Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Timothy M. Gallagher OMV omawia czternaście reguł rozeznawania duchów św. Ignacego Loyoli zawartych w "Ćwiczeniach duchowych". Autor nie tylko pomaga zrozumieć współczesnemu Czytelnikowi trudny, pochodzący z XVI wieku tekst św. Ignacego, lecz także ukazuje aktualność jego duchowych intuicji, które również dzisiaj mogą być odpowiedzią na potrzeby osób chcących prowadzić pogłębione życie duchowe.
Jak mówi we wstępie do książki Harvey D. Egan SJ, ogromną zaletą książki jest nie tylko badawcza wnikliwości autora i powoływanie się na liczne naukowe opracowania dotyczące poruszanych zagadnień, lecz także niezwykła klarowność i przejrzystość tekstu, który pokazuje, że niełatwe skądinąd zagadnienie rozeznawania duchów leży w sercu chrześcijańskiego życia duchowego. Dzięki lekturze Czytelnik może bowiem nauczyć się w swoim życiu duchowym pokornego i wytrwałego rozeznawania duchów: odróżniania dobrych duchów od złych, fałszywych poruszeń serca od tych prowadzących do Boga i pozwalających poznawać Jego wolę.
Książka jest adresowana do wszystkich, którzy pragną pogłębić swoją świadomość działania Boga w ich codziennym życiu duchowym. Powinni ją przeczytać rekolekcjoniści, kierownicy duchowi, kapłani i osoby udzielające porad.
Timothy M. Gallagher OMV (frtimothygallagher.org) - rekolekcjonista, znawca duchowości ignacjańskiej, wykładowca. Tytuł doktora otrzymał na Uniwersytecie Gregoriańskim w Rzymie. Jest autorem kilku bestsellerów, między innymi "Modlitwy rachunku sumienia", "Rozeznawania woli Bożej" oraz "Medytacji i kontemplacji".
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 445
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Tytuł oryginału
The Discernment of Spirits
An Ignatian Guide for Everyday Living
Copyright © 2005 by Timothy M. Gallagher, OMV
Published by arrangement with The Crossroad Publishing Company
© Wydawnictwo WAM, 2016
Redakcja: Katarzyna Stokłosa
Korekta: Dariusz Godoś
Projekt okładki: ChapterOne
zdjęcia na okładce:
© pashabo, © clivewa-fotolia.com
Skład: Edycja
NIHIL OBSTAT
Prowincja Polski Południowej Towarzystwa Jezusowego
ks. Jakub Kołacz SJ, prowincjał
Kraków, 14 grudnia 2015 r., l.dz. 329/2015
ISBN 978-83-277-0492-4 (ePub)
ISBN 978-83-277-0493-1 (Mobi)
WYDAWNICTWO WAM
ul. Kopernika 26 • 31-501 Kraków
tel. 12 62 93 200 • faks 12 42 95 003
e-mail: [email protected]
www.wydawnictwowam.pl
DZIAŁ HANDLOWY
tel. 12 62 93 254-255 • faks 12 62 93 496
e-mail: [email protected]
KSIĘGARNIA WYSYŁKOWA
tel. 12 62 93 260, 12 62 93 446-447
faks 12 62 93 261
e.wydawnictwowam.pl
Przygotowanie wydania elektronicznego: 88em.eu
Ignacy Loyola. Nawet dzisiaj imię to rzadko spotyka się z neutralną czy obojętną reakcją. Odkąd pojawił się w świecie chrześcijańskim, wielu uznawało go za swojego mistrza lub przeciwnika. Nawet w Kościele, który go kanonizował, niektórzy wolą nie wymawiać jego imienia i odnoszą się do niego z podejrzliwością. Mimo to budzi podziw i – niekiedy z pewnym trudem wyznawany – szacunek większości tych, którzy słyszeli cokolwiek o jego niezwykłych dokonaniach.
Imię świętego Ignacego Loyoli wywołuje wiele różnych skojarzeń: założyciel kontrowersyjnego Towarzystwa Jezusowego, którego członków nazywa się niekiedy „komandosami papieża”, twórca awangardy kontrreformacji, uczący ponoć, że cel uświęca środki, pierwszy „czarny papież”, twierdzący, że nie jest winien posłuszeństwa nikomu prócz papieża, i uczący swoich współbraci ślepego posłuszeństwa Ojcu Świętemu. Samo określenie „jezuita” dla wielu to synonim kazuistyki, przebiegłości i intryg. Czyż nie taki właśnie obraz Ignacego Loyoli inspirował stworzony przez Dostojewskiego portret złowrogiego Wielkiego Inkwizytora w Braciach Karamazow i odrażającą postać jezuity z Dżumy Camusa?
Współcześni komentatorzy – bliżsi prawdy – często przedstawiają Ignacego jako dworzanina, gentlemana i żołnierza. Przeszedłszy głębokie nawrócenie religijne, stał się pielgrzymem dla Chrystusa i doszedł do heroicznej świętości. Działając z pobudek apostolskich – „dla zbawienia dusz” – zdecydował się podjąć studia i zostać kapłanem. Zgromadził wokół siebie grupę przyjaciół w Panu, założył słynną rodzinę zakonną, tworzył kolegia, uniwersytety i instytucje charytatywne, zawsze gotów zaangażować się w działalność apostolską. Kierował rozległą siecią misyjną i podejmował się trudnych misji dyplomatycznych. Do tego napisał słynne Ćwiczenia duchowe, ułożył Konstytucje zakonu jezuitów i napisał tysiące listów dowodzących głębokiego zaangażowania w kwestie społeczne i polityczne swojej epoki. W jedności z Chrystusem i Trójcą Świętą służyć Kościołowi – tak można by najkrócej wyrazić cel działania tego świętego, którego postać jawi się jako nader złożona.
Jego Ćwiczenia duchowe zmieniły historię duchowości, oddziałując na kolejne pokolenia, od wieku XVI aż do dziś. Wciąż niewiele osób widzi w tym klasycznym dziele rodzaj szczegółowej instrukcji uczącej ascezy woli, techniki porządkowania uczuć i kształtowania woluntaryzmu, podręcznik pragmatycznej duchowości, niemal wyłącznie skupionej na praktycznych rozwiązaniach. W istocie wielu sądzi nawet, że Ćwiczenia świętego Ignacego uczą wyłącznie wysoce dyskursywnej, opartej na obrazach i wyobrażeniach, a poniekąd mechanicznej metody modlitwy, odpowiedniej wyłącznie dla początkujących i przeszkadzającej w dojściu do głębszych, bardziej mistycznych poziomów modlitwy.
Tej karykaturalnej wizji Ćwiczeń przeczy choćby fakt, że celem pierwszych poważnych ataków przypuszczanych na ów fundament duchowości świętego Ignacego było właśnie rzekome przerysowanie mistycznego wymiaru modlitwy. Dzisiejsze badania dowodzą, że w Ćwiczeniach znaleźć można co najmniej dwadzieścia różnych metod modlitwy i że dynamika kolejnych dni Ćwiczeń zmierza do stopniowego jej pogłębienia i uproszczenia. W pierwszych latach istnienia Towarzystwa Jezusowego wiele osób, które odprawiły Ćwiczenia duchowe, wstępowało potem do zakonów kontemplacyjnych. Do pierwszego kryzysu w łonie rodzącego się Towarzystwa Jezusowego doszło z powodu żądań wielu jezuitów, którzy domagali się zwiększenia liczby godzin przeznaczonych na modlitwę – żądaniom tym zdecydowanie przeciwstawił się święty Ignacy. Jeśli za klucz hermeneutyczny do Ćwiczeń uznamy duchowość i mistycyzm samego Ignacego, ich wymiar mistyczny stanie się oczywisty.
Krótko mówiąc, Ćwiczenia duchowe świętego Ignacego mogą pomóc osobom znajdującym się na niemal wszystkich szczeblach rozwoju duchowego wchodzić coraz głębiej w życie wewnętrzne, aż po doświadczenia mistyczne. Jego bogata, obrazowa duchowość i mistyka szuka Boga wszędzie, we wszystkich rzeczach, odnajdując zarazem wszystko w Bogu. Nigdy nie oddziela miłości Boga, bliźniego i świata. To duchowość i mistyka radości w świecie, duchowość Wschodu, która kocha ziemię, gdyż stwarza ją, zbawia, miłuje i przemienia Bóg w Trójcy Jedyny. Trynitarna i chrystocentryczna duchowość i mistyka świętego Ignacego posłużyły za fundament wspólnoty miłości, której celem jest skuteczna służba apostolska – służba obejmująca również wymiar społeczny i polityczny.
Czytając Opowieść Pielgrzyma – autobiografię świętego Ignacego – odkrywamy, że pierwsze intuicje dotyczące rozeznawania duchów pojawiają się u niego niemal równocześnie z nawróceniem. Doświadczenie oświecenia, którego doznał nad brzegiem rzeki Cardoner w hiszpańskiej Manresie i które legło u podstaw jego dalszej drogi, przemieniło go w nowego człowieka, w nowy sposób pojmującego sprawy wiary i jej poznawania. Podczas wizji, której doznał w małej kaplicy w miejscowości La Storta niedaleko Rzymu, oczyma ducha ujrzał, że Przedwieczny Ojciec przyłącza go do swojego Syna niosącego krzyż. Ojciec przemówił wówczas w sercu Ignacego słowami: „Będę dla was w Rzymie łaskawy” i „Chcę, [Synu,] żebyś go wziął na swego sługę”. Wówczas Chrystus rzekł do Ignacego: „Chcę, żebyś nam służył [tj. Ojcu i Synowi]”1. Łaska doświadczenia z La Storta poświadcza trynitarny i chrystocentryczny charakter służby i eklezjalnej mistyki świętego Ignacego Loyoli. Opowieść Pielgrzyma mówi też o innych dramatycznych doświadczeniach mistycznych świadczących o postępującej mistycznej umiejętności rozeznawania duchów.
Inny ważny tekst świętego Ignacego – Dziennik duchowy – jest być może najniezwyklejszym świadectwem trynitarnego i chrystocentrycznego mistycyzmu, jakie kiedykolwiek spisano. Zawiera on niezwykły zapis intymnego, mistycznego obcowania Ignacego z każdą z Osób Trójcy Świętej, z Bóstwem, z Bogiem Człowiekiem i z Maryją. Ten krótki dokument pełen jest mistycznych łez, trynitarnych wizji i oświeceń, różnego rodzaju wewnętrznych słów, głębokich mistycznych pocieszeń i dotknięć, doznań miłosnego uwielbienia, chwil mistycznego pokoju i harmonii wewnętrznych głosów. Dzięki tym doświadczeniom Ignacy uczył się rozróżniać różne duchy, które go poruszały, i odkrywać konkretną wolę Bożą względem siebie.
Sukcesy apostolskie, jakie odnosił święty Ignacy i jakie wciąż – od chwili powstania zakonu aż do naszych czasów – odnoszą jezuici, zdają się przesłaniać istotę jego mistyki, mistyki, do której nigdy nie dążył dla niej samej, zawsze mając na celu przede wszystkim rozeznanie i potwierdzenie woli Bożej, o czym świadczy choćby zdanie, którym Ignacy kończył prawie każdy ze swoich blisko siedmiu tysięcy listów: „Oby Chrystus, nasz Pan, wspomagał nas wszystkich pełnią swojej łaski, byśmy zawsze poznawali Jego świętą wolę i całkowicie ją wypełniali”. Owe sukcesy przesłoniły też kluczową rolę, jaką w duchowości i mistyce świętego Ignacego odgrywa rozeznawanie duchów. Właściwe rozumienie podanych przez niego reguł rozeznawania duchów wymaga dostrzeżenia, że życie Ignacego Loyoli polegało na szukaniu i na pełnieniu woli Bożej.
Nazwałem kiedyś świętego Ignacego „mistykiem nastrojów i myśli”. Sformułowanie to w pewnym nadmiernym uproszczeniu kreśli obraz świętego, który brał pod uwagę niemal wszystko, co wpływa na życie chrześcijan i na podejmowane przez nich decyzje: działanie Ducha Świętego, dobrych aniołów i demonów, wszystko to, co wypływa z racjonalnej i wolitywnej konstytucji ludzkiego ducha, co pochodzi z naszej wyobraźni, pamięci i uczuć, co jest skutkiem naszej grzesznej i nieuporządkowanej natury, wszystko, co jemy i pijemy, światło i ciemność, a nawet pory roku.
Rozeznawanie duchów nie jest w tradycji judeochrześcijańskiej czymś niezwykłym. Teksty biblijne dowodzą jasno, że Bóg prowadzi prawych. Adam i Ewa doświadczyli boleśnie na własnej skórze, jak można dać się zwieść fałszywymi obietnicami. Prorok Jeremiasz znał doskonale kręte drogi ludzkiego serca. Bóg uczył lud Izraela, jak odróżniać prawdziwych proroków od fałszywych.
Pierwsze wspólnoty chrześcijańskie również zdawały sobie sprawę z tego, że muszą rozeznawać i badać różnorakie wpływy, którym podlegały. Święty Paweł wiedział, że jedynie w Duchu Świętym wspólnota będzie w stanie odróżnić autentyczne wezwania prorockie i zjawiska charyzmatyczne od ich fałszywych odpowiedników. Nawet sami przywódcy musieli poddawać się sprawdzianowi Ducha, gdyż okazywali się niekiedy „fałszywymi apostołami” i „podstępnymi działaczami” (2 Kor 11, 13)2. Wiadomo było, że „uczynki ciała” pochodzą od złego ducha; owoce Ducha Świętego zaś mówiły same za siebie. Przeciwko takim cnotom jak miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, samokontrola i dobroć, „nie ma Prawa” (Ga 5, 23).
Pierwsi chrześcijanie byli zatem napominani, by szli za głosem Ducha Świętego, by żyli w Duchu i by dali się Mu prowadzić. Duch miał się w nich modlić, uzdalniając ich do mówienia: „Abba, Ojcze” i „Jezus jest Panem”. Dzięki Duchowi byli w stanie pojąć tajemniczą i ukrytą mądrość Bożą: samego Chrystusa, miarę i normę wszelkiego rozeznania, samo „pocieszenie Izraela”.
Już u początków tradycji chrześcijańskiej Orygenes uczył, że myśli mogą pochodzić od Boga, od aniołów, od demonów lub od nas samych. Wielu ojców Kościoła po nim radziło, byśmy uważnie przyglądali się myślom, które rodzą się w sercu, i myślom, które do niego wchodzą, badając starannie, skąd pochodzą. Z czasem sztuka rozeznawania duchów zaczęła obejmować szczegółowe badanie wszystkich czynników wywierających wpływ na życie chrześcijan, a zwłaszcza na ich decyzje i wybory. Uczuciowe stany pocieszenia i strapienia, procesy rozeznawania, myśli, wyobrażenia, obrazy, sny, wizje, wewnętrzne mowy itd. zostają poddane badaniu, w którym zadawane jest pytanie – skąd pochodzą: od Boga, od aniołów, od demonów czy też jedynie od nas samych? Jedna z najczęściej cytowanych wypowiedzi apokryficznych, przypisywana Jezusowi, każe nam być „dobrymi bankierami”3, umiejącymi odróżnić prawdziwe złoto od fałszywej monety, to jest zdolnymi do rozeznawania duchów.
Nacisk, jaki święty Ignacy kładzie na umiejętność rozeznawania w miłości, uznać można za wyróżniającą cechę jego duchowości i mistyki. Jest paradygmatycznym przykładem owego „dobrego bankiera”, tak cenionego przez chrześcijańską tradycję. Niezależnie od intensywności swoich doświadczeń religijnych Ignacy zawsze poddawał je badaniu i krytycznej refleksji, konfrontując je z treścią wiary chrześcijańskiej.
Karl Rahner, słynny teolog niemiecki darzący dużą estymą świętego Ignacego, uważał, że jego stosunkowo krótkie reguły rozeznawania duchów dostarczają praktycznej i ścisłej metody odkrywania woli Bożej odnoszącej się do poszczególnych osób. Twierdził też, że owe reguły stanowią pierwszą i jak dotąd jedyną próbę wskazania takiej konkretnej, systematycznej metody w historii duchowości chrześcijańskiej. Niektórzy przedstawiciele pierwszego pokolenia jezuitów – eksperci w zakresie chrześcijańskiego dziedzictwa duchowego – mówili, że reguły rozeznawania duchów wskazane przez świętego Ignacego zawierają „bardzo wiele rzeczy nowych i dotychczas niespotykanych”.
Reguły te są formalną kodyfikacją intuicji i odpowiedzi, które pojawiły się i potwierdziły w życiu duchowym samego świętego Ignacego i w jego doświadczeniu duszpasterskim. Choć to, co mówi, mieści się bez wątpienia w tradycji rozeznawania duchów, Ignacy Loyola jest jej osobliwie nieświadomy. Swoją naukę i metodę czerpie przede wszystkim z własnego doświadczenia duchowego, opisanego w Opowieści Pielgrzyma i w Dzienniku duchowym. Podany przez niego schemat postępowania, zwięzła kodyfikacja i wewnętrzna struktura jego reguł wzbogacają dziedzictwo duchowości chrześcijańskiej w sposób, w jaki nie uzupełnił jej przed nim ani po nim żaden autor. Reguły Ignacego Loyoli są sui generis.
Karl Rahner twierdził, że istnieje nie tylko historia chrześcijańskich dogmatów, lecz także historia chrześcijańskiej świętości. Święci ucieleśniają sposoby bycia autentycznym chrześcijaninem w swoich czasach i Rahner tak właśnie postrzegał świętego Ignacego. Widział też jednak w Ignacym kogoś, kto wyjaśnił i usystematyzował nadprzyrodzoną logikę świętych. Uważał, że Ignacy Loyola jest dla Kościoła istotny w sposób, w jaki Arystoteles stał się ważny dla filozofii. Dzięki Arystotelesowi logika stała się pierwszą z nauk filozoficznych; dzięki Ignacemu logika decyzji egzystencjalnej, rozeznawanie duchów, stała się nauką świętych.
Rahner mówił jednak o Ignacym, że jest on bardziej mistrzem zwięzłości niż klarowności. Dosadna prostota, której towarzyszy niekiedy brak werbalnej precyzji jego reguł rozeznawania duchów, bywa zwodnicza. Jedynie przyswajając sobie ducha ignacjańskiej refleksji, pragnącego coraz głębiej poznawać Chrystusa, coraz goręcej Go kochać i coraz wierniej za Nim podążać – oraz starannie badając teksty – możemy zbliżyć się do duchowej głębi reguł wskazanych przez tego mistycznego tytana.
Rosnące zainteresowanie duchowością i mistyką ignacjańską – zwłaszcza tym jej aspektem, który skupia się na rozeznawaniu duchów – zrodziło się w czasie Soboru Watykańskiego II. Istnieją szczegółowe i obszerne studia wspomnianych reguł – pomocne uczonym, lecz nie zwykłym ludziom. Można też spotkać popularne, powierzchowne ujęcia, które nie oddają jednak ani myśli świętego Ignacego, ani istoty jego reguł, nie przynoszą też wielkiego pożytku czytelnikom.
Sytuacji tej w udatny sposób stara się zaradzić przejrzysty język ojca Gallaghera, jego staranna lektura reguł świętego Ignacego i rzeczowa prezentacja przekazywanych treści, wspomagana wyrazistymi cytatami i znakomicie dobranymi przykładami. Jego książka omawia reguły rozeznawania duchów „pierwszego tygodnia”, czyniąc to stosunkowo wszechstronnie, a zarazem z taką prostotą stylu i treści, że chrześcijanie mający niewielką wiedzę w tej dziedzinie będą w stanie przyswoić sobie prezentowany materiał.
Oczywiście nie istnieje żadne opracowanie, które oferowałoby ostateczne ujęcie tych reguł. Ojciec Gallagher rzetelnie wypełnia jednak zadanie, które stawia przed nami święty Ignacy: chrześcijanom dobrej woli – niezależnie od ich wykształcenia czy formacji – umożliwia „rozeznanie w pewnej mierze różnych poruszeń, które dzieją się w duszy: dobrych, aby je przyjmować, złych zaś, aby je odrzucać”4. Dostarczając czytelnikowi solidnej interpretacji zasad ignacjańskich i umiejętnie odnosząc je do codziennego życia, ojciec Gallagher odpowiada na pilną potrzebę kierowników duchowych, rekolektantów, studentów teologii duchowości i innych osób zainteresowanych pogłębieniem swojego życia wewnętrznego. Nie znam innej książki, która okazałaby się tak pomocna w realizacji tego celu.
Harvey D. Egan SJ
Profesor teologii systematycznej i mistycznej
Boston College
Sedno życia duchowego
W powieści Lwa Tołstoja Anna Karenina Konstanty Lewin, jeden z głównych bohaterów, spotyka Boga w doświadczeniu głębokiej radości5. Świadectwo prawego człowieka, który żyje dla Boga, otwiera mu oczy na duchową prawdę. Głębokie szczęście serca, radującego się w Panu, wyrażają łzy. Jego wiara umacnia się; otwiera się przed nim droga nowego życia duchowego. Lewin ma nadzieję, że to duchowe bogactwo, które otrzymał, wzmocni i pogłębi jego więzi rodzinne. Rozczarowany konstatuje jednak, że w relacjach z różnymi osobami ze swego otoczenia wciąż musi zmagać się z trudnościami. W chwili samotności zastanawia się nad swoimi niedawnymi doświadczeniami duchowymi:
Rad był z okazji, by pozostać sam i strząsnąć z siebie rzeczywistość, która zdołała już tak obniżyć jego nastrój. Zdał sobie sprawę, że już zdążył rozzłościć się na Iwana, ozięble potraktować brata i nierozważnie wszcząć rozmowę z Katawasowem.
„Czyżby tamto było tylko chwilowym nastrojem? Czyżby miało przeminąć bez śladu?” – pomyślał. W tym samym jednak momencie nastrój powrócił i Lewin zdał sobie z radością sprawę, że zaszło w nim coś nowego i ważnego. Rzeczywistość tylko na pewien czas zasłoniła odnaleziony przezeń spokój wewnętrzny; spokój pozostał nienaruszony6.
Radość w Bogu – a potem jej stłumienie. Radosny nastrój – a potem spotkania z innymi, które zniechęcają, budząc wątpliwości co do autentyczności postępu duchowego. Lęk, że to, co zdawało się silną wiarą, było jedynie przelotnym nastrojem – a potem znowu radość. Pokój duchowy, a następnie jego zaćmienie. I na koniec wreszcie niewzruszony pokój Boży… W tym opisie myśli i uczuć Lewina Tołstoj zawarł pewną fundamentalną prawdę, odnoszącą się do każdego życia wiary: prawdę o naprzemienności okresów radości i strachu, pokoju i lęku, nadziei i zniechęcenia, których doznaje ludzkie serce w swej wędrówce ku Bogu.
Ta naprzemienność jest ważna. Radość doświadczania bliskości Boga daje nam nową energię, dzięki której staramy się kochać i służyć. Zapał ten studzi mrok zniechęcenia i lęku, a bywa też, że całkowicie go tłumi. Wszystkie osoby wierzące, niezależnie od swego powołania, doświadczają w jakiejś formie tej wewnętrznej zmienności duchowej: okresów siły i pragnienia rzeczy Bożych, po których przychodzą chwile, gdy ta energia i pragnienie słabną. Czy jesteśmy bezsilni wobec tej huśtawki poruszeń serca? Czy istnieje sposób, by pojąć tę złożoność naszego doświadczenia duchowego? Czy możemy nauczyć się mądrze reagować na te przemiany naszego serca? Gdyby istniała nauka zdolna odpowiedzieć na te pytania, z pewnością odnieślibyśmy z niej wielką korzyść, przyswajając sobie jej arkana. W mądrości tej leży sedno naszego życia duchowego.
Święty Ignacy Loyola
Wszyscy, którzy poprzedzali nas w wędrówce wiary, doświadczali podobnych poruszeń serca i, podobnie jak my, dokonywali wyborów, odpowiadając na nie, przyjmując je lub odrzucając. Już w opisach dziejów pierwszych ludzi zawartych w Księdze Rodzaju oraz na kartach całego Starego i Nowego Testamentu spotykamy osoby, które muszą rozróżnić pomiędzy skłonnościami pochodzącymi od Boga i tymi, które od Niego nie pochodzą. W wielowiekowej historii tradycji chrześcijańskiej różne święte postaci – wśród nich Orygenes, Antoni Egipski, Augustyn, Jan Kasjan, Bernard z Clairvaux i Katarzyna Sieneńska – oferowały pomoc osobom pragnącym zrozumieć te poruszenia serca i właściwie na nie odpowiedzieć7.
Wśród postaci tych szczególnie wyróżnia się jeden święty: Ignacy Loyola (1491-1556), przewodnik duchowy, na którego nauce o rozeznawaniu skupimy się w niniejszej książce. Jak zobaczymy, święty Ignacy wynalazł pewien swoisty, praktyczny język, w którym opisał owe przeciwstawne poruszenia serca i wskazał skuteczne sposoby odpowiadania na nie.
Własne życie wewnętrzne Ignacego cechowała bogata uczuciowość i niezwykła samoświadomość duchowa. Świadectw tej niezwykłej świadomości duchowej nie brak w pismach osób, które znały go osobiście i tworzyły zręby tradycji ignacjańskiej. Hieronim Nadal, jeden z tych, którzy byli najbliżej świętego Ignacego, pisze, że miał on szczególną łaskę „dostrzegania i kontemplowania we wszystkich rzeczach, czynach i rozmowach obecności Boga i umiłowania rzeczy duchowych, pozostawania kontemplatykiem nawet w działaniu”8. Podobne opinie wyraża wielu innych autorów9.
Z życia i pism świętego Ignacego, wspartych przez słowa świadków, wyłania się obraz osoby obdarzonej ogromną wrażliwością na duchowe poruszenia swojego serca, wsłuchanej w nie i starannie rozeznającej, co w nich pochodzi od Boga, a co nie. Ta duchowa świadomość miała dla Ignacego szczególne znaczenie; nieustannie czuwał, starając się utrzymać ją w swoim sercu przez cały dzień. Wokół niej skupia się całe jego życie duchowe i wszystko, co napisał. Taką wyraźną świadomość przeciwstawnych duchowych poruszeń serca, której towarzyszy staranie o to, by je zrozumieć i mądrze na nie odpowiedzieć, nazywamy rozeznawaniem duchów. Stanowi ono przedmiot rozważań niniejszej książki.
Rozeznawanie w sensie, o jakim tu mówimy, oznacza proces odróżniania jednej rzeczy czy idei od innej. Rozeznawać (łac. discernere – rozróżniać coś ze względu na własności, odróżniać coś od czegoś) to rozpoznawać pewną rzeczywistość duchową, dostrzegając, że różni się ona od innych tego rodzaju rzeczywistości10. Określenie „rozeznawanie duchów” wskazuje na to, co mamy rozeznawać, to jest, jakiej rzeczywistości duchowej ma dotyczyć nasz rozpoznający osąd. Słowo „duchy” u świętego Ignacego oznacza w tym kontekście te uczuciowe poruszenia serca – radość, smutek, nadzieję, strach, pokój, lęk i tym podobne uczucia – oraz towarzyszące im myśli, które wpływają na nasze życie wiary i na nasz postęp na drodze ku Bogu.
Możemy zatem powiedzieć, że dla świętego Ignacego rozeznawanie duchów oznacza proces, w toku którego staramy się odróżnić od siebie odmienne rodzaje duchowych poruszeń naszego serca, rozpoznając te, które pochodzą od Boga, i odróżniając je od tych, które od Niego nie pochodzą, po to by te pierwsze przyjąć, te drugie zaś odrzucić11. W książce tej chcę wyjaśnić, zilustrować i odnieść „rozeznawanie duchów” do zwykłego, codziennego doświadczenia duchowego ludzi angażujących się w życie wiary.
W naszych rozważaniach o rozeznawaniu duchów według świętego Ignacego oprzemy się przede wszystkim na tekście sformułowanych przez niego reguł rozeznawania duchów, wymienionych w Ćwiczeniach duchowych (Ćd 313-327)12. W regułach tych zawarta jest najbardziej klarowna i konkretna nauka o rozeznawaniu duchów w naszej tradycji duchowej. Jak mówi Thomas Green SJ, pisząc o praktyce rozeznawania duchów,
klasycznym źródłem [w tej dziedzinie] są reguły rozeznawania duchów, zawarte w Ćwiczeniach duchowych świętego Ignacego Loyoli. Nawet dzisiaj reguły te, spisane 450 lat temu, stanowią kanoniczny kościelny locus w kwestii rozeznawania. To, co święty Augustyn wniósł w rozumienie problemu zła, oraz to, co święta Teresa z Avili i święty Jan od Krzyża zrobili w dziedzinie fenomenologii modlitwy, tego święty Ignacy – za sprawą łaski Bożej – dokonał w zakresie sztuki rozeznawania13.
Kilka słów osobistego komentarza
Dwadzieścia lat temu, angażując się w liczne rekolekcje i kierownictwo duchowe, po raz pierwszy zwróciłem szczególną uwagę na rozeznawanie duchów. Zacząłem omawiać reguły rozeznawania najpierw podczas rekolekcji, a później na sesjach poświęconych tej problematyce. Entuzjastyczne reakcje, z jakimi regularnie spotykały się moje komentarze, przekonały mnie, że w swoich regułach Ignacy dotknął czegoś zasadniczego w doświadczeniu wszystkich, którzy szczerym sercem szukają Boga. Uświadomiłem sobie, że święty Ignacy dostarcza tu niezrównanego narzędzia, pozwalającego pokonać to, co zwykle stanowi największą przeszkodę napotykaną przez osoby wierzące, które dążą do duchowego wzrostu: zniechęcenie, strach, utrata nadziei i inne trudne poruszenia serca.
Uderzyło mnie, jak często na koniec rekolekcji czy sesji osoby te wyznawały mi, że święty Ignacy dostarczył im bezcennych narzędzi duchowych, dzięki którym pokonali zniechęcenie i lęk. Czuły, że Ignacy pomógł im w ich obecnych zmaganiach i dostarczył oręża pozwalającego pokonać podobne trudności w przyszłości. Wraz z tą wiedzą pojawiała się nowa nadzieja.
Sposób przedstawiania reguł rozeznawania duchów doskonaliłem przez lata; tu podążam za wypracowaną przez siebie metodą. Oparłem ją na dwóch przekonaniach: pierwsze sprowadza się do stwierdzenia, że pełną treść zawartej w nich nauki najlepiej przekazywać w drodze starannej analizy tego, co rzeczywiście mówi w nich święty Ignacy, analizując zdanie po zdaniu, a niekiedy nawet słowo po słowie to, co zapisał ich autor14. Jest to konieczne, tym bardziej że Ignacy ma – jak mówi Joseph de Guibert SJ – ciężki, skomplikowany i trudny styl15. W istocie przekonałem się, że po pierwszej lekturze tekstu reguł ludzie czasami bywają zawiedzeni. Gdy czytamy je po raz pierwszy, zdarza się, że mają nam niewiele do powiedzenia lub też nie mówią niczego, czego już byśmy nie wiedzieli. Dopiero wtedy, gdy analizujemy je zdanie po zdaniu, zważając na ich gęsty, skondensowany język, zaczynamy pojmować ich pełne, żywotne bogactwo.
Drugie przekonanie wyraża się w opinii, że skoro reguły rozeznawania duchów zrodziły się z doświadczenia, najlepiej jest wyjaśniać je, nieustannie odnosząc się do ludzkich doświadczeń. Ignacy napisał je, streszczając doświadczenia duchowe – własne i wielu innych osób, którym towarzyszył w ich wędrówce. Z tej racji postanowiłem przedstawiać je nie tyle poprzez abstrakcyjne rozważania, ile raczej w świetle przykładów zaczerpniętych z doświadczenia duchowego. Każdą regułę omówimy zatem, odwołując się do przykładów z życia konkretnych ludzi, zarówno znanych z naszej tradycji duchowej, jak i mniej znanych. Nasz komentarz do tych przykładów ujawni sens samej reguły.
W ten sposób reguły ożyją. Często widziałem, jak reguły świętego Ignacego w pewnym sensie przemieniają się, gdy odnosimy je do doświadczenia duchowego. Takie ujęcie umieszcza reguły w ich pierwotnym, właściwym kontekście, co prowadzi nieraz do olśnienia. Znika suchy, lakoniczny język, a osoby zaangażowane w życie religijne z zadziwieniem odkrywają, jak głęboko święty Ignacy rozumie i opisuje ich własne doświadczenia duchowe i z jaką znajomością rzeczy pomaga im mądrze na nie odpowiedzieć. Mam nadzieję, że analizy reguł zawarte w tej książce wywołają w czytelnikach podobne przeżycia i wrażenia.
Cel tej książki
Moim celem jest zatem zaoferowanie czytelnikom opartej na doświadczeniu prezentacji podanych przez świętego Ignacego reguł rozeznawania duchów, mającej ułatwić ich ciągłe stosowanie w życiu duchowym. Zgodnie z naturą samych reguł nieustannie starałem się pamiętać o tym właśnie, praktycznym celu moich rozważań. Jest to zatem książka o arkanach życia duchowego16.
W Ćwiczeniach duchowych Ignacy podaje dwa zestawy reguł rozeznawania17. W tej książce omówię pierwszy zestaw, złożony z czternastu reguł. Drugi zestaw reguł zamierzam skomentować w odrębnym tomie. W istocie sam Ignacy mówi, że drugiego zestawu reguł nie należy omawiać jednocześnie z pierwszym i że takie postępowanie przeszkadza w stosowaniu pierwszego zestawu (Ćd 9). Jak zobaczymy, postęp wiążący się z przyswojeniem sobie pierwszego zestawu reguł już jest ogromny. Skupienie się w tej książce na pierwszym zestawie reguł sprawi, że zawarty w niej materiał będzie bardziej przystępny; czytelnikowi łatwiej będzie go zrozumieć i zastosować w życiu18.
Święty Ignacy sformułował te reguły dla tych, którzy prowadzą innych przez Ćwiczenia duchowe, wprowadzając ich w czas modlitwy i pomagając szukać woli Bożej. Zakłada, że ci przewodnicy będą dobrze znali reguły i wyjaśnią je rekolektantom zgodnie z ich potrzebami duchowymi (Ćd 8). W ramach tej pedagogii Ignacy chce, by z pomocą swych duchowych przewodników rekolektanci rozwijali w sobie umiejętność stosowania tych reguł do własnego doświadczenia, którą zachowają po zakończeniu Ćwiczeń19.
Reguły rozeznawania nie odnoszą się zatem jedynie do czasu, w którym odprawiamy Ćwiczenia, lecz do nieustannego doświadczenia duchowego, będącego udziałem wszystkich, którzy szukają Pana. Przyswoiwszy je sobie, z ciągłą pomocą kompetentnego kierownika duchowego osoby zaangażowane w życie wiary znajdą w nich nieocenioną pomoc, służącą rozumieniu doznawanych każdego dnia poruszeń serca i właściwemu odpowiadaniu na nie.
Książkę tę napisałem z myślą o wszystkich, którzy pragną głębiej pojąć ignacjańskie reguły rozeznawania, by móc zastosować je w swoim życiu duchowym. To książka dla tych, którzy posługują jako kierownicy duchowi, i tych, którzy korzystają z tej posługi; może ona służyć im za źródło przekazu nauki świętego Ignacego o rozeznawaniu. Książka ta może również stać się systematycznym wprowadzeniem do czternastu reguł bądź pomóc czytelnikom w przypominaniu sobie tej czy innej reguły. Jak o tym świadczy dobór świadectw i przykładów, zawarta w niej nauka odnosi się do osób wszystkich powołań, podążających różnymi drogami życiowymi. Przytoczone przykłady świadczą też o tym, że nie opisuje ona jedynie odległych zjawisk duchowych, lecz przeciwnie – stara się przybliżyć zwykłe doświadczenia duchowe wszystkich osób wierzących.
Na temat reguł rozeznawania istnieje już znakomita literatura. Jest w niej jednak pewna luka tłumacząca po części, dlaczego reguły rozeznawania wciąż są tak mało znane i dlaczego tak rzadko się je stosuje. Niektóre z tych prac są obszerne; odznaczają się gruntownością i bogactwem pojęciowym, lecz w istocie pozostają niedostępne dla niespecjalistów. Inne dostarczają pomocnych uproszczeń i przybliżają reguły szerszym kręgom czytelników, lecz z powodu swojej zwięzłości nie są w stanie w pełni ich opisać. Niniejsza prezentacja stara się połączyć przystępność z całościowym ujęciem przedstawianej problematyki. Każdej regule poświęcony jest osobny rozdział, w którym zostaje dogłębnie omówiona. Analizując, co właściwie święty Ignacy pisze w każdej z reguł, i nie próbując przy tym wchodzić w dalsze szczegóły czy kolejne złożone zagadnienia, szanujemy pedagogiczne rozstrzygnięcia samego Ignacego, co pozwala na zrozumiałe i rzeczowe omówienie każdej reguły, bez zbędnych, nazbyt długich i skomplikowanych wywodów20. Dalszemu uprzystępnieniu lektury służą też podawane przykłady, osadzające wyjaśnianą naukę w jej pierwotnym, doświadczalnym kontekście i tłumaczące same reguły.
Jak zobaczymy, w swoich czternastu regułach święty Ignacy najpierw poucza nas co do samej natury rozeznawania, by następnie, gdy już ją pojmiemy, udzielić nam praktycznych wskazówek, jak żyć zgodnie z osiągniętym rozeznaniem. Większość czytelników uzna, że począwszy od trzeciego rozdziału zawarte w tej książce rozważania odnoszą się wprost do ich osobistego doświadczenia, oferując praktyczne rady dotyczące duchowego działania. Pierwsze dwa rozdziały zgodnie ze zdrowym zmysłem pedagogicznym świętego Ignacego dostarczają fundamentu niezbędnego do owocnego zrozumienia kolejnych rozdziałów.
Zasadniczym przesłaniem czternastu ignacjańskich reguł rozeznawania jest wyzwolenie z niewoli zniechęcenia i złudzeń, jakie napotykamy w życiu duchowym. Jednym z najpiękniejszych doświadczeń w pracy z tymi regułami było nieustanne obserwowanie, jak budzą one nowe nadzieje w osobach, którym są przekazywane. Ludzie zaangażowani w życie wiary, niekiedy przez długi czas przeżywający wspomniane wyżej okresy duchowego zniechęcenia, odnajdują w regułach świętego Ignacego naukę, która zaczyna ich uwalniać od przygniatającego ciężaru. Główny wątek tej książki wyrażają słowa, które wypowiedział Jezus w synagodze w Nazarecie, streszczając w nich swoją zbawczą misję: „Duch Pański spoczywa na Mnie, ponieważ Mnie namaścił i posłał Mnie, abym ubogim niósł dobrą nowinę, więźniom głosił wolność, […] abym uciśnionych odsyłał wolnymi” (Łk 4, 18; podkreślenie T.G.). To książka o uwalnianiu więźniów. Każda reguła, jak zobaczymy w kolejnych rozdziałach, poprowadzi nas o krok dalej ku tej wolności.
Reguły służące do [uświadomienia sobie i zrozumienia] w pewnej mierze różnych poruszeń, które dzieją się w duszy: dobrych, aby je przyjmować, złych zaś, aby je odrzucać. Te tutaj są bardziej stosowne na okres pierwszego tygodnia Ćwiczeń.
Reguła pierwsza. Ludziom, którzy przechodzą od jednego grzechu [śmiertelnego] do drugiego, nieprzyjaciel ma przeważnie zwyczaj przedstawiać przyjemności zwodnicze i sprawia, że wyobrażają sobie rozkosze i przyjemności zmysłowe, aby ich tym bardziej utrzymać i pogrążyć w ich wadach i grzechach. Duch zaś dobry w takich ludziach stosuje sposób działania zgoła przeciwny, kłując ich sumienia i napełniając ich skruchą przez naturalną moc rozumnego sądu moralnego.
Reguła druga. U tych zaś, co [nieustannie], usilnie postępują w oczyszczaniu się ze swoich grzechów, a w służbie Boga, Pana naszego, wznoszą się od dobrego do lepszego, rzecz ma się odwrotnie niż w regule pierwszej. Wtedy bowiem właściwością ducha złego jest gryźć, zasmucać i stawiać przeszkody, niepokojąc fałszywymi racjami, aby przeszkodzić w dalszym postępie; właściwością zaś ducha dobrego jest dawać odwagę i siły, pocieszenia, łzy, natchnienia i odpocznienie, zmniejszając lub usuwając wszystkie przeszkody, aby mogli postępować naprzód w czynieniu dobrze.
Reguła trzecia. O pocieszeniu duchowym. Pocieszeniem nazywam przeżycie, gdy w duszy powstaje pewne poruszenie wewnętrzne, dzięki któremu dusza rozpala się w miłości ku swemu Stwórcy i Panu, a wskutek tego nie może już kochać żadnej rzeczy stworzonej na obliczu ziemi dla niej samej, lecz tylko w Stwórcy i Panu wszystkich rzeczy. Podobnie i wtedy jest pocieszenie, gdy wylewa łzy, które ją skłaniają do miłości swego Pana, czy to na skutek żalu za swe grzechy, czy to współczując Męce Chrystusa, Pana naszego, czy to dla innych jakich racji, które są skierowane wprost do służby i chwały Jego. Wreszcie nazywam pocieszeniem wszelkie pomnożenie nadziei, wiary i miłości, i wszelkiej radości wewnętrznej, która wzywa i pociąga do rzeczy niebieskich i do właściwego dobra i zbawienia własnej duszy, dając jej odpocznienie i uspokojenie w Stwórcy i Panu swoim.
Reguła czwarta. O strapieniu duchowym. To, co jest przeciwieństwem reguły trzeciej, nazywam strapieniem. I tak, ciemność w duszy, zakłócenie w niej, poruszenie do rzeczy niskich i ziemskich, niepokój z powodu różnych miotań się i pokus. Wszystko to skłania do nieufności, w której dusza czuje się bez nadziei i bez miłości. Dusza stwierdza wtedy, że jest całkiem leniwa, letnia, smutna i jakby odłączona od swego Stwórcy i Pana. Albowiem jak pocieszenie jest przeciwieństwem strapienia, tak i myśli rodzące się z pocieszenia są przeciwieństwem myśli rodzących się ze strapienia.
Reguła piąta. W czasie strapienia nigdy nie robić żadnej zmiany, ale mocno i wytrwale stać przy postanowieniach i przy [zdecydowaniu, w jakim] się trwało w dniu poprzedzającym strapienie, albo przy [zdecydowaniu, które] się miało podczas poprzedniego pocieszenia. Bo jak w pocieszeniu prowadzi nas i doradza nam bardziej duch dobry, tak w strapieniu – duch zły, a przy jego radach nie możemy wejść na drogę wiodącą [do właściwej decyzji].
Reguła szósta. Chociaż w strapieniu nie powinniśmy zmieniać poprzednich postanowień, to jednak jest rzeczą wielce pomocną usilnie zmieniać samego siebie, nastawiając się przeciw temu strapieniu, np. więcej oddając się modlitwie, rozmyślaniu, rzetelniejszemu badaniu sumienia i [odpowiednio] pomnażać nasze praktyki pokutne.
Reguła siódma. Będący w okresie strapienia niech zastanawia się nad tym, jak to Pan nasz postawił go wobec próby, ażeby stawiał opór różnym poruszeniom i pokusom nieprzyjaciela z pomocą swych władz naturalnych; albowiem może on tego dokonać z pomocą Bożą, na której mu nigdy nie zbywa, chociaż tego wyraźnie nie odczuwa, bo Pan odebrał mu dużo zapału, wielką odczuwaną miłość i silną łaskę, pozostawiając mu jednak łaskę wystarczającą do osiągnięcia zbawienia wiecznego.
Reguła ósma. Będący w okresie strapienia niech się sili na wytrwanie w cierpliwości, która jest przeciwna napaściom, jakie go spotykają, i niech myśli, że rychło dozna pocieszenia, jeśli tylko z pilnością przeciwstawi się temu strapieniu, jak było powiedziane w regule szóstej.
Reguła dziewiąta. Dla trzech głównych racji znajdujemy się w strapieniu. Pierwsza: Ponieważ jesteśmy oziębli, leniwi lub niedbali w naszych ćwiczeniach duchowych; i tak z powodu naszych win oddala się od nas pocieszenie duchowe. Druga: Bóg chce nas wypróbować, na ile nas stać i jak daleko postąpimy w Jego służbie i chwale bez takiego odczuwanego wsparcia pocieszeń i wielkich łask. Trzecia: Bóg nam chce dać prawdziwe poznanie i uświadomienie sobie, tak iż byśmy to wewnętrznie odczuli, że nie w naszej mocy jest zdobyć i zatrzymać wielką pobożność, silną miłość, łzy czy też inne jakie pocieszenie duchowe, lecz że to wszystko jest darem i łaską Boga, Pana naszego, i żebyśmy nie panoszyli się w cudzym gnieździe, podnosząc się rozumem do jakiejś pychy czy próżnej chwały i przypisując sobie pobożność lub inne jakieś skutki pocieszenia.
Reguła dziesiąta. Będący w okresie pocieszenia niech myśli o tym, jak się zachowa w strapieniu, które potem przyjdzie, i niech już teraz nabiera nowych sił na tę przyszłą porę.
Reguła jedenasta. Będący w okresie pocieszenia niech się stara upokorzyć i uniżyć, ile tylko może, myśląc o tym, jak niewiele może w czasie strapienia bez takiej łaski i pocieszenia. I przeciwnie, ten, co jest w okresie strapienia, niech myśli, że wiele może z łaską wystarczającą do stawiania oporu wszystkim swoim nieprzyjaciołom, czerpiąc siły w Stwórcy i Panu swoim.
Reguła dwunasta. Nieprzyjaciel w zachowaniu się podobny jest do kobiety w sprzeczce z mężczyzną, w tym mianowicie, że jest słaby, gdy spotyka się z mocą, ale mocny, gdy trafia na słabość. Bo właściwością kobiety w czasie sprzeczki z jakimś mężczyzną jest tracić odwagę i uciekać, jeśli mężczyzna stawia jej dzielnie czoło; a przeciwnie, jeżeli mężczyzna zaczyna uciekać, tracąc odwagę, wtedy gniew, mściwość i dzikość kobiety nie zna granic ni miary.
Podobnie właściwością nieprzyjaciela jest tracić siły i odwagę i uciekać ze swymi pokusami, jeżeli osoba ćwicząca się w rzeczach duchowych stawia odważnie czoło pokusom nieprzyjaciela i działa wręcz odwrotnie. A znów, jeśli osoba ćwicząca zacznie się lękać i tracić odwagę pod naporem pokus, wtedy nie ma na całej ziemi bestii bardziej dzikiej niż nieprzyjaciel natury ludzkiej w dążeniu do spełnienia swego przeklętego zamiaru z niezmierną przewrotnością.
Reguła trzynasta. Nieprzyjaciel zachowuje się jak uwodziciel wobec kobiety. Taki człowiek chce pozostać w ukryciu i nie być ujawnionym. Albowiem człowiek przewrotny, namawiając do złego córkę jakiegoś dobrego ojca albo żonę jakiegoś dobrego męża, chce, żeby jego słowa i namowy zostały w tajemnicy; a przeciwnie bardzo mu się nie podoba, gdy córka ojcu lub żona mężowi wyjawi jego chytre słowa i zamiar przewrotny, bo wtedy łatwo wnioskuje, że sprawy rozpoczętej nie będzie mógł doprowadzić do skutku.
Podobnie i nieprzyjaciel natury ludzkiej, kiedy poddaje duszy sprawiedliwej swoje podstępy i namowy, chce i pragnie, żeby zostały przyjęte i zachowane w tajemnicy; a kiedy się je odkrywa przed dobrym spowiednikiem albo inną osobą duchowną, która zna jego podstępy i złości, bardzo mu się to nie podoba; wnioskuje bowiem, że nie będzie mógł doprowadzić do skutku swego już zaczętego a przewrotnego zamiaru, bo odkryte zostały jego wyraźne podstępy.
Reguła czternasta. Nieprzyjaciel zachowuje się także jak wódz na wojnie, gdy chce jakiś gród zwyciężyć i złupić. Wódz bowiem lub dowódca wojskowy, rozbiwszy obóz i zbadawszy siły i środki obronne jakiegoś zamku, atakuje go od strony najsłabszej. Podobnie i nieprzyjaciel natury ludzkiej krąży i bada ze wszech stron wszystkie nasze cnoty teologiczne, kardynalne i moralne, a w miejscu, gdzie znajdzie naszą największą słabość i brak zaopatrzenia ku zbawieniu wiecznemu, tam właśnie nas atakuje i stara się nas zdobyć.
Gdybyśmy mogli podnieść zasłonę i popatrzyli z czujną uwagą, Bóg objawiłby się nam nieskończenie i zobaczylibyśmy, i rozradowalibyśmy się w Jego czynnej obecności we wszystkim, co nas spotyka. Przy każdym zdarzaniu powinniśmy wołać: „Oto jest Pan!”.
JEAN-PIERRE DE CAUSSADE
„Aż do chwili, kiedy pewnego razu otworzyły mu się nieco oczy”
Naszą refleksję rozpoczniemy od analizy historii nawrócenia Ignacego w czasie jego rekonwalescencji w Loyoli, wysłuchanej i spisanej po latach przez jednego z jego towarzyszy Ludwika Gonsalvesa da Cámarę22. Doświadczenie to było punktem zwrotnym w życiu świętego Ignacego. Do tej chwili w życiu kierował się przede wszystkim pragnieniem sławy, osiąganej dzięki czynom zbrojnym i rycerskiej chwale. Po tym doświadczeniu Ignacy poświęcił się służbie wiecznemu Królowi i zaczął dążyć do świętości, która wydała tak błogosławione owoce dla przyszłych pokoleń.
Odczytamy tę opowieść uważnie, skupiając się zwłaszcza na widocznej w niej strukturze myśli i uczuć oraz na tym, co mówi nam ona o doświadczeniu duchowym Ignacego w tym przełomowym momencie jego duchowej wędrówki. Jest to chwila, z której wypływa cała jego nauka o rozeznawaniu duchów.
Ranny w śmiałej, lecz niefortunnej próbie pokonania wojsk francuskich w czasie obrony Pampeluny, Ignacy powraca do swego rodzinnego zamku w Loyoli. Przechodzi pierwszą, a potem drugą operację nogi. Stan jego zdrowia jest dobry; nie może jednak chodzić i musi przez dłuższy czas pozostać w łóżku, by dojść do siebie. By czymś się zająć, prosi o coś do czytania. Ponieważ w domu nie ma książek, do jakich dotąd przywykł – opowiadających o zbrojnych paradach i życiu rycerskim – zaczyna czytać bardziej pobożne lektury: żywot Chrystusa i żywoty świętych. Z braku innych możliwości zaczyna, nie bez oporów, czytać je całymi dniami, nie zważając na upływ czasu.
Stopniowo budzi się w nim fascynacja. Gdy czyta, dzieje się w nim coś, o czym mówi poniższa relacja. Zwróćmy uwagę na akcent, położony w niej na myśli i uczucia:
Czytał więc często te książki i nawet poczuł w sobie pewien pociąg do tego, co tam było napisane. Ale kiedy przerywał to czytanie, rozmyślał niekiedy nad tym, co przeczytał, kiedy indziej zaś nad sprawami światowymi, które przedtem zajmowały jego umysł. Wśród tych wielu spraw próżnych, które mu się narzucały, jedna tak bardzo opanowała jego serce, że zatopiwszy się w niej, rozmyślał nad nią dwie, trzy, a nawet cztery godziny, nie zdając sobie nawet z tego sprawy. Marzył o tym, czego by miał dokonać w służbie pewnej damy, o środkach, których by użył, aby dostać się do miejscowości, gdzie ona mieszkała, o wierszach i słowach, w których by się do niej zwracał, wreszcie o czynach orężnych, których by dokonywał w jej służbie. I tak był pogrążony w tych marzeniach, że nawet nie widział, jak bardzo były one niemożliwe do spełnienia, ponieważ dama ta nie była zwyczajną szlachcianką ani hrabianką, ani księżniczką, ale należała do nieporównanie wyższego stanu (Autobiografia, 6)23.
Opisane wyżej doświadczenie Ignacego cechuje występowanie długotrwałych, intensywnych myśli o rzeczach światowych, a zwłaszcza o jednej z nich. Podczas tych długotrwałych rozmyślań uaktywniają się też inne władze. Pojawiają się uczucia: światowe plany „opanowują jego serce”. W rozmyślaniach nad nimi niemały udział ma też wyobraźnia. Zauważmy, że pojawia się w nich także element niedostrzeganej nierealności. Ignacy przyznaje po prostu, że tak głęboko pogrążył się w myślach o swoich planach, że nie zauważył, iż ich realizacja jest zupełnie niemożliwa. W przebiegu tego doświadczenia wewnętrznego pobrzmiewa jakaś nieprawda.
Uwagę Ignacego zajmuje też drugi plan, zrodzony z pobożnych lektur i pojawiający się w jego myślach na przemian z planem światowym. Ignacy zaczyna teraz zastanawiać się nad śmiałym zaangażowaniem się w naśladowanie życia świętych. Relacja z jego przeżyć powtórnie skupia się na procesach myślowych:
Tymczasem Pan nasz spieszył mu z pomocą i sprawiał, że po tych myślach następowały inne, zrodzone z tego, co przeczytał. W rzeczy samej podczas czytania Żywotu Pana naszego i Żywotów Świętych myślał nad nimi i tak rozważał sam w sobie: „Co by było, gdybym zrobił to, co św. Franciszek, albo co zrobił św. Dominik?”. I rozmyślał o wielu rzeczach, które wydawały mu się dobre, a zawsze miał na oku rzeczy trudne i ciężkie. A kiedy je sobie przedstawiał, wydawało mu się rzeczą łatwą wcielić je w czyn. I całe jego rozważanie sprowadzało się do tego, że mówił sam do siebie: „Św. Dominik zrobił to, więc i ja muszę to samo zrobić. Św. Franciszek zrobił to, więc i ja muszę to zrobić”. Myśli te trwały w nim przez dłuższy czas, potem znów inne rzeczy je przerywały i nachodziły go myśli światowe, o których była wyżej mowa. One też zajmowały go dość długo (Autobiografia, 7)24.
Święty plan – wybór życia podobnego życiu świętych – staje się teraz również przedmiotem skupionej, długotrwałej refleksji. Ów akcent na myśl i refleksję jest szczególnie widoczny w licznych odniesieniach do „rozmyślania”, „myśli”, „rozważania”, „przedstawiania sobie” i w tym podobnych określeniach.
Opisując dalej swoje doświadczenie wewnętrzne, Ignacy wyraźnie podkreśla jednoczesne skupienie uwagi na tych dwóch przeciwstawnych projektach – świętym i światowym:
I to następstwo tak różnych myśli trwało w nim przez dosyć długi czas, a on zatrzymywał się zawsze nad myślą, która się pojawiała i narzucała jego wyobraźni: już to myśl o światowych wyczynach, których pragnął dokonać, już to ta inna – o Bogu. Wreszcie znużony porzucał je i zajmował się czym innym (Autobiografia, 7).
Następuje jednak pewna zmiana. Dotychczas, choć Ignacy wspominał o uczuciowych i wyobrażeniowych elementach swojego doświadczenia, akcentował przede wszystkim myśli zajęte dwoma przeciwstawnymi projektami. Teraz, choć myśli nadal pozostają ważne, na pierwsze miejsce wysuwa się uczuciowość, przygotowując grunt pod moment silnego doznania łaski, która zmieni wszystko w życiu Ignacego:
Jednakże w tym następstwie myśli była taka różnica: kiedy myślał o rzeczach światowych, doznawał w tym wielkiej przyjemności, a kiedy znużony porzucał te myśli, czuł się oschły i niezadowolony. Kiedy znów myślał o odbyciu boso pielgrzymki do Jerozolimy lub o tym, żeby odżywiać się samymi tylko jarzynami i oddawać się innym surowościom, jakie widział u świętych, nie tylko odczuwał pociechę, kiedy trwał w tych myślach, ale nawet po ich ustąpieniu pozostawał zadowolony i radosny (Autobiografia, 8).
Zasadnicza charakterystyka obu przeciwstawnych faz myśli zostaje zachowana, teraz jednak Ignacy zaczyna skupiać się przede wszystkim na doświadczeniu afektywnym towarzyszącym procesom myślowym. Świadczy o tym użycie takich słów, jak „przyjemność”, „oschły”, „niezadowolony”, „pociecha”, „zadowolony” i „radosny”.
W sferze myśli utrzymuje się pewna równowaga pomiędzy dwoma różnymi projektami: zarówno święte, jak i światowe plany zaprzątają wówczas całymi godzinami jego uwagę. Fazy intensywnego myślenia o jednych i o drugich pojawiają się na przemian. Fazy te zdają się różnić od siebie jedynie przedmiotem: Ignacy raz myśli o planach świeckich, raz o czynach pobożnych. Pomiędzy tymi dwoma rodzajami doznań mentalnych zachodzi istotne podobieństwo: oba są długotrwałe i oba bardzo go absorbują.
Zupełnie inaczej ma się jednak rzecz z jego uczuciami. Widzimy tu wyraźny brak równowagi w opisie doświadczeń, które święty Ignacy przedstawia zgodnie z ich chronologicznym porządkiem: w czasie ich trwania i po nich. W czasie gdy myśli o którymś z planów, odczuwa właściwie to samo: obu rodzajom myśli towarzyszy pewien rodzaj radości i przyjemnych wrażeń. Natomiast po czasie, w którym zaprzątały go myśli o którymś z planów, przeżywa coś innego w zależności od tego, co było przedmiotem jego refleksji. Gdy Ignacy przestaje myśleć o swych światowych zamiarach, czuje się „oschły i niezadowolony”. Natomiast po zakończeniu rozważań o zamiarze naśladowania świętych radość nie ustaje. Nadal czuje się „zadowolony i radosny”.
Potem następuje moment łaski:
Nie zwracał jednak na to uwagi ani nie zatrzymywał się nad oceną tej różnicy aż do chwili, kiedy pewnego razu otworzyły mu się nieco oczy i kiedy zaczął dziwić się tej różnicy i zastanawiać się nad nią. To doświadczenie doprowadziło go do zrozumienia, że jedne myśli czyniły go smutnym, inne zaś radosnym. I tak powoli doszedł do poznania różnicy duchów, które w nim działały – jednego szatańskiego, drugiego Bożego (Autobiografia, 8).
Trudno byłoby przecenić duchową wartość tej krótkiej frazy: „otworzyły mu się nieco oczy”. W tym momencie Ignacy wkracza w zupełnie nową sferę duchową. Przeciwstawne doznania uczuciowe, powiązane z dwoma przeciwstawnymi planami życiowymi, były dotąd obecne w jego sercu, lecz on ich sobie nie uświadamiał; nie zwracał uwagi na ich opozycję. Teraz doznania te nadal się pojawiają, lecz tym razem otworzyły się nieco oczy jego ducha, na tyle, by uświadamiał sobie różne wzorce doświadczeń swego serca. W chwili, w której Ignacy po raz pierwszy zauważa, że w jego sercu na przemian pojawiają się przeciwstawne doznania duchowe, rodzi się jego nauka o rozeznawaniu. Czerpie ona wprost z jego osobistych doświadczeń, przede wszystkim zaś z czasu łaski, której dostąpił podczas swojej rekonwalescencji. Dlatego właśnie od ich opisu rozpoczynamy naszą analizę jego nauki o rozeznawaniu duchów: jest to bowiem uprzywilejowany punkt wyjścia, umieszczający we właściwej perspektywie wszystko, co odtąd powiemy.
Ignacy jednak – niezależnie od jej wagi – nie zadowala się samą tylko świadomością. Z uważnym skupieniem, właściwym całej jego duchowości, zaczyna teraz dokonywać „oceny” różnicy, którą sobie uświadomił, i „zastanawiać się” nad nią. Refleksja ta prowadzi go do opartego na doświadczeniu „zrozumienia” i „powoli dochodzi do poznania” sensu różnych wzorców uczuciowego doświadczenia duchowego, które właśnie sobie uprzytomnił. Coraz lepiej potrafi teraz pojąć „różnicę duchów, które w nim działały”, zarówno szatańskich, jak i pochodzących od Boga.
Ignacy uprzytamnia sobie pewne wzorce uczuciowości, towarzyszące zazwyczaj różnym rodzajom myśli, których doświadczył. Przeciwstawność uczuć, którą zauważa w sobie po doznaniach mentalnych (tzn. fakt, że po myślach o świętym zamiarze odczuwa trwałą radość, zaś po myślach o planach światowych ostatecznie przychodzi smutek), staje się przedmiotem uważnej refleksji. Ignacy stwierdza, że jeśli myśli o jednym z zamiarów (o planach światowych) wywołują zadowolenie, które wciąż przechodzi w smutek, to zamiar ten nie „wygląda” na Bożą inspirację, lecz raczej na podszept złego ducha. Jeśli natomiast myśli o drugim z zamiarów (o świętym zamyśle) powodują trwałe zadowolenie, to zamiar ów „wygląda” na działanie Boga w jego sercu.
Reszta należy do historii. Ignacy, wierny swojemu przeświadczeniu, podejmuje działania zgodne z tą intuicją. Świadomość i zrozumienie, które uzyskał, skłaniają go do przyjęcia świętego zamiaru, uznanego za pochodzący od Boga, i odrzucenia światowych planów, uznanych teraz za podszept złego ducha. Z zadziwiającą wielkodusznością rozpoczyna nowe życie, zgodne z planem zainspirowanym przez Boga. Udaje się do Manresy; zaczyna (na początku nie bez pewnej lekkomyślności) naśladować świętych; odbywa pielgrzymkę do Jerozolimy i jego życie podąża w nowym kierunku.
Tak właśnie wyglądał duchowy proces, którego święty Ignacy doświadczył podczas swej rekonwalescencji w Loyoli. Składały się nań trzy opisane wyżej kroki: uświadomienie sobie, zrozumienie i podjęcie działania (przyjęcie lub odrzucenie zamiaru). Potężny wpływ tamtej sytuacji na dobro, które dokonało się w jego własnym życiu i które do dziś dokonuje się w życiu Kościoła, potwierdza, że dotykamy tu czegoś ogromnie istotnego, zarówno w życiu samego Ignacego, jak i w ogóle w życiu duchowym. Co by było, gdyby Ignacemu „nie otworzyły się nieco oczy”? Co by się stało, gdyby nie zaczął zastanawiać się nad tym, co właśnie sobie uświadomił? Co by było, gdyby nie zaczął działać zgodnie z tym, co pojął? Czy rzuciłby się w wir światowych spraw, które tak go pociągały? A co będzie, jeśli my w naszym codziennym życiu nie otworzymy w podobny sposób duchowych oczu? Co się stanie, jeśli je otworzymy?
Owo pierwsze doświadczenie świętego Ignacego w dziedzinie rozeznawania duchów uświadamia nam, jak wielkie znaczenie ma umiejętność duchowego rozróżniania poruszeń serca. Uzmysławia nam ono także nieocenione korzyści, jakie może przynieść nam jego praktyczna i dostępna dla wszystkich nauka o rozeznawaniu duchów. Jeśli nasza tradycja duchowa podpowiada nam, jak na co dzień ćwiczyć się w sztuce rozeznawania, to oferuje nam niezwykle cenny skarb. Takiej właśnie instrukcji dostarcza nam czternaście reguł rozeznawania, które będziemy analizować w dalszym ciągu naszych rozważań.
Rozważyliśmy tu doświadczenie świętego Ignacego podczas rekonwalescencji, gdyż stanowi ono żywy kontekst i najlepsze wprowadzenie do tytułu jego reguł, który jest tematem tego rozdziału. W zwięzłej formie Ignacy streszcza w nim doświadczenie z Loyoli, które właśnie opisaliśmy. Jeśli spojrzymy nań w świetle tego przełomowego wydarzenia, suchy język tego tekstu odsłoni przed nami swój pełny sens.
Tytuł reguł
Święty Ignacy poprzedza swoją naukę o rozeznawaniu duchów niezwykle zwięzłym, jednozdaniowym wprowadzeniem:
Reguły służące do uświadomienia sobie i zrozumienia w pewnej mierze różnych poruszeń, które dzieją się w duszy: dobrych, aby je przyjmować, złych zaś, aby je odrzucać. Te tutaj są bardziej stosowne na okres pierwszego Tygodnia Ćwiczeń25.
Ten krótki tekst wprowadza wiele kluczowych elementów rozeznawania i zasługuje na naszą staranną analizę. Jego strukturę wyznacza trójelementowy model, znany nam już z rozważań o doświadczeniu Ignacego podczas rekonwalescencji i determinujący całą jego naukę o rozeznawaniu duchów. W naszym dalszym komentarzu trzymać się będziemy języka samego tekstu.
Pierwsze słowo tytułu wskazuje na rodzaj literacki stosowany przez świętego Ignacego. Swoją naukę o rozeznawaniu wykłada on w szeregu reguł. Ignacy nie pisze obszernego traktatu o duchowości, podobnego do tych, które napisali na przykład Franciszek Salezy, Jan od Krzyża czy inni podobni autorzy. Układa krótkie, zwarte tezy służące dwojakiemu celowi. Po pierwsze mają one pouczyć nas o różnych aspektach rozróżniania duchów, po drugie zaś mają dostarczyć nam praktycznych norm dotyczących działań, jakie należy podjąć zgodnie z otrzymanymi pouczeniami26. Reguły mają formę zwięzłych wskazań, odnoszących się do konkretnej rzeczywistości duchowej, z jaką mamy do czynienia w procesie rozeznawania, zawierających pouczenia o sposobie ich stosowania. Mają charakter raczej praktyczny niż spekulatywny. W tym sensie Ignacy nazywa swój tekst zbiorem reguł.
Jak można wywnioskować z kontekstu Ćwiczeń duchowych, pisząc te reguły, święty Ignacy zakłada, że będzie je wyjaśniać ktoś zaznajomiony z ich treścią (Ćd 8-10, 17). Takie kompetentne osoby mają objaśniać je tym, którzy znajdą się w sytuacjach opisywanych przez reguły i którzy z tego powodu odniosą korzyść z zawartej w nich nauki, ucząc się, jak właściwie odpowiadać na tego rodzaju doświadczenia duchowe. Sięgając zarówno po mądrość zawartą w samych regułach, jak i po mądrość przewodników odpowiednio wykładających zawarte w nich instrukcje, osoby korzystające z takiej pomocy nauczą się coraz lepiej pożytkować swoje doświadczenia duchowe i żyć w coraz większej zgodzie z wolą Bożą. Taki jest cel wszelkiego rozeznawania.
Ignacy zaznacza, że jego czternaście reguł jedynie „w pewnej mierze” może pomóc w rozeznawaniu duchów. Pisząc tak, chce powiedzieć, że choć reguły te pomogą nam w sztuce rozeznawania, to jego zamiarem nie jest zawarcie w nich wszystkiego, co można powiedzieć o rozeznawaniu duchów. Możliwe są różne interpretacje tego sformułowania: być może święty Ignacy ma tu na myśli zawartość drugiego zestawu reguł rozeznawania. Nam w tym miejscu wystarczy, jeśli uświadomimy sobie, że owych czternaście reguł, mimo całego ich bogactwa, nie wyczerpuje ignacjańskiej nauki o rozeznawaniu duchów.
Pokora owego „w pewnej mierze” może być zwodnicza. Reguły, którymi się zajmiemy, stanowią najbardziej praktyczny zestaw pouczeń o rozeznawaniu duchów w całej tradycji chrześcijańskiej. Właśnie dlatego, że Ignacy wybrał tę formę „reguł”, owe czternaście zaleceń stanowi niezrównane, niezwykle cenne narzędzie, za pomocą którego możemy z duchowym pożytkiem posługiwać się poruszeniami naszego serca.
Trójelementowy model
W swoim tytule święty Ignacy wskazuje następnie trzy kroki rozeznawania duchów. Precyzyjnie odzwierciedlają one doświadczenie Ignacego podczas rekonwalescencji w Loyoli, gdzie po raz pierwszy otworzyły mu się oczy na możliwość rozeznawania. Możemy je odtworzyć w oparciu o czasowniki, którymi Ignacy posługuje się w tytule reguł: uświadomić sobie, zrozumieć i działać (przyjmować/odrzucać). Otrzymujemy w ten sposób następujący wzorzec:
UŚWIADOMIENIE SOBIEZROZUMIENIEDZIAŁANIE (PRZYJĘCIE/ODRZUCENIE)
UŚWIADOMIENIE SOBIE: nie jest łatwo dostrzec, co właściwie dzieje się w naszym wewnętrznym doświadczeniu duchowym, co w wymiarze duchowym porusza nasze serca i myśli; ZROZUMIENIE: refleksja nad poruszeniami, których istnienie sobie uświadomiliśmy, umożliwia nam rozeznanie, które z nich pochodzą od Boga, a które nie; DZIAŁANIE, czyli przyjmowanie i życie zgodnie z tym, w czym rozpoznaliśmy Bożą inspirację, oraz odrzucenie i usuwanie z naszego życia tego, co uznaliśmy za niepochodzące od Boga. Te trzy kroki zakłada święty Ignacy we wszystkim, co mówi następnie o rozeznawaniu, powinniśmy się więc im bliżej przyjrzeć. Rozważmy zatem kolejno każdy z nich.
Uświadomienie sobie
W doświadczeniu samego Ignacego jest to moment, w którym „otworzyły się mu nieco oczy”. Moment ten cechuje istotne przejście od jednej sytuacji duchowej do drugiej. W pierwszej poruszenia myśli i uczuć pojawiają się wprawdzie i wpływają na kierunek, w jakim podążamy w naszej wędrówce duchowej, lecz ich nie dostrzegamy – nie zdajemy sobie sprawy z tego, co się dzieje. W drugiej sytuacji owe wewnętrzne poruszenia zachodzą, a my je dostrzegamy – jesteśmy świadomi tego, co się wydarza. Osobom, które się w niej znajdują, „otworzyły się nieco oczy”; dostrzegają swoje wewnętrzne doświadczenie duchowe. Bez tego przejścia niemożliwe jest rozeznawanie duchów: „uświadomienie sobie” otwiera drogę do wszelkich rodzajów rozeznawania.
Nie możemy uznać, że uświadomienie to jest czymś oczywistym, co przychodzi bez problemu. Na ile jesteśmy świadomi własnych wewnętrznych doświadczeń duchowych? Na ile świadomość ta stała się nawykiem? Jak często w ciągu dnia ją przywołujemy? Czy kiedykolwiek zatrzymujemy się wewnętrznie, by uświadomić sobie, co nas duchowo porusza? Pytania te są niezwykle ważne dla życia duchowego; nie sposób ich przecenić. Kwestię tę podkreśla święty Ignacy już na samym wstępie reguł rozeznawania.
Święty Augustyn, wspominając w jednym ze swoich słynnych wyznań chwilę, w której i jemu „otworzyły się nieco oczy”, pisze:
Późno Cię umiłowałem, Piękności tak dawna a tak nowa, późno Cię umiłowałem. W głębi duszy byłaś, a ja się błąkałem po bezdrożach […]. Ze mną byłaś, a ja nie byłem z Tobą. […] [Wołałaś, krzyczałaś], rzuciłaś wyzwanie, rozdarłaś głuchotę moją. Zabłysnęłaś, zajaśniałaś jak błyskawica, rozświetliłaś ślepotę moją27.
Wspominając swoje doświadczenie, święty Augustyn uprzytamnia sobie, że Bóg działał w nim, w jego sercu, w jego świecie wewnętrznym i że on, Augustyn, nie był z Nim; błąkał się po bezdrożach skupiony na świecie poza sobą, nieświadomy Bożego działania w swoim wnętrzu.
Opisując to wewnętrzne działanie Boga, święty Augustyn używa dwóch sugestywnych obrazów. Bóg w nim „woła”, a nawet „krzyczy”; „błyszczy” i „jaśnieje” wewnątrz, rozświetlając jego ślepotę. Głos Boga rozlega się z wielką siłą w wewnętrznym uchu jego ducha; światło Boże zalewa swoją jasnością jego wewnętrzny wzrok duchowy. Mimo to, póki nie przyjdzie chwila łaski, Augustyn nie słyszy i nie widzi: nie jest świadomy, że Bóg wewnątrz niego działa. „W głębi duszy byłaś, a ja się błąkałem po bezdrożach […]. Ze mną byłaś, a ja nie byłem z Tobą”.
Nazbyt często otaczająca nas kultura każe nam „błąkać się po bezdrożach”, nieświadoma działania Boga „w głębi duszy”. I my sami, częściej niżbyśmy chcieli, skupiamy naszą uwagę „na zewnątrz”, słabiej niżbyśmy chcieli, uprzytamniając sobie to, co dzieje się „wewnątrz”. Do tego właśnie sprowadza się pierwsza i najbardziej elementarna zasada ignacjańskiej nauki o rozeznawaniu: mamy uświadamiać sobie to, co dzieje się w naszym duchowym wnętrzu, starać się być na tyle „wewnątrz” siebie, by to, co duchowo purusza nasze serce, uobecniło się w naszej świadomości.
Odwaga duchowej świadomości
Refleksja nad tym rodzajem świadomości prowadzi nas do pytania zasadniczego z punktu widzenia zarówno rozeznawania duchów, jak i całego życia duchowego: Dlaczego owa duchowa świadomość jest dla nas taka trudna? Dlaczego tak często spontanicznie skłaniamy się raczej ku życiu „na zewnątrz” niż „wewnątrz”? Przez co, o ile nie podejmiemy wyraźnego wysiłku uświadamiania sobie tego, co „wewnątrz”, nie dochodzimy do tej świadomości? I dlaczego sam ten wysiłek tyle nas kosztuje? Dlaczego tak trudno jest nam codziennie podtrzymywać w sobie ową świadomość? Ponieważ wewnętrzna świadomość duchowa jest nieodzownym warunkiem wszystkiego, co dokonuje się w procesie rozeznawania, pytania te zasługują na naszą szczególną uwagę, o ile chcemy skutecznie kierować się w życiu rozeznawaniem duchów. Próba odpowiedzi na nie pomoże nam też bardziej docenić wszystko, co wiąże się z osiąganiem tej duchowej świadomości.
Wszelka adekwatna odpowiedź na powyższe pytania musi uwzględnić istnienie wielu wymiarów osoby ludzkiej, starającej się osiągnąć ów stan. Najpierw należy wskazać na potrzebę formacji w tym aspekcie rozeznawania. To, co mówi żyjący w V wieku autor chrześcijański Jan Kasjan, pisząc o walce, jaką wszyscy toczymy w życiu duchowym, odnosi się szczególnie do duchowych poruszeń serca i do ich uświadamiania sobie:
Choć wszyscy natychmiast rozpoznajemy przyczyny tych namiętności, wskazane nam niegdyś przez starożytnych mistrzów, to nim się one ujawnią – choć wyrządzają nam wiele szkód i obecne są w każdym z nas – nic o nich nie wiemy28.
To samo można powiedzieć o wewnętrznym duchowym świecie poruszeń uczuciowych i myśli, które im sprzyjają lub są ich następstwem. Bez odpowiedniej formacji w tym względzie będziemy mieć jedynie ogólne, niejasne pojęcie o ich istnieniu w naszym wnętrzu. Ponieważ nie wiemy, gdzie właściwie mamy szukać owego „wnętrza”, tym trudniej jest nam zachować pożądaną świadomość i „uświadamiać sobie”, co się w nim dzieje. Tej właśnie potrzebie w sposób wyjątkowo jasny i praktyczny wychodzi naprzeciw święty Ignacy w swoich regułach rozeznawania duchów.
Na jeszcze inny aspekt możliwej odpowiedzi na nasze pytania wskazuje nauka św. Tomasza z Akwinu o różnicy pomiędzy powodami przyjemności i rozkoszy zmysłowej a tym, co daje radość w sferze rozumu. Dobra postrzegane przez zmysły są bardziej widzialne i namacalne, dlatego dostrzegamy je łatwiej niż dobra pojmowane rozumem lub należące do sfery duchowej. Łatwo przeto dajemy się powodować temu, co pociąga nas „z zewnątrz”, czego pożądamy zmysłowo, a trudniej nam dostrzec mniej oczywisty świat tego, co „wewnątrz”29.
Jules Toner SJ, omawiając problem świadomości duchowej, wskazuje na kolejne czynniki powodujące nasz opór przed trwaniem „wewnątrz”: skutki ludzkiej grzeszności, oszustwa złego ducha, trudności z opanowaniem naszej uwagi, która „ma skłonność do błądzenia bez celu, reagując na każdy napotkany bodziec”. Jak pisze Toner,
Nawet jeśli uda nam się przez dłuższy czas skupić uwagę na obecnych w nas poruszeniach umysłu i serca, same te poruszenia są tak wielorakie i zmienne, w tak złożony sposób powiązane ze sobą w jeden ciągły strumień, że wyraźne postrzeganie w tym strumieniu poszczególnych poruszeń jest trudne do osiągnięcia, z wyjątkiem poruszeń niezwykle intensywnych i długotrwałych30.
Kto z nas, obserwując swoje codzienne życie, nie zgodzi się z tym stwierdzeniem? Niełatwo wychwycić i oddzielić od siebie niezliczoną ilość wątków składających się na całość naszego codziennego życia w sferze uczuciowej i mentalnej. Zadanie to komplikuje jeszcze bardziej wielość poruszeń, szybkość, z jaką pojawiają się i ustępują miejsca innym, oraz różne stopnie natężenia świadomości. „Bycia świadomym” nie można traktować jako rzeczy oczywistej.
Wiele się również mówi o wpływie współczesnej kultury na osłabianie świadomości wewnętrznej. Już Thoreau mawiał, że świat „żyje zbyt szybko”; dzisiejszy świat żyje jeszcze szybciej. Wciąż mnożą się elektroniczne narzędzia komunikacji, zapełniające każdy skrawek spokojnej przestrzeni: przenośne telewizory, telefony komórkowe, Internet i tym podobne. Zsekularyzowany pogląd na świat podaje w wątpliwość wiarę i samą rzeczywistość wewnętrznego życia duchowego. Podobnej dewaluacji podlega umiejętność zauważania różnych głosów duchowych, rozbrzmiewających w naszym sercu; znaczenie tej sztuki jest dziś po prostu niedostrzegane.
Choć współczesne okoliczności i mody potęgują trudność utrzymania wewnętrznej świadomości, to same są niewątpliwie wyrazem i skutkiem głębszego oporu wobec życia „wewnątrz”, oporu stanowiącego istotę naszych duchowych zmagań. Przenikliwie opisał to zagadnienie Blaise Pascal, zastanawiając się nad owym najgłębszym, tkwiącym w nas oporem w swoim uderzającym opisie rozproszenia, w którym zawarł znane stwierdzenie: „odkryłem, że całe nieszczęście ludzi pochodzi z jednej rzeczy, to jest, że nie umieją pozostać w spokoju i w izbie”31. Rozproszenie, jak wyjaśnia Pascal, to w istocie ucieczka od naszego własnego ograniczenia. By świadomie żyć „wewnątrz”, musimy stanąć twarzą w twarz z naszymi ludzkimi ograniczeniami, dlatego prościej – choć w ostatecznym rozrachunku jest to niezadowalające – żyć nam „na zewnątrz”, odwracając świadomość od własnego wnętrza i rozpraszając ją poprzez zwrócenie ku rzeczom zewnętrznym. Współczesna technologia podsuwa nam jedynie nowe sposoby realizacji tej odwiecznej taktyki odwracania i rozpraszania uwagi. W naszych czasach rzeczywiście staliśmy się „wirtuozami rozproszenia”32.
Trzeba przyznać, że życie „wewnątrz” oznacza konieczność konfrontacji z wieloma przytłaczającymi ludzkimi ograniczeniami. Jako skończone, przygodne byty jesteśmy ograniczeni ontologicznie. Teologia biblijna odwołująca się do trzeciego rozdziału Księgi Rodzaju głosi, że nosimy w sobie historyczną ranę, która zaburza integralność naszego człowieczeństwa. Do tego trzeba dodać zranienia psychiczne, które mogą gromadzić się w nas przez lata w ciągu całego życia; także z nimi może nam być bardzo trudno się zmierzyć. Choć wiemy, że Bóg jest miłosierny, wciąż niepokoi nas nasza moralna słabość; to samo można powiedzieć ogólnie o naszych zmaganiach duchowych. Konfrontacja z żadną z tych rzeczywistości nie jest łatwa, nawet w okolicznościach, w których mamy pewność, że jesteśmy rozumiani i akceptowani.
Jeśli do tego głębokiego oporu dodamy inne wspomniane wyżej czynniki – naszą potrzebę formacji, zaprawiającej nas w duchowej świadomości, nieuchwytność poruszeń wewnętrznych, ich złożoność, zmienność i płynność – zrozumiemy, dlaczego coś tak mocno odpycha nas od naszego wnętrza, rozpraszając naszą uwagę na zewnątrz, i dlaczego tak łatwo popadamy w rozproszenie. Opór ten zacznie maleć dopiero wówczas, gdy z własnego doświadczenia przekonamy się, że „światłość w ciemności świeci” (J 1, 5) i że trwanie „wewnątrz” oznacza przede wszystkim spotkanie z osobową obecnością, z miłością i z uzdrawiającą mocą naszego Zbawcy.
Wytrwała odwaga podejmowania tego wyzwania umożliwia rozeznawanie duchów. Święty Ignacy chce nam to uświadomić na samym początku, mówiąc o tym już w tytule swoich reguł. To pierwszy, najbardziej podstawowy wybór, przed którym musi stanąć każdy, kto, podobnie jak święty Ignacy, chce posiąść umiejętność rozeznawania poruszeń serca. Jak wiemy z jego doświadczenia, wybór ten zmienia wszystko w naszym życiu duchowym i otwiera przed nami drogę nowej wędrówki z Panem.
Specyficzny charakter świadomości duchowej
Pozostaje jeszcze jedna ważna kwestia. Nasze życie wewnętrzne jest bardzo bogate i złożone, a poruszenia wewnętrzne dokonują się w nas na wielu różnych poziomach. Musimy, zagłębiając się w tę złożoność, sprecyzować, o jaki rodzaj poruszeń wewnętrznych chodzi świętemu Ignacemu, gdy mówi, że powinniśmy je sobie uświadomić. Precyzyjne określenie specyfiki przedmiotu rozeznawania ma tu kluczowe znaczenie, tylko w ten sposób bowiem będziemy mogli być pewni, że rzeczywiście mamy na myśli rozeznawanie duchów.
Mówiąc w Ćwiczeniach duchowych o codziennych spotkaniach rekolektanta z kierownikiem duchowym prowadzącym go w czasie rekolekcji, Ignacy zaleca, by dający Ćwiczenia, „nie starając się […] wybadać i poznać [osobistych] myśli i grzechów odprawiającego Ćwiczenia, był jednak dokładnie powiadomiony o różnych poruszeniach i myślach, które różne duchy mu podsuwają” (Ćd 17). Widać tu wyraźną sugestię dotyczącą odpowiedzi na zadane przez nas pytanie. Daniel Gil SJ pisze:
Siedemnasta uwaga wstępna odróżnia wyraźnie myśli, które należą do dziedziny naszej świadomości psychologicznej („myśli osobiste”) od myśli związanych z naszą świadomością moralną („grzechów”) i od myśli należących do dziedziny naszej świadomości duchowej („różnych poruszeń i myśli, które różne duchy mu podsuwają”).
Gil dodaje: „Te właśnie poruszenia i myśli w tytule reguł nazwane zostają dobrymi lub złymi. Zostają one wyraźnie odróżnione od tego, co może być grzechem, i od spontanicznych myśli rekolektanta”33.
Badanie tych trzech ściśle powiązanych ze sobą, lecz różnych rodzajów świadomości wewnętrznej pozwoli nam precyzyjniej określić naturę duchowej świadomości, na której opiera się ignacjańska sztuka rozeznawania duchów. Wspomniane trzy formy świadomości obrazuje następujący schemat:
RODZAJE ŚWIADOMOŚCI WEWNĘTRZNEJŚWIADOMOŚĆ PSYCHOLOGICZNAŚWIADOMOŚĆ MORALNAŚWIADOMOŚĆ DUCHOWA
Każdy z nas reaguje emocjonalnie na otaczający go świat na bardzo wiele sposobów. Jeśli będziemy ćwiczyć naszą uwagę, będziemy coraz lepiej umieli dostrzegać te emocjonalne reakcje w różnych sytuacjach naszego życia. W ten sposób pogłębimy naszą wiedzę o własnych wzorcach emocjonalnych, o mocnych i słabych stronach naszej uczuciowości i o naszych afektywnych zmaganiach. Pierwszy rodzaj świadomości wewnętrznej to świadomość psychologiczna, którą analizujemy zawodowo w procesie doradczym i do której mamy też wieloraki dostęp w naszym codziennym życiu: poprzez relacje przyjaciół, dzięki obserwacjom własnych stanów uczuciowych, których doświadczamy przy okazji różnych zdarzeń w ciągu dnia czy poprzez refleksję nad naszymi interakcjami z innymi i inne tym podobne sposoby.
Możemy zatem odkryć, że w pewnych sytuacjach zazwyczaj ogarnia nas gniew lub strach, czujemy się mniej lub bardziej bezpieczni, podniesieni na duchu lub zniechęceni i że zachowujemy się odpowiednio do tych stanów emocjonalnych. Taka wyostrzona świadomość wzorców naszych zachowań i reakcji psychologicznych oraz ich przyczyn prowadzi do większej jasności i wolności w podejmowaniu emocjonalnie zdrowych decyzji, przyczynia się też do wzrostu energii, z jaką realizujemy nasze życiowe cele. Tego rodzaju psychologiczna świadomość jest oczywiście niezwykle cenna z życiowego punktu widzenia. Nie jest to jednak ten rodzaj świadomości, który zaleca święty Ignacy w swoich regułach rozeznawania duchów.
Drugi rodzaj świadomości wewnętrznej wiąże się z byciem „wewnątrz”, dzięki któremu możemy uchwycić moralną jakość naszego życia. Na ile w naszym działaniu, słowach i wyborach, w naszych relacjach z innymi jesteśmy wierni bądź niewierni Ewangelii Jezusa Chrystusa? Czy żyjemy zgodnie ze wskazaniami Kazania na Górze, z Dziesięcioma Przykazaniami, z Pawłowym opisem miłości? To właśnie jest świadomość moralna, którą staramy się wzbudzić w sobie na początku każdej Eucharystii, gdy przystępujemy do sakramentu pojednania i zawsze, gdy zestawiamy nasze życie ze słowem Bożym. Rodzi się ona z miłości do Chrystusa, która pragnie żyć w jedności z Jego życiem i nauką. Owa świadomość moralna ma także ogromną wartość w życiu duchowym; bez niej brakowałoby czegoś niezmiernie istotnego w każdym autentycznym pragnieniu miłowania Pana i życia godnego Jego ucznia. Jednak i to nie jest świadomość, o którą chodziło świętemu Ignacemu w jego wskazaniach dotyczących rozeznawania.
Rozeznawanie duchów skupia się raczej na trzecim rodzaju świadomości wewnętrznej: na świadomości swoiście duchowej. Podczas gdy pojęcia zarówno świadomości psychologicznej, jak i moralnej są nam stosunkowo dobrze znane, to niekoniecznie to samo da się powiedzieć o świadomości duchowej. Naszym zadaniem na tym etapie refleksji, zgodnie z treścią tytułu reguł, którym zajmujemy się w tym rozdziale, jest sformułowanie ogólnego zarysu tego właśnie rodzaju świadomości. Będziemy jeszcze wielokrotnie mówić o niej, omawiając kolejne reguły w następnych rozdziałach. Jednak już w naszej analizie doświadczenia świętego Ignacego podczas rekonwalescencji w Loyoli odnajdujemy pierwsze ujęcie świadomości duchowej, wzbogacone o wskazania dotyczące zestawienia jej z opisaną już świadomością psychologiczną i moralną.