Wojna to Przekręt! - Smedley D. Butler - ebook

Wojna to Przekręt! ebook

Smedley D. Butler

0,0
29,00 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

"Ta książka otworzy Ci oczy i wbije nóż w serce"

- Jon Rappoport, amerykański reporter śledczy nominowany do nagrody Pulitzera



Smedley D. Butler zaciągnął się do amerykańskiej piechoty morskiej w 1898 roku. Po awansie na generała dywizji w 1931 r. został niemalże postawiony przed sądem wojennym. Przeszedł na emeryturę. Wstąpił do Ligi Przeciwko Wojnie i Faszyzmowi. Napisał książkę War is a Racket! (ang. Wojna to Przekręt!).

Oto fragment przemówienia, które wygłosił w 1933 roku. Przedstawia on wyjątkową perspektywę lojalnego żołnierza, który widzi w wojnie coś więcej niż tylko podejście nacjonalistyczne czy patriotyczne:

"Nie poszedłbym ponownie na wojnę, jak to już czyniłem, by chronić jakąś marną inwestycję bankierów. (…) W 1914 roku pomogłem uczynić Meksyk, a zwłaszcza Tampico, miejscem bezpiecznym dla amerykańskich interesów naftowych. Pomogłem uczynić Hawaje i Kubę przyzwoitymi miejscami do gromadzenia dochodów przez chłopców z National City Bank. Pomogłem stłamsić pół tuzina republik środkowoamerykańskich dla korzyści Wall Street. Historia tego przekrętu jest długa. Pomogłem oczyścić Nikaraguę dla międzynarodowego domu bankowego Brown Brothers w latach 1909–1912. W 1916 roku otworzyłem Republikę Dominikańską dla amerykańskich interesów cukrowych. W Chinach pomogłem dopilnować, aby Standard Oil działał bez przeszkód. W tych latach miałem, jak mawiają chłopcy z zaplecza, "niezły ubaw". Zostałem nagrodzony odznaczeniami, medalami i awansami. Patrząc na to z perspektywy czasu, mam wrażenie, że mogłem dać Alowi Capone kilka wskazówek. Jego największym dokonaniem było prowadzenie swojej szajki w trzech okręgach. Ja działałem na trzech kontynentach".

- Smedley D. Butler
Generał dywizji, United States Marines
(w stanie spoczynku, 1935 rok)

Poniżej fragment książki: 

"Wojna to przekręt. Zawsze tak było. Jest prawdopodobnie najstarszym, najbardziej dochodowym i z pewnością najokrutniejszym przekrętem. Jedynym, który ma zasięg międzynarodowy. Jedynym, w czasie trwania którego, zyski liczone są w dolarach, a straty w ludziach.   
Cały ten przekręt najlepiej opisać, jak sądzę, jako coś, co nie jest tym, czym wydaje się być, w opinii większości ludzi. Tylko niewielka grupa „wewnątrz” wie, o co w tym wszystkim chodzi. Wojna jest prowadzona dla dobra nielicznych, kosztem bardzo wielu. Na wojnie tylko kilka osób zbija ogromne fortuny..."

Gdyby Polska była dziś suwerennym krajem, ta pozycja stanowiłaby podstawę kanonu lektur obowiązkowych.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI
PDF

Liczba stron: 31

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Sme­dley D. Bu­tler
Ge­ne­rał dy­wi­zji, Uni­ted Sta­tes Ma­ri­nes(w sta­nie spo­czyn­ku)
WOJ­NA TO PRZE­KRĘT!
Au­tor: Sme­dley D. Bu­tler
Ty­tuł ory­gi­nal­ny: The War is a Rac­ket!
Re­se­arch i opra­co­wa­nie tek­stu: Wy­daw­nic­two Ho­ry­zont Idei
© Pol­skie Wy­daw­nic­twa Nie­za­le­żne, Da­mian Tar­kow­ski,
Wy­daw­nic­two Ho­ry­zont Idei, 2022
Wy­da­nie pierw­sze, To­ruń 2022
ISBN: 978-83-65185-31-0
Ad­res in­ter­ne­to­wy:
www.ho­id.pl; www.sklep.ho­id.pl;
Fa­ce­bo­ok:
www.fa­ce­bo­ok.pl/HO­RY­ZON­TI­DEI
E–ma­il: kon­takt@ho­id.pl; dam­tar@ho­id.pl
Tel: (+48) 723 761 373
NIP: 9562251232
mBank: 34 1140 2004 0000 3702 7847 3507
Dzi­ęku­je­my za za­kup ory­gi­nal­ne­go e–bo­oka!
Wes­przyj na­szą dzia­łal­no­ść, za­ku­pu­jąc ksi­ążki, e–bo­oki
i audio­bo­oki Wy­daw­nic­twa Ho­ry­zont Idei do­stęp­ne na na­szej
stro­nie in­ter­ne­to­wej: www.sklep.ho­id.pl oraz u na­szych
part­ne­rów na plat­for­mach:
ibuk.pl; ebo­ok­po­int.pl; vir­tu­alo.pl; pu­blio.pl; wo­blink.com;
le­gi­mi.pl; em­pik­GO, au­dio­te­ka.pl, sto­ry­tel.pl, nie­zna­ny.pl,  i in.
Wspó­łpra­cu­je­my ta­kże z au­to­ra­mi ory­gi­nal­nych tek­stów w języ­ku pol­skim oraz z in­ny­mi wy­daw­nic­twa­mi w za­kre­sie udo­stęp­nia­nia li­cen­cji oraz praw au­tor­skich do na­grań au­dio lub wy­daw­nictw dru­ko­wa­nych.
Roz­dział pierw­szyWOJ­NA TO PRZE­KRĘT
Woj­na to prze­kręt. Za­wsze tak by­ło. Jest praw­do­po­dob­nie naj­star­szym, naj­bar­dziej do­cho­do­wym i z pew­no­ścią naj­okrut­niej­szym prze­krętem. Je­dy­nym, któ­ry ma za­si­ęg mi­ędzy­na­ro­do­wy. Je­dy­nym, w cza­sie trwa­nia któ­re­go, zy­ski li­czo­ne są w do­la­rach, a stra­ty w lu­dziach.
Ca­ły ten prze­kręt naj­le­piej opi­sać, jak sądzę, ja­ko coś, co nie jest tym, czym wy­da­je się być, w opi­nii wi­ęk­szo­ści lu­dzi. Tyl­ko nie­wiel­ka gru­pa „we­wnątrz” wie, o co w tym wszyst­kim cho­dzi. Woj­na jest pro­wa­dzo­na dla do­bra nie­licz­nych, kosz­tem bar­dzo wie­lu. Na woj­nie tyl­ko kil­ka osób zbi­ja ogrom­ne for­tu­ny. W cza­sie pierw­szej woj­ny świa­to­wej tyl­ko nie­licz­ni czer­pa­li zy­ski z te­go kon­flik­tu. W to­ku jej trwa­nia w Sta­nach Zjed­no­czo­nych po­ja­wi­ło się co naj­mniej dwa­dzie­ścia je­den ty­si­ęcy no­wych mi­lio­ne­rów i mi­liar­de­rów. Ty­lu z nich przy­zna­ło się do ogrom­nych zy­sków z krwi w swo­ich ze­zna­niach po­dat­ko­wych. Ilu in­nych wo­jen­nych mi­lio­ne­rów sfa­łszo­wa­ło swo­je ze­zna­nia po­dat­ko­we? – Te­go nikt nie wie.
Ilu z tych wo­jen­nych mi­lio­ne­rów chwy­ci­ło za ka­ra­bin? Ilu z nich ko­pa­ło oko­py? Ilu z nich wie­dzia­ło, co to zna­czy gło­do­wać w za­sie­dlo­nej przez szczu­ryzie­mian­ce? Ilu z nich spędzi­ło bez­sen­ne, pe­łne prze­ra­że­nia no­ce, kry­jąc się przed po­ci­ska­mi, odłam­ka­mi i ku­la­mi z ka­ra­bi­nów ma­szy­no­wych? Ilu z nich od­pie­ra­ło pchni­ęcia ba­gne­tem wro­ga? Ilu z nich zo­sta­ło ran­nych lub za­bi­tych w wal­ce?
Po za­ko­ńcze­niu woj­ny na­ro­dy zdo­by­wa­ją do­dat­ko­we te­ry­to­rium, je­śli od­nio­są zwy­ci­ęstwo. Po pro­stu je za­bie­ra­ją. To no­wo zdo­by­te te­ry­to­rium jest na­tych­miast eks­plo­ato­wa­ne przez nie­licz­nych – tych sa­mych nie­licz­nych, któ­rzy w cza­sie woj­ny wy­ci­ska­li do­la­ry z krwi. Ra­chu­nek pła­ci ogół spo­łe­cze­ństwa.
A co to za ra­chu­nek?
Ten ra­chu­nek to strasz­na ksi­ęgo­wo­ść. No­wo­usta­wio­ne na­grob­ki. Zma­sa­kro­wa­ne cia­ła. Zdru­zgo­ta­ne umy­sły. Zła­ma­ne ser­ca i do­my. Nie­sta­bil­no­ść eko­no­micz­na. Re­ce­sja i wszyst­kie zwi­ąza­ne z nią nie­szczęścia. Uci­ążli­we opo­dat­ko­wa­nie dla wie­lu po­ko­leń.
Przez wie­le lat, ja­ko żo­łnierz, po­dej­rze­wa­łem, że woj­na to oszu­stwo, ale do­pie­ro gdy prze­sze­dłem do cy­wi­la, zda­łem so­bie z te­go spra­wę w pe­łni. Te­raz, gdy wi­dzę, że znów się zbie­ra­ją mi­ędzy­na­ro­do­we chmu­ry wo­jen­ne, tak jak to ma miej­sce dzi­siaj, mu­szę sta­wić te­mu czo­ła i za­brać głos.
Zno­wu świat dzie­li się na skon­flik­to­wa­ne ze so­bą stro­ny. Fran­cja i Ro­sja spo­tka­ły się i uzgod­ni­ły, że będą sta­ćpo jed­nej stro­nie. Wło­chy i Au­stria po­spie­szy­ły, aby za­wrzeć po­dob­ne po­ro­zu­mie­nie. Pol­ska i Niem­cy za­częły przy­mi­lać się do sie­bie, jak­by na chwi­lę za­po­mi­na­jąc o spo­rze o pol­ski ko­ry­tarz. Spra­wę skom­pli­ko­wa­ło za­bój­stwo kró­la Ju­go­sła­wii Alek­san­dra. Ju­go­sła­wia i Węgry, od daw­na za­twar­dzia­li wro­go­wie, nie­mal rzu­ci­li się so­bie do gar­deł. Wło­chy by­ły go­to­we wkro­czyć do ak­cji, ale Fran­cja zwle­ka­ła. Cze­ka­ła też Cze­cho­sło­wa­cja. Wszyst­kie rządy cze­ka­ły na woj­nę. Nie zwy­kli lu­dzie – nie ci, któ­rzy wal­czą, pła­cą i umie­ra­ją – tyl­ko ci, któ­rzy wy­wo­łu­ją woj­ny i po­zo­sta­ją bez­piecz­ni w do­mu, aby czer­pać z nich zy­ski.
Na świe­cie jest dziś czter­dzie­ści mi­lio­nów lu­dzi pod bro­nią, a na­si mężo­wie sta­nu i dy­plo­ma­ci ma­ją czel­no­ść twier­dzić, że nie szy­ku­je się żad­na woj­na.
Pie­kiel­ne dzba­ny! Czy te czter­dzie­ści mi­lio­nów mężczyzn jest szko­lo­nych na tan­ce­rzy?
Na pew­no nie we Wło­szech. Pre­mier Mus­so­li­ni wie, do cze­go są oni przy­go­to­wy­wa­ni. On przy­naj­mniej jest na ty­le szcze­ry, by o tym mó­wić. Nie­daw­no Il Du­ce w „In­ter­na­tio­nal Con­ci­lia­tion”, pu­bli­ka­cji przy­go­to­wa­nej przez Car­ne­gie En­dow­ment for In­ter­na­tio­nal Pe­ace, po­wie­dział:
Przede wszyst­kim, z per­spek­ty­wy fa­szy­zmu, im bar­dziej roz­wa­ża się i ob­ser­wu­je przy­szło­ść i roz­wój ludz­ko­ści, abs­tra­hu­jąc od bie­żących uwa­run­ko­wań po­li­tycz­nych, nie wie­rzy się ani w mo­żli­wo­ść, ani w uży­tecz­no­ść wie­czy­ste­go po­ko­ju. Tyl­ko woj­na pod­no­si do naj­wy­ższe­go na­pi­ęcia ca­łą ludz­ką ener­gię i od­ci­ska pi­ęt­no szla­chet­no­ści na na­ro­dach, któ­re ma­ją od­wa­gę jej spro­stać.
Nie­wąt­pli­wie Mus­so­li­ni ma na my­śli do­kład­nie to, o czym mó­wi. Je­go do­brzewy­szko­lo­na ar­mia, wiel­ka flo­ta sa­mo­lo­tów, a na­wet ma­ry­nar­ka wo­jen­na, są go­to­wedo woj­ny i naj­wy­ra­źniej bar­dzo jej pra­gną. Świad­czy o tym je­go nie­daw­neopo­wie­dze­nie się po stro­nie Węgier w spo­rze z Ju­go­sła­wią. Po­ka­za­ła to rów­nież po­spiesz­na mo­bi­li­za­cja je­go wojsk na gra­ni­cy au­striac­kiej, po za­bój­stwie Dol­l­fus­sa. W Eu­ro­pie są też in­ni, któ­rych po­brzęki­wa­nie sza­bel­ką,sta­no­wi za­po­wie­dź woj­ny, któ­ra prędzej czy pó­źniej wy­buch­nie.
Herr Hi­tler, ze swo­imi zbro­je­nia­mi i ci­ągłym żąda­niem co­raz wi­ęk­szej ilo­ści bro­ni, jest ta­kim sa­mym, je­śli nie wi­ęk­szym, za­gro­że­niem dla po­ko­ju. Fran­cja do­pie­ro nie­daw­no wy­dłu­ży­ła okres słu­żby woj­sko­wej dla swo­jej mło­dzie­ży z ro­ku do osiem­na­stu mie­si­ęcy.
Tak, na ca­łym świe­cie na­ro­dy ko­czu­ją już z bro­nią w ręku. Wście­kłe psy Eu­ro­py są na wol­no­ści.
W kra­jach Orien­tu ma­new­ry są bar­dziej zręcz­ne. W 1904 ro­ku, kie­dy Ro­sja wal­czy­ła z Ja­po­nią, od­trąci­li­śmy Ro­sjan, na­szych sta­rych przy­ja­ciół i po­par­li­śmy Ja­po­nię. Wte­dy na­si bar­dzo hoj­ni mi­ędzy­na­ro­do­wi ban­kie­rzy fi­nan­so­wa­li Ja­po­nię. Te­raz ten­den­cja jest ta­ka, że­by skłó­cić nas z Ja­po­ńczy­ka­mi. Co ozna­cza dla nas po­li­ty­ka „otwar­tych drzwi” w Chi­nach? Nasz han­del z Chi­na­mi wy­no­si oko­ło dzie­wi­ęćdzie­si­ąt mi­lio­nów do­la­rów rocz­nie.
Dla po­rów­na­nia we­źmy Wy­spy Fi­li­pi­ńskie. W ci­ągu trzy­dzie­stu pi­ęciu lat wy­da­li­śmy na Fi­li­pi­nach oko­ło sze­śćset mi­lio­nów do­la­rów, a na­sze pry­wat­ne in­we­sty­cje (a ra­czej na­szych ban­kie­rów, prze­my­słow­ców i spe­ku­lan­tów) wy­no­szą nie­co mniej niż dwie­ście mi­lio­nów do­la­rów.
W ta­kim ukła­dzie, aby ura­to­wać han­del z Chi­na­mi o war­to­ści oko­ło dzie­wi­ęćdzie­si­ęciu mi­lio­nów do­la­rów lub aby ochro­nić pry­wat­ne in­we­sty­cje na Fi­li­pi­nach, o war­to­ści nie­spe­łna dwu­stu mi­lio­nów do­la­rów, będzie się w nas pod­sy­cać nie­na­wi­ść do Ja­po­nii, aby roz­po­cząć z nią woj­nę, któ­ra mo­gła­by nas kosz­to­wać dzie­si­ąt­ki mi­liar­dów do­la­rów, ży­cia se­tek ty­si­ęcy Ame­ry­ka­nów i ko­lej­ne set­ki ty­si­ęcy oka­le­czo­nych fi­zycz­nie i nie­zrów­no­wa­żo­nych psy­chicz­nie lu­dzi.
Oczy­wi­ście, ta stra­ta by­ła­by zre­kom­pen­so­wa­na zy­skiem – po­wsta­ły­by for­tu­ny. Po­ja­wi­ły­by się mi­lio­ny i mi­liar­dy do­la­rów. Za­ro­bio­ne przez nie­licz­nych. Pro­du­cen­tów amu­ni­cji. Ban­kie­rów. Bu­dow­ni­czych stat­ków. Wy­twór­ców. Pro­du­cen­tów kon­serw. Spe­ku­lan­tów. Im wszyst­kim po­wo­dzi­ło­by się do­brze.
Tak, oni wszy­scy przy­go­to­wu­ją się do ko­lej­nej woj­ny. Dla­cze­go nie mie­li­by te­go ro­bić? To przy­no­si du­że zy­ski.
Ale co z te­go wy­ni­ka dla mas?
Co zy­sku­ją za­bi­ci? Co zy­sku­ją mężczy­źni, któ­rzy są oka­le­cze­ni? Co zy­sku­ją ich mat­ki i sio­stry, ich żo­ny i uko­cha­ne? Ja­ki jest z te­go po­ży­tek dla ich dzie­ci?
Co to da­je ko­mu­kol­wiek, po­za ty­mi nie­licz­ny­mi, dla któ­rych woj­na ozna­cza ogrom­ne zy­ski?
Otóż to – nic. A co z te­go ma na­ród?
We­źmy za przy­kład nasz wła­sny przy­pa­dek. Do ro­ku 1898 nie po­sia­da­li­śmy ani ka­wa­łka te­ry­to­rium po­za kon­ty­nen­tem Ame­ry­ki Pó­łnoc­nej. W tym cza­sie nasz dług na­ro­do­wy wy­no­sił nie­co po­nad mi­liard do­la­rów. Po­tem za­częli­śmy „my­śleć mi­ędzy­na­ro­do­wo”. Za­po­mnie­li­śmy lub odło­ży­li­śmy na bok ra­dy Oj­ca na­sze­go kra­ju. Za­po­mnie­li­śmy o ostrze­że­niu Wa­szyng­to­na przed „uwi­kła­niem się w so­ju­sze”. Wy­ru­szy­li­śmy na woj­nę. Zdo­by­li­śmy za­gra­nicz­ne te­ry­to­ria Pod ko­niec okre­su woj­ny świa­to­wej, w wy­ni­ku na­sze­go mie­sza­nia się w spra­wy mi­ędzy­na­ro­do­we, nasz dług pu­blicz­ny wzró­sł do po­nad dwu­dzie­stu pi­ęciu mi­liar­dów do­la­rów. Nasz ca­łko­wi­ty ko­rzyst­ny bi­lans han­dlo­wy w okre­sie dwu­dzie­stu pi­ęciu lat wy­no­sił oko­ło dwa­dzie­ścia czte­ry mi­liar­dy do­la­rów. Za­tem z czy­sto fi­nan­so­we­go punk­tu wi­dze­nia, rok do ro­ku by­li­śmy nie­co w ty­le, a ten sam po­ziom han­dlu za­gra­nicz­ne­go mó­głby być przez nas osi­ągni­ęty ta­kże bez uczest­nic­twa w woj­nach.
Dla prze­ci­ęt­ne­go Ame­ry­ka­ni­na, któ­ry pła­ci ra­chun­ki, by­ło­by o wie­le ta­niej (że­by nie po­wie­dzieć bez­piecz­niej) trzy­mać się z da­la od za­gra­nicz­nych uwi­kłań. Dla nie­licz­nych ten pro­ce­der, po­dob­nie jak prze­myt i in­ne nie­le­gal­ne in­te­re­sy, przy­no­si im­po­nu­jące zy­ski, ale kosz­ty dzia­łal­no­ści za­wsze są prze­no­szo­ne na lu­dzi, któ­rzy nie czer­pią z te­go żad­nych ko­rzy­ści.