Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Psalmodia polska to lektura szkolna.
Psalmodia polska to literacki testament siedemnastowiecznego poety, sarmackiego historyka i moralisty, wzorowany na psalmach biblijnych, będący rozliczeniem Wespazjana Kochowskiego z własnym życiem, które przypadło na wyjątkowo burzliwy okres w dziejach.
Autor podejmuje uniwersalne tematy dotyczące relacji między Bogiem a człowiekiem, ale też daje wyraz barokowej, kontrreformacyjnej religijności, nieznoszącej żadnych „szyzmatyków” i „dyssydentów”, a także formułuje ówczesną politykę historyczną. Kochowski wyraża przekonanie, że każdorazowo przy elekcji Bóg sam wskazuje braci szlacheckiej właściwą osobę, która ma zostać jego „pomazańcem” (zgodnie z dawną, feudalną nomenklaturą). Gromi oczywiście „praktyki i konkurencje na elekcjach” oraz zrywanie sejmów, jednakże z przekonaniem głosi, że Bóg osobiście jest opiekunem wolności szlacheckich i szczególnie Sarmacji (tj. Rzeczpospolitej), wspiera ją w walce z niewiernymi, a z jej zwycięstw militarnych każe się radować górom i rzekom. W Psalmodii polskiej Kochowskiego dokonuje się ciekawe podmienienie historycznego Izraela z Psalmów Dawidowych na Polskę z jej żywotnymi, współczesnymi autorowi problemami. Zapomniana na ponad stulecie twórczość Kochowskiego została na nowo odkryta w XIX w., trafiając do gustów i serc przedstawicieli epoki romantyzmu.
W zbiorze wyróżnia się cykl utworów o wyprawie pod Wiedeń Jana III Sobieskiego (Psalm XXII–XXVI oraz XXX–XXXII). Dziś znacznie częściej wraca się do tych właśnie utworów, jako do pisanych przez naocznego świadka odsieczy wiedeńskiej, nadwornego historyka i poety królewskiego.
Napisanych w 1693 roku trzydzieści sześć utworów lirycznych, hymnicznych, stylizowanych na psalmy biblijne i opatrzonych incipitami z nich zostało zebranych w tomik i opublikowanych w Częstochowie w roku 1695. Funkcjonujący dziś tytuł zbioru stanowi przyjęty skrót, ponieważ tytuł pierwotny, zgodnie z barokową manierą, był znacznie bardziej rozbudowany i brzmiał: Trybut należyty wdzięczności wszystkiego dobrego dawcy Panu i Bogu, albo Psalmodia polska za dobrodziejstwa Boskie dziękująca.
Książka Psalmodia polska Wespazjana Kochowskiego dostępna jest jako e-book (EPUB i Mobi dla Kindle) oraz plik PDF.
Książkę polecają Wolne Lektury — najpopularniejsza biblioteka on-line.
Wespazjan Hieronim Kochowski
Psalmodia polska
Epoka: Barok Rodzaj: Liryka Gatunek: Psalm
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 125
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Ta lektura, podobnie jak tysiące innych, jest dostępna on-line na stronie wolnelektury.pl.
Utwór opracowany został w ramach projektu Wolne Lektury przez fundację Wolne Lektury.
ISBN-978-83-288-3360-9
Domine Dominus noster, admirabile est nomem Tuum in universa terra1.
Panie, Panie nasz, jakoż dziwne jest Imię Twoje po wszystkiej ziemi!
Któregoż stworzenia nasubtelniejszy2 rozum attrybutów Twoich boskich dociecze?
Nie masz podobnego Tobie Boże i nie znajdzie się, kto by z wszechmocnością Twoją wyrównał?
Ty sam odziedziczasz wieczność z Jednorodzonym Twoim, i z Duchem świętym po wszystkie wieki jesteś nierozdzielny w Trójcy, i doskonały w jedności.
Nie trzebać3 było firmamentu podnóżka nóg Twoich, boś Ty sobie sam niebem, i każde miejsce napełniasz, tak powierzchownie, jak wewnątrz.
Przed światem sameś4 był sobie światem Panie, a miejsce rezydencji Twojej w Tobie samym.
Początek czasu uprzedziłeś bytnością Twoją: a niepojęte jestestwo Twoje jest pomiarem wieczności.
Wszystkich rzeczy Tyś grunt, nie mając nic nad się dawniejszego, a jako bez końca masz trwanie, tak i bez początku egzystencją5.
Nie pytaj się głupcze, kiedy się Bóg począł? Nie poczynał się nigdy, który przed czasem pierwszy jest.
Ziemię ludziom stworzył, nie sobie, i żeby wyraźnie pokazał dobroć swoję, osadził na niej syny ludzkie.
Nie potrzebuje On nic od nikogo, a wszystko wszystkim daje: rad jednak widzi wdzięcznego, a chwałą ust pokornych kontentuje się.
Że chciał, kiedy chciał, i jako chciał, za wymówieniem słowa Jego, stanęła tak ogromna machina niebios i ziemi.
Nie z materii, ale bez materii: chyba że był rzemieślnik materią albo materia rzemieślnikiem.
Skąd nie tylko wizerunek mamy wszechmocności Jego, ale też i pojąć łatwo dziwną mądrość i niepojęte misterstwo.
Jako różnych przymiotów żywioły, jedne z drugiemi usforował, że jako bystre konie w jednym cugu ciągną, zjednoczone rozkazaniem Jego.
Woda ogniowi przeciwna, ogień wodzie nieprzyjazny; ale Pan umie to przeciwieństwo w jednej masie zjednoczyć.
Zaprawdę wielceś mądry i mądrze wielki, czyli sama wielkość i mądrość, Boże nasz, sam stwórca wszystkiego, architekt ziemi i firmamentu.
Tobie morzu niezbrodzonemu6, od siebie samego pełność łask i dobrotliwości mającemu, niech będzie od wszelkiego stworzenia honor i czołobitnia na wieki. Amen.
De profundis clamavi ad Te Domine7.
Z głębokości wołałem ku Tobie Panie, ku Tobie Boże z padołu płaczu i z turmy9 mizerii10.
Bo nie masz na świecie, kto by wspomógł albo upadłego podźwignął; zjadła11 zazdrość, omylna przyjaźń, chciwość nienasycona, którzy się w offertach świadczą bliźniemu z uczynnością, tych serca i ręce najbardziej na zdradzie stoją12.
Tak człowiek człowiekowi wilkiem, względem dobrego mienia; dopieroż dusza od chytrych nieprzyjaciół w twardem oblężeniu zostaje.
Ciało domownik zły, wala się w błocie nieprawości, jako wieprz tyjąc młótem13 rozkoszy14.
Świat niby gospodarz machiny tej oszustem jest, gdy nas, próżną chwałą zwiedzionych, jak łątki jakie pokazawszy, nagle do kosza zmyka.
Czart miejsca, które sam utracił, zazdroszcząc: albo burzy ciało przeciwko duchowi, albo ducha kusi niedobrych myśli podnietą.
Teć15 są kajdany, któremi mię okowanego16 posadził grzech w ciemnicy głębokiej, skąd jeżeli Pan nie wydźwignie, tom ja na wieki synem zatracenia.
Ej duszo moja, nie odwłuczaj17 zbawienia, które przed Tobą, nie tylko gotów Zbawiciel, ale też i ręce wyciąga z krzyża na podźwignienie twoje.
Oto woła: Pódźcie18 do mnie, którzy pragniecie, a ja posilę was; u mnie żywej wody źródło jest, na żywot wieczny pryskające.
Jeżeli mało na tej wodzie, aby pragnienie ugasiła, owóż z ciała pokarm, ze krwi napój, doskonałe w najcięższym głodzie posilenie.
Prawdać to, o Panie, że z Ciebie, w Tobie i przez Cię najpewniejsze zbawienie; ale wielkość popełnionych złości, poczuwając, co zasłużyła, od tej zbawiennej prezerwatywy19 stroni.
Czyni nadzieja ufność w nieprzebranem miłosierdziu Twojem; ale skancerowane grzechami sumienie sprawiedliwość trwoży.
Zginąłem syn marnotrawny, dokąd się obrócić nie wiem; jednak uważając litość i dobroć Pańską, apeluję do miłosierdzia.
Bo lubo Pan w sądach skryty, w sprawiedliwości groźny: ma jednak trybunału swego asystentkę, nad upadłymi politowanie.
On gdy pokutujem, odpuszcza, gdy się nawracamy, przyjmuje, jeżeli pokutę odwłóczemy, nie chcąc śmierci grzesznego, cierpliwie czeka poprawy.
Nie przyszedł bowiem powoływać sprawiedliwych, ale upadłych, i opuszcza trzodę owiec, a szuka jednej dobry Pasterz zginionej.
Nie tylko nie gardzi głosem grzesznika, gdy o pomoc do niego woła; ale i najmniejsze pokutującego westchnienie bez odwłoki20 przyjmuje.
Więc i ja w tych okowach nieprawości zostając, do Niego wołam: Panie pospiesz się ku ratunku memu.
Przybądź mi Boże ku wspomożeniu, a odkuj pęta grzechowe, w których uwikłany nie mogę wzlecieć do Ciebie, któryś jest na wysokości.
Tymczasem niż mi pióra bogomyślności odrosną, czołgać się będę do krzyża, w którym najpierwsze nieprzyjaciół dusznych21 zwycięstwo.
Do krzyża tego świętego, na którym orator Chrystus najpierwszą miał do Ojca niebieskiego przemowę, Ojcze odpuść im, bo nie wiedzą co czynią.
Ten tedy spółistotny Ojcu, który chciał i mógł odpuszczenie dać, ufam mocno że i ze mną dla krzyża i krwi swojej uczyni miłosierdzie.
Chwała Ojcu, i Synowi, i Duchowi świętemu etc22.
Quis dabit capiti meo aquam, et oculis meis fontem lacrimarum, et plorabo23.
Kto da głowie mojej potok łez obfitych? A oczom moim strumień płaczu nieustającego?
Kto skruszy zatwardziałego serca opokę? Aby z niego wyniknął zdrój prawdziwego żalu na obmycie popełnionych złości.
Abym przeszłe dni w gorzkości duszy mojej rozmyślając, doskonale ważył, czemem24 jest i kogom do gniewu pobudził?
Obraziłem przedwieczny Majestat, sprzeciwiając się temu Panu, który mieszka w niedostępnej światłości.
Temu Panu rebelizowałem25, który mię z niczego stworzył; który wielki jest bez miary, i dla tego26 niezmierny; którego wola jest uczynić27; którego chcenie jest moc.
Który na każdem miejscu bez miejsca zostaje; wszystko obejmuje bez ogarnienia, i wszędy jest obecny przez istność, przytomność i władzę.
Sprawiedliwy nad pojęcie nasze i dla tego straszny; wszechmocny i dla tego nieuchroniony.
Któżem ja jest? com się na tę walkę zuchwale porwał, i gdzie będę, jeżeli nie w błocie szukał początków rodziny mojej?
Zgniłość mi ojcem, matka, bracia, siostry robacy: a ja przecię28 całego nieba potęgę na rękę wyzywam.
Cóż jest człowiek? Kawalec29 błota, syn gniewu, naczynie zelżywości, urodzony w plugastwie, żyjący w nędzy, mający umrzeć w ucisku.
Nieszczęsny człowiek, z ciała i z duszy złożony, nie chce czci swojej rozumieć, gdy duszy nie słucha, która do nieba ciągnie, a za cielskiem idzie, które go w marności światowej grązi30.
Ej na odwrót kto pragniesz zbawienia; bo nie tylko szalona31 z Bogiem walczyć, ale też rozumowi przeciwna tak dobrotliwego Pana gniewać.
Co za korzyść z grzechu, który sumienie jako kat wewnętrzny nudzi; albo co za zysk z rozkoszy, która prędko odbiega, żal i ból na umyśle, jako osa żądło zostawując32.
Cukruje z wierzchu jako żółć cielesne lubości, aby tak przysłodzonym trunkiem opojony człowiek, prędzej szedł na wieczne zatracenie.
Jeszczem się po tych przysmakach nie obliznął, aż mię zaraz robak sumienia gryzie, a potem bojaźń zdejmuje, że niepokutnego na nieprzeżytą wieczność piekło ogarnie.
Nie wymówi podnieta grzechu, ułomność ciała, pokusy szatańskie, jeżeli prawdziwa pokuta zranionego sumnienia nie opatrzy, a potem miłosierdzie boskie nie zleczy.
Tobie tedy, o wieczny Panie, rany moje otwieram, a potem z suplikującym33 Dawidem miłosierdzia żebrzę. Zmiłuj się nade mną!
Nie wchodź w sąd z sługą Twoim, o Boże: albowiem się nie usprawiedliwi przed Tobą żaden człowiek żyjący.
Chwała Ojcu, i Synowi, i Duchowi świętemu. Jako była na początku tak i teraz, i zawsze, i na wieki wieków. Amen.
Dominus regit me, nihil mihi deerit34.
Pan mię dogląda i rządzi, na miejscu paszy posadził mię i za łaską jego na niczem mi nie schodzi.
On mi udzielił mierny strumyczek do napoju i chciał, abym w pragnieniu posilony zostawał, uważając37 jednak, od kogo te pomocy38 życia biorę.
Bom nieostrożny fortunę jakąś sobie w myślach rysował, rozumiejąc, że mię te fawory potykają od ślepego bożyszcza, a nie od Boga prawego, który wszystko mając, wszystko daje, a wszystko mogąc, co dał, odebrać może.
I byłem w tem rozumieniu jako bydlę jakie żujące trawę albo marna świnia, która żerem się pasząc39, nie uważa skąd ta pasznia40 pochodzi?
Teraz nieco przyszedłszy do siebie, przyznaję, o Boże, że z Ciebie, niezbrodzonego41 dobroci morza, wszystkiego dobrego początek, który nie tylko żeś sam jeden dobry, ale i owszem samą dobrocią jesteś.
Ta dobroć nie zastanawia42 się w nieograniczonem bóstwie, ale jako rzeka strumienie toczy: wielkie, gdy świat buduje, większe, gdy człowieka tworzy, niezmierne, gdy Boga człowiekiem mieć chciała.
Ach jakoż Cię za to wielbić trzeba Panie! Jako wywyższać za tak niesłychane uczynności.
Więc i ja mizerny upadam przed majestatem Twoim, dziękując Imieniowi43 Twemu świętemu, które jako straszne z sprawiedliwości, tak chwalebne jest z dobroci.
Bo gdy na każdy dzień uważam44 dzieła Twoje boskie, we wszystkiem widzę niepojętą mądrość, ale też i w udzieleniu obejścia każdemu niedoścignioną opatrzność.
Oto który wróblika na dachu sadzasz, a pod stropami budynków gnieździć się jaskółce pozwoliłeś, i mnieś45 też Panie udzielił kawałek ziemi, którym bym się gnarował46.
Inszym47 Meksyk zasuty48 złotem, i jedwabnorodne niech będą perskich towarów intraty49; ja się według udzielenia Twego kontentuję krwawą rodziców pracą.
Dosyć, mój Panie, i za to, niegodny więcej dziękuję, wielbię Imię Twoje, że według miary i potrzeby substancyjkę mając, na niczem mi nie schodzi.
Dałeś mi według stawu groblą50: a ja też mam zadosyć, że i z domowymi na czczo spać nie idę.
Od pierwszego bowiem rozumu wzięcia, aż do tej szóstego krzyżyka siwizny za łaską bożą nie wiem, co to w klątwie być albo kondemnatom51 sądowym okupywać się grzywnami.
Śmierć moja u sądu oczyma świecić; dopieroż o basarynki52 nigdym się nie zgadzał53, anim54 za jawne zbrodnie nie zajednywał wieży55.
Ale pono56 gdy się z tego chlubię, grzeszę; nie rozumiem jednak, abym grzeszył, gdy to Opatrzności boskiej przypisuję.
Zwydrzałbym był bowiem większemi dostatkami obłożony i jako szkapa zbytnim wytuczony obrokiem, wierzgałbym przeciw Zakonowi.
Tyś Panie kazał: nie zabijaj; a ja w niezgodzie nie sfolgowałbym był57 bliźniemu, ufając w złocie i w depozytach bogatych.
Zaczem dzieło opatrzności Twojej wyznaję, żeś w terminach mierności mając mię, jakoś nie chciał, abym w ostatniem ubóstwie rozpaczał, tak i w zbytnich nie brykał dostatkach.
Mizerne dostatki, które jako cantharides58 błyszczycie się w nocy, a jak dzień żadnego nie macie pozoru, tracąc zmyślonego ognia widziadło.
Miejże w nazwisku, bogaczu, Boga: ja go w złotej mierności szukam, i tą drogą do Niego przejść usiłuję.
Chwała Ojcu, i Synowi, i Duchowi świętemu etc59.
Attendite popule mens legem meam60.
Słuchaj pilnie, ludu mój, i nakłoń ze wszystkiego serca uszu na wyrozumienie powieści tej.
Przywiodę na pamięć dawne dni dzieciństwa twego, a opowiem ci pierwszą szczupłość, w którejś był, z żywota matki twojej wyszedłszy.
Coć musieli ojcowie twoi oznajmić, i dawni latopisowie w dziejach narodu twego zostawili, toć i ja przypomnię62, abyś miał co do wiadomości podawać późnym wnuczętom.
Początek gniazda twego Polaku, na faryjskich polach w Dalmacji63; a od dawnych niegdy Słowaków masz uczestnictwo języka i spółeczność krwi rodowitej.
Onić to Sławonowie w historiach sławni, przodkami twemi, którzy od Imanu góry aż po septemtrion64 rozpostarszy65 proporce, całą Europę swoją liczyli osadą.
A bystry Dunaj na paiżach66 przepłynąwszy, mocno się z rzymskiemi pułkami ucierali, złotej broniąc wolności.
Z nich Bóg wyprowadził Lecha i Czecha, i osadził niemi te knieje, które przedtem osiadali ludzie z jaszczurzemi oczyma.
Starszy od Elbu otrzymał przestronne dzierżawy; Lech, po Odrę oddzielony, wziął sarmackie pola, od których trwa imię polskie dobrze sąsiadom znajome.
I podniósł sławę narodu swego, rozprzestrzeniając mieczem państwo i wypierając niezgodne Teutony67.
I stali się oba mnogiego ludu książęty, i głowami, które miały być w potomkach koronowane.
Ale że ich prawda ewangelii nie doszła, dla tego u potomności w niepamięci zagrzebieni68 zostają.
Jednak kocha Pan i w niewiernych cnotę, i nagradza w potomstwie dobre uczynki, które znajomość wiary poprzedziły.
Wskrzesił z nasienia ich Mieczysława, któremu, z urodzenia ślepemu, przyjęta wiara doskonały wzrok przywróciła.
Gdzie uwagi godne wszechmocności dzieło, że w nawróceniu Polski pierwszym niewiasta apostołem.
Z przyjęciem wiary zaraz i przybysz honorów, gdy Bolesław I koroną królewską uczczony, z przedniejszemi monarchami świata w jednym szeregu chodzi.
A tu już bierze się gorliwie za głowicę miecza Polak, przy czytaniu ewangelii, aby świadczył, że umierać dla wiary gotów, którą nad zdrowie69 kocha.