gwiżdże wiatr, gdy biegnę na autobus…
Do tego to doszło.
I teraz co noc liczę gwiazdy
I co noc jest ich tyle samo.
A kiedy nie ma czego liczyć, liczę
Dziury, które po nich zostają.
Nikt już nie śpiewa.
No a dziś w nocy idę na paluszkach
Do pokoju córeczki i słyszę, że
Mówi do kogoś, otwieram
Drzwi, a w środku pusto…
Tylko ona, na kolanach, zagląda do
Splecionych dłoni.
marzec 1957
Vous êtes des faux Nègres
– Rimbaud
O,
z tych dzikich drzew
będą urocze wiklinowe kosze,
młoda kobieta
młoda czarna kobieta
młoda czarna śliczna kobieta
powiedziała.
powiedziała.Z tych dzikich, dzikich drzew
powiedziała.będą urocze
powiedziała.wiklinowe kosze.
(teraz to wkładam jej w usta słowa… pff)
Całe popołudnie
obserwowaliśmy żurawie
jak gżą się ze sobą
jak gżą się ze sobąrzuciliśmy
jak gżą się ze sobącienie
jak gżą się ze sobąna plażę
i przysypaliśmy je piaskiem.
Strzeż się słońca złego…
obróci cię w czerń
przebarwi ci włosy
wydrąży oczy
popsuje zęby.
Całe popołudnie
siedzieliśmy
na skraju miasta
na skraju miastałupiąc
na skraju miastaczaszki krokodyli
na skraju miastaostrząc sobie zęby.
Bóg, do którego się modlę,
ma czarne cycuszki
ma steatopygię
który rzeźbisz twarze w księżycu
który tkasz dla mnie zielono-purpurowy &
bordowy całun.
bordowy całun.Zataczam się
bordowy całun.na skraj wody
napalony skowyczę
& 24 słonie
tupiąc, wybiegają z metra
z konsekrowanymi wzwodami.
(uważaj na złe słońce
obróci cię w czerń)
obróci cię w czerń)Ja ogniolicy
ja pomarańczowy
i ogniolicy
przysiedliśmy przy płomieniach.
Miała bal debiutancki
na 3000 gości
z wszystkich części kraju.
Queens, Richmond, Togoland, Kamerun;
Biały myśliwy, zapuszczony,
zarośnięty,
wparował na lianie.
(po angielsku mówił perfekt).
„Dawać no tu kolejnego Fenicjanina”,
ryknąłem i wziąłem się do roboty.
John Coltrane przyszedł w towarzystwie egipskiej damy,
grał celująco.
„Dawać no tu kolejnego Fenicjanina”.
Tak się spiliśmy (Hulan Jack
przyniósł butelkę thunderbirda),
że następnego ranka
nikt nie poszedł polować.
o,
nie wstydź się kotku.
wszyscy wiemy
z tych wiklinowych koszy
byłyby dzikie, dzikie drzewa.
Poniedziałek, prawie cały dzień polowałem.
Od szóstej fajrant, łyknąłem kil-
ka małpich napletków, potem wsiąknąłem
w obrazki. Położyłem się wcześnie.
Wtorek, cały dzień to samo. (Złapałem
parchatą lwicę z jednym cyckiem). Zjadłem.
Pooglądałem telewizję. Poczytałem
gazetę i uderzyłem w kimę.
Środa, wziąłem dzień wolnego.
Zabrałem żonę i dzieciaki na mecz.
Przeczytałem książkę Garmandy, 14 (nie)
plemion, taka sobie.
Czwartek, złapaliśmy pieprzoną małpę.
Ważyła chyba z 600 funtów.
Pewnie będziemy jeść małpie mięso
do końca miesiąca. Jezu, nienawidzę
małpiego mięsa.
Piątek, zostałem w domu, niby że
przeziębiony. Przegwizdałem cały dzień, próbując
załatać dach. Poprztykałem się
z właścicielem.
Weekend spędziliśmy w domu.
Coś tam próbowałem rzeźbić,
ale nic z tego nie wyszło. To niemo-
żliwe – być artystą i jedno-
cześnie karmić rodzinę.
Czasem myślę, żeby rzucić w cholerę
cały ten interes.
Parada ogniomularzy.
(Słońce używa tego kraju
jak nocnika.
Strzeż się słońca, kochanie).
Ogniomularze są sztywni.
Niby mieli być społeczną
i braterską organizacją, a
nic tylko paradują i
bujają w obłokach. Noszą też
śmieszne czarne kapelusze
z dużymi rondami. Ognio-
mularze to jednak siara.
Każdego ranka
schodzę
na Gansevoort St.
i staję na nabrzeżu.
Gapię się
w horyzont,
dopóki nie wstanie
i przyjdzie, żeby mnie
objąć. Powtarzam sobie
że jest moim ojcem.
To się rozumie
przez genealogię.
Weszliśmy do tego
bzdurnego kościółka,
otrzepując mokre trencze
na posadzkę.
Ale nasze trencze
nie były mokre
od wody.
od wody.Świdrujące oczy
od wody.kaznodziei
od wody.zapłonęły, kiedy
od wody.zobaczył, jak idę w je-
od wody.go stronę,
od wody.kręcąc biodrami
od wody.