Uzyskaj dostęp do ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Legendarna poetka i jej wszystkie utwory
Najpełniejszy zbiór wierszy Haliny Poświatowskiej w jednym tomie daje wyjątkową okazję do obcowania z całością lirycznej twórczości poetki. Przedwcześnie zmarła (1935-1967) autorka kilkuset wierszy, jest – obok Wisławy Szymborskiej – najchętniej czytaną polską poetką. Nakłady jej książek w Wydawnictwie Literackim przekroczyły 200 tysięcy egzemplarzy!
„Krańcowo niesentymentalna, a nawet nieromantyczna, wprowadza do poezji polskiej nowy element – motyw ciała uświęconego w misterium miłości i umierania”.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 222
Hymn bałwochwalczy
Nad Heloizą
Heloiza nie była grzeszna
Heloiza nie miała welonu
Heloiza nie spała w rzece
obnosiła swoją złotą nagość
po zakurzonych ulicach
wielkie sosny — umarłe przed nią
śpiewały: — hosanna hosanna
Heloiza — zielona łodyga
Heloiza — zalążek kwiatu
Heloiza — smagła czereśnia
przyklękła pod ciężarem plonu
hosanna — krzyczeli — hosanna
potem wzięli Heloizę białą
ubrali w biały welon
i w smutnej utopili rzece
Heloizy złote obłe ciało
— hosanna —
Nad Heloizą
pytała dnia — dlaczego
srebrny wstał i uczesał obłoki
zwierzała się sosnom wysokim
na pagórki wbiegała milkła
słońce — krzyczała — słońce
zgaśnij jak moja miłość
nie świeć słońce
oczy rękoma kryła
poprzez suche gałęzie wiatr
pochylony nad nią
dotknął pasma włosów
zadrżała
i ręką odtrąciła wiatr
zgasło słońce
złowiona w sieć księżyca
trzepotała poczwórną skrzelą
drobna płotka
wyciągnięta na piach
Nad Heloizą
liść odrzucony od słońca
przez wiatr przez wiatr
w sukni ciemnej bez uśmiechu drżąca
plotła na furcie palce
rowki dwa w pobladłych policzkach
przez deszcz uczynione przez deszcz
spała na nich
na zgiętym złotym ramieniu
spadły włosy
na białą twarz
szeptem — płoszyła nietoperze
szeptem — wabiła ćmy
skargą — uwiła gniazdo
ciemnookiej ciężarnej myszy
kiedy dzień narodzin — piskiem
mysz matka oznajmiła światu
stała do niewidomego brzucha
przyciskając urojone palce
cichsza niż myśl
Tańcząca Nina
dlaczego umarła Nina
na strychu pośród mokrych prześcieradeł
okręciła szyję
sznurkiem od bielizny
jeszcze patrzyła przez niewielkie okno
gdy przyszła śmierć
fioletowa — złota
złota — fioletowa jak samotność
umarła Nina
nie żyje
nietoperz przysiadł na włosach
w puste oczy zagląda — myśli
człowiek — myśli
a to Nina umarła
na sznurku od bielizny zawisła
kiedy biodrem jedwab potrąca
patrzą na nią i ściskają pięści
mężczyźni o chmurnych mięśniach
o twarzach jak negatyw słońca
które światłem rozbłyśnie
zalśni
na wysokich obcasach wspięta
w powietrzu na palcach
idzie i trzyma w rękach
jakiś śpiew jakiś wiatr
na palcach wspięta
tańczy
piersi
każda osobno
głębiej
wycięty trójkąt serca
kręte drogi krwi
odpływa
przypływa
wygina szyję
biodra
rozkołysane senne
biodra
wstające wiecznie
i wiecznie
zasypiające
w tym samym ruchu
brzuch
opowieść o brzuchu
uniesiona ciemna
głos
głos który wabi
głos który odpycha
głos który mięśnie napręża
opowiada o smagłej powierzchni ciała
o nagłych przegięciach skrętach
zdławiony milionem pocałunków
łkający zwierzęcy
głos
usta wypukłe
sukienka wzdęta
ręce zaciśnięte
usta otwarte — ręce
i stopy stopy — właśnie
jak duszny wąski sen
tańczy Nina na sznurku
na zwykłym
nie żyje Nina i czemu
taką piękną ma szyję
takie nogi jak słowa refrenu
je t'aime