Śluby panieńskie - Aleksander Fredro - ebook

Śluby panieńskie ebook

Aleksander Fredro

4,0

Opis

Śluby panieńskie” to lektura szkolna. Ebook „Śluby panieńskie” zawiera przypisy opracowane specjalnie dla uczennic i uczniów liceum i technikum.

Śluby panieńskie to utwór polskiego komediopisarza, bajkopisarza i poety, hrabiego Aleksandra Fredry. Komedia powstawała w latach 1826–1832.

Komedia Śluby panieńskie opowiada o Anieli oraz jej kuzynce Klarze, które postanawiają nigdy nie wychodzić za mąż. Przebywający na dworze Gustaw obmyśla intrygę: chce rozkochać w sobie Anielę i jednocześnie pomóc Albinowi, który zakochany jest w Klarze.

Autor podczas swojego życia m.in. wstąpił do wolnomularstwa oraz służył w armii Księstwa Warszawskiego. Pod wpływem krytyki przestał pisać na kilka lat. Jego dwa dzieła, Zemsta oraz Śluby panieńskie, doczekały się ekranizacji.

Książkę polecają Wolne Lektury — najpopularniejsza biblioteka on-line.
Aleksander Fredro

Epoka: Romantyzm Rodzaj: Dramat Gatunek: Komedia

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 97

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,0 (2 oceny)
0
2
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Aleksander Fredro

Śluby panieńskie, czyli Magnetyzm serca

Ta lektura, podobnie jak tysiące innych, jest dostępna on-line na stronie wolnelektury.pl.

Utwór opracowany został w ramach projektu Wolne Lektury przez fundację Nowoczesna Polska.

ISBN 978-83-288-3214-5

Śluby panieńskie, czyli Magnetyzm serca

komedia w 5 aktach wierszem

Rozum mężczyzną, białogłową  
afekt tylko rządzi; oraz1 kocha,  
oraz nienawidzi; nie gdzie rozum,  
nie gdzie afekt, tam wszystko. 
Andrzej Maksymilian Fredro2
OSOBY:
Pani DobrójskaAnielaKlaraRadostGustawAlbinJan
Na wsi w domu pani Dobrójskiej.
Książka, którą czytasz, pochodzi z Wolnych Lektur. Naszą misją jest wspieranie dzieciaków w dostępie do lektur szkolnych oraz zachęcanie ich do czytania. Miło Cię poznać!

AKT 1

Duży pokój — dwoje drzwi w głębi — trzecie drzwi po prawej stronie sceny do pokojów pani Dobrójskiej, czwarte po lewej do pokoju Gustawa, okno.

SCENA I

JAN

sam — w płaszczu zarzuconym na ramiona — chodzi — patrzy w okno, potem mówi, ziewając:
Czekaj mnie, nie śpij, powrócę o trzeciej. 
Piękna mi trzecia: słońce jak w dzień świeci, 
A mój pan drogi gnie sobie parole, 
Albo z butelką... albo... No! już milczeć wolę. 

SCENA II

Jan, Radost.

RADOST

idąc ku drzwiom Gustawa
Śpi Gucio? 

JAN

Czy śpi? — Jak zabity, panie. 

RADOST

Lubi spać hultaj.  

JAN

zastępując od drzwi
Niechże pan nie chodzi. 

RADOST

A to dlaczego?  

JAN

Bo śpi. 

RADOST

Nic nie szkodzi. 

JAN

zastępując
Będzie się gniewał.  

RADOST

Nic mi się nie stanie. 

JAN

Dopiero zasnął — ledwie pół godziny.  

RADOST

Cóż w nocy robił?  

JAN

Nie spał! 

RADOST

A z przyczyny? 

JAN

Z przyczyny? — Zasłabł.  

RADOST

troskliwie
Zasłabł? 

JAN

z westchnieniem
Niespodzianie. 

RADOST

Cóż mu jest?  

JAN

Co jest? — jakiś zawrót głowy... 

RADOST

Hm!  

JAN

Wstręt do wody... 

RADOST

Hm! 

JAN

Pragnienie wina... 

RADOST

Hm! proszę, proszę, wieczór3 jeszcze zdrowy!  

JAN

wzruszając ramionami
Ha! słabość, panie, piorunem zaczyna.  

RADOST

do siebie
Hm! wstręt, pragnienie! hm... hm... zawrót głowy. 

JAN

Niech no się wyśpi, po południu wstanie. 

RADOST

Chciałem być w domu i dziś tu z powrotem;  
Lecz taką rzeczą ani myśleć o tem. 

JAN

Owszem, jedź pan, jedź; ręczę, że za chwilę...  

RADOST

A sen spokojny?  

JAN

zastępując drogę
Lada co obudzi. 
Cicho, dla Boga. 

RADOST

Drzwi tylko uchylę. 

JAN

Ale drzwi skrzypią.  

RADOST

Własnemi oczyma... 

JAN

odstępując
Ha, kiedy już tak! Niech się pan nie trudzi: 
Darmo tam patrzeć — mego pana nié ma4. 

RADOST

Nie ma? 

JAN

A nie ma. 

RADOST

Gdzie jest? 

JAN

Stąd o milę. 

RADOST

Jak? Co? 

JAN

Pojechał. 

RADOST

Dokąd? 

JAN

Do Lublina. 

RADOST

Do Lu... Lu...  

JAN

z ukłonem kończąc słowo
...blina. 

RADOST

Kiedy? 

JAN

Wczoraj. 

RADOST

Po co? 

JAN

Nie wiem.  

RADOST

Macież5 go! Już szaleć zaczyna, 
Już, Bogu dzięki. — Jeździć, latać nocą... 
I czegóż stoisz? Panie, zawrót głowy? 
Hm! wstręt do wody! Co — wina pragnienie? 

JAN

Stoję na warcie, muszę być gotowy  
Otworzyć okno na pierwsze skinienie. 

RADOST

Na co otworzyć?  

JAN

Dla mojego pana: 
Tędy wychodzi, tędy się i wchodzi. 

RADOST

załamując ręce
Przez okna łazić śród6 jasnego rana! 
To waryjata7 prawdziwie dowodzi, 
ironicznie
I kiedyż wróci na swoje wesele? 

JAN

Jeśli mu wierzyć, miał o trzeciej wrócić. 

RADOST

do siebie
O, muszę, muszę cugli mu przykrócić! 
O, czego nadto, tego i za wiele! 
Słychać pukanie do okna.

JAN

idąc do okna
Niechże pan łaje, bo przybywa właśnie.  
Otwiera okno.

SCENA III

Gustaw ubrany do konia, Jan, Radost w głębi.

GUSTAW

włażąc przez okno
To czas! — niech go piorun trzaśnie!  

JAN

Dobrze pan mówi: bogdajby go trzasnął!  

GUSTAW

A co? Śpią jeszcze? 

JAN

Byłby sen nie lada! 

GUSTAW

Trochem się spóźnił.  

JAN

Mnie to pan powiada. 

GUSTAW

Pewnieś nie dospał.  

JAN

Gdybym był choć zasnął. 

GUSTAW

oddając pręt, czapkę, rękawiczki i ocierając twarz
No, prawdę mówiąc, jak jestem na świecie, 
Jeszczem tak pięknie zębami nie dzwonił: 
Wicher, deszcz, zimno... psa by nie wygonił.  

RADOST

A ciebie wygonił przecie. 

SCENA IV

Radost, Gustaw.

GUSTAW

A stryjaszek! 
całując w rękę
Dzień dobry! 

RADOST

ozięble
Witamy z podróży! 

GUSTAW

Już wstałeś?  

RADOST

Jeszcześ nie spał? 

GUSTAW

Dość czasu. 

RADOST

Dzień duży. 

GUSTAW

Dopiero świta. 

RADOST

Świta, ale w twojej głowie. 

GUSTAW

Niech i tak będzie, niech świta na zdrowie. 
Byle mnie kochał stryjaszek kochany, 
Był mi zawsze zdrów, czerstwy i rumiany. 
Lecz, cóż to? mars? mars? fe! precz z nim do licha! 
zaglądając w oczy
No... proszę... troszkę. — Niknie wyraz srogi. 
Czoło się równa, oko się uśmiecha. 
Otóż tak lubię, 
ściskając go
mój stryjaszku drogi! 

RADOST

płaczliwie, zawsze dając przestrogi
Mój Gustawie, powiedz mi: chcesz, czy nie chcesz żony?  

GUSTAW

Chcę, chcę, stryjaszku.  

RADOST

Pewnie? 

GUSTAW

Jestem jej spragniony — 

RADOST

Jakiże to więc sposób wyszukałeś sobie? 

GUSTAW

Ja nic dotychczas nie wiem o sposobie.  

RADOST

Te wycieczki przez okna, te nocne wyprawy.  

GUSTAW

I cóż!  

RADOST

zniecierpliwiony
Cóż! Panna! 

GUSTAW

A, bardzom ciekawy. 
Co moją pannę to obchodzić może, 
Kiedy, jak i gdzie ja się spać położę? 
Nie śpię — tem lepiej dla niej, bo na jawie  
Nią tylko jedną myśli moje bawię, 
I do niej wzdycham jak w dzień, tak i w nocy;  
Ale jak zasnę — jestże to w mej mocy?  

RADOST

płaczliwie
Mój Gustawie! — Dla Boga, porzuć myśli płoche,  
I raz tylko, raz pierwszy zastanów się trochę.  
Kilka dni jesteś pośród tak godnej rodziny, 
I nie ma dnia jednego... gdzie tam dnia!... godziny,  
Żebyś czegoś nie zbroił, aż się serce kraje. 
Pani Dobrójska sama opiekę ci daje; 
Nie idąc wzorem matek, co nos górą noszą, 
Kiedy w duszy o zięcia wszystkich świętych proszą —  
Pamiętna twych rodziców i mojej przyjaźni, 
Swój zamiar względem ciebie głosi bez bojaźni.  
Ale wszystko na próżno, daremnie się trudzi: 
Miejski panicz w wieśniakach innych widzi ludzi;  
Swoich nudów nie kryje, grzeczności nie sili, 
I chce dać uczuć wartość każdej swojej chwili.  
Wróbel się tylko, mówią, pustej strzechy trzyma,  
Ale co w twojej głowie już i wróbla nie ma. 

GUSTAW

ze szczerem zastanowieniem
Prawda, prawda, stryjaszku, zbyt słuszne przestrogi;  
Ach, ojcowskiemi strzeżesz mnie oczyma, 
ściskając go
O, jesteś dla mnie skarb, przyjaciel drogi, 
Dzięki ci, dzięki za twoje przestrogi. 

RADOST

z rozczuleniem ściskając go
Mój ty poczciwy, mój luby Gustawie!  

GUSTAW

Mój przyjacielu, mój ojcze kochany!  
Zobaczysz, jak się ogromnie poprawię, 
Bylem miał tylko powód do odmiany. 
A teraz zgadnij, jaką dziś zabawę... 

RADOST

O dla Boga! on swoje! Otóż masz poprawę.  
Ach zmiłuj się, uważaj, powiedz, czy to ładnie,  
Że z domu pan zalotnik oknem się wykradnie,  
Aby noc całą Bóg nie wie gdzie trawić! 

GUSTAW

Ależ stryjaszku, ja się muszę bawić.  

RADOST

Bawić!  

GUSTAW

A wprawdzie, w tym szanownym domu. 
Gdzie każdy dla mnie aż nadto łaskawy, 
Gdzie nie ubliżam w niczem i nikomu, 
Żadnej dotychczas nie widzę zabawy. 

RADOST

Idzież tu o zabawę, wrzawę nieustanną?  

GUSTAW

Ależ o nudy idzie.  

RADOST

Nudy z piękną panną! 

GUSTAW

Nie będą nudy, jak się kochać będę.  

RADOST

I kiedyż to nastąpi?  

GUSTAW

Jak się z nią ożenię. 

RADOST

Albo inaczej: jak na koszu8 siędę9.  

GUSTAW

Ba, ba, ba! jeszcze czego.  

RADOST

I skąd pewność, że nie? 
Jestże to napisano, wyryto na niebie, 
Że Aniela koniecznie musi pójść za ciebie? 

GUSTAW

Pójdzie, pójdzie, stryjaszku.  

RADOST

Tylko bardzo proszę, 
Niech samochwalstwa od ciebie nie znoszę.  

GUSTAW

Do samochwałów któż tego policzy, 
Który rozsądnie zważa i powiada, 
Że gdzie dwie rodzin związku sobie życzy, 
Związku się w końcu spodziewać wypada? 

RADOST

Prawda, jeśli Aniela choć trochę polubi.  

GUSTAW

Bądź z łaski swojej spokojny w tym względzie. 
Już ja ci ręczę, wszystko dobrze będzie. 

RADOST

Nadto pewności, a ta pewność zgubi. 

GUSTAW

Już spuść10 się na mnie... Ale dość tych fraszek.  
Teraz niech zgadnie kochany stryjaszek... 

RADOST

Pewnie, gdzie byłeś?  

GUSTAW

Gdziem bawił tak długo. 

RADOST

Wymów już, wymów, bo cię diable dusi. 

GUSTAW

Na miejskim balu byliśmy przebrani. 

RADOST

Na jakim balu?  

GUSTAW

Pod Złotą Papugą. 

RADOST

W karczmie!  

GUSTAW

Przebrani. 

RADOST

O Boże! o Boże! 

GUSTAW

Tego młodemu nikt pewnie nie zgani.  

RADOST

ironicznie
Pewnie pochwali?  

GUSTAW

Bo pochwalić musi. 

RADOST

Piękna mi szkoła!  

GUSTAW

Lepsza być nie może. 
Na małym świecie, co się wielkim mieni, 
Gdzie każdy trwożnie po śliskiej przestrzeni, 
Jakby na szczudłach i w przyłbicy chodzi;  
Tam, czem są ludzie, niechaj nikt nie bada.  
Ale gdzie człowiek mało pozór ceni, 
Przybranym kształtem nie chce i nie zwodzi, 
Gdzie więcej wola, niż rozum nim włada,  
Tam schwytaj pędzel, wzór stoi gotowy. 

RADOST

Otóż go macie! Jest La Bruyère11 nowy. 
płaczliwie
Gucio! dopieroś dziękował za radę.  

GUSTAW

nie słuchając
I co mi teraz przychodzi do głowy.  

RADOST

Na przykład? 

GUSTAW

Jedźmy tam dziś. 

RADOST

Ja z tobą? 

GUSTAW

Ty ze mną. 

RADOST

Oszalał!  

GUSTAW

Wcześniej wrócisz. 

RADOST

ironicznie
Tą drogą tajemną. 

GUSTAW

Jedziesz?  

RADOST

Dajże mi pokój. 

GUSTAW

No, to sam pojadę. 

RADOST

Guciu! dopieroś dziękował za radę. 

GUSTAW

żałośnie
Luby stryjaszku! wkrótce się ożenię. 

RADOST

do siebie z zadziwieniem
No! i dlatego takie figle stroi.  

GUSTAW

jak wyżej, prosząc
Już raz ostatni.  

RADOST

Ja go nie odmienię, 
To rzecz daremna. 

GUSTAW

Na kasztana wsiędę!... 

RADOST

przestraszony
O! na kasztana!  

GUSTAW

Przede dniem tu będę. 

RADOST

Weź już moją dorożkę, a kasztan niech stoi.  
do siebie:
Jeszcze kark skręci z tego waryjata. 

GUSTAW

Dobrze, stryjaszku.  

RADOST

I deliję12 moją. 

GUSTAW

Dobrze, stryjaszku. 

RADOST

W tej kurteczce lata. 
Jeszcze kataru u diaska dostanie.  

GUSTAW

Dobrze, stryjaszku, jak chcesz, tak się stanie.