Uzyskaj dostęp do ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Książka zawiera opis dwu, konkurencyjnych, wzajemnie się wykluczających wersji śmierci prezydenta stolicy Stefana Starzyńskiego. Zarówno tej, zgodnie z którą został on zastrzelony przez gestapowców w 1939 roku w Warszawie albo w jej okolicach, jak i tej, zgodnie z którą rozstrzelano go w 1943 roku, jako „specjalnego” więźnia KL Dachau.
Śledztwo autora książki, podparte nowoodkrytymi dokumentami, w tym zeznaniami osób, z którymi stykał się Starzyński, prowadzi do konkluzji wyraźnie potwierdzającej jedną z przedstawionych wersji zdarzeń. Obok rozstrzygnięć dotyczących ostatnich dni Stefana Starzyńskiego, publikacja pokazuje też jego postać jako bohaterskiego prezydenta okupowanej stolicy, współtwórcy Służby Zwycięstwu Polski i w końcu więźnia Rzeszy.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 276
Wstęp
Czytelnicy tej książki powinni ją traktować jako uzupełnienie stanu naszej wiedzy o życiu i losach człowieka, który zasłużył sobie na trwałe miejsce w narodowym Panteonie. Jednocześnie jest to kontynuacja prowadzonych od kilkudziesięciu lat badań prof. Mariana Marka Drozdowskiego, nie tylko biografa Stefana Starzyńskiego, lecz także edytora wspomnień i dokumentów związanych z tą postacią1. Oczywiście znajdzie się w mej książce opis dwu konkurencyjnych, wzajemnie się wykluczających wersji śmierci prezydenta stolicy. Zarówno tej, zgodnie z którą został on zastrzelony przez gestapowców z alei Szucha, wyprowadzony z Pawiaka, „podczas próby ucieczki”, pomiędzy 21 a 23 grudnia 1939 r. w Warszawie albo w jej okolicach. Jak i tej, zgodnie z którą rozstrzelano go 17 października 1943 r. jako więźnia KL Dachau za odmowę podpisania odezwy wzywającej Polaków do zbrojnego udziału w antybolszewickiej krucjacie.
Opowiem o dwu oficjalnych śledztwach podjętych u nas po wojnie, mających na celu wyjaśnienie miejsca, daty oraz okoliczności, w jakich został zamordowany przez Niemców Stefan Starzyński. Zajmę się więc śledztwem z lat 1969–1972, prowadzonym przez sędzię Lidię Kwiatkowską z Głównej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce, oraz tym, jakim w latach 2005–2014 z ramienia Instytutu Pamięci Narodowej kierowała zatrudniona w Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Warszawie prokurator Małgorzata Kuźniar-Plota.
Tematów poruszonych przeze mnie w książce jest jednak znacznie więcej. Niektóre z nich wymienię już tutaj, chcąc zachęcić do jej lektury. Jednym z tych tematów jest pokazanie obrony Warszawy we wrześniu 1939 r. jako ostrzeżenia świata przed hitlerowską Trzecią Rzeszą, prowadzącą wojnę przy użyciu barbarzyńskich metod. Z tego względu dokonałem analizy radiowych przemówień Starzyńskiego, dzięki którym stał się postacią nie tylko powszechnie znaną, lecz także podziwianą poza granicami własnego kraju. Nie mógłbym cytować tekstów tych przemówień, gdybym nie dysponował wydanym w 1984 r. znakomitym dziełem Macieja Józefa Kwiatkowskiego, w którym te teksty zostały opublikowane2. Ogromnie żałuję, że nie został zrealizowany pomysł prof. Drozdowskiego, by w Instytucie Historii PAN zorganizować jesienią 2019 r. sesję naukową o Wrześniu 1939 w oczach Europy i świata. Inny temat to zasługi Stefana Starzyńskiego przy stworzeniu konspiracyjnej Służby Zwycięstwu Polski, a tym samym niejako zalążków przyszłego Polskiego Państwa Podziemnego. Z wielkim pożytkiem wykorzystałem przy tym zagadnieniu ustalenia już nieżyjącego Daniela Bargiełowskiego, autora wspaniałej biografii gen. Michała Tokarzewskiego-Karaszewicza3. Na podkreślenie zasługuje tu kwestia datującej się od służby w Legionach znajomości Starzyńskiego z Tokarzewskim oraz ze Stefanem Roweckim, a także bliskiej jego współpracy jesienią 1939 r. z antysanacyjną opozycją – socjalistami, ludowcami i endekami. Przypominam, że przewodniczącym Głównej Rady Politycznej przy SZP został Mieczysław Niedziałkowski.
Osobny rozdział książki poświęcam mało znanej działalności Starzyńskiego jako prezydenta Warszawy okupowanej przez niemieckiego najeźdźcę. Za istotne uważam definitywne ustalenie daty jego aresztowania na 27 października 1939 r. Dotychczas uznawano, na podstawie relacji obecnego przy tym Stanisława Lorentza, że doszło do niego dzień wcześniej. Decydujące okazało się odnalezienie przez Dariusza Baliszewskiego w Bibliotece Narodowej nieznanego dotąd historykom kalendarzyka z zapiskami płk. Wacława Lipińskiego4. Zwracam też uwagę na związek między aresztowaniem Starzyńskiego a ogłoszoną 26 października 1939 r. proklamacją o utworzeniu Generalnego Gubernatorstwa oraz przyjazdem do Warszawy tegoż dnia Heinricha Himmlera!
Kolejny temat to pobyt Starzyńskiego w warszawskich więzieniach, najpierw tym przy ul. Daniłowiczowskiej 7, potem na Pawiaku. Dzięki relacji Arnolda Szyfmana, niewykorzystanej dotychczas przez badaczy, udało się ustalić, że tym, który poinformował warszawski Ratusz o osadzeniu prezydenta właśnie w tym więzieniu, był zatrudniony w nim aspirant Olech Szumski5. To dzięki niemu otrzymywano pisane przez Starzyńskiego grypsy, informujące m.in. o przebiegu odbywających się w siedzibie Gestapo jego przesłuchań.
Dzięki udostępnieniu mi przez dr Magdalenę Hułasównę, pracownika naukowego IH PAN, nieznanych badaczom dokumentów dyplomatycznych przechowywanych w londyńskim Instytucie Polskim i Muzeum im. gen. Sikorskiego, mogłem omówić podejmowane przez nasz rząd na wychodźstwie próby uwolnienia z rąk niemieckich prezydenta stolicy. Także dr Hułasównie zawdzięczam możliwość pokazania, że świat interesował się losem Stefana Starzyńskiego. Udało się jej odnaleźć w internecie wprowadzone tam przez National Library of Australia skany artykułów opublikowanych w prasie australijskiej w okresie II wojny światowej. Ponieważ gazety australijskie zamieszczały korespondencje i wiadomości radiowe napływające z całego świata, dowiadujemy się z nich, co o Starzyńskim pisano lub mówiono nie tylko w Melbourne czy Sydney, lecz także w Londynie, Waszyngtonie, Paryżu i Rzymie.
Nie wątpię, że z zainteresowaniem przyjęty zostanie zgromadzony w jednym rozdziale zestaw wypowiedzi Niemców na temat Starzyńskiego. Cytuję w nim artykuły opublikowane w 1940 r. w „Warschauer Zeitung”, wykorzystuję cenny tekst Sebastiana Fikusa o „Völkischer Beobachter”6, uwzględniam to, co powiedzieli o nim niemieccy urzędnicy, przesłuchiwani po wojnie w alianckich lub polskich więzieniach.
Bardzo mi zależało na pokazaniu obrazu prezydenta Warszawy, jaki utkwił najpierw w oczach, a potem w myślach i pamięci jego rodaków. Oceny i opinie wygłaszane na bieżąco przez tych, którzy obserwowali działalność Starzyńskiego we wrześniu 1939 r., umieściłem w rozdziale otwierającym książkę. Wypowiedzi z lat 1940–1944 tworzą – jako kalendarium – dołączony do niej aneks 1. Aneks 2, również w układzie chronologicznym, prezentuje zarówno publikacje prasowe poświęcone Starzyńskiemu, jak i wszelkiego rodzaju wydarzenia związane z uczczeniem i upamiętnieniem tej postaci. Pomocne było mi przy jego sporządzaniu cenne studium prof. Stefana Zabierowskiego Legenda Stefana Starzyńskiego7 oraz dostarczone przez Dariusza Baliszewskiego wycinki z artykułami, o których istnieniu wcześniej nie wiedziałem.
Bezsprzecznie wartość mej książki wzbogacają zamieszczone w niej ilustracje, wynik pracy takiego mistrza fotografii, jakim jest Zygmunt Walkowski. Nie po raz pierwszy dochodzi do naszej współpracy, jemu bowiem zawdzięczam także piękną szatę graficzną wznowionej w 2010 r. mej książki Okupowanej Warszawy dzień powszedni.
Tajemnica śmierci Starzyńskiego prawdopodobnie nigdy by nie powstała, gdyby w roku 2017 reżyser Hanna Zofia Etemadi nie powierzyła mi konsultacji naukowej realizowanego przez nią filmu dokumentalnego Stefan Starzyński – śledztwo umorzono. To właśnie wówczas, otrzymawszy spis publikacji prasowych na jego temat, dotarłem do opublikowanych w 1946 r. w „Życiu Warszawy” artykułów Stanisława Sachnowskiego, dziennikarza ukrywającego się pod pseudonimem Jacek Wołowski. Jednocześnie udostępniono mi obszerne, liczące 68 stron, „Postanowienie o umorzeniu śledztwa w sprawie zabójstwa Prezydenta m.st. Warszawy Stefana Starzyńskiego”, podpisane przez panią prokurator Małgorzatę Kuźniar-Plotę 8 września 2014 r. Pamiętam, że o tej, dla mnie zaskakującej, decyzji IPN dowiedziałem się, czytając wywiad, jakiego udzieliła ona „Rzeczpospolitej”. Opublikowany 1 października 2014 r., nosił tytuł Jak rozwikłałam zagadkę śmierci Starzyńskiego.
Tym samym mogłem skonfrontować ze sobą obie, jak już na początku wspomniałem, nawzajem się wykluczające wersje śmierci prezydenta Warszawy. Wersja podana przez Stanisława Sachnowskiego opierała się na uzyskanej przezeń relacji byłego więźnia KL Dachau, Jana Mazurka, natomiast podstawą decyzji IPN było uzyskanie w 2012 r. zeznań obywatela RFN, 91-letniego wówczas Ernsta Komarka, który pełnił funkcję tłumacza w warszawskim Gestapo. Podał on w tym zeznaniu imiona, nazwiska i stopnie podoficerskie w SS trzech funkcjonariuszy z alei Szucha, którzy zwierzyli się mu z zastrzelenia prezydenta Warszawy „przy próbie ucieczki”. Nie wyobrażam sobie, by Starzyński nagle zdecydował się na taki krok, skoro odmówił proponowanego mu przez gen. Juliusza Rómmla miejsca w samolocie wylatującym z Warszawy 27 września 1939 r., potem nie przyjął propozycji upozorowania swojej śmierci i zejścia do podziemia, a wreszcie nie skorzystał z przygotowanej dlań ucieczki z warszawskiego więzienia.
Przyjęcie, że udało się „bezspornie ustalić” okoliczności zamordowania Starzyńskiego już w grudniu 1939 r. na polskiej ziemi, oznacza tym samym wykreślenie z jego życiorysu dalszych, trwających niemal cztery lata cierpień8. Zmusza to także do uznania za fałszywe, kłamliwe bądź niewiarygodne wszystkie informacje mówiące o pobycie prezydenta Warszawy w Niemczech jako więźnia specjalnego Trzeciej Rzeszy. Lista nazwisk ludzi, którzy sami tam się z nim zetknęli albo w berlińskim więzieniu Alt-Moabit, albo w KL Dachau, ewentualnie dowiedzieli się, że Starzyński jest ich współwięźniem, obejmuje aż kilkanaście osób. Są wśród nich tacy, którzy z nim rozmawiali, są tacy, którzy rozpoznali go ze względu na przedwojenną znajomość, a także ci, którym przekazywał grypsy przeznaczone dla innych więźniów lub sami odeń takie grypsy otrzymywali.
Po zapoznaniu się ze wszystkimi dostępnymi mi publikacjami dotyczącymi tragicznych losów Stefana Starzyńskiego oraz materiałami obu oficjalnych śledztw mających na celu ich wyjaśnienie doszedłem do wniosku, że podane w 1946 r. przez Stanisława Sachnowskiego miejsce, data i okoliczności jego śmierci mogą być prawdziwe. Wciąż jednak musimy pamiętać, że mamy do czynienia tylko z ustną relacją, lecz nie dysponujemy jakimkolwiek niemieckim dokumentem tę relację potwierdzającym.
Przekonany o prawdziwości wersji śmierci prezydenta Warszawy jako więźnia KL Dachau, postanowiłem zainteresować stronę niemiecką mym pomysłem, by na terenie owego obozu koncentracyjnego umieścić tablicę upamiętniającą zamordowanie tam zarówno Polaka Stefana Starzyńskiego, jak i Niemca Georga Elsera, autora zamachu na Hitlera 8 listopada 1939 r., oraz Francuza gen. Charles’a Delestrainta, szefa Armée Secrète. Na moją notatkę w tej sprawie, przesłaną do ambasadora RFN Rolfa Nikela, długo nie otrzymywałem żadnej odpowiedzi9. Po rozmowie ze mną zareago-wał natomiast korespondent prasy niemieckiej w Polsce dr Gerhard Gnauck, publikując we „Frankfurter Allgemeine Sonntagszeitung” artykuł Eine neue Spur – nach Dachau10. Po jego ukazaniu się ambasada niemiecka skierowała pismo do istniejącego w tym mieście muzeum (nosi ono nazwę KZ-Gedenkstätte Dachau) z prośbą o przesłanie wszelkich informacji o pobycie i śmierci w tym obozie prezydenta Warszawy Stefana Starzyńskiego.
2 października 2018 r. otrzymałem e-mail od dr Stefanie Pilzweger-Steiner, referentki naukowej zatrudnionej we wspomnianej Gedenkstätte. To ona mnie prosiła o informacje, na jakiej podstawie twierdzę, że prezydent Warszawy był więziony w KL Dachau, gdyż w ich archiwum brakuje jakiejkolwiek dokumentacji na ten temat. W mej odpowiedzi przekazałem jej listę sześciu osób, więźniów tego kacetu, których relacje potwierdzają przetrzymywanie w przezna-czonym dla prominentnych więźniów bunkrze Stefana Starzyńskiego. Dzięki nawiązanej korespondencji uzyskałem wydruki z kartoteki więźniów (Häftlingsdatenbank) na temat podanych przeze mnie osób. Dowiedziałem się więc, kiedy w tym obozie przebywał rozmówca Sachnowskiego Jan Mazurek, kiedy był tam więźniem Józef Nadrzycki, który otrzymał w bunkrze od Starzyńskiego gryps dla Leona Kniaziołuckiego, a kiedy więziono tam księdza Józefa Zapłatę, który otrzymał od Starzyńskiego gryps będący czymś w rodzaju listu pożegnalnego.
Premierowy pokaz filmu Stefan Starzyński – śledztwo umorzono odbył się w Domu Sztuki na Ursynowie 16 lutego 2018 r.; dwa miesiące później zaprezentowano go w Zamku Królewskim w Warszawie. Potem kilka razy emitowano go w TVP Historia. Występowałem w tym filmie, podejmując polemikę z ustaleniami Instytutu Pamięci Narodowej, natomiast moja rola konsultanta polegała na wprowadzeniu tam wypowiedzi przemawiających za pobytem Starzyńskiego w KL Dachau. Latem 2018 r. „Polityka” opublikowała mój artykuł Więzień specjalny11, a dodatek do „Gazety Wyborczej” „Ale Historia” niemal równocześnie – zapis rozmowy przeprowadzonej ze mną przez red. Tomasza Urzykowskiego12. 26 września 2019 r. na zorganizowanej przez Filmotekę Narodową oraz Instytut Audiowizualny konferencji „Wrzesień 1939. Filmowe teksty i konteksty” wygłosiłem referat „Stefan Starzyński – postać tragiczna”, jako komentarz pokazywanego tam filmu Andrzeja Trzosa-Rastawieckiego …gdziekolwiek jesteś Panie Prezydencie… Z okazji 80. rocznicy aresztowania Stefana Starzyńskiego stacja radiowa TOK FM nadała 27 października 2019 r. rozmowę ze mną red. Macieja Zakrockiego.
Kończąc wstęp, pragnę przywołać wypowiedzi cudzoziemców o Stefanie Starzyńskim. Julien Bryan, amerykański dziennikarz, fotograf i filmowiec, który przebywał w Warszawie od 7 do 21 września 1939 r., śledząc i rejestrując epopeję obrony stolicy, swój reportaż jej poświęcony, wydany w marcu 1940 r. w Nowym Jorku pt. Siege (Oblężenie), zadedykował: „For Stefan Starzyński – a very brave Man”13. Wielki nasz przyjaciel we Francji Paul Cazin w przedmowie do wydanej w Paryżu w tym samym czasie książki płk. Stanisława Rostworowskiego Le siège de Varsovie złożył hołd Stefanowi Starzyńskiemu, „którego bohaterska postawa i działalność podtrzymywały męstwo mieszkańców umęczonej polskiej stolicy, opanowywały odruchy słabości czy paniki, łagodziły cierpienia i ochraniały duszę Warszawy przed największym niebezpieczeństwem, jakim są kłamstwo i podłość”14.
Gdy już napisałem książkę, ale pracowałem jeszcze nad niniejszym wstępem, nieoceniona dr Hułasówna podrzuciła mi kolejny odnaleziony przez nią, tym razem w archiwum brytyjskim, dokument. Otóż 19 kwietnia 1943 r. ministrowi spraw zagranicznych Anthony’emu Edenowi przekazano „listę znaczących polskich osobistości”, umieściwszy na niej także, i słusznie, Stefana Starzyńskiego. Informacje biograficzne do roku 1939 pochodziły z wcześniejszej, sporządzonej przez konsula Franka Savery’ego listy, teraz dodano zaś: „Był bohaterem oblężenia Warszawy. Jego żona, do której był bardzo przywiązany, zmarła parę miesięcy przed wybuchem wojny, i osoby, które z nim współpracowały podczas oblężenia, mówiły, że wydawało się, jakby igrał ze śmiercią. W każdym razie działał z nadzwyczajną energią, która wywierała wrażenie nawet na Niemcach. Od tego czasu jego prestiż stał się tak wielki we wszystkich warstwach społecznych, że często mówiono o nim jako naturalnym kandydacie na prezydenta Rzeczypospolitej po zakończeniu wojny. Na nieszczęście jest bardzo niepewne, czy dalej żyje. Z pewnością został przez Niemców aresztowany i najprawdopodobniej przewieziono go do Rzeszy. Władze niemieckie nigdy nie opublikowały wiadomości o jego śmierci, może więc jeszcze żyje, ale większość Polaków w to powątpiewa”15.
Wyśmienity znawca historii Trzeciej Rzeszy, czyli „państwa stanu wyjątkowego”, nieżyjący już prof. Franciszek Ryszka, promotor mojej pracy doktorskiej, jest autorem jakże cennej książki popularnonaukowej Noc i mgła. Tytuł jest tłumaczeniem kryptonimu rozkazu wydanego przez Hitlera 7 grudnia 1941 r., a dotyczącego zwalczania wrogów Trzeciej Rzeszy: „Ofiarę porwaną z ojczystego kraju miała pochłonąć nicość. Ginęła ona jak zagubiona w nocy i we mgle. Na zawsze”16. Jako autorowi biografii dowódcy Armii Krajowej gen. Stefana Roweckiego „Grota” narzuca mi się podobieństwo losów jego oraz Stefana Starzyńskiego17. Nie wątpię, że obaj zostali zakwalifikowani do kategorii więźniów, do których odnosił się rozkaz „Nacht und Nebel”. Obaj zostali osadzeni w bunkrach obozów koncentracyjnych, obaj, choć antykomuniści, odmówili zaangażowania się w antybolszewicką krucjatę, obaj ponieśli za to męczeńską śmierć, obaj posiadają tylko symboliczne groby. Łączy ich obecność w podręcznikach szkolnych, z których polska młodzież uczy się ojczystej historii.
Stefan Starzyński był głównym bohaterem wydanej już w 1964 r. przez Wiedzę Powszechną (i wznowionej w 1969 r.) książki Mariana Marka Drozdowskiego Alarm dla Warszawy. Obrona cywilna stolicy we wrześniu 1939 r. (podtytuł został zmieniony). Biografia Stefan Starzyński prezydent Warszawy ukazała się w PIW dwukrotnie, w 1976 i 1980 r. Zmienioną jej wersję opublikowały Iskry pt. Starzyński. Legionista, polityk gospodarczy, prezydent Warszawy w 2006 r. W 1982 r. w PWN w jego opracowaniu ukazały się ogromnie cenne Wspomnienia o Stefanie Starzyńskim, zaś w 2004 i 2008 r. Oficyna Wydawnicza Rytm opublikowała dwa tomy Archiwum Prezydenta Warszawy Stefana Starzyńskiego, również pod redakcją naukową Mariana Marka Drozdowskiego. [wróć]
M.J. Kwiatkowski, Wrzesień 1939 w warszawskiej rozgłośni Polskiego Radia, PIW, Warszawa 1984. W książce poruszony został także problem losów nagrań wrześniowych przemówień radiowych Starzyńskiego. [wróć]
Ustalenia te, niewykorzystane przez biografów Starzyńskiego, znajdują się w tomie drugim dzieła Daniela Bargiełowskiego Po trzykroć pierwszy. Michał Tokarzewski-Karaszewicz. Generał broni, teozof, wolnomularz, kapłan Kościoła liberalnokatolickiego, Oficyna Wydawnicza Rytm, Warszawa 2001. [wróć]
Kalendarzyk Zapiskowy na rok 1939 jest przechowywany w Zbiorach Specjalnych Biblioteki Narodowej, Spuścizna płk. Wacława Lipińskiego, Akc. 7986. [wróć]
Maszynopis udostępnionych mu przez Arnolda Szyfmana jego wspomnień wykorzystał Jacek Wołowski (właśc. Stanisław Sachnowski) w artykule Ostatnie dni Stefana Starzyńskiego. Daniłowiczowska i Pawiak –pierwsze etapy męki, „Życie Warszawy”, 8 IX 1946, nr 247. Książkę Moja tułaczka wojenna MON wydał dopiero w 1960 r. (relacja o Starzyńskim, s. 47–48). [wróć]
S. Fikus, Wizja oblężenia Warszawy w 1939 r. w interpretacjach „Völkischer Beobachter”, „Dzieje Najnowsze” 2013, nr 3, s. 39–47. [wróć]
S. Zabierowski, Legenda Stefana Starzyńskiego, „Przegląd Humanistyczny” 2013, nr 6, s. 45–64. [wróć]
Grzegorz Piątek, autor wydanej przez W.A.B. w 2016 r. książki Sanator. Kariera Stefana Starzyńskiego, nie ma wątpliwości, że ta kariera zakończyła się już w grudniu 1939 r., czyli z datą śmierci ustaloną przez IPN. Autor tego dzieła z ironią opisuje wszystkie powojenne uroczystości upamiętniające postać prezydenta Warszawy, rozdział poświęcony jego wrześniowym audycjom radiowym zatytułował „Chrypka”. [wróć]
Tę notatkę wysłałem za pośrednictwem prof. Włodzimierza Borodzieja 16 V 2018 r. Na audiencję u ambasadora zostałem zaproszony dokładnie pięć miesięcy później. Przyjęto mnie bardzo serdecznie, a Rolf Nikel życzliwie odniósł się do projektu uczczenia postaci prezydenta Warszawy na terenie byłego KL Dachau. [wróć]
Artykuł ukazał się 2 IX 2018 r. [wróć]
Tekstem zainteresował się i przyczynił się do jego zamieszczenia w tygodniku „Polityka” red. Marian Turski; ukazał się w nr. 35 z 29 VIII – 4 IX 2018 r. [wróć]
„Ale Historia”, 27 VIII 2018, nr 33. Dwustronicowy wywiad nosi tytuł Wszystkie śmierci prezydenta Starzyńskiego. Okładkę zdobi jego fotografia z podpisem „Tajemnica śmierci prezydenta Starzyńskiego”. [wróć]
Egzemplarz przechowywany w Bibliotece Narodowej ma sygnaturę III 888.747; został podarowany w 1975 r. przez rodzinę Różańskich z Chicago. [wróć]
Cyt. za edycją polską tej książki: S. Rostworowski, Łuna od Warszawy, opr. S.J. Rostworowski [syn autora], Novum. Wydawnictwo Ars Christiana, Warszawa 1974 (przedmowę Paula Cazina z francuskiego przełożył Jan Meysztowicz). W następnym roku nakład został zniszczony. [wróć]
The National Archives w Kew, zespół Foreign Office, Embassy, Poland, General Correspondence, sygn. FO 688/29/18. [wróć]
F. Ryszka, Noc i mgła. Niemcy w okresie hitlerowskim, Książka i Wiedza, wyd. 3 uzup., Warszawa 1977, s. 276. [wróć]
Jako historyk zajmujący się losem gen. Roweckiego miałem do dyspozycji sporządzoną 16 VII 1943 r. w Berlinie notatkę Himmlera z rozmowy na jego temat z Hitlerem, wspomnienia współwięźniów z bunkra, relację szefa tego bunkra Kurta Eccariusa, a także zeznania rozmawiającego z „Grotem” z ramienia RSHA Harro Thomsena. Niczym podobnym w wypadku prezydenta Starzyńskiego nie dysponuję. [wróć]
Rozdział I
PREZYDENT WALCZĄCEJ STOLICY
Poczynając od 7 września 1939 r., kiedy została uruchomiona radiostacja Warszawa II, nadająca z ul. Zielnej 25, prezydent Warszawy codziennie, a niekiedy dwa razy na dzień przemawiał do mieszkańców stolicy, jego głos był zaś słyszany nie tylko w kraju, lecz także docierał za granicę1. Przypuszczam, iż wielu czytelników zaskoczy informacja, że dziś dysponujemy tylko częścią tekstów tych przemówień i zaledwie nielicznymi ich nagraniami. Dopiero w 1979 r., dzięki inicjatywie twórcy programu telewizyjnego „Świadkowie” Jerzemu Szotkowskiemu oraz historykowi dr. Maciejowi Józefowi Kwiatkowskiemu, udało się odnaleźć nagrania 15 przemówień i ich fragmentów2. 20 lutego 1979 r. w audycji telewizyjnej, po niemal czterdziestu latach, można było usłyszeć głos Starzyńskiego utrwalony na płycie, jedynie przez 1 minutę i 15 sekund3.
Ponieważ tematem tej książki są przede wszystkim tragiczne losy prezydenta Warszawy, uznałem za niezbędne zwrócenie szczególnej uwagi na wciąż obecne w jego radiowych przemówieniach potępienie zbrodni wojennych popełnianych przez hitlerowską, a przecież jednocześnie niemiecką Trzecią Rzeszę. Wypowiedzi Starzyńskiego z jednej strony były protestem i ostrzeżeniem mającym dotrzeć do cywilizowanego świata, z drugiej zaś aktem oskarżenia, domagającym się ukarania zbrodniarzy mordujących niewinną ludność cywilną. Postanowiłem je tu przypomnieć, gdyż jestem przekonany, że nie były one bez znaczenia wówczas, gdy znalazł się w rękach tych, których nazwał barbarzyńcami. Zestawienie tych jego wypowiedzi nie byłoby możliwe, gdyby teksty przemówień Starzyńskiego nie zostały opublikowane w nieocenionym dziele Macieja Józefa Kwiatkowskiego Wrzesień 1939 w warszawskiej rozgłośni Polskiego Radia4. Chcąc uniknąć mnożenia przypisów, będę podawać w nawiasie stronę z tej książki.
8 września: „Obywatele stolicy! Przed chwilą zbrodniczy napastnik obrzucił centrum Warszawy bombami. Znów mamy ofiary wśród ludności cywilnej. (…) Furia, z jaką atakują Niemcy miasta i ludność cywilną, będzie pomszczona. Los wojny przesądzony jest na ich niekorzyść, a ich szaleńcze i zbrodnicze postępowanie dozna w wyniku wojny należytej kary” (103). 11 września mówił: „Dzisiejsze pożary nocne na Pradze dały dowód nowej haniebnej działalności narodu niemieckiego, haniebnej, barbarzyńskiej, brutalnej, wstrętnej, obrzydliwej działalności, którą świat cały po wieczne czasy potępi i potępić będzie musiał i naród niemiecki zniszczyć”. Chwilę potem nazwie Niemców „współczesnymi Hunami” (132). Wieczorem tego dnia Starzyński przemawiał po raz drugi, mówiąc: „Lud warszawski (…) wierzy, że hitlerowska plaga zostanie zniszczona, że hańba Niemiec raz na zawsze ten naród okryje i nic już tej hańby nie zmaże” (142). 13 września: „Śmierć i pohybel barbarzyńskim Niemcom” (171).
Kilka dni później, 17 września, po raz kolejny potępi sposób prowadzenia wojny przez najeźdźcę: „Barbarzyńskie metody bicia specjalnie w kościoły lub pamiątki narodowe, jak Zamek czy Belweder, te barbarzyńskie metody, które nic wspólnego z wojną nie mają, które nie są wojną, które są metodami bandyckimi – muszą obudzić gniew, srogi gniew, który pomści te wszystkie krzywdy, które ludność Warszawy dzisiaj doznaje” (218).
19 września raz jeszcze dopominać się będzie kary za popełnione w Warszawie zbrodnie: „Barbarzyńskie bombardowanie miasta i cywilnej ludności trwa. Tego rodzaju metody nie mają precedensu w historii, znajdą określenie i karę. Tego rodzaju walka musi się odbić na losach narodu niemieckiego i jego przyszłości” (232). Dwa dni później poda w przemówieniu konkretne przykłady owego barbarzyństwa: „Przy bombardowaniu, gdy jeden ze szpitali wywiesił chorągiew Czerwonego Krzyża, za chwilę został obrzucony gradem pocisków. Umyślnie. (…) Chciałbym, aby głos mój dotarł do Genewy, aby centrala Czerwonego Krzyża, mająca swoje zasady, swój statut, wiedziała, jak Niemcy walczą. Z siedmiu szpitali Czerwonego Krzyża cztery były już zbombardowane, a jeden trzykrotnie” (252). Powróci do tego tematu 22 września, w swym przedostatnim przemówieniu; „Niemcy bombami i pociskami szczególnie atakują budynki publiczne, szkoły i szpitale, zwłaszcza gdy wywieszona zostanie flaga Czerwonego Krzyża, gmach ten tym bardziej jest ostrzeliwany ze szczególną zaciekłością i z wyrafinowaniem. Niektóre szpitale Czerwonego Krzyża podlegały kilkakrotnym atakom, a chorzy i ranni ginęli od pocisków i pożaru” (262).
Okazuje się, że do cytowanego tu zestawu wypowiedzi Starzyńskiego, zaopatrzonych w konkretną datę, dodać można jeszcze kilka innych jakże podobnych, takiej daty pozbawionych. W „Biuletynie Informacyjnym” z 1 września 1944 r. przypomniano jedno z przemówień: „Barbarzyńcy niemieccy – mówił w nim – walą w gruzy nasze kościoły, nasze domy, zabijają kobiety i dzieci, mordują ludność cywilną. (…). Wierzymy, iż nadejdzie czas, gdy pruski bandyta dostrzeże, iż nadszedł kres jego mordów, kres jego łupiestw, jego wołających o pomstę do Boga zbrodni. To będzie jednocześnie czas kary. To będzie dzień, gdy w gruzy zaczną się walić niemieckie domy, niemieckie zabytki kultury, cała niemiecka nasiąknięta krwią przeszłość”5. Z kolei powojenny prezydent Warszawy Stanisław Tołwiński, przemawiając 6 września 1946 r. podczas uroczystości upamiętniających postać Starzyńskiego, zacytował inne jego przemówienie: „A wy, Niemcy, gdy kobiety i dzieci niemieckie ginąć będą, tak jak dziś giną nasze kobiety i dzieci, byście zrozumieli, że jest na świecie inna niż pruska sprawiedliwość”6. Dziennikarz Stanisław Sachnowski, któremu poświęcam jeden z rozdziałów mej książki, zacytował „utrwalone na płycie” takie oto słowa prezydenta Warszawy: „Podjęliśmy z barbarzyństwem niemieckim śmiertelną walkę. Walkę tę prowadzić będziemy do końca. I niech nikt nie łudzi się, iż moja czy wasza śmierć walkę tę przerwie. Po nas przyjdą inni i walczyć będziemy stale, bo walczymy o sprawiedliwość, o prawdę, o wszystko, co w życiu jest piękne, a przeciw wszystkiemu, co jest podłe i złe”7.
Sądzę, że wszystkie cytowane tu przeze mnie wypowiedzi Starzyńskiego z września 1939 r. zostały kompletnie zapomniane, a każdym razie po roku 1984, gdy ukazała się książka Macieja Józefa Kwiatkowskiego, już nikt na nie się nie powoływał. Właściwie zapamiętane jest i przypominane jedynie ostatnie jego przemówienie, wygłoszone 23 września 1939 r. Kilka godzin później została zniszczona warszawska elektrownia, co uniemożliwiło dalsze funkcjonowanie Polskiego Radia. Zwracam uwagę, że z tego przemówienia cytuje się zawsze tylko te same kilka zdań. W druku pojawiły się one dopiero w listopadzie 1959 r. w wydanej przez PZWS popularnej broszurce dr Bożeny Krzywobłockiej8Warszawski wrzesień (doczekała się aż sześciu wydań). Oto, jak brzmi ten pierwszy raz po wojnie opublikowany tekst: „(…) Chciałem, by Warszawa była wielka. Wierzyłem, że wielka będzie. Ja i moi współpracownicy kreśliliśmy plany, robiliśmy szkice wielkiej Warszawy przyszłości. I Warszawa jest wielka. Prędzej to nastąpiło, niż przypuszczaliśmy. Nie za lat pięćdziesiąt, nie za lat sto, lecz dziś widzę wielką Warszawę. – Gdy teraz do was mówię, widzę ją przez okna w całej wielkości i chwale, otoczoną kłębami dymu, rozczerwienioną płomieniami ognia, wspaniałą, niezniszczalną, wielką, walczącą Warszawę. I choć tam, gdzie miały być wspaniałe sierocińce, gruzy leżą, choć tam, gdzie miały być parki, dziś są barykady, gęsto trupami pokryte, choć płoną nasze biblioteki, choć palą się szpitale – nie za lat pięćdziesiąt, nie za sto, lecz dziś Warszawa broniąca honoru Polski jest u szczytu swej wielkości i sławy…”9.
Ów fragment ostatniego przemówienia radiowego prezydenta Warszawy przytoczył, powołując się na broszurę Bożeny Krzywobłockiej, w 1976 r. Marian Marek Drozdowski w swej biografii Starzyńskiego10. Umieścił go także Maciej Józef Kwiatkowski w swej wydanej w 1984 r. książce, z następującą zawartą w przypisie informacją: „Według tekstu spisanego przez dr Bożenę Krzywobłocką z płyty dostarczonej jej przez studenta Aleksandra Komitanta (wg jej relacji)”11. Co się z tą płytą stało, tego dziś nie wiemy, być może dalej jest w posiadaniu rodziny Komitantów? Początek zachowanego fragmentu przemówienia z 23 września dwukrotnie został wykorzystany na poświęconych pamięci Starzyńskiego pomnikach, w obu wypadkach z mylną datą, co trudno zrozumieć12.
Wcale nie jest wykluczone, że kiedyś poznamy pełny tekst tego przemówienia. A może dysponował nim Emil Kumor, umieszczając w swych wspomnieniach Wycinek historii jednego życia właśnie coś w rodzaju streszczenia? Oddajmy mu głos: „W ostatnim swoim przemówieniu, które wygłosił przed oddaniem Warszawy w studio Polskiego Radia, tym samym ochrypłym z przemęczenia głosem prezydent oświadczył, że płonąca Warszawa ostatnim śmiertelnym wysiłkiem pasuje się z wrogiem. Zawiodła obietnica i pomoc nie przybywa. Tysiące niepogrzebanych trupów, tysiące zamordowanych dzieci i kobiet leży na bruku ulicy. Brak żywności, brak wody, brak światła paraliżuje i osłabia obronę. Lecz przede wszystkim ponad jękami rannych i konających króluje duch walki, jakim przepojone jest miasto. Wszyscy walczą rozpaczliwie o każdy dom, o każdą ulicę. Walczą z wrogiem, z pożarami, z epidemią, która się szerzy. Walczą wszyscy – mężczyźni, kobiety, dzieci, robotnicy, dozorcy domowi, lekarze. Całe miasto trwa w śmiertelnym zmaganiu. Przesyła się z Londynu i Paryża gratulacje. Nikt z obrońców nie chce życzeń, nie chce gratulacji, nie oczekuje pomocy. Na pomoc jest już za późno. Nim przyjdzie, będzie na miejscu miasta rumowisko. Obrońcy oczekują zemsty. Oczekują, że sojusznicy podejmą wreszcie walkę, którą prowadzi Warszawa. Wierzą, że w ostatecznym wyniku sprawiedliwość zatryumfuje nad zbrodnią, prawo nad bezprawiem. Zatryumfuje wolność. Ta wiara pozwala obrońcom miasta umierać bez skarg. Ta wiara podtrzymuje ich w walce”13.
Wspominałem już, że głos prezydenta Warszawy docierał poza Polskę. „Radiowa osobowość Starzyńskiego była tak silna – pisze Maciej Józef Kwiatkowski – że fascynowała także ludzi, którzy słuchali jego wystąpień, choć nie znali języka polskiego. Budapeszteński korespondent agencji Associated Press Robert St. John nie rozumiał ani słowa po polsku, jednakże przy nasłuchowym odbiorniku w lokalu agencji przy Esterházy út 17 spędził wiele godzin, wsłuchując się w głos prezydenta Warszawy walczącej”. Dalej historyk Polskiego Radia, korzystając z polskiej edycji wspomnień tego dziennikarza14, cytuje takie ich fragmenty: „Były dni, kiedy o sytuacji w Warszawie więcej mówił nam ton głosu Stefana Starzyńskiego niż same słowa. Zawsze starał się być pewny siebie, pełen optymizmu. (…) Prezydent Stefan Starzyński przemawiał w sposób niesłychanie sympatyczny. Polubiliśmy go. (…) Słuchaliśmy jego głosu w dzień i w nocy. Człowiek ten podtrzymywał opór Warszawy. (…) Uważaliśmy, że prezydent Starzyński powinien był otrzymać Nagrodę Pulitzera albo jakieś inne wyróżnienie za najlepsze reportaże z drugiej wojny światowej. Miał niezwykłe wyczucie dziennikarskie, jego kilka wystąpień w ciągu dnia dawało nam pełny obraz sytuacji, jakby tam, na miejscu, siedziało z pół tuzina naszych reporterów”15.
Przede wszystkim dzięki opublikowanym diariuszom osobistym, a także korespondencji dyplomatycznej możemy dziś odtworzyć odnotowywane na bieżąco postrzeganie działalności prezydenta Warszawy. Choć bez wątpienia przeważa tu spojrzenie pełne aprobaty, bynajmniej nie brak też wypowiedzi krytycznych. Oczywiście rzetelność wymaga przypomnienia jednych i drugich, pozytywnych i negatywnych.
Zacznijmy od zapisu w dzienniku płk. Juliana Janowskiego, który w dniach 3–9 września 1939 r., będąc zastępcą dowódcy obrony Warszawy gen. Waleriana Czumy, dowodził obroną lewobrzeżnej stolicy. 5 września 1939 r. zanotował on: „Wieczorem jestem w domu. Głupia i wprost zbrodnicza gadanina przez radio [Romana] Umiastowskiego zrobiła swoje. Przemówienie to posiało panikę, a oliwy do ognia dolało przemówienie prezydenta Starzyńskiego, wzywające ludność Warszawy do natychmiastowej budowy barykad. (…) Na apel Starzyńskiego ludność rzeczywiście rzuciła się do pracy i szybko wyrosły wszędzie (przeważnie tam, gdzie nie trzeba) barykady, rowy, zatory (…). Z miejsca wojsko musiało wziąć się do niewdzięcznej pracy – rozbiórki nie tylko niepotrzebnych, lecz wręcz szkodliwych barykad i zatorów, znowu ku rozpaczy ludności, która tyle pracy włożyła na marne i widziała, jak jej robota jest niszczona”16. Pułkownik Wacław Lipiński o owym apelu Starzyńskiego w swym dzienniku co prawda nie wspomina, ale to nie dowód, że go nie było. Jest tam wiadomość, że dwukrotnie, 6 i 7 września, z takim apelem wystąpił Roman Umiastowski17.
Pułkownik Lipiński od 8 do 29 września 1939 r. był szefem propagandy przy Dowództwie Obrony Warszawy i na przemian ze Starzyńskim wygłaszał przemówienia radiowe skierowane do mieszkańców Warszawy. Pod datą 10 września 1939 r. zanotował w swym dzienniku: „Od wczoraj też raz dziennie albo nawet dwa przemawia do swojej Warszawy Stefan Starzyński, dwojąc się i trojąc w swej niespożytej energii i pracowitości. Dobrze zrobił, że został w Warszawie, jest jedną z wybitniejszych postaci polskich w stolicy”18. Tego samego dnia w dzienniku pisarki Zofii Nałkowskiej, przebywającej wówczas poza stolicą, pojawi się zapis następujący: „W radio słychać głos z Warszawy, odwołujący alarm, oraz przemówienie Starzyńskiego: zagrzewa ludność do męstwa i obrony, zaleca uprzątanie gruzu ze zwalonych domów, uprzątanie gnijących odpadków z ulic i podwórzy, otwieranie sklepów”19.
Generał Juliusz Rómmel, dowódca Armii „Warszawa”, choć swoją książkę Za honor i ojczyznę nazwał wspomnieniami, to ma ona postać dziennika. Notatka z 13 września 1939 r. jest poświęcona prezydentowi Warszawy: „Wczoraj nie miałem czasu na widzenie się z prezydentem Starzyńskim, więc proszę go, aby przyjechał do mnie dziś dla omówienia niektórych spraw związanych ze współpracą władz miasta z wojskiem. Z całą satysfakcją muszę stwierdzić, że wyznaczając go na komisarza cywilnego Armii »Warszawa« w dniu objęcia dowództwa grupy armii, nie mogłem zrobić lepszego wyboru. Starzyński był całkowicie oddany sprawie obrony stolicy. Jego codzienne apele wygłaszane przez radio wnosiły otuchę w serca milionowej rzeszy mieszkańców stolicy. (…) Całe olbrzymie miasto znajdowało się w jego rękach: organizacja wyżywienia, bezpieczeństwa, zdrowia, sprawy mieszkaniowe (tysiące bezdomnych po spalonych i zbombardowanych domach szukały schronienia), organizacja obrony przeciwlotniczej (OPL), akcji przeciwpożarowej, schrony, ratowanie zasypanych i rannych, grzebanie zabitych, sprawy szpitali, akcja sanitarna itd., itd. Nie było sprawy, którą by ten człowiek się nie zajmował. A każdą załatwiał systematycznie i gruntownie, wszystkiemu potrafi podołać”20.
Major Zdzisław Żórawski, oficer polskiego wywiadu, w Dzienniku obrońcy Warszawy pod datą 14 września 1939 r. zapisał: „Prezydent Starzyński, który dzięki swej energii stał się duszą obrony – skierował wielki wysiłek ku zapewnieniu wyżywienia walczących wojsk i mieszkańców na jak najdłuższy przeciąg czasu”21. Autor Kroniki lat wojny i okupacji, Ludwik Landau, pisząc o sytuacji w dniach 15 i 16 września 1939 r., bardzo krytycznie ocenia z jednej strony oświadczenia wojskowych, generałów Rómmla i Czumy, z drugiej zaś „prezydenta i komisarza cywilnego Starzyńskiego”, „wciąż utrzymywanych w nastroju ślepego hurrapatriotyzmu, nieliczącego się z warunkami realnymi”22.
Postać prezydenta Warszawy wielokrotnie pojawia się w Dzienniku z oblężonej Warszawy Haliny Regulskiej, żony Janusza Regulskiego, we wrześniu 1939 r. komendanta głównego Straży Obywatelskiej i jednego z najbliższych wówczas współpracowników prezydenta. 17 września 1939 r. notuje ona: „Wieczorne słuchanie Starzyńskiego, gdy przemawia przez radio, nabiera dla nas znaczenia uroczystości. (…) Budzi ducha, podtrzymuje nas”23. Dzień później nie kryje swojego dlań podziwu, pisząc: „Jest wspaniały! Stał się dla nas, ludności cywilnej, symbolem obrony Warszawy, a obrona Warszawy jest symbolem obrony całego narodu przed najazdem Niemców. Starzyński prostymi słowami trafia wprost do naszych serc. Jest wyrazicielem naszych uczuć, jest rzecznikiem męki i honoru Warszawy. Nastąpiło jakieś duchowe scalenie się Starzyńskiego z mieszkańcami stolicy. Starzyński uderzył w struny najszczytniejszego patriotyzmu i dlatego mieszkańcy Warszawy odpowiedzieli mu takim zaufaniem i wiarą w niego. Dla ludności, która w tej chwili jest w Warszawie, stał się kimś bardzo wielkim, stał się sercem Warszawy – osią naszego życia”24. Tak pięknie nikt ani wówczas, ani w przyszłości o nim nie napisze!
W Diariuszu przebywającego w Budapeszcie polskiego dyplomaty Jana Szembeka czytamy pod datą 20 września 1939 r.: „Po śniadaniu poszedłem do hr. [Erzsébet] Szapáry, która była ogromnie wzruszona i pod wielkim wrażeniem zniszczenia i nieszczęść w Polsce. Udzieliła mi szeregu wiadomości z Warszawy, słyszanych przez radio. Słyszała przemówienie Prezydenta Starzyńskiego, który mówił między innymi, że Zamek Królewski został spalony. Podobno bomby trafiły w katedrę św. Jana podczas nabożeństwa. Było wiele ofiar, ale ksiądz nie odszedł od ołtarza”25. Przebywający jesienią 1939 r. w Paryżu płk Stanisław Rostworowski przygotowywał dla tłumacza Paula Cazina tekst swego dziennika, jaki prowadził w Warszawie od 7 września 1939 r. Znajdziemy w nim zapis z 21 września tegoż roku: „Prezydent Starzyński pilnuje (…) jedności. Pracuje wśród strzałów przy biurku, jeździ po mieście, przemawia przez radio, pisze odezwy, nie odgradza się od ludzi. Byłem wczoraj u niego w Ratuszu”26. Wciąż jeszcze będąc poza Warszawą, Zofia Nałkowska odnotowuje w swym dzienniku 22 września 1939 r.: „Jest tam wciąż jeszcze ten Starzyński, który z dygnitarzy jeden pozostał – i naprzód tak ją upiękniwszy, tę Warszawę, teraz ogląda jej zniszczenie. Ten niepozorny, niezbyt wymowny, mały i gruby człowiek zostaje jej bohaterem”27.
Raz jeszcze sięgnijmy do notatek gen. Juliusza Rómmla: „Duszą postawy ludności Warszawy – zapisał 23 września 1939 r. – jest wciąż prezydent miasta Stefan Starzyński. Znajduje się na swym posterunku, dzień i noc wykazując ogromne poświęcenie, niesłychaną energię. Zachowanie się prezydenta było wyjątkowe. Podziwiali go wszyscy i niejeden czerpał przykład z jego prawdziwie bohaterskiej postawy. Gdy tylko dowiedział się, że gdzieś coś się psuje, zjawiał się tam natychmiast. Organizował, porywał swoim przykładem i gorącym słowem. W czasie największych nalotów i bombardowań był zawsze obecny na najbardziej zagrożonych odcinkach, zachowaniem swoim dodając wszystkim siły i otuchy”28. 24 września otrzyma Order Virtuti Militari.
Trwający wiele godzin nalot niemieckiej Luftwaffe na Warszawę w tragiczny poniedziałek 25 września 1939 r. spowodował, że dalsza obrona stolicy nie była możliwa. Oto jak opisuje nastroje w mieście 27 września 1939 r. Ludwik Landau: „Usłyszeliśmy wiadomości, że zawarty jest rozejm, toczą się pertraktacje o kapitulację Warszawy! Było to uczucie bardzo mieszane: z jednej strony poczucie ulgi po trzech dniach nieustannego bombardowania, z drugiej – świadomość, że nadeszła chwila, choć od dawna przez nas przewidywana i oczekiwana, była straszna, była początkiem nowego, ciężkiego okresu w życiu narodu, w życiu całego bez wyjątku społeczeństwa. O ileż większym ciosem musiało to być dla ogółu ludności, utrzymywanej przecież w zupełnej nieświadomości istotnego stanu rzeczy, pocieszanej ciągle wieściami o bliskiej pomocy mocarstw zachodnich, zagrzewanej do wytrwałości patetycznymi odezwami i pełnymi świętego oburzenia i wiary w skuteczność obrony przemówieniami radiowymi Starzyńskiego29. Tego samego dnia Halina Regulska zanotuje w swym dzienniku: „A więc jednak kapitulacja. Nie odsiecz wojsk, a kapitulacja! Wszystkich nas ogarnia nie radość z powodu zaprzestania działań wojennych, lecz rozpacz i straszliwe załamanie. Ludzie wybuchają spazmatycznym płaczem. Szlochają na ulicach, szlochają po domach. (…) Po kapitulacji podnoszą się głosy krytyczne wobec Starzyńskiego, rozważające, co by było, gdyby Warszawa była wcześniej oddana. Ci czynią nawet Starzyńskiego odpowiedzialnym za tak wielkie zniszczenie miasta”30.
Układ kapitulacyjny gen. Tadeusz Kutrzeba podpisał 28 września 1939 r., nazajutrz odezwę „Obywatele Warszawy, Drodzy Rodacy” wydał dowódca Armii „Warszawa”. Umieścił w niej zdanie następujące: „Pod przewodnictwem swojego wielkiego prezydenta miasta, Stefana Starzyńskiego, ludność stolicy po bohatersku dawała przykład wytrwania, hartu ducha i bezgranicznej ofiarności. Swoją dzielną obroną Warszawa zyskała wyrazy czci i hołdu wolnych ludzi całego świata”. Tę odezwę co prawda rozpowszechniano wśród ludności, ale, jak pisze gen. Rómmel, „rozplakatowanie było wstrzymane, ponieważ obawiano się, że może to wywołać represje ze strony okupanta wobec prezydenta Starzyńskiego i ludności miasta. Nie protestowałem przeciwko temu, bo było to może i słuszne”31.
W końcu listopada 1939 r. okupowaną już przez Niemców Warszawę opuścił pewien przemysłowiec, który 5 grudnia 1939 r. przekazał kierownikowi poselstwa w Bernie dr. Tytusowi Komarnickiemu relację o nastrojach panujących w mieście rządzonym przez najeźdźcę. Okazuje się, iż Starzyńskiemu „część ludności zwłaszcza uboższej zarzuca, że za późno przynajmniej o parę dni Warszawa kapitulowała, gdyż dwa ostatnie dni przyniosły największe zniszczenia miasta”32. Zważmy, że prezydenta Warszawy obarczono tu winą za brak wcześniejszej decyzji o kapitulacji, a przecież nie on taką decyzję mógł podjąć, leżała ona bowiem w gestii generała dowodzącego obroną stolicy. Pułkownik Tadeusz Tomaszewski tak o tym po latach napisze w swych wspomnieniach: „Albo trzeba wyjść z Warszawy i kapitulować w polu, jak proponował gen. Kutrzeba, albo kapitulować tu w Warszawie 4 dni temu. Gen. Rómmel nie zdecydował się ani na jedno, ani na drugie i tym brakiem decyzji doprowadził do zniszczenia Warszawy”33.
Por. hasło Audycje radiowe prezydenta Warszawy we wrześniu 1939 r., w: Warszawa walczy 1939–1945. Leksykon, red. K. Komorowski, Bellona, Warszawa 2014, s. 28 (autor hasła Jan Jankowski). [wróć]
M.J. Kwiatkowski, Na tropach nagrań przemówień prezydenta Starzyńskiego, „Radio i TV”, 25 II 1979; por. szerzej na ten temat w jego książce Wrzesień w warszawskiej rozgłośni Polskiego Radia, PIW, Warszawa 1984, s. 308–312. [wróć]
Artykuł Jerzego Szotkowskiego, „Argumenty” z 25 II 1979. Polskie Radio w programie II od 29 sierpnia do 30 września 1979 r. nadawało codziennie przez 33 dni audycje, w których prezentowano przemówienia różnych osób, wygłaszane we wrześniu 1939 r., w tym te Stefana Starzyńskiego; por. artykuł Juliusza Smoczyńskiego, „Kurier Polski” z 28 VIII 1979 r. (jest w nim rozmowa z Maciejem Józefem Kwiatkowskim). [wróć]
Książka ta została wydana w Bibliotece Syrenki, w nakładzie 20 tysięcy egzemplarzy. [wróć]
Cyt. za przygotowanym przez Grzegorza Nowika przedrukiem zachowanych numerów „Biuletynu Informacyjnego”, tu: „Przegląd Historyczno-Wojskowy” 2004, nr specjalny 4 (205), s. 2573–2574. [wróć]
Cyt. za: Archiwum Prezydenta Warszawy Stefana Starzyńskiego, t. 1, red. M.M. Drodowski, Oficyna Wydawnicza Rytm, Warszawa 2004, s. 341–342. [wróć]
J. Wołowski (właśc. Stanisław Sachnowski), Jak zginął Prezydent Starzyński. Fakty i dokumenty, „Życie Warszawy”, 1 VI 1946, nr 150. [wróć]
W latach osiemdziesiątych Bożena Krzywobłocka działała w Zjednoczeniu Patriotycznym „Grunwald” i była felietonistką tygodnika „Rzeczywistość”, a także współpracowniczką Służby Bezpieczeństwa; por. P. Gasztold, Towarzysze z betonu. Dogmatyzm w PZPR 1980–1990, IPN, Warszawa 2019. [wróć]
B. Krzywobłocka, Warszawski wrzesień, PZWS, Warszawa 1959, s. 36–37. [wróć]
M.M. Drozdowski, Stefan Starzyński prezydent Warszawy, PIW, Warszawa 1976, s. 271–272, przypis s. 379. W jego książce Starzyński. Legionista, polityk gospodarczy, prezydent Warszawy, Iskry, Warszawa 2006, s. 397–398 jest już powołanie na Archiwum Prezydenta Warszawy Stefana Starzyńskiego (jak przypis 6, s. 294), a tam już nie na Bożenę Krzywobłocką, lecz na Macieja Józefa Kwiatkowskiego. [wróć]
M.J. Kwiatkowski, Wrzesień 1939 w warszawskiej rozgłośni…, s. 272 (tu mylnie ostatni wyraz „chwały” zamiast „sławy”), zob. też przy-pis 89 na s. 334. [wróć]
W Alei Zasłużonych na warszawskich Powązkach przy pomniku-Krzyżu jest tablica z fragmentem ostatniego przemówienia radiowego Starzyńskiego; umieszczono na niej mylną datę – 24 września 1939 r. Z kolei na pomniku-pylonie w al. Niepodległości ten sam fragment opatrzono datą 25 IX 1939 r. [wróć]
E. Kumor, Wycinek z historii jednego życia, Instytut Wydawniczy PAX, Warszawa 1967, s. 33. [wróć]
R. St. John, Korespondent zagraniczny, tłum. Z. Neugebauer, Książka i Wiedza, Warszawa 1968. [wróć]
M.J. Kwiatkowski, Wrzesień 1939 w warszawskiej rozgłośni…, s. 314–315. [wróć]
J. Jankowski, Dziennik zastępcy dowódcy obrony Warszawy 1939 roku,„Tygodnik Demokratyczny” 1975, nr 35–38, cyt. za: Obrona Warszawy w 1939 we wspomnieniach, opr. M. Cieplewicz i E. Kozłowski, Wydawnictwo MON, Warszawa 1984, s. 149–150. [wróć]
W. Lipiński, Dziennik. Wrześniowa obrona Warszawy 1939 r., opr. J.M. Kłoczowski, Instytut Wydawniczy PAX, Warszawa 1989 (zapis z 6 września, s. 65–66, z 7 września, s. 68). [wróć]
Tamże, s. 79. [wróć]
Z. Nałkowska, Dziennik czasu wojny, opr. H. Kirchner, Czytelnik Warszawa 1970, s. 40. [wróć]
J. Rómmel, Za honor i Ojczyznę. Wspomnienia dowódcy Armii „Łódź” i „Warszawa”, Iskry, Warszawa 1958, s. 246–247. [wróć]
Z. Żórawski, Dziennik obrońcy Warszawy. Wrzesień 1939, opr. T. Szarota, Oficyna Wydawnicza Rytm, Warszawa, 2011, s. 73. Diariusz ten najpierw ukazał się drukiem w wydawanej w Paryżu gazecie „Głos Polski”, a w marcu 1940 r. po francusku, pod pseudonimem Commandant Sowinski, jako Journal d’un défenseur de Varsovie (tam ten zapis na s. 44). [wróć]
L. Landau, Kronika lat wojny i okupacji, t. 1: Wrzesień 1939 – listopad 1940, opr. Z. Landau i J. Tomaszewski, PWN, Warszawa 1970, s. 11. [wróć]
H. Regulska, Dziennik z oblężonej Warszawy. Wrzesień–październik–listopad 1939 r., Instytut Wydawniczy PAX, Warszawa 1978, s. 72. [wróć]
Tamże, s. 78. [wróć]
J. Szembek, Diariusz. Wrzesień–grudzień 1939, opr. B. Grzeloński, Instytut Wydawniczy PAX, Warszawa 1989, s. 67. [wróć]
S. Rostworowski, Łuna od Warszawy, s. 53–54. Notatki te najpierw ukazały się w lutym 1940 r. po francusku, ze wstępem Paula Cazina. Jako autor na okładce występował Stanisław Ordon, a książka nosiła tytuł La siège de Varsovie. Po polsku wydano ją w Bukareszcie pt. Łuny nad Warszawą (1940), w Glasgow po angielsku pt. Fire over Warsaw (1942). [wróć]
Z. Nałkowska, Dziennik czasu wojny, s. 56. [wróć]
J. Rómmel, Za honor i Ojczyznę…, s. 342. [wróć]
L. Landau, Kronika lat wojny i okupacji, t. 1, s. 17. [wróć]
H. Regulska, Dziennik z oblężonej Warszawy…, s. 115. [wróć]
Tekst odezwy w: J. Rómmel, Za honor i Ojczyznę…, s. 365, tamże informacja o braku jej rozplakatowania, s. 366. [wróć]
Raport z Berna został przesłany do naszego Ministerstwa Spraw Zagranicznych w Angers, a 23 XII 1939 r. przekazano go do wiadomości członkowi rządu Aleksandrowi Ładosiowi, odpowiadającemu za kontakty z krajem; Archiwum Akt Nowych w Warszawie (dalej AAN), Instytut Hoovera, MSZ, 800/42/0/-68, skany 618–624 (otrzymane od dr Magdaleny Hułasówny). [wróć]
T. Tomaszewski, Byłem szefem Sztabu Obrony Warszawy w 1939 r., Księgarnia Orbis, Londyn 1961, s. 80. Wspomnienia te zostały przedrukowane w 1984 r. w tomie Obrona Warszawy w 1939 we wspomnieniach, ale z nakazanymi przez cenzurę „opustkami”. Otóż jedna z nich dotyczyła podanej przyczyny zwlekania gen. Rómmla z kapitulacją, gdyż wkraczającą do Polski 17 IX 1939 r. Armię Czerwoną traktował on „jako pewnego rodzaju sprzymierzeńca”. [wróć]
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki