Uzyskaj dostęp do ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Długo oczekiwana kontynuacja bestsellerowej Sztuki szczęścia: poradnika życia.
Czy można się spodziewać, że odnajdziemy szczęście i sens życia we współczesnym świecie? W książce „Sztuka szczęścia w trudnych czasach” doktor Howard C. Cutler prowadzi czytelników przez tajniki filozofii Dalajlamy, który mówi o tym, jak uzyskać spokój umysłu i poczucie wewnętrznego szczęścia nawet w obliczu trudności. Wspólnie analizują źródła wielu problemów i pokazują, jak radzić sobie z nieszczęściami, tak żeby złagodzić cierpienie i móc cieszyć się życiem.
Z połączenia technik buddyjskich i osiągnięć współczesnej psychologii powstało przepełnione mądrością, optymistyczne, ale też realistyczne podejście do przezwyciężania problemów zarówno społecznych, jak i osobistych.
Dalajlama twierdzi, że nie dysponuje nadzwyczajnymi duchowymi mocami. Jest zwykłym śmiertelnikiem narażonym na te same problemy, co każdy z nas. Lecz on nauczył się przezwyciężać impulsy, które nas unieszczęśliwiają. - „The New York Times”
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 466
Polecamy również
JEGO ŚWIĄTOBLIWOŚĆ
DALAJLAMA
SZTUKA SZCZĘŚCIA
PORADNIK ŻYCIA
MEDYTACJE NA KAŻDY DZIEŃ
ŚCIEŻKA DO SPOKOJU
Dla Czytelnika:
Obyś odnalazł szczęście!
Książka ta stanowi zapis długich rozmów z Dalajlamą. Wspaniałomyślnie pozwolił mi on wybrać formułę, która według mnie najlepiej wyrazi jego myśli i poglądy. Doszedłem do wniosku, że forma narracyjna, jaką ostatecznie nadałem tej pozycji, będzie z jednej strony najbardziej czytelna, a z drugiej najlepiej odzwierciedli sposób, w jaki Dalajlama włącza swoje poglądy do codziennego życia. Za jego zgodą nadałem książce kształt zgodny z jej tematem, integrując materiał pochodzący czasami z kilku różnych rozmów. Tłumacz Jego Świątobliwości, dr Thupten Jinpa, uprzejmie zgodził się zrecenzować ostateczną wersję maszynopisu, abym miał pewność, że książka w niezamierzony sposób nie wypacza poglądów Dalajlamy, do czego mogło dojść w wyniku procesu redakcyjnego.
W tekście znajduje się wiele zaczerpniętych z życia opowieści oraz osobistych anegdot, które ilustrują omawiane poglądy. Aby zapewnić dyskrecję bohaterom i ochronić ich prywatność, w każdym przypadku (jeżeli oczywiście nie zaznaczyłem, że jest inaczej) zmieniłem nazwiska, pewne szczegóły i cechy, po których można by rozpoznać konkretną osobę.
Jakiś czas temu zaproszono mnie do Australii, abym wygłosił mowę inauguracyjną na międzynarodowej konferencji dotyczącej ludzkiego szczęścia. Było to wielkie wydarzenie – pięćdziesięciu wiodących znawców tematu z całego świata miało dzielić się swoją wiedzą na temat szczęścia, a słuchały ich tysiące uczestników, łącznie z samym Dalajlamą, który pojawił się drugiego dnia jako gość honorowy.
Ponieważ w jednym miejscu zgromadziło się wielu specjalistów zawodowo zajmujących się kwestią szczęścia, prowadzono ożywione dyskusje na wiele różnych tematów. W czasie przerwy na lunch usłyszałem, jak kilku kolegów spiera się na temat pewnych artykułów, które w ostatnim czasie ukazały się w australijskiej prasie, a które stanowiły głos w debacie toczącej się w kręgach tak zwanej psychologii pozytywnej. Psychologia pozytywna to nowa dziedzina, którą często określa się mianem „nauki o ludzkim szczęściu”. Debatowano nad następującą kwestią: Jeżeli naszym celem jest uczynienie człowieka szczęśliwym, jakie podejście jest lepsze – skupienie się na rozwoju wewnętrznym czy na interesie społecznym? Innymi słowy, czy powinniśmy skoncentrować swoje wysiłki głównie na rozwijaniu technik, które pozwolą pojedynczym ludziom zwiększyć ich poczucie osobistego szczęścia, czy też raczej skupić się na polepszeniu sytuacji społecznej, tworząc w ten sposób warunki, dzięki którym członkowie społeczeństwa będą dobrze się rozwijać, czego efektem będzie z kolei większe szczęście ludzkości.
Wszystko wskazywało na to, że temat ten wzbudza niemało kontrowersji. Niektórzy badacze opowiadający się za podejściem społecznym określali psychologię pozytywną, w dużej mierze skupiającą się na odkrywaniu skutecznych metod zwiększania osobistego szczęścia, mianem czegoś tylko trochę lepszego od chwilowej mody na psychologię popularną, która kręci się wokół coraz intensywniejszego dogadzania samemu sobie i egoistycznego dążenia do osobistej gratyfikacji. Oczywiście obóz wyznawców psychologii pozytywnej miał pod ręką silne argumenty, które tę tezę obalały. Nie zaprzeczając, że zaspokojenie podstawowych potrzeb służących przetrwaniu stanowi warunek wstępny osiągnięcia szczęścia, przedstawiciele tej grupy zwracali uwagę na to, że ponieważ szczęście to stan subiektywny, zasadzający się na postawach, percepcji, poglądach i emocjach poszczególnych jednostek, aby zwiększyć poziom szczęścia, należy się skupić na wewnętrznym stanie danej osoby, na poziomie indywidualnym. Co więcej, odnosząc się do twierdzenia, jakoby praca nad zwiększaniem osobistego szczęścia była egocentrycznym, samolubnym celem, wskazywali na badania świadczące o tym, że wyższy poziom osobistego szczęścia sprawia, iż człowiek staje się bardziej hojny, szczodry i gotowy do pomocy innym, oraz że to właśnie nieszczęśliwi ludzie są bardziej skupieni na sobie i egoistyczni.
Do tej pory nie zdawałem sobie sprawy, na jaką skalę toczy się owa debata, którą można sprowadzić do podstawowego pytania dotyczącego głównej orientacji człowieka: „ja” czy „my”? Kiedy więc po raz pierwszy usłyszałem tego rodzaju wypowiedzi, w jednej chwili przykuły one moją uwagę. Jak się okazało, na ten sam temat rozmawiałem ostatnio z Dalajlamą. Mówiliśmy o związku pomiędzy jednostką, społeczeństwem a szczęściem, starając się odpowiedzieć na pytania: Jaki wpływ ma społeczeństwo na szczęście jednostki? Jeżeli problemy społeczne podkopują nasze poczucie szczęścia, co możemy z tym zrobić? Jaki jest zakres odpowiedzialności pojedynczych osób za zmiany w społeczeństwie? Ile może zdziałać jeden człowiek?
Rozmowy z Dalajlamą, których fragmenty zawarłem również w tej książce, stanowią część toczącego się dialogu na temat ludzkiego szczęścia, który rozpoczęliśmy wraz z Jego Świątobliwością w 1993 roku. Aby umieścić te rozmowy we właściwym kontekście, chciałbym cofnąć się w przeszłość i krótko przypomnieć cykl książek zatytułowanych Sztuka szczęścia, jak też opisać zasadnicze zmiany, które w kwestii naszego postrzegania i zrozumienia zagadnienia szczęścia zaszły zarówno w środowisku naukowym, jak i ogólnie w społeczeństwie.
Na początku lat dziewięćdziesiątych zacząłem się zastanawiać nad współpracą z Dalajlamą przy książkach na temat szczęścia. W owym czasie Jego Świątobliwość był już autorem kilkudziesięciu prac, ale ponieważ ich odbiorcami byli głównie praktykujący buddyści, nie miały one zbyt wielu czytelników wśród zwykłych mieszkańców Zachodu. Znałem już wówczas Dalajlamę od około dziesięciu lat, czyli wystarczająco długo, aby się zorientować, że ma on do przekazania wiele mądrości tak buddystom, jak i niebuddystom. W ten sposób zrodziła się moja wizja książki dla szerokiego grona czytelników z Zachodu, która stanowiłaby kwintesencję podstawowych zasad, jakie pozwoliły Dalajlamie osiągnąć szczęście. Koncentrując się na praktycznym zastosowaniu jego poglądów w codziennym życiu i przedstawiając je w kontekście zachodniej nauki i psychologii, miałem nadzieję wypracować skuteczne podejście do odkrywania szczęścia, które łączyłoby w sobie najlepsze aspekty tradycji Wschodu i Zachodu. Dalajlama chętnie przystał na moją propozycję i w 1993 roku, w czasie jego pierwszej wizyty w moim rodzinnym stanie Arizona, rozpoczęliśmy prace nad tym projektem.
Zainspirowany i podekscytowany, zdecydowałem się na jakiś czas porzucić moją praktykę psychiatryczną, aby w pełni poświęcić się pisaniu książki. Oceniłem, że jej ukończenie zajmie mi jakieś pół roku, byłem też przekonany, że mając Dalajlamę za współautora, nie będę miał problemu ze znalezieniem dobrego wydawnictwa.
Przeliczyłem się. Pięć lat później wciąż pracowałem nad tą pozycją, a stos odrzuconych podań na moim biurku wciąż rósł ku mojemu zniechęceniu. Były to listy od agentów literackich i wydawców, którzy zgodnie twierdzili, że książki Dalajlamy nie znajdą szerokiego grona odbiorców, że nie ma rynku dla współpracy pomiędzy nim a zachodnią psychiatrią oraz że kwestia szczęścia nie stanie się przedmiotem zainteresowania opinii publicznej. Moje zasoby finansowe topniały coraz bardziej i wyglądało na to, że nie pozostanie mi już nic innego, jak opublikować własnym sumptem kilka egzemplarzy i wrócić do praktyki psychiatrycznej. Wreszcie jednak los się do mnie uśmiechnął. Pewien zdawkowy komentarz, jaki skierowała matka mojego przyjaciela do pewnego nieznajomego w nowojorskim metrze – jak się okazało, pracował on w branży wydawniczej – zapoczątkował nieprawdopodobną serię wydarzeń, które ostatecznie doprowadziły do tego, że znalazłem agenta i wydawcę należącego do głównego nurtu wydawniczego. W końcu więc w 1998 roku ukazała się książka The Art of Happiness: A Handbook for Living1, w niewielkim nakładzie i ze skromnymi oczekiwaniami z naszej strony.
Życie jest nieprzewidywalne. Ku naszemu ogromnemu zaskoczeniu książka spotkała się z niezwykle pozytywnym odbiorem. Poruszyła wielu ludzi i trafiła do serc rzeszy czytelników pragnących od życia czegoś więcej. Wkrótce zaczęła gościć na listach bestsellerów na całym świecie, a przez 97 tygodni była na liście najlepiej sprzedających się książek „New York Timesa”. Przetłumaczono ją na pięćdziesiąt języków, dzięki czemu stała się klasykiem z wielomilionową rzeszą odbiorców.
W miarę jak rosła popularność Sztuki szczęścia, otrzymaliśmy wiele cudownych i poruszających listów z prośbami o jej dalszy ciąg, który omawiałby tematy pominięte w pierwszej książce. Na przykład skupiając się głównie na rozwoju wewnętrznym jako ścieżce do szczęścia, zbadałem temat wewnętrznych przeszkód, pomijając szersze problemy społeczne, choć sam Dalajlama regularnie wspominał o nich w naszych prywatnych rozmowach oraz podczas publicznych wykładów.
Teraz nadszedł czas, aby oddać sprawiedliwość temu, że ludzie nie żyją w próżni – mieszkamy w społeczeństwie dręczonym wieloma problemami mogącymi wpływać na nasze szczęście. Pragnąc więc głębiej zbadać z Dalajlamą owe społeczne i globalne zagadnienia – jednocześnie odpowiadając na prośby czytelników – zwróciłem się do niego z pomysłem współpracy nad dalszym ciągiem książek o szczęściu, który tym razem odpowiadałby na podstawowe pytanie: Jak odnaleźć szczęście w tak trudnych czasach? Jego Świątobliwość się zgodził.
Choć pierwotnie miałem zamiar omówić tę szeroką kwestię w pojedynczym sequelu książki Sztuka szczęścia, szybko zdaliśmy sobie sprawę, że temat jest zbyt obszerny i obejmuje zbyt wiele zagadnień, aby zmieściły się one w jednym tomie. Podzieliliśmy je więc na kilka części. Druga książka z tej serii, The Art of Happiness at Work2, opublikowana w roku 2003, stanowiła zastosowanie zasad sztuki szczęścia w miejscu, w którym większość z nas spędza dużą część dorosłego życia – w pracy. Podobnie jak pierwsza książka, Sztuka szczęścia w pracy została bardzo dobrze przyjęta i również znalazła się na liście bestsellerów „New York Timesa”. Ona także skupiała się głównie na poziomie jednostki.
W niniejszej książce wreszcie zajmiemy się szerszymi problemami społecznymi, które podkopują nasze szczęście. Wymieniając je, Dalajlama zaczyna od braku poczucia wspólnoty, jak też spadku zaufania w wielu współczesnych społeczeństwach. W dalszym ciągu naszych rozmów omawiamy tematy, takie jak uprzedzenia, rasizm, terroryzm, przemoc i lęk. Seria poradników o sztuce szczęścia nadal pozostaje nieukończona, wstępnie planujemy wydać jeszcze trzy tomy, które by ją zamykały. Jeden będzie zawierał głębszą analizę zjawiska przemocy, w tym jej przyczyn oraz sposobów zaradzania, oraz wizji XXI wieku w ujęciu Dalajlamy jako „wieku dialogu”. W innym znajdą się tematy związane ze stylem życia ludzi, bogactwem, biedą, konsumpcjonizmem, problemami gospodarczymi, edukacją oraz wezwaniem Jego Świątobliwości do rozwinięcia poczucia „powszechnej odpowiedzialności”. Wreszcie pojawi się zeszyt ćwiczeń zawierający skuteczny program treningowy w zakresie szczęścia, oparty na badaniach naukowych, łączący buddyjskie zasady z praktykami, które rozwinęła zachodnia nauka i psychologia.
Postrzeganie przez Dalajlamę szczęścia jako realnego, osiągalnego celu, jako czegoś, co możemy świadomie rozwijać w wyniku praktyki i pracy, podobnie jak każdą inną umiejętność, stanowi podstawę buddyjskiego poglądu na ten temat. Od kilku tysiącleci ćwiczenie umysłu to kamień węgielny buddyjskiej praktyki. Tak się złożyło, że krótko po wydaniu Sztuki szczęścia ten pogląd zaczął zakorzeniać się w społeczeństwie z innej strony – jako „nowe” odkrycie naukowe – co doprowadziło do zasadniczej przemiany sposobu postrzegania szczęścia przez wielu ludzi. Wyglądało na to, że coraz więcej osób odrzuca ideę szczęścia jako czegoś, co stanowi zaledwie efekt uboczny pewnych warunków zewnętrznych, a zaczyna widzieć je jako coś, co można systematycznie rozwijać. Ta zmiana stała się częścią ogólnoświatowej rewolucji szczęścia, a jej cechą charakterystyczną był nagły wybuch zainteresowania tematem ludzkiego szczęścia zarówno wśród naukowców, jak i w całym społeczeństwie.
Choć na nagły rozwój nowego ruchu, takiego jak rewolucja szczęścia, zawsze składa się wiele różnych czynników, w tym przypadku przełomem wydaje się oficjalne stworzenie nowej dziedziny psychologii skupiającej się na pozytywnych emocjach, potencjale człowieka i jego rozwoju. Doktor Martin Seligman, wpływowy psycholog, którego powszechnie uważa się za prekursora tej nowej dziedziny, poświęcił swoją kadencję prezesa Amerykańskiego Towarzystwa Psychologicznego wypromowaniu nowego działu psychologii, który określił mianem „psychologii pozytywnej”. Seligman połączył siły z innym wybitnym badaczem, doktorem Mihalym Csikszentmihalyim, razem wykonali prace przygotowawcze, a wkrótce dołączyła do nich niewielka grupa czołowych naukowców z różnych uniwersytetów w Stanach Zjednoczonych i Europie, których bardziej interesowały mocne strony człowieka i jego zalety niż ludzkie słabości i ich diagnozowanie.
Kiedy pisałem Sztukę szczęścia: poradnik życia, dostępnych było stosunkowo niewiele badań na temat ludzkiego szczęścia i pozytywnych emocji, a poza garstką indywidualistów niewielu badaczy interesowało się analizowaniem tych dość niepopularnych tematów. Jednakże w miarę rozwoju psychologii pozytywnej sytuacja uległa radykalnej zmianie – po raz pierwszy w historii ludzkości zagadnienie szczęścia wreszcie stało się oficjalnym przedmiotem badań naukowych. Od tej pory, w ciągu ostatniego dziesięciolecia, obserwuje się gwałtowny wzrost liczby badań na ten temat. Z radością przypatruję się lawinowo rosnącemu zbiorowi dowodów naukowych, które konsekwentnie potwierdzają zasadność poglądów Dalajlamy. Badań przybywa, a dzięki nim widzimy, jak buddyjskie prawa i zachodnia nauka coraz bardziej się do siebie zbliżają.
Jednym z głównych czynników napędzających rewolucję szczęścia było zdumiewające badanie i odkrycie, jak wiele korzyści z niego płynie – korzyści, które znacznie wykraczają poza zwykłe „dobre samopoczucie”. Jak się okazuje, rozwijanie szczęścia przyczynia się za jednym zamachem do sukcesu w każdej ważnej dziedzinie życia. Poczucie szczęścia zapewnia nam większe powodzenie w znalezieniu partnera czy partnerki, umożliwia lepsze życie w małżeństwie, silniejsze związki z innymi ludźmi, lepsze zdrowie fizyczne i psychiczne oraz średnio o dziesięć lat wydłuża życie! Doświadczanie szczęścia zwiększa naszą kreatywność, poprawia zdolności poznawcze i odporność. Szczęśliwi ludzie osiągają również większe sukcesy zawodowe i znacznie więcej zarabiają. Firmy, w których pracują szczęśliwi pracownicy, lepiej funkcjonują na rynku, a ich zyskowność stale rośnie.
Pomimo dużej satysfakcji osobistej, jaką osiągamy w wyniku rozwijania szczęścia, niezmiernie ważne wydaje się podkreślenie faktu, że wpływa to korzystnie nie tylko na nas, ale również na naszą rodzinę, wspólnotę i całe społeczeństwo. To właśnie jedna z kluczowych zasad cyklu „Sztuka szczęścia”. Koncepcję tę wprowadziliśmy w pierwszym tomie serii, ale w kontekście tej książki oraz ostatnich badań naukowych nad pozytywnymi emocjami zyskuje ona nowe, głębokie znaczenie.
Wcześniej wspomniałem o toczącej się debacie na temat tego, która z postaw w kwestii szczęścia jest bardziej „słuszna” – ścieżka wewnętrznego rozwoju czy droga przemiany społecznej – czyli czy powinniśmy pracować na rzecz szczęścia jednostki czy szczęścia społecznego? Podczas tamtej konferencji w Australii nikt nie zadał sobie trudu, aby poprosić Dalajlamę o opinię w tej sprawie, odpowiada on jednak na to pytanie w toku naszych rozmów. Jego odpowiedź nie należy bynajmniej do najczęściej wygłaszanych opinii przez którąkolwiek ze stron, przynajmniej jak dotąd. Jak brzmi jego głos w tej dyskusji? Dalajlama uważa, że nie ma o czym dyskutować! Jakie jest według niego najlepsze podejście? Oba są najlepsze! To nie jest sytuacja typu albo-albo, kiedy trzeba wybrać jedną czy drugą opcję. Jego Świątobliwość uważa, że możemy i powinniśmy pracować jednocześnie na rzecz naszego osobistego szczęścia oraz szczęścia społecznego.
Jeżeli chodzi o to pierwsze, Dalajlama proponuje kilka metod. Na początku części trzeciej niniejszej książki dzieli się na przykład praktycznym sposobem radzenia sobie z problemami współczesnego świata przy jednoczesnym rozwijaniu nadziei, optymizmu, zaufania i innych pozytywnych stanów umysłu. Ponieważ pozytywne emocje i stany umysłu bezpośrednio przyczyniają się do podniesienia naszego ogólnego poziomu szczęścia, ostatecznie to one pokazują nam, jak je odnaleźć w naszym niespokojnym świecie i trudnych czasach.
Jeżeli zaś chodzi o zwiększanie „szczęścia społecznego”, oczywiście dysponujemy bogatym repertuarem działań, które możemy podjąć, aby zbudować lepszy świat – jakie to konkretnie będą działania, zależy ogólnie od naszych osobistych zainteresowań, zasobów, zdolności czy warunków. Konkretne rodzaje aktywności, które pomagają złagodzić problemy społeczne, takie jak ubóstwo czy degradację środowiska, zostaną omówione w kolejnej części cyklu „Sztuka szczęścia” wraz z takimi tematami, jak altruizm oraz zachowania prospołeczne i pomocowe.
Tę część serii zaczniemy jednak od zaproponowania innego podejścia, niezwykle skutecznego i dość radykalnego, aby jednocześnie pracować na rzecz wewnętrznego szczęścia i przezwyciężania problemów społecznych. W rozdziałach zamykających tę książkę przedstawiamy nasz kluczowy argument, że pozytywne emocje, ogólnie rzecz biorąc – a szczególnie najwyższe „pozytywne emocje” współczucia i empatii – leżą gdzieś na styku wewnętrznego i zewnętrznego szczęścia. Stanowią też źródło zarazem osobistego szczęścia, jak i potencjalnych rozwiązań wielu problemów, które dręczą współczesne społeczeństwo (a przynajmniej można je potraktować jako pierwszy krok w ich przezwyciężaniu).
Na przykład przedstawiamy dowody naukowe świadczące o tym, że rozwijanie współczucia może stanowić skuteczną technikę zwiększania osobistego szczęścia. Poza tym ukazujemy, że empatia i współczucie wywołują określone zmiany w funkcjonowaniu mózgu, które z kolei przekształcają sposób, w jaki postrzegamy innych i w jaki nawiązujemy kontakty – powodują na przykład, że postrzegamy innych ludzi jako bardziej podobnych do nas samych. Zmiany te sprawiają, że odnosimy się do nich bardziej na podstawie tego, co nas łączy, niż tego, co nas dzieli, usuwając mur pomiędzy „nami” a „nimi”. To rodzi również charakterystyczny sposób myślenia i działania, który jest wręcz wymarzonym antidotum na niektóre problemy społeczne, jakie przeanalizujemy w dalszych rozdziałach. Dotyczy to nawet instynktownego, „automatycznego i nieświadomego” uprzedzenia, jakiego doświadczają ludzie w stosunku do tych, których postrzegają jako odmiennych, a które to uprzedzenie do niedawna uważane było za niemożliwe do przezwyciężenia. Wreszcie zobaczymy, że takie nastawienie do problemów społecznych ma pod kilkoma względami wyjątkową przewagę nad bardziej powszechnymi postawami, z powodu na przykład zaraźliwości pozytywnych emocji i szczęścia.
W rozdziale zamykającym tę książkę wyjaśnimy, jakie konkretne ćwiczenia czy też techniki może wykonywać każdy z nas, aby świadomie zwiększyć swoją zdolność do odczuwania empatii i współczucia – niekoniecznie bowiem musimy być naturalnie empatyczną czy też „serdeczną” osobą, aby doświadczyć wyższych poziomów tych uczuć. Każdy może zastosować te metody, aby podnieść swój poziom szczęścia na co dzień. Aby jednak dzięki temu przezwyciężyć problemy natury społecznej, techniki te musiałaby praktykować znaczna część populacji. To z kolei można osiągnąć na przykład poprzez zapewnienie odpowiedniej edukacji oraz upowszechnienie tych technik jako elementu kształcenia dzieci w szkołach publicznych, czemu powinno towarzyszyć aktywne uświadamianie w środkach masowego przekazu dotyczące korzyści, jakie z tego płyną.
Zanim jednak do tego dojdzie, prawdopodobnie znacznie więcej ludzi musiałoby się zapoznać z poglądami Dalajlamy na temat współczucia: postrzeganiem tego uczucia jako źródła osobistego szczęścia, czegoś, co przynosi autentyczną korzyść nam samym, a nie tylko „tej innej osobie”. Wymagałoby to traktowania współczucia jako czegoś, co ma wielką praktyczną wartość i znaczenie oraz przynosi konkretne korzyści, a nie jest tylko „cieplutką i mętną”, abstrakcyjną koncepcją filozoficzną lub też „delikatnym” tematem, który zalicza się do sfery religijnej, duchowej czy moralnej. Tak naprawdę powinno się postrzegać współczucie jako konieczność o kluczowym znaczeniu dla naszego przetrwania, a nie jako zbytek czy coś, co praktykuje się tylko w niedzielę w kościele lub też na emeryturze, kiedy będziemy sobie wreszcie żyć wygodnie na Florydzie z milionami na koncie.
Rzecz jasna realizowanie na szerszą skalę inicjatyw edukacyjnych obejmujących powszechny trening tych metod będzie powolnym procesem. Tymczasem problemy współczesnego świata są różnorodne i złożone, nie istnieją też tajemne formuły czy cudowne leki, które z dnia na dzień wykorzenią wszystkie bolączki ludzkości, zarówno w wymiarze jednostkowym, jak i globalnym. Ale przynajmniej mamy od czego zacząć. Jak na kolejnych stronach tej książki powtarza Dalajlama, istnieją pewne praktyczne kroki, które możemy podjąć, aby poradzić sobie w naszych trudnych czasach, są konkretne strategie, jakie możemy zastosować, aby doświadczać prawdziwego szczęścia na co dzień, jednocześnie szukając rozwiązań większych problemów. Koniec końców odkryjemy, że przesłanie Dalajlamy to przesłanie nadziei opierające się na prawdziwym przekonaniu o podstawowej ludzkiej dobroci oraz wewnętrznym spokoju, który rodzi się dzięki wiedzy, że istnieje jasno wytyczona ścieżka wiodąca do szczęścia – a raczej wiele takich ścieżek.
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
Sztuka szczęścia: poradnik życia, przeł. Joanna Grabiak, Dom Wydawniczy REBIS, Poznań 2000. [wróć]
Sztuka szczęścia: poradnik życia, przeł. Joanna Grabiak, Dom Wydawniczy REBIS, Poznań 2000. [wróć]
Tytuł oryginału: The Art of Happiness In a Troubled World
Copyright © 2009 by His Holiness the Dalai Lama and Howard Cutler, M.D.
All rights reserved
Copyright © for the Polish e-book edition by REBIS Publishing House Ltd., Poznań 2015, 2022
Informacja o zabezpieczeniach
W celu ochrony autorskich praw majątkowych przed prawnie niedozwolonym utrwalaniem, zwielokrotnianiem i rozpowszechnianiem każdy egzemplarz książki został cyfrowo zabezpieczony. Usuwanie lub zmiana zabezpieczeń stanowi naruszenie prawa.
Redaktor serii: Jacek Kryg
Redaktor: Agnieszka Horzowska
Konsultant: lek. Marta Pawlak
Opracowanie graficzne serii i projekt okładki: Urszula Gireń
Wydanie II e-book (opracowane na podstawie wydania książkowego: Sztuka szczęścia w trudnych czasach, wyd. II poprawione, Poznań 2024)
ISBN 978-83-8338-900-4
Dom Wydawniczy REBIS Sp. z o.o.
ul. Żmigrodzka 41/49, 60-171 Poznań
tel. 61 867 81 40, 61 867 47 08
e-mail: [email protected]
www.rebis.com.pl
Konwersję do wersji elektronicznej wykonano w systemie Zecer