9,99 zł
Sycylijski milioner Rocco Barberi nie zrobił nic, by się dowiedzieć, dlaczego żona go opuściła. Dwa lata później otrzymuje od niej pozew o rozwód. Wówczas stawia warunek: podpisze dokumenty, jeśli najbliższy weekend żona spędzi z nim w Monako i będzie udawała, że znowu są razem. Nicole wie, że Roccowi chodzi tylko o interesy, lecz może te dwa dni będą okazją, by znów się do siebie zbliżyli…
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 139
Tłumaczenie:Monika Łesyszak
Rocca Barberiego rozsadzała złość jak nigdy dotąd. Słynął z opanowania. Doskonałe sycylijskie rysy nigdy nie zdradzały żadnych emocji. Jego rywale w interesach twierdzili, że mógłby zostać światowym mistrzem pokera. Dlaczego więc teraz wrzał gniewem, stojąc przed małą galerią sztuki w zapadłym kornwalijskim miasteczku? Z powodu żony, która go porzuciła, nie bacząc na jego reputację, niepomna, ile dla niej zrobił.
Stała tyłem do niego, oglądając jakiś wazon. Gęste, ciemne loki leżały na jej plecach, w naturalny sposób kierując wzrok ku wąskiej talii i apetycznej krągłości pośladków.
Kiedy wkroczył do środka, głośno zadzwonił dzwonek. Napotkawszy jego spojrzenie, zaszokowana, zamarła w bezruchu. Rocco z ponurą satysfakcją odnotował niedowierzanie w zielonych oczach, które niegdyś go oczarowały. Gwałtownie zaczerpnęła powietrza. Spostrzegł też, że palce jej drżą przy odkładaniu wazonu. Pomyślał, że to dobrze.
– Co tu robisz? – spytała prawie bez tchu.
Rocco celowo milczał przez chwilę, żeby zwiększyć napięcie.
– Dopiero co przysłałaś mi pozew o rozwód, Nicole – przypomniał po dłuższym czasie. – Na co liczyłaś? Że przepiszę ci połowę majątku i puszczę wolno?
Nicole poczerwieniała jak osoba nieświadoma swoich walorów. Patrząc, jak odgarnia z twarzy niesforny kosmyk, Rocco poczuł przypływ pożądania. Czy włożyłaby coś bardziej kuszącego niż wyblakłe dżinsy i cienka biała bluzka, zbyt dokładnie zakrywająca wspaniały biust, gdyby wiedziała, że ją odwiedzi?
– Oczywiście, że nie – zaprotestowała słabo. – Myślałam tylko… że mnie uprzedzisz.
– Tak jak ty przed odejściem czy żądaniem rozwodu? Twoje postępowanie wskazywało, że lubisz niespodzianki, dlatego przyjechałem nieoczekiwanie.
Nicole o mało nie zemdlała, nie tylko dlatego, że rzucił jej w twarz straszliwe oskarżenie o chciwość. Lodowate spojrzenie Rocca wywołało burzę mieszanych uczuć i kompletnie zbiło ją z tropu. Nie widziała Rocca Barberiego od dwóch lat, a działał na nią tak samo jak zawsze, może nawet silniej. Zapomniała, że potrafi zdominować całą przestrzeń wokół siebie, gdziekolwiek wkroczy. Zrobiła, co w jej mocy, żeby zapomnieć mężczyznę, którego kochała, nawet jeśli poślubił ją wyłącznie z obowiązku. Przypuszczalnie oczekiwała zbyt wiele. Związek bogatego mężczyzny z biedną dziewczyną z nizin społecznych od początku był skazany na rozpad.
Przypomniała sobie szum wokół ich ślubu, który w owym czasie wzbudził wielką sensację. Doskonale pamiętała nagłówki w gazetach: „Sycylijski miliarder żeni się ze sprzątaczką” i nieuchronne późniejsze: „Żałosny koniec bajkowego małżeństwa”.
Faktycznie skończyło się tak gwałtownie, jak się zaczęło. Przepaść między nimi urosła do takich rozmiarów, że nie widziała drogi powrotu. Po utracie dziecka nie mieli już żadnych powodów, żeby zostać razem. Odeszła, bo musiała, żeby przeżyć.
Powtarzała to sobie wielokrotnie każdego dnia po opuszczeniu Sycylii. Choć cierpiała męki, przez całe miesiące nie odbierała listów ani telefonów od Rocca. Nie znalazła innego sposobu na zebranie odwagi do ostatecznego rozstania. Po roku doszła do wniosku, że Rocco przyjął do wiadomości, że będzie im lepiej osobno. Tymczasem nagle stanął na progu jej sklepu i ponownie wkroczył w jej życie. Jej serce rozdzierał tak straszliwy ból, że ledwie mogła oddychać.
Nie pozostało jej nic innego, jak przypominać sobie krótki małżeński epizod – nie bajkowy, zmyślony przez dziennikarzy, lecz prawdziwy, znacznie smutniejszy. Sycylijski miliarder dyktował jej nawet sposób ubierania. Traktował ją jak zbędny drobiazg, który musiał zakupić wbrew woli.
Mimo tej świadomości nie potrafiła oderwać wzroku od muskularnej sylwetki w drogim grafitowym garniturze. Śnieżnobiała koszula pięknie kontrastowała z oliwkową cerą. Czyżby liczyła na to, że z czasem nabierze odporności na jego urok? Tak, tylko ta nadzieja pozwalała jej co rano wstać i w miarę normalnie funkcjonować. Najgorsze, że po dwóch latach znów zrobił na niej piorunujące wrażenie. Wyglądał jeszcze wspanialej niż kiedykolwiek, jakby czas dodał mu urody. Spojrzenie lśniących błękitnych oczu, świadczących o pochodzeniu od greckich przodków, nadal rzucało na kolana. Rozbierały kobietę wzrokiem, jeszcze zanim jej dotknął.
Kiedy ostatni raz go widziała, czuła tylko ból.
Teraz serce biło tak szybko, jakby sam jego widok pobudził je do życia, a jej policzki płonęły. Wbrew logice powróciły wspomnienia najpiękniejszych chwil w jego ramionach. Zupełnie niepotrzebnie. Nigdy nic dla niego nie znaczyła, zwłaszcza od dnia, w którym straciła dziecko, które nosiła w łonie.
Przyrzekła sobie, że zachowa zimną krew. Posłała mu pytające spojrzenie i spytała z kamienną twarzą:
– Co mogę dla ciebie zrobić, Rocco? Jeżeli chciałbyś przedyskutować jakąś kwestię, czy nie sądzisz, że lepiej byłoby to zrobić za pośrednictwem prawników?
– Przyjechałem tu prosić cię, żebyśmy wyświadczyli sobie wzajemną przysługę.
– Małżeństwa w separacji nie wyświadczają sobie przysług.
Rocco zdawał sobie sprawę, że zaplanował moralny szantaż, ale jego fałszywa zielonooka żona w pełni na niego zasłużyła. Serce zaczęło mu szybciej bić. Uznał, że najwyższa pora, żeby zrozumiała, że kto wchodzi mu w drogę, musi za to zapłacić. Dlatego zamierzał otwarcie przedstawić swoje żądania jako warunek rozwodu.
Myślał, że łatwo mu pójdzie, ale nie przewidział, że Nicole po dwóch latach znów obudzi w nim pożądanie. Wyobrażał sobie, że będzie na nią patrzył z chłodnym dystansem jak na wszystkie byłe kochanki. Każda namiętność po nasyceniu nieuchronnie wygasała, ale nie ta. Nie rozumiał, dlaczego Nicole pociąga go bardziej niż ktokolwiek inny. Czy dlatego, że kiedyś włożył jej na palec obrączkę, która nadała związkowi głębszego znaczenia, niż przypuszczał?
– Wybacz, Rocco, ale nic dla ciebie nie zrobię. Rozwodzimy się, pamiętasz?
– Albo nie.
Nicole popatrzyła na niego niepewnie, wyraźnie zbita z tropu.
– Zgodnie z literą prawa do uzyskania rozwodu wystarczą dwa lata mieszkania osobno – przypomniała.
– Znam ten przepis, ale wymaga zgody obydwu stron. Pomyśl o tym, że mogę odmawiać ci jeszcze przez wiele lat.
Nicole wychwyciła groźbę w jego głosie. Najchętniej uciekłaby tak daleko, żeby nigdy jej nie znalazł. Zaraz jednak przypomniała sobie, że nie warto słuchać podszeptów instynktu. Zawsze prowadził ją przy nim na manowce. Pchnął ją w jego ramiona i do jego łóżka, chociaż wiedziała, że interesuje go wyłącznie seks. Czas pokazał, że miała rację.
Dorosła i dojrzała od czasu, kiedy oczarował ją potężny szef.
Jako niewinna, młodziutka sprzątaczka uwierzyła w słodkie kłamstwa płynące ze zmysłowych ust. Posłusznie zakładała rozcinane majtki, żeby mógł wsunąć w nie wprawne palce. Kupował je dla niej w sklepach z akcesoriami erotycznymi w słynnej londyńskiej dzielnicy rozpusty, Soho. Udawała, że cieszą ją takie wyuzdane prezenty, żeby sprawić mu równie wielką przyjemność, jak on jej. Dokładała wszelkich starań, żeby być idealną kochanką w nadziei, że kiedyś zacznie mu na niej zależeć. Niestety wkrótce po odebraniu jej dziewictwa zaczął tracić zainteresowanie. Unikał jej w pracy. Nagle wzywały go pilne obowiązki i podróże służbowe. Ewidentnie szukał pretekstu, żeby odsunąć od siebie spragnioną kochankę. Prawdopodobnie szybko by ją odtrącił, gdyby natura nie interweniowała i nie wyznaczyła im niespodziewanie roli przyszłych rodziców.
Wzięła głęboki oddech i odpędziła bolesne wspomnienia. Zaczynała się przyzwyczajać do samotności. Żyła wprawdzie bardzo skromnie z dochodów z małej galerii, którą otworzyła dzięki dotacji lokalnych władz, ale wreszcie spełniała swoje marzenia. Zostawiła za sobą koszmar przeszłości. Nie potrzebowała miliardów Rocca Barberiego ani tym bardziej jego zimnego, nieczułego serca. Wyprostowała się i podniosła na niego wzrok.
– Dlaczego odmawiasz mi zgody na rozwód mimo ewidentnego rozpadu małżeństwa?
– Czy dlatego nie odpisywałaś na moje listy, że sama zadecydowałaś o jego rozwiązaniu?
– Oboje zdawaliśmy sobie sprawę, że to fikcja. Nie widziałam sensu, żeby ją dłużej przeciągać.
Rocco zesztywniał. Otworzył usta, żeby odpowiedzieć, ale w tym momencie zadzwonił dzwonek u drzwi. Po chwili do środka wkroczyła kobieta w średnim wieku. Chyba wyczuła napiętą atmosferę, bo zagadnęła z przesadną uprzejmością, charakterystyczną dla Anglików:
– Przepraszam, jeżeli przeszkadzam…
– Właśnie zamknęliśmy – oświadczył krótko Rocco.
Nicole otworzyła usta, ale nie zdążyła zaprotestować. Klientka wyszła z kolejnymi przeprosinami na ustach. Nicole zwróciła ku niemu zagniewane oblicze.
– Nie masz prawa wypraszać mi klientów! – wykrzyknęła z oburzeniem.
– Właśnie to zrobiłem – odparł bez cienia skruchy. – Daję ci wybór: albo odwrócę tabliczkę w drzwiach na informację, że sklep jest zamknięty, albo zgodzisz się spotkać ze mną po pracy. Nie życzę sobie, żeby ktoś nam znowu przeszkodził.
– A jeżeli odmówię?
– Niby dlaczego? Ponad wszystko pragniesz wolności. Zgoda na moje warunki to najlepszy sposób, żeby mnie ułagodzić.
Nicole zamarła w bezruchu, ponieważ przybrał dawny uwodzicielski ton, który działał jak pieszczota, gdy zarzucała mu ręce na szyję i okrywała jego twarz pocałunkami. Ale tamte chwile dawno odeszły w przeszłość. Nieważne, że jej ciało rozpaczliwie tęskniło za jego dotykiem. Musiała za wszelką cenę zwalczyć niepożądane tęsknoty.
Po namyśle przyznała mu rację. W każdej chwili mógł nadejść kolejny klient. Lepiej, żeby nie zastał w środku skłóconej pary. Nie pozostało jej nic innego, jak wyrazić zgodę, żeby w efekcie odzyskać wolność.
– Zgoda – odrzekła. – Pójdę z tobą po pracy na kawę. W porcie jest kawiarenka z biało-czerwonym szyldem. O tej porze będzie jeszcze otwarta. Rozpoznasz ją z daleka.
– Wykluczone. Nie interesuje mnie spotkanie w miejscu publicznym. Chcę cię odwiedzić w mieszkaniu. Przynajmniej zobaczę na własne oczy, na co zamieniłaś swój dom na Sycylii.
Nicole o mało mu nie wytknęła, że nie czuła się w luksusowej rezydencji Barberich jak u siebie, lecz jak w więzieniu. Wolała jednak nie drażnić Rocca. Doszła do wniosku, że jeżeli pokaże mu, gdzie mieszka, dotrze do niego, jak nisko sobie ceni wygody i bogactwa w porównaniu ze spokojem duszy.
– Dobrze. Mieszkam nad herbaciarnią przy Greystone Road, numer trzydzieści siedem – poinformowała. – Ale nie przychodź przed siódmą.
– Capisce.
W drodze do drzwi przystanął przed półką z ceramiką i wziął w rękę dzbanuszek z błyszczącej terakoty z uszkiem w kształcie wygiętych liści na gałązce cytrynowego drzewka. Wypukłe żółte owoce pokrywały powierzchnię na niebieskim tle – malarskiej wersji odległego morza. Powoli obrócił go w palcach, zanim zwrócił wzrok na Nicole.
– Świetne – pochwalił. – Przypomina mi Sycylię.
Nicole z bólem serca skinęła głową, żałując, że dokonał prawidłowego skojarzenia.
– Bo rzeczywiście mnie zainspirowała – potwierdziła.
– Może powinienem go kupić. Wygląda na to, że potrzebujesz dodatkowych klientów.
– Zwłaszcza kiedy wyrzucasz za drzwi dotychczasowych – wypomniała z kwaśną miną. – Niestety ten dzbanek nie jest na sprzedaż – dodała, wskazując jaskrawoczerwoną naklejkę.
Faktycznie zostawiła dla siebie ostatnią sztukę z kolekcji, którą zrobiła, kiedy wróciła z Sycylii ze złamanym sercem. Resztę sprzedała w mgnieniu oka, ale nie zamierzała o tym informować Rocca. Ani też o maleńkim, ręcznie haftowanym ubranku dla dzidziusia, które kupiła zaraz po pierwszym badaniu ultrasonograficznym w ciąży. Teraz leżało na dnie szuflady w sypialni, nadal zawinięte w cienką bibułkę. Przypuszczała, że nigdy się z nim nie rozstanie. Dzbanek planowała sprzedać, jak tylko wyschnie atrament na akcie rozwodu.
Rocco odstawił dzbanuszek na miejsce i przeniósł wzrok na Nicole. Pozostał najatrakcyjniejszym mężczyzną, jakiego w życiu spotkała. Spojrzenie zadziwiająco błękitnych oczu nadal przyspieszało jej puls, ale też przypominało najbardziej bolesne chwile, kiedy myślała, że nigdy nie dojdzie do siebie. W końcu zdołała stanąć na własnych nogach, samodzielnie, bez jego pomocy. Przyjęła do wiadomości, że nie są dla siebie stworzeni. Nadszedł czas, żeby i on zaakceptował tę prawdę.
Nagle zapragnęła, żeby już sobie poszedł, zanim łzy, które zaczęły jej napływać do oczu, wypłyną obfitym strumieniem. Nie chciała, żeby widział, jak rozpacza nad wszystkim, co straciła.
Tytuł oryginału: Bound to the Sicilian’s Bed
Pierwsze wydanie: Harlequin Mills & Boon Limited, 2018
Redaktor serii: Marzena Cieśla
Opracowanie redakcyjne: Marzena Cieśla
© 2018 by Sharon Kendrick
© for the Polish edition by HarperCollins Polska sp. z o.o., Warszawa 2019
Wydanie niniejsze zostało opublikowane na licencji Harlequin Books S.A. Wszystkie prawa zastrzeżone, łącznie z prawem reprodukcji części lub całości dzieła w jakiejkolwiek formie. Wszystkie postacie w tej książce są fikcyjne. Jakiekolwiek podobieństwo do osób rzeczywistych – żywych i umarłych – jest całkowicie przypadkowe. Harlequin i Harlequin Światowe Życie Ekstra są zastrzeżonymi znakami należącymi do Harlequin Enterprises Limited i zostały użyte na jego licencji. HarperCollins Polska jest zastrzeżonym znakiem należącym do HarperCollins Publishers, LLC. Nazwa i znak nie mogą być wykorzystane bez zgody właściciela. Ilustracja na okładce wykorzystana za zgodą Harlequin Books S.A. Wszystkie prawa zastrzeżone.
HarperCollins Polska sp. z o.o.
02-516 Warszawa, ul. Starościńska 1B lokal 24-25
www.harpercollins.pl
ISBN 9788327645005