Zrozumieć ACT. Terapia akceptacji i zaangażowania w praktyce - Russ Harris - ebook

Zrozumieć ACT. Terapia akceptacji i zaangażowania w praktyce ebook

Russ Harris

0,0
129,90 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Rozszerzone i poprawione wydanie cenionego podręcznika terapii akceptacji i zaangażowania to ponad 60% nowych treści!

Russ Harris w przystępny sposób omawia podstawowe procesy ACT, stosowane w jej ramach techniki oraz przebieg sesji. Wszystko bogato ilustruje przykładami, opisami przypadków, fragmentami rozmów z klientami, ćwiczeniami i metaforami, co pomaga lepiej zrozumieć zastosowanie poszczególnych metod w praktyce.

W nowym wydaniu autor uwzględnił zagadnienia ekspozycji, problemów w relacjach, elastycznego myślenia, samowspółczucia, wstydu, przezwyciężania poczucia braku nadziei i wiele innych. Wprowadził także niezwykle skuteczne narzędzie, jakim jest punkt wyboru. Specjaliści w zakresie zdrowia psychicznego dowiedzą się także, jak wzmacniać relację klient – terapeuta, pokonać przeszkody na drodze do zmiany oraz dostosować techniki i ćwiczenia do swoich potrzeb.

Ta książka to nieocenione źródło rzetelnej wiedzy. Skierowana jest do szerokiego grona odbiorców – od praktyków początkujących do tych bardziej doświadczonych, którzy chcą udoskonalić swoje umiejętności. Dzięki niej złożona teoria i praktyka ACT stają się przystępne i zrozumiałe.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 626

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Ty­tuł ory­gi­nału:ACT made sim­ple. An easy-to-read pri­mer on ac­cep­tance and com­mit­ment the­rapy
Co­py­ri­ght © 2019 by Russ Har­ris, MD and New Har­bin­ger Pu­bli­ca­tions, 5674 Shat­tuck Ave­nue, Oakland, CA 94609
Co­py­ri­ght © for the Po­lish edi­tion by Gdań­skie Wy­daw­nic­two Psy­cho­lo­giczne sp. z o.o., So­pot 2022
Wszyst­kie prawa za­strze­żone. Książka ani żadna jej część nie może być prze­dru­ko­wy­wana ani w ża­den spo­sób re­pro­du­ko­wana lub od­czy­ty­wana w środ­kach ma­so­wego prze­kazu bez pi­sem­nej zgody Gdań­skiego Wy­daw­nic­twa Psy­cho­lo­gicz­nego.
Wy­da­nie dru­gie w ję­zyku pol­skim 2024 rok
Prze­kład: Anna Sa­wicka-Chrap­ko­wicz
Re­dak­torka pro­wa­dząca: Pa­try­cja Pa­cy­niak
Re­dak­cja me­ry­to­ryczna: dr Jo­anna Du­dek, prof. Pa­weł Osta­szew­ski
Re­dak­cja: Ka­ta­rzyna Ro­jek, Pa­try­cja Pa­cy­niak
Ko­rekta: ze­spół
Skład: Tojza
Pro­jekt okładki: Mo­nika Pol­lak
Zdję­cie na okładce: © Getty Ima­ges
ISBN 978-83-8258-022-8
Gdań­skie Wy­daw­nic­two Psy­cho­lo­giczne sp. z o.o. ul. J. Bema 4/1a 81-753 So­[email protected]
Kon­wer­sja: eLi­tera s.c.
.

Mo­jemu bratu Gen­ghi­sowi: za Twoją nie­ustanną mi­łość, wspar­cie, in­spi­ra­cję i słowa otu­chy; za to, że po­py­chasz mnie do dzia­ła­nia, gdy tego po­trze­buję, i że je­steś moją ko­twicą, gdy po­trzeba mi sta­bi­li­za­cji; że po­ka­zu­jesz mi drogę, kiedy się gu­bię, i że wno­sisz w moje ży­cie tyle świa­tła, mi­ło­ści i śmie­chu.

Przed­mowa do wy­da­nia pol­skiego

Cie­szymy się, że w ręce pol­skich czy­tel­ni­czek i czy­tel­ni­ków tra­fia dru­gie wy­da­nie książki Zro­zu­mieć ACT. Jest to zna­ko­mity pod­ręcz­nik te­ra­pii ak­cep­ta­cji i za­an­ga­żo­wa­nia za­równo dla po­cząt­ku­ją­cych, jak i dla do­świad­czo­nych te­ra­peu­tek i te­ra­peu­tów. Z jego lek­tury sko­rzy­stają także osoby, które nie pla­nują zaj­mo­wać się psy­cho­te­ra­pią, ale szu­kają do­brej książki wspo­ma­ga­ją­cej roz­wój oso­bi­sty. A to nie jest oczy­wi­ste, bio­rąc pod uwagę pod­ty­tuł.

Te­ra­peutki i te­ra­peuci do­piero za­zna­ja­mia­jący się z ACT po­znają z tą książką nie­zbędne pod­stawy – teo­rię przed­sta­wioną w bar­dzo przy­stępny spo­sób, z wy­ko­rzy­sta­niem me­ta­for, z hu­mo­rem, bez przy­nu­dza­nia czy na­pu­sze­nia. Na­stęp­nie zgłę­bią pro­ces pro­wa­dze­nia tej te­ra­pii krok po kroku, po­cząw­szy od kon­cep­tu­ali­za­cji przy­padku przez za­sto­so­wa­nie po­szcze­gól­nych pro­ce­sów po spo­soby uży­cia ćwi­czeń i bar­dzo kon­kretne wska­zówki. Do­wie­dzą się, co i jak ćwi­czyć, aby z po­wo­dze­niem sto­so­wać za­sady ACT w prak­tyce.

Dru­gie wy­da­nie książki bę­dzie rów­nież uży­teczne dla osób ma­ją­cych pewne do­świad­cze­nie w pro­wa­dze­niu ACT. Russ Har­ris przy­bliża w nim au­tor­ski mo­del punktu wy­boru. Zwraca uwagę na rolę sa­mo­współ­czu­cia, a także wy­ja­śnia wiele nie­po­ro­zu­mień na­ro­słych wo­kół ta­kich za­gad­nień, jak ak­cep­ta­cja czy wła­śnie sa­mo­współ­czu­cie. Obok przed­sta­wie­nia tra­dy­cyj­nych tech­nik i me­ta­for wska­zuje po­ten­cjalne trud­no­ści i czę­ste błędy po­peł­niane w pracy nad po­szcze­gól­nymi pro­ce­sami (np. ak­cep­ta­cją, od­kry­wa­niem war­to­ści czy de­fu­zją) oraz pod­po­wiada, jak so­bie z nimi po­ra­dzić. Wi­dać tu­taj lata do­świad­czeń w sto­so­wa­niu ACT i ucze­niu o niej. Jed­no­cze­śnie au­tor, zgod­nie z za­ło­że­niami tego mo­delu te­ra­pii, po­ka­zuje sa­mego sie­bie od ludz­kiej strony, z hu­mo­rem od­no­sząc się rów­nież do wła­snych błę­dów i po­my­łek.

Bar­dzo war­to­ściową ce­chą książki jest prze­bi­ja­jący z jej stron re­alizm. Wiele osób za­fa­scy­no­wa­nych ACT wi­dzi w tej te­ra­pii pro­po­zy­cję ide­alną dla wszyst­kich. Au­tor jed­nak nie raz daje do zro­zu­mie­nia, że nie jest to te­ra­pia dla każ­dego, że są osoby, które mają ocze­ki­wa­nia nie­spójne z jej ce­lami. Wspo­mniany re­alizm, czy może zdrowy roz­są­dek, prze­ja­wia się także w od­wo­ły­wa­niu się wie­lo­krot­nie do cen­tral­nej kwe­stii uży­tecz­no­ści sto­so­wa­nych w ży­ciu stra­te­gii ra­dze­nia so­bie z trud­nymi my­ślami czy emo­cjami. Har­ris pi­sze wprost, że cza­sem nie ma nic złego w uni­ka­niu do­świad­cza­nia czy w fu­zji po­znaw­czej, o ile te nie od­da­lają nas od ży­cia zgod­nego z na­szymi war­to­ściami, przy­no­szą­cego peł­nię sa­tys­fak­cji.

Na ko­niec jesz­cze jedna uwaga do­ty­cząca po­ten­cjal­nego grona czy­tel­ni­czek i czy­tel­ni­ków tej książki. Choć ta jest po­my­ślana jako pod­ręcz­nik pro­wa­dze­nia ACT, to zde­cy­do­wa­nie mogą po nią się­gnąć osoby, które nie pla­nują zaj­mo­wać się psy­cho­te­ra­pią, ale pra­cują z dru­gim czło­wie­kiem, po­ma­ga­jąc mu w ra­dze­niu so­bie z róż­nymi wy­zwa­niami czy w roz­woju oso­bi­stym, jak czy­nią to psy­cho­lożki i psy­cho­lo­go­wie, tre­nerki i tre­ne­rzy roz­woju oso­bi­stego, osoby pro­wa­dzące co­aching, ale rów­nież le­karki i le­ka­rze, pie­lę­gniarki i pie­lę­gnia­rze, die­te­tyczki i die­te­tycy czy wy­cho­waw­czy­nie i wy­cho­wawcy. Po książkę tę mogą śmiało się­gnąć także ci, któ­rzy szu­kają po pro­stu do­brej lek­tury wspie­ra­ją­cej w sa­mo­roz­woju, po­ma­ga­ją­cej roz­wi­jać kom­pe­ten­cje po­ten­cjal­nie przy­datne każ­demu w ży­ciu co­dzien­nym, nie­rzadko wy­peł­nio­nym trud­nymi my­ślami czy emo­cjami nie­po­zwa­la­ją­cymi roz­wi­nąć skrzy­deł. Russ Har­ris raz za ra­zem po­wta­rza, że w przy­padku ACT naj­lep­szym obiek­tem do ćwi­cze­nia tech­nik pracy z oso­bami po­trze­bu­ją­cymi po­mocy je­ste­śmy my sami, te­ra­peutki i te­ra­peuci. Ćwi­cząc na so­bie, nie tylko do­sko­na­limy tech­nikę, ale także do­świad­czamy jej po­zy­tyw­nych skut­ków. I to wła­śnie czyni ze Zro­zu­mieć ACT przy­datną książkę sa­mo­po­mo­cową. Każda czy­tel­niczka i każdy czy­tel­nik, wy­ko­nu­jąc opi­sane przez au­tora ćwi­cze­nia czy sto­su­jąc od czasu do czasu w swoim ży­ciu me­todę punktu wy­boru, ma szansę zy­skać nową per­spek­tywę i nowe umie­jęt­no­ści oraz śmie­lej że­glo­wać w kie­runku ta­kiego ży­cia, ja­kiego pra­gnie. I nie ma przy tym zna­cze­nia, czy zaj­muje się psy­cho­te­ra­pią, czy nie. Wszy­scy dzie­limy wspólny los i wspólne trud­no­ści. I wszy­scy sko­rzy­stamy z lek­tury tej świet­nie na­pi­sa­nej książki.

dr Jo­anna Du­dek i prof. Pa­weł Osta­szew­ski

Uni­wer­sy­tet SWPS

Przed­mowa do wy­da­nia ame­ry­kań­skiego

Te­ra­pia ak­cep­ta­cji i za­an­ga­żo­wa­nia (ang. ac­cep­tance and com­mit­ment the­rapy, ACT) jest po­wszech­nie uwa­żana za za­gma­twaną. W książce, którą trzy­masz w rę­kach, znaj­dziesz kilka moż­li­wych przy­czyn ta­kiego stanu rze­czy. Pod­sta­wowa teo­ria po­zna­nia, na któ­rej ba­zuje ACT, jest pre­cy­zyjna pod wzglę­dem tech­nicz­nym, a sto­so­wane me­tody mają nie­li­niowy cha­rak­ter. My­ślę jed­nak, że ist­nieje jesz­cze inny po­wód. Otóż lo­giczny umysł nie lubi, gdy się go de­tro­ni­zuje. Prze­ciw­sta­wia się zmia­nie spo­sobu funk­cjo­no­wa­nia z roz­wią­zy­wa­nia pro­ble­mów na wi­talne ży­cie. 

Te­ra­pia ak­cep­ta­cji i za­an­ga­żo­wa­nia za­pra­sza klien­tów, by do­świad­czali świata w nowy, bo­gaty w zna­cze­nia spo­sób. W tym no­wym świe­cie istota ży­cia bar­dziej przy­po­mina za­chwy­ca­nie się za­cho­dem słońca niż roz­wią­zy­wa­nie za­da­nia z ma­te­ma­tyki. I moż­liwe się staje mnó­stwo prze­dziw­nych rze­czy:

• mo­żesz się zwró­cić ku wła­snemu cier­pie­niu, dzięki czemu ży­cie otwo­rzy się przed tobą;

• mo­żesz świa­do­mie przyj­mo­wać sprzeczne my­śli, nie roz­strzy­ga­jąc przy tym, która z nich „ma ra­cję”, i w re­zul­ta­cie zna­leźć spój­ność i zro­zu­mie­nie;

• mo­żesz uwa­żać sie­bie za ko­goś zu­peł­nie nie­istot­nego i wła­śnie dzięki temu od­na­leźć nie­zwy­kły spo­kój du­cha i po­czu­cie celu;

• za­uwa­żasz, że to, na czym ci bar­dzo za­leży, jest na wy­cią­gnię­cie ręki – w twoim bólu i po­dzi­wie, w two­jej au­ten­tycz­no­ści i ra­do­ści;

• moż­liwy jest wy­bór, na­wet gdy twój umysł cały czas stara się prze­kształ­cać moż­li­wo­ści wy­boru w lo­giczne sy­lo­gi­zmy.

Wszystko to za­pew­nia ener­gia ży­cia, która pły­nie z ela­stycz­no­ści psy­cho­lo­gicz­nej. Jest to dro­go­wskaz za­równo dla klien­tów, jak i dla te­ra­peu­tów – pod wa­run­kiem że uda się prze­drzeć przez men­talną gę­stwinę na tyle, by go doj­rzeć. Russ Har­ris cał­ko­wi­cie prze­bu­do­wał dru­gie wy­da­nie ni­niej­szej książki i ob­sa­dził w roli głów­nej na­rzę­dzie, które szybko i sku­tecz­nie po­maga te­ra­peu­tom wła­śnie to osią­gnąć.

Punkt wy­boru – bo o nim mowa – czyli na­rzę­dzie kli­niczne opra­co­wane przez Russa Har­risa, Jo­ego Ciar­ro­chiego i Ann Ba­iley, po­zwala szybko do­trzeć do istoty mo­delu ela­stycz­no­ści psy­cho­lo­gicz­nej. Po­słu­gi­wa­łem się nim wiele razy i za­wsze by­łem pod wra­że­niem jego ele­gan­cji, pro­stoty i siły od­dzia­ły­wa­nia. Za jego po­mocą za­równo te­ra­peuci, jak i klienci mogą szybko zro­zu­mieć, że od­wra­ca­nie się od bólu w ni­czym nie po­maga, że uży­tecz­ność jest waż­niej­sza od sy­lo­gi­zmów i że za­wsze ist­nieje wy­bór. W rę­kach Russa Har­risa na­rzę­dzie to po­zwala uprasz­czać, ale nie do­pusz­cza do ba­na­li­za­cji. Po­maga zro­zu­mieć klienta bez ry­zyka zba­ga­te­li­zo­wa­nia jego pro­ble­mów. Nie spłyca – do­ciera do sedna.

Russ Har­ris sły­nie w świe­cie z umie­jęt­no­ści wy­do­by­wa­nia z gę­stwiny szcze­gó­łów tego, co naj­waż­niej­sze. Ob­fi­tu­jąca w de­tale teo­ria, na któ­rej opiera się ACT, jest ważna, ale nie dla każ­dego i nie na sa­mym po­czątku. Je­śli in­te­re­suje cię sto­so­wa­nie tego mo­delu te­ra­pii w prak­tyce, to naj­waż­niej­sze jest, by za­cząć; na­uka przyj­dzie za­raz po­tem. Ważne, by od­na­leźć wspo­mniany dro­go­wskaz. W ni­niej­szej książce Russ Har­ris wy­raź­nie za­chęca no­wi­cju­szy, by ru­szyli na­przód.

Wi­dzia­łem już różne próby uprasz­cza­nia ACT, które po­le­gały na od­ry­wa­niu się od pracy za­sad­ni­czej z na­dzieją, że spe­cja­li­ści osta­tecz­nie do wszyst­kiego dojdą sami. Z mo­jego do­świad­cze­nia wy­nika, że w przy­padku Russa Har­risa ni­gdy coś ta­kiego nie miało miej­sca. Jego me­tody i jego słowa za­wsze są wia­ry­godne. Pełne kli­nicz­nej mą­dro­ści, umie­jęt­no­ści, życz­li­wo­ści. Russ głę­boko ro­zu­mie pracę za­sad­ni­czą oraz wy­ko­nuje ją i po­sze­rza uczci­wie. W tej książce, wy­ko­rzy­stu­jąc swój nie­kwe­stio­no­wany ta­lent, ja­sno przed­sta­wił mo­del ACT, a dzięki swej kli­nicz­nej kre­atyw­no­ści stwo­rzył nowe me­tody, na­rzę­dzia i spo­soby do­cie­ra­nia wraz z klien­tami do sedna po­szcze­gól­nych pro­ce­sów. W dru­gim wy­da­niu sze­rzej omó­wił pewne za­gad­nie­nia, któ­rym do­tąd nie po­świę­cono do­sta­tecz­nej uwagi, w tym sto­so­wa­nie eks­po­zy­cji i mą­drość ukrytą w emo­cjach.

Ta książka otwiera świat te­ra­pii ak­cep­ta­cji i za­an­ga­żo­wa­nia przed czy­tel­nicz­kami i czy­tel­ni­kami tak, aby mo­gli go eks­plo­ro­wać na prze­różne spo­soby. Bio­rąc pod uwagę liczbę do­stęp­nych ksią­żek, za­pewne już wiesz, że ACT znaj­duje obec­nie bar­dzo sze­ro­kie za­sto­so­wa­nie. To może nieco onie­śmie­lać osoby, które do­piero po­znają ten mo­del. Ale nie tylko je! Może i mia­łem udział w po­wsta­niu ACT, lecz nad roz­wi­ja­niem tego mo­delu te­ra­pii pra­co­wało wielu lu­dzi i przy­znaję, że nie­kiedy sam mie­wam po­dobne obawy.

To nie­istotne. Ważne jest to, że znamy pro­sty spo­sób, by iść na­przód. Trzy­masz go w swo­ich rę­kach.

W tej chwili znaj­du­jesz się w punk­cie wy­boru. Trzy­masz w rę­kach tę książkę, po­nie­waż czu­jesz, że czas przy­stą­pić do na­uki ACT. Zga­dzam się z tobą. Je­dyne, co mu­sisz te­raz zro­bić w tym celu, to prze­wró­cić kartkę i za­cząć.

dr Ste­ven C. Hayes

Uni­ver­sity of Ne­vada

Co no­wego w wy­da­niu dru­gim?

Je­śli masz pierw­sze wy­da­nie Zro­zu­mieć ACT (Har­ris, 2018b), to praw­do­po­dob­nie za­sta­na­wiasz się, czy warto ku­po­wać wy­da­nie dru­gie. Cóż. Gdy­bym to ja miał od­po­wie­dzieć na to py­ta­nie, z pew­no­ścią od­parł­bym: „Tak, zde­cy­do­wa­nie! To bar­dzo war­to­ściowa rzecz za te pie­nią­dze i praw­do­po­dob­nie naj­mą­drzej­szy za­kup, ja­kiego do­ko­nasz w tym roku”. Moja opi­nia może być rzecz ja­sna nieco stron­ni­cza, więc żeby po­móc ci pod­jąć tę trudną de­cy­zję, po­ni­żej krótko pod­su­mo­wuję róż­nice mię­dzy pierw­szym a dru­gim wy­da­niem.

1. Mnó­stwo no­wych tre­ści do­ty­czy mię­dzy in­nymi eks­po­zy­cji, pro­ble­mów w re­la­cjach, ela­stycz­nego my­śle­nia, czer­pa­nia z mą­dro­ści emo­cji, sa­mo­współ­czu­cia, wstydu, prze­zwy­cię­ża­nia po­czu­cia braku na­dziei. Mó­wiąc krótko i wprost, ta książka jest w po­nad 60% nowa, a po­zo­stała część zo­stała w znacz­nym stop­niu zre­or­ga­ni­zo­wana. W ciągu dzie­się­ciu lat dzie­lą­cych oba wy­da­nia ra­dy­kal­nie zmie­ni­łem spo­sób, w jaki za­równo pro­wa­dzę ACT, jak i jej na­uczam (szcze­rze mó­wiąc, chcia­łem na­pi­sać tę książkę od nowa i za­ty­tu­ło­wać ją Jesz­cze le­piej zro­zu­mieć ACT, ale wy­dawca mi to wy­per­swa­do­wał). Za­tem w wy­da­niu dru­gim znaj­dziesz sporo no­wych ćwi­czeń, me­ta­for, na­rzę­dzi, tech­nik, trans­kryp­cji se­sji te­ra­peu­tycz­nych, głu­pich żar­tów i tym po­dob­nych.

2. Punkt wy­boru to naj­prost­sze, naj­ła­twiej­sze i ma­jące naj­więk­szą moc od­dzia­ły­wa­nia na­rzę­dzie, ja­kie znam, po­mocne w szyb­kim i sku­tecz­nym ucze­niu się ACT. Od 2015 roku od­grywa główną rolę w mo­ich warsz­ta­tach i kur­sach on­line. Obec­nie prze­ra­biam na­pi­sane do­tąd książki tak, aby stało się rów­nież ich główną osią. Je­żeli więc jesz­cze tego nie wiesz, to mam na­dzieję, że szybko się prze­ko­nasz, jak bar­dzo jest ono sku­teczne. Je­śli zaś nie znasz tego na­rzę­dzia, to mam na­dzieję, że na­uczysz się tak je sto­so­wać, aby jego od­dzia­ły­wa­nie było jak naj­więk­sze. Za­ra­zem nie jest to na­rzę­dzie nie­zbędne; nie chciał­bym, by kto­kol­wiek po­my­ślał, że musi ko­rzy­stać z punktu wy­boru, aby do­brze pro­wa­dzić ACT. Cho­ciaż więc wspo­mi­nam o nim w wielu roz­dzia­łach, to jed­nak pro­po­nuję także sze­reg in­nych na­rzę­dzi.

To jak, wcho­dzisz w to? Je­żeli nie, to trudno. Ro­bi­łem, co mo­głem. A je­śli tak... to jak ma­wiamy w Au­stra­lii: „Good on ya!” – „Brawo ty!”. Je­stem pe­wien, że tego nie po­ża­łu­jesz.

Jak ko­rzy­stać z tej książki

Je­żeli sty­kasz się z te­ra­pią ak­cep­ta­cji i za­an­ga­żo­wa­nia po raz pierw­szy, to za­chę­cam cię do prze­czy­ta­nia tej książki od de­ski do de­ski, za­nim za­czniesz sto­so­wać oma­wiane po­dej­ście w prak­tyce. Sześć pod­sta­wo­wych pro­ce­sów ACT wza­jem­nie się ze sobą wiąże, więc je­śli nie zro­zu­miesz do­brze ca­łego mo­delu i po­wią­zań mię­dzy jego ele­men­tami, mo­żesz się po­gu­bić i pójść w złym kie­runku.

Je­śli zaś już masz od­po­wied­nie przy­go­to­wa­nie do tego, by za­cząć sto­so­wać ACT w pracy z klien­tami, mo­żesz trak­to­wać tę książkę jako nie­for­malny prze­wod­nik i ko­rzy­stać z opar­tego na pro­to­kole ACT pod­ręcz­nika, który po­pro­wa­dzi cię szcze­gó­łowo przez ko­lejne se­sje. Je­żeli pra­cu­jesz w du­chu ACT re­gu­lar­nie, wy­ko­rzy­staj po­szcze­gólne roz­działy do do­sko­na­le­nia i roz­bu­do­wy­wa­nia tego, co już ro­bisz w swoim ga­bi­ne­cie.

Ma­te­riały do­dat­kowe

W pi­sa­niu tej książki naj­trud­niej­sza była de­cy­zja, co po­mi­nąć. Kiedy skoń­czy­łem pracę, oka­zało się, że prze­kro­czy­łem wy­zna­czony mi li­mit o czter­dzie­ści ty­sięcy słów. Za­miast jed­nak wy­rzu­cać różne ma­te­riały, za­mie­ści­łem je w dar­mo­wym e-bo­oku pod ty­tu­łem ACT made sim­ple: The extra bits. Mo­żesz go po­brać z za­kładki „Free Re­so­ur­ces” na stro­nie: https://psy­chwire.com/har­ris (w ję­zyku an­giel­skim). Znaj­dziesz tam wszyst­kie ma­te­riały, które chcia­łem umie­ścić w książce, ale na które osta­tecz­nie za­bra­kło miej­sca: py­ta­nia i od­po­wie­dzi, pu­łapki i wska­zówki, sce­na­riu­sze do­dat­ko­wych ćwi­czeń i me­ta­for oraz na­gra­nia au­dio do po­bra­nia. Rów­nież tam znaj­dują się wszyst­kie for­mu­la­rze, które za­miesz­czam w książce albo o któ­rych je­dy­nie w niej wspo­mi­nam.

Na końcu wielu roz­dzia­łów znaj­dziesz ramkę „Ma­te­riały do­dat­kowe”, a w niej in­for­ma­cje o wszyst­kich do­brach, które na cie­bie cze­kają w od­po­wied­nich roz­dzia­łach wspo­mnia­nego e-bo­oka.

Pod­roz­działy Do­sko­na­le­nie umie­jęt­no­ści

W pod­roz­dzia­łach pt. Do­sko­na­le­nie umie­jęt­no­ści pod­po­wia­dam, jak mo­żesz roz­wi­jać swoje umie­jęt­no­ści w za­kre­sie ACT. Po­nadto w trak­cie lek­tury ko­niecz­nie wy­ko­nuj po­szcze­gólne ćwi­cze­nia. Wszak nie spo­sób na­uczyć się pro­wa­dze­nia sa­mo­chodu wy­łącz­nie po­przez czy­ta­nie na ten te­mat – trzeba wsiąść do auta, chwy­cić kie­row­nicę i ru­szyć w drogę. Będę więc co ja­kiś czas za­chę­cać cię do ćwi­cze­nia no­wych umie­jęt­no­ści za­równo w domu, jak i pod­czas se­sji. Pod­roz­działy Do­sko­na­le­nie umie­jęt­no­ści znaj­dziesz w wielu roz­dzia­łach, choć nie we wszyst­kich. Mam jed­nak na­dzieję, że na­wet tam, gdzie nie pro­szę o to wprost, bę­dziesz wy­peł­niać for­mu­la­rze, prze­glą­dać sce­na­riu­sze, ćwi­czyć in­ter­wen­cje z wy­obra­żo­nym klien­tem, te­sto­wać tech­niki na so­bie – a po­tem ro­bić to wszystko w rze­czy­wi­sto­ści, w trak­cie se­sji.

Pod­roz­działy Pod­su­mo­wa­nie

Każdy roz­dział koń­czy pod­roz­dział pt. Pod­su­mo­wa­nie, w któ­rym zbie­ram naj­waż­niej­sze za­gad­nie­nia omó­wione w da­nym roz­dziale.

Kom­po­zy­cja książki

Książka składa się z czte­rech czę­ści. W czę­ści 1 (roz­działy 1–4) oma­wiam ogól­nie mo­del ACT i le­żącą u jego pod­staw teo­rię. Z ko­lei w czę­ści 2 (roz­działy 5–7) po­ka­zuję, jak roz­po­cząć pracę w du­chu ACT, mię­dzy in­nymi jak pro­wa­dzić te­ra­pię do­świad­cze­niową, uzy­skać świa­domą zgodę i nada­wać struk­turę se­sjom.

Część 3 (roz­działy 8–29) jest po­świę­cona sze­ściu pod­sta­wo­wym pro­ce­som ACT oraz ich za­sto­so­wa­niu w przy­padku wielu roz­ma­itych pro­ble­mów kli­nicz­nych. W każ­dym roz­dziale kładę duży na­cisk na pro­stotę i prak­tykę, tak aby dało się od razu sto­so­wać ten mo­del (pa­mię­taj jed­nak, że je­żeli do­piero za­czy­nasz swoją przy­godę z te­ra­pią ak­cep­ta­cji i za­an­ga­żo­wa­nia, warto wcze­śniej prze­czy­tać książkę od de­ski do de­ski).

W czę­ści 4 (roz­działy 30–32) oma­wiam tak ważne te­maty, jak bu­do­wa­nie opty­mal­nej re­la­cji te­ra­peu­tycz­nej, ra­dze­nie so­bie z za­blo­ko­wa­niem i opo­rem oraz ko­lejne etapy drogi przez ACT.

Moż­li­wość mo­dy­fi­ka­cji

W pierw­szych la­tach pracy w du­chu ACT po­peł­ni­łem po­ważny błąd: sta­ra­łem się ro­bić wszystko do­kład­nie tak, jak pi­sano w pod­ręcz­ni­kach. W moim przy­padku nie spraw­dzało się to zbyt do­brze, po­nie­waż mój spo­sób mó­wie­nia znacz­nie się różni od tego, który prze­wi­dują sce­na­riu­sze za­warte w zna­nych mi książ­kach. Kiedy póź­niej wzią­łem udział w warsz­ta­tach Ste­vena C. Hay­esa, twórcy ACT, po­peł­ni­łem ko­lejny po­ważny błąd: by­łem pod tak wiel­kim wra­że­niem jego wy­jąt­ko­wego stylu pro­wa­dze­nia te­ra­pii, że za­czą­łem go na­śla­do­wać. To też się nie spraw­dziło. Rzecz w tym, że nie by­łem sobą, tylko nie­udaną ko­pią Ste­vena.

Pew­nego dnia na­tkną­łem się na cy­tat z Oscara Wilde’a: „Bądź sobą – wszyst­kie inne role są już ob­sa­dzone”. I wtedy mnie olśniło. Po­rzu­ci­łem go­towe sce­na­riu­sze, od­pu­ści­łem so­bie ko­pio­wa­nie mi­strzów i zna­la­złem wła­sny spo­sób pro­wa­dze­nia tej te­ra­pii. Wy­pra­co­wa­łem swój styl i spo­sób mó­wie­nia, na­tu­ralny dla mnie i od­po­wia­da­jący moim klien­tom. To wła­śnie wtedy ACT na­prawdę wkro­czyła do mo­jego ży­cia. Ze wszyst­kich sił za­chę­cam cię do tego sa­mego. Bądź sobą. Czy­ta­jąc tę książkę, wy­ko­rzy­stuj swoją kre­atyw­ność. Mo­dy­fi­kuj i przy­sto­so­wuj opi­sane przeze mnie na­rzę­dzia i tech­niki (oczy­wi­ście do­cho­wu­jąc wier­no­ści mo­de­lowi ACT), aby do­pa­so­wać je do wła­snego stylu. Czy­ta­jąc opisy me­ta­for, sce­na­riu­sze, for­mu­la­rze czy ćwi­cze­nia, zmie­niaj słowa tak, aby pa­so­wały do two­jego spo­sobu wy­po­wia­da­nia się. Je­śli wy­my­ślisz inne lub lep­sze me­ta­fory, które będą wy­wo­ły­wać ten sam efekt, sto­suj je za­miast tych pro­po­no­wa­nych przeze mnie. Mo­del ACT po­zo­sta­wia mnó­stwo prze­strzeni na kre­atyw­ność i in­no­wa­cyj­ność. Pro­szę, wy­ko­rzy­staj to.

Część 1

Czym jest ACT?

Roz­dział 1

Wy­zwa­nie dla każ­dego czło­wieka

Je­śli prze­cho­dzisz przez pie­kło, nie za­trzy­muj się, tylko idź da­lej!

Win­ston Chur­chill

Nie jest ła­two być szczę­śli­wym

Ży­cie jest za­równo wspa­niałe, jak i straszne. Je­śli ży­jemy wy­star­cza­jąco długo, do­świad­czamy ra­do­snych suk­ce­sów i spek­ta­ku­lar­nych po­ra­żek, wiel­kiej mi­ło­ści i dru­zgo­cą­cej straty, chwil za­chwytu i bło­go­ści oraz chwil mroku i roz­pa­czy. Nie­wy­godna prawda jest taka, że nie­mal wszystko, dzięki czemu na­sze ży­cie jest bo­gate, speł­nione i ma sens, oka­zuje się pod­szyte cier­pie­niem. Ozna­cza to nie­stety, że trudno być szczę­śli­wym przez dłuż­szy czas. Do li­cha, trudno być szczę­śli­wym na­wet przez krótki czas! Ży­cie jest cięż­kie i każ­demu z nas przy­spa­rza bólu. Przede wszyst­kim dla­tego, że (jak nie­długo się prze­ko­namy) ludzki umysł wy­ewo­lu­ował w taki spo­sób, iż po­wo­duje cier­pie­nie psy­chiczne. Za­sad­ni­czo więc każdy z nas, je­śli bę­dzie żył do­sta­tecz­nie długo, do­świad­czy mnó­stwa cier­pie­nia.

Hm. Nie jest to chyba naj­bar­dziej opty­mi­styczny po­czą­tek książki... Czy na­prawdę jest aż tak źle? Czy rze­czy­wi­ście nie mo­żemy nic zro­bić, żeby po­pra­wić tę nie­we­sołą sy­tu­ację? Czy po­win­ni­śmy po pro­stu się pod­dać i dać zła­pać w pu­łapkę ni­hi­li­stycz­nej roz­pa­czy?

Praw­do­po­dob­nie już wiesz, że od­po­wiedź na wszyst­kie te py­ta­nia brzmi „nie”. Na szczę­ście dla nas te­ra­pia ak­cep­ta­cji i za­an­ga­żo­wa­nia po­ka­zuje, jak iść na­przód po­mimo ży­cio­wych trud­no­ści. Na­zwa ACT wzięła się z tego, że te­ra­pia ta uczy nas, jak ogra­ni­czać od­dzia­ły­wa­nie bo­le­snych my­śli i uczuć (ak­cep­ta­cja), a za­ra­zem po­dej­mo­wać dzia­ła­nia na rzecz bu­do­wa­nia ży­cia, które jest bo­gate, speł­nione i sen­sowne (za­an­ga­żo­wa­nie). Pod­czas pi­sa­nia tej książki przy­świe­cał mi je­den pod­sta­wowy cel: spra­wić, by zło­żona teo­ria i prak­tyka ACT były pro­ste, przy­stępne i przy­ja­zne.

Czym jest ACT?

An­giel­ski akro­nim ACT wy­ma­wiamy jak jedno słowo, czyli „akt” (tak samo wy­ma­wia się an­giel­skie słowo act, które ozna­cza „dzia­łać, po­dej­mo­wać dzia­ła­nie”), a nie od­rębne li­tery – nie bez po­wodu. Te­ra­pia ak­cep­ta­cji i za­an­ga­żo­wa­nia jest w isto­cie te­ra­pią be­ha­wio­ralną – cho­dzi w niej wła­śnie o po­dej­mo­wa­nie dzia­ła­nia. Przy czym nie do­wol­nego dzia­ła­nia, tylko ta­kiego, które wy­nika z wy­zna­wa­nych war­to­ści – cho­dzi o za­cho­wy­wa­nie się tak, jak osoba, jaką pra­gniemy być. Czym się kie­ru­jesz w ży­ciu? Co tak na­prawdę się dla cie­bie li­czy? Jak chcesz trak­to­wać sie­bie, in­nych lu­dzi, ota­cza­jący cię świat? Za co chcesz, by cię wspo­mi­nano na twoim po­grze­bie?

Te­ra­pia ak­cep­ta­cji i za­an­ga­żo­wa­nia po­zwala ci na­wią­zać kon­takt z tym, co na­prawdę ma dla cie­bie zna­cze­nie: z two­imi naj­skryt­szymi pra­gnie­niami do­ty­czą­cymi tego, kim chcesz być i co chcesz ro­bić w tym krót­kim cza­sie, jaki masz do prze­ży­cia na tym świe­cie. To wła­śnie są war­to­ści, któ­rymi kie­ru­jesz się w swo­ich dzia­ła­niach i które mo­ty­wują oraz in­spi­rują twoje dzia­ła­nia.

W te­ra­pii ak­cep­ta­cji i za­an­ga­żo­wa­nia cho­dzi też o dzia­ła­nie uważne, czyli po­dej­mo­wane ce­lowo, w pełni świa­do­mie – z otwar­to­ścią na to, czego się do­świad­cza, oraz z peł­nym za­an­ga­żo­wa­niem we wszystko, co się robi. Ce­lem ACT jest zwięk­sze­nie zdol­no­ści do dzia­ła­nia uważ­nego i spój­nego z wy­zna­wa­nymi war­to­ściami. Fa­chowa na­zwa tej zdol­no­ści to ela­stycz­ność psy­cho­lo­giczna. Da­lej wrócę do tego ter­minu, te­raz zaś przyj­rzyjmy się bli­żej ce­lom ACT.

Skąd się wzięła ACT?

Te­ra­pia ak­cep­ta­cji i za­an­ga­żo­wa­nia zo­stała opra­co­wana w po­ło­wie lat osiem­dzie­sią­tych XX wieku przez dok­tora Ste­vena C. Hay­esa. Roz­wi­nęli ją jego współ­pra­cow­nicy Kelly G. Wil­son i Kirk D. Stro­sahl. Wy­wo­dzi się ona z dzie­dziny psy­cho­lo­gii okre­śla­nej jako ana­liza za­cho­wa­nia i ba­zuje na be­ha­wio­ral­nej teo­rii po­zna­nia zna­nej jako teo­ria ram re­la­cyj­nych (ang. re­la­tio­nal frame the­ory, RFT). Nie wiem, jak ty, ale kiedy ja po­zna­wa­łem ACT, nie mo­głem uwie­rzyć, że tak du­chowy i tak hu­ma­ni­styczny mo­del ma źró­dło w be­ha­wio­ry­zmie! Uwa­ża­łem, że be­ha­wio­ry­ści trak­tują lu­dzi jak ro­boty lub jak szczury, że nie in­te­re­sują ich my­śli ani uczu­cia. Nic bar­dziej myl­nego! Szybko się zo­rien­to­wa­łem, że ist­nieje sporo róż­nych od­mian be­ha­wio­ry­zmu, ACT zaś wy­wo­dzi się z tej zwa­nej funk­cjo­nal­nym kon­tek­stu­ali­zmem (nie­zły ła­ma­niec ję­zy­kowy, co?). A w ra­mach funk­cjo­nal­nego kon­tek­stu­ali­zmu (spró­buj to po­wtó­rzyć szybko dzie­sięć razy) nie­zmier­nie in­te­re­sują nas my­śli i uczu­cia czło­wieka!

Te­ra­pia ak­cep­ta­cji i za­an­ga­żo­wa­nia na­leży do tak zwa­nej trze­ciej fali te­ra­pii be­ha­wio­ral­nych – ra­zem z te­ra­pią dia­lek­tyczno-be­ha­wio­ralną, te­ra­pią po­znaw­czą opartą na uważ­no­ści, te­ra­pią skon­cen­tro­waną na współ­czu­ciu, psy­cho­te­ra­pią opartą na ana­li­zie funk­cjo­nal­nej i kil­koma in­nymi, z któ­rych wszyst­kie, oprócz tra­dy­cyj­nych in­ter­wen­cji be­ha­wio­ral­nych, kładą na­cisk na ak­cep­ta­cję, uważ­ność i współ­czu­cie.

Co jest ce­lem ACT?

Ce­lem te­ra­pii ak­cep­ta­cji i za­an­ga­żo­wa­nia, mó­wiąc pro­sto, jest mak­sy­malne zwięk­sze­nie szans osoby na to, by mo­gła wieść bo­gate, speł­nione ży­cie, które ma sens, a za­ra­zem po­tra­fiła za­ak­cep­to­wać nie­uchron­nie to­wa­rzy­szące ży­ciu cier­pie­nie.

Być może się za­sta­na­wiasz, czy rze­czy­wi­ście ży­cie nie­uchron­nie wiąże się z cier­pie­niem. W ACT za­kła­damy, że tak wła­śnie jest. Bez względu na to, jak cu­downe jest ży­cie, każdy z nas prze­żywa fru­stra­cję, roz­cza­ro­wa­nie, od­rzu­ce­nie, różne straty i po­rażki. Wszy­scy do­świad­czamy cho­rób i ura­zów, wszy­scy się sta­rze­jemy. Każdy z nas sta­nie oko w oko z wła­sną śmier­cią, a wcze­śniej ze śmier­cią bli­skich. Na do­da­tek wiele pod­sta­wo­wych emo­cji – nor­mal­nych uczuć, któ­rych wszy­scy do­świad­czamy wie­lo­krot­nie w swoim ży­ciu – jest z na­tury bo­le­snych, jak choćby strach, smu­tek, po­czu­cie winy, złość, szok czy wstręt.

Jakby tego było mało, każdy z nas ma umysł, który w do­wol­nej chwili może spo­wo­do­wać cier­pie­nie. Nie­za­leż­nie od tego, gdzie je­ste­śmy i co ro­bimy, za­wsze mo­żemy do­świad­czyć na­głego bólu. W każ­dej chwili mo­żemy prze­żyć na nowo bo­le­sne wspo­mnie­nie lub za­gu­bić się w prze­ra­ża­ją­cej wi­zji przy­szło­ści. Mo­żemy też wpaść w pu­łapkę nie­ko­rzyst­nych po­rów­nań („Ona ma lep­szą pracę niż ja”) lub ne­ga­tyw­nych osą­dów wła­snej osoby („Je­stem za gruby”, „Je­stem mało in­te­li­gentna”).

Wsku­tek tego, jak funk­cjo­nuje nasz umysł, mo­żemy do­świad­czyć cier­pie­nia na­wet w naj­szczę­śliw­szym dniu swo­jego ży­cia! Oto przy­kład. Anna wy­cho­dzi za mąż, więc jej przy­ja­ciele i człon­ko­wie ro­dziny ze­brali się, by wraz z nią świę­to­wać to wy­da­rze­nie. Ko­bieta jest bez­gra­nicz­nie szczę­śliwa. Na­gle w jej gło­wie po­ja­wia się myśl: „Szkoda, że nie ma tu taty” i Anna za­czyna wspo­mi­nać, jak jej oj­ciec po­peł­nił sa­mo­bój­stwo, gdy ona miała za­le­d­wie szes­na­ście lat. W jed­nym z naj­szczę­śliw­szych dni swo­jego ży­cia ko­bieta od­czuwa ogromny ból.

Wszy­scy tak mamy. Bez względu na to, jak cu­downe jest na­sze ży­cie i w jak uprzy­wi­le­jo­wa­nej sy­tu­acji się znaj­du­jemy, mo­żemy w każ­dej chwili przy­po­mnieć so­bie ja­kieś ne­ga­tywne zda­rze­nie z prze­szło­ści, po­my­śleć o czymś, co złego zda­rzy się w przy­szło­ści, su­rowo oce­nić sie­bie lub po­rów­nać wła­sne ży­cie z cu­dzym, które wy­daje nam się lep­sze – i na­tych­miast po­czuć ból.

Krótko mó­wiąc, wszy­scy mu­simy sta­wić czoła na­stę­pu­ją­cym nie­ła­twym fak­tom:

1. Ży­cie jest trudne.

2. Ży­cie każ­dego czło­wieka wiąże się z prze­ży­wa­niem roz­ma­itych emo­cji, tak przy­jem­nych, jak przy­krych.

3. Nor­malny ludzki umysł w na­tu­ralny spo­sób na­sila cier­pie­nie psy­chiczne.

Jak ACT może po­móc?

Ce­lem ACT jest po­móc nam wieść bo­gate i speł­nione ży­cie, które ma sens, czemu służą:

• wspar­cie w ro­ze­zna­niu, co jest dla nas na­prawdę ważne – czyli spre­cy­zo­wa­niu na­szych war­to­ści – oraz w wy­ko­rzy­sta­niu tej wie­dzy jako źró­dła wska­zó­wek, in­spi­ra­cji i mo­ty­wa­cji do ro­bie­nia tego, co wzbo­gaci i po­prawi na­sze ży­cie;

• na­uka umie­jęt­no­ści psy­cho­lo­gicz­nych (umie­jęt­no­ści zwią­za­nych z uważ­no­ścią), które po­zwa­lają sku­tecz­nie ra­dzić so­bie z trud­nymi my­ślami i uczu­ciami, an­ga­żo­wać się w pełni w to, co ro­bimy, a także do­ce­niać przy­no­szące sa­tys­fak­cję aspekty ży­cia i de­lek­to­wać się nimi.

Dla­czego ACT ma złą re­pu­ta­cję w pew­nych krę­gach?

Czy zda­rzyło ci się kie­dyś, że nie­słusz­nie cię o coś oskar­żono? Coś ta­kiego nie­ustan­nie spo­tyka ACT. Sły­sza­łem wiele opi­nii, że jest ona skom­pli­ko­wana i za­wiła, a na­wet spo­tka­łem się ze stwier­dze­niem, że trzeba mieć wy­soki ilo­raz in­te­li­gen­cji, by ją zro­zu­mieć. Cóż. Gdy­bym był ad­wo­ka­tem te­ra­pii ak­cep­ta­cji i za­an­ga­żo­wa­nia, po­wie­dział­bym: „Nie­winna, wy­soki są­dzie!”. My­ślę, że ACT z dwóch po­wo­dów zy­skała nie­cie­kawą re­pu­ta­cję w pew­nych krę­gach. Po pierw­sze, ze względu na teo­rię, na któ­rej się opiera – teo­rię ram re­la­cyj­nych. Nie będę jej tu­taj oma­wiać, ma ona bo­wiem bar­dzo spe­cja­li­styczny cha­rak­ter, a jej zro­zu­mie­nie wy­maga nieco wy­siłku, ce­lem tej książki jest zaś za­zna­jo­mie­nie cię z ACT, uprosz­cze­nie głów­nych kon­cep­cji i uła­twie­nie szyb­kiego startu.

Do­bra wia­do­mość jest taka, że mo­żesz sku­tecz­nie pro­wa­dzić te­ra­pię ak­cep­ta­cji i za­an­ga­żo­wa­nia bez zna­jo­mo­ści teo­rii ram re­la­cyj­nych. Gdyby po­rów­nać ACT do pro­wa­dze­nia sa­mo­chodu, to teo­ria ram re­la­cyj­nych by­łaby wie­dzą na te­mat dzia­ła­nia sil­nika: mo­żesz świet­nie kie­ro­wać au­tem, ab­so­lut­nie się nie zna­jąc na me­cha­nice sa­mo­cho­do­wej. (Mu­szę jed­nak do­dać, że zro­zu­mie­nie teo­rii ram re­la­cyj­nych po­mo­gło wielu oso­bom pra­cu­ją­cym w du­chu ACT zwięk­szyć sku­tecz­ność kli­niczną. Je­żeli więc ta kwe­stia cię za­in­te­re­so­wała, to z aneksu 3 do­wiesz się, gdzie zna­leźć wię­cej in­for­ma­cji na ten te­mat).

Po dru­gie, waż­nym po­wo­dem, dla któ­rego ACT jest po­strze­gana jako skom­pli­ko­wana, oka­zuje się jej nie­li­niowy cha­rak­ter. Te­ra­pia ta opiera się na sze­ściu pod­sta­wo­wych pro­ce­sach, a nad każ­dym z nich można pra­co­wać z do­wol­nym klien­tem w do­wol­nym cza­sie, pod­czas do­wol­nej se­sji. Je­żeli w ra­mach jed­nego pro­cesu na­po­tka się ja­kąś prze­szkodę, można po pro­stu przejść do in­nego. Od­róż­nia to w znacz­nym stop­niu ACT od li­nio­wych mo­deli te­ra­pii, w któ­rych na­leży po­stę­po­wać we­dług usta­lo­nej se­kwen­cji: naj­pierw zro­bić A, po­tem B, na­stęp­nie C i tak da­lej.

Nie­li­nio­wość ACT ma ogromną za­letę: za­pew­nia nie­zwy­kłą ela­stycz­ność pracy te­ra­peu­tycz­nej. Je­żeli utkniesz w ja­kimś miej­scu, mo­żesz przejść do in­nego pro­cesu, a kiedy stwier­dzisz, że to od­po­wied­nia chwila – wró­cić tam, gdzie wcze­śniej coś cię za­trzy­mało. Wadą nie­li­nio­wo­ści ACT jest to, że po­cząt­kowo trud­niej się jej na­uczyć niż mo­deli, w któ­rych sta­wia się okre­ślone kroki w usta­lo­nej ko­lej­no­ści.

Ale nic się nie martw! W ostat­nich la­tach za­da­nie to stało się znacz­nie ła­twiej­sze dzięki pro­stemu, ale bar­dzo sku­tecz­nemu na­rzę­dziu o na­zwie punkt wy­boru, które nie­długo przed­sta­wię. Naj­pierw jed­nak przyj­rzyjmy się sze­ściu pod­sta­wo­wym pro­ce­som ACT.

Sześć pod­sta­wo­wych pro­ce­sów te­ra­peu­tycz­nych ACT

Sześć pod­sta­wo­wych pro­ce­sów te­ra­peu­tycz­nych ACT to: kon­takt z chwilą obecną, de­fu­zja, ak­cep­ta­cja, Ja jako kon­tekst, war­to­ści i za­an­ga­żo­wane dzia­ła­nie. Za­nim prze­ana­li­zu­jemy każdy z nich, przyj­rzyj się dia­gra­mowi na ry­ci­nie 1.1, czyli tak zwa­nemu hek­sa­flek­sowi ACT.

Kon­takt z chwilą obecną (bądź tu i te­raz). Kon­takt z chwilą obecną ozna­cza ela­styczne kie­ro­wa­nie uwagi na wła­sne do­świad­cze­nie w da­nej chwili: za­wę­ża­nie, po­sze­rza­nie, prze­no­sze­nie lub pod­trzy­my­wa­nie tejże uwagi w za­leż­no­ści od tego, co jest naj­bar­dziej uży­teczne. Pro­ces ten po­lega na świa­do­mym zwra­ca­niu uwagi na ze­wnętrzny świat fi­zyczny lub na we­wnętrzny świat psy­chiczny albo na oba na­raz, przy jed­no­cze­snym na­wią­zy­wa­niu kon­taktu z wła­snym do­świad­cze­niem i an­ga­żo­wa­niu się w nie w pełni.

De­fu­zja (przy­glą­daj się swoim my­ślom). De­fu­zja ozna­cza ucze­nie się dy­stan­so­wa­nia – od­dzie­la­nia, od­ry­wa­nia – od wła­snych my­śli, wy­obra­żeń czy wspo­mnień. Pełna na­zwa tego pro­cesu to de­fu­zja po­znaw­cza, za­zwy­czaj jed­nak uży­wamy tylko słowa „de­fu­zja”. Pro­ces ten po­lega na tym, że co­famy się o krok i przy­glą­damy swoim my­ślom za­miast się w nie wplą­ty­wać. Po­strze­gamy je jako to, czym są – a nie są ni­czym wię­cej, jak sło­wami i/lub ob­ra­zami. Po­zwa­lamy im kie­ro­wać nami, gdy jest to po­ży­teczne, ale nie da­jemy się im zdo­mi­no­wać.

Ry­cina 1.1. Hek­sa­fleks ACTŹró­dło: opra­co­wa­nie wła­sne.

Ak­cep­ta­cja (otwórz się). Ak­cep­ta­cja ozna­cza otwie­ra­nie się na nie­chciane do­świad­cze­nia pry­watne – my­śli, uczu­cia, emo­cje, wspo­mnie­nia, pra­gnie­nia, wy­obra­że­nia, im­pulsy i do­zna­nia – oraz ro­bie­nie im miej­sca za­miast wal­cze­nia z nimi, sta­wia­nia im oporu, ucie­ka­nia od nich czy po­zwa­la­nia, by nas przy­tło­czyły. Po­zwa­lamy, by one swo­bod­nie przez nas prze­pły­wały – by po­ja­wiały się, po­zo­sta­wały z nami i od­cho­dziły w do­god­nym dla sie­bie cza­sie (je­śli – i kiedy – po­maga to nam sku­tecz­nie dzia­łać i po­pra­wiać swoje ży­cie).

Ja jako kon­tekst (Ja za­uwa­ża­jące). Na co dzień mó­wimy o umy­śle, nie zwra­ca­jąc uwagi na to, że ist­nieją dwie jego czę­ści: ta, która my­śli, i ta, która za­uważa. Za­zwy­czaj pod po­ję­ciem umy­słu ro­zu­miemy tę część nas, która my­śli – wy­twa­rza my­śli, prze­ko­na­nia, wspo­mnie­nia, oceny, fan­ta­zje, plany i tak da­lej – a nie tę, która za­uważa – która jest świa­doma tego, co my­ślimy, czu­jemy, prze­czu­wamy lub ro­bimy w da­nej chwili. W ACT okre­ślamy tę drugą mia­nem „Ja jako kon­tekst”. W pracy z klien­tami nie po­słu­gu­jemy się tą spe­cja­li­styczną na­zwą, uży­wamy ra­czej okre­śle­nia „Ja ob­ser­wu­jące” albo po pro­stu „ta część pani/pana, która za­uważa”. (Uwaga: nie­kiedy, choć rza­dziej, Ja jako kon­tekst od­nosi się do pro­cesu ela­stycz­nego przyj­mo­wa­nia per­spek­tywy. Wró­cimy do tego da­lej).

POD­CHWY­TLIWA TER­MI­NO­LO­GIA

De­fu­zja, ak­cep­ta­cja, Ja jako kon­tekst i kon­takt z chwilą obecną (na­zy­wany też ela­styczną uwagą) to cztery pod­sta­wowe pro­cesy uważ­no­ści w ACT. Za­wsze, kiedy ze­tkniesz się w ACT z ter­mi­nem „uważ­ność”, może on do­ty­czyć któ­re­goś z tych pro­ce­sów lub ich wszyst­kich w do­wol­nej kom­bi­na­cji.

War­to­ści (roz­po­znaj, co jest ważne). Za czym chcesz się opo­wia­dać w ży­ciu? Co chcesz zro­bić w tym krót­kim cza­sie, jaki masz do prze­ży­cia na na­szej pla­ne­cie? Jak chcesz trak­to­wać sie­bie, in­nych lu­dzi i ota­cza­jący cię świat? War­to­ści to po­żą­dane ce­chy two­jego fi­zycz­nego i psy­chicz­nego dzia­ła­nia. In­nymi słowy, opi­sują one, jak chcesz za­wsze po­stę­po­wać. Czę­sto po­rów­nu­jemy je do kom­pasu, po­nie­waż wska­zują nam kie­ru­nek dzia­ła­nia i pro­wa­dzą nas w po­dróży przez ży­cie.

Za­an­ga­żo­wane dzia­ła­nie (rób to, co na­leży). Za­an­ga­żo­wane dzia­ła­nie ozna­cza po­dej­mo­wa­nie sku­tecz­nych dzia­łań zgod­nych z wy­zna­wa­nymi war­to­ściami. Obej­muje za­równo dzia­ła­nia fi­zyczne (to, co ro­bimy przy uży­ciu swo­jego ciała), jak i psy­chiczne (to, co ro­bimy w swoim świe­cie we­wnętrz­nym). Do­brze jest znać wła­sne war­to­ści, ale do­piero dzięki po­dej­mo­wa­niu spój­nego z nimi dzia­ła­nia na­sze ży­cie staje się bo­gate i sen­sowne.

Kiedy po­dej­mu­jemy ta­kie dzia­ła­nie, po­ja­wia się sze­reg my­śli i uczuć, nie­kiedy przy­jem­nych, in­nym ra­zem bo­le­snych. Za­an­ga­żo­wane dzia­ła­nie ozna­cza ro­bie­nie tego, co na­leży, by żyć zgod­nie z wła­snymi war­to­ściami, na­wet gdy wy­wo­łuje to trudne my­śli i uczu­cia. Obej­muje ono wy­zna­cza­nie ce­lów, pla­no­wa­nie, roz­wią­zy­wa­nie pro­ble­mów, tre­ning umie­jęt­no­ści, ak­ty­wi­za­cję be­ha­wio­ralną i eks­po­zy­cję. Może też wią­zać się z roz­wi­ja­niem wszel­kich umie­jęt­no­ści, które wzbo­ga­cają ży­cie – od ne­go­cja­cji, ko­mu­ni­ka­cji i aser­tyw­no­ści po sa­mo­ko­je­nie, ra­dze­nie so­bie z kry­zy­sem i uważ­ność.

Ela­stycz­ność psy­cho­lo­giczna – sze­ścio­fa­se­towy dia­ment

Pod­sta­wowe pro­cesy ACT są ze sobą po­wią­zane. Są ni­czym sześć fa­set dia­mentu, któ­rym jest ela­stycz­ność psy­cho­lo­giczna, czyli umie­jęt­ność dzia­ła­nia uważ­nie i zgod­nie z wła­snymi war­to­ściami. Im więk­sza na­sza ela­stycz­ność psy­cho­lo­giczna – na­sza zdol­ność do by­cia w pełni świa­do­mymi i otwar­tymi na swoje do­świad­cze­nie oraz dzia­ła­nia zgod­nie z wła­snymi war­to­ściami – tym lep­szą ja­kość ma na­sze ży­cie.

Dla­czego? Po­nie­waż po­tra­fimy znacz­nie sku­tecz­niej re­ago­wać na pro­blemy i wy­zwa­nia, ja­kie ży­cie nie­uchron­nie z sobą nie­sie. Co wię­cej, kiedy an­ga­żu­jemy się w pełni w swoje ży­cie i po­zwa­lamy, aby pro­wa­dziły nas na­sze war­to­ści, roz­wi­jamy po­czu­cie sensu i celu oraz do­świad­czamy wi­tal­no­ści.

W ACT czę­sto po­słu­gu­jemy się sło­wem „wi­tal­ność”. Trzeba pa­mię­tać, że wi­tal­ność nie jest uczu­ciem – jest to po­czu­cie pełni ży­cia oraz przyj­mo­wa­nia tu i te­raz bez względu na to, jak się czu­jemy w da­nej chwili. Mo­żemy jej do­świad­czyć na­wet na łożu śmierci lub gdy od­czu­wamy głę­boki smu­tek, po­nie­waż „w chwili bólu jest wię­cej ży­cia niż w chwili ra­do­ści” (Stro­sahl, Hayes, Wil­son i Gif­ford, 2004, s. 43).

Tri­fleks ACT

Sześć pod­sta­wo­wych pro­ce­sów ACT można zgru­po­wać w coś, co na­zy­wam tri­flek­sem (po­nie­waż na­zwa ta robi więk­sze wra­że­nie niż „trój­kąt”). Tri­fleks obej­muje trzy funk­cjo­nalne jed­nostki, tak jak po­ka­zuje to ry­cina 1.2.

Ja jako kon­tekst (Ja za­uwa­ża­jące) i kon­takt z chwilą obecną wiążą się z ela­stycz­nym zwra­ca­niem uwagi na wła­sne do­świad­cze­nie tu i te­raz oraz z an­ga­żo­wa­niem się w nie (in­nymi słowy: z by­ciem obec­nym).

De­fu­zja i ak­cep­ta­cja wiążą się z za­uwa­ża­niem my­śli i uczuć, po­strze­ga­niem ich jako tego, czym na­prawdę są, ro­bie­niem dla nich miej­sca oraz po­zwa­la­niem, by swo­bod­nie po­ja­wiały się i zni­kały we wła­snym tem­pie (in­nymi słowy: z otwie­ra­niem się).

War­to­ści i za­an­ga­żo­wane dzia­ła­nie obej­mują ini­cjo­wa­nie i kon­ty­nu­owa­nie dzia­łań wzbo­ga­ca­ją­cych ży­cie (in­nymi słowy: ro­bie­nie tego, co ma zna­cze­nie).

Ela­stycz­ność psy­cho­lo­giczną mo­żemy więc opi­sać jako umie­jęt­ność by­cia obec­nym, otwie­ra­nia się i ro­bie­nia tego, co ma zna­cze­nie.

Skoro orien­tu­jesz się już w sze­ściu pod­sta­wo­wych pro­ce­sach i w tym, jak można je po­gru­po­wać w trzy więk­sze jed­nostki, chciał­bym ci przed­sta­wić moje ab­so­lut­nie ulu­bione na­rzę­dzie ACT, które łą­czy owe pro­cesy w spo­sób ła­twy do za­pa­mię­ta­nia i pro­sty w uży­ciu.

Ry­cina 1.2. Tri­fleks ACTŹró­dło: opra­co­wa­nie wła­sne.

Punkt wy­boru

Kiedy w 2009 roku pi­sa­łem pierw­sze wy­da­nie Zro­zu­mieć ACT, punkt wy­boru jesz­cze nie ist­niał. Stwo­rzy­łem to na­rzę­dzie wspól­nie ze swo­imi współ­pra­cow­ni­kami, Joem Ciar­ro­chim i Ann Ba­iley, do­piero w 2013 roku [na po­trzeby książki, którą pi­sa­li­śmy na te­mat po­dej­ścia ACT w od­chu­dza­niu pt. Po­że­gnaj wagę (Ciar­ro­chi, Ba­iley i Har­ris, 2019)]. Od tam­tej pory ko­cham punkt wy­boru i uwa­żam go za naj­waż­niej­sze na­rzę­dzie w przy­go­to­wa­niu do pro­wa­dze­nia ACT. Dla­czego? Po­nie­waż i nam, i klien­tom za­pew­nia przej­rzy­stą mapę, we­dług któ­rej można się po­ru­szać, za­cho­wu­jąc jed­no­cze­śnie wielką ela­stycz­ność mo­delu ACT.

W dal­szej czę­ści książki prze­ko­nasz się, że punkt wy­boru znaj­duje wiele za­sto­so­wań. Tu­taj zaś chciał­bym go krótko przed­sta­wić. Jedną z jego pięk­nych cech jest to, że sta­nowi kla­rowną ilu­stra­cję mo­delu ACT. (Krótka uwaga: choć punkt wy­boru jest pod pew­nymi wzglę­dami po­dobny do po­pu­lar­nego na­rzę­dzia ACT, ja­kim jest ma­tryca (Polk i Scho­en­dorff, 2014), to pod in­nymi znacz­nie się od niego różni (zob. ramka „Ma­te­riały do­dat­kowe”). Przed­sta­wia­jąc to na­rzę­dzie, będę się po­słu­gi­wał ta­kim sa­mym nie­spe­cja­li­stycz­nym ję­zy­kiem, ja­kiego uży­wam z klien­tami, po­nie­waż chcę osią­gnąć jed­no­cze­śnie dwa cele: w pro­sty spo­sób omó­wić mo­del ACT i po­ka­zać, jak mo­żesz wy­ja­śnić go swoim klien­tom.

Punkt wy­boru po­zwala szybko roz­ry­so­wać szcze­góły pro­ble­mów, zi­den­ty­fi­ko­wać źró­dła cier­pie­nia i okre­ślić, jak so­bie z nimi po­ra­dzić zgod­nie z po­dej­ściem ACT. Mo­żemy wpro­wa­dzić to na­rzę­dzie na do­wol­nym eta­pie te­ra­pii i sto­so­wać w wielu róż­nych ce­lach. Czę­sto ko­rzy­stam z niego po raz pierw­szy w po­ło­wie se­sji wstęp­nej z no­wym klien­tem, w ra­mach po­zy­ski­wa­nia świa­do­mej zgody (zob. roz­dział 5). Za­zwy­czaj wy­gląda to mniej wię­cej tak jak po­ni­żej.

Te­ra­peutka:

Czy mogę coś na­ry­so­wać? Jest to ro­dzaj planu dzia­ła­nia, który po­może nam sku­tecz­nie współ­pra­co­wać. [Wyj­muje dłu­go­pis i kartkę]. I pani, i ja, i każdy inny czło­wiek na tym świe­cie za­wsze coś ro­bimy. Jemy, pi­jemy, cho­dzimy, roz­ma­wiamy, śpimy, ba­wimy się – w każ­dej chwili czymś się zaj­mu­jemy. Na­wet je­śli tylko ga­pimy się w ścianę, to cią­gle jest to ja­kieś za­ję­cie, prawda? Część tego, co ro­bimy, jest cał­kiem uży­teczna, przy­bliża nas do lep­szego ży­cia. Ta­kie dzia­ła­nia na­zy­wam dzia­ła­niami „do”. Są to za­sad­ni­czo rze­czy, które za­cznie pani ro­bić albo bę­dzie ro­bić czę­ściej, je­śli na­sza praca okaże się sku­teczna. [Mó­wiąc to, ry­suje strzałkę i pi­sze „do”].

Kiedy po­dej­mu­jemy dzia­ła­nia „do”, ozna­cza to, że dzia­łamy sku­tecz­nie, za­cho­wu­jemy się jak osoba, którą chcemy być, ro­bimy coś, dzięki czemu na­sze ży­cie praw­do­po­dob­nie zy­ska głęb­szy sens i sta­nie się bar­dziej sa­tys­fak­cjo­nu­jące. Sęk w tym, że ro­bimy nie tylko to. Ro­bimy też inne rze­czy, które przy­no­szą od­wrotny sku­tek: od­cią­gają nas od tego, na czym tak na­prawdę nam za­leży. Ta­kie dzia­ła­nia na­zy­wam dzia­ła­niami „od”. Kiedy po­dej­mu­jemy dzia­ła­nia „od”, ozna­cza to, że dzia­łamy nie­sku­tecz­nie, za­cho­wu­jemy się nie tak, jak osoba, którą chcemy być, i ro­bimy to, co w dłuż­szej per­spek­ty­wie ra­czej po­gor­szy na­sze ży­cie. Za­sad­ni­czo więc dzia­ła­nia „od” to wszystko to, co prze­sta­nie pani ro­bić albo bę­dzie ro­bić rza­dziej, je­śli na­sza praca okaże się sku­teczna. [Mó­wiąc to, ry­suje drugą strzałkę i pi­sze „od”].

To od­nosi się do każ­dego z nas. Przez cały dzień każdy z nas po­dej­muje różne dzia­ła­nia „do” i dzia­ła­nia „od”, i to z chwili na chwilę się zmie­nia. Kiedy ży­cie nie jest zbyt trudne, kiedy wszystko się do­brze układa, kiedy do­sta­jemy od ży­cia to, czego chcemy, wtedy znacz­nie ła­twiej wy­bie­rać dzia­ła­nia „do”. Ale jak pani wie, ży­cie naj­czę­ściej ta­kie nie jest. Ży­cie jest cięż­kie i na ogół nie do­sta­jemy od niego tego, co chcemy. W ciągu dnia na­po­ty­kamy róż­nego ro­dzaju trudne sy­tu­acje, bo­ry­kamy się z trud­nymi my­ślami i uczu­ciami. [U dołu dia­gramu za­pi­suje: „Sy­tu­acje, my­śli i uczu­cia”].

(Uwaga: w tej książce „my­śli i uczu­cia” to skró­cona wer­sja „my­śli, uczu­cia, emo­cje, wspo­mnie­nia, pra­gnie­nia, im­pulsy, wy­obra­że­nia i do­zna­nia”. Na dia­gra­mie punktu wy­boru można za­pi­sać wszyst­kie te do­świad­cze­nia pry­watne lub wy­brane z nich).

Pro­blem w tym, że „usta­wie­niem do­myśl­nym” więk­szo­ści z nas, kiedy po­ja­wiają się trudne my­śli i uczu­cia, jest ła­pa­nie się na ich ha­czyk. Ta­kie my­śli i uczu­cia przy­cią­gają nas wtedy do sie­bie, rzą­dzą nami, roz­sta­wiają nas po ką­tach. Wie pani, co mam na my­śli? Mogą nas zła­pać fi­zycz­nie, przez co za­czy­namy po­dej­mo­wać różne dzia­ła­nia z wy­ko­rzy­sta­niem na­szych rąk, nóg, ust. Albo mogą zła­pać na­szą uwagę, przez co, za­miast sku­piać się na tym, co ro­bimy, gu­bimy się w swoim świe­cie we­wnętrz­nym. A im sil­niej nas zła­pią... tym wię­cej wy­ko­nu­jemy dzia­łań „od”, prawda? [Za­pi­suje „zła­pana na ha­czyk” wzdłuż strzałki „od”].

Każdy z nas do pew­nego stop­nia tak po­stę­puje; to nor­malne. Nikt nie jest do­sko­nały. Je­śli jed­nak zda­rza się to bar­dzo czę­sto, pro­wa­dzi do po­waż­nych pro­ble­mów. Szcze­rze mó­wiąc, nie­mal każdy znany nam pro­blem psy­chiczny – lęk, de­pre­sja, uza­leż­nie­nie i mnó­stwo in­nych – spro­wa­dza się do tego pod­sta­wo­wego pro­cesu: ła­piemy się na ha­czyk trud­nych my­śli i uczuć, przez co za­czy­namy po­dej­mo­wać dzia­ła­nia „od”. Czy to ma dla pani sens?

Zda­rzają się jed­nak chwile, gdy je­ste­śmy w sta­nie uwol­nić się z ha­czyka trud­nych my­śli i uczuć oraz pod­jąć w za­mian ja­kieś dzia­ła­nie „do”. Im je­ste­śmy w tym lepsi... cóż... tym lep­sze staje się na­sze ży­cie. [Mó­wiąc to, za­pi­suje „uwol­niona z ha­czyka” wzdłuż strzałki „do”].

[Kon­ty­nu­ując wy­po­wiedź, ob­wo­dzi kół­kiem miej­sce, w któ­rym zbie­gają się strzałki. (Można też za­pi­sać tam słowa „punkt wy­boru” lub li­tery „PW”)]. Kiedy więc znaj­du­jemy się w trud­nej sy­tu­acji i kiedy po­ja­wiają się trudne my­śli i uczu­cia, mo­żemy wy­brać, jak na nie za­re­agu­jemy. Im bar­dziej je­ste­śmy zła­pani na ha­czyk, tym więk­sze praw­do­po­do­bień­stwo, że po­dej­miemy dzia­ła­nia „od”. Ale im le­piej umiemy się uwol­nić z ha­czyka, tym ła­twiej jest nam po­dej­mo­wać dzia­ła­nia „do”.

Je­śli za­tem chcemy być do­brzy w ro­bie­niu tego [wska­zuje strzałkę „do”], po­trzebne są dwie rze­czy. Po pierw­sze, mu­simy opa­no­wać umie­jęt­no­ści uwal­nia­nia się z ha­czyka. Po dru­gie, mu­simy spre­cy­zo­wać, ja­kie dzia­ła­nia „do” chcemy po­dej­mo­wać. Kiedy to zro­bimy, zy­skamy wię­cej moż­li­wo­ści wy­boru wła­snych re­ak­cji na wszel­kie trudne do­świad­cze­nia, które są na­szym udzia­łem. I w za­sa­dzie tego do­ty­czy ten typ te­ra­pii: ucze­nia się uwal­nia­nia z ha­czyka tych rze­czy [wska­zuje „Sy­tu­acje, my­śli i uczu­cia”], ogra­ni­cza­nia tych [wska­zuje dzia­ła­nia „od”] oraz wpra­wia­nia się w ro­bie­niu tych [wska­zuje dzia­ła­nia „do”].

POD­CHWY­TLIWA TER­MI­NO­LO­GIA

Nie­któ­rzy prak­tycy ACT po­słu­gują się okre­śle­niem „zła­pany na ha­czyk” czy „na ha­czyku”, gdy mają na my­śli wy­łącz­nie fu­zję po­znaw­czą. Punkt wy­boru uwzględ­nia szer­sze jego zna­cze­nie, które obej­muje za­równo fu­zję, jak i uni­ka­nie do­świad­cza­nia. Wró­cimy do tej kwe­stii w roz­dziale 2.

Szkie­let punktu wy­boru

To, co opi­sa­łem po­wy­żej, sta­nowi je­dy­nie szkie­let punktu wy­boru – ogólny za­rys, który nie za­wiera żad­nych szcze­gó­łów. Naj­le­piej by­łoby czymś go wy­peł­nić – sper­so­na­li­zo­wać dla klientki z uży­ciem kon­kret­nych przy­kła­dów jej trud­nych my­śli i uczuć, bo­le­snych sy­tu­acji, z któ­rymi się zmaga, dzia­łań „od” i dzia­łań „do”. W dal­szych roz­dzia­łach po­każę, jak to zro­bić. Tu­taj zaś chciał­bym zwró­cić uwagę na trzy ważne kwe­stie.

1. Punkt wy­boru obej­muje za­cho­wa­nia jawne i ukryte. W ACT de­fi­niu­jemy za­cho­wa­nie jako wszystko to, co robi czło­wiek. Tak, do­brze wi­dzisz: wszystko, co robi czło­wiek, jest za­cho­wa­niem. Obej­muje to za­cho­wa­nia jawne, ta­kie jak je­dze­nie, pi­cie, cho­dze­nie, roz­ma­wia­nie czy oglą­da­nie Gry o tron. Za­cho­wa­nia jawne to za­sad­ni­czo za­cho­wa­nia fi­zyczne: dzia­ła­nia, które po­dej­mu­jesz z uży­ciem swo­ich rąk i nóg, dłoni i stóp; twoja mi­mika; wszystko, co mó­wisz, śpie­wasz, krzy­czysz lub szep­czesz; to, jak się po­ru­szasz, jesz, pi­jesz, od­dy­chasz; po­stawa two­jego ciała i tak da­lej. Ter­min „za­cho­wa­nie” od­nosi się też jed­nak do za­cho­wań ukry­tych, czyli za­cho­wań psy­chicz­nych ta­kich jak my­śle­nie, kon­cen­tro­wa­nie się, ru­mi­no­wa­nie, fan­ta­zjo­wa­nie, uważ­ność, wy­obra­ża­nie so­bie cze­goś i za­pa­mię­ty­wa­nie. (We­wnętrzne, psy­chiczne za­cho­wa­nie ni­gdy nie jest bez­po­śred­nio wi­doczne dla osób z ze­wnątrz, dla­tego bywa czę­sto na­zy­wane za­cho­wa­niem pry­wat­nym).

Oto pro­sta me­toda od­róż­nia­nia za­cho­wa­nia jaw­nego od za­cho­wa­nia ukry­tego. Za­łóżmy, że w ma­giczny spo­sób, nie wia­domo skąd, w trak­cie da­nego za­cho­wa­nia po­ja­wia się ka­mera. Czy mo­głaby na­grać to za­cho­wa­nie? Je­śli tak, bę­dzie to za­cho­wa­nie jawne. Je­śli nie – ukryte.

Jak zo­ba­czysz w ko­lej­nych roz­dzia­łach, pod­czas uzu­peł­nia­nia z klien­tami dia­gramu punktu wy­boru uwzględ­niamy za­cho­wa­nia za­równo jawne, jak i ukryte. Na przy­kład ukryte dzia­ła­nia „od” mogą obej­mo­wać ru­mi­no­wa­nie, za­mar­twia­nie się, wy­łą­cza­nie, roz­pra­sza­nie i za­drę­cza­nie, a ukryte dzia­ła­nia „do” – de­fu­zję, ak­cep­ta­cję, po­nowne sku­pia­nie uwagi, an­ga­żo­wa­nie się, ob­my­śla­nie stra­te­gii i pla­no­wa­nie.

2. To klient de­fi­niuje dzia­ła­nie „od”. Punkt wy­boru za­wsze przed­sta­wia wszystko z per­spek­tywy klienta. In­nymi słowy, to klient, a nie te­ra­peuta, de­fi­niuje za­cho­wa­nia „od”. Na wcze­snym eta­pie te­ra­pii za dzia­ła­nia „do” może on uwa­żać za­cho­wa­nia prze­ciw­sku­teczne lub au­to­de­struk­cyjne. Na przy­kład osoba uza­leż­niona od al­ko­holu lub ha­zardu może do ta­kich dzia­łań po­cząt­kowo za­li­czać pi­cie i ha­zard. W ta­kiej sy­tu­acji nie wda­jemy się w dys­ku­sję na ten te­mat, tylko po pro­stu mó­wimy: „Mogę spraw­dzić, czy uży­wamy tych ter­mi­nów w ten sam spo­sób? Dzia­ła­nia »od« to wszystko to, co chce pan prze­stać ro­bić albo czego chce pan ro­bić mniej, je­śli na­sza praca okaże się sku­teczna. Z ko­lei dzia­ła­nia »do« to wszystko to, co chce pan za­cząć ro­bić albo czego chce pan ro­bić wię­cej, je­śli na­sza praca za­koń­czy się suk­ce­sem”.

Je­śli klient w dal­szym ciągu uważa za­cho­wa­nie au­to­de­struk­cyjne za dzia­ła­nie „do”, uzna­jemy to i za­pi­su­jemy owo za­cho­wa­nie wzdłuż strzałki „do”. Dla­czego? Dla­tego że jest to mi­gawka z ży­cia klienta ta­kiego, ja­kim on je wi­dzi obec­nie, a nie ta­kiego, ja­kim wi­dzimy je my. Na­szym ce­lem jest po­zna­nie spo­sobu pa­trze­nia na świat przez klienta, po­ziomu jego sa­mo­świa­do­mo­ści – tego, co klient uważa za pro­blem, a czego tak nie po­strzega. Je­śli więc w tym mo­men­cie za­kwe­stio­nu­jemy jego zda­nie, za­czniemy na­kła­niać go do zmiany po­strze­ga­nia i do­strze­że­nia w prze­ciw­sku­tecz­nym lub au­to­de­struk­cyj­nym za­cho­wa­niu dzia­ła­nia „od”, praw­do­po­dob­nie okaże się to bez­owocną szar­pa­niną. Na ra­zie za­pi­su­jemy dane za­cho­wa­nie na dia­gra­mie jako dzia­ła­nie „do” i no­tu­jemy dla sie­bie, by za­jąć się tym w trak­cie póź­niej­szych se­sji.

Po­cząt­kowo szu­kamy ta­kich ce­lów te­ra­pii, które ra­czej bu­dują przy­mie­rze te­ra­peu­tyczne, niż je nad­wy­rę­żają. Do­wia­du­jemy się, co klient uważa za swoje dzia­ła­nia „od”, i pra­cu­jemy z nim nad tymi za­cho­wa­niami w du­chu ACT. Na póź­niej­szych eta­pach te­ra­pii, kiedy klienta ce­chuje już więk­sza ela­stycz­ność psy­cho­lo­giczna, wra­camy do da­nego za­cho­wa­nia i po­now­nie je oce­niamy: „Kiedy spo­tka­li­śmy się po raz pierw­szy, za­li­czył pan ha­zard do dzia­łań »do«. Czy na­dal tak pan wi­dzi to za­cho­wa­nie?”. Za­zwy­czaj, w miarę po­stępu te­ra­pii i wzro­stu ela­stycz­no­ści psy­cho­lo­gicz­nej, klienci zmie­niają zda­nie i uznają swoje au­to­de­struk­cyjne za­cho­wa­nia za dzia­ła­nia „od”, zwłasz­cza gdy uświa­do­mią so­bie, że te stoją na dro­dze do waż­nych ży­cio­wych ce­lów.

3. W za­leż­no­ści od kon­tek­stu każda czyn­ność może być dzia­ła­niem „do” lub „od”. Kiedy oglą­dam te­le­wi­zję przede wszyst­kim po to, żeby unik­nąć pój­ścia na si­łow­nię albo odło­żyć na póź­niej ja­kieś ważne za­da­nie, bądź też gdy bez­myśl­nie zja­dam ta­bliczkę cze­ko­lady, żeby uciec przed nudą lub nie­po­ko­jem, uznaję to za dzia­ła­nie „od”. Kiedy jed­nak oglą­dam te­le­wi­zję w wy­niku świa­do­mego, opar­tego na war­to­ściach wy­boru, po to, by wzbo­ga­cić swoje ży­cie (np. naj­now­szy od­ci­nek Ży­wych tru­pów), albo uważ­nie jem cze­ko­ladę, de­lek­tu­jąc się nią pod­czas spo­tka­nia z przy­ja­ciółmi, uznaję to za dzia­ła­nie „do”. Nie cho­dzi bo­wiem o samą czyn­ność, ale o to, ja­kie po­ciąga za sobą skutki.

Je­śli dana czyn­ność zbliża nas do ta­kiego ży­cia, ja­kiego pra­gniemy, i ozna­cza, że za­cho­wu­jemy się jak osoba, którą chcemy być, to w tym kon­tek­ście jest ona dzia­ła­niem „do”. Je­żeli zaś w in­nym kon­tek­ście przez tę czyn­ność od­da­lamy się od ży­cia, ja­kie chcemy mieć, i nie za­cho­wu­jemy się tak, jak osoba, którą chcemy być, jest to dzia­ła­nie „od”. Za­pi­su­jąc po­dobne przy­kłady na dia­gra­mie punktu wy­boru, do­da­jemy in­for­ma­cje, które okre­ślają, kiedy jest to dzia­ła­nie „do”, a kiedy „od”. Na przy­kład na mo­jej strzałce „od” na­pi­sał­bym „oglą­da­nie te­le­wi­zji, żeby unik­nąć waż­nych za­dań”, a na strzałce „do” – „oglą­da­nie te­le­wi­zji w ra­mach wy­boru zrów­no­wa­żo­nego stylu ży­cia”.

Punkt wy­boru a hek­sa­fleks i tri­fleks

Po­ni­żej wy­ja­śniam, w jaki spo­sób pro­cesy hek­sa­fleksu i tri­fleksu współ­grają z punk­tem wy­boru (zob. ry­cina 1.3).

Umie­jęt­no­ści uwal­nia­nia się z ha­czyka od­no­szą się do wszyst­kich czte­rech pod­sta­wo­wych pro­ce­sów uważ­no­ści w ACT: de­fu­zji, ak­cep­ta­cji, Ja jako kon­tek­stu i kon­taktu z chwilą obecną. Mo­żemy ko­rzy­stać z do­wol­nych kom­bi­na­cji tych pro­ce­sów, aby uwol­nić się z ha­czyka trud­nych my­śli i uczuć oraz ogra­ni­czyć od­dzia­ły­wa­nie tychże na za­cho­wa­nia jawne i ukryte.

Dzia­ła­nia „do” od­no­szą się do za­an­ga­żo­wa­nego dzia­ła­nia – fi­zycz­nego i psy­chicz­nego – opar­tego na na­szych war­to­ściach.

Ry­cina 1.3. Punkt wy­boru a pro­cesy hek­sa­fleksu i tri­fleksuŹró­dło: opra­co­wa­nie wła­sne.

Zła­pa­nie na ha­czyk od­nosi się do dwóch pod­sta­wo­wych pro­ce­sów – fu­zji po­znaw­czej i uni­ka­nia do­świad­cza­nia – które w ACT uważa się za od­po­wie­dzialne za więk­szość na­szego psy­chicz­nego cier­pie­nia. W przy­padku fu­zji je­ste­śmy zdo­mi­no­wani przez wła­sne tre­ści po­znaw­cze. Uni­ka­nie do­świad­cza­nia to nie­ustanne próby unik­nię­cia lub po­zby­cia się nie­chcia­nych my­śli i uczuć. Za­gad­nie­nia te oma­wiam bli­żej w na­stęp­nym roz­dziale.

MA­TE­RIAŁY DO­DAT­KOWE

W roz­dziale 1 e-bo­oka ACT made sim­ple: The extra bits znaj­dziesz mię­dzy in­nymi omó­wie­nie głów­nych róż­nic mię­dzy punk­tem wy­boru a ma­trycą. Z ko­lei na stro­nie: https://www.gwp.pl/strony/do­datki.html do­stępne są na­da­jące się do druku wer­sje hek­sa­fleksu, tri­fleksu i punktu wy­boru.

Do­sko­na­le­nie umie­jęt­no­ści

Samo prze­czy­ta­nie tej książki nie sprawi, że opa­nu­jesz umie­jęt­no­ści z za­kresu ACT, po­dob­nie jak prze­czy­ta­nie książki ku­char­skiej nie sprawi, że opa­nu­jesz umie­jęt­ność go­to­wa­nia. Je­śli chcesz się na­uczyć do­brze go­to­wać, mu­sisz ćwi­czyć, ćwi­czyć i jesz­cze raz ćwi­czyć. To samo do­ty­czy ACT. Pod ko­niec więk­szo­ści roz­dzia­łów będę cię pro­sił o zro­bie­nie cze­goś, co roz­wi­nie twoje umie­jęt­no­ści. Oto kilka pro­po­zy­cji na po­czą­tek:

• Prze­ćwicz punkt wy­boru z wy­obra­żo­nym klien­tem, tak jakby to była próba przed przed­sta­wie­niem te­atral­nym. Je­żeli chcesz, zrób to na głos; je­śli nie – wy­star­czy w my­ślach. Naj­le­piej pod­czas próby ry­so­wać dia­gram.

• Kiedy prze­ćwi­czysz punkt wy­boru sa­mo­dziel­nie, omów go z przy­ja­cie­lem lub współ­pra­cow­ni­kiem, aby spraw­dzić, czy po­tra­fisz pod­su­mo­wać, o co w nim cho­dzi.

• Na­stęp­nie za­sto­suj go w pracy z któ­rymś ze swo­ich klien­tów.

Być może wa­hasz się, czy to zro­bić, my­ślisz, że to nie­mą­dre, nie­ważne albo po pro­stu nie w twoim stylu. Wiedz, że na­wet je­śli ni­gdy nie wy­ko­rzy­stasz punktu wy­boru z rze­czy­wi­stym klien­tem, to już samo ćwi­cze­nie po­może ci zro­zu­mieć mo­del ACT (po­nadto ogrom­nie ci po­może wtedy, gdy ze­chcesz wy­ja­śnić, na czym po­lega ta te­ra­pia, swoim za­cie­ka­wio­nym zna­jo­mym, współ­pra­cow­ni­kom, krew­nym czy go­ściom na pro­szo­nym obie­dzie).

Pod­su­mo­wa­nie

Te­ra­pia ak­cep­ta­cji i za­an­ga­żo­wa­nia to te­ra­pia be­ha­wio­ralna, która w twór­czy spo­sób ko­rzy­sta z war­to­ści i umie­jęt­no­ści zwią­za­nych z uważ­no­ścią, aby po­ma­gać lu­dziom bu­do­wać bo­gate, ma­jące sens ży­cie. Ba­zuje na sze­ściu pod­sta­wo­wych pro­ce­sach, któ­rymi są: war­to­ści, za­an­ga­żo­wane dzia­ła­nie, de­fu­zja, ak­cep­ta­cja, Ja jako kon­tekst i kon­takt z chwilą obecną (cztery ostat­nie to pro­cesy uważ­no­ści). Mo­żemy je zgru­po­wać w trzy więk­sze pro­cesy: by­cie obec­nym, otwie­ra­nie się i ro­bie­nie tego, co ma zna­cze­nie. Mó­wiąc fa­chowo, ce­lem ACT jest po­moc lu­dziom w roz­wi­ja­niu ela­stycz­no­ści psy­cho­lo­gicz­nej, czyli umie­jęt­no­ści sku­pia­nia się na tym, co się robi, i an­ga­żo­wa­nia w to, otwie­ra­nia się na wła­sne my­śli i uczu­cia oraz ro­bie­nia dla nich miej­sca, a także po­dej­mo­wa­nia sku­tecz­nych dzia­łań zgod­nych z wła­snymi war­to­ściami.

Za­pra­szamy do za­kupu peł­nej wer­sji książki