Pułtusk-Gołymin 1806 - Szymon Jagodziński - ebook

Pułtusk-Gołymin 1806 ebook

Jagodziński Szymon

4,3

Ebook dostępny jest w abonamencie za dodatkową opłatą ze względów licencyjnych. Uzyskujesz dostęp do książki wyłącznie na czas opłacania subskrypcji.

Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.

Dowiedz się więcej.
Opis

Po klęskach pod Jeną i Auerstädt w październiku 1806 roku armia pruska rozpoczęła generalny odwrót przed wojskami Cesarza Francuzów Napoleona I.

W drodze nad Odrę machina wojenna króla Prus Fryderyka Wilhelma III zaczęła się rozpadać. W listopadzie 1806 roku Wielka Armia wkroczyła na ziemie polskie. Rozpoczęła się tzw. pierwsza wojna polska Napoleona. Ścigając pruskie niedobitki, wojska francuskie dotarły nad Wisłę. Z drugiej strony nadciągała armia rosyjska, przysłana przez cara Aleksandra I na pomoc Prusakom. Walki przybrały na zaciętości. Trudne warunki drogowe, pogodowe i aprowizacyjne dodatkowo utrudniały działania. Osobną „małą wojnę” z Francuzami toczył korpus pruski von Lestocqa, m.in. pod Bieżuniem czy Działdowem. W grudniu 1806 roku Napoleon podjął próbę zakończenia kampanii zimowej. Doprowadziło to do dwóch dramatycznych i krwawych bitew stoczonych tego samego dnia – 26 grudnia – pod Pułtuskiem i Gołyminem. Nie udało się wówczas rozbić wojsk rosyjskich, a wojna miała potrwać jeszcze pół roku.

O kampanii zimowej 1806 roku na ziemiach polskich opowiada nowa książka Szymona Jagodzińskiego.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)

Liczba stron: 353

Oceny
4,3 (3 oceny)
1
2
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Wstęp

WSTĘP

Puł­tusk–Goły­min 1806 to kon­ty­nu­acja tema­tyki I wojny pol­skiej Napo­le­ona, roz­po­czę­tej przeze mnie w 2022 roku publi­ka­cją Pomo­rze 1807. Wtedy sku­pi­łem się na woj­nie pol­sko-pru­skiej o dziel­nicę pomor­ską, na wal­kach na dru­go­rzęd­nym teatrze ope­ra­cyj­nym (Słupsk i Tczew) i na oblę­że­niach pru­skich twierdz w Gdań­sku, Koło­brzegu i Gru­dzią­dzu. Teraz posta­no­wi­łem powró­cić na główny front tej wojny na zie­miach pol­skich i przed­sta­wić prze­bieg zimo­wej kam­pa­nii 1806 roku toczo­nej mię­dzy woj­skami Napo­le­ona a armią cara Rosji Alek­san­dra I.

Klę­ski wojsk pru­skich pod Jeną i Auerstädt zdru­zgo­tały poten­cjał mili­tarny pań­stwa Hohen­zol­ler­nów. Roz­po­czął się gene­ralny odwrót na całej linii frontu. Tysiące żoł­nie­rzy Fry­de­ryka Wil­helma III masze­ro­wały, żeby nie powie­dzieć ucie­kały, na wschód, w stronę Odry. Gdy tylko nie­do­bitki armii pru­skiej zatrzy­my­wały się, by odpo­cząć i zre­or­ga­ni­zo­wać oddziały, poja­wiał się fran­cu­ski pościg. Docho­dziło wtedy do zacię­tych poty­czek, jak pod Greus­sen, Halle czy Zehde­nick. Nie trwały one jed­nak długo, gdyż Pru­sacy w oba­wie przed okrą­że­niem wzna­wiali odwrót. Upa­dek morale był tak duży, że nawet naj­po­tęż­niej­sze twier­dze króla Prus – Erfurt, Mag­de­burg, Szcze­cin lub Kostrzyn – pod­da­wały się po sym­bo­licz­nym opo­rze lub nie bro­niąc się wcale. Zała­ma­nie pru­skiej machiny wojen­nej było cał­ko­wite. O tym odwro­cie, potycz­kach i hanieb­nych kapi­tu­la­cjach można prze­czy­tać we wstęp­nym roz­dziale książki Odwrót armii pru­skiej – od Jeny do Odry.

Napo­leon usi­ło­wał zakoń­czyć wojnę z kró­lem pru­skim na dro­dze roko­wań. Ewen­tu­alny pokój wyeli­mi­no­wałby z wojny resztki armii pru­skiej i uwol­niłby woj­ska fran­cu­skie sto­jące pod na­dal bro­nią­cymi się twier­dzami nie­przy­ja­ciela – zwłasz­cza na Ślą­sku – a to z kolei dałoby szansę sku­pie­nia całego wysiłku wojen­nego na woj­nie z Rosją. Pań­stwo carów z pew­no­ścią nie chcia­łoby samot­nie toczyć wojny z Fran­cją o „pru­skie inte­resy”. Dla­tego nie usta­wały naci­ski Peters­burga na Ber­lin, by nie podej­mo­wał on roz­mów z cesa­rzem Fran­cu­zów. Istotna była też postawa habs­bur­skiej Austrii, to czy pozo­sta­nie ona neu­tralna, czy też dołą­czy do antyfran­cu­skiej koali­cji. A może Wie­deń będzie chciał coś ugrać w zamian za zagwa­ran­to­wa­nie swo­jej bier­no­ści w tej woj­nie i nie­udzie­le­nie pomocy pru­skiemu sąsia­dowi? O tych dyplo­ma­tycz­nych roko­wa­niach i poli­tycz­nych zawi­ro­wa­niach piszę w roz­dziale Na fron­cie dyplo­ma­tycz­nym.

W kolej­nym roz­dziale (Poten­cjał mili­tarny stron) scha­rak­te­ry­zo­wa­łem pod wzglę­dem orga­ni­za­cyj­nym i liczeb­nym siły zbrojne stron kon­fliktu: napo­le­oń­ską Wielką Armię (ale tylko na głów­nym teatrze wojny, czyli bez Ślą­ska i Pomo­rza), woj­ska rosyj­skie (wszyst­kie, które w tym cza­sie wkro­czyły na zie­mie pol­skie, choć nie­ko­niecz­nie wzięły udział w wal­kach zimo­wych) oraz jedyny pozo­stały w polu kor­pus pru­ski.

Naj­wię­cej miej­sca poświę­ci­łem jed­nak prze­bie­gowi kam­pa­nii zimo­wej 1806 roku na zie­miach pol­skich. Całość podzie­li­łem na dwie czę­ści. Na począ­tek omó­wi­łem marsz armii rosyj­skiej od gra­nicy nad Nie­mnem do Wisły. Jed­no­cze­śnie opi­sa­łem dzia­ła­nia wojsk napo­le­oń­skich na tere­nach od Odry do bariery wiśla­nej. Sporo miej­sca poświę­ci­łem reor­ga­ni­za­cji Wiel­kiej Armii oraz prze­su­nię­ciom wojsk rosyj­skich i pru­skich na pol­skim fron­cie. Nie mogło tu zabrak­nąć zarysu planu puł­tu­skiego Napo­le­ona, który miał zakoń­czyć kam­pa­nię zimową, oraz zwią­za­nych z jego reali­za­cją pierw­szych poty­czek mię­dzy Fran­cu­zami a Rosja­nami, m.in. pod Oku­ni­nem, Bor­ko­wem, Koło­zę­bem i Socho­ci­nem. Sto­czona została tutaj też jedna z nie­licz­nych bitew noc­nych epoki, jaką było star­cie pod Czar­no­wem. Ten roz­dział wypeł­niony opi­sami mar­szów, prze­gru­po­wań wojsk i coraz bar­dziej zacię­tych walk zaty­tu­ło­wa­łem po pro­stu Kam­pa­nia zimowa 1806 roku na zie­miach pol­skich.

Osobne roz­działy poświę­ci­łem opi­sowi obu tytu­ło­wych bitew sto­czo­nych 26 grud­nia 1806 roku pod Puł­tu­skiem i Goły­mi­nem (Bitwa pod Puł­tu­skiem i Bitwa pod Goły­mi­nem). Całość opra­co­wa­łem według sche­matu pole­ga­ją­cego na przed­sta­wie­niu pla­nów stron oraz posia­da­nych sił i środ­ków. Czę­sto różne źró­dła i publi­ka­cje poda­wały odmienne dane doty­czące liczeb­no­ści i ponie­sio­nych strat, co uwzględ­ni­łem w pracy. Także prze­bieg walk sta­ra­łem się usze­re­go­wać z podzia­łem na kon­kretny odci­nek pola bitwy. Ze względu na czę­sto cha­otyczny prze­bieg zma­gań nie­jed­no­krot­nie natra­fia­łem na trud­no­ści w uzy­ska­niu peł­nego obrazu obu bata­lii. Na zakoń­cze­nie bitwy puł­tu­skiej i goły­miń­skiej posta­ra­łem się krótko pod­su­mo­wać oba star­cia ze zwró­ce­niem uwagi na rzecz klu­czową: kto wygrał? Swo­istym pod­su­mo­wa­niem wyda­rzeń było przy­bli­że­nie odwrotu wojsk rosyj­skich na Ostro­łękę oraz ruchów wojsk fran­cu­skich do dnia, w któ­rym Wielka Armia posta­no­wiła roz­lo­ko­wać się na kwa­te­rach zimo­wych (Odwrót rosyj­ski na Ostro­łękę).

Na samym końcu książki zamie­ści­łem roz­dział poświę­cony wal­kom z udzia­łem ostat­niego kor­pusu pru­skiego dowo­dzo­nego przez von Lesto­cqa (Kor­pus pru­ski von Lesto­cqa). Wątek pru­ski nie był zbyt mocno eks­po­no­wany w tej publi­ka­cji; poja­wiał się raczej jako temat wstępny oraz uzu­peł­nia­jący dzia­ła­nia rosyj­skiego sojusz­nika. W roz­dziale tym uka­zano walki toczone przez Pru­sa­ków z woj­skami fran­cu­skimi, m.in. pod Bie­żu­niem, Mławą i Dział­do­wem. Nar­ra­cję dopro­wa­dzi­łem do momentu, w któ­rym roz­po­czyna się Pru­ska Iława 1807 Toma­sza Rogac­kiego z 2004 roku. Mam nadzieję, że udało mi się przy­bli­żyć nieco bar­dziej tema­tykę dzia­łań Napo­le­ona na zie­miach pol­skich oraz sto­czone wtedy bitwy i potyczki (rów­nież te mniej znane), a była to wojna, która miała w 1807 roku dopro­wa­dzić do czę­ścio­wej odbu­dowy pań­stwo­wo­ści pol­skiej pod posta­cią Księ­stwa War­szaw­skiego.

Rozdział I. Odwrót armii pruskiej – od Jeny do Odry

Roz­dział I Odwrót armii pru­skiej – od Jeny do Odry

Początek francuskiego pościgu

Począ­tek fran­cu­skiego pościgu

Punk­tem zwrot­nym kam­pa­nii pru­skiej 1806 roku był dzień 14 paź­dzier­nika, gdy woj­ska króla Prus Fry­de­ryka Wil­helma III ponio­sły dwie miaż­dżące klę­ski: pod Jeną i Auerstädt. W ciągu tego pamięt­nego dnia machina wojenna Hohen­zol­ler­nów została zdru­zgo­tana: ok. 25 tys. żoł­nie­rzy pru­skich i saskich pole­gło lub zostało ran­nych, a pra­wie 18 tys. dostało się do fran­cu­skiej nie­woli. Razem dawało to nie­mal 43 tys. żoł­nie­rzy, i to w ciągu jed­nego dnia! Zor­ga­ni­zo­wany opór armii pru­skiej prze­stał ist­nieć. Sytu­ację, jaka wtedy powstała, dobrze ilu­strują słowa radziec­kiego histo­ryka Euge­niu­sza Tar­lego: „Bez wąt­pie­nia nikt w Euro­pie, nawet naj­więksi wro­go­wie Prus, nie spo­dzie­wał się tak dru­zgo­cą­cej klę­ski w tak krót­kim cza­sie – w sześć dni po wkro­cze­niu Napo­le­ona”1. Wielka Armia ruszyć miała teraz do naj­więk­szego w swo­jej histo­rii pościgu stra­te­gicz­nego, który miał ją zapro­wa­dzić nad Odrę, nad dawną gra­nicę pań­stwa pol­skiego. Ten pościg nazwany też został „pości­giem trzech mar­szał­ków”, ponie­waż główną rolę ode­grać tu mieli: Joachim Murat, Jean Ber­na­dotte i Nico­las Soult2. To ich dzia­ła­nia miały osta­tecz­nie uni­ce­stwić zbrojne ramię króla pru­skiego, ale i pozo­stali mar­szał­ko­wie cesa­rza nie pozo­sta­wali w tyle w tym wyścigu. Słynny marsz znad Jeny nad Odrę roz­po­czął się ran­kiem 15 paź­dzier­nika.

Dla­czego pościg nie zaczął się wie­czo­rem 14 paź­dzier­nika? Napo­leon na­dal (noc z 14 na 15 paź­dzier­nika) nie miał pew­nych infor­ma­cji doty­czą­cych armii pru­skiej. Po Jenie był świa­domy, że te woj­ska Fry­de­ryka Wil­helma III które roz­bił, były tylko połową tego, co król pru­ski posia­dał. Gdzie w takim razie była reszta? Nie mając raportu spod Auerstädt od marsz. Davo­uta, nie chciał zary­zy­ko­wać nie­prze­my­śla­nego pościgu, w któ­rym mógłby nie­ocze­ki­wa­nie natknąć się na drugą połowę wojsk pru­skich mię­dzy Weima­rem a Erfur­tem. Podobno 14 paź­dzier­nika cesa­rzowi wyda­wało się, że wśród ryku armat na polu bitwy pod Jeną, sły­szy odgłos arty­le­ryj­skiej kano­nady na swoim pra­wym skrzy­dle. A gdyby mar­sza­łek Davout poniósł klę­skę? Trzeba by było iść mu natych­miast z odsie­czą. Dopiero o godz. 9 rano 15 paź­dzier­nika nad­szedł raport spod Auerstädt. W noc­nym cha­osie pobi­tew­nym nie było moż­liwe okre­śle­nie, w jakim kie­runku wyco­fała się główna armia pru­ska. Tego nie wie­dzieli… sami Pru­sacy. Ich plan w ogóle nie prze­wi­dy­wał wal­nej bitwy 14 paź­dzier­nika, a tym bar­dziej nie uwzględ­niał gene­ral­nego odwrotu tego samego dnia3.

Od świtu 15 paź­dzier­nika Napo­leon zaczął wyda­wać pierw­sze roz­kazy do pościgu. Na począ­tek pole­cił, aby naj­bar­dziej wykrwa­wione 14 paź­dzier­nika III K marsz. Louisa Davo­uta, V K marsz. Jeana Lan­nes’a i VII K marsz. Pierre’a Auge­reau mogły dwa–trzy dni odpo­cząć w Naum­burgu, Jenie i Weima­rze. Pozo­stali mar­szał­ko­wie cesa­rza powinni natych­miast ruszyć za Pru­sa­kami. Tempo całego pościgu miał nada­wać marsz. Joachim Murat z Kor­pu­sem Kawa­le­rii Rezer­wo­wej. Jean Tulard napi­sał o postaci wiel­kiego księ­cia Bergu: „Duszą tego sza­lo­nego pościgu był Murat. Ten zachwy­ca­jący kawa­le­rzy­sta nie posia­dał się z rado­ści, kiedy trzeba było bez wytchnie­nia ści­gać ucie­ka­ją­cego prze­ciw­nika. Zmę­cze­nie się go nie imało. W pogoni za wro­giem prze­ciął część Prus, jak w szarży”4.

I K marsz. Jeana Ber­na­dotte’a, który z winy swo­jego dowódcy pozo­stał bierny w okre­sie mię­dzy bitwami pod Jeną i Auerstädt, teraz rwał się sam na pierw­szą linię frontu, aby zmyć tę hańbę i dorów­nać bit­no­ścią pozo­stałym kor­pu­som Wiel­kiej Armii. IV K marsz. Nico­lasa Soulta i VI K marsz. Michela Neya tylko czę­ściowo były zaan­ga­żo­wane w cięż­kie walki pod Jeną. Zgod­nie z cesar­skimi roz­ka­zami I K marsz. Ber­na­dotte’a miał poma­sze­ro­wać z Apoldy na Neu­stadt, prze­ciąć drogę z Weimaru do Naum­burga na kie­runku Mag­de­burga i ruszyć w stronę tego ostat­niego mia­sta. IV K marsz. Soulta powi­nien iść w kie­runku Buttelstädt, poło­żo­nego cen­tral­nie mię­dzy Weima­rem i Naum­bur­giem; nato­miast marsz. Murat z VI K marsz. Neya mieli popę­dzić z Weimaru na Erfurt. W tym samym cza­sie III K marsz. Davo­uta powi­nien skon­cen­tro­wać się pod Naum­bur­giem, a V K marsz. Lan­nes’a i VII K marsz. Auge­reau pod Weima­rem, gdzie miały cze­kać na dal­sze roz­kazy. Kwa­tera główna cesa­rza wraz z gwar­dią została prze­nie­siona 15 paź­dzier­nika do Weimaru.

Tempo pościgu było impo­nu­jące. Murat w ciągu 24 dni nie­prze­rwa­nego mar­szu prze­szedł ok. 800 km (śred­nio 33 km dzien­nie), Ber­na­dotte poko­ny­wał każ­dego dnia prze­cięt­nie 26 km (w ciągu 23 dni dało to ok. 600 km), Ney osią­gnął rekord odle­gło­ści prze­by­tej jed­nego dnia (aż 60 km!), pod­czas gdy Soult poko­nał 400 km w ciągu 16 dni (śred­nia 25 km dzien­nie)5. Z kolei V K marsz. Lan­nes’a w ciągu 48 godzin był w sta­nie przejść 105 km6!

Jak wyglą­dała wtedy sytu­acja po stro­nie pru­skiej? Odwrót począt­kowo nie przy­po­mi­nał zapla­no­wa­nej ope­ra­cji. Był cha­otyczny, bez planu, dodat­kowo żoł­nie­rze byli głodni i spra­gnieni. Spo­wo­do­wane to było tym, że więk­szość puł­ków pozbyła się pro­wiantu i reszty taboru już rano 14 paź­dzier­nika, aby nie spo­wal­niać mar­szu i nie ogra­ni­czać swo­ich ruchów. Teraz jedze­nia zabra­kło. Pod­czas odwrotu nie­do­bitki armii pru­skiej roze­szły się na wszyst­kie strony, wdzie­ra­jąc się do napo­ty­ka­nych domów i pusto­sząc mijane pola w poszu­ki­wa­niu pro­wiantu (powszech­nie wyko­py­wano ziem­niaki i rzepę). Dys­cy­plina zaczęła upa­dać. Nikt nie wie­dział wtedy, dokąd idzie ani gdzie są Fran­cuzi. Czę­sto panikę powo­do­wały fał­szywe alarmy o poja­wie­niu się fran­cu­skiego pościgu. Masze­ru­jące kolumny – a raczej nie­zor­ga­ni­zo­wana masa – były prze­mie­szane, porzu­cony tabor blo­ko­wał drogi, a gdy jesz­cze obie fale odwrotu spod Jeny i Auerstädt spo­tkały się w Erfur­cie, sto­pień cha­osu i bała­ganu osią­gnął nie­by­wały poziom7. Marian Kukiel zwró­cił uwagę na to, że woj­ska króla Fry­de­ryka Wil­helma III w odwro­cie zdo­były się na nie­by­wały wysi­łek mar­szowy: w ciągu 32 godzin nie­do­bitki armii pru­skiej odda­liły się na odle­głość 90 km8.

Klęska wojsk pruskich

Klę­ska wojsk pru­skich

Kapitulacja Erfurtu

Kapi­tu­la­cja Erfurtu

Po klę­skach z 14 paź­dzier­nika Pru­sacy roz­po­częli pospieszny odwrót. Armia pru­sko-saska ks. Frie­dri­cha Hohen­lohe ruszyła spod Jeny przez Weimar na Erfurt i dalej w stronę Son­der­hau­sen i Nor­dhau­sen. Główna armia pru­ska ks. Karola Brunsz­wic­kiego (obecny był król Fry­de­ryk Wil­helm III) zawró­ciła na Weimar, gdzie monar­cha spo­dzie­wał się połą­czyć z księ­ciem Hohen­lohe i kor­pu­sami rezer­wo­wymi gen. por. Ern­sta von Rüchela i ks. Karola Weimar­skiego. Król nie wie­dział jesz­cze o klę­sce pod Auerstädt9. Dopiero w cza­sie mar­szu na Apoldę, o zmroku 14 paź­dzier­nika, natknął się na pierw­sze biwaki oddzia­łów fran­cu­skich nale­żą­cych do I K marsz. Ber­na­dotte’a. Uni­ka­jąc kon­fron­ta­cji z nie­przy­ja­cie­lem, armia pru­ska wyko­nała zwrot przez prawe skrzy­dło, prze­cho­dząc na lewy brzeg rzeki Ilm. W cza­sie tej noc­nej prze­prawy co chwila napo­ty­kano fran­cu­skie kwa­tery lub pod­jazdy. W tej sytu­acji król zarzą­dził kon­cen­tra­cję pod Erfur­tem. Sytu­acja była poważna. Władca powie­dział nawet: „Znaj­du­jemy się w bar­dzo złej sytu­acji. Być może będziemy musieli prze­bi­jać się”10. Po przy­by­ciu do mia­sta z kwa­tery monar­szej wyszedł roz­kaz naka­zu­jący wszyst­kim woj­skom idą­cym na Erfurt dal­szy marsz do Sömmerdy, gdzie miała nastą­pić gene­ralna kon­cen­tra­cja. Ze względu na panu­jący bała­gan armia główna zebrała się 15 paź­dzier­nika nie w jed­nym miej­scu, ale w trzech punk­tach jed­no­cze­śnie: Erfurt, Sömmerda i Fran­ken­hau­sen. W nocy znów doszło do roz­przę­że­nia w sze­re­gach, na sku­tek czego prze­pa­dła kolejna część arty­le­rii i taboru. I tak to miało wyglą­dać przez kolejne dni.

Wybór Erfurtu przez Pru­sa­ków był kiep­skim roz­wią­za­niem. Odda­lał bowiem armię pru­ską od Łaby, która miała być główną linią oporu. Samo mia­sto było nie­przy­go­to­wane do obrony, a w dodatku prze­peł­nione nie­do­bit­kami armii pru­skiej i lud­no­ścią cywilną. 15 paź­dzier­nika po połu­dniu pod mia­sto dotarli mar­szał­ko­wie Murat i Ney. Doszło tylko do lokal­nych poty­czek na przed­polu. Potem zaczęły się roz­mowy. W nocy z 15 na 16 paź­dzier­nika ks. Fry­de­ryk Orań­ski ska­pi­tu­lo­wał ze swoją 1. Dywi­zją, która już wcze­śniej ponio­sła cięż­kie straty pod Auerstädt. Prócz ogrom­nych skła­dów amu­ni­cji – któ­rej Pru­sacy nie mieli jak wywieźć z mia­sta – w ręce Fran­zu­zów wpa­dło ok. 10 tys. żoł­nie­rzy pru­skich11. Edu­ard von Höpfner twier­dził, iż stało się to w obli­czu samej tylko kawa­le­rii marsz. Murata, gdyż VI K marsz. Neya dotarł do Erfurtu dopiero pod wie­czór12. Erfurt, który mógł się bro­nić przy­naj­mniej trzy tygo­dnie, ska­pi­tu­lo­wał w ciągu nie­ca­łego dnia. Pod Erfur­tem, a dokład­nie pod Scha­de­rode, doszło do wstęp­nych utar­czek oddzia­łów marsz. Murata z ks. Karo­lem Weimar­skim (12 tys. żoł­nie­rzy), który wyco­fy­wał się w stronę Lan­gen­salza, osła­nia­jąc jed­no­cze­śnie odwrót nie­do­bit­ków spod Erfurtu. W tej sytu­acji marsz. Murat ruszył w ślad za księ­ciem Weimaru.

Starcie pod Greussen

Star­cie pod Greus­sen

Tego samego dnia, gdy ska­pi­tu­lo­wał Erfurt, doszło do cie­ka­wego incy­dentu pod Weis­sen­see. Mia­sto poło­żone było mię­dzy Sömmerdą a Son­der­hau­sen. W tym kie­runku spie­szyły pru­skie nie­do­bitki i Murat chciał je prze­chwy­cić. W stronę Weis­sen­see skie­ro­wał 1. DDrag gen. dyw. Domi­ni­que’a Kle­ina, a na Tömstadt bry­gadę huza­rów gen. bryg. Anto­ine’a Lasalle’a. Pod Weis­sen­see doszło do spo­tka­nia Kle­ina z dowódcą pru­skiej arier­gardy gen. por. Gebhar­dem von Blücherem. Pru­sak porę­czył sło­wem honoru, że został zawarty rozejm mię­dzy cesa­rzem Fran­cu­zów a kró­lem Prus. Fran­cu­ski dowódca nie­stety mu uwie­rzył. Pozwo­liło to oddzia­łom pru­skim (12 tys. żoł­nie­rzy) ujść z matni i ruszyć w stronę Greus­sen. Tam cze­kać miał kor­pus rezer­wowy gen. por. Frie­dri­cha von Kal­kreu­tha. Napo­leon skry­ty­ko­wał postawę Kle­ina, choć nie do końca słusz­nie. Mając nie­spełna 800 sza­bel, dowódca Fran­cu­zów nie miał w prak­tyce moż­li­wo­ści, aby powstrzy­mać odwrót Pru­saków, a pro­wa­dzo­nymi nego­cja­cjami opóź­nił ich wymarsz z mia­sta. Pozwo­liło to IV K marsz. Soulta dości­gnąć Kal­kreu­tha w Greus­sen13. Teraz dowódca pru­ski spró­bo­wał owej „sztuczki Blüchera” na napo­le­oń­skim mar­szałku.

Począt­kowo Soult uda­wał, iż jest zain­te­re­so­wany nego­cja­cjami. Miał ze sobą tylko bry­gadę huza­rów i bry­gadę sza­se­rów dowo­dzone przez gene­ra­łów bry­gady Claude’a Guy­ota i Pierre’a Mar­ga­rona. Cze­kał więc na dotar­cie choćby jed­nej z trzech pod­le­głych mu dywi­zji pie­choty. Gdy nade­szła odsiecz w postaci 3. DP gen. dyw. Claude’a Legranda, Soult prze­rwał roz­mowy i zaata­ko­wał Pru­sa­ków. Potyczka pod Greus­sen pozo­stała nie­roz­strzy­gnięta; mar­sza­łek był za słaby, by roz­bić oba pru­skie kor­pusy. Kal­kreuth i Blücher ponow­nie ode­rwali się od fran­cu­skiego pościgu, choć kosz­tem roz­bi­cia straży tyl­nej oraz utraty więk­szo­ści arty­le­rii i taboru. Tym­cza­sem Murat przy­słał Soul­towi na pomoc 4. DDrag gen. dyw. Louisa Sahuca. 17 paź­dzier­nika Pru­sacy zatrzy­mali się w Nor­dhau­sen. Kal­kreuth nie zagrzał tu długo miej­sca. Soult z mar­szu ude­rzył na mia­sto, zniósł pru­ską arier­gardę i zmu­sił woj­ska pru­skie do dal­szego noc­nego odwrotu na Hal­ber­stadt i Quedlin­burg, a stam­tąd do Mag­de­burga nad Łabą. Warto dodać, że 17 paź­dzier­nika prze­by­wa­jący w Nor­dhau­sen król Fry­de­ryk Wil­helm III mia­no­wał księ­cia Frie­dri­cha Hohen­lohe głów­no­do­wo­dzą­cym całej armii pru­skiej. Sam król wyje­chał pospiesz­nie do Ber­lina14. Fala pru­skiego odwrotu ruszyła teraz na Mag­de­burg.

Bitwa pod Halle

Bitwa pod Halle

Tym­cza­sem I K marsz. Ber­na­dotte’a dotarł pod Halle, pla­nu­jąc tam sfor­so­wa­nie rzeki Soławy w dal­szym mar­szu ku Łabie. 17 paź­dzier­nika doszło do cięż­kiej potyczki, żeby nie powie­dzieć bitwy pod Halle. Stał tam 16-tysięczny kor­pus rezer­wowy ks. Euge­niu­sza Wir­tem­ber­skiego (w samej bitwie wzięło udział pra­wie 13 tys. żoł­nie­rzy). Nie­ocze­ki­wa­nie dla Pru­sa­ków nade­szła 6-tysięczna 1. DP gen. dyw. Pierre’a Duponta, sta­no­wiąca awan­gardę fran­cu­skiego kor­pusu. Mimo dys­pro­por­cji sił Fran­cuzi z furią ude­rzyli na mia­sto i po cięż­kich wal­kach ulicz­nych zajęli je. Straty Pru­sa­ków prze­kro­czyły 5 tys. żoł­nie­rzy, w tym 4 tys. wzię­tych do nie­woli15. Nie­do­bitki wojsk księ­cia wir­tem­ber­skiego wyco­fały się nad Łabę pod osłonę Mag­de­burga16.

Napo­leon przy­stą­pił teraz do reali­za­cji osta­tecz­nego planu poko­na­nia Prus. Pole­gał on na jed­no­cze­snym wyprze­dze­niu Pru­sa­ków w wyścigu do Łaby i samego Ber­lina oraz odcię­cia ich wojsk od Odry, a tym samym pozba­wie­niu prze­ciw­nika moż­li­wo­ści ucieczki na Śląsk, pod rosyj­ską opiekę. 22 paź­dzier­nika Napo­leon wydał swoim mar­szał­kom roz­kaz mar­szu na Ber­lin. III K Davo­uta ruszył na Jüterbock i Ber­lin, kawa­le­ria Murata z V K Lan­nes’a skie­ro­wały się na Pocz­dam, a za nimi podą­żyły VII K Auge­reau i gwar­dia cesar­ska. Na Bran­den­burg ruszył nato­miast I K Ber­na­dotte’a. Mag­de­bur­giem zająć się miały IV K Soulta i VI K Neya.

Cztery dni wcze­śniej, tj. 18 paź­dzier­nika, nie­do­bitki armii pru­skiej ks. Hohen­lohe prze­kro­czyły Łabę, a dwa dni póź­niej 40 tys. Pru­sa­ków dosłow­nie „wlało się” do Mag­de­burga. Teo­re­tycz­nie księ­ciu pod­le­gało aż 69 tys. pocho­dzą­cych z róż­nych roz­bi­tych puł­ków żoł­nie­rzy. Ten jed­nak wie­dział, że nie ma dużych szans na sta­bi­li­za­cję frontu na linii rzeki. Nie z tymi żoł­nie­rzami. Dla­tego posta­no­wił wzno­wić odwrót w kie­runku Odry, na Pren­zlau i Szcze­cin, pozo­sta­wia­jąc Ber­lin bez osłony. Króla pru­skiego nie było już w sto­licy; prze­by­wał w Kostrzy­nie nad Odrą. 24 paź­dzier­nika odwrót został wzno­wiony. Pru­ski naczelny wódz wziął ze sobą 35 tys. żoł­nie­rzy i przedarł się z tymi woj­skami, nim pier­ścień blo­kady został zamknięty. 24 tys. żoł­nie­rzy pozo­stało w Mag­de­burgu jako stały gar­ni­zon, który miał spo­wol­nić fran­cu­ski pościg. Już 19 paź­dzier­nika marsz. Murat ruszył w kie­runku twier­dzy; poko­nał tego dnia 32 km. 20 paź­dzier­nika armia fran­cu­ska miała już dwa dogodne punkty prze­pra­wowe przez Łabę (Wit­ten­berga i Des­sau)17. Jako pierw­szy do Ber­lina 24 paź­dzier­nika wkro­czył trium­fal­nie III K marsz. Davo­uta – była to nagroda Napo­le­ona za Auerstädt. Cesarz prze­by­wał wtedy w Pocz­da­mie. Tego samego dnia straż przed­nia Murata (bry­gada huza­rów Lasalle’a po 60-kilo­me­tro­wym mar­szu) sta­nęła w pobliżu Char­lot­ten­burga. 27 paź­dzier­nika do pru­skiej sto­licy przy­był oso­bi­ście Napo­leon w asy­ście cesar­skiej gwar­dii18.

Kapitulacja Magdeburga

Kapi­tu­la­cja Mag­de­burga

21 paź­dzier­nika roz­po­częło się oblę­że­nie Mag­de­burga. Począt­kowo pro­wa­dziły je IV K marsz. Soulta i VI K marsz. Neya. Osta­tecz­nie pod twier­dzą pozo­stał tylko Ney z 18 tys. żoł­nie­rzy i bez cięż­kiej arty­le­rii. Nie miał wiel­kich szans na zła­ma­nie oporu 24 tys. Pru­sa­ków gen. broni Franza von Kle­ista ukry­tych za gru­bymi murami twier­dzy (obrońcy dys­po­no­wali 300 dzia­łami). Oblę­że­nie ogra­ni­czało się w sumie do lokal­nych poty­czek na przed­polu i oka­zjo­nal­nego ostrze­li­wa­nia for­tecy, choć bar­dziej na wiwat. O sta­nie pru­skiego morale niech świad­czy jeden przy­kład. Pod­czas nie­uda­nej roz­mowy z fran­cu­skim par­la­men­ta­riu­szem (gen. dyw. Domi­ni­que Van­damme) 23 paź­dzier­nika w spra­wie pod­da­nia mia­sta jeden z dowód­ców pru­skich (gen. mjr August von Alven­sle­ben) powie­dział do Fran­cuza: „Rzuć­cie naj­pierw kilka bomb i gra­na­tów na mia­sto, a uparty guber­na­tor zmieni swoje sta­no­wi­sko”19. Mar­sza­łek Ney zapro­po­no­wał pru­skiemu komen­dan­towi hono­rową kapi­tu­la­cję, jed­nak ten odmó­wił. Wobec tego Ney naka­zał „zbom­bar­do­wa­nie” for­tecy ogniem lek­kiej arty­le­rii (gdyż tylko taką posia­dał). Ostrzał ten nie mógł spo­wo­do­wać w twier­dzy żad­nych szkód, ale poskut­ko­wał od razu. 7 listo­pada Kle­ist pod­pi­sał rozejm, a następ­nego dnia ska­pi­tu­lo­wał. Póź­niej zacho­wa­nie to było tłu­ma­czone bez­sen­sow­no­ścią kon­ty­nu­owa­nia obrony w obli­czu upadku nie­mal wszyst­kich pru­skich twierdz na zachód od Odry, a także… prośbą lud­no­ści cywil­nej, chcą­cej unik­nąć ofiar pod­czas oblę­że­nia. I Kle­ist uległ tym namo­wom. 11 listo­pada gar­ni­zon pru­ski wyma­sze­ro­wał z twier­dzy20.

Potyczki pod Zehdenick i Boitzenburgiem

Potyczki pod Zehde­nick i Boit­zen­bur­giem

Tym­cza­sem woj­skom ks. Hohen­lohe udało się omi­nąć nie­zbyt ener­gicz­nie manew­ru­ją­cego marsz. Ber­na­dotte’a i 26 paź­dzier­nika dotrzeć pod Zehde­nick, skąd już było tylko 80 kilo­me­trów do Odry. Tu jed­nak dości­gnęła Pru­sa­ków awan­garda marsz. Murata: bry­gada huza­rów gen. bryg. Anto­ine’a Lasalle’a, która w ciągu ostat­niej doby poko­nała aż 65 kilo­me­trów! Fran­cu­ski bry­ga­dier był jed­nak zbyt słaby, aby osa­czyć całą armię pru­ską. Mimo przy­gnia­ta­ją­cej dys­pro­por­cji sił Lasalle rzu­cił jed­nak wyzwa­nie pru­skiemu księ­ciu. Roz­go­rzały zacięte walki. Lasalle bro­nił się tak twardo i nie­ustę­pli­wie (z odsie­czą przy­była w końcu 2. DDrag gen. dyw. Emma­nu­ela Gro­uchy’ego), że ks. Hohen­lohe zamiast poma­sze­ro­wać na wschód, musiał skrę­cić na pół­noc, ku Tem­pli­nowi. Murat prze­czu­wał, że była to tylko arier­garda, a trzon wojsk pru­skich na­dal masze­ruje na Szcze­cin. Nie mógł do tego dopu­ścić. Na jego prośbę marsz. Lan­nes pode­słał do straży przed­niej 3 tys. bagne­tów (1. DP gen. dyw. Louisa Sucheta), zaś Murat – bry­gadę strzel­ców kon­nych gen. bryg. Édouarda Mil­hauda i dywi­zję dra­goń­ską Gro­uchy’ego. 27 paź­dzier­nika doszło do kolej­nej zacie­kłej potyczki pod Boit­zen­bur­giem. Hohen­lohe w ostat­niej chwili schro­nił się za murami Pren­zlau. Murat uwa­żał, że to opóź­nie­nie ze strony Lan­nes’a nie pozwo­liło roz­bić osta­tecz­nie wojsk pru­skich jesz­cze tego samego dnia: „Gdyby pie­chota [marsz. Lan­nes’a – przyp. autora] zdo­łała przy­być na czas, woj­ska nie­przy­ja­ciel­skie nie zdo­ła­łyby się tędy prze­do­stać, a książę Hohen­lohe być może musiałby kapi­tu­lo­wać”21.

Kapitulacje pod Prenzlau i Pasewalk

Kapi­tu­la­cje pod Pren­zlau i Pase­walk

Armia pru­ska masze­ro­wała całą noc, gdy jed­nak dotarła o świ­cie 28 paź­dzier­nika do Pren­zlau, ujrzała przed sobą bry­gadę huza­rów Lasalle’a. Nie­ba­wem przy­był marsz. Murat i opa­sał mia­sto pier­ście­niem skła­da­ją­cym się z bry­gady sza­se­rów Mil­hauda i dwóch dywi­zji dra­goń­skich (2. Gro­uchy’ego i 3. Marca Beau­monta). W tej sytu­acji książę Hohen­lohe zre­zy­gno­wał z dal­szego oporu i ska­pi­tu­lo­wał z 10 tys. pru­skich żoł­nie­rzy22. Dopiero potem dowie­dział się, że Murat miał nie­całe 5 tys. Fran­cu­zów; dwa razy mniej niż Pru­sacy. Część nie­do­bit­ków wojsk pru­skich, które nie wkro­czyły do Pren­zlau (5 tys. żoł­nie­rzy), teraz rzu­ciła się do ucieczki na pół­noc, w stronę Pase­walk. 29 paź­dzier­nika dopa­dła je bry­gada sza­ser­ska Mil­hauda i zmu­siła do kapi­tu­la­cji23. Przy takim nasta­wie­niu żoł­nie­rzy pru­skich z całej armii głów­nej księ­cia Hohen­lohe w krót­kim cza­sie pozo­stał tylko 22-tysięczny kor­pus von Blüchera i ks. Karola Weimar­skiego. W pościg za nimi ruszyli trzej napo­le­oń­scy mar­szał­ko­wie: Murat, Soult i Ber­na­dotte (razem pra­wie 50 tys. Fran­cu­zów)24. Począt­kowo armia pru­ska masze­ro­wała na Szcze­cin. Wkrótce plan ten jed­nak uległ zmia­nie.

Bitwa o Lubekę

Bitwa o Lubekę

Kiedy twier­dze w Pren­zlau i Szcze­ci­nie padły bez jed­nego strzału, nie­do­bitki kor­pusu pru­skiego von Blüchera (w sumie ok. 20 tys. żoł­nie­rzy) ruszyły w stronę Meklem­bur­gii i Bał­tyku. Pru­sacy mieli nadzieję, że w któ­rymś z por­tów stoi angiel­ska eska­dra i pomoże im w ewa­ku­acji do Prus Wschod­nich. 1 listo­pada pościg marsz. Murata (2. BDrag gen. bryg. Nico­lasa Bec­kera ze składu 2. DDrag Gro­uchy’ego) dopadł pod Anklam część masze­ru­ją­cych oddzia­łów von Blüchera, zmu­sza­jąc je do pod­da­nia się. Według róż­nych danych ska­pi­tu­lo­wało od 1,1 tys. żoł­nie­rzy (E. von Höpfner) do 3,5 tys. (L. Picard)25. Tego samego dnia pod Waren pru­ską straż tylną dopa­dła for­poczta I K marsz. Ber­na­dotte’a (bry­gada huza­rów/sza­se­rów gen. bryg. Pierre’a Watiera). W tej sytu­acji pru­ski dowódca przy­spie­szył marsz. Jed­no­cze­śnie podzie­lił swoje woj­ska na dwa osobne kor­pusy: 10 tys. Pru­sa­ków pod oso­bi­stym dowódz­twem von Blüchera wyco­fy­wało się w kie­runku Wol­nego Mia­sta Lubeki (to jedyny wtedy port, skąd mogła nadejść pomoc Angli­ków), a pozo­sta­łych 11 tys. pod wodzą gen. por. Chri­stiana von Win­ninga ruszyło w stronę Ros­to­cku. Ich śla­dem podą­żało ponad 47 napo­le­oń­skich żoł­nie­rzy pod roz­ka­zami mar­szał­ków Murata, Soulta i Ber­na­dotte’a26. Dalej była już gra­nica duń­ska, ale rząd w Kopen­ha­dze, oba­wia­jący się Napo­le­ona, kate­go­rycz­nie zabro­nił armii pru­skiej wkra­cza­nia na tery­to­rium korony duń­skiej. Sądzę, że nawet gdyby Blücher chciał szu­kać ratunku poza gra­nicami kraju, nic by to mu nie pomo­gło, gdyż armia napo­le­oń­ska natych­miast ruszy­łaby w ślad za nim. Gdy marsz. Murat zajął Ros­tock i Wismar, jedyną drogą ucieczki stał się port lubecki.

W ciągu czte­rech dni nie­prze­rwa­nej rej­te­rady kor­pus pru­ski von Blüchera poko­nał aż 120 km i dotarł­szy do Lubeki, zamknął się za jej murami z ponad 16–17 tys. żoł­nie­rzy27. Osta­teczna klę­ska była już tylko kwe­stią czasu. O świ­cie 6 listo­pada pra­wie 35 tys. żoł­nie­rzy fran­cu­skich przy­pu­ściło gwał­towny atak na mia­sto. Po zacię­tych wal­kach ulicz­nych, w któ­rych pole­gło lub zostało ran­nych ok. 3 tys. żoł­nie­rzy pru­skich, a ok. 6 tys. dostało się do fran­cu­skiej nie­woli, Blücher został wypchnięty z mia­sta wraz z nie­spełna 8 tys. nie­do­bit­ków28. Dwa dni póź­niej jed­nak pod Rat­kau oca­lałe resztki wojsk pru­skich zostały okrą­żone i zmu­szone do kapi­tu­la­cji. Blücher oso­bi­ście dopi­sał w akcie kapi­tu­la­cji: „Kapi­tu­luję, bo nie mam ani chleba, ani amu­ni­cji”29.

Kapitulacje Szczecina i Kostrzyna

Kapi­tu­la­cje Szcze­cina i Kostrzyna

29 paź­dzier­nika bry­gada huza­rów gen. bryg. Anto­ine’a Lasalle’a dotarła do Löcknitz, 26 km od Szcze­cina. Twier­dzy szcze­ciń­skiej bro­nił 6,5-tysięczny gar­ni­zon pru­ski gen. por. Frie­dri­cha von Rom­berga z 120 dzia­łami30. Lasalle, mający tylko 700 sza­bel i ani jed­nej armaty, wezwał komen­danta twier­dzy do kapi­tu­la­cji i po kilku godzi­nach per­trak­ta­cji o świ­cie 30 paź­dzier­nika for­teca ska­pi­tu­lo­wała. Dowie­dziaw­szy się o tym, marsz. Lan­nes natych­miast prze­rzu­cił tam część 1. DP Sucheta (1. BP gen. bryg. Michela Claparède’a), która obsa­dziła mia­sto. Na wieść o tym Napo­leon napi­sał do marsz. Murata: „Moje gra­tu­la­cje za zdo­by­cie Szcze­cina; jeśli twoja kawa­le­ria lekka zdo­bywa twier­dze, muszę roz­wią­zać sape­rów [kor­pus inży­nie­ryjny – przyp. autora] i prze­to­pić ciężką arty­le­rię”31. Bry­gada Lasalle’a zyskała sobie dumne miano „la Bri­gade Infer­nale”, czyli Pie­kielna Bry­gada.

W tym samym cza­sie III K marsz. Davo­uta i VII K marsz. Auge­reau zatrzy­mały się nad Odrą. 31 paź­dzier­nika pod murami twier­dzy kostrzyń­skiej (2,4 tys. Pru­sa­ków z 80 dzia­łami) poja­wiła się straż przed­nia Davo­uta ze składu 3. DP gen. dyw. Char­les’a Gudina. Ponie­waż roz­kaz mar­szałka wzy­wał Gudina nad Odrę, ten 1 listo­pada pozo­sta­wił pod Kostrzy­nem tylko jeden pułk pie­choty (85. pp). Jed­no­cze­śnie w stronę twier­dzy ruszyły oddziały VII K marsz. Auge­reau32. Fran­cuzi do tego stop­nia przy­wy­kli już chyba do nie­praw­do­po­dob­nej demo­ra­li­za­cji armii pru­skiej, że ofi­cer fran­cu­ski (gen. bryg. Nico­las Gau­thier, dowódca 2. BP) dum­nie oświad­czył, że domaga się kapi­tu­la­cji, gro­żąc zbom­bar­do­wa­niem mia­sta, nawet dla pozoru nie czy­niąc żad­nych przy­go­to­wań do oblę­że­nia. Reak­cja obroń­ców Kostrzyna była natych­mia­stowa: twier­dza pod­dała się bez jed­nego wystrzału33.

Podsumowanie

Pod­su­mo­wa­nie

W ciągu 39 dni napo­le­oń­skiego blitz­kriegu dumna nie­gdyś armia pru­ska została starta na proch. O roz­mia­rach pogromu niech świad­czy fakt, że marsz. Murat napi­sał do Napo­le­ona, iż wojna skoń­czyła się, ponie­waż… zabra­kło prze­ciw­nika34. Do nie­woli fran­cu­skiej poma­sze­ro­wało ponad 140 tys. pru­skich żoł­nie­rzy, a około 60 tys. pole­gło lub zostało ran­nych, w tym 25 tys. pod Jeną i Auerstädt. Zdo­bycz wojenna objęła 250 pru­skich sztan­da­rów i aż 800 dział. Więk­szość pru­skich twierdz, czę­sto w sta­nie nie­tknię­tym, ska­pi­tu­lo­wała, nie­jed­no­krot­nie w upo­ka­rza­jący spo­sób. Skalę ponie­sio­nej klę­ski dobit­nie poka­zuje pro­ste zesta­wie­nie wybra­nych twierdz i liczby pod­da­ją­cych się żoł­nie­rzy pru­skich autor­stwa Alek­san­dra Michaj­łow­skiego-Dani­lew­skiego: Erfurt (14 tys.), Span­dau (1,2 tys.), Szcze­cin (5 tys.), Kostrzyn (4 tys.), Mag­de­burg (24 tys.), Hameln (5 tys.), Nien­burg (3 tys.) i Gło­gów (2 tys.). Razem dawało to – tylko w cza­sie pru­skiego odwrotu – nie­mal 60 tys. żoł­nie­rzy króla Prus, któ­rzy ska­pi­tu­lo­wali przed armią napo­le­oń­ską35.

Oca­lały tylko roz­pro­szone gar­ni­zony na Ślą­sku, Pomo­rzu Zachod­nim i Gdań­skim oraz w Pru­sach Wschod­nich. Jako jedyny z całej armii pru­skiej ura­to­wał się z tej kata­strofy słaby kor­pus pru­ski gen. por. Wil­helma von Lesto­cqa sto­jący nad środ­kową Wisłą36. Król Fry­de­ryk Wil­helm III schro­nił się osta­tecz­nie w Kró­lewcu, na krań­cach monar­chii Hohen­zol­ler­nów, ucho­dząc pod opiekę cara Rosji Alek­san­dra I. Kam­pa­nia pru­ska dobie­gła końca. Zaczy­nała się kam­pa­nia pol­ska.

Rozdział II. Na froncie dyplomatycznym

Roz­dział II NA FRON­CIE DYPLO­MA­TYCZ­NYM

Rokowania z Prusami w Charlottenburgu

Roko­wa­nia z Pru­sami w Char­lot­ten­burgu

Pierw­szą próbę roko­wań z Napo­le­onem pod­jął król pru­ski zale­d­wie cztery dni po klę­skach pod Jeną i Auerstädt. Tego dnia mar­kiz Giro­lamo Luc­che­sini wyje­chał z Mag­de­burga, do cesa­rza jed­nak nie dotarł37. Zatrzy­mał go w dro­dze przez Wit­ten­bergę marsz. Louis Davout, który powia­do­mił Napo­le­ona o pru­skiej wizy­cie. 22 paź­dzier­nika przy­był na spo­tka­nie gen. dyw. Géraud Duroc, mar­sza­łek dworu. Prze­ka­zał natych­miast wstępne warunki cesa­rza doty­czące zawie­sze­nia broni – odda­nie twierdz w Hameln i Mag­de­burgu oraz usta­le­nie roz­gra­ni­cze­nia wojsk na linii Odry. Póź­niej warunki te zostały uści­ślone: gra­nica pru­sko-fran­cu­ska na Łabie, Mag­de­burg miał pozo­stać pru­ski, Hohen­zol­ler­no­wie wypłacą 100 mln fran­ków odszko­do­wań wojen­nych, a do tego docho­dziła rezy­gna­cja Ber­lina z wszel­kiej kon­troli nad kra­jami nie­miec­kimi, które miały utwo­rzyć kon­fe­de­ra­cję pod pro­tek­to­ra­tem Fran­cji. Dele­ga­cja pru­ska nie zaak­cep­to­wała tych posta­no­wień. Mimo to roko­wa­nia były kon­ty­nu­owane. Sytu­acji nie popra­wiła nawet wymiana listów przez Napo­le­ona i Fry­de­ryka Wil­helma III38.

6 listo­pada na nara­dzie w Gru­dzią­dzu król Prus zaak­cep­to­wał warunki fran­cu­skie z 30 paź­dzier­nika, gdyż dal­sze pro­wa­dze­nie wojny uznał za nie­moż­liwe39. Fry­de­ryk Wil­helm III zga­dzał się m.in. na przy­łą­cze­nie do Związku Reń­skiego, a nawet wypo­wie­dze­nie wojny Rosji, gdyby ta doko­nała agre­sji na Tur­cję. Hohen­zol­lern oba­wiał się cały czas, że nawet 70 tys. Rosjan obie­ca­nych przez cara Alek­san­dra I nie wystar­czy, by zatrzy­mać napo­le­oń­ską machinę wojenną40. 8 listo­pada strona fran­cu­ska (Géraud Duroc) przed­sta­wiła nowy pro­jekt trak­tatu: natych­mia­stowe wyco­fa­nie wojsk rosyj­skich z Prus, linią roz­gra­ni­cza­jącą strony miała być Wisła, po raty­fi­ka­cji trak­tatu Prusy odda­dzą twier­dze w Mag­de­burgu, Hameln, Nien­burgu i Gdań­sku, a sam układ miał zostać raty­fi­ko­wany w Gru­dzią­dzu naj­póź­niej 12 listo­pada41. Dele­ga­cja pru­ska kry­ty­ko­wała jed­nak Napo­le­ona za nie­prze­strze­ga­nie posta­no­wień umowy w kwe­stii zatrzy­ma­nia armii fran­cu­skiej na Wiśle (twier­dzono, że tam gdzie było to moż­liwe, kor­pusy WA otrzy­my­wały roz­kazy prze­kro­cze­nia rzeki).

Po kapi­tu­la­cji Mag­de­burga i wkro­cze­niu armii napo­le­oń­skiej na Śląsk Napo­leon zażą­dał dodat­kowo prze­ka­za­nia Toru­nia, Gru­dzią­dza i war­szaw­skiej Pragi oraz zawar­cia pokoju z Rosją i Anglią (pro­jekt z 16 listo­pada 1806 roku)42. 22 listo­pada Fry­de­ryk Wil­helm III osta­tecz­nie odrzu­cił warunki rozejmu. Roko­wa­nia zostały zerwane. W spo­sób dobitny pod­su­mo­wał je Napo­leon 25 listo­pada w Kostrzy­nie nad Odrą: „Po oświad­cze­niu króla […], że nie zamie­rza swo­ich spraw oddzie­lić od rosyj­skich, cały cię­żar odpo­wie­dzial­no­ści za wyda­rze­nia wyni­ka­jące z kon­ty­nu­owa­nia wojny spad­nie na władcę Prus. Jeżeli woj­ska Fran­cji odniosą zwy­cię­stwo nad Rosja­nami, nie będzie już żad­nego króla Prus”43.

Pod­su­mo­wu­jąc nego­cja­cje, należy uznać, że tydzień po Jenie król pru­ski był gotów zaak­cep­to­wać nawet cięż­kie warunki pokoju. A za takie na pewno trzeba uznać fran­cu­ską anek­sję lewego brzegu Łaby. Nawet zerwa­nie z kra­jami nie­miec­kimi czy wysoka kon­try­bu­cja nie prze­stra­szyły władcy. Więk­szość dorad­ców kró­lew­skich była za przy­ję­ciem warun­ków Napo­le­ona. Jed­nak twardy opór frak­cji kró­lo­wej Luizy Pru­skiej i obawa króla przed zerwa­niem soju­szu z carem, a w kon­se­kwen­cji moż­liwą wojną z Rosją, dopro­wa­dziły w końcu do zerwa­nia roz­mów o pokoju44. Fry­de­ryk Wil­helm III nie miał za bar­dzo wyj­ścia. Odrzu­ce­nie pomocy Peters­burga rów­na­łoby się pod­po­rząd­ko­wa­niu woli Paryża. Prusy sta­łyby się czymś w rodzaju pań­stwa wasal­nego. Władca pru­ski nie miał żad­nej moż­li­wo­ści zmu­sze­nia wojsk rosyj­skich do odwrotu z Prus; nawet gdyby tego chciał45. Dal­sza wojna stała się w tej sytu­acji nie­unik­niona.

Polityka Austrii wobec Prus i Francji

Poli­tyka Austrii wobec Prus i Fran­cji

Austria, zła­mana i upo­ko­rzona klę­ską 1805 roku, nie czuła się na siłach wsz­czy­nać nowej wojny z Fran­cją, cho­ciaż jej poten­cjalny sojusz z Anglią i Rosją mógł zaowo­co­wać pomocą finan­sową i pod­re­pe­ro­wa­niem nad­we­rę­żo­nego budżetu pań­stwa. Trwała reor­ga­ni­za­cja armii austriac­kiej pro­wa­dzona przez arcy­księ­cia Karola w Cze­chach i na Ślą­sku46. Z dru­giej strony stała obec­ność armii fran­cu­skiej w Ita­lii zmu­szała Wie­deń do pozo­sta­wie­nia dla osłony gra­nicy połu­dnio­wej monar­chii od 80 do 100 tys. żoł­nie­rzy! Poło­że­nie Austrii w 1806 r. było podobne do poło­że­nia Prus w 1805 r. Wie­deń dosko­nale pamię­tał brak pomocy ze strony Ber­lina pod­czas ubie­gło­rocz­nej wojny z Napo­le­onem. Nowa klę­ska Habs­bur­gów mogła dopro­wa­dzić do cał­ko­wi­tej zagłady pań­stwa. Obo­jęt­ność rządu austriac­kiego wobec kata­strofy pru­skiej pod Jeną i Auerstädt była rozu­miana przez kręgi dwor­skie i opi­nię publiczną w Austrii jako rodzaj spra­wie­dli­wej zemsty na wia­ro­łom­nym sojusz­niku z Ber­lina47. Edu­ard von Höpfner uwa­żał, iż klę­ska Prus przy­szła tak szybko, że Wie­deń nie miał szans zare­ago­wać na to. Poza tym rząd austriacki bacz­nie obser­wo­wał sytu­ację i nad­cho­dzącą odsiecz rosyj­ską: „Pierw­sze zwy­cię­stwo Rosjan skło­ni­łoby nie­wąt­pli­wie Austria­ków do udziału w woj­nie [z Fran­cją – przyp. autora] […]48”.

Napo­leon nie mógł lek­ce­wa­żyć poko­na­nej Austrii; musiał brać pod uwagę ryzyko poten­cjal­nego „ciosu w plecy”. Dyplo­ma­tyczne próby Paryża osią­gnię­cia poro­zu­mie­nia z Wied­niem koń­czyły się zawsze tak samo – Austria po 14 latach wojen nie była w sta­nie pro­wa­dzić wojny z żad­nym mocar­stwem euro­pej­skim. Jeśli zbliży się do Fran­cji, nastąpi zerwa­nie z Rosją i Pru­sami. I na odwrót. Wła­dze wie­deń­skie chciały jed­nak poka­zać publicz­nie, że Austria nie jest tak bez­bronna, jakby się wyda­wało. Temu celowi słu­żyła m.in. kon­cen­tra­cja 60–70 tys. żoł­nie­rzy cesar­skich w Cze­chach oraz demon­stra­cja wzdłuż gra­nicy z Bawa­rią i Sak­so­nią, a następ­nie w Gali­cji. Na pyta­nia Paryża o przy­czynę tych zbro­jeń i prze­gru­po­wań Wie­deń odpo­wia­dał nie­zmien­nie: Austria gra­ni­czy z pań­stwami toczą­cymi ze sobą wojny, dla­tego musi zadbać o bez­pie­czeń­stwo swo­ich gra­nic i posza­no­wa­nie swo­jej suwe­ren­no­ści.

Napo­leon nie wie­rzył w te dekla­ra­cje. Jak Austria, któ­rej Fran­cja ode­brała Nider­landy, Szwa­bię, Medio­lan, Wene­cję, Toska­nię, Tyrol i Dal­ma­cję oraz zwierzch­nic­two nad Rze­szą Nie­miecką, może poważ­nie myśleć o poko­jo­wych sto­sun­kach ze swoim agre­so­rem49? Dla­tego cesarz Fran­cu­zów nie chciał obec­nie dawać Austrii pre­tek­stu do wojny, a z dru­giej strony roz­po­czął jawne przy­go­to­wa­nia do kon­fron­ta­cji zbroj­nej, chcąc w ten spo­sób zastra­szyć dwór wie­deń­ski; co też mu się osta­tecz­nie udało. Przy­kła­dem dru­giego sce­na­riu­sza był list cesa­rza do wice­króla Włoch Euge­niu­sza de Beau­har­nais z 4 listo­pada 1806 roku o kon­cen­tra­cji przez niego 60 tys. żoł­nie­rzy napo­le­oń­skich (uwzględ­nia­jąc Armię Dal­ma­cji marsz. Augu­sta Mar­monta), co miało w zupeł­no­ści skrę­po­wać poten­cjalne ruchy agre­sywne 100-tysięcz­nej armii austriac­kiej w Ita­lii. Goto­wość ope­ra­cyjna miała być osią­gnięta 1 grud­nia. W liście do cesa­rza Fran­ciszka I Napo­leon napi­sał, iż ocze­kuje od niego jedy­nie neu­tral­no­ści, a nie czyn­nego soju­szu. Dla bez­pie­czeń­stwa i zastra­sze­nia Wied­nia napo­le­oń­ska Armia Ita­lii była na­dal roz­bu­do­wy­wana. 14 marca 1807 roku powinna mieć 80 tys. żoł­nie­rzy, a spo­dzie­wano się nie­ba­wem kolej­nych 10 tys. Z dru­giej strony sza­cunki wywiadu fran­cu­skiego mówiły o obec­no­ści nawet 120 tys. żoł­nie­rzy austriac­kich.

Kana­łami dyplo­ma­tycz­nymi Napo­leon prze­ka­zał do Wied­nia infor­ma­cję, że jaka­kol­wiek próba media­cji Austrii w toczą­cym się kon­flik­cie może mieć miej­sce tylko pod warun­kiem prze­rwa­nia zbro­jeń przez cesa­rza Fran­ciszka I. Jed­no­cze­śnie zwró­cono uwagę Domowi Austriac­kiemu, że Fran­cja jest bar­dzo zanie­po­ko­jona moż­li­wo­ścią wcią­gnię­cia Austrii przez Rosję do koali­cji anty­fran­cu­skiej. 7 listo­pada 1806 roku gen. dyw. Anto­ine Andréossy został mia­no­wany nowym amba­sa­do­rem Fran­cji w Wied­niu. Wybór woj­sko­wego nie był przy­pad­kowy: „Niech pan wytłu­ma­czy mini­strowi, że to, co cesarz [Fran­ci­szek I – przyp. autora] rozu­mie przez pokój, to sytu­acja, w któ­rej nic Austrii nie zagraża, a w któ­rej Austria nie stwa­rza pozo­rów, jakby tylko cze­kała na oka­zję do ataku na armię fran­cu­ską”50.

Jak widać, przez cały czas trwa­nia wojny cesarz oba­wiał się inter­wen­cji habs­bur­skiej. Jesz­cze 30 maja pisał do marsz. Guil­laume’a Brune’a, ówcze­snego dowódcy armii napo­le­oń­skiej w Niem­czech, że gdyby Austria ruszyła na wojnę, ma natych­miast zatrzy­mać marsz jej wojsk siłami swo­ich 60 tys. żoł­nie­rzy, do któ­rych będzie dołą­czone 20 tys. żoł­nie­rzy pol­skich i dru­gie tyle nie­miec­kich księ­cia Hie­ro­nima Bona­par­tego ze Ślą­ska51.

Rozdział III. Potencjał militarny stron

Roz­dział III POTEN­CJAŁ MILI­TARNY STRON

Wielka Armia Napoleona

Wielka Armia Napo­le­ona

27 paź­dzier­nika 1806 roku Napo­leon wydał z kwa­tery głów­nej w Pocz­da­mie roz­kaz dzienny o nastę­pu­ją­cej tre­ści (frag­ment): „[…] Wszyst­kie pro­win­cje aż po Odrę w Waszym są posia­da­niu. Żoł­nie­rze! Cheł­pią się Rosja­nie, iż na nas napadną. Wyj­dziemy im naprze­ciw, oszczę­dza­jąc im w ten spo­sób połowę drogi. Tutaj, w Pru­siech, będą mieli dru­gie Auster­litz. Naród, który tak rychło zapo­mniał o wiel­ko­dusz­no­ści, jaką oka­za­li­śmy mu po tej bitwie, gdzie ich cesarz, dwór i nie­do­bitki armii zawdzię­czają swe oca­le­nie jedy­nie udzie­lo­nej przez nas kapi­tu­la­cji […]”52.

Mimo widocz­nego opty­mi­zmu cesarz nie mógł nie dostrze­gać trud­no­ści wyni­ka­ją­cych z faktu, iż po jed­nej kam­pa­nii jego Wielka Armia miała z mar­szu przy­stą­pić do dru­giej: „Naj­trud­niej­szym zada­niem, jakie można nało­żyć na armię, jest wej­ście w drugą kam­pa­nię, prze­ciwko świe­żym nie­przy­ja­cio­łom [woj­skom rosyj­skim – przyp. autora], zaraz po tej [kam­pa­nii pru­skiej], w któ­rej jej [Wiel­kiej Armii] moralna ener­gia została czę­ściowo zużyta”53.

1 listo­pada 1806 roku armia napo­le­oń­ska nad Odrą podzie­lona była na trzy grupy kor­pu­śne. Pierw­sza z nich (Grupa Odrzań­ska) miała sta­no­wić osłonę przed spo­dzie­wa­nym ata­kiem ze strony wojsk rosyj­skich. Two­rzyły ją trzy kor­pusy armijne: III K marsz. Davo­uta (22,8 tys. bagne­tów i sza­bel) we Frank­fur­cie, V K marsz. Lan­nes’a (ok. 16 tys.) w Szcze­ci­nie i (powo­łany ofi­cjal­nie 19 listo­pada) IX K księ­cia Hie­ro­nima Bona­par­tego (19,3 tys. żoł­nie­rzy bawar­skich i wir­tem­ber­skich) na Ślą­sku. Razem – ponad 58 tys. żoł­nie­rzy napo­le­oń­skich. Grupa Ber­liń­ska, sta­no­wiąca cen­trum Wiel­kiej Armii, obej­mo­wała 9-tysięczną gwar­dię cesar­ską i 15-tysięczny VII K marsz. Auge­reau (w sumie ok. 24 tys. żoł­nie­rzy). Grupa Pości­gowa (57 tys. żoł­nie­rzy z 17-tysięcz­nym I K marsz. Ber­na­dotte’a, 24-tysięcz­nym IV K marsz. Soulta i 16-tysięcz­nym VI K marsz. Neya) ści­gała nie­do­bitki pru­skie von Blüchera i księ­cia Weimaru, które sam Napo­leon nazy­wał potocz­nie „prze­klę­tymi ucie­ki­nie­rami”. Ze względu na przy­stą­pie­nie do wojny Rosji Grupa Odrzań­ska ruszyła w stronę Wisły. Za nią 7 listo­pada ruszył z Ber­lina VII K marsz. Auge­reau oraz – ze składu Kor­pusu Kawa­le­rii Rezer­wo­wej marsz. Murata – w kolej­no­ści mar­szo­wej: 3. DDrag Beau­monta, 1. DDrag Kle­ina, 5. DDrag gen. dyw. Nico­lasa Bec­kera i 1. DKir gen. dyw. Étienne’a Nan­so­uty’ego. Do tego docho­dzić miała bry­gada kawa­le­rii lek­kiej gen. bryg. Édouarda Mil­hauda. W ten spo­sób Grupa Odrzań­ska prze­kro­czyła siłę 80 tys. bagne­tów i sza­bel pod roz­ka­zami marsz. Murata54.

Liczeb­ność i skład Grupy Odrzań­skiej przed­sta­wiały się nastę­pu­jąco55:

Kor­pus Kawa­le­rii Rezer­wo­wej (Murat):

– 1. i 3. DDrag: 4,8 tys. sza­bel,

– 5. DDrag: 1,2 tys. sza­bel,

– 1. DKir: 2,4 tys. sza­bel,

– bry­gada Mil­hauda (1. phuz i 13. psk): 0,8 tys. sza­bel,

Razem: 9,2 tys. sza­bel.

III K (Davout): 22 tys. bagne­tów i 1,2 tys. sza­bel,

V K (Lan­nes): 16 tys. bagne­tów i 1,2 tys. sza­bel,

VII K (Auge­reau): 16 tys. bagne­tów i 1,2 tys. sza­bel,

IX K (część – ks. Hie­ro­nim): 12 tys. bagne­tów i 2 tys. sza­bel,

Razem: 66 tys. bagne­tów i 5,6 tys. sza­bel.

Siła ogólna Grupy Odrzań­skiej to 66 tys. bagne­tów i 14,4 tys. sza­bel, tj. 80,4 tys. żoł­nie­rzy.

Jed­no­cze­śnie trwał pro­ces reor­ga­ni­za­cji dru­giej grupy kor­pu­śnej, która po osta­tecz­nym roz­bi­ciu resz­tek pru­skiej armii na lewym brzegu Odry zaczęła wkra­czać na zie­mie pol­skie. Napo­leon nie spo­dzie­wał się wtedy obec­no­ści w War­sza­wie wię­cej jak 30–40 tys. Rosjan. Dal­sze prze­su­nię­cia Wiel­kiej Armii były zapla­no­wane nastę­pu­jąco: VI K (Ney) miał dotrzeć do Pozna­nia 25 listo­pada, dzień póź­niej do Frank­furtu nad Odrą miał wkro­czyć IV K (Soult), zaś do pru­skiej sto­licy miał on dotrzeć 21–22 listo­pada. Już 19 listo­pada do Ber­lina wje­chała 4. DDrag (Sahuc), a dzie­sięć dni póź­niej przy­była do Pozna­nia. 21 listo­pada przez sto­licę Hohen­zol­ler­nów prze­szła bry­gada huza­rów Lasalle’a. 29 listo­pada do sto­licy Wiel­ko­pol­ski miała wkro­czyć 2. DDrag Gro­uchy’ego. I K (Ber­na­dotte) na­dal pozo­sta­wał w tyle: dopiero 27 listo­pada miał wejść do Ber­lina56. Do pierw­szej kam­pa­nii zimo­wej na zie­miach pol­skich cesarz skon­cen­tro­wał w dwóch masach ude­rze­nio­wych ok. 140 tys. żoł­nie­rzy, z czego do bez­po­śred­niego uży­cia prze­zna­czono ponad 103 tysiące.

Przed­sta­wia­jąc dane liczebne poszcze­gól­nych kor­pu­sów Wiel­kiej Armii posłu­ży­łem się danymi z okresu od 11 listo­pada do 25 grud­nia 1806 roku, zaczerp­nię­tymi ze szcze­gó­ło­wej publi­ka­cji histo­ryka fran­cu­skiego Paula Foucarta57. Całość uzu­peł­ni­łem danymi pocho­dzą­cymi z opra­co­wa­nia nie­miec­kiego histo­ryka Oscara von Let­tow-Vor­becka58.

Kor­pus Kawa­le­rii Rezer­wo­wej – marsz. Joachim Murat, szef sztabu: gen. dyw. Augu­stin Bel­liard:

– bry­gada huza­rów (gen. bryg. Anto­ine Lasalle): 5. i 7. phuz (po trzy szwa­drony) – sześć szwa­dro­nów, 1013 sza­bel i 1009 koni,

– bry­gada kawa­le­rii lek­kiej (gen. bryg. Édouard Mil­haud): 1. phuz i 13. psk (po trzy szwa­drony) – sześć szwa­dro­nów, 691 sza­bel i 745 koni,

– bry­gada kawa­le­rii lek­kiej (gen. bryg. Pierre Watier): 11. psk i 1. pułk szwo­le­że­rów bawar­skich Kron­prinz (po trzy szwa­drony): sześć szwa­dro­nów, 835 sza­bel i 854 konie.

Razem według stanu z 28 listo­pada 1806 roku sta­no­wiło to 18 szwa­dro­nów kawa­le­rii lek­kiej z 2539 sza­blami. Tabor konny obej­mo­wał 2608 wierz­chow­ców. Dodat­kowo deta­szo­wa­nych było dal­szych 280 kawa­le­rzy­stów i 256 koni; hospi­ta­li­zo­wa­nych było kolej­nych 25 żoł­nie­rzy.

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

1. E. Tarle, Napo­leon, War­szawa 1950, s. 204. [wróć]

2. A.G. Mac­do­nell, Napo­leon i jego mar­szał­ko­wie, War­szawa 1992, s. 93. [wróć]

3. F. Lora­ine Petre, Napo­leon’s Conqu­est of Prus­sia 1806, Lon­don 1901, s. 183–185. [wróć]

4. J. Tulard, Murat, Gdańsk 2002, s. 106. [wróć]

5. M. Kukiel, Wojny napo­le­oń­skie, Poznań 2007, s. 142–143. [wróć]

6. Ch. Tho­umas, Mar­sza­łek Lan­nes, Oświę­cim 2015, s. 91. [wróć]

7. F. Lora­ine Petre, Napo­leon’s Conqu­est of Prus­sia…, s. 185–186. [wróć]

8. M. Kukiel, Wojny napo­le­oń­skie, s. 140. E. von Höpfner (Wojna lat 1806–1807. Kam­pa­nia 1806 roku, t. II, Oświę­cim 2014, s. 8) poda­wał odle­głość 75 km. Były to nie­do­bitki 2. Dywi­zji gen. por. Leopolda von War­ten­sle­bena masze­ru­jące do Nor­dhau­sen. Sta­no­wiły one część armii głów­nej ks. Karola Wil­helma Brunsz­wic­kiego, wyco­fu­ją­cej się spod Auerstädt. [wróć]

9. Książę Brunsz­wiku został ciężko ranny 14 paź­dzier­nika pod Auerstädt i zmarł dwa dni póź­niej. [wróć]

10. E. von Höpfner, Wojna lat 1806–1807…, t. II, s. 9. [wróć]

11. L. Picard ( Kawa­le­ria w woj­nach Rewo­lu­cji i Cesar­stwa 1792––1815, t. I, Oświę­cim 2013, s. 253) poda­wał, iż w Erfur­cie pod­dało się 15 tys. Pru­sa­ków, w tym 6 tys. ran­nych. [wróć]

12. E. von Höpfner, Wojna lat 1806–1807…, t. II, s. 18. [wróć]

13. F. Lora­ine Petre, Napo­leon’s Conqu­est of Prus­sia…, s. 197–198.Tro­chę ina­czej nego­cja­cje i postawę Blüchera przed­sta­wił E. von Höpfner w pracy Wojna lat 1806–1807… (t. II, s. 20–23). [wróć]

14. F. Lora­ine Petre, Napo­leon’s Conqu­est of Prus­sia…, s. 199–200. A. Thiers, Histo­ria Kon­su­latu i Cesar­stwa, t. III, cz. 2, Oświę­cim 2015, s. 272–273. Osobną komendę nad kor­pu­sem rezer­wo­wym otrzy­mał hra­bia Frie­drich von Kal­kreuth, póź­niej­szy komen­dant twier­dzy gdań­skiej. Król przed wyjaz­dem nie pozo­sta­wił żad­nych instruk­cji, w wyniku czego w armii pru­skiej na­dal pano­wał bała­gan i brak było zgody co do dal­szych dzia­łań. [wróć]

15. Wię­cej na temat bitwy pod Halle patrz: E. von Höpfner, Wojna lat 1806–1807…, t. II, s. 31–42; F. Lora­ine Petre, Napo­leon’s Conqu­est of Prus­sia…, s. 204–211. Prze­sa­dzone dane doty­czące strat pru­skich podała szwedzka autorka bio­gra­fii marsz. Ber­na­dotte’a, Mar­ga­reta Beck­man, która osza­co­wała je na 11 tys. żoł­nie­rzy (!), w tym 5 tys. zabi­tych i ran­nych, a samą bitwę okre­śliła jako „jedno z naj­waż­niej­szych zwy­cięstw w kam­pa­nii 1806 roku” (M. Beck­man, Jean Bap­ti­ste Ber­na­dotte, Gdańsk 2011, s. 97). [wróć]

16. Po zaję­ciu mia­sta przez Fran­cu­zów Pru­sacy wyco­fali się na linię wzgórz za mia­stem Halle, gdzie na­dal sta­wiali opór. Dupont wzno­wił bitwę, ale był zbyt wyczer­pany, by pora­dzić sobie z nie­przy­ja­cie­lem w poje­dynkę. W ostat­niej chwili z odsie­czą przy­była 2. DP gen. dyw. Jeana-Bap­ti­ste’a Dro­ueta d’Erlona (A. Thiers, Histo­ria Kon­su­latu i Cesar­stwa, t. III, cz. 2, s. 275) lub 3. DP gen. dyw. Oli­viera Rivauda (E. von Höpfner, Wojna lat 1806–1807…, t. II, s. 37). [wróć]

17. Most w Wit­ten­ber­dze pod­pa­liła pru­ska arier­garda, ale marsz. Davo­utowi udało się – z pomocą miesz­kań­ców mia­sta – uga­sić pożar i odbu­do­wać prze­prawę. Po zale­d­wie 2 godzi­nach III K ruszył na Ber­lin (J. Gal­la­her, Żela­zny mar­sza­łek. Bio­gra­fia Ludwika M. Davo­uta, Gdańsk 2000, s. 136–137). W Des­sau most został spa­lony doszczęt­nie. Oca­lały tylko filary. Wyko­rzy­stu­jąc je marsz. Lan­nes kazał zbu­do­wać pro­wi­zo­ryczną kładkę, a następ­nie w ciągu 4 godzin odbu­do­wano most. [wróć]

18. 21 listo­pada 1806 r. Napo­leon ogło­sił w Ber­li­nie akt blo­kady kon­ty­nen­tal­nej skie­ro­wany prze­ciwko Anglii. [wróć]

19. E. von Höpfner, Wojna lat 1806–1807…, t. II, s. 207–211. [wróć]

20. R. Bie­lecki, Mar­sza­łek Ney, War­szawa 1998, s. 58–59. [wróć]

21. Ch. Tho­umas, Mar­sza­łek Lan­nes, s. 90. [wróć]

22. Dokładną listę oddzia­łów pru­skich pod Pren­zlau podaje: E. von Höpfner, Wojna lat 1806–1807…, t. II, s. 122. J.H. Ander­son (The Cam­pa­ign of Jena 1806, Lon­don 1913, s. 62–63) wspo­mina, że w trak­cie wstęp­nej roz­mowy marsz. Murata z pru­skim puł­kow­ni­kiem Kar­lem von Mas­sen­ba­chem ten drugi doszedł do prze­ko­na­nia, iż Pren­zlau jest okrą­żone przez nie­mal 100 tys. żoł­nie­rzy fran­cu­skich! I taką też infor­ma­cję prze­ka­zał swo­jemu księ­ciu. Póź­niej w oso­bi­stej roz­mo­wie księ­cia Hohen­lohe z napo­le­oń­skim mar­szał­kiem Murat uro­czy­ście zarę­czył, że posiada pod roz­ka­zami owe 100 tysięcy. Liczba kapi­tu­lu­ją­cych Pru­sa­ków także była róż­nie oce­niana: 13 tysięcy (J.H. Ander­son, The Cam­pa­ign of Jena 1806, s. 63), a nawet 16 tys. żoł­nie­rzy (Ch. Tho­umas, Mar­sza­łek Lan­nes, s. 91). [wróć]

23. Liczbę 5 tys. Pru­sa­ków pod Pase­walk podaje: L. Picard, Kawa­le­ria w woj­nach Rewo­lu­cji i Cesar­stwa…, t. I, s. 258. E. von Höpfner (Wojna lat 1806–1807…, t. II, s. 134) podaje dokład­nie 4228 żoł­nie­rzy, w tym 2196 kawa­le­rzy­stów. [wróć]

24. J.H. Ander­son, The Cam­pa­ign of Jena 1806, s. 65. [wróć]

25. E. von Höpfner, Wojna lat 1806–1807…, t. II, s. 142; L. Picard, Kawa­le­ria w woj­nach Rewo­lu­cji i Cesar­stwa…, t. I, s. 259. F. Lora­ine Petre (Napo­leon’s Conqu­est of Prus­sia…, s. 254) poda­wał, że kapi­tu­lu­ją­cych Pru­sa­ków było ok. 2,2 tys. [wróć]

26. F. Lora­ine Petre, Napo­leon’s Conqu­est of Prus­sia…, s. 258. [wróć]

27. W mie­ście od 1 listo­pada sta­cjo­no­wało dodat­kowo 1,8 tys. żoł­nie­rzy szwedz­kich. Wię­cej na temat bitwy o Lubekę patrz: E. von Höpfner, Wojna lat 1806–1807…, t. II, s. 149–202. [wróć]

28. M.V. Legierre, Blücher: Sco­urge of Napo­leon, Nor­man–Okla­homa 2014, s. 110. Autor tro­chę niżej osza­co­wał straty Pru­sa­ków w Lubece na 2 tys. zabi­tych i ran­nych oraz 4 tys. w nie­woli. Nato­miast siłę kor­pusu pru­skiego po odwro­cie z mia­sta okre­ślił jako „mniej niż 10 000 ludzi”. [wróć]

29. F. Lora­ine Petre, Napo­leon’s Conqu­est of Prus­sia…, s. 286. [wróć]

30. C. Domal­ski, Napo­le­oń­ski Szcze­cin 1806–1813, Szcze­cin 2009, s. 18–21. Uwzględ­nia­jąc także maru­de­rów i inne nie­do­bitki, w Szcze­ci­nie mogło prze­by­wać nawet 10 tys. żoł­nie­rzy pru­skich. Siłę arty­le­rii (według róż­nych źró­deł) sza­co­wano na 120–200 dział. E. von Höpfner (Wojna lat 1806–1807…, t. II, s. 136–138) oce­niał stan gar­ni­zonu pru­skiego na 5284 żoł­nie­rzy i 281 dział, w tym 187 spraw­nych. [wróć]

31. J.H. Ander­son, The Cam­pa­ign of Jena 1806, s. 63. [wróć]

32. E. von Höpfner, Wojna lat 1806–1807…, t. II, s. 203–207. J. Gal­la­her (Żela­zny mar­sza­łek…, s. 139) podaje, że był to 21. pułk pie­choty linio­wej. [wróć]

33. A. Thiers (Histo­ria Kon­su­latu i Cesar­stwa, t. III, cz. 2, s. 296) poda­wał, że do kapi­tu­la­cji Kostrzyna dopro­wa­dziło rap­tem kilka kom­pa­nii pie­choty (z 85. pp) z gen. bryg. Claude’em Peti­tem (dowódca 1. BP w 3. DP Gudina), zaś pod­dać się miało aż 4 tys. żoł­nie­rzy pru­skich. [wróć]

34. 7 listo­pada mar­sza­łek napi­sał do cesa­rza: „Panie, walka zakoń­czona z powodu braku wal­czą­cych” (L. Picard, Kawa­le­ria w woj­nach Rewo­lu­cji i Cesar­stwa…, t. I, s. 261). [wróć]

35. A. Michaj­łow­ski-Dani­lew­ski, Opi­sa­nije wto­roj wojny impe­ra­tora Alek­san­dra s Napo­le­onom w 1806–1807 godach, Peters­burg 1846, s. 41. [wróć]

36. Według F. Lora­ine Petre (Napo­leon’s Cam­pa­ign in Poland 1806––1807, Lon­don 1907, s. 41) w grud­niu 1806 roku von Lestocq miał pod roz­ka­zami tylko 6 tys. żoł­nie­rzy. [wróć]

37. Mar­kiz Giro­lamo Luc­che­sini pocho­dził z Toska­nii. Od 1779 r. był tłu­ma­czem na ber­liń­skim dwo­rze króla Prus Fry­de­ryka II Wiel­kiego. Za rzą­dów Fry­de­ryka Wil­helma II był w latach 1789–1792 amba­sa­do­rem Kró­le­stwa Prus w War­sza­wie. Pla­no­wany na amba­sa­dora w Paryżu. Gdy plan ten nie powiódł się, został amba­sa­do­rem w Wied­niu (lata 1793–1797). W latach 1800–1806 był przed­sta­wi­cie­lem dyplo­ma­tycz­nym Ber­lina w Paryżu. Po nie­po­wo­dze­niu nego­cja­cji z Napo­le­onem został odsu­nięty przez Fry­de­ryka Wil­helma III. [wróć]

38. Treść listów z 19 i 26 paź­dzier­nika, 7 listo­pada oraz 7 grud­nia 1806 r. patrz: E. von Höpfner, Wojna lat 1806–1807…, t. II, s. 244–253. [wróć]

39. 30 paź­dzier­nika 1806 r. do warun­ków przy­szłego pokoju doszła kwe­stia czyn­nego sprze­ciwu Prus w sytu­acji wkro­cze­nia wojsk rosyj­skich do Moł­da­wii. [wróć]

40. Rosyj­ski histo­ryk Oleg Soko­łow (Napo­leon, Alek­san­der i Europa 1806–1812, Oświę­cim 2016, s. 56) twier­dził, iż w liście do króla Prus z 22 listo­pada 1806 r. car Alek­san­der I zobo­wią­zy­wał się do pomocy w sile co naj­mniej 140 tys. żoł­nie­rzy rosyj­skich. [wróć]

41. E. von Höpfner, Wojna lat 1806–1807…, t. II, s. 248. [wróć]

42. Tamże, s. 249–250. [wróć]

43. Tamże, s. 251. [wróć]

44. E.J. Mur­phy, A Tar­ni­shed Eagle. Napo­leon’s Win­ter Cam­pa­ign in Poland, Decem­ber 1806 thro­ugh Febru­ary 1807, Kan­sas 2003, s. 9. Co cie­kawe, na 11 dygni­ta­rzy two­rzą­cych radę kró­lew­ską aż 7 było za pod­pi­sa­niem pokoju. Jak widać, wygrała mniej­szość. [wróć]

45. F. Lora­ine Petre, Napo­leon’s Cam­pa­ign in Poland 1806–1807, s. 77–78. [wróć]

46. Arcy­książę Karol Habs­burg został w 1806 r. mia­no­wany przez cesa­rza Fran­ciszka I feld­mar­szał­kiem, naczel­nym wodzem armii cesar­skiej i sze­fem Rady Wojen­nej (niem. Hof­krieg­srat). [wróć]

47. F. Lora­ine Petre, Napo­leon’s Cam­pa­ign in Poland 1806–1807, s. 17–18. [wróć]

48. E. von Höpfner, Wojna lat 1806–1807. Kam­pa­nia 1807 roku, t. III, Oświę­cim 2016, s. 11. [wróć]

49. A. Thiers, Histo­ria Kon­su­latu i Cesar­stwa, t. IV, cz. 1, Oświę­cim 2015, s. 18–19 [wróć]

50. G. Lechar­tier, Manewr na Puł­tusk, Oświę­cim 2011, s. 25. [wróć]

51. F. Lora­ine Petre, Napo­leon’s Cam­pa­ign in Poland 1806–1807, s. 18–19. [wróć]

52. A. Dumas, Napo­leon Bona­parte, War­szawa 1991, s. 52. [wróć]

53. E.J. Mur­phy, A Tar­ni­shed Eagle. Napo­leon’s Win­ter Cam­pa­ign in Poland…, s. 10. [wróć]

54. G. Lechar­tier, Manewr na Puł­tusk, s. 39–40. Część auto­rów nie­miec­kich pisała póź­niej, że Blücher odcią­gnął aż nad Bał­tyk dwa kor­pusy Wiel­kiej Armii i część kor­pusu kawa­le­rii rezer­wo­wej, co miało dać czas woj­skom rosyj­skim na przy­by­cie nad Wisłę i kon­cen­tra­cję; mówiono nawet o pla­nach Rosjan ofen­sywy ku Odrze. Praw­do­po­dob­nie taka teo­ria powstała już po fak­cie, a sam Blücher nawet nie wybie­rał dróg odwrotu, tylko były mu one narzu­cane przez napo­le­oń­skich mar­szał­ków. [wróć]

55. Dane na pod­sta­wie: F. Lora­ine Petre, Napo­leon’s Cam­pa­ign in Poland 1806–1807, s. 77. [wróć]

56. E. von Höpfner, Wojna lat 1806–1807…, t. III, s. 57. [wróć]

57. P. Foucart, Cam­pa­gne de Polo­gne: Novem­bre–décembre 1806 – Janvier 1807 (Pul­tusk et Goly­min) d’après les archi­ves de la guerre, t. 2, Paris 1882, s. 481–492. [wróć]

58. O. von Let­tow-Vor­beck, Der Krieg von 1806 und 1807, t. 3: Der Fel­dzug in Polen, Ber­lin 1893, s. 197–201. [wróć]