Żywot i śmierć pana Hersha Libkina z Sacramento w stanie Kalifornia - Szatrawska Ishbel - ebook + książka
BESTSELLER

Żywot i śmierć pana Hersha Libkina z Sacramento w stanie Kalifornia ebook

Szatrawska Ishbel

4,6

Opis

Ocalały z Shoah emigrant z Polski przybywa do Stanów Zjednoczonych, by robić karierę w Hollywood. Wygrywa casting organizowany przez wytwórnię Metro-Goldwyn-Mayer i zostaje aktorem. Wygląda na to, że ziszcza się amerykański sen. Sprawy komplikują się jednak, gdy przeszłością Hersha zaczynają interesować się agenci FBI. Czy nie jest on przypadkiem uczestnikiem międzynarodowego, komunistycznego spisku?

Historia ma wiele przemyślnych korytarzy, dlatego nie dajmy się jej zwieść: Hersh Libkin z Sacramento w Kalifornii to naprawdę Hersz Libkin z miasta Łodzi. I tylko ironii losu przypiszmy to, że zamieszkał w mieście nazwanym od chrześcijańskiego obrządku w stanie, którego nazwa wywodzi się z kultury islamskiej. W jego rozpisanej na głosy, prowadzącej przez Auschwitz, Hollywood i Woodstock historii rozwija się opowieść o cenie, jaką się płaci, za to kim się jest, kim chciałoby się zostać i kim widzą nas inni. Także za to, kogo się kocha i o czym wolałoby się zapomnieć. Swoim skrojonym na brechtowską miarę, gniewnym, i dotykającym nas wszystkich dramatem Ishbel Szatrawska wysoko podniosła poprzeczkę.

Jerzy Jarniewicz

Gdyby Woody Allen i Quentin Tarantino w jednym spali domu, a nad ranem przyszła Ishbel Szatrawska poprzestawiać im zabawki, poburzyć im budowle z Lego i pozamieniać główki lalek, to właśnie tak by się to mogło skończyć. To znaczy - tym zaowocować. Świetnym, broadwayowskim, wręcz filmowym tekstem teatralnym. Który naprawdę dobrze się czyta, i który z pewnością dobrze się będzie oglądać.

Mateusz Pakuła

Co zrobić z bohaterem, który umarł, zanim pojawiło się pierwsze zdanie w tekście? Można zrobić to, co zrobił Vladimir Nabokov z Sebastianem Knightem albo Roth z Everymanem.  Albo to, co zrobiła Szatrawska z Hershem Libkinem – opowiedzieć jego życie. Dynamicznie, z tym nerwem, który sprawia, że tekst przykuwa od pierwszej sceny i puszcza na końcu z pytaniem: Jak to jest żyć w dekoracjach, które pękają jak hollywoodzka scenografia? Jak to jest w tych pęknięciach widzieć siebie?  Jak to jest, dzwonić z Ameryki do przyjaciela z łódzkiego getta i rozmawiać z nim, wiedząc, że to niebezpieczne? Wiedząc, że to niemożliwe. Jak to jest, żyć z poczuciem winy za wszystko, co się w życiu zrobiło? Za to, że się żyje? Jak to jest, usłyszeć, że jest się tchórzem? Ze sceny, prosto w oczy. Mocny, odważny tekst nie tylko o tym, jak to jest być Żydem, nie tylko o tym, jak to jest być homoseksualnym Żydem, ale o tym, jak to jest być człowiekiem i jak z tym żyć.

Barbara Sadurska

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 141

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,6 (385 ocen)
271
84
21
5
4
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
undula

Nie oderwiesz się od lektury

Szatrawska jest teatrolozka i to widać. Jest niesamowicie precyzyjna, czasem zawiesza swój dramat w międzyczasie, przywołuje zmarłych albo jeszcze nie narodzonych bohaterów, łączy różne plany czasowe. Korzysta z wszystkich możliwości, jakie daje forma dramatu, przy tym robi to tak lekko, że mimo niecodziennej formy, lektura nie piętrzy przed czytelnikiem trudności, no może poza tymi emocjonalnymi. Od zjadliwego humoru przechodzimy do coraz to dramatyczniejszych wydarzeń, do rzucania oskarżeń i dobrze, bo sztuka nie jest apolityczna i nie ma co udawać, że jest inaczej, ponurego opisu społeczeństw (nie tylko naszego, nie jesteśmy w tym osamotnieni), które jakoś nie mogą zostawić mniejszości w spokoju. Inny wzbudza strach, asymilacja jest niemożliwa. Forma jest brawurowa, treść ważna, bolesna i ciekawa. Bardzo, bardzo, bardzo chciałabym to zobaczyć w teatrze (na dniach z resztą premiera w Kielcach), to tekst-samograj i jeśli tylko rezysera_rki nie poniesie zanadto, że sceny ma szansę raz...
mksolan

Nie oderwiesz się od lektury

Świetny dramat, trochę zabawny, ale bardziej smutny i gorzki, końcowe sceny mnie popłakały.
10
alfinete

Nie oderwiesz się od lektury

Inteligencja, warsztat, humor, polityka, historia. Ishbel Szatrawska pozamiatała!
00
PaniKultura

Nie oderwiesz się od lektury

Bardzo ciekawa i przejmująca historia w innej niż zazwyczaj formie. Polecam
00
maggiebr

Nie oderwiesz się od lektury

Przejmująca historia.
00

Popularność




Copyright © by Ishbel Szatrawska, 2022

Wydanie I

Warszawa 2022

Osoby

Hersh Libkin

Ruth, jego żona

Hannah, ich córka

Lois, ich córka

Mildred Bobek, aktorka

Gladys Steinberg, aktorka

Frank Stern, aktor

Producent filmowy

John Pain, gwiazdor znany z westernów

Lauren Bacall

Humphrey Bogart

Douglas, agent FBI

Fairbanks, agent FBI

Dawid Goldfarb

Ida, siostra Dawida

Übermatka, duch zmarłej matki Hersha

Wódz z plemienia Navajo

Prezenter talk show

Przewodniczka w muzeum

Proponowane rozwiązanie w przypadku, gdy jeden aktor / jedna aktorka gra dwie role:

Lauren Bacall i Ida

Gladys i Übermatka

John Pain i Douglas

Humphrey Bogart i Fairbanks

Producent i Prezenter

Wszystkie wyrażenia w jidysz są pisane konsekwentnie według transkrypcji polskiej z wyjątkiem imienia Hersh, które jest pisane według transkrypcji amerykańskiej. Hersh staje się Herszem tylko wtedy, gdy mówią do niego osoby z Polski.

Scena 1

Los Angeles / Nowy Jork, 1998.

Telefon.

Hannah

Halo?

Lois

Hannah?

Hannah

Lois?

Chwila ciszy.

Lois

Ojciec zmarł.

Chwila ciszy.

Hannah

Rozumiem.

Chwila ciszy.

Lois

Tyle masz mi do powiedzenia? „Rozumiem”? Dzwonię i mówię, że zmarł ojciec…

Hannah

Aha, czyli wracamy do starej śpiewki. Dzwonisz do mnie po latach, w dodatku z nieprzyjemną wiadomością, i od razu na mnie napadasz. Świetnie.

Lois

Nie, dzwonię do ciebie, żeby ci powiedzieć…

Hannah

Że ojciec zmarł. Tak, już wiem.

Lois

Jest mi po prostu przykro.

Hannah

Tak, mnie też jest przykro, obie bardzo kochałyśmy naszego ojca.

Lois

Naprawdę będziemy się teraz przerzucać truizmami?

Hannah

To ty dzwonisz do mnie z pretensjami.

Lois

Ja?

Hannah

Słyszę to w twoim głosie. Już jesteś najeżona.

Lois

Chwileczkę, dzwonię do ciebie w normalnej sprawie, jaką jest zorganizowanie pogrzebu i wszystkiego, co się z tym wiąże. Przede wszystkim dom starców, to jest pierwsza sprawa.

Hannah

Ale że co? Że potrzebujesz mnie logistycznie?

Lois

Ojciec nas potrzebuje.

Hannah

Nie szantażuj mnie emocjonalnie, Lois, po prostu wal prosto z mostu, o co ci chodzi.

Lois

Trzeba pojechać do Albert Einstein Residence Center…

Hannah

Albert Einstein Residence Center, Albert Einstein Residence…

Lois

Nie przedrzeźniaj mnie!

Hannah

Jak chcieli mieć w nazwie jakieś niemiecko brzmiące nazwisko, to mogli wziąć Alzheimera.

Lois

Ojciec nie miał alzheimera.

Hannah

No tak, nie miał. I właśnie dlatego pieprzył jak potłuczony przez ostatnie trzydzieści lat.

Lois

Doskonale wiesz, że miał problemy. Nieważne. Trzeba pojechać do żydowskiego domu starców w Sacramento…

Hannah

Imienia Einsteina…

Lois

Imienia, kurwa, Alzheimera, jeśli tak ci się bardziej podoba, i spakować jego rzeczy.

Chwila ciszy.

Hannah

Słucham?

Lois

Spakować jego rzeczy. Zrobić to, co się robi, kiedy człowiek umiera. Boże, Hannah, czemu ty zawsze wszystko utrudniasz? Spakować stare garnitury, sprawdzić, co jest do użytku, a co nie, to, co jest niezniszczone, oddać do Armii Zbawienia, nie wiem dokąd, zabrać dwa kartony starych numerów „Hollywood Reportera” i podzielić się zdjęciami.

Hannah

I ja mam to zrobić?

Lois

My!My mamy to zrobić!

Hannah

I mam się w tej sekundzie spakować i lecieć z Nowego Jorku, żeby przetrząsnąć trzy pudła. Czy ty siebie słyszysz?

Lois

Nie, no oczywiście, najważniejsze jest Wall Street.

Hannah

Srol Street. Ile razy mam ci powtarzać, że pracuję w biurze nieruchomości?

Lois

Za to Bob pracuje na giełdzie.

Hannah

Dosyć się już w życiu nasłuchałam o moim mężu. Wyrosłyśmy z bycia hipiskami, Lois, mamy rok tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiąty ósmy. Słyszysz?

Lois

Bob pewnie jest zajęty, Josh znowu gra mecz baseballowy, więc ty jako porządna matka i żona gościa z Wall Street nie przylecisz, żeby pochować swojego ojca.

Hannah

Ale ty masz bliżej, do cholery! Jesteś w tym samym stanie. No, o ile oczywiście jesteś, bo mogę się tylko domyślać… Dalej siedzisz w tej sekcie…

Lois

To nie jest sekta!

Hannah

W tej sekcie…

Lois

Należę do Wspólnoty „Jaźń i Harmonia”.

Hannah

W tej sekcie, z której pewnie nie możecie nawet wychodzić bez jakichś… nawet nie wiem, jak to nazwać, opiekunów, szpicli jakiegoś guru, którego pewnie tam macie i który was wytresował, Lois, wytresował was jak psy!

Lois

Słyszałam to już tyle razy, że przestało na mnie robić jakiekolwiek wrażenie.

Hannah

Dorośnij, Lois! Dorośnij! W końcu dorośnij! „Jaźń i Harmonia”, ja pierdolę, jak dobrze, że nie mieszkam już w Kalifornii…

Lois

Ja muszę uregulować rachunki z domem starców!

Hannah

Aaaa, a więc o to chodzi? Dlaczego nie mówisz od razu?

Lois

Muszę zorganizować pochówek, muszę umówić Bet Taharę i rabina…

Hannah

To był twój pomysł! Twój i niczyj inny! Ojciec od zawsze był niewierzący. To była twoja nadgorliwość, moja droga, te paskudne koszerne posiłki, wszystko jakieś takie bez smaku, rośnie w ustach jak guma, te wszystkie szabaty, te bzdety…

Lois

Może nie pamiętasz, ale obie miałyśmy bat micwę.

Hannah

Bat micwa była po to, żeby ucieszyć dziadka, Lois! Doskonale o tym wiesz! Ale ty postanowiłaś, że wsadzisz ojca do żydowskiego domu starców…!

Lois

Było ci to na rękę, nie pieprz!

Hannah

Do żydowskiego domu starców, chociaż doskonale wiedziałaś, że mu to źle robi na głowę!

Lois

Mogłabyś mi przynajmniej pomóc!

Hannah

Ojciec miał to w dupie, słyszysz?! Nikt u nas w domu nie chodził do synagogi! Ta cała szopka to był twój i tylko twój pomysł!

Lois

Pierdol się, Hannah! Słyszysz?! Pierdol się! Dam sobie radę sama! Nie przyjedziesz?! To nie przyjedziesz! Może kiedyś do ciebie w końcu dotrze, że nasz ojciec kilka godzin temu zakończył życie!

Lois rzuca słuchawką.

Scena 2

Rok 1947. Hollywood, Los Angeles.

Wszystkie „Aaaa!” mają przypominać piski fanek Beatlesów.

Hannah i Lois

Jednak to właśnie w Ameryce jego życie się rozpoczęło. Rozpoczęło się latem roku 1947, kiedy po roku pobytu na Wschodnim Wybrzeżu zrozumiał, że nie nadaje się na sprzedawcę w sklepie z obuwiem męskim na Lower East Side,

Lois

przede wszystkim dlatego, że był aktorem.

Hannah

Ale też poniekąd dlatego, że tuż po przybyciu do Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej ni chuja nie mówił po angielsku, zresztą nigdy nie pozbył się wyraźnego akcentu, typowego dla tych, którzy od dziecka szwargotali w jidysz.

Lois

Po roku mówił jednak na tyle dobrze,

Hannah

mimo wyraźnie słyszalnego akcentu,

Lois

że mógł spróbować swoich sił i ruszył przez całe Stany Zjednoczone Ameryki Północnej autobusem przewoźnika Greyhound,

Hannah

zaliczając po drodze kilka obskurnych moteli i przesiadek, bo wspaniałe amerykańskie autostrady były dopiero rozbudowywane,

Lois

i dotarł do upragnionego…

Hannah i Lois

Hollywood! Aaaaaa!

Lois

Tam też dostał najpierw drobną, ale dobrze płatną rólkę w reklamie –

Hannah

i była to rola niema, ponieważ – pamiętajcie! – akcent! –

Lois

za którą wynajął sobie ciasne mieszkanko we wschodnim L.A., zaskarbił sobie sympatię mieszkających tam Meksykanów,

Hannah

przez co mógł czasem podjadać tortillas, enchiladas y tamales u ulubionej sąsiadki, która traktowała go jak własnego syna!

Gladys (przechodząc przez scenę)

¡Mi hijo! ¡Mi hijo!

Lois

A także!

Hannah

A także!

Lois

Imając się różnych robótek…

Hannah

Broń Boże, nic kryminalnego! – drobne naprawy, tam coś przybił, tu przepiłował, nieocenione umiejętności, których, czy się tego chce, czy nie, nabywa się w getcie…

Lois

Wkrótce zakupił swój pierwszy samochód!

Hannah i Lois

Aaaa!

Lois

Tymże właśnie samochodem marki Buick…

Hannah

Ojciec nie miał wtedy buicka, to było dopiero w pięćdziesiątym piątym. Wtedy miał chevroleta.

Hannah i Lois

Tymże właśnie samochodem marki Chevrolet nasz ojciec Hersh Libkin w roku tysiąc dziewięćset czterdziestym siódmym wjechał na teren studia filmowego Metro Goldwyn Mayer – Aaaa! – gdyż wygrał casting i dostał pierwszą większą rolę!

Producent

Dzień dobry, dzień dobry. Mooocny uścisk! Podoba mi się.

Hersh

Bardzo mi miło.

Producent

Są emocje?

Hersh

O, olbrzymie.

Producent

Doskonale! Stworzymy arcydzieło! Mamy kapitalnych aktorów, za chwilę przedstawię pana reszcie naszej fantastycznej ekipy, mamy wyśmienitego reżysera, pana Johna Botchwella. Gotów na przygodę?

Hersh

Tak, naturalnie.

Producent

Och, niech pan nie będzie taki ugrzeczniony. To świat filmu, tutaj łapie się byka za rogi! Pan… Lipshitz, dobrze pamiętam?

Hersh

Libkin.

Producent

Libkin.

Hersh

W zasadzie to Lipkin, ale w urzędzie…

Producent

Wszyscy przez to przechodzimy. Uroki zmiany dokumentów, zupełnie zrozumiałe. Jak to się mówi, spotykamy się w boskim Hollywoodzie, a wszyscy i tak jesteśmy z jakiegoś Mińska, Pińska czy innego Drohobycza. Haha! Ale teraz jest pan w Ameryce, kraju wielkich możliwości! Humor dopisuje?

Hersh

Tak, sir!

Producent

Doskonale. Zapozna się pan za chwilę ze swoimi partnerami, trzy osoby, niewielki wąteczek, pan rozumie, to poboczna sprawa, ale istotna. To w końcu western, najwspanialszy, najbardziej amerykański gatunek filmowy, jaki kiedykolwiek wynaleziono! Więc, jak pan zapewne wie ze scenariusza…

Hersh

Uhm.

Producent

Żegna pan na łożu śmierci swego starego ojca, w tej roli Gladys Steinberg…

Hersh

Gladys?

Producent

Tak, Gladys Steinberg.

Hersh

To kobieta?

Producent

No tak, a co ja powiedziałem?

Hersh

Gra mojego ojca?

Producent

Ach, proszę się tym nie przejmować, wszystkie stare Żydówki wyglądają jak indiańscy wodzowie, nikt się nie zorientuje. Gladys nie wymaga nawet szczególnej charakteryzacji.

Hersh

Rozumiem. Znaczy… Nie rozumiem.

Producent

Pozna pan zaraz Gladys i resztę ekipy, to pan zrozumie. No więc, żegna pan swego starego ojca, wodza Komanczów, no a wtedy… pyk!

Hersh

Pyk.

Producent

Łapie pan?

Hersh

Nie bardzo…

Producent

No staje się pan nowym wodzem plemienia! Czy pan w ogóle czytał scenariusz?

Hersh

Dostałem kilka stron, które potrzebne były do castingu.

Producent

I nikt panu nie dał kopii całości? Nie szkodzi, za chwilkę to naprawimy.

Hersh

A ten główny wątek?

Producent

Główny wątek to oczywiście heroiczny szeryf, z którym pan, narwany młody wódz, będzie toczył straceńczą wojnę. Wie pan, pozbawiony mądrości starego ojca będzie pan popełniał błędy. Chociażby taki podstawowy błąd, że nie będzie pan chciał pojąć, że ta ziemia należy już do kogoś innego.

Hersh

I co wtedy?

Producent

Jak to co? Wszyscy zginiecie. Doczyta pan w scenariuszu. Proszę za mną.

Hersh

Czy będę z kimś dzielił przyczepę?

Producent

Przyczepę? A skąd się panu wzięła przyczepa?

Hersh

Myślałem, że kręcimy w plenerze.

Producent

Żartowniś z pana! Wicler! Po co mielibyśmy jechać w plener?

Hersh

Nie wiem. Żeby kręcić na pustyni?

Producent

A kto normalny pcha się na pustynię? O tej porze roku? Tam musi być ze sto dwadzieścia stopni w cieniu!

Hannah i Lois

Sto dwadzieścia stopni Fahrenheita, czyli koło pięćdziesięciu stopni Celsjusza, czego Hersh wciąż się nie nauczył.

Producent

Zresztą po co nam pustynia? My mamy wszystko na miejscu! Alc wos me darf! Sam pan zobaczy! W naszym studio mamy całe miasto, wioskę Komanczów, a nawet pole bitwy! Będzie pan zachwycony!

Hersh

Myślałem, że Komanczowie nie zakładali wiosek. Wie pan, trochę czytałem, kiedy dowiedziałem się, że dostałem rolę. Czy oni nie byli koczownikami?

Producent

Niech pan się nie rozdrabnia, to film, nie doktorat z antropologii.

Hersh

Tak… yyy…

Producent

Niech pan się rozejrzy! Wspaniałe Hollywood! Fabryka snów jest w pana zasięgu! Od tej roli może zależeć pana przyszłość. Jak się pan czuje?

Hersh

Tak po prawdzie to czuję się, jakbym zaczynał nowe życie.

Producent

Bo tak właśnie jest, bubele! Żadnych żalów, żadnej przeszłości. Zobaczy pan! Nie będzie pan więcej smutnym, zapomnianym żydkiem ze Wschodniej Europy!

Scena 3

Hersh i Producent wchodzą na plan filmowy, scenografia imituje wioskę Komanczów. Na składanych krzesełkach siedzą Gladys, Frank i Mildred, wszyscy przeglądają swoje kopie scenariusza.

Producent

No właśnie. Tak, jak mówiłem, oto pańscy partnerzy. Proszę państwa, przedstawiam młodego wodza przejmującego schedę po ojcu. Pan Hersh Lipschitz.

Hersh

Libkin.

Producent

Libkin.

Mildred

O, dzień dobry.

Hersh

Dzień dobry.

Gladys

Jaki miły chłopiec.

Frank

Czołem, brachu.

Producent

No, Gladys Steinberg, wspominałem, nasz wódz. Frank Stern, knujący, podstępny czarny charakter.

Frank

To właśnie ja, we własnej osobie.

Producent

I panna Mildred Bobek. Młoda squaw, która zdradzi szeryfowi, gdzie znajduje się wioska Komanczów.

Hersh

Właśnie tego nie rozumiem. Czy szeryf i jego drużyna nie wiedzą, gdzie jest wioska Komanczów? Nie wysłali żadnych zwiadowców?

Producent (kartkując scenariusz)

Widzi pan… nie wiem… w zasadzie to jest dobre pytanie, zgodzę się z panem… ale widzi pan, nie. O tu. Tu jest napisane, o! „Szeryf: Wioska jest ukryta w górach, to niebezpieczna trasa, nie mogliśmy wysłać zwiadowców”. Widzi pan?

Hersh

Przepraszam, że to powiem, ale… to dość dziwne, że Komanczów grają sami Żydzi.

Producent

O, nieprawda. Wśród statystów mamy Meksykanów, Portorykańczyków, na pewno też jakiegoś Włocha, ale tu musiałbym sprawdzić. Chociaż fakt, role, w których Komanczowie mają coś do powiedzenia, obsadzone są samymi żydowskimi aktorami. Czemu? A skąd mam wiedzieć? Sam jestem Żydem, a powiem ci, Hersh – mówmy sobie po imieniu, tak to zwykle działa w Ameryce – że nie mam pojęcia, bo ekipa castingowa i reżyser w ogóle nie są Żydami. Pewnie przypadek.

Gladys

Jest nas tu po prostu trochę, Hersh. Kiedyś próbowaliśmy robić kino na Wschodnim Wybrzeżu, ale przegonił nas ten patałach Edison ze swoimi bojówkami. Bili widzów, podpalali śmieszne, prymitywne namioty należące do naszych kiniarzy, no i musieliśmy się spakować i uciec na drugą stronę kontynentu. Ot, taki już żydowski los.

Frank

Czemu wy mu to tłumaczycie? Co on? W piwnicy się chował?

Producent (półgębkiem)

To imigrant.

Gladys

Kiniarze ze Wschodniego Wybrzeża przybyli zatem do Kalifornii.

Producent

I tak powstało Hollywood. I co? Źle na tym wyszliśmy? Ja bym powiedział, że całkiem nieźle.

Gladys

Ja tam tęsknię za Nowym Jorkiem.

Producent

Gladys, moja droga Gladys, ale na co ci Nowy Jork? Jak w Nowym Jorku nakręcić western? Nu? Nie ma ani jednego miejsca na mapie, z którego na horyzoncie nie byłoby widać kupy cegieł, stalowych konstrukcji, no i wszędzie szczury. Paskudztwo. A tu? Słoneczko, a bez światła to i najlepszy operator z najlepszą kamerą niewiele może zrobić, lato przez cały rok, można nakręcić sceny plenerowe. Jest to zdecydowanie lepsze miejsce na biznes filmowy, bez dwóch zdań.

Frank

Co prawda, to prawda.

Producent

Możecie się poznać, wypić sobie kawę, zapalić papieroska, no i jak to zwykle bywa, czekać.

Reszta tekstu dostępna w regularnej sprzedaży.

Projekt okładki: Plakiat, Maks Bereski

Projekt typograficzny Robert Oleś

Redakcja Małgorzata Poździk

Korekta d2d.pl

Skład Robert Oleś

ISBN 978-83-67121-12-5

Wydawnictwo Cyranka

al. Promienistych 6, 02-648 Warszawa

wydawnictwocyranka.pl

sprzedaż: [email protected]

redakcja: [email protected]