14,90 zł
Debiut poetycki Magdaleny Kicińskiej, autorki znakomitej i wielokrotnie nagradzanej książki biograficznej pt. Pani Stefa, współautorki (wraz z Marcinem Dziedzicem) książki Teraz ’43. Losy, laureatki nagrody Grand Press, redaktorki naczelnej miesięcznika „Pismo”.
słowo okamgnienie jest zrostem
podchodzę do ciebie właśnie tak, wrastam
w okamgnieniu, nie wolniej
nie wolno mi inaczej
spłoszyłabym
i nie nawiązalibyśmy tego połączenia
to wszystko to była więc tylko kwestia precyzji złapania się wzrokiem
W swoich wierszach autorka odwołuje się co prawda do wielkiej historii i zbiorowej pamięci, ale w jej liryce najważniejsze są emocje, osobisty, wręcz intymny punkt widzenia i ciekawość świata.
Znamienny głos pokoleniowy, poezja pokazująca delikatność patrzenia na świat generacji trzydziestolatków.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 19
Kraków
szłam przez planty zbawiając świat
– wpół do dziewiątej
– tak, dziś czwartek
– spódnica się pani podwinęła
ale zbawienia nie będzie:
ziewając połknęłam duszę bezdomnego
budzącego się tuż obok ze snu
odkaszlnęłam od razu
* * *
co jakiś czas
myślę jednak o tobie
chociaż postanowiłam nie
snów nie objęło embargo
dlatego jesteś jak Irena Kwiatkowska
pojawiasz się w każdym
w najdziwniejszych rolach
trzeciego planu
byłeś już sprzedawcą waty cukrowej
Rudym (odbiłam cię pod Arsenałem)
wdowcem w M-2 (piętnaste piętro, rama H
szklanka z duraleksu z przebarwieniami
sztuczna choinka
pawlacz)
strugałeś łódki z kory
ostrzyłeś noże
ich dźwiękiem przywoływałeś gospodynie domowe
Weiserem Dawidkiem
patrycjuszem w Anzio
na to nie pomaga nawet bezsenność
Powiadomienie
ustawiam w telefonie
na siedemnasty dzień każdego miesiąca:
„zadzwoń do mamy”
najpierw wpisałam „matki”
ale brzmiało zbyt bezdusznie
Pani na włościach
jeśli spacer – to tylko na cmentarz
w dowolnie wybranym mieście, lubię je wszystkie
i wszystkie znam, zdobyłam już Koronę Nekropolii i Miejsc Kaźni
ci starzy, niezawodni przyjaciele, na których można zawsze liczyć
wyjmuję z wazonów zwiędłe bukiety, głaszczę lastryko
żuję przegniłe liście zamiast maku i miodu
czeszę gałęzie wiązanek, wiążę supły na szarfach
szukam
tańczę wokół
chucham i dmucham na zimne