Zapomniana egzekucja, Natolin, listopad 1939 - Tomasz Szarota - ebook

Zapomniana egzekucja, Natolin, listopad 1939 ebook

Szarota Tomasz

3,4

Ebook dostępny jest w abonamencie za dodatkową opłatą ze względów licencyjnych. Uzyskujesz dostęp do książki wyłącznie na czas opłacania subskrypcji.

Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.

Dowiedz się więcej.
Opis

Prof. Tomasz Szarota, wybitny historyk II wojny światowej, zajmujący się zwłaszcza okupacją niemiecką na ziemiach polskich, przewodniczący jury Nagrody Klio, podjął temat pierwszej większej egzekucji dokonanej przez Niemców w rejonie Warszawy. Miała ona miejsce prawdopodobnie 13 listopada 1939 roku w Lesie Natolińskim, a zginęło w niej 15 Polaków, w tym ojciec profesora Rafał Marceli Blüth.

Autor opisuje pierwsze tygodnie okupacji niemieckiej, która od początku okazała się bardzo brutalna dla ludności polskiej i żydowskiej. Przejawem terroru były aresztowania i zabójstwa osób z różnych środowisk, które oskarżano o rozmaite „przestępstwa” przeciwko zarządzeniom okupanta, m.in. przechowywanie broni czy zrywanie plakatów. Temu jest poświęcony pierwszy z pięciu rozdziałów książki.

W kolejnych rozdziałach autor przedstawia okoliczności egzekucji oraz powojenne ekshumacje i śledztwa jej dotyczące, a także przedstawia ofiary - wśród nich byli: ziemianin, przedstawiciele inteligencji, oficer rezerwy, przedsiębiorca, robotnik, rolnicy, w tym chłopi z podbiłgorajskiej wsi Zastawie, zadenuncjowani za posiadanie broni przejętej od żołnierzy Wojska Polskiego. Na koniec ukazuje zabiegi o upamiętnienie tych ludzi w Natolinie, gdzie ma stanąć pomnik.

Książka jest cenna, gdyż pokazuje nie tylko jedno konkretne wydarzenie, ale podstawy warsztatu historyka, który często musi się zamienić w detektywa i rekonstruować przeszłość, losy ludzkie ze strzępów informacji. Dowodzi też, że terror niemiecki w Polsce był z góry zaplanowany i bezwzględnie realizowany już od wkroczenia Wehrmachtu i wzmagał się wraz z rozwojem aparatu okupacyjnego. W książce znajdzie się wiele ilustracji.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)

Liczba stron: 174

Oceny
3,4 (5 ocen)
0
3
1
1
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Wstęp

Ludwik Lan­dau, autor Kro­niki lat wojny i oku­pa­cji, zano­to­wał w niej 19 listo­pada 1939 r.: Dzi­siej­sza pol­ska gazeta war­szaw­ska umiesz­cza na czele numeru listę osób roz­strze­la­nych, jak podaje obwiesz­cze­nie, za prze­cho­wy­wa­nie broni lub za plą­dro­wa­nie. Lista obej­muje 15 nazwisk osób z róż­nych miej­sco­wo­ści i róż­nego pocho­dze­nia spo­łecz­nego: jest tam np. pię­ciu robot­ni­ków rol­nych i chło­pów z jed­nej wsi, zie­mia­nin spod Gar­wo­lina, przed­sta­wi­ciele inte­li­gen­cji1. Jeśli dziś, po kil­ku­dzie­się­ciu latach, spoj­rzymy na tę samą stronę wyda­wa­nego przez Niem­ców „Nowego Kuriera War­szaw­skiego”, prze­ko­namy się, jak trafne było spo­strze­że­nie kro­ni­ka­rza. Owych pięt­na­stu ska­za­nych na śmierć męż­czyzn, to rze­czy­wi­ście jakby prze­krój pol­skiego spo­łe­czeń­stwa! Zna­leźli się wszak wśród nich, oprócz owych pię­ciu chło­pów z odle­głej od War­szawy wsi Zasta­wie (w pow. bił­go­raj­skim), wła­ści­ciela majątku Wilga pod Gar­wo­li­nem i war­szaw­skiego Żyda, także: sto­larz, ofi­cer zawo­dowy, pie­karz, stu­dent (chłop­ski syn), bok­ser zawo­dowy, muzyk, żoł­nierz, wra­ca­jący z wojny do rodzin­nej wsi, i typowy inte­li­gent, ów lite­rat, dok­tor Rafał Mar­celi Blüth – mój Ojciec. Jestem pogro­bow­cem, uro­dzi­łem się kilka tygo­dni po Jego śmierci.

Ludwik Lan­dau nie przy­to­czył zakoń­cze­nia cyto­wa­nego prze­zeń Komu­ni­katu poli­cji, które brzmiało: Wyroki wyko­nano. Aż do wio­sny 1971 r. data i miej­sce egze­ku­cji były nie­znane. O tym, że prze­pro­wa­dzono ją pomię­dzy 13 a 17 listo­pada 1939 r., dowie­dzie­li­śmy się dopiero dzięki eks­hu­ma­cji ofiar. Doszło do niej zresztą przez przy­pa­dek, gdyż poszu­ki­wano w parku Nato­liń­skim szcząt­ków zamor­do­wa­nego przez Niem­ców pre­zy­denta War­szawy, Ste­fana Sta­rzyń­skiego2.

Kon­se­kwen­cją eks­hu­ma­cji było wsz­czę­cie przez Główną Komi­sję Bada­nia Zbrodni Hitle­row­skich w Pol­sce śledz­twa, mają­cego na celu usta­le­nie oko­licz­no­ści, spraw­ców i odpo­wie­dzial­nych za popeł­nioną zbrod­nię. Kie­ro­wała nim z wiel­kim zaan­ga­żo­wa­niem sędzia Lidia Kwiat­kow­ska. Zebrano wów­czas nie tylko rela­cje od świad­ków egze­ku­cji, ale udało się także dotrzeć i spi­sać zezna­nia żyją­cych jesz­cze człon­ków rodzin ofiar. Ponie­waż w latach 2004–2008 dzia­ła­jąca w ramach Insty­tutu Pamięci Naro­do­wej Okrę­gowa Komi­sja Ści­ga­nia Zbrodni prze­ciwko Naro­dowi Pol­skiemu w War­sza­wie kon­ty­nu­owała roz­po­częte w 1971 r. śledz­two w spra­wie egze­ku­cji nato­liń­skiej; doku­men­ta­cja na jej temat stwa­rzała szansę, by zacząć myśleć o jej wyko­rzy­sta­niu w postaci opra­co­wa­nia nauko­wego. Gdy w 2016 r. Cen­trum Euro­pej­skie w Nato­li­nie posta­no­wiło zająć się upa­mięt­nie­niem miej­sca egze­ku­cji, a zara­zem zgro­ma­dze­niem wszyst­kich ist­nie­ją­cych mate­ria­łów oraz poszu­ki­wa­niem dodat­ko­wych, do napi­sa­nia książki przy­mie­rzał się, zaj­mu­jący się tym wszyst­kim z ramie­nia Col­lege of Europe wice­dy­rek­tor Grze­gorz Tka­czyk. Po pew­nym cza­sie zanie­chał tego pomy­słu.

Ja zde­cy­do­wa­łem się na wyko­na­nie tego zada­nia dopiero w 2019 r., czyli w 80. rocz­nicę popeł­nio­nej przez Niem­ców zbrodni, gdyż mimo trwa­ją­cych od 1995 r. moich sta­rań, wciąż, z zupeł­nie dla mnie nie­zro­zu­mia­łych powo­dów, nie docho­dziło do upa­mięt­nie­nia egze­ku­cji, co postu­lo­wa­łem, zwra­ca­jąc się o to do ist­nie­ją­cej wów­czas Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeń­stwa.

W tytule mej książki egze­ku­cja w Nato­li­nie została nazwana – zapo­mnianą. Jest to o tyle uza­sad­nione, że choć na sku­tek eks­hu­ma­cji z 1971 r. przez kilka mie­sięcy było o niej gło­śno w pra­sie cen­tral­nej i regio­nal­nej, to wciąż miej­sce tej egze­ku­cji nie zostało włą­czone do „war­szaw­skiego pier­ście­nia śmierci”3. Zresztą nie­mal wszyst­kie egze­ku­cje prze­pro­wa­dzone w latach 1939–1945 na zie­miach pol­skich, oku­po­wa­nych przez hitle­row­ską Trze­cią Rze­szę, są dziś zapo­mniane! Wła­ści­wie pamię­tamy zale­d­wie o kilku z nich, takich jak: „krwawa nie­dziela” w Byd­gosz­czy, roz­strze­la­nie obroń­ców Poczty Gdań­skiej, mord doko­nany na 107 Pola­kach w pod­war­szaw­skim Waw­rze czy egze­ku­cję w Pal­mi­rach, gdzie zabici zostali przez Niem­ców m.in.: Mie­czy­sław Nie­dział­kow­ski, Maciej Rataj i Janusz Kuso­ciń­ski. Wciąż zupeł­nie zapo­mnianą jest egze­ku­cja z 6 stycz­nia 1940 r. w Szwedz­kich Górach na skraju Pusz­czy Kam­pi­no­skiej, gdzie roz­strze­lano aż 96 osób!4.

Egze­ku­cja w Nato­li­nie jest co prawda tylko jedną z setek, o któ­rych zapo­mnie­li­śmy, nato­miast jest, jak sądzę, jedyną o któ­rej można napi­sać książkę opo­wia­da­jącą o jej ofia­rach. Para­dok­sal­nie przy­czy­nił się do tego komu­ni­kat poli­cji o wyda­nych wyro­kach śmierci, gdyż w obwiesz­cze­niu podano nie tylko imiona i nazwi­ska ska­za­nych, ale także, nie­mal zawsze: datę i miej­sce uro­dze­nia, wyko­ny­wany zawód oraz miej­sce zamiesz­ka­nia. Tak dokład­nych infor­ma­cji w innych podob­nych obwiesz­cze­niach po pro­stu brak. Te uzy­skane z „Nowego Kuriera War­szaw­skiego” umoż­li­wiły nie tylko odna­le­zie­nie rodzin ofiar i uzy­ska­nie od nich rela­cji, ale także dotar­cie do doku­men­tów urzę­do­wych, m.in. aktów uro­dze­nia ofiar, czy nawią­za­nie kon­tak­tów z insty­tu­cjami posia­da­ją­cymi dane o ich dzia­łal­no­ści zawo­do­wej. Za pośred­nic­twem Kole­gium Euro­pej­skiego w Nato­li­nie cały mate­riał otrzy­many przez nich z IPN dosta­łem do dys­po­zy­cji w postaci kse­ro­ko­pii, wraz z wyni­kami ich wła­snych poszu­ki­wań, choćby zle­ca­nych oso­bom zaj­mu­ją­cych się bada­niami gene­alo­gicz­nymi. Tym samym nic już nie stało na prze­szko­dzie bym mógł przy­stą­pić do pisa­nia tej książki.

Zapo­mniana egze­ku­cja… składa się z pię­ciu roz­dzia­łów. Pierw­szy z nich, speł­nia­jący funk­cję wpro­wa­dze­nia, nosi tytuł Egze­ku­cje w „war­szaw­skim pier­ście­niu śmierci” w pierw­szych trzech mie­sią­cach oku­pa­cji. Jest to w moich zamie­rze­niach oparte na nowych usta­le­niach badaw­czych, uzu­peł­nie­nie pod­sta­wo­wego w tym zakre­sie dzieła Wła­dy­sława Bar­to­szew­skiego. Egze­ku­cja w Nato­li­nie zosta­nie tu poka­zana na tle wszyst­kich 11 obwiesz­czeń wyda­nych w War­sza­wie przez wła­dze oku­pa­cyjne pomię­dzy 13 paź­dzier­nika a 8 grud­nia 1939 r., prze­ka­zu­ją­cych do wia­do­mo­ści publicz­nej infor­ma­cje o zapa­dłych wyro­kach śmierci i ich wyko­na­niu. To odno­szące się do roz­strze­la­nia 15 męż­czyzn było ósmym z kolei5. W roz­dziale tym znajdą się nowe dane o przed­sta­wi­cie­lach poli­cyj­nych władz oku­pa­cyj­nych odpo­wie­dzial­nych za popeł­niane zbrod­nie, przede wszyst­kim o SS-Obersturmbannführerze (pod­puł­kow­niku) Jose­fie Meisin­ge­rze. To on, jako Komen­dant Poli­cji Bez­pie­czeń­stwa i Służby Bez­pie­czeń­stwa na dys­trykt war­szaw­ski, pod­pi­sał Komu­ni­kat poli­cji opu­bli­ko­wany 19 listo­pada 1939 r. Przy­po­mnę w tym roz­dziale postać pierw­szej roz­strze­la­nej przez Niem­ców war­sza­wianki Elż­biety Zahor­skiej6, zwra­ca­jąc jed­no­cze­śnie uwagę na fakt, że wła­ści­wie nic nie wiemy o pierw­szym roz­strze­la­nym war­sza­wiaku, szo­fe­rze Karolu Lesz­niew­skim7, czy wdo­wie Euge­nii Wło­darz, zabi­tej tuż po Elż­bie­cie Zahor­skiej na dzie­dzińcu Fortu Bema 2 listo­pada 1939 r.

Roz­dział II opo­wiada o dwu­krot­nym odna­le­zie­niu w parku Nato­liń­skim miej­sca egze­ku­cji prze­pro­wa­dzo­nej tam w listo­pa­dzie 1939 r. Dopiero w trak­cie śledz­twa IPN, dzięki nawią­za­niu kon­tak­tów z Pol­skim Czer­wo­nym Krzy­żem, w 2007 r. oka­zało się, że już w marcu 1945 r. zna­le­ziono w lesie, będą­cym czę­ścią parku Nato­liń­skiego, miej­sce pocho­wa­nia ofiar egze­ku­cji. Cho­ciaż z grobu wydo­byto doku­menty czte­rech jej ofiar (w tym mego Ojca), nie zda­wano sobie sprawy, że to ofiary zbrodni, o któ­rej infor­mo­wało obwiesz­cze­nie opu­bli­ko­wane w „NKW”. Potwier­dze­niem infor­ma­cji pocho­dzą­cych z akt PCK oka­zało się odna­le­zie­nie w 2016 r. w aktach GKB­ZHwP mate­ria­łów ankiety sądów grodz­kich, doty­czą­cych reje­stro­wa­nych tuż po woj­nie miejsc stra­ceń. Gdy na to samo miej­sce egze­ku­cji natra­fiono w 1971 r., nikt nie wie­dział, że w 1945 r. już je odna­le­ziono. Opi­suję, jak doszło do eks­hu­ma­cji ofiar w 1971 r., jak ją prze­pro­wa­dzono oraz pogrzeb ofiar, który odbył się 13 listo­pada 1971 r. na war­szaw­skim cmen­ta­rzu przy ul. Wał­brzy­skiej.

Roz­dział III poświę­cony jest na omó­wie­nie prze­biegu egze­ku­cji opar­tego na rela­cjach naocz­nych świad­ków. Aż sześć osób widziało przy­wie­zie­nie ska­zań­ców samo­cho­dem cię­ża­ro­wym z War­szawy oraz pochód pod eskortą, z rękami pod­nie­sio­nymi do góry, na miej­sce, gdzie ich zastrze­lono. Istot­nym frag­men­tem tego roz­działu są roz­wa­ża­nia doty­czące dokład­nej daty egze­ku­cji. Moim zda­niem 13 listo­pada 1939 r. nie jest wyklu­czony, ale bez­piecz­niej mówić, że nastą­piła ona pomię­dzy 13 a 17 listo­pada 1939 r.

Roz­dział IV przy­nosi wia­do­mo­ści o ofia­rach zbrodni popeł­nio­nej w Nato­li­nie. Moim zada­niem jest oca­le­nie tych ludzi od zapo­mnie­nia i przy­wró­ce­nie o nich pamięci. Nie ukry­wam, że postę­puję w ten spo­sób kon­se­kwent­nie pod­czas trwa­ją­cej już kil­ka­dzie­siąt lat pracy w zawo­dzie histo­ryka8. Rekon­struk­cja, choć w ogól­nych zary­sach, bio­gra­fii każ­dego z 15 roz­strze­la­nych męż­czyzn by­naj­mniej nie była łatwa. Konieczna oka­zała się choćby wery­fi­ka­cja danych oso­bo­wych, jakie zostały podane w komu­ni­ka­cie poli­cji, opu­bli­ko­wa­nym 19 listo­pada 1939 r. Są tam pomyłki nie tylko przy nazwi­skach i imio­nach, ale także w datach i miej­scach uro­dze­nia. Świa­dec­twem tego, że do pew­nych usta­leń można było dojść dopiero w trak­cie przy­go­to­wy­wa­nia mej książki do druku, jest fakt, że mylne infor­ma­cje zawiera nie tylko tablica pamiąt­kowa na gro­bie na cmen­ta­rzu przy ul. Wał­brzy­skiej9, ale także na pomniku, który ma sta­nąć w parku Nato­liń­skim10. Brak nie­miec­kiej doku­men­ta­cji doty­czą­cej ska­za­nia na śmierć 15 roz­strze­la­nych tam męż­czyzn nie przy wszyst­kich pozwala na wyja­śnie­nie oko­licz­no­ści i przy­czyn ich aresz­to­wa­nia, a następ­nie wyda­nia wyroku sądo­wego.

Roz­dział V – to opis Dłu­giej drogi do upa­mięt­nie­nia zbrodni i jej ofiar, trwa­ją­cej ćwierć­wie­cze. Za jej począ­tek trzeba uznać mój list, jaki skie­ro­wa­łem w tej spra­wie 18 paź­dzier­nika 1996 r. do sekre­ta­rza Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeń­stwa, Andrzeja Prze­woź­nika. Zwra­ca­łem się z prośbą o pod­ję­cie sta­rań, by przy­po­mnieć wyda­rze­nia sprzed kil­ku­dzie­się­ciu lat, suge­ru­jąc posta­wie­nie w parku Nato­liń­skim dużego polnego kamie­nia z wyry­tym na nim napi­sem. Andrzej Prze­woź­nik zapro­po­no­wał współ­dzia­ła­nie ówcze­snemu wice­wo­je­wo­dzie war­szaw­skiemu, Zdzi­sła­wowi Tokar­skiemu. Praw­do­po­dob­nie z jego ini­cja­tywy, ale bez powia­do­mie­nia o tym ROPWiM w 1998 r., kamień polny, ale bez jakie­go­kol­wiek napisu, został umiesz­czony na tere­nie parku Nato­liń­skiego. Na mój list z 2008 r. A. Prze­woź­nik odpo­wie­dział, że Rada powróci do idei upa­mięt­nie­nia zamor­do­wa­nych. Dwa lata póź­niej zgi­nął w kata­stro­fie smo­leń­skiej.

W 2010 r. na tere­nie parku Nato­liń­skiego „na sta­no­wi­sku rezer­wat Las Nato­liń­ski” zostały prze­pro­wa­dzone bada­nia arche­olo­giczne. Ich celem było pre­cy­zyjne zlo­ka­li­zo­wa­nie miej­sca roz­strze­la­nia i pochówku 15 osób w dniu 13 listo­pada 1939 r., któ­rych ciała eks­hu­mo­wano w 1971 r. w ramach śledz­twa pro­wa­dzo­nego przez Komi­sję Bada­nia Zbrodni Hitle­row­skich w Pol­sce. W 2015 r., widząc brak rezul­tatu dzia­łań ROPWiM (od 2013 r. sam byłem jej człon­kiem), zwró­ci­łem się do miesz­czą­cego się w Nato­li­nie Kole­gium Euro­pej­skiego z pyta­niem, czy mogłoby się zająć upa­mięt­nie­niem popeł­nio­nej zbrodni na tere­nie, które stało się ich sie­dzibą. Wyra­żono na to zgodę. Rok póź­niej Col­lege of Europe otrzy­mało z Insty­tutu Pamięci Naro­do­wej kse­ro­ko­pie mate­ria­łów zarówno śledz­twa pro­wa­dzo­nego w latach 1971–1972 przez GKB­ZHwP, jak i tego z lat 2004–2008, pro­wa­dzo­nego przez IPN. Z cza­sem naro­dził się pomysł wysta­wie­nia w Parku Nato­liń­skim pomnika oraz zor­ga­ni­zo­wa­nia uro­czy­sto­ści z oka­zji jego odsło­nię­cia. Bur­mistrz Wila­nowa ze wzglę­dów for­mal­nych, dla mnie nie­zro­zu­mia­łych, aż do 2019 r. nie wyra­żał zgody na wysta­wie­nie pomnika. Wresz­cie zapa­dła jed­nak decy­zja pozy­tywna – uro­czy­stość zapla­no­wano na maj 2020 r. Teraz nato­miast na prze­szko­dzie sta­nął koro­na­wi­rus!

Roz­dział I

Egze­ku­cje w „war­szaw­skim pier­ście­niu śmierci” w pierw­szych trzech mie­sią­cach oku­pa­cji

Wyniki swych wie­lo­let­nich i bar­dzo rze­tel­nych badań doty­czą­cych hitle­row­skiego ter­roru w oku­po­wa­nej sto­licy Wła­dy­sław Bar­to­szew­ski zapre­zen­to­wał już pół wieku temu11. Oczy­wi­ście stan naszej wie­dzy o popeł­nio­nych tu nie­miec­kich zbrod­niach nieco się w mię­dzy­cza­sie powięk­szył, głów­nie dzięki nowym usta­le­niom, nie tylko pol­skich, ale także nie­miec­kich bada­czy, nie dys­po­nu­jemy jed­nak żad­nymi, wcze­śniej nie­zna­nymi doku­men­tami władz oku­pa­cyj­nych, które zmie­ni­łyby obraz nakre­ślony przez W. Bar­to­szew­skiego w jego zna­ko­mi­tym War­szaw­skim pier­ście­niu śmierci. Nie mamy pod­staw, by dziś pod­wa­żyć wpro­wa­dzone prze­zeń dane licz­bowe, mówiące o ofia­rach zarówno tych egze­ku­cji, o któ­rych infor­mo­wały ogła­szane przez Niem­ców obwiesz­cze­nia, jak i tych, prze­pro­wa­dza­nych przez nich w zupeł­nej tajem­nicy i bez infor­mo­wa­nia o nich kogo­kol­wiek, poza wła­snymi wła­dzami.

Z pod­li­cze­nia poda­nych przez Bar­to­szew­skiego liczb ofiar poszcze­gól­nych egze­ku­cji, usta­lo­nych na pod­sta­wie zarówno nie­miec­kich obwiesz­czeń, jak i powo­jen­nych eks­hu­ma­cji, a także doko­ny­wa­nych sza­cun­ków, wynika, że od paź­dzier­nika do grud­nia 1939 r., w War­sza­wie i jej oko­li­cach zostało roz­strze­la­nych ok. 1500 oby­wa­teli pań­stwa pol­skiego12. Byli wśród nich: Polacy i Żydzi, chłopi, robot­nicy, przed­sta­wi­ciele drob­no­miesz­czań­stwa i inte­li­gen­cji. Na szcze­gólne pod­kre­śle­nie zasłu­guje fakt, że w ogrom­nej więk­szo­ści były to już wów­czas, a są dla nas także dziś, ofiary cał­ko­wi­cie ano­ni­mowe. Przy­kła­dem słu­żyć tu może miej­sce zbrodni, jakim był war­szaw­ski Ogród Sej­mowy. Bar­to­szew­ski przyj­muje, że roz­strze­lano tam kil­ku­set Pola­ków, a zda­niem Janu­sza Gum­kow­skiego, byłego dyrek­tora Głów­nej Komi­sji Bada­nia Zbrodni Nie­miec­kich w Pol­sce, jakie przy­ta­cza, zgi­nęło tam „co naj­mniej 1000 osób”.

Komu­ni­kat nie­miec­kiej poli­cji o ska­za­niu na śmierć 15 męż­czyzn opu­bli­ko­wany w „Nowym Kurie­rze War­szaw­skim” z 19 listo­pada 1939 r.

Ta ano­ni­mo­wość ofiar odnosi się by­naj­mniej nie tylko do owych trzech pierw­szych mie­sięcy oku­pa­cji. Dzięki powo­jen­nym eks­hu­ma­cjom udało się stwier­dzić, że w pod­war­szaw­skich Pal­mi­rach od grud­nia 1939 r. do lipca 1941 r. Niemcy zamor­do­wali ok. 1700 Pola­ków, ale zdo­łano usta­lić zale­d­wie 860 nazwisk ofiar, czyli połowę13. Dla Paryża miej­scem stra­ceń, takim jak dla War­szawy są Pal­miry, było poło­żone na wschód od mia­sta wzgó­rze Mont Valérien. W okre­sie od 1 stycz­nia 1941 r. do 15 czerwca 1944 r. roz­strze­lano tam dokład­nie 1007 Fran­cu­zów, uczest­ni­ków Résistance. Dzięki zacho­wa­nym rapor­tom poli­cyj­nym znamy dziś nie tylko imię i nazwi­sko każ­dego z nich, ale także: zawód, datę uro­dze­nia, kraj skąd pocho­dził (wielu podało – Pol­ska/Polo­gne), także miej­sce zamiesz­ka­nia w momen­cie aresz­to­wa­nia14.

W tym roz­dziale chcę poka­zać egze­ku­cję w Nato­li­nie, któ­rej ta książka jest poświę­cona, na tle innych, popeł­nio­nych owej jesieni 1939 r. w War­sza­wie lub w oko­licz­nych miej­sco­wo­ściach zbrodni. Naj­pierw zajmę się tymi roz­po­rzą­dze­niami władz oku­pa­cyj­nych, na pod­sta­wie któ­rych woj­skowe i poli­cyjne sądy doraźne wyda­wały wyroki śmierci. Wyroki, dodajmy, nie tylko przez nasze powo­jenne pra­wo­daw­stwo, ale także przez usta­wo­daw­stwo RFN uznane za bez­prawne!15.

War­sza­wiacy bar­dzo wcze­śnie dowie­dzieli się, za co oku­pant prze­wi­duje dla nich naj­wyż­szy wymiar kary. 8 paź­dzier­nika 1939 r., a więc tydzień po zaję­ciu mia­sta, ówcze­sny nie­miecki komen­dant gar­ni­zonu gen. Con­rad von Cochen­hau­sen, w opu­bli­ko­wa­nym obwiesz­cze­niu oznaj­miał: Od czasu oku­pa­cji mia­sta War­szawy zda­rzało się kil­ka­krot­nie, że kable tele­fo­niczne, zało­żone przez woj­sko nie­miec­kie, zostały pocięte, a w nie­któ­rych miej­scach czę­ściowo usu­nięte. Wobec powyż­szego zarzą­dzam: W razie uję­cia sprawcy, zostaje on uka­rany karą śmierci. Jeżeli sprawcę nie można usta­lić, wów­czas 5 męż­czyzn z bloku domów, w pobliżu któ­rych zda­rze­nie miało miej­sce, zostaje uka­ranych grzywną, względ­nie zaaresz­to­wa­niem16. Tym samym zapo­wia­dano sto­so­wa­nie odpo­wie­dzial­no­ści zbio­ro­wej! Rzecz zna­mienna, że prze­ci­na­nie kabli było latem 1940 r. pierw­szym prze­ja­wem cywil­nego oporu prze­ciw najeźdźcy także w oku­po­wa­nej Fran­cji17. Bez wąt­pie­nia u nas i tam trak­to­wano to jako akt sabo­tażu. W wyda­nym 31 paź­dzier­nika 1939 r. przez Hansa Franka roz­po­rzą­dze­niu celem zwal­cza­nia czy­nów gwałtu w Gene­ral­nym Guber­na­tor­stwie para­graf drugi gło­sił: Kto umyśl­nie uszka­dza urzą­dze­nia władz Nie­miec­kich, rze­czy słu­żące do pracy wła­dzom Nie­miec­kim [kon­se­kwent­nie pisa­nym wielką literą – T.S.] lub urzą­dze­nia uży­tecz­no­ści publicz­nej, ulega karze śmierci18.

Roz­po­rzą­dze­nie gen. Wal­thera von Brau­chit­scha z 12 wrze­śnia 1939 r. o karze śmierci za posia­da­nie broni, opu­bli­ko­wane w „Verord­nungs­blatt für die besetz­ten Gebiete in Polen”, nr 3 z 13 wrze­śnia 1939 r., s. 8

Jeżeli przyj­rzymy się prze­dru­ko­wa­nym w War­szaw­skim pier­ście­niu śmierci jede­na­stu opu­bli­ko­wa­nym przez wła­dze oku­pa­cyjne obwiesz­cze­niom czy komu­ni­ka­tom o wyda­nych wyro­kach śmierci, to okaże się że pomię­dzy 13 paź­dzier­nika a 16 listo­pada w pierw­szych sied­miu z nich podano nazwi­ska 22 ska­za­nych, z któ­rych aż 18 (czyli 82%) roz­strze­lano za „posia­da­nie” względ­nie „prze­cho­wy­wa­nie broni”19. Ni­gdy nie dowiemy się, któ­rzy z nich rze­czy­wi­ście posia­dali jaką­kol­wiek wła­sną broń, nawet myśliw­ską, a któ­rzy tylko jakąś broń ukryli, daną im na prze­cho­wa­nie, choćby przez idą­cych do nie­woli pol­skich żoł­nie­rzy. Nie dys­po­nu­jemy prze­cież żad­nym spra­woz­da­niem z prze­biegu aresz­to­wa­nia któ­rej­kol­wiek z osób ska­za­nych potem na śmierć i roz­strze­la­nych!

Na jakiej jed­nak pod­sta­wie „praw­nej” oku­pa­cyjne sądy doraźne, woj­skowe (wojenne) i poli­cyjne wymie­rzały ten naj­wyż­szy wymiar kary? Odpo­wied­nie roz­po­rzą­dze­nia naka­zu­jące odda­wa­nie posia­da­nej broni, amu­ni­cji czy mate­ria­łów wybu­cho­wych i zapo­wia­da­jące karę śmierci za dal­sze ich prze­cho­wy­wa­nie wyda­wały już na samym progu oku­pa­cji lokalne wła­dze najeźdźcy; w Kra­ko­wie 6 wrze­śnia, w Pozna­niu 11 wrze­śnia20. Dla całego obszaru oku­pa­cji nie­miec­kiej naj­istot­niej­sze było roz­po­rzą­dze­nie „o posia­da­niu broni” wydane 12 wrze­śnia 1939 r. przez gen. Wal­thera von Brau­chit­scha. Pod­pi­sał je jako Naczelny Dowódca Woj­ska, choć jego nie­miecki tytuł Obe­rbe­fehl­sha­ber des Her­res nale­ża­łoby tłu­ma­czyć jako Naczelny Dowódca Wojsk Lądo­wych. Roz­po­rzą­dze­nie to, w dwu języ­kach, było roz­pla­ka­to­wane, nadane przez radio, a następ­nie opu­bli­ko­wane w urzę­do­wym „Verord­nungs­blatt für die besetz­ten Gebiete in Polen”. Oto para­graf pierw­szy tego roz­po­rzą­dze­nia: Wszelką broń, amu­ni­cję, gra­naty ręczne, środki wybu­chowe i wszelki sprzęt wojenny należy oddać. Para­graf drugi zapo­wia­dał: Kto wbrew temu roz­po­rzą­dze­niu posiada broń, amu­ni­cję, gra­naty ręczne, mate­riały wybu­chowe albo inny sprzęt wojenny, karany będzie śmier­cią21.

Ten sam gene­rał von Brau­chitsch 21 wrze­śnia 1939 r. wydał roz­po­rzą­dze­nie, uzu­peł­nia­jące przed chwilą zacy­to­wane, a odno­szące się do dzia­łal­no­ści sądów doraź­nych. Zna­la­zło się tu nastę­pu­jące pole­ce­nie: Należy zano­to­wać na piśmie nazwi­sko ska­za­nego, czyn, dzień i miej­sce ska­za­nia i wyko­na­nia wyroku oraz nazwi­ska składu sędziow­skiego22. Nie bar­dzo sobie wyobra­żam, by tego rodzaju spra­woz­da­nia nie były spo­rzą­dzane. Trudno jed­nak się dzi­wić, że w obli­czu klę­ski Trze­ciej Rze­szy znisz­czono je z uwagi na nazwi­ska sędziów-zbrod­nia­rzy.

W zna­nym nam już roz­po­rzą­dze­niu Hansa Franka z 31 paź­dzier­nika 1939 r. stwier­dzono (para­graf 7), że prze­pisy z roz­po­rzą­dze­nia Naczel­nego Dowódcy Woj­ska z 12 wrze­śnia „zostają nie­do­tknięte”. Jest tu także mowa o funk­cjo­no­wa­niu sądów doraź­nych (para­graf 12): Należy zano­to­wać na piśmie nazwi­ska sędziów, ska­za­nego oraz świad­ków, na któ­rych zezna­niach ska­za­nie opiera się, a rów­nież czyn karny oraz dzień ska­za­nia i wyko­na­nia wyroku23. Jeśli spra­woz­da­nie z prze­biegu posie­dze­nia sądu doraź­nego, wyda­ją­cego wyrok śmierci, odno­to­wało nazwi­sko świadka, to w wypadku posia­da­nia lub ukry­cia broni, świad­kiem musiał być denun­cja­tor. To kolejny powód, że to sądowe spra­woz­da­nie znisz­czono… Pra­gnę tu zwró­cić uwagę na ważny, mało znany doku­ment, a mia­no­wi­cie wydane 17 grud­nia 1939 r. roz­po­rzą­dze­nie poli­cyjne O udzie­la­niu nagród oso­bom przy­czy­nia­ją­cym się do wykry­cia kry­jó­wek broni. Pod­pi­sał je Wyż­szy Dowódca SS i Poli­cji w Gene­ral­nym Guber­na­tor­stwie SS-Obergruppenführer (gene­rał) Frie­drich Wil­helm Krüger. Za denun­cja­cję prze­wi­dy­wano nagrodę w kwo­cie 1 000 zło­tych24. Podej­rze­wam, że nie­jed­nego, nie­stety, sku­siła ta nagroda. Dodam, że Hans Frank w roz­po­rzą­dze­niu z 26 listo­pada 1941 r. powtó­rzył, że posia­da­nie broni będzie karane śmier­cią25. Obwiesz­cze­nie ósme, a więc to, które nas w tej książce naj­bar­dziej inte­re­suje, opu­bli­ko­wane zostało, jak już wiemy ze wstępu, w „Nowym Kurie­rze War­szaw­skim” 19 listo­pada 1939 r. Infor­mo­wano w nim, że 15 wymie­nio­nych męż­czyzn zostało ska­za­nych na karę śmierci za wykro­cze­nie prze­ciw zarzą­dze­niu o zaka­zie posia­da­nia broni z dnia 12.9.1939 r. i za plą­dro­wa­nie. Tu po raz pierw­szy i jedyny przy­wo­łano datę roz­po­rzą­dze­nia gen. von Brau­chit­scha. Przy nazwi­skach ska­za­nych, wyjąt­kowo, podano także: zawód, datę i miej­sce uro­dze­nia, też miej­sce zamiesz­ka­nia, ale nie zazna­czono, u któ­rego z nich zna­le­ziono broń, a który przy­własz­czył sobie cudze mie­nie, a więc został roz­strze­lany za rabu­nek, nazwany tu plą­dro­wa­niem. W wypadku egze­ku­cji owych 15 męż­czyzn w Nato­li­nie, dzięki naj­pierw prze­pro­wa­dzo­nej w 1971 r. eks­hu­ma­cji, a potem wsz­czę­temu śledz­twu dało się usta­lić, kogo ska­zano za posia­da­nie broni. Sze­rzej piszę o tym w roz­dziale IV, tu prze­ka­zuję tylko infor­ma­cję, że było to pię­ciu chło­pów z jed­nej wsi, któ­rym idący do nie­woli pol­scy żoł­nie­rze dali broń na prze­cho­wa­nie, by nie dostała się w ręce Niem­ców, i któ­rzy zostali zade­nun­cjo­wani przez sąsia­dów – kolo­ni­stów nie­miec­kich: chłop­ski syn, żoł­nierz, który po powro­cie do domu ukrył broń i też został zdra­dzony przez sąsia­dów, zie­mia­nin, posia­dacz broni myśliw­skiej, któ­rego zade­nun­cjo­wał zarządca jego majątku (znane jest jego nazwi­sko!), eme­ry­to­wany ofi­cer, a zapewne także lite­rat – mój Ojciec – u któ­rego pod­czas rewi­zji zna­le­ziono maskę gazową, potrak­to­wano widocz­nie jako „sprzęt wojenny”26. Wyni­ka­łoby z tego, że sied­miu pozo­sta­łych ska­zano za plą­dro­wa­nie. Podej­rze­wam, że żaden z nich nie zaj­mo­wał się rabo­wa­niem cudzych miesz­kań, w kilku wypad­kach znam powody aresz­to­wa­nia, w innych mogę snuć co do tego tylko domy­sły.

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

L. Lan­dau, Kro­nika lat wojny i oku­pa­cji, t. I, Wrze­sień 1939 – listo­pad 1940, do druku przy­go­to­wali Z. Lan­dau i J. Toma­szew­ski, War­szawa, PWN, 1962, s. 87. Karol Irzy­kow­ski w swym dzien­niku dzień wcze­śniej, w sobotę 18 XI 1939 r., zano­to­wał: Dzi­siej­szy „Nowy Kurier War­szaw­ski” podaje nazwi­ska 15 osób, roz­strze­la­nych za ukry­wa­nie broni. W tym cza­sie „gadzi­nówka”, choć z datą nie­dzielną, sprze­da­wana była w sobotę; K. Irzy­kow­ski, Dzien­nik, t. 2: 1916–1944, pod red. A. Lama, Wydaw­nic­two Lite­rac­kie, Kra­ków 2001, s.440. [wróć]

Sze­rzej piszę o tym w mej książce: Tajem­nica śmierci Ste­fana Sta­rzyń­skiego, Bel­lona, War­szawa, 2020, s. 143–147. [wróć]

W pierw­szych dwóch wyda­niach swej książki War­szaw­ski pier­ścień śmierci 1939–1944. Ter­ror hitle­row­ski w oku­po­wa­nej sto­licy z 1976 i 1970 r. Wła­dy­sław Bar­to­szew­ski nie mógł tego uczy­nić, gdyż miej­sce egze­ku­cji zostało odkryte w Nato­li­nie dopiero pod­czas eks­hu­ma­cji w 1971 r. Nato­lina jako miej­sca zbrodni brak jed­nak także w indek­sie topo­gra­ficz­nym w wyda­niu trze­cim z 2008 r. [wróć]

Przy­po­mniano sobie o tej zbrodni, gdy w wyda­nej przez Znak w 2016 r. książce Emila Marata i Michała Wój­cika Ptaki dra­pieżne. Histo­ria Lucjana „Sępa” Wiśniew­skiego, likwi­da­tora z kontr­wy­wiadu AK zamiesz­czono wspo­mnie­nie boha­tera tej książki – świadka egze­ku­cji. Powstał wów­czas komi­tet dla uczcze­nia pamięci ofiar, zaj­mu­jący się wysta­wie­niem pomnika. [wróć]

Tekst, nie­stety z błę­dami w pisowni imion, nazwisk oraz miej­sco­wo­ści, opu­bli­ko­wał W. Bar­to­szew­ski War­szaw­ski pier­ścień śmierci…, wyd. trze­cie, s. 47–48. [wróć]

Zafa­scy­no­wany tą posta­cią zgło­si­łem chęć napi­sa­nia jej życio­rysu dla Pol­skiego Słow­nika Bio­gra­ficz­nego, a zebrany mate­riał pozwala myśleć o szan­sie powsta­nia książki. [wróć]

Praw­do­po­dob­nie jest już za późno, byśmy mogli jesz­cze cze­go­kol­wiek się o nim dowie­dzieć. Korzy­stam z oka­zji, by poka­zać, jak w sto­licy Fran­cji czci się pamięć pierw­szego roz­strze­la­nego 23 grud­nia 1940 r. pary­ża­nina, Jacques’a Bon­ser­genta. [wróć]

Nie bez satys­fak­cji podaję alfa­be­tyczną listę postaci, które bądź sta­ra­łem się oca­lić od zapo­mnie­nia, bądź przy­wró­cić, względ­nie utrwa­lić o nich pamięć: Kazi­mierz Gorz­kow­ski, Anna Jach­nina, Sta­ni­sław Jan­kow­ski „Aga­ton”, Edward Jur­gens, Edward Kos­soy, Franz Mawick, Wacław Micuta, Zyg­munt Nowa­kow­ski, Ste­fan Rowecki „Grot”, Józef Rybicki, Sta­ni­sław Sach­now­ski, Irena Sen­dle­rowa, Antoni Sobań­ski, Ste­fan Sta­rzyń­ski, Teles­for Szpad­kow­ski, Zdzi­sław Żóraw­ski. [wróć]

Myl­nie podano tam trzy nazwi­ska: zamiast Gło­wiń­ski jest Gło­bo­wiń­ski, zamiast Nowot­czyń­ski – Nowo­czyń­ski i zamiast Sta­nicki – Stad­nicki. [wróć]

Umiesz­czo­nych na pomniku nazwisk ofiar ze mną nie kon­sul­to­wano. [wróć]

Pierw­szą jego publi­ka­cją na ten temat był, jak go sam nazwie, „szkic doku­men­ta­cyjny” Egze­ku­cje publiczne w War­sza­wie w latach 1939–1944, zamiesz­czony w tomie I „Biu­le­tynu Głów­nej Komi­sji Bada­nia Zbrodni Nie­miec­kich w Pol­sce”, 1946, s. 211–229 (prze­druk: W. Bar­to­szew­ski, Pisma wybrane, tom I, oprac. A.K. Kunert, Uni­ver­si­tas, Kra­ków 2007, s. 119–136). Pierw­sze wyda­nie War­szaw­skiego pier­ście­nia śmierci uka­zało się w 1967 r. nakła­dem szybko potem zli­kwi­do­wa­nej Zachod­niej Agen­cji Pra­so­wej, w roku następ­nym wyszły angiel­ska, a w 1969 r. nie­miecka edy­cja tej książki. Wyda­nie dru­gie z 1970 r. zostało roz­sze­rzone i na jego pod­sta­wie Świat Książki ją wzno­wił, jako wyda­nie trze­cie, uzu­peł­nione tylko prze­dru­kiem kra­jo­wych i zagra­nicz­nych recen­zji wydań poprzed­nich. [wróć]

Wyli­cze­nia opie­ram na pod­sta­wie infor­ma­cji zamiesz­czo­nych, [w] W. Bar­to­szew­ski, War­szaw­ski pier­ścień śmierci 1939–1944. Ter­ror hitle­row­ski w oku­po­wa­nej sto­licy, wyd. III uzu­peł­nione, Świat Książki, War­szawa 2008 (dalej cyt. War­szaw­ski pier­ścień…), s. 42–58 oraz 449–450. [wróć]

War­szaw­ski pier­ścień…, s. 116. [wróć]

S. Klars­feld, L. Tsa­very, 1007 fusillés du Mont Valérien par mi lesqu­els 174 juifs, Paris 1995. [wróć]

Obie izby nie­miec­kiego par­la­mentu, a więc Bun­de­stag i Bun­de­srat w dniu 25 sierp­nia 1998 r. uchwa­liły ustawę „o uchy­le­niu naro­do­wo­so­cja­li­stycz­nych bez­praw­nych wyro­ków wyda­nych w postę­po­wa­niach kar­nych w okre­sie od 10 stycz­nia 1933 r.”. Nie­stety w załą­czo­nych do ustawy wyli­cze­niu 59 bez­praw­nych roz­po­rzą­dzeń czy prze­pi­sów praw­nych tylko jedno doty­czy skie­ro­wa­nego prze­ciwko Pola­kom i Żydom z 4 grud­nia 1941 r. Ewi­dentne jest, że w usta­wie powinna być mowa o wszyst­kich wyro­kach sądów nie­miec­kich, jakie zostały wydane na tere­nach oku­po­wa­nych przez Trze­cią Rze­szę pod­czas dru­giej wojny świa­to­wej. Por. odpo­wiedź zastępcy pro­ku­ra­tora gene­ral­nego prof. Witolda Kule­szy na inter­pe­la­cję posel­ską, wygło­szoną w Sej­mie 25 maja 2004 r. Doku­men­ta­cję otrzy­ma­łem od pro­ku­ra­tora Rado­sława Igna­tiewa. [wróć]

Por. T. Sza­rota, Oku­po­wa­nej War­szawy dzień powsze­dni, wyd. czwarte roz­sze­rzone, Czy­tel­nik, War­szawa 2010, s. 27–28. [wróć]

Wynika to ze wzmia­nek, jakie w swych rapor­tach umie­ścił latem 1940 r. ówcze­sny szef Militärverwaltung w oku­po­wa­nej Fran­cji gen. Alfred Strec­cius, Insti­tut für Zeit­ge­schichte w Mona­chium, mikro­film MA 497/1. [wróć]

Tekst tego roz­po­rzą­dze­nia opu­bli­ko­wano w wydaw­nic­twie Oku­pa­cja i ruch oporu w dzien­niku Hansa Franka 1939–1945, tom I: 1939–1942, Książka i Wie­dza, War­szawa 1970, s. 126–128. Dwu­ję­zyczny tekst został ogło­szony w „Verord­nungs­blatt des Gene­ra­go­uver­neurs für die besetz­ten polni­schen Gebiete”, nr 2 z 2 listo­pada 1939, s. 9–11. [wróć]

War­szaw­ski pier­ścień…, s. 42–47. [wróć]

Już w dniu zaję­cia Kra­kowa wydane zostało przez oku­panta Roz­po­rzą­dze­nie doty­czące odda­nia broni, amu­ni­cji i mate­riału wybu­cho­wego. Gro­żono, że Nie­sto­so­wa­nie się do roz­po­rzą­dze­nia pod­lega naj­su­row­szym karom (cięż­kie wię­zie­nie i kara śmierci). Równa kara grozi temu, kto o ist­nie­niu broni itp. wie, a jej wła­ści­wym urzę­dom nie zgłosi; T. Wroń­ski, Kro­nika oku­po­wa­nego Kra­kowa, Wydaw­nic­two Lite­rac­kie, Kra­ków 1974, s. 16. Nie­miecki komen­dant zaję­tego Pozna­nia wydał podobne roz­po­rzą­dze­nie 11 wrze­śnia 1939 r., zapo­wia­da­jąc: „Każda osoba spo­tkana z bro­nią bądź posia­da­jąca broń w domu będzie roz­strze­lana”; C. Łuczak, Dzień po dniu w oku­po­wa­nym Pozna­niu, Wydaw­nic­two Poznań­skie Poznań 1989, s. 14. [wróć]

Dwu­ję­zyczne roz­po­rzą­dze­nie gen. von Brau­chit­scha opu­bli­ko­wane zostało w „Verord­nungs­blatt für die besetz­ten Gebiete in Polen”, nr 3 z 13 wrze­śnia 1939. Tekst nie­miecki prze­dru­ko­wał, K.M. Pospie­szal­ski, [w:] Hitle­row­skie „prawo” oku­pa­cyjne w Pol­sce. Wybór doku­men­tów, cz. I: Zie­mie „wcie­lone”, Insty­tut Zachodni, Poznań 1952, s. 45–46. Repro­duk­cję dwu­ję­zycz­nego pla­katu zamie­ścił S. Dąbrowa-Kostka w albu­mie Hitle­row­skie pla­katy śmierci, Kra­jowa Agen­cja Wydaw­ni­cza, Kra­ków 1983, s.52. Gen. Brau­chitsch zmarł w 1948 r. w bry­tyj­skim szpi­talu woj­sko­wym. [wróć]

Tekst dwu­ję­zycz­nego roz­po­rzą­dze­nia „Verord­nungs­blatt für die besetz­ten Gebiete in Polen” nr 4 z 23 wrze­śnia 1939 r., s. 9–10; tekst nie­miecki, K.M. Pospie­szal­ski, op. cit., s. 47. [wróć]

Por. przyp. 9. [wróć]

Fak­sy­mile tego dwu­ję­zycz­nego roz­po­rzą­dze­nia zamiesz­cza w swym albu­mie S. Dąbrowa-Kostka, przyp. 11, s. 69. [wróć]

K.M. Pospie­szal­ski, Hitle­row­skie „prawo” oku­pa­cyjne w Pol­sce, cz. II: Gene­ralne Guber­na­tor­stwo, Insty­tut Zachodni, Poznań 1958, s. 508. [wróć]

Por. T. Sza­rota, Mój Ojciec, [w:] R.M. Blüth, „Likwi­da­cja leni­now­skiej elity” oraz inne pisma sowie­to­lo­giczne 1933–1938, oprac. M. Kor­nat, Biblio­teka „Więzi”, War­szawa 2016, s. 275. [wróć]