Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Opowieść o czekaniu na wielkie cokolwiek
Włocławek, miasto ani duże, ani małe, a w nim Marian, człowiek niemłody, ale też nie starzec. Mężczyzna, który od pewnego czasu czuje, że świat oraz ludzi wokół niego czeka przesilenie. Jak i dlaczego ma ono nastąpić – nie wiadomo.
Wyraźnym znakiem, że coś zaczyna się dziać, jest przemożna, a nietypowa dla Mariana chęć wypicia kawy na mieście. Syn, któremu zwierza się z tego osobliwego pragnienia, radzi ojcu, by je po prostu urzeczywistnił. Marian, wciąż pełen wątpliwości, podejmuje się wyprawy do kawiarni. Nieoczekiwanie jego decyzja istotnie staje się początkiem przełomowych wydarzeń, a on sam wciela się w rolę zarówno ich uczestnika, jak i wnikliwego obserwatora…
We „Włocławskim przesileniu” Czytelnicy odnajdą zapis poważnych oraz niepoważnych chwil w życiu Mariana: od rozmów o sensie egzystencji po strategiczne plany uśmiercenia irytującej muchy. To kontrola i chaos w każdym możliwym wydaniu, a jednocześnie… jedyna w swoim rodzaju opowieść o końcu świata.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 188
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Jarosław Wojciechowski
Włocławskie przesilenie
Dedykuję
Danielowi Krzyżanowskiemu i Bartłomiejowi Wodyńskiemu.
puszczałem najpierw do przodu pierwszą złapaną myśl,
po czym podążałem za nią – trop w trop,
zbierając po drodze
wszystko to, co się do niej przyczepiało…
*
Na początek rodzi się pytanie: co mają ze sobą wspólnego Włocławek, zjawiska paranormalne, demony i irytująca dziura w ziemi?
O czym jest nowa książka Jarka? Już po lekturze pierwszego rozdziału czytelnik wpada w kontrolowany chaos fabuły. I wcale nie wyklucza się to, że jest to chaos poddany kontroli. Autor zachęca nas do poznania jego sposobu patrzenia na otaczającą go codzienność. Zaprasza do intymnego świata swoich myśli i przeżyć, miejsc, które lubi, problemów, które absorbują na chwilę jego uwagę. To takie skupisko luźnych uwag, inspiracji, przeczuć otaczających z pozoru zwykłego człowieka – homo familiaris, który co prawda nieźle się w życiu czuje, ale pozostaje mu pewna niecierpliwość, niedookreślenie, irytacja i kłujące, drażniące oczekiwanie na… coś?
Narrator zabiera nas na wędrówkę po Włocławku. Pokazuje nam słodko-ironiczny portret ulubionych miejsc, dawkuje je, okraszając całą masą zaskakujących pól spojrzeń i komentarzy o tym, co aktualnie przeżywa. Popada w skrajności od euforii po depresję, rzuca się w różnorodne klimaty. Tańcząc przed nami, mami kolejnymi maskami i odsłonami. A wszystko przesycone mocnymi, zdecydowanymi akcentami opinii o świecie i ludziach tworzących mikroklimat miejsca, które nam autor portretuje z nieco złośliwą i gniewną swadą oraz wyraźną goryczą. Nie dystansuje się od tego miejsca. Jest jego integralną, niezaprzeczalną częścią.
Jest dla czytelnika niczym przewodnik, jednak zamiast kompetencji i wiedzy serwuje nam stan rozdygotanego oczekiwania. Przez całą fabułę towarzyszy mu silne pragnienie odkrycia, co go prześladuje, co nie pozwala mu na spokojne korzystanie z chwili obecnej i co wreszcie narzuca mu konieczność uważnego obserwowania świata i stanów mu towarzyszących, wręcz łaskoczących skórę i przeczucia. Dlatego jesteśmy świadkami poważnych i niepoważnych chwil w jego życiu, od rozmów o sensie i bezsensie egzystencji po strategiczne plany uśmiercenia irytującej muchy. Przeżywamy wzniosłe chwile wypełnione nieziemską muzyką, by nagle śledzić atak dzikiej, irracjonalnej czkawki. Kontrola i chaos w każdym możliwym wydaniu. Rodzi się pytanie po co śledzić ten metafizyczny dygot bohatera w realnym świecie?
Być może po to, by odczytać wyraźne ostrzeżenie przed złem. Bohater w jasnym świetle pogodnego dnia doznaje przebłysków obcowania z ciemną stroną bytu. Mówi: „zobaczyłem demony wypełzające ze wszystkich zakamarków ludzkiej istoty, o których aż do dzisiejszego dnia nie miałem pojęcia”. To go stawia w stan gotowości, tylko czego tu oczekiwać i kiedy nastąpi przebudzenie ze stanu podwyższonego zrozumienia spraw racjonalnie niejasnych?
Być może po to, by popchnąć naszą z reguły skoncentrowaną na prozie i dosłowności wyobraźnię, by jej podsunąć wręcz oniryczne wizje nieziemskiego piękna, które przecież można dostrzec wokół nas. Widok motyli, „zrzucających ze swoich skrzydełek na ziemię kryształki”, adorujących bohatera w jednej z jego zaskakujących ucieczek od realności, jest przecież zupełnie nieziemski, a jakże dla wrażliwej wyobraźni przejmujący.
A może dlatego, że „czas najwyższy wyłożyć sprawy takie, jakie są one naprawdę”? Tylko co to, u licha, znaczy? – chciałoby się w tym momencie nieco dziecinnie zapytać. Bohater próbuje więc czytelnikowi właściwe rozwiązanie zasugerować, prowadząc go w dalsze części swojej nieco obłędno-kontrolowanej historii.
Nasz przewodnik spotyka na swej drodze mieszankę typów i charakterów. Obok bezdomnego, światków Jehowy, badacza zjawisk niewyjaśnionych, młodej samobójczyni, banda trefnisiów chcących dostać się na salony – bo gdzieżby indziej. I Henryk – pasjonat wpływu różnego rodzaju energii na człowieka i środowisko, który jeździ na bicyklu. Janusz – artysta na nowo malujący świat. I wielu innych, których narrator spotyka w trakcie swojego spaceru ulicami Włocławka. Co ma z tym wszystkim wspólnego katastroficzna rozpadlina, która z jakiegoś zagadkowego powodu postanowiła pojawić się w centrum miasta i ujawnić prawdę starych pomników? I jakąż to prawdę ujawnić? Ciąg pytań, które fabuła stawia, misterna wiązanka zagadek rodząca się w masie oszołomionych i sfrustrowanych mieszkańców z wyraźnie wydzielonymi z tego tłumu pozytywnie zakręconymi. Czy „skumulowana energia zaśpiewa we Włocławku”? I co to będzie za pieśń – tryumfu czy rozpaczy?
Nagle zaczynamy uczestniczyć w jakiejś gigantycznej, zaczarowanej uroczystości. Skupienie, wyciszenie, powaga i oczekiwanie. Bohater już dawno zarzucił pozory homo familiarusa, by stać się częścią nierozerwalną tłumu, jednocześnie przekształcając się w jednostkę owładniętą obsesją rozwiązania zagadki energii miasta. I wcale nie przeszkadza mu brzydki obraz tłumu, jego zakłamanie, prostactwo i wulgarność. Przelewa się to i kotłuje, nie mając pozornie wpływu na patos i podniosłość chwili skupienia przed katastrofą. Czy ona przyjdzie? Czy pochłonie?
A może wręcz przeciwnie, coś objawi! I da hasło do rozpoczęcia wielkiego karnawału radości, szczęścia i wyzwolenia. Przyniesie nowe spojrzenie, nową wiarę, moralność, piękno. Jaka będzie ta katastrofa?
Gorzka to opowieść z momentami wiary, nadziei i piękna. Z podskórnym, wyraźnie wyczuwalnym, gniewnym oczekiwaniem na nowe, lepsze. Czy mieszkańcy miasta stojący nad brzegiem rozpadliny, którą do życia powołali, się przebudzą? A jeśli jakimś nieziemskim cudem tak, to jacy?
Bożena Laskowska
Motto:
A Wer belki grają w gaju oliwnym
Dzisiejszego dnia usłyszałem je nad Wisłą
– czyżby spektakl się zaczął?
Jarosław Wojciechowski
Dalsza część dostępna w wersji pełnej
Włocławskie przesilenie
ISBN: 978-83-8373-079-0
© Jarosław Wojciechowski i Wydawnictwo Novae Res 2024
Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie, reprodukcja lub odczyt jakiegokolwiek fragmentu tej książki w środkach masowego przekazu wymaga pisemnej zgody Wydawnictwa Novae Res.
REDAKCJA: Marzena Kwietniewska-Talarczyk
KOREKTA: Angelika Kotowska
OKŁADKA: Grzegorz Araszewski
Wydawnictwo Novae Res należy do grupy wydawniczej Zaczytani.
Grupa Zaczytani sp. z o.o.
ul. Świętojańska 9/4, 81-368 Gdynia
tel.: 58 716 78 59, e-mail: [email protected]
http://novaeres.pl
Publikacja dostępna jest na stronie zaczytani.pl.
Opracowanie ebooka Katarzyna Rek