Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
"Chciejcie byc skromni, zrozumiali, prości;
Panujcie myslą nad słuchaczów gminem
I budźcie w sercach pragnienie piekności.
Niechaj pieśń wasza będzie dobrym winem..."
Adam Asnyk, Publicznosć do poetów
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 63
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Jadwiga Anna Moras zd. Martuzalska Magdalena Pawłowska
na cekowskiej ziemi
Gminna Biblioteka Publiczna w Cekowie-Kolonii 2019
Wydanie I
Wstęp
Mariusz Chojnacki
Redaktor wydania, skład i korekta Laura Wojtysiak
www.cooldesigner.pl
ISBN 978-83-931905-1-5
SPIS TREŚCI
Słowo wstępne Mariusz Chojnacki
Wójt Gminy Ceków-Kolonia ................................................5
O sobie... - Jadwiga Anna Moras ...........................................6
O sobie... - Magdalena Pawłowska ........................................7
I Wiersze Jadwiga Anna Moras ............................................8
Pierwszy wierszyk Moje dzieci Tak daleko Wiatr Przemijającyczas Tęsknota Wiedza grzybiarza Zagroda Mała wioska Kucharz O chłopakach Wspomnienie Zdzisiu Stary dąb Owieczki Zima 2011 – 2012 Poranek Pogoda Leśniczy Koledzy Koń Mały ludzik Dziwny świat Bez tytułu Róża Dawno temu Kiedy ci się nudzi Euro 2012 Cud przyrody Powietrze Jak zegarek Roczek Ktośpowiedział Ścieżka Matematyka Jubileusz 25 lat Miłość Dąb w Nowych Prażuchach Rzeka Łza Matko nasza Dla Darii Matkanas wszystkich Wspomnienia dorosłej córki Wybrany Jagody Tato za to Burza Sąsiedzi Przypomnienia o jesieni Turnus 2013r.
Jubileusz I Stare chaty Sentyment Izba W Kołobrzegu Osiemnasteurodziny Wyznanie Zdrada Babcia Rajd Widok z okna Wiosna O kobiecie Dywan maków Prababcia zza oceanu Maleńka wieś Taki sen Miłość jak róża Jubileusz II Piesek z kotkiem Igła znitką Zaproszenie Spotkanie Dla dziecka Prowadziłaś Wielkie gotowanie Spotkanie mam Marzenia Oj jak dawno Żaba z myszką Marzenie o lalce Los Wnusie Kartka Ginące jarmarki Serce Pomyłka Ogród Rolnik wiosną Powrócę Dożynki Pożegnanie lata I Pożegnanie lata II Deszczyk Człapiąca jesień W kolorowej sukience Żółty liść Bober Praca w sadzieII Wiersze Magdalena Pawłowska .......................................74
Gwiazdorzenie Świeży atrament Morze Zaowocuje Sceptycyzm Kołysanka Nietypowy Okna życia Poczucie Dźwięczna klisza Zwierciadło Natura człowieka Sentencja Kość niezgody Z dniana dzień Jak dzisiaj Pogoń Choć nam różnie wróżą RachunekPora Znaczenie Stary dom Róża Niby *** Rejs życia Ta przystań Szczęście to dom z ogrodem Świadek Wena
Chciejcie być skromni, zrozumiali, prości; Panujcie myślą nad słuchaczów gminem I budźcie w sercach pragnienie piękności.
Niechaj pieśń wasza będzie dobrym winem…
Adam Asnyk, Publiczność do poetów
5
SŁOWO WSTĘPNE
W trosce o lokalne dziedzictwo kulturowe postanowiłem, we współpracy z Gminną Biblioteką Publiczną, wydać niniejszy Tomik poezji. Do Państwa rąk traa książka, w której opublikowano po raz pierwszy wiersze dwóch pań, mieszkanek gminy Ceków-Kolonia.Autorki wierszy reprezentują dwa pokolenia. JadwigaAnna Moras zd. Martuzalska urodzona w 1948 r. i MagdalenaPawłowska urodzona w 1998 r. Obie panie dzieli pół wieku, dlatego wiersze ich różnią się. Pani Jadwiga przedstawicielka pokolenia powojennego, świadek historii burzliwego okresu przekształceń i zmian ustrojowych, jakie dokonywały się w Polsce. Pamięta, co to jest bieda i brak wolności. Jej poezja natchniona jest historią, przeżyciami, wspomnieniami i szacunkiem do biedy i ciężkiej pracy.
Pani Magdalena jest przedstawicielką wolnej Polski, pokolenia otwartego i bezpośredniego, optymistycznie nastawionego do świata. Reprezentuje pokolenie „wtopione” w świat, pokolenie globalne. Dlatego wiersze jej cechuje teraźniejszość – tu i teraz, pozytywne myślenie, wolność słowa, odwaga i marzenia. Na pewno obie poetki łączy umiłowanie przyrody i ludzi, wrażliwość na piękno, religijność i patriotyzm. Czytając tomik poezji Wierszezrodzone na cekowskiej ziemi jestem przekonany, że cytowany na poprzedniej stronie fragment wiersza Publiczność do poetów Adama Asnyka, poety pochodzącego z Kalisza, był dla poetek z Cekowa drogowskazem w ich twórczości.
Dzięki tej publikacji twórczość lokalnych poetów Jadwigi Anny Moras zd. Martuzalskiej z Nowych Prażuch oraz Magdaleny Pawłowskiej z Cekowa zostaje zaprezentowana szerszemu gronu społeczeństwa, dzięki niej wiersze wyszły z azy zamknięcia w szufadzie, a weszły w azę otwarcia na publiczność.
Z wyrazami szacunku
Wójt Gminy Ceków
6
JADWIGA ANNA MORAS
zd. Martuzalska
Urodziłam się w 21 marcu 1948 r. w małej wiosce Nowe Prażuchy, położonej w gminie Ceków-Kolonia. Nazwisko panieńskie Martuzalska. Ojciec, ocer wojskowy, ochotnik na ront I wojny światowej, gdzie był ranny.
Potem był osadnikiem wojskowym na Wołyniu. Tam ożenił się z moja mamą, pochodzącą z województwa lubelskiego. Z Wołynia w lutym 1940 r.
wywieziono całą rodzinę jako jeńców na Syberię, do okręgu Archangielsk.
Powrócili w czerwcu 1946 r. do Wielkopolski i tu zamieszkali. Z siedmiu osób wywiezionych, wróciły tylko trzy wraki ludzkie, wycieńczeni do granic możliwości. Ja urodziłam się już po powrocie rodziny i zamieszkaniu w Prażuchach Nowych. Ukończyłam 2-letnią szkołę przysposobienia rolniczego w Cekowie, po której miałam zamiar pójść do techniku. Jednak ze względu na ciężką chorobę i śmierć mojego ojca plany moje musiały ulec zmianom, ponieważ leczenie i pogrzeb doprowadziły rodzinę moją do problemów nansowych. Jestem osobą wrażliwą na losy ludzkie, na piękno przyrody i świata. Cenię szczerość, prawdę i mądrość. Nie znoszę kłamstwa i obłudy. Pisanie wierszy już od lat dziecinnych były moim ulubionym zajęciem. Często układałam w myślach, czasem zapisywałam, lecz ich nie przechowywałam. Wydawało mi się, że to takie błahe i ktoś mnie wyśmieje. Byłam osobą nieśmiałą, zamkniętą w sobie, nie umiejącą prosić o pomoc. Sytuacja życiowa moja była dość przekorna i nie pomagała mi w podejmowaniu ważnych życiowych decyzji. Mając 15 lat, kiedy zmarł
ojciec, zajęłam się z mama prowadzeniem 8-hektarowego gospodarstwa rolnego. Praca ta była ponad moje, jeszcze wtedy dziecięce, siły. Mając niespełna 19 lat wyszłam za mąż. Później ciężko pracowałam na roli oraz w domu, wychowywałam 3 córki. Nie było łatwo, zważywszy na to, że mąż w piętnastą rocznicę ślubu uległ poważnemu wypadkowi. Przekazując gospodarstwo rolne dzieciom przeszłam na emeryturę i postanowiłam wrócić do swoich wierszy. Pomagam również córkom wychowywać wnuki.
Dziś jestem wdzięczna tym osobom, które pomogły mi i dalej pomagają odnaleźć się w tym wszystkim oraz doceniają moja pracę.
Jadwiga Anna Moras, zd. Martuzalska
7
MAGDALENA PAWŁOWSKA
Urodziłam się 20 lutego 1998 roku w Kaliszu. Wraz z rodzicami oraz bratem mieszkam w Cekowie-Kolonii. Jestem absolwentką ówczesnego gimnazjum im. Adama Chodyńskiego w Cekowie-Kolonii oraz IV Liceum Ogólnokształcącego im. Ignacego Jana Paderewskiego w Kaliszu. W 2017 roku rozpoczęłam studia na kierunku Inormacja Naukowa i Bibliotekoznawstwo na kaliskim Wydziale Pedagogiczno-Artystycznym Uniwersytetu im.
Adama Mickiewicza w Poznaniu.
W przyszłości planuję podjąć pracę jako inobroker, dziennikarz lub rzecznik prasowy. Pierwszy wiersz napisałam w wieku 12 lat. Od tamtej pory tworzę je nieprzerwanie. Moja poezja dojrzewała razem ze mną, aż stała się poważniejsza, bardziej refeksyjna. Inspirację czerpię przede wszystkim z obserwacji świata oraz ludzi i ich wzajemnych relacji. Ważną rolę w tworzeniu odgrywają także moje odczucia, refeksje, niekiedy własne przeżycia. W wolnej chwili uwielbiam chwycić za mikroon, zamknąć się w czterech ścianach i koncertować. Interesuję się dekoratorstwem, tańcem, muzyką, ascynuje mnie idea pisania listów. Czasem myślę, że jestem trochę staromodna, choć nie poznałam realiów minionych czasów.
Jako urodzona romantyczka kieruję się w życiu zasadą, która „mówi”, że nic nie dzieje się bez przyczyny, a przypadki nie istnieją. Jednym z wielu moich marzeń jest wydać tomik poezji.
Magdalena Pawłowska
I
WIERSZE
9
Niech się co chce wkoło dzieje,
Niech się kto chce ze mnie śmieje,
Wykorzystam błogą ciszę,
Dzisiaj wierszyk wam napiszę.
Nagle mały wnuczek woła – babcia przyjdź i pomóż, Na chwileczkę wierszyk odłóż.
No i błoga cisza się skończyła.
Wątek uciekł – babcia wierszyk zakończyła.
Mój syneczku Ty mój miły,
Ja Cię kocham z całej siły.
Ty prześliczna ma córeczko,
Chcę cię chronić jak jajeczko.
Niech się krzywda ci nie dzieje,
Niech twa twarz się nie starzeje.
Dorośnijcie w wiek dojrzały,
W zdrowiu, w szczęściu, bez obawy.
Że wam źle się działo będzie,
W domu, w szkole, czy w urzędzie,
Niech wam szczęście dopisuje,
A Bóg obraz życia namaluje.
Niech wam życie radość niesie,
W domu, w pracy, nawet w lesie.
Radość życia kochać trzeba,
Mądrość czerpać nawet z nieba.
WIERSZE JADWIGA ANNA MORAS
10
Tak daleko jesteś Bracie,
Już nie powiem o tym tacie,
Już nie powiem naszej mamie,
Że jesteśmy tylko sami.
Nam rodzeństwo też odeszło,
Jest już też to tylko przeszłość,
Tak brakuje mi tu Ciebie,
Mamy przecież tylko siebie.
A my co rok obchodzimy coraz starsze urodziny, Wśród znajomych i rodziny,
Dobrze chociaż, że w prac zapędzie,
Nie myślimy o tym wszędzie.
Mnie się marzy mój Braciszku,
By się spotkać gdzieś w zaciszku,
Powspominać dawne czasy
I te pola i te lasy.
Które wiosną zakwitały
I radości nam dawały,
Tak nam młodość przemijała,
W wiek dojrzały wprowadzała.
Te wspomnienia wciąż wracają
I myślami przyciągają,
Ich zapomnieć nie pozwolą,
Tylko w sercu zostać wolą.
Wiej wietrzyku, wiej,
Nasiona roślin siej,
I zapylaj zboża kłosy,
Osusz trawę z rannej rosy.
WIERSZE JADWIGA ANNA MORAS
11
Wiej spokojnie i u góry
I rozpędzaj czarne chmury,
Niech się trąba nie utworzy
I nie jeden łan położy.
Czasem jesteś zły i groźny,
Jak ten srogi w szkole woźny,
Szarpiesz wszystko, co się da
I przegonisz nawet psa.
Wiej wietrzyku, wiej powoli,
Kiedy aura ci pozwoli,
Wiej i osusz mokre pola,
Jest to przecież twoja rola.
Powiej na sznur wysusz pranie,
Takie twoje jest zadanie,
Dmij na morzu w wielkie żagle,
Niech żaglowiec pływa nagle.
Ty potrasz lasem szumieć,
Ty naprawdę wiele umiesz,
Być przyjaznym, bardzo miłym
I wiać w złości z całej siły.
Jak ten czas pręciutko leci,
Tak nie dawno jeszcze dzieci.
Młodość barwna przeleciała,
Ani się nie obejrzała.
Potem praca, dom i dzieci,
A czas sam szybciutko leci.
Są po drodze też zmartwienia,
Których nie zapomnisz cienia
I radości idą w parze,
Tak natura nasza karze.
Kiedy wszystko już upadnie,
Wtedy można zostać na dnie,
Głowę trzeba wciąż podnosić,
Trudy życia godnie znosić.
Może kiedyś ktoś doceni,
Wyjdziesz słońce z mrocznej cieni.
WIERSZE JADWIGA ANNA MORAS
12
Kiedy wnuczka małą była,
Babcia ciągle ją pieściła.
Mama gdzieś tam pracowała,
Babcia wnuczce dogadzała.
Tata również gdzieś pracował,
Dziadzia wnuczkę pielęgnował.
Z niej wyrosła piękna pani,
Babcia z dziadkiem już są sami,
Wspominają małe dziecię,
Najpiękniejsze na tym świecie.
Kiedy wnuczka już dorosłą była,
Babcia w swoim domku ciągle tkwiła.
Dziadka dawno już nie było,
To też trudno jej się żyło.
Okno czasem otwierała
I cichutko wspominała.
Tak na dworze jest dziś ładnie,
Może wnusia do mnie wpadnie.
Każdy grzybiarz dobrze wie,
Szukać grzyby jakie gdzie,
W zagajniku maślak rośnie,
A podgrzybek tam przy sośnie.
Pan borowik w każdym lesie,
Grzybiarz dużo go przyniesie,
Gąska w piasek się schowała,
Swoją godność zachowała.
Wiele grzybów w lesie rośnie
I pod brzozą i przy sośnie,
Możesz zbierać ich do woli,
Czasem głowa aż zaboli.
Spacer w lesie samo zdrowie,
Idąc sam się o tym dowiesz.
WIERSZE JADWIGA ANNA MORAS
13
Starych wierzb i bzu krzew.
Parkan jeszcze jest ze sztachet
Nie jest grozą ani strachem .
Tu mieszkają jeszcze starzy
Już niewiele im się marzy.
Oni wrośli w wierzb zacisze
Dziś poeta o tym pisze.
Jest już mało tych zaciszy
Gdzie aut prawie się nie słyszy.
Czasem młodzież tu powraca
Gdzie nie męczy gwar i praca.
Tutaj relaks można zdobyć
I z przyrodą nieco pobyć.
Napić wody się ze studni
I posłuchać jak w niej dudni.
Choć to wszystko jest już stare
Lecz to daje jeszcze wiarę,
Że zgiełk miasta można rzucić
W wierzb zacisze chcąc powrócić.
Mała wioska jest w tej gminie,
Gdy ją znajdziesz, w niej nie zginiesz.
Nie ma nawet jej na mapie,
Cicho – Burek w budzie chrapie.
Domostw tutaj jest niewiele,
Można wstąpić tu w niedzielę
I odpocząć w czystym lesie,
Gdzie się sosny zapach niesie.
Latem tu jagody zbierać można,
Zjeść kiełbasę prosto z rożna.
WIERSZE JADWIGA ANNA MORAS
14
Jesień w grzyby obtuje,
W lesie ich tu nie brakuje.
Przyjedź, odwiedź naszą wioskę,
Tu odpoczniesz chociaż troszkę,
Jest tu klimat trochę suchy,
A ta wieś to Nowe Prażuchy.