Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
UŚMIECH PRZEZNACZENIA
#2
18+
Uśmiech przeznaczenia
#1 Odnaleźć szczęście
#2 Ocalić miłość
“Zaczęłam ponownie wierzyć w przeznaczenie, ale nie potrafiłam zmusić serca do zaufania miłości, o której tak wiele pisałam.
Miłość istnieje tylko w książkach, a ja nie jestem bohaterką romantycznej przygody z happy endem.
Nie… Ja tworzę takie historie.
I nie każda ma szczęśliwe zakończenie.”
Tessa Ross – pisarka, która buja w obłokach i odznacza się niepoprawnym romantyzmem.
Gaja Nowacka – ambitna i utalentowana pani architekt, która twardo stąpa po ziemi.
Co łączy te dwie postacie? Okazuje się, że to jedna i ta sama osoba.
Wycofana i stroniąca od głębszych uczuć Gaja przypadkowo spotyka czarującego biznesmena. Oleg jest ucieleśnieniem stworzonego przez Tessę bohatera, który zszedł z kart jednej z napisanych przez nią książek, ale czy to wystarczy, by skraść naznaczone przeszłością serce Gai?
Co się stanie, jeśli do tej pięknej i pełnej erotycznych uniesień historii miłosnej podstępem wkradnie się… zakład? Czy przeznaczenie, które uśmiechnęło się do Gai i Olega w niepozornej kawiarence na Krupówkach, będzie silniejsze niż wspomnienia, od których kobieta chciała za wszelką cenę uciec?
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 143
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Copyright © Klaudia Max, 2023
Copyright © Wydawnictwo Ruby Nigrum, 2023
Zdjęcia na okładce: Unsplash
Wszelkie prawa zastrzeżone. Żadna część książki nie może być
powielana lub przekazywana w jakiejkolwiek postaci bez pisemnej
zgody autora oraz wydawcy.
Redakcja I: Daria Jędrzejek | @daria.jedrzejek
Redakcja II: Klaudia Leszczyńska | @klaudialeszczynskaautorka
Skład, korekta po składzie, wersja elektroniczna:
Katarzyna Amber | @katarzyna_amber_autorka
Oprawa graficzna i opracowanie graficzne środka:
Daria Jędrzejek | @flame.design.studio
Wydawnictwo Ruby Nigrum
@mklaudiamax
ISBN 978-83-966970-8-0
2023, Wydanie I
Życie pisze różne scenariusze. Coś, co dla Ciebie jest błahostką, w czyichś oczach może okazać się problemem nie do przejścia. Pamiętaj, że czasem wystarczy szczere słowo wsparcia, by ta osoba odnalazła światełko nadziei.
Dziękuję za każdą rozmowę.
Rozdział 1
Gaja
Z
ulgą zamknęłam za sobą drzwi, o które oparłam się plecami, w ułamku sekundy odcinając się od przytłaczającej codzienności i ciążących na mnie obowiązków. Pragnęłam być tylko w jednym miejscu, otulona silnymi ramionami i płynącą z nich miłością. Rozkoszowałam się zapachem perfum Olega, których ostry aromat, podsycony nutą słodyczy, unosił się w powietrzu, a wyczekiwanie i tęsknota urosły w siłę od tego odurzającego połączenia.
Oleg, mężczyzna ze snów, którego przenikliwe, zielone spojrzenie łagodniało za każdym razem, gdy jego wzrok sięgał mojej osoby. Zmysłowy głos stawał się seksownie ochrypły, gdy pożądanie brało górę nad jego przyzwoitością. Umięśnione ciało zwykle było osłonięte szytym na miarę garniturem, jednak gdy opuszczał mury biura, porzucał sztywny styl, by odnaleźć się w wygodnym, ale przyciągającym wzrok kobiet stroju. Mój wzrok, który posyłał do mojego umysłu kuszące sceny tego, co kryje się pod skórzaną kurtką, zwykłą koszulką i dżinsowymi spodniami. Uwielbiałam te dwa bieguny jego osobowości: za dnia poważny biznesmen, który prowadzi twardą ręką sieć hoteli i restauracji, człowiek o szczerym sercu, inwestor podający pomocną dłoń początkującym przedsiębiorcom. Po pracy uśmiechnięty, kulturalny i pełen energii człowiek, który porywa damskie serca.
A w nocy… Poczułam ucisk w podbrzuszu na samo wspomnienie pociągającego uśmiechu i niebezpiecznego błysku w zielonych oczach, a widok trzymanego w dłoni krawata wywoływał we mnie przyjemny dreszcz oczekiwania. Krawat był jednym z bardziej niewinnych rekwizytów, wykorzystywanych podczas sprawdzania naszych granic, które przekraczaliśmy śmiało i w pełnym zaufaniu.
– Kocham cię, mała.
Uwielbiałam, gdy tak się do mnie zwracał. Ubóstwiałam jego niski głos, szepczący do mojego ucha czułe wyznania o tym, co miał ochotę ze mną zrobić, gdy tylko będziemy sami. Nieprzerwanie tęskniłam za jego obecnością. Oleg był niezbędnym mi do życia powietrzem, krwią tłoczącą się w sercu, uruchamiającą spragniony jego bliskości organ. To dla niego budziłam się rano i to jego widziałam przed zapadnięciem w sen. Czuły dotyk mnie rozpalał, drwiący uśmiech obiecywał wspólne uniesienia, zielone oczy ukazywały troskę, a silna osobowość zapewniała bezpieczeństwo, którego dopiero przy nim doznałam.
Kochałam go. Całą sobą, bezgranicznie, jak jeszcze nigdy w życiu...
Pieszczota miękkich ust, którą poczułam na karku, oderwała mnie od podziwiania zasnutego mgłą Krakowa. Przymknęłam powieki, delektując się dotykiem męskiej dłoni na mojej szyi, która przesuwała się coraz niżej, by powoli i metodycznie rozpinać guziki szerokiej koszuli, mojej ulubionej, w której chodziłam po mieszkaniu. Zacisnęłam palce na parapecie, gdy ledwo odczuwalne muśnięcie na napuchniętym wzgórku piersi posłało iskry przyjemności wzdłuż mojego kręgosłupa, boleśnie kumulując się w okolicy spragnionej dotyku kobiecości. Subtelny chłód pieścił moje ciało, odkrywane centymetr po centymetrze przez cierpliwe i znajome dłonie. Uśmiechnęłam się, czując pod palcami obrączkę, która połyskiwała na serdecznym palcu Olega. Za każdym razem zachwycałam się, jak cudownie prezentuje się ten niewielki symbol naszej miłości na jego dłoni…
Poczułam ucisk na szyi. Mocny, brutalny i odbierający oddech. Silna dłoń miażdżyła moje gardło, w żaden sposób nie reagując na paznokcie rozrywające szorstką skórę. Próbowałam krzyczeć, jednak to było daremne. Nie mogłam nabrać powietrza, obraz robił się niewyraźny, a moje próby wyrwania się z morderczego chwytu były coraz słabsze.
– Oleg… – zdołałam wyszeptać.
Nagle znalazłam się w górze. Dławiłam się od nacisku na krtań, wierzgałam w powietrzu nogami, podczas gdy ręce w jakiś sposób próbowały oderwać silne palce od mojej szyi. Poczułam pchnięcie i uderzenie o coś twardego, a ból rozsadził mój umysł. Ktoś chwycił moją głowę i z całej siły cisnął nią o ramę łóżka. Moja świadomość poddała się, wola walki odeszła, nieznana dotąd siła ciągnęła mnie w ciemność, w której nie dostrzegłam nawet niewielkiego światełka nadziei na szczęśliwą przyszłość u boku Olega...
Otworzyłam gwałtownie oczy i instynktownie spojrzałam w lewo. Jakiś dźwięk rozniósł się echem po niewielkiej sypialni i dopiero po chwili dotarło do mnie, że to mój paniczny krzyk przerwał ciszę.
– Oleg!
Chwiejnym krokiem podeszłam do leżącego na podłodze mężczyzny i padłam przy nim na kolana. Krew… Sączyła się z jego brzucha, piersi, z rozerwanej tętnicy udowej i rozciętej głowy. Zmasakrowana chaotycznymi ciosami twarz była blada, powieki zamknięte, usta nieruchome.
– Oleg? – wyszeptałam słabo, z niedowierzaniem, jakbym próbowała przekonać siebie, że to nie przy mojej miłości właśnie klęczę.
Tyle krwi…
Wyciągnęłam dłoń, by sprawdzić jego tętno i zamarłam. Całą dłoń miałam w czerwonej i lepkiej cieczy. Zerknęłam niżej i stłumiłam krzyk przerażenia. Biała koszula, którą miałam na sobie, przesiąknięta była ciemną posoką. Poczułam słabość, ostatki sił mnie opuściły i osunęłam się bezwładnie na nieruchome ciało.
Nie oddychał… Oleg nie oddychał.
– Kochanie, błagam… – Zmusiłam dłoń do wykonania niewielkiego ruchu i pogłaskałam jego poraniony policzek. – Co się stało…?
Krzyknęłam, gdy poczułam szarpnięcie. Nagle leżałam obok mojego męża, ale nie byłam w stanie nic dostrzec. Silny cios zamroczył mnie tak mocno, że straciłam orientację w czasoprzestrzeni. W końcu zemdlałam, ale czy nadal leżałam na przesiąkniętym krwią dywanie? A może minęło już wiele godzin i bezpowrotnie utraciłam szansę, by pomóc Olegowi? Wtem poczułam ucisk na gardle. Czyjeś silne dłonie próbowały odebrać mi życie. Nie mogłam na to pozwolić, musiałam walczyć! Miałam dla kogo!
Kopnęłam napastnika kolanem, a przeciągły skowyt wywołał we mnie cień satysfakcji, jednak zanim zdążyłam cokolwiek zrobić, nacisk na szyi się nasilił.
– Głupia suka. – Usłyszałam znajomy głos i szarpnęłam się mocniej. On mnie zabije… – Myślisz, że to koniec? – warknął wściekle prosto w moją twarz.
Jedną rękę przesunął w dół, rozrywając moją koszulę. Dostrzegłam błysk furii w jego oczach, w kąciku jego ust zebrała się ślina, a język przesunął się po wyszczerzonych w ohydnym uśmiechu zębach.
– Nie powinnaś wracać, nie powinnaś się stawiać, szmato. – Wrzasnęłam, gdy poczułam ostre ukłucie w okolicy brzucha. – Pożałujesz, zabiorę ci wszystko!
Gwałtowne wybudzenie z koszmaru wywołało bolesny ucisk w skroniach, a skąpany w ciemności pokój zawirował niebezpiecznie. Ze strachem spojrzałam w lewo, podrywając się do siadu, podczas gdy moje szaleńczo bijące serce za chwilę miało wyrwać się z piersi. Poczułam skurcz w podbrzuszu i od razu przyłożyłam tam obie dłonie, z całych sił próbując opanować szargające mną nerwy.
– Spokojnie. Oddychaj – nakazałam sobie i pomasowałam kłujący brzuch. – Spokojnie, ziarenko – wyszeptałam do rosnącej pod moim sercem istotki. – Już wszystko w porządku…
Skurcze słabły, a ja skupiłam się na otaczającej mnie przestrzeni. Leżałam sama we własnym łóżku, w skołtunionej i przepoconej pościeli, a zza zamkniętych drzwi płynęły ciche nuty znajomej melodii. Podniosłam się powoli i ignorując wiszący na krześle szlafrok, wyszłam z sypialni. Od razu rozpoznałam One more night od Maroon 5, jedną z najczęściej słuchanych przez Olega piosenek. Odetchnęłam z ulgą, wpatrując się w plecy pochylającego się nad biurkiem mężczyzny.
Szare dresy były jedynym elementem jego ubioru. Szerokie i umięśnione plecy pracowały przy każdym jego ruchu, a wytatuowana łopatka przyciągała wzrok. Ponownie zapragnęłam wodzić ustami po misternym wzorze, w takt pieszczących jego ciało dłoni. Bicepsy napięły się, gdy mężczyzna oparł się o biurko, ukazując siłę w nim drzemiącą i odetchnął ciężko, co podkreśliło zmęczenie, które ostatnio go nie opuszczało. Przesunął zapełnione szkicami projektów papiery i wygrzebał jeden z nich, przyglądając mu się chwilę dłużej.
Podeszłam cicho do Olega i objęłam go w talii, muskając paznokciami wyrzeźbiony brzuch. Westchnęłam cicho, czując jak Oleg chwyta moją dłoń i unosi ją do ust, a pocałunek na jej wnętrzu wywołał rozkosz i szczęście, jakie nieustannie mi dawał.
– Nie możesz spać? – wyszeptał niskim głosem i pociągnął mnie lekko, a następnie posadził na krawędzi masywnego biurka. – Znowu miałaś koszmar – dodał, gdy spojrzał mi w oczy. – Musimy iść do psychologa.
– Nie. – Pokręciłam głową, jakbym chciała podkreślić pewność odpowiedzi, a tak naprawdę drżałam na myśl o tym, do czego te sny doprowadzą. – Poradzę sobie. Minęły tylko trzy miesiące, daj mi jeszcze trochę czasu.
– Po prostu się martwię. – Oleg pocałował mnie delikatnie. – I boję. O was… – wyjaśnił, kładąc dłoń na moim podbrzuszu. – Zbyt często budzisz się w nocy zlana potem, a przerażenia w twoich oczach nigdy nie powinienem dostrzec. Przepraszam. – Oparł się o moje czoło, jak zawsze, gdy dopadały go wspomnienia.
Na początku próbowałam walczyć z jego poczuciem winy, która nijak miała się ku prawdzie. Oleg nie mógł wiedzieć, że Jędrzej posunie się do czegoś tak brutalnego i zaatakuje mnie w hotelu, podczas gdy jedynie interwencja lokatorów z apartamentu obok uratowała mnie przed śmiercią z rąk tego psychopaty. Żadne z nas tego nie przewidziało. Przestałam tłumaczyć Olegowi, że w jego hotelu może zameldować się ktokolwiek i to nie jest jego obowiązkiem, by sprawdzić każdego klienta. Skończyłam z przekonywaniem go, że musiał spotkać się z Iloną i tylko to sprawiło, że wyszedł z pokoju. To były interesy, nie jego wola. Dokładnie pamiętałam jego spojrzenie, gdy wychodził z naszego apartamentu, pełne napięcia i pożądania pomieszanego z żalem i wyrzutami sumienia. Na trzydzieści pięć minut, które odbiło się echem na moim mężczyźnie.
I na mnie...
Skapitulowałam. W takich sytuacjach po prostu obejmowałam go, gładząc czule miękkie włosy, w których powoli dostrzegałam niewielkie siwe pasma, starając się pokazać mu, jak mocno go kocham i jak jestem wdzięczna za szansę nam daną. Jak bardzo mu ufam i wierzę, że mnie ochroni. Nas ochroni. Tym gestem uświadamiałam mu, jak szczęśliwa jestem, ponieważ przeznaczenie postawiło go na mojej drodze, zsyłając na nas błogosławieństwo i miłość, o której mogłam tylko pomarzyć podczas pisania kolejnej historii.
– Kocham cię – wyszeptałam prosto do jego ucha, a po chwili przygryzłam jego płatek. – Proszę, przestań się obwiniać.
– Nie powinienem… – Zamknęłam jego usta pocałunkiem. Długim, czułym i pełnym błagania o więcej. – Gaja – mruknął cicho, z napięciem w seksownym głosie. – Przepraszam.
– Powiem tak – rzuciłam ostro, a Oleg spojrzał na mnie niepewnie. – Masz dwa wyjścia. – Tym razem zielone oczy zmrużyły się podejrzliwie. – Albo dajesz mi tak intensywny orgazm, że na całą kamienicę będę krzyczeć twoje imię, albo…
Nie zdążyłam dokończyć, bo pchnął mnie delikatnie na biurko i natychmiast zerwał ze mnie figi, by dopaść do mojej spragnionej jego dotyku kobiecości. Odrzuciłam głowę, gdy nad wyraz zwinnym językiem dawkował mi słodką torturę, zaciskałam dłonie na skraju blatu, czując mocne ssanie na łechtaczce, a każda sekunda wywoływała rozkoszny ucisk w moim wnętrzu i byłam już gotowa błagać, by Oleg znalazł się we mnie, gdy intensywność jego gestów zamieniła się w głęboką namiętność.
– Albo? – wychrypiał, odsuwając się na ułamek sekundy. Pisnęłam cichutko, gdy przesunął językiem po złaknionym dotyku guziczku. – Jaka jest druga opcja?
– Nie było. Liczyłam, że nie dasz mi na nią szansy.
– Cwaniara. – Gardłowy pomruk wywołał przeszywający mnie dreszcz. – I co, nadal chcesz krzyczeć?
– Postaram się nie – wyszeptałam w konspiracji. – Sąsiedzi i tak mają nas dosyć.
– Jakoś mało mnie to interesuje.
Roześmiałam się, gdy chwycił mnie w ramiona i zaniósł na niewielką sofę, która była wręcz idealna do namiętnego ujeżdżania tego faceta. Już dawno przesunęliśmy na bok stolik z lampką, który notorycznie przeszkadzał postawnemu Olegowi, a i ja byłam zadowolona z takiego obrotu sprawy, bo mogłam bez najmniejszego problemu kucać przed nim i... No cóż, przynosić nam obojgu radość. Jednak nie tym razem. Po chwilowej zabawie twardym i gotowym penisem Olega, usiadłam na nim, mrucząc cicho prosto w jego usta, jak zawsze, gdy czułam rozkoszne rozpieranie.
– Czy ja kiedyś przyzwyczaję się do twoich rozmiarów?
– Oby nie, bo uwielbiam patrzeć na twoją twarz, gdy bierzesz go w siebie.
– Tylko na to lubisz patrzeć? – zapytałam i odsunęłam się, dając mu widok na moje falujące od głębokich oddechów piersi, które uwolnione z satynowej koszulki, natychmiast doznały pieszczot jego dłoni.
– Na całą ciebie. Za każdym razem podziwiam, jak twoje ciało reaguje na mój dotyk, jak policzki rumienią się od mojego spojrzenia, a oczy błyszczą za każdym razem, gdy dostrzegasz moją miłość.
– Cały czas ją widzę – wyznałam, przerywając na chwilę erotyczny taniec na jego biodrach.
Oleg uśmiechnął się, a kąciki jego oczu przyprószyły niewielkie zmarszczki, jednak nie mogłam dłużej ich podziwiać. Musiałam przyznać, że miękkie i zachłanne usta potrafiły skutecznie odwrócić moją uwagę, nawet gdy ponownie wziął mnie w silne ramiona i tym razem to ja siedziałam na sofie, a on kucał przede mną, poruszając się nieprzerwanym, intenywnym rytmem.
– O tym właśnie mówię. – Oleg przygryzł moją wargę. – Cały czas iskrzą milionem gwiazd. Są piękne...
– Romantyk z ciebie, panie Dolny – wyszeptałam w przerwie namiętnego pocałunku.
– Tylko przy tobie, pani Dolna.
– To był piękny dzień... – wspomniałam cichy ślub.
– Zgadzam się, moja piękna żono…
Przymknęłam oczy. Nasza wymiana zdań odsuwała w czasie kumulujące się spełnienie, ale te nieubłaganie wyciągało miękkie skrzydła rozkoszy, a ja nie miałam zamiaru dłużej z tym walczyć.
– Tak samo jak każdy, który mam szczęście spędzać przy tobie – dokończył swoją myśl, spijając z moich ust ciche westchnienie.
Nie potrafiłam mu odpowiedzieć. Właśnie taki był Oleg, czarujący i szarmancki, a jego urok osobisty i ciepło topiły serce, i to nie tylko moje. Zwykle znajdowałam słowa, którymi opisałabym, jak bardzo mi na nim zależy, ale teraz... krzyknęłam. Głośno, nawet bardzo głośno, po czym natychmiast zacisnęłam usta, co zintensyfikowało przechodzący przez moje ciało orgazm. Uśmiechnęłam się z rozmarzeniem, gdy poczułam, jak Oleg dochodzi w moim wnętrzu, by za chwilę opaść na moje piersi i zamruczeć rozkosznie od niedawnego spełnienia. Uniosłam jego dłoń, na której połyskiwała złota obrączka i złożyłam na niej krótki pocałunek.
– To naprawdę był piękny dzień… Skromny, cichy i cudowny. Idealny.
Oleg posłał mi pełne uwielbienia i miłości spojrzenie, by zaraz w jego zielonych tęczówkach rozbłysnął łobuzerski ognik.
– Kiedy powiesz swoim dziewczynom, że ich Tessa stała się panią Dolną?
– Chyba nigdy, bo mnie spalą na stosie za ukrywanie tego – mruknęłam ze strachem. – Albo wystrzelą w kosmos, mają wybujałą wyobraźnię.
Oleg roześmiał się i musnął ustami mój obojczyk, ale gdy zerknął na mnie, w jego oczach widziałam jedynie powagę i strach.
– Co ci się śniło? Znowu to samo?
– Tak, sytuacja z hotelu – przyznałam, a na dnie mojego serca wylądował ciężki kamień.
Nie mogłam mu powiedzieć o koszmarze, w którym to on grał główną rolę. Już którąś noc z kolei widziałam skąpane we krwi ciało Olega, ale zwalałam to na karb scen, które zapisałam w swoich książkach. Nie ukrywałam tego, że wydarzenia sprzed trzech miesięcy odbiły się na mnie nieprzyjemnym echem, ale wierzyłam, że przy Olegu będę mieć siłę, by sobie z nimi poradzić.
– Gaja...
– Nie gajuj mi tu – przerwałam mu bojowo. – Przestań się obwiniać. Oleg, pod moim sercem rośnie twoje dziecko i naprawdę nie chcę, by jego tatę trawiły wyrzuty sumienia. Jesteś przy mnie, kochanie, a ja w twoich ramionach jestem w najbezpieczniejszym miejscu na świecie i nic tego nie zmieni, rozumiesz? Kocham cię – wyszeptałam prosto w jego usta. – Proszę, mój udręczony aniele, zapomnij o przeszłości.
Zamruczałam, czując łaskoczący dotyk na szyi, którego szlak schodził coraz niżej, jakby w niemej odpowiedzi na moją prośbę, aż miękkie usta z miłością obcałowywały moje podbrzusze, a kilkudniowy, drapiący zarost rozniecał na nowo iskierki podniecenia w moim ciele.
– Nie mogę się doczekać, aż cię zobaczę, ziarenko.
– Wiesz… Chyba musimy przemyśleć, jak mówimy do naszej córki, bo jest już trochę większa, niż ziarenko – zauważyłam z rozbawieniem.
– Tak ją nazwałaś i mam zamiar tak do niej mówić, aż się urodzi i wezmę ją na ręce – wymruczał Oleg w przerwach między czułymi muśnięciami.
Nie panowałam nad łzami wzruszenia. Widziałam tęskny uśmiech, zdobiący jego twarz. Czułam masujące mój brzuch dłonie i słyszałam cichą melodię, płynącą z ust Olega. W tamtym momencie nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że pogrywające ze mną przez te wszystkie lata życie, postanowiło w końcu dać mi szczęście, którego tak bardzo od zawsze pragnęłam.
– Będziesz idealnym tatą.
Drwiący uśmiech wypłynął na usta Olega, co natychmiast posłało falę gorąca do mojego serca. Męska dłoń zsunęła się niżej, na mokrą po niedawnym stosunku kobiecość, a delikatne palce ponownie rozpoczęły moją wędrówkę ku spełnieniu.
– Tatą... Mężem. Kochankiem. Pokazać ci? – zakończył rozbrajająco, co wywołało we mnie radosny śmiech, który po chwili zamienił się w pełne napięcia pojękiwania.
Próbowałam odepchnąć jego dłoń, bo intensywność doznań była zbyt duża, ale moja próba zakończyła się solidnym fiaskiem i donośnym hukiem szklanego świecznika, który z impetem strąciłam. W tym samym momencie usłyszałam głuche uderzenia, na pewno płynące od sąsiadki z dołu i roześmiałam się, co natychmiast wykorzystał Oleg. Doszłam z krzykiem, zaciskając powieki ze wstydu i czując drżącego od tłumionego rechotu Olega.
– Oni nas stąd eksmitują – wyszeptałam z przerażeniem.
– Dobrze, że u mnie kończy się remont, a za jakiś czas wprowadzimy się do naszego domu. Nadal masz gęsią skórkę – mruknął z zadowoleniem.
– Nic dziwnego – odparłam sennie. – Specjalnie to zrobiłeś, draniu.
– Wiem, co cię usypia. – Znowu wyczułam w jego głosie satysfakcję. – A sąsiadką się nie przejmuj, ma do mnie słabość.
– To już wiem, dlaczego tak często wali w naszą podłogę: jest zazdrosna! Ale cię nie oddam.
– To dobrze, bo nie wiem, jakbym się wydostał ze szponów siedemdziesięcioletniej panienki – powiedział poważnie.
– Oleg! Zachowuj się!
– Masz rację. – Chwycił mnie w ramiona i ruszył w stronę sypialni. – Przecież na kanapie spać nie wypada.
Nie miałam pytań. Oszalałam na jego punkcie, zwariowałam ze szczęścia, byłam pijana miłością i byłam gotowa zrobić wszystko dla tego mężczyzny. A tymczasem wtuliłam się w jego twardy tors i zanurzyłam się w spokojnym, pełnym cudownych mar śnie.