Zła domina - Mroczkowska Alexandra - ebook + książka

Zła domina ebook

Mroczkowska Alexandra,

3,1

Opis

Zwierzęce instynkty utrzymywane w sekrecie. Tajemnicza przeszłość. Namiętność. Zbrodnie. Fascynacja.

 

Klara

Chociaż taka mała i krucha, to taka silna i odważna.

Rozkapryszona córka właściciela międzynarodowej firmy transportowej, dla której ludzie nie są ludźmi, a przyrządami do spełniania jej rozkazów i zaspokajania najokrutniejszych żądzy.  Emocje są jej doradcą, a każdy, kto niespodziewanie stanie na jej usłanej cierniami drodze, poniesie tego konsekwencje.  

Jest bezpieczna, dopóki ON nie wyda na nią zlecenia.

 

Alex

Udowadnia, że diabeł też ma uczucia.

Kierowca tira, który na pozór wiedzie spokojne i szczęśliwe życie. Wodzony na pokuszenie, fascynuje się pewną kobietą, która dla niego powinna być nieosiągalna...

 

Wkraczasz do świata, w którym nie ma sentymentów.  Mrok. Bestialstwo.

Tu rządzi ból. 

Tu nie ma miejsca na miłość. 

Czytasz na własną odpowiedzialność...

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 291

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
3,1 (144 oceny)
45
19
20
21
39
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Anushiak12345

Nie polecam

Tragedia. Nigdy nie czytałam (do dziś) tak tragicznie napisanego tekstu. Nic tam nie trzyma się kupy a ta cała domina chodzi po domach jak akwizytor i tylko z tym mi się kojarzy. Koszmar. Nie szybko się otrząsnę.
10
zaczytanamaniaczka

Nie polecam

Jedyne co mi się nasuwa po przeczytanie tego "dzieła" to kultowy tekst "no nie, no k*** nie". Tak totalnie bez sensu fabuły nie czytałam dawno. Tej pani i jej "twórczości" mówię stanowcze Nie!!! Nie polecam, nie marnujcie czasu. Nie warto,
10
nikulka

Z braku laku…

Trochę zawiła, jakby bez pomysłu. A wszystkie newsy, które się z książki wysypują jak z rękawa, starczyłoby i na kilka osobnych powieści. Co za dużo, to niezdrowo....
00
eroticbookslover

Nie oderwiesz się od lektury

🔞PRZEDPREMIEROWA🔞RECENZJA 🔞PATRONACKA🔞 „Czasami noc i mrok ulicy, i niebezpieczeństwa, które czyhają tuż za rogiem, wydają mi się bezpieczniejsze niż mój dom...” Klara - choć żyje w niewyobrażalnym luksusie, a jej życie przeplata sex, wyuzdanie, mrok, pasja i smierć, to w głębi duszy pragnie uczuć, miłości i spokoju. Alex - nieszczęśliwy w małżeństwie, wykonujący niebezpieczne „prace” dla Jana, skrywający nie jedną tajemnicę. Jan - ojciec Klary - Potwór ! Niecodzienne dodatkowe zajęcie Klary, która jest dominą i spełnia skryte marzenia swoich klientów, o byciu sponiewieranym, skutecznie odciąga jej myśli od znienawidzonego ojca, który w ułamku sekundy potrafi przemienić jej dzień w piekło. A głównym powodem jego złości jest fakt, że Klara spoufala się z jego zwykłymi pracownikami, a widziałby dla niej tylko i wyłącznie kandydata z wyższych sfer. Dziewczyna ma ojca w głębokim poważaniu i zaczyna spotkać się z jego zaufanym pracownikiem Alexem, od zawsze zafascynowanym córką sze...
00
Kolichowata

Nie polecam

Nie jest to książka, od której nie można się oderwać. Nie warto.
00

Popularność




Copyright © by Alexandra Mroczkowska, 2020Copyright © by Wydawnictwo WasPos, 2021All rights reserved

Wszystkie prawa zastrzeżone, zabrania się kopiowaniaoraz udostępniania publicznie bez zgody Autora orazWydawnictwa pod groźbą odpowiedzialnościkarnej.

Redakcja i korekta: Monika Orłowska

Korekta: Aneta Krajewska

Zdjęcie na okładce: © by bezikus/Shutterstock

Projekt okładki: Adam Buzek

Skład i łamanie oraz wersja elektroniczna: Adam Buzek

Ilustracje przy nagłówkach: Obraz Mrs Hall z Pixabay

Wydanie I - elektroniczne

ISBN 978-83-66754-75-1

Wydawnictwo WasPosWarszawaWydawca: Agnieszka Przył[email protected]

„Nie bój się byćsama.Bój się kochać kogoś, kogo niepowinnaś”

- Żurnalista.pl

PROLOG

Lady Ann

Szłam do firmy w lekkim pośpiechu. Włożyłam na siebie na tę okazję lateksowy top z wiązaniami na dekolcie oraz lateksową miniówkę z wysokim stanem. Całość uzupełniały wysokie, czarne szpilki. Jednak żeby nie wyglądać jak dziwka, narzuciłam na siebie długi płaszcz, który sięgał mi do połowy łydki, i przewiązałam go w pasie, aby ukryć to, co miałam pod spodem. W torebce oczywiście nie mogło zabraknąć kilku gadżetów, więc pospiesznie schowałam do niej tylko szpicrutę, kajdanki, skórzany pas, kolczastą obrożę i smycz. Dla Alexa to i tak będzie zdecydowanie za dużo jak na pierwszy raz…

Czekał na mnie w gabinecie mojego ojca. Ciekawe, co pomyślałby mój tatuś, gdyby dowiedział się, że jego pracownik posuwa mnie na jego biurku? Alexa, to jest jego poćwiartowane i zakopane głęboko w lesie ciało, opierdoliłyby robaki. A mnie ojciec pewnie by wydziedziczył, choć zanimby to zrobił, dostałabym solidny, ojcowski wpierdol. I nieważne, że już dawno jestem pełnoletnia, nieważne, że jestem już dorosła. Lałby mnie tak, jak w dzieciństwie, kiedy zamiast szóstki ze sprawdzianów przynosiłam w dzienniczku czwórki. Dla niego to był koniec świata. Jego córeczka musiała być zawsze i we wszystkim najlepsza. Zawsze go słuchałam, dzielnie znosiłam wszystko, myśląc, że to dla mojego dobra. Choć moje usta zawsze układały się w słowa „tak, tatusiu”, „dobrze, tatusiu”, moje drugie, wewnętrzne ja krzyczało we mnie, aby się w końcu postawić ojcu. Mimo to w szkole i wśród rówieśników byłam zupełnie inną osobą. Ludzie mnie nienawidzili, a ja już od małego byłam cholerną rządzicielką, która, bardzo uparta, niezmiennie musiała postawić na swoim. Nie znosiłam odmowy, nienawidziłam wręcz, jak ludzie mi się sprzeciwiali. Od dziecka było już widać mój mocny, dominującycharakter.

Skończywszy swoje rozmyślania, dotarłam w końcu pod gabinet. Otworzyłam drzwi, on tam już był. Czekał na mnie i na to, czego żona dać mu niemogła…

– Cześć, ty wiecznie musisz się spóźniać? – Alex skrzywił lekko brwi na znakpoirytowania.

– Przecież się nie spóźniłam, to ty po prostu przyszedłeś za wcześnie. – Puściłam do niegooczko.

– No już dobrze. – Podniósł się z fotela, w którym zawsze siedział mój ojciec, i podszedł bliżej. Objął mnie w pasie i przyciągnął do siebie.

– Tęskniłaś? – zapytał.

– Żartujesz? Ja nigdy nie tęsknię. Za nikim. Nigdy. Zakoduj to sobie.

Miałam nadzieję, że on nie liczy na jakiś romans ze mną czy inne ckliwe love story… Szkoda, że nie mogłam mu powiedzieć, że jest po prostu dla mnie zachcianką, czymś na chwilę. Jednym z dziewięćdziesięciu procent mężczyzn z firmy, których po prostu chciałam posiąść. Zawsze jak mnie ojciec niesamowicie wkurwiał, obiecywałam sobie, że zrobię mu na złość i zmieszam się z plebsem – zaliczę wszystkich interesujących mnie facetów z jego firmy. A że plotki w takich miejscach bardzo szybko się roznoszą… Dowiedziałby się pewnie natychmiast. Nie mógłby przecież zwolnić wszystkich swoich pracowników, bo kto by pracował? A patrząc na nich, widziałby, jak poniewierają w łóżku jego córkę, na którą wylewają hektolitry spermy. Nie zniósłby psychicznie takiego upodlenia.

– Zimna jak lód. – Nieznacznie się uśmiechnął, choć zdążyłam zauważyć, że posmutniał po moich słowach. No ale co ja mogłam poradzić? Taka już jestem i tyle. Jeśli nie będzie potrafił tego zaakceptować, to niech się buja. Nie on pierwszy i nieostatni.

– Zaraz ci mogę pokazać, że wcale taka zimna nie jestem, wręcz przeciwnie. Uważaj, żebyś czasem nie poparzył sobie tych swoich anielskich skrzydełek.

– Groziszmi?

– Nie, obiecuję. – Przygryzłam lekkowargę.

Alex zamknął mi buzię namiętnym pocałunkiem, miałam wrażenie, że nasze usta są dla siebie stworzone. To był istny taniec warg, które idealnie współgrały z naszymi językami. Jak on cudownie całował! Nie chciałam tego przerywać, ale nie mogłam postąpić inaczej. Kręciło mnie zupełnie co innego niż taki zwyczajny seks w biurze. Chciałam, aby poznał tę gorszą część mnie. Pragnęłam dać mu kawałek siebie, taką malutką cząstkę mojego świata, który pokocha alboznienawidzi.

– Co jest z tobą? Chyba nie przyszliśmy tutaj porozmawiać, co nie? – wysyczałwkurwiony.

– Usiądź – rozkazałam mu. Jego wkurwienie było coraz większe, a twarz stopniowo nabierała czerwonej barwy.

– Nie mów mi, co mam robić, dobrze?!

To jego „dobrze” dźwięczało mi strasznie w uszach, aż nazbyt wyraźnie zaakcentował to słowo. W tym samym czasie jednak pomyślałam sobie, że już niedługo będzie mnie błagał na kolanach, abym zaczęła nim rządzić…

– Nie, nie dobrze. Siadaj, do kurwynędzy!

Ku mojemu zdziwieniu usiadł, patrząc w moją stronę pytającym wzrokiem.

– Wyjmij chusteczkę z kieszeni i wyczyść mi buty – zażądałam.

Patrzył na mnie zniedowierzaniem.

– Ty chyba jesteś jakaś nienormalna! Sama sobie wyczyść! – Odsunął się odemnie.

– Nie, nie jestem nienormalna. A ty zacznij lepiej słuchać się swojej pańci, bo za nieposłuszeństwo grozi ci sroga kara.

– Ty, a co to ma być, jakieś Mamy cię czy, kurwa, jakieś jeszcze inne dziadostwo? – Był w szoku. Nerwowo zaczął stukać palcami o blat biurka. Miałam wrażenie, że zaraz stąd po prostuwyjdzie.

– Weź się ogarnij, żadne Mamy cię ani nic podobnego. Chcę ci pokazać część mojego świata. Chcesz do niego należeć? – Podeszłam nieco bliżej, pogładziłam jego policzek delikatnym ruchem. Widziałam, jak zaczyna mięknąć.

– O jakim świecie ty mówisz? Chyba nie do końca się rozumiemy… – Jego ton znaczniezłagodniał.

– Jestem dominą. Jestem profesjonalistką i głównie promuję się w sieci. Nie jestem dziwką, moje ciało nie jest na sprzedaż. Poddani mogą mnie dotykać tylko i wyłącznie do kolan, o ile im na to pozwolę.

– Sorry, ale nie chcę bzykać laski, którą może mieć każdy. Ja się z tego wypisuję – przerwałmi.

– Nie pozwalaj sobie na zbyt wiele, obrażasz mnie! Nie rozbieram się do naga, nikt mnie nie obmacuje, nie sypiam ze swoimi poddanymi! Rozumiesz?! – Coraz bardziej zaczęłam się denerwować, tym razem to mnie przeszło przez myśl, żeby się stąd jak najszybciejulotnić!

– Nie chciałem cię obrazić, nie ukrywam, że jestem w szoku. Nie pomyślałbym, że ty…

– Co ja? – ucięłam dyskusję, nim powiedział coś, czego mógłby pożałować. – Lubię dominować, jestem do tego stworzona, muszę czuć, że pod sobą mam kogoś, kto podda mi się całkowicie, a ja będę nad nim panować i czuć władzę nad jego ciałem i duszą. I nie chodzi tu o seks. Chodzi o chęć posiadania i poczucie wyższości nad kimś. Oczywiście są pewne granice, to znaczy są, o ile je ustalimy. Chceszspróbować?

– Nie jestem przekonany… Ale spróbować mogę. Kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana.

– Ustalmy słowo klucz, który zakończy zabawę, kiedy poczujesz, że dłużej nie wytrzymasz i kiedy poczujesz, że przekraczamy granicę dobrego smaku. Gdy będziesz chciał to przerwać, powiedz „Stop”, nie ma co udziwniać. Okej? – zapytałam zaciekawiona. Wyglądał trochę jak mały, przerażony kundelek, który został sam w domu, tęskniąc za swoją panią.

– Okej, w porządku. Jestem gotowy.

Podeszłam do niego pewnym krokiem i złożyłam pocałunek na jego miękkich i soczystych ustach. Odpuścił nieco i przestał się stresować, a mnie dokładnie o to chodziło. Próbował mnie dotykać, ale nie pozwoliłam mu na to, to ja tutaj rządzę, to ja decyduję o tym, co będziemy robić i kiedy, i w jaki sposób będzie mógł mniedotknąć.

– Rozbieraj się! Natychmiast!

Alex bez zbędnych słów robił to, co mu rozkazałam. Stanął przede mną całkiem nagi, miał piękne ciało. Ciemnowłosy mężczyzna, wysoki, dobrze zbudowany z całkiem pokaźnym „wyposażeniem”. Wyglądał jak młody bóg. Bóg seksu, oczywiście.

Już sam widok jego ciała strasznie mnie podniecał.

– No i na co tak patrzysz? Źle wyczyściłeś moje szpilki, teraz je musisz wylizać. – Stanęłam w niewielkim rozkroku, wysuwając do przodu prawą nogę. Piętnastocentymetrowe, czarne i błyszczące szpile na platformie obłędnie eksponowały moje stopy i nogi w całej okazałości. Alex stał przede mną z lekko rozchylonymi ustami i chyba nie wiedział jeszcze, jak powinien się zachować. – Uklęknij.

Gdy to powiedziałam, posłuchał niemal natychmiast bez żadnego „ale”. Wzięłam ze stolika znajdującego się tuż obok szpicrutę, kolczastą obrożę i smycz. Patrzył na mnie z zaciekawieniem i z odrobiną niedowierzania w oczach. Niby niegrzeczny, otwarty na wszystko mężczyzna, dla którego każdy chwyt w łóżku był dozwolony, a jednak na jego twarzy malował się jeden wielki znak zapytania. Bawił mnie widok Alexa liżącego moje buty, marzyłam, aby poniżyć go na wiele innych sposobów, ale to, stwierdziłam, zostawię sobie na kiedyindziej.

– Wstań w tej chwili! – Nudziło mnie już patrzenie na jego nieudolne próby z moimiszpilkami.

Spoglądałam na niego wyzywającym wzrokiem, chciałam, żeby patrzył mi w oczy, ale nie robił tego. Stał ze spuszczoną głową, jak ostatni zbity, bezpański kundel, który nie wie, co ma począć ze swoją marną osobą. Okrążyłam go, obserwując jego ciało, które drżało całe, nie wiem tylko, czy z podniecenia, czy z przerażenia? Wzięłam w rękę szpicrutę i delikatnie musnęłam nią jego plecy.

– Wiesz, co to jest? – zapytałam.

– Nie wiem, po prostu powiedz albo mi zademonstruj. – Przeszył mnie swoim zaciekawionym spojrzeniem nawskroś.

– Uważaj, o co prosisz, chłopcze. – Poczułam, jak mi puls przyśpiesza, a serce coraz mocniej bije. Nic nie kręci mnie bardziej niż to, jak wyraz twarzy osoby, której zadaję podniecający ból. Lubię patrzeć na czyjeś cierpienie. Karmię się tym i podniecam zarazem. Doskonale wiem, że mój obraz pożądania, seksu jest skrajnie wypaczony, ale uwielbiam to. Uwielbiam dozować sobie w ten sposób rozkosz. Niekiedy myślę, że mam potrzebę, aby i mnie ktoś zapragnął porządnie skarcić, ale na razie zostaję przy tym, comam.

– To szpicruta, kawałek metalowego pręta obszytego skórą, na jej końcu jest taka jakby packa w kształcie serca, oczywiście również ze skóry, która za chwilę zostawi na twoich pośladkach niesamowicie piękne ślady… – Przesuwałam palcami po jej krawędziach, po całej długości. Mężczyzna patrzył z coraz większym zaciekawieniem. Przybliżyłam się do niego, szpicrutę skierowałam na jego brodę, sunąc coraz niżej… Kiedy dotarłam poniżej pasa, jego męskość zaczęła coraz bardziej twardnieć. Dotknęłam jego penisa ręką i ściągnęłam z niego fałd skóry. Mocno ściskając, ruszałam nim przez chwilę. Alex jęknął. Chciał więcej, ale na to „więcej” trzeba było sobie najpierw zasłużyć…

– Klaro, skończmy z tym i chodźmy się po prostu pieprzyć! – Był coraz bardziejnapalony.

– A ty co? Mama nie nauczyła, że niepytany się nie odzywa? – zganiłam go odrazu.

– Oj, przestań, po prostu chcę wejść w ciebie natychmiast, bez żadnych zbędnych ceregieli! – Gwałtownie mnieprzyciągnął.

– Wypnij się! Ale to już! – krzyknęłam, odpychając go odsiebie.

– Ale… – Chciał coś powiedzieć, ale przerwałam mu po razkolejny.

– Nie ma żadnego „ale”, zrozumiano? Zrób to! – Spoważniałam.

Zgiął się wpół i położył na biurku. Wyglądał apetycznie, jego jędrne i okrągłe pośladki prezentowały się bardzo okazale, aż zwilgotniały mi z podniecenia stringi. Ciekawe, jak długo wytrzyma? Ile ciosów zniesie? Bałam się wkręcić zanadto w zabawę ze szpicrutą, nie chciałabym, aby powtórzyła się historia z przeszłości.

Uderzyłam raz. Mocno. Widziałam, że wbrew męskiej dumie w jego oczach pojawił sięból.

– Boli? – spytałam ironicznie, ale nic mi nie odpowiedział.

Uderzyłam go drugi i trzeci raz, odbijając kształt końcówki szpicruty na jego tyłku.

– KURWA!!! Ty jakaś niewyżyta jesteś?! – Szybkim ruchem podniósł się z biurka i stanął ze mną twarzą wtwarz.

– Nie pozwoliłam ci się podnieść! – ryknęłam naniego.

– W dupie to mam! – odfuknął.

Nie zdołałam powiedzieć nawet jednego słowa, gdy swoimi furiackimi ruchami namiętności zerwał ze mnie płaszcz. Przed oczami ukazał mu się mój strój, wcześniej nie zdołał go ujrzeć, bo cały czas byłam przewiązana i nie było niczego widać.

– Fuck! Jaka z ciebie suka! Teraz zamiana ról! To ja będę twoim panem!

Rzucił się na mnie zachłannie, odciągnął moją głowę w tył i zaczął całować po szyi. Jego przesunięcia językiem były delikatne i subtelne, czułam już, jak miękną mi kolana pod wpływem jego dotyku.

Kurwa! Co ja robię?! – pomyślałam. Chciałam, żeby przestał, chciałam go zatrzymać, ale nie potrafiłam. A co najgorsze – podobało mi się to. Domina została w tym momencie zniszczona pożądaniem. Ale co mi tam! Chociaż raz i ja mogłam byćzdominowana…

Spragniona męskiego dotyku, wiłam się jak żmija, jego dłonie obsesyjnie błądziły po moim ciele, doprowadzając je do granicwytrzymałości.

Chwycił mnie mocno za pośladki i posadził na biurku mojego ojca. Podciągnął lateksową miniówkę i zaczął dotykać mojej kobiecości. Co chwilę cała podrygiwałam, zapach seksu unosił się w powietrzu, a ja nie marzyłam o niczym innym, tylko by poddać się mu tutaj, teraz, zaraz. Masował moją cipkę tak jak uwielbiałam, co rusz zanurzając w niej dwa palce. Przygwoździł mnie do siebie, a ja zdecydowanym ruchem oplotłam nogami jego biodra, próbując go nakierować na właściwie tory, aby w końcu we mnie wszedł. Wcale nie miał takiego zamiaru, wyswobodził się i pochylił przy mojej cipce. Czułam, jak wilgotny, ciepły i bardzo zwinny język pieści moje płatki z niesamowitą dokładnością. Drżałam. Nie przerywając, wyciągnął rękę do góry i mocno ścisnął moje brodawki. Odnosiłam wrażenie, że moja dusza oddzieliła się od ciała, zupełnie jakbym się unosiła. Chciałam go poczuć w sobie. Alex, chyba czytając mi w myślach, złapał mnie w zgięciach kolan i przyciągnął, aby swobodnie we mnie wejść. Wchodził bardzo powoli, na całej swojej długości czułam, jak się przeze mnie przebija. Niemal odpłynęłam!

Złapałam go zawłosy.

– Alex, pieprz mnie! Już dłużej nie wytrzymam! Mocniej! – Mało brakowało, a zaczęłabym go błagać o to, żeby mnie zerżnął.

Zrobił to. Wbił się we mnie jeszcze głębiej, z całym impetem. Zaznałam słodkiego bólu, połączonego z przyjemnością. Ściskał mi gardło i pchał mnie bez opamiętania, a ja jak mała dziewczynka poddawałam mu się posłusznie. Jęczałam mu do ucha, wbijając długie paznokcie w plecy, jak pies, który znaczy swój teren. Każdy kolejny ruch zbliżał mnie do finału.

Znacząco przyśpieszył tempo pchnięć, wbił się kilka razy trochę mocniej i obydwoje oddaliśmy się chwili. To był wysoki lot! Dawno nie doświadczyłam tak magicznego orgazmu. I tak innego seksu niż dotychczas… Ale to ostatni raz, obiecywałam sobie. Jestem profesjonalistką, nie dam się zdetronizować żadnemumężczyźnie!

Moje imię i nazwisko to Klara Milewicz. Jestem córką Jana Milewicza – właściciela i prezesa firmy transportowej królującej na europejskim rynku. Mój ojciec to bezwzględny człowiek, którym kieruje tylko i wyłącznie chęć posiadania coraz więcej. Rządzą nim pieniądze i interesy, po których nie ma nawet śladu w całej firmowej papierologii. Szef wszystkich szefów swoją wartość przelicza na pieniądze. Najgorsi tego świata siedzą u niego w kieszeni. Perfekcjonista w każdym calu. Człowiek, któremu na drugie imię Precyzja.

Studiowałam resocjalizację na jednym z warszawskich uniwersytetów i choć ukończyłam ten kierunek, mój ojciec miał dla mnie plany na przyszłość związane z jego firmą. Myślał, że już zawsze będę jego maleńkącóreczką.

Myślał, że zawsze będę grzeczną dziewczynką.

Myślał, że będę jego nieco ulepszoną kopią w biznesie.

Myślał, że ze strachu nigdy mu się nie postawię…

Tymczasem ja pragnęłam męskiegoświata.

Mężczyźni to dla mnie takie cipki nienadające się do interesów. Nie chciałam więc do ich świata należeć – chciałam sprawować w nim władzę. Czuję, że mogę wszystko, choć to wszystko niesie za sobą dość ciężkie brzemię dużej odpowiedzialności… Jestem bezpieczna, dopóki ON nie wyda na mnie zlecenia.

Tu rządzi ból, tu nie ma miejsca na miłość.

Rozdział 1

Klara Milewicz

Zarozumiała, wredna suka, puszczalska… Jakie jeszcze obelgi w życiu usłyszę tylko dlatego, że jestem córką bogatego człowieka? Zastanawiam się nad tym, choć w rzeczywistości mam to głęboko w dupie. Mówią tak o mnie kobiety, które zazdroszczą mi wszystkiego, i mężczyźni, którzy nie mogą mnie zdobyć. Mam dopiero dwadzieścia sześć lat, ale dzięki ojcu i własnym zdolnościom jestem już całkiem nieźle ustawiona na przyszłość. Nie każda osoba w moim wieku może się pochwalić taką pozycją. Firma, działająca na rynku od trzydziestu lat, jest jedną z największych firm transportowych w kraju i swoje skrzydła rozkłada na całą Europę. Ojciec całe życie starał się, aby zapewnić swojej żonie, a potem rodzinie, odpowiedni byt. Zawsze powtarzał, że nie dopuści nigdy do takiej sytuacji, żeby Inez musiała liczyć każdy grosz od pierwszego do pierwszego, zanim gdziekolwiek pójdzie zrobić zakupy. Zapłacił za to najwyższą cenę, niestety. Ale coś za coś. Jedni muszą ciężko harować, żeby drudzy mogli się opierdalać, leżąc na kanapie i pijąc jeden za drugimbrowar.

Inez to ojca druga żona, byli małżeństwem przez trzynaście lat, do momentu, gdy postanowiła uciec od męża. Nigdy nie ukrywałam tego, że nie pałam do niej jakąś specjalną miłością. Po tragicznej śmierci mojej mamy zajęła jej miejsce. Ojciec nie zwlekał zbyt długo, niekiedy mam wrażenie, że tylko czekał na to, co się wtedy wydarzyło, żeby tę kobietę sprowadzić do domu. Moja dziura w sercu nie została zapchana byle szmatą. Ból po śmierci najukochańszej osoby towarzyszy mi do dziś. Rana się nie zasklepiła, ona wciąż krwawi, choć minęło już tyle czasu. Wspomnienia, choć widoczne są jak przez mgłę, sypią sól na moje serce i powodują, że łzy same spływają mi po policzkach… Smutek, poczucie straty i tęsknota to najgorsza kara dla człowieka, jaką może na niego zesłać los. Mamo, gdybyś żyła, gdybyś tu była ze mną, może nie byłabym tak bardzo zepsuta? Może ojciec nie rzuciłby się aż tak w wir pracy i nasze życie dzisiaj wyglądałoby zupełnie inaczej…

Moje nostalgiczne rozważania przerwał dzwoniący telefon. Zanim zaczęłam się ogłaszać w sieci jako profesjonalna domina, która daje prywatne pokazy mężczyznom, zarejestrowałam sobie numer w jednej z sieci, na fałszywy dowód. Nie chciałam, żeby ktokolwiek poznał moją prawdziwą twarz.

– Tak, słucham. – Przyjęłam połączenie.

– Dzień dobry, czy dodzwoniłem się do Lady Ann? – zapytał niepewnie poważny męskigłos.

– Dzień dobry, owszem. W czym mogę pomóc?

– Chciałbym zamówićpokaz.

– Na kiedy? – zapytałam niezbyt zadowolona.

– Napiątek.

– Ale piątek jest już jutro! – Wkurzyłam się

– Nie da rady pani mnie gdzieś tam wcisnąć? Bardzo mi zależy.

– Na mojej stronie jest jasno napisane, że przyjmuję zapisy na pokaz minimum trzy dni wcześniej. Rozumiem, że skoro pan do mnie dzwoni, to czytał również informację na mojejstronie.

– Tak, ale… Naprawdę bardzo mi zależy na tym pokazie. To jak będzie? Proszę nie dać się namawiać! Zapłacę podwójnie! – Jego zdecydowany ton mnieprzekonał.

– Okej, ale tylko godzinkę, dobrze? No i skoro płaci pan podwójnie, to razem będzie dwa tysiące złotych.

– Dobrze. No, no, ceni się pani – wydukałironicznie.

– Proszę pana, profesjonalizm jest w cenie. Zawsze może pan zrezygnować z moich usług. Proszę przed spotkaniem przeczytać na mojej stronie zasady pokazu – pouczyłamgo.

– Niech będzie.

– Skąd panjest?

– ZWarszawy.

– A dokładniej? Proszę podać adres, pod który mam przyjechać. Zapomniałabym, godzinę również!

Męczyła mnie już ta rozmowa, więc po uzyskaniu wszystkich niezbędnych danych z ulgą zakończyłampołączenie.

Już ja mu jutro o osiemnastej pokażę, gdzie jest jego miejsce! Ma gość szczęście, że wykonuję tylko pokazy, sesje dominacji. Gdyby był moim niewolnikiem i mieszkałby w moim domu, w lochu, to tak bym go wychłostała po dupie, że zamiast mi dziękować, błagałby, żebym przestała to robić! Jestem najlepszą ze wszystkich domin w kraju, torturowanie moich poddanych sprawia mi niesamowitą frajdę! Ludzie z tego półświatka kochają mnie za to. Mówię „ludzie”, bo kobiety również potrafią przyjść do mnie na sesje.

Przychodzą i płacą mi za to, abym ich karciła, biła, poniżała i upadlała na każdym kroku. Mężczyźni mają bardzo zróżnicowane fetysze. Jedni wolą, aby traktować ich jak psy, wyprowadzać na spacery na smyczy, rozkazywać im, aby jedli z miski, lubią być chłostani batem po najróżniejszych częściach ciała. Lubią, kiedy różnymi przyrządami ściska im się jądra, dosłownie – lubią, jak ściskam im jaja imadłem – cewnikuje prącie, nakłuwa, kaleczy sutki i przywiesza do nich klamerki, które sprawiają im ból. Gaszę im pety w ustach albo są moją osobistą popielniczką. Chcą mi służyć i robią to. Liżą mi stopy, kiedy tylko im rozkażę. Buty również. Kneblowanie, unieruchamianie ich, tortury genitaliów, pieprzenie strap-onem albo wibratorem. Facesitting, trampling, ujeżdżanie, wycieczki rikszą, do której niewolnik jest przywiązany. I wiele innych, mogłabym tak wymieniać godzinami. O! Scat! Niektórzy marzą o tym, żeby być moją osobistą toaletą. Tak – oddaję mocz i kał, siadając na plastikowej muszli, którą na siebie zakładają. Zamiast odpływu jest rurka prowadząca do ust niewolnika. To, co oddaję, jeśli rozkażę, niektórzy jedzą i piją. Wszystko w zależności od ustaleń przed sesją. To niewolnik ustawia granicę i poprzeczkę dominacji nad sobą. Zawsze ma również możliwość użycia hasła bezpieczeństwa. Dominacja to nie tylko sadystyczne zabawy, to także zaufanie, którym my, dominy, zostajemy obdarzane. W większości przychodzą do mnie żonaci mężczyźni. Dostają to, czego nie mają w domu, bo ich żony nie akceptują ich fetyszy i seksualnych upodobań. Najbardziej przerąbane mają panowie, których żony chcą się kochać najlepiej tylko w ciemności, pod kołderką i po bożemu. Pięć minut i finito. Mimo to mają szczęśliwe małżeństwa, szczęśliwe rodziny. Nieważne, że jedno i drugie chodzi na boki, aby spełniać swoje potrzeby. Żadne niby nie wie, ale tak naprawdę wie o wszystkim i nic sobie z tego nie robi, bo im takie układy i takie życie pasują w stu procentach. Rośli mężczyźni, z których niejeden stoi na czele dużej firmy lub korporacji i zarządza zasobami ludzkimi. Twardzi skurwiele, którzy kochają być karceni w każdy możliwy sposób! To niedorzeczne! I to tak bardzo, że czasem sama w to nie mogę uwierzyć. Nie zważając na swoją profesję, często nie wierzę, że tak można, że ludzie właśnie tak chcą żyć.

Rozdział 2

Klara

Siedziałam dzisiaj w firmie ojca, bacznie obserwowałam pracujących tam mężczyzn. Jest jeden, który wpadł mi w oko. Wołają na niego Alex, ale nazywa się Aleksander Merk. Wiem o nim tylko tyle, że pracuje u mojego ojca. Jest kierowcą, rozwozi towar po całej Europie. Czasem wpada tutaj, aby doglądnąć papierów, właściwie to nawet nie wiem jakich, bo to nie on jest tu odpowiedzialny za papierologię. W każdym razie bywa tutaj, ku uciesze moich oczu. Nieziemsko przystojny i chorobliwie podniecający. Niejedna chciałaby być na miejscu jego żony. Patrzyłam na niego przez okno swojego gabinetu, pomagał któremuś z pracowników ładować tira. Miał na sobie białą bokserkę, która idealnie kontrastowała z jego ciemną opalenizną. Jego szyję zdobił dość gruby, złoty łańcuszek. Na ciele skroplił mu się pot, a skóra tak seksownie błyszczała, że miałam ochotę podejść i chociaż popatrzeć na niego z bliska. Obserwować bicepsy napinające się podczas dźwigania ciężarów. Przepadłam. Wszystko we mnie drżało, zastanawiałam się, co by było, gdybym stała z nim twarzą w twarz? Nogi by się pode mną chyba ugięły. Wiedziałam, że jutro bez ociągania się i bez niechęci do tego miejsca wrócę tutaj chętnie, z nadzieją, że wpadnę gdzieś na niegoprzypadkiem…

Cholera! Do osiemnastej zostały tylko dwie godziny, mam nadzieję, że się wyrobię na sesję. Droga zajmie mi co najmniej pół godziny. Nienawidzę przedzierać się autem przez miasto w popołudniowym szczycie. Szybka kąpiel, makijaż – zdążę się bez problemu wyszykować, obym tylko dotarła naczas.

Przejrzałam moją „dominową” szafę, tak ją nazywam, bo trzymam w niej swoje stroje, które zakładam na sesje z klientami. Dziś padło na błyszczący gorset ze wstawkami z czerwonego materiału. Do tego długie, równie lśniące szpilki sięgające mi przed udo, kabaretki z dużym oczkiem i obowiązkowo płaszcz, który mnie zakrywa, aby nie było widać mojego wyzywającego stroju. I gotowe. Odłożyłam ubrania na łóżko, po czym szybko poszłam pod prysznic, nie mogłam sobie pozwolić na długą kąpiel w wannie z kokosowymi bąbelkami, bo najzwyczajniej w świecie z niczym bym nie zdążyła. Choć nie ukrywam, przydałby mi się taki relaks. Przez nieuwagę podczas kąpieli zacięłam się w łydkę, goląc nogi. Myślami wciąż byłam w firmie i stałam w oknie, śliniąc się i obserwując Aleksandra. Boże, już dawno mnie tak nie wzięło na jakiegokolwiek mężczyznę!

Przerwałam to swoje bujanie w obłokach, rozsunęłam szklane drzwi i chwyciłam za ręcznik. Wytarłam się i zawiązałam turban na głowie. Owinięta ręcznikiem, stanęłam naprzeciwko lustra. Bez makijażu i tych wszystkich fatałaszków wyglądałam całkiem normalnie, tak niewinnie. Zupełnie jak nie ja. Umyłam zęby, włączyłam suszarkę do włosów i powoli zaczęłam się ogarniać. Stwierdziłam, że muszę zrobić sobie wyrazisty i mocny makijaż, dobrze, że mam wprawioną rękę, więc nie zajmie mi to zbyt wiele czasu. Wysuszone włosy związałam w koński ogon, jeszcze tylko ostatnie szlify i będę mogła wyjść zdomu.

Gdy byłam gotowa, wyszłam z mieszkania i odpaliłam swojego ukochanego SUV-a bmw X5. Droga minęła mi niezwykle szybko, miałam jeszcze co najmniej piętnaście minut do umówionego czasu. Nie wiadomo czemu, gdzieś w głębi siebie czułam dziwny niepokój, nigdy wcześniej to mi się nie zdarzało. A jeździłam już przecież do setek, jak nie tysięcy, klientów. Trudno. Może to tylko lekki stres. Całe szczęście zawsze mam w schowku zioło, na rozluźnienie. Wyciągnęłam je, wyjęłam również bletki, nasypałam na jedną z nich susz i zwinęłam gibona. Wiedziałam, że nie spalę całego, zaraz bym się porzygała po takiej ilości, zwykle właśnie tak to na mnie działało. Wzięłam bucha, zaciągnęłam się głęboko w płuca, wstrzymałam oddech i trwałam tak dłuższą chwilę. Lubię sobie czasem zajarać, zwłaszcza wtedy, kiedy dopadają mnie różne stresy. Powtórzyłam czynność jeszcze dwa razy, po czym zaraz schowałam niedopałek w samarkę, a następnie z powrotem do schowka. Idę tam, zdecydowałam.

Rozglądałam się za drewnianym, dużym i gustownym ogrodzeniem, by upewnić się, czy to właśnie ten dom. Moim oczom ukazała się piękna willa w nowoczesnym stylu. Zadzwoniłam domofonem, nikt nie odbierał, ale za to otworzyła się brama. Doszłam do drzwi i niemal natychmiast stanął w nich mężczyzna, dość młody, na oko miał może trzydzieści, czterdzieści lat. Na pewno nie więcej. Bardzo zadbany, elegancko ubrany i modnie ostrzyżony. Cały wyglądał modnie i zdecydowanie na topie. Zaprosił mnie do środka, a po chwili sięprzedstawił.

– Marek jestem, miło mi panią poznać. Proszę sięrozgościć.

– Lady Ann. – Podałam mu dłoń na przywitanie, ucałował ją przeciągle, w dość obleśny sposób. Nie spodobało mi sięto.

– Napijesz się czegoś? Kawa, herbata, może coś mocniejszego? – zapytałmężczyzna.

– Dziękuję, zwykła wodawystarczy.

Zastanawiałam się, czy aby na pewno napić się czegokolwiek z jego rąk… Dla pewności obserwowałam każdy jego ruch. Nie miał możliwości, żeby mi czegoś tam dosypać, od razu bym zareagowała. Jestem ostrożna. Przezorny zawszeubezpieczony.

Podziękowałam mu za wodę, kiedy podstawił mi ją pod samnos.

I przeszłam do rzeczy, nie byłam przecież tutaj w celachkoleżeńskich.

– Znasz zasady sesji? Prosiłam, byś zapoznał się z nimi przedspotkaniem.

– Tak, przejrzałem je. Rozumiem każdy wymieniony w nichpodpunkt.

– Czy jest coś, na co się nie zgadzasz? – zapytałamsurowo.

– Owszem. Scat, nie zgadzam się na to. A poza tym… Wszystkie chwyty dozwolone. – Uśmiechnął sięzawadiacko.

– Dobrze, rozumiem. A hasło bezpieczeństwa? Nie polecam zwykłego „nie”. Wiele osób lubi udawać, że się na coś nie zgadza, tylko dlatego, że podnieca je to jeszcze bardziej. Wiesz, co najmniej jak gwałt za przyzwoleniem – wytłumaczyłam mu i przepłukałam zaschnięte usta wodą. Suszy mnie ostro po zielsku. Nie wybucham śmiechem, nie zachowuję się po nim jak kretynka, jedynie mnie mocno luzuje, co najbardziej w tym uwielbiam. Najgorsze jest gastro – mogłabym wtedy połknąć konia z kopytami. Na szczęście tym razem jedynie suszyło mnie wbuzi.

– Z tym hasłem to… Głupio tak, ale no dobra, niech będzie „kalafior”. Może być? – Roześmiałsię.

– Oczywiście. Może być, jaknajbardziej.

– Słuchaj, przejdźmy do rzeczy, wiem, co i z czym się je. Nie musisz mi wszystkiego tłumaczyć, naprawdę.

– Okej, lubię, jak wszystko jest wyłożone czarno nabiałym.

– Spoko, pójdę się przygotować, daj mi maksymalnie pięć minut izaczynamy.

Zdjęłam płaszcz, podniosłam walizkę, po czym wyjęłam z niej najróżniejsze gadżety, które mogły mi się dzisiaj przydać. Zastanawiałam się, w jaki sposób on ma się przygotować. Co, kurwa, pampersa sobie założy, czy jak? – rozmyślałam. Doznałam ogromnego szoku, kiedy przyszedł ubrany w lateksowe męskie bokserki i miał już nałożoną na szyję obrożę. Mało tego, umawiałam się z nim na sesję, nie było mowy o większej liczbie osób, a ten kretyn przyprowadził ze sobą drugiego mężczyznę, który był ubrany identycznie jak on. Wkurzyłamsię.

– Zajmiesz się nami obydwoma? Będziemy grzecznymi pieskami, nie damy ci powodu do złości. – Jego mina budziła skojarzenia z dzieckiem, które prosi o kolejną nowązabaweczkę.

– Nie tak się umawialiśmy. – Chłodno mu dałam do zrozumienia, że nie, nie zajmę się nimidwoma.

– Zapłacę, ile będziesz chciała, w granicach rozsądku oczywiście, tylko zajmij się nami, proszę.

Czas mu uciekał, nie chciałam go marnować, więc zgodziłam się. Niech stracę, trudno. Kilka tysięcy piechotą niechodzi…

Przypięłam im obu smycze do obroży, które mieli już na sobie. Potulne i grzecznepsiaki.

– Tu do pańci, chodźcie, nóżka! – przywołałamich.

Nie minęła nawet minuta, gdy już stali przy moich nogach, udając, że merdają ogonkami. Właśnie. Miałam przygotowane dwa korki analne z futerkiem przypominającym ogon. Podeszłam z powrotem dowalizki.

– Włóżcie to sobie – rozkazałam.

Nie protestowali, wykonali rozkaz od razu. Śmiesznie to wyglądało, dwóch dorosłych facetów z korkami z różowym futerkiem w tyłkach. Uśmiechnęłam się sama do siebie, rozbawiona.

– A teraz, kundle, idziemy naspacerek.

Wyszłam z nimi na trawę do ogrodu, przez duży, przeszklony taras. Jeju, jak tutaj jest pięknie – westchnęłam w duchu. Ogród Marka robił naprawdę piorunujące wrażenie. Kątem rozmarzonego oka widziałam gdzieś tutaj siebie, jak leżę w słoneczne popołudnie na hamaku i czytam książki swoich ulubionychautorów.

– No dalej, pijecie posłusznie wodę z miseczki, robicie siusiu i wracamy dośrodka.

Marek pojebaniec zrobił to perfidnie i bezczelnie wprost na moje szpilki. Uczynił to celowo – chciał zostaćukarany.

– Co zrobiłeś, psie?! Naszczałeś mi na buty?! – Trzasnęłam batem z całej siły po jego plecach. Cały kształt bicza mu się na nich odbił. Mareczek lubił takie zabawy.

– Do mieszkania, kundle, ale tojuż!

Wbiegli na czworakach dośrodka.

Zdjęłam szpilki, zapach byłodrażający.

– Mareczek, liż je! Masz zlizać z nich zapach i smak swojegomoczu!

Skrzywił się, ale wykonał wzorowozadanie.

Drugi kundel gdzieś mizniknął.

Zagwizdałam, żeby go zawołać. Spotkałam się jednak z brakiemreakcji.

– Przybłędo, noga! – wydałam komendę po razkolejny.

Przybiegł, dziwnie się zachowywał, lecz robił to, co mu kazałam. Leżał mi na stopach, ogrzewając je. Grzeczna psinka. Pogłaskałam go po główce. Rzuciłam mu gumową kość – pobiegł po nią i przyniósł mi ją wzębach.

– Co, pieski, dzisiaj tylko krótki spacerek, a kiedy indziej umówimy się na dłuższąsesję?

Czas im uciekł, a jak wiadomo, dla mnie czas to pieniądz. Miało być dwa tysiące za godzinę, jak będzie sam Marek, jednak za akcję z drugim psem niech płacą pięć koła. Na biednych nie wyglądają. Chyba muszę sobie znaleźć niewolnika, który albo ze mną zamieszka, albo będzie siedział ze mną w domu, kiedy ja w nimbędę.

– Wstań z moich nóg – rozkazałam przybłędzie, nawet nie wiedziałam, jak on ma na imię, więc ochrzciłam go poswojemu.

Wstał, stanął naprzeciwko mnie i patrzył mi prosto woczy.

– I co, to już? To koniec? I mamy zapłacić ci pięć kafli, za to, że przyczepiłaś nam smycz i wyprowadziłaś nas na spacer? To żart, prawda? – Nie wyglądał nazadowolonego.

– A czy to jest moja wina, że tak się ociągaliście? Moja godzina robocza zaczęła się w momencie wejścia do tego domu. Nikt mi nie płaci za siedzenie, rozmowy i inne srele morele. Mam wykonać daną robotę i mam na to wyznaczony czas. Umowa to umowa. Więc… Wyskakujcie z hajsu

Co za kretyni, myślą, że będę pracowała za darmo czy co? Warunki są konkretne, a to, że czas im mijał na zupełnie innych rzeczach, przez kompletne nieprzygotowanie, to już nie moja wina. Niech mi zapłacą i spadam stąd najszybciej jak sięda.

– Słuchaj… Zostań z nami jeszcze trochę. Chcę, żebyś mnie solidnie ukarała – zabrał głosMarek.

– Mogę cię ukarać na następnej sesji, jeśli się ze mną na nią umówisz. – Byłamnieugięta.

Padli przede mną na kolana. Obydwaj złączyli dłonie jak do modlitwy i prosili, abym jeszcze ich nie opuszczała. Wyglądaliśmiesznie.

Podeszłam do nich bardzo blisko, obydwóch złapałam za obroże i pociągnęłam je dogóry.

– Nie znaczy nie, czego nie rozumiecie, kundle? – wysyczałam w ichkierunku.

– Ale…

– Ale, kurwa, co? Mam wam toprzeliterować?

– Nie musisz. Już dobrze. Ile jesteśmy ciwinni?

– Pięćkoła.

– Teraz chyba naprawdę powinnaś przeliterować, bo mam wrażenie, że źlezrozumiałem.

Nie pojmowałam, dlaczego są tacy zdziwieni ceną za moją usługę. Przecież ustaliliśmy, co i jak, za samego Mareczka miałam zgarnąć dwa tysiące, a że natknęłam się po drodze na dodatkowy egzemplarz, to stawka od razu wzrosła. Mówił, że zapłaci każdą cenę. Więc, do chuja, niech się uspokoją. Nie będę tu kwitła i prosiła się o swoje zarobionepieniądze.

– Macie do zapłaty pięć tysięcy złotych, terazłapiesz?

– Ale za co, ja siępytam?!

– Za gówno, kurwa. – Nerwy mi puściły, nie lubię takichsytuacji.

Odwróciłam się na pięcie i chciałam stamtąd wyjść, niech stracę te pieniądze, trudno się mówi, ale załatwię to tak, że żadna domina nigdy nie wykona dla nich jakichkolwiek usług. Mam władzę w ręku, to mój świat. To ja go tutaj w Polsce stworzyłam. To ja nim rządzę. Wszyscy jedzą mi z ręki i mnie słuchają. Niewiernych i sprzeciwiających mi się osób pozbywam się bardzo szybko. Jestem kobietą na oko bardzo wrażliwą i delikatną, ale to tylkopozory.

Nie potrafię kochać, nie potrafię współczuć, nie ruszają mnie ludzie i ich tragedie. Zawsze sięgam po to, co moje, albo jeśli chcę, aby moje było. Nigdy nie miałam z tym problemu. I nie – nie jestem złodziejką. Nigdy niczego nie ukradłam, mam pieniądze na wszystko, o czym tylko zdołampomyśleć.

Poczułam naraz, jak ktoś szarpnął mnie zaramię.

Odwróciłam się. Toprzybłęda.

– Jak śmiesz mnie dotykać? A co dopiero szarpać? Jakim prawem? – Oparłam dłonie o biodra. Oni chyba nie wiedzą, z kim zadzierają. Odważniacy.

– Proszę, nie wychodź, nie zostawiaj nas takich… nienasyconychtobą.

– Zdajesz sobie sprawę, że się już powtarzasz? To raz, a dwa, nawet mi nie zapłaciliście i teraz co? Chcecie więcej? Pojebało was? Załatwię wam to, że żadna nigdy nie podejmie się sesji z wami. Przynajmniej nie w Polsce. Jesteście już całkowiciewykluczeni.

Obydwaj się wściekli, wiedziałam, że lubią zabawy na ostro. I nie tylko sesje dominacji. Marek pewnie chodzi po najróżniejszych burdelach, po jego wizytach dziwki często kończą w szpitalu. Pierdolony psychol. Wyładowuje swoje emocje i najróżniejsze frustracje na tle seksualnym na kobietach. Skądś to znam… Na moment wróciłam myślami w przeszłość. Jednak szybko zdusiłam to wsobie.

Zamroczyło mnie, gdy nagle dostałam w twarz z otwartej ręki. To Mareczek odważył się wyciągnąć łapy w moimkierunku.

Roześmiałam się. Przejechałam palcem po wargach, brudząc dłoń od sączącej siękrwi.

– Wiesz, ja już naprawdę nie wiem, czy ty jesteś najzwyczajniej w świecie głupi, czy po prostu pojebany. Nie zdajesz sobie sprawy z tego, z kim tańczysz. – Uniosłam głowę, akcentując swoją przewagę nadnimi.

– Słuchaj, dziwko. To teraz zabawimy się inaczej, to ja będę rozdawał karty. Zatańczymy teraz po mojemu, sama tego chciałaś – powiedział Marek. – Igor, zamknij drzwi na klucz i przynieś mi go tutaj, ta mała suka stąd się nie wymknie. Wyjdzie dopiero wtedy, kiedy jej na topozwolę.

– Nie jestem dziwką i to ja nie pozwolę, żeby taki byle pet jak ty w ten sposób się do mnie odnosił. Nie masz prawa trzymać mnie tutaj siłą, i tak prędzej czy później stąd wyjdę, a ty zapłacisz za to wszystko wysokącenę.

Choć jest ich dwóch, nie boję się – myślę. Obmyślam plan, jak wybrnąć z całej sytuacji. Nie wiem, czy dam radę, jestem tylkokobietą.

Całe szczęście, że za szortami mam nóż, który zawsze noszę ze sobą na sesję w celach samoobrony. Najłatwiej go ukryć. Najbezpieczniej, nie widać go pod skąpymubraniem.

Marek śmiał się. Tak paskudnie i tak głośno, że echo roznosiło się po całym wnętrzu jego domu. Aż uszy bolały. Pojeb, najzwyklejszy w świeciepojeb.

– Mam prawo do wszystkiego, czego tylko zapragnę, rozumiesz, mała? Skończ pierdolić już te swojefarmazony.

Wiedziałam, że jego pewność siebie już za chwilę go zgubi. Wystarczyła chwilanieuwagi.

– Nie boję się ciebie, są na tym świecie ludzie, którzy drobnym gestem wdepczą cię w ziemię jak karalucha. Nie uciekniesz przed konsekwencjami – ostrzegłam.

– Ty mnie straszysz, grozisz mi, tak mam torozumieć?

– Nie, skarbie, informuję.

– Znam Jana Milewicza, który rozdaje tutaj karty, wiesz, co ten człowiek robi z takimi sukami jakty?

Ojej, mój ojciec, no przecież, jak śmiałabym go znać? Niedorzeczne. To mój ojciec, ale nie mogę się z tym zdradzić, bo zaraz się dowie o mojej dorywczej pracy dominy. Ciepło mi się na sercu zrobiło, nie powiem, że nie, ojciec nigdy by mnie nie zabił, choć nieraz miał na to ochotę, jak dawałam mupopalić.

– Ach, to faktycznie musi być zły człowiek, no powiedz, Mareczku, co ten pan robi z takimi sukami jak ja?

Zaciekawiłmnie.

– Najpierw zerżnie cię na wszelkie możliwe sposoby, nie patrząc, czy ci się to podoba, czy nie, a potem… potem znikniesz z powierzchni ziemi już na zawsze, znikniesz, nie zostawiając po sobie żadnegośladu.

– Mogłeś się bardziej wysilić, bardziej mnie przestraszyć, takie rzeczy to ty możesz opowiadać dzieciom z przedszkola, wiesz?

– Stulpysk.

– A jak nie, to co mi zrobisz? Ukarzeszmnie?

– Zamknij się, suko! – Wyglądał na dziwnie zakłopotanego. Denerwował sięwyraźnie.

– Mamusia cię nie nauczyła, że do kobiety odnosimy się zszacunkiem?

– Odpieprz się od mojej matki, nic ci niezrobiła.

– Owszem, nic mi nie zrobiła, a i ja nic złego na jej temat niepowiedziałam.

Miałam już dość tej rozmowy, serio. Niby jestem opanowana, niby nie daję się sprowokować w żaden możliwy sposób, ale wkurwiał mnie ten człowiek i strasznie irytował, najgorsze, że nie mogłam wyjść, bo zamknęli midrzwi.

Przybłęda, a właściwie Igor, z tego, co się dowiedziałam, znów zniknął, zostałam sama z Markiem. Czekałam na dalszy rozwójwydarzeń.

– I co ja mam tutaj z tobą zrobić, co? – Przeczesał dłoniąwłosy.

Stał naprzeciwko mnie, opierając nogę o krzesło, a o nogę jednąrękę.

Chyba chciał wyglądać niegrzecznie i surowo, a wyglądał… stanowczo wieśniacko! Bawił mnie tak bardzo, jak nikt inny. Chciał być niegrzeczny. Dobre sobie! Zwykły, pierdolony burak i nicwięcej.

– Zrobisz to, co będziesz chciał, przecież nie mogę się nie zgodzić, prawda?

– Szybko się uczysz, złotko. Właściwie to, czy się na cokolwiek zgodzisz, czy nie, wcale mnie nie interesuje. I owszem, zrobię z tobą, co tylko będę chciał. A ty masz guzik do powiedzenia. Jedynie od ciebie i od twojego zachowania zależy, czy będzie cię to bolało, czynie.

– Lubię ból. – Igrałam znim.

– Doprawdy? – Podszedł do mnie i chwycił mnie mocno za moją smukłą szyję. Lekko ją przycisnął. On o tym nie wiedział, ale lubię tak. Podnieca mnie to strasznie! Uwielbiam podduszanie, łapanie i ściskanie za szyję. Mam spierdolony charakter, nieadekwatny do swojej aparycji. Chętnie bym go przeleciała, tak po prostu. Ale odrzuca mnie tym durnym zachowaniem i udawaniem kogoś, kim niejest.

– Za dużo sobiepozwalasz.

– Naprawdę? Ojej i co, zbijesz mnie? – Złapał mnie za pośladek i delikatnie do siebieprzycisnął.

– Pierwsza, bezwzględna zasada dominy: nie dotykasz mnie bez pozwolenia, druga zasada: zero seksu. Nie sypiam ze swoimi podwładnymi. Chyba że mam na to ochotę. Ale tak się składa, że tej ochoty na ciebie w żadnym stopniu nie mam. Poza tym przetrzymujesz mnie tutaj wbrew mojejwoli.

– Może Lady Ann zrobi dla mnie wyjątek? Obiecuję, że nie pożałujesz. Daję sobie rękę uciąć, że tak właśnie będzie. Zajebiście, krótkomówiąc.

– Nie robię wyjątków, przykro mi. A poza tym mówisz, że dajesz sobie rękę uciąć, tak? Że będzie zajebiście i że nie pożałuję tego? W takim razie zostaniesz bez ręki, bo ciężko jest mnie zadowolić. Nie podnieca mnie byle co i bylekto.

– A to cię nie podnieca? – Wbił się w moje wargi, lekko je przygryzał, robił to celowo, a przy tym subtelnie pociągnął mnie za włosy. Podobało mi się, ale przecież tego nie mogłamprzyznać.

– Ależ skąd, słabo sięstarasz.

– Mam cię! Czyli mam się bardziej postarać, tak, dajesz mi na toprzyzwolenie?

Kurde, co za debil, rozpoczął ze mną grę słów, nie lubię, gdy ktoś w ten sposób ze mną igra, zwłaszcza ktoś, kogo nie znam. A już szczególnie klient. Jarał mnie jak diabli, choć też strasznie irytował, wzbudzał we mniepożądanie.

– Nie łap mnie za słówka, nie jestem tutaj z własnej woli. Twoje zachowanie jest całkowicieniedorzeczne.

– Mmm… – zamruczał. – Kusisz mnie, mała, oj, kusisz. Najchętniej zdarłbym z ciebie zębami te szorty, a potem przepieprzył twoją, pewnie już mokrą, cipkę językiem. Wylizałbym ją tak, że błagałabyś, abym to robił co rusz, a następnie zlizałbym wszystkie twoje soki, żeby po chwili wbić się w ciebie swoim kutasem i pieprzyć cię z całychsił.

Jezu… Zaraz oszaleję! Próbował mnie wystraszyć, nastawiłam się na to, że będzie tutaj krwawa jatka. Nastawiłam się na to, że będę musiała go szybciej odjebać. A tu… Ahhh… Czułam, jak moja kobiecość robi się coraz bardziej nabrzmiała i mokra. Przebierałam nóżkami w miejscu, miałam ochotę zdjąć spodenki i wypiąć mu się, najbardziej i najlepiej, jakpotrafię.

– Ponosi cię, serio. Mówisz o tym, co dla ciebie jest nieosiągalne, wiesz?

– Nie udawaj świętoszki z zasadami, wiem, o czym myślisz teraz, wiem, że chcesz, abym się już znalazł wtobie.

– Skoro wspomniałeś zasady… Ty złamałeś ichkilka.

– Od tego właśnie są, czyż nie? Od tego, żeby je łamać. Coś czuję, że zaraz złamię tę najbardziej żelazną z twoichzasad.

– Nibyjaką?

Ciekawe, cowymyśli.

– A niby taką. – Jednym pociągnięciem zdjął ze mnie szorty, tym samym od dołu zostawił mnie w samych kusych, koronkowychbokserkach.

– Przegiąłeś pałę. – Odwróciłam się od niego, chciałam odejść jak najdalej, byleby mnie niedotykał.

– Ale masz śliczny tyłeczek! – Pobiegł za mną, złapał mnie za niego i znów przyciągnął dosiebie.

– Widzę, że tak szybko się niepoddajesz.

– Nie poddaję się nigdy, a już na pewno nie wtedy, kiedy mam ochotę na taką piękną kobietę jak ty. – Patrzył na moje usta, staliśmy ze sobą twarzą w twarz, czułam jego ciepły oddech. Nasze wargi się ze sobą stykały. Pocałował mnie, a zaraz potem wodził już dłonią po moim udzie, nawet nie wiem kiedy, ale zrobił to, wsunął rękę pod moje majtki. Zanurzył w cipce palce i delikatnie, rytmicznie nimi poruszał. Jego kciuk pocierał moją łechtaczkę, było mi niesamowicie dobrze. Moje biodra się kołysały, a ja sama oddawałam sięchwili.

Odsunęłam go od siebie. Przerwałam to, zanim się na dobrezaczęło.

– Co ty robisz? Przecież jest ci przyjemnie, więc czemu to przerywasz? Możemy się świetniezabawić.

Jego kutas sterczał. Był w pełni gotowości. A jego wielkość wywarła na mnie wrażenie… Imponujące.

– Zostaw mnie, wcale tego nie chcę. – Złożyłam ręce, jedna na drugą. Wyglądałam jak mała, strojąca fochydziewuszka.

– Nie wygłupiaj się, chodź zemną…

Wyciągnął dłoń w moim kierunku. Chwyciłam ją. Posadził mnie w salonie na rogówce. Znów, nie zwalniając tempa, całował mnie, nasze języki łączyły się ze sobą, nienasycone, wciąż im było mało… Wkradł się między moje uda, nadał rytm palcom i pieprzył mnie nimi, nie przerywając naszego tańca warg. Otworzyłam się na niego, oddałam się jemu i jego pieszczotom. Potrzebowałam tego, teraz, natychmiast. Musiał mnie pieprzyć, nie: mógł – musiał. Pragnęłam go tak bardzo, jak dawno nikogo. Po raz kolejny odsunęłam go od siebie, ale nie zostawiłam, nie tym razem, po prostu podniosłam się i ustawiłam do niego tyłem, wsparta na oparciu sofy. Wiedział doskonale, co ma teraz zrobić. I robił to. Mocno i dogłębnie rżnął mnie od tyłu. Nie pozwalałam mu tego przerywać, w sumie nawet nie próbował, jęczałam i kazałam się rżnąć jeszcze mocniej. Lubię mocno. Lubię na ostro. Złapał mnie za kucyka i ciągnął za włosy, odchylałam się do tyłu jeszcze bardziej, jeszcze bardziej eksponowałam to, co jemu podobało się najbardziej. Przyspieszył. Wiedziałam, że zaraz dojdzie, a ja razem z nim. Ścisnął mnie solidnie za gardło, tym samym odciął dopływ powietrza. Dochodziłam i jednocześnie powoli traciłam przytomność. Kochałam to. Taki orgazm na pograniczu życia i śmierci, ryzykowne, ale bardzo efektowne. Poczułam jego gorący wystrzał na swoich plecach. Marek klepnął mnie w tyłek i opadł bezsilnie obok mnie narogówce.

Pobiegłam prędko do łazienki, wzięłam szybki prysznic i z powrotem się ubrałam. Nie mogłam wyjść stamtąd cała spocona i oblepiona spermą. Trwało to zaledwie kilka minut; kiedy wróciłam, Marek siedział w tym samym miejscu i w tej samej pozycji, co wcześniej. Spojrzałam na niego, nasze spojrzenia sięspotkały…

To nie tak miało być. Nie chciałam się rżnąć ze swoim klientem, nie jestem prostytutką, która robi to dla pieniędzy. Zrobiłam to z czystegopożądania.

– To nie miało prawa się wydarzyć, wiesz o tym? – powiedziałam na głos. Nie tak miałobyć.

– Ann, czy sama byś mi się oddała, czy też nie, i tak bym cię posiadł. Kiedy tylko przekroczyłaś próg mojego domu, wiedziałem już, że tego wieczoru będziesz moja. I tak też się stało. Oddałaś mi się z pragnienia, nie z przymusu, więc ciesz się. Gdybyś wybrała przymus, teraz bardzo byś cierpiała. Płakałabyś przed lustrem z bólu i na widok swoich ran. Ale tak się nie stało. Zrobiliśmy to, bochcieliśmy.

– Mam nadzieję, że zrozumiesz, jak powiem ci, że nie możemy się już więcejspotkać?

Dopadły mnie wyrzuty sumienia. Szlag trafił mój kodeks dominy. Szlag jasny trafił moje zasady, których zawsze twardo się trzymałam, choć sytuacje w życiu bywałyróżne.

– I co, nie będziesz chciała tego więcej powtórzyć? – Spojrzał na mnie wymownie, miał zawiedzioną minę. Wiedziałam, że będzie chciałwięcej.

– Nie, Marku. Każdy niech się zajmie sobą i tyle. Tego, co się wydarzyło, nigdy nie było i w ten sposób o tymmyślmy.

– Ale jak mam w ten sposób o tym myśleć? Na twój widok czuję, że mój penis z powrotem twardnieje, przypomina sobie o tym, co przed chwilą robiliśmy. Naprawdę nie chcesz tego powtórzyć? Nie wierzęci.

– Nie musisz, nie chcę i już. Otwórz mi drzwi, chcę już stąd wyjść – powiedziałampoirytowana.

Nie miałam zamiaru się z nim więcej pieprzyć, to była jednorazowa akcja i nic poza tym. Musiał się z tym pogodzić. Ityle.

– Okej, jak chcesz, nie będę cię zmuszał doczegokolwiek.

Otworzył drzwi, a ja wzięłam szybko torebkę i walizkę i poszłam w kierunku swojego SUV-a. Wsiadłam do auta, odpaliłam je i ruszyłam z piskiem opon. Nigdy więcej tu nie wrócę. Maruś musi zapomnieć. Nie dość, że była to nieudana sesja, która, do kurwy nędzy, nie wiem, jakim cudem zakończyła się seksem, to jeszcze doszła do niej ich nieudolna próba zatrzymania mnie u siebie. Pokurwiło tych ludzi do reszty. Mam dosyć, serio.

Rozdział 3

Alex

– Siadaj, zrobiłam ci śniadanie – powiedziała ozięble moja żona, podstawiając mi jajecznicę z cebulką, zrobioną na masełku, pod sam nos. Oczywiście do tego świeże bułeczki i duży kubek mocnejkawy.

Nigdy nie lubiłem naszych poranków. Była dopiero szósta trzydzieści rano, a mój nastrój już zdążył sięzwarzyć.

Jej mina zwykle oznaczała jedno – zbliżającą się awanturę. „Bo ty wiecznie pracujesz, bo ciebie wiecznie nie ma w domu, bo syn cię rzadko widuje, bo ty wiecznie to i wiecznie tamto i siamto”. Miałem tego dosyć; zamiast się cieszyć, że nigdy na nic jej nie brakuje, że stać nas na to, żeby ona siedziała w domu i malowała te swoje cholerne obrazy, to nie, wieczne pretensje. Nie moja wina, że nie powodzi jej się w sprzedaży, że nikt nie zaprasza jej na wernisaże. Życzę jej jak najlepiej. Nie ukrywam, że zupełnie inaczej wracałoby się do domu, w którym panuje miła atmosfera, bez zbędnych kłótni. A nie że otwierasz oczy, a tu wciąż niezadowolona z ciebie i z życiażona…

– Dziękuję, a ty nie jesz? Mały jużwstał?

– Nie mam ochoty na jedzenie, coś źle się czuję, niedobrze mi. Kamilek myje właśnie ząbki, zaraz zejdzie na śniadanie. – Usiadła na krześle, ale tym razem nie obok mnie, tylko po drugiej stronie stołu. – Odwieziesz go do przedszkola? – zapytała.

No świetnie. Ciągła praca, wieczny zapierdol i jeszcze trzeba dziecko wozić do przedszkola, bo wielkiej artystce się nie chce. Nie to, że miałem z tym problem, ale jak tu reagować na takie rzeczy, skoro ona nie ma innych obowiązków niż dom i nasz syn? Nowłaśnie.

– A ty co w tym czasie będziesz robiła, wychodziszgdzieś?

– Owszem, mam sprawę do załatwienia na mieście. Nieważne. Odwieziesz go czynie?

– Bez nerwów, tylko pytam. Jeśli nie zapytam, to nie będę wiedział, nie sądzisz? Odwiozę go, oczywiście, żeodwiozę.

Co miałem jej powiedzieć, że nie zrobię tego? Jej siła wkurwienia rozpędziłaby się w pół sekundy, chciałem sobie tegozaoszczędzić.

Młody zjadł na szczęście szybko i, co się niezwykle rzadko zdarza, nie odstawiał żadnych scen przed wyjściem z domu. Miałem farta. Zapiąłem go w foteliku w pasy i nareszcie ruszyłem. Odstawiłem go pod przedszkole, wszedłem do budynku razem z nim, załatwiłem całą poranną rutynę typu rozebranie dziecka, zmiana kapci i pożegnalnybuziak.

Uff, miałem to za sobą. Jakby mi przyszło pracować w przedszkolu, to chyba strzeliłbym sobie w łeb. To nie jest miejsce dla mnie, wystarczy pięć minut w środku i wychodzę stamtąd z bólem głowy. Teraz czekała mnie praca. Musiałem podjechać pod firmę, zostawić tam swoje auto i przesiąść się do załadowanego już tira. Niemiecka spółka czekała na polskie zabawki… I nietylko.

Na miejscu nieco się wkurwiłem, bo gdy podjechałem blisko hali załadunkowej, okazało się, że jeszcze nie załadowali do końca mojej ślicznotki. Tak pieszczotliwie nazywam swoją scanię. Debile – spojrzałem na nich z odrazą – nie może tak być, że ja zdążam ze wszystkim, a ktoś nie szanuje swojej pracy i czasu innych osób i tworzy tym samym megaopóźnienie. Frankfurterki czekają na swojezabaweczki…

– Długo wam to jeszcze zajmie? – Przede mną było jakieś dziewięć godzin jazdy, do samego Świecka, a już nie wspomnę o drodze z granicy do Frankfurtu nad Menem. – Serio musicie się tak opierdalać?

Oparłem się o wejście do hali. Jeden gość z tych ładujących siedział sobie na plastikowej skrzynce po piwie i palił papierosa. Nie wyglądał na zmęczonego ani upoconego robotą, raczej było to zwykłe leserstwo i tyle. Drugiemu pot ściekał po skroniach i po plecach, ale on mimo to zapierdzielał, jakby miał w dupie mały motorek. Takich ludzi lubię, a nie zwykłych opierdalaczy. Nie minęło kilka minut i już skończył biedaczyna. Kazałem mu odpocząć, tamtemu zaś wypierdalać, żeby pozamiatał całą halę, a powierzchnia była naprawdę spora. No nic… Na samochodzie miałem tylko osiemset kilogramów kokainy. Tylko. Takie tam, dwieście milionów złotych w samym koksie, że już nie wspomnę o zabawkach. Każdy, kogo by z tym złapali, przez wiele lat nie wyszedłby z puchy. Każdy, ale nie ja. Cieszyłem się okropnie, że mój mocodawca potrafi mnie tak zabezpieczyć, żebym z każdej opresji wyszedłcało…

***

Przejazd z Warszawy do Świecka zajął mi niecałe dziewięć godzin. Niemiecką granicę przejechałem bezproblemowo. Niestety, jak to w moim zawodzie, musiałem mieć czterdziestopięciominutową przerwę podczas jazdy, przez cholerny tachograf. Już po czterech i pół godziny w trasie sygnalizował, abym się zatrzymał. Właściwie to dobrze – przynajmniej odpocząłem sobie chwilę, wypiłem kawę i rozprostowałem nogi.

Jestem zawodowym kierowcą, siedzenie za kółkiem to moja praca, ale i pasja – uwielbiam jeździć. Najchętniej w dalekie podróże po całej Europie. Za każdym razem jeżdżę w nowe miejsca, no może nie zawsze, ale często. Tak czy inaczej, zawsze zachwycam się mijanymi po drodze budynkami, miastami i ich ogólnym wyglądem, przyrodą i ludźmi. Co prawda Niemek nie lubię, są to wyjątkowo szpetne i mało atrakcyjne kobiety. W dodatku większość z tych, które znałem, była najzwyczajniej w świecie głupia. Niejednokrotnie obserwowałem mieszkańców Frankfurtu. Dziwiłem się, kiedy widziałem, jak przystojni mężczyźni na swoje połówki wybierają tłuste babska z wielkimi dupami i cyckami. A przecież mogliby mieć… każdą. No, mniejsza o większość, każdemu podoba się co innego, każdy ma swój gust. Miłość jest ślepa, zdecydowanie. Ale co z pożądaniem, z wybuchami namiętności? Czy przy takich kobietach to jest w ogóle możliwe? – rozmyślałem cały czas. Ja osobiście wielbię drobne, wręcz filigranowe kobiety. Maleńkie i wrażliwe, ubrane w sukienki typowe kobietki, dla których zobaczenie pająka na ścianie może skutkować zawałem serca i traumą na resztę życia. Wtedy mogę przybiec najszybciej, jak potrafię, i uratować je przed równie filigranowym i niegroźnym stworzonkiem. Kolor włosów, oczu czy wielkość miseczki się dla mnie nie liczą. Grunt, żeby kobieta była naturalna, a nie sztuczna jak plastikowa Barbie, z ustami jak glonojad, rzęsami jak firany i cyckami jak dwa twarde, nieuginające się i ciągle pozostawione w tej samej pozycji arbuzy.

Dochodziła dwudziesta, praktycznie od dziesięciu godzin byłem już w drodze, razem z przerwą oczywiście. Wiedziałem, że teraz kolejne dziesięć z wliczoną w to przerwą i będę na miejscu. Oczywiście, jeśli nic nie stanie mi na przeszkodzie typu wypadek jakiś czy korki. Korki nocą raczej są niemożliwe, więc podróż minie mi zapewne szybko. Tak bardzo chciałbym mieć to wszystko już zasobą…

***

Frankfurt nad Menem. Godzina szósta rano. Jestem na miejscu, cały, zdrowy i bezpieczny. Teraz prześpię się przez te trzy godzinki, a już o dziesiątej pojawi się człowiek, który ma odebrać ode mnie załadunek i