Uzyskaj dostęp do ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Franciszek Brodniewicz, Aleksander Żabczyński, Adam Brodzisz, Zbigniew Rakowiecki, Witold Zacharewicz… To do nich wzdychały wielbicielki przedwojennego kina i z zazdrością patrzyły na ich filmowe partnerki, marząc, by pewnego dnia znaleźć się na ich miejscu.
Amanci filmowi II Rzeczypospolitej doskonale wiedzieli, jak kreować swój wizerunek, aby stale pojawiać się na łamach prasy i cieszyć się nieustannym zainteresowaniem publiczności. Wybuch II wojny światowej przerwał ich błyskotliwe kariery, lecz pamięć o nich pozostała żywa, a filmy z ich udziałem nadal cieszą się sporym zainteresowaniem.
Kim byli aktorzy przedwojennego kina? W jakich okolicznościach pojawili się na wielkim ekranie? Czy prywatnie byli równie czarujący jak w filmach, w których grali? Jak potoczyły się ich powojenne losy?
Na podstawie dokumentów, wywiadów prasowych i wspomnień Marek Teler przypomina życiorysy czternastu przedwojennych elegantów, którzy zawojowali świat filmu. Opisuje zarówno tych występujących na ekranie przez wiele lat, jak i tych, którym wybuch II wojny światowej nie pozwolił w pełni rozwinąć skrzydeł. I jak to zwykle bywa, okazuje się, że najciekawszy scenariusz napisało im prawdziwe życie.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 359
Wstęp
Polska kinematografia od początku swojego istnienia potrzebowała przystojnych mężczyzn i pięknych kobiet, którzy przyciągaliby do kin coraz liczniejsze grono odbiorców. Pierwsi amanci filmowi pojawili się na ekranach już w ostatnich latach zaborów, lecz dopiero w czasach dwudziestolecia międzywojennego świat filmu wypełnił się atrakcyjnymi mężczyznami, przyciągającymi kobiece spojrzenia. W dużej mierze przyczynił się do tego rozwój prasy o tematyce filmowej, która umożliwiała im kreowanie wizerunku i budowanie licznego grona wiernych wielbicielek, jak również pojawienie się – mniej lub bardziej skutecznych – szkół filmowych, w których mogli doskonalić swoje umiejętności. Te zaś zmieniały się wraz z rozwojem kina. O ile bowiem w czasach „Wielkiego Niemowy” liczyła się przede wszystkim fotogeniczność, o tyle filmy dźwiękowe wymagały już od artystów także nienagannej dykcji i przyjemnego dla ucha głosu. Przełom, który nastąpił na przełomie lat 20. i 30., sprawił, że wiele „pięknych twarzy” musiało usunąć się w cień, lecz część filmowych amantów wyszła z owego przewrotu bez szwanku.
Kazimierz Junosza-Stępowski, Franciszek Brodniewicz, Aleksander Żabczyński, Adam Brodzisz, Zbigniew Rakowiecki… Nie sposób wymienić wszystkich aktorów, którzy w przedwojennej Polsce przyprawiali pensjonarki – a niejednokrotnie również ich matki – o szybsze bicie serca. W pamięci współczesnego społeczeństwa zachowali się przede wszystkim ci najbardziej znani. Głównie za sprawą programu Stanisława Janickiego W starym kinie, który w czasach PRL-u przypominał przedwojenne kino i pielęgnował pamięć o artystach z dawnych lat. Warto jednak przypomnieć także tych mniej znanych, wcielających się często w role drugoplanowe, choć również określanych w prasie mianem amantów. Któż bowiem dziś pamięta takich artystów jak Jerzy Marr, Zbigniew Staniewicz, Leszek Pośpiełowski czy Włodzimierz Łoziński? Tymczasem w latach 30. cieszyli się oni dużym zainteresowaniem kinomanek, regularnie gościli na łamach prasy i zachwycali elegancją na balach mody.
W książce Amanci II Rzeczypospolitej przedstawiam sylwetki dwunastu przedwojennych polskich artystów filmowych, zarówno tych, o których pamięć zachowała się do dziś, jak i tych, o których zupełnie zapomniano. Każda z tych historii jest inna, choć jednocześnie każda pokazuje, że życie amantów kina wcale nie było usłane różami. Nie ominęły ich dramaty, które stały się udziałem całego społeczeństwa. W czasie II wojny światowej trafiali do obozów koncentracyjnych, ginęli z rąk Niemców lub Sowietów albo udawali się na emigrację, zostawiając za sobą dawne artystyczne życie. Ci zaś, którzy przeżyli i zdecydowali się pozostać w Polsce, nie mieli w szarej PRL-owskiej rzeczywistości łatwo. Nie tylko nie było dla nich miejsca w kinematografii, ale byli też prześladowani ze względu na swoje wojenne zaangażowanie w działalność konspiracyjną.
Dwunastu amantów to oczywiście jedynie subiektywny wybór spośród kilkudziesięciu aktorów filmowych II Rzeczypospolitej, ale pokazujący ich różnorodność. Kazimierz Junosza-Stępowski, Franciszek Brodniewicz i Andrzej Karewicz reprezentują grupę amantów dojrzałych, którzy największą popularność zdobyli dopiero mając około czterdziestu lat. Aleksander Żabczyński, Jerzy Marr, Mieczysław Cybulski, Adam Brodzisz i Zbigniew Staniewicz to z kolei amanci klasyczni, którzy rozpoczęli karierę w czasach kina niemego i kontynuowali ją – z mniejszym lub większym powodzeniem – w filmach dźwiękowych. Do grona amantów nowoczesnych, którzy pojawili się na ekranie w czasach kina dźwiękowego, a co za tym idzie byli przyzwyczajeni do jego specyfiki, zaliczyłem zaś Leszka Pośpiełowskiego, Włodzimierza Łozińskiego, Zbigniewa Rakowieckiego i Witolda Zacharewicza.
Amanci dojrzali
Kazimierz Junosza-Stępowski
On, ona i morfina
Kazimierz Junosza-Stępowski uznawany jest za jednego z najwybitniejszych przedwojennych aktorów teatralnych i filmowych, a przy tym za mistrza charakteryzacji. Prywatnie był zaś typem kobieciarza, który złamał niejedno serce. To właśnie miłość do kobiety doprowadziła do jego tragicznej śmierci…
Józef Damian Kazimierz Stępowski, używający przede wszystkim trzeciego imienia, urodził się 26 listopada 1880 roku w Wenecji w Królestwie Włoch jako nieślubny syn ziemianina Bronisława Stępowskiego (Stempowskiego). W literaturze można spotkać się też z informacją, że Stępowski przyszedł na świat 8 grudnia 1882 roku w Dolinianach w powiecie mohylewskim, lecz zapewne jest to data jego chrztu. Junosza-Stępowski zwykł mawiać o sobie z czarującym uśmiechem: „Bo ja jestem, uważasz, wenecjanin”1.
Bronisław Stępowski uznał syna i nadał mu swoje nazwisko, chociaż nigdy nie zalegalizował związku z jego matką. Kuzyn Junoszy Stanisław Stempowski opisywał go w swoich Pamiętnikach następująco: „Któregoś popołudnia, bawiąc się w ogrodzie [z kuzynką Marią – M.T.], zobaczyliśmy jadącego ku nam groblą jeźdźca na białym koniu, w czarnej pelerynie i w czarnym kapeluszu. […] Strój jego czarny, peleryna, czarne, wytrzeszczone oczy za okularami, jakaś tajemnicza poza, a nade wszystko sztylet z trupią główką wiszący na pasku, podziałały na moją wyobraźnię”2. Nie ulega wątpliwości, że ojciec aktora wyróżniał się na tle swojego otoczenia, a jego życie – także to uczuciowe – było wyjątkowo barwne i burzliwe.
Owemu niespokojnemu duchowi Bronisława Stępowskiego należy zapewne przypisać fakt, że personalia matki popularnego przedwojennego aktora budzą poważne wątpliwości. Kazimierz Junosza-Stępowski utrzymywał, że jego rodzicielka była szansonistką lub śpiewaczką poznaną przez jego ojca w Moskwie i sprowadzoną do majątku Doliniany. Matka aktora miała jednak porzucić ukochanego i dziecko, kiedy Kazimierz był małym chłopcem. „Uciekła którejś nocy, ponoć z oficerem carskim. Kazimierz miał wówczas trzy latka. Przez całe życie wśród ludzi bardzo bliskich źle mówił o rodzicielce, która porzuciła swoje małe dziecię” – pisał o niej Henryk Szletyński3. W świecie artystycznym plotkowano natomiast, że Junosza-Stępowski był dzieckiem zwykłej dojarki krów z Dolinian, która po urodzeniu syna została sowicie wyposażona i wydana za mąż4.
Kazimierz Junosza-Stępowski natomiast przekazywał w dokumentach sprzeczne informacje na temat matki. W akcie pierwszego ślubu podał jako rodziców Bronisława Stępowskiego i Jadwigę z Nebelskich5. Takie imię i nazwisko matki aktora zawiera zresztą większość publikacji o Junoszy. Tymczasem w Kartotece ewidencji ludności miasta Poznania z lat 1870–1931 znajdują się zupełnie inne informacje na jej temat. Nazwisko Kazimierza Stępowskiego pojawia się w kartotece na dwóch kartach, które dokumentują jego przyjazdy do Poznania i wyjazdy do innych miejscowości w latach 1901–1908. Artysta dwukrotnie podał jako datę swojego urodzenia 24 listopada 1880 roku, przy czym raz miejscem urodzenia są Doliniany, a w drugim dokumencie obok Dolinian dopisano Wenecję. Ciekawszy jest jednak zapis poświęcony rodzicom Kazimierza Junoszy-Stępowskiego, na obydwu kartach identyczny. Otóż rodzicami słynnego artysty mieli być Bronisław Stępowski i… Maura de Castro6.
Włoskie pochodzenie matki Kazimierza Stępowskiego wyjaśniałoby informację o Wenecji jako jego miejscu urodzenia. Podróż ojca Stępowskiego do Królestwa Włoch z dojarką z Dolinian lub nawet poznaną w Moskwie szansonistką wydaje się znacznie mniej prawdopodobna. W dodatku informacja o Maurze de Castro jako matce aktora jest wcześniejsza niż wzmianka o Jadwidze Nebelskiej. Być może dalsza kwerenda w archiwach przyniesie nowe informacje na temat tej tajemniczej postaci w życiu Kazimierza Junoszy-Stępowskiego. Z całą pewnością można jednak stwierdzić, że z nieznanych bliżej powodów artysta nie miał ze swoją matką bliższego kontaktu, a jego wychowaniem zajmowała się ciotka, najprawdopodobniej współwłaścicielka Dolinian Wanda Stempowska7.
W 1889 roku Kazimierz Junosza-Stępowski trafił do bursy zmartwychwstańców w Krakowie, a w latach 1890–1892 zdobywał edukację w tamtejszym Gimnazjum św. Anny. W tym czasie mieszkał przy ul. Karmelickiej 17, w domu Adolfa i Julii Tetmajerów, którzy byli ze Stępowskimi blisko spokrewnieni. To właśnie wówczas po raz pierwszy Kazimierz zainteresował się teatrem. Wszystko za sprawą bogatej kolekcji książek należących do syna Tetmajerów, poety Kazimierza. Junosza-Stępowski zaczął spędzać całe dnie na lekturze dramatów Williama Szekspira, chociaż wcześniej czytanie książek nie było jego ulubionym zajęciem. Dzieła Szekspira działały zresztą kojąco na jego niespokojną naturę. „Był z tego malca […] zabijaka, dzikus i cudowny łgarz; patrzał czasem tak groźnie, że zdawało się, że pchnie człowieka nożem; starsi kiwali głowami, lękając się dla niego najgorszej przyszłości” – opisywał go po latach towarzysz dziecięcych zabaw, kuzyn Tetmajerów, Tadeusz Boy-Żeleński8. Stępowski zaś wspominał Adolfa Tetmajera, ojca Włodzimierza i Kazimierza, w następujących słowach: „Był to wspaniały typ ludzki. Karmazyn i patriota w każdym calu, żołnierz spod Grochowa. Takich już dziś się nie spotyka. Miał – pamiętam – skarb pewien, na który my, malcy, ledwie z zapartym oddechem śmieliśmy spoglądać: fajkę od generała [Jana Zygmunta] Skrzyneckiego”9.
W latach 1892–1895 przyszły aktor kształcił się w gimnazjum jezuickim w Chyrowie, a następnie w rosyjskim gimnazjum w Kamieńcu Podolskim. Początkowo planował zostać śpiewakiem operowym, ponieważ los obdarzył go pięknym basem. Okazało się jednak, że zdecydowanie bardziej odnajduje się jako aktor. Zadebiutował 19 listopada 1898 roku na deskach Teatru Polskiego w Poznaniu, prowadzonego wówczas przez Edmunda Rygiera, jako zbój w sztuce Alfreda Szczepańskiego Piast, i przez kolejny rok grał w tym teatrze głównie niewielkie role10. W 1900 roku został uczniem Klasy Dykcji i Deklamacji Warszawskiego Towarzystwa Muzycznego, a jego nauczycielami byli między innymi Wincenty Rapacki, Mieczysław Frenkiel i Władysław Szymanowski. Kariera Junoszy-Stępowskiego nabrała tempa w 1901 roku, kiedy zasilił szeregi teatru Henryka Grubińskiego w Łodzi, i to właśnie grę na łódzkiej scenie uważał za początek swojej teatralnej działalności. W latach 1903–1905 znów mieszkał w Dolinianiach, ale było to dla niego jedynie miejsce, z którego podróżował z występami do innych miast – grał w tym czasie gościnnie w Kijowie, Odessie, Petersburgu, Warszawie, Krakowie i Berlinie11.
W 1906 roku Kazimierz Junosza-Stępowski powrócił na deski poznańskiego teatru i w niedługim czasie dał się poznać jako znakomity aktor charakterystyczny, między innymi w rolach Papkina w Zemście czy wójta Cepury w Emigracji chłopskiej. Dużą inspiracją artystyczną byli dla niego niemieccy aktorzy z Lessingtheater i Deutsches Theater Reinhardta, których niejednokrotnie podziwiał na scenie w czasie pobytu w Berlinie. W Poznaniu po raz pierwszy wyreżyserował też sztukę teatralną – było to Złote runo Stanisława Przybyszewskiego, w którym wcielił się w postać Ruszczyca. W latach 1909–1911 występował w teatrze Aleksandra Zelwerowicza w Łodzi, gdzie grał między innymi w Rozbitkach i w Głupim Jakubie, a w latach 1911–1913 w Teatrze im. Juliusza Słowackiego w Krakowie12.
W 1913 roku zaangażował się do Teatru Polskiego w Warszawie pod dyrekcją Arnolda Szyfmana, gdzie wkrótce zdobył dużą popularność. Do jego najwybitniejszych wcieleń teatralnych należały role w sztukach Otello Williama Szekspira, Car Paweł I Dymitra Mereżkowskiego, Dzieje grzechu Stefana Żeromskiego i Wielki kram George’a Bernarda Shawa. „Junosza-Stępowski, wpatrzywszy się w dzieje Otella, ujrzał naturę jasną, pierwotną i bezwzględnie uczciwą, pokostem cywilizacji ledwie pociągniętą” – pisał o jego Otellu Kornel Makuszyński13. O roli króla Magnusa w Wielkim kramie dziennikarz „ABC” Stanisław Piasecki pisał z kolei: „Stworzyć na scenie postać króla Magnusa, takiego króla w cywilu, niewspartego dostojeństwem gronostajów czy świetnego munduru, potrafić tę królewskość zaznaczyć każdym słowem i gestem, może tylko wielki artysta”14.
Na deskach Teatru Polskiego aktor występował z przerwami przez ponad dwadzieścia lat, a w międzyczasie grał między innymi w Teatrze Rozmaitości, Teatrze Letnim czy Teatrze Narodowym. Występował również gościnnie w Lublinie, Wilnie, Krakowie, Poznaniu, Lwowie i Łodzi, zarówno z zespołami teatralnymi, jak i samodzielnie. W latach 1932–1938 był też aktorem w słuchowiskach radiowych, wcielając się w role, które wcześniej grał na deskach teatrów. 1 marca 1935 roku w Teatrze Narodowym w Warszawie hucznie świętował 35-lecie działalności artystycznej, na którym pojawił się m.in. minister wyznań religijnych i oświecenia publicznego Wacław Jędrzejewicz15.
W teatrze Junosza-Stępowski często stosował charakteryzację, zmieniając się niczym kameleon, lecz sam jego kunszt artystyczny sprawiał, że w każdą rolę wcielał się wyjątkowo przekonująco i zyskiwał sobie szacunek publiczności. Dziennikarz „Kina” Mieczysław Szczęsny tak go opisywał: „Oto wielki artysta! Gdziekolwiek się ukaże, na scenie czy na ekranie, w roli głównej czy drugoplanowej, jako amant czy typ charakterystyczny, zawsze wywiera Stępowski silne, fascynujące wrażenie. Jego rasowa, silna postać, jego wyrazista lwia maska, żłobiona rysami namiętności niby zbocza wulkanu strugami lawy, jego nieskazitelna dykcja, jego niezwykłe opanowanie gestu i słowa – to wszystko składa się na fenomen artystyczny najwyższej miary. […] Stępowski to jeden z nielicznych filarów teatru polskiego, na których opiera się świątynia Melpomeny”16. Po latach Jan Kreczmar poświęcił sztuce charakteryzacji Junoszy-Stępowskiego obszerny esej, w którym pisał między innymi: „Ekspresyjność portretów Stępowskiego łatwo dziś jeszcze stwierdzić na fotografiach, natomiast trzeba było widzieć te charakteryzacje z bliska, żeby ocenić ich niezwykłą, naturalistyczną, rzec można, precyzyjność. Zadziwiała mnie ona jeszcze bardziej niż trafność osiąganego wyrazu. Bo po cóż ta precyzja, skoro widz dostrzec jej nie może z odległości kilkunastu czy kilku nawet metrów. Stępowski mi to wyjaśnił krótko: – A co ty myślisz, że ja to robię dla nich? – ja to robię dla siebie. Tak. On to robił dla siebie: ta precyzja pomagała mu zdobywać pełną wiarę w prawdziwość swojej postaci”17.
Już w 1902 roku Junosza-Stępowski został pierwszym polskim aktorem filmowym, występując w filmach krótkometrażowych pioniera polskiej kinematografii Kazimierza Prószyńskiego – Powrót birbanta i Przygoda dorożkarza18. Jego kariera filmowa nabrała jednak tempa dopiero w 1916 roku, kiedy został jedną z gwiazd wytwórni filmowej Sfinks, założonej w 1911 roku przez Aleksandra Hertza. W 1916 roku zagrał w filmach Ochrana warszawska i jej tajemnice oraz Studenci. W drugim z wymienionych partnerowały mu aktorki Mia Mara i Pola Negri, które już rok później wyjechały do Berlina i zostały gwiazdami niemieckiej kinematografii. Tylko w latach 1917–1920 Junosza zagrał w dwunastu filmach, między innymi w Tajemnicach Alei Ujazdowskich, Sezonowej miłości i Bohaterstwie polskiego skauta. W 1921 roku wcielił się zaś w postać agenta bolszewickiego w filmie Ryszarda Bolesławskiego Cud nad Wisłą, który powstał na zamówienie Wydziału Propagandy Ministerstwa Spraw Wojskowych i opowiadał o dziejach wojny polsko-bolszewickiej, zwieńczonej bitwą warszawską.
W 1919 roku na łamach magazynu filmowego „Kino” Kazimierz Junosza-Stępowski podzielił się kilkoma ciekawymi refleksjami na temat ówczesnego kina, które wówczas było jeszcze bez dźwięku, a aktorzy oddawali artystyczną ekspresję twarzą i mową ciała. „Do kinematografu grywają i powinni grywać najlepsi aktorzy. A tragik tej miary co [Albert] Bassermann? A inni? Tylko dobry aktor grać może do kina” – twierdził, polemizując z tezą, jakoby kinematograf nie wymagał od aktorów zbyt wielkich umiejętności. Zauważał także, że doświadczenie pracy w kinematografii jest pomocne w rozwijaniu zdolności prezentowanych w teatrze. „[Aktor] przede wszystkim kontroluje się. Widzi, co jest złe, a co dobre. Kontrola ta oddaje mu potem szalone usługi na scenie. […] Grywanie do kina uczy aktora wygrywania pauz poza tekstem – stwarzania sobie pola sytuacyjnego, a wreszcie kształci mimicznie” – tłumaczył artysta. W polskiej kinematografii największym dla niego problemem był brak reżyserów. „Nie widziałem ani jednego dobrego reżysera. Zdjęcia do kina trzeba czuć i rozumieć, tak samo jak się czuje scenę” – ubolewał w rozmowie z dziennikarzem „Kina”19.
Kazimierz Junosza-Stępowski od początku swojej artystycznej kariery lubił towarzystwo pięknych kobiet i znany był z licznych romansów. „Kobiety obdarzał szczególnym zainteresowaniem o zabarwieniu nieco sportowym. Myślę, że (nie tylko zresztą z tego względu) zasługiwał na miano raczej współczesnego Don Juana niż dziwkarza, za jakiego go powszechnie uważano. Wiele kobiet przez niego cierpiało, mówiliśmy często, że zgodnie z przysłowiem: kto mieczem wojuje, od miecza ginie, Stępowski zginie przez kobietę. Tak się też i stało” – pisał o nim po latach z zaskakującą szczerością Jan Kreczmar w swoim Notatniku aktora20. Analizując losy kolejnych kobiet, z którymi był związany popularny aktor teatralny i filmowy, trudno nie przyznać mu racji.
Już w pierwszych latach występów na scenie aktor doczekał się niemal równocześnie dwojga dzieci z nieznanymi bliżej krakowiankami „z dobrych domów”, które oddał na wychowanie swojej ciotce. Następną kobietą w życiu Junoszy była Zofia Reichman, którą poznał w 1908 lub 1909 roku w czasie pobytu z aktorem Juliuszem Osterwą w posiadłości Stanisława Aleksandrowicza w Kraśniance. Zakochana Reichmanówna wyjechała za aktorem do Wilna, mając nadzieję, że tam zdobędzie popularność jako aktorka teatralna. Plany te pokrzyżowała jednak nieplanowana ciąża, która sprawiła, że młoda dziewczyna zupełnie się załamała. „Kiedy okazało się, że ma urodzić dziecię, otruła się. Konała w mękach, mając przełyk całkowicie spalony” – opisywał Henryk Szletyński21.
W 1908 roku kochanką artysty została mężatka Janina Zajdlerowa, z którą w 1909 roku doczekał się syna Witolda. Aktor nie zgodził się, żeby kochanka dała ich dziecku jego nazwisko, chłopiec wychowywał się więc jako Witold Zajdler. Artysta spotkał się z Witoldem w listopadzie 1921 roku i w liście do swojej kolejnej kochanki Marii zwanej Marą pisał o nim: „Jest bardzo podobny do mnie, a jeszcze bardziej do mojego ojca czy dziadka. Ale głowę ma zupełnie taką samą jak ja na tej fotografii z dziecinnych lat. Te same wichry. I usta z tymi samymi zmarszczkami po bokach. Nos daleko lepszy, prosty z garbkiem. Robi wrażenie dobre. Mocny jest i zdaje się twarda sztuka. Ciągle szukałem w nim samego siebie z uczuciem pewnej odrazy raczej niż sympatii i bez zbytniej ciekawości. Niemiłe uczucie. Bardzo był rozmowny, śmiały, dobrze się zachowywał. Nic sobie nie robił z niczego i szalenie badawczo patrzył. Rozczytuje się w książkach, jak ja za młodu, i bardzo interesuje go teatr. W ogóle, szelma, jest podobny”22. Junosza-Stępowski nie chciał jednak wracać do matki chłopca i swoje zainteresowanie jego osobą ograniczał jedynie do wysyłania mu raz na jakiś czas świadczeń finansowych.
28 lutego 1911 roku w kościele św. Józefa Oblubieńca w Łodzi poślubił Helenę Jankowską, siostrę poety Jerzego Jankowskiego23. Pierwsza żona Kazimierza Junoszy-Stępowskiego, którą nazywał pieszczotliwie „Lalą”, próbowała swoich sił jako aktorka. 27 czerwca 1913 roku wystąpiła na deskach Teatru Polskiego w Warszawie w Liliach Ludwika Hieronima Morstina. Na łamach prasy chwalono wówczas jej „piękny głos, podatny do wyrażania płomiennej wymowy”, i grę pełną silnej ekspresji oraz podkreślano, że ma „nie tylko dobre warunki sceniczne, lecz, co ważniejsze, ma talent prawdziwy, nerw dramatyczny i temperament gorący”24. Największym marzeniem Heleny Stępowskiej nie była jednak kariera teatralna, lecz macierzyństwo. Wybitny aktor nie chciał jednak kolejny raz zostać ojcem, co stopniowo doprowadzało Helenę do obłędu. „Przyszedł obłęd. Niańczyła kukłę szmacianą – niby dziecko” – po latach pisał o jej chorobie Henryk Szletyński. Z czasem zaczęła obsesyjnie wracać myślami do roli w Liliach, choć sztuka już dawno została zdjęcia z afiszów. „Opracowywała rolę Pani z Lilii Ludwika Morstina i recytowała ją, chodząc po domu. Oto, mówi, idzie grać… Gdzie kostium? – to pytanie prześladowało ją obłędnie” – dodawał Szletyński25. Zmarła 2 kwietnia 1915 roku w Warszawie w wieku 26 lat26. Przyczyną śmierci był podobno atak serca, choć nie można wykluczyć, że popełniła samobójstwo.
Śmierć żony pogrążyła aktora w żałobie, lecz na krótko, ponieważ jeszcze wiosną 1915 roku w jego życiu pojawiła się piękna Mara, studentka Wydziału Humanistycznego Towarzystwa Kursów Naukowych. W kolejnych latach próbowała swoich sił między innymi jako tłumaczka – w 1921 roku przetłumaczyła na język polski Miłość Marii Magdaleny, czyli dialog według starofrancuskiego sermonu Rainera Marii Rilkego. Poznali się w Czytelni Powszechnej sióstr Zaborowskich, która była największą w Polsce wypożyczalnią książek w językach obcych. Przez kolejne dni Kazimierz obserwował tajemniczą piękność, obdarzał po kryjomu prezentami, aż w końcu podszedł do niej i nawiązał znajomość. Ich burzliwy związek trwał sześć lat, a pamiątką po nim są listy miłosne, które opracował i wydał w 1973 roku Henryk Szletyński27.
W listach Stępowski nazywał ukochaną „kochanym Kitkiem” lub „Kiteczkiem”, zapewniał o swojej wielkiej miłości, jak również dzielił się codziennymi zdarzeniami z życia teatralnego i swoimi planami związanymi z filmem. Miał bowiem zadebiutować w kinematografii niemieckiej i prowadził rozmowy w tej sprawie z jednym z głównych scenarzystów Ufy Rudolfem Kurtzem. Ostatecznie jednak skończyło się na rozmowach i aktor z bólem pisał do damy swego serca: „Ja jestem przybity do tej Polski gwoździem zardzewiałej biedy”. W 1921 roku Junosza i Mara rozstali się, lecz jeszcze ponad rok utrzymywali ze sobą kontakt listowny. Ukochana artysty wyszła wówczas za mąż za Seweryna Rotberga, znanego jako Seweryn Romin, urzędnika w Wydziale Prasowym Sztabu Generalnego, późniejszego reżysera filmu Miodowe miesiące z przeszkodami oraz scenarzystę filmów Mogiła nieznanego żołnierza i 9.25. Przygoda jednej nocy28.
1. H. Szletyński, op. cit. [wróć]
2. Metryka ślubu Józefa Władysława Galewskiego i Marii Jadwigi Kossy, Księga ślubów parafii rzymskokatolickiej św. Aleksandra w Warszawie, nr 215/1921. [wróć]
3.Listy miłosne Kazimierza Junoszy-Stępowskiego, s. 16. [wróć]
4. R. Włodek, op. cit, s. 561. [wróć]
5.Listy miłosne Kazimierza Junoszy-Stępowskiego, s. 16. [wróć]
6. Ibidem, s. 110. [wróć]
7. Ibidem, s. 110–111. [wróć]
8. Ibidem, s. 111. [wróć]
9.Listy miłosne Kazimierza Junoszy-Stępowskiego, s. 112. [wróć]
10. Ibidem, s. 113. [wróć]
11. R. Włodek, op. cit., s. 561. [wróć]
12.Józef Władysław Galewski [nekrolog], „Kurier Warszawski” 1924, nr 245. [wróć]
13. T. Ortym, Zabójstwo Kazimierza Junoszy-Stępowskiego, „Dziennik Chicagowski” z 19 września 1960 roku. [wróć]
14. J. Kowalska, op.cit., s. 33. [wróć]
15. T. Ortym, op.cit. [wróć]
16.Listy miłosne Kazimierza Junoszy-Stępowskiego, s. 122. [wróć]
17. S., Życie prywatne wybitnych osobistości. Kazimierz Junosza-Stępowski, „Świat” 1930, nr 44. [wróć]
18.Listy miłosne Kazimierza Junoszy-Stępowskiego, s. 138. [wróć]
19. J. Kowalska, op. cit., s. 36–37. [wróć]
20. R. Włodek, op. cit., s. 560. [wróć]
21.Junosza Stępowski jest ponury, „Kino” 1933, nr 22. [wróć]
22. L. Brodziński [L. B-ski], Gdy Junosza-Stępowski jest w dobrym humorze, „Kino” 1930, nr 29. [wróć]
23. S., Nasze okładki. I. Kazimierz Junosza-Stępowski, „Kino” 1935, nr 5. [wróć]
24. R. Włodek, op.cit., s. 559. [wróć]
25. Ibidem, s. 560. [wróć]
26. J. Hera, Losy artystów polskich w czasach niewoli 1939–1954, Kraków 2019, s. 121–122. [wróć]
27. Ibidem, s. 120. [wróć]
28.Handel, „Nowy Kurier Warszawski” 1939, nr 19. [wróć]
29. Teczka Zbigniewa Sawana, Archiwum Instytutu Pamięci Narodowej (dalej: Arch. IPN), sygn. IPN BU 0423/5668. [wróć]
30. R. Niewiarowicz, Śmierć Junoszy Stępowskiego, „Przekrój” 1956, nr 36 (595). [wróć]
31.Żona znanego artysty ofiarą wypadku i kradzieży, „Nowy Kurier Warszawski” 1941, nr 238. [wróć]
32. Teczka Zbigniewa Sawana, Arch. IPN, sygn. IPN BU 0423/5668. [wróć]
33. M. Nowak, Po tylu latach wszystko wraca. Rozmowa z Marią Malicką (2), „Teatr” 1986, nr 3. [wróć]
34. E. Lipiński, Pamiętniki, Warszawa 1990, s. 106. [wróć]
35. Meldunki i informacje KW AK (Brygady VI Policyjnej „Zenona” – „Włocha”) za lata 1942–1944, Arch. IPN, sygn. IPN BU 380/17 t. 1. [wróć]
36. T. Ortym, op.cit. [wróć]
37. Metryka zgonu Kazimierza Junoszy-Stępowskiego, Księga zgonów parafii św. Barbary w Warszawie, nr 1068/1943. [wróć]
38. T. Ortym, Tragiczna śmierć Kazimierza Junoszy-Stępowskiego, „Oblicze Tygodnia” 1958, nr 12. [wróć]
39.Junosza-Stępowski zastrzelony, „Nowy Dzień” 1943, nr 604. [wróć]
40. J. Jantar, Zdrada Junoszy-Stępowskiego, „Robotnik” 1946, nr 252. [wróć]
41. Wykaz osób występujących w materiałach archiwalnych okresu okupacji rozpracowywanych przez wywiad i kontrwywiad Armii Krajowej, Arch. IPN, sygn. IPN BU 200/1, t. 1. [wróć]
42. R. Niewiarowicz, Kulisy „Komedii”, „Tygodnik Powszechny” 1946, nr 42. [wróć]
43. W. Weker, Konspiracja, [w:] NSZ. Dokumenty, relacje, wspomnienia, pod red. M. Szymańskiego, Warszawa 2000, s. 44–45. [wróć]
44. Informacja p. Zbigniewa Rymarza z 15 czerwca 2022 roku. (dalej: Inf. Z. Rymarza) [wróć]
45. W. Weker, Konspiracja, op. cit., s. 44–45. [wróć]
46. H. Szletyński, Kazimierz Junosza-Stępowski, „Dialog” 1967, nr 9. [wróć]
47. M. Szejnert, Sława i infamia. Rozmowa z Bohdanem Korzeniewskim, Kraków 1992, s. 40–41. [wróć]
48. [T. Ortym-Prokulski], Ja zabiłem Junoszę-Stępowskiego, „Wieczór Warszawy” 1947, nr 11; T. Ortym, op. cit.; J. Urbankiewicz, In dubio pro reo albo: czas wyjaśnić tragedię Junoszy-Stępowskiego, „Odgłosy” 1978, nr 31. [wróć]
49.Samosąd, „Nurt” 1943, nr 4. [wróć]
50.K. Junosza-Stępowski nie żyje!, „Nowy Kurier Warszawski” 1943, nr 158. [wróć]
51.Ś.p. Kazimierz Junosza-Stępowski [nekrologi], „Nowy Kurier Warszawski” 1943, nr 159. [wróć]
52.Zgon K. Junoszy Stępowskiego, „Goniec Krakowski” 1943, nr 161. [wróć]
53. P. Gacek, Ina Benita. Za wcześnie na śmierć, Warszawa 2018, s. 278–279. [wróć]
54. T. Ortym, Dramatyczne wyznanie porucznika Grota, „Oblicze Tygodnia” 1958, nr 13. [wróć]
55. Teczka Zbigniewa Sawana, Arch. IPN, sygn. IPN BU 0423/5668. [wróć]
56. T. Ortym, op. cit. [wróć]
57. M. Szejnert, op. cit., s. 41. [wróć]
58. Materiały wywiadu i kontrwywiadu AK Okręgu Warszawskiego, Arch. IPN, sygn. IPN BU 380/5, t. 3. [wróć]
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
1. H. Szletyński, Listy Kazimierza Junoszy-Stępowskiego, „Stolica” 1973, nr 13. [wróć]
2. S. Stempowski, Pamiętniki, Wrocław 1953, s. 11. [wróć]
3. H. Szletyński, op.cit. [wróć]
4. R. Włodek, Kazimierz Junosza-Stępowski, [w:] Polski Słownik Biograficzny, t. 43, Kraków 2005, s. 555. [wróć]
5. Metryka ślubu Kazimierza Stępowskiego i Heleny Jankowskiej, Księga ślubów parafii rzymskokatolickiej św. Józefa Oblubieńca w Łodzi, nr 118/1911. [wróć]
6. Karta Kazimierza Stępowskiego, Kartoteka ewidencji ludności miasta Poznania z lat 1870–1931. [wróć]
7. R. Włodek, op.cit., s. 555. [wróć]
8. J. Kowalska, Kazimierz Junosza-Stępowski, Warszawa 2000, s. 10–11. [wróć]
9. J. Bar, Tytan sceny polskiej, „Gazeta Kielecka” 1935, nr 60. [wróć]
10. J. Kowalska, op. cit., s. 13. [wróć]
11. R. Włodek, op.cit., s. 555–556. [wróć]
12. Ibidem. [wróć]
13. K. Makuszyński, Otello, „Warszawianka” 1925, nr 353. [wróć]
14. S. Piasecki, Wielki kram, „ABC” 1929, nr 168. [wróć]
15. R. Włodek, op.cit., s. 555–560. [wróć]
16. M. Szczęsny, Kazimierz Junosza-Stępowski. As ekranu i sceny, „Kino” 1935, nr 5. [wróć]
17. J. Kreczmar, Notatnik aktora, Warszawa 1966, s. 204. [wróć]
18. R. Włodek, op.cit., s. 555. [wróć]
19.Zdjęcia do kina trzeba czuć, „Film” 1978, nr 45. [wróć]
20. J. Kreczmar, op. cit., s. 111. [wróć]
21. H. Szletyński, op. cit. [wróć]
22.Listy miłosne Kazimierza Junoszy-Stępowskiego, pod red. H. Szletyńskiego, Warszawa 1973, s. 106–107. [wróć]
23. Metryka ślubu Kazimierza Stępowskiego i Heleny Jankowskiej, Księga ślubów parafii rzymskokatolickiej św. Józefa Oblubieńca w Łodzi, nr 118/1911. [wróć]
24.Z teatru i muzyki, „Kurier Warszawski” 1913, nr 176. [wróć]
25. H. Szletyński, op.cit. [wróć]
26. J. Kowalska, op.cit., s. 25. [wróć]
27.Listy miłosne Kazimierza Junoszy-Stępowskiego, s. 9–13. [wróć]
28. Ibidem, s. 12. [wróć]