39,90 zł
Ta książka cię zainspiruje. Odmieni twoje życie w sposób, którego sobie nawet nie wyobrażasz, a który w pełni pojmiesz, dopiero kiedy przeczytasz ostatnią stronę. Wpłynie również na to, jak postrzegasz swoją rolę jako przywódcy, czyli w jaki sposób przewodzisz w domu, w pracy, w lokalnej społeczności... a zwłaszcza w jaki sposób zarządzasz samym sobą.
Każdy z nas rodzi się, aby być liderem, nawet jeśli przewodzimy jedynie samemu sobie. W końcu ktoś musi cię motywować, żebyś każdego dnia wstał z łóżka. A tym kimś jesteś ty.
Wielka Piątka opowiedziana jest z perspektywy Thomasa Derale’a, człowieka uważanego przez otaczających go ludzi za największego przywódcę na świecie. W wieku pięćdziesięciu pięciu lat Thomas dowiaduje się, że umiera. Jednak nawet poprzez coś tak osobistego i ostatecznego jak własna śmierć udaje mu się zainspirować wszystkich dookoła, by żyli pełnią życia.
Zasady zawarte w niniejszej książce, takie jak tytułowa Wielka Piątka czy Dzień Warty Skatalogowania, pozytywnie wpłynęły na czytelników na całym świecie, którzy zastosowali zdobytą wiedzę do własnego życia i własnych unikatowych okoliczności, uzyskując w ten sposób równie niepowtarzalne efekty.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 222
Tytuł oryginału: THE BIG FIVE FOR LIFE
© Copyright © 2007, 2012 by John P. Strelecky
© Copyright for the Polish edition: 2019 Wydawnictwo Aktywa
Projekt i wykonanie okładki: Grzegorz Kalisiak
Redakcja: Bartosz Szpojda
Korekta: Halina Gołąb-Witold
Tłumaczenie: Alicja Laskowska
ISBN 978-83-954515-6-0
Dystrybucja: www.wydawnictwoaktywa.pl
Wydawnictwo AktywaPiotr Witold
Informacje na temat przywódców można znaleźć w setkach książek do historii oraz niezliczonych muzeach na całym świecie, jednak dowiesz się tam głównie, jak polec na tym polu. Kto zabił najwięcej ludzi? Kto wspiął się na szczyt władzy, posuwając się do podstępu i oszustwa? Kto wybudował sobie największą świątynię, wykorzystując do tego niewolniczą siłę roboczą? Źli przywódcy najwyraźniej stanowią ciekawe studium ludzkiego charakteru. Nie znajdziesz tu jednak niczego, co warto byłoby naśladować.
W dzisiejszym świecie internet, czasopisma, gazety i telewizyjne wiadomości obfitują w najnowsze przykłady złego zarządzania. Kto sfałszował sprawozdania finansowe i zostawił tysiące pracowników z zerami na kontach emerytalnych? Kto wziął milionowe łapówki, a potem uciekł z kraju, nie wywiązawszy się ze swoich obowiązków względem potrzebujących ludzi? Kto otrzymał wielomilionowe premie pomimo zwolnienia tysięcy ludzi, którzy i tak pracowali za szokująco niskie stawki?
Gdzie więc powinniśmy się zwrócić, żeby dowiedzieć się, co to znaczy być dobrym przywódcą?
Odpowiedź jest prosta: do osób, których historia prawdopodobnie nie została nigdzie spisana; do tych, którzy są zajęci robieniem niesamowitych rzeczy we wszystkich zakątkach świata. Wiem, że tacy ludzie istnieją, gdyż pewnego mroźnego, śnieżnego poranka poznałem jednego z nich na stacji kolejowej w Chicago. Jego firmy przynosiły ogromne zyski, pracownicy go uwielbiali, a jeśli było trzeba, jego klienci czekali całymi tygodniami, żeby nawiązać z nim kontakt.
Nazywał się Thomas Derale. Zmarł tragicznie w wieku pięćdziesięciu pięciu lat i nawet poprzez coś tak osobistego i ostatecznego jak własna śmierć udało mu się pozostać źródłem inspiracji dla wszystkich dookoła. Oto opowieść o tym, kim był, jak przewodził ludziom i w jaki sposób opuścił ten świat. Oto sekrety, których mnie nauczył.
— Joe
Ściągnąłem plecak z ramienia i położyłem go na ziemi. Przepięknie, pomyślałem, podziwiając rozciągający się przede mną krajobraz. Aż brak mi słów. Kobiety, które poznałem w pociągu, miały rację. Droga na szczyt nie należała do łatwych, ale z pewnością było warto. Sięgnąłem do bocznej kieszeni plecaka po butelkę z wodą i zaspokoiłem pragnienie.
Otaczały mnie same szczyty gór i doliny. Z tej wysokości mogłem dostrzec małe rolnicze miasteczka porozsiewane na otwartym terenie. Gęste lasy — podobne do tego, który sam musiałem przemierzyć w drodze na szczyt — pokrywały większość zboczy. Nie planowałem robić sobie wolnego na chodzenie po górach, ale australijscy podróżnicy, na których wpadłem w pociągu, bardzo zachwalali okolicę. Dobrze, że dałem się namówić.
Nagle znów pomyślałem o Thomasie. U niego i u Maggie musi się dziać coś ważnego, bo pojawił się dziś w moich myślach już dobrych kilkanaście razy. Muszę wejść wieczorem na maila i sprawdzić, czy nie przesłał mi jakiejś wiadomości.
Przez ostatnie parę lat nauczyłem się, że jeśli ktoś przychodzi mi na myśl z podobną częstotliwością jak dzisiaj Thomas, to coś było na rzeczy. Prawie zawsze zwiastowało to dobre wieści.
Kolejny raz objąłem wzrokiem otaczający mnie krajobraz i wciągnąłem do płuc czyste górskie powietrze. Byłem właśnie w trakcie czteromiesięcznej podróży przez Hiszpanię, która obfitowała w podobne momenty. Wspaniała architektura, przyjaźni ludzie, zapierające dech w piersiach widoki… I o to chodzi, stwierdziłem w myślach. Jak to mawia Thomas, każdego dnia odrobinę wyżej na wznoszącej się krzywej życia. Każdego dnia coraz bliżej mojej Wielkiej Piątki.