Ryzykowna misja - Ciulak Paula - ebook

Ryzykowna misja ebook

Ciulak Paula

3,9

Opis

Zeila chce zostać pełnoprawną członkinią gangu. Postanawia podstępem wydobyć informacje od Kysona, szefa wrogiej mafii. W swojej intrydze wykorzystuje seksapil i męskie pożądanie. W tej historii nie zabraknie zwrotów akcji, cierpienia, uczuć oraz rodzinnych tajemnic. Przygody Kysona i Zeili to prawdziwy rollercoaster.

Czy zaplanowany przez Zeilę podstęp ułatwi jej karierę w mafii?

Czy Kyson odkryje prawdziwe intencje dziewczyny?

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 324

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
3,9 (73 oceny)
38
13
7
10
5
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
muckers

Z braku laku…

autorka nie ma pojęcia o świecie mafii , więc zachowanie bohaterów jest po prostu śmieszne . Mafiozi ,to nie są łagodni i wybaczający przestępcy .
Monia7291
(edytowany)

Całkiem niezła

Poznajemy historie Zeilie i Kysona. Zeila podejmuje się misji uwiedzenia swojego wroga Kysona i wyciągnięcia od niego informacji. Tym sposobem chce się wkupic w szeregi mafii. Spodziewamy się prostej historii i na końcu happy endu. Historia okazuje się nie taka prosta. Mamy w książce tajemnice, intrygi, sekrety, miłość, namiętność, zdradę i wybaczenie. Jaka historie ma Zeila? Co połączy, a co podzieli ją z Kysonem? Czy będzie szczęśliwe zakończenie? 🙂 Sami musicie sprawdzić 😜 Powiem wam, że zakończenie jest zaskakujące i czekam na drugi tom. Autorka cały czas podkreśla, że Kyson to szef/boss mafii, bezwzględny, silny, władczy, że nie zna litości, a nie ma tego w ogóle w książce... 🙄 Kyson bardziej przypomina zwykłego biznesmena, niż gangstera. Poznajemy go tylko z tej miękkiej strony z której zna go Zeila. Brakuje tutaj akcji. Nie chcę siebie ani innych czytelników zniechęcać ale czegoś brakuje w tej książce... 🤷‍♀️ Mam po niej mieszane uczucia. Pomysł był dobry, wykonanie gorsze....
10
malachowskala

Nie polecam

Nie polecam.
10
Magdalena-1

Nie polecam

Brak emocji, nudno, ckliwie. Jeśli szukasz czegoś, co naprawdę Cię porwie, szczerze radzę szukaj gdzie indziej.
00
paumok

Nie oderwiesz się od lektury

Super cała seria polecam
00

Popularność




www.dlaczemu.pl

Dyrektor wydawniczy: Anna Nowicka-Bala

Redaktor prowadząca: Marta Burzyńska

Redakcja i korekta językowa: Renata Kumala

Projekt okładki: Olga Bołdok-Banasikowska

WSZELKIE PRAWA ZASTRZEŻONE

WARSZAWA 2021

Wydanie I

ISBN: 978-83-66521-29-2

Playlista

Look at Her Now – Selena Gomez

All My Friends Are Fake – Tate McRae

I Hate U, I Love U – Gnash

Wrong – Zayn Malik

There’s Nothing Holdin’ Me Back – Shawn Mendes

Dangerous Woman – Ariana Grande

Poker Face – Lady Gaga

Trying Not to Love You – Nickelback

Prolog

Wszystko, co robimy, ma wpływ na innych ludzi, albo jest z nimi związane.

Ranimy ich, kochamy.

Łamią nam serce i oszukują.

Trzeba kogoś ratować albo zniszczyć.

Nie da się przejść przez życie bez wywierania na kimś wpływu.

Niektóre przypadki są bardziej skomplikowane.

Bo życie to nie czarno-biała plansza do szachów. Życie jest bardziej jak pajęczyna – tak zagmatwana, że sama ze sobą się plącze, a jednocześnie tak niewidzialna, że nie wiadomo kiedy zaplącze się bez wyjścia.

Rozdział 1

„Życia nie można wybrać, ale można z niego coś zrobić”.

Peter Lippert

Zeila Gilbert stała przy barze w klubie Nona, najlepszym w centrum Buenos Aires. To miasto zawsze tętniło życiem, szczególnie tuż przed wakacjami. Wieczorami miejsca takie jak to były wypełnione po brzegi. Dwudziestolatka była ubrana w czerwoną sukienkę z dekoltem w trójkąt i odsłoniętymi plecami. Gdy zobaczyła, że do baru podszedł przystojny mężczyzna i zamówił alkohol, uśmiechnęła się pod nosem. Wiedziała, że tu będzie. Reszta była tajemnicą, ale była pewna, że sobie poradzi.

– Gin z tonikiem – zwróciła się do barmana, jednocześnie przysunęła się do nieznajomego i odgarnęła na bok swoje długie brązowe włosy.

– Nienudno imprezować samej, skarbie? – Uśmiechnął się do niej.

– Może znajdę jakieś towarzystwo. – Obrzuciła go spojrzeniem spod wachlarza czarnych rzęs.

Nie do końca nieznajomy miał gęste ciemnobrązowe włosy, tego samego koloru lekki zarost i szare oczy. Wyglądał nieco zbyt elegancko jak na to miejsce – czarne spodnie, marynarka i biała koszula. Lubił się stroić albo właśnie wracał ze spotkania, a najpewniej i jedno, i drugie. Miał wyraźne rysy twarzy. Sprawiał wrażenie pewnego siebie, władczego, a nawet dominującego. Wiele można było powiedzieć o człowieku tylko na podstawie jego wyglądu, szczególne gdy było się dobrym obserwatorem i wyłapywało niuanse.

– Skoro to mam być ja, jestem Kyson, a ty? – Napił się czegoś, co wyglądało na tequilę.

– Zeila. Co robisz tutaj sam?

Nigdy nie bawiło ją wędkarstwo, jednak musiała przyznać, że umiała sprawnie zarzucić przynętę, jeśli połowem byli faceci. Na jednego działały jej umalowane na czerwono usta, na innych – krótka sukienka, kolejni mieli słabość do szatynek. Zawsze było to coś, mały szczegół, który mógł okazać się idealnym wabikiem.

– Czasem wpadam odreagować po pracy, aby się napić i zabawić. A ty? Jesteś tak śliczna, że mógłbym powiedzieć, że jesteś jedną z tutejszych tancerek. – Przygryzł wargę, lustrując ją wzorkiem.

Dziewczyna uśmiechnęła się. Wbrew pozorom mężczyźni byli prości w obsłudze, a przynajmniej jeśli nie szukało się wielkiej miłości. Wystarczyło ładnie wyglądać i odsłonić trochę ciała, a już zachowywali się jak wierne pieski. Na szczęście los dał jej gładką cerę, naturalnie gęste rzęsy, pełne usta i długie włosy.

– Nie, ale potrafię zaprezentować równie dobry, a nawet lepszy pokaz. – Wypiła gin z tonikiem ze swojej szklanki. – I tak jak ty przyszłam się tutaj zabawić.

– Mmm, to może pobawimy się razem. – Złapał ją za brodę.

Piękna kobieta to wszystko, czego w tej chwili potrzebował, aby się odprężyć i zrelaksować. No dobra, jeszcze alkohol, ale tego miał pełno na wyciągnięcie ręki. Znalezienie chętnej do igraszek też nigdy nie sprawiało mu trudności, lecz nie każda miała w sobie to coś, co od razu przykuwało jego uwagę. Większość była taka sama, szybko mu się nudziły, przez co nie odczuwał pełnej satysfakcji. Ślicznotka przy barze zdawała się wyróżniać. Jako wytrawny kusiciel, umiał od razu rozpoznać idealną dla siebie ofiarę.

– Co proponujesz? – Oblizała wargi.

Widziała błysk w jego oczach. Pierwsza zasada, aby poderwać faceta: okazuj zainteresowanie, aby podkarmić jego ego. To właśnie dlatego część kobiet udawała orgazm, wcale go nie mając. Choć na dłuższą metę ta teoria zawodziła, po pewnym czasie same odchodziły, gdy nie osiągały zadowolenia. Cóż… Kyson wyglądał na kogoś, kto nie miał problemu z zapewnieniem odpowiednio intensywnej rozrywki.

– Skoro dajesz takie świetne występy, to możliwe, że równie dobrze się odwdzięczę. Domyślasz się jak?

Złapał jej rękę i położył na swoim kroczu. Nawet przez materiał spodni wyczuwała, jak podnieciła go ta krótka wymiana zdań.

– Oczywiście, że tak. – Odważnie patrzyła prosto w jego oczy.

– Jesteś taka piękna – wyszeptał, zbliżając się do jej twarzy. – Ile masz lat?

– Nie martw się, nie łamiesz prawa. – Uśmiechnęła się. – Choć pewnie i tak byś się tym nie przejął. Dwadzieścia, a ty?

– Dwadzieścia sześć. Lubisz starszych?

– Sześć lat to nie tak dużo. Podobno starsi są lepsi w tych sprawach.

Jej twarz była tuż przy jego. Zwilżyła językiem wargi, nie rozmazując wodoodpornej szminki. Delikatnie potarła nosem o jego nos. Robiła wszystko, aby jak najbardziej pobudzić jego zmysły. I chyba się udało. Nie mógł oderwać wzroku od jej zielonych tęczówek, jakby chciał wyczytać z nich całą jej historię. Cóż, były jedną wielką tajemnicą, tak jak ona cała.

– Z chęcią ci pokażę.

– Powinniśmy iść w bardziej ustronne miejsce – stwierdziła Zeila, odgarniając swoje włosy z prawego ramienia.

Jeśli miałaby wybrać ulubioną część swojego wyglądu, byłyby to właśnie włosy, długie, brązowe, dzięki nim mogła wyglądać seksownie, tajemniczo, a nawet niewinne. Jak tylko chciała.

– Już nie możesz się doczekać?

Położył ręce na jej pośladkach i przysunął do siebie. Dziewczyna uśmiechnęła się delikatnie. Jak na razie zadanie szło jej wyjątkowo łatwo i mimo wszystko miała szczęście, bo Kyson był naprawdę pociągający, więc nie wymagało to od niej dużych umiejętności aktorskich.

– Nie lubię marnować czasu.

– A więc chodź. – Złapał ją za rękę i poprowadził przed siebie. Pozwoliła mu dowodzić, aż znaleźli się w jednym z wielu tak samo wyglądających pokoi na górnym piętrze. Drzwi za nimi zamknęły się, zapewniając całkowitą dyskrecję, a on wybrał butelkę whisky z podręcznego barku i rozlał do szklanek. Wszystkie pokoje w klubach musiały być wyposażone w dwie najważniejsze rzeczy – łóżko i napoje z procentami, reszta była zbędna.

Pomieszczenie było utrzymane w stonowanych, ciemnych barwach, a na środku stało duże łóżko z baldachimem. Była też komoda, szklana ława, fotel i drzwi do łazienki. To, co konieczne, aby zapewnić noc pełną wrażeń, za którą będzie trzeba odpowiednio zapłacić.

– Więc opowiedz mi coś więcej o sobie, o swojej pracy.

– Powiedzmy, że jestem biznesmenem. – Podał jej pełną szklankę. – Trochę rozrabiam, mam sieć klubów z usługami towarzyskimi.

Czuła, jak uważnie obserwuje jej twarz, więc jedynie wypiła łyk, uśmiechając się. Jeśli myślał, że ją przestraszy albo zszokuje, to się pomylił.

– Jesteś z tych niegrzecznych. Lubię takich. – Odstawiła szklankę na stolik i podeszła do niego. Powoli rozpięła dwa guziki jego koszuli. – Z takimi nie można się nudzić.

– Widzisz, świetnie się składa.

– Miałeś ciężki dzień w pracy? Potrzebujesz relaksu? – Złożyła kilka powolnych pocałunków na jego szyi.

– Oj tak, szykuję zemstę na wrogach, a to dość stresujące.

Usiadł na fotelu. Dziewczyna powoli zsunęła z siebie sukienkę, pozostając jedynie w czarnym koronkowym zestawie bielizny. Widziała, jak Kyson oblizał wargi i zacisnął dłoń na podłokietniku mebla. Miała go. Do tej pory nie przespała się z kimś, dlatego że musiała. Chciała się bawić, jednocześnie do nikogo się nie zbliżając. Bez uczuć i bez cierpienia.

– Naprawdę? Co to znaczy? – Poruszała się powoli, jakby w rytm niesłyszalnej muzyki, idealnie prezentując swoje wdzięki. Chciał pokazu, więc go dostanie.

– Chcę przejąć ich tor, więc szykujemy napad – odpowiedział. – Ale teraz wolę skupić się na tobie i na twoim ciele. Chętnie zobaczę, jak jesteś niegrzeczna. Mogę ci dobrze zapłacić.

Do tej pory nie przypuszczała, że przyjdzie jej tańczyć za pieniądze, ale tak czy siak, była w pracy, mogła to potraktować jako dodatkową premię. Mogła robić to, co chciała, i nikt nie mógł sprawić, by poczuła się zawstydzona.

– To patrz.

Przesuwała powoli rękami od szyi po dekolt i brzuch. Ścisnęła w dłoniach piersi i rozchyliła wargi, prowokująco patrzyła w jego oczy

– Tak lepiej, chyba chcesz dużo zarobić. Chodź do mnie.

Podeszła do niego, kręcąc biodrami, a on zsunął jej majtki. Sam nie wiedział, czy wolał patrzeć na jej wilgotną muszelkę, czy na ściśnięte jeszcze w staniku piersi, które zaraz zamierzał uwolnić.

– Oj, Zeila, aż tak cię podnieciłem, że jesteś cała mokra?

– Mam słabość do złych mężczyzn, zwłaszcza jeśli są tak samo niegrzeczni w łóżku.

Szatyn uśmiechnął się i zaczął lizać jej wilgotną muszelkę. Na chwilę zapomniała, że była na misji. Czuła przyjemność rozchodzącą się powoli po ciele. Niestety Kyson przerwał zbyt szybko, nie dając jej tego, czego pragnęło jej ciało. Wiedział, jak dawkować rozkosz. Posadził ją na swoich kolanach. Pragnął jej tak blisko, jak to możliwe. Poczuć jej ciało, otrzymać od niej rozkosz, zabawić się nią, wykorzystać, aby uciszyć głosy w swojej głowie, a jednocześnie dać jej najlepszy orgazm w jej życiu.

– Tutaj będzie ci lepiej.

– Lepiej będzie, jeśli to zdejmiesz. – Rozpięła pasek jego spodni.

– Chcę, aby twoja cipka moczyła mojego kutasa – wyszeptał w jej wargi.

– A ja chcę, abyś mnie ostro pieprzył.

– To da się załatwić, kochanie.

Oblizała wargi, gdy uniósł jej biodra i posadził na swoim przyrodzeniu. Był duży i wypełniał ją całą, tak jak lubiła. Ułożyła dłonie na jego ramionach i zaczęła poruszać się, wsuwając w siebie jego twardą męskość. Mężczyzna mruczał, odchylając głowę do tyłu. Złapał jej piersi, zaczął je ściskać i lizać sutki. A podobno praca najczęściej jest nudna, ale zdecydowanie nie ta, którą wykonywała Zeila. Choć nie musiała zbliżać się do niego aż tak bardzo, nie mogła odmówić sobie przyjemności. Z doświadczenia wiedziała, że to właśnie gangsterzy byli najlepszymi kochankami.

– Och, tak, mała, dalej!

Kilka ruchów biodrami i cały jego kutas znalazł się w niej. Czuła niesamowitą przyjemność. Teraz Kyson przejął kontrolę. Przesunął dłonie na jej biodra i pilnując, aby się z niej nie wysunąć, rzucił ją na łóżko i nachylił się nad nią. Teraz to on nadawał tempo, pieprząc ją ostro i mocno, dokładnie tak jak oboje lubili.

– Kyson… – jęknęła.

Uśmiechnął się, uwielbiał, gdy w czasie seksu kobiety jęczały jego imię i wiedziały, że tylko on może dać im tak niesamowity orgazm, że nawet parę dni po wciąż będą czuły się jak na haju. Po co komu narkotyki, skoro można mieć Kysona.

– Jeszcze trochę, maleńka. – Wykonał kilka pchnięć i się zatrzymał.

Odchylił głowę i wydał z siebie gardłowy jęk, gdy dochodził. Od razu poczuł, jak jej rozgrzana cipka zaciska się na nim, a dziewczyna cała drży. Doszli niemal równocześnie.

Rozdział 2

„Czyż istnieje ucieczka bardziej idealna niż ta od własnych problemów i lęków?”

Anna Onichimowska

Cicha wibracja wybudziła szatynkę z przyjemnego snu. Z grymasem otworzyła oczy i rozejrzała się. Dookoła było jeszcze ciemno, nic dziwnego, skoro zegarek wskazywał trzecią dwadzieścia rano. Dokładnie na tę godzinę ustawiła budzik. Nie była rannym ptaszkiem, a klubowe łóżko okazało się niespodziewanie wygodne, jednak nie mogła zostać dłużej. Nie mogło jej tu być, gdy on się obudzi. Właśnie. Kyson Rodgers, niczego nieświadomy, spał tuż obok. Dziewczyna usiadła i zanim zaczęła się ubierać, przyglądała mu się przez chwilę. Jego ciemne, potargane, głównie przez nią, włosy spoczywały na poduszce. Na unoszącej się miarowo klatce piersiowej, jak i ramionach widziała wiele tatuaży. Mnóstwo wzorów, których znaczeń nie znała, a mogłyby naprawdę dużo jej o nim powiedzieć.

Gdyby chciała go poznać…

Miała przed sobą niemal dzieło sztuki. Przystojnego mężczyznę i obraz jego życia z tuszu na skórze. W innych okolicznościach być może zostałaby do rana, aby wypytać o te znaki, może zjedliby razem śniadanie, rozmawiali i powtórzyli seks. To ostatnie brzmiało najbardziej prawdopodobnie i kusząco. Lecz nie mogła.

Zdobyła to, co chciała, czyli informacje o nim. Wykonała zadanie i musiała wyjść. Musiała walczyć ze swoimi zachłannymi demonami, które wciąż chciały więcej. Za dużo zawsze oznaczało niezdrowo. Jeden błąd mógł popsuć wszystko, na co od tak dawna pracowała. Nawet jeśli ten błąd był nieziemsko atrakcyjny i niesamowity w łóżku. Był tylko gorącą nocą, którą z wypiekami na twarzy będzie wspominać w mroźne wieczory. Kyson Rodgers zapewnił jej noc pełną wrażeń. Gdyby żyli w bajce, pewnie mogłaby w spokoju pospać do rana, zobaczyć jego wpatrzony w nią wzrok, uśmiech, pogadać. Lecz to nie była bajka. Zeila już dawno dowiedziała się, że to, co wpajają im opowieści dla dzieci, książki o księżniczkach, jest jedynie stekiem bzdur. Nikt nie zakocha się od pierwszego wejrzenia czy też od pierwszej nocy. Miłość to bardziej skomplikowane, wymagające uczucie. Nie można kochać kogoś, kogo się nie zna. A przynajmniej tak myślała.

Bajki myliły się także w tym, że kobieta potrzebowała księcia, który ją uratuje. Zeila nie zamierzała oddawać nikomu swojej niezależności ani prosić o pomoc. Nikt nie mógł mówić jej, co powinna robić i jak żyć. Nie szukała księcia, ślubu i przyszłości jak z bajki. Jedyne, czego pragnęła, to ucieczki od mroku, który w niej siedział i czasem aż nazbyt ciążył. Nie chciała perfekcji, jedynie ukojenia. Nie marzeń, a uporania się z rzeczywistością. A rzeczywistość była taka, że jeśli ona nie zniknęłaby pierwsza, pewnie on by to zrobił. Wolała porzucić, niż zostać porzuconą. Ból nie był bólem, gdy rozdawało się karty i trzymało kontrolę. Właśnie dlatego o wpół do czwartej rano Zeila wyszła z pokoju hotelowego, upewniwszy się wcześniej, że nie zostawiła po sobie żadnego śladu, i zamówiła taksówkę.

Była pewna, że rano Kyson nie znajdzie ani jej bielizny, ani telefonu, ani nic, co by mu o niej przypominało. Zresztą nie miał po co pamiętać. Prawdziwe wspomnienia wywołują nie rzeczy, a uczucia. Łatwo wymazać z pamięci kolor sukienki czy numer telefonu, ale jeśli było się przy kimś szczęśliwym albo gdy ktoś złamał ci serce, tego nie sposób było zapomnieć.

Z niektórymi uczuciami trzeba było egzystować bez końca. Jak deszcz pojawiały się i znikały, czasem na krócej, a czasem na dłużej. Jedyne, co można było zrobić, to przetrwać. To właśnie było motto Zeili, nieważne, jak źle bywało, trzeba było przetrwać. Powstrzymywała swoje demony albo pozwalała im przejąć kontrolę i zrobić to, co było potrzebne, aby się nie poddać.

Rozdział 3

„Dobro zwykle przegrywa z ambicją”.

Christopher W. Gortner

Zeila, zapukawszy w drzwi, dumnym krokiem wkroczyła do gabinetu szefa mafii. Znała to miejsce równie dobrze co własną garderobę i zdążyła się już przyzwyczaić do ciemnobrązowego wystroju, który niekoniecznie był modny.

– Cześć, zajęty?

Tak jak się spodziewała, mężczyzna siedział za biurkiem, gdzie indziej mógłby być o tej porze?

– Hej, kotku, niekoniecznie, co jest?

Alvaro Gonzales był bossem, choć miał zaledwie pięć lat więcej niż ona. Brązowe oczy, krótkie czarne włosy i tego samego koloru zarost, wiecznie w skórzanej kurtce i na swoim motorze. Nic dziwnego, że nie mógł opędzić się od dziewczyn, choć żadnej nie traktował poważnie. Swego czasu Zeila podkochiwała się w nim, jak chyba każda nastolatka, która ma starszego brata z seksownymi przyjaciółmi. Jednak ten etap był już dawno za nią. Nie miała czasu na romanse, gdy wypełniała misję. Brunet oderwał wzrok od laptopa i przyjrzał się Zeili. Nie ukrywał, że ją lubił. Jej brat był jego przyjacielem i zastępcą, a mała miała taki sam charakter. Tak samo uparta, pewna siebie i zdeterminowana. To dobre i pożądane cechy, choć w niektórych okolicznościach bardzo niebezpieczne. Oboje aż zanadto o tym wiedzieli. Alvaro odmawiał jej wstępu do mafii, odkąd skończyła osiemnaście lat. Młodsi też się tu znajdowali, ale ona zainteresowała się tym na poważnie, dopiero gdy stała się pełnoletnia i gdy straciła brata. Zawsze miał wymówkę – że ma szkołę, chłopaka i przyjaciół, przed którymi musiałaby ukrywać ten świat. Jednak Zeila nie odpuszczała. Skończyła szkołę średnią, zaczęła studia i nadal próbowała sobie otworzyć drzwi do tego niebezpiecznego świata.

W końcu Gonzales wyznaczył jej zadanie. Każdy, kto chciał się dostać w ich szeregi, musiał się wykazać. Trochę liczył, że jej się nie uda i będzie po sprawie. Z drugiej strony – do czego się nie przyznawał – chciał, aby się jej powiodło, by była blisko niego. Wiedział, że to zbyt samolubne, a ona nie zasługiwała na piekło, w które sama chciała wejść. Większość ludzi szukała ukojenia w niebie, ona wybrała mroczne otchłanie.

– Zrobiłam to.

– Tak?

– Tak, ten cały Kyson zdradził mi kilka sekretów, to było banalnie łatwe – odparła, nie mogła oprzeć się chęci pochwalenia się. W końcu zasłużyła. – Planuje napad na tor.

– Napad? Będzie trzeba zebrać więcej ludzi.

– Nie ma za co.

– Świetnie się spisałaś – przyznał, wstając zza biurka. – Nie sądziłem, że ci się uda.

– Serio? – Uniosła brwi ku górze. – Bo co? Bo jestem dziewczyną?

Nie znosiła tego, że była lekceważona, chociaż robiła wszystko najlepiej, jak mogła. Mimo to przez wielu nadal była postrzegana jedynie jako młodsza siostra Sebastiana. Krucha dziewczynka, którą trzeba chronić przed mrocznym światem, bo sobie nie poradzi. Błąd. Już udowodniła, przetrwała więcej niż niejeden facet i nadal tu była.

– Nie, nie. – Wyciągnął przed siebie ręce w geście obronnym. Wiedział, że nie warto kłócić się z kobietą, zwłaszcza gdy nazywała się Gilbert. – Jesteś młoda i niedoświadczona, to wszystko.

– Swego czasu obie te cechy wydawały ci się bardzo atrakcyjne.

Gonzales przygryzł wargę. W jego głowie pojawiły się obrazy wspomnień, do których nawiązywała. Choć nie powiedziała wprost, aż za dobrze wiedział, co miała na myśli. Coś, co było zakazane z wielu powodów i o czym mieli zapomnieć. A mimo to postanowiła mu o tym przypomnieć.

– Owszem – zaczął ostrożnie, uważając, by odpowiednio dobrać kolejne słowa. W końcu lepiej było ją mieć po swojej stronie niż przeciwko. Wobec nikogo nie był tak delikatny. Nikt nie mógł obrażać szefa, ale ją zawsze obowiązywały nieco inne zasady. – Po prostu się o ciebie martwię.

Z ust Zeili wyrwało się niekontrolowane prychnięcie, na które brunet się skrzywił. Nie wierzyła mu. Nie mogła zrozumieć, że zranił ją dla jej dobra.

– Wiem wszystko od dawna, poradzę sobie.

– Teoria a praktyka to zupełnie inne sprawy, jednak tym razem ci się udało.

– Właśnie. Powinieneś teraz mi pogratulować i powiedzieć, że jestem jedną z was.

Mężczyzna w czarnej kurtce wykrzywił usta i pokiwał głową. Zasady to zasady. Mimo że byli tymi po ciemnej stronie i zdarzało im się łamać reguły obowiązujące zwykłych ludzi, ich własne zasady były świętością.

– Witam w drużynie.

– Dzięki.

Dziewczyna uśmiechnęła się szeroko. Czuła, że rozpiera ją duma. Udało się jej. Po każdym wysiłku, po wszystkim, co przeszła, każdym siniaku i bólu. Uznała, że tylko to ją uratuje i niemal wpadła w obsesję, a teraz osiągnęła swój cel. To mogło ją naprawić, a przynajmniej w to wierzyła. Teraz musiała tylko tego nie spieprzyć.

Koniec wersji demonstracyjnej.