Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Raul jako jedyny syn wysoko postawionego mafioza był przekonany, że zawsze będzie mieć z górki. Imprezy, władza, kobiety. Niestety jego ojciec zadarł z niewłaściwymi ludźmi i sam nie był w stanie z tym sobie poradzić. Gdy brakuje władzy i sojuszników, rozwiązaniem jest małżeństwo.
Rodzina Valentino zainteresowana jest współpracą. Raul wchodzi w relację z Zenadią, córką bossa, nie tylko z przymusu, ale również i na warunkach postawionych przez samą małżonkę. Rządzenie się kobiet w mafii jest nie do pomyślenia, ale młoda Valentino urodziła się po to, aby łamać zasady.
Napięta relacja między małżonkami zostaje wystawiona na dodatkową próbę, gdy na horyzoncie pojawiają się dodatkowe kłopoty pod postacią byłych partnerów.
Książka „Kobiece zasady” przedstawia dotąd nieznane oblicze romansu mafijnego. W tej historii to kobieta dyktuje nowe zasady.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 339
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
RODZINA VALENTINO TOM 1
PAULA CIULAK
WARSZAWA 2022 Wydanie I
WYDAWNICTWO DLACZEMU www.dlaczemu.pl Dyrektor wydawniczy: Anna Nowicka-Bala Redaktor prowadząca: Natalia Wielogórska Redakcja i korekta językowa: Dominika Surma Projekt okładki: Katarzyna Pieczykolan Łamanie i skład: Anna Jakubek WSZELKIE PRAWA ZASTRZEŻONE WARSZAWA 2022 Wydanie I ISBN: 978-83-67357-37-1 Zapraszamy księgarnie i biblioteki do składania zamówień hurtowych z atrakcyjnymi rabatami. Dodatkowe informacje dostępne pod adresem: kontakt@dlaczemu.pl.
„Mężczyzna miał poglądy – kobieta nadal tylko widzimisię, odpowiednikiem jego silnej woli był jej babski upór, a jego przezorności – jej wyrachowanie, a w sytuacjach, w których mężczyznę zwano taktykiem, kobieta pozostawała intrygantką.”Wisława Szymborska
Jako syn Pabla Santano, jednego z czołowych działaczy hiszpańskiej mafii, myślałem, że moje życie będzie idealne. A przede wszystkim, że sam zaplanuję je tak, jak tylko zechcę. Mafia dawała władzę, pieniądze i możliwości, a facetom zawsze było w niej lepiej. Tak już był skonstruowany ten świat. Sądziłem, że jako jedyny syn odziedziczę wszystko i będę rządzić twardą ręką według własnych zasad. Wszystko miało być moje – pozycja, możliwości, strach i szacunek, jakie miałem wzbudzać w innych. Czy byłem egoistą, pragnąc tego wszystkiego dla siebie? Być może, ale nie widziałem w tym niczego złego. Co więcej – nie mogłem się tego doczekać.
Już teraz nadzorowałem dostawy towaru, zarządzałem klubami, a czasem przychodziło mi również wyrównać porachunki czy odebrać długi. Ojciec od zawsze przygotowywał mnie do tej roli i wiedziałem, że w końcu wszystko będzie zależne ode mnie, w tym wiele biznesów czy klubów. Szczególnie lubiłem te lokalne – spędzałem tam prawie każdy wieczór na imprezach z kumplami i pannami. Przecież musiałem się wyszaleć, póki mogłem.
Oczywiście domyślałem się, że gdy już przyjdzie mi przejąć pozycję ojca, będę musiał poślubić jakąś kobietę. Tutaj aranżowane małżeństwa były na porządku dziennym. Moi rodzice także byli takim małżeństwem, a przynajmniej, dopóki matka nie zmarła…
Mówiąc szczerze, myślałem, że ojciec znajdzie mi grzeczną córkę jakiegoś mafiosa, która miałaby przy mnie ładnie wyglądać i wykonywać wszystkie moje polecenia. Pasował mi ten układ. W zasadzie nawet nie znałem innego. Czy ktoś tutaj słyszał o miłości, o związkach dla uczucia, a nie dla zysków? Nie, to nie był ten świat. Tutaj małżeństwo było podpisaniem umowy, która zwiększała obustronne korzyści. Wiedziałem o tym i nie widziałem w tym problemu. Dobry seks zawsze miałem w klubie z dziwkami, ale z nimi nie mogłem pokazać się w towarzystwie. Do tego potrzebna była piękna i idealna żona na pokaz. Może nawet byłaby seksowna i dobra w łóżku, wtedy skorzystałbym na tym podwójnie.
Tak, życie w mafii bywało ciężkie i samotne, ale nie narzekałem. Wychowałem się w tym świecie i nie znałem żadnego innego. Miałem władzę i możliwości, a spodziewałem się mieć ich jeszcze więcej.
Nie wiedziałem tylko, jak bardzo się myliłem. Jedna rozmowa z ojcem zburzyła cały mój plan na poukładaną przyszłość.
– Synu, musimy omówić pewną ważną kwestię – powiedział, a ja już wiedziałem, że to, co chciał mi przekazać, nie było niczym dobrym. Zdradzały go poważny ton głosu i ponura mina. – Mam pewne problemy.
– To znaczy?
– Nie mówiłem ci o tym, bo myślałem, że uda mi się to załatwić. – Westchnął ciężko, a ja zmarszczyłem brwi. To nie mogło być byle co. Mój ojciec nie przejmował się drobnymi sprawami aż tak, nie przyznawał, że ma problemy. Więc skoro to robił, sprawa musiała być rzeczywiście ostateczna. – Trento rozpieprzył nasze dostawy, depcze nam po piętach i nie cofnie się przed niczym, aby mnie zabić, zwłaszcza teraz, gdy ma wsparcie rodziny Berento.
– I co zrobimy?
Wojny między mafiami również były w tym świecie na porządku dziennym. Brutalnie przelewano krew ofiar i nie brano jeńców. Zwykłego człowieka ten świat mógł przerażać, ale wbrew pozorom to także dzięki nam panował spokój. Sprawowaliśmy kontrolę nad pomniejszymi złodziejami, dilerami i gdy było trzeba, pozbywaliśmy się zagrożenia. Działaliśmy pod osłoną mroku, w szarej strefie prawa, zawsze ryzykując, jednak nie dając się złapać. To było coś, do czego ojciec przygotowywał mnie przez lata. Jeśli szykowała się jakaś bitwa, nie zamierzałem go zawieść. – Nie poradzimy sobie sami. – Zacisnął wargi. Rozumiałem go. Dla mafiosa przyznanie się do porażki jest niczym wyrok śmierci, to poważna ujma na honorze. A mój ojciec był nad wyraz dumnym człowiekiem. – Zrobimy to samo, co oni. Połączymy dwie rodziny, aby mieć większe możliwości i ochronę.
– Jak zamierzasz to zrobić?
– Weźmiesz ślub z jedną z córek Valentino. Popatrzyłem na niego zaszokowany. To był jakiś żart? Wiedziałem, że kiedyś wezmę ślub z jakąś dziewczyną, ale nie myślałem, że to ona miałaby ratować mnie… W tym związku to ja miałem być tym silniejszym, z lepszą pozycją. To ja miałem być dla niej jak wygrana na loterii, nie na odwrót. Myśl, że jakaś panna miałby ratować mnie, naszą rodzinę, nie była zbyt przyjemna. To urażało moją dumę, tak samo jak dumę ojca. Już rozumiałem jego ponury wyraz twarzy. Mnie także nie uśmiechał się taki obrót spraw.
– Zwykle to kobiety wychodzą za mąż, aby zapewnić sobie bezpieczeństwo. Córki są po to, by wydawać je za mąż, a synowie, aby rządzić.
To były stare, utarte tradycje w mafii, które przekazywało się z pokolenia na pokolenie. Choć w większości kwestii byliśmy o kilka kroków do przodu przed zwykłymi obywatelami, kwestia roli kobiet w naszym świecie nie zmieniła się za bardzo. Kobiety były zbyt delikatne na zabójstwa, krew i brudną robotę. Dlatego od zawsze uznawano, że ich rolą jest ładne prezentowanie się, stwarzanie pozorów i urodzenie dziedzica. Czy to było seksistowskie? Trochę z pewnością, jednak to nie ja ustalałem te zasady i nie mnie było je zmieniać.
– Jeśli tego nie zrobisz, to nie będziesz miał czym rządzić – uniósł głos ojciec. Pablo Santano nie znosił nieposłuszeństwa, wszystko miało być tak, jak mówił. – Nie masz wyjścia, Raul. Valentino to potężna rodzina. Są zainteresowani takim układem. Pomogą nam, a ty poślubisz jedną z ich córek. Jak wszystko pójdzie dobrze, będziesz mógł rządzić dwiema mafiami, więc tego nie spieprz. Westchnąłem, kręcąc głową. Myślałem, że mam więcej czasu, zanim przyjdzie mi się wiązać, oraz że to będzie mój wybór. Tymczasem zostałem niemal postawiony przed faktem dokonanym, zmuszony do wzięcia ślubu, którego nie chciałem, z kimś, kogo nie znałem…
To nie brzmiało dobrze.
– Co wiesz o tych dziewczynach?
– Veronica Valentino ma osiemnaście lat, Zenadia Valentino – dwadzieścia jeden. Dla ciebie pewnie będzie lepiej, abyś oczarował tę młodszą.
Zmarszczyłem brwi. Sam miałem dwadzieścia trzy lata, więc starsza dziewczyna wydawała się lepszym rozwiązaniem – i to nie tylko ze względu na wiek. Co prawda znałem małżeństwa z ponad dziesięcioletnią różnicą wieku, bo w mafii nie chodziło o dobre dopasowanie, a jedynie o zyski. Sam jednak wolałem kogoś, z kim mógłbym choć trochę się dogadać. Jednak i tak coś mi tu nie pasowało…
– Jeśli Valentino nie ma synów, to władza będzie należeć do jego starszej córki i jej męża – odrzekłem, dobrze znając zasady panujące w tym świecie. A było ich niewiele. Po pierwsze, nie okazuj słabości ani uczuć, a już na pewno nie okazuj litości. Po drugie, zawsze zabijaj zdrajców. Danie im drugiej szansy, to jak podanie noża do ręki, aby znów zaatakowali. Po trzecie, rządzą mężczyźni, kobiety mają jedynie ładnie wyglądać. Jednak aby okazać im szacunek, nie wolno publicznie pokazywać się z żadną inną – co innego zdradzać w ukryciu. Doskonale znałem te reguły i wiedziałem, że bardziej opłaciłoby mi się być z dziewczyną, dla której władza jest w zasięgu ręki. – Dlaczego więc każesz mi zwrócić się ku temu, co przyniesie mi mniejsze zyski? Jeśli poślubię Veronicę, a Zenadia znajdzie męża, to i tak oni będą rządzić, a ja będę pod nimi. Nie chciałeś połączyć dwóch mafii po to, abym to ja nimi rządził?
Ślub nie był szczytem moich marzeń, ale jeśli i tak miałem go wziąć, to lepiej wycisnąć z tej sytuacji jak najwięcej korzyści, a kimkolwiek była ta Zenadia, mogła być łatwym biletem do władzy nad obiema mafiami. Dokładnie tego pragnąłem.
– Oczywiście, że bym chciał, to byłoby dla nas najlepsze. Ale w przeciwieństwie do ciebie umiem mierzyć siły na zamiary.
– Co to ma znaczyć? – zmarszczyłem brwi, zupełnie tego nie rozumiejąc.
– To, że z tego co wiem, Veronica Valentino jest łatwą płotką, którą szybko przyjdzie ci złowić. Za to Zenadia jest jak rekin i nie wiem, czy ona nie pożre ciebie szybciej, nim ty choćby zdążysz zarzucić przynętę.
– Żartujesz sobie, prawda? – Pokręciłem z rozbawieniem głową. Jakaś dziewczyna miałaby być dla mnie wyzwaniem, któremu bym nie podołał? U licha! Umiałem kogoś zabić, czym więc w porównaniu z tym było zdobycie dziewczyny? Zazwyczaj panny same się do mnie kleiły. Domyślałem się, że córka wysoko postawionego mafiosa żyła raczej w kloszu i nie była tak bezpośrednia, ale i tak nie widziałem tu nic, z czym miałbym sobie nie poradzić.
– Wyglądam, jakbym żartował?
– Nie i właśnie dlatego nie rozumiem – odparłem. – Ta dziewczyna jest jakaś strasznie brzydka, niedostępna czy co, że miałoby się z nią nie udać?
– Z tego co wiem, wielu zabiegało o jej rękę, więc z pewnością może się pochwalić wyglądem. Chodzi o to, co o niej usłyszałem, zbierając informacje o tej rodzinie. Co prawda sam muszę zobaczyć to na własne oczy, aby w to uwierzyć, jednak…
– Jednak co? – spytałem zniecierpliwiony brakiem konkretów.
– Z tego co mówią, Veronica jest bardziej… Potulna. Nie powinna mieć problemów z tym, że to ty będziesz podejmował decyzje, a może nawet pozwoliłaby ci mieć dziwki na boku. Z kolei Zenadia… Jeśli się dowie, że ją zdradzasz, zabije twoje kochanki, a potem ciebie. I to w najbardziej brutalny sposób.
Uniosłem brwi, patrząc na ojca z niedowierzaniem. Jakaś dziewczyna miałaby mnie zabić? Do tego miałaby to być moja może przyszła żona? Czy to była jakaś ukryta kamera i ktoś sobie robił ze mnie żarty? Przywykłem do tego, że kobiety w mafii były grzeczne i ułożone, wiedziały, co było ich zadaniem – oddanie mężowi i ładny wygląd. Nie wtrącały się w życie mafii, nie używały broni. Czyżby rodzina Valentino miała inne zasady?
– Naprawdę wierzysz, że byłaby w stanie to zrobić?
– Nie wierzyłem, gdy usłyszałem to po raz pierwszy, ale tyle osób nie może się mylić.
– Ile? Kto tak twierdzi?
– Każdy, kto miał z nią do czynienia.
Przeczesałem ręką włosy, coraz dokładniej zastanawiając się nad tym, co usłyszałem. Ta prawda była wyjątkowo skomplikowana i niejasna. Jakoś nie chciało mi się wierzyć, że kobieta może stanowić dla mnie zagrożenie.
Kim była ta Zenadia, że związek z nią miałby być tak straszny, że nawet władza by mi się nie opłacała? Koniecznie musiałem się tego dowiedzieć, a jeszcze lepiej – zrobić wszystko, aby obrócić sytuację na swoją korzyść.
– Chcę jej – stwierdziłem w końcu, spoglądając na ojca. – Jeśli mam się ożenić z kimś, kogo nie chcę, to chociaż zgarnę tyle władzy i korzyści, ile tylko się da. Nie wierzę w te plotki.
– Niedługo będziemy mieli okazję przekonać się, czy to prawda – oznajmił. – Zjemy kolację w ich domu.
Przytaknąłem, odlatując myślami do dziewczyny, o której nie wiedziałem nic, poza tym, że musiałem ją zdobyć. Jeśli nawet własny ojciec nie wierzył, że ją oczaruję, tym bardziej chciałem to zrobić. I naprawdę intrygowało mnie, dlaczego miała taką opinię wśród ludzi mafii. Cokolwiek zrobiła Zenadia, aby zasłużyć na taki szacunek, z pewnością nie było to nic, czego ja sam bym nie zrobił. A to znaczyło, że nie miała ze mną szans.
Jeśli musiałem mieć żonę, aby ratować siebie i ojca, mogłem się poświęcić. Ale żadna dziewczyna nie będzie mi stać na drodze do wszystkiego, co mi się należy.