Kobiece zasady - Paula Ciulak - ebook
BESTSELLER

Kobiece zasady ebook

Ciulak Paula

4,0

Opis

Raul jako jedyny syn wysoko postawionego mafioza był przekonany, że zawsze będzie mieć z górki. Imprezy, władza, kobiety. Niestety jego ojciec zadarł z niewłaściwymi ludźmi i sam nie był w stanie z tym sobie poradzić. Gdy brakuje władzy i sojuszników, rozwiązaniem jest małżeństwo.

Rodzina Valentino zainteresowana jest współpracą. Raul wchodzi w relację z Zenadią, córką bossa, nie tylko z przymusu, ale również i na warunkach postawionych przez samą małżonkę. Rządzenie się kobiet w mafii jest nie do pomyślenia, ale młoda Valentino urodziła się po to, aby łamać zasady.

Napięta relacja między małżonkami zostaje wystawiona na dodatkową próbę, gdy na horyzoncie pojawiają się dodatkowe kłopoty pod postacią byłych partnerów.

Książka „Kobiece zasady” przedstawia dotąd nieznane oblicze romansu mafijnego. W tej historii to kobieta dyktuje nowe zasady.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 339

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,0 (101 ocen)
51
17
20
8
5
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Sysia_czaruje_ksiazki

Nie polecam

Beznadziejna... Niestety straciłam czas... Szkoda
21
MalgorzataAr

Z braku laku…

Nic tu się nie działo, właściwie prawie cała książka to łóżko i długie rozmowy/przepychanki kto tu jest twardszy i rządzi. Pomysł fajny, ale wykonanie słabe. Wynudziłam się strasznie.
10
Ellad2

Nie polecam

Szkoda czasu
10
muckers

Z braku laku…

Śmieszne ,bo autorka zupełnie nie rozumie struktury mafii i popełnia błędy , a poza tym treść nieciekawa , nudna ,nie dokończyłam .
10
KatiMat

Nie polecam

Bardzo męcząca. Lanie wody, powtarzające się co drugą stronę zwroty... Bardzo mało treści w tekście. Nie polecam.
10

Popularność




RO­DZINA VA­LEN­TINO TOM 1

PAULA CIU­LAK

WAR­SZAWA 2022 Wy­da­nie I

WY­DAW­NIC­TWO DLA­CZEMU www.dla­czemu.pl Dy­rek­tor wy­daw­ni­czy: Anna No­wicka-Bala Re­dak­tor pro­wa­dząca: Na­ta­lia Wie­lo­gór­ska Re­dak­cja i ko­rekta ję­zy­kowa: Do­mi­nika Surma Pro­jekt okładki: Ka­ta­rzyna Pie­czy­ko­lan Ła­ma­nie i skład: Anna Ja­ku­bek WSZEL­KIE PRAWA ZA­STRZE­ŻONE WAR­SZAWA 2022 Wy­da­nie I  ISBN: 978-83-67357-37-1 Za­pra­szamy księ­gar­nie i bi­blio­teki do skła­da­nia za­mó­wień hur­to­wych z atrak­cyj­nymi ra­ba­tami. Do­dat­kowe in­for­ma­cje do­stępne pod ad­re­sem: kon­takt@dla­czemu.pl.

„Męż­czy­zna miał po­glądy – ko­bieta na­dal tylko wi­dzi­mi­się, od­po­wied­ni­kiem jego sil­nej woli był jej bab­ski upór, a jego prze­zor­no­ści – jej wy­ra­cho­wa­nie, a w sy­tu­acjach, w któ­rych męż­czy­znę zwano tak­ty­kiem, ko­bieta po­zo­sta­wała in­try­gantką.”Wi­sława Szym­bor­ska

PROLOG

RAUL

Jako syn Pa­bla San­tano, jed­nego z czo­ło­wych dzia­ła­czy hisz­pań­skiej ma­fii, my­śla­łem, że moje ży­cie bę­dzie ide­alne. A przede wszyst­kim, że sam za­pla­nuję je tak, jak tylko ze­chcę. Ma­fia da­wała wła­dzę, pie­nią­dze i moż­li­wo­ści, a fa­ce­tom za­wsze było w niej le­piej. Tak już był skon­stru­owany ten świat. Są­dzi­łem, że jako je­dyny syn odzie­dzi­czę wszystko i będę rzą­dzić twardą ręką we­dług wła­snych za­sad. Wszystko miało być moje – po­zy­cja, moż­li­wo­ści, strach i sza­cu­nek, ja­kie mia­łem wzbu­dzać w in­nych. Czy by­łem ego­istą, pra­gnąc tego wszyst­kiego dla sie­bie? Być może, ale nie wi­dzia­łem w tym ni­czego złego. Co wię­cej – nie mo­głem się tego do­cze­kać.

Już te­raz nad­zo­ro­wa­łem do­stawy to­waru, za­rzą­dza­łem klu­bami, a cza­sem przy­cho­dziło mi rów­nież wy­rów­nać po­ra­chunki czy ode­brać długi. Oj­ciec od za­wsze przy­go­to­wy­wał mnie do tej roli i wie­dzia­łem, że w końcu wszystko bę­dzie za­leżne ode mnie, w tym wiele biz­ne­sów czy klu­bów. Szcze­gól­nie lu­bi­łem te lo­kalne – spę­dza­łem tam pra­wie każdy wie­czór na im­pre­zach z kum­plami i pan­nami. Prze­cież mu­sia­łem się wy­sza­leć, póki mo­głem.

Oczy­wi­ście do­my­śla­łem się, że gdy już przyj­dzie mi prze­jąć po­zy­cję ojca, będę mu­siał po­ślu­bić ja­kąś ko­bietę. Tu­taj aran­żo­wane mał­żeń­stwa były na po­rządku dzien­nym. Moi ro­dzice także byli ta­kim mał­żeń­stwem, a przy­naj­mniej, do­póki matka nie zmarła…

Mó­wiąc szcze­rze, my­śla­łem, że oj­ciec znaj­dzie mi grzeczną córkę ja­kie­goś ma­fiosa, która mia­łaby przy mnie ład­nie wy­glą­dać i wy­ko­ny­wać wszyst­kie moje po­le­ce­nia. Pa­so­wał mi ten układ. W za­sa­dzie na­wet nie zna­łem in­nego. Czy ktoś tu­taj sły­szał o mi­ło­ści, o związ­kach dla uczu­cia, a nie dla zy­sków? Nie, to nie był ten świat. Tu­taj mał­żeń­stwo było pod­pi­sa­niem umowy, która zwięk­szała obu­stronne ko­rzy­ści. Wie­dzia­łem o tym i nie wi­dzia­łem w tym pro­blemu. Do­bry seks za­wsze mia­łem w klu­bie z dziw­kami, ale z nimi nie mo­głem po­ka­zać się w to­wa­rzy­stwie. Do tego po­trzebna była piękna i ide­alna żona na po­kaz. Może na­wet by­łaby sek­sowna i do­bra w łóżku, wtedy sko­rzy­stał­bym na tym po­dwój­nie.

Tak, ży­cie w ma­fii by­wało cięż­kie i sa­motne, ale nie na­rze­ka­łem. Wy­cho­wa­łem się w tym świe­cie i nie zna­łem żad­nego in­nego. Mia­łem wła­dzę i moż­li­wo­ści, a spo­dzie­wa­łem się mieć ich jesz­cze wię­cej.

Nie wie­dzia­łem tylko, jak bar­dzo się my­li­łem. Jedna roz­mowa z oj­cem zbu­rzyła cały mój plan na po­ukła­daną przy­szłość.

* * *

– Synu, mu­simy omó­wić pewną ważną kwe­stię – po­wie­dział, a ja już wie­dzia­łem, że to, co chciał mi prze­ka­zać, nie było ni­czym do­brym. Zdra­dzały go po­ważny ton głosu i po­nura mina. – Mam pewne pro­blemy.

– To zna­czy?

– Nie mó­wi­łem ci o tym, bo my­śla­łem, że uda mi się to za­ła­twić. – Wes­tchnął ciężko, a ja zmarsz­czy­łem brwi. To nie mo­gło być byle co. Mój oj­ciec nie przej­mo­wał się drob­nymi spra­wami aż tak, nie przy­zna­wał, że ma pro­blemy. Więc skoro to ro­bił, sprawa mu­siała być rze­czy­wi­ście osta­teczna. – Trento roz­pie­przył na­sze do­stawy, dep­cze nam po pię­tach i nie cof­nie się przed ni­czym, aby mnie za­bić, zwłasz­cza te­raz, gdy ma wspar­cie ro­dziny Be­rento.

– I co zro­bimy?

Wojny mię­dzy ma­fiami rów­nież były w tym świe­cie na po­rządku dzien­nym. Bru­tal­nie prze­le­wano krew ofiar i nie brano jeń­ców. Zwy­kłego czło­wieka ten świat mógł prze­ra­żać, ale wbrew po­zo­rom to także dzięki nam pa­no­wał spo­kój. Spra­wo­wa­li­śmy kon­trolę nad po­mniej­szymi zło­dzie­jami, di­le­rami i gdy było trzeba, po­zby­wa­li­śmy się za­gro­że­nia. Dzia­ła­li­śmy pod osłoną mroku, w sza­rej stre­fie prawa, za­wsze ry­zy­ku­jąc, jed­nak nie da­jąc się zła­pać. To było coś, do czego oj­ciec przy­go­to­wy­wał mnie przez lata. Je­śli szy­ko­wała się ja­kaś bi­twa, nie za­mie­rza­łem go za­wieść. – Nie po­ra­dzimy so­bie sami. – Za­ci­snął wargi. Ro­zu­mia­łem go. Dla ma­fiosa przy­zna­nie się do po­rażki jest ni­czym wy­rok śmierci, to po­ważna ujma na ho­no­rze. A mój oj­ciec był nad wy­raz dum­nym czło­wie­kiem. – Zro­bimy to samo, co oni. Po­łą­czymy dwie ro­dziny, aby mieć więk­sze moż­li­wo­ści i ochronę.

– Jak za­mie­rzasz to zro­bić?

– Weź­miesz ślub z jedną z có­rek Va­len­tino. Po­pa­trzy­łem na niego za­szo­ko­wany. To był ja­kiś żart? Wie­dzia­łem, że kie­dyś we­zmę ślub z ja­kąś dziew­czyną, ale nie my­śla­łem, że to ona mia­łaby ra­to­wać mnie… W tym związku to ja mia­łem być tym sil­niej­szym, z lep­szą po­zy­cją. To ja mia­łem być dla niej jak wy­grana na lo­te­rii, nie na od­wrót. Myśl, że ja­kaś panna miałby ra­to­wać mnie, na­szą ro­dzinę, nie była zbyt przy­jemna. To ura­żało moją dumę, tak samo jak dumę ojca. Już ro­zu­mia­łem jego po­nury wy­raz twa­rzy. Mnie także nie uśmie­chał się taki ob­rót spraw.

– Zwy­kle to ko­biety wy­cho­dzą za mąż, aby za­pew­nić so­bie bez­pie­czeń­stwo. Córki są po to, by wy­da­wać je za mąż, a sy­no­wie, aby rzą­dzić.

To były stare, utarte tra­dy­cje w ma­fii, które prze­ka­zy­wało się z po­ko­le­nia na po­ko­le­nie. Choć w więk­szo­ści kwe­stii by­li­śmy o kilka kro­ków do przodu przed zwy­kłymi oby­wa­te­lami, kwe­stia roli ko­biet w na­szym świe­cie nie zmie­niła się za bar­dzo. Ko­biety były zbyt de­li­katne na za­bój­stwa, krew i brudną ro­botę. Dla­tego od za­wsze uzna­wano, że ich rolą jest ładne pre­zen­to­wa­nie się, stwa­rza­nie po­zo­rów i uro­dze­nie dzie­dzica. Czy to było sek­si­stow­skie? Tro­chę z pew­no­ścią, jed­nak to nie ja usta­la­łem te za­sady i nie mnie było je zmie­niać.

– Je­śli tego nie zro­bisz, to nie bę­dziesz miał czym rzą­dzić – uniósł głos oj­ciec. Pa­blo San­tano nie zno­sił nie­po­słu­szeń­stwa, wszystko miało być tak, jak mó­wił. – Nie masz wyj­ścia, Raul. Va­len­tino to po­tężna ro­dzina. Są za­in­te­re­so­wani ta­kim ukła­dem. Po­mogą nam, a ty po­ślu­bisz jedną z ich có­rek. Jak wszystko pój­dzie do­brze, bę­dziesz mógł rzą­dzić dwiema ma­fiami, więc tego nie spieprz. Wes­tchną­łem, krę­cąc głową. My­śla­łem, że mam wię­cej czasu, za­nim przyj­dzie mi się wią­zać, oraz że to bę­dzie mój wy­bór. Tym­cza­sem zo­sta­łem nie­mal po­sta­wiony przed fak­tem do­ko­na­nym, zmu­szony do wzię­cia ślubu, któ­rego nie chcia­łem, z kimś, kogo nie zna­łem…

To nie brzmiało do­brze.

– Co wiesz o tych dziew­czy­nach?

– Ve­ro­nica Va­len­tino ma osiem­na­ście lat, Ze­na­dia Va­len­tino – dwa­dzie­ścia je­den. Dla cie­bie pew­nie bę­dzie le­piej, abyś ocza­ro­wał tę młod­szą.

Zmarsz­czy­łem brwi. Sam mia­łem dwa­dzie­ścia trzy lata, więc star­sza dziew­czyna wy­da­wała się lep­szym roz­wią­za­niem – i to nie tylko ze względu na wiek. Co prawda zna­łem mał­żeń­stwa z po­nad dzie­się­cio­let­nią róż­nicą wieku, bo w ma­fii nie cho­dziło o do­bre do­pa­so­wa­nie, a je­dy­nie o zy­ski. Sam jed­nak wo­la­łem ko­goś, z kim mógł­bym choć tro­chę się do­ga­dać. Jed­nak i tak coś mi tu nie pa­so­wało…

– Je­śli Va­len­tino nie ma sy­nów, to wła­dza bę­dzie na­le­żeć do jego star­szej córki i jej męża – od­rze­kłem, do­brze zna­jąc za­sady pa­nu­jące w tym świe­cie. A było ich nie­wiele. Po pierw­sze, nie oka­zuj sła­bo­ści ani uczuć, a już na pewno nie oka­zuj li­to­ści. Po dru­gie, za­wsze za­bi­jaj zdraj­ców. Da­nie im dru­giej szansy, to jak po­da­nie noża do ręki, aby znów za­ata­ko­wali. Po trze­cie, rzą­dzą męż­czyźni, ko­biety mają je­dy­nie ład­nie wy­glą­dać. Jed­nak aby oka­zać im sza­cu­nek, nie wolno pu­blicz­nie po­ka­zy­wać się z żadną inną – co in­nego zdra­dzać w ukry­ciu. Do­sko­nale zna­łem te re­guły i wie­dzia­łem, że bar­dziej opła­ci­łoby mi się być z dziew­czyną, dla któ­rej wła­dza jest w za­sięgu ręki. – Dla­czego więc ka­żesz mi zwró­cić się ku temu, co przy­nie­sie mi mniej­sze zy­ski? Je­śli po­ślu­bię Ve­ro­nicę, a Ze­na­dia znaj­dzie męża, to i tak oni będą rzą­dzić, a ja będę pod nimi. Nie chcia­łeś po­łą­czyć dwóch ma­fii po to, abym to ja nimi rzą­dził?

Ślub nie był szczy­tem mo­ich ma­rzeń, ale je­śli i tak mia­łem go wziąć, to le­piej wy­ci­snąć z tej sy­tu­acji jak naj­wię­cej ko­rzy­ści, a kim­kol­wiek była ta Ze­na­dia, mo­gła być ła­twym bi­le­tem do wła­dzy nad obiema ma­fiami. Do­kład­nie tego pra­gną­łem.

– Oczy­wi­ście, że bym chciał, to by­łoby dla nas naj­lep­sze. Ale w prze­ci­wień­stwie do cie­bie umiem mie­rzyć siły na za­miary.

– Co to ma zna­czyć? – zmarsz­czy­łem brwi, zu­peł­nie tego nie ro­zu­mie­jąc.

– To, że z tego co wiem, Ve­ro­nica Va­len­tino jest ła­twą płotką, którą szybko przyj­dzie ci zło­wić. Za to Ze­na­dia jest jak re­kin i nie wiem, czy ona nie po­żre cie­bie szyb­ciej, nim ty choćby zdą­żysz za­rzu­cić przy­nętę.

– Żar­tu­jesz so­bie, prawda? – Po­krę­ci­łem z roz­ba­wie­niem głową. Ja­kaś dziew­czyna mia­łaby być dla mnie wy­zwa­niem, któ­remu bym nie po­do­łał? U li­cha! Umia­łem ko­goś za­bić, czym więc w po­rów­na­niu z tym było zdo­by­cie dziew­czyny? Za­zwy­czaj panny same się do mnie kle­iły. Do­my­śla­łem się, że córka wy­soko po­sta­wio­nego ma­fiosa żyła ra­czej w klo­szu i nie była tak bez­po­śred­nia, ale i tak nie wi­dzia­łem tu nic, z czym miał­bym so­bie nie po­ra­dzić.

– Wy­glą­dam, jak­bym żar­to­wał?

– Nie i wła­śnie dla­tego nie ro­zu­miem – od­par­łem. – Ta dziew­czyna jest ja­kaś strasz­nie brzydka, nie­do­stępna czy co, że mia­łoby się z nią nie udać?

– Z tego co wiem, wielu za­bie­gało o jej rękę, więc z pew­no­ścią może się po­chwa­lić wy­glą­dem. Cho­dzi o to, co o niej usły­sza­łem, zbie­ra­jąc in­for­ma­cje o tej ro­dzi­nie. Co prawda sam mu­szę zo­ba­czyć to na wła­sne oczy, aby w to uwie­rzyć, jed­nak…

– Jed­nak co? – spy­ta­łem znie­cier­pli­wiony bra­kiem kon­kre­tów.

– Z tego co mó­wią, Ve­ro­nica jest bar­dziej… Po­tulna. Nie po­winna mieć pro­ble­mów z tym, że to ty bę­dziesz po­dej­mo­wał de­cy­zje, a może na­wet po­zwo­li­łaby ci mieć dziwki na boku. Z ko­lei Ze­na­dia… Je­śli się do­wie, że ją zdra­dzasz, za­bije twoje ko­chanki, a po­tem cie­bie. I to w naj­bar­dziej bru­talny spo­sób.

Unio­słem brwi, pa­trząc na ojca z nie­do­wie­rza­niem. Ja­kaś dziew­czyna mia­łaby mnie za­bić? Do tego mia­łaby to być moja może przy­szła żona? Czy to była ja­kaś ukryta ka­mera i ktoś so­bie ro­bił ze mnie żarty? Przy­wy­kłem do tego, że ko­biety w ma­fii były grzeczne i uło­żone, wie­działy, co było ich za­da­niem – od­da­nie mę­żowi i ładny wy­gląd. Nie wtrą­cały się w ży­cie ma­fii, nie uży­wały broni. Czyżby ro­dzina Va­len­tino miała inne za­sady?

– Na­prawdę wie­rzysz, że by­łaby w sta­nie to zro­bić?

– Nie wie­rzy­łem, gdy usły­sza­łem to po raz pierw­szy, ale tyle osób nie może się my­lić.

– Ile? Kto tak twier­dzi?

– Każdy, kto miał z nią do czy­nie­nia.

Prze­cze­sa­łem ręką włosy, co­raz do­kład­niej za­sta­na­wia­jąc się nad tym, co usły­sza­łem. Ta prawda była wy­jąt­kowo skom­pli­ko­wana i nie­ja­sna. Ja­koś nie chciało mi się wie­rzyć, że ko­bieta może sta­no­wić dla mnie za­gro­że­nie.

Kim była ta Ze­na­dia, że zwią­zek z nią miałby być tak straszny, że na­wet wła­dza by mi się nie opła­cała? Ko­niecz­nie mu­sia­łem się tego do­wie­dzieć, a jesz­cze le­piej – zro­bić wszystko, aby ob­ró­cić sy­tu­ację na swoją ko­rzyść.

– Chcę jej – stwier­dzi­łem w końcu, spo­glą­da­jąc na ojca. – Je­śli mam się oże­nić z kimś, kogo nie chcę, to cho­ciaż zgarnę tyle wła­dzy i ko­rzy­ści, ile tylko się da. Nie wie­rzę w te plotki.

– Nie­długo bę­dziemy mieli oka­zję prze­ko­nać się, czy to prawda – oznaj­mił. – Zjemy ko­la­cję w ich domu.

Przy­tak­ną­łem, od­la­tu­jąc my­ślami do dziew­czyny, o któ­rej nie wie­dzia­łem nic, poza tym, że mu­sia­łem ją zdo­być. Je­śli na­wet wła­sny oj­ciec nie wie­rzył, że ją ocza­ruję, tym bar­dziej chcia­łem to zro­bić. I na­prawdę in­try­go­wało mnie, dla­czego miała taką opi­nię wśród lu­dzi ma­fii. Co­kol­wiek zro­biła Ze­na­dia, aby za­słu­żyć na taki sza­cu­nek, z pew­no­ścią nie było to nic, czego ja sam bym nie zro­bił. A to zna­czyło, że nie miała ze mną szans.

Je­śli mu­sia­łem mieć żonę, aby ra­to­wać sie­bie i ojca, mo­głem się po­świę­cić. Ale żadna dziew­czyna nie bę­dzie mi stać na dro­dze do wszyst­kiego, co mi się na­leży.