Sokrates i inni święci - Dariusz Karłowicz - ebook + książka

Sokrates i inni święci ebook

Karłowicz Dariusz

3,0

Opis

Pozycja Sokrates i inni święci poświęcona jest postawom starożytnych chrześcijan wobec rozumu i filozofii. Książka jest zachętą do przepracowania na nowo myśli Ojców Kościoła. Lekturze towarzyszy przekonanie, że pisarze sprzed osiemnastu wieków ciągle mają nam coś ważnego do powiedzenia. Ich sytuacja pod wieloma względami była podobna do naszej, również dlatego, że chrześcijaństwo w pierwszych wiekach nie stanowiło duchowego centrum kultury.

Dariusz Karłowicz (ur. 1964) – filozof, wykładowca, publicysta, wydawca książek. Współzałożyciel i redaktor naczelny rocznika filozoficznego „Teologia Polityczna”. Prezes Fundacji Świętego Mikołaja. Współorganizator seminariów lucieńskich, odbywających się pod patronatem Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego. Jeden z autorów cotygodniowego programu "Trzeci Punkt Widzenia" w TVP Kultura. Autor esejów, artykułów naukowych oraz ksiażek: Arcyparadoks śmierci, Koniec snu Konstantyna, Polska jako Jason Bourne.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 183

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
3,0 (1 ocena)
0
0
1
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




redaktor prowadzący

Mikołaj Marczak

współpraca redakcyjna

Natalia Chruścicka, Małgorzata Czajkowska, Monika Dąbrowska, Karol Grabias, Tomasz Herbich, Monika Madej-Wójcik, Albert Mazurek, Hanna Nowak, Joanna Paciorek, Mikołaj Rajkowski, Izabela Stawicka, Natalia Szerszeń, Adam Talarowski, Krzysztof Wojciechowski

redakcja językowa

Magdalena Łobodzińska

skład

Katarzyna Solecka

korekta składu

Tomasz Łabonarski, Dariusz Godoś

projekt okładki

Michał Strachowski, Dariusz Karłowicz

zdjęcie na okładce

obraz Leonardo da Vinci Jan Chrzciciel

skład wydania elektronicznego

hachi.media

ISBN 978-83-62884-26-1

Copyright © Dariusz KarłowiczCopyright © Fundacja Świętego Mikołaja

wydawca

Fundacja Świętego Mikołaja,Redakcja „Teologii Politycznej”Adres korespondencyjny: ul. Koszykowa 24 lok. 7, 00-553 Warszawatel. (48 22) 625 17 14e-mail: [email protected]

Teologia Polityczna istnieje i rozwija swoją działalność dzięki wsparciu życzliwych osób, którym składamy serdeczne podziękowania.

Tytuł Honorowego Darczyńcy książki „Sokrates i inni święci” otrzymują: Pan Krzysztof Domarecki, Pan Wojciech Piasecki, Państwo Katarzyna i Rafał Waszkiewiczowie oraz Darczyńcy pragnący zachować anonimowość.

Książka Dariusza Karłowicza „Sokrates i inni święci” ukazała się dzięki finansowemu wsparciu naszych Darczyńców. Bez ich hojności działalność środowiska Teologii Politycznej nie byłaby możliwa. Do wydania tej książki przyczyniły się następujące osoby, którym bardzo dziękujemy:Bartłomiej Adach, Bartosz Anusiak, Marta Arendt, ks. dr hab. Przemysław Artemiuk, Dariusz Augoff, Emilia i Tomasz Badurkowie, Magdalena Bajer, Adam Barbasiewicz, Łukasz Bartnik, Jolanta i Jerzy Bauerowie, ks. Stefan Bernat, Marta Folga-Białek i Wojciech Białek, Bartosz Biernacki, Jerzy Binkowski, Paweł Bochnia, Piotr i Grażyna Bogusławscy, Mirosław Bogusz, Ewa Bokiniec, Jerzy Bracisiewicz, Tomasz Braś, Marta Broniewska, Małgorzata Brykczyńska, Bogdan Budzanowski, Michał Buraczewski, Marta Burek, Andrzej Cehak, Andrzej Chlebicki, Paulina i Piotr Chołdowie, Anna i Bogdan Chudobowie, prof. Marek A. Cichocki, Agata i Michał Cierkońscy, Mateusz Ciołkowski, Jarosław Cymerman, Agata i Michał Czarneccy, Adam Czepielik, Iwona Czerwieńska, Grzegorz Czuba, Wojciech Damczyk, Danuta Różycka, Dorota i Piotr Dardzińscy, Wojciech Darkiewicz, Rafał Dąbek, Krystyna Dąbkowska, Urszula i Dariusz Dąbrowscy, Dariusz Deka, prof. Dobrochna Dembińska-Siury, Wiesław Deptuła, Piotr Derejczyk, Monika Dędys, Grzegorz Diłanian, Anna Doboszyńska, ks. Marek Dobrzeniecki, Krzysztof Domarecki, Filip Doroszewski, Krzysztof Dryś, Żaneta Dudek, Weronika Dziąg, Róża i Marcin Dziekiewiczowie, Mateusz Dzięcioł, Jacek Ebertowski, Jadwiga i Marcin Emilewiczowie, Małgorzata Fengler, Dariusz Fenikowski, Magdalena i Marcin Fijołkowie, Katarzyna i Bartosz Fingasowie, Anna i Andrzej Fister-Stoga, Grzegorz Fiuk, Sebastian Formański, prof. dr hab. Remigiusz Forycki, Magdalena Galus, Paweł Gałkiewicz, Paweł Gałuszka, Christopher Garbowski, prof. Magdalena i prof. Dariusz Gawinowie, Krzysztof Gierszal, prof. Maria Gintowt-Jankowicz, Jacek Głażewski, Adam Gniazdowski, Paweł Gniazdowski, Beniamin Goldys, Grzegorz Gołofit, Paweł Górnikowski, Roman Graczyk, ks. prof. Jacek Grzybowski, Piotr Grzybowski, Ryszard Grzywna, Alicja i Krzysztof Gurajowie, Maciej Hajdul, Karol Handzel, Sebastian Hempel, Tomasz Horubała, Leszek Hoszko, Marta Hozer-Koćmiel, Maria Jachymek-Knopik, Henryk Janiak, Mariusz Janiszewski, Bogna i Igor Janke, Janina Jankowska, Adam Jankowski, Katarzyna i Kamil Jaworscy, Maciej Jesionkiewicz, Ludwik Jurek, Zdzisław Jurek, ks. Przemysław Kaczkowski, Wojciech Kaczor, Joanna Kalinowska, Dariusz Kantypowicz OP, Natalia Karcz Kaczkowska, Anna i Dariusz Kardasiowie, Zofia i Janusz Karłowiczowie, Mateusz Kaszowski, Katarzyna Kępa, Kacper Kita, Maria i Andrzej Klamutowie, Renata Klimowicz-Kapo, Krzysztof Knigawka, Jerzy Knopik, Rafał Kobierecki, Jacek Kobus, Marek Koćmiel, Stanisław Kokociński, Michał Kokorniak, Agnieszka Kołakowska, Tomasz Kołakowski, prof. Jacek Koronacki, Elżbieta Kosieradzka, Michał Kosiorek, Marek Kotyński, ks. Dariusz Kowalczyk, Paweł Kowalczyk, Justyna i Paweł Kowalowie, Stanisław Kowolik, Maciej Kozakiewicz, Mateusz Kozera, Wojciech Koziorowski, Mateusz Krząkała, Irena Kubalok-Kiejna, Mariusz Kubicki, Łukasz Kuczyński, Alicja Kujawa, Rafał Kuks, Marek Kunecki, Piotr Kupnicki, Magdalena Kurkowska, Urszula i Krzysztof Kusowie, Anna Kuśnierz, Bartosz Kuświk, Krystian Kwaśniewski, Anna Kwiatkowska-Drożdż, Mikołaj Kwiatkowski, Wojciech Langer, Monica i Franz Lassakowie, prof. Ryszard Legutko, ks. prof. Waldemar Linke, Jakub Lis, Grzegorz Lizurej, prof. Anna Łabno, Wiesław Łatała, Eulalia Łazarska, Małgorzata Łopińska, Sławomir Łuczak, Amelia i Józef Łukasiakowie, Małgorzata Łukasiewicz-Traczyńska, Tomasz i Niamh Machurowie, Alina Maciejewska, Paweł Maciukiewicz, Agnieszka Madej, Anna Madej, Mirosław Maj, Katarzyna Majcherek, Andrzej Majchrzak, Hanna Majewska, Dariusz Makać, Szymon Małecki, Maciej Manikowski, Kamil Mańka, Iga Mańk-Kowalska, Seweryn Marek, Aleksandra i Ignacy Masny, Andrzej Mazanek, Michał Mazur, Marcin Melzacki, Bartosz Michalski, Edward Jan Michowski SVD, Monika Mielczarek, Renata i Andrzej Mierzwowie, Zbigniew Migdał, Janusz Mikołajczyk, Michał Milewski, ks. Leszek Misiarczyk, Łukasz Młyńczyk, Rafał Morawczyński, Grażyna Mozol, Katarzyna i Zbigniew Możejkowie z dziećmi, Zofia Nachiło-Morbiato, Marek Nadolski, Anatol Najdek, Krzysztof Nowak, Maria Nowak, Marek Nowakowski, Sławomir Nowotny, Mateusz Obrębski, Tomasz Ociepka, Radosław Oklesiński, Maciej Olejnik, Zenon Olewicz, Adam Orzech, Wojciech Orzewski, Przemysław Osękowski, Łukasz Ostrowski, Krzysztof Osuch, Ryszard Paciorek, Joanna i Jakub Paciorkowie, Tomasz Palus, Radosław Pałosz, Agnieszka Pankiewicz, Tadeusz Pankowski, ks. prof. Tadeusz Panuś, Ewa i Jarosław Paradowscy, Jan Pawelec, Wojciech Piasecki, Bartosz Piechota, Barbara Piechowska, Filip Piestrzeniewicz, Adam Pietras, Jan Pięta, Izabela i Piotr Piotrowiczowie, Agnieszka Plewnicka, Kamil Poplata, Paweł Porucznik, Grzegorz Postek, Elżbieta Sowińska-Przepiera i Stefan Przepiera, Paweł Przychodzeń, Aleksandra Rashid, Paulina i Adrian Recowie, Piotr Remiszewski, Izabela August-Reza i Mariusz Reza, Marek Ringwelski JMS, Paweł Rogalski, Sabina i Damian Rowińscy, Zbigniew Ruczaj, Izabela Rutkowska, Wanda Rutkowska, Adam Sabuda, Teresa Sagan, prof. Henryk Samsonowicz, Mariusz Sarkan, Jerzy Seremak, Ludwik Siembab, Danuta i Jacek Silscy, Władysław Sinkiewicz, Jacek Siński, Michał Sklepik, Bogusław Skręta, Arkadiusz Skuza, Marian Slawa, Marcin Sławeta, Szymon Sławiński, Jakub Słobodzin, Anna i Grzegorz Słokowie, Małgorzata Sochańska, Arkadiusz Solarz, Piotr Sołtysiak, Liliana Sonik, Jacek Staniaszek, Krzysztof Staniszewski, Piotr Stawiński, prof. Zbigniew Stawrowski, Tomasz Stefanek, Krzysztof Sudoł, Mariusz Sulkowski, Marcin Sychowski, Tadeusz Szawiel, Konrad Szczebiot, Anita i Michał Szczurowscy, Rafał Szczypka, Mirosław Szefer, Anna Szeliga, Emil i Natalia Szerszeniowie, Jan Szerszeń, Piotr Szlagowski, Tomasz Szopa, Aleksander Szumilas, Tadeusz Szwachła, Piotr Szymanowski, Agnieszka Szymańska-Jurczak, Rafał Szymański, Robert Szymański, Emilia i Krzysztof Szyprowscy, Cezariusz Ścisiński, Lucyna Wajler-Śliwak i Andrzej Śliwak, Maria i Mateusz Środoniowie, ks. Marek Świgoński, Anna Talarowska, Anna Tancinco, Agnieszka Tarnowska, prof. Ewa Thompson, Roman Tomaszczuk, Wojciech Tomczyk, Adam Tychowski, bp Jan Tyrawa, Agnieszka Uklańska, Joanna Urbańska, Urszula i Andrzej Wacławczykowie, Wojciech Walczyk, Elżbieta Walewska, Daniel Wardziński, Dariusz Wasik, Mariusz Wasilewski, Rafał i Katarzyna Waszkiewiczowie, Ryszard Wawryniewicz, Zygmunt Waz, Elżbieta Wąsak-Złotkiewicz, Konrad Werner, Katarzyna Węgrzyn, Wojciech Widłak, bp Jan Wieczorek, Agnieszka i Jerzy Wierzchowieccy, Maria Wilczek, Anna Wilińska, Jan Witak, Jan Witkowski, Krzysztof Wojciechowski, Dawid Wojcieszek, Krzysztof Wołczyk, Magdalena Wójcik, Monika Madej-Wójcik i Mariusz Wójcik, Henryk Wujec, Piotr Wypych, Kalina Zalewska, Krzysztof Zanussi, Agnieszka Zaremba, Grzegorz Zarzeczny, Dyzma Zawadzki, Jan Zdzieniecki, Marta Zielińska, bp Damian Zimoń, Marta De Zuniga, Gabriela Żurkowska, Paulina i Jarosław Żejmowie oraz darczyńcy pragnący zachować anonimowość.

Dziękujemy również Szymonowi Krasuskiemu, Janowi Możdżyńskiemu, Teresie Sagan, Mateuszowi Szejnie, Kamili Thiel-Ornass, którzy poprzez swoją pomoc wsparli wydanie tej książki.

Juliuszowi Domańskiemuz wdzięcznością

PrzedmowaRémi Brague

Ojcowie Kościoła nigdy nie zostali całkowicie zapomniani. Najczęściej jednak odczytywano ich w optyce teleologicznej. Kontrowersyjni teologowie z początku XVI wieku upatrywali w nich prekursorów dogmatyków – katolickich czy reformowanych – tym samym jednak wysokie standardy dokładności filologicznej i historycznej stały się konieczne do ich ponownego odczytania. Neoscholastyka widziała w Ojcach Kościoła tych, którzy otworzyli drogę misterniejszej teologicznej syntezie, a w szczególności dziełom Tomasza z Akwinu. Fragmentami ich pism posługiwano się w dyskusjach, ale rzadko studiowano je dla ich własnej wartości.

Imponującym świadectwem dziewiętnastowiecznego zainteresowania patrystyką oraz poruszającym dowodem na wysoki poziom kultury francuskiego kleru w tamtym okresie jest potężne przedsięwzięcie katolickiego księdza Jacques’a Paula Migne’a (†1875). Jak pokazuje zabawna biografia, którą poświęcił mu R. Howard Bloc, metody, jakich używał w stosunku do pracy poprzednich redaktorów, nierzadko były na bakier z prawem autorskim, efekt został jednak osiągnięty. Powstało imponujące dzieło – w ponad czterystu tomach formatu in quarto – tak znane i wykorzystywane, że do zbiorów Patrologia Graeca i Patrologia Latina odwołują się na marginesach nowe wydania patrystycznych tekstów, nawet jeśli same prezentują bez porównania wyższy poziom naukowej dokładności.

Na specjalną wzmiankę zasługują jezuici Claude Mondéser i Henri de Lubac oraz przygotowana przez nich seria Sources Chrétiennes. Napisana w najczarniejszych godzinach drugiej wojny światowej (1942), stała się inspiracją dla wielu innych dzieł w różnych językach.

Pośród tych, którzy zainteresowali się pismami Ojców Kościoła, niewielu było filozofów. O ile wiem, wciąż nie powstała interpretacja myślicieli religijnych wykorzystująca narzędzia pojęciowe zaczerpnięte z filozofii, która mogłaby być odpowiednikiem dzieła Hansa Jonasa o gnozie. Najbliższy temu podejściu byłby pierwszy tom – nigdy zresztą nieukończony – monografii Harry’ego A. Wolfsona, czerpał on jednak bardziej z historii idei niż z filozofii. Wyjątkiem godnym uwagi jest Hans Blumenberg (†1996), który wielokrotnie cytował Laktancjusza i Arnobiusza, autorów często przez jego kolegów po fachu niedocenianych. Z kolei niemiecki filozof Theo Kobush opublikował niedawno książkę, w której broni bardzo śmiałej tezy: chrześcijaństwo jest pełną realizacją platonizmu, jego „prawdą” w heglowskim sensie, wprowadziło też do filozofii nową kategorię – subiektywność.

Wyjątkiem, który potwierdza regułę, jest Augustyn. Mniej lub bardziej powierzchowne nawiązania do jego tez znajdujemy u Husserla („człowiek wewnętrzny” jako miejsce, w którym mieszka prawda) i Wittgensteina (o tym, jak dzieci uczą się mówić), a Heidegger poświęcił Wyznaniom cały cykl wykładów. By posłużyć się bardziej współczesnym przykładem, można wymienić Jeana-Luca Mariona, który zaproponował ambitną fenomenologiczną interpretację podejścia Augustyna do subiektywności.

W niniejszej książce Dariusz Karłowicz zdecydował się pisać jako filozof zainteresowany filozoficznymi aspektami spuścizny niektórych Ojców Kościoła. Zawęża on swoje poszukiwania do konkretnego momentu. Nie jest to okres najwcześniejszy: tak zwani Ojcowie Apostolscy (Ignacy i Klemens I) s. pominięci. Autor skupia się raczej na Tertulianie, Justynie, Klemensie Aleksandryjskim. Anonimowy List do Diogneta i Orygenes pojawiają się tylko dwukrotnie, Ojcowie Kapadoccy ani razu.

Okres ten można scharakteryzować pod kątem historycznym i filozoficznym. Historycznie poprzedza on punkt zwrotny, jakim była konwersja Konstantyna i sobór nicejski. Dariusz Karłowicz wskazuje, że historyczna sytuacja Ojców Przednicejskich była bardzo podobna do tej, w której żyjemy obecnie – pytanie, czy jest to raczej przeszkoda, czy dobrodziejstwo, pozostaje otwarte. Era konstantyńska prawdopodobnie była jedynie wyjątkiem na tle „normalnej” sytuacji wyobcowania chrześcijaństwa w otaczającej je wówczas kulturze. Nie chodzi nawet o prześladowania, choć liczba męczenników w ostatnim stuleciu przyćmiewa ofiary Nerona czy Dioklecjana, których czyny – w obecnej rzeczywistości – wyglądają jak nieudolne działania amatorów.

Filozoficznie Dariusz Karłowicz koncentruje się na kluczowym momencie pierwszego spotkania chrześcijaństwa z filozofią, a zatem jeszcze przed Ojcami Kapadockimi. Z ich nadejściem wpływy platońskie s. już bardzo wyraźne, zwłaszcza u Grzegorza z Nyssy, nie mówiąc już o pisarzach późniejszych, jak choćby mocno czerpiący z Proklosa Pseudo-Dionizy Areopagita (żyjący około roku 500) czy Leoncjusz z Bizancjum i Maksym Wyznawca, obaj osadzeni w logice arystotelejskiej i metafizyce. Trzeba jednak zaznaczyć, że platonizm nigdy nie został przyjęty bez zastrzeżeń. Był nieustannie poprawiany i uzupełniany w zasadniczych kwestiach.

Pierwsi chrześcijańscy pisarze mieli niewielki kontakt z filozofią w takim znaczeniu, w jakim rozumiemy ją dzisiaj. Należy to podkreślić, aby wyjaśnić błędne przekonania, wynikające z tego, jak postrzegamy świat antyczny. Widzimy go przede wszystkim przez pryzmat spuścizny literackiej. Antyk oznacza dla nas antyczną literaturę i sztukę, więc automatycznie zrównujemy ówczesną umysłowość z antyczną filozofią. Ta była jednak wówczas przywilejem wąskiej elity kulturalnej, sposobem na ucieczkę od pospolitości. Filozofowie nie pisali dla zwykłych ludzi. Musimy także zdawać sobie sprawę z różnicy poziomów wewnątrz samej „filozofii”. Istniały elitarne szkoły, takie jak neoplatońska, która bazując na pismach Arystotelesa, łączyła wstęp do logiki, fizyki i etyki z wyższym objawieniem zawartym w dialogach Platona. Tan rodzaj filozofii był domeną nielicznego kręgu wyedukowanych i w większości zamożnych nauczycieli, których często łączyły także więzy krwi. Niżej plasowali się powszechnie znani filozofowie wywodzący się z tradycji stoickiej lub epikurejskiej, którzy nauczali niższe klasy. To oni nawiązali kontakt zarówno ze świętym Pawłem (Dz 17, 18), jak i z rabinami Talmudu. Ci drudzy ukuli termin אפיקורוס – „Epicurus” – określający niewierzących, a dokładniej ludzi, którzy odrzucali istnienie Bożej opatrzności. Subtelności „wyższej” filozofii nie były znane bezpośrednio pierwszym Ojcom Kościoła, którzy musieli zadowolić się tekstami doksograficznymi. Większość tego, co nazywamy dziś „filozofią antyczną”, to spuścizna późnych, zdecydowanie elitarnych szkół neoplatońskich, które czerpały z dzieł profesorów (Plotyna, Proklosa, Damascjusza) i „filozofów klasycznych”, takich jak Platon i Arystoteles, których dzieła komentowali.

Żeby lepiej zrozumieć stanowisko Ojców Kościoła wobec filozofii, należy poszerzyć nasze pojmowanie starożytności i spojrzeć na całość kultury greckiej, odrzucając potoczne przekonanie o rzekomej hellenizacji wczesnego chrześcijaństwa. Jak pokazuje Dariusz Karłowicz, sam pomysł, że hellenizm zastąpił czysto semickie nauczanie Jezusa lub prymitywne społeczeństwo, nie ma podstaw. Nie istniało nigdy nic takiego jak czysty „hellenizm” ani czysty „semityzm”. W czasie, kiedy nauczał Jezus, Palestyna od trzech wieków była pod rządami hellenistycznymi, a we wschodniej części Cesarstwa Rzymskiego językiem urzędowym była raczej greka niż łacina. Grecki odpowiednik słowa „palankin”, phoreion, odnajdujemy w Biblii Hebrajskiej jako appiryon (Pnp 3, 9). Hellenizacja nastąpiła wśród społeczności żydowskiej żyjącej w pobliżu portów Morza Śródziemnego, a przede wszystkim w Aleksandrii, o czym świadczy choćby tłumaczenie Septuaginty. Spotkanie chrześcijaństwa z grecką paideią było nieuniknione, wręcz naturalne.

Według powszechnego przekonania, Ojcowie Kościoła mieli sprzeczne podejście do greckiej filozofii. Jedni na rozmaite sposoby ją przyjmowali, inni otwarcie odrzucali. Te postawy s. często przedstawiane na przykładzie Justyna i Tertuliana. Dariusz Karłowicz pokazuje jednak, że ten pierwszy nie był tak zatwardziałym racjonalistą, za jakiego zwykło się go uważać, a ten drugi nie odrzucał wcale rozumu jako takiego. Według Karłowicza filozofia ukazuje prawdę, jednak jest to jedynie część Prawdy. Nigdy nie było jednoznacznej opozycji pomiędzy chrześcijaństwem a filozofią, żaden z tych obozów nigdy też nie był jednolity. Chrześcijanie tamtych wieków to nie tylko ci, których dziś – jak Ojców Kościoła – nazwalibyśmy ortodoksyjnymi, ale także ci, których uznajemy za „heretyków”. W przypadku filozofów także istniały zwalczające się szkoły, które nie prezentowały wspólnego frontu wobec swoich przeciwników. Wspólne stanowisko filozofów nie istniało nigdy, a przynajmniej do stosunkowo późnego okresu, do czasów Porfiriusza. Dopiero on zapoczątkował tradycję dostrzegania harmonii pomiędzy Platonem i Arystotelesem, kontynuowaną przez filozofów arabskich, takich jak Al-Farabi (950), a w Europie obecną do XV wieku, do okresu włoskiego quattrocento. Przełomowy moment możemy widzieć w polemice Gemistosa Plethona z Arystotelesem, która dała podstawy tak zwanej Akademii Platońskiej we Florencji.

We wcześniejszym okresie filozofowie wykpiwali siebie nawzajem, rzadko przejawiając litość. W dialogach Cycerona stoicy i epikurejczycy nie oszczędzali się nawzajem, Plutarch atakował zaś obie szkoły. A przecież Ojcowie Kościoła często wykorzystywali narzędzia, które zaczerpnęli od krytykowanych przez siebie filozofów.

Dariusz Karłowicz otwarcie robi to, przed czym wielu się wzbrania, tj. rozróżnia podejście do rozumu i podejście do filozofii. Z jednej strony chrześcijaństwo nie było nigdy wrogie wobec rozumu. Sformułowanie sacrificium intellectus jest często błędnie rozumiane, ze względu na fałszywą konstrukcję dopełniacza, który jest w tym przypadku podmiotowy, a nie, Boże uchowaj, dopełnieniowy! Intelekt nie jest tym, co jest poświęcane, ale tym, co uświęca, nie ofiarą, a kapłanem, który ofiarowuje Bogu kult zgodny z odwiecznym Słowem – logikē latreia św. Pawła (Rz 12, 1). Bardzo daleko tu od pochwały głupoty. Co więcej, pistis, które tłumaczymy jako „wiarę”, uznawane jest również przez filozofów. Pewna doza zaufania jest potrzebna każdemu, kto chce się uczyć – dei pisteuein ton manthanonta, uczniowie muszą wierzyć swojemu mistrzowi. Mówiąc prościej, jest to zaufanie prawdziwości naszych narzędzi intelektualnych.

Z drugiej jednak strony filozofia nie ma monopolu na racjonalność, nie zawsze jest prawowitym spadkobiercą rozumu. Podstawowy koncept, który umożliwia istnienie filozofii, to natura (physis). Jednak nawet to elementarne pojęcie nie zawsze jest właściwie postrzegane przez filozofów. Pierwsi z nich – niejako oślepieni blaskiem własnego odkrycia – błędnie wzięli niezależność praw natury za jej autonomiczność i stworzyli z niej, używając żargonu scholastycznego, ens a se, samodzielny Byt, niemalże boga.

Wiele stuleci później Spinoza popełnił ten sam błąd, definiując „substancję” jako coś, co istnieje samoistnie, bez pomocy jakiegokolwiek zewnętrznego czynnika. Przyczyniło się to do pomieszania egzystencjalnego i predykatywnego znaczenia tego słowa. W definicji Arystotelesa substancja (ousia) jest tym, co nie potrzebuje niczego, by być tym, czym jest – posiada „esencjalne” właściwości, by  b y ć  tym, czym jest. Nie znaczy to jednak, że musi być zdolna istnieć samodzielnie.

Bardziej wyważone podejście powinno dopuszczać choćby możliwość tworzenia bytów, a także istnienia trwałej ich natury – dzięki czemu mogłyby one stanowić przedmiot wiedzy naukowej.

Możliwe, że prawdziwy intelektualny spór późnej starożytności nie dotyczył dogmatów, ale wizji świata i wyborów życiowych, będących konsekwencją owych wizji. Hans Urs von Balthasar zauważył kiedyś en passant – prawdopodobnie zainspirowawszy się Nietzschem – że prawdziwym wrogiem chrześcijańskiego zbawienia nie jest grecka filozofia, tylko wizja życia, która uwidacznia się w greckiej tragedii. Dariusz Karłowicz idzie w podobną stronę, kiedy wskazuje, że filozofia była, zarówno dla pogan, jak i dla chrześcijan, dla jej praktyków oraz jej wrogów, bardziej sposobem życia niż zbiorem dogmatów (choć samo słowo wywodzi się z filozofii). Tym samym czerpie z dzieł Pierre’a Hadota, który podkreślał ten właśnie wymiar filozofii starożytnej.

Możliwe, że spór ten jest wciąż żywy i nic nie stracił ze swojej zajadłości. Sokratejski model życia spędzonego na dochodzeniu do Prawdy wygląda bardzo przyjemnie, wyklucza jednak możliwość, że jest ona czymś danym. Znana jest przypowieść Lessinga, w której ma się do wyboru Prawdę lub jej poszukiwanie. Ten niemiecki dramaturg i filolog uważał, że my, ludzie, powinniśmy wybrać dociekanie, a nie Prawdę, która jest boskim przywilejem. Bardzo pięknie. Jak możemy jednak wiedzieć, że istotnie poszukujemy Prawdy, a nie jedynie intelektualnej ekscytacji. A co, jeśli z jakiegoś powodu Bóg  c h c i a ł  ukazać nam Prawdę?

Rémi Brague (tłum. Maria Marczak)

Wstęp

Panowie, co mam czynić, aby się zbawić? (Dz 16,30)

Rada? Czy nie po to sięgamy do ojców? Ale co mogą nam poradzić pisarze sprzed osiemnastu wieków? Tertulian, Justyn, Klemens, Tacjan, Teofil, Hipolit – same imiona spowija aura czasu przeszłego. Dlaczego ich czytamy? Nie cieszą się przecież opinią geniuszy, a podręczniki milczą o ich doktrynach. Czy zostali niesprawiedliwie zapomniani? Wszak teza, że pooświeceniowa ślepota dotknęła wszystkich bez wyjątku, wydaje się nazbyt prosta. Mimo to czytamy. Brniemy przez gąszcz komentarzy, przymykamy oko na retoryczne popisy, uczoność, nieznośny przerost stylu, żeby od czasu do czasu znajdować diamenty. Jak mówił Heraklit, trzeba wykopać dużo ziemi, żeby znaleźć trochę złota – co zresztą tylko w części stosuje się do tej lektury. W pierwszej fazie jest tylko ziemia. Potem jest i ziemia, i złoto. Bardzo dużo złota.

Ojców gubi dziś to, co kiedyś stanowiło ich siłę. Choć patrzą w niebo, przecież mocno stąpają po ziemi. Nie grozi im, że wpadną do cysterny jak zapatrzony w gwiazdy Tales z popularnej antycznej anegdoty. Żyją w swoim tu i teraz. Wiedzą, co jest en vogue. Znają nie tylko cenioną klasykę, ale i elektryzującą tandetę – modnych pisarzy i modnych fryzjerów, samozwańczych mistrzów duchowych, rzekome autorytety i specjalistów od samozbawienia. Nie ma w nich nic z klasycystów. Cenią konkret. Czują puls epoki. Nawet w chwilach, gdy przestają ją lubić, nie przestają jej rozumieć. Ich pisarstwo jest rozmową, nigdy wykładem, to dialog z publicznością, którą trzeba zająć, przekonać, pokrzepić – z publicznością, którą się kocha i do której się należy. Nie występują ex cathedra, toczą rozmowę, w której zmieniają się rozmówcy, kontekst, dykcja, temperatura, ale nigdy nie zmienia się temat. Ta rozmowa dotyczy zawsze tylko jednej sprawy. Chrystusa. Tego, co zrobić, aby się zbawić.

Nie ma już publiczności, z którą rozmawiali. Zmieniły się modne problemy i ubrania. Dla tych, którzy badają niegdysiejsze śniegi, pisma ojców stały się jedynym nieraz źródłem wiedzy o postaci świata, która odeszła w niepamięć. A jednak ich pisma mają większą wartość niż wczorajsze gazety. Tym, co zostało, jest temat i postawa. Świadomość naszej nędzy, głód prawdy i chęć przemiany, której nie można zatrzymać w katakumbach doświadczenia religijnego, w zaciszu prywatności czy w duchowym nastroju. Konwersja, której doświadczają, może być totalna albo żadna. Nie może ominąć rodziny, forum, teatru, rynku czy szkoły. Oczywiście nie może ominąć filozofii, której mistrzowie – jak Platon u Rafaela czy monumentalny Sokrates Davida – kierowali palec w niebo, wskazując duchową ojczyznę, wzywając do nawrócenia i podjęcia trudów duchowej pielgrzymki. Czy filozofowie i prorocy kierują nasz wzrok ku temu samemu celowi? Czy jest nam przynajmniej po drodze? Czy chodzi o to samo nawrócenie i to samo niebo? Co począć z dorobkiem filozofii: czy należy go przyjąć, odrzucić czy przeobrazić? Jaka jest rola rozumu, jak rozum ma się do wiary, Objawienie do natury? I uwaga! Odpowiedź musi być jasna i konkretna jak rozdział przewodnika po tym świecie. Ma służyć zbawieniu. Pytanie nie jest akademickie; to nie bezkarne teoretyzowanie w sercu chrześcijańskiej kultury, lecz kwestie, które stawia codzienne życie w pogańskim, czasem wrogim, a nierzadko i niebezpiecznym otoczeniu.

Ten szkic powstał z ciekawości zarówno wobec sposobu stawiania tych pytań, jak i wobec udzielanych na nie odpowiedzi. Ciekawość potęgował fakt, że mówimy o czasach, kiedy chrześcijaństwo, podobnie jak dziś, nie stanowiło duchowego centrum kultury. Czy to nie jeden z głównych powodów, dla których wracamy do doświadczeń przedkonstantyńskich? Czy za renesansem patrystyki nie stoi przeczucie, że istnieje pewna wspólnota doświadczenia, wspólnota losu, która przerzuca pomost ponad kilkunastoma wiekami christianitas? Chcemy zaczerpnąć ducha początku. Spojrzeć z drugiej strony. Zawiesić na chwilę kategorie, które wydają się nam konieczne, bo stoi za nimi powaga olbrzymów. To wielka pokusa – uwolnić się od dyktatu późniejszych opinii, które być może krępują nas, utrudniając opis sytuacji. Chcemy posłuchać ludzi (świetne głowy!), którzy mieli więcej czasu, żeby pomyśleć, jak uniwersalizm połączyć z peryferyjnością, zdolność komunikacji odróżnić od mówienia cudzym językiem, a konieczności zachowania tożsamości nie pomylić z potępieniem świata. Dlatego wracamy dziś do patrystyki. Jeśli nie po coś więcej, to przynajmniej po to, by usłyszeć możliwie wolny od zniekształceń głos tych, którzy na co dzień stali wobec podobnych problemów. Wracamy, żeby ich posłuchać i móc potem powiedzieć przynajmniej tyle: czy było warto.

Chciałbym wyrazić serdeczne podziękowania trójce znakomitych uczonych, którzy zadali sobie trud lektury maszynopisu tej pracy: pani profesor Dobrochnie Dembińskiej-Siury, księdzu profesorowi Wincentemu Myszorowi oraz księdzu doktorowi Tomaszowi Stępniowi. Ich uwagi pozwoliły mi ustrzec się licznych uproszczeń i niedokładności, a wiele rzeczy na nowo przemyśleć. Ponieważ nie wszędzie umiałem uwzględnić ich opinie, odpowiedzialność za wszystkie wady tej pracy muszę wziąć na siebie.

I jeszcze słowo wyjaśnienia. Jak widać – wbrew tytułowi – nie jest to szkic o Sokratesie. Mimo że „święty Sokrates” to cytat z Erazma z Rotterdamu, nie będzie tu mowy o autorze Convivium religiosum. Tytuł można uznać za mylący z jeszcze jednej przyczyny. Kiedyś nadałem go opublikowanej w miesięczniku „Znak” rozmowie z profesorem Juliuszem Domańskim – wydawcą i monografistą Erazma i znawcą filozofii antyku. Ten szkic winien jest Panu Profesorowi znacznie więcej niż to, co można odkryć, wertując źródła i bibliografię. Wracając do tytułu tamtej rozmowy, chcę podziękować za setki rozmów, w których hojnie obdarowywał mnie nie tylko swoją ogromną wiedzą, ale również zachętą i uwagą. Dedykując Mu tę skromną książeczkę, z serca dziękuję za niezmienną od lat życzliwość i wyrozumiałość.